12 minute read
Przemysław Juraszek, Andrzej Kiński, Bartłomiej Kucharski, Łukasz Pacholski str
from Wojsko i Technika 10/2021
by ZBiAM
Czołg podstawowy K2PL mógłby powstać we współpracy między przemysłem polskim a firmą Hyundai Rotem i innymi podmiotami z Republiki Korei. Docelowo polski przemysł mógłby uzyskać pełną niezależność w produkcji i rozwoju konstrukcji, możliwy byłby także eksport powstałych w Polsce czołgów i pojazdów specjalistycznych na jego bazie. Bartłomiej Kucharski, Łukasz Prus
Tegoroczny Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego był okazją do przeprowadzenia rozmowy z gen. bryg. rez. dr. Lee Eui-Seongiem, wiceprezesem międzynarodowego oddziału produkcji wojskowej spółki Hyundai Rotem, producenta czołgu podstawowego K2.
Advertisement
Fotografie wartykule: Bartłomiej Kucharski, Andrzej Kiński, Hyundai Rotem, Ministerstwo Obrony Republiki Korei.
Czołg K2PL – szansa dla polskiego wojska i przemysłu
Rozmowa rozpoczęła się od nawiązania do historii obydwu państw, z uwzględnieniem podobieństw uwarunkowań geopolitycznych między Polską a Republiką Korei, choćby w kontekście tzw. trudnego sąsiedztwa. 71 lat temu Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna najechała Republikę Korei, lecz szczęśliwie, komuniści zostali odparci. Trudne sąsiedztwo, jak powiedział gen. Lee, skłoniło Republikę Korei do wzmożonych wysiłków w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa, jak również uzyskania niezależności w obszarze badań i rozwoju własnych rozwiązań w obszarze uzbrojenia oraz sprzętu wojskowego. Czołg K2 Black Panther (kor. K2흑표, HeukPyo) jest jednym z efektów tych prac. Wóz ten, jak zaznaczył gen. Lee, powstał z myślą o koreańskim obszarze działań, gdzie jest „wiele gór, wiele dużych rzek, wiele mostów, ciężkie zimy, gorące lata i częste deszcze”, słowem – do działań w szczególnie trudnym terenie i warunkach klimatycznych. Hyundai Rotem przez 40 lat gromadził doświadczenie związane z opracowywaniem i produkcją czołgów podstawowych, od K1 począwszy, poprzez K1A1 i K1A2, aż po K2. Dzięki temu ten ostatni, jak powiedział gen. Lee, jest prawdziwie rdzennym czołgiem Republiki Korei.
❚ Oferujemy opracowanie K2PL
W oparciu o południowokoreański wóz mógłby powstać czołg dla polskich jednostek pancernych. We współpracy z polskim przemysłem obronnym miałby powstać czołg „znacząco ulepszony” w porównaniu z K2, tak, aby sprostał wszystkim zagrożeniom, z jakimi przyszłoby mu się zmierzyć na środkowoeuropejskim teatrze działań. Nowy wóz miałby mieć napęd o tej samej mocy co Leopard 2 czy M1 Abrams (silnik wysokoprężny Doosan DV27K o mocy 1103 kW/1500 KM), lecz oferowałby większą mobilność za sprawą niższej masy bojowej. „Siła ognia K2 należy do najlepszych na świecie”, jak zapewnia gen. Lee – gwarantuje ją 120 mm armata gładkolufowa Hyundai WIA CN08 o długości lufy 55 kalibrów (wobec L/44 w polskich Leopardach czy w Abramsach od M1A1 począwszy), wspierana przez nowoczesny system kierowania ogniem oraz bardzo wydajne napędy i układy stabilizacji uzbrojenia. „Wielowarstwowy
BWP-1 w kolejnej nowej odsłonie
Bartłomiej Kucharski, współpraca Andrzej Kiński
Podczas XXIX Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach poznańskie Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne S.A. zaprezentowały nową propozycję modernizacji bojowego wozu piechoty BWP-1 oraz modyfikacji czołgu podstawowego Leopard 2A5, które spotkały się z dużym zainteresowaniem i pozytywnym odbiorem zarówno przedstawicieli wojska, jak i innych uczestników wystawy.
Fotografie wartykule: Bartłomiej Kucharski, Andrzej Kiński, WZM S.A., 2. Brygada Zmechanizowana Legionów/DGRSZ.
Podczas MSPO 2021 Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne S.A. zaprezentowały nową propozycję modernizacji bojowego wozu piechoty BWP-1.
Wojska Lądowe Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej nadal dysponują nominalnie ok. 1100÷1200 gąsienicowymi bojowymi wozami piechoty. Wszystkie to pojazdy BWP-1, a zatem licząca już ponad 55 lat konstrukcja sowiecka (oryginalnie BMP-1, wprowadzony do uzbrojenia w ZSRS w 1966 r.), przez cały okres eksploatacji w Polsce niepoddane modernizacji, jeśli nie liczyć pasywacji nocnych przyrządów obserwacyjnych i obserwacyjno-celowniczych części wozów. Docelowo zastąpić je ma, obecnie rozwijany Nowy Bojowy Pływający Wóz Piechoty Borsuk, ale nieprędko to nastąpi. Pierwsze cztery Borsuki mają zostać wprawdzie zamówione „niebawem”, lecz będą to faktycznie kolejne pojazdy przedseryjne, przeznaczone do testów w pododdziałach, zaś na pierwszy batalion przezbrojony w nowe pojazdy przyjdzie poczekać zapewne co najmniej do 2025 r. Tymczasem pododdziały zmechanizowane Wojsk Lądowych SZ RP wykorzystują wozy w zasadzie niezmienione w stosunku do pierwszych serii produkcyjnych z połowy lat 60. Wychodząc naprzeciw tej sytuacji i pilnym potrzebom SZ RP, należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne S.A. podczas MSPO 2021 przedstawiły kolejną propozycję modernizacji konstrukcji BWP-1, stanowiącą dalszy rozwój koncepcji zaprezentowanej równo przed dwoma laty (szerzej w WiT 10/2019).
❚ Modernizacja BWP-1
Tylko w naszym kraju na przestrzeni ostatnich 25 lat wylano już hektolitry farby drukarskiej, aby opisać, jak bardzo przestarzałym wozem bojowym jest BWP-1. Jedyną zaletą BWP-1 na współczesnym polu walki jest ponadprzeciętna mobilność, wynikająca z niskiej masy (13,5 t), co skutkuje jednak bardzo słabym opancerzeniem i faktycznym brakiem osłon przeciwminowych. Uzbrojenie jest całkowicie przestarzałe, pojazd jest niewygodny, tym bardziej, że żołnierze stają się coraz „więksi” (wyżsi i bardziej masywni) oraz przenoszą więcej wyposażenia. Polskie BWP-1, pochodzące przede wszystkim z dostaw z Czechosłowacji z lat 70. i 80., (choć pierwsze zakupiono w ZSRS jeszcze w 1968 r.) nie zostały nigdy zmodernizowane. Po 1990 r. próbowano kilkukrotnie przeprowadzić taki proces, a najbliższy realizacji był program Puma, prowadzony, z przerwami, w latach 1998––2009. Jeszcze w 2009 r. zakładano, że zmodernizowane BWP-1M będą służyć do 2040 r., a więc najmłodsze pojazdy miałyby wówczas 52 lata. Program Puma nie wszedł jednak w fazę zamówień –– najpierw Ministerstwo Obrony Narodowej kilkukrotnie redukowało liczbę planowanych do odmłodzenia wozów (z maksymalnie 688, potem 468, do 192), a w październiku 2009 r. program modernizacji BWP-1 do standardu BWP-1M w ramach programu rozwojowego Puma został usunięty z grona 14 programów operacyjnych – najważniejszych przedsięwzięć modernizacji Sił Zbrojnych RP na lata 2010–2018. Uznano wówczas, że nie ma potrzeby poddawać nie najmłodszych i przestarzałych pojazdów głębokiej modernizacji, obejmującej m.in. integrację wieży bezzałogowej, wobec spodziewanego wejścia do służby ich następcy – rzeczywiście, zagraniczne firmy zintensyfikowały na polskim rynku promocję swoich gąsienicowych bojowych wozów piechoty, powstało kilka projektów (a nawet demonstratorów, jak bwp na UMPG z OBRUM Sp. z o.o.) krajowych. Nowy bojowy wóz piechoty ma trafić do służby już za moment, po co zatem modernizować stare, mało perspektywiczne pojazdy? – zadawano sobie wówczas pytanie. Tymczasem 2021 rok powoli zmierza ku końcowi, będące w linii BWP-1 nie stały się w magiczny sposób nowocześniejsze
Kolejne nowe systemy rakietowe Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej
Tomasz Szulc
Lokalny wyścig zbrojeń rakietowych na Dalekim Wschodzie ostatnio znów przyspieszył. Świat przyzwyczaił się już do kolejnych niespodzianek ze strony Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, ale „lustrzane” reakcje jej sąsiadów z Republiki Korei były zauważane głównie przez profesjonalistów, a na dodatek zwykle pozostawały co najmniej dwa kroki za osiągnięciami reżimu z Północy. Stąd też wrześniowe testy pocisków balistycznych odpalanych z okrętu podwodnego (szerzej w WiT 9/2021 i następnym numerze), a także ponaddźwiękowego lotniczego pocisku przeciwokrętowego, odbiły się szerokim echem nie tylko w regionie. Na reakcję „braci” z Północy nie trzeba było długo czekać.
Fotografie w artykule KCNA.
Odpalenie pocisku balistycznego z wyrzutni w wagonie kolejowym widziane od strony lokomotywy.
Warto zwrócić uwagę, że w wyścig zbrojeń w rejonie Azji Południowo-Wschodniej włączyła się nieodległa Australia, która ogłosiła plan budowy ośmiu atomowych okrętów podwodnych (patrz artykuł w tym samym numerze WiT). Działania Australii są najwyraźniej reakcją na rosnący potencjał militarny i aspiracje Chińskiej Republiki Ludowej, ale niewątpliwie w tyle nie zechce pozostać Japonia, a w jakimś zakresie także Tajwan (Republika Chińska), potem Wietnam, Indonezja… Oznacza to, że nabierające tempa zbrojenia obu Korei staną się tylko elementem w regionalnej, skomplikowanej „układance”, której ostatecznym i nieodległym w czasie wynikiem może okazać się nie tylko proliferacja technologii rakietowych, ale i broni jądrowej.
❚ Nowe systemy rakietowe KRLD
Kolejni władcy Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej przyzwyczaili świat do swoistej sinusoidy zachowań. Najpierw straszą sąsiadów nową bronią, a potem ogłaszają chęć rozmów, wykonują drobne „gesty dobrej woli”, co światowi politycy skwapliwie przyjmują za dobrą monetę, uruchamiają programy dyskretnej pomocy żywnościowej, co jednak nie trwa długo wobec braku gotowości władz w Pjongjangu do jakichkolwiek rzeczywistych ustępstw. Wtedy znowu KRLD przeprowadza test nowej rakiety lub detonuje ładunek jądrowy. Ostatni rok był pod tym względem – do niedawna – nietypowy, gdyż ujawniono i wypróbowano tylko jeden nowy pocisk, umownie nazwany „Super Kimskander” (szerzej w WiT 4/2021).
❚ Pocisk manewrujący
Drugą nowością 2021 r. był pocisk manewrujący bazowania naziemnego o zasięgu co najmniej 1500 km, którego testy przeprowadzono 11 i 12 września. Pojawienie się takiej broni w północnokoreańskim arsenale było nieuchronne i można jedynie dziwić się, że nastąpiło to tak późno. Istnieją trzy powody dla takiego twierdzenia. Po pierwsze, tego rodzaju broń jest relatywnie prosta konstrukcyjnie i dobrze uzupełnia arsenał pocisków balistycznych. Po drugie, KRLD od lat dysponuje licencją (rosyjską lub ukraińską) na pociski przeciwokrętowe 3M24/R-360 Neptun, których napęd – silnik turboodrzutowy – nadaje się świetnie do pocisków manewrujących, trzeba mu tylko zapewnić dłuższy czas pracy. Po trzecie wreszcie, nie podlega dyskusji dwukierunkowa wymiana technologii militarnych między KRLD a Iranem, a ten ostatni od lat chwali się własnymi pociskami tej klasy (szerzej w WiT 4/2019) oraz na pewno chętnie udostępnił związane z nimi rozwiązania i technologię. Istnieją jednak dość istotne różnice konstrukcyjne między pociskami irańskimi i koreańskim. Pierwszy z pocisków irańskich tej klasy – Soumar, który został ujawniony w 2015 r. jest kopią radzieckiego Ch-55, ale ma silnik turboodrzutowy zamocowany na stałe pod kadłubem, a nie wysuwany z niego po starcie. Ma też zasięg rzędu 700 km. Nowszy Hoveizeh ma większy silnik i zasięg 1400 km. Pocisk północnokoreański ma silnik zamontowany w kadłubie (jak np. rosyjskie pociski rodziny Kalibr, do których Koreańczycy z Północy mogli mieć dostęp w ChRL), a wlot powietrza do niego umieszczono pod tylną częścią kadłuba. Nie jest jasne, czy jest on stały, czy wysuwany z kadłuba. Jeśli prawdziwa jest pierwsza z tych możliwości, to średnica rakiety musi być znacząco mniejsza niż średnica pojemnika transportowo-startowego. Nie jest to wykluczone, gdyż średnicę pojemnika, demonstrowanego wraz z wyrzutnią w ubiegłym roku na defiladzie w Pjongjangu można szacować na ok. 650 mm, a pocisk Ch-55 i jego irańskie klony mają średnicę 514 mm.
Do odpalania nowych rakiet zastosowano, ujawnioną w 2020 r., wyrzutnię gąsienicową przenoszącą pięć cylindrycznych pojemników transportowo-startowych. Dotychczas kojarzono ją z pociskami balistycznymi krótkiego zasięgu, odpowiednikami chińskich rakiet do systemu AR3. Rezygnacja z budowy
Nieco zmodernizowany w stosunku do wcześniej pokazywanych publicznie egzemplarzy czołg podstawowy T-14 Armata.
Tomasz Szulc
Najważniejszym wyznacznikiem atrakcyjności wystawy militarnej jest liczba prezentowanych na niej nowości. Oczywiście, ważna jest także liczba wystawców, wartość zawartych kontraktów, poziom partycypacji sił zbrojnych kraju-organizatora, pokaz dynamiczny, a szczególnie strzelania, ale kompetentni zwiedzający i analitycy są zainteresowani przede wszystkim nowościami.
Forum Armija 2021 cz. I
Fotografie wartykule, jeśli nie zaznaczono inaczej, Wiktor Druszlakow. R osyjskie Międzynarodowe Forum Militarno-Techniczne Armija, organizowane w obiektach okalających podmoskiewską Kubinkę – Centrum Kongresowo-Wystawienniczym Patriot, lotnisku w Kubince i poligonie w Ałabino – w tym roku zorganizowane po raz siódmy w dniach 22–28 sierpnia, jest pod wieloma względami nietypowe. Po pierwsze, impreza ma silny aspekt patriotyczno-propagandowy. Po drugie, organizuje ją Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej (MO FR), a nie struktury przemysłowe czy handlowe. Po trzecie, jest to impreza tylko teoretycznie międzynarodowa, gdyż zasady, jakimi kierują się organizatorzy, zapraszając bądź zezwalając zagranicznym wystawcom na udział w niej nie są klarowne. Na dodatek polityczno-militarne relacje Rosji z resztą świata bardzo się ostatnio pogorszyły i np. udział w rosyjskich imprezach amerykańskich samolotów bojowych czy okrętów państw NATO wydaje się zupełną abstrakcją, choć takie sytuacje nie były niczym wyjątkowym jeszcze przed dekadą.
Na liczbę prezentowanych na Armii nowości ma więc decydujący wpływ nie koniunktura na światowym rynku broni, a proces modernizacji Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Jest to modernizacja głęboka i wszechstronna, czemu trudno się dziwić, jeśli zważyć, że większość używanego obecnie sprzętu ma korzenie jeszcze w czasach ZSRR. Dotyczy to w największym stopniu wojsk lądowych i lotnictwa, a w nieco mniejszym marynarki wojennej. Na przestrzeni ostatnich kilku lat ujawniono znaczną liczbę wzorów uzbrojenia, które mają zastąpić sprzęt radzieckiej proweniencji, a w szczególności wozy bojowe niemal wszystkich kategorii, działa samobieżne, środki obrony przeciwlotniczej, broń strzelecką, sprzęt inżynieryjny, a nawet pojazdy bezzałogowe. Trudno więc spodziewać się kolejnych, licznych nowości w tych dziedzinach. W odróżnieniu od wielu firm zagranicznych, rosyjski przemysł z różnych powodów oferuje niewiele konstrukcji przeznaczonych wyłącznie bądź głównie na eksport, wskutek czego również nie zwiększa się liczba nowości. Można oczywiście oczekiwać demonstracji sprzętu modyfikowanego w rezultacie prowadzonych prób poligonowych i ewoluujących wymagań wobec niego, ale nie oznacza to, poza nielicznymi wyjątkami, powstania zupełnie nowych konstrukcji.
Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 2 rozwijają system amunicji krążącej DragonFly
Łukasz Pacholski
Jednym z ciekawszych wydarzeń tegorocznego XXIX Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach była prezentacja trzeciej generacji systemu amunicji krążącej DragonFly. Od 2017 r. jego rozwojem zajmują się specjaliści z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia i Wojskowych Zakładów Lotniczych Nr 2 S.A. z Bydgoszczy. W projekt są zaangażowane także inne bydgoskie przedsiębiorstwa sektora obronnego.
Fotografie wartykule: Łukasz Pacholski, WZL Nr 2 S.A.
System amunicji krążącej DragonFly znalazł się w ofercie WZL Nr 2 S.A. w 2017 r., kiedy w czasie wystawy „Air Fair 2017 – Wszystko dla lotnictwa”, doszło do podpisania umowy licencyjnej pomiędzy bydgoskimi zakładami a Wojskowym Instytutem Technicznym Uzbrojenia, w którym system opracowano.
Od początku zarząd WZL Nr 2 S.A. zakładał, że podstawowym użytkownikiem DragonFly powinny być Siły Zbrojne RP, które w tym czasie sygnalizowały potrzebę zakupu tego rodzaju uzbrojenia. Ostatecznie polsko-polska rywalizacja zakończyła się zamówieniem niewielkiej partii konkurencyjnego systemu na potrzeby Wojsk Obrony Terytorialnej – pomimo rosnącego zainteresowania na całym świecie i doświadczeń bojowych innych państw, dotychczas projekt masowego zakupu amunicji krążącej nie jest sygnalizowany przez resort obrony narodowej.
Taka sytuacja stała się ważnym argumentem dla WITU, którego specjaliści – z udziałem partnerów z bydgoskich firm Polskiej Grupy Zbrojeniowej – rozpoczęli prace nad dalszym rozwojem systemu. Owocem tych prac była tegoroczna prezentacja III generacji DragonFly’a. Co ważne, system budzi zainteresowanie potencjalnych klientów zagranicznych, co z kolei daje szanse na uruchomienie produkcji seryjnej. Patrząc na konkurencyjne rozwiązania, ważnym wsparciem promocji byłby jednak zakup partii systemów przez krajowego użytkownika.
Jakie zmiany na przestrzeni pięciu lat zaszły w systemie DragonFly? Można powiedzieć, że po prostu dojrzał i stał się jeszcze bardziej uniwersalny. Zastosowanie platformy pionowego startu i lądowania – czterowirnikowca, która nie potrzebuje żadnej katapulty startowej daje unikatowe możliwości operacyjne. Dzięki tym właściwościom i wdrożeniu nowego oprogramowania możliwe jest bowiem zastosowanie taktyki ataku z ukrycia. Operator systemu może przebazować platformę DragonFly w dowolne miejsce (oczywiście w strefie działania układu sterowania, który ma promień działania ok. 10 km), wylądować i oczekiwać na pojawienie się potencjalnych celów. To z kolei umożliwia wcześniejsze ukrycie obecności systemu na polu walki i późniejszy atak z zaskoczenia. Tego typu właściwości są nieosiągalne dla
MSPO 2021 stało się miejscem premiery III generacji systemu amunicji krążącej DragonFly, do uruchomienia produkcji którego gotowe są Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 2 S.A. Rozwój systemu ma związek z nieustającym zainteresowaniem potencjalnych klientów tego typu rozwiązaniami.