17 minute read
Adam M. Maciejewski, współpraca Andrzej Kiński str
from Wojsko i Technika 10/2021
by ZBiAM
Nowości Autoboxu na MSPO 2021
Jarosław Brach
Advertisement
Na XXIX Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego Autobox Innovations Sp. z o.o. sp.j. ze Starachowic przedstawił trzy pojazdy, w tym dwa mające w Kielcach swoje publiczne premiery.
Fotografie w artykule: Jarosław Brach, Autobox.
Prototyp pojazdu terenowego Autobox AH 20.44 podczas jazd terenowych latem tego roku.
Pierwszą był, planowany jako następca Honkera w Siłach Zbrojnych RP, samochód terenowy AH 20.44. Miał on zostać zaprezentowany na MSPO jeszcze w ubiegłym roku, lecz ze względu na ówczesną sytuację epidemiczną i spowodowaną przez nią tymczasową zmianę reguł funkcjonowania wystawy, producent zdecydował się na przesunięcie momentu jego premiery. Już bez przeszkód doszło do niej w bieżącym roku.
Przez ostatni rok pojazd był stale dopracowywany, by z jednej strony wyeliminować możliwe tzw. choroby wieku dziecięcego, z drugiej wprowadzać w nim dalsze udoskonalenia techniczne, będące wynikiem dążenia do poprawy parametrów, własności eksploatacyjnych i niezawodności. Jak podkreślają reprezentanci spółki Autobox – projekt nadal jest „żywy” i wraz z kolejnymi kilometrami przejechanymi w trakcie jazd próbnych wychodzą na jaw obszary, w których coś trzeba lub wypadałoby poprawić.
W porównaniu ze stanem z przełomu lutego i marca (szerzej WiT 12/2020 i 3/2021) w samochodzie dokonano kilku istotnych ulepszeń. Przede wszystkim zmieniono wnętrze, m.in. by podnieść poziom ergonomii. W tym celu zamontowano wygodniejsze fotele. Dodatkowo zmodyfikowano elektronikę pokładową zarówno w sferze hardware’u, jak i software’u. Prowadzone są też dalsze prace nad samym podwoziem, głównie w kierunku jego dalszego wzmocnienia.
Autobox kładzie duży nacisk na modułowość konstrukcji AH20.44, co ma mieć silny wymiar praktyczny, pozwalający na elastyczne i optymalne dopasowanie ostatecznej kompletacji do wymagań oraz możliwości finansowych konkretnych odbiorców. Modułowość ma być rozpatrywana na kilku powiązanych ze sobą płaszczyznach, jako: ❙ możliwość zamiany wytypowanych zespołów czy ich charakterystyk wybranych w tzw. kompletacji bazowej. Przykładowo 3-litrowy, czterocylindrowy, rzędowy silnik wysokoprężny Iveco F1C może zostać zaoferowany w nastawach o mocy od 106,8 kW/145 KM do 143,5 kW/195 KM. Obecnie założono, że słabsze jednostki napędowe będą montowane w odmianach podstawowych, 3,5-tonowych, z założenia przygotowanych do przewozu ludzi, wyposażenia i zaopatrzenia oraz jako nośniki lekkich systemów uzbrojenia czy łączności. W sytuacjach jednak, gdy nabywca może zażądać poprawionej dynamiki i właściwości terenowych, gdy auto będzie miało często ciągnąć przyczepę, w tym w warunkach terenowych, albo gdy zamówiony zostanie wariant cięższy, o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 3500 kg (maks. 5500 kg), np. opancerzony, wówczas lepszą opcją będzie mocniejszy silnik.
Obecnie moment obrotowy od silnika przenosi 6-biegowa skrzynia manualna, ale istnieje już dokumentacja na skompletowanie wykonania z automatyczną skrzynią przekładniową; ❙ różne wersje nadwoziowe. Generalnie samochód przewidziano do przewozu od dwóch do dziewięciu osób. Autobox ma przygotowaną dokumentację produkcyjną auta w wersjach dwu- lub czterodrzwiowej zamkniętej oraz pickup, także w odmianach dwu- lub czterodrzwiowej.
Rozważana jest możliwość opracowania furgonu z zabudowaną częścią transportową – wtedy mogą być stosowane kabiny: krótka, dwudrzwiowa i dłuższa skrzynia ładunkowa bądź wydłużona, czterodrzwiowa i skrócona skrzynia. Pierwszy egzemplarz AH 20.44 skompletowano jako osobowo-towarowy. Ma on czworo drzwi dla załogi i tylne drzwi do przedziału ładunkowego. Wewnątrz zamontowano pięć specjalnie opracowanych foteli. Wydzielona tylna przestrzeń ładunkowa może zostać zaaranżowana do zabrania kolejnych osób – przewidziano cztery dodatkowe fotele zamocowane tyłem do burt, czyli analogicznie jak niegdyś boczne ławki w Honkerach.
Odmiana do przewozu dziewięciu osób była zresztą wyspecyfikowana w pierwotnych założeniach programu Mustang. Elastyczność konfigurowania wersji nadwoziowej i wnętrza to z jednej strony wyjście naprzeciw odbiorcom wojskowym, z drugiej zwiększenie atrakcyjności dla innych użytkowników mogących być zainteresowanymi takim środkiem transportu. Prototyp nie jest opancerzony, a dla redukcji jego masy własnej
Leonardo AW139 Demo Tour Poland
Łukasz Pacholski
16 września na warszawskim lotnisku Babice odbyła się prezentacja wielozadaniowego śmigłowca Leonardo HH-139B. Wydarzenie zostało zrealizowane w ramach projektu AW139 Demo Tour Poland, który został zapoczątkowany w czasie XXIX Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego w Kielcach.
Fotografie w artykule: Łukasz Pacholski, US Air Force.
W pierwszej połowie września Leonardo przeprowadził w Polsce cykl pokazów śmigłowca HH-139B, którego celem było zaprezentowanie jego możliwości i wsparcie oferty wielozadaniowego wiropłata AW139W dla Sił Zbrojnych RP.
Warszawa była ostatnim etapem tego przedsięwzięcia, które objęło także prezentacje HH-139B na kieleckim MSPO oraz na fabrycznym lotnisku w Świdniku. Gospodarzem pokazu w stolicy był Jacek Libucha, prezes zarządu WSK „PZL-Świdnik” S.A. Cykl prezentacji śmigłowca miał związek z zamiarem zainteresowania decydentów tą konstrukcją i poinformowania opinii publicznej o możliwościach świdnickich zakładów oraz potencjale platformy AW139, oferowanej Ministerstwu Obrony Narodowej jako nowej generacji śmigłowca wielozadaniowego. W przypadku Polski, przygotowana koncepcja nosi obecnie umowne oznaczenie AW139W. Zaproszeni goście mogli zapoznać się z seryjnym AW139 w wersji ratownictwa bojowego HH-139B, którego użytkownikiem będą Siły Powietrzne Republiki Włoskiej. Łącznie Leonardo, na mocy kontraktu zawartego 21 listopada 2019 r. o wartości 766 mln EUR (kwota obejmuje też kompleksową usługę wsparcia logistycznego, która ma być realizowana do 2033 r.), dostarczy Aeronautica Militare 17 maszyn tego typu (prototyp dostarczono 30 listopada ub.r., pierwszy egzemplarz seryjny 25 czerwca, a do końca roku przekazane miały zostać wszystkie). We włoskim lotnictwie dołączą do 13 poszukiwawczo-ratowniczych HH-139A, których dostawy zrealizowano w latach 2012–2015, a także czterech VH139 do przewozu VIP.
Prezes Libucha w swoim wystąpieniu wskazał na kilka kluczowych zagadnień. Na przestrzeni wielu lat WSK „PZL-Świdnik” S.A. był kluczowym dostawcą śmigłowców do Sił Zbrojnych RP, a dziś maszyny tego producenta stanowią ponad 60% parku polskich wiropłatów wojskowych. Analiza potrzeb SZ RP, a także możliwości koncernu Leonardo i świdnickich zakładów wskazują, że ważnym segmentem rynku staje się kategoria wielozadaniowego śmigłowca klasy pośredniej, na którego zapotrzebowanie na przestrzeni dwóch dekad może sięgnąć nawet 200–250 egzemplarzy. Tak znaczna liczba to rezultat konieczności wycofania obecnie eksploatowanych maszyn, przede wszystkim Mi-2, których służba ma zakończyć się przed rokiem 2030, a także PZL-Świdnik W-3 Sokół/Anakonda, które mają zostać wycofane w kolejnym dziesięcioleciu. Na to nakładają się deklaracje polityków, dotyczące znaczącej rozbudowy Wojska Polskiego w kolejnych latach i dążenia do osiągnięcia stanu 250 000 żołnierzy. Do tej liczby należy doliczyć także kilka–kilkanaście maszyn, które mogłyby trafić do innych odbiorców instytucjonalnych: Straży Granicznej, Policji, Państwowej Straży Pożarnej czy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratowniczego. Według tej koncepcji, uzupełnieniem, a później następcą obecnie eksploatowanych wiropłatów kategorii lekkiej i niższej średniej mógłby być właśnie AW139W. Konstrukcja, która jest od lat jedną z kluczowych dla działalności świdnickich zakładów. Zespół inżynierów ze Świdnika brał udział w projektowaniu AW139, a obecnie to w tych zakładach odbywa się produkcja wszystkich części metalowych i kompozytowych kadłuba (wraz ze wstępnym montażem). W ocenie prezesa Libuchy, ok. 70% konstrukcji AW139 powstaje w Polsce. Poza wspomnianym kadłubem, mowa jest m.in. o większości komponentów silników Pratt & Whitney PT6C-67C, które są produkowane w zakładach Pratt & Whitney Rzeszów S.A.
Zdaniem przedstawicieli Leonardo, AW139W dla Sił Zbrojnych RP, a także innych krajowych odbiorców instytucjonalnych, mógłby być niemal w 100% produkowany w Polsce, co pozwoliłoby na zacieśnienie współpracy gospodarczej pomiędzy lokalnymi podmiotami (wśród kolejnych kooperantów zostały wymienione choćby firmy należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej), utrzymanie własności intelektualnej do powyższej wersji w Polsce, pełne dostosowanie platformy do potrzeb i wymagań SZ RP, a także możliwość eksportu. Należy pamiętać, że AW139 jest obecnie światowym bestsellerem w segmencie śmigłowców o maksymalnej masie startowej ok. 7 t – dotychczas Leonardo sprzedał już ponad 1000 egzemplarzy i są one eksploatowane w 89 państwach. Wśród nich przeważają maszyny dla odbiorców cywilnych, choć w ostatnich latach zwiększa się liczba użytkowników stricte wojskowych – jednym z największych kontrahentów jest Departament Obrony Stanów Zjednoczo-
Para Mirage 2000D renové w locie nad Afryką. Samolot na pierwszym planie ma podwieszony zasobnik celowniczy Damoclès, a pod kadłubem widoczna jest bomba kierowana laserowo GBU-49. Mirage 2000D RMV – najważniejsza modernizacja Armée de l’air cz. 2
Marek Łaz
Samoloty wielozadaniowe Dassault Aviation Mirage 2000D, które na przestrzeni ponad dwóch dekad swej eksploatacji doskonale sprawdziły się w licznych operacjach bojowych poza terytorium Francji, wkrótce staną się ostatnimi pozostającymi w linii maszynami rodziny Mirage 2000 w Armée de l'air et de l'espace. Wydłużenie okresu ich służby przynajmniej do roku 2035 r. i dalsze rozszerzenie możliwości bojowych ma zapewnić im, aktualnie prowadzona, modernizacja do standardu Mirage 2000D renové.
Fotografie w artykule: Armée de l’air et de l’espace; Armée de l’air et de l’espace/Johan Pipe, Bernard Hennequin; EMA; Dassault Aviation/Damien Charrit; Patrick Bigel; Maciej Świderski. D o niedawna uważano, że możliwości bojowe samolotu Mirage 2000D, pomimo kilku braków, są nadal wystarczające. Współpraca m.in. z maszynami wersji C i N, szczególnie nad Afryką, ostatnio w ramach operacji „Barkhane”, pokazała, że muszą one współdziałać z samolotami wersji D, nie mogąc stosować samodzielnie broni kierowanej laserowo. Z kolei Mirage 2000C, uzbrojony w dwa 30 mm działka DEFA 554 (GIAT/Nexter 30–550 F4) uzupełniał działania Mirage 2000D. Stąd w połowie drugiej dekady obecnego wieku zapadła decyzja o kolejnej modernizacji samolotu, określanej jako Mirage 2000D renové lub RMV (rénovation à mi-vie, czyli mid-life update – MLU).
❚ Program Mirage 2000D renové
Celem jej miało być dostosowanie do wyzwań współczesnych działań bojowych, w tym w konfliktach asymetrycznych. Sprawdzone dotąd możliwości samolotu, po integracji nowych środków bojowych, miały sprawić, że będzie on w pełni użyteczny na współczesnym teatrze działań bojowych, przede wszystkim w ramach misji OPEX.
Jednym z głównych zwolenników przeprowadzenia modernizacji Mirage 2000D był ówczesny Szef Sztabu Sił Powietrznych CEMA gen. Denis Mercier (2012–2015), który w kwietniu 2015 r. zapewniał, iż modernizacja tych maszyn ma kluczowe znaczenie dla utrzymania zdolności francuskiego lotnictwa. Pogląd poprzednika poparł kolejny CEMA, gen. André Lanata (2015–2018). Jest to szczególnie ważne, jako że modernizacja Mirage 2000D miała odciążyć samoloty wielozadaniowe Rafale na niektórych teatrach działań wojennych. Początkowo planowano modernizację 45 maszyn, ale tę liczbę wkrótce powiększono o 10 kolejnych egzemplarzy. W tym czasie (grudzień 2015 r.) na stanie Armée de l’air znajdowało się 71 samolotów tego typu. Zakładano, że pierwsze zmodyfikowane egzemplarze wejdą do służby
31 sierpnia br., historyczne wystrzelenie pocisku RBS 15 Mk3 z ORP Orkan. Rakietowy sprawdzian Orkanów
Tomasz Grotnik
Na przełomie sierpnia i września okręty rakietowe projektu 660M OORP Piorun i Orkan wykonały strzelania z użyciem pocisków kierowanych RBS 15 Mk3. Było to pierwsze takie przedsięwzięcie z udziałem jednostek tego typu. To jedyne polskie okręty uzbrojone w ten system rakietowy.
Fotografie w artykule: bsmt Łukasz Lewandowski/3. FO, bsmt Michał Pietrzak/3. FO, Tomasz Grotnik.
30 sierpnia pięć okrętów Marynarki Wojennej RP, wchodzących w skład 3. Flotylli Okrętów z Gdyni, rozpoczęło działania na poligonie rakietowym Test och evaluering provplatser koło Härnösand na Zatoce Botnickiej, należącym do FMV (Försvarets materielverk, Administracja Zaopatrywania Sił Zbrojnych Królestwa Szwecji). Oprócz wspomnianych na wstępie Orkanów, na północny Bałtyk wyruszyły: fregata rakietowa ORP Gen. K. Pułaski typu O. H. Perry, okręt ratowniczy ORP Lech proj. 570M i zbiornikowiec ORP Bałtyk typu ZP-1200.
Zespół ten udał się tam, aby Orkan i Piorun mogły wykonać pierwsze w historii polskich sił morskich strzelania pociskami przeciwokrętowymi z możliwością rażenia celów lądowych w pasie wybrzeża Saab/Diehl Defence RBS 15 Mk3. Ze względu na zasięg tego uzbrojenia, w Polsce nie ma poligonu odpowiednio zlokalizowanego i wyposażonego do pełnego przetestowania możliwości bojowych RBS-ów 15 Mk3.
Okręty proj. 660M mogą przenosić do ośmiu pocisków (po dwa na czterech stelażach), choć typową jednostką ognia są cztery rakiety. Na ćwiczenie każdy z Orkanów zabrał dwa pojemniki transportowo-startowe z pociskami, użyto tych ustawionych na rufowych, prawoburtowych stelażach.
Pierwszy strzelał 31 sierpnia ORP Orkan. Celem była tarcza ustawiona na morzu w odległości ok. 150 km. Prawdopodobnie użyto pocisku bojowego. Nazajutrz do akcji wszedł ORP Piorun. W tym przypadku scenariusz był bardziej złożony. Na akwenie poligonu rozlokowano trzy tarcze. Załoga okrętu dokonała wyboru właściwego celu, a po odpaleniu RBS-a śledziła jego lot po zaplanowanej trasie, dzięki aparaturze telemetrycznej zainstalowanej w pocisku. Niestety, Ministerstwo Obrony Narodowej nie udzieliło odpowiedzi na nasze pytania o szczegóły przedsięwzięcia, stąd wiedza na ten temat jest fragmentaryczna.
Głównym celem ćwiczenia było sprawdzenie zdolności rażenia pocisków RBS 15 Mk3 na dużych odległościach i zgranie załóg OORP Orkan i Piorun. Strzelania obserwowali m.in.: szef Zarządu Uzbrojenia Inspektoratu Marynarki Wojennej kadm. Krzysztof Zdonek, dowódca 3. Flotylli Okrętów kadm. Mirosław Jurkowlaniec, dowódca Dywizjonu Okrętów Bojowych kmdr Radosław Hurbańczuk i delegacja oficerów Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
❚ RBS-15 w Polsce
W 2001 r. ruszył program Żeglarek dotyczący modernizacji trzech okrętów rakietowych proj. 660M, którego jednym z zasadniczych elementów było dozbrojenie tych jednostek w pociski przeciwokrętowe. Weszły one do służby w 1992, 1994 i 1995 r. Kontrakt na zakup partii 36 rakiet (w tym dwóch w wariancie telemetrycznym) za 110 mln EUR, podpisano 16 października 2006 r. pomiędzy konsorcjum firm Bumar Sp. z o.o. i Zakłady Metalowe MESKO S.A., reprezentujących Saab Dynamics AB a Ministerstwem Obrony Narodowej. Ze względów formalnych kontraktowi towarzyszyła umowa kompensacyjna zawarta z Ministerstwem Gospodarki o wartości 127,3 mln EUR, m.in. w ramach której MW RP otrzymała osiem „przejściowych” pocisków RBS 15 Mk II, stanowiących jednostkę ognia dwóch Orkanów. Pochodziły one z nadwyżek sprzętowych szwedzkiej floty. Obecnie nie są już użytkowane.
Dostawy właściwych rakiet rozpoczęto z opóźnieniem spowodowanym czynnikami zewnętrznymi. A konkretnie problemami z dostawą odbiorników GPS Rockwell Collins NavStrike, którą negocjował samodzielnie polski resort obrony. W marcu 2011 r. do Polski trafiły dwa pierwsze pociski. Do grudnia tego samego roku dotarło kolejnych dziesięć. Następne pojawiły się w trzech transzach: osiem
Australia nieoczekiwanie zerwała umowę w sprawie budowy okrętów podwodnych typu Attack z Francją na rzecz anglosaskiego trójprzymierza AUKUS. Jedną z konsekwencji tej decyzji będzie wprowadzenie do służby w Royal Australian Navy jednostek klasy SSN. Będzie to proces długotrwały i kosztowny. Tomasz Grotnik
15 września rząd Związku Australijskiego ogłosił, że rezygnuje z kontynuacji programu budowy konwencjonalnych okrętów podwodnych typu Attack. Jest to jeden z pierwszych efektów inicjatywy AUKUS, trójstronnego przymierza utworzonego przez Canberrę, Londyn i Waszyngton. Ta zaskakująca, utrzymywana w tajemnicy do ostatniej chwili, decyzja, która będzie miała konsekwencje polityczne i ekonomiczne, sprawić ma, że Royal Australian Navy dołączy do nielicznego grona flot użytkujących okręty podwodne z napędem jądrowym klasy SSN (Submersible Ship Nuclear).
Ilustracje wartykule: Naval Group, CPOIS David Connolly/Commonwealth of Australia, LA(Phot) Dan Rosenbaum/Crown copyright, Jim Cleveland/US Navy, CPOIS Damian Pawlenko/ /Commonwealth of Australia.
Australia rezygnuje z francuskich Barracud i wybiera SSN-y
AUKUS (Australia, United Kingdom, United States), to inicjatywa wojskowa poświęcona „wolnemu i otwartemu Indo-Pacyfikowi” – taki przekaz został wysłany w świat na wirtualnym spotkaniu prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Joe Bidena z premierami Wielkiej Brytanii i Związku Australijskiego – Borisem Johnsonem oraz Scottem Morrisonem. Mimo że nikt z nich nie wymienił imiennie głównego zagrożenia w rejonie Indo-Pacyfiku, wszystko wskazuje na Chińską Republikę Ludową. Przyszłość trzech krajów, a nawet świata, zależy od tego, czy wolny i otwarty Indo-Pacyfik będzie trwał oraz rozkwitał w nadchodzących dziesięcioleciach, powiedział Biden. Głównym obszarem spornym jest Morze Południowochińskie. To właśnie na nim Pekin zaanektował szereg wysp i raf, które obecnie są dozorowane przez Marynarkę Wojenną Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej i Straż Wybrzeża, działania ich okrętów stwarzają ograniczenia dla handlu morskiego na jednym z kluczowych szlaków morskich światowego handlu.
❚ Koniec „kontraktu stulecia”
Tym samym zerwany został „podwodny kontrakt stulecia”, jak media nazwały umowę na zaprojektowanie i budowę w Australii okrętów podwodnych Shortfin Barracuda Block 1A. Głównym wykonawcą umowy był francuski państwowy koncern stoczniowy Naval Group (w chwili zawarcia kontraktu DCNS). Program Attack, znany pierwotnie jako SEA 1000 Future Submarine Program, dotyczył pozyskania dla Royal Australian Navy 12 konwencjonalnych wielozadaniowych okrętów podwodnych (formalnie klasyfikowanych jako rakietowe – SSG, Submersible Ship, Guided Missile). Miały one zastąpić sześć eksploatowanych obecnie jednostek typu Collins, zbudowanych lokalnie w oparciu o projekt szwedzkiej stoczni Kockums (obecnie Saab Kockums, sześć w służbie od lat 1996–2003). 26 kwietnia 2016 r. rząd w Canberze ogłosił, że DCNS w wyniku konkurencyjnego procesu oceny ofert został wybrany preferowanym partnerem zagranicznym do zaprojektowania okrętów. Francuzi pokonali niemiecki holding stoczniowy thyssenkrupp Marine Systems i japoński koncern Mitsubishi Heavy Industries. Wcześniej z rywalizacji odpadły hiszpańska Navantia i szwedzki Saab Kockums. 13 grudnia 2018 r. dowódca Royal Australian Navy wadm. Mike Noonan ogłosił, że przyszłe australijskie okręty podwodne będą znane jako typ Attack. Projekt tych jednostek bazować miał na Shortfin Barracuda Block 1A, będącym z kolei –– w pewnym uproszczeniu – konwencjonalną odmianą jednostek typu Suffren (Barracuda, szerzej w WiT 8/2019) z napędem jądrowym, produkowanych dla francuskiej Marine nationale. 11 lutego 2019 r. w Canberze rząd Związku Australijskiego ratyfikował umowę o partnerstwie strategicznym z Naval Group, w ramach której miało zostać zaprojektowanych i zbudowanych wspomnianych 12 jednostek podwodnych. Jako zakład wiodący wybrano stocznię ASC Pty. Ltd., znajdującą się na terenie Osborne Naval Shipyard w Australii Południowej. Szacowana wartość programu, obejmująca
Tomasz Grotnik
Zgodnie z przyjętym przez Ministerstwo Obrony Narodowej schematem realizacji programu fregat wielozadaniowych pod kryptonimem Miecznik, trwa obecnie faza, w której konsorcjum PGZ-Miecznik wraz z wybranymi partnerami zagranicznymi powinno przygotować i złożyć trzy oferty obejmujące: projekt koncepcyjny platformy oraz systemu walki do niej, propozycję transferu technologii i ustanowienia potencjału oraz wycenę i harmonogram dostaw okrętów. Spośród nich, na początku przyszłego roku, Siły Zbrojne RP wybiorą projekt, na bazie którego powstaną Mieczniki dla Marynarki Wojennej RP. Wśród zagranicznych dostawców know-how jest niemiecki holding thyssenkrupp Marine Systems GmbH, który zaproponował awangardową fregatę MEKO A-300PL.
Ilustracje wartykule thyssenkrupp Marine Systems.
Fregaty Miecznik mają być okrętami stanowiącymi istotny wkład w system obronny kraju, jak też szerzej rzecz ujmując, tzw. wschodniej flanki NATO. Pojęcie „obrona wschodniej flanki NATO” na stałe trafiło do słownictwa polskiej polityki, zwłaszcza gdy mowa jest o zakupach nowoczesnych systemów uzbrojenia. Ten zrozumiały dla przeciętnego Kowalskiego przekaz stanowił dotąd jeden z argumentów towarzyszących uzasadnieniu decyzji o zakupie systemów rakietowych Patriot i HIMARS, samolotów F-35, utworzeniu nowej dywizji na wschodzie Polski, a także zamiarze zakupu czołgów Abrams. Wszystko dla „obrony wschodniej flanki NATO”. Gdy jednak wspominamy o pozyskaniu okrętów dla MW RP, narracja polityków orbituje wokół szerokiego pojęcia „potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa morskich interesów państwa”, co przeważnie kojarzone jest z obecnością polskich okrętów w stałych zespołach NATO, gdzieś na morzach i oceanach świata, mniej zaś z ich obecnością na Bałtyku.
Tymczasem rola Polski w obronie wschodniej flanki NATO wynika z jej statusu państwa frontowego, jaki w czasach zimnej wojny przypisany był Republice Federalnej Niemiec i Królestwu Danii. To nakładało na te kraje nie tylko kontrybucję w postaci konieczności dysponowania odpowiednio uzbrojonymi i zorganizowanymi kontyngentami sił lądowych i lotniczych, ale też morskich. Dlatego granicę wschodniej flanki NATO należy widzieć również na Bałtyku, zwłaszcza przy niskiej wartości sił morskich trzech państw bałtyckich. Z tego powodu fregata wielozadaniowa Miecznik nie powinna służyć jedynie wypełnianiu zadań humanitarnych, patrolowych oraz dyplomatycznych, ale stanowić integralną część systemu obrony Polski, być środkiem rozpoznania i odstraszania na Bałtyku, a w razie konieczności stanowić skuteczną platformę walki.
Propozycja platformy Miecznika złożona przez thyssenkrupp Marine Systems oparta jest na sprawdzonej konstrukcji fregat typoszeregu MEKO A-200, której najnowszą generacją jest typ MEKO A-300. Jego wariantem, opracowanym pod kątem specyficznych wymagań Marynarki Wojennej RP, jest MEKO A-300PL, którego na razie niemiecka firma nie może ujawnić z przyczyn formalnych. Poznaliśmy za to pierwsze szczegóły bazowego projektu koncepcyjnego MEKO A-300.
Zastosowany przy jego projektowaniu system MEKO, czyli MEhrzweck-KOmbination (kombinacja wielofunkcyjna), to idea oparta na modułowości uzbrojenia, elektroniki i innego istotnego wyposażenia, będącego częścią systemu walki, mająca na celu łatwość dopasowania konkretnego rozwiązania do potrzeb danej floty, późniejszego serwisowania oraz redukcję kosztów zakupu i utrzymania. Ta zdolność adaptacyjna przynosi Polsce dwie główne zalety. Po pierwsze, na okręcie można zintegrować szeroką gamę sensorów, uzbrojenia oraz systemu dowodzenia, kierowania i łączności od różnych dostawców, dając swobodę wyboru systemów walki, a po drugie, ewentualne wymiany wyposażenia i uzbrojenia, czy modernizacje dostosowujące możliwości okrętów przez cały okres ich życia do nowych potrzeb, można zaplanować w ramach uwzględnionego od początku średniego okresu międzyremontowego, unikając dodatkowych, długotrwałych przeróbek w połowie cyklu operacyjnego.
Propozycja tkMS to nie tylko okręt. Niemiecka spółka oferuje wraz z nim TOKAT (Transfer of Know-how and Technology), czyli kompleksowy transfer wiedzy projektowej i produkcyjnej oraz technologii. TOKAT obejmuje obszerne informacje i zrozumienie projektu, integrację systemów w toku budowy oraz testy i próby, a także wszelką dokumentację i niezbędne dane konstrukcyjne, jak też kompetencje w zakresie zarządzania projektem, aby umożliwić stoczni realizującej program pomyślną budowę i uruchomienie okrętu. W razie potrzeby zapewnia też niezbędny projekt, wiedzę integracyjną i kompetencje menadżerskie w zakresie systemu walki.
Ponadto sprawdzony już model TOKAT obejmuje świadczenie pomocy technicznej i wsparcia technicznego (TA/TS, Technical Assistance and Technical Support) na rzecz lokalnej stoczni lub stoczni podwykonawcy. Przy czym tkMS wsparcie w zakresie zarządzania technicznego
Polska premiera fregaty wielozadaniowej MEKO A-300
Propozycja platformy Miecznika złożona przez thyssenkrupp Marine Systems oparta jest na sprawdzonej konstrukcji fregat typoszeregu MEKO A-200, której najnowszą generacją jest typ MEKO A-300. Jego wariantem, opracowanym pod kątem specyficznych wymagań Marynarki Wojennej RP, jest MEKO A-300PL.