1 minute read

Na pożegnanie z "Dobrymi radami Druha ACz"

Baczni czytelnicy „Praskiego Świerszcza” mogli się zdziwić, nie widząc w poprzednim numerze moich „Dobrych rad”. Jakieś literki, jakiś druh Mulin (zamulony chyba troszeczkę). Dlatego krótko tłumaczę. Nie po to piszę od wielu miesięcy felietony w naszym hufcowym miesięczniku, by wywoływać polemikę w sferze osobistych żali czy pretensji. Poza Heblem, który przesadził z ocenieniem mnie jako nic nierobiącego i wymądrzającego się dinozaura, i przed którego zarzutami się broniłem, z innymi instruktorami polemizować w sferze osobistej nie będę. Bo po co? Spokojnie można budować i rozbudowywać wspólnotę hufcową bez zbędnych dyskusji.

Ponieważ jednak moje dobre chęci są niepotrzebnie podważane, ponieważ nie chcę się boksować i pokazywać, że białe jest białe a czarne jest czarne, a koń, jaki jest, każdy widzi, dam sobie na jakiś czas spokój z dobrymi radami.

Advertisement

Nie ma „Dobrych rad”, ale w zastępstwie tamtych felietonów nasz naczelny hm. Jacek Czajka postanowił drukować moje „Literki”. Taką opowieść o Moim Ulubionym Instruktorze – druhu Mulinie. „Literki” powstają niezależnie od „Świerszcza”, jest ich coraz więcej. W „Literkach” też znajdują się dobre rady, ale opisane w zupełnie innej formie. Łatwiejszej? Trudniejszej? Lepszej? Gorszej? Zanim dojdę do końca alfabetu, nieco czasu upłynie, bo na dodatek niektóre literki będą podwojone. Przecież hufiec, harcerstwo i historia są na tę samą literkę „h”.

W najbliższym czasie zbiorę „Dobre rady”, zredaguję je i tak jak teksty namiestnika harcerskiego Stasia Matysiaka będą one w formie broszurki w pdf dostępne na stronie hufca.

hm. Adam Czetwertyński

This article is from: