#MC2014
Dziennik niecodzienny wyprawy
„Uniamo le generazioni/Łączymy pokolenia”
O taką Polskę walczyli!
19 maja 2014, Nr 5/2014
Generał Anders Autentyzm Honkera
Połączyliśmy pokolenia! To ostatni numer zlotowej gazety, przedostatni dzień wyprawy, koniec uroczystości związanych z obchodami 70. rocznicy Bitwy o Monte Cassino. Czy wyprawa była sukcesem? Zostawiła coś w Waszych sercach? Redakcję #MC2014 pozostawiłą ze wzruszeniem, zapędami felietonistycznymi, trochę (sama o dziwo przyznaję) ze łzami w oczach. Wydaje się, że po powrocie do Polski nic już nie będzie takie samo. Sam widok wzgórz, wzruszeń Kombatantów, świadomość walki na śmierć i życie, która przetoczyła się przez te tereny tak... niedawno pozostawi na długo pewną tęsknotę, wdzięczność i zadumę. Mam nadzieję, że skorzystaliście z tej wyprawy tak samo jak my. Kiedy to piszę trwa właśnie Happening Skautowy w Cassino. Bawimy się i śmiejemy, bo dzięki tamtej ofierze- po prostu możemy! Łączymy nie tylko pokolenia, ale też narody.Umiemy żyć w pokoju, bez strachu o następny dzień, bez trwogi o naszych bliskich. Jak wiele mamy! Wracamy w stronę Polski! Przed nami Wieczne Miasto, Watykan, Bazylika Świętego Piotra. W drodze powrotnej zachwyci nas jeszcze Wiedeń. Możemy żyć, cieszyć się i bawić, jak tylko pragniemy. Cieszę się, że mogliśmy te dni przeżyć razem - i mimo paskudnej chwilami pogody, rażącego słońca w niedzielne uroczystości, tysięcy kilometrów i własnych trudów być tutaj i uczcić pamięć bohaterów. Tym, którzy zostali bardzo na tym zależało. Pamiętajmy słowa, które wypowiadali wszyscy. Jesteśmy spadkobiercami tradycji. Nie zawiedźmy! Życzę Wam miłej podróży do domu. Życzę Wam hartu ducha i wiary, że to co zrobiliśmy przez te kilka dni na włoskiej ziemi miało większy sens, niż nam się wydaje. Mam nadzieję, że wszyscy wracamy... trochę inni. Aleksandra Tasz naczelna #MC2014
Spis TREŚCI UNIAMO LE GENERAZIONI.............................................. ...... 3 ............................................................................................................ 4 NIEDŹWIADEK WOJTEK.......................................................... 5 BELLA ITALIA ................................................................................ 6 Trzeci pomnik Generała.................................................. 7 OPŁYŃ ŚWIAT ŚLADAMI WAGNERA!................................. 8 PAPERSCOUT................................................................................ 9 UNIAMO LE GENERAZIONI ŁĄCZYMY POKOLENIA... 10 FOTOGALERIA........................................................................... 12
# 2
ZA NAMI KLUCZOWE UROCZYSTOŚCI W niedzielne popołudnie 1400 uczestników wyprawy spotkało się w miejscu dla niej najważniejszym – na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino. Mamy za sobą moment kluczowy. Wyprawa „Uniamo le generazioni/Łączymy pokolenia” miała jeden cel – uczczenie pamięci wojennych bohaterów. Wielka, wzruszająca uroczystość, obecność naszego Premiera, kilkudziesięciu kombatantów – uczestników bitwy i księcia Henry’ego podkreślała wagę tego wydarzenia. Harcerze zaciągnęli warty przy każdej mogile, szare i zielone mundury zapełniły Polski Cmentarz Wojenny, drużyna reprezentacyjna ZHP ustawiła się w równym szeregu z Wojskiem Polskim. Dzisiejsze obchody były też wielkim świętem polskiego harcerstwa. Po odśpiewaniu hymnów i uroczystej mszy świętej rozpoczęły się przemówienia – Prezesa Rady Ministrów, burmistrza Cassino i przedstawiciela kombatantów. W wielu wzruszających, wzniosłych słowach podkreślano wartość i rolę harcerzy w zachowywaniu narodowej pamięci. Podkreśleniem tego faktu jest przekazanie ZHP, ZHR i ZHP PGK tradycji i etosu 2 Korpusu Polskiego. W przekazaniu przez kombatantów białoczerwonych flag harcerzom było coś mistycznego, symbolicznego – oto na Polskim Cmentarzu Wojennym, przelanym polską krwią, połączyły się pokolenia.
najmocniejsze słowa to te zaczerpnięte ze starożytnej tradycji, każdy kto przeczyta te słowa: „przechodniu, powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie” - te słowa mają szczególne dla nas znaczenie, bo są żołnierskim, krótkim raportem. Dzisiaj, po 70 latach, my, obecne pokolenia, jesteśmy im winni nasz własny raport, chcemy powiedzieć, co zrobiliśmy z Waszym zwycięstwem i Waszą ofiarą. Wszyscy będziemy pamiętać te dziesięciolecia zniewolenia, kiedy Polacy mogli sądzić, że ofiara spod Monte Cassino poszła na marne. Kolejne dziesięciolecia żyliśmy pod komunistyczną opresją, dzięki lekcji spod Monte Cassino, dzięki tej ofierze, nie byliśmy bezczynni i nie byliśmy bezradni.. skoro oni tutaj mogli całemu światu udowodnić, że nie ma takiego wzgórza, którego nie da się zdobyć, my w Polsce musieliśmy wierzyć. Kiedy nasze pokolenie doświadczyło cudu Solidarności zrozumieliśmy, że zdobyliśmy ten szczyt. Bóg dał szanse, że zdobyliśmy niepodległość, bez ofiary krwi wróciliśmy do wielkiej rodziny europejskiej, zbudowaliśmy demokrację. Dzisiaj staramy się dać najlepszą szansę kolejnym pokoleniom. Żołnierze, zwracam się do weteranów, którzy są tu obecni; zwracam się do Waszych kolegów poległych i leżących w tych mogiłach - przyjechali tu dzisiaj na Monte Cassino młodzi harcerze i wasze życie stało się Waszą ofiarą. Mogę Wam zameldować, że to nowe pokolenie będzie uparcie broniło niepodległości i wolności Ojczyzny, gdy będzie to konieczne. Niech Wasza obecność będzie przestrogą dla tych, którzy w przemocy chcą widzieć szansę na porządkowanie świata na nowo. Dziękuję tym, którzy leżą przed nami, i tym, którzy będąc towarzyszami walk czczą ich pamięć.”
Odbył się również apel poległych, wystrzelono honorową salwę, rozległy się dźwięki Hejnału Mariackiego. Oficjalne delegacje złożyły wieńce, a Anna Maria Anders zapaliła znicze na grobach swoich Rodziców.
To prawdziwe spotkanie z historią, przeniesienie w czasie, prawdziwy hołd oddany wojennym bohaterom. Najważniejszy od lat element wychowania patriotycznego w Związku Harcerstwa Polskiego.
Swoisty testament pozostawiony nam przez zdziesiątkowanych weteranów Bitwy o Monte Cassino musi zostać wyryty w naszych sercach.
phm. Aleksandra Tasz
Warto wspomnieć dziś fragmenty z przemówienia Premiera. Na długo zapadną w pamięć szczególnie ciepłe, ważne słowa skierowane do harcerzy: Monte Cassino – zawsze, kiedy Polak słyszy te słowa, serce bije mu mocniej Nazwa Monte Cassino zrosła się ze słowem „bohaterowie”. Tyle nam, Polakom, zdarzyło się rzeczy dramatycznych i pięknych, przyszły nowe pokolenia, świat jest inny, ale kiedy stajemy tutaj, patrzymy na święty cmentarz i odbudowane opactwo zawsze wzruszenie chwyta nas za gardło. Nasz bohater generał Władysław Anders 15 lat po bitwie mówił o tym, że jest tylko kilka bitew, które naród pamięta. Te wzgórza są pełne krwi przelanej za wolność. Bitwa jest szczególna w naszej pamięci, ponieważ jest to bitwa o nasza wolność. Wszystkie następne pokolenia dobrze to czują, wzruszenie każe nam mówić rzeczy oczywiste i banalne... być może najlepsze byłoby milczenie, być może
#
3
ŻYWA HISTORIA 60 Kombatantów wzięło wczoraj udział w specjalnym spotkaniu z Premierem i polskimi harcerzami, zgromadzonymi na Montecassino. Wojenni weterani, uczestnicy Bitwy o Monte Cassino dzielili się przeżyciami sprzed 70 lat. Wiele chwil wzruszenia, zadawane przez harcerzy pytania i przejęcie na twarzach słuchaczy sprawiły, że zlot rzeczywiście połączył pokolenia. Zachowywanie pamięci o tamtych czasach, słuchanie historii bezpośrednio od świadków tamtych wydarzeń, przeniesienie się w czasie za pośrednictwem ich wojennych wspomnień – to najważniejsze wartości tego zlotu. Spotkanie zainicjowało przemówienie Premiera Donalda Tuska, który oprócz powitania zgromadzonych gości, wręczył obchodzącemu 90 urodziny kombatantowi – Panu Zbigniewowi Dłużnieńskiemu szablę oraz wspólnie z harcerzami zaintonował pieść „200 lat”. Nie ma większego honoru i zaszczytu, niż spotkanie z osobami, które ze wszystkich sił i z pełnym poświęceniem walczyły o wolność naszego kraju. Poruszenie, wyraźnie widoczne na twarzach uczestników spotkania, mimo ulewnego deszczu, szczere zainteresowanie, jest tym, na co weterani liczyli. A harcerze, mając tego świadomość, nie zaprzepaszczą tych momentów i przeniosą pamięć dalej, aby historia i świadomość o bohaterach z tamtych lat pozostawała wiecznie żywa.
phm. Aleksandra Tasz
# 4
Zagrajmy marsza, albo coś więcej Zastanawialiście się pewnie, kto akompaniował przy odśpiewaniu “Mazurka Dąbrowskiego” przy uroczystości odsłonięcia pomnika Gen. Andersa w Cassino? Odpowiedź brzmi: Harcerska Orkiestra Dęta Hufca Ziemi Przemyskiej im. Orląt Przemyskich w Żurawicy. Cała orkiestra liczy 75 członków, na Zlot przyjechało zaś 47 członków wraz z własnym zabezpieczeniem medycznym. Zastanawiając się, jak właściwie działa taka drużyna (bo jest to taka sama podstawowa jednostka organizacyjna, jak drużyna czy klub harcerski), należy przyjrzeć się samej strukturze orkiestry dętej. Instrumenty występujące dzieli się na sekcje” trąbek, klarnetów, saksofonów, puzonów itp. Tak samo dzieli się więc Orkiestra harcerska: na zastępy fletów, waltorni, saksohornów, tub czy perkusji. Za-stępy prowadzą razem zbiórki, ćwicząc sekcjami grę fragmentów muzyki. Instrumenty występujące tutaj to przede wszystkim dęte i blaszane. Specjalność artystyczna to ciągła praca z instrumentem - nie uraczymy tu pracy z terenoznawstwem czy ratownictwem, bo praca z instrumentem wymaga zupełnie innego stylu pracy harcerskiej. Mottem orkiestry jest wychowanie przez dyscyplinę, pasję i zabawę. Nie można zapomnieć również o patriotycznym wychowaniu, gdyż zespół jest obecny na każdej większej uroczystości państowej i harcerskiej w swoim województwie. Jedna zbiórka jest jednocześnie jedną próbą - naturalnym więc, że raz na jakiś czas zespół prowadzi próbę całości, wszystkimi sekcjami. Czasem zdarza się, że próby trwają ciągiem codziennie przez kilka wieczorów. Harcerze mają jednak na to wszystko czas większość uczy się w podstawowych i średnich szkołach oraz akademiach muzycznych. Zaznaczyć należy, że odrębność
#...
organizacyjna od zwykłych struktur jedostek harcerskich jest wzorowana na organizacji pracy tożsamych jednostek w ramach Wojska Polskiego. Większość prac odbywa się w Gimnazjum w Żurawicy, którego dyrektorem jest jednocześnie dyrektor artystyczny zespołu. Orkiestra z Żurawicy pełni funkcję orkiestry reprezentacyjnej Chorągwi Podkarpackiej. Ciekawą jest współpraca z innymi zespołami artystycznymi, a wyrazem współpracy zagranicznej była sobotnia uroczystość przy Museum Historiale di Cassino, gdzie żurawiczanie grali przy włoskim chórze, który śpiewał polskie pieśni. Usłuszeć można było między innymi „Czerwone Maki”, „Przybyli ułani pod okienko”, „Pierwszą brygadę”, co bardzo znamienne śpiewane w języku polskim. www.orkiestra.gimzur.vot.pl Kierownik Artystyczny hm Jan Semków Kapelmistrz hm Jan Łaskarzewski phm. Jacek Grzebielucha
#
5
EMOCJE JAK WTEDY Miało być o skautach. Miało być o kolorach, świecie, organizacjach harcerskich, zagranicznej przygodzie, wyjazdach, wycieczkach. Miało być o skautingu. Otóż… NIE BĘDZIE! Dlaczego? A no już tłumaczę… Rozpoczęły się dziś uroczystości, a my (razem z redaktor naczelną tej gazety – Olką Tasz) siedziałyśmy w Centrum Prasowym i pisałyśmy artykuły. Siedziałyśmy jak na szpilkach. Bo uroczystości, bo przemówienie Premiera, bo szacunek, bo Książe Harry <3, bo poczucie obowiązku, bo chęć spotkania Kombatantów, bo patriotyzm, bo… bo te wszystkie „bo” (i jeszcze kilka innych) nie dawały nam spokoju! No i na chwilę udało nam się porzucić pracę i udać się na Cmentarz. Myślałyśmy naiwnie, że na chwilę… Gdy weszłyśmy na teren uroczystości, wolnym krokiem skierowałyśmy się w stronę wejścia na sam cmentarz. Wszędzie ludzie – pielgrzymi z chusteczkami na szyi, siostry zakonne, żołnierze, policjanci, cywile, kombatanci i całe mnóstwo harcerzy. Małych, dużych, starszych, młodszych, dziewcząt, chłopaków – ogromne ilości młodych ludzi, którzy przyjechali tu specjalnie, by spotkać się z historią. Z HISTORIĄ, której ja wyszłam dziś naprzeciw, a ona mnie za to nagrodziła – nagrodziła najwspanialszym możliwym prezentem. HISTORIA DAŁA MI WZRUSZENIE. Zaczęło się tak… Podeszłyśmy z Taszem na płytę cmentarza. Stali tam zainteresowani ludzie, na krzesłach siedzieli weterani wojenni i ich rodziny, a wokół kręcili się harcerze z różnych organizacji. Zaczęło się od Apelu Poległych. Poczułam ciarki na całym ciele. Coś jest w tego typu zdarzeniach – przyprawiają mnie zawsze o dreszcze – dreszcze ekscytacji, emocji, wzruszenia… Po Salwie Honorowej nadszedł czas na przekazanie zadania podtrzymania tradycji i etosu 2 Korpusu Polskiego – gdy zobaczyłam Kombatantów przekazujących Flagi Polskie młodemu pokoleniu pomyślałam od razu o haśle naszego wyjazdu „Łączymy Pokolenia”. Ten moment był symbolem kontynuacji tradycji poprzednich pokoleń, która połączyła młodych i doświadczonych, jako tych, którzy opiekują się tradycją. Nie minęła chwila i wiązanki złożyli najważniejsi goście uroczystości. Gdy Książe Henry wraz z Panem Premierem opuszczali cmentarz, przed szereg wystąpił druh, stojący zaraz obok nas. Kto to był? Przedstawiciel harcerzy ZHP działających w Wielkiej Brytanii. Stanął na środku, pozdrowił Księcia i oddał mu honory. Następnie skierował się w podobnym geście do Pana Premiera Donalda Tuska. Było to zdarzenie niezwykle zaskakujące. Niezaplanowany moment, który – jak dało się zauważyć – zaskoczył nawet ważnych gości. Głośny okrzyk „Czuwaj!” uśpił na chwilę szum ludzi. Na moment wszystko się zatrzymało. Obie z Taszem popatrzyłyśmy na siebie i uśmiech pojawił się na naszych twarzach. U nas obu dało się zauważyć czerwone
##...#PROGRAMMA 6
nosy i wilgotne oczy. Speszone tak emocjonalną reakcją, której najwyraźniej się nie spodziewałyśmy, spuściłyśmy głowy w dół i skierowałyśmy się w stronę wyjścia. Po drodze pstrykałam jeszcze kilka zdjęć, by później móc zobrazować moje opowieści. Szedł Kombatant. Prowadziła go młoda kobieta. Pstryk. Zdjęcie zrobione i… UŚMIECH. Zostałam obdarzona naprawdę niezwykłym uśmiechem – ciepłym, serdecznym, pełnym miłości i sympatii, takim, jakie w dzisiejszych czasach rzadko się spotyka. Odwróciłam się do Tasza i ze łzami w oczach opowiedziałam to, co przed chwilą mnie spotkało. Stałyśmy tam dalej. Szedł kolejny Kombatant. Starszy Pan niepewnym krokiem stąpający po ziemi. Pstryk. Zdjęcie zrobione. Opuściłam obiektyw, patrzę i… Stoi przede mną starszy człowiek i promiennie uśmiecha się ze łzami w oczach. Nie wytrzymałam, małe kropelki potoczyły mi się po twarzy… (zerkam w bok - u Tasza to samo) Ten siwy Mężczyzna, ubrany w marynarkę z przytwierdzonymi medalami odezwał się do nas: Dziękuję, dziękuję Wam, że tu jesteście. Zaniemówiłam – jedyne co wyrwało mi się z ust to – To my dziękujemy. Jesteśmy dumne i niezmiernie wzruszone… Kolejne łzy spłynęły z policzka. Mężczyzna uśmiechnął się i rzekł – Do zobaczenia za pięć lat! Postaram się! Mam nadzieję, że dożyję. I odszedł z uśmiechem na twarzy i łzami w oczach. Przyjechałam tu poznać fakty historyczne, zobaczyć Włochy, poznać nowych ludzi, oddać honor poległym – nie spodziewałam się jednak, że coś mnie wzruszy. To była najpiękniejsza, najdziwniejsza, najbardziej zaskakująca patriotyczna rocznica w moim życiu. Była też najtrudniejsza. Po powrocie do Centrum Prasowego doszłyśmy z Taszem do wniosku, że to ogromne wzruszenie nas zaskoczyło. Nie spodziewałam się po sobie takiej reakcji… Jestem z niej dumna! Jestem dumna, że historia mojego kraju i ludzie, którzy o nią walczyli, wzruszają mnie. To jest właśnie jedność pokoleń, radosny patriotyzm i tradycyjna nowoczesność w jednym – WZRUSZENIE PROSTĄ ROZMOWĄ Z NIEZWYKŁYM CZŁOWIEKIEM! I znów, na koniec, powtórzę – nie można przecież patrzeć w przyszłość bez podstaw wyniesionych z przeszłości. Sonia Kurek
PRZYPINKA MAK
materiał:
50 mm średnica
13 mm średnica
4 mm średnica
czerwony filc lub czerwony papier
czarny filc lub czarny papier
biały filc lub biały papier
1. Wytnij wszystkie elementy z cienkiego filcu lub grubego papieru 2. Zszyj je wszystkie razem białą nitką lub sklej według wzoru według wzoru. Jeżeli wycięcie białego środka będzie zbyt trudne, można go namalować białą farbą. 3. Z tyłu przyszyj lub przyklej dobrym klejem agrafkę. Gotowe :)
z tyłu należy umieścić agrafkę
#
7
Fix It Again Tony Tak anglicy śmieją się z Fiata. Pomimo tych przytyków fabryka w Turynie do dziś tworzy dzieła sztuki użytecznej. Ferrari, Alfa Romeo i Fiat to nazwy, które jednoznacznie kojarzą się z Włochami. Cassino jest włoskimi Gliwicami, Tychami i Bilskiem – Białą. To w tych miejscach powstawała charakterystyczna dla naszych dróg konstrukcja Fiata 126. Niewielki 24 konny silnik woził Polaków po ziemi Polskiej, a Włochów po Włoskiej tak samo dzielnie, przewożąc ludzi i towary o każdych wymiarach. Warto też wspomnieć, że popularny na polskich drogach FSO Polonez, tak zwany „Borewicz” wyszedł spod ołówka i nie da się ukryć ekierki włoskich projekatntów. Włosi uwielbiają samochody. Są dumni ze swojego motoryzacyjnego dorobku. Nie ma przecież na świecie człowieka, który nie rozpoznałby czarnego rumaka na żółtym tle, czerwieni pewnej marki na F czy trójzębu na wlocie powietrza.Włosi osiągnęli mistrzostwo w łączeniu praktyki i piękna w projektowaniu samochodów. Uwielbiają szybkie samochody, ale poruszają się niewielkimi kompaktami. Wąskie i strome uliczki zmuszają do trzymania w ryzach setek koni mechanicznych pod maską. Jest też taka firma, która produkuje szybkie samochody i linia w linię ciągniki rolnicze. Lamorghini (i lepiej we Włoszech nie wstawiać tam „dż”) postanowił produkować samochody sportowe, bo przy każdym spotkaniu właściciel Ferrari wyśmiewał go za produkcję ciągników. Tak powstały najbardziej charakterystyczne samochody epoki. Pomimo wielu producentów, nowych technologii i trendów linii nadwozia, Włosi pozostają wierni zasadzie, że samochód ma być po pierwsze użyteczny, po drugie ładny, a po trzecie wytrzymały. I o ile na przykład samochody
# 8
niemieckie są użyteczne i wytrzymałe to z pewnością najpiękniejsze nie są. Bardzo często Włosi trzymają zabytki motoryzacji na niedzielne przejażdżki. Nawet tutaj pomiędzy dziesiątkami autokatów tysiącami ludzi zauważyłem Fiata 500 z tym samym silnikiem, który napędzał Fiaty 126. Uśmiech na twarzy pojawia się samoistnie i niknie w chmurze spalin. Włosi uwielbiają samochody. Zasad ruchu drogowego już nie. Każdy tu na każdego trąbi, krzyczy pokazuje, grozi, a nawet krzyczy wysiadając z samochodu. Każdy jeździ jak chce, przeciska się na żyletki i zatrzymuje się gdzie bądź. Wszystko to robą rozmawiając przez telefon. Podsumowując włoska motoryzacja to kawałek wspaniałej historii i sztuki. Jeśli jednak chcecie przyjechać do Włoch samochodem, to najlepiej uzbroić się w ogromny ładunek cierpliwości. opracował Paweł Barwikowski
ANNA D’AURIA Historię piszą zwycięzcy, ale z perspektywy każdego pojedynczego człowieka wygląda ona inaczej. Przeczytajcie spisaną opowieść Anny d’Auria, która ze swojego dzieciństwa pamięta bombardowanie Cassino. Było to dla mnie naprawdę wstrząsające wydarzenie. W mojej pamięci nie zatarły się wspomnienia z czasu niemieckich bombardowań Monte Cassino. Kiedy zbombardowali Monte Cassino miałam mniej więcej 10 lat. Razem z moją rodziną zostaliśmy wysiedleni z Cassino. Z samego Cassino przeniesiono nas do miejscowości Caira. Jest ona położona pięć kilometrów od Cassino. W tej miejscowości stacjonowali Niemcy. A później jeszcze z Cairy, jeszcze wyżej w góry, musieliśmy uciekać do Terelli. Wysoko w góry. Aż przenieśliśmy się na górę Caira i tam żeśmy mieszkali w domku pasterza owiec. Kiedy nastąpiło bombardowanie Monte Cassino to przebywaliśmy właśnie tam - w górach. Do końca życia tego nie zapomnę. To była niedziela, kiedy nastąpiło bombardowanie. Mniej więcej 10:00 - 10:30. My z tatą poszliśmy kupić trochę mięsa do jedzenia dla naszej rodziny, kiedy rozpoczęło się bombardowanie. Praktycznie byliśmy wtedy w trakcie drogi powrotnej do domu, żeby ugotować obiad. Po drodze spotkaliśmy Niemca, który mówił coś, ostrzegał, coś krzyczał, że trzeba się chować, praktycznie nawet nie zdążyliśmy dobrze wrócić do domu, kiedy spadły pierwsze bomby. Wszystko zaczęło się trząść i rozpoczęło się bombardowanie. I całe szczęście, że mój ojciec nie wpadł na pomysł żeby się schronić w Opactwie na Monte Cassino jak to zrobiło wielu miejscowych. Bo te wszystkie osoby… wszystkie… zginęły w czasie bombardowania klasztoru. Tylko mój ojciec powiedział, że pakujemy rzeczy na wóz i uciekamy jeszcze wyżej w góry - to nas uratowało, bo gdybyśmy tak jak większość osób schronili się w klasztorze, to już by nas nie było. Dlatego żeśmy uciekli nieco powyżej Cairy i tam żeśmy się schronili w górach, bo gdzie mieliśmy iść? Ja miałam jeszcze siostrę, która była 2 lata ode mnie młodsza. Uciekliśmy w te góry tak jak żeśmy stali - w tym, co żeśmy mieli na sobie. Nie było czasu zabrać żadnych rzeczy, tylko to, co mieściło się w ręce. I siedzieliśmy tam w górach przez cały okres trwania bitwy, czyli jakieś pół roku. Mój ojciec podejmował jakieś prace - takie dorywcze - żeby nam przynieść codziennie chleb do domu, tak żebyśmy mieli co jeść. Było ciężko, bo tam w Cairze… Tam było ciężkie życie, bo przede wszystkim było tam pełno nazistów… było tam pełno tych wstrętnych nazistów. Trochę to trwało, bo niemieccy żołnierze złapali mojego ojca i wywieźli go na front w Puzzilli. Moja mama wyglądała wtedy na zdesperowaną. I tak po 2 dniach ojciec wrócił do domu. Wtedy z Cairy musieliśmy uciekać jeszcze wyżej do miejscowości Terella. One są położone wysoko w górach, na zboczach… Tam żeśmy się schronili do samego końca bitwy, ale był to okropny czas. Mieszkaliśmy w takiej willi, chyba nazywała się Sara. Praktycznie codziennie bombardowali okolice. Bombardowanie za bombardowaniem. Z okolic Terelli Niemcy bombardowali pozycje Alianckie. Równocześnie szło jeszcze bombardowanie z miejscowości San Michele. Codziennie praktycznie żyliśmy w huku bomb.
Byliśmy tam aż rok. Prawie rok żeśmy tam siedzieli, a przez cały okres trwania bitwy codziennie było słychać bombardowania. I pamiętam jeszcze też, że prawie każdego wieczoru naziści jak się upijali to przychodzili pod nasze domy i walili pięściami w drzwi, bo szukali dziewczyn. Po bitwie praktycznie nie było po co wracać do Cassino, bo… bo… nasz dom został zrównany z ziemią, nie zostało po nim nic więcej tylko gruzy. Tylko ruiny zostały z naszego domu. Wiem nawet, że przed zniszczeniem, podczas bombardowania domu, to nawet ci wstrętni Niemcy tam mieszkali. Wróciły nieliczne rodziny. Naprawdę nieliczne. My wróciliśmy tylko dlatego, że mój ojciec z zawodu był fryzjerem. Był golibrodą i wybudował barak po bitwie, żeby świadczyć usługi fryzjerskie, żeby pracować. Dlatego wróciliśmy do Cassino i pierwsze, co mój tata zrobił, to wybudował barak i tam pracował jako fryzjer. Pierwszy zakład fryzjerski w Cassino. Jeszcze dziś można spotkać niektóre rodziny w Cassino, które pamiętają czasy przedwojenne, które żyły w nim przed wojną. Naprawdę są to nieliczne rodziny. Najwięcej przybyło tutaj mieszkańców z Calabrii. Mogę powiedzieć, że nasz dom odbudował właśnie Calabryjczyk. Trzeba było aż do 1948 roku poczekać, aby życie wróciło względnie do normy. Myślę oczywiście, że wojny nie powinny więcej mieć miejsca, bo świat przez to popada w ruinę. z panią Anną d’Auria rozmawiała Dominika Proszowska redakcja Sonia Kurek
#
9
Biegacze zdobyli Montecassino Zgodnie z ogólnopolską modą na bieganie, biegacze dotarli również tutaj. 2014 uczestników z różnych krajów wzięła udział w Biegu na Montecassino (www.biegnamontecassino.pl). Tylu ilu poległo w czasie Bitwy 70 lat temu, tylu uczestniczyło Polaków, czyli 1052. Co ciekawe, każdy z uczestników miał na numerze startowym również nazwisko jednego z pochowanych na pobliskim cmentarzu polskim z dopiskiem „Biegnie ze mną”. Co znamienne, Generał Władysław Anders towarzyszył Generałowi Brygady pilotowi Dariuszowi Wrońskiemu, szefowi Wojsk Aeromobilnych przy dowództwie Wojsk Lądowych Sił Zbrojnych RP. Plejada uczestników była bardzo zróżnicowana. Poza dużą rzeszą Włochów udział wzięli kameruńczycy, nigeryjczyków, algierczyków. Polacy przybyli z bardzo różnych miast spotkaliśmy biegaczy z Warszawy, Łodzi, Wrcławia, Polic, Radomia, Rawy Mazowieckiej. Grupy przyjeżdżały bardzo zróżnicowane albo autkar pełen 47 członków klubu AZS AWF „Masters” z Krakowa, albo dwie autostopowiczki z Poznania. Bardzo ważną była reprezentacja Wojska Polskiego. Żołnierze obu płci ze Szczecina, Elbląga, Świętoszowa, Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych z Bydgoszczy. Wyjątkowym był ten bieg szczególnie dla jeszcze jednej grupy - ośmiu Komandosów z Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca pobiegło w pełnym umundurowaniu polowym, które w deszczu
REKLAMA
“Kaštiel’ Ivachnová” Ivachnová 23 034 83 Liptovská Teplá Słowacja
#
10
przypominało świeżo nasączoną wodą gąbkę. Żołnierze jednak nie przybiegli aż tak daleko od podium - mieli jednak ogromną motywację, gdyż Jednostka Wojskowa JW 4101 zdobywa imię kapitana Władysława Smrokowskiego, który był dowódcą 1 Samodzielnej Kompanii Commando. Ciekawostka - była to jedyna polska jednostka wojskowa w przeciągu II Wojny Światowej, która od początku do końca swojego istnienia miała tego samego dowódcę. Z tej samej jednostki wzięli również udział członkowie Wojskowego Klubu Biegacza „Meta”. Z cywilnych inicjatyw zorganizowanych pojawiło się aż 21 trenerów akcji „Biegam bo lubię” (www.biegambolubie. com.pl) z województwa WarmińskoMazurskiego. Bieg, mimo okrutnie zimnej i deszczowej pogody, rozpoczął się punktualnie o 17:00. Pierwsi zawodnicy przybyli na metę już o 17:40, ostatni zaś chwilę przed 19:00. Cały bieg asekurowali harcerze, wręczając medale i obstawiajac metę. Bardzo przemarznięci i przemoczeni, ale zadowoleni z wypełnionej służby, udali się suszyć. Całość odbywała się pod patronetem honorowym Instytutu Pamięci Narodowej. phm. Jacek Grzebielucha
Happy Camping Village Tel. 0541/346102 r.a. Via A. Panzini, 228 Fax 0541/346408 47814 Ballaria (Rn) - Italy
Tel.: +421 / 44 / 439 27 60 Fax: +421 / 44 / 439 27 62 www.happyvillageslovensko.com E-mail: info@happyvillageslovensko.com
www.happycamping.it info@happycamping.it
BE THE SPARK! Wyobraź sobie 45 tysięcy osób. Wszyscy radośni, machają skautowymi chustami. Wszystkich łączy wspólna idea, wspólne cele, ten sam – niezależnie od pochodzenia czy koloru skóry – uśmiech. Spotkali się w zupełnie nowym dla siebie miejscu, widzą ludzi, których do tej pory nie widzieli na oczy, a mimo tego, czują, że są dla nich braćmi. To ogromne święto skautingu, największe przeżycie każdego skauta wydarza się co 4 lata. Światowe Jamboree Skautowe jest w zasięgu naszych rąk. Pewnie słyszeliście już, że Polska kandyduje do organizacji 25. Jamboree w 2023 roku. Ogromna, zeszłoroczna akcja Ambasadorzy Jamboree 2023 W przyszłym roku kilkaset osób wyjedzie w podróż życia - odwiedzą Jamboree w Japonii. Czy będziemy gościć skautów z całego świata w Polsce? Czy takie marzenie może się spełnić? Zainspirowani możliwością zmiany naszego Związku, obrania nowego kierunku, realizacji prestiżowego celu, zrobienia czegoś dla skautowego świata - podejmujemy się wyzwania. Wielkie zloty, ogromne działania - tuż przed nami. Czy jesteśmy na to gotowi? Jasne, Jamboree to ogromne przedsięwzięcie logistyczne, trudne zadanie programowe, rzecz niemożliwa do ogarnięcia przez realistyczne umysły. Potrzeba do tego wielkiej dozy szaleństwa - ale akurat w tym szaleństwie jest metoda! Siła marzeń i spokojne, dziesięcioletnie planowanie pozwoli nam osiągnąć sukces! Musimy tylko uwierzyć, że jesteśmy do tego zdolni!
nerstw. W nasze marzenie uwierzyły najważniejsze osoby w tym kraju. Przewodnictwo nad Komitetem Honorowym objął Bronisław Komorowski, jego członkami są między innymi Donald Tusk, Aleksander Kwaśniewski i Lech Wałęsa. Na czele Komitetu Organizacyjnego stanął zaś Zbigniew Niemczycki - Prezes Polskiej Rady Biznesu. Choć przed nami zmiana całej organizacji - mamy siły i nowy cel! Mamy ludzi, którzy w nas wierzą. Mamy najlepszą, zapaloną do tego pomysłu kadrę. Mamy 100 tysięcy niezwykłych osób w naszej organizacji! Jeżeli każdy z nas dołoży do tego celu swoją cegiełkę, uda nam się to osiągnąć. Razem możemy wszystko - razem nam się powiedzie. Nie bagatelizujmy tego zadania i stwórzymy razem największy zlot skautów na świecie - Światowe Jamboree Skautowe w 2023 roku! Zostało nam już tylko 9 lat... phm. Aleksandra Tasz
Jakie wyzwania przed nami? Przede wszystkim kształcenie kadry - i to od najmłodszych lat! Zdajecie sobie sprawę, że dzisiejsze zuchy będą już wtedy jamborowymi zastępowymi? A obecne 4-latki wezmą w nim udział jako uczestnicy? A kim Ty będziesz za 10 lat? Dyrektorem, magistrem, mężem, matką? Wyobrażasz sobie siebie, pełniącego służbę podczas MIĘDZYNARODOWEGO, ŚWIATOWEGO zlotu? Przed nami wyzwanie nowoczesnego programu w drużynach, nauki języków, zakładania rentownych firm i realizacji prestiżowych part-
#
#ALLEGRIA - SORRISO - INDIPENDENZA 11
#
12