NR 6 CZERWIEC 2017
Zorganizowałem już wiele wydarzeń i za każdym razem przeżywam je na nowo Specjalność jest drogą do celu, a nie celem samym w sobie
*
Ogniste placuszki
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
|1
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia Z ważnej PERSPEKTYWY 4 | Pułapka kreatywności
Z PERSPEKTYWY autorytetu 7 | Zorganizowałem już wiele wydarzeń i za każdym razemprzeżywam je na nowo
Z PERSPEKTYWY programu 11 | Za górami, za lasami...
Z PERSPEKTYWY podróżnika 13 | Mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości
Z PERSPEKTYWY wydarzenia 17 | Niezwyczajne wydarzenie ze zwyczajnej strony
Z PERSPEKTYWY drużynowego 21 | Specjalność jest drogą do celu, a nie celem samym w sobie
Z PERSPEKTYWY społeczeństwa 24 | Przemyślcie to!
Z PERSPEKTYWY kuchni 28 | Ogniste placuszki
Z PERSPEKTYWY eksperta 20 | hm. Andrzej Sawuła
Copyright © 2017 Związek Harcerstwa Polskiego Wydawca: Główna Kwatera Związku Harcerstwa Polskiego ul. M. Konopnickiej 6 00-491 Warszawa Redaktor naczelna: hm. Martyna Kowacka Autorzy: hm. Lucyna Czechowska, phm. Joanna Fojt, phm. Piotr Pietrzak, phm. Maciej Pietrzczyk, phm. Adrian Łukaszewski, hm. Andrzej Sawuła Korekta: pwd. Mateusz Dudek Komiks: pwd. Michał Kulasek Design: phm. Sonia Stach Skład i łamanie: pwd. Łukasz Góralski Fotografie: phm. Piotr Rodzoch, pwd. Agnieszka Madetko-Kurczab, Konrad Kmieć, Arkadiusz Wydro, Weronika Małachowska, Miłosz Karski, freepik.com E-mail: zperspektywy@zhp.pl
Z PERSPEKTYWY naczelnej
N
owa praca, nowe wyzwania. Jednym z nich było objęcie funkcji naczelnej tego magazynu – magazynu bardzo ważnego, bo skierowanego do najistotniejszych osób w ZHP, czyli drużynowych.
Czuje się zobowiązana, żeby na początku naszej znajomości trochę Wam o sobie powiedzieć. Jestem harcmistrzynią z Hufca ZHP Ziemi Rybnickiej w Chorągwi Śląskiej - hufca, którego jestem komendantką. Jeszcze do niedawna byłam drużynową gromady zuchowej. W marcu zaczęłam również moją przygodę w Biurze Prasowym GK. Można powiedzieć, że patrzę na naszą organizację z kilku stron. Ciągle. Z perspektywy drużynowej, z perspektywy komendantki hufca i z perspektywy Głównej Kwatery.
Jestem pełna nadziei, ale jednocześnie mam w sobie jeszcze więcej obaw, zaczynając nowy rozdział w moim życiu i zostając naczelną harcerskiego magazynu. Trzeba przyznać, że moja poprzedniczka – Monika – wykonała kawał solidnej roboty, tworząc zupełnie nową markę na harcerskim rynku wydawniczym. Ze swojej strony obiecuję, że zrobię wszystko, aby poprzeczkę zawieszoną przez Monikę – wiszącą już i tak wysoko – podnieść, byśmy wszyscy mogli spojrzeć na naszą organizację z jeszcze wyższej perspektywy, Trzymajcie kciuki! W szóstym numerze „Z perspektywy” szczególnie polecam Wam wywiad z zastępcą naczelnika hm. Krzysztofem Budzińskim.
Z harcerskim pozdrowieniem,
hm. Martyna Kowacka redaktor naczelna
Czuwaj!
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
|3
Z ważnej PERSPEKTYWY
hm. Lucyna Czechowska kierowniczka Wydziału Inspiracji i Poradnictwa GK ZHP
Pułapka kreatywności
Każde czasy mają swoje mody – nic w tym nadzwyczajnego. Kiedy ja byłam zastępową i młodą drużynową, topową cechą, jakiej oczekiwano od młodzieży, była asertywność. Mieliśmy na ten temat dodatkowe zajęcia także w ZHP. A ponieważ nawet wielkie idee (a może przede wszystkim one) po pewnym czasie ulegają wypaczeniu, niektórym wydawało się, że umiejętność powiedzenia „nie” jest wartością samą w sobie, większą niż na przykład niesienie chętnej pomocy bliźnim. Wydaje mi się, że współcześnie podobnie niebezpiecznym ślepym zaułkiem bywa kreatywność. Pozornie nie ma w niej niczego złego. Osoba kreatywna, czyli – jak wskazują słowniki języka polskiego – tworząca coś nowego lub oryginalnego, to inaczej osoba twórcza, odkrywcza, pomysłowa, konstruktywna, nowatorska, nieszablonowa. Czy zastępowy bądź drużynowy w ZHP może być nazbyt
4 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
pomysłowy, czy innowacyjny? Niestety, może. Jeśli zamiast nad programem swojej jednostki, skupia się nad formą zamierzonych działań, może co prawda zaspokoić swoje ambicje, ale bez realnej korzyści dla swoich wychowanków. Co więcej, nawet koncentrując się na treści, także można przesadzić z pomysłowością. Spróbujmy przeanalizować problem na dwóch przykładach. Scenka rodzajowa numer jeden: zastępowy przygotowuje zbiórkę zastępu harcerskiego. Chcąc, aby jego zastęp był z niej w jak największym stopniu zadowolony, poświęca sporo czasu na wymyślenie czegoś naprawdę atrakcyjnego. Rozważa wyjście do lasu i zjazdy linowe, grę miejską po najciekawszych punktach miasta oraz rozbudowany konkurs wiedzowo-sprawnościowy. Wybór pada ostatecznie na ostatni pomysł, więc zastępowy przez pół tygodnia dopracowuje zasady gry (uznał, że będzie
Z ważnej PERSPEKTYWY to konkurs indywidualny), przygotowuje rekwizyty i inne pomoce. Na samym końcu spisuje pytania. Ponieważ zbiórka ma się odbyć już następnego dnia, niewiele myśląc, wpisuje kilka pytań z wiedzy o bajkach, w tym tej, którą właśnie wyświetlają w kinach. W dniu zbiórki wszystko idzie zgodnie z planem, a członkowie zastępu śmieją się do rozpuku. Czy więc odniósł sukces? Niekoniecznie. Planując zbiórkę nie zajrzał do programu pracy zastępu, w którym na początku września wraz z innymi członkami zastępu zapisał, co chcą osiągnąć. Nie zastanowił się więc, które z założonych celów nie zostały jeszcze zrealizowane i de facto jedynym celem przygotowanej przez niego zbiórki były dobra zabawa i przeżycie czegoś atrakcyjnego. Organizator nie skorzystał więc z okazji, aby utrwalić wiedzę, którą jego harcerze już posiadają lub przekazać podopiecznym nowe wartościowe informacje (znajomość postaci bajkowych w niewielkim stopniu przekłada się na szkolny czy życiowy sukces). Zbiórka posiadała co prawda walory ruchowe, ale ile więcej każdy z jej uczestników mógłby z niej wynieść, jeśli zamiast biegania pomiędzy punktami zastępowy wymagałby od nich ćwiczenia spostrzegawczości czy precyzji ruchów. Co więcej, skupiony na spełnianiu własnej potrzeby kreatywności, zastępowy pominął zupełnie inicjatywę swoich podopiecznych. Nikogo nie poprosił o pomoc – bo według niego idealna zbiórka musi mieć przecież tylko jednego autora. Nie wprowadził żadnych odniesień do zdobywania stopni czy sprawności, co mogłoby nie tylko uczynić harcerzy uczestnikami, a nie tylko biernymi odbiorcami jego działań, ale także w naturalny sposób nakierować ich na pożądane treści. Zadowolenie harcerzy jest ważną, ale nie najważniejszą przesłanką, wskazującą, czy nasze harcerskie działania mają sens, a my odnosimy sukces. Tak jak ze słodyczami: to, że dziecko otrzymujące codziennie paczkę chipsów i napój gazowany szczerze się ucieszy, nie oznacza jeszcze, że oddajemy mu przysługę.
dza rzetelną analizę SWOT. Po wyznaczeniu najważniejszych celów poświęca cały tydzień na opracowanie nowatorskiego systemu motywacji swoich podopiecznych, gdyż doszedł do wniosku, że zbyt rzadko podejmują oni inicjatywę i niechętnie się uczą (zarówno w szkole, jak i w drużynie). W kolejnym kroku skrupulatnie obmyśla tematykę kolejnych zbiórek. Ostatecznie przedstawia Radzie Drużyny „Rok Poszukiwaczy”, zawierający po trzy progi wtajemniczenia dla każdej osoby oraz po cztery w rywalizacji zastępów. Rada entuzjastycznie podchodzi do tematu i wraz z zastępami zaczynają wykonywać przewidziane zadania i zdobywać pierwszy próg wtajemniczenia. Niestety, po pierwszych pozytywnych komentarzach okazuje się, że zastępy starszoharcerskie całkowicie górują nad harcerskimi, przez co te drugie zupełnie tracą wiarę we własne możliwości i zapał do pracy. Pewne trudności powodują także indywidualne progi wtajemniczenia, bowiem okazuje się, że dziewczynki zdecydowanie mniej chętnie stają się poszukiwaczami niż chłopcy. Drużynowy włożył w przygotowanie planu bardzo wiele wysiłku, uruchomił całe pokłady swojej niemałej kreatywności, a jednak coś poszło nie tak – co i dlaczego? Zamiast będąc drużynowym ZHP, skorzystać z metody harcerskiej i odpowiednich metodyk z opracowanymi specjalnie dla każdej grupy wieko-
Scenka rodzajowa numer dwa: drużynowy planuje rok harcerski swojej drużyny wielopoziomowej. Ponieważ zależy mu na jego wychowankach, podchodzi do zadania bardzo odpowiedzialnie: pisze charakterystykę na dwie strony oraz przeprowa-
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
|5
Z ważnej PERSPEKTYWY wej instrumentami metodycznymi, wyobraził sobie, że będąc na pierwszym roku studiów (dodajmy, że wcale nie pedagogicznych czy psychologicznych), potrafi samodzielnie wymyślić bardziej skuteczny sposób wychowania. Nie tylko próbował wyważyć otwarte drzwi, mniej lub bardziej świadomie zakładając, że jest mądrzejszy niż sztab metodyków, którzy przez długie miesiące układali wymagania na stopnie i sprawności czy dopracowywali zasady realizacji projektów i zadań zespołowych, ale także postawił własne ego ponad pomysły swoich harcerzy i kadry – cały proces planowania wykonał przecież od początku do końca sam. Harcerstwo to nie teatr jednego aktora. Oczywiście wódz jest ważny – nic nie zastąpi podopiecznym jego osobistego przykładu w skutecznym kształtowaniu postaw, a także przekazywaniu im wiedzy i umiejętności, jednak nie bez powodu cechami metody harcerskiej są: wzajemność oddziaływań, świadomość i dobrowolność celów, indywidualność czy naturalność. Podstawową rolą drużynowego w procesie planowania pracy jest wsłuchiwanie się w potrzeby i pomysły jego wychowanków. Bez odpowiedniej przestrzeni nie przejmą oni inicjatywy i odpowiedzialności za własny rozwój, tak samo jak bez możliwości wyboru tematyki nie będą się chętnie uczyć. Czy oznacza to, że nie ma w harcerstwie miejsca na kreatywność? Oczywiście, że jest! Ubranie wartościowych treści w atrakcyjną formę jest ważnym elementem harcerskich działań. Ważne jest jednak, aby zachować właściwą kolej rzeczy: najpierw wybieram za kogo wyjdę za mąż, a dopiero później dobieram sukienkę, buty i kwiaty, bo nawet najpięk-
6 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
niejsza sukienka nie osłodzi mi trudów wspólnego życia z niewłaściwym człowiekiem. Zanim cokolwiek zrobisz, pomyśl, po co to robisz, wyjdź od celu i to celu zgodnego z misją ZHP. Jeśli dany pomysł nie przybliża Cię do właściwego wychowania młodego człowieka, czyli wspierania go we wszechstronnym rozwoju i kształtowaniu charakteru poprzez stawianie wyzwań, to nie warto na niego marnować czasu. Również proces planowania w harcerstwie nie jest sztywnym realizowaniem podstawy programowej. ZHP każdemu zastępowemu i drużynowemu daje zestaw sprawdzonych narzędzi, ale to, które z nich wybiorą w celu zrealizowania konkretnych potrzeb, zainteresowań i preferencji swoich podopiecznych zależy już tylko od niego, nie ma bowiem jednego dobrego programu dla wszystkich. Istotne jest to, z czego budujemy swój program i czy zaprojektowanych instrumentów używamy zgodnie z ich instrukcją. Instrumenty metodyczne i formy pracy są jak klocki: będąc w odpowiednim wieku, każdy dostaje odpowiednie pudełko z dokładnie taką samą zawartością, ale sam decyduje, czy zbuduje zamek, garaż czy domek z ogródkiem. Korzystaj więc ze swojej pomysłowości na etapie wyboru klocków, zamiast tworzyć je od nowa lub zastępować je czymś innym. Dorzucenie do klocków lego klocków drewnianych czy grzybków raczej nie wpłynie pozytywnie na stabilność budowanej konstrukcji. Bądź więc pomysłowy i szukaj atrakcyjności w harcerstwie, ale nie daj się jej uwieść. Celem jest wychowanie – jeśli tego nie robisz, każdy Twój sukces będzie pozorny. ∞
Z PERSPEKTYWY autorytetu
Zorganizowałem już wiele wydarzeń i za każdym razem przeżywam je na nowo O pełnieniu funkcji zastępcy Naczelnika ZHP oraz przygotowaniach do Zlotu Gdańsk 2018 ZHP opowiada harcmistrz Krzysztof Budziński. Pewnie wielu czytelników zastanawia się, czym zajmuje się zastępca naczelnika. Może przybliży czytelnikom Druh tę funkcję? Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest taka prosta. Zastępca Naczelnika ZHP jest członkiem Głównej Kwatery, z czym wiążą się liczne stałe obowiązki, które wypełniam każdego dnia. Ale jak sama nazwa wskazuje, przede wszystkim zastępuję Naczelnika, gdy zachodzi taka potrzeba. Niejednokrotnie muszę bardzo szybko odnajdywać się w nowych sytuacjach, często nagłych i niespodziewanych. Jest to bardzo wymagająca funkcja – jak pewnie wie ta część z Czytelników, która jest zastępcami kogoś. Gdy zastępuję druhnę Naczelnik, muszę to robić na najwyższym poziomie, tak jak ona robi to codziennie. Muszę starać się godnie ją reprezentować. Ta funkcja to wymagające i pełne odpowiedzialności zadanie – zresztą jak pełnienie każdej funkcji instruktorskiej w naszej organizacji. Prawda jest taka, że im większa odpowiedzialność ciąży za wypełnianie określonych zadań, tym jest to większe wyzwanie. I z całą pewnością bycie zastępcą jest takim wielkim wyzwaniem. A od czego zaczęła się Druha harcerska droga? Naprawdę sięgamy takich dawnych czasów? (śmiech) Można powiedzieć, że moja harcerska droga zaczęła się od pewnego rodzaju gry czy podchodów. Przez kilka lat moi rówieśnicy zafascynowani harcerstwem
Rozmawiała hm. Martyna Kowacka
hm. Krzysztof Budziński
rzecznik prasowy ZHP
zastępca Naczelnika ZHP
namawiali mnie, żebym wstąpił w szeregi Związku, ale ja konsekwentnie się opierałem. Dopiero po dłuższym czasie, gdy miałem 11 lat, udało im się osiągnąć swój cel.Wstąpiłem wówczas do 47 Pabianickiej Drużyny Harcerskiej, której później byłem drużynowym. Pełnił Druh wiele różnych funkcji, w tym drużynowego, komendanta hufca, skarbnika chorągwi. Która z nich najbardziej zapadła w Druha pamięci? Zawsze powtarzam, że pełnienie funkcji instruktorskich w naszej organizacji to olbrzymie wyzwanie. W swoim życiu pełniłem ich sporo. I ciężko mi teraz rozpatrywać i powiedzieć uczciwie, która była najważniejsza i najbardziej zapadła mi w pamięci. Każda z nich na danym etapie mojego życia była niezwykle rozwijająca i dawała mi dużo satysfakcji. Jeśli naprawdę miałbym wybierać, to chyba najważniejszą była funkcja komendanta hufca. Przez 15 lat kierowałem Hufcem Pabianice i jestem z tego bardzo dumny – z tego, że moi przyjaciele, instruktorzy, drużynowi przez cały ten czas uważali, że mogę być właśnie tą osobą, która nie tyle nimi kieruje i zarządza, co służy im swoją osobą i koordynuje pracę hufca, aby mogli się rozwijać, a jednostki mogły sięgać po więcej, ale... tak samo funkcja, którą pełnię dzisiaj, czyli funkcja zastępcy naczelnika, daje mi bardzo wiele satysfakcji, ale jest też wielkim wyzwaniem. Jeśli ktoś pełni jakąś funkcję, to pełni służbę na rzecz społeczności harcerskiej i dlatego każda pełniona przeze mnie funkcja, zapadła mi w pamięci. Bo jeśli robimy coś dobrego dla innych, pomagamy im i ich wspieramy, to zawsze to zapamiętujemy.
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
|7
Z PERSPEKTYWY autorytetu
Czy jest jakieś harcerskie wydarzenie, które zapamięta Druh najdłużej? Podczas mojej harcerskiej przygody, było bardzo wiele wydarzeń, które zapadły mi w pamięć. Ja mam tak, że pamiętam bardzo silne przeżycia, ale pamiętam też takie sytuacje, które były dla mnie mocno stresujące. Jedną z rzeczy, którą pamiętam i pewnie będę pamiętać długo był Zlot w Krakowie w 2010 roku. Gdy zaczynałem organizację zlotu, bałem się, czy wszystko się uda. To nie było wcale łatwe przedsięwzięcie. Z całą pewnością było to wielkie wyzwanie. Później, kiedy wszystko zaczynało pracować, funkcjonować, czułem ogromną satysfakcję i spokój. Po zakończeniu zlotu uświadomiłem sobie, że jednak warto było się trochę podenerwować, pomartwić, poprzejmować. Moment, w którym widziałem tych wszystkich uśmiechniętych uczestników, którzy niejednokrotnie byli w Krakowie po raz pierwszy, sprawił, że poczułem ogromną satysfakcję. Jak ktoś mówi, że podchodzi do czegoś bez emocji, na zimno i się nie denerwuje, to ja mu nie wierzę. Sam wielokrotnie po zakończeniu jakiegoś wydarzenia mówiłem, że byliśmy skazani na sukces, ale ten sukces był wykuty ciężką pracą i wieloma trudnymi chwilami. Nic samo się nie dzieje, nie przychodzi.
8 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
Jeśli chodzi o zlot, to jedną z rzeczy jaka zapadła mi w pamięć były koszulki. Może niewielu z Was wie albo pamięta, ale na zlocie było 6 kolorów koszulek, z 6 różnymi hasłami. Była to swoista opowieść o harcerstwie, która pokazywała, że harcerstwo jest kolorowe i różne. Zlot był jedną z bardziej szalonych przygód, jakie przeżyłem podczas mojej harcerskiej drogi. Była to dla mnie możliwość sprawdzenia samego siebie podczas organizacji tak wielkiego wydarzenia. Z satysfakcją mogę stwierdzić, że dzięki fantastycznej ekipie, która zaangażowała się w organizację zlotu, dzięki komendom gniazd, no i oczywiście dzięki komendzie zlotu, udało się zorganizować – w bardzo wielu aspektach – udane wydarzenie, z którego możemy być dumni. Oczywiście dostrzegamy wiele niedociągnięć i rzeczy, które mogliśmy zrobić lepiej, ale wierzę, że jako organizacja wyciągnęliśmy z tej imprezy wartościową lekcję, która stanowić będzie dobrą praktykę do organizacji kolejnych tak dużych przedsięwzięć. Sam zlot w Krakowie był czymś wyjątkowym. Przyznam się, że na początku sam siebie przekonywałem, że krakowskie błonia to dobre miejsce na zorganizowanie olbrzymiego zlotu. Teraz wiem, że był to dobry wybór i czuję z tego powodu wielką satysfakcję. Oceniając z perspektywy czasu, najważniejszym dla mnie
Z PERSPEKTYWY autorytetu aspektem było bezpieczeństwo i o to martwiłem się najbardziej. Na szczęście dzięki pomocy władz miasta i wszystkich życzliwych ludzi zlot był udany i bezpieczny. A czym zlot Gdańsk 2018 będzie różnił się od Zlotu w Krakowie w 2010 roku? Zlot w Gdańsku będzie po prostu inny, tak jak inni będą też jego uczestnicy. Z całą pewnością będzie bogatszy o nasze doświadczenia, zdobyte między innymi podczas organizacji zlotu w Krakowie. Już teraz trwają przygotowania, choć zlot odbędzie się dopiero za 15 miesięcy. Mam nadzieję, że pomysły na zupełnie inny sposób organizacji zlotowego życia spowodują, że unikniemy problemów, które pojawiły się na zlocie w Krakowie, a które związane były z realizacją programu, uczestnictwem w zajęciach czy wreszcie z zaopatrzeniem. Będzie to efekt wniosków wyciągniętych z przeszłości. Podczas zlotu skorzystamy z dobrych praktyk poprzednich imprez, ale będziemy starali się niwelować błędy, które kiedyś już popełniliśmy. Gdańsk 2018 ma być zupełnie inny, ale mam też nadzieję, że dużo lepszy. Jak idą przygotowania do zlotu? Zlot jak każde duże wydarzenie powoli nabiera tempa,. Została już powołana komenda, która każ-
dego dnia pracuje nad tym, żeby ten zlot był udany pod każdym względem. Wszyscy wiemy, kiedy się rozpocznie, kiedy zakończy i gdzie się odbędzie. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę, że już teraz, na 15 miesięcy przed zlotem, sztab ludzi wykonuje ogrom niezauważalnej pracy. Toczą się rozmowy o planach zagospodarowania terenu, o infrastrukturze, o tym w jaki sposób zaopatrzyć uczestników żywność. Cały czas szukamy i przygotowujemy rozwiązania, które mają zaowocować sukcesem całego przedsięwzięcia. Zlot ten z jednej strony będzie podsumowaniem kierunków programowych, które zostały uchwalone w 2013 roku, a z drugiej strony będzie to spojrzenie w przyszłość. Stąd też hasło zlotu: „Przyszłość zaczyna się dzisiaj, nie jutro”. Ten zlot ma być siłą napędu do zrobienia „dużego” kroku naprzód. Patrząc na poprzednie duże imprezy, jakie miałem okazję organizować. Są one bardzo silnym przeżyciem zarówno dla uczestników, jak i dla organizatorów, są ładunkiem energii, który dobrze ukierunkowany, może pozwolić na rozwój ZHP. Tego rodzaju imprezy pozwalają chcieć więcej niż się wie, umieć więcej niż się umie. A właśnie chęć poznawania świata jest motorem napędowym tego, co robimy w harcerstwie.
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
|9
Z PERSPEKTYWY autorytetu Organizacja zlotu to wielkie wyzwanie i to też jest wielka wartość w harcerstwie – umiejętność stawiania sobie wyzwań i konsekwentne dążenie do ich realizacji. W ten sposób wzbogacamy siebie, ale również wzbogacamy tym nasze otoczenie. Czy warto pojechać na ten zlot? Czy warto? Oczywiście, że tak! Gdańsk 2018 będzie naszym wielkim świętem, świętem całego ZHP. Będzie okazją do rozwoju, poznania nowych miejsc, spotkania dawno niewidzianych znajomych, poznania nowych przyjaciół, ale przede wszystkim okazją do przeżycia prawdziwej harcerskiej przygody. Ja osobiście namawiam wszystkich do tego, aby wzięli w nim udział i podjęli służbę – ale taką szeroko rozumianą . Marzy mi się, aby na zlocie było jak najmniej gości. Aby nasi instruktorzy przyjechali na zlot pełnić służbę i pomogli nam w tym, aby ten zlot był jak najlepszy. Na koniec jeszcze jedno pytanie. Co Druh ceni w harcerstwie najbardziej? W sumie to podczas całej naszej rozmowy opowiadałem pośrednio o tym co cenię w ZHP. Harcerstwo daje każdemu z nas szansę do nieustannej mobilizacji, nieustannego rozwoju, szansę do zdobywania wiedzy i nabywania nowych umiejętności. Nasza organizacja stawia wyzwania szczególnie przed instruktorami. Przed każdym kolejnym zadaniem, którego się podejmujemy, musimy nauczyć się czegoś nowego, rozwinąć się i bardzo często wyjść poza naszą strefę komfortu. Poza tym, harcerstwo daje jedyną i nieprawdopodobną okazję do sprawdzenia się od początku do końca. To znaczy daje nam możliwość zaplanowania przedsięwzięcia
10 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
i zrealizowania go. Jest jeszcze jedna myśl, którą chciałbym się podzielić. W harcerstwie mamy wiele bardzo silnych osobowości, które nie mają problemu z zarządzaniem i z indywidualną pracą, ale niezwykle cenne jest to, że mimo to potrafimy ze sobą współpracować. I to chyba właśnie praca zespołowa jest rzeczą, którą cenię najbardziej – bez pracy zespołowej nie powstałoby wiele ważnych w ZHP projektów. ∞
Z PERSPEKTYWY programu
Za górami, za lasami… phm. Joanna Fojt instruktorka Wydziału Inspiracji i Poradnictwa GK ZHP
Za górami, za lasami… Za górami, za lasami… byli harcerze z biwakami i obozami. Wiele o tym myśleli, jakby to zrobić, żeby się nie narobić, ale ciekawy program stworzyć i dobrze z przyrodą żyć...
Tak mogłaby się zacząć bajka o tym, co przed nami, czyli o wiosenno-jesiennych biwakach i letnich obozach i koloniach. Kto jest jej bohaterem? My – wiecznie zabiegana, zapracowana, ucząca się i pracująca kadra drużyn i gromad. Bo to na nas, jak co roku, spoczywa obowiązek przygotowania programu – czy to mniejszej formy, jaką jest biwak, czy też większej – obozu czy kolonii. Zawsze zadajemy sobie pytanie: co zrobić, by było ciekawie, atrakcyj-
nie, inaczej. Dziś na pomoc wzywam trzy ciekawe i inspirujące propozycje – jedną wirtualną i dwie książkowe. Druhu Drużynowy, Druhno Drużynowa! Kiedy ostatnio czytałeś/aś jakąś harcerską książkę? Coś o harcerzach? Dawno? Przyznam Ci się, że ja całkiem niedawno przeczytałam książkę, którą ostatni raz dane mi było mieć w rękach w szkole podstawowej – „Czarne Stopy” Seweryny Szmaglew-
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
| 11
Z PERSPEKTYWY programu skiej. I choć, jak poprzednio, bardzo przejęły mnie losy Marka Osińskiego i jego kolegów, z perspektywy instruktora ważne były dla mnie inne rzeczy: organizacja obozu, formy pracy, ciekawe inspiracje do zajęć, portrety postaci. Bardzo spodobał mi się duch obozu organizowanego przez Marka – miał jeden motyw przewodni (wędrówki szlakiem Stefana Żeromskiego), który w bardzo dowolny sposób był rozwijany przez prowadzących zajęcia. Wychowawcy dbali przede wszystkim o codzienność obozową i zajęcia typowo harcerskie, wspierali wspólnotę lokalną, by pod koniec obozowania każdy zastęp mógł wyruszyć samodzielnie na własną wędrówkę – znając już okolice i szukając śladów nie tylko Żeromskiego, ale kultury w ogóle. Może to jakiś znak dla nas? Może warto poczytać i dowiedzieć się czegoś o miejscu, w które
jedziemy, by móc z tego czerpać inspirację do obozowego programu? Czy widziałeś/aś kiedyś obóz zlokalizowany poza lasem? Zdarza się to bardzo rzadko, bo nawet nad morzem harcerze potrafią znaleźć las i właśnie w nim rozbić swoje namioty. Jeśli jednak nie w lesie – to na łące, nad morzem, jeziorem czy w górach – słowem wszędzie tam, gdzie można obserwować naturę i korzystać z tego, co nam daje. Jak uwrażliwić harcerzy i zuchy na przyrodę? Warto sięgnąć i w czasie wakacyjno-biwakowych wojaży czytać oraz inspirować się książką Marii Rodziewiczówny „Lato leśnych ludzi”. Jej bohater jest świetnym wzorem dla tych, którzy wyjeżdżają gdzieś po raz pierwszy. Opowieść w niesamowity sposób pokazuje, jak możemy żyć w zgodzie z naturą, zachwyca jej pięknymi opisami, jest pełna uroku. Pokazuje też zmianę w człowieku – początkowo bojącego się przyrody, a ostatecznie jej prawdziwego orędownika i przyjaciela. Sposób przedstawienia otaczającego nas świata pozwala czytelnikowi spojrzeć na niego z zupełnie innej perspektywy. Czy wiesz, jaki rodzaj lasu rośnie w miejscu Twojego biwaku/obozu? Jakie typowe tylko dla tego miejsca rośliny tam rosną? Jakie zwierzęta tam żyją? Niejako na koniec podsumowanie obu pozycji: propozycja programowa „Leśne plemiona” (dostępna pod adresem: http://lesneplemiona.zhp.pl). Każdy harcerz, harcerz starszy i wędrownik może wstąpić do jednego z klanów dzikiej przyrody w bardzo prosty sposób – poprzez zdobywanie sprawności. Dodatkowym celem jest przystąpienie do leśnej braci i zdobycie plakietki leśnych plemion. Przy okazji można zaznajomić się z opisem zwierząt, do których plemienia harcerz stara się dołączyć. By móc w pełni wykorzystać zasoby tej propozycji, warto także zaplanować wiosenną, wakacyjną lub jesienną obserwację nieba,. Gdyby zatem połączyć poznanie kultury z poznaniem przyrody oraz działanie harcerskie w związku ze zdobywaniem sprawności i oznak leśnych plemion – czy to nie byłoby dobre zakończenie naszej bajki? …więc ruszyli z Leśnymi Plemionami i Czarnymi Stopami, by Latem stać się Ludźmi Leśnymi dobrze na wyjazdach się bawiącymi. ∞
12 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
Z PERSPEKTYWY podróżnika
phm. Piotr Pietrzak zastępca komendanta ds. programu i pracy z kadrą Hufca ZHP Zgierz im. Wojska Polskiego
Mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości
Spojrzałem przed siebie i ujrzałem granicę dnia i nocy. To niesamowite, że jednocześnie można postawić jedną stopę po ciemnej stronie planety, a drugą po jasnej. Gdy pierwszy raz doszedłem do tego miejsca, nie mogłem powstrzymać śmiechu. Niemal namacalna linia dzieląca światło od mroku, rodem z powieści science-fiction. Będąc dzieckiem, nie spodziewałem się, że będzie mi dane zobaczyć Matkę Ziemię z innej perspektywy, niż patrząc pod nogi. Podniosłem głowę i zatęskniłem za domem. Minęło już tyle lat od mojego wylotu, ale mimo to nie żałuję żadnej chwili spędzonej na Marsie.
pośród 40 tysięcy skautów. Nie wszystkie elementy planu udało się zrealizować (napoje w Szwecji są piekielnie drogie, a spanie w lasach i parkach na trawie może w najlepszym wypadku spowodować zapalenie płuc), ale ten główny – niespodzianka – już tak. Na około 168 godzin podróży spotkanie trwało jedynie 4, a cała wizyta na Jamboree – 8. W ich trakcie poznałem jedynie niewielką część kultury autostopowej Szwecji, zobaczyłem najwyższy w kraju budynek, stojąc przed którym ma się w jednej chwili widok aż na trzy (jego) ściany, ale przede wszystkim – złapałem podróżniczego bakcyla, który doprowadził mnie do…
Dzień zapowiadał się zwyczajnie. Nie otrzymałem informacji o wygranej na loterii, a kot nie przyniósł mi jutrzejszego wydania gazety jak w „Zdarzyło się jutro”. Zjadłem śniadanie i właśnie wtedy
…trzydniowej podróży trzema różnymi środkami lokomocji do Helsinek (czterema, jeśli wliczyć własne nogi). Roverway 2012 był dla mnie jedną wielką Podróżą, pisaną właśnie wielką literą. Niezapo-
zaświeciła mi w głowie myśl o sprawieniu niespodzianki Satomi – mojej japońskiej koleżance, która jedynie 580 km dalej brała akurat udział w Jamboree. To jakieś 15 razy bliżej niż odległość, która dzieli nas na co dzień. Od podjęcia decyzji do wylądowania w Szwecji minął dokładnie tydzień. Plan był „prosty” – unikając wydawania pieniędzy i niebezpieczeństw, dotrzeć pod Rinkaby i znaleźć Satomi
mnianym przeżyciem okazało się spanie w estońskim porcie i koczowanie pod helsińskim stadionem olimpijskim (to uczucie, kiedy wieczorem byliśmy jedyni, a nad ranem obudziliśmy się w otoczeniu dziesiątek namiotów skautów z całego świata!), ale dopiero mieszkanie przez tydzień na bezludnej wyspie uświadomiło mi, że czegoś takiego mogę już nigdy więcej nie doświadczyć.
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
| 13
Z PERSPEKTYWY podróżnika
Rozmawiał phm. Piotr Pietrzak
Adam „Anioł” Nieckarz
Adam „Anioł” Nieckarz – brał udział w rowerowej wyprawie po Saharze, zdobywca takich szczytów jak Mount Blanc i Tetnuldi na Kaukazie, autor bloga „Konsorcjum podróży niebanalnych”, a na co dzień trener personalny i student turystyki i rekreacji. Jak twierdzi, jedną z esencji podróżowania jest przygoda, a bez wątpienia jednym z synonimów przygody jest skauting. Trzymając się tego tropu, postanowiłem zadać harcerzowi-podróżnikowi kilka pytań. O co chodzi w podróżowaniu? O kształtowanie charakteru. Podróżowanie kojarzy się ludziom z poznawaniem miejsc, ale to przede
14 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
wszystkim umiejętność wyrwania się z „osłonki” znajomości języka i kultury. Większość nie wychyla się poza swoje miasto, nieliczni jadą gdzieś poza województwo, ale już naprawdę mało komu udaje się wyjechać poza granice kraju. A wyjazd w nowe, obce miejsce, odnalezienie się w zupełnie niespodziewanej dla nas sytuacji, to ogromna szkoła życia. Jeżdżąc na zaplanowane wycieczki zwiedzimy oczywiście to, co chcemy, ale ja szukam w podróżach czegoś więcej. Dla mnie ważna jest spontaniczność, lecz to wiąże się z pewną odwagą, zaradnością i umiejętnością wyjścia poza schemat i wytyczone ramy. Jest to o tyle trudne, że w tym celu musimy opuścić naszą strefę komfortu, ale jeśli już się nam uda, stanowi to ogromny skok ku naszej satysfakcji i osiągnięciu sukcesu. Z kolei nawet w razie niepowodzeń, możemy wyciągnąć z nich cenne wnioski. Zgodnie z początkiem dewizy wędrowniczej „wyjdź w świat”, jeśli potraktujemy ją dosłownie, wtedy nie tylko będzie nam dane go obejrzeć, ale też będziemy mogli się wiele nauczyć.
Z PERSPEKTYWY podróżnika Czy traktujesz Roverway 2012 jako formę podróży? Tak, zdecydowanie tak. Sam zlot odbywał się w Finlandii, ale drugą, niemal równorzędną przygodą była sama podróż tam i z powrotem. Przemierzyliśmy Litwę i Łotwę, koczowaliśmy w Estonii, gdzie poznaliśmy Tallin, a na miejscu, zanim wszystko się zaczęło, zwiedziliśmy na własną rękę fragment Helsinek, samodzielnie odnajdując ciekawe miejsca. Roverway w swej istocie mocno opierał się na podróżowaniu – rejsy statkiem, poznawanie fińskich wysp i ludzi z całego świata. Przejazd i powrót ze zlotu stanowiły integralną część wspomnień z całego przedsięwzięcia i nie mogą być rozgraniczone. Jaki przekaz miało Jamboree 2011 i Roverway 2012? Moim zdaniem to świetne budowanie relacji międzynarodowych od podstaw. Nie istnieje tu takie zjawisko jak rasizm, nie istnieje też ksenofobia. Poznajemy się od zupełnie niestereotypowej strony, nikt nie przyjeżdża z uprzedzeniami. Odkrywamy wzajemnie swoje kultury, wyrabiamy sobie o nich własne opinie, ale w pozytywnym kontekście. Doświadczenia zdobywane przez grupę młodzieży świetnie rzutują na relacje naszych krajów, bo to przecież dzisiejsza młodzież będzie w przyszłości rządzić naszymi państwami. Świetnie, że młodzież poznaje innych i uczy się, że to, co nas odróżnia, nie jest wcale straszne, ma możliwość namacalnego wyrobienia sobie swoich opinii, nie opierając się jedynie na cudzych głosach pochodzących chociażby z Internetu. Także dla mnie głównym przekazem, który niesie za sobą to przedsięwzięcie, jest równość i tolerancja. A czy ta równość i tolerancja, którą wyniosłeś ze zlotów, miała jakiś pozytywny wpływ na Twoje późniejsze podróże? Oczywiście. Każdy człowiek ma w sobie pewien strach przed nieznanym – przed ludźmi posługującymi się innym językiem, ludźmi o innym kolorze skóry. Nie mówię tego w złym znaczeniu. Po prostu podchodzimy z dystansem do tego, co jest dla nas obce, krępujemy się, często trudno nam odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Dzięki Jamboree miałem okazję obcować z ludźmi dosłownie wszystkich ras i teraz, gdziekolwiek bym nie pojechał, to już nie jest dla mnie nowe doznanie. Czuję się pewniej, a do tego mam lepszą
wiedzę na temat tego, jak powinno się zachować w danej sytuacji, bowiem każda z kultur ma swoje specyficzne zwyczaje. Łatwiej mi także odnaleźć się w zwykłych relacjach międzyludzkich. Co odróżnia Twoje dzisiejsze podróże od zlotów? Zloty stanowiły podstawę do samodzielnego organizowania przeze mnie dzisiejszych podróży. To był czas, kiedy jeszcze nie żyłem podróżniczo, zapewne też przez swój młody wiek, ale dzięki tej bazie poczułem, że chcę dalej podążać w tym kierunku. I tak jak wtedy taki zorganizowany wyjazd z patrolem wędrowniczym był dla mnie wyzwaniem, tak dziś, żeby nie stać w miejscu, szukam czegoś nowego. Moje dzisiejsze wyjazdy są bardziej samodzielne, indywidualne i choć nie mają już charakteru skautowego, to mimo wszystko cały czas będę twierdził, że u podstaw każdej z nich leżą zloty skautowe, na których byłem. Polecasz młodym harcerzom-podróżnikom rozpoczęcie przygody z podróżowaniem od wyjazdu na zlot? Zdecydowanie! W młodym wieku zazwyczaj wyjeżdżamy na kolonie czy wakacje z rodzicami, a na zlocie, pomimo tego, że wszystko jest pieczołowicie zorganizowane i znajdujemy się pod pewną kontrolą i nadzorem, to jednak musimy się wykazać ogromną samodzielnością i zaradnością, co świetnie nas rozwija. Ale przede wszystkim odkrywa to przed nami nowy świat – zarówno geograficznie, jak i mentalnie. Dzięki tej kompensacji kultur i języ-
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
| 15
Z PERSPEKTYWY podróżnika
ków w jednym miejscu można odkryć w sobie nowe cechy i spróbować kompletnie nowych rzeczy, można poznać wspaniałych ludzi, którzy potem pomogą Ci w swoim kraju. Poznanie tego wszystkiego otwiera przed człowiekiem drogę do nowych podróży, do nowych przygód. Dla mnie zarówno Jamboree, jak i Roverway, były bezpiecznym początkiem podróżniczego życia. Jeszcze jeden krok Nie wszystkie nasze marzenia są możliwe do zrealizowania. Czasami jednak warto puścić wodze fantazji i wybrać się na Marsa, aby choćby tylko w naszej głowie przeżyć niesamowite przygody. Moje prawdziwe podróże – poszukiwania na Jamboree w Szwecji, czy udział w Roverway w Finlandii były ogromnymi przeżyciami. Każde z nich nauczyło mnie wielu rzeczy – od „cywilizowanych” umiejętności, takich jak zakup biletu na samolot poczynając, na bardziej survivalowych sprawnościach, jak zdolność przetrwania nawałnicy na bezludnej wyspie, kończąc. Wtedy zobaczyłem
16 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
też wymarzony świat – złożony z ludzi pomocnych, uczciwych, inteligentnych, otwartych i pozytywnie nastawionych do drugiego człowieka, słowem – skautów. Byli oni dla mnie iskrą, którą noszę w sobie do dziś i którą staram się być dla innych. Jest wiele sposobów na rozwijanie się i kształtowanie charakteru. Dlaczego więc nie wybrać jednego z tych najprzyjemniejszych? Czy zloty skautowe są świetnym pomysłem na podróżowanie? Używając formułki, której uczymy się pisząc pierwsze w życiu rozprawki– w świetle przedstawionych argumentów śmiało można stwierdzić, że zloty skautowe to jeden z najlepszych pomysłów na podróżowanie i fenomenalna okazja do postawienia pierwszych (ale też drugich, trzecich i kolejnych) kroków w odważnym życiu dojrzałego i otwartego na świat człowieka. ∞
Z PERSPEKTYWY wydarzenia
Rozmawiała hm. Martyna Kowacka rzecznik prasowy ZHP
hm. Monika Kubacka kierownik Wydziału Komunikacji i Promocji GK ZHP
Niezwyczajne wydarzenie ze zwyczajnej strony
„To była moja ostatnia Gala. Bardzo bliska i szczególna, ponieważ w Toruniu – w mieście, z którego pochodzę. Misja wykonana.”
O wyzwaniu, oprawie artystycznej i niezwykłej opowieści o metodzie harcerskiej mówi hm. Monika Kubacka – kierowniczka Wydziału Komunikacji i Promocji GK ZHP Kto odpowiedzialny jest za organizację Gali Dnia
o niej publicznie wspomina. A przecież metoda har-
Myśli Braterskiej?
cerska jest najważniejsza w naszej pracy wychowaw-
Za organizację odpowiedzialny jest Wydział Komu-
czej, stosujemy ją nieprzerwanie. To jest coś, czego
nikacji i Promocji, który zaprasza do współpracy
wszyscy nam zazdroszczą. Niestety, za mało mówimy
wolontariuszy z całej Polski.
o tym, co robimy i jak to robimy. Naszych działań
Ilu wolontariuszy jest zaangażowanych w organi-
często nie nazywamy metodą harcerską mimo tego,
zację takiego wydarzenia? Średnio w organizację Gali zaangażowane jest około 50 osób. W tym roku w organizacji udział wzięło
że właśnie ona towarzyszy nam na co dzień. Właśnie. Czy to jednak nie jest tak, że z metodą harcerską powinniśmy pracować w sposób ciągły,
45 osób z 13 na 17 chorągwi. Wszystko zależy
a nie robić o niej Galę?
od tego, jak przygotowywana jest Gala: czy wchodzimy
Oczywiście, że powinniśmy! Dlatego w tym roku
do sali, którą trzeba wyposażyć od podstaw, czyli przy-
uznaliśmy, że warto przypomnieć o tym, co jest naj-
wieźć sprzęt, światło, rozstawić scenę. Czasami jest
ważniejsze i dlatego właśnie metodzie poświęcili-
tak, jak to było w Toruniu, gdzie weszliśmy do w pełni
śmy całą Galę. Spróbowaliśmy również dopasować
wyposażonej sali widowiskowej, więc nie musieliśmy
kategorie, w których nominowani byli instruktorzy,
jej dodatkowo doposażać. Dwa lata temu, w Ufficio
do poszczególnych cech metody harcerskiej i mamy
Primo, musieliśmy postawić wszystko „od zera”, łącz-
nadzieję, że nam się to udało. Zarówno scenografia,
nie ze sceną, stołami, krzesłami, dlatego też potrzebo-
jak i to, co chcieliśmy wyrazić na scenie, było opo-
waliśmy więcej wolontariuszy. W tym roku mieliśmy
wieścią o metodzie harcerskiej.
nieco ułatwioną sprawę, ponieważ Centrum Kultu-
Wspomniałaś, że dopasowywaliście cechy metody
ralno-Kongresowe Jordanki, w którym odbywała się
harcerskiej do kategorii. A skąd biorą się kategorie?
Gala, zapewniało nam większość z tych rzeczy.
W tym roku po raz pierwszy plebiscyt był dwueta-
Skąd pomysł, żeby Gala nawiązywała do metody
powy. W pierwszej kolejności zgłoszenia trafiały
harcerskiej?
do chorągwi i to w chorągwiach decydowano, któ-
Myślę, że jest trochę tak, że o niej zapominamy. Z jed-
rzy kandydaci trafią do kolejnego, już ogólnopol-
nej strony jest to oczywista sprawa, a z drugiej bar-
skiego etapu. Pod koniec 2016 roku odbyła się zbiórka
dzo często ulega pominięciu, ponieważ rzadko się
komendantów chorągwi, na której hm. Karol Gzyl
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
| 17
Z PERSPEKTYWY wydarzenia
zaproponował kategorie, które wcześniej wspólnie stworzyliśmy. Komendanci chorągwi zgodzili się z naszymi propozycjami i podjęli decyzję, że właśnie w takich kategoriach będziemy wybierać niezwyczajnych. Kiedy rozmawiałam z uczestnikami Gali podkreślali, że w ich odczuciu była ona bardzo spójna i przemyślana. Co Twoim zdaniem przesądziło o tym, że widzowie tak dobrze odebrali Galę? Myślę, że bardzo dużą rolę odegrał tutaj czynnik ludzki. Ekipa, która przygotowywała Galę, pochodziła z różnych zakątków Polski, miała różny staż w pracy instruktorskiej, różne doświadczenia, dzięki czemu mieliśmy spojrzenie na tę Galę z wielu perspektyw. W każdej chorągwi, hufcu czy jednostce praca z metodą harcerską wygląda zupełnie inaczej. Moim zdaniem, te wszystkie nasze doświadczenia zaowocowały tym, że każdy chciał samą metodę zaprezentować jak najlepiej. I myślę, że właśnie dlatego widzowie mogli odnaleźć cząstkę „swojej” metody harcerskiej, a więc takiej, jaką zna ze swojego środowiska. Może zabrzmi to trochę nieskromnie, ale my też uważamy, że to była dobra Gala. Wiemy, że zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, i cieszymy się, gdy słyszymy, że to było dobre wydarzenie.
18 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
Jakie masz najlepsze wspomnienie z Gali? Jest ich naprawdę wiele. Myślę, że najlepszą była chwila, gdy Gala się skończyła i ktoś – już nawet nie pamiętam kto, bo z tych wszystkich emocji, które się we mnie kumulowały – z samej Gali pamiętam bardzo niewiele – zapytał mnie: „Monika, czy jesteś zadowolona?” I wtedy bez większego zastanowienia odpowiedziałam: „Tak! Jestem zadowolona! Wszystko wyszło. Mniej lub bardziej, ale wyszło i swoje zadanie spełniliśmy”. To był dla mnie taki moment, gdzie sama przed sobą przyznałam, że to była fajna Gala. Pewnie i tak zadałabym sobie to pytanie później, po opadnięciu emocji, ale mimo wszystko jest to zdecydowanie najmilsze wspomnienie z Gali, bo miałam poczucie dobrze wykonanej służby. To też była wyjątkowa Gala pod względem miejsca, w którym się odbyła. Mój hufiec był gospodarzem Gali – to było wyzwanie. Cała nasza wspólnota instruktorska patrzyła na to, co robię – to właśnie ich zdanie po Gali było dla mnie najważniejsze. Również po raz pierwszy na takim przedsięwzięciu była moja rodzina, która dzielnie znosiła ten „czas przed Galą”. Ich duma była dla mnie największą nagrodą.
Z PERSPEKTYWY wydarzenia Po poprzednich Galach, które organizowałaś, również mówiłaś sobie: „Monika, dobra robota!”. Czy to nie zawsze było tak, że byłaś zadowolona z efektów końcowych? Poprzednie Gale były dla mnie zupełnie inne. Podczas nich byłam sekretarzem plebiscytu i miałam inne zadania, polegające głównie na opiekowaniu się nominowanymi. Byłam osobą, która była dla nich pierwszym kontaktem i razem z nimi przeżywałam całe to wydarzenie. W tym roku po raz pierwszy miałam okazję zrealizować Galę od strony artystycznej. Wbrew pozorom to zupełnie inne przedsięwzięcie. Nominowanych poznałam dopiero podczas nagrań filmów, które wyświetlane były w trakcie imprezy, a i to też nie wszystkich. Dzięki temu czułam się trochę wyjątkowa, bo to właśnie mi opowiadali o tym, czym jest dla nich metoda harcerska i jak ją postrzegają. Widzowie mogli usłyszeć i zobaczyć to dopiero na Gali. Kiedy rozmawiałam z nominowanymi podczas nagrań, byłam naprawdę pod wielkim wrażeniem, jakich niezwyczajnych kandydatów mamy w każdej z tych kategorii. I to jest magia, która towarzyszy przy każdej Gali – rozmowa z niezwyczajnymi, którzy są niesamowitą skarbnicą wiedzy i instruktorskiej mądrości.
Mamy tyle różnych plebiscytów, konkursów w chorągwiach czy hufcach. Jest tyle odznaczeń i wyróżnień, którymi możemy wyróżnić naszych instruktorów. Czemu ma w takim razie służyć akurat ta Gala? Myślę, że o to trzeba zapytać samych nominowanych, bo oni najlepiej odpowiedzą na pytanie, co im w ogóle daje ta Gala. My przygotowujemy ją artystycznie i jest to dla nas swoiste święto wolontariatu oraz wszystkich instruktorów czy drużynowych. Moim zdaniem, nominowani mają na to zupełnie inne spojrzenie i przeżywają Galę zupełnie inaczej. Przykładowo, aby opracować materiały prezentowane podczas imprezy, jako organizatorzy, znaliśmy wyniki głosowania wcześniej, więc samo ogłoszenie ich podczas plebiscytu nie było dla nas żadnym zaskoczeniem. Organizując Galę, zajmując się jej przygotowaniem „od kuchni”, nie odczuwałam podobnych emocji, co nominowani. Stres, zniecierpliwienie, szok, zaskoczenie, niedowierzanie, a czasami pewnie też żal i gorycz – to uczucia, które towarzyszą nominowanym „tu i teraz”, w trakcie imprezy. Ale z całą pewnością robimy Galę po to, żeby powiedzieć „Dziękuję”. I to nie tylko tym, którzy znaleźli się w finale, ale wszystkim instruktorom, którzy codziennie wkładają trud w wychowywanie młodego pokolenia.
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
| 19
Z PERSPEKTYWY wydarzenia pewnie z tego, że co roku wyciągamy wnioski i chcemy, żeby kolejne imprezy były coraz fajniejsze i coraz lepsze. Pewnie większość osób o tym nie wie, ale Ciebie też ktoś zgłosił w plebiscycie. Co czułaś, czytając treść zgłoszenia, które przyszło? Było mi bardzo miło. Tym bardziej że osoba, która wysłała zgłoszenie, jest mi instruktorsko bardzo bliska i która też trochę opisała w punkt to, co robię na poziomie ogólnopolskim. Czułam się wyróżniona, ale uznałam, że jeśli organizuję Galę, to nie powinnam brać udziału w plebiscycie. Świadomość tego, że ktoś zauważa moją pracę, była już dla mnie wystarczającym wyróżnieniem. Myślisz, że to samo czują wszyscy nominowani?
Jakbyś oceniła tę imprezę na tle innych wydarzeń, które miałaś okazję organizować? Moim zdaniem jest to jedna z trudniejszych imprez do przygotowania w ZHP, co wynika z tego, że z roku na rok stawiamy sobie poprzeczkę coraz wyżej. I nie dość, że wszyscy czekają na to, co i w jaki sposób pokażemy, albo jakie tematy zostaną poruszone na Gali, to my sami – a to była akurat moja czwarta Gala – chcemy, żeby każda była wyjątkowa. Po 6 edycjach to jest coraz trudniejsze zadanie. Galę zaczynamy przygotowywać mniej więcej 3 miesiące wcześniej. Do zaplanowania jest wiele rzeczy, do załatwiania spraw organizacyjno-logistycznych, po samą koncepcję artystyczną i wykonanie. Są to 3 miesiące intensywnej pracy, a już 2 tygodnie poprzedzające Galę są totalnym szaleństwem, codziennymi rozmowami i wypełnionym po brzegi kalendarzem. Jest to czas, w którym wszystkie koncepcje trzeba ze sobą złożyć, a i tak czasu jest zawsze za mało. I to mimo tego, że, że za przygotowania każdej kolejnej edycji zabieramy się coraz wcześniej. Z drugiej strony myślę, że brak czasu, o którym mówiłam, wynika
20 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
Myślę, że tak. Na poprzednich Galach byłam sekretarzem i dzwoniłam do każdej zgłoszonej osoby. Łapałam ich w najróżniejszych momentach, w autobusie, w pracy, na zakupach. I za każdym razem, nieważne gdzie odbierali telefon, w którym miejscu byli, to ich emocje były niczym nie przesłonione, prawdziwe. Ten plebiscyt ma w sobie pewną magię tego, że ktoś zauważa twoją pracę. Pisze o tobie niesamowite słowa, a potem ty to czytasz i myślisz sobie: „Ojej, ludzie naprawdę tak o mnie myślą, doceniają to, co robię i uważają, że robię fajną robotę”. Wielokrotnie już sami nominowani, nie tylko finałowa dwudziestkapiątka, ale wszyscy zgłoszeni do plebiscytu mówili, że samo zgłoszenie jest dla nich wielkim wyróżnieniem. Jakbyś jednym słowem miała podsumować tę Galę, to jakie by to było słowo? Chyba nie znajdę takiego, nie można podsumować całej Gali jednym słowem. A jednym zdaniem? Powiedziałabym: „Misja wykonana”. Naszym celem było pokazanie metody harcerskiej za pomocą przekazu artystycznego i uważam, że to zadanie zostało zrealizowane. I że każdy, kto tworzył to Galę, wyszedł z przekonaniem – tak, zrobiliśmy to. Na koniec chciałabym jeszcze podziękować mojemu zespołowi – za ich ciężką pracę, ale przede wszystkim za instruktorską dojrzałość. ∞
Z PERSPEKTYWY drużynowego
Specjalność jest drogą do celu, a nie celem samym w sobie
Rozmawiała hm. Martyna Kowacka rzecznik prasowy ZHP
„Istotne jest, aby przy postępującej specjalizacji działań nie zapomnieć o tym, co najważniejsze, czyli misji ruchu harcerskiego, harcerskich wartościach oraz wychowaniu”. phm. Artur Tyński drużynowy 1 Harcerskej Drużyny Wodnej w Hufcu ZHP Bytom
Co Twoim zdaniem daje praca ze specjalnością? Praca ze specjalnością jest niesamowitą przygodą, dającą cały bagaż nowych wrażeń oraz doświadczeń. Wiąże się ona także z uatrakcyjnieniem programu drużyny. Dla harcerzy starszych oraz wędrowników może to być pierwszy krok na drodze do wymarzonego zawodu. Jesteś drużynowym drużyny wodnej, a w przeszłości byłeś członkiem takiej jednostki. Dlaczego wybrałeś właśnie wodniaków? 1 Harcerska Drużyna Wodna im. kpt. ż.w. Mamerta Stankiewicza, której jestem aktualnie drużynowym, była moim pierwszym wyborem. Dołączyłemdo niej jeszcze jako mały wilczek w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Oczywiście w tym wieku nie mogłem podjąć decyzji, kierując się chęcią przeżycia żeglarskiej przygody. Wybrałem Jedynkę (a właściwie to Gromadę Zuchową „Wilczki Morskie”, będącą jedną z Załóg 1 HDW), bo poszedł tam mój kumpel z ławki szkolnej. Natomiast on wybrał Jedynkę, ponieważ był z nią związany rodzinnie (to zresztą specyfika wielopokoleniowych drużyn wodnych w Chorągwi Śląskiej). Jestem bardzo wdzięczny dziecięcemu „owczemu pędowi”. Nie wyobrażam sobie wręcz, jak moje życie wyglądałoby bez tego „wodnego” doświadczenia, przekładającego się
na siłę charakteru, gotowość sprostania niespodziewanym problemom, umiejętność podejmowania decyzji w ciężkich warunkach. Gdyby nie drużyna, najprawdopodobniej nigdy bym nie żeglował, bo moja rodzina jest związana raczej z górami, niż z morzem. A teraz posiadam patent jachtowego sternika morskiego, przepłynąłem między innymi Atlantyk, zaś moja pamięć skrywa całe skrzynie arcyciekawych przygód. Czym różni się praca w drużynie specjalnościowej od prowadzenia „zwykłej” jednostki? Nigdy nie pracowałem w tzw. „zielonej” drużynie, więc bardzo ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Praca w drużynie specjalnościowej na pewno jest inna. Z jednej strony jest trudniej, ponieważ w takim samym czasie drużynowy specjalnościowy musi zrealizować nie tylko program harcerski, ale także specjalistyczny. Wydaje mi się jednak, że praca w drużynie specjalnościowej może być ciekawsza. Na przykład w Jedynce od niedawna poza technikami harcerskimi oraz tradycyjnymi już w wodniactwie wioślarstwem, żeglarstwem oraz kulturą marynistyczną, rozpoczęliśmy pracę ze szkutnictwem, ratownictwem wodnym oraz łącznością, które teraz wydają mi się być nierozerwalnie związane z rozwojem wodniackim - jawią się, jako naturalne następstwo specjalizacji wodnej. Gdy jeszcze byłem
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
| 21
Z PERSPEKTYWY drużynowego załogowym pionu starszoharcerskiego Jedynki starałem się, aby poza programem wodniackim sensu largo, w drużynie odbywały się także zbiórki związane z innymi specjalnościami np.: konną, surwiwalową, ratowniczą lub proobronną. Praca z jedną specjalnością nie powinna bowiem oznaczać zamknięcia się na pozostałe. Przeciwnie, umiejętne łączenie specjalności pozwala w sposób możliwie pełny oddziaływać na młodego człowieka. A gdzie się kończy specjalność, a zaczyna harcerstwo? Nie da się tego oddzielić. Umiejętna i poprawna praca ze specjalnością jest jedną z dróg do osiągnięcia celów wspólnych dla całego ruchu harcerskiego. Czy nie jest tak, że w drużynie specjalnościowej często zapominamy o harcerstwie? Słyszałem o środowiskach, w których faktycznie był widoczny przerost specjalności nad harcerstwem, widoczny przede wszystkim u starszych pionów meto-
22 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
dycznych. Odnoszę wręcz wrażenie, że wiązanie się wyłącznie ze specjalnością, przy jednoczesnej rezygnacji z harcerstwa, stało się modne. Na szczęście od paru lat obserwuję wzrost dojrzałości instruktorskiej wśród wychowawców, co przekłada się na stosowanie metody harcerskiej oraz podtrzymywanie harcerskich wartości także wśród najstarszych członków drużyn specjalnościowych. Czy drużyna specjalnościowa (na przykład o specjalności wodnej) jest atrakcyjniejsza dla potencjalnego członka ZHP? Zmieniłbym nieco pytanie. Nie tyle drużyna specjalnościowa, co praca ze specjalnością może być atrakcyjniejsza dla członków ZHP. Wynika to w mojej ocenie z bardziej urozmaiconego programu, który realizowany jest w takiej jednostce, a który niewątpliwie trafia do młodzieży szkół ponadpodstawowych, szukających nowych możliwości spędzania czasu.
Z PERSPEKTYWY drużynowego Pytanie dotyczy potencjalnych członków, więc między wierszami widnieje słowo „nabór”. Według mnie tutaj może wygrać drużyna specjalnościowa. Dlaczego? Na przykładzie drużyny wodnej: inny wizerunek (mundury, symbolika), jasno określony program. Są to rzeczy z pewnością zwracające uwagę, choć być może na początku harcerskiej przygody nie rzucające się od razu w oczy. Czy w ZHP powinno powstawać więcej specjalności i więcej drużyn specjalnościowych? Według mnie TAK – powinny powstawać nowe specjalności. Niestety nie wiem, w jakich latach zostały określone te aktualnie obowiązujące, jednak już sama nazwa niektórych z nich wskazuje, że nie odbyło się to wczoraj. Otaczająca nas rzeczywistość zmieniła się na tyle, że nowe, ciekawe
istniały drużyny specjalizujące się w jakieś dziedzinie, która nie mieści się w obecnie funkcjonujących specjalnościach. Natomiast zwiększenie ilości drużyn specjalnościowych będzie w przyszłości czymś absolutnie naturalnym. W ustach studenta studiów międzyobszarowych brzmi to, co najmniej śmiesznie, jednak cały świat się specjalizuje. Czemu miałoby to ominąć ruch harcerski, będący częścią otaczającej nas rzeczywistości? Istotne jest, aby przy postępującej specjalizacji działań nie zapomnieć o tym, co najważniejsze, czyli misji ruchu harcerskiego, harcerskich wartościach oraz wychowaniu. Specjalność jest drogą do celu, a nie celem samym w sobie. ∞
i atrakcyjne formy pracy wychowawczej stały się bardziej przystępne. Pojawiły się zupełnie nowe. Nie zdziwiłbym się, gdyby gdzieś w Polsce już teraz
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
| 23
Z PERSPEKTYWY społeczeństwa
Przemyślcie to! phm. Maciej Pietrzczyk instruktor Chorągwi Kieleckiej ZHP
W dzisiejszym numerze pochylamy się nad formą i będziemy starali się odpowiedzieć na pytanie, jak z niej korzystać, by uniknąć powtarzalności i schematyczności. Odpowiedzią na to może być po prostu refleksja.
W ZHP działa się raczej szybko. W naszej organizacji nie brakuje sprawnych instruktorów, którzy jednak ciągle mają w pamięci, że „celem jest wychowanie”. Szczególnie drużynowi mogą potwierdzić, że wystarczy na chwilę odwrócić wzrok, a tu nagle pół drużyny kończy szkołę i zaczyna studia czy pracę. Nie chcemy więc marnować czasu, który przecież obok pieniędzy jest największym ograniczeniem naszych działań. Robimy dużo, często naraz, podejmujemy się nowych zobowiązań i realizacji projektów, nie skończywszy poprzednich. Czy pracując w takim tempie mamy czas na refleksję i ewaluację naszych działań, czy też raczej uważamy to za luksus, na który nas nie stać? Zacznę od bardzo pozytywnej rzeczy. Od około trzech lat, kiedy to zacząłem pojawiać się na kursach czy warsztatach w roli prowadzącego, nigdy
24 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
nie zdarzyło mi się nie dostać wyników ankiet ewaluacyjnych. Bez wyjątku. Niezmiernie cieszy fakt, że ewaluacja stała się już podstawowym elementem szkoleń i kursów, które są organizowane w ZHP. I to nie tylko na papierze, ale w rzeczywistości – to działa! Sytuacja wygląda nieco inaczej przy organizacji imprez. O ile bowiem wydarzenia na szczeblu centralnym zawsze pozostawiają po sobie choć trochę rekomendacji, o tyle eventy na poziomie hufca i drużyny są często robione sztampowo, wedle funkcjonujących od lat schematów. I nawet, jeśli te rozwiązania są genialne, to warto porozmawiać z zespołem o tym, dlaczego tak jest, jak do tego doszliśmy i z czego po drodze zrezygnowaliśmy. Podsumowując, ocena wydarzeń i imprez istnieje, a co więcej – prawdopodobnie działa. Zupełnie
Z PERSPEKTYWY społeczeństwa inną sprawą jest stosowanie jej w codziennej pracy drużyny czy zastępu. Właśnie dlatego podczas tworzenia Metodologii Działań Globalnie Świadomych, międzynarodowy zespół projektu „Aktywni Obywatele Świata” położył nacisk na refleksję jako kluczową część wszystkich działań podejmowanych przez grupę harcerzy. W kontekście formy działa ona jak swoista klamra, która zamyka jedno działanie, otwierając i ułatwiając tym samym drogę do kolejnych wyzwań. Cytując istniejący już materiał: (ostatnim etapem jest – dop. mój) analiza tego, co poszło mniej lub bardziej zgodnie z planem, mocnych i słabych stron oraz tego, co może być zrobione lepiej następnym razem. Wyróżnia się trzy różne stopnie takowej analizy:
•
indywidualna: każda uczestniczka i każdy uczestnik projektu powinni sami przeanalizować, jak rozwinęli się dzięki uczestnictwie w projekcie i czy cele, które ustaliliście jako grupa, okazały się (według nich) trafne i pożyteczne.
• grupy: jeśli istniały grupy zadaniowe – powinny na swoim poziomie przeanalizować, jak wykonały zaplanowane zadania – czy osiągnięto postawione cele oraz jak i czy realne działanie różniło się od tego opisanego w oryginalnym planie. • całości: wskazane jest podsumowanie w obecności
wszystkich zaangażowanych. Warto ocenić współpracę oraz wybadać, w jakim stopniu według wszystkich został osiągnięty postawiony cel. Widzimy zatem, że refleksja potrafi znacznie wydłużyć to, co robimy. Jednak każdy drużynowy, który już na wczesnym etapie swojej pracy położył na nią nacisk, wie, o ile bardziej skuteczny staje się proces wychowawczy, kiedy wszyscy jego uczestnicy mają świadomość celów, potrafią się na ich temat wypowiedzieć i – z perspektywy czasu - proponować poprawki i swoje własne rozwiązania. Indywidualna refleksja daje nam podstawę do poczucia, że nikt nie jest wyłączony, odstawiony na bok. Wspólna ewaluacja natomiast wymaga od drużynowych i harcerzy zdolności do skutecznego komunikowania się. Trudno przecenić tę zdolność z perspektywy galopującej polaryzacji społeczeństwa oraz bardzo częstego braku umiejętności odbierania informacji. Chyba wszyscy chcielibyśmy, aby w naszym społeczeństwie, i to zarówno pomiędzy uczestnikami sceny politycznej, ale również w szkole, sąsiedztwie i w domu, ludzie potrafili komunikować się z szacunkiem dla innej perspektywy i – przede wszystkim – do drugiej osoby. Nacisk, jaki możemy położyć w ZHP na komunikację i refleksję na temat własnych działań, może być początkiem drogi do pełnych zrozumienia dyskusji, szanowa-
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
| 25
Z PERSPEKTYWY społeczeństwa Z PERSPEKTYWY społeczeństwa nia innych punktów widzenia, pokory i świadomo-
nia w kontekście globalnym. Brzmi to, co najmniej
ści skutków swoich działań. Przynajmniej lubię tak
kuriozalnie, bo przecież co zmieni się na świecie,
myśleć. No bo jakie inne skutki może mieć podjęcie
kiedy zrobię zbiórkę? Biwak? Ba, nawet Zlot Chorą-
tego rodzaju działań w drużynie?
gwi albo (nie ograniczajmy się!) Jamboree w Pol-
Aby artykuł był nieco bardziej praktyczny, przed-
sce? W tym miejscu warto przypomnieć, że prze-
stawiam najprostszy schemat części refleksyjnej
cież sam Baden-Powell mówił, żebyśmy zostawiali
dla drużynowego, także pochodzący z Metodologii
świat lepszym niż go zastaliśmy. „Świat” – czyli
Działań Globalnie Świadomych (https://zhp.pl/wp-
nie wieś, nie miasto, nie kraj. Świat. Działamy
content/uploads/2015/07/Dzialania-Globalnie-Swi-
bez ograniczeń i skutki naszych działań też tych
adome-metodologia.pdf):
ograniczeń nie mają. Pamiętacie „Efekt motyla”?
• dajcie każdemu szansę na przemyślenia. Ważne,
O to właśnie chodzi – pozytywne zmiany rozcho-
aby każdy uczestniczący w projekcie umiał powiedzieć, czego go on nauczył;
•
przedyskutujcie wady i zalety przeprowadzonego
działania;
• podzielcie się uwagami na temat tego, co mogło być zrobione lepiej;
• zapiszcie wnioski i korzystajcie z nich przy kolej-
dzą się po świecie i nawet jeśli nie mamy żadnego potwierdzenia, że to, co robimy u siebie, w małym polskim mieście, ma jakikolwiek globalny skutek, to nie mamy też potwierdzenia, że tak nie jest! Najważniejsza jest świadomość tego, że rozmawiając o globalnych problemach (w myśl dewizy „Myśl globalnie, działaj lokalnie”), możemy przyczynić się do ich rozwiązania, bo przecież nie możemy
nym projekcie.
rozwiązać problemu, jeśli go nie znamy. Może
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie przywołał
wśród naszych harcerzy jest kolejny wielki czło-
kolejnego aspektu refleksji, o którym mówi się gło-
wiek, który zmieni oblicze świata, a jedyne czego
śno w projekcie „Aktywni Obywatele Świata”. Cho-
potrzebuje, to właśnie usłyszeć, co w tym świe-
dzi o przemyślenie, jaki jest skutek mojego działa-
cie wymaga zmiany i że on do tej zmiany może się przyczynić. Najprostszym sposobem, żeby zacząć rozmowę o „globalnym kontekście”, jest zidentyfikowanie pewnego globalnego problemu i znalezienie wśród działań naszej drużyny obszaru, w którym możemy z nim walczyć. Przykładem może być marnowanie żywności, które jest ogromnym problemem w skali świata (szczególnie zachodniego). Czy kiedy oddamy pozostałe po biwaku jedzenie do ośrodka dla bezdomnych, działamy ku zażegnaniu tego zjawiska? Oczywiście, że tak! To samo może dotyczyć zużywania wody, produkcji śmieci, zużywania papieru czy prądu. Wystarczy pewna refleksja. To tylko tyle i aż tyle. W drużynach tworzących ZHP robi się wspaniałe rzeczy. Warto poświęcić 5 lub czasem nawet 30 minut na rozmowę, refleksję, ewaluację. Nazywajmy to, jak chcemy, ale pamiętajmy, że jest to podstawa do bycia coraz lepszym i tym samym do tworzenia lepszego świata. A o to wszystkim nam chodzi! ∞
26 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
| 27
Z PERSPEKTYWY kuchni
ogniste placuszki Tym razem do stworzenia tego przepisu zainspirował mnie głód. Głód czegoś nowego, słodkiego i dodającego energii. Siedziałem w przerwie kolejnych warsztatów „Odkrywam Siebie” na harcerskiej bazie bez zasięgu, phm. Adrian Łukaszewski kiedy zacząłem wyobrażać sobie, co chciałbym zjeść. Oto wytwór mojej wyobraźni. Ta potrawa doda każdemu harcerzowi sił, by zmienić świat instruktor Chorągwi na lepsze (a przynajmniej pozytywnie wpłynie na nasz żołądek). Gdańskiej ZHP
Co będzie nam potrzebne?
Przygotowanie:
Placki:
Buraki ugotuj. Po ugotowaniu i wystudzeniu zetrzyj na tarce o grubych oczkach. Odlej cały sok, który zebrał się w misce. Do buraków dodaj płatki, jaja i przyprawy, po czym bardzo dobrze wymieszaj. Odstaw w chłodne miejsce na kilka minut.
• • •
2-3 małe buraki,
• •
łyżka oleju kokosowego,
2 jaja,
0,5 szklanki płatków (lub kukurydzianych),
owsianych
przyprawy: sól, słodka papryka.
Sos:
• • • • •
4 łyżki słonecznika (łuskanego), 4 łyżki pestek z dyni (łuskanych), łyżka oleju kokosowego, 0,5 puszki pomidorów,
przyprawy: sól, pieprz cytrynowy, bazylia, ostra papryka.
W tym czasie rozgrzej łyżkę oleju kokosowego na patelni i podsmaż pestki dyni i słonecznika, aż lekko zmienią kolor. Dodaj do nich pomidory z puszki i dopraw do smaku, po czym odstaw do wystudzenia. Czas na nasze placki w kolorze ognistym. Rozgrzej patelnię, a na niej kolejną łyżkę oleju kokosowego. Na rozgrzanej patelni uformuj placuszki dowolnej wielkości (ja preferuję takie z trzech dużych łyżek). Smaż, aż zmienią swoją formę i kolor. Połóż na talerzu, polej sosem i ciesz się smakiem. Smacznego! zbierający się sok, delikatnie przytrzymując ziemniaki. Na koniec, dociśnij dłonią do miski i odlej jeszcze więcej soku. Dodaj mąkę, drobno startą cebulę, jajko oraz dwie szczypty soli. Rozgrzej patelnię, wlej olej. Masę ziemniaczaną wymieszaj. Smaż placki wielkości dużego talerza, na średnim ogniu, około 2 minuty. Placek przełóż na talerz, wyłóż farsz i złóż placek na pół. Teraz, pozostaje jedynie go zjeść. Smacznego. ∞
28 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
Z PERSPEKTYWY kuchni
Zastanawiasz się dlaczego takie składniki? Buraki to bogate źródło żelaza. Ilość witamin i minerałów w tych cudownych warzywach jest ogromna: witamina C, B6, A, E, K, tiamina, ryboflawina, niacyna, kwas foliowy, wapń, magnez, fosfor, potas, sód, cynk.
Pestki dyni i słonecznika to kolejne składniki o bogatym składzie. Zawierają witaminy C, B12, A, E, K, tiaminę, ryboflawinę, niacynę, wapń, magnez, fosfor, potas, sód, cynk, kwasy nasycone, jednonienasycone i wielonienasycone. ∞
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
| 29
Z PERSPEKTYWY eksperta
Z PERSPEKTYWY eksperta
Co warto wiedzieć? Przepytaliśmy eksperta! Odpowiedzi na Wasze codzienne, nurtujące pytania. W każdym numerze szukamy ekspertów, którzy odpowiedzą na Wasze pytania przesłane na adres: zperspektywy@zhp.pl. W tym numerze przepytaliśmy hm. Andrzeja Sawułę.
30 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
hm. Andrzej Sawuła szef zespołu ds. „opcji zero”
Z PERSPEKTYWY eksperta
1.
Czy funkcyjny w jednostce musi mieć złożone Przyrzeczenie Harcerskie?
Formalnego wymogu nie ma. Takie rozwiązanie będzie jednak miało sens jedynie w niewielu sytuacjach. Termin „funkcyjny drużyny” jest bardzo szeroki. Może to być zarówno przyboczny, jak i kronikarz, sanitariusz czy proporcowy. O ile przy funkcjach „technicznych” spokojnie można dyskutowane rozwiązanie zastosować, zwłaszcza w niedawno utworzonej drużynie, to powierzanie funkcji wychowawczych, czyli zastępowego lub przybocznego, osobom bez Krzyża nie ma sensu. Zastępowy ma przecież być nauczycielem harcerskich umiejętności dla członków zastępu, przyboczny kieruje zastępem zastępowych, pomaga w prowadzeniu prób na stopnie i sprawności i generalnie jest prawą ręką drużynowego. Trudno sobie wyobrazić, by osoba będąca w drużynie kilka miesięcy, która nie ukończyła jeszcze Próby Harcerza, mogła być realnie autorytetem harcerskim dla kolegów.
2.
Czy w gromadzie zuchowej można zorganizować Przyrzeczenie Harcerskie?
Tak. Każdy drużynowy może wykorzystywać wszystkie instrumenty metodyczne, w zależności od potrzeb członków swojej gromady czy drużyny. Nominalny poziom metodyczny jednostki nie stanowi tu ograniczenia, zwłaszcza że wszystkie gromady i drużyny poza wędrowniczymi bardzo często mają też członków starszych niż wynikałoby to z nazwy – kadrę. Przykładowo, jeśli w gromadzie mamy np. młodszą kadrę w wieku starszoharcerskim, pracujemy z nimi narzędziami przeznaczonymi dla harcerzy starszych, nie gwiazdkami zuchowymi. Identyczne rozumowanie ma zastosowanie do Przyrzeczenia Harcerskiego.
3.
Jeśli członek drużyny starszoharcerskiej chce być np. przybocznym w gromadzie, to czy musi mieć zgodę drużynowego drużyny, której jest członkiem? Nie. Jeśli członek ZHP chce podjąć się funkcji w jednostce innej niż macierzysta, powinien poinformować o tym drużynowego, ale nie musi go pro-
sić o pozwolenie. Mówi o tym „Regulamin spraw członkowskich w ZHP” z 2016 r.
4.
Jeśli członek drużyny starszoharcerskiej jest funkcyjnym w innej jednostce, to czy musi pytać o zgodę, np. na biwak, drużynowego drużyny macierzystej? Nie. Drużynowy nie jest „właścicielem” swoich harcerzy i ci nie muszą mu się tłumaczyć ze wszystkiego, co robią. Z drugiej strony, trzeba pamiętać, że „główny przełożony” (czyli drużynowy drużyny, do której ma się przydział służbowy) jest odpowiedzialny za całokształt pracy wychowawczej z harcerzem, np. to on pracuje z nim stopniami harcerskimi i większością pozostałych instrumentów metodycznych. Warto więc, by drużynowy wiedział, co robią jego harcerze, aby mógł odpowiednio dobierać stawiane im wyzwania.
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
| 31
Z PERSPEKTYWY eksperta
5.
Czy można być „pełniącym obowiązki drużynowego”?
Nie. Drużyna musi mieć drużynowego. Instytucja „p.o. drużynowego” bywała w przeszłości wykorzystywana do powierzania prowadzenia drużyn osobom niespełniających wszystkich wymogów, na ogół nie mających odpowiedniego przygotowania merytorycznego (kurs drużynowych). Była to bardzo zła praktyka, której efekty w skali Związku były i nadal są zdecydowanie negatywne – jednostki prowadzone przez osoby
6.
Czy piony metodyczne odpowiadają etapom edukacji, czy wiekowi członków?
Z formalnego punktu widzenia kwestię tę reguluje jeden z najważniejszych dokumentów w ZHP – „System metodyczny ZHP”. Obowiązująca wersja została uchwalona z końcem 2014 r. W myśl tego dokumentu granice grup metodycznych wyznaczane są wiekowo. Przykładowo, wiek zuchów określono na 6–10 lat, zaś wiek harcerzy na 10–13 lat. Ponieważ granice te się pokrywają, widać pewną elastyczność pozostawioną drużynowemu.
nieprzygotowane bardzo rzadko działały choćby
W praktyce kwestia ta jest bardziej skomplikowana.
poprawnie, a złe nawyki nabyte w takim pierw-
Złożona sytuacja z wiekiem szkolnym (w pewnym
szym okresie trudno jest później wykorzenić, nawet
okresie 6-latki domyślnie szły do 1 klasy, później
po ukończeniu wymaganych szkoleń.
się z tego wycofano) powoduje, że często w jednej
Warto jeszcze wskazać, że „p.o. drużynowego” jako osoba niebędąca drużynowym nie ma uprawnień przysługujących drużynowemu i chociażby przyznane przez niego stopnie czy dopuszczenia do Przyrzeczenia są w świetle prawa nieważne. Co gorsza, w razie jakiegokolwiek wypadku drużyna taka jest w świetle prawa uznawana za prowadzoną niezgodnie z przepisami, co naraża „p.o. drużynowego” i komendanta, który go powołał, na osobistą odpowiedzialność prawną.
32 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
klasie uczą się dzieci z sąsiednich roczników i nie odstają od siebie pod względem rozwoju. Wielu drużynowych kieruje się wówczas indywidualną oceną predyspozycji kandydata na zucha i mimo niezgodności z „Systemem metodycznym” trudno uznać takie postępowanie za błędne, ponieważ zachowuje ono zgodność z jeszcze ważniejszą zasadą wyrażoną w Statucie, jednym z fundamentów harcerskiej metody wychowawczej – indywidualnym podejściem do każdego dziecka.
Z PERSPEKTYWY eksperta
7.
Czy każdy drużynowy musi mieć podpisaną umowę wolontariacką
i opis funkcji? I tak, i nie. Instrukcja gromady, drużyny... i innych jednostek formułuje wymóg podpisania umowy wolontariackiej, co jest istotne dla umocowania prawnego drużynowego działającego w imieniu ZHP. Nie ma natomiast ani wymogu, ani sensu sporządzanie opisu funkcji, ponieważ ta jest szczegółowo opisana we wspomnianej instrukcji.
8.
Od kiedy można nosić na mundurze plakietkę WOSM lub WAGGGS? Od samego przystąpienia do drużyny czy dopiero od złożenia Przyrzeczenia Harcerskiego? Od samego początku. Plakietka WOSM/ WAGGGS jest oznaką członkostwa w organizacji należącej do WOSM i WAGGGS, analogicznie jak logo ZHP na mundurze jest oznaką członkostwa w ZHP. Członkiem ZHP zostaje się z chwilą złożenia deklaracji i przyjęcia przez drużynowego. Pytanie to pojawia się czasem w środowiskach o długiej historii, ponieważ niegdyś członkiem ZHP zostawało się z chwilą złożenia Przyrzeczenia. Od dawna jest to jednak nieaktualne. Dziś plakietka WOSM/WAGGGS jest po prostu stałym elementem munduru, tak jak flaga Polski i logo ZHP. ∞
Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia
| 33
cbp.zhp.pl