4 minute read

Z szuflady programowca

ZUCH - PRZYJACIEL FOLUSZA

opracowała phm. Magdalena Zych

Advertisement

Zadania:

1. W kręgu rady podjęliśmy decyzję o zdobywaniu tytułu ZUCH - przyjaciel Folusza.

2. Spotkaliśmy się z komendantem ośrodka w Foluszu, który opowiedział nam o bazie i drzewach, które występują na jej terenie.

3 Odwiedziliśmy bazę w Foluszu

4. Własnoręcznie wykonaliśmy prezent na 50-lecie Folusza.

5. Wykonaliśmy tabliczkę z nazwą wybranego drzewa i przygotowaliśmy jego opis do albumu drzew.

6. Zasadziliśmy kwiaty, krzew lub drzewo w Foluszu

7. W kręgu rady podsumowaliśmy nasze działania - podjęliśmy decyzję o przyznaniu tytułu ZUCH - przyjaciel Folusza.

Wskazówki dla kadry zuchowej:

To dobry trop, aby wspólnie świętować 50-lecie bazy w Foluszu.

Skłoni on gromady zuchowe do odwiedzin w Foluszu i zaobserwowania jego przyrody. Jest okazją do poznania różnych gatunków drzew i współpracy przy wykonaniu albumu drzew, który będzie służył przez wiele kolejnych lat. Wykonanie prezentu dla bazy będzie ciekawym doświadczeniem, które ukaże kreatywność zuchów

Przykładowe sprawności, które zuchy mogą zdobywać podczas realizacji tropu: „Przyjaciel/Przyjaciółka lasu”, „Złota Rączka”.

Służba: trop zawiera propozycję służby

Cele zrównoważonego rozwoju:

Cel 13: Podjąć pilne działania w celu przeciwdziałania zmianom klimatu i ich skutkom.

Cel 15: Chronić, przywrócić oraz promować zrównoważone użytkowanie ekosystemów lądowych, zrównoważone gospodarowanie lasami, zwalczać pustynnienie, powstrzymywać i odwracać proces degradacji gleby oraz powstrzymać utratę różnorodności biologicznej.

WRD - FOTORELACJA

K

Relacja

ĄCIK GIER HARCERSKICH hm. Katarzyna Marszałek

Niedawno ukazała się planszowa gra pt. „Drużyna na medal”. Jest ona przeznaczona dla graczy od lat 11 Można zagrać nią w pojedynkę lub grupowo do ośmiu osób. Składa się ona planszy; 2 kostek do gry; 8 pionków; 30 kart „Służby” oraz instrukcji gry - „Dziennika Drużynowego ” . W grze „Drużyna na medal” istnieją dwa warianty działania: 1. zostaniesz odważnym drużynowym, który samodzielnie przejdzie z „HARCÓWKI” na „OBÓZ” (wariant jednoosobowy) lub 2. zdecydujesz się na bezpieczne zorganizowanie przejścia całej drużyny (wariant dla grupy graczy – od 2 do 8 osób). Przewidywany czas gry wynosi 45 minut.

NATURA JAKO SYTUACJA

WYCHOWAWCZA - MYŚLI PO

KONFERENCJI

HARCMISTRZOWSKIEJ hm. Marta Borkowska

Od pewnego czasu z podejrzliwością traktowałam konferencje harcmistrzowskie i decydowałam się na nie nie jeździć. Dlaczego? Otóż kojarzyły mi się z tematyką typowo zarządczą I w dodatku z marnowaniem mojego czasu na spacery lub zwiedzania, które standardowo zajmowały godzinę po obiedzie. Przecież gdybym chciała zwiedzać lub spacerować, to zrobiłabym to przed lub po konferencji. Na konferencję jadę zgłębiać konkretny temat i życzę sobie, żeby każda minuta mojego czasu była poświęcona właśnie temu.

Postanowiłam zdusić te wszystkie nieprzyjemne doświadczenia w sobie, gdy zobaczyłam na Facebooku konferencję „Puszczaństwo. Przyroda w harcerstwie, harcerstwo w przyrodzie, czyli natura jako sytuacja wychowawcza.” organizowaną przez Hufiec Uroczysko Konstancin. Pomyślałam, że przynajmniej tematyka konferencji – wreszcie coś o wychowaniu! –będzie dla mnie czymś interesującym Program konferencji tylko zaostrzył apetyt. Żadnych przerw na spacery i zwiedzania! Czysta merytoryka! No i zapowiadani prelegenci…

Ernesta Thompsona Setona nie trzeba przedstawiać nikomu, kto zgłębiał kiedykolwiek podstawy wychowania w przyrodzie. Byłabym dumna i szczęśliwa, gdyby moja drużyna wybrała go sobie na patrona. Dlatego obecność dr Julie Seton, wnuczki Setona i kuratorki instytutu jego imienia, stanowiła zachętę nie do odparcia Z niecierpliwością czekałam też na prelekcję Biegnącego Wilka. Miałam za sobą lekturę „Zwoju kory brzozowej”, więc byłam ciekawa też tego, co zaprezentują nam członkowie czeskiej Ligi Leśnej Mądrości. Dzieł dr. Michała Palucha, prelegenta konferencji, nie zdążyłam przeczytać przed przyjazdem, ale po konferencji przeczytałam niektóre i wiem, że będę czytać kolejne. No i wreszcie zastanawiałam się nad tym, jakimi dobrymi praktykami podzielą się z nami członkowie kadry hufca Uroczysko Konstancin.

Na konferencję dotarłyśmy rychło w czas, gdy uczestnicy, pod wodzą energicznego oboźnego (tak! oboźnego konferencji harcmistrzowskiej!) udali się do parku nad wodę, by uczestniczyć w woodcraftowej ceremonii wzniecenia ognia przy pomocy łuku ogniowego, przy wtórze obrzędowej pieśni.

Nastąpiły prelekcje. Nie będę przytaczać ich treści, bo żadna relacja nie odda ich ducha. Mogliśmy porównać zasady ruchu woodcraftowego z wartościami skautowymi. Zanurzyliśmy się w historię puszczaństwa w ZHP i staraliśmy się wyciągnąć z niej inspiracje Poznaliśmy praktyki hufca bezharcówkowego w programie i w pracy z kadrą. Uczestniczyliśmy w inspirujących warsztatach technicznych.

Zachwyciła mnie spójność programowa tej konferencji Rozmawialiśmy o przyrodzie tak, że przyroda stawała się namacalnie obecna mimo, że siedzieliśmy w sali Konstancińskiego Domu Kultury. Przerwy kawowe zaspokajała harcerska kawiarenka – świetnie wyposażona w urządzenia parzące kawę oraz wybór herbat, jednakże wymagająca – zgodnie z informacjami przedkonferencyjnymi –własnych kubków. Obiad, choć przywieziony w porcjach (przy ponad 100 uczestnikach nie wyobrażam sobie inaczej) był wegetariański i dostarczony przez spółdzielnię społeczną. Bakławę do kawiarenki piekły uchodźczynie afgańskie. Namacalny dowód tego, że odpowiedzialność społeczną można urzeczywistniać, a nie tylko o niej mówić. I inspiracja do naśladowania. Ciepło mi się zrobiło na sercu także na stoisku Niezależnego Wydawnictwa Harcerskiego – książki były wyłożone na stole obok pudełka z napisem: Każda książka kosztuje 25 zł, weź książki i wrzuć pieniądze (możesz sobie rozmienić). Zrobiłam tam niemałe zakupy.

W przeciwieństwie do innych konferencji harcmistrzowskich, na których zdarzyło mi się być, ta konferencja miała piękny, harcerski charakter. Pomimo konferencyjnego otoczenia (kinowa sala domu kultury) i konferencyjnego przebiegu (program, zadania, prelegenci) czułam się tak, jak gdybym siedziała przy instruktorskim ognisku. W wystąpieniach prelegen- tów nie odczuwałam wykładowego zadęcia, jedynie inspirację, którą się czuje słuchając człowieka bardziej doświadczonego, przystępnego i przede wszystkim autentycznego. Odnosiłam nieprzeparte wrażenie, że ci ludzie dzielą się z nami czymś, w co sami głęboko wierzą Doświadczyłam na sobie osobistego przykładu instruktora (po lekturze artykułu: „Egzystencjał personalny nauczyciela” dr. Michała Palucha lepiej rozumiem ideę osobistego przykładu). Niewątpliwie taki właśnie odbiór wydarzenia był zasługą hm. Roberta Bokackiego i hm. Elżbiety Olczak, którzy prowadzili konferencję ze swadą, naturalnie i bardzo przyjaźnie. Całości dopełniała harcerska dekoracja, przypominająca nam o biwakowaniu przy ognisku, pod kopułą drzew, z błękitnym niebem.

Rzut oka na uczestników konferencji pozwalał dostrzec w większości granatowe sznury Widziałam w Konstancinie głównie drużynowych i z rzadka przybocznych. Jeszcze rzadziej sznury srebrno-granatowe i srebrne. Złoty sznur widziałam tylko jeden – gdy komendantka chorągwi stołecznej otwierała konferencję. Skórzanego – ani jednego. No, chyba, że uczestnicy trzymali swoje srebrne, złote i skórzane sznury w kieszeniach, nosząc najbliższy sercu sznur granatowy (podobnie jak ja trzymałam w kieszeni munduru sznur srebrny i złoty, a nosiłam granatowy).

Po tej konferencji mam bardzo wiele przemyśleń. Z pewnością niektóre przekuję w działania drużyny. Innymi postaram się zainspirować kolejne osoby, miejsca i przedsięwzięcia. Na pewno będę miała na uwadze to, co najbardziej zapadło mi w pamięć podczas konferencji: że celem wychowania przyrodniczego jest zmiana moralnego stosunku osoby do przyrody. Będę o tym pamiętać.

Miałam w instruktorskim życiu wiele szczęścia – spotkałam w różnych częściach skautowego świata osoby, które zainspirowały mnie harcerskimi technikami i nauczyły niektórych, dzięki czemu harcerskie umiejętności techniczne nabrały dla mnie celu i sensu. Zrozumiałam, że technik nie wystarczy się uczyć - trzeba naprawdę wykorzystywać, żeby ich ćwiczenie miało sens wychowawczy. A żeby je wykorzystywać, trzeba je umieć. Ta obserwacja dała mi motywację do zgłębiania technik harcerskich jako narzędzia wychowawczego, ale też po prostu fascynujących umiejętności. Niewątpliwie konferencja w Konstancinie była kolejnym krokiem na tej niezwykłej drodze.

This article is from: