Pakt diabłów

Page 1



ROGER MOORHOUSE

PAKT DIABŁÓW SOJUSZ HITLERA I STALINA

Przekład GRZEGORZ SIWEK

Znak Horyzont Kraków 2015



Spis treści

Wprowadzenie  9 Prolog. Spotkanie na pokojowej granicy  15 1. Czarci wywar  27 2. Więzy wspólnie przelanej krwi  65 3. Podział łupów  109 4. Kontorsje  155 5. Niezdarne, podszyte niepewnością umizgi  199 6. Oliwienie trybów wojennej machiny  235 7. Towarzysz „Kamienny Tyłek” w legowisku faszystowskiej bestii  277 8. Poskramianie nazistowskiego tygrysa  307 9. Złoczyńcy nie znają honoru  359 Epilog. Życie pośmiertne paktu  409 Dodatek  423 Mapy  427 Chronologia wydarzeń  435 Podziękowania  441 Bibliografia  443 Indeks  457 Źródła ilustracji  463



P RO LO G

Spotkanie na pokojowej granicy

Z  apewne to nie hałas czyniony przez gąsienice czołgów zaskoczył miesz-

kańców Brześcia w tamten chłodny wrześniowy poranek 1939 roku. Ich miasto, leżące we wschodniej części Polski, już od prawie tygodnia znajdowało się w rękach wojsk niemieckich, więc zdążyli przywyknąć do wydawanych gardłowym głosem rozkazów i przejeżdżających pojazdów wojskowych. Zdumiały ich inne głosy, słyszane oprócz niemieckiej mowy. Nie była to twarda, gardłowa niemczyzna, lecz śpiewny język, o wiele bardziej podobny do polskiego i od razu rozpoznawany: rosyjski. Niektórzy w Brześciu powitali żołnierzy Armii Czerwonej jak wyzwolicieli. Wielu spośród miejscowych Białorusinów i Żydów uważało Związek Sowiecki za obrońcę przed, jak sądzili, nietolerancyjnym nacjonalizmem państwa polskiego. Tak więc na wschodnich przedmieściach zapanowała odświętna atmosfera, a przybywających żołnierzy sowieckich witano, zgodnie ze słowiańską tradycją, chlebem i solą, podczas gdy orkiestra grała ówczesny sowiecki hymn – Międzynarodówkę1. Inni odnosili się do Sowietów ostrożniej. Polscy mieszkańcy miasta mieli za sobą kilka trudnych tygodni, w trakcie których zamartwiali się z powodu klęsk na froncie, bali się nadejścia wojsk niemieckich lub użycia przez nich gazów bojowych, wreszcie lękali się, że ich białoruscy sąsiedzi mogą się zwrócić przeciwko nim. Starsi wspominali zaciętą wojnę polsko-sowiecką z lat 1920–1921 albo długie dziesięciolecia rosyjskiego zaboru do roku 1914, czyli z czasów zaledwie poprzedniego pokolenia.   V. Laskowicz, cyt. za: J. Rubaszewski, Radost byla vseobshaya i triumfalnaya, „Vercherniy Brest”, http://www.vb.by/article.php?topic=36&article=14200, dostęp: 16.09.2011.

1


16

pakt diabłów

Dla nich wkroczenie wojsk sowieckich było echem mrocznych czasów i złowieszczym zwiastunem złych dni, które miały nastąpić. Sam widok sowieckich żołnierzy nie nastrajał optymistycznie. Większość z nich sprawiała wrażenie obdartych i zaniedbanych i najwyraźniej dostali rozkazy, aby nie zadawać się z miejscowymi, choć niektórzy w sytuacjach przymusowych prosili chłopów o jedzenie albo o zmianę strudzonych koni2. Mimo wszystko odważniejsi bądź ciekawscy czasem ich zagadywali. Jednym z nich był piętnastoletni podówczas Swietozar Sinkiewicz, Białorusin, początkowo podekscytowany przybyciem „swoich”, jak się wyrażał. Rychło się rozczarował: Twarze mieli szare, nieogolone, szynele i krótkie waciaki wyglądały workowato, a cholewy ich butów były uszyte z czegoś jak płótno. Podszedłem do jednej z ciężarówek i próbowałem pogadać z żołnierzami, ale wszyscy oni milczeli, odwracając ode mnie wzrok. W końcu jeden z nich, w wojskowej czapce i z gwiazdą na rękawie, powiedział, że partia posłała Armię Czerwoną, żeby ta uwolniła nas od polskich ziemian i kapitalistów. Słów mi zbrakło3.

Wielu mieszkańców Brześcia było tak samo skonsternowanych. W historii obcy nie raz wdzierali się siłą do tego miasta. W ciągu dziewięciuset lat od chwili swego powstania zdobywali je Polacy, Mongołowie, Rosjanie, Szwedzi i Krzyżacy. Za pamięci żyjących również wiele się działo. W 1915 roku Rosjanie opuścili miasto i zaczęła się niemiecka okupacja, która potrwała do końca pierwszej wojny światowej. Po upadku Cesarstwa Rosyjskiego w 1917 roku Brześć po raz pierwszy trafił na nagłówki światowych gazet. Jako „Brześć Litewski” był bowiem miejscem pierwszych niemiecko-sowieckich rokowań i zawarcia traktatu pokojowego w marcu 1918 roku, znanego jako traktat brzeski. Jednakże w 1939 roku wypadki rozgrywały się w tempie niewyobrażalnym jeszcze choćby pokolenie wcześniej. W przeciwieństwie do walk z czasów okopowej, pozycyjnej pierwszej wojny światowej kampania   B. Predenia, cyt. za: T. Czernik, http://tadeuszczernik.wordpress.com/ 2011/07/26/wspomnienia-z-ziemi-brzeskiej-bronislawa-predenia/. 3   V. Saryczew, W poiskach utraczennogo wriemeni, „Vercherniy Brest”, http:// www.vb.by/sarychev/content/75/main.php.

2


PROLOG.  Spotkanie na pokojowej granicy

17

polska z roku 1939 przyniosła coś w rodzaju rewolucji w taktyce wojskowej. Blitzkrieg, doskonalony stopniowo, nie uzyskawszy jeszcze statusu oficjalnej niemieckiej doktryny militarnej, polegający na wdzieraniu się szybkich pancernych czołówek na tyły nieprzyjaciela, gdzie czołgi dezorganizowały obronę, zwiastował nową erę w sztuce wojennej. W związku z tym Brześć, choć znajdujący się na głębokim zapleczu frontu, we wschodniej Polsce, rychło stał się celem niemieckiego natarcia, głównie z tego powodu, że potężna dziewiętnastowieczna twierdza na zachodnim skraju miasta mogła posłużyć za umocniony punkt oporu naciskanych, wycofujących się polskich wojsk4. Tempo niemieckiej ofensywy było takie, że kiedy pierwsze oddziały Wehrmachtu pojawiły się w okolicach Brześcia 13 września, w niecałe dwa tygodnie od chwili rozpoczęcia agresji na Polskę, niektórzy mieszkańcy wzięli je za spadochroniarzy, zrzuconych na tyły polskich linii obronnych5. Zamieszanie panowało i pięć dni później, kiedy do Brześcia weszła Armia Czerwona. Oprócz tych, którzy pospieszyli powitać Sowietów jako wyzwolicieli, byli też tacy, którzy gorączkowo liczyli, że czerwonoarmiści nadeszli, aby wesprzeć obrońców w walce z niemieckimi najeźdźcami, a bajkę taką najwyraźniej rozgłaszali i niektórzy z wojskowych w polskiej armii6. Jednakże oficjalne obwieszczenie sowieckich władz – wydrukowane po polsku przez lokalne dowództwo Wehrmachtu, jako wzorowy przykład współpracy obu okupantów – miało rozwiać wszelkie podobne rachuby, gdyż stwierdzono w nim kategorycznie, iż wkroczenie Armii Czerwonej to po prostu rezultat rzekomego militarnego i politycznego upadku Polski i ma na celu wyłącznie ochronę zamieszkałych na ziemiach polskich Ukraińców i Białorusinów7. A więc sowieccy żołnierze – w otwartych ładowniach ciężarówek i uczepie  H. Guderian, Panzer Leader (tyt. oryg. Erinnerungen eines Soldaten), Londyn 1952; wyd. pol. Wspomnienia żołnierza, tłum. J. Nowacki, Warszawa 1991, s. 69–70. 5   Kriegstagebuch des Generalkommandos XIX AK über den Feldzug in Polen, w: United States National Archives and Records Administration, seria mikrofilmów T-314, rolka nr 611, klatki 665–693, s. 126 (dalej jako XIX Corps War Diary). 6   G. Schmidt-Scheeder, Reporter der Hölle, Stuttgart 1977, s. 95. 7   XIX Corps War Diary (Dziennik wojenny niemieckiego XIX Korpusu), op. cit., s. 168–169. 4


18

pakt diabłów

ni kadłubów czołgów – wcale się nie spieszyli, żeby podjąć walkę z najeźdźcami z Wehrmachtu; podążali przez miasto na zachód, aby powitać żołnierzy niemieckich. W godzinach przedpołudniowych 18 września doszło do pierwszego spotkania Niemców z Sowietami. W całym mieście żołnierze niemieccy i sowieccy zaczęli się bratać: oliwkowa zieleń sowieckich mundurów mieszała się z niemieckimi w kolorze feldgrau, awangarda komunistycznej rewolucji Stalina stanęła twarzą w twarz z hitlerowskim Wehrmachtem. Ostrożne z początku, pomne napiętych nie tak dawno temu wzajemnych relacji, obydwie strony zaczęły się wymieniać prowiantem i porozumiewać, jak tylko się dało, za pomocą języka migowego i okazywania dobrych chęci. Przełamującym pierwsze lody wstępem była wymiana papierosów: topornych, ręcznie skręcanych sowieckich na niemieckie, fabryczne, bardzo cenione przez czerwonoarmistów. Oglądano czołgi i samochody pancerne, wdrapując się na nie, a obie strony zapewniały, że „nasze są lepsze”. Pomimo wszelkich różnic ideologicznych uśmiechy z owego dnia wydawały się szczere. Pewien naoczny świadek wspominał, że widział żołnierzy Wehrmachtu po jednej stronie ulicy, witających Sowietów stojących naprzeciwko słowami: „Komuniści! Dobrze!”8. Dochodziło też do kontaktów na wyższych szczeblach. Około 10.30 młody sowiecki oficer przybył samochodem pancernym do kwatery dowództwa wojsk niemieckich w Brześciu. Wedle ówczesnych niemieckich zapisków podjęte rozmowy były „przyjacielskie” i dotyczyły głównie wytyczenia linii demarkacyjnej między oddziałami sowieckimi i niemieckimi9. Niemiecki dowódca, generał Heinz Guderian, prezentował mniej entuzjastyczne nastawienie. Miał za sobą kilka trudnych dni, utraciwszy swojego adiutanta, podpułkownika Roberta Braubacha, zabitego przez polskiego snajpera – była to dlań „bolesna strata” – a potem musząc udzielić pomocy biskupowi gdańskiemu, Edwardowi O’Rourkemu, który znalazł się w strefie walk i za nic nie chciał wpaść w ręce Sowietów. Guderiana irytowało, że ustalony zaledwie dwudniowy termin na wycofanie się Niemców z Brześcia dawał jego ludziom za mało czasu na ewakuowanie swoich rannych oraz wycofanie uszkodzo  R. Bulas, cyt. za: V. Sarychev, W poiskach…, op. cit.   XIX Corps War Diary, op. cit., s. 179.

8 9


Żołnierze sowieccy i niemieccy w Polsce, we wrześniu 1939 roku. Obie grupy szybko przełamywały wzajemną nieufność, co było tym bardziej zaskakujące, że jeszcze kilka miesięcy wcześniej wpajano im odrazę do strony przeciwnej.

Niemieccy wojskowi (w tym generał Heinz Guderian – drugi z prawej) w trakcie spotkania z sowieckim wysłannikiem, 22 września 1939 roku. Ustalanie szczegółów technicznych co do spotkania obu armii oraz rozgraniczenia wzajemnych stref wpływów wymagało również kontaktów na poziomie dowódców polowych.


20

pakt diabłów

nych pojazdów10. Mimo wszystko sowieckiego gościa podjęto obiadem i doszło do uzgodnienia, że formalne przekazanie miasta Sowietom nastąpi popołudniem 22 września. O poranku w wyznaczonym dniu trwały niezakłócone przygotowania. Po ósmej rano wojska sowieckie przejęły całkowitą kontrolę nad miastem i jego twierdzą. Dwie godziny później spotkała się dwustronna komisja, aby wyjaśnić wszelkie niejasności czy przyczyny zatargów. Wkrótce potem Guderian spotkał się ze swoim odpowiednikiem – kombrigiem Siemionem Kriwoszeinem, dowódcą sowieckiej 29. Brygady Czołgów Lekkich. Kriwoszein, żarliwy komunista i Żyd, był niski i żylasty i nosił, na podobieństwo Hitlera, szczotkowaty wąsik. Tak jak Guderian, należał do pionierskich teoretyków broni pancernej; w istocie obydwaj mogli się już znać z czasów spędzonych w „Kamie”, czyli szkole wojsk pancernych w Kazaniu, w latach dwudziestych, w pierwszym okresie rozwijającej się niemiecko-sowieckiej współpracy. Rozmawiając ze sobą po francusku, Kriwoszein i Guderian omawiali zorganizowanie wspólnej defilady wojsk dla upamiętnienia oficjalnego przekazania miasta Sowietom. Choć Kriwoszein nie palił się do tego, stwierdzając, że jego żołnierze są strudzeni dalekim marszem na zachód11, to ostatecznie zgodził się wydzielić parę jednostek do udziału we wspólnej paradzie Wehrmachtu i Armii Czerwonej tego popołudnia. O 16.00 obaj generałowie stanęli na niewielkiej drewnianej platformie, którą pospiesznie zbito z desek i ustawiono przed głównym wejściem siedziby byłej niemieckiej komendantury, w budynku lokalnej administracji przy ulicy Unii Lubelskiej. Stojąc przed masztem z niemiecką Kriegsflagge ze swastyką, Guderian uśmiechał się szeroko i wyglądał bardzo szykownie w swoim generalskim płaszczu z czerwoną podszewką i czarnych skórzanych oficerkach. U jego boku stał Kriwoszein, podobnie ubrany, w skórzanym płaszczu z pasem i butach ze skóry, chroniących stopy przed jesiennymi chłodami. Wokół nich, za grupką starszych rangą niemieckich oficerów, w pobliżu trasy przemarszu stała gromada żołnierzy Wehrmachtu i Armii 10 11

H. Guderian, Wspomnienia żołnierza, op. cit., s. 70.   J. Magnuski, M. Kolomijec, Czerwony Blitzkrieg. Wrzesień 1939: Sowieckie wojska pancerne w Polsce, Warszawa 1994, s. 72.


PROLOG.  Spotkanie na pokojowej granicy

21

Czerwonej; szarozielone mundury Niemców widać było pośród czarnych skórzanych płaszczy sowieckich oficerów, oliwkowych mundurów piechoty oraz ciemnych kombinezonów czołgistów. Za nimi tłoczyli się cywile, którzy wylegli na ulicę. Wśród nich była dwudziestoletnia Raisa Szirniuk, która pamiętała, jak rozeszła się wieść o defiladzie: „Nie ogłosili tego oficjalnie”, wspominała, „ale poczta pantoflowa działała sprawnie. Już tamtego ranka wszyscy w mieście wiedzieli, że przemaszerują żołnierze”12. Zgodnie z jedną z niemieckich relacji zebrany tłum okazywał rozentuzjazmowanie, gdyż złożony był głównie z przedstawicieli niepolskich społeczności z Brześcia – Białorusinów i Żydów – którzy witali Armię Czerwoną kwiatami i wiwatami13. Przy donośnych dźwiękach muzyki orkiestry wojskowej rozpoczęła się parada. Najpierw, równiutkim krokiem defiladowym, przeszła niemiecka piechota w eleganckich mundurach, wywołując pełne podziwu komentarze zebranych gapiów. Raisa Szirniuk należała do tych, którzy byli pod wrażeniem ich karności i pamiętała, jak dowódca strofował swoich żołnierzy okrzykami: „Langsam, langsam, aber deutlich!” („Powoli, powoli, ale równo!”)14. Następnie pojawiły się jednostki zmotoryzowane: motocykle z przyczepami, ciężarówki i transportery półgąsienicowe z żołnierzami, holujące działa. Po ulicznym bruku przejechały także czołgi. Kiedy każdy z oddziałów mijał podwyższenie, Guderian i Kriwoszein energicznie im salutowali, chwile pomiędzy salutami poświęcając na przyjacielskie pogawędki. Naturalnie niektórzy z widzów porównywali defilujące wojska. Na przykład cokolwiek prymitywne sowieckie czołgi T-26 wyraźnie ustępowały klasą nowocześniejszym pojazdom niemieckim, a jeden z sowieckich wozów pancernych zjechał z jezdni opodal generalskiej trybuny15. Stanisław Mirecki zauważył i inne różnice: Sowieci mieli pasy parciane, natomiast Niemcy skórzane; niemieckie działa były ciągnięte przez ciężarówki, natomiast czerwonoarmiści wykorzystywali w tym

V. Sarychev, W poiskach…, op. cit.   Relacja niemieckiego naocznego świadka, http://riowang.blogspot.com/ 2009/09/brest-nazi-soviet-military-parade-23_25.html. 14   Ibidem. 15   Ibidem. 12

13


22

pakt diabłów

celu „skarłowaciałe i szpetne” konie w podniszczonych uprzężach16. Raisa Szirniuk potwierdzała to, zwracając uwagę, że czerwonoarmiści w „brudnych butach, zakurzonych szynelach i ze szczeciną na twarzach” prezentowali się dość niekorzystnie w porównaniu z niemieckimi żołnierzami17. Inny z naocznych świadków wysnuł z marnego wyglądu sowieckich piechurów nader niepokojące wnioski. Borys Akimow przywykł do widoku elegancko ubranych polskich oficerów, a „nędza i niechlujstwo” czerwonoarmistów stanowiły dlań wstrząs. Przykry zapach, i brud nasuwały istotniejsze pytanie: „Jakie życie oni nam przyniosą?” – zastanawiał się Akimow18. Częściową odpowiedź uzyskał po tym, jak pewna starsza kobieta przecisnęła się przez tłum, aby ze łzami w oczach podejść do sowieckich żołnierzy, mamrocząc przy tym: „Moi rodacy, moi chłopcy”. Ku zdumieniu patrzących jeden z czerwonoarmistów odepchnął ją szorstko, wrzeszcząc: „Idź precz, babo!”19. Gdy przejeżdżały wojskowe pojazdy, a ludzie zastanawiali się nad swoją przyszłością, uwaga tłumu skierowała się nagle ku niebu, gdy ze dwa tuziny myśliwców Luftwaffe przeleciały nisko ponad trybuną. Guderian, starając się przekrzyczeć huk ich silników, zawołał: „Asy niemieckiego lotnictwa! Wspaniali!”. „Nasi lepsi!” – odpowiedział mu Kriwoszein, zdecydowany nie okazywać wrażenia, jakie wywarł na nim ten pokaz urządzony przez niemieckie siły powietrzne20. Po około 45 minutach, gdy defilada zbliżała się do końca, Guderian, Kriwoszein i starsi rangą oficerowie z ich otoczenia zwrócili się ku masztowi z flagą. Kiedy orkiestra wojskowa zagrała niemiecki hymn, Deutschland, Deutschland über alles, a zgromadzeni oficerowie uroczyście oddali honory, opuszczono krwawoczerwoną Kriegsflagge, zastępując ją głębszą czerwienią sowieckiego sztandaru z sierpem i młotem. Wtedy orkiestra zagrała Międzynarodówkę – fałszując, jak przypominał sobie jeden ze świadków21 – a Guderian i Kriwoszein po raz ostatni uścisnęli sobie dłonie. Potem niemiecki generał razem ze swoimi ludźmi wyruszył   Ibidem.   Ibidem. 18   Ibidem. 19   Ibidem. 20   S. Kriwoszein, Meżduburie, Woroneż 1964, s. 261. 21   V. Saryczew, W poiskach…, op. cit. 16 17


Wspólna parada Wehrmachtu i Armii Czerwonej, 22 września 1939 roku, Brześć Litewski. Kolumna motocyklistów niemieckich przygląda się zaciekawiona sowieckiemu czołgowi. Tego typu wydarzenia były namacalnym dowodem współpracy obu armii w trakcie wrześniowego uderzenia na Polskę.

Wspólna parada Wehrmachtu i Armii Czerwonej, 22 września 1939 roku, Brześć Litewski. Stojący na poboczu drogi żołnierze niemieccy i sowieccy obserwują przebieg parady. W środku kadru widoczna niemiecka orkiestra wojskowa.


24

pakt diabłów

na zachód, za Bug, nową niemiecko-sowiecką granicę. Jak wspominał Kriwoszein: „W końcu defilada dobiegła końca”22. W swoich napisanych po wojnie wspomnieniach, niewątpliwie świadom dość kompromitującego charakteru wydarzeń w Brześciu, Kriwoszein podkreślał swoją niechęć do zadawania się z Guderianem i Niemcami, starając się wywrzeć wrażenie, że uczestniczył w tym wszystkim „z odrazą”. Twierdził, że polecił swoim żołnierzom przystąpienie do różnych prac naprawczych, pozostawiając tylko jeden batalion do udziału w paradzie i złośliwie sugerując, iż ludzie i pojazdy Guderiana objeżdżały w kółko kwartał domów, aby sprawić wrażenie, że jest ich więcej23. Jednakże mimo takich zapewnień o prawdziwym nastawieniu Kriwoszeina świadczyć może lepiej relacja paru niemieckich korespondentów wojennych, którzy zastali go w dzień po brzeskiej defiladzie w jego pobliskiej kwaterze polowej. Zanotowali, że sowiecki generał brygady tryskał humorem; ugościł obu wystawnym posiłkiem i wzniósł toast za Hitlera i Stalina jako „przedstawicieli ludu”. Na pożegnanie dał nawet reporterom swój moskiewski adres, zapraszając ich w odwiedziny „po zwycięstwie nad kapitalistycznym Albionem”24. Wydaje się, że polityka osobliwe wpływa na ludzką pamięć. I chociaż sowieckie środki masowego przekazu najwyraźniej nie wspomniały o defiladzie w Brześciu, to niemiecka machina propagandowa nie omieszkała nadać rozgłosu temu wydarzeniu, opisując je jako „spotkanie na pokojowej granicy”25. Nieostre ujęcia pokazujące czołgi i inne pojazdy przejeżdżające przed trybuną honorową znalazły się w cotygodniowych kronikach filmowych, wyświetlanych tamtej jesieni w kinach w hitlerowskiej Rzeszy. Wartość propagandowa takich obrazów była ogromna, stanowiąc w istocie niezbite naoczne świadectwo nazistowsko-sowieckiej ugody, zawartej w poprzednim miesiącu. Aby to dodatkowo podkreślić, w komentarzu kroniki filmowej szydzono z wrogów Niemiec, stwierdzając, iż spotkanie z Sowietami w Brześciu „zniweczyło pobożne życzenia zachodnich demokracji”26.  S. Kriwoszein, Meżduburie, op. cit., s. 261.  Ibidem, s. 260–261. 24   G. Schmidt-Scheeder, Reporter…, op. cit., s. 101. 25   Por. np. „Deutsche Allgemeine Zeitung” 25 IX 1939, s. 4. 26   Por. niemiecka kronika filmowa z 27 IX 1939, http://www.youtube.com/ watch?v=uDIqzJgZNHM. 22 23


PROLOG.  Spotkanie na pokojowej granicy

25

Jeden z niemieckich reporterów posunął się w tym jeszcze dalej. Kurt Frowein, piszący do organu prasowego partii nazistowskiej – gazety „Völkischer Beobachter” – odmalował sceny z Brześcia w poetyckim języku: W „rześkim jesiennym dniu (…) wzmagało się crescendo czołgowych gąsienic w hołdzie oddawanym miastu zdobytemu przez niemiecki oręż (…) a teraz zwracanemu jego prawowitym właścicielom”. Dla Froweina uścisk dłoni, wymieniony przez Guderiana i Kriwoszeina, był „symbolem przyjacielskiego zbliżenia dwóch narodów”, które świadczyło o tym, „iż Niemcy i Rosja jednoczą się, aby wspólnie przesądzić o losie Europy Wschodniej”27. Hiperbola Froweina okazała się prorocza. Wypadki tamtego dnia znamionowały sejsmiczną zmianę polityczną, a opublikowanie podobnych stwierdzeń w niemieckiej gazecie było nie do pomyślenia jeszcze miesiąc wcześniej. Dla tych, którzy brali sobie do serca wszelkie pomstowania i inwektywy, jakimi Związek Sowiecki i nazistowskie Niemcy obrzucały się wzajemnie w trakcie poprzednich sześciu lat, nastały zaiste dziwne czasy. Defilada w Brześciu jasno zademonstrowała rzeczywistość i obowiązywanie paktu zawartego miesiąc wcześniej w Moskwie, a wizerunki czołgów i żołnierzy zajęły miejsce zdjęć uśmiechniętych polityków i dyplomatów w zadymionych kremlowskich gabinetach. Jak wykazały wydarzenia w Brześciu, dwie najpotężniejsze dyktatury europejskie – których zaciekła wzajemna wrogość w znacznej mierze ukształtowała historię lat trzydziestych – stanęły obok siebie jako sojusznicy, współdziałając w podboju wspólnego sąsiada. Ówczesnych obserwatorów areny politycznej wprawiło to w zdumienie. Komuniści na całym świecie wstąpili na chwiejną ideologiczną linię, której nagle musieli się podporządkować, podczas gdy wielu nazistów nie wyzbyło się głębokiej nieufności wobec nowych sprzymierzeńców i przyjaciół. Tymczasem na Zachodzie zapanował przemożny niepokój, jak gdyby zmieniła się oś, wokół której obracał się świat, a tradycyjne polityczne pewniki okazały się nagle czymś przemijającym. Wielu głowiło się, jak w ogóle mogło dojść do takiego obrotu wypadków.

K. Frowein, cyt. za: Fundacja Ośrodka KARTA, September 1939, Warszawa 2009, s. 44.

27



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.