Tischner KS. JÓZEF
MYŚLENIE WEDŁUG WARTOŚCI
Tischner KS. JÓZEF
MYŚLENIE WEDŁUG WARTOŚCI
WYDAWNICTWO ZNAK · KRAKÓW 2011
IV. LUDZIE Z KRYJÓWEK
Między doświadczeniem nadziei a doświadczeniem przestrzeni życia człowieka zachodzą głębokie powiązania. Ten, kto ma rzetelną nadzieję, widzi przed sobą przestrzeń otwartą, poprzecinaną drogami, zapraszającą do ruchu. Zapewne dlatego symbolem człowieka przenikniętego nadzieją stał się obraz pielgrzyma. Pielgrzymem jest ten, kto dzięki nadziei czyni właściwy użytek z przestrzeni. Przede wszystkim więc podąża on ku jakiejś przyszłości, w której nadzieja umieściła jego cel. Nie lęka się przy tym porzucać balastu przeszłości, jeśli to jest konieczne do osiągnięcia celu. Zarazem jednak pielgrzym jest tym, kto umie we właściwy sposób podejmować swą teraźniejszość, wybierając z niej to, co prowadzi do celu, a porzucając całą resztę. Trzeba nam mocno podkreślić: ethos pielgrzyma jest ethosem nadziei. Wszystko, co najważniejsze, zależy od nadziei. Jaka jest nadzieja pielgrzyma, taka jest jego przyszłość i jego stosunek do przyszłości, taki jest także jego styl przeżywania teraźniejszości i taki wreszcie jest sens oraz rozmiar przestrzeni, w której żyje. Z małej nadziei człowieka powstaje przestrzeń ciasna, krótkie pielgrzymowanie, płytki wybór wartości w teraźniejszości. To samo można powiedzieć o spotkaniach człowieka z innymi ludźmi: małe nadzieje rodzą spotkania ułamkowe, wielkie nadzieje dają wielką miłość i najgłębszą wierność. Niekiedy coś niedobrego dzieje się z ludzką nadzieją. Nadzieja jakby malała w człowieku, a wraz z tym maleje również przestrzeń jego życia. Gubi się gdzieś nadzieja rzetelna. Obcy staje się człowiekowi ethos nadziei. Człowiek, zamiast kroczyć swoją drogą, czuje się zmuszony szukać gdzieś w przestrzeni kryjówki dla siebie. W kryjówce tej chroni się przed
IV. LUDZIE Z KRYJÓWEK
455
światem i przed innymi. Przyszłość nie obiecuje człowiekowi nic wielkiego, pamięć przeszłości podsuwa mu przed oczy same doznane porażki, przestrzeń nie zaprasza do żadnego ruchu. Wprawdzie w kryjówce nadzieja nie znika bez reszty, tylko maleje, ale maleje do tego stopnia, że staje się jedynie nadzieją przetrwania. Człowiek w kryjówce wierzy, że nosi w sobie jakiś skarb. Skarb ten stara się schować głęboko. Sam staje przy schowku i waruje. Miejsce, na którym stoi, otacza ścianą lęku. Ku wszystkim ludziom zbliżającym się do kryjówki kieruje podejrzenie, że zbliżają się po to, by go okraść i zniszczyć. Przejście z przestrzeni nadziei w przestrzeń kryjówki jest upadkiem człowieka o głęboko etycznym znaczeniu. I chociaż nie jest to upadek w grzech, w świadomą i dobrowolną winę, to jednak jest to naprawdę upadek. Człowiek żyje na poziomie nijakości, poza dobrem i złem, jest ani winny, ani niewinny, jego odpowiedzialność znalazła się w stanie uwiądu. Nie znaczy to jednak, że człowiek stracił w ten sposób swą ludzką godność. Rzecz w tym, że cała godność człowieka sprowadza się do wartości cierpień, którym podlega. Znamiennym rysem ludzi z kryjówek jest to, że sami cierpią i innym przysparzają cierpień. I, co najgorsze, ich cierpienia są równie wielkie, jak niepotrzebne. Trzeba wyraźnie stwierdzić, że każdy człowiek w jakimś trudnym momencie życia może się chronić i rzeczywiście chroni się w głąb kryjówki. Lęki są sprawą ludzką. Zazwyczaj jednak, kiedy minie powód lęku, człowiek opuszcza kryjówkę i rozpoczyna swe pielgrzymowanie według nadziei. Zdarzają się jednak wypadki, że ludzie pozostają w kryjówkach nawet wtedy, gdy powód ich lęku przeminął. Ludzi takich nazywa psychiatra p s y c h o p a t a m i. Nazwa ta akcentuje przede wszystkim lekarski aspekt zjawiska. Ma ono jednak również aspekt etyczny. Aby podkreślić jego stronę etyczną, użyjemy tutaj innego określenia: „l u d z i e z k r y j ó w e k”. „Człowiekiem z kryjówki” jest ten, kto cierpi na chorobę nadziei: jego nadzieją rządzi zasada ucieczki od ludzi. Tkwi
456
WARTOŚCI I MYŚLENIE
ona korzeniami w jakimś mniej lub bardziej świadomym lęku przed ludźmi i światem. Przed kilkoma miesiącami ukazała się u nas piękna książka o ludziach z kryjówek, napisana przez Antoniego Kępińskiego, pt. Psychopatie (Warszawa 1977). Jest to już ostatnia książka napisana przed śmiercią przez tego niezwykłego lekarza i myśliciela. Kępiński pisze o ludziach z kryjówek jako lekarz: chce ich zrozumieć, aby im pomóc. Zarazem jednak widzi problem szerzej, od strony sytuacji społecznej współczesnego człowieka, a nawet od strony najgłębiej pojętej etyki. Dlatego możemy uznać Psychopatie za dzieło z pogranicza dwóch s z t u k: sztuki medycznej i sztuki etycznej. Ów szczególny charakter dzieła przejawia się poprzez zawartą w nim problematykę wartości. Sposób doświadczania przez człowieka wartości jest miejscem skrzyżowania dróg wiodących bądź w stronę kryjówki, bądź w stronę przestrzeni otwartej nadzieją. W zależności od podjętego wyboru wartości człowiek albo będzie szedł przez życie drogą tworzenia, albo pozostanie przy pewności schronienia. W tym punkcie znaczenie dzieła Kępińskiego wykracza wyraźnie poza granice dyscypliny naukowej, na gruncie której powstało. Nie zamierzam tutaj streszczać poglądów Kępińskiego na istotę psychopatii i jej odmian. Pragnę odczytać myśl autora z punktu widzenia, który znajduje się wprawdzie poza książką, niemniej nie tylko nie jest jej obcy, ale nawet jest przez nią pozytywnie postulowany, a mianowicie poprzez ideę p r z e s t r z e n i n a d z i e i. Kategoria przestrzeni nie odgrywa u Kępińskiego tej roli, jaką jej tutaj nadajemy, niemniej okazuje się ona pomocna do lepszego rozumienia jego myśli. Czymże bowiem jest przestrzeń nadziei w naszym ujęciu? Jest ona ukształtowaną przez doświadczenie wartości przestrzenią wolności człowieka z ludźmi i wśród ludzi. Wolność człowieka i przestrzeń nadziei są ze sobą ściśle powiązane. Gdy zmienia się wolność, zmienia się również przestrzeń nadziei, gdy zmienia się przestrzeń nadziei, zmienia się również wolność człowieka. Tak może powstać kryjówka. Kryjówka to
IV. LUDZIE Z KRYJÓWEK
457
miejsce wolności zalęknionej, wolności zatroskanej potrzebą chronienia siebie. Otwarta przestrzeń nadziei to przestrzeń wolności zatroskanej potrzebą realizowania wartości. Z naszych dotychczasowych refleksji rodzi się kluczowe pytanie: jak ma dojrzewać wolność człowieka, aby jego przestrzeń była otwartą przestrzenią nadziei? Jak ma wyglądać przestrzeń człowieka, aby jego wolność była wolnością twórczą? Pytania te stawiamy wprost książce Kępińskiego. Mamy nadzieję, że przemyślenia autora dostarczą nam odpowiedzi lub przynajmniej zbliżą do niej. KRYJÓWKA I PRZESTRZEŃ OBCOWAŃ Dookoła kryjówki rozpościera się przestrzeń możliwych obcowań z drugimi. Każdy człowiek organizuje w sposób mniej lub bardziej świadomy duchową przestrzeń obcowania z ludźmi, ale u pielgrzymujących organizacja ta jest dość luźna, odpowiadająca realnym potrzebom drugich i własnym możliwościom ich zaspokojenia. Natomiast u ludzi z kryjówek jest ona sztywna, skostniała, jakby raz na zawsze ustalona, a jej główne zarysy są trudno uchwytne dla drugich. Ktokolwiek znalazł się w polu obcowania z człowiekiem z kryjówki, poczuł pod stopami ziemię niepewną; czegoś się tu od niego oczekuje, ale nie wiadomo bliżej czego. Im głębiej wszedł człowiek w swą kryjówkę, tym ważniejsze stają się dla niego wszelkie spotkania z innymi, ale też tym bardziej skostniała i trudna do przemienienia jest ich forma. Raz dąży się do zjednania sobie ludzi, to znowu do oddalenia ich od siebie, raz się ich bezpodstawnie oskarża, kiedy indziej przechodzi się do bezpodstawnego oskarżania siebie, jakby się chciało sprowokować uniewinnienie. Wszystko to ma określony cel: człowiek stara się utrzymać drugiego człowieka w bezpiecznym oddaleniu od ściany kryjówki. W tym właśnie celu prowadzi z nim swoistą grę – grę o zawładnięcie. Zawładnięcie jest dla człowieka z kryjówki podstawową formą oswajania bliźniego i świata.
458
WARTOŚCI I MYŚLENIE
Oswajać można dwojako: bądź przez zrozumienie, bądź przez zawładnięcie. Dla człowieka otwartej przestrzeni środkiem do oswajania jest rozumienie: człowiek ten czuje się swojsko wśród tych, których zrozumiał i którzy jego zrozumieli. Dla człowieka pozostającego w kryjówce, aby oswoić, trzeba posiąść, zawładnąć, poddać sobie. Dla rozumiejących otaczający ich świat jest tajemnicą, która fascynuje, zaprasza do poznania i przyjaźni. Dla „władców much” świat poza obszarem ich władania jest tajemnicą, która grozi i napawa lękiem. Organizacja przestrzeni spotkania u ludzi z kryjówek jest odpowiedzią na ich lęk. Ale na lęk można odpowiadać rozmaicie, stąd różnorodność form organizacyjnych przestrzeni obcowań. Wydaje się, że możemy wyróżnić kilka typów takiej organizacji. Każdy typ odpowiada jednemu z wyróżnionych przez Kępińskiego typów psychopatii. Przyjrzyjmy się przykładowo trzem: temu, który odpowiada histerii, psychastenii i anankastii. Ale na początek przypomnijmy to, co dotyczy wszystkich odmian psychopatii: organizacja przestrzeni posiada wyraźnie lękowe zabarwienie. Mówiąc konkretnej: barwi ją np. l ę k l i w a tęsknota za drugim, l ę k l i w a ciekawość jego tajemnicy, l ę k l i w a ofiarność za niego, l ę k l i w e oczekiwanie słów prawdy, l ę k l i w a wierność, l ę k l i w a miłość, l ę k l i w a nienawiść itp. Lęk przejawia się mniej lub bardziej ostrą agresją. Można ją łatwo wyczuć, gdy się choć chwilę obcuje z drugim z kryjówki. Z całej postaci drugiego promieniuje jakiś snop „rażących” człowieka emocji, w wyniku czego człowiek nie wie, czy ma pozostać blisko, czy odejść. Mamy więc: „rażenie” w sposobie mówienia, w sposobie patrzenia, w wyrazie twarzy, w każdym geście cielesnym, „rażenie” zimną obojętnością, głuszącą wszystko wielomównością, żalem bez powodu, krzykiem, niemówieniem, odwróceniem głowy itp. „Rażenie” to ma intencję! Jego intencją jest: wtrącić drugiego w przygotowany z góry schemat obcowania. Dopiero za schematem obcowania idzie schemat rozumienia: rozumie się drugiego według tego, czy drugi się poddał, czy się nie poddał regułom zaproponowanej mu gry.
IV. LUDZIE Z KRYJÓWEK
459
A teraz zwróćmy uwagę na przestrzeń obcowania znamienną dla h i s t e r i i. Jej wygląd przypomina przestrzeń teatru. Pisze Kępiński: „Mówimy o histerycznej teatralności; histeryk robi wszystko jakby na pokaz, afiszuje się, wszystko u niego jest jakby o pół tonu wyżej. Mówi za głośno lub za cicho, śmieje się zbyt hałaśliwie, płacze zbyt demonstratywnie [...], pytaniem zasadniczym jest: «jak mnie widzą inni»” (s. 50, 51). I dalej: „Histerycy są przecież specjalistami od «manipulacji» ludzkimi uczuciami, nastrojami, postawami itp. Cieszą się, gdy mogą innymi ludźmi kierować, tzn. wprowadzać ich w sytuacje, które sami wyreżyserowali, jak w teatrze lalek”... (s. 65, 66). Na innych miejscach Kępiński mówił, że istnieją dwa podstawowe kierunki obcowań z drugimi: kierunek „od–do” oraz kierunek „nad–pod”. W przypadku histerii znajdujemy się na linii „do drugiego”, ale „nad drugim”. Histeryk potrzebuje drugich, źle znosi wszelką samotność. Zarazem jednak jest owładnięty lękiem o własne przetrwanie wśród ludzi. Stąd dążenie do zawładnięcia drugimi. Dąży do władania poprzez zawładnięcie emocjonalnością drugiego. O jaką „emocjonalność” chodzi? Na to pytanie odpowiedź niełatwa. Zamiast definicji posłużmy się przykładami. Oto na histerycznej scenie pojawia się dramat cierpienia. „Razi się” wtedy drugich bólem swego istnienia i idącym z bólu wymaganiem, by drudzy odpowiednio na ów ból zareagowali: gotowością do obrony, współczuciem, łzami. Wszyscy obojętni na aktualną ekspresję bólu są automatycznie postawieni w stan oskarżenia: są współwinni. Kiedy indziej „razi się” drugich radością, wdziękiem, śmiechem. I znów pojawia się wymóg stosownej odpowiedzi. Wydaje się, jakby histerycy posiedli genialną intuicję zasad „dialogu emocji” z drugimi. Wiedzą oni dobrze, jakimi sposobami prowokować emocje drugich i jakie formy odpowiedzi są najwłaściwsze na ich prowokacje. W ten sposób czynią oni drugich odpowiedzialnymi za treść swych stanów emocjonalnych i tak stają się panami drugich. Zarazem jednak ich intuicja drugiego człowieka nie jest zbyt głęboka. Wierząc w żywiołowość emocji
460
WARTOŚCI I MYŚLENIE
i dążąc do panowania nad emocjami, nie wierzą w siłę ludzkiego sumienia. Stąd głęboka nieufność do ludzi. Przestrzeń obcowania z drugimi w histerii opiera się na relacji aksjologicznego przeciwieństwa. Drugi jest a priori moim przeciwieństwem. Już samo jego istnienie i jego pojawienie się na moim horyzoncie widzenia grozi mojemu przetrwaniu i mojemu „byciu nad” światem. Drugi, aby mógł ze mną współistnieć, musi wykazać się jakimś stopniem uległości i zdolnością opiekuńczą. Stąd teatr. Międzyludzka przestrzeń obcowania staje się terenem określonych manifestacji emocjonalnych. Ten, kto nie chce się poddać regułom emocjonalnej manifestacji, jest źródłem lęku i przedmiotem lepiej lub gorzej manifestowanych uczuć agresji. Aksjologiczne przeciwieństwo rządzi również przestrzenią p s y c h a s t e n i c z n ą. Jest to jednak przeciwieństwo maskowane, ukryte pod pozorami wiernopoddaństwa. Stąd znamienny dla owej przestrzeni rys ambiwalencji. Oddajmy jednak głos Kępińskiemu: „Podobnie jak u histeryka, pytaniem najbardziej go męczącym jest, «co o mnie inni pomyślą». Tylko, o ile histeryka pytanie to pobudza do realizacji potencjalnych struktur czynnościowych, to psychastenika pytanie to wyraźnie hamuje, potencjalne struktury czynnościowe dusi on w sobie, a stara się realizować tylko te, które są w pełni przez otoczenie aprobowane. Dlatego odczuwa on wewnętrzne zakłamanie, gdyż co innego nieraz myśli, a co innego musi robić” (s. 78, 79). Histeryk manipuluje innym poprzez wybuchy własnej emocjonalności, psychastenik woli się poddać, niż wprost manipulować. Bywa jednak, że u psychastenika pęka maska uległości. Kępiński pisze: „Polski psychastenik to jakby typ polskiego kmiecia, cichy, spokojny, pracowity, niewadzący nikomu, czasem tylko swój steniczny kolec pokazujący; wówczas poczciwy polski kmieć przeraża obrazem Jakuba Szeli; jest uparty i twardy w ciężkich warunkach życia” (s. 89). Organizacja przestrzeni obcowań staje się bardziej złożona. „Promień rażenia” idzie tutaj raczej od drugiego niż do drugiego. W schemacie Kępińskiego jest się na linii „pod”,
IV. LUDZIE Z KRYJÓWEK
461
jakby na ławie oskarżonych, wystawionym na osąd i na potępienie. Drugi wciąż czegoś ode mnie wymaga. Czego? Wymaga posłuszeństwa, wymaga pracy, wymaga wiernej służby. Nie chodzi zatem o to, aby swą własną emocjonalność „dostrajać” do emocjonalności drugiego, choć i to nie jest wykluczone, lecz raczej o to, by rzeczywiście poddać swą wolę woli i kaprysowi drugiego. Zarazem jednak wyłania się drugi poziom obcowań. Wprawdzie służąca żyje dzięki pani, ale również pani żyje dzięki służącej. Pod płaszczykiem wiernego poddaństwa daje znać dążność do pozbawienia władcy jego wolności dysponowania sługami. Przestrzeń psychasteniczna to taka przestrzeń, w której nie tylko panowie są panami sług, ale również sługi są władcami panów. Także psychastenik dysponuje swoistą intuicją natury drugiego człowieka. Nie ma on zaufania do płytkiej i szybko mijającej emocji drugiego. Nie wierzy również w jego sumienie. Lęka się samowoli, której skutków zaznał. Wie jednak o potrzebach i kaprysach panów. Chętnie składa im daninę hołdu, by żyć w cieniu pańskiego władania. W obszarze psychastenii drugi człowiek jest istotą zdecydowanie ambiwalentną. Jest „zły”, bo jest tym, kto odbiera wolność, ale jest też „dobry”, bo pozwala żyć. Z samej wolności nikt nie wyżył. Bez wolności żyły i żyją miliony. Ale ambiwalencja jednej strony idzie w parze z ambiwalencją drugiej strony: nie tylko drugi, ja też jestem zarazem „dobry” i „zły”. Jestem „dwuznaczny”, swoim „pod” realizuję swoje „nad”. Dlatego tak bardzo potrzebna mi jest kryjówka. Skoro głównym czynnikiem organizującym przestrzeń ludzi z kryjówki jest lęk i wynikająca stąd agresja, struktura aksjologicznego przeciwieństwa musi przenikać każdy rodzaj ich przestrzeni obcowań. W a n a n k a s t i i przebiega ona jak w histerii, ale jej bezpośrednia podstawa jest inna. Kępiński pisze: „Obsesją anankastów jest walka ze złem, przede wszystkim tkwiącym w nich samych, ale też obserwowanym w otoczeniu. Fakt, że otoczenie ma w sobie tyle zła, jest dla nich dużym pocieszeniem, gdyż czują się dzięki
462
WARTOŚCI I MYŚLENIE
temu lepsi od swych bliźnich” (s. 102). I dalej: „U anankasty u wczesnych lat życia wytwarza się pustka między nim a światem otaczającym; zamiast związków opartych na uczuciach wytwarzają się związki oparte na poczuciu obowiązku, zakazy i nakazy [...]. Anankasta boi się życia, gdyż nie ma odwagi przyjąć związków uczuciowych z otoczeniem, a uczucia są pierwszym i zasadniczym subiektywnym przejawem życia; żyje «z drugiej ręki», tj. wedle nakazów i zakazów swego otoczenia społecznego. Życie jego jest puste, jałowe, «sztuczne»” (s. 104, 105). Egocentryzm typu anankastycznego różni się tym od egocentryzmu histeryka, że jest uzasadniony wzniosłymi ideałami, których realizacja ma zapewnić szczęście i pokój całej ludzkości. „Promień rażenia” idzie więc znów w stronę drugiego człowieka. „Jakość” rażenia jest szczególna, inna niż w histerii. „Razi się” drugich aktualnym lub potencjalnym oskarżeniem, wtrąceniem w poczucie społecznej winy, w konieczność bezustannego dowodzenia własnej niewinności. Jest się „nad” drugim wyższością moralną. Naczelną zasadą obcowań jest zasada poddania żywiołu ludzkiego rozumowi oświeconemu prawdą. W oparciu o „rozum” dąży się do tego, by stłumić w człowieku jego emocjonalność, jego spontaniczność. Wszystko ma być „według reguł” i „przepisów”. Podstawową więzią łączącą człowieka z człowiekiem staje się chłodne poczucie obowiązku. „Z poczucia obowiązku” karci się i ostrzega, kocha i nienawidzi, „broni się” przed uleganiem samemu sobie. Ale i tutaj zło ludzkie jest dwustronne: to, co widzi się w drugim, czuje się niejasno w sobie. Dlatego tutaj też konieczna jest kryjówka. Zarysowane przykładowo trzy typy organizacji przestrzeni obcowania międzyludzkiego wykazują, jak już zaznaczyliśmy, pewne właściwości wspólne. Wszędzie podstawą organizacji jest lęk, będący w ostatecznym rozrachunku lękiem przed człowiekiem. Z lęku bierze początek struktura aksjologicznego przeciwieństwa: drugi jest moim przeciwnikiem, moim mniej lub bardziej jawnym wrogiem. Dlatego
IV. LUDZIE Z KRYJÓWEK
463
trzeba nad nim zapanować, a może go nawet zniszczyć. Lęk ludzki karmi się swoistym wyobrażeniem człowieczeństwa człowieka: człowiek jest zawsze tym, komu nie wolno zaufać. Trzeba człowieka utrzymywać w bezpiecznym dystansie: niezbyt blisko, bo to grozi nową krzywdą, i niezbyt daleko, bo to grozi osamotnieniem. Ale właśnie dlatego trzeba nad drugim zapanować. Zapanować – znaczy: wtrącić w jakąś formę zależności. I tak pole obcowania staje się polem gry o władanie. Prowadząc swą smutną grę, człowiek z kryjówki stara się poszerzyć wiedzę o ludziach, ale nie wyprowadza go to z jego lęku. Nie można przerwać błędnego koła: zanim człowiek z kryjówki doświadczy człowieka, wie on już „swoje” o człowieku. Rozumie drugiego wtedy, gdy nad nim zapanuje, a zapanuje nad nim wtedy, gdy go przystosuje do założonej z góry formy rozumienia. Tak więc człowiek z kryjówki poznaje człowieka najczęściej poznaniem „przez napiętnowanie”: pamięta przede wszystkim te chwile obcowań, w których drugi musi mu powiedzieć „nie”. Ale takie poznanie pomnaża jedynie rację pozostawania w kryjówce. W tym punkcie rodzi się istotne pytanie: co czego jest tutaj przyczyną, czy ludzie z kryjówek są sprawcami określonej przestrzeni obcowań, czy raczej określona struktura przestrzeni obcowań jest czynnikiem wtrącającym ludzi w ich kryjówkę? Wskazując wyżej na emocjonalną sferę lęku, podkreśliliśmy mimo woli twórczą rolę podmiotu. Ale sfera emocjonalna i jej dominanty nie wyłaniają się z niczego. Jak określona muzyka wywołuje w nas określone emocje, tak określona struktura obcowania, w której znaleźliśmy się najczęściej bez naszej woli, może rzeźbić w nas naszą emocjonalność i ustalać jej stereotypy. Co o tym sądzi Kępiński? Kępiński wyraźnie akcentuje rolę środowiska, które wydobywa z człowieka to, co jest w nim jedynie „w możności”. Nikt nie przychodzi na świat z wrodzonym lękiem przed ludźmi, lecz się go uczy od innych. Struktura aksjologicznego przeciwieństwa wcale nie jest pierwszą z napotkanych przez
464
WARTOŚCI I MYŚLENIE
człowieka struktur obcowania. Człowiek, „zarażając się” lękiem, „zaraża się” również rozmaitymi reakcjami obronnymi na ów lęk. Stereotyp reakcji dąży do utrwalenia i po jakimś czasie człowiek staje się jego niewolnikiem. Kępiński pisze: „Współczesne warunki naszej cywilizacji utrudniają przyjęcie odpowiedzialności za siebie i za otoczenie, utrudniają też wyładowanie tendencji twórczych, postawa konsumpcyjna wyraźnie przeważa nad postawą twórczą, wreszcie negatywny nieraz stosunek uczuciowy do otaczającego świata powoduje, że «biorę» przeważa nad «daję». Człowiek nie jest skłonny do obdarzania uczuciami pozytywnymi świata, który jest mu obojętny, a nawet wrogi” (s. 155). Trzeba tu rozróżnić dwie sprawy: otoczenie jako źródło lęku i otoczenie jako źródło dążenia do oswajania przez władanie. Można powiedzieć, że świat z jego wojnami i zbrodniami zawsze był dla rozumnego człowieka źródłem jakiegoś lęku. Problem leży w tym, jak ów lęk pokonać. I właśnie ta propozycja współczesnej cywilizacji nie jest jasna. Metoda mnożenia władania nad człowiekiem kwestionuje jego wolność, jego wierność, jego poczucie godności. Człowiek „posiadany” jest już człowiekiem utraconym. Jego bliskość nie daje szczęścia, lecz napawa goryczą i wtrąca w beznadzieję. Mamy wprawdzie w pobliżu człowieka, ale czy potrafimy powiedzieć, po co go mamy? Im bardziej posiada się człowieka, tym trudniejsza do pokonania ściana dzieli bliskich posiadanych od bliskich posiadających. Jakież jest wyjście z impasu? Jedynym wyjściem jest porzucenie całej tej płaszczyzny, na której dialektyka przeciwieństwa stanowi o sposobie obcowania z ludźmi. Trzeba dopracować się innych płaszczyzn i innych form. Czy współczesna kultura podsuwa człowiekowi jakieś rozwiązanie? Czy człowiek ma w sobie dość siły, aby je podjąć? Kępiński wierzy w wyzwolenie. Co jest jego warunkiem? Odpowiada: głęboki przewrót w sposobie przeżywania wartości.
IV. LUDZIE Z KRYJÓWEK
465
SYSTEM WARTOŚCI Związki między myśleniem terapeutycznym a myśleniem etycznym można określić rozmaicie. Gdy ktoś drugi jest powodem naszego bólu, mamy skłonność do dokonywania nad tym człowiekiem osądu moralnego, którego podstawą jest przystosowany do samoobrony system etyczny. Tak właśnie postępują ludzie z kryjówek. Kępiński przestrzega przed tą postawą: „nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”. Nigdy nie ma człowiek dość danych, aby wyrokować o drugim. Czasami myślenie terapeutyczne czyni się podstawą osądu myślenia etycznego. Widząc obiegową etykę z jej nakazami i zakazami, oskarża się ją, że to ona wpędziła człowieka w jego kryjówkę. Kępiński unika także i tej postawy. Jest przekonany, że sztuka psychoterapii jest w swej istocie sztuką etyczną, ale istotą sztuki etycznej nie jest wydawanie wyroków. Myślenie etyczne i myślenie terapeutyczne dążą do wyzwolenia człowieka, przy czym drugie kieruje się raczej na usuwanie wewnętrznych przeszkód, zaś pierwsze – na otwieranie się przestrzeni godnej dla nadziei człowieka. Związek ten przejawia się u Kępińskiego właśnie poprzez problem doświadczenia wartości. Należy właściwie pojąć to, co się tu mówi o wartościach. Kępiński nie ma zamiaru rozwijać filozofii wartości. Nie chodzi mu więc o badanie obiektywnej hierarchii wartości, o ustalenie sensu obiektywności w świecie wartości ani związków koniecznych między wartościami a świadomością wartości. Mówi o wartościach tam, gdzie słowo to wydaje mu się niezbędne, to znaczy wtedy, gdy bierze pod uwagę to, jak człowiek p r z e ż y w a s i e b i e. Człowiek musi „przetrawić siebie”, aby umieścić siebie na tej płaszczyźnie życia, na której poczuje się najbardziej „sobą i u siebie”. Jak taka płaszczyzna wygląda? Rzecz w tym, że Kępiński tego dokładnie nie mówi. Być może, uważa to za sprawę etyki. To, co mówi, dotyczy przede wszystkim kryjówek. Stąd zarysowana na początku Psychopatii aksjologia jest aksjologią „w krzywym zwierciadle”
466
WARTOŚCI I MYŚLENIE
kryjówki. Mówi się tam o tym, jak przeżywa siebie człowiek, który musi żyć w kryjówce. Nie jest to jednak dla Kępińskiego cała aksjologia życia ludzkiego. Dowodzi tego sama psychoterapia – postępowanie zmierzające do wyprowadzenia człowieka z jego kryjówki. Najpierw więc mówi Kępiński o „hierarchii idealnej i realnej” wartości. Hierarchia idealna mówi człowiekowi, jaki chciałby być, hierarchia realna ukazuje, jaki człowiek jest. W pierwszej widzi człowiek siebie w sposób wymarzony, w drugiej może zobaczyć własną rzeczywistość. Znamienne i nieco dziwne jest to, że autor nie mówi o dwóch miejscach człowieka w jednej i tej samej hierarchii, lecz wprost o dwóch hierarchiach. Dwie hierarchie wartości powodują głębokie rozszczepienie osobowości ludzkiej. „W przypadku nerwicy rozbieżność między idealną a realną hierarchią wartości staje się tak duża, iż może utrudniać dokonanie jakiegokolwiek wyboru [...]. Normalnie jednak między obu hierarchiami wartości istnieją powiązania, jedna wpływa na drugą. I ostateczna decyzja jest wynikiem działania obu” (s. 19). Język autora nie jest w tym punkcie dość jednoznaczny. Mylące jest, jak się zdaje, samo słowo „hierarchia”. Czy nie lepiej byłoby powiedzieć „ideał” i „rzeczywistość”? Niemniej jedno jest cenne: człowiek w kryjówce to człowiek głęboko skłócony z samym sobą i stąd dążenie do obronnej rytualizacji przestrzeni obcowania z drugim. Następnie mówi Kępiński o „systemie wartości” i o „warstwach systemu wartości” (stosunek hierarchii wartości do systemu wartości nie zostaje bliżej wyjaśniony). System wartości składa się z trzech warstw: biologicznej, emocjonalnej, społeczno-kulturowej. Nie leżą one „wyżej” lub „niżej” w stosunku do siebie, lecz raczej obok siebie. Każda ma również w sobie zarazem coś pozytywnego i negatywnego. Warstwą biologiczną rządzą dwa prawa: prawo zachowania własnego życia i prawo zachowania życia gatunku. Prawa te rządzą w sposób podświadomy, jakby z ukrycia. W histerii człowiek jest wtrącony w konieczność obrony
IV. LUDZIE Z KRYJÓWEK
467
własnego życia, stąd siła działania drugiego prawa jest u niego mniejsza. W psychastenii osłabione jest działanie obydwu praw (życie „z poczucia obowiązku”). Podobnie w typie anankastycznym. Warstwa emocjonalna dotyczy odniesienia człowieka do człowieka na płaszczyźnie bezpośrednich uczuć. Warto zacytować tutaj pełny tekst Kępińskiego: „... co jest dla mnie najważniejsze, czy kochać, czy być kochanym, czy ludzi mieć u swych stóp, czy kontakt z nimi traktować jako swoistą zabawę czy też jako obowiązek mniej lub bardziej przykry, czy ludzi akceptować takimi, jakimi ich Pan Bóg stworzył czy też starać się ich naturę poprawiać, czy traktować ich jako swoiste instrumenty do zdobycia celu lub pokonania przeszkody stojącej na drodze, czy też podchodzić do nich z ciekawością dziecka, w każdym z nich starać się zobaczyć coś nowego i ciekawego itp. W warstwie tej jednak decyduje uczuciowy stosunek do drugiego człowieka (przewaga postawy «do» lub «od»)” (s. 22). I dalej: „Charakterystyczne dla tej warstwy hierarchii wartości jest tworzenie się kompleksów, jakby uczuciowych ognisk krystalizacyjnych, wokół których skupiają się nasze relacje uczuciowe z otoczeniem. Jak w ogniskowej soczewki skupiają się tu struktury czynnościowe i ulegają swoistemu dla danego kompleksu wypaczeniu. Często taki kompleks tworzył się wokół tzw. postaci znaczącej lub kluczowej z dzieciństwa, a więc matki, ojca, kogoś z rodzeństwa itp.; stosunek uczuciowy do tych osób kształtuje stosunki uczuciowe, rozwijające się w dalszym ciągu życia w kontaktach z otoczeniem społecznym. W ten sposób człowiek widzi (w sensie emocjonalnym) otaczający go świat poprzez swój związek uczuciowy z ważną osobą z wczesnego okresu rozwoju” (s. 22). Także warstwa emocjonalna hierarchii wartości mieści się poniżej progu świadomości. „Ta hierarchia wartości jest nam bardziej dana niż przez nas wypracowana, trudno nam ją zmienić, gdyż tak silnie związana jest z naszą naturą” (s. 23). Warstwa emocjonalna dominuje w histerii, natomiast jest wygaszona w psychastenii i anankastii.
468
WARTOŚCI I MYŚLENIE
I wreszcie „warstwa społeczno-kulturowa systemu wartości”: „W tej trzeciej warstwie człowiek rzutuje się w przyszłość, taki chciałby być, takie wyznacza sobie cele, to wydaje mu się w życiu najważniejsze. Tu koncentruje się jego wysiłek, by obraz realny dorównywał idealnemu [...]. Warstwy biologiczna i emocjonalna hierarchii wartości są bardziej indywidualne, a warstwa społeczno-kulturowa bardziej kolektywna. W tej warstwie, najbardziej powierzchownej, decyzja musi być tak sformułowana, by została przyjęta przez otoczenie społeczne” (s. 30). Jest to więc warstwa wypracowana, oparta na mniej lub bardziej swobodnym wyborze wzorca zachowania. Dominuje ona w typie anankastycznym, jest wyraźnie stłumiona w histerii. W tym punkcie znów wyłania się istotne pytanie: czy to, co opisuje Kępiński, jest rzeczywiście systemem wartości i hierarchią wartości? Do istoty świata wartości należy struktura hierarchiczna. U Kępińskiego wartości nie dzielą się na wyższe i niższe ani na pozytywne i negatywne, lecz wszystkie są na tym samym poziomie. Co więc jest tutaj kryterium podziału? Kryterium to jest ukryte, jedynie raz czy drugi marginesowo wzmiankowane: jest nim struktura metabolizmu informacyjnego. Człowiek – pisał Kępiński w innych pracach, szczególnie w Melancholii – pozostaje w stanie ciągłej wymiany informacyjnej ze środowiskiem. Proces wymiany przechodzi przez dwie fazy: w pierwszej fazie krystalizuje się postawa „od” lub „do” otoczenia, w fazie drugiej dokonuje się wyboru najbardziej odpowiednich struktur czynnościowych umożliwiających życie i działanie w wybranym środowisku. Faza pierwsza ma charakter podświadomy, faza druga jest refleksyjna (bliżej o metabolizmie informacyjnym u Kępińskiego pisał A. Kowal w „Znaku” 1975, nr 254). Porównując zarysowany przez Kępińskiego „system wartości” ze strukturą metabolizmu informacyjnego, bez trudu odkrywamy analogię: warstwy biologiczna i emocjonalna obejmują pierwszą fazę metabolizmu, warstwa społeczno-kulturowa dotyczy drugiej. Tak więc autor, mówiąc o wartościach, mówi naprawdę o metabolizmie informacyjnym.
IV. LUDZIE Z KRYJÓWEK
469
Czy oznacza to, że słowo „wartość” nie jest tu na swoim miejscu? Tak twierdzić nie można. To, co dla badacza patrzącego od zewnątrz jest fazą metabolizmu, dla przeżywającego siebie człowieka jest prawdziwą wartością – jest rodzajem poczucia własnej godności. Wartością (godnością) jest tutaj określony przez poszczególną warstwę metabolizmu styl przeżywania siebie. Człowiek „widzi” swą wartość w tym, by np. wiązać swą troskę wyłącznie z obroną własnego życia albo z płaszczyzną emocjonalnego dialogu z otoczeniem, albo wyłącznie z przekazywaniem życia, albo ze sprawowaniem jakiejś funkcji społecznej. Ale tego rodzaju wybór jednej fazy metabolizmu nie pozwala na pełną wymianę informacji z otoczeniem, stąd psychopatia – życie w kryjówce. Mowa o wartościach jest więc jawnie dwuznaczna. Każda faza metabolizmu jest „sama w sobie” wartościowa, oderwana jednak od innych faz staje się źródłem jakiegoś złudzenia – złudzenia histerii, psychastenii, anankastii. Ludzie z kryjówek są oddzieleni od innych, a nawet od samych siebie – ścianą złudzeń, do których się przywiązali. Dlatego są „niepełni”. Odrzućmy jednak krzywe zwierciadło psychopatii, a wtedy ukaże się nam normalnie funkcjonujący metabolizm informacyjny. Jeśli więc styl przeżywania własnej godności oparty na skrzywionym przepływie informacji wyznaczył człowiekowi drogę do kryjówki, to styl oparty na harmonijnym przepływie informacji otwiera człowiekowi właściwą przestrzeń nadziei. W ten sposób doszliśmy do miejsca, w którym psychiatria styka się z etyką. Zarówno jedna, jak druga, dążąc do wyzwolenia prawdy człowieka, stawia go w obliczu pytania: jak jest naprawdę z godnością człowieka i groźbami świata? Okazuje się, że nie ma innej drogi z kryjówki, jak uczciwość w szukaniu odpowiedzi na to pytanie. Zarazem jednak samo postawienie pytania działa oczyszczająco. Zapytajmy teraz: jak to się dzieje, że doświadczenie horyzontu prawdy jest zdolne wyprowadzić człowieka z jego kryjówki?
SPIS TREŚCI
CZYM JEST FILOZOFIA, KTÓRĄ UPRAWIAM . . . . . . . . . . . . DO DRUGIEGO WYDANIA . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
5 11
INSPIRACJE I. W KRĘGU MYŚLI HUSSERLOWSKIEJ . . . . . . . . . . . . . . . Wokół sporu o idealizm . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Spór o ja transcendentalne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Poza obszarami bycia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Czy kryzys racjonalizmu? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
15 18 25 34 40
II. SWEMU ISTNIENIU ZAUFAĆ . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Człowiek i jego świat . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Człowiek i czas . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Odpowiedzialność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
43 45 46 47
III. TEORIA POZNANIA W WIĘZACH ONTOLOGII . . . . . . Kierunki rozwiązań Ingardena . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Istota poznania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Sprawa metody . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
51 56 62 67
IV. FENOMENOLOGIA A SOCJOLOGIA . . . . . . . . . . . . . . . . Pytanie pierwsze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pytanie drugie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pytanie trzecie i ostatnie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zakończenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
74 79 82 88 91
V. PERSPEKTYWY HERMENEUTYKI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 93 Semantyka symbolu religijnego . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 99 Hermeneutyka refleksyjna a strukturalizm . . . . . . . . . . . . 106
556
SPIS TREŚCI
Rys refleksyjny symbolu i egzystencja . . . . . . . . . . . . . . . . . Perspektywy aksjologiczne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wymiar metafizyczny . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zakończenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
111 119 124 127
VI. MARTIN HEIDEGGER. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 129 VII. MARTINA HEIDEGGERA MILCZENIE O BOGU . . . . . . Prometeusz jako symbol . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Człowiek – strażnik bytowania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Myślenie w stronę Boga . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . O krytykach słów kilka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
137 142 149 155 160
VIII. PRAWDA BYCIA I WOLNOŚCI, CZYLI FILOZOFIA PO HEIDEGGERZE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Sens bycia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ponowione pytanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Filozofia po Heideggerze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
162 163 167 169
IX. GABRIEL MARCEL . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Problem i tajemnica . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . W stronę Boga... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . W stronę drugiego człowieka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
172 174 177 181
X. EMMANUEL LÉVINAS . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Pragnienie metafizyczne i separacja. . . . . . . . . . . . . . . . . . . Epifania twarzy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Transcendencja. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
185 190 194 197
XI. BYŁO FORMALISTÓW WIELU . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 201 XII. DROGAMI LUDZKICH SPRAW. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Godność człowieka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Lęki współczesnych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wolność i prawda . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Miejsce patrzenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
210 212 214 216 219
SPIS TREŚCI
557 KONFRONTACJE
I. SCHYŁEK CHRZEŚCIJAŃSTWA TOMISTYCZNEGO . . Teologia spekulatywna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Problem syntezy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dwa punkty widzenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
223 229 241 247
II. O CO WŁAŚCIWIE CHODZI? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 249 III. FILOZOFIA I CHRZEŚCIJAŃSTWO. . . . . . . . . . . . . . . . . . Od czego odwrót? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Co z systemem? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Co z chrześcijaństwem? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
268 270 274 276
IV. JASKINIA BEZ CIENI? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Okradający i okradani... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Metafizyka a prawo karne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zmysł rzeczywistości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
279 281 283 285
V. ŚWIADECTWO FILOZOFII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Subiektywizm a subiektywność . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Rozbity świat . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wartość i wartościowanie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . No więc poznajmy... . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
289 290 293 296 298
VI. SPORU O INSPIRACJĘ CIĄG DALSZY . . . . . . . . . . . . . . . . Zadania filozofii . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Kłopoty z istnieniem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Funkcjonalizm i inne drobiazgi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
300 303 307 310
VII. KU PRAWDZIE O ISTNIENIU . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 316 VIII. TOMIZM BEZ MITOLOGII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dlaczego nie tomizm . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Filozofia i duszpasterstwo . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Problem „pomostu” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
319 321 324 328
SPIS TREŚCI
558
IX. REFLEKSJE NAD MYŚLENIEM I UCZESTNICTWEM . . Metafizyka i doświadczenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Filozofia i cierpienie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Sposób obecności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
329 332 336 339
X. CZŁOWIEK PRZEZ OKNA SYSTEMU . . . . . . . . . . . . . . . . Dwie perspektywy, dwa widoki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Opisy faktów i ich wyjaśnienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Doświadczenie ja i sprawa substancji . . . . . . . . . . . . . . . . . Projekcja idei aktu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Człowiek jako transcendens . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
341 344 354 355 359 367
XI. MYŚLENIE RELIGIJNE . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wewnętrzny nauczyciel . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Wiarygodny świadek . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Myślenie o scenie dramatu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Owoc syntezy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
370 373 379 385 391
WARTOŚCI I MYŚLENIE I. SZTUKA ETYKI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Etyka i doświadczenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Norma i wartość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Sposoby bycia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Etyka i sztuka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
397 399 403 405 407
II. MIĘDZY MORALNYM KOMPROMISEM A UTOPIĄ . . Próby definiowania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Żelazna granica bezkompromisowości . . . . . . . . . . . . . . . . Dzielność wobec siebie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dzielność w obliczu świata wartości . . . . . . . . . . . . . . . . . . O mądrym kompromisie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
409 411 415 418 423 431
III. FILOZOFIA WYPRÓBOWANEJ NADZIEI . . . . . . . . . . . . Postawa wyjściowa: pozwolić być . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Dialog: rozumienie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zmysł rzeczywistości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Zmysł wartości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Kępińskiego filozofia człowieka . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
434 435 439 442 445 451
Jedna z najważniejszych polskich książek filozoficznych! Znakomicie napisane eseje poświęcone wybranym współczesnym myślicielom (m.in. Husserlowi, Heideggerowi, Levinasowi, Ingardenowi i Kępińskiemu), wielki spór z tomizmem o kształt filozofii chrześcijańskiej, wreszcie zarys własnej koncepcji filozoficznej, rozwiniętej później w Filozofii dramatu i Sporze o istnienie człowieka. Zasadniczym tematem książki jest kryzys nadziei. „Kiedyś”, pisze we wstępie autor, „ludzie zabijali się w imię wiary w wyższość własnej nadziei nad nadzieją cudzą. Dzisiaj » doduszają się « własną beznadziejnością”. Odpowiedzią na taki stan rzeczy ma być nowa filozofia człowieka, czerpiąca z polskich doświadczeń i chrześcijańskich źródeł.
Filozoficzne credo ks. Józefa Tischnera.
Cena detal. 49,90 zł
poleca: