Neuroerotyka. Rozmowy o seksie i nie tylko

Page 1




Projekt okładki i ilustracje wewnątrz książki Marcin Wierzchowski / Hmmmstudio Opieka redakcyjna Krzysztof Chaba Adiustacja Maria Zając Korekta Grażyna Rompel Witold Kowalczyk Łamanie Katarzyna Leja Copyright © by Jerzy Vetulani i Maria Mazurek Copyright © for this edition by SIW Znak sp. z o.o., 2018

ISBN 978-83-240-4273-9 Znak Horyzont www.znakhoryzont.pl

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. ­Kościuszki 37 Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl Wydanie I, Kraków 2018. Printed in EU


SPIS TREŚCI Wstęp. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  9 PO CO NAM SEKS? Czyli o potędze genów i chemii zakochania.. . . . . . . . . . . . .  29 CHŁOPIEC CZY DZIEWCZYNKA? O samym początku. . . . . . . . . . . . . .  63 INICJACJA O pierwszym razie i kulcie dziewic. . . . .  93 POLIGAMIA, MONOGAMIA Dlaczego skłonność do zdrad mamy zapisaną w mózgu?. . . . . . . . . .

121

ZBOCZEŃCY I PURYTANIE O upodobaniach i dobieraniu się w pary. . . . 155 PORNOGRAFIA Co łączy Wenus z Willendorfu i orgie na RedTubie. . . . . . . . . . . . . . 7

197


NIEBIESKA TABLETKA I DOKTOR CONDOM Czyli o regulacji urodzin. . . . . . . . . . . 229 SEKS STARCÓW O radości w łóżku po siedemdziesiątce. . . .

267

Podziękowania. . . . . . . . . . . . . . . .

301


PO CO NAM SEKS? czyli o potฤ dze genรณw i chemii zakochania



Przy gabinecie profesora w Polskiej Akademii Nauk były (pewnie są do tej pory) ekspres do kawy i kartka z nazwiskami naukowców. Jeśli ktoś robił kawę, rysował kreskę przy swoim nazwisku, żeby potem odpowiednio partycypować w kosztach zakupu ziaren tej pobudzającej rośliny. Sporo tych kresek pojawiło się przy nazwisku Vetulani, zanim w grudniu 2016 roku wreszcie usiedliśmy do pracy.

Pan zawsze powtarza, że seksu nie da się przecenić. Trochę w tym kokieterii, prawda? Nie. Seks jest najważniejszy na świecie. Nie żartuję. Z biologicznego punktu widzenia rozmnażanie to nasza największa misja. Przez „nasza” rozumiem nie tylko ludzi i zwierząt, ale wszystkich żywych organizmów: grzybów, bakterii, wirusów (choć spór o to, czy wirusy są organizmami żywymi, trwa wśród naukowców od lat), roślin. Zresztą, jakie było pierwsze przykazanie dane od Boga? 31


NEUROEROT YK A

„Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Nie miałem na myśli Dekalogu, ale pierwsze słowa, które wypowiedział Bóg zaraz po stworzeniu Adama i Ewy. Powiedział im tak: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną”. Inna sprawa, że to właśnie Kościół uczynił później z seksu tabu, rzecz wstydliwą, objętą licznymi restrykcjami. Ale jeśli popatrzymy na Księgę Rodzaju i historię o powstaniu świata i człowieka, to można stwierdzić, że sam Bóg uznał seks za najważniejszą rzecz na świecie. Niektóre istoty, jak pierwotniak toksoplazmozy, wykorzystują do rozmnażania cudze organizmy. Ten jednokomórkowiec ma kilku gospodarzy. Więc na przykład szczur zakażony toksoplazmozą, który normalnie spieprza jak najdalej od kota, staje się nagle fanem zapachu kociego moczu. Bo toksoplazmozie zależy na tym, żeby kot zjadł szczura. Są ciekawe badania – choć na razie niewiele wniosków możemy z nich wyciągnąć – które mówią, że ludzie zakażeni toksoplazmozą (choć człowiek tego pierwotniaka nie obchodzi; jest dla niego ślepym zaułkiem, z którego dalej już nie pójdzie) mają większą skłonność do pakowania się w niebezpieczne sytuacje. Pierwotniak 32


PO CO NA M SEKS?

toksoplazmozy wywołuje zmiany behawioralne u szczura i wydaje się, że u człowieka również. Cel ma jeden: rozmnożyć się i przekazać geny. Jak więc widać, to misja każdego, nawet jednokomórkowego, najprostszego organizmu.

Czy seks jest rzeczą ważniejszą nawet od przetrwania? ­Pytam, bo Matt Ridley w swojej książce Czerwona królowa twierdzi, że tam, gdzie zwierzęta mają wybór: przetrwać albo się rozmnożyć, wybierają to drugie… Tak. Weźmy łososie – głodzą się na śmierć podczas tarła. Na czas rozrodu łosoś wędruje z mórz do rzek, nic po drodze nie jedząc. Jest całkowicie skupiony na rozmnażaniu, a ten proces i długa podróż sprawiają, że ryba jest wyczerpana, traci zapasy tłuszczu i w efekcie po spełnieniu swojego reprodukcyjnego obowiązku umiera z wyczerpania, nie wraca już do morskich wód. Zresztą takich przykładów w świecie zwierząt jest znacznie więcej. Weźmy choćby „poślubne loty” termitów czy pszczół. Samce po nich najzwyczajniej giną. Ich genitalia eksplodują i tyle mają z życia. Jest też gatunek żaby amazońskiej, której samica zostaje zgwałcona pod wodą przez wielu samców… Choć musimy być ostrożni z używaniem 33


NEUROEROT YK A

terminu „gwałt”, jeśli chodzi o przyrodę. Może poprawniej jest mówić o „wymuszonym seksie”. Gwałt jest terminem moralnym, a moralność to cecha ludzi.

A słonie nie mają moralności tak jak my? Przecież sam pan wiele razy wspominał, że pewne ich zachowania… Słonie, owszem, odprawiają coś na kształt pogrzebów. Małpy nagrodzone smakołykiem, którego nie dostał ich sąsiad (wykonujący to samo zadanie), dzielą się z nim podarunkiem. Szczury, mając do wyboru: zjeść smakołyk i zadać ból szczurzemu koledze lub być głodnym (mogły nacisnąć specjalną dźwignię, za co dostawały nagrodę, ale towarzysz był rażony prądem), wybierały to drugie. Nawet drzewa, mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, postępują etycznie: przez podziemny system korzeniowy potrafią „dzielić” się cukrami ze swoimi słabszymi, mniej nasłonecznionymi lub chorymi sąsiadami. Niektóre ssaki wykazują też empatię wobec przedstawicieli innych gatunków. Wiemy, jak wiernymi i oddanymi towarzyszami ludzi potrafią być psy. Natomiast naukowcy Sarah Brosnan i Frans de Waal, którzy robili badania nad takimi „szlachetnymi” zachowaniami 34


PO CO NA M SEKS?

zwierząt, podkreślali, że to wciąż za mało, by mówić o ich moralności w rozumieniu ludzkim, gdzie mamy do czynienia nie tylko z empatią i zdolnością odwzajemniania (które bez wątpienia występują u naczelnych i niektórych innych ssaków), ale też z sumieniem, ze zdolnością do refleksji, z odpowiedzialnością i racjonalnością. A to cechy, które wydają się szczególne dla ludzi; na ich podstawie w społeczeństwie określa się zespół zachowań pożądanych i tych uważanych za moralnie naganne. Gwałt – postrzegany jako naganny – jest zatem przede wszystkim pojęciem kulturowym (charakterystycznym dla ludzi), a nie biologicznym. Wracając jednak do żab, bo mnie zagadałaś (a to dopiero początek): taka żaba jest pod wodą przyduszana i „przymuszana do seksu” przez całą masę samców. Cała ta operacja prowadzi do wypychania jej jaj na zewnątrz. Żaba ginie, ale to jest cena, którą płaci za reprodukcję. A jeśli mówimy o rozmnażaniu w kategoriach dylematu: przetrwać albo się rozmnożyć, to wydaje się, że śmiertelność jest ceną, którą płacimy za przekazywanie i rozprzestrzenianie się naszych genów. Zrobiono na przykład badania nad nieśmiertelnymi organizmami…

Nieśmiertelnymi?! 35


NEUROEROT YK A

Bardzo, bardzo długowiecznymi. Są kolonie alg morskich, które żyją po cztery tysiące lat. Jakimś cudem przetrwały, nawet specjalnie się nie starzejąc. Ale one biologiczne zawody tak naprawdę przegrywają. Bo nie potrafią się rozprzestrzeniać. Cóż im z nieśmiertelności, jeśli tkwią cały czas w tym samym miejscu i nie potrafią „wyruszyć na podbój świata”? Można więc, nieco upraszczając, powiedzieć: seks albo przeżycie. Spójrz, jakie głupoty zwierzęta są w stanie zrobić dla seksu. Ile wypadków jest z udziałem saren czy jeleni, kiedy te są w okresie godowym. Same pchają się w niebezpieczne sytuacje. Wszyscy robimy niebezpieczne rzeczy dla seksu.

Ludzie też? Czytaj uważniej rubrykę kryminalną w swojej gazecie. Ile morderstw, pobić i wszelakich patologii bierze się z zazdrości o inną kobietę czy nawet częściej – o innego mężczyznę? Patologie i nieszczęścia często biorą się z miłości.

Pan teraz mówi o tym, że miłość nas zmienia, również na gorsze – wyzwala wręcz patologiczne zachowania i sprawia, 36


PO CO NA M SEKS?

że nie liczymy się z ryzykiem. Ale ja pytam o coś innego: czy jako gatunek jesteśmy w stanie oddać życie za reprodukcję? Mnie się wydaje, że jednak nie. Zdarzały się i takie przypadki. Weźmy jeden, bardzo medialny. Agata Mróz, popularna i utalentowana siatkarka z Tarnowa. Chorowała na białaczkę, ale znalazł się dla niej dawca szpiku. Podczas rutynowego badania okazało się jednak, że jest w ciąży. Ludzie mówili: „Ratuj siebie, a nie dziecko, usuń ciążę, przejdź operację ratującą twoje życie”. Ale ona zdecydowała się ciążę donosić, choć doskonale zdawała sobie sprawę, że bardzo obniża to jej szanse na wyzdrowienie. I rzeczywiście, krótko po urodzeniu córeczki zmarła. Dziś mówi się o tym, że ma ruszyć proces jej beatyfikacji, ale tak naprawdę to nie był jakiś odosobniony przypadek, kiedy kobieta wybiera życie nie swoje, ale dziecka – nawet jeśli to dziecko nienarodzone.

Niektórzy mówią, że miłość potrafi góry przenosić, a inni, że po prostu ogłupia. Co odpowiada za chemię pożądania? Baileys, znasz?

Pyszny likier. 37


NEUROEROT YK A

Cukier i alkohol, prototyp rohypnolu, czyli tabletki gwałtu. Baileys był stosowany do upijania niewinnych dziewczynek, bo zawiera przepyszną kombinację cukru i tłuszczu, czyli tego, co człowiek lubi najbardziej. Rozkoszny dla podniebienia (szczególnie młodego), a można się nim upić.

Alkohol na pewno rozluźnia, ale spróbujmy zastanowić się nad tym, co dzieje się z naszym mózgiem, kiedy się zakochujemy? Dlaczego czujemy te słynne motyle w brzuchu i dziwny, narkotyczny stan? „Miłość ogłupia” to pejoratywne stwierdzenie, ale rzeczywiście: zauroczenie seksualne powoduje, że jesteśmy w stanie dziwne rzeczy zrobić, żeby się „reproduktnąć” (ale jestem zadowolony z tego słowa, właśnie je wymyśliłem). Ten stan nazwałaś „narkotycznym” i faktycznie, w tym stwierdzeniu jest sporo racji; kiedy się zakochujemy, nasz mózg wydziela w dużych ilościach różne substancje, które wprowadzają nas w euforyczny stan. Nasz organizm, na czas zakochania – a przynajmniej na czas jego pierwszej, najbardziej intensywnej fazy – zamienia się w fabrykę narkotyków. Tyle że nie odpowiadają za to jakieś dwie substancje. W skomplikowane interakcje, o których 38


PO CO NA M SEKS?

stosunkowo niewiele jeszcze wiemy, wchodzi wiele różnych substancji. Natomiast w dużym uproszczeniu można powiedzieć, że u zakochanych gwałtownie wzrasta poziom neuroprzekaźnika dopaminy, która pobudza ośrodek przyjemności, daje nam poczucie szczęścia, spełnienia.

Wygląda to jak mechanizm, który odgrywa bardzo istotną rolę w procesach uzależnienia. A czym jest zakochanie, jak nie uzależnieniem? Zakochani czasem czują się jak narkomani na głodzie, ciągle tęsknią za ukochaną osobą, muszą się bez przerwy z nią widzieć, zawsze mają niedosyt. Osoby z większą ilością dopaminy są też odważniejsze, bardziej mobilne i skłonne do ryzyka (ciekawe, że więcej dopaminy mają Amerykanie, potomkowie imigrantów, którzy byli w stanie rzucić wszystko i przepłynąć ocean w poszukiwaniu lepszego życia). Stąd osoby zakochane są skłonne do ryzykownych albo i szczeniackich zachowań. Pędzić sto osiemdziesiąt kilometrów na godzinę wiejską szosą, żeby popisać się przed dziewczyną? Nie ma sprawy. Dać w pysk jej byłemu? Czemu nie. Poznać jej ojca? Już gorzej, ale można przynajmniej to przemyśleć. 39


NEUROEROT YK A

Natomiast za przyśpieszone bicie serca, czerwienienie się na widok ukochanej osoby i podwyższone ciśnienie odpowiada przede wszystkim zwiększone wydzielanie neuroprzekaźnika nor­ adrenaliny, który jest dość podobny do adrenaliny i często wydzielany wraz z nią. Noradrenalina sprawia, że zakochani są pobudzeni, potrzebują mniej snu i rzadziej czują głód. To również ten neuroprzekaźnik odpowiada za uczucie podniecenia, za to, że na początku związku do drżenia może nas doprowadzić niewinny pocałunek, muśnięcie, subtelny dotyk, a nawet sam widok ­ukochanej osoby.

Dlaczego? Bo noradrenalina, jak już wspomniałem, przyśpiesza bicie serca, zwiększa ciśnienie, a jednocześnie zmniejsza dopływ krwi do układu pokarmowego (stąd nie odczuwamy głodu). Więc co dzieje się z tym nadmiarem nagle wyprodukowanej krwi? Ano trafia między innymi do łechtaczki lub członka, zwiększając ich wrażliwość na dotyk. Ale nor­ adrenalina ma też swoją ciemną stronę – zwiększa lękliwość, uczucie niepokoju. Stąd zakochani czują czasem niemal paniczne ataki strachu przed utratą 40


PO CO NA M SEKS?

ulubionej sercu osoby, stąd pojawia się zazdrość, a wraz z nią czasem również agresja. Jest jeszcze jedna substancja, o której warto wspomnieć w kontekście zakochania. To fenyloetyloamina.

Tak zwany narkotyk miłości. Tak, bo zarówno w budowie, jak i w działaniu łudząco przypomina amfetaminę. Dzięki fenyloetyloaminie zakochani czują euforię i pobudzenie, ale też brakuje im tchu, nie mogą skoncentrować się na innych rzeczach. To może działać na nas rok, dwa, najdłużej cztery – po tym czasie nasz organizm uodparnia się na działanie fenyloetyloaminy, a magia pierwszych miesięcy pryska. Co ciekawe, fenyloetyloamina wydziela się w większych ilościach również u biegaczy, wywołując u nich euforię, co może tłumaczyć, dlaczego ten – było nie było – dość nudny sport ma tak wielkie grono zagorzałych fanów. Fenyloetyloamina – kolejna ciekawostka – znajduje się w czekoladzie.

A więc możemy narkotyzować się czekoladą jak amfetaminą? Nie. Na szczęście – bo wszyscy bylibyśmy grubi jak świnie. Fenyloetyloamina zawarta w żywności 41


NEUROEROT YK A

jest bardzo szybko metabolizowana przez enzymy w układzie pokarmowym i nie dostaje się – czy dostaje się jedynie w śladowej ilości – do mózgu.

My od wieków wierzymy w miłość romantyczną, literatura jest pełna wzruszających opowieści o Tristanie i Izoldzie czy Romeo i Julii, a tu się okazuje, że oni wszyscy byli po prostu naćpani chemią zakochania, ogłupieni miłością, związkami o dziwnych nazwach, które trzeba kilka razy przeliterować, żeby w ogóle je zapamiętać. Biologia i chemia to nie są specjalnie romantyczne dyscypliny naukowe. Co do Tristana i Izoldy – czy ja wiem, czy oni byli tacy głupi? Po prostu zakochani (i to za sprawą eliksiru miłosnego), ale jeśli chodzi o głupstwa – wcale wiele ich nie narobili. To raczej król Marek był kretynem, który, mimo że kilka razy nakrył poślubioną sobie Izoldę ze swoim sługą Tristanem, puszczał im to płazem. Inaczej rzecz się miała z Romeem i Julią. Przecież to jakaś farsa – ona udaje nieżywą, on, zobaczywszy ją w trumnie, popełnia samobójstwo, ona się budzi i przebija sobie serce sztyletem. Mam jednak wątpliwości, czy za dziwne i skrajnie pochopne zachowanie tych dwojga (fikcyjnych) przedstawicieli zwaśnionych włoskich 42


PO CO NA M SEKS?

rodów odpowiada bardziej chemia zakochania czy głupota młodości. O Julii wiemy, że miała czternaście lat, o Romeo tyle, że „był młodzieńcem”. A młodość jest porywczością. Zresztą nie tylko u ludzi – kiedyś widziałem w BBC taki wzruszający reportaż o wydrach. Rodzice patrzą, jak ich maleństwa, w zasadzie już młodzież, pakują się do wody i płyną na obce, zimne skały na północ od San Francisco. My mamy tak samo: patrzymy na nasze dzieci, za które oddalibyśmy życie, ale ­wiemy, że nie możemy im wszystkiego zabraniać, nie możemy chronić ich do końca życia. A większość ogłupień przychodzi zaraz po osiągnięciu zdolności reprodukcyjnych. Później jednak psychika w miarę się stabilizuje. Wracając jeszcze na chwilę do Romea i Julii: inna sprawa jest taka, że wyjście poza swój ród, w celach reprodukcyjnych, dobrze by im zrobiło. Gdy ludzie rozmnażają się w jednym klanie czy w jednej kaście, mają mniejsze szanse na złapanie fajnych genów, za to większe na choroby genetyczne.

Rozmawiałam kiedyś z księdzem z pewnej małopolskiej wioski. Powiedział: „Tu jest coś niepokojącego w mieszkańcach. Coś w ich psychikach. Są dziwni, często zdarzają się tu samobójstwa. To dlatego, że przez wieki rozmnażali 43




NEUROEROT YK A

się tylko we własnym gronie, a jak dziewczyna zakochała się w chłopcu z sąsiedniej wsi, czekało ją wygnanie”. No proszę. Ksiądz, a nieźle rozumie mechanizmy przekazywania genów. Intuicyjnie rozumiano to od wieków, stąd w większości kultur kazirodztwo jest nieakceptowalne. Ale nawet rozmnażanie się z dalszymi kuzynami to zły pomysł. Z biologicznego punktu widzenia najlepiej dla Polaków by było, gdyby mieszali się z ludźmi jak najbardziej odmiennymi od siebie – na przykład z Somalii albo z Boliwii. Takie połączenia mogą dać ciekawy efekt.

Z konia i osła jakoś nic ciekawego nie wychodzi. Nie zgodzę się. Muł jest całkiem fajnym zwierzęciem; wytrzymałym, niewymagającym i bardzo wydajnym w pracy. No ale fakt – bezpłodnym… A w życiu chodzi o płodzenie płodnego potomstwa, żeby te nasze geny jednak przetrwały dłużej niż jedno pokolenie. Brytyjski biolog Richard Dawkins jeszcze w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia napisał o tym kultową książkę pod tytułem Samolubny gen. Przedstawił w niej teorię, że to geny – skonstruowane tak, by przetrwać – „sterują” (oczywiście nie w sposób świadomy) doborem 46


PO CO NA M SEKS?

naturalnym, a my, organizmy, jesteśmy jedynie ich maszynami (vehicles), puszkami, w które są zapakowane. Kiedy Dawkins formułował tę teorię, genetyka – jako dyscyplina naukowa – była w powijakach. Nie możemy nawet porównywać tego, co wiedzieliśmy wtedy, i tego, co wiemy teraz na temat naszych genów i biologii ewolucyjnej. Siłą rzeczy teoria Dawkinsa jest już nieco odrapana, ale jednak wciąż zaskakująco wiele tłumaczy.

Pewnie też to, dlaczego rodzice tak domagają się od swoich dzieci wnuków? Bo pragniemy nie tylko przekazania naszych genów pokolenie dalej, ale i tego, by później również były one replikowane, słowem – by je unieśmiertelnić? A kiedy jedno dziecko takiego wnuka zagwarantuje, presja wywierana na pozostałe jest już nieco mniejsza.

Odkąd okazało się, że mój brat zostanie ojcem, sama czuję mniejszą presję. A zburzyć ci ten spokój? Pomyśl o wszystkich swoich przodkach, sięgając swoją wyobraźnią setki, tysiące lat wstecz. Oni wszyscy dożyli wieku 47



Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.