483 News #5 (15.10.2010)

Page 1

WYDANIE V . PAŹDZIERNIK 2010


THE PASSIONEN ISSUE

Pam, param, pam, pam! Z dumą prezentujemy Wam zupełnie zmodernizowane wydanie piąte! Aktualny (prześwietny i mega-profesjonalny) wygląd zawdzięczamy Qbie, który zgłosił się do nas z propozycją ogarnięcia tego całego chaosu, który jest nieodłączną częścią 483 News. Nie martwcie się – i tym razem go nie zabrakło. Koniec końców, macie przed sobą ten numer, którego tematem przewodnim są utalentowani fani, którzy z Tokio Hotel czerpią siłę, by się nie poddawać i trwać w swojej pasji. Pięć wywiadów, jedenastu fanów i cała masa słów czeka na Was w dziale Hot Topic. Oprócz tego prezentujemy obiecany wcześniej FAQ dotyczący Gustava, który stworzyła dla nas prawdziwa encyklopedia panów G&G – Agathe. Boo natomiast wprowadzi Was w świat najnowszych tokiohotelowych trendów w nowym cyklu „Dress up like...”, który w tym wydaniu całkowicie opanował basista. Na koniec pragniemy ogromnie podziękować Envy, która napisała dla nas relację z gali EMA MTV 2009, a Was tradycyjnie zapraszamy do działu Interakcja na naszym forum. Miłej lektury!

Redakcja


THE PASSIONEN ISSUE

„12 sierpnia 2010 był dla nas dniem wspomnień i jedności. Po prawie pięciu miesiącach przybyliśmy powtórnie do Łodzi, ponownie dla zabawy, znów w doborowym towarzystwie.”

„Adrianna i Aniusia to dwie fanki Tokio Hotel, które rysują i malują. Choć ich pasja może wydawać się zupełnie niezwiązana z zespołem, to wcale tak nie jest, o czym same Was przekonują!”

News Tom reklamuje Reebok, Bill w Paryżu, Bliźniaki się wyprowadzają ....................................... 4 Live Poprzez Monsun aż do Łodzi – relacja z Fan Party 2010 ...................................................... 6 Fani mają głos! Muszę poprzez monsun, ponad cały świat! – 5 lat Tokio Hotel .............................................. 9 Problemy z energią w Humanoid City ..................................................................................... 9 Life Story That Day – relacja z EMA MTV 2009 .................................................................................... 10 Hot Topic Stres nie pomaga! ................................................................................................................. 12 Wywiad: Porozmawiajmy o inspiracji... – Vokalna, Kasia i Karolina ..................................... 13 Muzyka w duszy .................................................................................................................... 15 Wywiad: „Poddać się? To jakby zostawić chłopaka!” – Sandra i Akemi ............................... 16 Zaczarowany ołówek ............................................................................................................ 18 Wywiad: „Ich muzyka w tle jest jakby paliwem” – Aniusia i Adrianna ................................... 19 Magia słów ............................................................................................................................ 21 Wywiad: Czas uwierzyć we własne marzenia – Stille i Unlike .............................................. 22 Tańcząca schizofrenia .......................................................................................................... 24 Wywiad: „Trema to rodzaj gry wstępnej” – Zryta i Ana ......................................................... 25 What about...? Ready, set... vote! ................................................................................................................. 27 Na wybiegu Dress up like... Georg! .......................................................................................................... 28 Pod lupą „Lubię głośno i ostro!” – wszystko o perkusiście .................................................................. 30 Special Quiz: Jakiej narodowości fanem jesteś? ............................................................................... 36

3


THE PASSIONEN ISSUE

Kolejna nagroda do kolekcji? Może nie był to najlepszy rok dla Tokio Hotel, jednak ludzie z MTV docenili pracę zespołu i nominowali go do nagród EMA (European Music Awards) w kategorii Najlepszy Wykonawca w Serii MTV World Stage. Pamiętajcie, że liczy się każdy głos, dlatego nie czekajcie i głosujcie na www.ema.mtv.pl/glosowanie, bo konkurencja jest niemała! Bill i Jared Leto (wokalista 30 Seconds to Mars, zespołu nominowanego w tej samej kategorii nagród EMA) walczą także o nagrodę MTV EMA X-Rating, która ma na celu wyłonienie najbardziej seksownego artysty EMA wszech czasów! Głosujcie! Reklamujmy się... ...reklamując innych. Mimo że chłopcy kilka razy wspominali, że nie chcą być kojarzeni z żadną marką, to złamali tę zasadę już w zeszłym roku, reklamując Nokię. Niedawno Tom związał się z Reebokiem, bracia Kaulitz wzięli również udział w sesji zdjęciowej dla Audi. Zdania fanów są podzielone: jedni uważają, że to czysta komercja i kolejny sposób na robienie pieniędzy, a inni cieszą się, że chłopcy poszerzają swoje horyzonty. Dodatkowym plusem dla wielbicieli zespołu są konkursy, a szczególnie ten organizowany przez Reeboka – firma obiecała koncert (a może nawet koncerty!) w Europie jeszcze w tym roku! A co Wy o tym sądzicie?

Latin America Tour! Jeszcze w tym roku chłopcy z Tokio Hotel odwiedzą cztery południowoamerykańskie kraje – na przełomie listopada i grudnia zagrają w Brazylii (São Paulo, 23.11), Peru (Lima, 25.11), Chile (Santiago, 28.11) i Meksyku (Monterrey, 30.11; Meksyk, 2.12). Trasa w tym okresie może wydawać się koszmarem, ale pamiętajcie, że w tych miesiącach na południowej półkuli trwa lato! Jednak to nie koniec występów – 15 grudnia zespół zagra showcase dla mediów i fanów, którym uda się wygrać wejściówki w Tokio! Gratulujemy spełnienia marzenia!

Szczęśliwej drogi już czas... Kolejna plotka stała się faktem – bracia Kaulitz sprzedają swój dom pod Hamburgiem i emigrują do Stanów Zjednoczonych. Jednak nie martwcie się! Wszystko to w celu nagrania kolejnego albumu, a na tę wieść powinniśmy się cieszyć! Chłopcy nie potwierdzili też, że wyjeżdżają tam na stałe, może mają zamiar zafundować sobie mniejsze mieszkanie w Niemczech?

Paris, Paris! Piątego października Bill został przyłapany w Paryżu na planie programu „Durch die Nacht mit Bill Kaulitz” (niem. Przez Noc z Billem Kaulitzem), który nagrywany jest dla niemieckiej stacji ARTE. Polega on na spotkaniu dwóch osób ze świata kultury i sztuki, z których jedna jest gospodarzem i wybiera miejsce spotkania. Billowi towarzyszył niemiecki projektant Wolfgang Joop, który to zabrał wokalistę na spacer po Paryżu. Następnego dnia Wolfgang zaprosił Billa na pokaz Wunderkind Fashion Show, niestety rola chłopaka ograniczała się jedynie do siedzenia na widowni.


THE PASSIONEN ISSUE

Sesja dla Vogue’a Od jakiegoś czasu możemy cieszyć się materiałem o Tokio Hotel we włoskim czasopiśmie Vogue. Jednak cały artykuł o bliźniakach nie zrobił takiej furory, jak długo wyczekiwana sesja zdjęciowa utrzymana w dość oryginalnym stylu. Bogate tła, niecodzienne stroje, perfekcyjne makijaże i fryzury – takich Kaulitzów nie widuje się na ulicy czy koncertach! Nie wszystkim fanom zdjęcia przypadły do gustu. Napiszcie nam, co Wy o nich sądzicie!

Nowy projekt DAA Bill i Tom postanowili wziąć w udział w kolejnym projekcie Designers Against AIDS, jakim jest książka „Designers Against AIDS – The First Decade”! Została ona napisana z okazji dziesięciolecia istnienia organizacji, a jej założycielka, Ninette Murk twierdzi, że zdecydowała się znowu współpracować z chłopakami, ponieważ „mają bardzo zmotywowanych fanów w wieku 12-24 lat, właśnie na dotarciu do tej grupy wiekowej zależy nam najbardziej wraz z przekazem o bezpiecznym seksie!” Do każdej książki dołączony będzie prezent w postaci trzech niepublikowanych wcześniej zdjęć zespołu, a każdy fan dostanie dodatkowo plakat Tokio Hotel!

Tokio Hotel Wear Day! Z okazji pierwszego występu Tokio Hotel w Tokio fani postanowili zorganizować kolejną akcję mającą na celu reklamowanie zespołu. „Pokaż nam swoją Tokiomanię!” – piszą organizatorzy i zachęcają, by w środę 15 grudnia założyć swoje TokioHotelowe ubrania, spotkać się z przyjaciółmi, zrobić kilka zdjęć i wysłać na adres weartokio@gmail.com. Piszecie się na to?

Gustav i dziewczyna? Cicha woda brzegi rwie – to powiedzenie już nie raz używane było, gdy wspominano o perkusiście Tokio Hotel. Tym razem pojawia się wątek miłosny – czyżby jakaś młoda dziewczyna nie pozwalała Gustavowi wyjechać wraz z bliźniakami do Los Angeles? Mogliśmy snuć takie wnioski w przypadku Georga, ale Gustav? Wszystko to może okazać się prawdą, ponieważ potwierdził to nawet Tom w jednym z ostatnich wywiadów.

Konkursowo-forumowo Na naszym forum odbyło się ostatnio kilka konkursów (jeden z nich wciąż trwa!). Boo, która wygrała pierwszy z nich, otrzymała swoją nagrodę – plakat Fan Party w Łodzi z poprzedniego wydania 483 News – właśnie podczas imprezy. W kolejnym ciągle może wziąć udział każdy, kto zarejestruje się na naszym forum. Nagrody to: komplet zdjęć Burning City, płyta Zimmer 483 oraz Meet&Greet z polskim Tomem. Do dzieła!

Tekst: Boo & Just Ine Tee 5


THE PASSIONEN ISSUE

„Jak ten czas szybko zleciał?”, „Nie wierzę, że to już pięć lat”, „Jak oni wyrośli” – wszystko to dało się słyszeć w tym niezwykłym miejscu, w tym niezwykłym czasie. 12 sierpnia 2010 był dla nas dniem wspomnień i jedności. Po prawie pięciu miesiącach przybyliśmy powtórnie do Łodzi, ponownie dla zabawy, znów w doborowym towarzystwie. Fan Party wyprawione z okazji piątej rocznicy wydania singla Durch Den Monsun i zaistnienia Tokio Hotel w biznesie muzycznym rozpoczęło się pod Atlas Areną o 13:00, a zakończyło o 5 rano ostatnimi taktami koncertu z Humanoid City Tour w Mediolanie. Wszystko to zawdzięczamy Oficjalnemu Polskiemu Fanclubowi oraz kilku osobom prywatnym, a także pracownikom łódzkiego kina Cytryna, którzy udostępnili fanom salę. Główną atrakcją były oczywiście całonocny maraton filmów z Tokio Hotel oraz świętowanie ich pięciolecia. „Ten pomysł był strzałem w dziesiątkę”, komentuje podekscytowany Qba.

Tymczasem w Cytrynie... Początkowo grupa dekoracyjna ograniczała się do trzech osób, jednak szybko okazało się, że im więcej, tym lepiej! Qba zajmował się stroną techniczną imprezy, Ines, Basia i Akemi rozklejały plakaty i zdjęcia, Marta i Domi wzięły się za pompowanie balonów, których było aż ponad 200, Kasia rozwieszała te balony i serpentyny, a Boo biegała po całej sali próbując pomóc każdemu po trochu. Wkrótce nadeszło jeszcze kilka osób, które pomogły w przygotowaniach, dzięki którym sala wyglądała jeszcze lepiej!

Atlas Arena wita! Organizatorzy zlotu pod halą koncertową byli już o wpół do dwunastej i dzielnie wypatrywali kolejnych fanów, którzy pojawiali się wraz z upływem czasu. Kiedy zebrała się spora grupa ludzi, przeszliśmy za Arenę, gdzie rozpoczęły się zabawy integracyjne, dzięki którym mogliśmy zapamiętać chociaż połowę imion obecnych osób. „Każdy na początku czuł się nieswojo, ale później zaczęliśmy rozmawiać”, mówi Grzesiek. Były nawet rozdawane darmowe plakaty zespołu! „Jeeeeeeeeeść!” Po niedługim czasie w brzuchach większości zlotowiczów zaczęło burczeć, więc udaliśmy się zwartą grupą do Manufaktury, gdzie rozstaliśmy się na trochę. Podobnie jak w koncertowy weekend zewsząd dobiegały nas znajome głosy, mówiące: „Cześć”, a w całym centrum zapanowała iście tokiohotelowa atmosfera. „Przez to wszystko, przypomniał mi się koncert”, wzdycha z kolei Mons.

6

3... 2... 1... i...? Problemy techniczne opóźniły emisję filmiku rocznicowego, który stworzył Qba. Na sali słychać było zaniepokojenie, z czasem zdenerwowanie. Część osób miała już dość całej imprezy, dlatego zarząd Fanclubu postanowił włączyć pierwsze DVD zespołu – Leb’ Die Sekunde. Zapanował entuzjazm, imprezowicze cofnęli się w czasie do początków Tokio Hotel i ze wzruszeniem oglądali sceny z życia tak młodych chłopców.


THE PASSIONEN ISSUE

Następnie wyemitowano pierwsze koncertowe DVD – Schrei Live i materiał dokumentalny. Wszyscy świetnie się bawili, w końcu można było pośpiewać stare piosenki! Fani czuli się jak na prawdziwym koncercie, a noc jeszcze młoda! W międzyczasie wszyscy wyszliśmy na korytarz, by skosztować pysznego tortu, który zamówił Fanklub. Jednak nie wszyscy chcieli, by ciasto trafiło do ich żołądków, część osób postanowiła, że tort powinien znaleźć się na ubraniu, twarzy czy włosach koleżanek. Przynajmniej było zabawnie! Kamienna twarz Gustava, czyli Warszawa w Łodzi

W połowie imprezy przyszedł czas na długo oczekiwane zabawy. Tę część imprezy przygotowały i prowadziły organizatorki warszawskich zlotów. Pomagali im też fani ze stolicy, którzy wspierali ich nowymi pomysłami na zabawy jeszcze przed Fan Party. Niestety czas na nie był mocno ograniczony, więc nie wszystkie się odbyły. „Bez tych zabaw nie byłoby tak fajnie”, twierdzi Triinuu, jedna z Warszawianek. Jakie atrakcje czekały zlotowiczów w tej części imprezy? Tokiohotelowe tabu, kalambury oraz zupełna nowość: scenki, które w sposób humorystyczny przedstawiały zespół w różnych sytuacjach. „Scenki były najlepsze! Pamiętam, że grałam rolę Josta w scence o Gustavie”, dodaje ze śmiechem dziewczyna. Jedna z organizatorek mówi skromnie: „Właściwie większość zlotów u nas opiera się głównie na takich zabawach. Chciałyśmy przenieść do Łodzi trochę warszawskiego stylu”. To pamięta większość z nas! Po zabawach nadszedł czas na obejrzenie drugiego koncertowego DVD – Zimmer 483 Live in Europe. Podczas materiału dokumentalnego, a szczególnie na scenach z Warszawy, na sali dało się słyszeć głośne westchnięcia i inne dźwięki sugerujące radość i wzruszenie. Chyba każdemu serce szybciej zabiło, gdy Bill powiedział: „Ahoj Warszawa! Jak... Jak... Lam...”. Również łezka w niejednym oku się zakręciła, kiedy na wielkim ekranie pojawił się legendarny transparent z życzeniami urodzinowymi dla Georga.

Także koncert nagrany w maju 2007 r. w Oberhausen wywołał sporo emocji – przecież większa część fanów obecnych na Fan Party bawiła się również na koncercie w Warszawie trzy lata temu! Śpiewali, skakali, tańczyli. Niestety, niektórym to przeszkadzało, dlatego wychodzili małymi grupkami na korytarz, by móc w spokoju poczekać na najważniejszą atrakcję wieczoru – Humanoid City Live! Nie straszny nam monsun, a co dopiero problemy techniczne! Zarząd Fanklubu, który pokonał wszelkie usterki, z dumą pokazał wszystkim zebranym filmik rocznicowy, przygotowany przez Qbę. Emocjonujące odliczanie, skróty Tokio-Hotelowych teledysków przy akompaniamencie instrumentalnej wersji Lass uns Laufen, fragment programu 100 Prozent Tokio Hotel oraz akustyczna wersja Durch den Monsun i zdjęcia chłopców z różnych etapów życia wzruszyły niemal każdego! „Zajebisty filmik z zajebistego Fan Party!” – komentuje krótko Marta. Następnym punktem imprezy było... karaoke! Zgłosiło się bardzo wielu chętnych, więc inni mieli okazję podziwiać młode talenty w ich ulubionych piosenkach. Dogs Unleashed, Rette mich czy Lass uns Laufen to tylko kilka przykładów! Jednak chyba najwięcej ognia miał w sobie występ zarządu! Elli, Ines, Qba i Boo postanowili pokazać, na co ich stać i wykonali dla innych piosenkę Darkside of the Sun. Również w tym momencie sprzęt pokazał, że stać go na wszystko i chwilami zawodził, jednak inni imprezowicze pomogli w śpiewaniu!

7


THE PASSIONEN ISSUE

HUMANOID! Ale zanim... Kilkanaście minut materiału dokumentalnego! Wszyscy byli już dość zmęczeni i zniecierpliwieni, a sceny z backstage’u nie dorównywały tym z poprzednich DVD. Odliczano minuty do końca i stało się... Gdy rozbrzmiały piski włoskich fanek, a chwilę później słowa: „TOKIO HOTEL. HUMANOID” imprezowicze poczuli zastrzyk energii. Emocje dawało się wyłapać w powietrzu, a dla niektórych fanek było to jeszcze bardziej ekscytujące, ponieważ nie wszyscy mieli okazję obejrzeć to DVD przed Fan Party. Fani skakali, tańczyli, czuli się dokładnie tak, jak pięć miesięcy wcześniej w tym samym mieście. Nie przeszkadzała nawet zamiana języka niemieckiego na angielski! Każda piosenka wywoływała wspaniałe emocje! Po nieprzespanej nocy odzyskano siłę i ochotę, by wyrażać swoje uczucia poprzez śpiewanie dobrze znanych tekstów. Fani śpiewali, skakali, płakali, krzyczeli (co nie zawsze było konieczne). Przy solówce Toma podczas Pain of Love otworzył się wór z emocjami: każdy reagował inaczej, a jednak wszyscy podobnie. Podczas ostatniej piosenki (Forever Now) Boo i Domi zdecydowały, że ich ulubioną piosenkę wypada zaśpiewać po niemiecku. Zaczęły od samego początku i dostrzegły, że ich pomysł rozprzestrzenia się jak fala – ostatnie wersy cała sala wykrzykiwała w ojczystym języku chłopców! „Po zakończeniu tego DVD podeszła do mnie jedna z fanek i podziękowała za Für Immer Jetzt. Poczułam, że to był świetny pomysł!” – mówi jedna z dziewczyn, która rozpoczęła tą akcję.

8

A teraz spać... Jak to w życiu bywa, nie wszystko wyszło zgodnie z planem. Zabrakło dyskotetki, która była zaplanowana na środek nocy, chociaż chyba i tak wszyscy byli już zbyt zmęczeni na taniec do hitów lata. Po wyjściu z sali rozpoczęły się pożegnania, przytulanie i wspominanie... Aż powoli kino Cytryna zostało zupełnie puste. Mimo zmęczenia podróżami, jakie większość musiała odbyć, mimo upalnej pogody, mimo problemów technicznych, mimo poślizgu czasowego i innych, mniej ważnych problemów, chyba wszyscy zgodzą się, że Fan Party było naprawdę przyjemnym wydarzeniem, bo każda wymieniona wyżej wada ma conajmniej kilka pozytywnych odpowiedników! Przecież nadarzyła się okazja bycia na trzech koncertach jednej nocy!

Tekst: Just Ine Tee & Boo Zdjęcia: Boo & Qba


THE PASSIONEN ISSUE

Pięciolecie istnienia zespołu już za nami. Było Fan Party, były i wspomnienia. A jakie były Wasze reakcje? Zarażona przez koleżankę pokochałam ich od razu. Oczywiście było to, kiedy miałam zaledwie 11 lat. Od samego początku moim faworytem był Tom i to jego plakaty zdobiły ściany i szafki w moim pokoju. Pierwszą płytę dostałam w nagrodę za grzeczne zachowanie. "Schrei" jak i cała reszta płyt zajmują honorowe miejsca w mej skromnej płytotece. Od kiedy zaczęłam ich słuchać, nie przestałam. Choć miałam małą około miesięczną przerwę w zainteresowaniu nimi, to wróciłam[…]. Jest to odrębność, którą lubię i która mnie intryguje. […] ~Mrt.

Dla mnie TH są naprawdę wyjątkowi. Dla nas wszystkich są, ale sądzę, że dla każdego w inny sposób. W każdym wzbudzają podobne emocje, ale przeżywamy je zupełnie inaczej. To niezwykłe. Jesteśmy inni, mamy różne charaktery, ale ten sam zespół sprawia, że na naszych twarzach pojawia się uśmiech. :) ~Lena

Jest 15.08.2010, minęło dokładnie 5 lat, odkąd po raz pierwszy mieliśmy okazję zobaczyć teledysk do Durch Den Monsun. Minęło 5 lat, odkąd Tokio Hotel podbiło listy przebojów na całym świecie. Zdobyli niesamowitą popularność, dzięki tej piosence, najwspanialszej z najwspanialszych. Dzięki niej Tokio Hotel wzbiło się na wyżyny, dawniej (nie)zwykły zespół stworzony przez czwórkę nastolatków z Magdeburga, a dziś jedna z najpopularniejszych młodzieżowych kapel rockowych. [...] ~Tola

[…]TH zawsze, za każdym razem budzi w nas piękne emocje i chwile, które są nie do zapomnienia. Choć już 5 lat minęło, to ja z każdym dniem się w nich coraz bardziej zakochuję. Dla mnie po prostu TH jest wyjątkowe i wspaniałe. Oni są wspaniali. Za każdym razem widzę w nich coś nowego, coś bardziej interesującego ..coś mnie bardziej do nich przyciąga... i tak już zostanie. :) ~Nely Tekst: Agathe Wypowiedzi: Forum FFTH (ffth.fora.pl)

Trzy miesiące po premierze „Humanoid City Live” jesteśmy w stanie stwierdzić, że to wydawnictwo zostało przyjęte przez fanów dość chłodno i wciąż wzbudza ambiwalentne uczucia. Co nas zawiodło? Koncert był naprawdę niezły choć nieco zawodzący głos Billa, jak krzyczał do fanów, mnie dobijał. Tomuś mnie nie zawiódł, bo było aż nadmiar głupich min, a do tego dziwnie się ruszał. ~Pomarańczka Czegoś mi brakowało w tym koncercie, tylko nie potrafię rozkminić czego. Zakładam, że to brak spontaniczności i luzu tak jak w Zimmerze. Ale dobrze się bawiłam mimo wszystko i szalałam przy niektórych piosenkach. Ale i tak najbardziej podobał mi się Gustav. Dał czadu jak nic! ~Envy Słysząc, że DVD będzie reżyserował światowej klasy specjalista, byłem pewien, że materiał będzie na prawdę gorący. Niestety można sobie wyobrazić jak bardzo zmieniło się moje zdanie. Wkurza mnie, że mnóstwo ujęć jest z daleka, gdzie bez telewizora o zajebiście dużej rozdzielczości widzi się małe rozjechane ludziki [gdzie niby ta jakość HD?]. ~Qba

Dla mnie pomimo właśnie strasznie szybkich migawek i zmian perspektywy etc... bardzo statyczne jest to DVD, nie czuję w ogóle ruchu, magii koncertu, nie ma po prostu kopa żadnego. Są tylko obrazki połączone w całość. ~ddd Po tych siedemdziesięciu minutach oglądania prawie mi oczy wysiadły. Czułam się, jakbym ponad godzinę oglądała jakieś slashe, migawki. Ujęcia nie trwają dłużej niż trzy sekundy, przez co trzeba się maksymalnie skupić na obrazie. Poza tym uważam, że w tym nagraniu całkowicie olano postaci Georga i Toma. Ich praktycznie nie ma na tym koncercie. ~magda190th Tekst: Qba Wypowiedzi: Official Polish Board (board.tokiohotel-fanclub.pl)

9


THE PASSIONEN ISSUE

Środa, 4. XI. 2009 Wcześniejsze problemy związane ze zdobyciem biletu nie miały już znaczenia. Dzięki Izie, która robiła wszystko, abym ten bilet zdobyła, zebrałam w rekordowym czasie – miesiąca – 200 zł na bilet autokarowy w obie strony i zostało mi jeszcze na wymianę walutową na euro. Rodzicom tylko pomachałam biletami przed nosem, mówiąc, że jadę do Berlina. Nie byli specjalnie zadowoleni, ale cóż… jadę za uzbieraną kasę. Ta wyprawa przypominała mi nieco wyjazd do Hamburga na Fan Party, ale to był prezent urodzinowy, a do Berlina jechałam za „swoje”. Zajęcia na uczelni nagle straciły sens. Specjalnie chodziłam na wszystkie, aby potem z czystym sumieniem wykorzystać jedyną dopuszczoną nieobecność, której nie muszę niczym usprawiedliwiać. Tata dorzucił od siebie jeszcze jakieś pieniądze, bo moich eurasów było jak kot napłakał, więc wolał mnie ubezpieczyć przed ewentualnym głodem. Co chwila latałam od kuchni do pokoju, zaglądałam do torby sprawdzając, czy mam bilety, kasę, dokumenty. Zżerały mnie nerwy… A od Izy co jakiś czas dostawałam smsy, że się denerwuje, że boi się, że czegoś zapomni, że nie trafimy pod hostel, albo że nie wymienimy biletu, bo nie jesteśmy Niemkami… Czyli standard w jej wykonaniu, co tylko poprawiało mi humor. Na dworcu czekałam zmarznięta na spóźniającego się busa. No cóż: cierpliwość jest złotem. Ale to jeszcze nic! W samych Gliwicach, gdzie miałam przesiadkę, autokar spóźnił się godzinę. Najwyraźniej kierowcy zawsze mają czas. We Wrocławiu dosiadła się Iza i tak nabuzowane emocjami ruszyłyśmy do Berlina na galę MTV Europe Music Awards.

Czwartek, 5. XI. 2009 Godzina 2:00, dworzec w Berlinie. Część czasu przesiedziałyśmy w toalecie gdzie przynajmniej było ciepło i mogłyśmy się doprowadzić do ładu i składu, a nie chciało nam się stać w poczekalni. Jednak postanowiłyśmy tam wrócić. Na ławkach spało kilku podróżnych, którzy chyba tak jak my, czekali albo na jakiś autobus albo na autokar, lub po prostu nie mieli gdzie spać. My spróbowałyśmy tego samego, lecz ostre światło i strach o nasze rzeczy skutecznie odganiał sen, którego brak dawał nam się we znaki w postaci głupawki. Około godziny 5:30, po dłuższym zastanowieniu, postanowiłyśmy wziąć jednak taksówkę. Nie uśmiechało nam się to, zwłaszcza że będzie ona drogo kosztowała, z drugiej jednak strony nie wiedziałyśmy, jakie bahny jeżdżą w pobliże naszego hotelu. Po krótkiej rozmowie łamanym niemieckim Izy i moim lepszym angielskim, taksówkarz powiedział, że jest to na drugim końcu miasta i że będzie kosztować to ok. 20 Euro. Z ciężkim westchnieniem ustaliłyśmy, że płacimy po połowie. Taksówkarz spytał się, skąd jesteśmy, po co tu przyjechałyśmy, ale ja podziwiałam raczej uroki Berlina nad ranem, który swoją drogą jest przepiękny. W samym hostelu okazało się, że musimy czekać do południa, żeby mogli nas wpuścić do pokoju. Ulokowałyśmy się więc na kanapach z zamiarem drzemki. Mnie prawie się to udawało, ale Iza co chwila mówiła, śmiejąc się, że boi się, że jej rzeczy zostaną skradzione. Na nasze późniejsze szczęście w lobby pojawiła się sprzątaczka. Myśląc, że to Niemka, dalej gadałyśmy po polsku, kiedy ona wtrąciła się w naszym języku! Jakaż była nasza ulga! Pokazując nam mapę, wytłumaczyła, jak wrócić na dworzec, z którego przyjechałyśmy, jakimi bahnami gdzie dojechać, a co najważniejsze, załatwiła nam wcześniejsze wejście do pokoju.

10


THE PASSIONEN ISSUE

W samym dormitorium, które mieściło się na samej górze, stanęłyśmy jak murowane. Sami faceci! Spojrzałyśmy po sobie myśląc: OK, nie będzie źle. Zdjęłyśmy buty i padłyśmy do łóżek budząc się dopiero koło jedenastej. Prysznic, ciuchy, make-up i wyjście pod halę. Z początku, nie mogąc znaleźć odpowiedniej drogi, spytałyśmy miłe starsze małżeństwo. No i trafiłyśmy! Zrobiłyśmy rundkę wokół hali, sprawdzając, co, gdzie i jak. Tylko pojawił się kolejny problem. Gdzie ta łódź dla zwycięzców konkursu? Rozpoczęły się poszukiwania zaginionej arki. Ale i tam trafiłyśmy. Przy odbiorze biletu właściwego na galę, smyczy z plakietką i 4 żetonów (2 na jedzenie i 2 na alkohol), weszłyśmy na barkę. Zwycięzcy przychodzili i wychodzili, a ja i Iza wzięłyśmy na dobry początek szampana i usiadłyśmy na pufach. Nawet dobrze się nie nacieszyłyśmy, a już podszedł jakiś fotograf pytając o coś po niemiecku. Widząc, że nic nie rozumiemy, spytał po angielsku, czy może nam zrobić zdjęcie do gazety. Ustawiłyśmy się i po kilku pstrykach podziękował i odszedł. Na barce spędziłyśmy większość czasu, głównie ze względu na wyższą temperaturę i toalety, ale około godziny 17:00 poszłyśmy pod halę i tam spędziłyśmy resztę czasu. Ludzi zbierało się coraz więcej i więcej. Rozpoczęto wpuszczanie. Przy którejś rundzie wzdłuż barierek zaczepił nas Polski pan reporter Radia Gra, który po pytaniu, na kogo przyjechałyśmy i naszej odpowiedzi wyjechał z krótkim, zdziwionym: Pieprzysz?!, po czym wytłumaczył nam, w którym hotelu śpi Tokio Hotel. Po naszych wątpiących i podejrzliwych spojrzeniach dodał, że był tam, i na pewno nie żartuje. Uradowane z takiej wiadomości czekałyśmy, aż wpuszczą nas do środka. I wpuścili. Pomimo dziadowych miejsc (Oberrang) i tego, że powinnyśmy mieć różne miejsca, siadłyśmy obok siebie, doszedłszy do wniosku, że i tak będziemy stać. Zdjęłam płaszcz i rozpoczęłam oglądanie relacji z czerwonego dywanu na telebimie. Akurat był wywiad z Jonas Brothers. Pomyślałam wtedy: Jezu, teraz będą oni! I nie pomyliłam się. Jak tylko Bill pojawił się na ekranie, w niemal pustych sektorach (tak mi się zdawało) rozległy się piski i krzyki fanek. Iza wołała: Boże, spójrz na Toma! Jaki on cudowny! Ja tylko siedziałam jak zahipnotyzowana…

Sama gala była cudowna. Wielkie odliczanie na telebimach oraz występ Green Day był zapowiedzią super show. Jednego z najlepszych, moim zdaniem. Płomienie buchające ze sceny czuć było aż na samej górze. Nie potrafiłam powstrzymać się od tańca i nucenia pod nosem, jednak wiadomo, na co czekały wszystkie fanki: Best Band. Jak dla mnie, strasznie długo to trwało, patrzyłyśmy w dół i szukałyśmy ich bez skutku. Nie było ich. Gdy przedstawiali na ekranie gwiazdy jakie wystąpią, żadna nie zebrała tylu pisków, co właśnie Tokio Hotel. Przy zapowiedzi, że wystąpią, było to samo, a na samym występie krzyki fanek biły na głowę. Buzia na ich widok cieszyła mi się, jak dziecku na Boże Narodzenie. Darłam się ludziom siedzącym pode mną do ucha, nie zwracając na nikogo uwagi. Czułam się niemal jak na koncercie, i pomimo dalekiego widoku, odczułam znowu to cudowne uczucie, które towarzyszy mi zawsze, gdy ich widzę. Nadszedł czas na nagrodę dla najlepszego zespołu. Z nerwów myślałam, że powbijamy sobie z Izą nawzajem paznokcie, a na słowa TOKIO HOTEL! zapiszczałyśmy i wpadłyśmy sobie w ramiona. Zaraz po odebraniu przez nich nagrody, wyszłyśmy. Dalsza część gali nie była nam potrzebna. Piątek, 6.XI.2009 Dzień po. Nie dane było nam się wyspać. Postanowiłyśmy wstać wcześnie, zjeść szybkie, wykupione śniadanie i jechać pod wskazany hotel. Po krótkiej instrukcji udzielonej przez recepcjonistkę, trafiłyśmy na miejsce. Jako Polki, byłyśmy pierwsze. Nieco później dołączyła Ania z koleżankami i Karcia z Monsunową. Gdzieś koło 13:00 uznałyśmy z Izą, że nie ma co stać, bo doba hotelowa i tak minęła, a jakby byli, to już dawno by wyszli. Reszta dziewczyn nie chciała słuchać, zatem ruszyłyśmy pod Bramę Brandenburską, mieszczącą się niedaleko. Po wycieczce wróciłyśmy się, pomagając koleżance przywieźć rzeczy pod hotel. Nasza przygoda skończyła się na dworcu, gdzie czekałyśmy już zaczytane w niemieckich gazetach na autokar powrotny. Pomimo tego, że nie udało nam się zdobyć wejściówek na ASP i musiałam rehabilitować Izę z nadchodzącego załamania, szczęście i tak nam dopisało. Wygrałyśmy bilety i dla mnie nawet to jest dużym cudem, bo prawie nigdy nic nie wygrałam. I długo po tym jeszcze wspominałyśmy zabawne sytuacje, jakie miały miejsce w Berlinie.

Tekst i zdjęcia: Envy 11


THE PASSIONEN ISSUE

Śpiewają pod prysznicem, na ulicy, w szkole i w domu. Talent mają wielki, a poza tym robią to, co ich wspólny idol, Bill. Ale jaki wpływ ma na nie twórczość chłopców? Pomaga? Inspiruje? Motywuje do tego, by być lepszym? Zdecydowanie tak! Vokalna Zwyciężczyni Shibuyi (program na stacji muzycznej VIVA), nagrała singiel z Tomkiem Lubertem „Znika Ego”, choć na co dzień zasłuchuje się w mocniejszych klimatach. Śpiewa od dawna, ale poważniej zajęła się tym cztery lata temu, gdy stwierdziła, że chce doskonalić swoje umiejętności i wybrała się na pierwsze zajęcia. Kocha to, co robi i wiąże z tym przyszłość, a jeśli nie wypali? „I tak będę robić coś związanego z muzyką, już teraz zajmuję się menadżerstwem” – opowiada. Poświęca nawet do siedmiu godzin dziennie na próby i zajęcia, ze znajomymi zawsze ląduje na koncercie. Vokalną mieliście okazję usłyszeć na rocznicowym Fan Party w Łodzi – razem z Ankką wykonały piosenkę Lass uns laufen.

Karolina Śpiewa dopiero od roku, jednak już ma na swoim koncie kilka wygranych konkursów i wyróżnień. Talent odkrył jej nauczyciel muzyki, który, po usłyszeniu dziewczyny, kazał jej zgłosić się do opiekunki koła wokalnego. Jak poprzednie bohaterki artykułu, nie wyobraża sobie dnia bez śpiewu, a poważniejsze próby z nauczycielami robi dwa-trzy razy w tygodniu. Swoją przyszłość wiąże ze śpiewaniem lecz nie ma jeszcze żadnego planu awaryjnego. Nie wymagamy tego od niej – ma dopiero 13 lat! Podkreśla, że do każdego konkursu podchodzi na luzie i traktuje je jak zwykłą zabawę. „To klucz do sukcesu!” – radzi. 12

Kasia Jej marzeniem jest wydanie własnej płyty, a planem awaryjnym na przyszłość jest bycie... stewardessą! „Wyobrażam sobie siebie w samolocie mówiącą do pasażerów: witamy na pokładzie Boeinga 737!” – mówi dziewczyna, śmiejąc się. Talent do śpiewania, jak i tańczenia, odkryła jej mama, pięć lat temu. Od tego czasu Kasia jeździ na różne konkursy, w których nierzadko tryumfuje! Jest to efektem wielu godzin ćwiczeń – sama przyznaje, że nie wyobraża sobie dnia bez śpiewu. Uwielbia karaoke i wykonuje różne typy piosenek: od Tokio Hotel do Britney Spears. Na ogólnopolskim sierpniowym zlocie zaśpiewała Dogs Unleashed.

Talent dziewczyn możecie podziwiać na: Vokalna: www.youtube.com/user/Vokalna Kasia: www.youtube.com/user/andzia0115

Tekst: Boo Zdjęcia: Vokalna, Kasia & Karolina


THE PASSIONEN ISSUE

Nie poddają się, nawet gdy ludzie wokół życzą im źle. 'Są zazdrośni!" - mówią zgodnie Karolina, Kasia i Vokalna, a także opowiadają, jak Tokio Hotel wpływa na rozwój ich talentu. Tokio Hotel inspiruje? Kasia: Pokazuje, że można spełniać marzenia i dążyć do celu. Motywuje i naprawdę inspiruje. Karolina: Moim zdaniem, dla każdego fana jego idol jest taką inspiracją, tak jak oni dla mnie. Vokalna: Każdy zespół, którego słucham, inspiruje mnie, Tokio Hotel też. Najpiękniejsze jest to, że każdy z tych zespołów robi to w inny sposób. W jaki sposób? Karolina: Przede wszystkim inspirują mnie muzyką, jaką grają. Jest wyjątkowa i płynie prosto z serca. Również tym czystym indywidualizmem, który widać, na przykład po Billu. Vokalna: Można powiedzieć, że inspirują mnie do tego, żeby nie rzucić śpiewania w cholerę, bo to ma sens, ale czasem zwyczajnie brak sił, na przykład gdy nie mamy pieniędzy na salkę prób, albo przez tydzień nie mogę zebrać składu na próbę. Karolina: Nie piszą piosenek o byle czym i melodia każdej z nich jest wpadająca w ucho. Nie dlatego zaczęłam słuchać TH, bo są w nim fajni chłopcy, ale dlatego, że ich muzyka jest rytmiczna i mają świetne teksty. Próbowałyście same pisać piosenki? Karolina: Mam cały stos kartek z muzyką i słowami. Kasia: Tak, ale nie wszystkie wychodziły super. Gdy mam wenę, potrafię napisać naprawdę dobrą piosenkę. Vokalna: Zdarza się, w zasadzie muszę to robić. Ale ciężko tak na zawołanie coś stworzyć. Tutaj też czerpiecie inspiracje z TH? Vokalna: Tutaj to mnie raczej codzienność isnpiruje. Karolina: Zdarza się, kiedy piszę piosenkę, myślami błądzę niewiadomo gdzie lecz i tak docierają one do chłopaków. Częściej jednak inspiruję się swoim życiem. Kasia: Tak, ale w sposób taki, że chcę mieć mocne brzmienie muzyczne. Nie inspiruję się słowami, a muzyką, bo zawsze zastanawiałam się, jaką melodię chciałabym do danej piosenki.

Na konkursach, gdzie same możecie wybrać utwór, jaki chcecie wykonać, wybieracie Tokio Hotel? Karolina: Oczywiście, że tak! Chyba, że to konkurs piosenki polskiej. Vokalna: Jeśli jest to konkurs piosenki niemieckiej, to czemu nie, ale w konkursach piosenki obcojęzycznej – nie ma mowy, jest mnóstwo innych piosenek, które śpiewa się lepiej. Kasia: Oczywiście, że tak. Jeśli byłaby taka możliwość, na pewno wybrałabym Tokio Hotel. A próbowałyście kiedyś wystąpić z polskimi wersjami piosenek? Vokalna: Nie, bo na konkursie liczy się to, co pokażesz. A na przykład Poprzez Monsun do Gwiazd jest cały czas na dwóch dźwiękach, więc po prostu zginiesz na tle śpiewających ludzi. Karolina: Szczerze mówiąc, jakoś nie przyszło mi to nigdy do głowy. Kasia: Występowałam w szkole na zakończeniu trzecich klas gimnazjum z piosenką Ich Bin Nicht Ich po polsku. Przyjaciele pytali mnie później, co to za piosenka, a ja odpowiadałam: Tokio Hotel! Przyznam, że niektóre osoby do dziś słuchają tej piosenki. Słuchając TH na żywo, wyłapujecie niedociągnięcia? Na przykład fałsz Billa. Karolina: Nie, nie zwracam na to uwagi, to normalne, zdarza się nawet najlepszym. Vokalna: Słyszę, że jest fałsz, czy coś, ale nie doszukuję się tego jakoś specjalnie. Kasia: Wyłapuję je, ale nie odważyłabym się zwrócić uwagi Billowi. Nigdy w życiu. Wolałybyście zaśpiewać z TH jedną piosenkę na scenie, czy wykonać kilka utworów jako ich support? Vokalna: Zdecydowanie zaśpiewać z nimi. Która wokalistka nie marzy, żeby zaśpiewać ze swoim idolem... Kontakt, te wszystkie uczucia, które wychodzą w trakcie... Magia. Kasia: Zdecydowanie wybrałabym zaśpiewanie z chłopcami, ponieważ jeszcze nigdy ich nie widziałam. Chciałabym z nimi zaśpiewać, spełniłoby się moje marzenie, i to podwójnie! *wzdycha* Karolina: Cóż, zaśpiewać jeden kawałek wraz z TH to zaszczyt dla fana, ale z drugiej strony występując jako support, można pokazać, na co nas stać. Ale zdecydowanie wykonałabym utwór z zespołem, bo to zawsze niepowtarzalna chwila w życiu. Vokalna: Poza tym suport mogę zagrać przed każdym i jakoś nie bardzo by mnie to wzruszyło, a ktoś, kto nie śpiewa, nie ma pojęcia, ile emocji wytwarza się podczas wspólnego wykonania piosenki. Zwłaszcza, jeśli ta druga osoba jest dla ciebie ważna.

13


THE PASSIONEN ISSUE

A z którym członkiem Tokio Hotel chciałybyście wystąpić? Vokalna: Jasne, że z Billem. Jest wokalistą, a taki duet z nim byłby czymś zajebistym. Podczas śpiewania w duecie, masz z tą drugą osobą świetny kontakt, z gitarzystą tego nie ma. Spojrzenia w oczy i takie różne, po prostu czuje się to w powietrzu. Kasia: Oczywiście, że z Billem. To mój obiekt westchnień. Kocham go za jego styl, głos. Karolina: Chciałabym wystąpić z Billem, bo jest bardzo oryginalny. Chociaż z Tomem też byłoby coś. Byleby tylko nie zaczął się przystawiać, bo dostałby w pysk. *śmiech* W takim razie, wyobraźmy sobie inną sytuację: dostajecie propozycję śpiewania w TH, ale... w zastępstwie za Billa! Korzystacie z szansy, czy przed oczami staje Wam smutny Bill i rezygnujecie? Vokalna: Bałabym się, raczej nie. Karolina: Chyba bym się nie zgodziła, bo to właśnie Bill jest wokalistą Tokio i nie potrafiłabym go zastąpić... Kasia: To już by nie było to samo Tokio Hotel. No i, popłakałabym się, gdybym zobaczyła go płaczącego! On jest jedyny i niepowtarzalny. Macie takie chwile, kiedy wydaje Wam się, że to, co robicie, nie ma sensu i nigdy nie osiągnięcie niczego więcej, a potem nagle coś mówi Wam w głowie: „hej, oni mieli tyle lat co ja, pewnie też miewali chwile słabości, a się nie poddali”? Kasia: Tak, mam często takie dni. Jednym z nich był koncert TH w Polsce w Łodzi. Nie było mnie na nim, jednak zadzwonił do mnie mój przyjaciel, bym mogła usłyszeć Billa w słuchawce, jak śpiewa Dogs Unleashed. Płacząc, śpiewałam razem z nim. Później zdałam sobie sprawę, że nie warto płakać, bo okazja, by ich zobaczyć, może trafić się w każdym momencie, trzeba dążyć do tego, by to zrealizować!

Vokalna: Nigdy, przenigdy nie pomyślałam, że to, co robię, nie ma sensu, bo robię to dla siebie i to jest ten cały sens. Aczkolwiek w tym świecie nie jest łatwo przetrwać, czasem bywa ciężko, ktoś podcina skrzydła. Wtedy przechodzi mi przez myśl: oni też tak mieli, nie ma nic ot tak! Ale to dotyczy każdego, myślę tak o nich, bo są mi w jakiś sposób muzycznie bliscy. Karolina: Czasem miewam takie chwile i wtedy myślę sobie, że przecież oni też musieli zacząć od zera. Jakieś rady dla początkujących? Kasia: Jeśli masz w życiu jakiś cel, to dąż do niego ze wszystkich sił. Vokalna: Nie poddawać się i mieć innych gdzieś, bo znajdzie się wielu mądrych i życzliwych, których zżera zazdrość, że coś masz, potrafisz, dążysz do celu. Karolina: Nie martwić się konkursami i traktować je na luzie! To przede wszystkim zabawa! Wy też uwielbiacie śpiewać, ale uważacie, że nigdy nie uda Wam się przebić? Żadne przedstawienie w szkole nie obejdzie się bez Waszego wokalu? A może wstydzicie się swojego głosu i wydobywacie go z siebie tylko w zaciszu własnego pokoju? Jeśli chcecie się z nami podzielić Waszymi doświadczeniami, piszcie na forum w dziale Interakcja! Tekst: Boo

14


THE PASSIONEN ISSUE

Każdy dźwięk tak naprawdę jest w nich. Każda nuta to odrębna myśl, emocja. Potrafią tworzyć melodie, których z pewnością można by słuchać w nieskończoność. Akemi robi to z pomocą swojej altówki, a wcześniej skrzypiec. Sandra stawia na gitarę i perkusję. Te dwie dziewczyny naprawdę mogą powiedzieć, że muzyka jest ich pasją i w żadnym wypadku tymi słowami nie wystawią się na pośmiewisko. Akemi Na skrzypce zdecydowała się najwcześniej. Zanim zapisała się do szkoły muzycznej, poszła z rodzicami na koncert jej absolwentów, gdzie pewna dziewczyna grała właśnie na skrzypcach – od razu je pokochała. W szkole obowiązkowym instrumentem był fortepian, więc musiała nauczyć się grać również na nim. Kiedy znudziły jej się skrzypce, wzięła się za altówkę (instrument smyczkowy, trochę większy od skrzypiec, wydający nieco niższe dźwięki). Obecnie najczęściej występuje na szkolnych akademiach i różnych koncertach. Nie wiąże jednak z muzyką dalszej przyszłości. Dla samej satysfakcji chce ukończyć szkołę muzyczną i otrzymać dyplom. Jej innymi hobby są także pisanie i rysowanie, jednak nie wyobraża sobie życia bez muzyki. Jest normalną fanką TH, mieszkającą w Łodzi. Właśnie z racji tego pomagała w dekorowaniu sali na sierpniowe Fan Party. Udziela się także na oficjalnym polskim forum poświęconym zespołowi i jest na nim moderatorem.

Sandra Gitara jest w jej życiu od trzech lat, perkusja od roku. Mimo niewielkiego stażu jest świetna. Należy do sekcji werblistów w grupie Tremolo, która gra czasem na imprezach w Lęborku, gdzie mieszka dziewczyna. Jest też animatorem muzycznym i bardzo często urozmaica swoją grą msze w pobliskim kościele. Gra głównie dla siebie, dlatego nie chce chodzić do szkoły muzycznej. Gdyby nie perkusja i gitara, do ręki wzięłaby aparat i fotografowałaby otaczający ją świat. Jak sama przyznaje, jej miłość do muzyki zapoczątkowali Tom i Gustav. Dopinguje ich od samego początku, czyli 2005 roku. Jak wszyscy, miała nieraz chwile zwątpienia, które jednak zawsze przezwyciężała i do tej pory jest z nimi na dobre i złe. Próbowała również coverować zespół, a jedno z nagrań jej poczynań (cover piosenki Durch Den Monsun) było nawet przez pewien czas dostępne na portalu YouTube. Sandra na YouTube: www.youtube.com/user/sanderka1000

Tekst: Just Ine Tee Zdjęcia: Akemi & Sandra 15


THE PASSIONEN ISSUE

Tokio Hotel też czasem popełniają błędy, ale mimo wszystko potrafią stworzyć coś, co daje siłę chyba wszystkim fanom. Akemi i Sandra przyznają, że to prawda, a także odkrywają tajemnice pasjonatów muzyki. Czym jest dla Was gra na instrumentach? Co Wam daje? Akemi: Na początku była to fascynacja, potem muszę się przyznać, że zwykła rutyna... Po prostu to mój obowiązek. Gram od tylu lat, że nie sprawia mi to już tyle przyjemności, co kiedyś, choć muszę przyznać, że dużo razy, gdy jakiś występ pójdzie mi dobrze, czy uda mi się coś ładnie zagrać, odczuwam satysfakcję. Sandra: Grając, przechodzi się w taki swój własny świat. Taki strasznie prosty. W sumie to często chwytam się instrumentów, kiedy emocje biorą górę żeby rozładować to, co złe. Jednak jest to też czysta przyjemność i zabawa. Uczucie, kiedy mam okazję stanąć przed jakąś publiką i wyrazić siebie muzyką, jest nie do opisania. Do tego ma się tę satysfakcję, że można się podzielić z kimś tym, co się tak naprawdę kocha. Na pewno miałyście chwile zwątpienia. Jak udało Wam się je pokonać? Czy TH mają w tym jakiś swój udział? Sandra: Ostatnio miałam właśnie taki kryzys. Chciałam zostawić grę na perkusji, ale w tym momencie spojrzałam właśnie na TH (i często to robię, kiedy coś mi nie idzie) i stwierdziłam, że gdyby oni sobie powiedzieli: „nie chce mi się, zostawiam to”, to nigdy by nie doszli do tego, co mają teraz. Akemi: Nie jest łatwo, to jasne. Jednak zawsze znajduję w sobie jakąś wewnętrzną siłę, żeby się ponownie przełamać i iść dalej. Duży udział mają w tym moi przyjaciele, TH również. Czasem bywa tak, że odrywam się od swojego świata i związanych z nim problemów, dzięki ich muzyce. Oni są swoistą fascynacją... Coś przyciąga do nich ludzi i dzięki temu, że są moją odskocznią w pewnym sensie, to jakoś nie raz pomagali mi próbować dalej, mimo tego, że wiele razy myślałam, żeby się poddać. Sandra: To w sumie tak jakby zostawić chłopaka, powiedzieć: „sorry, ale jestem tobą znudzona i nasza miłość musi się na tym zakończyć”.

16

Wy i chłopaki macie wspólne zainteresowania, to jasne. Myślicie, że jesteście do siebie w jakiś sposób podobni? Co oni mają wspólnego z muzyką, którą tworzycie? Akemi: Podobni jesteśmy - w końcu cały czas, po tylu latach się nie poddajemy i nie zostawiamy za sobą tego, co dla nas ważne. Jednak moja muzyka nie ma z nimi nic wspólnego, po pierwsze dlatego, że ja żadnej muzyki nie tworzę, a raczej ją odtwarzam i to nie tę rozrywkową, a poważną... Bach, Vivaldi, czy Chopin. To chyba nie ich klimaty. *śmiech* Sandra: Pod względem muzycznym pewnie jakoś się upodabniamy, chociażby przez naszą wspólną pasję – muzykę i grę. Gdybym miała tworzyć coś swojego, z pewnością byłyby to klimaty TH. Muzyka jest moją pasją – tak dużo nastolatków w kółko to powtarza, a tak naprawdę nigdy nie wynika z tego nic więcej niż słuchanie na okrągło utworów, które ciągle lecą w radiu i w dodatku wszystkie są niemalże takie same. Czym tak naprawdę jest muzyka dla kogoś, kto nazywa się jej pasjonatem i nie jest czystym pozerem? Gdzie znajduje się granica między tymi dwiema osobami? Akemi: Myślę, że ludzie, którzy muzyki jedynie słuchają, nie mogą nazywać jej swoją pasją. Jest to chyba bardziej zainteresowanie... Z własnego doświadczenia wiem, że ludzie, którzy uważają się za bardzo obeznanych w muzyce, po dłuższej rozmowie, tak naprawdę nie mają pojęcia, o czym mówią. Ludzie, którzy znają muzykę od bardziej technicznej strony, a nie tylko ją „odbierają” mogą powiedzieć, że jest ona ich pasją. Sandra: Może zacznę od tego, że dla mnie nawet nie jest muzyką coś w stylu techno. To tylko jakieś elektroniczne, nic nie wyrażające coś, co steruje ludzkim umysłem. Prawdziwa muzyka jest wtedy, kiedy ktoś wyraża całego siebie. Sądzę, że pasjonat wchodzi głębiej w tę muzykę. Nie jest to tylko czyste słuchanie, ale też zagłębienie się w to. Akemi: Muzyka, harmoniczne ułożenie dźwięków, czy poruszająca melodia, która przez długi czas nie może nas opuścić... Tu chyba trzeba odróżnić manipulację od wyrażania. Techno manipuluje, a muzyka wyraża.


THE PASSIONEN ISSUE

Skoro obie znacie się na muzyce, możecie wreszcie obiektywnie odpowiedzieć na pytanie, które nurtuje od dawna pewnie niejednego fana: czy Tokio Hotel tak w ogóle umieją grać? Akemi: Uważam, że muzycznie są bardzo dobrzy... Oczywiście, ich piosenki nie są mocno skomplikowane, pojedyncze partie instrumentów momentami są bardzo banalne, jednak chłopaki posiadają talent, są dobrymi instrumentalistami. Jak dla mnie na szczególną uwagę zasługuje Gustav, który chyba czasem pod względem talentu nie jest wystarczająco doceniany... Sandra: Przede wszystkim potrafią się wzajemnie zgrać. Owszem, ich piosenki są dość proste, jednak kiedyś jeden z perkusistów powiedział: „Pokażę ci coś, czego inni perkusiści nie umieją”. I zagrał najprostszy rytm, którego uczy się na samym początku. To samo jest z TH. Dzięki swojej prostocie doszli tak daleko i to jest idealny przykład na to, że nie trzeba tworzyć czegoś super skomplikowanego, żeby osiągnąć sukces. Akemi: Przede wszystkim posiadają siłę przebicia i na scenie widać, że żyją muzyką, mimo że czasem w obecnym show biznesie schodzi ona na drugi plan. Może doczekamy się płyty, która nas powali na kolana swoją dojrzałością i poziomem. Sandra: Trzeba po prostu umieć wykorzystać rzeczy proste, łącząc je w jedną całość – uważam, że oni to potrafią. Na pewno też słyszycie, jak robią błędy, kiedy np. grają live. Jaka jest Wasza reakcja? Akemi: To zboczenie zawodowe. Mam bardzo wyczulony słuch na jakiekolwiek fałsze, więc jak tylko Bill zaśpiewa coś o pół tonu za nisko, czy Tom nie trafi w jakiś dźwięk, to od razu im muszę to wytknąć. Sandra: Fakt, czasem da się coś wyłapać, ale to jest dowód na to, że każdy ma prawo do błędów i to przy tych prostych rzeczach. Często śmiać mi się chce, bo wtedy robi się fajne zamieszanie i każdy jest taki zmieszany. Co trzeba zrobić, żeby dobrze zagrać jakiś ich utwór? Sandra: Osobiście korzystam z coverów innych osób, do tego mam wypróbowaną stronę z tabulatorami i siedzę nad tym tak długo, aż w końcu zacznie wychodzić. Akemi: Przede wszystkim znać nuty, ale... Kiedyś próbowałam rozpisać którąś z ich piosenek na partię altówki, ale brzmiało to beznadziejnie, więc dałam sobie spokój. Zgodziłybyście się wziąć udział w nagraniach na nową płytę TH, gdyby ktoś Wam coś takiego zaoferował? Sandra: Pewnie. Akemi: To byłoby ciekawe doświadczenie – praca z nimi...

Kiedy występujecie publicznie, pomaga Wam trochę świadomość, że chłopaki niemalże codziennie występują przed ogromną publiką? Akemi: Zazwyczaj nie myślę o tym podczas występu, chociaż parę razy podnosiło mnie to na duchu, że oni mają taki stres niemalże codziennie.... Sandra: Dopiero gdy oglądam jakiś ich koncert czy zdjęcia z występu, nachodzi mnie myśl: „ej, przecież ja też wiem, jak to jest!” Chciałybyście być tak sławne jak TH? Akemi: Jest to wielka pokusa i pewnie, gdybym miała szansę na coś takiego – zgodziłabym się bez wahania. Ale po zastanowieniu powiedziałabym: „nie”. Może zazdroszczę im podróży. I tego, że tak wiele osób kocha to, co oni tworzą. To musi być wspaniałe uczucie, że dla kogoś, kogo nie znasz to, co robisz jest aż tak ważne. Sandra: Z jednej strony fajnie, jak ktoś Cię zna i ludzie wiedzą o Twoim istnieniu z punktu widzenia muzycznego. Jednak jak patrzę na chłopaków i widzę m.in. te stalkerki, to cieszę się, że nie jestem taka sławna. Choć czasem ludzie mnie rozpoznają. Co powiecie o takim układzie: od filmiku na YouTube do światowej sławy? Sandra: Bardzo dużo osób zaczyna od YouTube. Też miałam tam swój cover, ale usunęłam go. Jednak zamierzam w przyszłości też wrzucić jakiś swój filmik, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Akemi: Myślę, że tego typu historie od filmiku na YouTube do światowych scen są bardzo rzadkie, a właściwie prawie niemożliwe. Oczywiście, zawsze jest jakaś szansa, jednak wątpię, by akurat mnie udało się coś takiego osiągnąć... Gdybyście musiały wybrać między TH a graniem muzyki, co byście zostawiły? Akemi: Chyba TH. Jestem fanką, doceniam ich, ale muzyka towarzyszy mi od 11 lat, całe życie się na niej opiera i chyba nie umiałabym z niej zrezygnować. Sandra: Zostawiłabym oba, bo trudno byłoby mi porzucić jedno, zostając przy drugim. Muzykę i TH kocham tak samo. To i to jest ważne. Jak jest z Wami? Co daje Wam muzyka Tokio Hotel? Co o niej myślicie? Może Wasze poglądy zmieniły się po przeczytaniu tego wywiadu i wypowiedzi profesjonalistek? Napiszcie w dziale Interakcja!

Tekst: Just Ine Tee Zdjęcia: Akemi & Sandra

17


THE PASSIONEN ISSUE

Idą przez życie z ołówkami i pędzlami w ręku. Każdą myśl i uczucie przerzucają na płótno, częściej na zwykłą kartkę papieru. O kim mowa? Adrianna i Aniusia to dwie fanki Tokio Hotel, które rysują i malują. Choć ich pasja może wydawać się zupełnie niezwiązana z zespołem, to wcale tak nie jest, o czym same Was przekonują! Aniusia Głównie rysuje, aczkolwiek malowanie też jej się zdarza. Robi to od dziecka, a zawzięła się w 2006 roku, niedługo po tym, jak poznała Tokio Hotel. Na początku rysowała mangę, lecz pierwszym człowiekiem, którego chciała rysować, był Bill, i do dzisiaj jest stałym elementem jej prac. Dodaje, że to on ją inspiruje, jak również teksty piosenek zespołu; część rysunków to jej interpretacje wersów niektórych piosenek, np. „Wir sind Eins wie Yin und Yang” czy „Gegen Sonne, gegen Nacht”. „Najpierw rysowałam na podstawie zdjęć, ale odkąd wydali Humanoid, zaczęłam używać swojej wyobraźni” – mówi dziewczyna. Spytana o przyszłość, mówi o niej bardzo ostrożnie. Traktuje rysowanie jako pasję, w przyszłości chciałaby wykorzystać ten talent do zarabiania dodatkowych pieniędzy, na przykład ilustrując książki. Jednakże to nie jedyna pasja Ani! Dziewczyna gra na gitarze i pisze opowiadanie o smoczycy i chłopaku, który wygląda jak Bill za czasów lwiej grzywy. Najważniejszym jej wątkiem jest miłość rozgrywająca się pomiędzy smoczycą a Billie’m, ponieważ tak nazwała głównego bohatera. „Taki koncept miłości nazwałam Draffectill (ang. Dragon – smok + affect – afekt + Bill), który jest też tematem na rysunki. Już mam ich kilka!” Aniusia opowiada również o swojej chorobie: od wczesnego dzieciństwa cierpi na wadę wzroku (-7D), której towarzyszą zmiany zwyrodnieniowe siatkówki, prowadzące nawet do utraty wzroku. Jednak wszyscy życzymy jej dużo zdrowia, by mogła cieszyć się zdrowymi oczami i dalej tworzyć!

Adrianna

Adrianna Rysuje i maluje, by wyrazić swoje uczucia. Zaczęła jako mała dziewczynka, lecz poważniej zadbała o swój talent trzy lata temu. Zapytana o inspiracje szybko rzuca dwa imiona: Bill i Tom. To oni najczęściej pojawiają się na jej pracach. „Robią to, co kochają i nie zrażają się negatywnymi opiniami. Mają swój styl i ambicje, warto brać z nich przykład” – wyjaśnia. Ada, podobnie jak Ania, nie chce poważnie łączyć przyszłości z tym talentem. Chciałaby kiedyś otworzyć galerię swoich obrazów, jednak traktuje to jako dodatek do życia. Dziewczyna nie ogranicza się do jednego hobby – pisze opowiadanie o trzech dziewczynach, które wyjechały do Niemiec i tam spotkały chłopaków z Tokio Hotel: sława, miłość, przyjaźń, rozpacz... Gra również na gitarze i trenuje pływanie. „Nie lubię, gdy ktoś mówi mi, co mam rysować. Wolę to robić od serca!”

Prace dziewczyn znajdziecie na: Adrianna: www.adrienne483.deviantart.com Aniusia: www.aniusia483.deviantart.com

Aniusia

18

Tekst: Boo


THE PASSIONEN ISSUE

Ania i Adrianna postanowiły podzielić się swoją pasją z czytelnikami 483 News. Opowiedziały nam o tym, jak muzyka Tokio Hotel wpływa na ich twórczość, jaki związek ten talent ma z muzyką chłopców, co je inspiruje... Wiążecie czasem swoje zainteresowania z pasją chłopców? W jaki sposób? Adrianna: Tak, jest to mocno powiązane. Moje obrazy tworzę pod wpływem uczuć, gdy jestem smutna, szczęśliwa, zagubiona... Po prostu nagle w najmniej oczekiwanym momencie przychodzi mi do głowy świetny pomysł na następną pracę. Teoria łatwa, gorzej w praktyce. Każdy z nas jakoś musi sobie poradzić, uczyć się na błędach, doskonalić swoje umiejętości. Ich muzyka i wszystko, co z nimi związane jest moją inspiracją. Tokio Hotel poprzez muzykę wyrażają swoje uczucia, obawy i wszystko, co czują w danej chwili. My te uczucia przelewamy dzięki nim na papier. Aniusia: Bardzo często fragmenty tekstów ich piosenek podrzucają mi obrazy, często dość dosłowne i oderwane od kontekstu całości, niemniej jednak bez tego, co ci panowie stworzyli, te obrazy nigdy nie pojawiłyby się w mojej głowie. Czasem czerpię z tekstów jedynie tytuły do prac, jednakże nie zmienia to faktu, że często wpływają one na końcowy efekt. Niestety do tej pory zrealizowałam zaledwie ułamek tego, co wymyśliłam, ale mam nadzieję, że wkrótce każda lub przynajmniej większość fantazji stanie się widoczna dla oczu, niebędących oczami mojej wyobraźni. Włączacie sobie czasem piosenki Tokio Hotel i rysujecie coś, co w nich słyszycie? Aniusia: Tak, ich muzyka pomaga wysiedzieć mi nad tymi wszystkimi szczegółami. Często fragmenty tekstów podsuwają mi wizje. Szkoda, że realizacja ich wszystkich potrwa lata. A gdybyście miały namalować coś dla TH, co by to było? Aniusia: Jakiś rok temu narysowałam Billa-wampira z myślą o jego upodobaniu do tych istot. Adrianna: Och! Ja narysowałam dla Billa jego portret i go wysłałam. Miałam mało czasu do namysłu, bo tylko dwie godziny, więc zrobiłam portret, ale chciałabym przekazać mu poprzez rysunek swoje uczucia, coś od serca, tak jak on przekazuje nam siebie przez muzykę. Aniusia: Chciałam kiedyś w jakimś stopniu uchwycić bliźniaczą więź Kaulitzów (rysunek z Yin i Yang), choć wiem, że nigdy jej nie zrozumiem. W końcu jestem jedynaczką...

Macie dużo czasu na zajmowanie się tym? Nadążacie realizować to, co sobie zamierzycie? Aniusia: Nie i drażni mnie ten brak czasu. Rozpoczęłam niedawno swoją pierwszą pracę tabletem, jednak zaczęła się szkoła, w tym roku matura... Adrianna: W szkole będzie coraz trudniej, na razie nie mamy zbyt wielu klasówek, ale chodzę dodatkowo na treningi i uczę się gry na gitarze. A jak z blokadą twórczą? Adrianna: To zależy od humoru. Czasami sobie myślę: „Co ja robię, nie namaluję tego za Chiny”. Aniusia: Ja myślałam, że wykończę się przy pracy na konkurs, w ostatnim dniu przed końcem terminu musiałam zrobić całe tło. Cały dzień, od kiedy wstałam, do drugiej w nocy pracowałam nad tym.

Adrianna Aniusia

Miewacie uczucia bezradności? Aniusia: O tak, mam, i to za często. Właściwie każda moja wizja na kartce wychodzi inaczej, niż widziałam ją w swojej głowie. W pewnym momencie okazuje się, że „nie, tak jednak nie dam rady, muszę to zrobić inaczej”, albo po prostu wizja ta się zaciera, gdy próbuję ją przenieść na papier. Nie potrafię wyłowić z nich detali, nie umiem jej przełożyć tak, jak przekładam zdjęcia. Adrianna: Mam to samo, a najstraszniejsze jest to, gdy zapominam, co wymyśliłam! Zawsze mam wenę na lekcjach, zwłaszcza na każdej nudnej religii.

19


THE PASSIONEN ISSUE

Adrianna: Już tak jest, że wszyscy najbardziej skupiają się na Billu i Tomie. Nic na to nie poradzimy. Ale G&G też są ważnymi osobami, dzięki którym ten zespół istnieje i tworzy muzykę. Na razie ich nie malowałam, ale myślę, że prędzej czy później powinnam narysować ich lub całe Tokio Hotel. Myślałyście kiedyś o komiksie? Jakby to wyglądało? Adrianna: Niestety, nie mam czasu ostatnio na jakiekolwiek rysowanie, ale myślałam o tym. Mam już zarys tego, jak to narysować i jaką historię stworzyć. Myślę, że fajnie byłoby później to złączyć, zrobić stronę tytułową. Później, za kilka lat, otworzyć ten komiks i pomyśleć: „jakie to były fajne czasy”. Myślę, że kiedyś na pewno zrealizuje ten pomysł. Aniusia: Dużo obrazków. *śmiech* I jeszcze teksty... Raczej nie, choć pomysł kilka razy przewinął mi się przez myśl. Bardzo kuszący był konkurs na Audi A1, lecz fatalnie się składa, że w tym roku czeka mnie matura. Bardzo podoba mi się, iż pomyślano tam o tym, że zrobienie takiego komiksu wymaga czasu i że dano miesiąc, jednak po drugie (pierwsze brzmiało: matura) wątpię, żeby mój pomysł ze smokiem przeszedł, a po trzecie nie umiałabym poprawnie napisać tekstów po niemiecku czy angielsku. Natomiast jeśli naprawdę miałabym kiedyś zrobić komiks, najchętniej zrobiłabym go o Billie'm i smoczycy, jednakże skoro piszę o nich książkę, myślę, że komiks byłby albo wypaczeniem całej ich historii, albo pomniejszym fragmentem dotyczącym ich miłości (Draffectill).

20

Czym różnią się Wasze prace z początków Tokio od tych teraźniejszych? Jak zmieniały się Wasze wizje? Aniusia: Przede wszystkim stopniem rozwoju techniki. Tak naprawdę wraz z TH zaczęła się moja przygoda z rozwojem i wolą czynienia postępów. Kolejną rzeczą jest stopniowe odchodzenie od rysowania „kopii” zdjęć, teraz śmielej dokonuję zmian albo rysowania wizji, na które nie ma jednego wzorca, a w których trzeba albo podeprzeć się wieloma źródłami, albo być zdanym wyłącznie na siebie. Można stwierdzić, że kiedyś tych wizji nie było albo raczej: nie wychodziły nigdzie poza moją wyobraźnię. Teraz stopniowo zaczynam się „otwierać”. Adrianna: Chcąc, nie chcąc, moje wizje rysunków wiążą się ze zmianami Tokio Hotel. Wystarczy włączyć ich dowolną piosenkę, a w głowie już powstaje ci obraz, który przenosisz na kartkę. Weźmy na przykład „Spring nicht”. Kojarzy się z bólem, cierpieniem, miłością i oddaniem dla drugiej osoby. Można to sobie z łatwością wyobrazić bez pomocy teledysku. Teraz weźmy piosenkę „World behind my wall”. Tu już mamy inne odczucia, bo piosenka jest dojrzalsza i bardziej osobista. Na tym polega sztuka.

Tekst: Boo

Aniusia

dwie postacie i wymaga przy tym większej kartki papieru,

Aniusia

Adrianna

Jakich Tokio-chłopaków lubicie rysować lub oglądać? Aniusia: Lubię twincestowe scenki, ale drażni mnie Billtranswestyta. On powinien być gościem w skórzanej kurtce, na czarnym motorze, niekoniecznie w okularach, bo zasłaniają piękne oczy, a nie w kiecce! *śmiech* A reszta zespołu? Aniusia: Kilka tygodni temu mnie to uderzyło, że tak mało razy poświęciłam Gustavowi i Georgowi na wyłączność kartkę papieru, a właściwie tylko po razie i to w 2007r. Gdy już napiszę maturę (a więc po maju 2011), zamierzam to naprawić, bo z jakiegoś powodu źle się z tym czuję. Cały zespół natomiast zrobiłam w sumie trzy razy. To jakby poczwórna robota, większe przedsięwzięcie niż jedna bądź

Wy też rysujecie albo malujecie? Chcecie pokazać, że warto spędzać godziny na ciężkiej pracy i pochwalić się jej końcowymi efektami, publikując je gdzieś? Wysyłajcie swoje rysunki do nas (483.news@gmail.com), a niedługo to marzenie może się spełnić!


THE PASSIONEN ISSUE

Ich mocą są słowa. Potrafią nimi operować w sposób nieoczywisty dla każdego, a przede wszystkim zachwycający. Piszą, bo taka jest ich pasja. Tworzą, bo tak podpowiada im dusza. Na papier przelewają swoje emocje... a ludzie to lubią! Stille Obraca się przede wszystkim w świecie liryki, choć tworzy także opowiadania. Poezją zainteresowała się w 2006 roku, a już dwa lata później wydała tomik ze swoimi własnymi wierszami. Był co prawda amatorski, jednak w planach jest już kolejny, profesjonalny – publikowany przez wydawnictwo. Z Tokio Hotel jest od 2005. Ich muzyka daje jej ogromną motywację do tworzenia, jednak jej największą inspiracją jest wokalista. Opisuje jego losy na Photoblogu. Pod wpływem weny napisała także wiersz oparty na piosenkach zespołu. człowiekopodobna jeśli płonę to tylko w ogniu melodii w akordach noszących moją bezradność w dźwiękach upragnionych momentami, chwilami tylko wątpię w wyobraźnię zaczepiam podświadomość drapiąc ją nostalgią nagle poprzez jeden ruch goni mnie fikcyjny jeździec enigmatycznie, milcząco uciekam przez monsun przez noc przez światło klaustrofobicznie zamknięta wybucham nieprawdziwa dotąd miłość automatycznie staje się rzeczywista płonę w ogniu melodii w słodkich promieniach marzeń

Stille

Unlike Zajmuje się prozą. Jest członkinią Stowarzyszenia „Piórem Feniksa”, dzięki któremu jej opowiadanie „Anioł Stróż” ukazało się w zbiorze opowiadań „Spisane Piórem Feniksa” (do kupienia od grudnia 2010). Niedawno podpisała kontrakt na własną książkę z profesjonalnym wydawnictwem. Ukończyła także warsztaty dziennikarskie. Fanką Magdeburczyków jest od czterech lat, w dodatku niezwykle aktywną: działała w Association Kaulitz, obecnie współpracuje z TH Team, a także organizuje zloty w Krakowie. Od tego wydania należy również do redakcji naszej gazety. Anioł stróż (fragm.) - Obawiam się, że w ogóle nie ustępują, ale zarówno Elias, jak i cała organizacja, niewiele mnie w tej chwili obchodzą. Nic już dla mnie nie znaczą, są niczym wyblakłe karty z przeszłości, jedynie od czasu do czasu dające o sobie znać. To błędy mojej młodości; w końcu, kiedy zakochałam się w Eliasie i dałam w to wszystko wciągnąć, miałam ledwie piętnaście lat. Nawet nie podejrzewałam, że wchodzę w towarzystwo psychopatów, którzy knują, pragnąc obalić obecny rząd i zabijają wszystkich na swojej drodze. Markus mnie z tego wyciągnął i tylko to się liczy. Ja już tam nie należę. To koniec i nie będzie powrotu. - Mylisz się. Jeśli nie dostaniesz ich przyzwolenia na odejście, już do końca życia będziesz czuła oddech zakonu na karku...ale to nie to miałaś na myśli, prawda? Opowiadaj, mamy czas. Zachęciła, odchylając się do tyłu i delikatnie bujając na tylnych nogach krzesła. Zatem opowiedziała...

Tekst: Just Ine Tee 21


THE PASSIONEN ISSUE

Próbowaliście kiedyś opublikować swoją powieść, ale zawsze myśleliście, że to dla Was niemożliwe? A może marzycie o napisaniu piosenki dla kogoś sławnego? Unlike i Stille przekonają Was, że warto czasem zaryzykować oraz rozłożą na najmniejsze części teksty Tokio Hotel.

Obie wydałyście swoje dzieła. Mogłybyście krótko opowiedzieć o tym, jak to zrobić i jak to wygląda? Unlike: Myślę, że po prostu trzeba pisać. Im więcej człowiek pisze, tym lepiej i tym bardziej się w to wciąga. Stille: Jasne, masz rację, aczkolwiek wydanie czegoś na poważnie wymaga czasu i – nie ukrywajmy – odrobiny szczęścia. Ciężko jest się wybyć w obrębie literackim, bo jest bardzo dużo „młodych talentów”. Unlike: Upartości też. W większości przypadków wydawcom trzeba patrzyć na ręce, żeby się przebić. Macie swoje rytuały, które musicie odprawić, zanim zaczniecie pisać? Stille: Muzyka jest często moją inspiracją, ale w trakcie samego pisania potrzebuję całkowitej ciszy. Uwielbiam pisać podczas jazdy pociągiem, to bardzo relaksujące. Unlike: Zawsze wiele kubków gorącej herbaty, czasami podkład muzyczny, a wtedy zawsze kochana, klimatyczna Adele. Koniecznie w nocy. Wtedy odcinam się od świata i zostaję sam na sam z moimi bohaterami. Stille: Kiedy jest ciemno, jesteś tylko Ty i świat pisania. To pozwala na spojrzenie w głąb siebie i odizolowanie się od rzeczywistości. Jak tworzycie postacie? Czerpiecie jakieś inspiracje z członków zespołu? Unlike: O Tokio Hotel piszę tylko w FFTH. Moja książka to tylko mój świat. Bohaterów nie wzoruję na realnych ludziach, choć czasem obserwując niektóre zachowania innych, buduję swoją postać. Nie wyobrażam sobie wplatania w to realnych osób. Stille: W opowiadaniu Bill jest egoistą, zepsutym przez media facetem, a mimo to bardzo wrażliwym. W wierszach raczej to ja jestem bohaterką, chociaż czerpię też z niego inspirację, gdyż jest dla mnie ikoną elegancji i odwagi, jeśli chodzi o stronę wizualną. Charakter? Moje postacie są często wrażliwe, pod presją, niepotrafiące czasami trzeźwo myśleć. Ma to chyba związek z wokalistą.

22

Czy napisałybyście coś poświęconego fanom Tokio Hotel, a potem wydały to na dużą skalę? Unlike: Myślę, że nie. Nie wyobrażam sobie przenoszenia świata FFTH do książek. To trochę jak ingerowanie w życie chłopaków. Nie lubię pisania o gwiazdach w książkach. Stille: Bardzo chętnie, ale ja nie napisałabym biografii. Raczej własną historię bazującą na ogóle fanów. W takiej książce każdy fan odnalazłby troszkę siebie, przecież myślimy podobnie. Byłoby to takie skupisko wspomnień, które każdy fan mógłby przypasować do siebie.

Unlike

Stille

Jedną z takich książek jest „Tokio Hotel Forever” autorstwa Dorotey de Spirito. Dziewczyna jedzie na koncert TH i spotyka tam miłość swojego życia i przyjaźń. Co sądzicie o takim FFTH z początków Tokiomanii wydawanych jako książki? Stille: Nie czytałam tego, ale właśnie coś podobnego mogłabym stworzyć. Unlike: Też nie czytałam i nie lubię takich książek. Takie coś można tworzyć na blogu, nie w książce.

Podjęłybyście się napisania biografii Toma Kaulitza, jeśli by Wam to zlecił? Jaki nosiłaby tytuł? Unlike: Podjęłabym się wywiadu rzeki z którymś z nich. Takie suche biografie mnie nudzą. Jeśli chodzi o tytuł: „Wciąż słyszę tamten ogłuszający krzyk fanów” albo „Przeszłość to my”. Lubię sentymentalne tytuły.


THE PASSIONEN ISSUE

Stille: Chyba bałabym się o doznanie pewnego szoku. *śmiech* A tak serio, czemu nie? Może potwierdziłoby się moje przekonanie, że Tom-kobieciarz to tylko wykreowany przez media gitarzysta. Tytuł: „Tom, seks i Rock'n'Roll - historia prawdziwa”. Gdyby Bill poprosił Was o wymyślenie tekstu na jego nowy tatuaż, co by to było? Unlike: „Od zawsze i na zawsze”. Kojarzy mi się z nim. Ostatecznie: „Should I give up? Or just keep chasing pavements?” (ang. powinienem się poddać? Czy trzymać się utartych ścieżek?) Stille: „Moją kolejną fryzurą będzie goły łeb”. *śmiech* Napisałybyście dla nich tekst piosenki, którą później mieliby wykonywać na scenie? O czym by była? Stille: To moje marzenie. Podjęłabym się tematyki bardziej dramatycznej, może motyw śmierci, obawy, strachu? Unlike: O nie, na pewno nie. Piosenki to dla mnie wciąż za mało tekstu. Ich piosenki są Waszym zdaniem skomplikowane? Mają coś w sobie? Stille: To właśnie ich teksty najbardziej lubię. Uwielbiam wsłuchiwać się w słowa i szukać ich drugiego sensu. Teksty Billa są zazwyczaj bardzo głębokie i nieoczywiste. Unlike: Myślę, że są pełne uczuć i to jest w nich najważniejsze. Stille: Uwielbiam jego motyw nocy, ciemności, aniołów. Jego metafory tak bardzo we mnie trafiają, że słuchając niektórych piosenek, czuję się jak w innym wymiarze. Która z piosenek najbardziej do Was przemawia? Stille: Kocham „Heilig”. Przede wszystkim za głębokie, bardzo romantyczne przesłanie, za poetycki, wrażliwy tekst i pełen uczuć sens. „Unicestwiasz zimno, kiedy mówisz”... Tak, to cudowne. Unlike: Chyba „Phantomrider”. Czasem sama czuję się jak on. Bardzo przemawia też do mnie „Screamin’”, bo jest takie życiowe. Sama jestem teraz w skomplikowanym związku i czasami mam ochotę krzyczeć. Stille: „Geisterfahrer” ma świetne przenośnie, metafory – po prostu kosmos! Ta piosenka jest tak poplątana, że nadal zastanawiam się, o czym tak naprawdę jest. Z ich tekstami można się utożsamiać. Próbowałyście kiedyś pisać polskie wersje ich piosenek albo robić jakąś analizę czy interpretację? Unlike: Nie. Nie lubię interpretacji, bo nigdy nie będziemy mieć stu procent pewności, czy o to właśnie chodziło. Więc po co bez końca gdybać? Stille: Nigdy nie pisałam własnych wersji ich piosenek. Analizy w głowie robię cały czas, ale za każdym razem wymyślam coś innego. Poświęcimy na to chwilę. Jakie przesłanie ma „Automatic”? Unlike: Wydaje mi się, że to mówi o świecie show biznesu, jak staje się dla człowieka zupełnie automatyczny. I o tym, jak ludzie reagują na ich sławę – nie potrafią być prawdziwi. To przerażające, ale co poradzić?

Stille: Bill sam tłumaczył, że chodzi o automatyczne uczucia, udawaną miłość. Moim zdaniem wokalista przelał trochę siebie do tekstu. Jak dla mnie, kipi on tęsknotą za normalnością. Ich automatyka to świat mediów. Unlike: Nie powiedziałabym, że za tym tęskni. Prędzej, że po prostu to dostrzega. Stille: A może zainspirowała go jakaś para na ulicy, kłócąca się, wtedy Bill pomyślał: „napiszę o tym, jak ona automatycznie go kocha, a tak naprawdę zdradza go z innym”. Adaptacja filmowa Waszych książek. Co Wy na to? Unlike: Pod warunkiem, że miałabym nad tym kontrolę. Często kiedy piszę, widzę to jako scenkę filmową. Fajna rzecz. Stille: Nie. Moim zdaniem zawsze film jest gorszy od książki. Unlike: To zależy od reżysera, ale na pewno nie chciałabym pisać jakiś okropnych romansideł na zerowym poziome, których ekranizacje zarabiają miliony. Wyobrażacie sobie siebie za kilka lat, gdyby to, co wydałyście, okazało się Waszym ostatnim "wielkim" sukcesem, ale mimo wszystko nie zostawiłybyście pisarstwa? Stille: Piszę, bo to kocham. Nie wiążę z tym mojej przyszłości. To, że wydaję tomiki poezji to pewnego rodzaju spełnienie siebie. Podzielenie się z ludźmi swoja twórczością to duma dla autora. Unlike: Mogłabym mieć tysiąc kotów i psów, pisać mierne opowiadania, i mieszkać w rozlatującej sie ruderze. *śmiech* Ale pewnie zajęłabym się czymś innym, a pisała wieczorami dla przyjemności. Pisanie dla sławy to nie sztuka, tylko czysta komercja. Jeśli miałybyście wybrać: pisanie tekstów na kartki okazjonalne lub korekta książki telefonicznej? Unlike: Nic. Wypadałoby trzymać jakiś poziom. Stille: Ja bym tam się zajęła książką telefoniczną. *śmiech* Największe marzenie pisarskie to... Stille: Wydać tomik, który będzie inspiracją dla następnych, młodych pokoleń. Unlike: Usłyszeć pewnego dnia, że to, co tworzę miało na kogoś wpływ, coś mu dało, pomogło.

Jeśli też piszecie i chcielibyście gdzieś opublikować swoje prace, wysyłajcie je na naszego maila (483.news@gmail.com), a umieścimy je w naszej gazecie.

FFTH w wykonaniu dziewczyn: Stille: www.claustrophobischeng.fbl.pl Unlike: www.chasing-pavements.blog.onet.pl

Tekst: Just Ine Tee 23


THE PASSIONEN ISSUE

Wcielając się w inne postacie lub sytuacje, przenoszą się do zupełnie odmiennego świata. Przedstawiają ludziom nie siebie, a swoje interpretacje, które wypływają prosto z ich wnętrza. Ich emocje uderzają w publiczność ze zdwojoną siłą i zapierają jej dech w piersiach. Zryta do zachwycania używa wszystkiego, co się na nią składa – intonacji, słów, gestów; Ana – już tylko dynamicznych ruchów swojego ciała. Zryta Teatrem zainteresowała się dwa lata temu, kiedy szukała ucieczki od wiecznych kłótni z siostrą. Przez ten czas wzięła udział w pięciu przedstawieniach wystawianych przez Teatr Charyzmatyczny w Rawie Mazowieckiej, np. „Dwa teatry” (J. Szaniawski), „Ecce homo”, „Tango” (S. Mrożek). Raz prowadziła nawet zabawę podczas Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Rawie. Jak twierdzi, aktorstwo daje jej ogromną satysfakcję, zmieniło ją i podniosło jej samoocenę. „Jestem w tym dobra” – mówi. W dotarciu do celu nie przeszkodził jej nawet słomiany zapał, który zawsze miała. Po kłótni z siostrą rozstała się także z Tokio Hotel, które było ich rzeczą wspólną, czymś, co umacniało między nimi więzi. Przez ponad dwa lata była od nich kompletnie odizolowana, nawet nie chciała o nich słyszeć. Dziś znów jest ich fanką, a wszystko dzięki marcowemu koncertowi w Łodzi. Mimo że nie była do końca pewna, czy chce jechać, uzbierała pieniądze, malując ludziom grafiki na ścianach. Od tamtej pory wszystko się zmieniło.

24

Ana Jej taneczna kariera nie była długa – trwała rok. Dziewczyna tańczyła w studiu tańca Born2Dance w grupie Fame w Żyrardowie. Jak sama mówi, gdyby nie przerwa, którą zrobiła po roku, byłaby na wielu zawodach tanecznych. Na razie ma za sobą kilka występów – formacje i taniec solowy. Specjalizuje się w Jazzie. W poprzednie wakacje podczas wizyty na pewnej wsi pod Radomiem uczyła dzieci właśnie tego stylu tańca i dawało jej to ogromną radość. W tym roku postanowiła wrócić do studia Born2Dance, jednak wciąż zastanawia się nad zmianą grupy. Co teraz? Hip Hop, Show Dance, Break Dance, a może Disco? Jeszcze nie zdecydowała, ale wie jedno: chce znów tańczyć i rozwijać swoje umiejętności. Ostatnimi czasy jej miłość do zespołu nieco przycichła, a raczej nie ma za wielkich szans na rozkwit, ponieważ dziewczyna od roku odcięta jest od największego źródła informacji o Tokio Hotel – internetu. Mimo to wciąż są oni dla niej równie ważni jak w czasach, kiedy prowadziła Stowarzyszenie Polskich Groupies. Niestety nie dane jej nigdy było zobaczyć chłopców na żywo, ponieważ w drodze na Torwar zemdlała w samochodzie i nie dotarła na halę, a na koncert w Łodzi czy za granicą możliwości pojechania nie miała. Strony grup, do których uczęszczają dziewczyny: Zryta: www.teatrcharyzmatyczny.blog.pl Ana: www.born2dance.pl (zakładka: Fame)

Tekst: Just Ine Tee


THE PASSIONEN ISSUE

Zastanawialiście się kiedyś, co aktorzy i tancerze robią przed występem? A może chcielibyście zobaczyć wcielanie się w rolę psa lub śmierci, czy solówkę do „Zoom Into Me”? Sprawdźcie, co jeszcze na Was czeka. Dlaczego wybrałyście właśnie taką formę aktywności? Co ona Wam daje? Ana: Poprzez taniec wyrażam to, co czuję. Moim zdaniem nie ma nic piękniejszego od tego, co w tym momencie wykonuję. To moje życie. Jest wszystkim. A przede wszystkim uwielbiam jazz. Zryta: Teatr jest moim oderwaniem od rzeczywistości, frajdą dla mnie jest to, że przez jakiś czas mogę pobyć kimś innym bez żadnych konsekwencji. Ana: W życiu trzeba próbować wszystkiego, prawda? Śpiewałam, robię to do tej pory, malowałam... Więc pomyślałam, że taniec jest czymś, z czego mogłabym skorzystać. Zryta: Ja też malowałam, grałam nawet na gitarze. Ciężko było zawziąć się w sobie i nie skończyć z tym? Takie hobby jak Wasze wymagają wielu godzin ćwiczeń... Co Wam w tym pomogło? Ana: Na pewno siła w środku, chęć osiągnięcia czegoś, rozwijania się w tym kierunku. Moją inspiracją był Michael Jackson, to pod koniec tamtego roku, ale wcześniej za taki autorytet miałam własną trenerkę, którą bardzo podziwiam. Naprawdę świetnie tańczy i chciałabym być jak ona. Zryta: Świadomość, że moja praca będzie oceniana, ludzie to zobaczą. Aktorstwo jest jakby rodzajem prostytucji - sprzedajesz się, musisz się spodobać ludziom. Dlatego też ciężko ćwiczymy, żeby dojść do perfekcji. Potem i tak największą nagrodą za to są brawa ludzi, to też mi bardzo pomaga. Kiedy raz się coś takiego przeżyje, poczuje tę atmosferę – to nie sposób się od tego oderwać. Ana: Brawa ludzi są czymś cudownym. Taką oceną za to, co robisz. Wtedy jesteś szczęśliwa, zadowolona ze swojej pracy. A Tokio Hotel pomogło Wam w jakiś sposób? Ana: Oczywiście! Dzięki nim nabrałam poczucia rytmu, wyczuwałam tempo i często właśnie do ich kawałków układałam własne solowe choreografie. Zryta: Są takie momenty, kiedy czuję, że nie dam rady. Wtedy myślę o nich, że też ciężko nad sobą pracują, by dojść do pożądanego przez nich poziomu, też występują przed publicznością. TH to grupa 4 osób, która się wspiera. My też tworzymy grupę, ale 10-osobową i tak samo mocno się wspieramy i przyjaźnimy ze sobą. Oni są dowodem na to, że można osiągnąć wymarzony sukces, ale nie można się przejmować zdaniem ludzi, którzy się nie znają i trzeba być naprawdę wytrwałym.

Inspirujecie się nimi? Używacie jakiś ich cech osobowości do odegrania jakieś roli, która jest do nich podobna? Zryta: Jak grałam ruską lolitkę, która puszczała się z miejscowym sędzią, to non stop myślałam o Tomie. Zazwyczaj trafiały mi się dziwne postacie z jeszcze bardziej dziwnym charakterem. Ciekawie byłoby zagrać kogoś tak osobliwego jak Bill. Ana: Aktorstwo jest potrzebne również w tańcu, by dopasować się do swojej choreografii. Z pewnością ta energia Billa na scenie pomagała mi w show, w układach na występy, bądź na zakończenie sezonu. Również jego melancholijność i smutek w oczach, który czasami widać, używany jest w jazzie, przykładowo klimat „Rette Mich” był przeniesiony na układ, który do tej pory pamiętam i bardzo ciężko nad nim pracowałam. Skupienie Gustava wykorzystywałam przy rzeczach dość ciężkich dla mnie, przy technice tańca, która nie jest wcale łatwa. Jak udaje Wam się wcielać w te role? Zryta: Muszę najpierw poznać postać. Potem szukam jej podobieństwa w zachowaniu do niektórych moich znajomych. Dodaję do niej też trochę siebie. Bywa też tak, że się nie wczuwam, po prostu muszę nią być. Podczas premiery nie jestem sobą, odrzucam swoje problemy i zmartwienia, by wejść w inną rzeczywistość. Skupiam się na roli. Ana: Bardzo często myślę, jak poczułabym się w takiej sytuacji. Zazwyczaj potrzebuję chwili skupienia, samotności. Często oglądam stare sztuki, filmy, z których biorę przykład. To niezmiernie ważne w moim zawodzie, żeby odzwierciedlić sytuację i uczucia. Zryta: Żeby się wczuć, trzeba po prostu odrzucić wszystkie bariery, które cię blokują, trzeba dać się wyzwolić. Zależy, czy rzeczywiście stawiasz przed sobą granicę. Jeśli nie – możesz spróbować wszystkich sposobów.

25


THE PASSIONEN ISSUE

Zagrałybyście w filmie opartym na przeżyciach TH, gdybyście miały wystąpić jako ich damskie wersje? Zryta: Gdybym miała być Billem, to byłabym divą. Tom – musiałabym być ladacznicą wiecznie szukającą doznań, Georg – to chyba trochę sobą, a Gustav, to ktoś zamknięty w sobie. Najbardziej odpowiadałby mi Tom, nawet w męskiej wersji dałabym radę. Ana: Też wybrałabym Toma, mogłabym też grać fankę. Zryta: Ja mogłabym grać nawet jego psa. Szczekam i merdam ogonem – bezkonkurencyjne. *śmiech* Jeśli chłopcy mieliby zagrać w filmie, o czym by był i jaki miałby tytuł? Zryta: Mogliby zagrać w Psach. Już widzę, jak Bill mówi do Toma głosem Lindy: „Pier****łeś moją kobietę”. *śmiech* Ana: A może w autobiograficznym? Takim typowo o ich życiu, żeby ludziom i fanom uświadomić, że to, kim są nie zawsze jest proste... Albo w jakimś horrorze... O tak. Zryta: I tytuł do niego: „World Behind My Wall”. W jakim tańcu lub roli widziałybyście każdego z nich? Ana: Georga widzę bardziej w show, gdzie jest kolorowo, to on jest szefem i na nim jest skupiona uwaga. Gustav... Jego od razu zobaczyłam w dancehall'u. Tom – hip hop, ale również electro boogie. Bill – jakiś jazz, może disco. Bill jest elastyczny, więc dopasuje się praktycznie wszędzie. Zryta: Bill to cha-cha! Jeśli chodzi o film, Bill mi pasuje na zagubionego romantyka, koniecznie nieszczęśliwie zakochanego, może Edward Nożycoręki? Tom mógłby zagrać w „Szkole Uwodzenia”. Georg koniecznie w komedii! To zabawny facet, dałabym mu każdą komediową rolę! Gustav jak dla mnie byłby tą tajemniczą postacią z II części „Dziadów”. Ana: Georg powinien założyć kabaret. Chętnie bym się do niego zgłosiła. *śmiech* A teraz pytanie, które nurtuje niemalże wszystkie fanki TH... Czy Bill tak naprawdę tańczy? Ana: Tańczy! Chociaż nie mogę zbytnio tego określić... Może „Bill dance”? Dość charakterystyczne ma te swoje ruchy. Tak skrada się w pewnych momentach, lata po schodach, jak na dobrych musicalach... Każdy jego ruch jest sam z siebie. To się u tancerza również ceni. Zryta: Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że rusza biodrami! *śmiech*

26

Jak oceniacie ich występy? Zarówno te na żywo, jak i w TV. Zryta: Widać, że lubią to, co robią. Nie są zawstydzeni przed publicznością, ba, uwielbiają być w świetle reflektorów. Są wyluzowani, nie boją się ludzi, a to jest najważniejsze. Dlatego byłam też zachwycona ich występem w Łodzi. Ana: Bill sprawdza się w roli frontmana. Lubi kamery... Moim zdaniem, każdy ich występ jest inny, jest genialny. Zgodziłybyście się zagrać w ich teledysku lub wziąć udział w ich trasie live? Zryta: W trasę bym raczej nie pojechała, czuję, że nie dałabym rady. Ale w teledysku, czemu nie? Stanie z idolem w cztery oczy... coś niesamowitego, zazdroszczę dziewczynom, które wygrały M&G. Ana: Myślę, że tak. Nie ma nic piękniejszego od stania z idolem w cztery oczy. To niezapomniane przeżycie. Ja też im zazdroszczę. Co czujecie tuż przed występem? Myślicie, że to podobne do odczuć chłopaków? Zryta: Zdecydowanie stres, ale nie ten zwyczajny lecz przyjemny. Trema to taka gra wstępna, dodaje sił. Myślę, że chłopaki też tak mają. Ana: Pewnie tak. Myślę, że oni również czują tę adrenalinę, emocje. Martwią się, czy dobrze wypadną, czy wszystko jest w porządku... Żeby odreagować najczęściej skaczę. Śpiewam. A jak mi nie wyjdzie, to potrafię zjeść paczkę paluszków... Zryta: Ja się nie odzywam albo ochrzaniam wszystkich dookoła. Bardzo się skupiam. Czasem słucham muzyki. Najcięższy układ, najtrudniejsza rola? Zryta: Postać śmierci. Biegałam na bosaka po scenie pomalowana na biało, z szubienicą i obłędem w oczach. Musiałam zabijać ludzi, krzyczeć okropne rzeczy... Nawet po spektaklu miałam wrażenie, że ludzie patrzą na mnie jak na psychopatkę. Ana: Solo do " Zoom Into Me" było trudne. Musiałam zajrzeć w głąb siebie, próbować odnaleźć się w tym. To mnie prowadziło do łez. Występ to... Zryta: Rodzaj seksu: najpierw jest gra wstępna – tremujesz się, nie wiesz do końca, co z tego wyjdzie; potem występujesz – kochasz się z publicznością, uwodzisz ich, zabawiasz; później biją brawa i krzyczą twoje imię – orgazm; a po wszystkim zamyka się kurtyna – idziesz spać. Ana: Pokazanie ludziom własnych umiejętności i pasji. Zachęcenie ich do oglądania, nawet robienia tego co ty, uświadomienia, że to coś cudownego. To wspaniałe uczucie występować przed ludźmi, słyszeć brawa i czuć się spełnionym. A czym dla Was jest teatr i taniec? Może próbowaliście kiedyś w nich swoich sił? Dział Interakcja czeka na Wasze wypowiedzi.

Tekst: Just Ine Tee Zdjęcia: Zryta i Ana


THE PASSIONEN ISSUE

Zdarzyło Ci się zarywać całe noce, głosując niestrudzenie na swoich ulubieńców? A może wprost przeciwnie – wszelkie sondy starannie omijałeś? Jakkolwiek byś wobec nich nie postępował, jedno jest pewne: bez wątpienia o nich słyszałeś. Ankiety, głosowania, sondy – obecne w niemal wszystkich krajach, stanowiące gorący temat szczególnie w świecie fanów. Mówi się o nich, że są jednym z ogniw scalających wielbicieli z performerami i coś w tym jest. „Myślę, że w ten sposób im pomagamy, żeby ich gwiazda nie zgasła i to podtrzymujemy” – mówi Jumbiena. I rzeczywiście tak jest. Podczas gdy oni dają nam siebie w czasie koncertów i wiele przekazują poprzez utwory, my głosujemy, okazując im swoje wsparcie i sprawiając, że wciąż jest o nich głośno. Szczególnie w świecie fanów Tokio hotel jest to wyjątkowo ważne. Na stronie Oficjalnego Polskiego Fanclubu działa „Voting Alarm” – informacja o najnowszych nominacjach z adresami stron oraz zachętą do wzięcia udziału. Strony fanowskie także posiadają własne działy z aktualnymi sondami, a na popularnych shoutboxach trwa wzajemne przypominanie sobie o terminach oraz namawianie do pomocy. W końcu liczy się każdy głos, a szybki przepływ informacji i zgodna współpraca to podstawa. Wśród samych fanów zdania na ten temat są jednak dość podzielone. „Osobiście uważam, że to odgrywa ważną rolę w fanowskim życiu zespołu. TH ma duże szanse dzięki temu, że głosują fani z całego świata i nieważne jest to, że ankieta jest dla innego kraju. I to jest piękne” – kontynuuje Jumbiena. W środowisku fanów jej opinia ma wielu zwolenników, którzy chętnie biorą udział w tego rodzaju przedsięwzięciach. Jednak po drugiej stronie stoją także osoby, które mają zupełnie odwrotne zdanie. Jedną z nich jest Kalljet: „To głupota, bo fanki są tak cholernie zapatrzone w nich, że tylko jedna na milion będzie głosowała mądrze, a reszta będzie szła falą, żeby tylko wygrali w czymś, jakąś nagrodę”.

Oficialny Polski Fanclub Tokio Hotel

Zdania są różne i może to i dobrze, w końcu od tego mamy możliwość wyboru czy chcemy w tym uczestniczyć, czy też nie. Niezależnie jednak od naszych poglądów głosowania funkcjonowały, funkcjonują i zapewne długo jeszcze funkcjonować będą. Wciąż wywołując wiele emocji, scalając fanów i dając im powód do dumy – w końcu to tylko dzięki nim, ich idole królują we wszelkiego rodzaju ankietach, zajmując najwyższe miejsca.

A teraz chwytajcie za myszki! Przed nami lista najnowszych głosowań: • EMA MTV Awards (http://ema.mtv.pl/glosowanie) • MTV VMB Awards (http://vmb.mtv.uol.com.br/votacao/artista-internacional) • MTV Brazil – Top 10 (http://mtv.uol.com.br/top10/) • MTV Croatia – Top 20 (http://www.mtv.com.hr/topliste/top-20) • TMF – Dag Top 5 (http://dagtop5.tmf.be/)

• MTV Asia – Chart Attack (http://www.mtvasia.com/Onair/Shows/ChartAttack/vote.htm l)

• MTV Greece – Hitlist Hellas (http://www.mtvgreece.gr/charts_vote.php?category=15)

• Universo do Rock (http://www.universodorock.com/enquetes/rockinrio20 11.asp)

Tekst: Unlike 27


THE PASSIONEN ISSUE

Czy miałyście kiedyś ochotę ubrać się jak jeden z członków Tokio Hotel? Zlot, koncert, bal przebierańców... okazji jest wiele, jednak ciuchy, które noszą chłopcy są niestety dość drogie. Nie martwcie się! Przygotowaliśmy dla Was dwa zestawy, w których będziecie mogły poczuć się jak... Georg!

Zestaw I – dzienny Zwyczajnie, wygodnie, lecz nadal stylowo! Tak najczęściej pokazuje nam się Georg. Zestaw nadaje się dla osób, które nie lubią się wyróżniać z tłumu, ale nie zamaże on Waszego poczucia stylu! Na ten strój składają się szare jeansy, biały (lub szary) top i bluza z kapturem. Georg lubi męskie rurki, czasem dodaje do nich łańcuch lub pasek. Dziewczynom proponuję zwykłe rurki, szare marmurki lub spodnie typu boyfriend (obniżony krok). Jak widać, większość dozwolona, aczkolwiek dzwony są bardzo nie w stylu Georga! Do tego białe tenisówki i voilà! Jeśli chodzi o górną część, najlepszym wyjściem jest szary lub biały T-shirt z dużym nadrukiem – tutaj wszystkie chwyty dozwolone! Zabawne napisy, logo ulubionego zespołu, śmieszne obrazki czy też abstrakcyjne figury – wszystkie dostają ode mnie zielone światło! Georgowi zdarza się wyłamać od tej zasady i zakłada kolorową koszulkę, jednak nadal pozostaje ona w ciemnych tonacjach (np. zgniła zieleń, ciemna czerwień). Pasuje to bardziej do ciemnych jeansów, niż szarych spodni, jednak te wybieramy nieco szersze. W chłodniejsze dni wypada narzucić na to bluzę z kapturem, tutaj idealnym kolorem byłby czarny – doda niewielkiego kontrastu. Niestety, nie pasuje ona do kolorowych koszulek, dlatego do bluz wybierajmy melancholijne T-shirty. Bluza powinna być rozpinana i zapięta do okolic żeber, by móc wyeksponować nasz szalony nadruk na koszulce! Georgowi zdarzało się założyć bluzę o innym kolorze niż czarny; wyglądał w niej jednak dość dziwnie i odniosłam wrażenie, że równie nienaturalnie się w niej czuł, dlatego odradzam stosowanie takich rozwiązań! Makijaż jak najdelikatniejszy – można podkreślić rzęsy, przypudrować delikatnie twarz, a usta pokryć błyszczykiem, jednak bez żadnych większych rewelacji. Georg nie wyróżnia się również żadnymi tatuażami ani piercingiem, dlatego kolczyki, nawet w uszach, odpadają! Włosy wyprostowane (jeśli mamy więcej czasu, możemy delikatnie wywinąć końcówki) z przedziałkiem po boku, „przylizane” (nie radzę przesadzić! Z mocno przyklapniętymi włosami wyglądałybyśmy dość niekorzystnie i nienaturalnie!). Gdzie kupić? - Bluza - Cropp - 89,90 - Bluzka - Cropp - 39,90 - Spodnie - House - 59,90

28


THE PASSIONEN ISSUE

Zestaw II – wieczorowy Tu już odważniej i bardziej rock’n’rollowo! Georg nie zawsze lubi pozostawać w cieniu bliźniaków, dlatego na ważniejsze wydarzenia zmienia nieco swój outfit! Ten zestaw jest zdecydowanie dla dziewczyn, które lubią ostrzejsze brzmienia i nie czują się źle, gdy patrzą na nie inni. Podstawą jest skórzana kurtka – to ona dodaje pikanterii i wyrazu. Najlepiej w kolorze czarnym, rozpięta, a pod nią T-shirt! Tutaj, podobnie jak w poprzednim zestawie, lepiej nie kombinować z kolorami, bo może skończyć się to klapą. Zrezygnujmy również z wychwalanych wcześniej dużych nadruków – zastąpmy je niewielkimi napisami w stonowanych barwach. Nie powinny kontrastować z kurtką! Dolna partia to spodnie o podobnym kroju jak we wcześniejszym zestawie, jednak lepiej zmienić kolor szary na czarny. Dopuszczalne są również legginsy, jednak do nich koniecznie dobieramy tunikę (byle nie za luźną!), a co za tym idzie, kurtka powinna sięgać do pasa. Nie rezygnujemy z tenisówek. Zestaw może wydawać się dość nudny, dlatego, by poczuć się bardziej kobieco, możemy dobrać trochę biżuterii – kilka cienkich bransoletek, małe kolczyki i pierścionek na pewno nie zaszkodzą! Wszystko w kolorze srebrnym! Dla odważniejszych fanek Georga proponuję również czarne szpilki (ewentualnie balerinki, pamiętajmy, że mamy czuć się wygodnie i komfortowo, a nie poruszać się nienaturalnie przez dodatkowe 15 centymetrów!), które można przyozdobić ćwiekami. Jako że jest to zestaw typowo wyjściowy, nie można ominąć torebki! Niewielka, czarna z różnymi srebrnymi ozdobami. Tak, srebrny to najlepszy kolor dla dodatków przy tym stroju! Nie zmieniamy fryzury, jednak makijaż może być mocniejszy, niż w poprzednim przypadku. Kredka i ciemne cienie nie zaszkodzą! Nie polecam robienia tzw. smoky eye (bardzo mocno podkreślone oczy), bo wyglądałybyśmy bardziej jak delikatna wersja Billa, niż ostrzejszy Georg!

Gdzie kupić? - Skórzana kurtka - Lee - 549,- Spodnie - Lee - 309,- Bluzka - Lee - 59,-

Modelka: Zysia Zdjęcia: Pixie Tekst: Boo

29


THE PASSIONEN ISSUE

LIST GOŃCZY Imię: Gustav Klaus Wolfgang Nazwisko: Schäfer Ksywa: on podaje Juschtel, a fani nazywają go Gusti, Gucio, Owczarz(od nazwiska), Gutek itp. Data urodzenia: 08.09.1988 Miejsce urodzenia: Magdeburg, Niemcy Znak zodiaku: Panna Kolor oczu: brązowe Kolor włosów: blond Wzrost: 1,70 Waga: różnie bywa, ale okolice 70 kg. Rodzeństwo: starsza o osiem lat siostra Franziska Stanowisko w zespole: perkusista

Gustav i… Tokio Hotel To jego największe spełnione marzenie – grać na ukochanym instrumencie z grupą przyjaciół. Mimo że chłopak nienawidzi wywiadów (podkreślił to nawet w jedynym dziesięciominutowym wywiadzie tylko z nim), całej tej show-otoczki i wszystkiego, co odciąga go od perkusji – spełnia marzenie. I jest z tego „cholernie dumny”. Stoi z tyłu, robi, co powinien (tudzież co każą), ale przy każdej nagrodzie widać w jego oczach ogromną radość. Gustav i… Tom Poznany przypadkowo w klubie dzieciaczek z zamiłowaniem do gitary. Teraz są dobrymi przyjaciółmi, pomimo tego, że Tom lubi żartować sobie z kumpla, jednak Gustav nie pozostaje mu dłużny. Obydwaj panowie bardzo się lubią, nawet użyczają sobie nawzajem instrumentów, co mogliśmy zobaczyć na DVD z trasy Zimmer 483 oraz w klipie World Behind My Wall.

Gustav i… Bill Cóż, przy Billu nasz kochany perkusista wygląda na małą, acz słodką kluskę. Ale różnica we wzroście nikomu nie przeszkadza. Są dobrymi kumplami. Oczywiście również poznali się w klubie. Gustav uważa Billa za strasznego lenia i egoistę oraz człowieka, który najchętniej przespałby całe swoje życie. Gustav i… Georg Poznali się w szkole muzycznej i we dwójkę wybrali się do klubu, w którym spotkali bliźniaków. Nie da się ukryć, że obu panów łączy najprawdziwsza przyjaźń, mimo iż Gustav też czasem nabija się z kumpla, nazywając go Hobbitem. Georg, to taki jego kumpel od stania w cieniu. ;) Gustav i… Durch den Monsun Cóż, od tego zaczęła się kariera zespołu i cały ten showświatek, którego Gustav nienawidzi. Jednak chłopak uważa, że zespół jest najważniejszy i cieszy się z sukcesów.

30


THE PASSIONEN ISSUE

Gustav i… perkusja Tą historię zna chyba każdy fan. Mały Gustav, wybijał rytm siedząc pod stołem, kiedy jego rodzice słuchali muzyki. W wieku 5 lat tata zaprowadził go do szkoły muzycznej no i… samo poszło. Jego idolem w tej materii jest Lars Urlich (Metallica). Gustav i… szkoła Muzyczna, technikum ekonomiczne, a na końcu nauczanie prywatne. Ogólnie chłopak lubił (i zapewne dalej lubi) się uczyć. Czy ma maturę, na pewno nie wiemy, ale możemy się domyślać, że skoro nawet bliźniaki mają, to on tym bardziej. Gustav i… języki obce Wiemy, że mówi biegle po angielsku. Udowodnił to we wspominanym wcześniej dziesięciominutowym wywiadzie. Niektórzy fani uważają, że ma najlepszy akcent z zespołu, inni zestawiają go z Georgiem w jednej linii. Ale jakby nie było, nikt nie ma odwagi porównać go w tej materii z Billem czy Tomem. Chłopak uczył się tego języka w szkole i jak widać (i słychać) na dobre mu to wyszło. ;)

Gustav i… koncerty Tokio Hotel Chłopak uwielbia występować na scenie ze swoim zespołem i pokazywać, co potrafi. Jego żywiołem są solówki i zabawa w falę z fanami. Wszyscy wiedzą, co będzie się działo, kiedy perkusista pojawia się na scenie. Raz nawet udało mu się (co z tego, że na mniej niż sekundę?) uciszyć całą, kilkunastotysięczną widownię. Było to nie lada wyzwanie.

Gustav i… fani W materiale „One night In Tokio”, który znalazł się na DVD „Schrei Live” Gustav przyznaje, że kontakt z fanami jest dla niego bardzo ważny i że chciałby go podtrzymywać. Jak jest teraz? Ciężko powiedzieć. Widzi, co dzieje się z bliźniakami. Jednak widać, że chce być przy fanach, nie ma ich za ludzi podrzędnych i gorszych, bo nie stać ich na nowe okulary od Gucciego. Przykład? Przyjazd zespołu do Łodzi. Gustav (wraz z Georgiem) wesoło odpowiedział fanom „hi, hello”… Banał? Bliźniacy nic nie powiedzieli.

Gustav i… rodzina Mama Christine, tata Wolfgang i starsza o 8 lat siostra Franziska. Tyle wiemy, jeśli chodzi o szczegóły. Perkusista zawdzięcza ojcu zamiłowanie do muzyki i grę na perkusji. Kiedy tylko może, zaznacza, że rodzina jest dla niego najważniejsza i że to dzięki nim jest tym, kim jest. Dziękuje za wsparcie w najtrudniejszych chwilach. Gustav i… przyjaciele Perkusista na każdej płycie dziękuje swoim przyjaciołom. W książeczce z Zimmera znajdujemy nawet podziękowania za świetny wypad w góry. Przyjaźń jest dla niego bardzo ważna. Gustav i… miłość Jeśli o naszego perkusistę chodzi, wiemy tyle, że kiedy kariera zespołu zaczynała nabierać tempa związany był z niejaką szesnastoletnią Lydią, która była jego pierwszą dziewczyną. Byli ze sobą półtora roku. Niestety (a może i stety), ich związek nie wytrzymał tak ciężkiej próby i już w grudniu 2005 Gustav powiedział, że jest singlem. Od tamtego czasu, jest sam. Nigdy nie przyłapano go z kimś, kogo szybko by się nie rozpoznało.

Gustav i… dziewczyny Według najnowszych danych jego serce jest zajęte i to na tyle poważnie, że nie wybiera się z bliźniakami do L.A. tylko zostaje w Niemczech, by zająć się ukochaną. Wielu fankom było smutno z tego powodu, ale cieszmy się, że on jest szczęśliwy! Gustav i… bielizna Naszemu kochanemu perkusiście zdarzyło się parę razy na koncertach pokazać nam kraciaste gatki. Szkoda, że nic więcej, co nie?

31


THE PASSIONEN ISSUE

Gustav i… seks Wbrew temu, co ma w zwyczaju powtarzać Tom, Gustav nie jest prawiczkiem. Kiedyś wspomniał o tym w wywiadzie. Powiedział: „mam to za sobą” i… zamilkł. Zachowanie godne pochwalenia – chłopak nie opisuje przebiegu stosunku w gazetach, a dziewczyna nie musi się tym zadręczać. Choć, chodzą słuchy, że Gusti wcale nie jest taki święty w tej materii, za jakiego go uważamy. ;)

Gustav i… jego idole Lars Urlich (Metallica), System Of A Down… rany, czego z cięższej muzyki ten chłopak nie słucha! Jego muzyczne gusta trzymają się metalu i heavy. Gustav i… jego styl Koszulki z nadrukami rockowych zespołów i nieodłączne czapki bejsbolówki. Chłopak nie przejmuje się zbytnio obowiązującymi modowymi trendami i nosi to, w czym mu wygodnie. Jasne, miał parę wpadek z totalnie niepasującymi do jego wagi/wzrostu/wyglądu ciuchami, ale komu z nas się to nie zdarza?

Gustav i… tatuaże Jak na razie możemy naliczyć całe trzy. Pierwsze, w 2008 roku pojawiły się skrzydła na plecach połączone z mieczem i gałązką oliwną. Wg. samego zainteresowanego skrzydła oznaczają wolność, miecz – wszystkie złe rzeczy jakie mu się przytrafiły, a gałązka oliwna – wszystko, co dobre. Niedługo potem oczom fanów ukazał się niezidentyfikowany obiekt na prawej ręce. Ni to kometa, ni to gwiazda… Gustav nic o tym nie powiedział. Mało komu się ten wzór podoba i pojawiają się teorie spiskowe o zakładzie z Billem. Niestety, przegranym. Trzeci tatuaż Gustav zrobił sobie w 2009 roku, na prawej łydce fragment tekstu Johnego Casha głoszący: ”What have I become, my sweetest friend. Everyone I know goes away in the end. And you could have it all. My empire of dirt. I will let you down. I will make you hurt. If I could start again. A million miles away I would keep myself I would find a way “ Możemy to przetłumaczyć:

Gustav i… kolorowy zawrót głowy W lipcu 2009 roku fani przeżyli niemały szok, kiedy zauważono u Gustava czarne włosy, które (moim skromnym zdaniem) wcale mu nie pasowały. Zastanawiano się, czy był to efekt przebytego urazu głowy (info kawałek dalej), czy przegrał zakład z Billem, a może był to głupi żart. Potem nadszedł czas tlenionego blondu, aż wkońcu wrócił nasz ukochany naturalny blond. I miejmy nadzieję, że tak zostanie.

„Czym się stałem? Mój najsłodszy przyjacielu, Każdy kogo znam W koocu odchodzi I mógłbyś mied to wszystko Moje imperium brudu Ja was zawiodę Sprawię, że będziecie cierpied Gdybym mógł zacząd od nowa Milion mil stąd Zadbałbym o siebie Znalazłbym moją drogę” Z tego, co wiemy, jego rodzice nie byli zadowoleni z tych tatuaży, ale że koleś jest pełnoletni to (teoretycznie) może robić, co chce.

32


THE PASSIONEN ISSUE

Gustav i… motoryzacja Prawko było, ale się zmyło, kiedy Gustav w listopadzie 2008 r. wjechał pod tramwaj. Nikt mu niestety nie powiedział, że jak jest zakaz skrętu, to się nie skręca i kiedy się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy. Skończyło się na zderzeniu, jednak gdyby nastąpiło ono nie w połowie auta, a ok. 30cm w jedną czy drugą stronę, Gustav i jego pasażerowie raczej nie wyszliby z tego cało. No i razem z prawkiem, do wspomnień możemy też zaliczyć piękne, nowiutkie BMW serii 3, warte ponad sto tysięcy złotych. Teraz za jego prywatnego szofera najczęściej robi Georg, a bliźniacy mają kolejny powód do nabijania się z kumpla (tak, jakby B. jeździł bezkolizyjnie ;)).

Gustav i… papierosy Pali. Tyle wiemy na pewno. Na najnowszym DVD pyta Billa o czekoladową gumę, a pod tym określeniem prosi o fajki. Niby nikt go nie przyłapał, nie ma zdjęć, ale można to po tej kwestii wywnioskować. Chyba że nasz perkusista jest uzależniony od gumy do żucia. No cóż, jak na palacza, to całkiem dobrą ma kondycję.

Gustav i… afera w pubie Dokańczając myśl – wiemy, że Gustav oberwał od nieznanego faceta za kobietę. Jednak mimo, że cała bójka nie była jego winą, to on jeszcze wychodząc, przepraszał właściciela klubu. Było tyle wersji zakończenia tej akcji, że nikt nie zna całej prawdy. Gustav i…Tinnitus Każdy chyba pamięta aferę z mega-chorobą słuchu z jaką niby zmagał się nasz perkusista. Parę dni strachu i… Gustav dementuje. Wie, że skoro jest perkusistą to grozi mu to schorzenie, ale póki co wszystko jest ok. Gustav i… taniec Pierwsze skojarzenie? Fan Party w Hamburgu (2008)! Bill i Tom założyli się z Gustavem, że ten zatańczy przed fanami w zamian za 500 Euro od każdego z nich. Fanki były wniebowzięte. To jedyne potwierdzone występy taneczne perkusisty. Choć ja kiedyś przeczytałam świetną plotkę o Gustavie w balecie, dla utrzymania figury, czy coś. Fajne wyobrażenie, co? ;)

Gustav i… wizyty w szpitalu Zaczęło się od chwilowej wizyty na „obserwacji” w listopadzie 2008r. po wypadku samochodowym. Następna wizyta niestety nie zakończyła się po kilku godzinach, gdyż Gustav trafił tam na początku stycznia 2009 z zapaleniem wyrostka. Szybka operacja i po krzyku. Jak sam zainteresowany wspominał w BRAVO, już od rana bolał go brzuch, jednak myślał, że gorąca herbata pomoże. Kiedy wieczorem odwiedził go przyjaciel, stało się jasne, że ból sam z siebie nie przejdzie. Kumpel zawiózł go na pogotowie w ostatnim momencie. No i ostatnia wizyta, po imprezie w dyskotece w lipcu 2009. Gustav z tego, co nam wiadomo dostawiał się nie do tej panny, co trzeba i oberwał od pewnego pana butelkami po piwie. Szwy na głowie, dren… każdego zaczynała boleć głowa, więc nawet nie pytajmy, co czuł perkusista.

33


THE PASSIONEN ISSUE

Gustav i… wakacje Góry. Kocha jeździć na nartach i przebywać zimą w górach. Spędza tam każdy wolny czas w okolicach Bożego Narodzenia i Sylwestra. Dziwnym trafem jeszcze nikt go nigdy tam nie przyłapał ani nie rozpoznał. ;) Gustav i… gadżety W sumie niewiele wiemy w tej materii. Wiemy, że Gustav ma laptopa i telefon, ale co dalej? Żadnych konkretów. Gustav i… jedzenie Jeść lubi, to jest pewne. Uważa też, że najlepiej gotuje jego mama. Gustav i… jego waga No cóż, chłopak ma wyraźne kłopoty z wahaniami jego wagi. Raz jest szczupły i widać tylko mięśnie, a potem znów pojawia się trochę tłuszczyku. Widzimy też, że chłopak ewidentnie chudnie podczas trasy, ale to jest chyba normalne. Jego waga jest powodem do śmiechu dla anorektycznie chudych bliźniaków, ale „kto nie ma brzucha, ten kiepsko r…”. No, wiecie, o co mi chodzi.

Tekst: Agathe 34


THE PASSIONEN ISSUE

Redakcja: Just Ine Tee Boo Agathe Unlike Qba Mania Fremde

The Passionen Issue Wyprodukowane w Polsce (15.10.2010) www.ffth.fora.pl 483.news@gmail.com

Grafika i layout: Qba Mania Skład: Qba Beta readers: Triinuu Zysia

Gościnnie: Envy

Web editor: Just Ine Tee

Korekta: Just Ine Tee Boo Fremde

Rysunek (s. 3): Aniusia483 Teksty (s. 21): „człowiekopodobna” – Stille „Anioł Stróż” (fragm.) – Unlike Quiz (s. 36): Just Ine Tee Fremde Zysia

Podziękowania dla: Tokio Hotel Team, FFTH Forum Team, Official Polish Fan Club, Association Kaulitz, Tokio Hotel Info, BKStyle.jimdo.com, Envy, Zysia, Pixie, Mons, Qba, Unlike, Stille, Sandra, Akemi, Vokalna, Kasia, Karolina, Aniusia483, Adrianna, Ana, Zryta, Triinuu, Grzesiek, Jumbiena, Kalljet, Mrt., Lena, Tola, Nely, Pomarańcka, ddd, magda190th, Iza, Karcia, Monsunowa, Ines, Marta, Domi, Basia, TomsSternchen, Elli, Kino „Cytryna”, MTV, MDK Rawa Mazowiecka, Teatr Charyzmatyczny, Studio Born2Dance, Miasto Łódź 483 News! w sieci: Facebook: www.facebook.com/FFTHPL Twitter: www.twitter.com/FFTHPL Issuu.com: www.issuu.com/483-news Life Story Przeżyłeś coś ciekawego związanego z Tokio Hotel? Chciałbyś się tym podzielić z jak największą ilością osób, z jaką się da? Masz ciekawy pomysł i ochotę, by coś napisać? Dział Life Story jest właśnie dla Ciebie! Wszystko, co musisz zrobić, to wysłać do nas e-mail. W załączniku powinien znaleźć się Twój tekst oraz zdjęcia (mogą być linki w treści wiadomości). Dodatkowo możesz dopisać jakiś kontakt do siebie. I nie zapomnij, żeby podpisać się pod swoją pracą!

Sprawdź się w quizie na stronie 36. Zostao współredaktorem 483 News! Odp.\Pyt. 1 2 3 4 Kontakt: 483.news@gmail.com a 10 10 15 15 b 5 15 0 5 c 0 5 10 10 d 15 0 5 0 35-65 Jesteś Polką! Żal Ci pieniędzy na jakiekolwiek prezenty dla chłopaków, nawet po płytę nie chce Ci się ruszyć, przecież słodycze ważniejsze. A z internetu masz za darmo, nieprawdaż? Jednakże w akcje angażujesz się całą sobą, czasami zawalając nawet życie towarzyskie i szkolne. Uważasz się za zaniedbaną przez zespół, ale cóż, taki los biednych Polek.

5

6

7

8

9

5 0 15 10

10 5 0 15

5 15 10 0

0 10 5 15

15 10 0 5

70-100 Welcome to the USA! Mimo że Twój kraj to światowa potęga, ty sama mało wiesz o zespole i kulturze jego kraju. Właściwie jedyną rzeczą, którą wiesz o Niemczech jest to, że stamtąd pochodzą chłopcy. Cenisz ich tylko za ich wygląd i techno remixy ich piosenek, które puszczają w klubach, jednak dla nich samych stanowisz cenny, nowy narybek.

0-30 Jesteś z Niemiec! Uwielbiasz chłopaków, chociaż nie okazujesz tego w dość widoczny sposób. Znasz teksty piosenek w wersjach niemieckojęzycznych i tym samym bardziej je lubisz, bo angielski jest dla ciebie nieco „koślawy”. Nie wydajesz majątku na gadżety ani nie podróżujesz po całym świecie za TH, bo, Twoim zdaniem, „masz ich na co dzień”. Jednak za komplet płyt jesteś w stanie zabić. 105-135 Twój kraj to Francja! Masz bzika na punkcie zespołu i dałabyś się pokroić za noc z którymś z nich. Na każdy koncert zakładasz seksowną bieliznę, bo a nuż trafiłaby się jakaś okazja, by dostać się do pokoju chłopaków. Nie ruszasz się bez swojego aparatu i jesteś przebiegła niczym lis. Zacięcie uczysz się niemieckiego i byłabyś świetnym detektywem lub dziennikarzem.

35


THE PASSIONEN ISSUE

1. Zbliża się koncert. Jak się zachowujesz? a) Maluję sobie na twarzy serce z imieniem któregoś z chłopców b) Organizuję sobie nocleg i zagłębiam się w szczegóły akcji koncertowych c) Przygotowuję namiot, ciepłe ubrania i folię termiczną d) Szukam w necie informacji odnośnie hotelu, w którym zatrzyma się zespół

2. Spotykasz Gustava na ulicy. Jak reagujesz? a) A kto to jest Gustav? b) Wyciągam aparat i kręcę film c) Dzwonię do wszystkich koleżanek, żeby im o tym powiedzieć d) Podchodzę i grzecznie proszę o autograf lub fotkę

3. Najnowsza płyta TH wychodzi po angielsku i niemiecku. Którą wersję kupujesz? a) Obie b) Niemiecką c) Angielską d) Żadną, ściągnę wszystko z internetu

4. Wygrywasz Meet&Greet z Tokio Hotel. Co dajesz w prezencie chłopakom? a) Bieliznę b) Coś własnej roboty c) Swój numer d) Nic

5.Bill zaprasza Cię na scenę. Co robisz? a) Próbuję z siebie wydusić po niemiecku: „Mam na imię...” b) Śpiewam razem z nim głośno tekst piosenki c) Piszczę, skaczę i próbuję przytulić Billa d) Krzyczę mu prosto do ucha: „Kocham cię!”

6.Okazuje się, że TH śpią w tym samym hotelu, co Ty. Jaka jest Twoja reakcja? a) Stoję pod drzwiami i krzyczę: „Ich liebie dich”, choć nie wiem dokładnie, co to znaczy b) Wyglądam czasami zza drzwi, żeby ich zobaczyć c) E tam, jeszcze nieraz ich zobaczę d) O mój Boże! Muszę się dostać do ich pokoju!

8.Na niemieckim w Twojej szkole nauczycielka puszcza film „Szaleję za tobą” w wersji niemieckiej. Jak reaguje Twoja klasa? a) Głośno buczy b) A co ten film ma wspólnego z TH? c) Wszyscy są zajęci bardziej sobą niż filmem d) Wszyscy wzdychają na widok małych Kaulitzów Sprawdź swoje wyniki na stronie 35.

7.W sklepie znajdujesz identyczną koszulkę, jak ma Bill, ale kosztuje 100 euro. Co robisz? a) Czekam na wyprzedaż b) Ciułam na nią dniami i nocami c) Od razu ją kupuję! d) A po co mi ona?

9.Idziesz do restauracji z bliźniakami. Co zamawiasz? a) Jakiś afrodyzjak b) Hamburgera, a dla nich sałatki c) Niech sami zdecydują d) Swojskie jadło


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.