8 minute read
Adam Skórnicki Wybór jest zawsze lepszy niż jego brak
Wybór jest zawsze lepszy niż jego brak
O tym, czy skład Orła Łódź na nowy sezon powalczy o Ekstraligę, która z pierwszoligowych drużyn jest faworytem do awansu i dlaczego żużlowcy muszą dbać o odpowiednią dietę, opowiada ADAM SKÓRNICKI, trener KŻ Orzeł Łódź.
Advertisement
Orzeł Łódź skompletował już skład na najbliższy sezon. W drużynie seniorów jest czterech zagranicznych zawodników, trzech Polaków. Do tego siedmiu juniorów. To dobry skład?
Uważam, że tak. Na pewno jest porównywalny z tym, który mieliśmy w minionym sezonie. Nie ma zatem podstaw, żeby któregoś z zawodników skazywać na porażkę na długo przed startem sezonu. Wszyscy mają spore doświadczenie i umiejętności. To po prostu równy zespół i dziś tak należy na nich patrzyć.
Czy w takim razie w sezonie 2022 uda się powalczyć o play-offy i awansować do Ekstraligi?
Odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista.
Ale właśnie taki cel stawia przed Panem i zawodnikami Witold Skrzydlewski, honorowy prezes i główny sponsor Orła Łódź?
Rolą sponsora jest stawiać ambitne cele. Moją rolą jest tak przygotować zespół, żeby te cele można było zrealizować, ale będzie startowało osiem drużyn, z których każda ma określony potencjał. Wszystkie kluby skompletowały dobre, a niektóre bardzo dobre składy i trudno jest dziś przewidzieć, jak zawodnicy będą jechać i czy będziemy od nich lepsi. Może być różnie. W zeszłym sezonie drużyny Unii Tarnów i ROW Rybnik miały być zdecydowanym faworytem i między sobą rozstrzygnąć o awansie do Ekstraligi. Nie udało się to żadnej. A zatem nie ma co gdybać. O tym, jak będzie przekonamy się w okolicach września przyszłego roku.
Obawia się Pan konkretnych deklaracji, czy po prostu w żużlu jest tak, jak w innych dyscyplinach – ktoś, kto na papierze jest faworytem, wcale nie musi wygrać, a ktoś skazany na porażkę, może sprawić niespodziankę?
Żużel może się wydawać prostym sportem, ale to tylko pozory. O wygranej albo przegranej decyduje wiele różnych czynników, jak choćby przygotowanie zawodnika, sprzętu, tor, miejsce na nim, pogoda. Proszę spojrzeć na zakończony niedawno sezon. Nasi zawodnicy nie należeli do grona faworytów. Wręcz przeciwnie, mieliśmy walczyć o to, żeby nie spaść z pierwszej ligi. Ale pojechali tak, że do tego, żeby znaleźć się w play-offach zabrakło nam jednego zwycięstwa. Dlatego tamtego sezonu nie traktujemy jako porażki, lecz jako dobrą lekcję na przyszłość. W żużlu o sukcesie naprawdę mogą zdecydować drobiazgi. Często niezależne od nas. Podsumowując, mogę powiedzieć, że mamy zespół nie gorszy i niewiele droższy od tego z ubiegłego sezonu. To ważne, że nie musieliśmy przepłacać, a później mieć finansowe problemy. Zawodnicy mają pewność, że zarobią tyle, ile mają zapisane w umowach, a teraz najważniejsze jest to, jak przepracujemy czas przygotowań do sezonu i jakie wnioski wyciągniemy z ostatniego. Jeżeli zrobimy wszystko dobrze, to jestem pewien, że podczas zawodów nie nam będą trzęsły się nogi.
Niektórzy twierdzą, że w zespole jest za dużo zawodników i zamiast współpracować na sukces drużyny będą ze sobą rywalizować, a to popsuje atmosferę...
Gdyby miało tak być, to zasadne jest pytanie, po co w takim razie jest w zespole trener? Przecież moglibyśmy już przed sezonem rozdzielić numery, powiedzieć kto będzie jeździł i zamknąć temat. Zawodnicy doskonale zdają sobie sprawę z tego, jaki mają potencjał, w jakiej są formie i komu czego brakuje. Potrafią liczyć nie tylko do czterech, ale nawet do czternastu i wiedzą, że nawet nieograniczone możliwości rotowania składem nie sprawią, że wszyscy będą jeździć tyle samo. Powiem zatem jeszcze raz: po właściwie przepracowanym sezonie przygotowań szybko ustali się w drużynie hierarchia. A dla trenera możliwość wyboru jest zawsze lepsza niż jego brak. A o jednym mogę zapewnić już teraz – w tym roku drużyna Orła Łódź będzie miała swojego lidera.
Zdradzi Pan, kto nim będzie?
Nie, ale to wyjdzie po pierwszych trzech, czterech kolejkach.
Czy już teraz można powiedzieć, że jakaś drużyna w pierwszej lidze jest zdecydowanym faworytem do awansu?
Zwykle jest tak, że sukcesy w pierwszej lidze odnoszą te zespoły, które spadły z Ekstraligi, ale udało się im zachować w swoich składach dotychczasowych zawodników. I gdyby tak na to patrzeć, to oczywiście największe szanse na awans mają przede wszystkim drużyny z Zielonej Góry i Bydgoszczy. Można o nich powiedzieć, że są pewniakami do awansu. A jak będzie? Nie wiem, nie jestem wróżką.
O Łodzi mówi się, że to piłkarskie miasto, a kibice chodzą przede wszystkim na mecze Widzewa i ŁKS. A speedway? To dobre miejsce do uprawiania tej dyscypliny?
Bardzo dobre. Łódź ma świetne stadiony i sale sportowe, ma też wiele doskonałych klubów, zawodników, trenerów i przede wszystkim kibiców. To wszystko buduje dobrą atmosferę wokół sportu. To dotyczy także żużla. Tutaj każdy zawodnik może znaleźć świetne miejsce do uprawiania tego sportu. W Łodzi o żużlu każdy słyszał, a wiele osób przyszło na stadion, żeby obejrzeć zawody. Kilka tysięcy z nich zostało i regularnie bywają na meczach. Poza tym jest to miasto z dużym potencjałem sponsorskim. Jest tu sporo przedsiębiorców zainteresowanych sponsorowaniem łódzkiego speedwaya.
Oprócz treningów na torze, jak żużlowcy przygotowują się do zawodów?
Tak, jak przedstawiciele innych dyscyplin. Muszą zadbać o kondycję, bo przecież jazda na motorze potrafi zmęczyć. Wyścig to zwykle sześćdziesiąt kilka sekund intensywnego wysiłku i jeżeli zawodnik nie przygotował się kondycyjnie do sezonu, to tor i motocykl szybko go zweryfikują. Ćwiczenia na siłowni są niezbędne również do szybkiej regeneracji organizmu po każdym wyścigu. Ważna jest także umiejętność szybkiej analizy jazdy i wyciągnięcie wniosków, które pomogą przy następnym starcie. Niektórym przychodzi to w sposób naturalny, a inni muszą tę umiejętność wytrenować. Na torze pojawia się czasami junior, którym wszyscy się zachwycają i mówią, że jest talentem. Taki talent waży pięćdziesiąt kilo i potrafi tylko „trzymać gaz”, czyli dojechać do mety. Gdy dorasta, pojawiają się problemy – waga i brak umiejętności. Z tym można sobie poradzić właśnie podczas treningu.
Mówi Pan o wadze... Praktycznie wszyscy żużlowcy są bardzo szczupli. Tak musi być?
Masa jest bardzo ważna. Zawodnik nie może być za lekki, bo wtedy trudno mu kontrolować motocykl, ani za ciężki, bo motocykl będzie jechał wolniej. Poza tym właściwa dieta wpływa na samopoczucie. I jeżeli jednego dnia jeździ się na torze w Anglii, następnego w Szwecji, a trzeciego wraca się do Polski i tu się ściga, to organizm musi być gotowy znieść nie tylko uciążliwości podróży, ale też szybko się regenerować. A do tego odpowiednia dieta jest niezbędna.
Wspomniał Pan o kontrolowaniu motocykla. Można to wytrenować?
Powiem więcej, to trzeba wytrenować, a są do tego odpowiednie maszyny i techniki. Bardzo często bywa tak, że młodzi zawodnicy uczą się jazdy w kontakcie dopiero podczas zawodów. Nie powinno tak być, bo jak się wsiada na „pięćsetkę” to trzeba już znać odpowiednie techniki jazdy. Przecież nawet drobny błąd grozi upadkiem, a jak jeden zawodnik pada, to zwykle przyczynia się do upadku innych. Każdy taki przypadek może skończyć się pobytem w szpitalu i długą rehabilitacją.
A każdy może być żużlowcem?
Jeżeli jest się młodym, zdrowym człowiekiem, ma się odpowiednią wagę, to nie ma przeszkód do uprawiania tego sportu.
Spędzi Pan w Łodzi już drugi sezon. Podoba się Panu miasto? Co szczególnie?
Zawsze, gdy jestem w Łodzi cały czas spędzam na stadionie i w parku maszyn z zawodnikami. Brakuje mi czasu na zwiedzanie miasta, ale wszystko przede mną. Obiecuję, że następnym razem będziemy mogli porozmawiać również o Łodzi.
Rozmawiał Robert Sakowski Zdjęcie Archiwum Orła Łódź
Zawodnicy KŻ Orzeł Łódź
• Seniorzy: Norbert Kościuch, Marcin Nowak, Michał Gruchalski U-24, Luke Becker U-24, Niels Kristian Iversen, Timo Lahti,
Brady Kurtz • Juniorzy: Mateusz Dul, Jakub Sroka, Aleksander Grygolec,
Nikodem Bartoch, Oskar Kołak, Tom Brennan, Ben Ernst
Kwiaty przez Internet? Pachną tak samo!
Kwiaty na Dzień Matki, Dzień Kobiet, urodziny czy popularne imieniny coraz częściej trafiają do nas za pośrednictwem kwiaciarni online. Udział w rynku sprzedaży kwiatów przez Internet rośni z roku na rok. Powodów jest kilka. Najważniejszy taki, że Polacy po prostu polubili zakupy bez konieczności wychodzenia z domu. Tak kupujemy jedzenie, ubrania, książki i coraz częściej także kwiaty. Kolejny powód jest związany z emigracją. Coraz więcej osób, które wyjechały z Polski, decyduje się zamówić swoim bliskim kwiaty w sieci. Okazji do tego jest wiele – imieniny, urodziny, Dzień Matki czy rocznica ślubu rodziców. Z e-kwiaciarni korzystamy również wtedy, gdy zwyczajnie brakuje nam czasu na wyjście do kwiaciarni tradycyjnej.
– Coraz częściej z kwiaciarni online H. Skrzydlewska korzystają osoby chcące zamówić wieniec lub wiązankę pogrzebową – mówi Witold Adam Skrzydlewski, junior. – Atutem e-kwiaciarni H. Skrzydlewska jest bogata oferta. Z wielu dostępnych tam rodzajów bukietów, wiązanek okolicznościowych, wieńców czy też drobiazgów dołączanych do kwiatów, można wybrać te, które najbardziej nam odpowiadają. Jest to wygodne i pozwala zaoszczędzić kupującemu czas. Poza tym gwarantujemy dostarczenie zamówienia na czas i we wskazane miejsce. No i przede wszystkim kwiaty zamówione przez Internet pachną tak samo!
Warto dodać, że na stronie kwiaciarni każdy bukiet można na spokojnie obejrzeć. Fotografie w szczegółach prezentują ofertę kwiaciarni, więc nie ma problemu z wyborem wiązanki. Dużym ułatwieniem dla zamawiających jest także możliwość
Polacy coraz chętniej kupują kwiaty przez Internet, tak wynika z opinii ekspertów. Szacuje się, że około siedemnastu procent wszystkich kwiatowych zakupów realizowana jest w kwiaciarniach internetowych.
szybkiej realizacji zamówienia. Po wybraniu odpowiedniego bukietu i wypełnieniu krótkiego formularza, wystarczy wskazać miejsce i czas dostawy oraz osobę, do której zamówione kwiaty mają dotrzeć. Ostatnim elementem zamówienia jest przelew. Resztą zajmują się florystki i dostawcy, którzy dbają, aby zamówienie zostało nie tylko zrealizowane na czas, ale było również zgodne z wymaganiami klienta.
Kiedy najczęściej kupujemy kwiaty przez Internet? W lutym na Walentynki, w marcu na Dzień Kobiet, w maju na Dzień Matki – wtedy kwiaty sprzedają się średnio o trzydzieści pięć procent lepiej niż w innych miesiącach roku.
Wszystko wskazuje na to, że sprzedaż kwiatów za pośrednictwem kwiaciarni online będzie rosła. Dlatego rośnie także oferta kwiatów dostępnych przez Internet.
– Tego oczekują od nas klienci i muszą to dostać. Dlatego zdecydowaliśmy się na zmianę naszej strony internetowej i rozwój oferty kwiaciarni online – mówi Witold Adam Skrzydlewski. – Wszystko z myślą o klientach, którzy coraz chętniej powierzają nam kolejne zamówienia.