W W W. A L L- I N C LU S I V E . CO M . P L
JESIEŃ 2017 E G Z E M P L A R Z B E Z P Ł AT N Y
ISSN 1898-1763
NR 3/2017 (36)
MAGIA
TENERYFY STR. 108–117 DALEKIE PODRÓŻE
KOLUMBIA
– KRAJ NIERZECZYWISTY str. 16–28
EUROPODRÓŻE
WEEKEND W POLSCE
HOTELE Z KLASĄ
MADAGASKAR
MAZOWSZE
str. 58–68
Z DOBRYM SMAKIEM str. 148–160
– ÓSMY KONTYNENT
W Hotelu Manor House SPA wzmocnisz siły witalne i pobudzisz organizm do autoregeneracji
Polskie Centrum Biowitalności dla duszy, dla ciała, dla Ciebie www.manorhouse.pl
4
SPIS TREŚCI DRODZY CZYTELNICY, ODKRYWCY I PODRÓŻNICY! Oddajemy w Wasze ręce nowe wydanie magazynu „All Inclusive”. Dużo uwagi poświęcamy w nim niezmiernie urokliwym wyspom, prawdzi©© MAGAZYN ALL INCLUSIVE wym klejnotom naszego globu. Składamy dłuższe wizyty na zawsze pełnej ciepła i magii, kradnącej serca Teneryfie, a także na niezadeptanej przez tłumy turystów, dziewiczej i szalenie fascynującej Korsyce, z której wybieramy się na odległą o mniej więcej 50 km na wschód czarującą, fotogeniczną i przyjazną Elbę, dumnie dzierżącą zaszczytny tytuł „Królowej Archipelagu Toskańskiego” („La Regina dell’Arcipelago Toscano”). Z Europy wyruszamy też w daleką podróż na wody modnego ostatnio „Indyka”, gdzie odkrywamy tajemnice i uroki zarówno wyjątkowego Madagaskaru, nazywanego często ósmym kontynentem, oraz sąsiedniej tropikalnej Nosy Be, określanej czasem mianem Tahiti Oceanu Indyjskiego, jak również przepięknych Seszeli, kokosowej krainy szczęścia, i olśniewającej, zielonej Sri Lanki. W tym rejonie zaglądamy także na Morze Andamańskie i rozkoszne tajskie wyspy – rozsławioną przez hollywoodzki film „Niebiańska plaża” z Leonardem DiCaprio w roli głównej klimatyczną Ko Phi Phi Le, słynącą z gwarnej wakacyjnej atmosfery Ko Phi Phi Don, cichą, położoną nieco poza utartymi szlakami Wyspę Perłową (Ko Muk), królestwo dzikiej przyrody – Ko Phra Thong, polecaną rodzinom z dziećmi malowniczą Ko Lanta Yai czy wreszcie słynną słoneczną, pachnącą przyprawami Phuket z bogatym życiem nocnym. Schodzimy też na ląd w Zatoce Tajlandzkiej, już w zachodniej części Pacyfiku. Nasze kroki kierujemy tu na Ko Pha Ngan, na której zatańczymy w świetle księżyca. Docieramy również na przyciągające miłośników przygód i burzliwej historii Morze Karaibskie, wchodzące w skład systemu oceanicznego Atlantyku. Odwiedzamy tutaj zapierający dech w piersiach honduraski archipelag Islas de la Bahía z trzema większymi idyllicznymi wyspami – Roatán, Guanają i Útilą. Eksperci z ONZ uważają, że jest to obecnie jedno z najlepszych miejsc do nurkowania i uprawiania wędkarstwa sportowego na świecie. Poznajemy także bliżej kolumbijskie perełki koło wspaniałej Cartageny de Indias, tzw. Romantycznej Stolicy Ameryki („La Capital Romántica de América”) – koralowe Wyspy Różańcowe (Islas del Rosario) i niezwykły, praktycznie nieznany w Polsce archipelag San Bernardo z rajską Múcurą i bardzo gęsto zaludnioną Santa Cruz del Islote na czele. Zapraszam z całego serca do lektury i życzę Wam serdecznie wielu bogatych w niezapomniane przeżycia wypraw z magazynem „All Inclusive” pod ręką!
MICHAŁ DOMAŃSKI
JESIEŃ 2017
6–107
DALEKIE PODRÓŻE NIEZNANY NIESAMOWITY HONDURAS
6
6
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
KOLUMBIA – KRAJ NIERZECZYWISTY
16
BRAZYLIA O SMAKU AÇAÍ
30
30
©© PEDRO KIRILOS/RIOTUR
W ARGENTYNIE, KRAJU RÓŻNORODNOŚCI
38
MAROKO – EGZOTYKA W ZASIĘGU RĘKI
48
48
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
5
ZAPRASZAMY TAKŻE NA WWW.ALL-INCLUSIVE.COM.PL MADAGASKAR – ÓSMY KONTYNENT
58
Z CZYM KOJARZY SIĘ MADAGASKAR…?
70
SESZELE – KOKOSOWA KRAINA SZCZĘŚCIA
74
SŁONECZNA TAJLANDIA PACHNĄCA PRZYPRAWAMI
80
KORSYKA – SZALONY WYBRYK NATURY
130
130 ©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA
Z WIZYTĄ NA GOŚCINNYCH WĘGRZECH
80 ©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
SRI LANKA – ZIELONY KLEJNOT OCEANU INDYJSKIEGO
90
INDIE, JAKICH JESZCZE NIE ZNACIE
98
140
146–147
HOTELE Z KLASĄ
RODZINNY RELAKS I ŚWIETNA ZABAWA W BUDAPESZCIE
146
148–182
WEEKEND W POLSCE MAZOWSZE Z DOBRYM SMAKIEM
108–145
EUROPODRÓŻE MAGIA TENERYFY
148
148
108
108
©© JAKUB KOLBICZ/ZESPÓŁ PAŁACOWO-PARKOWY W SANNIKACH
POD UROKIEM LUBELSZCZYZNY
162
W ŚWIĘTOKRZYSKIEJ KRAINIE
172
©© LESZEK MIKA/WYSPY-SZCZESLIWE.PL
TENERYFA KRADNIE SERCA
118
HISZPAŃSKIE WYBRZEŻE ŚWIATŁA
120
TURYSTYKA ZDROWOTNA 184–192 ZIEMIA KŁODZKA – PRZYLĄDEK ZDROWIA
JESIEŃ 2017
184
6 DALEKIE PODRÓŻE
NIEZNANY NIESAMOWITY
HONDURAS IZABELA RUTKOWSKA
JESIEŃ 2017
7
<< Honduras jako jeden z niewielu krajów na świecie oparł się masowej turystyce i komercjalizacji. Długo okryty był złą sławą, a to ze względu na niestabilną sytuację polityczną i panującą w nim biedę. Według rozpowszechnionych stereotypów wciąż uchodzi za miejsce niebezpieczne. Jednak podczas wizyty w Hondurasie łatwo odczarujemy ten jego wizerunek. Znajdziemy w nim wszystko, co sprawia, że wyjazd staje się podróżą marzeń. Zanurzymy się tu w krystalicznie czystych, turkusowych wodach Morza Karaibskiego, zakochamy się w pięknych złotych plażach, odkryjemy niezliczone gatunki egzotycznej fauny w tropikalnych lasach i pełne tajemnic ruiny miast niezwykłej cywilizacji Majów. >>
T
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
en niewielki kraj (jego powierzchnia wynosi prawie 112,5 tys. km2) leży w Ameryce Środkowej, w sąsiedztwie Gwatemali, Salwadoru i Nikaragui. Zamieszkuje go ponad 9,1 mln ludzi. Mniej więcej połowa z nich to katolicy, drugą co do wielkości grupą wyznaniową są protestanci (ok. 40 proc.). Hondurasu nie zalała jeszcze masowa turystyka, co stanowi jego ogromny atut. Jest to świetne miejsce na wyjazdy kulturowe i przyrodnicze oraz wyprawy dla osób aktywnych. Tutejsze wybrzeże Morza Karaibskiego uchodzi za prawdziwy raj dla nurków. Na południowym zachodzie kraju znajduje się zatoka Fonseca (Golfo de Fonseca) wychodząca na Ocean Spokojny. Uważa się ją za jeden z najlepszych naturalnych portów na świecie. Prawie 80 proc. terytorium Hondurasu zajmują wyżyny i góry. Karaibski brzeg o długości mniej więcej 670 km porastają gęste lasy. Honduran cechuje skromność i serdeczność, a także wielka miłość do ojczyzny. Ich ulubionym sportem jest piłka nożna. W lipcu 1969 r. rozegrał się konflikt zbrojny między Hondurasem a Salwadorem. Wojna stu godzin, nazwana przez polskiego reportażystę Ryszarda Kapuścińskiego wojną futbolową, pochłonęła ok. 2 tys. ofiar. Walki przerwała interwencja Organizacji Państw Amerykańskich, lecz napięcie w kontaktach obu krajów utrzymywało się jeszcze latami. Zarzewiem konfliktu miała być rzekomo przegrana honduraskiej drużyny w meczu kwalifikacyjnym do Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej 1970 odbywającym się 15 czerwca 1969 r. w San Salvadorze
WW Imponujące Schody Hieroglifów w Copán mają 62 stopnie o szerokości 10 m
JESIEŃ 2017
8 DALEKIE PODRÓŻE
SS Copán – ukończone 6 stycznia 738 r. boisko do gry w piłkę, juego de pelota
(salwadorskiej stolicy). W rzeczywistości jednak stosunki między tymi państwami nie należały do najłatwiejszych już dużo wcześniej. Główny powód wybuchu wojny stu godzin stanowił fakt, że na przygranicznych obszarach Hondurasu masowo osiedlali się salwadorscy rolnicy poszukujący pracy. Honduraskie władze chciały zmusić Salwadorczyków do powrotu do ojczyzny, ale rząd Salwadoru obawiał się, że będą oni żądać reformy rolnej i przydziału ziemi.
DZIEDZICTWO MAJÓW Sport, a właściwie sportowe emocje towarzyszyły człowiekowi od zawsze. W Imperium Rzymskim wrażeń dostarczały walki gladiatorów, starożytni Grecy żyli igrzyskami olimpijskimi, natomiast większość ludów prekolumbijskich miała swoją grę w piłkę, czyli juego de pelota. W ruinach majańskich miast w Ameryce Środkowej do dziś zacho-
JESIEŃ 2017
wały się boiska do grania. Jedno z największych i najbardziej imponujących powstało w Copán, znajdującym się obecnie na zachodzie Hondurasu. Ta mezoamerykańska gra była bardzo trudna i wymagała nie lada umiejętności. Do zawieszonej na wysokości kilku metrów kamiennej obręczy należało trafić podłużną kauczukową piłką (niekiedy nawet 4-kilogramową), którą odbijało się wyłącznie łokciem, kolanem lub biodrem. Gracze używali specjalnych ochraniaczy, często zrobionych z drewna. Z tego, że sport to nie do końca zdrowie, a jego uprawianie może powodować kontuzje i ciężkie obrażenia, Majowie doskonale zdawali sobie sprawę. Oprócz źródła sportowych emocji gra stanowiła też swojego rodzaju rytuał. Często jedna z drużyn składała się z jeńców wojennych i to właśnie ten zespół skazany był na porażkę. Wedle reguł krwawego wariantu rozgrywek kapitan drużyny przegranej tracił głowę. Podczas spaceru po wiel-
kim boisku w Copán łatwo wyobrazić sobie, jak kilkunastu młodzieńców toczy tu walkę na śmierć i życie. Majowie swoje miasta budowali na trudno dostępnym obszarze, w zakątkach głęboko ukrytych wśród gęstych tropikalnych lasów. Dotarcie do nich wymagało znakomitej wiedzy o przyrodzie, tężyzny fizycznej, odwagi i orientacji w terenie. Stanowisko archeologiczne Copán to największe i najlepiej zachowane pozostałości po majańskiej cywilizacji w całym kraju. Koniecznie trzeba je odwiedzić podczas wizyty w Hondurasie. Ruiny zostały odkryte na początku XIX w., ale dopiero w 1841 r. dzięki publikacji amerykańskiego podróżnika Johna Lloyda Stephensa i angielskiego rysownika Fredericka Catherwooda świat dowiedział się więcej o tym niezwykłym miejscu. Tajemniczy Majowie zamieszkiwali półwysep Jukatan i rejony na południe od niego. Do najważniejszych ich ośrod-
9
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
SS Głowa jednego z czterech bogów Bacab
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
ków należały m.in. Chichén Itzá i Palenque (w Meksyku), Tikal (w granicach Gwatemali) czy właśnie Copán. To ostatnie miasto słynie przede wszystkim z najdłuższego znanego majańskiego tekstu utrwalonego pismem hieroglificznym, który opisuje historię jego władców. Znajdziemy go na kamiennych Schodach Hieroglifów prowadzących do centrum ceremonialnego. Składały się na nie świątynie budowane na piramidach schodkowych, zespoły pałacowe, dziedzińce i wspomniane boisko. Na głównym placu mieszkańcy spotykali się w ważnych dla społeczności momentach i z okazji uroczystości religijnych. Znajdowały się tu również stanowiska do prowadzenia niezwykle ważnych dla prekolumbijskich cywilizacji obserwacji astronomicznych. Okres świetności Copán przypada na stulecia od V d oV III. W tym czasie miasto mogło zamieszkiwać nawet 20 tys. osób. Nie bez powodu ośrodek nazywa się Atenami Nowego Świata. Centrum otoczone było dzielnicami miesz-
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
SS Kamienne rzeźby Majów w ruinach Copán
SS La Ceiba – aleja św. Izydora (Avenida San Isidro) podczas majowego karnawału
kalnymi. W Copán można spędzić cały dzień. Warto przy okazji zajrzeć do tutejszego bardzo ciekawego muzeum archeologicznego. Ten skarb kraju znajduje się jedynie ok. 10 km od gwatemalskiej granicy. Dlatego z Gwatemali często organizuje się fakultatywne wycieczki do Copán. W Hondurasie warto jednak zostać na dużo dłużej.
OWOCOWY PORT Na nizinnym obszarze kraju rozciągającym się wzdłuż wybrzeża karaibskiego można spotkać ceibę, w kulturze Majów uważaną za święte drzewo. Jej polska nazwa rodzajowa to puchowiec. Roślina ta występuje licznie w basenie Morza Karaibskiego. Drzewo ma charakterystyczną gładką korę, a z upływem lat pokrywają je gęsto kilkucentymetrowe kolce. Od wieków wykorzystywane jest jako środek leczniczy przy problemach związanych z układem moczowym, jak również przy schorzeniach skóry.
©© VISITALACEIBA.COM
Z oleju z nasion ceiby produkuje się mydło. Najcenniejszą jej częścią są jednak włókna nasienne (w formie puchu) o znacznych właściwościach wypornościowych nazywane kapokiem. Wykorzystuje się je w tapicerstwie i jako materiał izolacyjny oraz wypełnia się nimi poduszki i materace (kiedyś używano ich w kamizelkach ratunkowych). Obecnie coraz częściej kapok bywa zastępowany sztucznymi odpowiednikami. Od puchowca pochodzi nazwa trzeciego co do wielkości ośrodka miejskiego Hondurasu. La Ceiba to ponad 200-tysięczne miasto portowe, stolica departamentu Atlántida. Właśnie stąd eksportuje się do Stanów Zjednoczonych owoce z Ameryki Środkowej, m.in. grejpfruty, pomarańcze, cytryny, a przede wszystkim ananasy i banany. Plantacje bananowca są bardzo charakterystycznym elementem krajobrazu północnej i północno-wschodniej części kraju. W 1899 r. powstała spółka
JESIEŃ 2017
10 DALEKIE PODRÓŻE United Fruit Company operująca na terenie Ameryki Środkowej i Południowej. Firma była właścicielem największych plantacji i uzależniła Honduras od uprawy bananów, na eksporcie których zarobiła ogromne pieniądze. Miała poza tym znaczący wpływ na politykę w tym kraju i wielu innych, nazywanych z tego względu republikami bananowymi. La Ceiba uchodzi za honduraską stolicę rozrywki. Turyści przyjeżdżają tutaj zwłaszcza w maju na festiwal karnawałowy organizowany ku czci patrona miasta – św. Izydora Oracza.
MIESZKAŃCY KARAIBÓW Niedaleko La Ceiby znajduje się Park Narodowy Pico Bonito (Parque Nacional Pico Bonito), drugi co do wielkości w kraju (ok. 1070 km² powierzchni). Majestatyczna góra (Pico Bonito) o charakterystycznym trójkątnym wierzchołku to wizytówka tego portowego miasta. Szczyt położony w paśmie górskim o nazwie Nombre de Dios wznosi się na wysokość 2435 m n.p.m. O wyjątkowości tego obszaru stanowi bogactwo flory i fauny oraz piękno krajobrazu. Na stosunkowo niewielkiej powierzchni rozwinęły się tu różne systemy roślinne, w tym gęste lasy równikowe na wybrzeżu i leśne kompleksy wysokich partii gór. Warto spędzić w tej malowniczej okolicy więcej czasu. Można go poświęcić na wspinaczkę górską, kąpiele w naturalnych akwenach czy obserwowanie ptaków. W tym rejonie występuje ok. 700 ich gatunków! Spotyka się tutaj piękne bławatniki, kolorowe tukany, wielkie czerwone ary i mnóstwo innych fascynujących stworzeń. Rzeka Cangrejal przepływająca przez park idealnie nadaje się na rafting. Jest jednym z najbardziej znanych w Hondurasie miejsc do uprawiania tej aktywności. Obszar parkowy stanowi część mezoamerykańskiego korytarza migracyjnego zwierząt, obejmującego Amerykę Środkową. W krajach leżących w tym regionie występuje mniej więcej 8 proc. znanych na świecie gatunków fauny, w tym wiele endemicznych. Przy opisywaniu tego rejonu naszego globu nie sposób nie wspomnieć o Garifuna, czyli o tzw. Czarnych Karaibach. Ich bardzo liczna społeczność zamieszkuje właśnie tereny nad rzeką Cangrejal w pobliżu Parku Narodowego Pico Bonito. W całym Hondurasie żyje ok. 100 tys. przedstawicieli tej grupy etnicznej, najwięcej spośród wszystkich krajów w basenie Morza Karaibskiego. Garifuna są potomkami
JESIEŃ 2017
rdzennej ludności Karaibów i Afrykańczyków przywiezionych do pracy na plantacjach. Przekazy mówią o dwóch statkach transportujących afrykańskich niewolników, które w 1635 lub 1675 r. rozbiły się w pobliżu wyspy Saint Vincent w archipelagu Małych Antyli. Prawie wszyscy ocaleli i zasymilowali się z miejscowymi Karaibami. Od połowy XVIII w. władzę w rejonie archipelagu zaczęli przejmować Brytyjczycy. Mieszkańcy wysp długo stawiali opór nowym porządkom. Ostatecznie na obszarze brytyjskiej kolonii pozwolono pozostać rdzennej ludności, tzw. Czerwonym Karaibom, resztę zesłano w 1797 r. na wyspę Roatán u wybrzeży Hondurasu. Była ona zbyt mała, aby pomieścić nowych mieszkańców, którzy szybko przenieśli się na kontynent. Kultura dumnych Garifuna rozwija się do dziś i wraz z ich językiem, tańcem i muzyką została wpisana na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Warto spędzić w zamieszkanym przez nich rejonie choć jeden cały dzień i dać się porwać rytmom energetycznych punty i hunguhungu (fedu) czy zagrać w domino przy szklaneczce wyśmienitego honduraskiego rumu. Produkcji tego trunku sprzyjają idealne warunki do uprawiania trzciny cukrowej.
AROMATYCZNE PAMIĄTKI Z Hondurasu pochodzi jedna z najlepszych kaw na świecie. Paczka aromatycznych ziaren będzie znakomitą pamiątką lub prezentem z tego kraju. Aby dowiedzieć się czegoś więcej o uprawie kawowców, najlepiej udać się na jedną z licznych plantacji i do palarni kawy. W takich miejscach można spróbować świeżo przyrządzonego napoju i przekonać się, że zazwyczaj różni się on zdecydowanie jakością od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Zmielona kawa w sklepach w Europie często magazynowana bywa nawet ponad rok. O niepowtarzalnym smaku i doznaniach związanych z piciem tego napoju stanowi aromat, a on szybko się ulatnia. Dlatego też zawsze należy kupować kawę w ziarnach. Kawowce uprawiane są w Hondurasie na stokach o odpowiednim nachyleniu i nasłonecznieniu (głównie na terenie departamentu El Paraíso, czyli Raj). Przed palącym słońcem chronią je wysokie drzewa. Od października do stycznia pielęgnowane ręcznie krzewy pokrywają się czerwonymi dojrzewającymi owocami. Po zebraniu przy pomocy prasy pozbawia się je skórki, a następnie płucze i oddziela miąższ w procesie fermentacji. Kolejnym
etapem jest suszenie, które niejednokrotnie odbywa się na słońcu. Rozsypane na plandekach ziarna to częsty widok w Hondurasie. Ostatni etap stanowi palenie – końcowe nierzadko odbywa się już w kraju importera. Najwartościowszą honduraską kawę oznacza się symbolem SHG (Strictly High Grown). Pochodzi ona z najlepszych upraw położonych na średniej wysokości ok. 1350 m n.p.m. Za jej kilogram trzeba zapłacić nawet kilkaset złotych. Z Hondurasu warto przywieźć również cygara. W niewielu miejscach na świecie panują sprzyjające warunki do uprawy dobrego tytoniu. Liści z honduraskich plantacji, skoncentrowanych przede wszystkim na żyznym obszarze malowniczej doliny Jamastrán w departamencie El Paraíso, używają najwięksi światowi producenci. Od klimatu, rodzaju gleby, stopnia nasłonecznienia i poziomu wilgotności zależy smak, aromat, rozmiar i kolor cygar. Te z Hondurasu są wyraziste i aromatyczne.
KARAIBSKA IDYLLA Ten środkowoamerykański kraj to mekka miłośników nurkowania i wędkarstwa. Jego nazwa pochodzi od wyjątkowej głębokości wody w okolicy karaibskiego wybrzeża. W języku hiszpańskim hondo znaczy „głęboki”. Honduras leży wzdłuż drugiej co do wielkości na świecie (mającej długość ok. 1 tys. km) rafy koralowej zwanej Wielką Rafą Koralową Majów (Mezoamerykańskim Systemem Rafy Barierowej). Zwykle kojarzy się z nią Belize i głęboka studnia Great Blue Hole, ale prawdziwe bogactwo podwodnego świata kryje się także nieopodal honduraskiego archipelagu Islas de la Bahía. W jego skład wchodzą główne wyspy Roatán, Guanaja i Útila. Są one łatwo dostępne, a pobyt na nich nie kosztuje na ogół zbyt dużo. Z wyjątkiem rajskiego skrawka lądu, za jaki uważa się słusznie Roatán, nie ma tu rozbudowanych luksusowych hoteli i resortów, za to w wielu miejscach możemy spędzić niezapomniane chwile w hamaku na tarasie drewnianego domku na palach lub na dziewiczej plaży. W okolicach Útili znajdziemy jedne z najzdrowszych i najmniej zniszczonych koralowców w Morzu Karaibskim. Poza tym spotyka się w tym rejonie liczne rekiny wielorybie, płaszczki, homary, krewetki czy mureny. Jeśli dopisze nam szczęście, natkniemy się na stado delfinów. Nie bez powodu wyspa ta (jak zresztą cały archipelag Islas de la Bahía!) uchodzi za jedno z najlepszych miejsc do nurkowania na świecie.
11
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
SS Pico Bonito, motyl Caligo memnon nazywany sową
SS Narodowy ptak Hondurasu – ara żółtoskrzydła
SS Kapucynka czarno-biała to bardzo ruchliwa małpka
TT Kobiety Garifuna tańczące hunguhungu (fedu)
SS Rzeka Cangrejal przyciąga miłośników raftingu
TT Czarni Karaibowie z osady Triunfo de la Cruz
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT) ©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
JESIEŃ 2017
12 DALEKIE PODRÓŻE
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
SS Wyspa Roatán słynie z rajskich piaszczystych plaż i krystalicznie czystych wód
Miłośnicy żeglarstwa, kajakarstwa, wędkarstwa, trekkingu, obserwacji ptaków i ekoturystyki koniecznie muszą odwiedzić jezioro Yojoa usytuowane na zachodzie kraju, na wysokości ok. 630–700 m n.p.m. Leży ono między szczytami wygasłych wulkanów. To największe naturalne jezioro Hondurasu. Znajdują się tu parki narodowe Montaña Santa Bárbara (Parque Nacional Montaña Santa Bárbara) i Cerro Azul Meámbar (Parque Nacional Cerro Azul Meámbar). Na tym obszarze występują np. legwany, węże, małpy, oceloty i pumy.
rycznego centrum wznosi się XVIII-wieczna barokowa Katedra św. Michała Archanioła i budynek Kongresu Narodowego. Miasto często
w Hondurasie. Niemal z każdego punktu w Tegucigalpie można dostrzec 30-metrową figurę Chrystusa El Picacho ustawioną na szczycie wzgórza El Picacho. Ma ona przy-
MIASTO W GÓRACH Tegucigalpę, stolicę kraju, zamieszkuje ok. 1,2 mln osób – to ponad jedna ósma ludności całego Hondurasu. Położona u podnóży wzgórza El Picacho, przed wiekami stanowiła ważny ośrodek wydobycia srebra i złota. Miasto sprawia wrażenie nieuporządkowanego. Warto odwiedzić w nim Muzeum Tożsamości Narodowej (Museo para la Identidad Nacional – MIN). W rejonie histo-
SS Roatán – tzw. Dolphin Encounter zaprasza na spotkanie i pływanie z delfinami
służy turystom za bazę wypadową, ponieważ właśnie stąd bez problemu dostaniemy się do wszystkich najatrakcyjniejszych miejsc
TT Dziewicze rafy koralowe u wybrzeży honduraskiego archipelagu Islas de la Bahía
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
JESIEŃ 2017
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
nosić nadzieję na lepszą przyszłość krajowi, który w 1821 r. wyrwał się spod hiszpańskiego jarzma i 17 lat później ogłosił pełną niepodległość (26 października 1838 r.), lecz dopiero od niedawna powoli staje na nogi. Ogromną szansą dla tego państwa jest m.in. rozwój turystyki, a temu sprzyja walka ze stereotypami na temat Hondurasu. Aby wczuć się w atmosferę stolicy, warto przystanąć na chwilę i zjeść sprzedawane na każdym rogu arepas, czyli placki z kukurydzy, smażonych platanów czy fasoli. Honduraska kuchnia niewiele różni się od tej spotykanej w innych krajach Ameryki Środkowej. Jej podstawę stanowi ryż, a także fasola przygotowywana na różne sposoby i tortilla. Na śniadanie jada się zwykle tzw. baleadas, czyli właśnie tortille podawane z fasolą, żółtym serem i kwaśną śmietaną. Dodatki zależą – oczywiście – od upodobania. Kilkadziesiąt lempirów (HNL) kosztuje
13
JESIEÅ&#x192; 2017
14 DALEKIE PODRÓŻE wymi baleadas, że uznał je nawet za zdecydowanie najlepsze latynoamerykańskie danie.
INDIANIE I KOLONIŚCI
SS Wodospad Pulhapanzak leżący na północ od jeziora Yojoa ma 43 m wysokości
doskonała wersja z awokado, mięsem i wieloma innymi składnikami. Całość doprawia się zazwyczaj bardzo ostrym sosem na bazie
papryki jalapeño. Słynny szkocki szef kuchni Gordon Ramsay, który odwiedził Honduras w marcu 2017 r., tak zachwycił się miejsco-
TT Tegucigalpa została założona przez Hiszpanów 29 września 1578 r.
JESIEŃ 2017
©© INSTITUTO HONDUREÑO DE TURISMO (IHT)
©© WIKIMEDIA COMMONS/LUCIO VALLE
Ciudad Blanca, legendarne Białe Miasto, można nazwać Atlantydą Ameryki Środkowej. Według wierzeń to właśnie w nim narodził się Pierzasty Wąż (Quetzalcóatl). Uważany był za boga wiatru, nieba, ziemi, wody i płodności. Ok. 300 km od Tegucigalpy archeolodzy odkryli w 2012 r. interesujący zespół ruin. Wiele artefaktów dowodzi, że mogą być to pozostałości legendarnego ośrodka Ciudad Blanca. Stanowisko archeologiczne, którego powierzchnię szacuje się na mniej więcej 50 km², znajduje się w gęstym tropikalnym lesie w historycznym rejonie La Mosquitia (na Wybrzeżu Moskitów – Costa de Mosquitos), na terenie dziewiczego Rezerwatu Biosfery Río Plátano, wpisanego w 1982 r. na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. To pełne tajemnic miejsce do dziś chroni wojsko, aby zapobiec kradzieżom. Odnaleziono tu fragmenty starożytnych struktur, w tym ziemnych piramid i placów, oraz liczne przedmioty codziennego użytku. W wielu honduraskich miejscowościach natkniemy się na ślady kolonialnych czasów. Perełką architektury i niezmiernie ciekawym miejscem jest Gracias, dawna stolica Hondurasu (dzisiaj departamentu Lempira), założona w 1536 r. Do najstarszych tutejszych budynków należy świetnie zachowany Kościół La Merced, który powstał na początku XVII w. Obowiązkowo trzeba wybrać się też na spacer do hiszpańskiego Fortu św. Krzysztofa (Fuerte San Cristóbal), z którego rozpościerają się zapierające dech w piersiach widoki na całą dolinę. Wiele nazw własnych w Gracias nawiązuje do imienia pochodzącego z tego terenu legendarnego Lempiry (ok. 1499–1537), bohaterskiego władcy Indian Lenca (zamieszkujących terytorium dzisiejszego Hondurasu i Salwadoru), walczącego z hiszpańskimi konkwistadorami w latach 30. XVI stulecia. W pobliżu miasta znajdują się najsłynniejsze naturalne gorące źródła w kraju (Aguas Termales „Presidente”). W tej części Ameryki Środkowej jest jeszcze bezsprzecznie mnóstwo do odkrycia. Nie warto się więc zbyt długo zastanawiać nad decyzją o podróży do wciąż raczej nieznanego turystom, lecz niezmiernie fascynującego Hondurasu. Najlepiej po prostu wyruszyć na spotkanie z wielką przygodą.
15
JESIEÅ&#x192; 2017
16 DALEKIE PODRÓŻE
KOLUMBIA – KRAJ NIERZECZYWISTY MARIA HAWRANEK, SZYMON OPRYSZEK www.intoamericas.com
JESIEŃ 2017
17
<< To niewiarygodne, że Kolumbia istnieje naprawdę. Znajdziemy w niej wszystko: od karaibskich plaż przez tropikalne lasy po andyjskie szczyty. Na dodatek żyją tu najmilsi ludzie na kontynencie, a atmosfera w tym kraju pełna jest magii. Nic dziwnego, że to tutaj urodził się jeden z najważniejszych przedstawicieli realizmu magicznego – Gabriel García Márquez. >>
T
o czwarte pod względem powierzchni państwo Ameryki Południowej może poszczycić się wyjątkowym położeniem. Ma wybrzeże zarówno nad Pacyfikiem, jak i Atlantykiem (a dokładniej Morzem Karaibskim). Jego stolica, Bogota, leży na średniej wysokości 2640 m n.p.m. Najbardziej na południe wysunięty odcinek granicy przebiega wzdłuż Amazonki. Do jakiego kraju byście wrócili? Dokąd w Ameryce Południowej warto pojechać? – pytają nas często słuchacze podczas prelekcji podróżniczych. Niezmiennie wśród naszych trzech ukochanych miejsc wymieniamy właśnie Kolumbię, której w Polsce wciąż przypina się nieaktualną już od dawna łatkę niebezpiecznej krainy koki. Warto odrzucić stereotypy i odkryć skarby tego naprawdę magicznego zakątka świata.
©© PROCOLOMBIA
UKOCHANA ZIEMIA Cali to miasto najszybszej salsy na świecie, w którym niemal na każdym kroku wyrasta szkoła tańca, a w klubach tancerze wykonują akrobacje. Oczami wyobraźni już widzieliśmy, jak pocimy się na parkiecie. Ale w dniu wylotu do Cali z Brazylii dostaliśmy maila z propozycją pracy na wolontariacie w prowincjonalnej szkole położonej 40 km od Bogoty, gdzie pilnie potrzebowali nauczycieli angielskiego. Dlatego w czasie przesiadki na lotnisku w kolumbijskiej stolicy zamiast kontynuować podróż – szukamy autobusu do miasta Zipaquirá. Przyjeżdżamy na rekonesans we wtorek wieczorem, a już w środę rano o godz. 7.00 stoimy pod tablicą. Przez najbliższe trzy miesiące będziemy prowadzić lekcje w miejscowości Cogua, gdzie na przerwach słychać muczenie krów. Alejandro Clavijo, koordynator programu, tłumaczy nam, że zaprasza obcokrajowców do swojej szkoły z dwóch powodów. Po pierwsze, żeby nasi uczniowie w końcu nauczyli się angielskiego. Na naszym hiszpańskojęzycznym kontynencie ze zrozumiałych powodów nie jest popularny, ale kiedy tylko chcemy wyjechać, w mig rozumiemy, jak bardzo się przydaje. A po drugie, abyście zobaczyli, że Kolumbia to już dawno nie jest kraj białego proszku, „narcos” i FARC-u (Fuerzas Armadas Revolucionarias de Colombia – Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii). Zresztą nigdy w pełni nim nie była, tylko świat przyzwyczaił się tak o nas myśleć. Po wielu tygodniach spędzonych w Kolumbii mamy poczucie głębokiej niesprawiedliwości, że za tą perłą Ameryki Południowej ciągnie się taka krzywdząca opinia. Przepiękne, wściekle zielone WW Kolonialna Cartagena de Indias – wieża Katedry św. Katarzyny Aleksandryjskiej
JESIEŃ 2017
18 DALEKIE PODRÓŻE
SS Panorama Bogoty z areną walk byków z 1931 r. (Plaza de Toros La Santamaría)
pagórki regionu Zona Cafetera, gdzie uprawia się kawę, zjawiskowe, karaibskie plaże, tropikalne lasy – czego jeszcze można chcieć? Każdy dzień na wolontariacie zaczynamy od pobudki o chłodnym poranku na wysokości mniej więcej Kasprowego Wierchu i przytulania się z uczniami na dzień dobry (z przyjemnością odkrywamy, że łączy ich z nauczycielami prawdziwa, oparta na zaufaniu i bliskości więź). Przed przyjazdem do Kolumbii słyszeliśmy, że jest w niej wspaniale, bo Kolumbijczycy to najmilsi ludzie na kontynencie. Nauczeni doświadczeniem, aby na takie slogany patrzeć przez palce, nie dowierzaliśmy im – przecież wszyscy Latynosi są otwarci i sympatyczni. A jednak – ten kraj stał się naszym miejscem na świecie właśnie dzięki jego mieszkańcom. Gdzie indziej klientka w sklepie mięsnym zapyta ekspedientkę: czy podaruje
JESIEŃ 2017
mi pani kurze udko?. Gdzie dwudziestolatek, który odchodzi od grupy znajomych przy piwie, żeby się wysikać, powie: za pozwoleniem? Kolumbijczycy śpiewają o swojej ojczyźnie w najsłynniejszej cumbii: Colombia tierra querida („Kolumbia ukochana ziemia”). Podzielamy ich uczucia.
MIASTO POTWÓR Większość stolic Ameryki Południowej to przerośnięte i przytłaczające aglomeracje, w których dojazdy z jednego punktu do drugiego zajmują zbyt dużo czasu w zbyt wielkim ścisku. Kolumbijska Bogota niestety nie jest wyjątkiem – mieszka tu ponad 8 mln ludzi, długie przegubowe autobusy pędzą ulicami wypełnione po brzegi. To zdecydowanie najmniej przyjazne miasto w Kolumbii, więc najlepiej uciec z niego jak najszybciej. Poza małą, urokliwą La Candelarią, którą można obejść w trakcie
nie wymagającego wysiłku spaceru i gdzie warto udać się na smaczną kolację, żadna dzielnica nie zachwyca. Wieczorami wiele ulic, nawet tych w centrum, nie jest oświetlonych – nieoswojeni z miastem turyści mogą się przez to czuć niekomfortowo. Dla tych, którzy muszą zakosztować stolicy, mamy jednak trzy propozycje. Po pierwsze, wizytę w spektakularnym Muzeum Złota (Museo del Oro), gdzie znajduje się ogromna kolekcja eksponatów sztuki złotniczej kultur prekolumbijskich (niemal 60 tys. przedmiotów). Po drugie, polecamy zajrzeć do Muzeum Botero (Museo Botero) z dziełami najważniejszego współczesnego kolumbijskiego malarza, rzeźbiarza i rysownika, rozpoznawalnego na całym świecie Fernanda Botera. Grubaśne postaci przedstawione na jego obrazach są charakterystyczne dla stylu twórcy – trochę zabawne, czasem smutne, na swój sposób piękne. Poza tym muzeum mieści się w starym bu-
19
©© PROCOLOMBIA
SS Ostatnia sala w Muzeum Złota poświęcona jest rytuałowi składania ofiar
©© PROCOLOMBIA/MAURO FUENTES
dynku z urokliwym patio – to kolejny powód, aby je odwiedzić. Po trzecie, warto spędzić noc przy rytmach salsy, cumbii i vallenato. Najlepiej skorzystać z usług jednej z kilku agencji turystycznych. Oferują one udział w pokazach i lekcjach z profesjonalnymi tancerzami, ale też zabierają do najlepszych miejscówek w mieście, do których trudno trafić samemu.
KATEDRA Z SOLI Kiedy rozpoczynaliśmy wolontariat w kolumbijskiej szkole, nie mieliśmy pojęcia, że miasto Zipaquirá, w którym zamieszkaliśmy, słynie z Katedry Solnej (Catedral de Sal) i że Kolumbijczycy byli kilka lat temu w polskiej kopalni w Wieliczce na wizycie studyjnej, żeby podpatrzyć nowe pomysły na turystykę. Obecny podziemny kościół powstał w latach 90. XX w. Pierwszą kapliczkę, w której górnicy modlili się przed rozpo-
SS Obrazy w Muzeum Botero – na pierwszym planie W parku (En el parque)
częciem pracy, założono w kopalni na początku XX stulecia, ale nie został po niej żaden ślad. W latach 50. na jej miejscu pod ziemią wyrosła katedra. Jednak 40 lat później, po serii podmyć i tąpnięć, ze względów bezpieczeństwa trzeba było ją zamknąć. Mniej więcej 60 m pod nią zbudowano Nową Katedrę (Nueva Catedral). Podobno co niedzielę odbywa się tu msza, ale odnieśliśmy wrażenie, że ten przybytek ma bardziej komercyjny niż duchowy charakter. W katedrze jest mrocznie, ale nie mistycznie. Stacje gigantycznej drogi krzyżowej (Viacrusis) są praktycznie nie do odróżnienia. Wnętrze tworzą trzy nawy. W porównaniu z wielicką Kaplicą św. Kingi świątynia w Zipaquirze wygląda monumentalnie – jest prawie trzy razy dłuższa (ma 80 m) i o połowę wyższa (mierzy ponad 16 m) – ale świeci pustkami. Chociaż
©© PROCOLOMBIA/SEBASTIAN SANINT
opisuje się ją jako „osiągnięcie współczesnej architektury”, na nas nie robi wielkiego wrażenia. O wiele bardziej ucieszyło nas odkrycie, że w mieście przez cztery lata mieszkał w internacie i chodził do liceum Gabriel García Márquez, kolumbijski noblista, którego śladami mieliśmy w planie wyruszyć (w jego dawnym liceum działa dziś Centro Cultural Casa del Nobel Gabriel García Márquez). Zresztą w Kolumbii znajduje się mnóstwo zdecydowanie piękniejszych i ciekawszych miejsc niż solny kościół, jak chociażby pobliska Villa de Leyva.
TAM, GDZIE CZAS SIĘ ZATRZYMAŁ Villa de Leyva wygląda jak wyobrażenie o czasach kolonialnych w Ameryce Łacińskiej. Położona ok. 170 km od Bogoty na średniej wysokości 2149 m n.p.m.,
JESIEŃ 2017
20 DALEKIE PODRÓŻE zalicza się do najbardziej fotogenicznych (obok Guatapé) kolumbijskich miasteczek. W 1954 r. uznano ją za skarb narodowy. Powstała w 1572 r. jako miejscowość wypoczynkowa dla sędziwych konkwistadorów, kleru i szlachty. Od tamtej pory niewiele się zmieniło. Najlepiej przyjechać do miasteczka w tygodniu – wtedy będziemy mieć szansę na spokojne poznanie tego miejsca. W weekendy wąskie uliczki pękają w szwach, ściągają tu amatorzy butikowych hoteli i ekskluzywnych restauracji – mieszkańcy stolicy chętnie wpadają do Villi de Leyva na dwudniowy odpoczynek. Centrum miejscowości stanowi oczywiście Plaza Mayor (Plaza Principal), według niektórych największy brukowany plac w Ameryce Południowej (ma 14 tys. m2 powierzchni). Obowiązkowym miejscem do zwiedzenia dla Kolumbijczyków jest również Dom Muzeum Kapitana Antonia Ricaurtego (Casa Museo Capitán Antonio Ricaurte). Walczył on o niepodległość u boku największego bohatera narodowego Kolumbii i wyzwoliciela wielu krajów kontynentu – Simóna Bolívara (1783–1830). Villę de Leyva otacza malownicza półpustynia. Dzięki temu i położeniu wysoko w górach miasteczko zachowało swój niezmieniony kształt.
©© PROCOLOMBIA/SEBASTIAN SANINT
SS Ogromna Katedra Solna w mieście Zipaquirá znajduje się 180 m pod ziemią
KRAJ KAWY Choć Kolumbia jest trzecim największym po Brazylii i Wietnamie producentem kawy na świecie, ze zdziwieniem odkryliśmy, że niełatwo się tu napić czegoś w stylu espresso – mocnego, aromatycznego i gorzkiego. Od rana na ulicach stoją mężczyźni z wózkami (często są podprowadzone z supermarketu) wypełnionymi termosami z tinto. To słodka, dosyć słaba kawa, podawana w plastikowych kubeczkach (na początku mieliśmy kłopot z zapamiętaniem tej nazwy, ponieważ w innych hiszpańskojęzycznych krajach oznacza czerwone wino). Byliśmy w Kolumbii, kiedy Starbucks, który zaopatruje się tutaj w kawę, otwierał swoją pierwszą kawiarnię w Bogocie (Parque 93). Z rozbawieniem obserwowaliśmy, jak lokalni hipsterzy od świtu stali w kolejce, aby kupić amerykański napój z rodzimych ziaren. W dłoniach trzymali słodkie tinto. Jednak jedno jest pewne – miejsca, w których uprawia się kawowce, są zjawiskowe. Położona na zachód od Bogoty w kawowym trójkącie – departamentach Caldas, Risaralda i Quindío – Zona Cafetera (Eje Cafetero) od kilku lat znaj-
JESIEŃ 2017
©© PROCOLOMBIA/SEBASTIAN SANINT
SS Bardzo rozległy brukowany plac stanowiący centrum fotogenicznej Villi de Leyva
SS Valle de Cócora – słynne palmy woskowe z Quindío osiągają aż 60 m wysokości
duje się na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Na soczyście zielonych pagórkach leżą posiadłości z plantacjami
©© PROCOLOMBIA
(fincas), a w dolinach rosną najwyższe palmy na świecie – palmy woskowe. Zakochaliśmy się w tym rejonie od pierwszego wejrzenia.
21
©© PROCOLOMBIA/VICEMINISTERIO DE TURISMO
na (patacones). Tę odmianę banana pod różnymi postaciami podaje się w Kolumbii do większości posiłków (nam najbardziej smakował pieczony). Poza tym trzeba zagrać w tejo, narodową kolumbijską grę (najlepiej w barze „Los Amigos”). Polega ona na rzucaniu ciężkich metalowych dysków do celu. Jeśli trafi się w fajerwerk ukryty pod piaskiem, następuje wybuch. Prawdziwe skarby znajdują się jednak w okolicy miasteczka. Na piechotę można dojść do plantacji rodziny Eliasów (Finca Las Brisas, Café Don Elias), biznesu prowadzonego od lat na niewielką skalę. Kolejnego dnia warto pojechać jeepami (odjeżdżają z głównego placu) do Valle de Cócora, spektakularnej doliny z wysmukłymi palmami woskowymi. Samochody dowożą nas do początkowego punktu czterogodzinnej trasy pieszej. Po drodze pokonujemy łąki, pagórki i linowe mosty rozwieszone nad strumieniami, aż w końcu dochodzimy do sanktuarium kolibrów Acaime. Starsza para, która je prowadzi, częstuje gorącą czekoladą lub kawą i kawałkiem sera (za symboliczną opłatą). Z filiżanką w dłoni obserwujemy, jak do rozwieszonych wszędzie poidełek podlatują kolejne kolibry. W Kolumbii występuje aż ok. 165 gatunków tego małego ptaka! W drodze powrotnej zaglądamy do jednej z licznych fincas. Do tego regionu najlepiej przyjeżdżać w okresie od stycznia do lutego, kiedy trwają zbiory kawy i dużo się dzieje.
SS Parque del Café, park tematyczny poświęcony kawie koło miejscowości Montenegro
KOLUMBIJSKI TYGRYS
SS Departament Quindío to unikatowy przykład urodzajnego krajobrazu kulturowego
Zwiedzanie kawowego regionu zwykle zaczyna się w Salento (tu również najlepiej zawitać poza weekendem). W miasteczku
©© PROCOLOMBIA
jest dużo gringos, ale warto zatrzymać się w nim na noc i spróbować lokalnego specjału – pstrąga ze smażonymi plackami z plata-
Od kiedy masową wyobraźnią zawładnęły obrazy z serialu Narcos, miasto Medellín znowu kojarzy się z kokainą, przestępstwami i Pablem Escobarem. Skojarzenia te są częściowo słuszne, ale od ok. 25 lat nieaktualne i stygmatyzujące. Owszem, Medellín było stolicą biznesu narkotykowego w latach 80. XX w., jednak gdy zabito Pabla Escobara w 1993 r. i rozprawiono się z innymi baronami, postawiło na zmianę i rozwój. W tej chwili to najbardziej dynamiczne i nowoczesne miasto w Kolumbii. Kwitnie tu biznes i nowe technologie (zainwestowano m.in. w sieć kolejek gondolowych i największe słodkowodne akwarium w Ameryce Południowej – do obejrzenia w interaktywnym centrum naukowo-technologicznym Parque Explora). Ze względu na swoje położenie w andyjskiej dolinie zwanej Valle de Aburrá, w otoczeniu zielonych wzgórz, i panujący w niej klimat słynie jako miasto wiecznej wiosny (la ciudad de la eterna primavera).
JESIEŃ 2017
22 DALEKIE PODRÓŻE
©© PROCOLOMBIA
©© PROCOLOMBIA/JULIO CESAR HERRERA
SS Jedna z 23 rzeźb na placu Botera w Medellín
SS Santa Elena, sprzedawca kwiatów (silletero) niosący towar na specjalnym stojaku
TT Historyczne centrum Cartageny de Indias
SS Mury miejskie z działami w Cartagenie de Indias
©© PROCOLOMBIA ©© PROCOLOMBIA
JESIEŃ 2017
TT Kolorowe drewniane balkony kolonialnych domów ©© PROCOLOMBIA
23 Zwiedzanie Medellín zaczynamy od placu imienia wspomnianego artysty Fernanda Botera, pełnego opasłych rzeźb jego autorstwa. Jeśli ktoś nie był w jego muzeum w Bogocie, koniecznie musi zajrzeć do Muzeum Antioquii (Museo de Antioquia) i obejrzeć kolekcję dzieł tego twórcy. Wieczory spędzamy w Parku Lleras (Parque Lleras) – w nim mieszkańcy miasta zbierają się wieczorem na szklaneczkę aguardiente przed imprezą i tańce do rana. Na ciekawe popołudnie wybieramy się do Comuny 13 (San Javier), dawniej niebezpiecznej dzielnicy, gdzie wałęsali się partyzanci z FARC-u i gangsterzy. Dziś wypełniają ją kolorowe domy, galerie sztuki i murale, przeprowadza się w niej ekologiczne i artystyczne projekty (ale wciąż lepiej nie kusić losu nocnymi spacerami). Amatorzy jazdy kolejką gondolową na pewno chętnie skorzystają z jednej z czterech linii (J, K, L i H), które łączą położone na wzgórzach dzielnice Medellín (zanim powstały kolejki, mieszkańcy tych rejonów spędzali na dojeździe do pracy nawet po 2–3 godz. dziennie!). Jeśli kogoś goni czas, naszym zdaniem lepiej jednak zajrzeć na Mercado Minorista i na tym targu urządzić sobie degustację świeżych tropikalnych owoców – niektóre występują tylko w Kolumbii! My po zakosztowaniu soku z lulo nie mogliśmy odżałować, że w żadnym sąsiednim kraju go nie spotkaliśmy. Na stoiskach sprzedaje się też mangostany, pitaje, guanábany czy tamarillo (tomates de árbol, pomidory drzewiaste). Z Medellín można wybrać się na jednodniową wycieczkę do odległego o ok. 80 km miasteczka uchodzącego za najbardziej kolorowe w Kolumbii – Guatapé. To idealne miejsce dla miłośników fotografii i wolno płynącego czasu. Oprócz szukania odpowiednich ujęć, zajadania przysmaków z ulicznych stoisk i popijania tinto nie ma tu nic do roboty. W drodze powrotnej można wysiąść w miejscowości Santa Elena słynącej z pięknych kwiatów, które co roku dostarcza na sierpniowy festiwal Feria de las Flores w Medellín – powstają z nich niesamowite barwne konstrukcje. W tej okolicy ze względu na doskonałe warunki – żyzne ziemie, odpowiednią wysokość bezwzględną i temperaturę – kwiaty rosną jak szalone. Turyści zwykle wybierają się na zachód słońca do położonego nieopodal malowniczego Parku Arví (Parque Arví), gdzie czekają na nich lasy, jeziora, ptaki (ponad 100 gatunków) i owady (powyżej 160 gatunków).
SS Sztuczne jezioro zaporowe Peñol-Guatapé przyciąga miłośników żeglarstwa
KARAIBSKA PERŁA KOLUMBII Cartagena de Indias to obowiązkowy przystanek dla turystów podróżujących po Kolumbii. Pewnie dlatego, że ten dawniej jeden z najważniejszych karaibskich portów, założony w 1533 r., zachował swój kolonialny urok. Po rozległym starym
©© PROCOLOMBIA/SEBASTIAN SANINT
mieście jeżdżą trochę kiczowate bryczki (podobne do tych w Krakowie), ale można też znaleźć mniej turystyczne zakątki. Dlatego oprócz zwiedzania najważniejszych zabytków, takich jak plac św. Dominika (Plaza de Santo Domingo), Zamek św. Filipa (Castillo de San Felipe de Barajas),
JESIEŃ 2017
24 DALEKIE PODRÓŻE Katedra św. Katarzyny Aleksandryjskiej (Catedral de Santa Catalina de Alejandría), kościoły: św. Piotra Klawera (Iglesia de San Pedro Claver), św. Trójcy (Iglesia de la Santísima Trinidad) i św. Turybiusza de Mogrovejo (Iglesia de Santo Toribio de Mogrovejo) czy Pałac Inkwizycji (Palacio de la Inquisición), wybieramy się również w inne strony. Wchodzimy na potężne mury, gdzie próbujemy wyobrazić sobie, jak musieli się czuć konkwistadorzy, gdy przybijali do tych karaibskich brzegów, zanurzamy się w dzielnicę Getsemaní, pełną stylowej sztuki ulicznej, tworzonej przez znanych lokalnych i międzynarodowych artystów. To tutaj znajdujemy tętniące życiem bary, do których trafiają tylko zdeterminowani gringos. Dla wielu osób Cartagena de Indias jest bazą wypadową na koralowe Wyspy Różańcowe (Islas del Rosario), gdzie można podziwiać akwarium na otwartym morzu i kąpać się przy bielutkich plażach. Niestety ta część parku narodowego (Parque Nacional Natural Corales del Rosario y de San Bernardo) to jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc w kraju – w sezonie przeżywa prawdziwe oblężenie, co nie pozwala na swobodne rozkoszowanie się naturą. Dlatego dla nas Cartagena de Indias stała się bazą do wyprawy na niezwykły, ledwie nadgryziony przez turystów i zupełnie nieznany w Polsce archipelag San Bernardo. Po 2 godz. rejsu motorówką lądujemy w raju na wyspie Múcura, gdzie funkcjonują tylko dwa hotele, a jeden z nich – ekskluzywny Punta Faro – to ziszczenie marzeń o relaksie. Czeka nas nurkowanie lub snorkeling w przejrzystej wodzie pełnej egzotycznych ryb, płaszczek i homarów, samotne kąpiele przy pustych plażach i wycieczki kajakami wzdłuż wybrzeża. Kilka minut rejsu łódką od Múcury leży zupełnie inna wyspa, Santa Cruz del Islote, do której brzegów przybiliśmy, żeby pod pretekstem nauki angielskiego poznać jej społeczność, a potem, za jej zgodą, napisać reportaż do naszej książki Tańczymy już tylko w Zaduszki. Santa Cruz del Islote uchodzi za najgęściej zaludnioną wyspę świata – zajmuje niecały hektar powierzchni, a na co dzień mieszka na niej niemal 800 osób. Kiedy dzieci wracają do domu na wakacje z kontynentalnej Kolumbii, gdzie chodzą do szkoły z internatem, ta liczba zwiększa się nawet do 1,2 tys. Wyspa wygląda jak kawałek betonowego osiedla wrzucony w morze – nie ma tu plaż ani palm. Mieszkańcy
JESIEŃ 2017
TT Naturalny Park Narodowy Tayrona leży ok. 35 km od centrum miasta Santa Marta
©© PROCOLOMBIA
nieustannie rozbudowują Santa Cruz de Islote. W miejscach, gdzie jest wystarczająco płytko, wykładają mieliznę muszlami ślimaków morskich (będących składnikiem codziennej diety), wielkogabarytowymi śmieciami i betonem. Żeby zagrać w piłkę, płyną na przestronną i zieloną Múcurę. Aby pochować zmarłego, udają się na cmentarz na sąsiednią Tintipán. Warto ich odwiedzić, ale najlepiej zrobić to na własną rękę, wynajętą łódką, a nie z chma-
rą turystów, którzy chodzą po wyspie w kapokach i pokazują sobie wyspiarzy palcami.
SIELSKI ZAKĄTEK Jeden z najpopularniejszych parków narodowych w Kolumbii to Naturalny Park Narodowy Tayrona (Parque Nacional Natural Tayrona). W sezonie trzeba liczyć się w nim z dużą liczbą turystów. Nic w tym dziwnego, w końcu karaibskie
25
©© PROCOLOMBIA
©© WIKIMEDIA COMMONS/WILLIAMZARZA
SS Urokliwa plaża na rajskiej wyspie Múcura
SS Tintipán to największa wyspa niezwykłego karaibskiego archipelagu San Bernardo
wybrzeże spotyka się tutaj z tropikalnym lasem. Kiedy staniemy w jednej z licznych zatoczek zwróceni twarzą w stronę morza, nad głową ujrzymy wysmukłe pal-
SS Cabo San Juan de Guía – przepiękny niewielki przylądek w Parku Tayrona
my, a za plecami będziemy mieli bujną leśną roślinność i pasmo Sierra Nevada de Santa Marta.
©© PROCOLOMBIA
W Parku Tayrona koniecznie należy wybrać się na pocztówkowy przylądek – Cabo San Juan de Guía. Przy odrobinie szczęścia
JESIEŃ 2017
26 DALEKIE PODRÓŻE
SS Spektakularny widok rozciągający się z tarasu domu w wiosce Minca
po drodze można spotkać papugi, legwany (to akurat pewne), a nawet małpy! Ten zjawiskowy rejon kryje też
w swoich lasach niewielkie ruiny osady Taironów (El Pueblito) i pozostałości ich kultury (kamienny krąg Nueve
TT Ciudad Perdida – stanowisko archeologiczne ze 169 kamiennymi tarasami
JESIEŃ 2017
©© WIKIMEDIA COMMONS/ MIRFAKVELEZ_12
©© PROCOLOMBIA/VICEMINISTERIO DE TURISMO
Piedras). Przede wszystkim znajdują się tu jednak niesamowite plaże, jak La Piscina czy Arrecifes. Miasto Santa Marta, które mijamy po drodze z Cartageny de Indias, jest malownicze, ale naszym zdaniem na wybrzeżu o wiele lepiej spędzać czas w otoczeniu natury niż wśród murów. Wielbiciele plaż mogą zatracić się w Parku Tayrona, ale mamy jeszcze jedną propozycję: wycieczkę do położonej o ok. 15 km od Santa Marty wioski Minca otulonej tropikalną zielenią. Od rana rozbrzmiewa tu głośny śpiew ptaków (w tym rejonie występuje ponad 360 gatunków, a lokalne agencje organizują spacery ornitologiczne). Poza tym roztacza się stąd cudowny widok na wybrzeże i okolicę, bo miejscowość leży na wysokości 650 m n.p.m. Warto pójść na spacer do punktu widokowego Los Pinos albo do dwóch małych jezior Pozo Azul, żeby zanurzyć się w chłodnej kąpieli. A jeśli jeszcze uda się komuś zarezerwować nocleg w wyjątkowym kameralnym hostelu Casa Loma, który wygląda jak domek na drzewie, wizyta w Mince będzie niezapomniana. W Santa Marcie można też spełnić marzenie niejednego odkrywcy – zapisać się na niezwykły kilkudniowy trekking przez tropikalny las do zaginionego miasta, czyli Ciudad Perdida (Teyuna). Odkryli je lokalni poszukiwacze skarbów w 1972 r. Kiedy złote figury i biżuteria oraz starodawne naczynia zaczęły pojawiać się na targach, w głąb lasu ruszyli archeolodzy. Ustalili, że miasto pochodzi prawdopodobnie z ok. 800 r. (czyli założono je jakieś 650 lat przed słynnym Machu Picchu), a zostało opuszczone w trakcie hiszpańskiej konkwisty. Rdzenne lokalne społeczności, m.in. Arhuaco, Kogi (Kagaba) i Wiwa, odwiedzały to miejsce od zawsze, ale nie dzieliły się nim ze światem. Przez wiele lat, kiedy na tym terenie operował FARC, wycieczka do Ciudad Perdida była ryzykowna, ale od 2005 r. na szlaku działają agencje turystyczne i taka wyprawa jest bardzo bezpieczna (nie należy jednak wędrować samotnie, bo nietrudno się zgubić, poza tym spacer po tropikalnym lesie wymaga merytorycznego przygotowania). Kto zdecyduje się na trekking, musi wiedzieć, że do pokonania ma ok. 46 km przy dużej wilgotności powietrza. W drodze powrotnej z Parku Tayrona można wysiąść w mieście Barranquilla, a jeśli trwa karnawał, to nawet trzeba! Tu odbywa się najsłynniejsza zabawa karnawałowa w całym kraju, na którą przybywa ponad milion gości. Jej korzenie sięgają XIX w. W Barranquilli mieszają się ze sobą
27
JESIEÅ&#x192; 2017
28 DALEKIE PODRÓŻE
SS Barwny karnawał w Barranquilli w 2018 r. odbędzie się w dniach 10–13 lutego
różne kultury z wybrzeża karaibskiego – ich wpływy widać przede wszystkim w muzyce, tańcach i przebraniach. Poza tym miasto ma jeszcze jeden powód do dumy: w 1977 r. urodziła się tu najsłynniejsza współczesna kolumbijska piosenkarka – Shakira (jako ciemna brunetka).
©© PROCOLOMBIA
sarza – Gabo, jak pieszczotliwie mówią na niego Latynosi, spędził tu pierwszych osiem lat życia. Aracataca stanowi
bować zrozumieć, jak to się stało, że w opowieściach Márqueza rzeczywistość tak płynnie przechodzi w fantazję, że trudno stwierdzić, co jest bardziej autentyczne – to, co prawdopodobne, czy też to, co wydaje się wytworem wyobraźni. W tym sennym, trochę zapomnianym mieście wszystko dzieje się powoli i nie wiadomo, czy wydarza się naprawdę. Nad murami i chodnikami latają żółte motyle (te owady wciąż towarzyszyły Mauriciowi Babilonii, jednej z postaci Stu lat samotności). Odwiedzamy muzeum, dawny dom pisarza, ale sąsiadka tłumaczy nam, że nie ma on wiele wspólnego z autentycznym, który był dużo skromniejszy. To po prostu replika zbudowana na wzór posiadłości ze słynnej powieści Márqueza, z pokojami ciotek i warsztatem dziadka.
KOLEBKA REALIZMU MAGICZNEGO Jest takie miasto w Kolumbii, do którego nie zajrzy nikt, kto nie zaczytał się choć raz w prozie Gabriela Garcíi Márqueza. To Aracataca. Dla fanów realizmu magicznego wizyta w niej będzie niewielkim nadłożeniem drogi – leży ona zaledwie 80 km od Santa Marty. Aracataca – ta nazwa wybija rytm jak koła pociągu, który przejeżdżał przez miasto wyładowany owocami w okresie boomu bananowego podsycanego przez United Fruit Company. Na te czasy przypadło dzieciństwo pi-
SS Muzeum Gabriela Garcíi Márqueza w mieście Aracataca otworzono w 2010 r.
pierwowzór mitycznego Macondo z powieści Sto lat samotności (1967 r.). Musieliśmy do niej przyjechać, żeby spró-
TT Kościół św. Józefa, w którym był ochrzczony Gabriel García Márquez
JESIEŃ 2017
©© WIKIMEDIA COMMONS/TIM BUENDIA
©© PROCOLOMBIA
Inny sąsiad, Hannibal Caí (dziś dobiega już setki), rozsiada się w bujanym fotelu i opowiada o tym, jak jedna z ciotek Gabo, Francisca, podpaliła kiedyś ich dom. Zajmowała się świętymi w naszym kościele, przystrajała ich ołtarze kwiatami, zapalała świeczki. W domu też miała ołtarzyk. Zapaliła świeczkę i buch, cały dom po chwili stanął w płomieniach. Pomagałem gasić – śmieje się do wspomnień. Próbujemy ustalić, czy jest w miasteczku jakiś pomnik Márqueza. Nie ma i nigdy nie było – twierdzi część mieszkańców. Nie ma, ale był – mówią pozostali. Jaki? Poznajemy trzy różne wersje. Najbardziej podoba nam się ta: ktoś postawił pomnik nagiego Gabita, ale ten przyjechał, obejrzał dzieło i zdecydował, że trzeba je zburzyć – przecież on nie ma takiego małego przyrodzenia!
29
JESIEÅ&#x192; 2017
30 DALEKIE PODRÓŻE
BRAZYLIA O SMAKU AÇAÍ MAJA KAŹMIERCZAK-BARTHEL www.travelingrockhopper.com
JESIEŃ 2017
31
< < B ra z y l i a n i e j e s t t y p o w y m turystycznym rajem. Z jednej strony kojarzy się z pięknymi piaszczystymi plażami i słoneczną pogodą, a z drugiej – z ogromną biedą i przestępczością. Oczywiście, nie można zapominać, że dla wielu to po prostu królestwo piłki nożnej, a ten sport ma tutaj prawie status religii. Turyści, którzy odwiedzili kraj Brazylijczyków, zakochują się za to w smaku açaí, czyli owoców euterpy warzywnej, jednego z gatunków tropikalnych palm z Ameryki Południowej. >>
O
d 1960 r. stolicą Brazylii jest 3-milionowa Brasília. Wcześniej tę funkcję pełniło Rio de Janeiro. Władze zdecydowały jednak, że najważniejszy ośrodek administracyjny państwa powinien znajdować się raczej w głębi kraju. Nowe miasto zbudowano w ciągu 41 miesięcy na niemal niezamieszkanym terenie. Jego wygląd i układ zostały precyzyjnie zaplanowane. Co ciekawe, Brasílię zaprojektowano w taki sposób, żeby widziana z góry przypominała swoim kształtem ptaka albo samolot. Brazylijska stolica to swojego rodzaju ciekawostka turystyczno-architektoniczna. Niestety, leży dość daleko od głównych atrakcji kraju i dlatego turyści często ją omijają. Trafiają tu zwykle raczej miłośnicy architektury i urbanistyki. Brazylia to największe państwo Ameryki Południowej – ma ponad 8,5 mln km² powierzchni i prawie 210 mln mieszkańców. Jest niesamowicie różnorodna, także pod względem przyrodniczym. Z tego powodu trudno opisać ją w krótkim artykule. Postaram się jednak nieco przybliżyć ten kraj.
©© ALEXANDRE MACIEIRA/RIOTUR
JAGODY Z PALMY Zacznę od wspomnianych już owoców, z którymi często Brazylia kojarzy się osobom ją zwiedzającym. Açaí (czyt. asai) wyglądają jak małe fioletowe winogrona albo duże borówki – pewnie dlatego bywają nazywane jagodami. Są ważnym składnikiem diety mieszkańców lasów tropikalnych w dorzeczu Amazonki. W wielu miejscach w Brazylii można natrafić na pyszne desery z açaí, takie jak açaí na tigela (w dosłownym tłumaczeniu „açaí w misce”). To mrożony mus z tych jagód z dodatkiem cukru i innych owoców. Obowiązkowo należy go spróbować podczas wizyty w tym kraju. Polecam też sprawdzić, jak smakują same açaí. Deser jest dosładzany, z reguły zbyt mocno, więc warto od razu poprosić o mniejszą ilość cukru. Poza Ameryką Południową te osobliwe owoce uważane są za tzw. superżywność. Od kilku lat promuje się je jako produkt pomagający w odchudzaniu, zawierający mnóstwo składników WW Bondinho do Pão de Açúcar – kolejka linowa kursująca na Głowę Cukru
JESIEŃ 2017
32 DALEKIE PODRÓŻE
©© EMBRATUR IMAGE BANK
SS Park Narodowy Iguaçu od 1986 r. znajduje się pod ochroną UNESCO
mineralnych i odżywczych. Również w Polsce można kupić rozmaite suplementy diety zawierające açaí. Część rozpowszechnianych informacji na temat jagód euterpy warzywnej nie jest oparta na żadnych badaniach naukowych. Jednak od lat eksportuje
się z Brazylii coraz więcej tych owoców, czasem kosztem lokalnej ludności, która traci ważne źródło witamin. Gdy wracałam z mojej brazylijskiej wyprawy, już zakochana w niezwykłych jagodach, zamarzyło mi się, aby zabrać
TT Indianie Desana zamieszkują północno-zachodnią część stanu Amazonas
©© EMBRATUR IMAGE BANK
je do domu. Niestety, açaí bardzo szybko się psują. W Rio de Janeiro znalazłam owoce w proszku, które od razu kupiłam i szczęśliwa wróciłam do Polski. Okazało się jednak, że po takim przetworzeniu nie smakują one jak w brazylijskim deserze. Przez jakiś czas byłam bardzo zdeterminowana w swoich poszukiwaniach i gdziekolwiek zobaczyłam produkt spożywczy z açaí (lody, czekoladę, suszone jagody itd.), natychmiast go kupowałam. W końcu przekonałam się, że te owoce powinno się jeść tylko w Brazylii. Może dzięki temu są one takie wyjątkowe… A jeżeli ktoś chce zdrowo się odżywiać, to idealnym składnikiem jego diety będą zwykłe polskie jagody, porzeczki, maliny, żurawiny czy borówki. Nie dajmy się oszukiwać rozmaitym firmom obiecującym, że ich produkty z açaí odmienią nasze życie.
TROPIKALNA AMAZONKA Odpowiedź na pytanie, która rzeka na ziemi jest najdłuższa, okazuje się nie taka oczywista. Nauczyciele z Ameryki
JESIEŃ 2017
33 bardziej zróżnicowana (aż ok. 80 proc. powierzchni Iguaçu leży w Argentynie). Ta druga też ma sporo uroku i w niej nad kaskadami z reguły łatwiej tworzy się tęcza.
KRAJ W MINIATURZE
©© EMBRATUR IMAGE BANK
SS Granitowa Głowa Cukru wznosząca się w dzielnicy Urca w Rio de Janeiro
SS Pomnik Chrystusa Odkupiciela został odsłonięty 12 października 1931 r.
Południowej mają często na ten temat inne zdanie niż ci z Europy – pierwsi nieraz przyznają pierwszeństwo Amazonce, a drudzy Nilowi. W obu przypadkach można podeprzeć się źródłami i opiniami badaczy potwierdzającymi słuszność danego stwierdzenia. Nie zmienia to jednak faktu, że obie rzeki są wyjątkowe. W trakcie pobytu w Brazylii, jeżeli tylko jest taka możliwość, warto spędzić trochę czasu w tropikalnym lesie. Nawet w Amazonii udaje się znaleźć różne formy zakwaterowania: od wygodnych hoteli po prymitywne miejsca noclegowe. Jeśli ktoś obawia się nocować w otoczeniu dzikiej przyrody, wystarczy, że wybierze się na kilkugodzinny rejs po Amazonce. W tak krótkim czasie również można dostrzec wyjątkowość tej wspaniałej rzeki, spotkać niesamowite zwierzęta i zobaczyć rozmaite rośliny. Szczególnie polecam nasłuchiwać odgłosów ptaków i rozglądać się za tymi bajecznie kolorowymi!
©© PEDRO KIRILOS/RIOTUR
MOTYLE ZNAD IGUAÇU Gdy wspominam brazylijską przyrodę, mam przed oczyma ogromne liście palm, papugi i tukany oraz barwne motyle spotkane przy wodospadach Iguaçu. Te ostanie leżą na granicy Brazylii i Argentyny, na rzece o tej samej nazwie. Niedaleko rozciąga się już terytorium Paragwaju, ale na jego terenie główną atrakcją jest potężna zapora Itaipú na rzece Paranie. Najlepsze punkty widokowe znajdują się po brazylijskiej i argentyńskiej stronie, odpowiednio w miastach Foz do Iguaçu i Puerto Iguazú. Iguaçu są jednymi z największych wodospadów na świecie, a według mnie należą do najbardziej imponujących. Warto przeznaczyć nawet dwa dni na samo ich podziwianie z rozmaitych miejsc w Brazylii i Argentynie. Podczas spaceru ścieżkami w tej okolicy można spotkać różne ptaki i zwierzęta, a przede wszystkim ogromną ilość kolorowych motyli. Osobiście uważam, że argentyńska część wodospadów prezentuje się dużo lepiej niż brazylijska, jest także
Czasem mówię, trochę przekornie, że jeżeli nie odwiedziliśmy jakiegoś miejsca w danym kraju, to tak jakbyśmy wcale w nim nie byli. W przypadku Brazylii chodzi zdecydowanie o Rio de Janeiro. Może takie stwierdzenie wydaje się trochę na wyrost, ale to 6,5-milionowe miasto i jego okolice odzwierciedlają charakter ojczyzny Brazylijczyków z rozmaitymi jej cechami: tymi najlepszymi, najciekawszymi, ale i najgorszymi. W Rio de Janeiro każdy znajdzie coś dla siebie, niezależnie, czy w podróżach najbardziej fascynuje go przyroda, uprawianie sportu, kultura, zabytki, jedzenie, plażowanie czy szalona zabawa. Są tu trzy takie miejsca, które koniecznie trzeba zobaczyć – pomnik Chrystusa Odkupiciela (Cristo Redentor), Głowa Cukru (Pão de Açúcar) i plaża Copacabana. Warto także wybrać się do Parku Narodowego Tijuca (Parque Nacional da Tijuca), pospacerować po najstarszej dzielnicy miasta i wypić w niej kawę, zajrzeć na plażę Ipanema, a z daleka przyjrzeć się fawelom. Każdego dnia polecam pić soki z pysznych świeżych owoców dostępnych na każdym rogu ulicy i obowiązkowo rozkoszować się açaí.
DWA WZGÓRZA Pomnik Chrystusa Odkupiciela w Rio de Janeiro został zbudowany w dużej mierze dzięki datkom brazylijskich katolików. Zaprojektował go francuski rzeźbiarz polskiego pochodzenia Paul Landowski (1875–1961). Statuę wykonano we Francji i w 1931 r. przewieziono do Brazylii. Pomnik jest ogromny, mierzy 30 m (bez 8-metrowego cokołu), a rozpiętość ramion Chrystusa (od końca palców jednej ręki do drugiej) wynosi 28 m. Figura stoi w niezmiernie urokliwym miejscu, na wzgórzu Corcovado (710 m n.p.m.). Jeżeli kogoś nie interesują zabytki religijne, i tak powinien się tutaj wybrać, bo rozpościera się stąd wspaniały widok na okolicę. Do pomnika można dojść na piechotę lub część trasy pokonać kolejką (Trem do Corcovado). Jeżeli według prognozy pogody na dany dzień przewidziano burze, lepiej przełożyć wycieczkę na Corcovado. W wysoką statuę czasami uderzają pioruny. W styczniu 2014 r. w ten właśnie sposób została ona uszkodzona.
JESIEŃ 2017
34 DALEKIE PODRÓŻE Wzgórze Głowa Cukru jest niemal o połowę niższe od Corcovado (osiąga wysokość 396 m n.p.m.). Stanowi ono kolejny świetny punkt widokowy w Rio de Janeiro, który zdecydowanie warto odwiedzić. Co więcej, to bardzo charakterystyczny symbol miasta – ze względu na nietypowy kształt łatwo rozpoznać go na każdym zdjęciu. Na szczyt można wjechać kolejką linową (Bondinho do Pão de Açúcar) albo się wspiąć. Tutejsze trasy wspinaczkowe z pewnością zadowolą miłośników sportów ekstremalnych.
CUDOWNE PLAŻE Podobno najpiękniejsze na świecie plaże znajdują się w Brazylii. To stwierdzenie nie wzięło się znikąd! Piaszczyste wybrzeże ciągnie się tu kilometrami (linia brzegowa tego kraju ma aż 7491 km!). Najbardziej znane plaże leżą w stanach: Bahia, Ceará i Pernambuco (jego granice obejmują cudowny archipelag Fernando de Noronha). W Rio de Janeiro na zainteresowanie zasługują przede wszystkim dwie. Copacabana jest położona w dzielnicy o tej samej nazwie. To prawdopodobnie najsłynniejsza plaża na świecie i wręcz kultowe miejsce w mieście. Oczywiście, można na niej się opalać, kąpać, grać w siatkówkę i obowiązkowo piłkę nożną. Poza tym odbywają się tutaj rozmaite imprezy kulturalne i sportowe. Charakterystyczny wzór pokrywający miejscową promenadę umieszcza się na wielu pamiątkach z Brazylii. Copacabana ma długość ponad 4 km. Sąsiaduje z inną piękną plażą, którą także warto zobaczyć – Ipanemą.
TT Największą atrakcją karnawału w Rio de Janeiro jest parada szkół samby
BRAZYLIJSKA MIŁOŚĆ DO PIŁKI Nie jestem pewna, czy istnieje na świecie drugi taki kraj, którego mieszkańców tak silnie łączy wspólna pasja – miłość do piłki nożnej. Brzmi to wręcz jak stereotyp, jednak nie da się ukryć, że każde brazylijskie miasto ma przynajmniej jeden stadion piłkarski, a podczas spaceru w Brazylii, czy to wzdłuż plaży, czy ulicy, prawie zawsze dostrzeżemy kogoś biegającego za piłką. Narodową fascynację tym sportem widać szczególnie w trakcie międzynarodowych mistrzostw. Cały kraj wygląda wtedy jak sparaliżowany – sklepy są zamykane, dzieciom skraca się zajęcia w szkołach, a w większych firmach pracodawcy zapewniają telewizory, aby pracownicy mieli szansę śledzić przebieg meczów. Choć w wielu innych stronach świata mundial wzbudza podobne emocje, Brazylię opanowuje istne szaleństwo. Wydawać by się mogło, że piłka nożna od zawsze była tutaj częścią kultury. Jednak dopiero pod koniec XIX w.
JESIEŃ 2017
©© FERNANDO GRILLI/RIOTUR
szkoccy i angielscy emigranci rozpowszechnili ten sport (za ojca brazylijskiego futbolu uważa się Charlesa Millera). Bardzo szybko zyskał on ogromną popularność w Brazylii. Każdy mógł grać w piłkę nożną. Potrzebne było jedynie miejsce do gry i coś okrągłego do kopania.
GORĄCE RYTMY Co jest bardziej brazylijskie: piłka nożna czy samba? Ani jedno, ani drugie nie narodziło się w tym kraju, ale obie rzeczy są zdecydowanie jego symbolami. Samba to taniec towarzyski. Wywodzi się prawdopodobnie ze zwyczajów afrykańskich niewolników z ludów Bantu,
35 od 9 do 13 lutego) i szacuje się, że codziennie bawi się na niej ok. 2 mln ludzi. W większości są to Brazylijczycy, mniej więcej 20 proc. stanowią obcokrajowcy. Świętuje się nie tylko na słynnym sambodromie (Sambódromo da Marquês de Sapucaí), ulicach miasta, ale także na plażach, w barach i klubach – wszędzie, gdzie tylko się da. Spędzenie karnawału w Rio de Janeiro ma swoje wady i zalety. Na pewno jest to jedyne w swoim rodzaju doświadczenie. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że w tym czasie znalezienie tu noclegu będzie bardzo trudne, więc należy wszystko zarezerwować z dużym wyprzedzeniem. Poza tym towarzystwo ogromnych tłumów po jednym dniu szaleństwa może stać się uciążliwe, szczególnie dla osób nieprzyzwyczajonych. W takim ścisku łatwiej też paść ofiarą kradzieży czy nawet napaści.
ŚRODKI OSTROŻNOŚCI
©© EMBRATUR IMAGE BANK
SS Wejście do zatoki Guanabara widziane z wysokości wzgórza Corcovado
Niestety, opowieści o przestępczości w Brazylii nie są wyssane z palca. Choć wszędzie na świecie może nam się przytrafić coś złego i nie brakuje złych ludzi, w pewnych miejscach w tym kraju trzeba bardziej uważać. Jeśli zachowamy zdrowy rozsądek, nie będziemy chodzić sami nocą po ulicach i plażach itp., najpewniej wrócimy do domu bogatsi tylko o pozytywne doświadczenia. Przed wyjazdem do Brazylii, a przede wszystkim do Rio de Janeiro, mój znajomy Brazylijczyk ostrzegał mnie, że jest tu bardzo niebezpiecznie i dawał rozmaite porady. Opowiadał, że gdy sam odwiedza to miasto, nosi ze sobą zawsze dwa portfele. Jeden, ten z dokumentami i gotówką chowa głębiej, a drugi, przeznaczony dla ewentualnego złodzieja i wypełniony drobnymi pieniędzmi, żeby wyglądał w miarę wiarygodnie, trzyma gdzieś na wierzchu. Jeżeli ktoś w Rio de Janeiro zechce zabrać nam portfel czy cokolwiek innego, lepiej zbytnio nie protestować, aby nie pogorszyć sytuacji.
INNE OBLICZE RAJU
©© EMBRATUR IMAGE BANK
SS Ponad 70-tysięczna Rocinha w Rio de Janeiro, największa fawela w Brazylii
choć niektórzy dopatrują się w nim również europejskich wpływów. Co ciekawe, dość długo był uważany za nieprzyzwoity i bogaci Brazylijczycy go nie tańczyli. Obecnie samba ma bardzo wiele stylów: od klasycznego prezentowanego w parach na turniejach do swobodnego, ekspre-
syjnego, rodem z dyskoteki, a pewne jej elementy przeniesiono nawet do sali sportowej. Z tym widowiskowym tańcem nieodłącznie wiąże się karnawał w Rio de Janeiro, kolejny symbol Brazylii. Impreza trwa od piątku do Środy Popielcowej (w 2018 r.
Przestępczość w Rio de Janeiro związana jest w dużej mierze z miejscami największej biedy – fawelami. Nazywa się tak ubogie dzielnice, położone wokół centrów miast, często na wzgórzach, w których domy zbudowane są dosłownie z czegokolwiek, np. z materiałów znalezionych na śmietniskach – tektury, sklejek, desek, blach itp. Szacuje się, że ok. 6 proc. ludności Brazylii mieszka w fawelach. W samym Rio de Janeiro jest to zdecydowanie większy odsetek (mniej więcej 22 proc.).
JESIEŃ 2017
36 DALEKIE PODRÓŻE
©© EMBRATUR IMAGE BANK
SS Dzielnica Pelourinho w Salvadorze z arcydziełami brazylijskiego baroku
SS Stan Bahia ma najdłuższą linię brzegową w kraju – aż 932-kilometrową
Fawele prawdopodobnie powstały pod koniec XIX w., gdy wyzwoleni niewolnicy lub żołnierze, którzy nigdy nie otrzymali swojej zapłaty, szukali miejsca do życia. Nie mieli niczego, zaczęli więc budować sobie domy z materiałów, jakie były pod ręką. Z czasem bieda doprowadziła do wzrostu przestępczości, nierzadko związanej z narkotykami. Fawele rządzą się swoimi prawami, więc nawet policja unika wkraczania na ich teren. Jest wiele filmów pokazujących życie w Brazylii. Warto obejrzeć kilka z nich przed wizytą w tym kraju albo po niej. Do bardziej znanych należy Miasto Boga z 2002 r. Produkcję oparto na książce brazylijskiego pisarza Paula Linsa, która opowiada o życiu młodych chłopców z faweli w Rio de Janeiro. W te rejony w Brazylii turysta nie powinien wybierać się sam. Taka przygoda może być niebezpieczna i bardzo źle się skończyć. Od kilku lat lokalne biura podróży oferują
JESIEŃ 2017
©© EMBRATUR IMAGE BANK
zwiedzanie faweli, ale z reguły tych dość rozwiniętych i względnie bezpiecznych, które dostają pomoc finansową od organizatorów wycieczek. Jest także wiele agencji organizujących przejazdy opancerzonym autobusem przez losowo wybrane dzielnice biedy. Z tego typu atrakcji lepiej zrezygnować – fawele to nie zoo, a osiedla, gdzie mieszkają ludzie, którzy nie mieli w życiu tyle szczęścia co my.
MIASTO NAD ZATOKĄ Stan Bahia należy do tych części Brazylii, które słyną ze wspaniałych plaż. Dodatkowo nad Zatoką Wszystkich Świętych (Baía de Todos os Santos) znajduje się tutaj region Recôncavo, uznawany za miejsce narodzin samby de roda, wpisanej na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Stolicą Bahii jest klimatyczny Salvador (Salvador da Bahia), który koniecznie trzeba odwiedzić. Jeśli mamy do wyboru wizy-
tę w tym mieście lub Brasílii, zdecydowanie warto zdecydować się na to pierwsze. W Salvadorze czeka na turystów wiele atrakcji, łącznie z tutejszym niezmiernie barwnym karnawałem. Najciekawsza wydaje się być historyczna dzielnica Pelourinho. Kojarzy mi się ona z La Bocą w Buenos Aires w Argentynie. Oba miejsca są wypełnione kolorowymi budynkami, tańcem i muzyką, dzięki czemu przyciągają licznych przybyszów z zagranicy.
SKARBY PRZYRODY Na zakończenie chciałabym wspomnieć o kilku parkach narodowych. Brazylia jest jednym z największych państw na świecie, więc na jej terytorium znajduje się ich wiele. Do może mniej znanych niż bardzo popularne wśród turystów Park Narodowy Iguaçu i Park Narodowy Tijuca, ale z pewnością niezmiernie ciekawych należą: Lençóis Maranhenses (w stanie Maranhão), Aparados da Serra (na granicy Rio Grande
37 zazwyczaj pustynnych pejzaży. A jednak olbrzymi obszar Parku Narodowego Lençóis Maranhenses (Parque Nacional dos Lençóis Maranhenses) pokrywają piaszczyste wydmy. W porze deszczowej pomiędzy nimi powstają malownicze jeziora. Widoki są tu wręcz bajeczne!
NA ZDROWIE!
SS Rzeźbione wiatrem piękne wydmy w Parku Narodowym Lençóis Maranhenses
do Sul i Santa Catarina), Serra da Bodoquena (na terenie Mato Grosso do Sul), Pantanal Matogrossense (na obszarze Mato Grosso), Chapada dos Veadeiros (w Goiás) i Fernando de Noronha (w Pernambuco). Warto odwiedzić każdy z nich, ale jeśli kogoś w podró-
©© EMBRATUR IMAGE BANK
ży goni czas, polecam szczególnie wizytę w tym pierwszym. Zwykle robi on na przybyszach zaskakujące wrażenie, bo nie wygląda jak typowy brazylijski region – w kraju kojarzonym z rozległymi lasami deszczowymi i dziewiczą Amazonią nie spodziewamy się
Brazylia to ogromny, bardzo różnorodny kraj, zachwycający piękną przyrodą i mnóstwem atrakcji. Trzeba jednak pamiętać, że doniesienia o dość wysokiej przestępczości w tym państwie bywają nierzadko prawdziwe. Mimo to ostrożność i zdrowy rozsądek powinny zapewnić nam bezpieczną podróż. A jeżeli moje opowieści o açaí kogoś nie przekonały, dodam coś jeszcze na temat dwóch typowych brazylijskich napoi. Po pierwsze, niektórzy uważają, że najlepsza kawa na naszym globie pochodzi z Brazylii. Można też spotkać się z opinią mówiącą, że w tym przypadku ilość zwycięża nad jakością. Według mnie prawda leży gdzieś pośrodku. Brazylia jest największym światowym eksporterem kawy, więc nastawienie na masową produkcję nie powinno dziwić. Dlatego jakość napoju czasem nie zadowala prawdziwych smakoszy. Jednak i tu znajdują się mniejsze plantacje, które w pierwszej kolejności stawiają na uzyskanie jak najlepszych ziaren. Inny tradycyjny brazylijski napitek to caipirinha, koktajl na bazie miejscowego alkoholu z fermentowanego soku z trzciny cukrowej, zwanego cachaçą, z limonką, cukrem i lodem. Bez większych problemów można przygotować ją samemu w domu, a jeszcze łatwiej zamówić ten drink w barze. Jednak caipirinha pita w pasjonującej Brazylii na pewno będzie smakować inaczej.
JESIEŃ 2017
38 DALEKIE PODRÓŻE
JESIEŃ 2017
39
W ARGENTYNIE, KRAJU RÓŻNORODNOŚCI KAROLINA WUDNIAK www.tropimyprzygody.pl
©© INSTITUTO NACIONAL DE PROMOCIÓN TURÍSTICA DE ARGENTINA
<< Wieczór z tangiem w Buenos Aires, degustacja wina w Mendozie, delektowanie się stekami w niemal każdym rejonie w kraju – to tylko kilka atrakcji czekających na turystów w Argentynie. Poza tym znajdą tu oni otwarte przestrzenie Patagonii, lodowce, wodospady i wybrzeże oceanu. Są też wulkany okryte śniegiem, pustynia zasypana solą i chłodna Ziemia Ognista. W Argentynie jest po prostu wszystko i jeszcze więcej. >>
SS Księżycowy krajobraz w Parku Prowincjonalnym Ischigualasto
JESIEŃ 2017
40 DALEKIE PODRÓŻE
T
aka różnorodność krajobrazu i klimatu nie powinna dziwić. Ten drugi po Brazylii największy kraj Ameryki Południowej zajmuje ponad 15 proc. całego kontynentu (ma ok. 2,8 mln km² powierzchni). Dzieli niemal 6,7 tys. km granicy z Chile i ma prawie 5 tys. km linii brzegowej. Wilgotne lasy z wodospadami Iguazú na północy, majestatyczne Andy z najwyższym szczytem Aconcagua (6961 m n.p.m.) i najwyższym aktywnym wulkanem na ziemi Ojos del Salado (6893 m n.p.m.) na zachodzie, surowe krajobrazy najdalej na południe wysuniętych zakątków kontynentu i bezkres oceanu na wschodzie – jedno życie nie wystarczy na zobaczenie i poznanie wszystkich skarbów Argentyny, ale warto próbować. Ponieważ miejsc do odwiedzenia w tym południowoamerykańskim kraju jest tak wiele, wyjazd trzeba dobrze zaplanować. Nie ma jednego sposobu na udaną wyprawę. Jednak właśnie dlatego każda wizyta w Argentynie staje się wyjątkowym przeżyciem.
©© ENTE DE TURISMO DE LA CIUDAD DE BUENOS AIRES
SS Para tańcząca tango w San Telmo, jednej z najstarszych dzielnic Buenos Aires
wiele miejsc, w których oferuje się płatne lub darmowe lekcje. Wystarczy przejść się wieczorem wąskimi ulicami dzielnicy San Telmo, żeby na nie trafić. Do tego rejonu Buenos Aires warto również wybrać
się w poszukiwaniu pamiątek – w każdą niedzielę zamienia się on w wielkie targowisko ze starociami, rękodziełem i najróżniejszymi drobiazgami (Feria de San Telmo). Niedaleko tej urokliwej dzielnicy pełnej ka-
TT La Boca i jej wielokolorowa uliczka Caminito
SS Casa Rosada – siedziba prezydenta kraju
TANGO I KOLOROWE ULICE Naszą podróż zaczniemy od stolicy kraju, która przyciąga jak magnes turystów i miłośników tanga z całego świata. Szczerze mówiąc, nigdy nie przypuszczałam, że będę tańczyć ten zmysłowy taniec w Buenos Aires, czyli tu, gdzie się narodził, choć tak naprawdę o miano kolebki tanga to argentyńskie miasto walczy z urugwajskim Montevideo. Wszak to w obu tych ośrodkach, leżących po dwóch stronach La Platy (Río de la Plata – Srebrnej Rzeki), cieszyło się ono rosnącą popularnością od połowy XIX w. Rozpowszechniać zaczęli je imigranci, choć nie wiadomo, czy pierwsi byli ci z Montevideo czy Buenos Aires. Jednak nie to jest najważniejsze, a fakt, że taniec zyskał sobie grono miłośników nie tylko w tym regionie, ale i na całym świecie. Dziś istnieje co najmniej kilkanaście różnych jego odmian. Poza tym w 2009 r. na wspólny wniosek Argentyny i Urugwaju tango zostało wpisane na Listę Reprezentatywną Niematerialnego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Być w Buenos Aires i nie zobaczyć pokazu tanecznego to moim zdaniem duży błąd. Występy profesjonalnych tancerzy w klubach tanga naprawdę zachwycają. Jeszcze lepszym doświadczeniem będzie nauka tańca. W argentyńskiej stolicy znajduje się
JESIEŃ 2017
©© ENTE DE TURISMO DE LA CIUDAD DE BUENOS AIRES ©© ENTE DE TURISMO DE LA CIUDAD DE BUENOS AIRES
41
SS Puerto Madero jest ekskluzywnym rejonem argentyńskiej stolicy
wiarń i sklepów ze starymi, pięknie stylizowanymi szyldami, w samym ścisłym centrum (Microcentro) stoi Różowy Dom (Casa Rosada) – siedziba prezydenta kraju, z któ-
©© ENTE DE TURISMO DE LA CIUDAD DE BUENOS AIRES
rej okna Madonna wcielająca się w rolę Evy Perón (1919–1952) w filmie Evita śpiewała piosenkę Don’t cry for me Argentina (Nie płacz za mną, Argentyno).
TT Wodospady Iguazú tworzy 275 kaskad, niemal 80 proc. z nich leży w Argentynie
©© INSTITUTO NACIONAL DE PROMOCIÓN TURÍSTICA DE ARGENTINA
Na zwiedzanie argentyńskiej stolicy trzeba przeznaczyć co najmniej tydzień. Do zobaczenia poza San Telmo i Microcentro jest jeszcze Puerto Madero – nowoczesny port, jeden z piękniejszych i najbardziej znanych cmentarzy świata, czyli Cementerio de la Recoleta, Palermo – dzielnica hipsterskich kawiarń, klubów i nowoczesnych hosteli, a do tego ciekawe muzea, zabytkowa i bardzo kolorowa dzielnica La Boca i tysiące ciekawych murali rozsianych w najróżniejszych rejonach. Buenos Aires upodobali sobie uliczni malarze z całego świata, dzięki czemu podczas poznawania miasta można odkrywać ich dzieła w zaskakujących miejscach. Stolica Argentyny leży, jak wspomniałam, nad La Platą – estuarium (szerokim lejkowatym ujściem), które tworzą wody rzek Paraná i Urugwaj przed połączeniem się z Oceanem Atlantyckim. Argentyńczycy i Urugwajczycy nazywają je rzeką, choć wedle definicji geograficznych mogłoby być także zatoką lub morzem przybrzeżnym. Río de la Plata ma ok. 290 km długości oraz zaledwie kilka kilometrów szerokości w głębi lądu i 220 km przy granicy z Atlantykiem. Warto wybrać się tu na rejs na pokładzie jednego z niewielkich promów, które pływają z Buenos Aires do urugwajskiego miasteczka Colonia del Sacramento – ulubionego celu weekendowych wycieczek wielu Porteños (jak nazywają siebie mieszkańcy portowego argentyńskiego miasta). Ponad 400 km na południe od stolicy Argentyny leży Mar del Plata (Morze Srebra). To 700-tysięczne miasto słynie z piaszczystych, ale też zatłoczonych plaż, bogatego życia nocnego, kasyn i kuchni opartej na rybach i owocach morza. Porteños bardzo chętnie spędzają w nim wakacje.
WODOSPADY I MISJE JEZUICKIE Skoro jesteśmy przy temacie rzek i wody, nie sposób nie wspomnieć o wodospadach Iguazú – jednej z największych atrakcji całego kontynentu. Nazwa tego niezwykłego cudu natury wywodzi się z języka guarani, którego użytkownicy zamieszkiwali tutejsze tereny na długo przed wytyczeniem granic dzielących Argentynę z Brazylią i Paragwajem. Iguazú, a właściwie Yguasu, znaczy po prostu Wielka Woda, co znakomicie oddaje rzeczywistość. Wodospady mają szerokość ok. 2,7 km, a woda w najwyższym punkcie (Garganta del Diablo, czyli Diabelska Gardziel) spada z wysokości aż 80 m. Są więc dużo potężniejsze od Niagary w Ameryce Północnej czy Wielkiej Siklawy
JESIEŃ 2017
42 DALEKIE PODRÓŻE
SS Ruiny misji jezuickiej San Ignacio Miní, ok. 60 km na północ od miasta Posadas
w polskich Tatrach Wysokich. Podobno sama pierwsza dama Stanów Zjednoczonych Eleanor Roosevelt (1884–1962) straciła respekt dla majestatu Niagary, gdy ujrzała Iguazú. Warto zobaczyć je na własne oczy. Po argentyńskiej stronie można chodzić przed kaskadami, obok nich i nad nimi (a nawet pod nie podpłynąć). Na podziwianiu wodospadów z bliska da się spędzić nawet cały dzień. Z części brazylijskiej rozpościera się jednak lepszy widok na całe Iguazú. Najlepiej więc wybrać się na zwiedzanie po obu stronach granicy. Te wspaniałe wodospady leżą w prowincji Misiones wciśniętej pomiędzy Brazylię i Paragwaj. To niezmiernie atrakcyjny region,
choć – niestety – często odwiedzany tylko ze względu na Iguazú. W tych tropikalnych, porośniętych gęstymi, soczyście zielonymi lasami okolicach znajdują się pozostałości jezuickich misji (zwanych również redukcjami), które powstawały w XVII w. w tej części Ameryki Południowej na terenie dzisiejszego Paragwaju, Argentyny i Brazylii. Jezuici nawracali miejscowych Indian Guarani na wiarę katolicką, dzieci posyłali do szkoły, a dorosłych przyuczali do wykonywania zawodów rzemieślniczych. W drugiej połowie XVIII stulecia misje jezuickie zostały zlikwidowane w wyniku działań politycznych i wojskowych Hiszpanów i Portugalczyków, a misjonarze wypędzeni. Dziś w każdym z trzech krajów można odnaleźć pozostało-
TT Narodowy Festiwal Imigrantów – wspólnota polska
TT Naczynie do yerba mate z bombillą i termos
©© WIKIMEDIA COMMONS/LEANDRO KIBISZ
JESIEŃ 2017
©© ENTE DE TURISMO DE LA CIUDAD DE BUENOS AIRES
©© WIKIMEDIA COMMONS/JUAN
ści po nich. W Argentynie najlepiej zachowała się redukcja San Ignacio Miní, ale oprócz niej warte obejrzenia są jeszcze Santa Ana, Nuestra Señora de Loreto i Santa María la Mayor. Wszystkie umieszczono w 1984 r. na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Choć z jednej strony wydają się do siebie podobne, każda z nich jest jednocześnie inna.
POLACY I YERBA MATE Kolejny powód do odwiedzenia prowincji Misiones można nazwać patriotycznym. W tym regionie żyje sporo potomków naszych rodaków, którzy wyemigrowali do Argentyny pod koniec XIX i na początku XX w. Pierwszym Polakom nie było łatwo. Zastali tu żyzną, ale porośniętą gęstym lasem ziemię, a kiedy opuścili pokład statku, zostali zdani tylko na siebie. Musieli zmagać się z nieznośnym upałem, komarami i tropikalnymi chorobami. Mieli jednak ręce gotowe do pracy i tymi rękoma karczowali lasy i przygotowywali glebę pod uprawy, żeby przeżyć. Rolnictwa uczyli się od nowa, na miejscu, wszak z uwagi na inny klimat wiedza przywieziona z Europy niemal na nic się zdała. Wielu z nich zmarło, a ci, którzy przetrwali, pomimo odniesionego sukcesu (imigranci ujarzmili nieprzyjazne człowiekowi tereny i zaczęli żyć z roli) nie byli do końca szczęśliwi. Brakowało im polskiego jedzenia, języka i tradycji. Starali się więc kultywować rodzime zwyczaje w swoich domach. Dziś wielu ich potomków wciąż pamięta o tych korzeniach, interesuje się
43
©© INSTITUTO NACIONAL DE PROMOCIÓN TURÍSTICA DE ARGENTINA
kulturą przywiezioną przez przodków i nie pozwala jej zaniknąć. Działają tutaj zespoły taneczne, odbywają się lekcje języka polskiego i sprzedaje się przysmaki i dania naszej kuchni. W miastach i miasteczkach, takich jak Posadas (stolica prowincji Misiones), Wanda, Oberá czy Apóstoles, można odkryć polskie nazwy ulic, przykłady architektury, kościoły, młyny i odnaleźć polskie domy i stowarzyszenia oraz spotkać potomków emigrantów. W Oberze co roku we wrześniu odbywa się Fiesta Nacional del Inmigrante, czyli Narodowy Festiwal Imigrantów, którzy przybywali tu od początku XX w. z wielu krajów świata. W tej barwnej imprezie biorą udział wspólnoty popularyzujące kulturę i zwyczaje przywiezione przez przodków ze swoich ojczyzn. Wydarzenie organizowane jest w Parku Narodów (Parque de las Naciones), w którym stoi 14 tradycyjnych domów poszczególnych społeczności imigranckich. Polskę reprezentuje duży, piękny budynek w stylu zakopiańskim. W środku można spróbować lepionych na miejscu pierogów czy golonki lub wypić kieliszek polskiej wódki. Obserwowanie Argentyńczyków z pieczołowitością i zapałem kultywujących tradycje przekazane im przez rodziców lub dziadków to naprawdę wzruszające przeżycie. W Apóstoles znajduje się za to Muzeum Historyczne Jana Szychowskiego (Museo Histórico Juan Szychowski) poświęcone Polakowi, który stworzył jedną z najbardziej znanych na świecie marek produkujących yerba mate – Amandę. Sam zbudował ma-
SS Trekking w okolicy wioski Tolar Grande (ponad 3500 m n.p.m.) w prowincji Salta
szyny do mielenia ryżu, mąki kukurydzianej i liści ostrokrzewu paragwajskiego (z tej rośliny powstaje yerba mate) i w latach 20. XX w. rozpoczął produkcję. Dziś torebki z yerba mate z logo tej firmy można kupić praktycznie w każdym zakątku naszego globu. Argentyńczycy piją napar z ostrokrzewu paragwajskiego niemal bez przerwy. Nie rozstają się z mate (naczyniem zrobionym z tykwy, drewna, metali, ceramiki, a nawet plastiku), bombillą (specjalną rurką do picia) i termosem z gorącą wodą, służącą do ponownego zalewania suszu. W Misiones, jak też w Paragwaju i na południu Brazylii, równie popularna jest wersja yerba mate zwana tereré, czyli przygotowywana na zim-
no, z kostkami lodu, ziołami i często również z sokiem z owoców. Taki napój idealnie orzeźwia w upalne dni! Napar nie tylko odpowiednio się przyrządza, lecz także pija w grupie w określony sposób: każde zalanie suszu przeznaczone zostaje dla jednej osoby, ale wszyscy korzystają z tego samego mate i używają jednej bombilli. Kiedy ktoś wypije swoją porcję, przekazuje naczynie posiadaczowi termosu, a on ponownie je uzupełnia dla następnego członka grupy. I tak trwa to kilka tur, aż yerba mate przestanie nadawać smak wodzie. Jeśli jakaś osoba nie ma już ochoty na picie, gdy oddaje mate, mówi gracias, czyli dziękuję – to znak dla nalewającego, żeby więcej nie wręczał jej naparu.
TT Pociąg do Chmur przejeżdżający przez wysoki, 63-metrowy wiadukt La Polvorilla
©© WIKIMEDIA COMMONS/PRESIDENCIA DE LA NACION
JESIEŃ 2017
44 DALEKIE PODRÓŻE
POCIĄG DO CHMUR I GÓRY
Na północy Argentyny znajduje się wiele ciekawych miejsc. W drodze z Misiones na zachód warto się zatrzymać na spacer po mieście Corrientes leżącym nad rzeką Paraná. Kolonialna architektura miesza się tutaj z nowoczesnym budownictwem. Znakiem rozpoznawczym tego miejsca jest wielki most generała Manuela Belgrano, który łączy Corrientes z miastem Resistencia położonym już w sąsiedniej prowincji – Chaco. Podczas wyprawy na zachód kraju przez tę ostatnią warto zawitać do Salty. Ma ona ciekawą kolonialną zabudowę, ale turystów przyciąga ze względu na swoje położenie. Miasto stanowi dobrą bazę wypadową w Andy, u stóp których leży. W okolicy można wybrać się na trekking, pojeździć na rowerach górskich lub koniach. Popularną atrakcją jest Pociąg do Chmur (Tren a las Nubes). Wprawdzie od dwóch lat nie odjeżdża on już z samej Salty, jednak stąd najłatwiej wyruszyć na wycieczkę. Rano autobus zabiera chętnych do San Antonio de los Cobres, gdzie wsiadają do wagonów. Pociąg wwozi pasażerów na wiadukt La Polvorilla położony na wysokości 4200 m n.p.m. To dzieło inżynierii z lat 30. XX w. stanowi najbardziej malowniczy punkt krótkiej trasy. Wiadukt jest wysoki na 63 m i waży prawie 1,6 tys. t. W założeniu linia kolejowa miała połączyć Argentynę z Chile i służyć mieszkańcom, ale w 1971 r. postanowiono zrobić z niej atrakcję turystyczną, która dziś przyciąga zarówno miłośników kolejnictwa, jak i osoby lubiące piękne górskie widoki. W drodze powrotnej do Salty autobus zatrzymuje się w małej wiosce Santa Rosa de Tastil, przy której znajdują się ruiny XIV- i XV-wiecznego miasta Tastil zbudowanego tylko z kamienia, bez użycia żadnej zaprawy. Pod koniec XV stulecia, zanim dotarli do niego Inkowie, mieszkało tu ponad 2 tys. osób. Ludność ta trudniła się uprawą kwinoa i kukurydzy oraz wypasaniem lam. Z Salty warto się także wybrać na północ, do miasta Jujuy, a właściwie San Salvador de Jujuy, które leży u wejścia do wąwozu Humahuaca (Quebrada de Humahuaca). Ta niezwykła głęboka dolina ma ok. 150 km długości. Zimą jest sucha, a latem wypełnia ją Rzeka Wielka (Río Grande). W 2003 r. Humahuaca trafiła na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Jedną z największych atrakcji okolicy stanowi Wzgórze Siedmiu Kolorów (Cerro de los Siete Colores), wznoszące się nad małą, urokliwą miejscowoś-
JESIEŃ 2017
cią Purmamarca. Swoje barwne warstwy zawdzięcza ono procesom geologicznym. Legenda mówi jednak, że zboczy nie zdobiły kolorowe pasy, gdy powstała Purmamarca. Miejscowym dzieciom zamarzyła się wielobarwna góra, która ożywiłaby okolicę, ale ich rodzice nie chcieli o tym słyszeć. Dlatego przez siedem nocy ich pociechy wymykały się z domów i domalowywały kolejne warstwy na skalnych ścianach, dzięki czemu dziś możemy podziwiać ten prawdziwie malowniczy widok. Warto zostać chwilę w Purmamarce i przyjrzeć się spokojnemu życiu tego górskiego miasteczka. Komu będzie jeszcze mało pięknych krajobrazów z górami w roli głównej, powinien zajrzeć do Cafayate, skąd wyrusza się na wycieczki do dolin Calchaquíes (Valles Calchaquíes). Można w nich podziwiać wspaniałe widoki na kolorowe formacje skalne, wśród których dominują wszelkie odcienie pomarańczu. Ze względu na żyzne ziemie okolica słynie z produkcji wyśmienitych win.
MIASTO NIEPODLEGŁOŚCI I KOLONIALNA PERŁA Ważne miasto dla Argentyńczyków stanowi San Miguel de Tucumán. To właśnie tutaj 9 lipca 1816 r. podpisano deklarację niepodległości. Co roku, na ten jeden dzień San Miguel de Tucumán zostaje stolicą Argentyny. Szczególnie hucznie obchodzono 200. rocznicę podpisania dokumentu (w 2016 r.) i to nie tylko w tym miejscu. W Buenos Aires przygotowano piękny spektakl przedstawiający najważniejsze wydarzenia z historii kraju. Miałam szczęście zarówno oglądać samo przedstawienie, jak i podziwiać ogromny tłum Argentyńczyków śpiewających znane patriotyczne piosenki wraz z artystami ze sceny. To był naprawdę wzruszający widok! Kolejnym interesującym miejscem jest położona ponad 550 km na południe od San Miguel de Tucumán 1,5-milionowa Córdoba (założona już w 1573 r.). To drugi największy pod względem liczby ludności ośrodek w Argentynie po jej stolicy. Należy do najstarszych kolonialnych miast w kraju – znajduje się tu pierwszy argentyński uniwersytet (Narodowy Uniwersytet w Córdobie – Universidad Nacional de Córdoba, utworzony w 1613 r.). Warto pochodzić wśród historycznej zabudowy i zwiedzić wpisaną na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO dzielnicę jezuicką z urokliwą architekturą (Manzana
Jesuítica). Jak przystało na ośrodek studencki, w Córdobie kwitnie również życie kulturalne i nocne. Z miasta polecam przenieść się na łono natury – do Parku Narodowego Talampaya leżącego w prowincji La Rioja przy granicy z prowincją San Juan. Można w nim oglądać spektakularny kanion czy niezwykłą formację skalną Talampaya mierzącą 143 m. Do tego obszaru przylega Park Prowincjonalny Ischigualasto (Parque Provincial Ischigualasto, położony już w prowincji San Juan), zwany także Doliną Księżycową (Valle de la Luna) ze względu na nieziemski krajobraz, jaki rozpościera się tu przed oczami przybyłych.
KRAINA WINA, STEKÓW I „ASADO” Zarówno prowincje La Rioja i San Juan, jak i Mendoza, Salta, Córdoba czy Catamarca słyną z win. Argentyna jest obecnie szóstym krajem na świecie pod względem wytwarzanych ilości tego produktu. Argentyńczycy piją bardzo dużo czerwonego wina, więc nie ma się co dziwić, że jego butelka bywa tańsza od wody. Poza tym w 2010 r. wino zostało ogłoszone tu narodowym trunkiem, a to zobowiązuje. Kieliszek miejscowego malbecu idealnie pasuje do tutejszych steków wołowych, z których – zasłużenie – ten kraj słynie na całym świecie. Tak wielką popularność temu daniu przyniosła nie tylko wysoka jakość argentyńskiej wołowiny, ale również sposób, w jaki Argentyńczycy potrafią ją przyrządzić. Weekend spędzony ze znajomymi będzie nieważny, jeśli przynajmniej raz nie zorganizuje się asado. Nazwa ta oznacza zarówno spotkanie przy typowym argentyńskim grillu, jak i samo grillowane mięso. Upieczona na ogniu lub nad żarem z węgla drzewnego wołowina z lampką czerwonego wina smakuje wyśmienicie! Do tego podaje się zwykle jakąś zieloną sałatkę i pieczywo, ale dla wielu Argentyńczyków są one tylko niezbyt istotnym dodatkiem. Na ruszcie porcji znajduje się zawsze za dużo, a to dlatego, że jak mawiają niektórzy, asado jest nieudane, jeśli całe mięso zostało zjedzone.
LODOWCE I KONIEC ŚWIATA W Argentynie im przemieszczamy się dalej na południe, tym robi się bardziej surowo i zimno, ale i ciekawiej. Patagonia słynie z ogromnych przestrzeni, niezwykłych krajobrazów i swoich letnich wiatrów,
45
©© INSTITUTO NACIONAL DE PROMOCIÓN TURÍSTICA DE ARGENTINA
TT Spektakularny kanion w Parku Narodowym Talampaya
SS Nad miejscowością Purmamarca dominuje niepowtarzalne Wzgórze Siedmiu Kolorów
TT Casa de Tucumán – tu ogłoszono niepodległość
TT Asado – baranina pieczona w stylu patagońskim z lampką argentyńskiego wina
©© INSTITUTO NACIONAL DE PROMOCIÓN TURÍSTICA DE ARGENTINA ©© INSTITUTO NACIONAL DE PROMOCIÓN TURÍSTICA DE ARGENTINA
©© INSTITUTO NACIONAL DE PROMOCIÓN TURÍSTICA DE ARGENTINA
JESIEŃ 2017
46 DALEKIE PODRÓŻE
©© INSTITUTO NACIONAL DE PROMOCIÓN TURÍSTICA DE ARGENTINA
TT Lodowiec Perito Moreno, ok. 80 km od El Calafate
SS Obserwowanie kolonii pingwinów magellańskich na półwyspie Punta Tombo
które niemal urywają głowy. Ten region leży w strefie ryczących czterdziestek (stałych wiatrów zachodnich o bardzo dużej prędkości wiejących pomiędzy 40 i 50° szerokości geograficznej). Jednym z najbardziej znanych miast tej krainy jest 120-tysięczne San Carlos de Bariloche, położone nad południowym brzegiem pięknego polodowcowego jeziora Nahuel Huapi, na terenie parku narodowego o tej samej nazwie, niedaleko granicy z Chile. W okolicy trudno się nu-
dzić. Latem można wybrać się na trekking w góry lub wyruszyć do któregoś z punktów widokowych, a zimą zjeżdżać na nartach czy snowboardzie na ośnieżonych stokach największego w Argentynie kompleksu narciarskiego. Szczególnie wart uwagi jest lodowiec Czarna Zaspa (Ventisquero Negro) na wygasłym wulkanie Tronador (Cerro Tronador, 3491 m n.p.m.). Woda spływa z niego po wysokim klifie, tworząc malowniczy wodospad.
©© INSTITUTO NACIONAL DE PROMOCIÓN TURÍSTICA DE ARGENTINA
JESIEŃ 2017
Dla odmiany nad Atlantykiem znajduje się półwysep Valdés. To miejsce, wpisane w 1999 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO, stanowi ważny obszar ochrony życia morskiego. Można tutaj zobaczyć m.in. walenie południowe (zazwyczaj od maja do grudnia), pingwiny magellańskie, uchatki patagońskie, orki, kotiki południowe, słonie morskie (mirungi) czy toniny (delfiny) czarnogłowe. To prawdziwy raj dla miłośników fauny.
47
©© INSTITUTO NACIONAL DE PROMOCIÓN TURÍSTICA DE ARGENTINA
SS W okolicach Puerto Madryn można od czerwca do grudnia podziwiać walenie
©© INSTITUTO NACIONAL DE PROMOCIÓN TURÍSTICA DE ARGENTINA
SS Działająca od 1920 r. latarnia Les Éclaireurs na wysepce na Kanale Beagle
Dalej na południe, w Parku Narodowym Lodowców (Parque Nacional Los Glaciares) panuje już wieczna zima. Swoimi grani-
cami obejmuje on Południowy Lądolód Patagoński, który jest trzecim największym lądolodem na ziemi po tych na Antarktydzie
i Grenlandii. Na tym terenie znajduje się 49 dużych lodowców (leżących w Argentynie i Chile), w tym najbardziej popularny wśród turystów Perito Moreno (zajmujący powierzchnię ponad 250 km²). Ten ostatni robi naprawdę olbrzymie wrażenie na oglądających – sunie do przodu, stuka, trzeszczy, a bryły wielkości autobusu odłupują się od niego i spadają do wody z hukiem przypominającym wybuch bomby. Do tego ten argentyński lodowiec mieni się odcieniami bieli i błękitu. Perito Moreno ma 5 km szerokości, 30 km długości i wystaje nad poziom jeziora Argentino średnio na wysokość 74 m, czyli mierzy mniej więcej tyle, ile ok. 20-piętrowy budynek! Większa jego część (jeszcze jakieś 100 m) kryje się pod powierzchnią wody. To jeden z niewielu lodowców na świecie, który postępuje zamiast się cofać. Podczas pobytu w tej części Argentyny nie można odpuścić sobie wizyty w 60-tysięcznej Ushuai, uchodzącej za położone najdalej na południe miasto na naszym globie (choć dalej znajduje się jeszcze chilijska miejscowość Puerto Williams). Leży ona na archipelagu Ziemia Ognista (Tierra del Fuego) oddzielonym od kontynentu Cieśniną Magellana. Rejs po Kanale Beagle, podglądanie uchatek patagońskich, amfitryt lamparcich (lampartów morskich), mirung oraz pingwinów królewskich, magellańskich i maskowych (latem), wizyta w Parku Narodowym Ziemia Ognista (Parque Nacional Tierra del Fuego) czy odwiedziny w muzeum morskim (Museo Marítimo) mieszczącym się w dawnym więzieniu (Ushuaia była niegdyś kolonią karną) to obowiązkowe atrakcje turystyczne w tym mieście na końcu świata. Pod względem kulinarnym Ushuaia słynie z wielkich krabów królewskich, które można sobie samemu złowić przed przygotowaniem przez kucharza – takie doświadczenie będzie prawdziwą gratką dla odważnych smakoszy. Wreszcie, to tu kończy się słynna Droga Panamerykańska (hiszp. Carretera Panamericana) wiodąca przez obie Ameryki aż od Alaski (przerwana tylko przez przesmyk Darién) i tutaj następuje kres naszej wspaniałej podróży. Argentyno, do zobaczenia następnym razem!
JESIEŃ 2017
48 DALEKIE PODRÓŻE
MAROKO
– EGZOTYKA W ZASIĘGU RĘKI KATARZYNA BYRTEK www.askadjestes.com
<< Aromatyczne, kolorowe przyprawy, intensywna miętowa herbata i świeżo wyciskany sok z pomarańczy, urokliwe miasta pełne uliczek, wśród których trzeba się zagubić, długa linia brzegowa, wysokie góry, morza piasku i bogata historia – Maroko ma swoje sposoby na przyciągnięcie gości. Ten północnoafrykański kraj kusi smaczną kuchnią, świetną pogodą i różnorodnością widoków. To zdecydowanie odpowiednie miejsce na egzotyczną podróż. >> JESIEŃ 2017
49
K
rólestwo Marokańskie leży tuż za granicą Unii Europejskiej, w północno-zachodnim rogu Afryki. Od wschodu kraj graniczy z Algierią, od południa – z terytorium spornym o nazwie Sahara Zachodnia, od północy – z hiszpańskimi eksklawami Ceutą i Melillą. Od Europy oddziela go wąska Cieśnina Gibraltarska. Maroko szczyci się niezmiernie długą linią brzegową (ponad 1,8 tys. km), większa część wybrzeża rozciąga się nad Oceanem Atlantyckim. Na terytorium kraju przeważają góry. Wznoszą się tu szczyty Antyatlasu, Atlasu Wysokiego, Atlasu Średniego, Atlasu Tellskiego, Atlasu Saharyjskiego i Rifu
SS Jedna z najpopularniejszych potraw w Maroku to aromatyczny tadżin
(Ar-Rifu). Na południu i południowym wschodzie tereny górzyste przechodzą w piaszczyste i kamieniste pustynie. W Maroku mieszka ok. 35 mln ludzi. Niemal wszyscy Marokańczycy wyznają islam. Pod względem etnicznym większość mieszkańców kraju to Arabowie, ale żyje w nim też duża społeczność berberyjska. Berberowie są rdzenną, koczowniczą ludnością tej części Afryki. Zakładali tutaj swoje państwa już w starożytności. Wielu z nich do dzisiaj ma jasne włosy i niebieskie oczy, czyli cechy wyglądu bardzo nietypowe dla tego rejonu świata. Funkcję oficjalnych
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
języków w Maroku pełnią arabski i tamazight (oparty na językach berberyjskich). Wiele osób posługuje się także francuskim, a to dlatego, że od 1912 r. do lat 50. XX w. kraj był protektoratem Francji. Wpływy z tamtych czasów widoczne są również w lokalnej kuchni – na śniadanie bez problemu kupić tu można chrupiącego croissanta czy pain au chocolat (bułeczkę z ciasta francuskiego z czekoladą). Wyjazd do Maroka najlepiej zaplanować na wiosnę (kwiecień–czerwiec), kiedy po okresie deszczowym bujna przyroda
JESIEŃ 2017
50 DALEKIE PODRÓŻE
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
TT Rabacka Wieża Hasana widziana od strony Mauzoleum Muhammada V
budzi się do życia, albo jesień (wrzesień–październik), gdy ustępuje już upalne lato. Lipiec i sierpień to odpowiednie miesiące dla osób, które nastawiają się na wypoczynek na plaży lub przy hotelowym basenie, a także miłośników wypraw w wysokie góry. Przed wyruszeniem w podróż warto sprawdzić, w jakim terminie przypada ramadan (w 2018 r. od wieczoru 15 maja do 14 czerwca). Wizyta w kraju muzułmańskim w okresie postu może być ciekawym doświadczeniem kulturowym, ale zwiedzanie bywa wówczas nieco utrudnione – w wielu miejscach obowiązują skrócone godziny otwarcia, od świtu do zmierzchu nie działają restauracje i kawiarnie (poza miejscowościami typowo turystycznymi), na ulicy nie wypada jeść, a nawet pić wody. Dobrym pomysłem będzie przyjazd w ostatnich dniach ramadanu, ponieważ jego koniec obchodzi się bardzo hucznie.
JESIEŃ 2017
UROK MAROKAŃSKICH MIAST Główne ośrodki turystyczne Maroka znajdują się w zachodniej jego części, na wybrzeżu Oceanu Atlantyckiego, i w rejonie Morza Śródziemnego. Stolicą kraju jest Rabat, ale większość osób zaczyna swoją marokańską przygodę w Marrakeszu położonym dogodnie na środkowym zachodzie. Niemal każdy turysta pierwsze kroki kieruje w tym mieście na słynny plac Dżemaa al-Fna (Jemaa el-Fna). O każdej porze dnia i nocy panuje tutaj gwar. Obcokrajowcy przechadzają się między restauracjami i wózkami wypełnionymi po brzegi pomarańczami, których właściciele oferują świeżo wyciskany sok, zaklinaczami węży, kobietami malującymi wzory henną, sprzedawcami pamiątek czy akrobatami. W Marrakeszu nie wolno ominąć też medyny, najstar-
SS Plac Dżemaa al-Fna żyje także nocą
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
szej części miasta, gdzie mieszczą się bazary (tzw. suki), meczety i inne ciekawe budowle. Została ona wpisana w 1985 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Spacer między nigdy niekończącymi się straganami to wyjątkowe przeżycie. Można tu kupić dosłownie wszystko, a na pamiątki najlepiej nadają się marokańskie słodycze, tkaniny, biżuteria lub przyprawy. Trzeba jednak pamiętać, żeby nigdy nie zgadzać się od razu na proponowaną cenę, ale choć trochę się potargować. W Marrakeszu zachowały się ceglaste mury obronne ciągnące się przez ok. 19 km – ze względu na nie zyskał on miano Czerwonego Miasta. Do najważniejszych zabytków należy tu Meczet Alego ibn Jusufa z pobliską medresą (szkołą teologiczną), Meczet Kutubijja z XII w. i XIX-wieczny Pałac Bahia z ogromnym ogrodem o powierzchni
51
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
SS Sklep z orientalnymi dywanami w Marrakeszu
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
SS Imponujący Meczet Hasana II z otwieranym dachem w Casablance
SS Niebieska Brama starej medyny w Fezie
SS Fes el-Bali – wewnętrzny dziedziniec z kadziami do farbowania skór
8 tys. m². Przed upałem warto schronić się do Ogrodu Majorelle (Jardin Majorelle) albo Ogrodów Menara. Po zwiedzeniu Marrakeszu trzeba podjąć decyzję, czy najpierw udać się na północ czy południe. Po drodze do stołecznego Rabatu (ponad 320 km) przejeżdża się obok 4-milionowej Casablanki (największego ośrodka w kraju). Większości osób kojarzy się ona z kultowym amerykańskim melodramatem z 1942 r. z Humphreyem Bogartem i Ingrid Bergman w rolach głównych. Akcja filmu rozgrywa się właśnie w tym mieście. Dzisiejsza Casablanca to przede wszystkim ważny ośrodek przemysłowy, finansowy, kulturowy i największy marokański port. Tutaj można zobaczyć nowoczesne oblicze kraju, tak różne od historycznego centrum Marrakeszu. Do najpiękniejszych
zabytków należy Meczet Hasana II, jeden z największych obiektów sakralnych tego typu na świecie i najwyższa konstrukcja w Maroku. W głównej sali modlitewnej zmieści się nawet 25 tys. wiernych, a minaret przylegający do świątyni jest wysoki na 210 m. Tylko ok. 80 km dzieli Casablankę od Rabatu, także leżącego nad brzegiem Oceanu Atlantyckiego. Jednymi z najważniejszych atrakcji stolicy kraju są cytadela i Szalla – rozległy kompleks starożytnych i średniowiecznych ruin, otoczonych murami obronnymi. Symbol miasta stanowi niedokończony 44-metrowy minaret na planie kwadratu nazywany Wieżą Hasana. Wznosi się on wśród palm nad rzeką Bu Rakrak (Wadi Bu Rakrak). Do minaretu przylega Mauzoleum Muhammada V,
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
w którym pochowano sułtana i króla Maroka Muhammada V z dynastii Alawitów (1909–1961) i jego dwóch synów. Mniej więcej 200 km na wschód od Rabatu znajduje się Fez (ponad 1,1 mln mieszkańców). To jedno z najlepiej zachowanych miast średniowiecznych w krajach muzułmańskich. Jego najbardziej wiekową część – starą medynę (Fes el-Bali), założoną na przełomie VIII i IX stulecia – umieszczono w 1981 r. na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Oprócz zakupów na niekończących się targowiskach, odwiedzin w meczetach czy medresie nie wolno zapomnieć o zwiedzeniu farbiarni i garbarni, z których Fez słynie. W zasadzie żadna z nich nie jest widoczna z ulicy, należy więc skorzystać z (najczęściej płatnego) zaproszenia właściciela sklepu lub
JESIEŃ 2017
52 DALEKIE PODRÓŻE
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
SS Charakterystyczne biało-niebieskie mury w górskim mieście Szafszawan
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
SS Kolacja w promieniach zachodzącego słońca na tarasie w Tangerze
mieszkańców. Po przejściu na taras widokowy od dziedzińca podziwiać można gliniane naczynia wypełnione różnymi barwnikami oraz suszące się na słońcu tkaniny i skóry. W północno-zachodnim Maroku nie sposób ominąć błękitnego Szafszawanu (Chefchaouen) położonego wśród gór Rif.
Niemal wszystkie domy w starej części tego ponad 40-tysięcznego miasta są pomalowane na biało i niebiesko. W tym miejscu każdy odruchowo sięga po aparat. Główny plac Szafszawanu pełen jest uroczych kawiarni, w których delektować się można mocną marokańską miętową herbatą.
TT Miasto Kelaat M’Gouna słynie z 7-dniowego majowego Festiwalu Róży
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
Jeśli ktoś ma wystarczająco dużo czasu, powinien wybrać się aż do Tangeru leżącego nad Cieśniną Gibraltarską. Od wieków mieszają się w nim kultury, religie, języki i interesy. W XIX stuleciu i przede wszystkim w pierwszej połowie XX w. (w latach 1923–1956 Tanger stanowił tzw. strefę międzynarodową) różnorodność kulturowa miasta przyciągała artystów z całej Europy i Stanów Zjednoczonych. Przyjeżdżali tutaj m.in. francuscy malarze Eugène Delacroix i Henri Matisse, amerykańscy twórcy Paul Bowles, Tennessee Williams, Truman Capote, Allen Ginsberg i Jack Kerouac czy muzycy z zespołu The Rolling Stones. W Tangerze kręcono sceny do filmu Jima Jarmuscha Tylko kochankowie przeżyją z 2013 r. Dziś odwiedzają go głównie Hiszpanie przybywający na jednodniowe wycieczki z Europy.
KRÓLESTWO SMAKÓW I ZAPACHÓW Nieodłączną część podróżowania stanowi poznawanie lokalnej kuchni. Ta marokańska jest niezmiernie bogata i zróżnicowana, choć stosunkowo mało znana w Polsce.
JESIEŃ 2017
53
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
Dania główne opierają się zwykle na mięsie, ale niemal w każdym przepisie używa się mnóstwa warzyw. W tutejszych potrawach stosuje się liczne aromatyczne przyprawy, z których wiele przed wiekami przywieziono wprost z Indonezji. Znajdziemy je na targach ułożone w wysokie, kolorowe stosy. Dzień zacząć trzeba od śniadania, które oferuje większość kawiarni i knajpek w okolicy hoteli i pensjonatów. Podstawą posiłku jest pokrojony w trójkąty arabski chleb nazywany khubz, przypominający duży, okrągły, gruby placek. Często podaje się również naleśniki (placki) baghrir (beghrir). Ich powierzchnię pokrywają małe dziurki, które pozostały po bąbelkach powietrza (do ciasta dodaje się drożdże i proszek do pieczenia). Je się je zwykle na słodko: z miodem lub dżemem. Do śniadania serwuje się także lokalne sery, serki topione, oliwki czy pomidory. Czasem w zestawach śniadaniowych pojawiają się croissanty albo pain au chocolat. Do picia koniecznie należy zamówić przepyszny i bardzo tani sok ze świeżo wyciskanych pomarańczy (albo granatów) oraz kawę, często dopra-
SS Tanger został założony ok. 500–475 r. p.n.e. przez Kartagińczyków
wianą kardamonem. Za najpopularniejszy napój uchodzi niewątpliwie gorąca, mocna herbata ze świeżych liści mięty z bardzo dużą ilością cukru. Na początku do jej intensywnego smaku miętowej goryczki przełamanej słodkością ciężko się przyzwyczaić, ale z czasem może stać się naszym naj-
większym przysmakiem. Herbatę tę podaje się w metalowych czajniczkach razem z niewielką szklanką. Wybór dań na obiad czy kolację jest bardzo szeroki. Do lokalnych specjałów należy kuskus – danie z kaszy (znanej w Polsce głównie jako dodatek) z mięsem (przede
TT Piramidy z przypraw i oliwek na jednym z licznych suków w Maroku ©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
JESIEŃ 2017
54 DALEKIE PODRÓŻE
SS Białe zabudowania As-Sawiry (Essaouiry) kontrastują z błękitem nieba i oceanu
wszystkim baraniną), sosem warzywnym i kilkoma rodzajami warzyw. Idealnie nadaje się ono na obiad, bo w gorące dni w Maroku większe posiłki najlepiej jeść po zmroku, kiedy słońce schowa się już za horyzontem. Spróbować trzeba tu również aromatycznej zupy harira z ciecierzycą i soczewicą, popularnej szczególnie w ramadanie. Na kolację zamówić można mięso z grilla lub szaszłyki (w ten sposób przyrządza się zazwyczaj
kurczaka i baraninę, czasem też wołowinę). Na ruszcie przygotowuje się także pulpeciki z jagnięciny, czyli keftę (koftę), i pikantne kiełbaski z baraniny, zwane merguezami. W regionach nadmorskich często serwowane są smażone bądź grillowane ryby i owoce morza. Do mięsa albo ryb warto zamówić np. sałatkę marokańską z drobno pokrojonych pomidorów i ogórków. W oczeki-
TT Widok na port w Agadirze i pobliską szeroką piaszczystą plażę
JESIEŃ 2017
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
waniu na jedzenie można podjadać małe przekąski podawane w niewielkich miseczkach lub meze – zestaw przystawek (popularny również m.in. w Grecji, Turcji, Jordanii czy Albanii), na który składają się warzywa w przeróżnych marynatach, sery, oliwki, przepyszny marynowany bakłażan czy purée z dyni. Wiele dań zawiera świeżą kolendrę. To dość specyficzna przyprawa – zazwyczaj uwielbia się ją albo jej nie znosi. Chyba najpopularniejszą marokańską potrawę stanowi jednak tadżin (tażin). Przygotowuje się go w specjalnym naczyniu z grubej gliny (noszącym taką samą nazwę), przypominającym głęboki talerz z pokrywką w kształcie stożka. W środku znajdują się kawałki mięsa duszonego razem z warzywami, ziemniakami, tradycyjnymi przyprawami, a czasem także suszonymi owocami. Tę potrawę można zamówić w Maroku dosłownie wszędzie. Ze względu na zakazy religijne alkohol nie jest powszechnie dostępny w tym kraju. W niektórych restauracjach w większych miastach podaje się piwo. Mocniejsze trunki dostać można na ogół tylko w barach i restauracjach hotelowych. Alkohol sprzedaje się w marketach lub w mniejszych sklepach, o których zwykle wiedzą jedynie miejscowi. W tych drugich klient przechodzi do oddzielnego pomieszczenia bądź lokalu mieszczącego się piętro niżej, gdzie bez problemu kupi wino czy wódkę.
55
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
Na deser jada się w Maroku np. świeże owoce. Poza tym Marokańczycy kochają słodycze, zwłaszcza te z dodatkiem miodu i migdałów. Do wyboru są przeróżne bułki, tłuste pączki, słodkie ciasta lepkie od syropu (podobne do baklawy) albo tzw. rogi gazeli, czyli ciastka w kształcie półksiężyców wypełnione migdałowym nadzieniem. Popularny smakołyk stanowią trójkąty nadziewane migdałami i – oczywiście – polane miodem, nazywane briwats. Spotkać je można również w wersji na słono wypełnione mielonym mięsem lub rybą.
PLAŻE NAD OCEANEM Kto z Marrakeszu wyrusza na zwiedzanie południowego Maroka, zwykle najpierw dociera do położonej nad Atlantykiem As-Sawiry (Essaouiry), dawniej zwanej Mogadorem. Od XVIII w. była ona ważnym ośrodkiem handlu międzynarodowego – interesy ubijali tu Żydzi, Holendrzy, Portugalczycy,
SS Park Narodowy Souss-Massa jest rajem dla miłośników obserwacji ptaków
Berberowie, Arabowie, Brytyjczycy i Francuzi. Baśniową scenerię tego niemal 80-tysięcznego miasta tworzą pomalowane na biało zadbane domy z niebieskimi drzwiami, połączone kamiennymi uliczkami. Od 2001 r. medyna w As-Sawirze widnieje na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Jest ona nieco inna niż te spotykane w innych częściach kraju – jej uliczki nie są splątane, ale ułożone pod kątem prostym, dzięki czemu łatwiej się po niej poruszać niż np. po tych w Fezie czy Marrakeszu, gdzie po kilkunastu minutach chodzenia między stoiskami można się zgubić. Najważniejsze miasto i kurort w południowo-zachodnim Maroku stanowi Agadir (powyżej 420 tys. mieszkańców), który cieszy się ponad 300 słonecznymi dniami w roku. To idealne miejsce dla osób chcących się zrelaksować i poleniuchować w cieniu parasola lub palmy. W samym centrum
©© WIKIMEDIA COMMONS/CHRISTIAN PIRKL
znajduje się tutaj długa, piaszczysta plaża – Plage d’Agadir (ok. 10-kilometrowa), przy której rozciągają się liczne luksusowe hotele z basenami. W Agadirze raczej nie ma zabytków – w lutym 1960 r. silne trzęsienie ziemi zrównało z ziemią dużą jego część. Komu znudzi się jedzenie w hotelowych restauracjach albo plażowanie, może wybrać się na spacer po jednym z urokliwych bulwarów albo udać się na zakupy na targu (suku), odwiedzić lokalne knajpki nad brzegiem morza lub wyruszyć na wycieczkę po pełnej atrakcji okolicy. Na południe od kurortu rozciąga się malowniczy Park Narodowy Souss-Massa, słynący z rozmaitych gatunków ptaków takich jak występujący prawdopodobnie tylko w Maroku ibis grzywiasty, ibisy kasztanowate, warzęchy, flamingi, czaple purpurowe czy czagry. Wybrzeże w tym rejonie tworzą piaszczyste plaże, wydmy,
JESIEŃ 2017
56 DALEKIE PODRÓŻE
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
SS As-Sawira i Sidi Kaouki ściągają kitesurferów
SS Klub golfowy Amelkis położony malowniczo na obrzeżach Marrakeszu
SS Wyprawa na wielbłądzie po pustyni
TT Ufortyfikowana osada (ksar) Ajt Bin Haddu
©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE ©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
JESIEŃ 2017
TT Tuaregowie zamieszkują obszary Sahary ©© MOROCCAN NATIONAL TOURIST OFFICE
57 klify i jaskinie. Przez park prowadzą kilkukilometrowe ścieżki spacerowe. Po wyprawie do niego warto odwiedzić miasto Tiznit, znane w całym kraju z ręcznie wykonywanych wyrobów ze srebra, głównie biżuterii. Ok. 60 km na południowy zachód stąd odpocząć można na najsłynniejszej dzikiej plaży w Maroku – Legzirze (Lagzirze). Za jej symbol uchodził jeszcze do niedawna niezwykły klif, w którym morze wytworzyło naturalną bramę (niestety, jeden z emblematycznych łuków runął 23 września 2016 r., najprawdopodobniej w wyniku naturalnej erozji). Przepiękna Legzira od lat przyciąga rzesze surferów.
WŚRÓD FAL, GÓR I WYDM Maroko to idealny kraj dla wszystkich, którzy kochają aktywnie spędzać czas. Większa część wybrzeża świetnie nadaje się do uprawiania wind- i kitesurfingu oraz surfingu. Miłośnicy tych sportów wodnych często wybierają okolice wspomnianego już miasta As-Sawira, położonego ok. 170 km na północ od Agadiru. W lecie fale są mniejsze, ale wiatr bywa silniejszy, w zimie – odwrotnie. Najlepiej przyjechać tutaj w okresie od września do kwietnia. Ostatnio coraz większą popularnością wśród pasjonatów wind- i kitesurfingu oraz surfingu cieszy się również miasteczko Sidi Kaouki, usy-
tuowane 25 km na południe od As-Sawiry. Doskonałe miejsce do uprawiania sportów wodnych stanowi także zatoka utworzona przez podłużny półwysep w pobliżu Ad-Dachli (niemal 1,2 tys. km na południowy zachód od Agadiru, na terytorium Sahary Zachodniej). W Maroku znajduje się aż ok. 50 pól golfowych. Leżą one głównie na północy (m.in. w Tangerze czy Tetuanie), w sercu kraju (Rabacie, Fezie i Casablance), okolicy Marrakeszu i As-Sawiry oraz w Agadirze. W tym pełnym atrakcji państwie można też spędzić kilka tygodni na wędrówkach po górach i wspinaczce w różnych warunkach. Najwyższym szczytem Królestwa Marokańskiego, jak również całego Atlasu i Afryki Północnej, jest Dżabal Tubkal (4167 m n.p.m.). Zdobędzie go każda osoba o dobrej kondycji – nie trzeba wspinać się na niego ze sprzętem, choć poleca się wynajęcie lokalnego przewodnika. Na trasie wyprawy, na końcu doliny na ponad 3200 m n.p.m. znajduje się duże schronisko (Refuge du Toubkal), w którym większość turystów przechodzi nocną aklimatyzację przed dotarciem do celu. Wejście na najwyższy szczyt kraju to – oczywiście – tylko jedna z wielu propozycji dla amatorów trekkingu. Do wyboru mają oni mnóstwo górskich szlaków (nie są oznaczone).
Wyjątkowym przeżyciem będzie w Maroku także wyprawa na pustynię: na piaszczyste wydmy, pod niebo wyścielone gwiazdami. Tego typu wycieczkę najlepiej wykupić bezpośrednio w lokalnym biurze podróży w jednym z większych miast. Można też wynająć prywatnego kierowcę z autem lub dojechać autobusem i w mieście Warzazat (Ouarzazate) opłacić przewodnika z samochodem terenowym. W drodze na pustynię trzeba przejechać przez góry Atlas, co stanowi okazję do podziwiania wspaniałych widoków. Większość wycieczek zatrzymuje się również w Ajt Bin Haddu, ufortyfikowanej osadzie zwanej ksarem, wpisanej w 1987 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Kręcono tu sceny m.in. do filmów Gladiator, Aleksander, Królestwo Niebieskie, Babel, Książę Persji: Piaski czasu i serialu Gra o tron. Poza tym zwykle odwiedza się także spektakularne wąwozy: Dades i Todra. Do atrakcji wyprawy na pustynię należą też spacery po niekończących się wydmach, przejażdżka na wielbłądach i spędzenie nocy pod gwiazdami. Z dala od cywilizacji, pod gołym niebem, w otoczeniu surowych krajobrazów można dostrzec egzotyczne, magiczne oblicze Maroka, które wciąż przyciąga ludzi z różnych zakątków świata.
JESIEŃ 2017
58 DALEKIE PODRÓŻE
MADAGASKAR – ÓSMY KONTYNENT
<< Parki narodowe z niespotykanymi formacjami skalnymi, skaczące lemury, olbrzymie baobaby, zielone pola ryżowe, lasy równikowe, sawanny i pustynie – to wszystko znajdziemy na Madagaskarze, czwartej pod względem wielkości wyspie świata. Nieoficjalny status ósmego kontynentu zyskała ona dzięki ogromnej bioróżnorodności i występującym na niej niezwykłym gatunkom roślin i zwierząt. To nieodkryty jeszcze przez tłumy turystów raj dla miłośników natury, słońca i kuchni łączącej w sobie elementy pochodzące z Azji Południowo-Wschodniej, Afryki, Indii, Chin i Europy. >> JESIEŃ 2017
59
©© WIKIMEDIA COMMONS/CHRIS GIN
SS Lemury katta dość często w ciągu dnia schodzą z drzew na ziemię
©© MASOALA FOREST LODGE
SS Nieodłączną częścią barwnej kultury Madagaskaru są tradycyjne tańce
©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
©© MASOALA FOREST LODGE
SS Ścisły rezerwat przyrody Tsingy de Bemaraha
SS Okolica półwyspu Masoala idealnie nadaje się na wycieczki kajakiem
ołożona na Oceanie Indyjskim u południowo-wschodnich wybrzeży Afryki wyspa zajmuje obszar nieco większy niż Francja metropolitarna (ma ok. 587 tys. km² powierzchni), a ze względu na fakt, że przez miliony lat pozostawała w izolacji, jest unikatowa w skali świata. Aż ok. 90 proc. roślin i zwierząt tu występujących nie znajdziemy nigdzie indziej na naszym globie. Do tej niesamowitej różnorodności przyrodniczej trzeba dodać
piękne i zróżnicowane krajobrazy – po pokonaniu niecałych 300 km można przenieść się z terenów pustynnych do wilgotnych lasów deszczowych.
nych rejonów świata. Warto jednak podjąć ten trud, bo z pewnością nie ma drugiego takiego zakątka na ziemi.
Madagaskar to świetne miejsce na urlop marzeń, choć podróżowanie po nim wymaga wytrwałości i cierpliwości i jest przygodą samą w sobie. Przed wyjazdem do tego kraju należy się więc nieco lepiej przygotować niż w przypadku innych, bardziej popular-
Według jednej z teorii pierwsi ludzie przybyli na Madagaskar przypuszczalnie między IV w. p.n.e. a I w. n.e. z Archipelagu Malajskiego. Wcześni osadnicy głównie wycinali i wypalali lasy, aby uzyskać tereny pod uprawę roślin i hodowlę zwierząt.
P
HISTORIA I WĄTEK POLSKI
JESIEŃ 2017
60 DALEKIE PODRÓŻE Takie działania i polowania przyczyniły się do wyginięcia niektórych gatunków zamieszkujących wówczas wyspę: olbrzymich lemurów (Archaeoindris) i foss (Cryptoprocta spelea) czy hipopotamów malgaskich. W VII stuleciu na Madagaskar przybyli Arabowie omańscy, którzy utworzyli tu kolonie handlowe. Niedługo później z Afryki Wschodniej dotarli przedstawiciele grupy Bantu. Przywieźli oni ze sobą zebu – gatunek udomowionego bydła, którego mięso do dzisiaj jest podstawą diety miejscowych. Same zwierzęta wykorzystuje się także jako pociągowe w rejonach wiejskich. Z czasem na wyspę zaczęli przybywać kolejni Arabowie, Persowie oraz Hindusi i Chińczycy. Każda z tych grup miała istotny wkład w życie kulturalne Madagaskaru. Wpływy wielu kultur i wierzeń można tutaj dostrzec do dziś. Również w wyglądzie mieszkańców kraju da się zauważyć cechy charakterystyczne dla ludzi z innych zakątków świata. Portugalczycy byli prawdopodobnie pierwszymi Europejczykami, którzy trafili na wyspę (kapitan Diogo Dias przybił do jej brzegów w sierpniu 1500 r.). Początkowo traktowali ją jako przystanek w drodze do Indii, ale wraz ze wzrostem wpływów francuskich wyspiarze stali się źródłem taniej siły roboczej i – niestety – niewolnikami, których w XVII i XVIII w. wywozili stąd także piraci. W czasie kiedy Francja starała się wzmocnić swoją pozycję na Madagaskarze, na jego południowo-wschodnie wybrzeże przybył Maurycy August Beniowski (1746–1786). Uciekł z rosyjskiej niewoli, do której został wzięty za udział w konfederacji barskiej (1768–1772). Z Kamczatki wydostał się okrętem Św. Piotr i Paweł i dotarł nim do Makau. Po sprzedaniu statku na pokładzie francuskiej jednostki dopłynął do Fort-Dauphin (dziś Tôlanaro) położonego na południu Madagaskaru. Na wyspę wrócił z polecenia króla Ludwika XV (1710–1774) kilka lat później, w 1774 r. Stosując nierzadko drakońskie metody, podporządkował sobie miejscową ludność. W październiku 1776 r. Beniowski został obwołany przez nią królem Madagaskaru. Przez 10 lat zabiegał we Francji i Stanach Zjednoczonych o stworzenie własnego królestwa. Plan ten jednak się nie powiódł. Beniowski zginął w maju 1786 r. podczas ataku oddziału francuskiej ekspedycji wojskowej. W historii Madagaskaru epizod polski pojawił się po raz drugi na krótko przed II wojną światową. Kraj ten był wówczas
JESIEŃ 2017
brany pod uwagę przez Francję jako możliwy cel przesiedlenia europejskich Żydów. Polska zaczęła zabiegać o przejęcie kolonii. W niektórych źródłach znaleźć można informację, że pomysł przekazania wyspy Polakom wyszedł ze strony francuskiej. Ostatecznie, ze względu na wybuch II wojny światowej, negocjacje zostały wstrzymane. Od przełomu XIX i XX stulecia na Madagaskarze rozwijały się ruchy wyzwoleńcze, nasilone po 1945 r., i w końcu w 1960 r. kolonia uzyskała niepodległość od Francji. Od tego czasu w kraju doszło do czterech zamachów stanu spowodowanych kryzysem gospodarczym i konfliktami etnicznymi. Ostatni z nich wydarzył się w 2009 r. W jego następstwie na Madagaskarze zmalał poziom bezpieczeństwa. W ostatnich latach sytuacja uległa jednak zdecydowanej poprawie.
TABU I KULT ZMARŁYCH W wyniku tych wszystkich zawirowań historycznych wyspa stała się prawdziwym tyglem kulturowym. W kraju oficjalnie uznanych jest 18 grup etnicznych, choć według antropologów istnieje ich 19. Każda ma własne tradycje i wierzenia. Językami urzędowymi są malgaski i francuski. W życiu Malgaszy dużą rolę odgrywa kult zmarłych. Wielu z nich całe życie odkłada na godny, zgodny ze zwyczajem pochówek. Żyją w małych domach, często w kilka pokoleń, ale stawiają ogromne, bogate grobowce. Nagrobki poszczególnych grup etnicznych różnią się wielkością, kształtem i wykonaniem. Przykładowo Mahafaly wznoszą betonowe konstrukcje z oknami, zdobieniami i rzeźbami zwanymi aloalo przedstawiającymi głównie ludzi, ptaki, zebu i inne zwierzęta, używają też zwierzęcych czaszek i szkieletów. Sakalawa ozdabiają groby figurkami nawiązującymi do sfery seksu. Z kolei na południu wyspy można podziwiać nagrobki w kształcie statków czy samolotów, prezentujące niezrealizowane marzenia zmarłego. Kolejnym istotnym elementem malgaskiej kultury są fady, czyli tabu. Każda z grup etnicznych ma swoje zakazy kulturowe, często wzajemnie się wykluczające. Malgasze nierzadko próbują jednak obejść te zasady. Jeśli w jednej społeczności nie wolno zabijać konkretnego gatunku lemura, a w innej spożywać jego mięsa, przedstawiciele tej drugiej mogą upolowane przez siebie zwierzęta sprzedać ludziom, u których obowiązuje tabu na uśmiercanie tych stworzeń.
Gdy fady przeszkadzają w pracy zarobkowej, np. zabraniają podróżowania w konkretny dzień tygodnia albo wchodzenia do lasu turystom, można odprawić rytuał i dogadać się z duchami przodków, aby na pewien okres zawiesić zakaz. Czasami tabu ma swoje korzenie w historii lub legendach. Żyjący w okolicach miasta Antsiranana (Diego-Suarez) lud Antankarana (Antakarana) musiał chronić się w przeszłości w jaskiniach przed grupą Merina. Szczątki jego przodków znajdują się ponoć do dzisiaj w korytarzach tych grot. Merina nie mogą więc wchodzić do jaskiń Parku Narodowego Ankarana. Antambahoaka wierzą, że bliźnięta (kanamba) przynoszą nieszczęście rodzinie. Według legendy kiedy w jednej z wiosek wybuchł pożar, matka bliźniąt próbowała uratować życie obojga swoich dzieci, zamiast jedno z nich poświęcić, przez co zginęła w płomieniach. Do niedawna zdarzało się, że w przypadku bliźniaczej ciąży jedno z niemowląt zabijało się od razu po urodzeniu lub porzucało w lesie. Obecnie jednak w zdecydowanej większości oddaje się je do sierocińców. Rodziny chcące zachować przy sobie również drugie z bliźniąt muszą opuścić wioskę. Wielkie zróżnicowanie kulturowe Madagaskaru sprawia, że turyście trudno jest się dobrze przygotować do wyjazdu. Jak w przypadku każdej podróży warto jednak poświęcić trochę czasu i zaznajomić się z najważniejszymi zwyczajami, aby uniknąć postawienia kogoś w niezręcznej sytuacji i móc łatwiej nawiązywać przyjazne relacje z miejscowymi.
ARKA NOEGO Gospodarka rolna na wyspie nie zmieniła się zbyt wiele od czasów pierwszych osadników. Ze względu na nieefektywne metody upraw i wyjałowienie ziemi wypala się coraz więcej lasów, aby sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na żywność. To z kolei przyczynia się do zmian klimatu, które nie sprzyjają rozwojowi rolnictwa. Najbardziej cierpi na tym wszystkim przyroda i – niestety – co chwilę możemy usłyszeć, że kolejne endemiczne gatunki roślin i zwierząt stają się zagrożone wyginięciem. Madagaskar dzięki swojemu odizolowaniu od innych kontynentów i panującym na jego obszarze warunkom klimatycznym jest prawdziwą arką Noego. Na wyspie, w przeciwieństwie do wielu innych miejsc na świecie, turystyka nie stanowi głównego zagrożenia dla przyrody, zapewne
61
©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
SS Tabàky – malgaski naturalny kosmetyk
SS Trano gasy to domy z werandami charakterystyczne dla Madagaskaru
TT Lud Mahafaly słynie z okazałych grobowców
SS Aleja Baobabów w pobliżu miasta Morondava
©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR ©© WIKIMEDIA COMMONS/SALYM FAYAD
TT Mężczyzna z grupy etnicznej Bara ©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
JESIEŃ 2017
62 DALEKIE PODRÓŻE
©© WIKIMEDIA COMMONS/NOMIS-SIMON
SS Palczak madagaskarski, inaczej aj-aj
©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
SS Wari czarno-biały żywi się na ogół owocami
SS Wypukłe oczy kameleonów poruszają się niezależnie od siebie
dlatego, że nadal zbytnio się nie rozwinęła. Warto tu więc przyjechać, żeby podziwiać piękno dziewiczej natury, zanim będzie za późno. Lemury, z których Madagaskar słynie, przetrwały na nim dzięki brakowi konkurencji ze strony lepiej przystosowanych małp i relatywnie małej liczbie naturalnych wrogów. Do tych ostatnich zaliczają się niektóre ptaki drapieżne i fossa, największy na wyspie ssak mięsożerny, sam również zagrożony wyginięciem. Wokół lemurów powstało wiele fady. Do dzisiaj niektóre grupy etniczne wierzą, że czarny aj-aj (palczak madagaskarski) przynosi nieszczęście, a wygrzewający się w promieniach słonecznych wari, rozkładający szeroko ramiona, modli się do boga-słońca. Na usłyszenie tych wyjątkowych zwierząt ma się największe szanse, jeśli odwiedzi się któryś z parków narodowych wcześnie rano lub przed zmierzchem. Lemury porozumiewają się ze sobą za pomocą dźwięków, a głos niektórych z nich rozchodzi się nawet w promieniu 3 km, co pomaga w tropieniu.
JESIEŃ 2017
©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
Te odgłosy przypominają czasem pieśni wielorybów, śmiejące się dzieci, a nawet policyjną syrenę. Do lemurokształtnych należy kilkadziesiąt gatunków małpiatek. Osobniki osiągające najmniejsze rozmiary (mikruski malutkie) ważą tylko ok. 30 g i prowadzą nocny tryb życia. Większe lemury są aktywne za dnia, ale zwykle kryją się w koronach drzew w godzinach południowych ze względu na upał. Kolejne zwierzęta, z których znany jest Madagaskar, a które najlepiej wypatrywać po zmierzchu, to kameleony. Czasem przy parkach narodowych zamykanych po zapadnięciu zmroku przewodnicy organizują spacery wzdłuż granic. Wypatrzenie tych kolorowych gadów bywa jednak niełatwe, bo doskonale się maskują. Wbrew powszechnemu poglądowi nie dostosowują koloru skóry do otoczenia, a zmieniają go m.in. w reakcji na zagrożenie i gdy chcą wysłać innym konkretny komunikat. Najłatwiej się o tym przekonać, gdy w nocy oświetli się kameleona latarką.
Choć wiele tutejszych endemicznych zwierząt można również obserwować w niewoli – w zoo i prywatnych parkach na terenie całego kraju – to tropienie tych, które żyją na wolności, sprawia zdecydowanie więcej radości i na takie poznawanie przyrody na Madagaskarze warto się zdecydować. Mimo iż natura bywa nieprzewidywalna, to tak naprawdę przy odrobinie cierpliwości i szczęścia niemal zawsze udaje się trafić na tropione stworzenia. Wybierając ten sposób zwiedzania wyspy, pokazujemy także jej mieszkańcom, że doceniamy niezwykłe piękno ich ojczyzny. Może dzięki zyskom, jakie przynosi zainteresowanie turystów, miejscowi zdecydowanie chętniej będą dbać o dziką przyrodę, zamiast niszczyć ją na potrzeby rolnictwa.
NAJPIĘKNIEJSZE PARKI Atrakcji na Madagaskarze jest tak wiele, że nie sposób zobaczyć wszystkiego podczas jednego wyjazdu. Ze względu na ogromną różnorodność parków narodowych, mnóstwo dróg niemal stworzonych dla miłośni-
63
ków off-roadu, aż 4828 km linii brzegowej i setki okolicznych wysepek trudno ograniczyć się wyłącznie do jednego regionu. Amatorzy błogiego wypoczynku na plaży i nurkowania najpiękniejsze miejsca znajdą dla siebie w okolicy zachodniego wybrzeża. Na północnym zachodzie leży wyspa Nosy Be – największa (oprócz głównej) z należących do kraju i jednocześnie najlepiej przystosowana do potrzeb turystów. Na gości czekają resorty o wysokim standardzie. Można na niej skorzystać z ofert jednodniowych wycieczek po malowniczej okolicy, uprawiać snorkeling i nurkować w pobliskich wodach, wspinać się na wzniesienia, odwiedzić plantacje przypraw, rośliny ylang-ylang, z której kwiatów powstaje aromatyczny olejek ilangowy (używany do produkcji perfum), czy trzciny cukrowej. Atrakcji wystarczy nawet na dwa tygodnie, które da się spędzić, nie docierając na sam Madagaskar. Poza tym u południowo-zachodnich wybrzeży wyspy znajduje się jedna z największych raf koralowych świata. Ciągnie
SS Basen w 4-gwiazdkowym butikowym Nosy Be Hotel & Spa w mieście Andoany
się przez ponad 450 km, a prawdopodobnie najciekawszy jej fragment leży pomiędzy punktami na wysokości miejscowości Andavadoaka i Itampolo. To tutaj
©© NOSY BE HOTEL RESORT AND SPA
działają pracownicy organizacji pozarządowych utrzymujący rafę w doskonałym stanie. Zapaleni nurkowie powinni szczególnie zainteresować się podwodną
TT Na rajskiej wyspie Nosy Be można spróbować świeżych owoców morza
©© NOSY BE HOTEL RESORT AND SPA
JESIEŃ 2017
64 DALEKIE PODRÓŻE
©© WIKIMEDIA COMMONS/OLIVER GÄRTNER
SS Indris krótkoogonowy, po malgasku babakoto
©© MASOALA FOREST LODGE
©© MASOALA FOREST LODGE
SS Na wyprawach przez lasy deszczowe Antsinanana wypatruje się dzikich zwierząt
SS Wari rude żyją tylko w Parku Narodowym Masoala
SS Wycieczka kajakami rozpoczynająca się z plaży przy Masoala Forest Lodge
„katedrą” w okolicach wiosek Ifaty i Mangily koło miasta Toliara (Tuléar). Trzeba jednak pamiętać, że na Madagaskarze infrastruktura do obsługi nurkujących nie charakteryzuje się tak wysokim poziomem jak w innych rejonach świata, a najbliższa komora dekompresyjna znajduje się na francuskiej wyspie Reunion, oddalonej o niecałe 2 godz. lotu ze stołecznej Antananarywy. Mniej uczęszczane, odrobinę słabiej rozwinięte, ale równie piękne jest wschodnie wybrzeże. Do najbardziej wyjątkowych miejsc należy tu położony na północnym wschodzie Park Narodowy Masoala (Parc National Masoala). Rozciąga się on na półwyspie Masoala i pobliskiej wysepce Nosy
Mangabe, które stanowią odrębny świat ze wszystkim, co najlepsze na Madagaskarze. Można poczuć się tutaj niemal jak na innej, całkowicie dziewiczej planecie. Do znajdującego się na półwyspie luksusowego ośrodka (Masoala Forest Lodge) jego gości przewozi się łodzią lub helikopterem z najbliżej położonej drogi, która kończy się kilkadziesiąt kilometrów od resortu. Na miejscu mają oni zapewnione wszystko, co potrzebne jest do spędzenia udanych wakacji, a oferta obejmuje również wycieczki po okolicy. W głębi lądu nie wolno pominąć najpiękniejszych parków narodowych. Po odwiedzeniu każdego z nich będziemy chcieli wrócić na Madagaskar i zoba-
JESIEŃ 2017
©© MASOALA FOREST LODGE
czyć jeszcze więcej. Jedynie kilka godzin jazdy na wschód od stolicy (ok. 150 km), Antananarywy, znajduje się miejscowość Andasibe sąsiadująca z popularnym Parkiem Narodowym Andasibe-Mantadia (składającym się z dwóch, oddalonych od siebie o kilkanaście kilometrów obszarów chronionych: Réserve Spéciale Analamazaotra i Parc National Mantadia). Dojazd do Andasibe jest znacznie łatwiejszy i nie wymaga samochodu z napędem na cztery koła, a niewielki rozmiar Rezerwatu Specjalnego Analamazaotra sprawia, że większość turystów kieruje się właśnie tutaj. W Mantadii z kolei trzeba poświęcić więcej czasu na tropienie dzikich zwierząt, ale można je podziwiać niemal
65
©© WIKIMEDIA COMMONS/ANTONY STANLEY
SS Rzeka Namorona przepływająca przez obszar Parku Narodowego Ranomafana
©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
SS Park Narodowy Andringitra leży ok. 45 km na południe od miejscowości Ambalavao
w odosobnieniu, ponieważ dociera tu niewiele osób. Oba te miejsca znane są z dużej populacji największych indrisowatych zamieszkujących Madagaskar – indrisów
krótkoogonowych. Najlepiej wypatrywać te lemury w godzinach wczesnoporannych, gdy las deszczowy nadal spowija mgła, a płaczliwe głosy tych stworzeń słychać z od-
ległości wielu kilometrów. Poza indrisami krótkoogonowymi w tym regionie spotkać można m.in. palczaki madagaskarskie (aj-aje), awahi wełniste, wari czarno-białe, lemurie płowe i sifaki diademowe o wyjątkowo ciekawym umaszczeniu. Najprawdopodobniej najpopularniejszym parkiem na Madagaskarze jest Ranomafana (Parc National Ranomafana), w którym wytyczono mnóstwo szlaków o zróżnicowanej trudności. Występuje w nim aż 13 gatunków lemurokształtnych, na czele z makim złotym. Szczególnie popularne są w tej okolicy nocne spacery na obrzeżach parku. To właśnie tutaj zobaczyć można jedne z najmniejszych lemurów nocnych i wiele gatunków kameleonów ukrytych na gałęziach i wśród liści drzew. Dobry miejscowy przewodnik w tym przypadku będzie nieocenioną pomocą. W południowej części wyspy są co najmniej dwa parki, które koniecznie trzeba odwiedzić: Andringitra i Isalo. Dotarcie do pierwszego z nich wymaga cierpliwości, dobrego samochodu i odpowiedniej pogody. Nie zaleca się tu jazdy w porze deszczowej ze względu na warunki na trasie – drogi zostają wówczas rozmoczone przez wodę, a mosty przerzucone przez strumyki i rzeki bywają zalane. Park Narodowy Andringitra (Parc National Andringitra) jest chyba najlepszym miejscem na kilkudniowy trekking na Madagaskarze. Można w nim zdobyć drugi co do wysokości szczyt w kraju – Boby (Imarivolanitra, 2658 m n.p.m.), z którego roztaczają się przepiękne widoki na okolicę. Pokonanie najpopularniejszego szlaku zajmuje dwa dni i najlepiej wybrać się na niego pod opieką miejscowego przewodnika. Taka osoba zajmuje się również wyposażeniem turystów w namioty i zaopatrzeniem ich w prowiant. Dba też o to, aby uczestnicy trekkingu poznali najciekawsze atrakcje w tym rejonie. Na zachód stąd leży Park Narodowy Isalo (Parc National Isalo), w którym także warto spędzić minimum jeden pełny
JESIEŃ 2017
66 DALEKIE PODRÓŻE dzień. Najdłuższa i najciekawsza trasa prowadzi do jego najpiękniejszych zakątków przez formacje z piaskowca, głębokie kaniony, oazy palmowe, sawannę i las deszczowy. W ciągu kilku godzin można tu poczuć się jak w podróży przez cały Madagaskar, a zachód słońca oglądany z jednego z okolicznych hoteli z widokiem na park zapiera dech w piersiach.
Najbardziej oddalonym od cywilizacji parkiem, dla odwiedzenia którego warto poświęcić każdą godzinę spędzoną na wyboistych drogach, jest Park Narodowy Marojejy (Parc National de Marojejy). Poza porą suchą można się do niego dostać jedynie samolotem (Air Madagascar lata z Antananarywy do Sambavy, skąd należy wziąć taksówkę lub wyruszyć wynajętym
TT Formacja skalna Królowa Isalo przypomina profil siedzącej kobiety w koronie
bazy wiodące na szczyt masywu Marojejy (2132 m n.p.m.). Rejon ten zamieszkują sifaki jedwabiste (sifaki jedwabne) i 10 innych gatunków lemurów, 149 gatunków płazów i gadów (w tym gekony i kameleony) czy 118 gatunków ptaków. Znacznie bardziej dostępne są parki narodowe Ankarana i Montagne d’Ambre, leżące na północny wschód od Nosy Be. Pierwszy z nich (Parc National Ankarana,
©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
SS W Parku Narodowym Isalo znajduje się kilka malowniczych naturalnych basenów
Podczas pobytu na tropikalnej Nosy Be najlepiej skupić się na poznawaniu północnej części kraju. W tym regionie pogoda w porze deszczowej bywa mniej przewidywalna niż na południu Madagaskaru i zdarza się, że z położonej w centrum lądu stolicy nie udaje się dotrzeć tutaj drogą lądową.
JESIEŃ 2017
samochodem). Występujący tu rozległy las deszczowy to prawdziwa plątanina gałęzi, korzeni i gęstego listowia, poprzecinana wodospadami pojawiającymi się w najmniej spodziewanych miejscach. Przez park prowadzi tylko jedna trasa trekkingowa, przechodząca przez trzy
©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
Réserve Spéciale Ankarana) słynie przede wszystkim ze spektakularnych formacji skalnych zwanych tsingy. Sąsiadują one z gęstym wiecznie zielonym lasem tropikalnym. Park znany jest również z największej w Afryce sieci jaskiń (o łącznej długości ok. 100 km), które można zwiedzać z przewodnikiem. Na osoby
67
JESIEÅ&#x192; 2017
68 DALEKIE PODRÓŻE
SS Tsingy Rouge – czerwona formacja laterytowa powstała w wyniku erozji
lubiące atrakcje podwyższające im poziom adrenaliny czeka most zawieszony ponad koronami drzew. Park Narodowy Montagne d’Ambre (Parc National Montagne d’Ambre) przyciąga turystów ogromną bioróżnorodnością, wieloma spektakularnymi wodospadami i jeziorami w kraterach. Ze względu na położenie na masywie wulkanicznym jest tu znacznie chłodniej niż w innych miejscach w regionie, dzięki czemu wycieczka do tego zakątka
©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
Madagaskaru może stanowić odpoczynek od wszechobecnych upałów. Warto jednak pamiętać, że w tym rejonie pada niemal codziennie, także w porze suchej, trzeba więc odpowiednio przygotować się na takie warunki przed wizytą.
PRZYDATNE INFORMACJE Na koniec zostawiłam jeszcze kilka praktycznych uwag. Osoby chcące podróżować po wyspie, powinny zdecydować się
TT Tsingy de Benavony z mostem wiszącym na terenie Parku Narodowego Ankarana
JESIEŃ 2017
na wynajęcie samochodu z doświadczonym kierowcą, który jest zazwyczaj doskonałym przewodnikiem. Większość tutejszych wypożyczalni ze względu na bardzo zły stan dróg nie zgadza się na wynajem auta bez kierowcy. Przy planowaniu trasy należy zostawić sobie wystarczającą ilość czasu na przemieszczanie się pomiędzy poszczególnymi atrakcjami i pamiętać o tym, żeby nie jeździć po zmroku. Polecam również z rezerwą podchodzić do narodowego przewoźnika Air Madagascar. Został on co prawda usunięty z listy linii lotniczych objętych zakazem operowania na terytorium Unii Europejskiej, ale przy wykupywaniu oferowanego przez niego lotu trzeba liczyć się z możliwością nawet kilkudniowych opóźnień, odwołania kursu i braku rekompensaty za noclegi czy utracone rezerwacje. Niebezpiecznie bywa głównie w stołecznej Antananarywie i większych miastach. Jednak jeśli zachowamy podstawowe zasady bezpieczeństwa (nie będziemy wybierać się samotnie w nieznane rejony po zapadnięciu zmierzchu i zostawiać bagażu bez nadzoru itp.), nic złego nie powinno nam się przydarzyć. Madagaskar jest naprawdę wymarzonym miejscem na podróż i chce się do niego wracać wielokrotnie. ©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
69
JESIEÅ&#x192; 2017
70 DALEKIE PODRÓŻE
Z CZYM KOJARZY SIĘ
MADAGASKAR…? opracował: MICHAŁ DOMAŃSKI
SS Tradycyjne łodzie rybackie wraz z sieciami na plaży na wyspie Nosy Be ©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
<< Zapytaliśmy o to cztery wybrane ekspertki, znające doskonale ten pełen atrakcji i tajemnic „ląd na końcu świata”, jak nazywają swoją ojczyznę sympatyczni Malgasze, niezwykłą ostoję endemitów, skupisko bujnych lasów tropikalnych z wieloma gatunkami niezmiernie rzadkich i zagrożonych wyginięciem zwierząt oraz miejsce niesamowitych krajobrazowych kontrastów. Większości osób Madagaskar kojarzy się głównie z lemurami, kameleonami, baobabami i dziewiczą przyrodą. Poniżej publikujemy krótkie, aczkolwiek bardzo interesujące wypowiedzi naszych rozmówczyń na temat tej fascynującej czwartej co do wielkości wyspy naszego globu, oddalonej od południowo-wschodnich wybrzeży Afryki o ok. 800 km. >> JESIEŃ 2017
71 ESTERA HESS WŁAŚCICIELKA BIURA PODRÓŻY ESTA TRAVEL ESTERA HESS `` Madagaskar kojarzy mi się przede wszystkim z lemurami. I choć popularny film animowany Madagaskar wprowadził niemały zamęt w głowach widzów, bo na wyspie pojawiły się w nim pingwiny, lew, żyrafa, zebra i hipopotam, to bardzo wdzięcznie przedstawiony król Julian (lemur katta), który skradł serca oglądających na całym świecie, znakomicie sprawdził się w roli wizytówki tego czerwonego lądu. Jako ciekawostkę zdradzę, że z tego, co wiem, ta słynna animacja jest zupełnie nieznana w tym kraju na Oceanie Indyjskim, u południowo-wschodnich wybrzeży Afryki. Najpiękniejsze lemury widziałam w Rezerwacie Anja (Anja Community Reserve) położonym nieopodal Ambalavao. Trafiłam tu w porze, kiedy gromadnie schodzą z drzew i zamiast wylegiwać się wysoko w koronach zabawnie skaczą i się bawią, a zaciekawione obecnością człowieka podchodzą do niego bardzo blisko. To było niezapomniane przeżycie i sprawiło mi mnóstwo radości. Twórcom postaci króla Juliana udało się dzięki bacznym obserwacjom oddać wiele zachowań tak charakterystycznych dla tego gatunku. Na Madagaskarze można spotkać nie tylko lemury katta. W Parku Narodowym Isalo natrafiłam na lemurie rdzawe, w Parku Narodowym Ranomafana w nocy wypatrywałam mikruska rdzawego i palczaka madagaskarskiego (aj-aja). Poza tym występują tutaj jeszcze piękne sifaki białe i inni przedstawiciele lemurokształtnych. Całkiem niespodziewane spotkanie z tymi zwierzętami przydarzyło mi się podczas rejsu po rzece Tsiribihina. Na jednym z postojów przy wodospadzie zupełnie nieoczekiwanie liczne stado lemurii rdzawych zebrało się na brzegu zaciekawione naszym przybyciem. Po chwili nasi nowi towarzysze rozsiedli się wokół stołu i ławek gotowi do wspólnego biesiadowania.
Drugim moim skojarzeniem z Madagaskarem są baobaby ze słynnej Alei Baobabów znajdującej się niedaleko Morondavy. Te ogromne, majestatyczne drzewa wyglądają niesamowicie. Kiedy dotarłam tu po raz pierwszy, aż zaniemówiłam z wrażenia – to jedno z tych miejsc na świecie, gdzie naprawdę spełniają się marzenia każdego wytrawnego podróżnika. Do Alei Baobabów wracałam już wielokrotnie. Widziałam piękne zachody słońca, gdy złota kula tonęła w rozłożystych koronach tych olbrzymów, a pod nimi świat szykował się do snu. Podziwiałam także wschody słońca, wyjątkowe ze względu na brak turystów i panującą wokół
©© ESTERA HESS/ESTA TRAVEL
SS Stado lemurii rdzawych nad Tsiribihiną
SS Zapierający dech w piersiach zachód słońca nad słynną Aleją Baobabów
ciszę. Niebo wówczas często wybarwiało się na fioletowo, a promienie słoneczne tworzyły refleksy na pojawiających się okresowo rozlewiskach na pobliskich polach. Jeśli trafi się akurat na kwitnienie hiacyntów wodnych, to odnosi się wrażenie, że feeria barw zdobiąca ten widok jest przemyślana i kompozycyjnie bardzo spójna. Zarówno wschód, jak i zachód słońca w alei możemy oglądać, przegryzając prażone nasiona baobabów lub popijając sok z ich owoców. Myślę, że brzmi to wystarczająco egzotycznie, aby zachęcić ©© ESTERA HESS/ESTA TRAVEL do podróży na Madagaskar i to nie tylko raz w życiu.
ULA NOWAK DYREKTOR DS. MICE W AGENCJI INCENTIVE TRAVEL MOTIVOSCOPE `` Madagaskar jest dziewiczy. O wielu miejscach na świecie mówi się, że przyciągają i hipnotyzują niezliczoną liczbą kontrastów, a czas płynie w nich zupełnie innym rytmem. Na tej wyspie czas nie płynie. Zatrzymał się jakieś 100 lat temu, dzięki czemu w większości rejonów codzienność wygląda jak w książkach Arkadego Fiedlera z lat 30. XX w. czy programach Davida Attenborough. Madagaskar niezmiennie kojarzy mi się ze szkatułką leżącą pośród wielu innych kuszących błyskotek. Jeśli przyjrzeć się z bliska, okazuje się jednak, że otaczają ją tylko wykonane z tworzyw sztucznych pudełka. Tę drogocenną szkatułkę chce się pokazać najbliższym, aby mogli jej dotknąć, nim w nieunikniony sposób przeobrazi się i zniknie. Z drugiej strony, pragnie się taki skarb ocalić, nie rozpowiadać o jego szczególności i nie naprowadzać na niego ludzi.
ekshumuje się podczas gwarnej ceremonii i chowa ponownie. Kultura na Madagaskarze, choć nie przejawia się zbyt mocno w architekturze, muzyce czy literaturze, zdaje się być nieskończona! Mniej więcej 90 proc. roślin i zwierząt występujących na wyspie to endemity, w tym choćby słynne lemury. Soczyście zielone lasy, połacie intensywnie czerwonej la-
©© BEATA LASOTA
SS Sympatyczne spotkanie z wari czarno-białym
SS Malgascy rybacy wyruszający o świcie na połowy na swoich niewielkich pirogach
©© BEATA LASOTA
Wyspa urzeka prostotą życia, które nie jest na pokaz ani na sprzedaż. Jego rytm wyznaczają dzień i noc, kult przodków i szereg fady (tabu). Według tych nakazów kulturowych trzeba m.in. omijać szerokim łukiem kameleony i pod żadnym pozorem ich nie dotykać. Zgodnie z malgaskim obrzędem pogrzebowym famadihana kości zmarłego
terytowej ziemi, kaniony, pustynie, góry, piaszczyste plaże i rejon rafy koralowej – żadnego z tych miejsc nie upiększają prywatne parki rozrywki i sieciowe hotele, a i nielicznym jeszcze turystom wcale ich nie brakuje. Najciekawszą atrakcją jest obserwowanie codziennego życia. Na kanale Pangalanes każdego dnia o świcie rybacy przełamują fale na swoich drobnych łupinach. Wzruszenie i dreszcz przejęcia, jakie wywołał we mnie ich widok, zapamiętam do końca życia.
JESIEŃ 2017
72 DALEKIE PODRÓŻE JOLANTA STACHURA PREZES I ZAŁOŻYCIELKA BIURA WYPRAW TERRA MAGICA `` Madagaskar to piękna i w wielu miejscach wciąż dzika wyspa, gdzie liczne stada lemurów wyznaczają swoje szlaki i terytoria. Pełno tu ciekawych parków narodowych takich jak Andringitra, Isalo czy Ankarana. W okolicy miasta Toliara, miejscowości Belo sur Mer i na Nosy Be rozciągają się śnieżnobiałe plaże, wokół wioski Salary i miasta Antsiranana (dawniej Diego-Suarez) znajdują się malownicze samotne zatoki. Wyspę nadal porastają bujne lasy tropikalne. Można tutaj wędrować wśród przepięknych krajobrazów przy odgłosach ptaków, pokonywać jeepem rozległe bezdroża. Do tego w tym kraju żyją zawsze uśmiechnięci ludzie.
©© JOLANTA STACHURA/TERRA MAGICA
SS Dzieci z małej rybackiej wioski Andavadoaka
©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
SS Przez Park Narodowy Andringitra biegną m.in. rzeki Zomandao czy Ampanasana
Madagaskar kojarzy mi się z prawdziwą wolnością, wielką przygodą i kojącym szumem fal. Gdy myślę o nim, mam przed oczami gliniane domy kryte strzechą, drogi w kolorze czerwonym i biegnące za turystami dzieci, dla których są oni niczym ludzie z innej planety. Widoki przypominają tu kadry z pocztówek przedstawiające wspaniałe naturalne pejzaże zaskakujące intensywnością kolorów. Ta wyspa jest jednym z ostatnich dziewiczych miejsc na naszym globie. Nadal w wielu jej rejonach króluje dzika przyroda. Zmęczonych zgiełkiem świata Madagaskar ugości błogą ciszą i spokojem.
GRAŻYNA WOŹNICZKA-BOGUCKA WSPÓŁWŁAŚCICIELKA BIURA PODRÓŻY POLKA TRAVEL `` Madagaskar to dla mnie wyspa pachnąca wanilią, kraina lemurów i kameleonów. Można na niej zanurzyć się w bujnej roślinności wilgotnego lasu równikowego, aby po kilku godzinach marszu stanąć wśród suchych drzew tworzących obraz niczym z futurystycznej wizji. Czas tutaj jakby się zatrzymał. Fauna i flora ewoluowały inaczej niż w innych miejscach na naszej planecie. Dlatego Madagaskar nazywa się często małym kontynentem lub endemicznym rajem. Magnesem przyciągającym turystów na wyspę są niewątpliwie lemury. Mogły się na niej spokojnie rozwijać, bo jedynym ich naturalnym wrogiem były fossy. Dziś tereny do życia ogranicza im działalność człowieka. Te niezwykłe zwierzęta nie wychodzą na spotkanie z ludźmi na zawołanie, ale dobry przewodnik potrafi ich wypatrzyć całkiem dużo, głównie w koronach drzew. Na lemury katta można natknąć się, gdy spacerują po ziemi z zadziornie podniesionym pasiastym ogonem.
się promem. Rezerwat chroni tzw. kamienny las złożony z niespotykanych nigdzie indziej wapiennych formacji, ukształtowanych przez procesy krasowe. Skalne szable (tsingy) wystrzeliwują ostrymi końcami w niebo na wysokość ok. 50 m, tworzą labirynt kanionów, szczelin i grot, pośród których skrywają się kolejne endemiczne gatunki roślin i zwierząt. Wyprawa przez Tsingy de Bemaraha nie jest łatwa – trasa wiedzie przez wiszące mosty, stalo-
©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR
SS Oryginalna formacja skalna Tsingy Rouge
we drabiny i półki skalne, a każdy nieuważny krok może mieć poważne konsekwencje. Gdy stałam tutaj w jednym z punktów widokowych, po raz kolejny nabrałam pokory ©© OFFICE NATIONAL DU TOURISME DE MADAGASCAR wobec potęgi natury. SS Park Narodowy Isalo charakteryzuje się ogromnym bogactwem flory i fauny Madagaskar jest jak… zamieszkujące go kameleony. Mnie Madagaskar kojarzy się ze ścisłym rezerwatem przyrody Tsingy de Bemaraha, moim zdaniem jego największą Wciąż zmienia swoje kolory. Być może dlatego udało osobliwością. Rozciąga się on na zachodzie kraju – dociera się tu po wielu godzinach jazdy prawdziwymi bezdroża- mu się przetrwać w niemal niezmienionej formie przez mi. Po drodze mija się zagubione wioski leżące poza zasięgiem cywilizacji i niewielkie pola, trzeba też przeprawić setki lat.
JESIEŃ 2017
73
JESIEÅ&#x192; 2017
74 DALEKIE PODRÓŻE
SESZELE
– KOKOSOWA KRAINA SZCZĘŚCIA
JESIEŃ 2017
75
<< Pewnego dnia dziwnym zbiegiem okoliczności miejsce, które do niedawna było dla mnie tylko kropką na mapie świata, tropikiem odległym i nieosiągalnym, stało się moim domem. Wylądowałam w zakazanym raju – wielokrotnie o d n o s i ł a m w ra ż e n i e , ż e n i e m a m p ra wa tu być. Na Seszelach, archipelagu będącym częścią Grzbietu Maskareńskiego, do dziś żyje największa populacja żółwi olbrzymich na naszym globie. Większość wysp jest niezamieszkała, a ciszę mąci na nich tylko szum Oceanu Indyjskiego i wiatr szeleszczący wśród liści palm kokosowych… >>
W
tym wyspiarskim państwie mieszka ponad 93 tys. ludzi. Dla porównania w samej Warszawie żyje ich niemal 19 razy tyle. Największa w archipelagu jest wyspa Mahé (157,3 km2) ze stolicą Victorią. Seszele, znajdujące się przez wiele lat w rękach Francuzów, a potem Brytyjczyków, uzyskały niepodległość w czerwcu 1976 r. Mimo iż ich mieszkańcy silnie utożsamiają się ze swoją kreolską kulturą i najchętniej posługują się seszelskim kreolskim, wpływy wcześniejszych kolonizatorów są bardzo wyraźne – do języków urzędowych należy również francuski i brytyjski, na ulicach obowiązuje ruch lewostronny, a w budynkach montuje się gniazdka z trzema otworami. Choć dochody z turystyki stanowią niezmiernie istotną część budżetu państwa i miejscowi chętnie goszczą turystów, najważniejsze pozostaje dla nich zachowanie archipelagu w niezmienionym naturalnym stanie. Życie lokalnej ludności płynie spokojnym rytmem, a ruch turystyczny odbywa się jakby obok. Mieszkałam tutaj kilka lat, pracowałam z wyspiarzami i spędzałam z nimi czas wolny, ale pomimo moich największych starań i dużej otwartości na odmienną kulturę zawsze czułam się obca, choć zostałam zaakceptowana. Ta aura niedostępności otaczająca Seszelczyków sprawia, że człowiek z zewnątrz odnosi wrażenie, iż znalazł miejsce wyjątkowe, tylko dla wybranych – trafił do raju. Okolica zdaje się zresztą potwierdzać to przypuszczenie. Nawet na Mahé, najpopularniejszej z wysp, o każdej porze dnia możemy wybierać z minimum tuzina rajskich plaż, na których będziemy po prostu sami.
©© SEYCHELLES TOURISM BOARD
WYSPA ATRAKCJI W ostatnich latach ruch turystyczny na Seszelach zwiększył się i dziś archipelag postrzegany jest jako idealne miejsce na romantyczny wyjazd dla zakochanych, ślub, podróż poślubną czy świętowanie okrągłych rocznic dla osób w związku. Trudno się temu dziwić. Już w momencie opuszczania samolotu można poczuć, że trafiło się w tropiki. Słodkie, lepkie, gorące powietrze o niepowtarzalnym zapachu otula twarz i zapowiada dalsze przyjemności. Droga z lotniska prowadzi krętym wybrzeżem pokrytym białym piaskiem i granitowymi skałami. Gdy wreszcie dotrze się do jednego z miejscowych wspaniałych hoteli, trudno oprzeć się urokowi pięknych prywatnych plaż i znakomicie zagospodarowanych ogrodów. Niejednemu turyście wydaje się, że cudowniej być już nie może. Dlatego też wielu z nich decyduje się nie opuszczać swojego hotelowego raju, ale zupełnie niesłusznie. Zapewniam, że warto poznać bliżej całe Seszele. Ze wszystkich wysp archipelagu właściwie tylko trzy są zamieszkałe przez lokalną ludność – Mahé, Praslin i La Digue. Na kilku pozostałych znajdują się luksusowe ośrodki wczasowe i przebywają tu tylko bardzo majętni turyści i obsługa hotelowa. Dla większości osób odwiedzających Seszele pierwszym przystankiem jest Mahé. Ponieważ to największa i najbardziej rozwinięta wyspa z całego regionu, czeka na niej najwięcej atrakcji. Możemy wykupić lot helikopterem, popłynąć na połów, pojeździć po wybrzeżu konno, wynająć skutery wodne, wybrać się na rejs łodzią i zatrzymywać po drodze na najdzikszych plażach. Dla amatorów pieszych wycieczek nie zabraknie szlaków trekkingowych. W środku
WW Otoczona granitowymi skałami rajska plaża na wysepce Grande Soeur na Seszelach
JESIEŃ 2017
76 DALEKIE PODRÓŻE tropikalnego lasu poszalejemy na tyrolce. Podwodne królestwo wokół Mahé przypadnie do gustu nawet najbardziej wymagającym i doświadczonym nurkom. Chyba jedynym typowo turystycznym rejonem jest plaża Beau Vallon położona na północno-zachodnim brzegu wyspy. W jej okolicy znajdują się hotele, restauracje, promenada i uliczny bazar Labrin, na którym sprzedaje się typowo kreolskie jedzenie. Warto odwiedzić to miejsce w środę wieczorem, kiedy odbywa się festyn z kulinarnymi przysmakami. Seszelski rum Takamaka leje się wtedy strumieniami, a wokół rozbrzmiewa kreolska muzyka. Okoliczni mieszkańcy wylegają na ulice i można poczuć się wśród nich częścią tej lokalnej społeczności, która chętnie przyjmuje do swojego grona ludzi chcących poznać tutejszą kulturę. Jeśli jednak wolimy zejść z utartych ścieżek i odkryć prawdziwe oblicze wyspy, proponuję wynająć samochód i objechać ją dookoła. Podczas takiej wycieczki trzeba zatrzymać się na plaży Anse Royale i po spacerze po ogrodzie przypraw spróbować dań seszelskiej kuchni. Na liście obowiązkowych przystanków nie powinno zabraknąć także Anse Takamaka. Ta jedna z najsłynniejszych plaż na Mahé ciągnie się przez 2 km. Warto zahaczyć też o plaże Anse Intendance i Port Launay. Do stolicy Seszeli – Victorii – dobrze wybrać się rano, aby zdążyć na najświeższe przysmaki z tutejszego targu rybnego, kupić przyprawy, owoce i warzywa. Jeśli jednak ryby aż tak nas nie interesują albo wolimy rozpocząć dzień od plażowania, możemy spokojnie odwiedzić to miejsce później, gdyż otwarte jest do popołudnia i rzadko kiedy brakuje tu towaru. Miłośnicy lokalnej sztuki znajdą w mieście mnóstwo straganów i galerii oferujących wyroby seszelskich artystów. W położonej na piętrze restauracji „Marie-Antoinette” spróbujemy miejscowej kuchni i zasymilujemy się z tutejszą społecznością. Prawie w samym centrum Victorii, w dzielnicy Mont Fleuri leży piękny ogród botaniczny, w którym można zobaczyć, a nawet nakarmić słynne żółwie olbrzymie. Te osobliwe zwierzęta są jedną z większych atrakcji w tym zakątku świata.
W SESZELSKICH GŁĘBINACH Podwodny świat Seszeli to przede wszystkim mieniące się tysiącami kolorów i tętniące życiem rafy koralowe, ale nie tylko one. Do najpopularniejszych punktów nurkowych w okolicy należą także czte-
JESIEŃ 2017
ry wraki (Ennerdale, Twin Barges, Dredger i Aldebaran), które koniecznie trzeba zobaczyć. W ich pobliżu zawsze, bez względu na sezon czy pogodę, można spotkać licznych mieszkańców oceanicznego królestwa. Pod wodą z pewnością natkniemy się na skorpeny, szkaradnice, skrzydlice, olbrzymich rozmiarów homary czy rozdymki tygrysie, a oglądaniu tych niezwykłych stworzeń będzie towarzyszył lekki dreszczyk emocji związany ze zwiedzaniem wnętrz zatopionych statków. Sprzyjające warunki pogodowe i stabilna temperatura utrzymująca się przez cały rok sprawiają, że na nurkowanie na Seszelach warto wybrać się właściwie zawsze, jednak są miesiące, w których eksploracja głębin bywa znacznie przyjemniejsza. Polecam szczególnie okres od stycznia do kwietnia. Wówczas woda jest najcieplejsza, a widoczność – najlepsza. Życie w oceanie rozkwita i zachwyca swoją różnorodnością. Deszcze nie padają prawie w ogóle, w związku z czym między kolejnymi zanurzeniami można przyjemnie odpocząć na łódce i wspaniale się opalić. Nie oznacza to jednak wcale, że nie powinno się nurkować w pozostałe miesiące, wręcz przeciwnie, nawet trzeba! Zwłaszcza jeśli chcielibyśmy popływać w towarzystwie rekinów wielorybich. Przybywają one w rejon archipelagu w okolicy września i października wraz z południowo-wschodnim monsunem, aby żywić się planktonem. Woda w tym czasie jest trochę chłodniejsza – ma ok. 24–26°C, ale 45-minutowa kąpiel w takiej temperaturze w odpowiednim stroju miło orzeźwia, a podziwianie tej największej ryby na ziemi dostarcza niezapomnianych wrażeń. Nie trzeba być jednak doświadczonym nurkiem, aby odkrywać piękno oceanicznego świata Seszeli. Osoby początkujące znajdą tu wiele fantastycznych miejsc na płytkich wodach, gdzie pośród wspaniałej morskiej fauny i flory będą mogły podszlifować swoje nurkowe umiejętności. Tym, którzy wolą zostać na powierzchni, a ryby chętniej widzą na swoim talerzu, również spodoba się na archipelagu. W regionie, gdzie taniej jest mieć małą łódkę niż samochód, ludzie często trudnią się połowami, a wiedza lokalnych rybaków bywa imponująca. Chętnie dzielą się nią ze wszystkimi zainteresowanymi w trakcie powszechnie organizowanych wypraw na pełne morze, podczas których trafiają się takie zdobycze jak barakudy, żaglice, tuńczyki, pelamidy, marliny błękitne czy samogłowy.
Wróćmy jednak na chwilę na ląd, bo i tutaj na Mahé na miłośników przygód czeka niejedno. Jeśli ktoś lubi bliski kontakt z naturą i górskie wędrówki, to na pewno się nie rozczaruje. Co prawda tutejsze góry nie są wysokie, więc wspinaczka w ich rejonie ma charakter bardziej turystyczny niż wyczynowy, ale istnieje kilka szlaków, których pokonanie w tym tropikalnym klimacie wymaga nieco wysiłku. Nagrodę dla wytrwałych stanowią satysfakcja i niepowtarzalne widoki. Najwyższym szczytem na wyspie jest Morne Seychellois (905 m n.p.m.) i choć wydaje się niewysoki, wyprawa na niego bywa niełatwa. Trzeba się dobrze napocić, aby dotrzeć do wierzchołka, ale naprawdę warto! Przy odpowiedniej pogodzie można stąd podziwiać zapierający dech w piersiach rozległy widok na Ocean Indyjski upstrzony gdzieniegdzie kawałkami zielonego, często nietkniętego ludzką ręką lądu. Mahé, mimo iż jest wspaniała i różnorodna, stanowi jednak tylko część tropikalnego archipelagu. Jeśli ograniczymy się więc jedynie do pobytu na niej, nie będziemy w stanie poznać całego regionu. Choć nie sposób odwiedzić wszystkich wysp, są miejsca, których przegapić nie wolno…
W CIENIU PALM Zwiedzanie powinniśmy zacząć od Praslin, mimo iż La Digue leży w podobnej odległości od Mahé. Na wyspę najlepiej dostać się porannym samolotem – lot dwupłatowcem prawie w kokpicie pilota dostarcza niesamowitych wrażeń, a przepiękny widok wschodzącego słońca i budzącego się do życia świata zostaje na długo w pamięci. Praslin zachwyca swoimi restauracjami, barami i chyba jeszcze piękniejszymi plażami i ośrodkami wypoczynkowymi, z których nie chce się wychodzić. Jeżeli planujemy spędzić na Seszelach więcej czasu i mamy kilka wolnych dni do zagospodarowania, wizyta tu z pewnością nas nie rozczaruje. Wyspa ta charakteryzuje się stabilniejszą od Mahé pogodą, niewielkim ruchem samochodowym i licznymi połaciami pełnych życia tropikalnych lasów. Odwiedziny na tutejszej przepięknej plaży Anse Lazio będą wspaniałym wstępem do późniejszego poznawania cudów La Digue. Oprócz tego na Praslin zobaczyć trzeba na pewno Rezerwat Naturalny Doliny Mai (Vallée de Mai Nature Reserve) z ekosystemem stanowiącym pozostałość po pradawnych lasach palmowych, gdzie wykształciła się słynna endemiczna dla Seszeli palma kokosowa (lodoicja seszelska), lokalnie
77
©© SEYCHELLES TOURISM BOARD
©© SEYCHELLES TOURISM BOARD
SS Targ w Victorii z rybami prosto z połowów
SS Rezerwat Naturalny Doliny Mai porastają endemiczne lodoicje seszelskie
TT Skrzydlica przy rafie koralowej koło wyspy Praslin
SS Popularna plaża Anse Royale na wschodzie Mahé
©© SEYCHELLES TOURISM BOARD ©© SEYCHELLES TOURISM BOARD
TT Zielone wzniesienia na urokliwym szlaku Anse Major ©© SEYCHELLES TOURISM BOARD
JESIEŃ 2017
78 DALEKIE PODRÓŻE
©© SEYCHELLES TOURISM BOARD
SS Seszele uchodzą za doskonałe miejsce na ślub lub podróż poślubną
SS Kuchnia seszelska charakteryzuje się niezmiernie bogatą mieszanką smaków
zwana coco de mer. W jej owocach o bardzo specyficznym kształcie kryje się największe nasienie świata roślinnego. Wyjątkowa lodoicja seszelska stała się symbolem tego wyspiarskiego kraju. W tych niemalże niezmienionych od wieków lasach spotkać można wiele endemicznych gatunków ptaków i roślin. Podczas spaceru da się usłyszeć czarną papugę seszelską, koralczyka czerwonogłowego czy pustułkę seszelską. Niesamowite bogactwo fauny i flory, zachowane do dziś dzięki staraniom Seszelczyków, sprawia, że to miejsce przypomina świat sprzed rozwinięcia się cywilizacji człowieka, prehistoryczną krainę, w której rządzi tylko natura. Jeśli z Praslin będziemy chcieli wybrać się na La Digue, zabierze nas na nią prom. Na 15 min. staniemy się małym poruszającym się punkcikiem na bezkresnym Oceanie
JESIEŃ 2017
TT Prywatna Bird Island – sanktuarium dzikich ptaków
©© SEYCHELLES TOURISM BOARD
Indyjskim. Gdy ze wszystkich stron otacza nas lazurowa woda, a na horyzoncie widać jedynie oddalającą się linię brzegową usianą palmami kokosowymi, trudno nie pomyśleć, jak mali jesteśmy w porównaniu z ogromem świata. I może niektórych myśl ta przeraża i skłania do rozważań prowadzących do kryzysu egzystencjalnego, ale ja w takim właśnie momencie czuję się wolna…
SMAK RAJU La Digue to miejsce idealne. Na tej trzeciej co do wielkości zamieszkałej wyspie Seszeli główny środek transportu stanowi rower. Zaraz po wpłynięciu do portu przedsiębiorczy miejscowi próbują każdego z turystów wyposażyć w jednoślad. Nie należy, oczywiście, oczekiwać najnowocześniejszych modeli rowerów górsko-wyścigowych – większość z oferowanych pojazdów
to raczej wysłużone i lekko zniszczone wehikuły, ale przecież nikt nie przyjeżdża się tu ścigać… Na La Digue koniecznie trzeba odwiedzić dwie plaże: Anse Source d’Argent i L’Union Estate. Do obydwu prowadzą bardzo przyjemne, niewymagające specjalnej sprawności fizycznej trasy rowerowe. W Parku Union Estate możemy spotkać żółwie olbrzymie, zwiedzić plantacje wanilii, kokosów i ananasów. Po przemierzeniu tej okolicy w końcu dociera się do jednej z najczęściej fotografowanych plaż na świecie – Anse Source d’Argent. Biały, drobny piasek, nieskazitelnie czysta, turkusowa woda, kokosowe palmy i tak charakterystyczne dla Seszeli granitowe skały tworzą scenerię niczym z prawdziwego raju. Do tego wokół panuje niesamowita cisza nie zakłócana nawet szumem fal, bo ich tu prawie nie ma. Koniecznie należy zabrać ze sobą maskę do snorkelingu, chociaż nawet bez niej najprawdopodob-
79
©© SEYCHELLES TOURISM BOARD
SS Zjawiskowa plaża Anse Source d’Argent na La Digue
z głównych zajęć na archipelagu, więc różnorakich świeżych ryb, wyławianych praktycznie co godzinę, nie brakuje nigdy, a miejscowi osiągnęli prawdziwe mistrzostwo w ich przygotowywaniu. Niemal do każdego posiłku podaje się sałatkę z mango i papai. Wyśmienicie komponuje się ona z dość pikantnymi przyprawami, w szczególności ze słynnym kreolskim sosem curry, z którym serwuje się praktycznie wszystko: kurczaka, ryby, wieprzowinę, a dla odważniejszych – lokalny przysmak, czyli nietoperza! Na Seszelach warto też spróbować charakterystycznego dla wysp pacyficznych owocu chlebowca właściwego – rośnie na drzewie i wygląda jak owoc, ale ma konsystencję świeżego chleba i smakuje podobnie do pieczonych ziemniaków. Ci, którzy nie lubią kulinarnych eksperymentów, mogą zamówić po prostu hamburgera i frytki. Najedzeni, opaleni i wypoczęci wyruszymy w drogę powrotną do portu, aby zdążyć przed zachodem słońca. Należy pamiętać, że Seszele leżą na równiku, więc dzień i noc mają porównywalną długość przez cały rok (mniej więcej 12 godz.). Słońce zachodzi ok. godz. 18.30. Zachód oglądany z pokładu statku płynącego przez ocean wygląda po prostu bajecznie…
OSOBLIWY CUD NATURY
©© SEYCHELLES TOURISM BOARD
niej będziemy mogli oglądać żółwie morskie podpływające do brzegu w towarzystwie najbardziej egzotycznych gatunków ryb na ziemi. Podczas spaceru wzdłuż plaży na południe podziwia się zapierające dech w piersiach widoki, które na zawsze pozostawiają w pamięci pewność, że byliśmy częścią czegoś wyjątkowego. Choć dzięki otaczającemu nas pięknu na chwilę zapomnimy o głodzie, oprócz nasycenia ducha ważny jest też pokarm dla ciała. Usytuowana tuż przy plaży restauracja, której nie sposób ominąć w drodze powrotnej, serwuje przysmaki kuchni kreolskiej, opartej głównie na rybach i owocach morza. Potrawy z Seszeli są świeże i naturalne. W tutejszej aromatycznej, dość pikantnej kuchni wykorzystuje się głównie produkty lokalne. Miłośnicy owoców morza będą zachwyceni – na początek powinni spróbować tradycyjnej sałatki z ośmiornicy, a po niej ryby po kreolsku. Rybołówstwo jest jednym
Rozpieszczeni i może nawet chwilowo nasyceni ostatnimi wrażeniami nie dajmy się zwieść, że widzieliśmy już wszystko. Najdalej na północ w archipelagu leży niewielka koralowa wyspa o powierzchni ok. 1 km2, przez wielu uważana za najpiękniejszą na świecie. To prawdziwy raj dla ornitologów, miejsce, w którym w niezmąconym spokoju żółwie morskie (zielone i szylkretowe) składają jaja.
Od maja do października miliony ptaków przylatują na Bird Island zakładać gniazda. Przez cały rok wyspę zasiedla przynajmniej 20 ich gatunków. Nieustannie rozbrzmiewające ptasie odgłosy nie dają zapomnieć o tym, kto rządzi na tym skrawku lądu. Na Bird Island znajduje się jeden ośrodek (z 24 bungalowami), zbudowany i prowadzony w jak największej zgodzie z naturą. Ze względu na ograniczoną liczbę miejsc wycieczkę na wyspę trzeba zaplanować odpowiednio wcześniej. Choć koszt pobytu może nie należy do najniższych, jest warty każdej złotówki, a większość pieniędzy zostawianych przez turystów przeznacza się na ochronę tego niezaprzeczalnego cudu przyrody. Nie da się na paru stronach przedstawić całego bogactwa Seszeli, jak również nie sposób w kilka czy kilkanaście dni zwiedzić ich całych. Po każdej wyprawie na archipelag pozostaje niedosyt. Nawet po kilku latach spędzonych na wyspach wciąż będzie nam mało. Stawałam na najwyższych szczytach kontynentów, przemierzałam przerażające ciszą pustynie, skakałam z samolotów, nurkowałam w niedosięgłych głębinach oceanów – robiłam to wszystko, bo szukałam ekstremalnych doznań. Seszele też są ekstremalne, w swoim pięknie, ciszy i osamotnieniu. Leżą pośrodku niczego. To miejsce tak cudowne, że niemal nierealne, odcięte od problemów, z którymi boryka się reszta świata. Tu królową jest natura, a największą wartością – czas spędzany na jej łonie w towarzystwie najbliższych, w cieniu kokosowych palm i przy szklaneczce Takamaki… Na Seszelach człowiek zaczyna rozumieć, że to właśnie ten poszukiwany przez wszystkich raj, beztroska kraina szczęścia.
TT Żółwie olbrzymie mają średnią wagę 250 kg i dożywają nawet ponad 200 lat
©© SEYCHELLES TOURISM BOARD
JESIEŃ 2017
80 DALEKIE PODRÓŻE
SŁONECZNA
TAJLANDIA PACHNĄCA PRZYPRAWAMI MAGDALENA PINKWART www.turystyka24.tv
JESIEŃ 2017
81
<< Głośna Tajlandia z powietrzem przepełnionym egzotycznymi zapachami ma ponad 3,2 tys. km linii brzegowej. Plaże są tu zwykle usłane białym piaskiem i otoczone wysokimi palmami. Ten obraz rajskiej krainy dopełniają setki malowniczych wysepek, tysiące błyszczących złotem buddyjskich świątyń i dziko żyjące zwierzęta. >>
W
ody w zatokach Tajlandii czasem przybierają kolor lazurowy, innym razem bardziej przypominają opalizujący w promieniach słonecznych szafir. Wszystko zależy od tego, czy patrzymy na nie rankiem czy o zachodzie słońca, z wysypanej drobnym piaskiem plaży czy pokładu jachtu, i – oczywiście – od pory roku. Tylko jedno się nie zmienia. Oblewające tajlandzkie wybrzeże wody są zawsze czyste i rozkosznie ciepłe, a kąpiel w nich jest jak seans w luksusowym gabinecie odnowy biologicznej. Podróż po Tajlandii warto rozpocząć właśnie od wizyty w spa. Słynne na cały świat tajskie masaże relaksują jak nic innego. Wystarczy godzina czy dwie terapeutycznego dotyku doświadczonej masażystki, która ugniata skórę rękami albo delikatnie wciera w nią ciepłe, aromatyczne olejki, aby ciało stało się rozluźnione i wypoczęte, a dusza – lekka. Salony oferujące takie usługi znajdziemy tu niemal przy każdej ulicy, w eleganckich willach, ale także na licznych bazarach. Dla turysty z Europy tajskie masaże nie są zbyt dużym wydatkiem. Tutejsi masażyści stosujący wiedzę opartą na wielowiekowej tradycji potrafią zdziałać cuda.
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
RĘCE, KTÓRE LECZĄ Takie właśnie cuda z pewnością będą nam potrzebne po długiej podróży. Jak każda droga do raju wyprawa do Tajlandii nie należy do najłatwiejszych. Ten kraj dzieli od Polski ponad 8 tys. km. Na razie nie ma regularnych bezpośrednich połączeń tradycyjnych linii lotniczych z żadnego polskiego miasta do Bangkoku, choć biura podróży organizują – oczywiście – loty czarterowe: Rainbow do tajskiej metropolii, a Itaka do miasta Krabi (ich ceny zaczynają się od ok. 2800 zł za jedną osobę w obie strony). Polacy muszą zatem na ogół lecieć z przesiadką np. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – Dubaju (Emirates), Katarze (Qatar Airways), Niemczech (Lufthansa), Francji (Air France), Szwajcarii (SWISS), Holandii (KLM), Austrii (Austrian Airlines z Wiednia) czy Rosji (Aeroflot). Ta sytuacja może się wprawdzie niedługo zmienić, bo tajlandzki tani przewoźnik Thai AirAsia X planuje wprowadzić bezpośrednie kursy do Warszawy z lotniska Bangkok-Don Mueang, ale póki co trzeba się pogodzić z tym, że podróż z naszego kraju do tej części Azji trwa zazwyczaj kilkanaście godzin. Do tego dochodzi zmiana strefy czasowej. Pomiędzy Polską a Tajlandią różnica czasu wynosi 5 godz. w okresie letnim i 6 godz. w okresie zimowym. Pierwszego dnia będziemy więc musieli przestawić swoje zegarki do przodu i zmierzyć się WW Tajki malujące wzory kwiatowe na parasolkach w wiosce Bo Sang pod Chiang Mai
JESIEŃ 2017
82 DALEKIE PODRÓŻE z przykrymi objawami jet lagu. Na takie dolegliwości nie ma nic lepszego niż właśnie relaksujący tajski masaż i filiżanka rozgrzewającej zielonej herbaty z dodatkiem imbiru i mieszanki miejscowych ziół. Potem z nowymi siłami można rozpocząć zwiedzanie, a zdecydowanie jest tu co oglądać. Tajlandia to duży kraj (o powierzchni ponad 510 tys. km²) z wieloma zabytkami i bogatą kulturą. Poza tym znajdują się w nim również rajskie plaże, na których chciałoby się odpoczywać bez końca. Już sam gigantyczny wielopoziomowy Port Lotniczy Bangkok-Suvarnabhumi stanowi przedsmak głośnego, kolorowego, egzotycznego świata, w jakim mamy się zanurzyć. Co chwilę odlatują stąd samoloty do najciekawszych miast i regionów Tajlandii: Chiang Mai, Chiang Rai, Hat Yai, prowincji Krabi czy na wyspę Phuket. Zanim wybierzemy się do jednego z tych wakacyjnych rajów, warto poświęcić trochę czasu, żeby poznać tętniącą życiem stolicę kraju.
AZJATYCKIE MIASTO ANIOŁÓW Bangkok to najgorętsza stolica świata, a zarazem obecnie najchętniej odwiedzane miasto na ziemi (przed Londynem i Paryżem). Jego pełna nazwa w języku tajskim brzmi Krung Thep Mahanakhon Amon Rattanakosin Mahinthara Ayuthaya Mahadilok Phop Noppharat Ratchathani Burirom Udomratchaniwet Mahasathan Amon Piman Awatan Sathit Sakkathattiya Witsanukam Prasit, w skrócie Krung Thep, czyli Miasto Aniołów. Żyje tu niemal 9 mln ludzi. Metropolia wystrzela w niebo setkami szklanych wieżowców, które mieszczą klimatyzowane biura i luksusowe hotele. Nad głowami przechodniów śmigają nowoczesne pociągi naziemnej kolei zwanej Skytrain. Tylko one i łodzie na rzece Menam (Chao Phraya) są w stanie uniknąć ciągłych korków. Warto pamiętać o tym, że Bangkok jest także drugim najbardziej zakorkowanym miastem świata (zaraz po stolicy Meksyku). Po plątaninie ulic w gigantycznych zatorach wolno przesuwają się tysiące samochodów. Pomiędzy nimi na pełnym gazie bohatersko przeciskają się setki skuterów i tuk-tuków. Jako kierowca zjeździłam wiele krajów, ale trzy razy zastanowiłabym się, zanim wyruszyłabym na przejażdżkę po tajlandzkiej metropolii. Poruszanie się po Bangkoku wymaga nie tylko niezwykłej sprawności i znajomości topografii miasta, ale też straceńczej odwagi. Z pewnością nie brakuje jej właścicielom tuk-tuków – małych, kolorowych trójkołowych pojazdów z pasażerską przyczepką. Choć niektórzy uważają jazdę
JESIEŃ 2017
pędzącą zmotoryzowaną rikszą bez pasów bezpieczeństwa za czyste szaleństwo, to zdecydowanie obowiązkowa atrakcja podczas każdej wycieczki do Tajlandii, zwłaszcza jeśli podróżujemy większą grupą. Gdy wyruszymy w trasę kilkoma tuk-tukami, ich kierowcy z dziką radością będą się ścigać, wyprzedzać i pogłaśniać azjatycką muzykę rozbrzmiewającą z małych radyjek. To przeżycie jedyne w swoim rodzaju, a koszt przejazdu jest niewygórowany. Trzeba jednak pamiętać, aby ostro negocjować cenę jeszcze przed zajęciem miejsca na siedzeniu pasażera, szczególnie w popularnych wśród turystów rejonach. Kierowców tuk-tuków ponosi nie tylko na drodze, ale także przy podawaniu początkowej kwoty opłaty za swoją usługę.
ULUBIENIEC NARODU Pierwsze kroki kierujemy do największej atrakcji turystycznej miasta. Wielki Pałac Królewski jest sercem Bangkoku i stanowi obowiązkowy punkt wycieczki do stolicy. Zdobiony złotymi dachami, okazały kompleks był oficjalną rezydencją królów Tajlandii w latach 1782–1925. Leży w zakolu rzeki Menam, w samym centrum starej części miasta. Warto wybrać się tutaj do Wat Phra Kaew, aby zobaczyć słynnego Szmaragdowego Buddę wykonanego z zielonego jadeitu. Komnata, w której się znajduje, to najświętsze miejsce w kraju, a sama figura – choć niewielka (66-centymetrowa) – robi duże wrażenie. W tym rejonie Bangkoku pełno jest zabytkowych budowli i świątyń. Obok tłumnie odwiedzanych przez turystów obiektów wznoszą się zatopione w zieleni budynki rządowe i rezydencja króla Tajlandii (Amphorn Sathan Residential Hall). Warto pamiętać, że w 2016 r. w wieku 88 lat zmarł ukochany władca narodu. Na październik, w rok po jego śmierci, zaplanowano państwowe uroczystości pogrzebowe. Bhumibol Adulyadej, król Rama IX, rządził przez 70 lat, był wielkim reformatorem i dobroczyńcą swoich poddanych. Traktowano go tu jak dobrego ojca, a jego wspomnienie wywołuje u Tajów szczere łzy smutku. Przez rok w całym kraju trwała żałoba narodowa, na ulicach rozstawiano zdjęcia władcy przepasane żałobnym kirem, a miejscowi nosili przypięte na piersi czarne wstążeczki. W samolotach tajskich przewoźników puszczane przed lotem komunikaty dotyczące bezpieczeństwa poprzedzała informacja o pogrążonym w smutku narodzie. Turyści bywają zaskoczeni tym, że czasem nawet niewinna rozmowa na temat zmarłego króla może
doprowadzić rozmówcę do płaczu. Dlatego w trakcie wizyty w Tajlandii należy okazywać szacunek zarówno samemu władcy, jak i wszystkim członkom rodziny panującej.
CHRUPIĄCE TARANTULE Choć zajmujący ogromną powierzchnię Bangkok (niemal 1,6 tys. km², czyli mniej więcej trzy razy tyle co Warszawa) nie ma jednego wyraźnego centrum, wszystkie drogi prowadzą turystów odwiedzających miasto na Khao San. Ta głośna, zatłoczona ulica tętni życiem o każdej porze dnia i nocy. Można tu kupić pamiątki, ubrania i biżuterię, pyszne i bardzo tanie jedzenie przyrządzane na miejscu, owoce i świeże soki. Dla śmiałków znajdą się stragany ze smażonymi w głębokim tłuszczu larwami, skorpionami, szarańczami, chrupiącymi świerszczami i olbrzymimi tarantulami. Ci, którzy chcą poczuć dreszcz emocji, ale nie są gotowi na spróbowanie wielkiego pająka, mogą podjąć podobne kulinarne wyzwanie na targu owoców. Sprzedaje się na nim inną ciekawą osobliwość z tej części świata – kolczastego durianu. Ten nazywany królem owoców specjał wydziela mieszaninę woni z publicznej toalety i męskiej szatni pełnej graczy po wyczerpującym meczu. Nieprzyjemny zapach czuć już przez twardą skórę, dlatego sprzedawcy pracujący przy stoisku z durianami zakładają maseczki i rękawiczki, a dojrzałość towaru sprawdzają, tłukąc w niego kijem. Linie lotnicze zakazują przewożenia tego owocu w bagażu podręcznym. Hotelarze twierdzą, że jeśli ktoś zje go w pokoju, to pomieszczenie przez tydzień jest nie do użytku. Mimo tych przykrych doznań zapachowych durian uchodzi za wyjątkowo smaczny specjał wart wszelkich poświęceń… Według mnie przyjemność z jego jedzenia przypomina doznania przy delektowaniu się budyniem waniliowym z czosnkiem, ale najlepiej spróbować owocu samemu i wyrobić sobie własne zdanie.
AMERYKAŃSCY ŻOŁNIERZE I ŁAGODNE TAJKI Kiedy już nacieszymy się atmosferą Bangkoku, możemy ruszać na spotkanie z największymi atrakcjami kraju. Turyści lubiący plażowanie i luksusowy wypoczynek powinni wybrać się do pobliskiego miasta Pattaya położonego nad Zatoką Tajlandzką. Dziś to nowoczesny kurort z setkami hoteli na wybrzeżu, ale jeszcze w latach 60. XX w. był jedynie skromną wioską rybacką. Potem zaczęli tu przyjeżdżać amerykańscy żołnierze zwolnieni ze służby po walkach
83
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
SS Na sieć Skytrain w stolicy Tajlandii składają się dwie linie
SS Służące jako taksówki bangkockie tuk-tuki
TT Stoiska z jedzeniem na ulicy Khao San
TT Owoc durianu z grubą skórką z kolcami
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
SS Kompleks Wielkiego Pałacu Królewskiego w Bangkoku ©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
JESIEŃ 2017
84 DALEKIE PODRÓŻE
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
SS Otwarty w 2008 r. targ wodny w Pattai zajmuje powierzchnię 100 tys. m²
SS Lodowy bar z koktajlami w miasteczku FROST Magical Ice of Siam
w Wietnamie. Chętnie zostawali na długie miesiące skuszeni ciepłymi wodami, świecącym przez cały rok słońcem, ciągnącą
się wzdłuż miejscowości plażą w kształcie księżyca, pokrytą drobnym, białym piaskiem, i – oczywiście – niezwykłą urodą i łagod-
TT Dzielnica Walking Street rozświetlona różnokolorowymi neonami
JESIEŃ 2017
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
nym charakterem Tajek. Z czasem miejsce przekształciło się w popularny ośrodek turystyczny. W okolicy można nurkować, surfować, pływać na nartach wodnych, żeglować, wędkować, a także wybrać się łodzią na wycieczkę na pobliskie wyspy. Kilkugodzinne rejsy organizują touroperatorzy z Ocean Marina Yacht Club, jednej z najlepszych przystani w całej Azji. Wyprawy luksusowymi jachtami są tutaj znacznie tańsze niż w Europie. Katamaran kołysze się na falach i zawija do cichych zatoczek, gdzie można zeskoczyć do wody i poczuć na własnej skórze jej przyjemne ciepło. Jeśli podpłyniemy bliżej do jednej z zielonych wysepek, spotkamy dziko żyjące małpy, które z wdzięcznością przyjmą od nas podarki w postaci świeżych owoców serwowanych na pokładzie. W Pattai koniecznie trzeba odwiedzić uważany za największy na świecie targ wodny (floating market). Na targowisko
85
składają się łodzie wypełnione po burty owocami i drewniane budynki, w których można spróbować specjałów tajskiej kuchni. Kupimy tu też pamiątki wykonane ręcznie zgodnie z miejscową tradycją. Jeśli zechcemy nieco odetchnąć od upałów, powinniśmy odwiedzić miasteczko FROST Magical Ice of Siam. Pospacerujemy w nim wśród misternych rzeźb z lodu, a przy lodowym barze napijemy się bezalkoholowych koktajli w lodowych szklankach, które możemy potem stłuc o lodową ścianę. Ta atrakcja nie będzie pewnie zbyt zaskakująca dla większości Europejczyków, ale przyjemnie jest popatrzeć na rozemocjonowanych Tajów po raz pierwszy widzących lód nie tylko w szklance z whisky.
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
SS Oblegany przez turystów kurort Pattaya nad Zatoką Tajlandzką
(Pattaya Beach). To zagłębie rozrywki z hotelami, restauracjami i galeriami handlowymi. W okolicy leży dzielnica Walking
Street z setkami barów i dyskotek, słynąca również z usług erotycznych. Wbrew pozorom w Pattai znajdziemy coś nie tylko
TT Zakończenie budowy drewnianego Sanktuarium Prawdy planowane jest na 2050 r.
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
OŚWIECENIE I WINO Jedną z wizytówek Pattai stanowi bogate życie nocne. Nieopodal centrum miasta rozciąga się ponad 3-kilometrowa plaża
JESIEŃ 2017
86 DALEKIE PODRÓŻE
SS Widok na niewielką malowniczą zatokę Ton Sai na Ko Phi Phi Don
dla ciała, ale i dla ducha. Koniecznie trzeba odwiedzić ogromne ekumeniczne Sanktuarium Prawdy, poświęcone różnym odmianom buddyzmu i hinduizmu. Tę bogato zdobioną tysiącami rzeźb budowlę w całości wykonano z drewna, bez użycia gwoździ. Obiekt budowany jest od lat 80. XX w., wciąż jednak nie został ukończony. Zwiedzający muszą zakładać kaski, żeby wejść do środka, a przed sanktuarium mogą z pomocą pracujących tu cieśli wyrzeźbić dłutem własny wzór i pozostawić swój ślad w tym miejscu.
Pattaya potrafi także zaskoczyć atrakcjami unikatowymi w skali kraju. Tajlandia nie słynie wszak z regionów winiarskich, nic więc dziwnego, że większość turystów z lokalnych trunków zna jedynie whisky Mekhong (w rzeczywistości bliższą rumowi) czy orzeźwiające piwo Chang. Jednak od kilku lat rozwija się tu produkcja wina, a prawdziwym klejnotem w tym rejonie jest winnica znajdująca się niedaleko Pattai, czyli Silverlake Vineyard. Leży ona w dolinie w cieniu Khao Chi Chan (Góry Buddy) – olbrzy-
TT Na Ko Phra Thong spodoba się szczególnie amatorom dzikiej przyrody
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
miej skały ze złotym wizerunkiem Buddy. W jej centrum stoi tonąca w kwiatach willa w stylu toskańskim. W tutejszej restauracji serwowane są dania kuchni tajskiej i europejskiej, do których podaje się świetne lokalne wina. Gospodynią winnicy jest znana tajska aktorka Supansa Nuangpirom, a oprócz degustacji urządza się tu wspaniałe imprezy muzyczne. Tuż obok znajduje się otwarty w maju 2016 r. park wodny – Ramayana Water Park, niezwykły kompleks ze zjeżdżalniami, sztucznymi falami, malowniczymi kanałami i wymyślnymi konstrukcjami. Można w nim spędzić relaksujące rodzinne popołudnie.
WYSPY ROZKOSZY Zupełnie inna atmosfera panuje w wyspiarskiej części kraju. Do Tajlandii należy kilkaset wysp i wysepek. Są one bardzo zróżnicowane, przyciągają więc rozmaitych turystów. Znajdą tutaj coś dla siebie wielbiciele luksusu, wytrawni backpackerzy, rodziny z dziećmi, osoby spragnione duchowych przeżyć i chcące wypocząć w spokoju w otoczeniu dziewiczej przyrody, a także imprezowicze. Jedną z najsłynniejszych wysp jest Ko Phi Phi Le położona w cieśninie Malakka, łączącej Morze Andamańskie z Południowochińskim. W 1999 r. kręcono na niej sceny do hollywoodzkiej produkcji
JESIEŃ 2017
87
SS Full Moon Party na Ko Pha Ngan – wielka impreza przy pełni księżyca
Narodowym Mu Ko Ra – Ko Phra Thong spotkamy żółwie morskie i makaki, zobaczymy lasy namorzynowe i zanurkujemy
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
w lagunie kryjącej nietkniętą przez cywilizację rafę koralową. Osobom planującym wakacje z dziećmi przypadnie do gustu
TT Jeden z urokliwych wodospadów w górzystym wnętrzu wyspy Phuket
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
Niebiańska plaża z Leonardem DiCaprio w roli głównej. Zachęcone tym filmem rzesze turystów zaczęły tu przyjeżdżać w poszukiwaniu raju na ziemi. Tym, którzy preferują gwarną wakacyjną atmosferę, spodoba się pobliska Ko Phi Phi Don, która składa się z dwóch grup wapiennych skał wyrastających z morza, połączonych ze sobą wąskim piaszczystym przesmykiem. Działa na niej mnóstwo hoteli, restauracji, barów, szkół sportów wodnych i dyskotek. Dla osób lubiących ciszę i kontakt z naturą idealna będzie Ko Muk, której nazwa w tłumaczeniu brzmi Wyspa Perłowa. Nie dotarła na nią jeszcze masowa turystyka. Znajdują się tutaj śnieżnobiałe plaże, skały porośnięte dziką roślinnością, plantacje kauczukowców i podwodne jaskinie, do których można dostać się łodzią. Na wyspie leży wioska rybacka, a świeże ryby i owoce morza są na niej znacznie tańsze niż w bardziej zatłoczonych rejonach popularnych wśród turystów.
TANIEC W ŚWIETLE KSIĘŻYCA Miłośnicy dzikiej przyrody powinni odwiedzić Ko Phra Thong. Nie ma na niej utwardzonych dróg ani samochodów, a mieszkańcy żyją w tradycyjnych domach wtopionych w naturalne otoczenie. Brak rozwiniętej infrastruktury turystycznej wynagrodzi nam bogactwo fauny i flory. W Parku
JESIEŃ 2017
88 DALEKIE PODRÓŻE Ko Lanta. W tej okolicy nie ma głośnych barów i dyskotek, jest za to mnóstwo miejsc, które zachwycą najmłodszych – należą do nich wodospady, jaskinie czy gaje bananowe. Można też przejechać się na słoniu albo odwiedzić bajecznie kolorową farmę motyli. Dla odmiany na Ko Pha Ngan, piątej co do wielkości wyspie Tajlandii (o powierzchni 125 km²), nie spotkamy raczej rodzin z dziećmi, ale natkniemy się na rzesze imprezowiczów. Raz w miesiącu odbywa się na niej największa na świecie i słynna w całej Azji impreza przy pełni księżyca (Full Moon Party). Młodzi ludzie przybywają wówczas z najbliższej okolicy i odległych rejonów kraju, a nawet naszego globu, żeby wziąć udział w tym niezwykłym święcie radości, tańca i muzyki. Nieco skromniejsze imprezy organizuje się na tutejszych plażach każdego dnia. Królową tajlandzkich wysp jest z pewnością najsłynniejsza z nich, czyli Phuket. Jej największe miasto noszące tę samą nazwę (leżące w dystrykcie Mueang Phuket) to najpopularniejszy i chyba najbardziej zatłoczony kurort w Tajlandii. Pełno w nim eleganckich hoteli, klubów, restauracji i... domów uciech. Jednak nawet w tym królestwie cielesności Tajowie nie zapominają o sprawach duchowych. Nad miastem góruje Wat Khao Rang, świątynia z potężną, wysoką na 9 m złotą statuą siedzącego Buddy groźnie spoglądającego na położone w dole zabudowania. Na wyspie Phuket warto również zobaczyć Sanktuarium Dzikiej Przyrody Khao Phra Thaeo, chroniące dziewiczy las deszczowy. Można się tu zagubić w labiryncie egzotycznej roślinności pod koronami drzew sięgających nawet 50 m wysokości. Teren ten zamieszkują m.in. makaki, lamparty czy warany.
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
SS Tajlandzka plantacja truskawek położona w prowincji Chiang Mai
JEDWAB I SŁONIE
SS Parasolki z Chiang Mai z bambusa i wiskozy, pomalowane w orientalne wzory
Jednak Tajlandia to nie tylko plaże i rajskie wysepki. Aby poznać zupełnie inne jej oblicze, warto wybrać się na północ do Chiang Mai. To jedno z największych miast w kraju (200-tysięczne) różni się zdecydowanie od Bangkoku – czas płynie w nim wolniej, a ludzie żyją znacznie spokojniej. Jego zabudowa w niczym nie przypomina lasu wieżowców typowych dla stolicy. W Chiang Mai większość mieszkańców nadal utrzymuje się z rolnictwa i rzemiosła. Na obrzeżach miasta znajdziemy zakłady, w których ręcznie wytwarza się papierowe parasolki i wachlarze malowane w misterne wzory. Natkniemy się tu także na fabryki słynnego
tajskiego jedwabiu, gdzie na własne oczy zobaczymy, jak wygląda proces jego produkcji: od karmienia liśćmi morwy larw, poprzez gotowanie kokonów, aż po ręczne tkanie materiału na drewnianych krosnach. Historyczną część Chiang Mai otaczają pozostałości murów obronnych z bramami skierowanymi w różne strony świata. Nad miastem góruje ukryta wśród tropikalnej roślinności świątynia – Wat Phra That Doi Suthep. To prawdziwe cudo architektury, pełne przepychu, złota i misternych ozdób, a zarazem ważny ośrodek pielgrzymkowy. Z tutejszego tarasu rozciąga się szeroki widok na otoczoną górami równinę, na której leży Chiang
JESIEŃ 2017
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
Mai, a pomiędzy budynkami przechadzają się mnisi w ceglastoczerwonych szatach. W Tajlandii tradycja nakazuje, aby każdy mężczyzna przynajmniej raz w życiu wstąpił do klasztoru i został wyświęcony na mnicha. W klasztornych murach może spędzić całe życie albo tylko kilka miesięcy. Dopiero po tym doświadczeniu uznaje się go za dojrzałego i zdolnego do zawarcia związku małżeńskiego. Tradycji tej wierni są też tajlandzcy królowie. Mnisi żyją w ascezie, korzystają z darów dostarczanych im przez wiernych. Ponad godzinę drogi od Chiang Mai znajduje się sanktuarium słoni. Elephant Nature Park zajmuje duży teren otoczony zalesiony-
89 o zwyczajach jego dostojnych mieszkańców. Sanktuarium działa charytatywnie na rzecz ratowania tych pięknych ssaków i dzikiej przyrody.
PIEKIELNIE SMACZNE
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
SS Wat Phra That Doi Suthep – świątynia buddystów i hinduistów
SS Tajki sprzedające świeżo przyrządzone jedzenie wprost z łódek
mi wzgórzami, po którym przechadzają się te majestatyczne zwierzęta. Żyją tu na wolności i to one są gospodarzami. Pod okiem
©© TOURISM AUTHORITY OF THAILAND
opiekunów można karmić słonie świeżymi owocami albo brać udział w ich kąpieli w rzece. W parku dowiemy się także wiele
Na koniec kilka słów o tajskiej kuchni, która nie ma sobie równych na świecie i jest jedną z najlepszych i najzdrowszych na naszym globie. Jej podstawą są świeże przyprawy, zioła i warzywa. Niemal w każdym przepisie ważny składnik stanowią mleczko kokosowe, trawa cytrynowa, chili, liście limonki, imbir i kolendra. Na ulicznych straganach wszystkie te cuda można kupić za grosze. W upalne dni zamiast niezdrowych przekąsek Tajowie (i odwiedzający Tajlandię turyści) raczą się soczystymi przysmakami wprost z drzewa. Spotkamy tu dziesiątki gatunków dziwnych, egzotycznych owoców, a niektóre nazwy trudno nawet wymówić. Na targach sprzedaje się kolczaste duriany, różowo-zielone pitaje, słodko-kwaśne longany, soczyste mangostany, orzeźwiające rambutany, ciężkie od mleka kokosy, delikatne pomelo i chyba najlepsze na świecie mango. Z tych ostatnich Tajowie robią rewelacyjny deser, niezwykle słodki, choć bez dodatku cukru. Pokrojone w kostkę mango podają z klejącym się ryżem zatopionym w mleczku kokosowym. Zresztą wszystko, co serwuje się w Tajlandii, zarówno na ulicznych straganach, jak i w wykwintnych restauracjach, jest po prostu obłędnie smaczne, czy to piekielnie pikantna zupa tom yum, smakowity makaron pad thai podawany ze słodkawymi orzeszkami, czy różne rodzaje ostrych curry lub dopiero co złowione i szybko przyrządzone owoce morza. Dzięki świeżym składnikom i lokalnym aromatycznym przyprawom potrawy tajskiej kuchni na długo zapadają w pamięć. Dla wielu osób są później jednym z ważnych powodów, aby odwiedzić ten azjatycki kraj ponownie...
JESIEŃ 2017
90 DALEKIE PODRÓŻE
SRI LANKA
– ZIELONY KLEJNOT OCEANU INDYJSKIEGO AGNIESZKA SZWED www.szwedacz.com
<< Położoną na południowy wschód od Półwyspu Indyjskiego Sri Lankę nazywa się niekiedy Łzą Indii. To jednak nie jedyne jej miano, a większość określeń wiąże się z zachwytem, w jaki od wieków wprawiała ona odwiedzających ją ludzi. Dla słynnego weneckiego podróżnika Marca Pola była „najwspanialszą wyspą o tej wielkości na świecie”, a dla portugalskiego kapitana Edwarda Barbosy – „wyspą rozkoszy”. Sri Lanka znana jest również jako Perła Oceanu Indyjskiego. W sanskrycie jej nazwa oznacza po prostu „Lśniący Kraj”. Wszystkie te określenia obiecują wiele, ale nie ma w nich wcale żadnej przesady. >> JESIEŃ 2017
91
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
SS Liście herbaty na lankijskich plantacjach zbiera się ręcznie
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
SS Wizerunki kobiet z zachowanych malowideł w pałacu na Lwiej Skale
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
SS Dawne miasto Sigirija koło Dambulli
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
TT Jedna z rajskich plaż na zielonej Sri Lance
SS Rybacy z okolic miejscowości Weligama ©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
JESIEŃ 2017
92 DALEKIE PODRÓŻE
SS Buddyjska stupa Ruwanwelisaya o wysokości 103 m w Anuradhapurze
SS Pozostałości budowli sakralnej Vatadage w mieście Polonnaruwa
W
yspa Cejlon (na której leży Sri Lanka) kojarzy się z zielonymi wzgórzami porośniętymi herbatą, zapachem korzennych przypraw i opowieściami żeglarzy o odległych lądach. Panuje tu tropikalny klimat ze średnią roczną temperaturą powietrza ok. 30°C. Od upałów można odetchnąć tylko w wyższych partiach gór w głębi lądu. Na pogodę wybrzeży Sri Lanki wpływają dwa monsuny: yala i maha. Pierwszy z nich od maja do sierpnia przynosi deszcze w południowo-zachodniej części kraju. Drugi od października do stycznia sprowadza wilgoć w północno-wschodni rejon wyspy. Wiejące tutaj wiatry nie tylko sprzyjają występowaniu opadów i rozwojowi bujnej roślinności, ale także ułatwiały dotarcie do tego regionu podróżnikom i kupcom przybywającym na Cejlon z różnych stron
JESIEŃ 2017
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
świata. To m.in. dzięki nim Sri Lanka jest dziś miejscem tak różnorodnym kulturowo, w którym różne religie i tradycje współistnieją, wzajemnie się uzupełniając i tworząc lokalny koloryt.
ŚLADY DAWNEJ ŚWIETNOŚCI Jednak na długo zanim przybyli tu wspomniani podróżnicy i kupcy, na wyspie kwitła kultura, której początki sięgają zamierzchłych czasów. Według historycznej Mahavamsy z V w. n.e., czyli w języku pai „Wielkiej Kroniki”, pierwotnymi mieszkańcami Cejlonu byli Jakszowie i lud Naga. Dzieje pochodzących z północy Indii Syngalezów zaczynają się w 543 r. p.n.e. wraz z przybyciem księcia Vijaya (Zwycięzcy), legendarnego króla Sri Lanki, i utworzeniem przez niego Królestwa Tambapanni (istniejącego do 505 r. p.n.e.). Pojawienie się na tym obszarze narodu syngaleskiego za-
początkowało kulturalny, religijny i architektoniczny rozkwit, którego ślady podziwiać możemy do dzisiaj. Najwspanialszą stolicą jednego ze starożytnych królestw Syngalezów (Królestwa Anuradhapura z lat 377 p.n.e.–1017) była Anuradhapura, położona w obecnej Prowincji Północno-Środkowej, ok. 200 km na północ od Kolombo (gospodarczej stolicy Sri Lanki). To miasto o niezmiernie bogatej historii rozwijało się od IV w. p.n.e. do końca X stulecia. Anuradhapura do dziś jest jednym z najważniejszych centrów buddyjskich na świecie, a to za sprawą rosnącego tutaj świętego figowca pagodowego zwanego Jaya Sri Maha Bodhi, pod którym według tradycji doznał oświecenia medytujący Budda. Sadzonkę na wyspę przywiozła w III w. p.n.e. Sanghamitta, córka władcy indyjskiego imperium Maurjów – Aśoki, wypełniając tym samym misję szerzenia buddyzmu na Cejlonie. Okaz ten uchodzi za najstarsze posadzone
93 dystów, jak i tysiące turystów. Mnóstwo osób przybywa z jej powodu do Kandy zwłaszcza raz w miesiącu, kiedy na Cejlonie obchodzi się Poyę, czyli święto przypadające na dzień pełni księżyca. Przez całą dobę we wszystkich buddyjskich świątyniach w kraju odbywają się barwne uroczystości i panuje podniosła atmosfera.
WIZJA SZALONEGO WŁADCY
SS Jedna z pięciu jaskiń należących do Złotej Świątyni w Dambulli
przez człowieka drzewo na świecie z udokumentowaną historią. Zasadzono je w 288 r. p.n.e. i od tego czasu wierni wciąż o nie dbają, nie przestali troszczyć się o świętego figowca nawet wtedy, gdy miasto znajdowało się w rękach Tamilów. Wśród tutejszych ruin zachowało się kilka buddyjskich świątyń i pałaców, a historyczne centrum wpisano w 1982 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Kiedy Anuradhapura była stolicą państwa Syngalezów, Polonnaruwa pełniła funkcję okresowej rezydencji królewskiej. Jednak po zniszczeniu tej pierwszej w 993 r. przez wojska tamilskie to ona przejęła rolę najważniejszej metropolii na wyspie. Status ten utrzymała do XIII w. W czasach największego rozkwitu była wspaniałym, otoczonym potrójnym murem miastem ogrodem, w którym pałace i świątynie wtapiały się w bujną zieleń.
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
Syngalezi wielokrotnie musieli odpierać ataki z zewnątrz. W XIII stuleciu Sri Lankę najechali ponownie Tamilowie z subkontynentu indyjskiego. W wyniku tych wydarzeń Polonnaruwa została opuszczona. Na odkrycie czekała ponad 500 lat. Dziś możemy podziwiać ruiny zabytkowej metropolii z licznymi posągami i rzeźbami – m.in. z wykutą w skale kilkunastometrową figurą śpiącego Buddy. Na skutek najazdów Syngalezi zostali zmuszeni do osiedlenia się bardziej na południe. W górzystym wnętrzu wyspy założyli w 1469 r. nowe królestwo wokół miasta Kandy (Królestwo Kandy). Obecnie jest ono nie tylko stolicą Prowincji Środkowej, lecz także jednym z ważniejszych ośrodków wyznawców buddyzmu. Wszystko za sprawą znajdującej się tu Świątyni Zęba (Sri Dalada Maligawa), w której w szkatułce złożono według tradycji ząb samego Buddy. Relikwia ma niezwykłą moc – przyciąga zarówno bud-
Niemal 200-metrowa bryła magmy króluje nad zieloną równiną w okolicy Dambulli. Widoczna z każdej strony już z daleka, stanowi pozostałość po dawno wygasłym wulkanie. Samotna skała, kontrastująca z otoczeniem, robi niemałe wrażenie. Jeszcze bardziej niesamowita jest historia powstałego na niej obiektu. To karkołomne przedsięwzięcie budowlane było realizacją wizji jednego z najbardziej okrutnych władców Sri Lanki – Kassapy I (rządzącego w latach 473–495). Jako potomek z nieprawego łoża nie mógł on legalnie objąć tronu. Zdobył więc władzę, zabijając swojego ojca Dhatusena. Nie opuszczał go jednak strach przed zbiegłym do Indii przyrodnim bratem Mogallaną, który planował powrócić na Cejlon na czele potężnej armii. Aby uchronić się przed gniewem prawowitego następcy tronu, Kassapa I zdecydował się wybudować potężną twierdzę i pałac na szczycie niedostępnej skały. Zaspokojenie wybujałych ambicji władcy kosztowało życie tysięcy robotników. Miejsce o naturalnych walorach obronnych umocniono jeszcze systemem murów i fos, czyniącym je niedostępnym dla wrogów. Jedyną drogę na szczyt stanowiły wykute w kamieniu wąskie schodki. Co jednak najciekawsze, skała przekształcona została w olbrzymiego budzącego grozę lwa. Do ogromnej bryły dodano ceglaną głowę i tors oraz pięknie wyrzeźbione przednie łapy. Do dziś przetrwały tylko one, a także sama nazwa Sigirija, która oznacza Lwią Skałę. Skalne ściany samego pałacu pokryto malowidłami przedstawiającymi najprawdopodobniej damy dworu i królewskie nałożnice. Zachowały się one do dzisiaj w zaskakująco dobrym stanie. Oglądający mogą dzięki nim poznać niegdysiejsze kanony urody. Król lubił podziwiać nie tylko piękne kobiety, ale i siebie samego, a jedna ze ścian pałacu została tak wypolerowana, że przy odpowiednim kącie padania promieni słonecznych służyła władcy za lustro. Panowanie Kassapy I trwało 22 lata, do czasu, gdy Mogallana powrócił, aby odebrać bratu władzę.
JESIEŃ 2017
94 DALEKIE PODRÓŻE Do dziś na szczycie przetrwały zaledwie fundamenty zespołu pałacowego i umocnień, tworzą one jednak ciekawy labirynt, z którego rozciągają się fantastyczne widoki. Samą Sigiriję można podziwiać w pełnej okazałości z innej skały – położonej niedaleko Pidurangali.
W GÓRACH USŁANYCH ZIELENIĄ Mimo iż aż 80 proc. obszaru Sri Lanki zajmują niziny, jej środkowo-południowy region to zielona górska kraina pokryta w dużej części tropikalnym lasem. Najbardziej znanym z lankijskich szczytów jest niewątpliwie mierząca 2243 m n.p.m. Sri Pada. Wysokość góry nie imponuje, ale nie z tego względu wyróżnia się ona spośród innych. Według legendy na prośbę boga Samana swój ślad zostawił na tym szczycie sam Budda. Tak przynajmniej utrzymują jego wyznawcy. Hinduiści przekonują natomiast, że ślad ten należy do Śiwy. Chrześcijanie i muzułmanie twierdzą z kolei, że odbił tutaj swoją stopę biblijny pierwszy człowiek, który po wygnaniu z raju stał w tym miejscu na jednej nodze w celu odkupienia grzechów. Dlatego w Europie góra znana jest głównie jako Szczyt Adama (Adam’s Peak), a nie Sri Pada czy Samanalakanda, jak nazywa się ją w Azji. Tajemnicze wgłębienie w skale czyni wzniesienie obiektem kultu wielu religii i celem licznych pielgrzymek. Aby wspiąć się na górę przed wschodem słońca, o którego pięknie na Sri Lance krążą legendy, wyruszyliśmy o 2.00 w nocy. Pobudka po 3 godz. snu nie była łatwa, zwłaszcza że mieliśmy w perspektywie pokonanie ponad 5 tys. schodów. To właśnie one, początkowo łagodne, im dalej, tym coraz bardziej strome, prowadzą do celu. Światła latarni rozstawionych wzdłuż stopni znaczyły w mroku wijącą się ścieżkę na szczyt. Na pewnym etapie zmęczenie dawało nieco o sobie znać. Zapominaliśmy jednak o nim, gdy mijaliśmy wspinających się starszych ludzi, nierzadko nawet o kulach. Niektórzy o własnych siłach, inni wsparci na barkach krewnych powoli, ale konsekwentnie zbliżali się do celu. Na trasie panowała zresztą prawdziwa różnorodność. Spotykaliśmy osoby starsze i dzieci, samotnych wędrowców i całe rodziny, mnichów odzianych w tradycyjne szaty i ubraną współcześnie młodzież. Wszyscy w swoim tempie zmierzali na szczyt. Dotarliśmy na górę ok. 5.00. Było nieco za wcześnie. Słońce miało wzejść za godzinę, a na szczycie niska temperatura dawała
JESIEŃ 2017
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
SS Młodzi buddyjscy mnisi na drodze prowadzącej do słynnej Lwiej Skały
SS Park Narodowy Równin Hortona pokrywają łąki górskie i lasy mgliste
nam się we znaki. Schroniliśmy się w jednym z przyświątynnych budynków. Jak się okazało, nie byliśmy jedyni. Wewnątrz zebrał się już spory tłum również zmagających się z zimnem ludzi i wciąż ich przybywało. Nagle wszyscy zaczęli kierować się do wyjścia. Większość osób zebrała się na schodach przy świątyni i patrzyła w stronę wschodzącego słońca, a raczej tam, gdzie powinno się ono pojawić, bo w ostatniej chwili zostało zasłonięte przez rozległą chmurę. Ciemność powoli się rozpraszała, gasły tak liczne wcześniej gwiazdy, a opa-
©© AGNIESZKA SZWED/WWW.SZWEDACZ.COM
dające mgły odsłoniły widok na okolicę. Przy dobiegających ze świątyni dźwiękach bębnów patrzyliśmy na zmieniający się krajobraz. Pobliskie szczyty wyłaniały się zza chmur, aby znów w nich zatonąć. Wszystko to działo się na tle nieba mieniącego się odcieniami różu, żółci, pomarańczy i błękitu. Staliśmy tak jeszcze jakiś czas, chłonąc niesamowitą atmosferę. O zimnie zapomnieliśmy zupełnie. Wracaliśmy tą samą drogą, jednak wyglądała ona zupełnie inaczej. Dopiero za dnia ukazały nam się zbocza poroś-
95 Miłośnicy mgieł powinni za to odwiedzić góry Knuckles (Knuckles Mountain Range). Ich niewielki obszar pokrywają lasy mgliste, w których ze względu na ciągłą kondensację pary wodnej mgły nie ustępują ani na chwilę. Zanim jednak dotrze się do tej tajemniczej krainy, podziwiać można piękno zielonych grzbietów skąpanych w południowym słońcu. W tym regionie znajdziemy również odosobnione domy zamieszkane przez ludzi trudniących się głównie uprawą ryżu i kardamonu.
KRÓLESTWO HERBATY
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
SS Na górujący nad okolicą Szczyt Adama (Sri Pada) prowadzi sześć szlaków
SS Kobiety ciężko pracujące przy zbiorach herbaty to w większości Tamilki
nięte wiecznie zielonym wilgotnym lasem równikowym, skryte wcześniej pod osłoną nocy. Przed nami było ponad 5 tys. schodów. Wspaniałą górską panoramę podziwiać możemy także w Parku Narodowym Równin Hortona. To wysoko położony płaskowyż (ok. 2100–2300 m n.p.m.) znany z silnych wiatrów i kapryśnej pogody. Ścieżka w różnych odcieniach pomarańczy tworzy tu pętle prowadzące do dwóch charakterystycznych punktów zwanych Małym Końcem Świata i Końcem Świata. Oba zawieszone
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
są nad głębokimi przepaściami (mającymi odpowiednio mniej więcej 300 i 1,2 tys. m). Rozpościerają się stąd zapierające dech w piersiach widoki na pobliskie szczyty. Niestety, można je oglądać tylko wówczas, gdy okolicy nie spowijają ciężkie chmury i gęsta mgła, co często się tutaj zdarza. Najlepiej wybrać się do parku o wczesnych godzinach porannych, ale nawet to nie daje gwarancji na natrafienie na sprzyjające warunki. Czasem warto jednak trochę poczekać na zmianę pogody, bo potrafi ona nastąpić niespodziewanie.
Chociaż na wyspie uprawia się wiele gatunków roślin, w tym zwłaszcza przyprawy takie jak cynamon, gałka muszkatołowa czy kardamon, powszechnie kojarzy się ona przede wszystkim z herbatą, która stała się niejako symbolem Sri Lanki. Trudno się temu dziwić, gdyż ten cejloński produkt doceniany jest od dawna, a sam kraj mimo niewielkiej powierzchni (65 610 km²) zajmuje czwarte miejsce na świecie pod względem wielkości zbiorów (po Chinach, Indiach i Kenii). Więcej sadzonek herbaty trafiło na Sri Lankę dopiero w drugiej połowie XIX w. Sprowadzone zostały z indyjskiego stanu Asam przez Brytyjczyków po tym, jak zaraza zniszczyła uprawianą przez nich wcześniej na wyspie kawę. Sekret wysokiej jakości cejlońskiej herbaty tkwi nie tylko w doskonałych warunkach do jej uprawy. Przede wszystkim wpływa na nią sposób zbierania liści. Podczas gdy w wielu miejscach na świecie używa się do tego celu maszyn, na Sri Lance wciąż tę pracę wykonuje się ręcznie, co umożliwia dokładną selekcję. Dlatego do suszenia trafiają później najlepiej nadające się liście. Jakość ta okupiona jest jednak ciężką pracą kobiet na plantacjach. Zbieraniem herbaty (i wcześniej kawy) trudniły się przede wszystkim Tamilki sprowadzone przez Brytyjczyków po tym, jak Syngalezki odmówiły wykonywania tego zadania. Mimo upływu lat i zmiany sytuacji politycznej nadal to właśnie one są najliczniejszymi pracownicami plantacji. Od bladego świtu krążą wśród równo przyciętych krzewów, żeby zebrać nawet do 20 kg liści w ciągu dnia! Kobiety zrywają jedynie te najmłodsze, jasnozielone listki wraz z nierozwiniętym pączkiem, rosnące na szczycie herbacianego krzewu. Wymaga to nie tylko wiedzy, ale i cierpliwości, a także manualnej sprawności.
JESIEŃ 2017
96 DALEKIE PODRÓŻE Specjalnie wyselekcjonowane liście poddawane są procesom suszenia, rolowania i fermentacji. Dopiero tak przygotowany susz trafia na aukcje, na których zaopatrują się w niego światowi producenci. Warto przy tym zaznaczyć, że zarówno herbatę czarną, jak i zieloną czy białą pozyskuje się z jednego typu herbacianego krzewu. Różni je jedynie to, co dzieje się z liśćmi po zerwaniu. W przypadku herbaty czarnej są one w pełni sfermentowane – najpierw więdną, potem zostają skręcone, ulegają fermentacji, a na koniec się je suszy. Liście herbaty zielonej poddaje się tylko minimalnemu utlenianiu, a później suszeniu i podgrzewaniu, co zapobiega rozpoczęciu się procesów fermentacyjnych, dzięki czemu produkt końcowy zachowuje zieloną barwę. Herbatę białą wytwarza się z nierozwiniętych młodych pączków pozostawianych do zwiędnięcia, a następnie suszonych. Wzgórza pokryte przystrzyżonymi herbacianymi krzewami to jeden z najbardziej charakterystycznych, a także najpiękniejszych widoków na Cejlonie. Wspaniale prezentują się zarówno skąpane w południowym słońcu, jak i otulone poranną mgłą. Znajdują się m.in. w pobliżu miejscowości Nuwara Elija (Nuwara Eliya), Kandy, Haputale, Badulla, Bandarawela czy Dimbula, a podziwiać można je również z przebiegającej tu niezwykle widokowej trasy linii kolejowej. Przejażdżka pociągiem w tym malowniczym rejonie jest atrakcją, której podczas podróży po Sri Lance naprawdę nie wolno pominąć. W trakcie wizyty na tutejszych plantacjach nie tylko nacieszymy oczy. Uświadomimy też sobie, jak długotrwały i pracochłonny proces przechodzi herbata, zanim trafi do naszych filiżanek w formie popularnego napoju.
RAJSKIE WYBRZEŻE Sri Lanka to wręcz wymarzone miejsce dla osób chcących odpocząć na słonecznym wybrzeżu. Wszak wyspę oblewają krystaliczne wody Oceanu Indyjskiego, a długa na 1340 km linia brzegowa usłana jest gęsto naturalnymi, skąpanymi w słońcu plażami. Pasy białego i złocistego piasku urozmaicają namorzynowe laguny, palmowe gaje, zaciszne zatoczki, urokliwe rybackie wioski i rafy koralowe. Lankijskie wybrzeże ma niejedno oblicze. Znajdują się na nim tętniące życiem kurorty, jak i miejsca niemal całkiem bezludne. Są tutaj pla-
JESIEŃ 2017
SS Warleigh – kościół z 1878 r. z cmentarzem w miejscowości Dickoya
że dla miłośników imprez i nocnego życia oraz takie dla osób lubiących czytać książki w hamaku. Luksusowe hotele zaspoka-
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
jające oczekiwania bardzo wymagających klientów przeplatają się ze skromnymi domkami pozbawionymi cywilizacyjnych
TT Galle z największą zachowaną fortecą zbudowaną przez Europejczyków w Azji
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
97
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
SS Na Cejlonie jest mnóstwo słonecznych plaż idealnych na błogi wypoczynek
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
©© SRI LANKA TOURISM PROMOTION BUREAU
kilkusetletnich kościołów i fortu z XVII w. Jego centrum historyczne zostało wpisane w 1988 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO jako najlepszy przykład ufortyfikowanego ośrodka wzniesionego przez Europejczyków w Azji Południowej i Południowo-Wschodniej. Niedaleko brzegów oceanu położony jest również Park Narodowy Yala, w którym można spotkać wiele gatunków zwierząt takich jak słonie, bawoły indyjskie (wodne), krokodyle błotne i różańcowe czy lamparty w ich naturalnym środowisku. To zresztą nie jedyne takie miejsce na wyspie. W celu ob-
serwowania lokalnej fauny warto wybrać się też do parków narodowych Udawalawe lub Wilpattu. Powierzchnia Sri Lanki wynosi tyle, ile mniej więcej jedna piąta terytorium Polski. Na tak niewielkim obszarze znajdują się wspaniałe góry, piękne plaże, ciekawe skarby kultury i architektury buddyjskiej, a także parki narodowe pełne egzotycznych roślin i zwierząt. Wszystko to sprawia, że po pierwszej wizycie na wyspie odwiedzający ją czują niedosyt, który skłania ich do planowania powrotu do tego niesamowitego zielonego zakątka świata.
SS Nurkowie spotkają w oceanie żółwie zielone, szylkretowe, skórzaste i karetta
udogodnień. Odnajdą się tu turyści chcący aktywnie spędzić czas na surfowaniu czy nurkowaniu, a także ludzie szukający błogiego spokoju i ciszy, spragnieni obcowania z przyrodą. Warto zatem zrobić wcześniej rozeznanie, żeby wybrać plażę najbardziej odpowiadającą naszym wymaganiom. Na południowo-zachodnim wybrzeżu można odwiedzić Galle. To założone na początku XVI stulecia przez Portugalczyków (w miejscu, gdzie istniał już port) i przebudowane później przez Holendrów miasto słynie z wąskich uliczek, kolonialnych willi,
TT Lamparty na terenie Parku Narodowego Yala
JESIEŃ 2017
98 DALEKIE PODRÓŻE
INDIE,
JAKICH JESZCZE NIE ZNACIE ANNA MOLĘDA-KOMPOLT
<< Indii nie sposób ogarnąć umysłem, nie da się ich opisać tak po prostu i nie łatwo też je zrozumieć. Niezwykłe bogactwo sąsiaduje tu ze skrajną biedą, kilkunastomilionowe miasta stanowią jaskrawy kontrast dla nieskończonych przestrzeni wokół uśpionych wiosek, a zestawienie zapierających dech w piersiach szczytów Himalajów położonych na północy ze słonecznymi i piaszczystymi tropikalnymi plażami południa wydaje się abstrakcją. W powszechnej świadomości ten kraj kojarzy się na ogół z ubóstwem, Mahatmą Gandhim, świętymi krowami, zaklinaczami węży i dziwnie wyglądającymi joginami, ale to tylko część prawdy o nim. W rzeczywistości każdy znajdzie tutaj coś dla ciała i dla ducha. >>
JESIEŃ 2017
©© MINISTRY OF TOURISM, GOVERNMENT OF INDIA/INDIA TOURISM FRANKFURT
99
SS Ruiny stolicy Imperium Widźajanagaru w wiosce Hampi w Karnatace
I
ndie często budzą skrajne emocje i nigdy nie pozostawiają obojętnym. To kraj pełen tajemnic, kontrastów i zagadek. Rozwinęła się tu jedna z najstarszych kultur na świecie. Dzisiejsze Indie są prawdziwą mozaiką kulturową, o czym świadczą zabytki różnych epok, rozmaite rodzaje tańców i muzyki oraz charakterystyczne dla regionów zwyczaje. Jednak żeby się o tym przekonać, trzeba odwiedzić ten olbrzymi kraj i poznać go samemu. Niektórzy mówią, że można go albo pokochać, albo znienawidzić. Polecam otworzyć się na nowe doznania i dać się oszołomić feerią barw, dźwięków, zapachów i różnorodnością tej wyjątkowej krainy.
Republika Indii leży w Azji Południowej i zajmuje większość subkontynentu indyjskiego (niemal 3,3 mln km²). Jej północną granicę wyznaczają łańcuchy górskie – Karakorum i Himalaje. Najwyższym szczytem jest Kanczendzonga (8586 m n.p.m.), czyli trzeci najwyższy ośmiotysięcznik na świecie. Dalej na południe rozciąga się Nizina Hindustańska, na którą składa się pustynia Thar oraz niziny: Indusu, Gangesu i Brahmaputry wraz z deltą Gangesu i Brahmaputry. Niemal cały Półwysep Indyjski zajmuje wyżyna Dekan. Większość terytorium Indii leży w strefie klimatu zwrotnikowego monsunowego. W zachodnim rejonie Niziny Hindustańskiej występuje
klimat zwrotnikowy suchy, a w Himalajach i Karakorum – podzwrotnikowy górski, chłodny. Zimy w kraju są łagodne, zwłaszcza w regionach południowych. W marcu, kwietniu i maju panują największe upały. Przed wyjazdem warto sprawdzić, czy nie zaskoczy nas pora deszczowa (od czerwca do września). Mnie za pierwszym razem spotkała właśnie taka niespodzianka.
KULTUROWA MIESZANKA Indie to drugi pod względem liczby ludności kraj świata. Dziś mają ponad 1,3 mld mieszkańców. Każdego roku rodzi się tu niemal 26 mln dzieci. Większość ludzi zamieszkuje dolinę Gangesu i Nizinę Hindustańską.
JESIEŃ 2017
100 DALEKIE PODRÓŻE
©© MINISTRY OF TOURISM, GOVERNMENT OF INDIA/INDIA TOURISM FRANKFURT
TT Potężne mury Czerwonego Fortu wzniesionego nad rzeką Jamuną w Delhi
SS Tadź Mahal – hinduska świątynia miłości
Indie są bardzo zróżnicowane etnicznie – o podziale na poszczególne grupy decyduje zwykle język. Ok. 54 proc. ludności kraju posługuje się hindi. Poza tym żyją tutaj jeszcze m.in. Bengalczycy, Telugowie, Marathowie, Tamilowie, Kannadowie, Gudźaratowie czy Keralczycy. Obowiązującym w państwie ustrojem jest republika związkowa. Kraj dzieli się na 29 stanów i 7 terytoriów (w tym jedno stołeczne). Panuje w nim system kastowy, który z góry określa przynależność osób do konkretnej grupy. Większość mieszkańców Indii wyznaje hinduizm (ok. 80 proc.). Stanowi on właściwie zbiór różnych wierzeń. Niektórzy twierdzą, że istnieje aż 330 mln hinduistycznych bogów i bóstw. Korzenie hinduizmu sięgają rozwoju kultury Ariów, którzy z Azji Środkowej zawędrowali na terytorium dzisiejszego kraju.
sta: Agra z mauzoleum Tadź Mahal (jeden z 7 Nowych Cudów Świata) i Dźajpur (stolica Radżastanu, zwana też Różowym Miastem). Oprócz tego z pewnością warto zobaczyć m.in. ruiny w Hampi w stanie Karnataka, tamilskie świątynie Ćennaju (Madrasu) i Maduraju w Tamilnadu, zabytkowy zespół sakralny w Kadźuraho oraz Waranasi – miasto położone nad świętym Gangesem, do którego pielgrzymują miliony Hindusów. Ja jednak chciałabym polecić wycieczkę na ciekawe i barwne południe kraju.
©© MINISTRY OF TOURISM, GOVERNMENT OF INDIA/INDIA TOURISM FRANKFURT
JESIEŃ 2017
Tekstami sakralnymi hinduistów są Wedy (z sanskrytu „wiedza”). Jedną z nich jest Rygweda – sanhita (czyli zbiór) składająca się z 1028 hymnów zgromadzonych w 10 kręgach (mandala). Uchodzi ona za najstarszy zabytek literatury indoaryjskiej. W Indiach funkcjonuje ponad 1700 języków i dialektów. Status oficjalnych dla całego kraju mają hindi i angielski. Poza tym uznaje się jeszcze 21 języków regionalnych, które pełnią funkcję urzędowych w poszczególnych stanach. Co ciekawe, konstytucja z 1950 r. zakładała wycofanie angielskiego z użytku i zastąpienie go hindi, tak się jednak nie stało. Obecnie większość mieszkańców północnych regionów jest dwu-, trzy-, a nawet czterojęzyczna. Najpopularniejszy wśród turystów rejon Indii stanowi tzw. Złoty Trójkąt. Jego wierzchołki wyznacza Delhi oraz mia-
MAGICZNE POŁUDNIE Wszystkie stany Indii Południowych, tj. Karnataka, Tamilnadu, Kerala, Telangana i Andhra Pradeś, oraz terytoria Puduććeri, Lakszadiwy i Andamany i Nikobary rozciągają się wzdłuż tropikalnej strefy
101 mysł komputerowy. Bengaluru, stolica stanu Karnataka, trzecie co do liczby ludności miasto w kraju (ponad 8,5-milionowe), nazywane bywa indyjską Doliną Krzemową. Tu powstał np. serwis Google Finance. Jednocześnie Ćennaj (stolica Tamilnadu) wciąż kultywuje swoje najlepsze tradycje muzyczne i taneczne. Kerala słynie ze słoni, ajurwedy i specyficznego rodzaju sztuk walki (kalarippayattu). Uchodzący za bramę południowych Indii Hajdarabad (stolica stanu Telangana) ze względu na kunszt miejscowych rzemieślników i zachwycający fort Golkonda zyskał sławę już za czasów Marca Pola (1254–1324). Opuszczone kamienne miasto w Hampi w Karnatace zachwyca ogromną, 49-metrową świątynią Wirupakszy poświęconą bogu Śiwie.
BAŚNIOWA KARNATAKA
©© MINISTRY OF TOURISM, GOVERNMENT OF INDIA/KARNATAKA TOURISM
SS Wodospad Dźog stanowi jedną z naturalnych atrakcji stanu Karnataka
zwrotnika Raka. Takimi warunkami klimatycznymi można z pewnością wytłumaczyć niespieszne tempo życia w regionie, którego znakiem rozpoznawczym są strzeliste budowle sakralne, barwne przedstawienia taneczne, smukłe palmy i osiodłane słonie. W tutejszym krajobrazie dominują przede wszystkim rozległe równiny Dekanu, bujne lasy deszczowe Ghatów i długie wybrzeże. Lokalne świątynie atakują zmysły rozmaitością kształtów i kolorów. Każde przedstawienie bóstwa jest jaskrawo pomalowane, a strome dachy budowli zadziwiają ilością zdobień. Co ciekawe, na południu Indii dzięki jezuickiemu misjonarzowi św. Franciszkowi Ksaweremu (1506–1552), który w XVI w. opiekował się tu sporą społecznością chrześcijańską (m.in. kolonistami z Portugalii
czy ludem Parava z terenu obecnego stanu Tamilnadu), przetrwało wiele kościołów. W tym regionie kraju uprawia się głównie ryż. Podaje się go często na liściach bananowca – w tej wersji smakuje wykwintnie i jest specjalnością lokalnej kuchni. Zamiast typowego w Indiach napoju na bazie herbaty zwanego masala ćaj serwuje się tutaj zwykle wyśmienitą słodką kawę z delikatną pianką. Większość języków używanych na południu wywodzi się z rodziny drawidyjskiej (np. telugu, kannada, tamilski i malajalam). Na szczęście niemal wszędzie można się porozumieć po angielsku. Ten region Indii zachował nadal swój dawny urok, chociaż coraz śmielej wkraczają do niego nowoczesne technologie i prze-
Ten stan cieszy się dużym zainteresowaniem wśród turystów dzięki długiej i bogatej historii oraz zróżnicowanym krajobrazom. Karnataka zajmuje trzecie miejsce wśród najbardziej popularnych celów podróży w Indiach i drugie pod względem liczby zabytków (ponad 500!), które znajdują się pod ochroną władz centralnych (zaraz po stanie Uttar Pradeś). W jej granicach leżą obszary o różnym charakterze. Nadbrzeżny rejon zwany Kanara lub Karawali, sąsiadujący na zachodzie z Morzem Arabskim, a na wschodzie z wilgotnymi zboczami Ghatów Zachodnich, porasta tropikalny las złożony m.in. z wysmukłych palm, teków, bambusów i palisandrów indyjskich (drzew różanych). Góry chronią przed chmurami monsunowymi wyżynę Dekan położoną na średniej wysokości od 600 do 900 m n.p.m., która na wschodzie pokryta jest ciemnymi i jałowymi glebami wulkanicznymi. Jej granice wyznaczają Ghaty Zachodnie i Wschodnie (najwyższe ich szczyty to odpowiednio Anaj Mudi lub Anamudi w Kerali, 2695 m n.p.m., i Arma Konda lub Sitamma Konda w Andhra Pradeś, 1680 m n.p.m.). To drugie pasmo biegnie wzdłuż wybrzeża, w większości już poza granicami Karnataki. Na południowym zachodzie rozciągają się wzgórza i doliny dystryktu Kodagu, a wśród bujnej roślinności na południu można spotkać słonie indyjskie, tygrysy bengalskie, lamparty, gaury i sambary jednobarwne. Często odwiedzanym miejscem jest 253-metrowy wodospad Dźog na rzece Śarawati (dystrykt Śiwamogga). Ten stan Indii najlepiej odwiedzić w okresie od października do marca.
JESIEŃ 2017
102 DALEKIE PODRÓŻE
©© MINISTRY OF TOURISM, GOVERNMENT OF INDIA/KARNATAKA TOURISM
SS Widok na szklarnię w urokliwych ogrodach botanicznych Lalbagh w Bengaluru
©© MINISTRY OF TOURISM, GOVERNMENT OF INDIA/KARNATAKA TOURISM
SS Wspaniale przystrojone słonie podczas 10-dniowego festiwalu Dasara w Majsuru
W Karnatace żyje blisko 65 mln ludzi. Jej mieszkańcy tworzą ciekawą mozaikę kulturową. Na północy osiedlili się przede wszystkim lingajaci – przedstawiciele ruchu religijnego założonego przez hinduskiego filozofa i poetę Basawannę (Basawę) w XII w. W południowym rejonie, należącym kiedyś do Królestwa Majsuru (Mysuru), przeważa bogata społeczność rolnicza Wokkaligów. Wybrzeże zamieszkują rybacy – potomkowie kupców, którzy prowadzili handel PRZYDATNE INFORMACJE `` Obowiązującą walutą w Indiach jest rupia indyjska (INR). Polacy udający się do tego kraju muszą zaopatrzyć się w wizę. Informacje o sposobie uzyskania e-wizy udostępniono na stronie internetowej indianvisaonline.gov.in/visa/tvoa.html. Przed wyjazdem zaleca się przyjąć szczepienia przeciw żółtaczce typu A i B oraz tężcowi. Indie znajdują się w strefie czasowej UTC +5.30. Po terytorium kraju najwygodniej podróżować pociągiem. W miastach i mniejszych miejscowościach warto korzystać z tuk-tuków (autoriksz). W zasadzie nie obowiązują tutaj żadne ograniczenia w stosunku do ubioru, ale w trakcie wizyty w miejscach świętych należy mieć osłonięte ramiona i nosić spódnicę lub spodnie sięgające za kolana.
JESIEŃ 2017
z Mezopotamią, Persją i Grecją. W portowym mieście Mangaluru widać też wpływy portugalskie. Adiwasi żyją przede wszystkim na północy i zachodzie, a grupy etniczne Kodawa i Kodagu Gowda – w dystrykcie Kodagu. W Karnatace używa się języka kannada, w którym powstały klasyczne utwory poetyckie i prozatorskie. O jego korzeniach świadczą chociażby inskrypcje z V w. i poradnik dla piszących Kawiradżamarga z IX w. Istnieje prawdziwa przepaść między światem kosmopolitycznej i nowoczesnej stolicy stanu, Bengaluru, i stylem życia jej mieszkańców a codzienną rzeczywistością obszarów rolnych, wiosek i małych miasteczek. Główna metropolia Karnataki została założona w 1537 r. przez wodza Kempe Gowdę I (1510–1569). To piąta pod względem liczby ludności największa indyjska aglomeracja, w której mieszka ok. 9 mln ludzi. Dzięki położeniu na płaskowyżu Majsuru panuje tu bardziej umiarkowany klimat w porównaniu z innymi miastami południa kraju. Stolica Karnataki słynie ze swoich pięknych ogrodów botanicznych Lalbagh, które zaj-
mują niemal 100 ha. Można w nich podziwiać prawie 1900 gatunków roślin tropikalnych i subtropikalnych, także rzadkie okazy pochodzące z Iranu, Afganistanu i Europy. Warto pamiętać, że w styczniu i sierpniu organizowane są tu bardzo efektowne wystawy kwiatów. Poza tym polecam zwiedzić drewniany pałac letni sułtana Tipu (znanego jako Tygrys Majsuru), pięknie ozdobiony rzeźbionymi łukami i balkonami. W jego pobliżu znajduje się twierdza wzniesiona w 1761 r. na miejscu starego fortu Kempe Gowdy I. Po drodze warto również zatrzymać się przy Pałacu Bengaluru i hinduistycznej świątyni, w której czci się Krysznę. Od kilkunastu lat stolica Karnataki, jak już wspomniałam, uchodzi za międzynarodowe centrum sektora informatycznego. To równocześnie najbardziej nowoczesne miasto indyjskie, co przekłada się na wysokie zarobki i zarazem wysoki koszt życia. Na południowy zachód od Bengaluru leży bajkowe miasto Majsuru. Było ono niegdyś stolicą królestwa o tej samej nazwie (od 1399 do 1950 r.), a dzisiaj stanowi kulturalny ośrodek Karnataki. Słynie przede
103
©© MINISTRY OF TOURISM, GOVERNMENT OF INDIA/KARNATAKA TOURISM
SS Pattadakal – kompleks świątyń powstałych w VII i VIII stuleciu
wszystkim z pięknego Lalitha Mahal, jedwabnych turbanów, wyrobów z drzewa sandałowego i sari. W 2010 r. Majsuru zostało wybrane drugim najczystszym miastem w Indiach (po Czandigarh). Wspomniany pałac maharadży (Lalitha Mahal), władcy z dynastii Wadijar, wzniesiono za ogromne
pieniądze w 1921 r. według projektu brytyjskiego. Najlepszy moment na zwiedzanie okolicy stanowi zazwyczaj październik, kiedy odbywa się 10-dniowy festiwal Dasara (nazywany także Nawaratri), albo przełom października i listopada, gdy obchodzi się święto światła Diwali (Dipawali). W czasie
TT Wejście do jednej z grot świątynnych wykutych w piaskowcu w Badami
©© MINISTRY OF TOURISM, GOVERNMENT OF INDIA/KARNATAKA TOURISM
tego ostatniego w uroczystej procesji, której przewodzi maharadża, oprócz ludzi uczestniczą słonie i konie. Wszędzie jest pełno kwiatów, wokół unosi się zapach kadzideł. Warto wziąć udział w tym niesamowitym wydarzeniu. Koniecznie trzeba też odwiedzić małą magiczną wioskę Hampi położoną na głębokiej prowincji. Kilkaset lat temu w tym miejscu biło serce Imperium Widźajanagaru (istniejącego w latach 1336–1646), jednego z najpotężniejszych w tej części świata. Tutejsi władcy uchodzili za wyjątkowo oświeconych. Wspierali rozwój sztuki, nauki, literatury, religii hinduistycznej i architektury. Pomiędzy zachowanymi zabytkami dawnej stolicy państwa – Widźajanagaru (w tłumaczeniu Miasta Zwycięstwa) – najlepiej przemieszczać się na rowerze, ponieważ odległości są spore, a droga nie zawsze bywa idealna. Trasa prowadzi przez plantacje bananowców, w pobliżu zielonej dżungli. Miasto otoczone było murem. Historycy podzielili umownie ten obszar na centrum święte i królewskie. O czasach swojej świetności wciąż przypomina Świątynia Kryszny, ogromna Świątynia Wirupakszy (w centrum ośrodka) poświęcona bogu Śiwie, Lotus Mahal, stajnie dla słoni i Świątynia Witthali (Withoby). Można tu spędzić kilka tygodni i wciąż nie zobaczyć wszystkiego. Imponujące ruiny w Hampi znajdują się od 1986 r. na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Mieszkańcy wioski każdego ranka zbierają się na ghatach (kamiennych schodach) przy rzece Tungabhadra, aby się wykąpać, zrobić pranie, porozmawiać z sąsiadami czy umyć słonia bogini Lakszmi, który trzymany jest w świątyni. Wieczorem odprawiają rytuały i składają ofiary bogom. Tutaj wciąż można poczuć atmosferę dawnego Imperium Widźajanagaru. Wartą odwiedzenia kolebkę hinduskiej architektury sakralnej stanowi miejscowość Ajhole, która leży ponad 130 km na północny zachód od Hampi. W V–VIII w. była to siedziba dynastii Ćalukjów. Znajduje się tu zespół świątyń hinduistycznych. Najstarsza jest Lad Khan z V stulecia wzniesiona na planie kwadratu. Poza tym na uwagę zasługuje świątynia bogini Durgi, powstała prawdopodobnie pod koniec VII w., wzorowana na buddyjskiej ćajtji, czy VII-wieczny kompleks Huczimalli. Kolejne miejsce wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO stanowi Pattadakal (położony ok. 10 km na południowy zachód od Ajhole) z wielkimi budowlami sakralnymi
JESIEŃ 2017
104 DALEKIE PODRÓŻE (9 świątyniami hinduistycznymi i 1 dźinijską). Ponad 20 km stąd znajduje się Badami z grotami świątynnymi i dawnym fortem.
WZGÓRZA KERALI Już w czasach starożytnych Kerala słynęła z urodzajnej ziemi, bogatej kultury i barwnych tradycji. Jedna z legend mówi, że region ten powstał, kiedy Paraśurama, wcielenie Wisznu, wrzucił swój topór wojenny do Morza Arabskiego. Stan leży na południowym zachodzie Indii. Od zachodu oblewa go Morze Arabskie i Lakkadiwskie. Od wschodu i południa Kerala graniczy z rozległym terytorium Tamilnadu, które rozciąga się po Zatokę Bengalską. Regionalnym językiem urzędowym Keralczyków jest malajalam, mający własne pismo. To jeden z najbardziej atrakcyjnych regionów Indii. Najciekawsze miejsca leżą wśród zboczy Wzgórz Kardamonowych, na Wybrzeżu Malabarskim czy w okolicy licznych rzek. Plantacje teków, pieprzu i kauczukowców są zawsze zielone dzięki monsunom wiejącym dwa razy w roku. W krajobrazie dominują palmy kokosowe, a wzniesienia Ghatów Zachodnich pokrywają uprawy kawy. Herbata rośnie w nieco wyższych partiach, a drzewa kauczukowe – na południowych obszarach. Żyzna gleba tego regionu pozwala również na zbiory ryżu dwa, a nawet trzy razy w roku oraz uprawianie nerkowców i kardamonu. O Kerali mówi się, że przy tworzeniu świata Bóg zachował ten cudowny zakątek dla siebie. Nic więc dziwnego, że stała się ona kolebką starożytnej indyjskiej medycyny – ajurwedy, czyli w tłumaczeniu „wiedzy o życiu”. Naturalne bogactwo ziół i roślin leczniczych oraz umiarkowany i wilgotny klimat sprawiają, że jest to najlepsze miejsce do przeprowadzania zabiegów i masaży oraz zgłębiania tajników tego rodzaju leczenia. Z pewnością warto poddać się takiej odnowie w jednym z wielu tutejszych ośrodków. Do dziś mieszkańcy Kerali stosują zasady ajurwedy, ponieważ przekazuje się je z pokolenia na pokolenie. Ta staroindyjska medycyna zachowała tu swoją najczystszą postać, najbliższą tej sprzed tysięcy lat. Warto podkreślić, że w porównaniu z Hindusami z innych regionów Keralczycy cieszą się najdłuższym i najzdrowszym życiem, a umieralność niemowląt i dzieci jest wśród nich najniższa w kraju. Ten stan stanowi idealne miejsce na błogi wypoczynek urozmaicony dobroczynną kuracją ajurwedyjską.
JESIEŃ 2017
Turystów do Kerali przyciągają przepiękne krajobrazy, laguny, jeziora, plaże, a przede wszystkim słynne rozlewiska położone wzdłuż Wybrzeża Malabarskiego (backwaters). Przyjezdni przeprawiają się tu wąskimi kanałami i szerokimi jeziorami, które miejscowi pokonują codziennie w drodze do pracy. Okolica jest spokojna i malownicza. Polecam wybrać się w rejs tradycyjną łodzią kettuvallam po zielonych wodach między miastami Kollam a Alappuzha. Taka wycieczka może trwać nawet do 8 godz. W głębi lądu, za gwarnym miasteczkiem Kottajam drogi zaczynają się wznosić w kierunku Ghatów Zachodnich, skąd pod koniec grudnia i na początku stycznia ogromne grupy wyznawców Ajjappana wyruszają na pieszą pielgrzymkę do świątyni w hinduistycznym kompleksie Sabarimala. Bóstwo to jest bardzo popularne na terenie Indii Południowych. Wyznające je osoby noszą czarne lub niebieskie ubrania i koraliki tulasi wokół szyi. W Kerali koniecznie trzeba zatrzymać się w mieście Koczin, leżącym w środkowej części stanu i nazywanym Królową Morza Arabskiego. Już ok. 2 tys. lat temu kupcy greccy, rzymscy, żydowscy, arabscy i chińscy przybywali tutaj po przyprawy, takie jak kardamon, cynamon czy pieprz, oraz drzewo sandałowe. Koczin nadal pełni funkcję ważnego portu dla handlujących przyprawami, a lokalne magazyny są zawsze pełne życia. W wolnym czasie warto wybrać się na spacer po portowym nabrzeżu. Choć w jego okolicy nie przetrwało zbyt wiele śladów po kupcach arabskich lub chińskich, to o Portugalczykach, Holendrach i Brytyjczykach przypominają stare kościoły i inne budowle. Ciekawym obiektem w tym klimatycznym mieście jest Pałac Mattancherry, który został wzniesiony przez Portugalczyków ok. 1555 r. dla władcy Królestwa Koczinu, a odnowiony i rozbudowany przez Holendrów w 1663 r., przez co nazywa się go też Pałacem Holenderskim. Warto także zwiedzić rejon zwany Fortem Koczin z Kościołem św. Franciszka, najstarszą chrześcijańską świątynią zbudowaną w Indiach przez Europejczyków. Pierwotną drewnianą budowlę przekształcono w 1503 r. w murowaną. W tym miejscu w 1524 r. pochowany został słynny portugalski odkrywca Vasco da Gama, a jego grób zachował się do dziś. Jednak w 1539 r. szczątki żeglarza przewieziono do Portugalii. W granicach Fortu Koczin znajduje się również XVI-wieczna katolicka Bazylika św. Krzyża
(Santa Cruz Cathedral Basilica). Stąd niedaleko już do dzielnicy żydowskiej z Synagogą Paradesi z 1568 r. Środkowa i północna część Kerali zachwycają malowniczymi budowlami. W mieście Triśur można zwiedzić świątynię Wadakkunnathan, która według legendy została założona przez Paraśuramę i jest jedną z najważniejszych w tym stanie. Na uwagę zasługuje działające w niej niewielkie muzeum archeologiczne z ciekawymi zbiorami sztuki sakralnej. Za najświętsze miejsce w Kerali uchodzi Świątynia Kryszny w mieście Guruwajur (ok. 30 km od Triśuru). Warto pamiętać, że wstęp do większości keralskich kompleksów sakralnych mają tylko wyznawcy hinduizmu. Na wypoczynek nad brzegiem Morza Arabskiego najlepiej udać się do stolicy stanu – Tiruwanantapuramu (Triwandrumu). Złote plaże tego miasta, z najsłynniejszą Kowalam, są oblegane przez zagranicznych turystów. Mahatma Gandhi (1869–1948) nazwał Tiruwanantapuram Wiecznie Zielonym Miastem Indii. Tutaj też uroczyście obchodzi się najważniejsze święta narodowe. Kerala szczyci się także niezmiernie bogatymi tradycjami teatralnymi i tanecznymi, które mają swoje korzenie w obrzędach i ceremoniach religijnych. Na przedstawienie dramatyczne katakali warto przybyć nieco wcześniej, żeby zobaczyć, jak artyści przygotowują się do roli. Jaskrawy makijaż, maski i zdobione kostiumy ważące nawet kilkadziesiąt kilogramów robią niezwykłe wrażenie. Kerala to magiczny region, pachnący przyprawami, szczególnie kardamonem, wanilią i cynamonem. Oszałamiającą przyrodę tego stanu można podziwiać w Parku Narodowym Perijar, który przez wiele osób uważany jest za najpiękniejszy w całych Indiach. Jego główną atrakcję stanowią dość duże populacje słoni indyjskich i tygrysów bengalskich. Poza tym występuje tu mnóstwo innych zwierząt żyjących w tej części kraju, choćby białe tygrysy, gaury czy lutungi nilgiryjskie z rodziny koczkodanowatych.
SACRUM TAMILNADU Wspaniała architektura sakralna to tylko jeden ze skarbów Tamilnadu rozciągającego się od piaszczystych wydm na wschodnim wybrzeżu po chłodne pasmo górskie Nilgiri na zachodzie. Typowymi elementami współczesnej kultury tamilskiej są przede wszystkim wyrazista kuchnia, upodobanie do kolorów, charakterystyczna muzyka i wyborna kawa. Na każdym kroku
105
©© DEPARTMENT OF TOURISM, GOVERNMENT OF KERALA
©© DEPARTMENT OF TOURISM, GOVERNMENT OF KERALA
SS Malowniczy rejs tradycyjną łodzią kettuvallam po keralskich rozlewiskach
SS Zabieg ajurwedy z użyciem ciepłego oleju
TT Tłumy pielgrzymów w Sabarimali
TT Dramat teatralny katakali z Kerali
©© DEPARTMENT OF TOURISM, GOVERNMENT OF KERALA
SS Plantacja herbaty na zboczach Ghatów Zachodnich ©© DEPARTMENT OF TOURISM, GOVERNMENT OF KERALA
©© DEPARTMENT OF TOURISM, GOVERNMENT OF KERALA
JESIEŃ 2017
106 DALEKIE PODRÓŻE
©© MINISTRY OF TOURISM, GOVERNMENT OF INDIA/TAMIL NADU TOURISM
SS Nilgri Mountain Railway, jedyna kolej zębata w Indiach, istniejąca od 1908 r.
spotyka się tu jaskrawe plakaty z roztańczonymi aktorami i aktorkami, a w powietrzu czuć aromat palonych ziaren. Tamilowie
zację. Literatura tamilska (jedna z literatur narodowych Indii) zaczęła się rozwijać już w I w. p.n.e.
©© MINISTRY OF TOURISM, GOVERNMENT OF INDIA/TAMIL NADU TOURISM
SS Zabytkowy zespół świątyń w Mahabalipuramie nad brzegiem Zatoki Bengalskiej
uważają się za potomków Drawidów, którzy zamieszkiwali Półwysep Indyjski przed przybyciem Ariów i stworzyli własną cywili-
Najlepszą bazą wypadową do zwiedzania regionu jest stolica stanu – Ćennaj (do 1996 r. pod nazwą Madras). Miasto
TT Gopury Świątyni Minakszi w Maduraju zaskakują bogatym zdobieniem
JESIEŃ 2017
©© WIKIMEDIA COMMONS/ARIAN ZWEGERS
powstało w 1639 r. jako brytyjskie centrum handlu. Dziś pełni funkcję ważnego ośrodka przemysłowego, handlowego, kulturalnego i naukowego. Warto zobaczyć tu świątynię Kapaliśwarar wzniesioną ok. VII w., katolicką Bazylikę św. Tomasza, Fort św. Jerzego z 1644 r. i Górę św. Tomasza z Kościołem Matki Boskiej Oczekującej z 1523 r., z której roztacza się malowniczy widok na okolicę. W Ćennaju polecam też obejrzeć pokaz współczesnej wersji jednego z najstarszych tańców Azji Południowej bharatanatjam. W pobliżu miasta uprawia się już od ok. 380 lat odmianę herbaty indyjskiej o dosyć ostrym i wyrazistym smaku (Madras). Jak już wspomniałam, wśród największych atrakcji Tamilnadu znajdują się świątynie. Ich zwiedzanie najlepiej rozpocząć w miejscowości Mahabalipuram (Mamallapuram, ponad 50 km na południe od Ćennaju), niegdyś głównym porcie Pallawów (dynastii drawidyjskiej). Zachowały się tutaj jedne ze starszych wykutych w skale zabytków Indii Południowych (pochodzące z VII i VIII w.). Na uwagę zasługują groty świątynne, rathy (konstrukcje w formie wieży bądź wozu) i sanktuaria, a także mnóstwo pięknych rzeźbień. Poza tym w Mahabalipuramie znajduje się złocista piaszczysta plaża. Oprócz tego w grudniu i styczniu odbywa się tu widowiskowy festiwal tańca (Mamallapuram Dance Festival). To niezmiernie urokliwe miejsce, umieszczone w 1984 r. na Liście Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO, z pewnością warto odwiedzić. Z cennych zabytków architektury sakralnej słyną również Kańćipuram, Tiruwannamalaj, Ćidambaram, Tańdźawur, Tiruwarur, Śrirangam i Maduraj. Choć każde z tych miast ma własny charakter, to pod pewnymi względami są do siebie podobne. Procesje ku czci bogów i bogiń odbywają się tu przy akompaniamencie głośnych orkiestr, a zniewalające aromaty kadzideł i jaśminu oraz ozdabiające niemal wszystko kwiatowe girlandy tworzą atmosferę świętości. W Maduraju znajduje się słynna Świątynia Minakszi – kompleks poświęcony bogini Parwati i jej małżonkowi Śiwie. Miasto to było stolicą drawidyjskiej dynastii Pandjów w VI–IX w. oraz w XIII i XIV stuleciu. Niezwykłe wrażenie wywołują gopury (bramy w kształcie wysokiej wieży) z jaskrawymi rzeźbami, a także przepięknie zdobiona Mandapa Tysiąca Kolumn. Świątynia Minakszi należy
107 do najważniejszych ośrodków kultu w całym Tamilnadu. Według tradycji śaktyzmu uważana jest za jedno z tzw. miejsc mocy. Podczas pobytu na terenie świątynnym rzeczywiście można poczuć niesamowitą energię. Jeden z najświętszych obiektów w Indiach stanowi świątynia Ramanathaswamy położona na wyspie Pamban, nazywanej też Rameśwaram (ok. 150 km na południowy wschód od Maduraju). Zgodnie z legendą założył ją Rama (wcielenie boga Wisznu) po powrocie ze Sri Lanki. Niestety, w grudniu 1964 r. cyklon zniszczył w dużym stopniu zarówno budowlę, jak i pobliskie miasto Rameśwaram. Na najdalej wysuniętym na południe krańcu Indii leży z kolei Kanjakumari (dawniej Przylądek Komoryn) przyciągające pielgrzymów czczących boginię Kumari. Warto pamiętać, że w dniu pełni księżyca w miesiącu ćajtra według kalendarza indyjskiego (co wypada w marcu lub kwietniu) można w nim obserwować wschodzący księżyc i zachodzące słońce w tym samym czasie. Miejscowość znajduje się na przylądku Komoryn, w okolicy którego, jak się przyjmuje, Morze Arabskie spotyka się z Lakkadiwskim i Zatoką Bengalską, co może być dodatkową atrakcją dla osób zwiedzających zabytki sakralne Tamilnadu.
SS Tiruwannamalaj – potężny kompleks Annamalaiyar poświęcony bogu Śiwie
Warto jeszcze wspomnieć o mieście Tiruwannamalaj (ok. 185 km na południowy zachód od Ćennaju). Tutejszy ogromny zespół świątynny zajmuje powierzchnię 10 ha i zachwyca czterema gopurami wzniesionymi w okresie potęgi Imperium Widźajanagaru (XIV–XVII w.). Świątynie w Tamilnadu są imponujące i zadziwiają swoją wielkością i architekturą. Warto zatrzymać się w tym stanie na dłużej, aby spróbować wczuć się w panującą wokół nich atmosferę. Podczas takiej wyprawy zawsze można na chwilę zboczyć z drogi i zajrzeć do nadmorskich enklaw, górskich kurortów czy rezerwatów przyrody.
©© WIKIMEDIA COMMONS/ADAM JONES (ADAM63)
*** Indie Południowe nie cieszą się tak dużą popularnością wśród turystów jak północna część kraju z takimi słynnymi atrakcjami jak Tadź Mahal w Agrze, Czerwony Fort w Delhi czy ośrodek kultu hinduizmu i buddyzmu Waranasi. Jednak ten region Półwyspu Indyjskiego zasługuje na znacznie większe zainteresowanie, a to ze względu na imponujące zabytki architektury, rozwijającą się w nim od wieków kulturę i bogactwo królestwa przyrody. Tę barwną krainę poznaje się wszystkimi zmysłami. Warto wyruszyć na wyprawę do mniej znanych Indii Południowych, aby się o tym przekonać.
JESIEŃ 2017
108 EUROPODRÓŻE
MAGIA
TENERYFY
<< Teneryfa to wyspa, która wciąż przyciąga swoim urokiem. Każdy odkrywa jej magię w czymś innym: spektakularnych krajobrazach, tradycyjnej architekturze, doskonałym prostym jedzeniu, łagodnym klimacie czy przyjaznych mieszkańcach. Dzieci na pewno długo będą wspominać wizytę w którymś z pełnych atrakcji parków rozrywki. Przy odrobinie szczęścia można tu jednego dnia najpierw zażyć orzeźwiającej kąpieli w Oceanie Atlantyckim, a potem rzucać się śnieżkami na zboczach majestatycznego wulkanu Teide. >>
JESIEŃ 2017
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./ALEX MARTÍN ROS
109
SS Drago Milenario w Icod de los Vinos to od 1917 r. hiszpański pomnik narodowy
B
ujna przyroda, pod wspaniałym słońcem, pojawia się niczym magiczna dekoracja, która natychmiast usuwa z umysłu wspomnienie miast północy, zimnych i zamglonych. Tak pisał Jean Mascart (1872–1935), francuski astronom i meteorolog, we Wrażeniach i obserwacjach z podróży na Teneryfę (Impressions et observations dans un voyage à Ténérife), czyli swoich wspomnieniach z odbytej w 1910 r. ekspedycji naukowej. Choć od tego czasu upłynęło ponad 100 lat
i obecnie można łatwo dostać się do bardziej egzotycznych rejonów na ziemi, ta największa i najludniejsza z hiszpańskich Wysp Kanaryjskich niezmiennie oczarowuje odwiedzających ją zagranicznych turystów (rocznie przybywa ich tu już ok. 5 mln). Większość osób wybiera to miejsce ze względu na panujący w jego rejonie łagodny klimat, charakteryzujący się średnią roczną temperaturą powietrza wynoszącą 23°C i ponad 3 tys. słonecznych godzin w roku.
Nie w każdym zakątku Teneryfy występują jednakowo sprzyjające warunki do wypoczynku na plażowym leżaku. Podczas gdy w najbardziej rozwiniętych turystycznie regionach południowych i południowo-zachodnich jest ciepło i rzadko pada deszcz, nad miasteczkami północnej części lądu położonymi na wysokości od 500 do 1500 m n.p.m. unosi się gruba warstwa chmur. Dzieje się tak za sprawą wiejących od północy chłodnych pasatów, które przynoszą ze sobą
JESIEŃ 2017
110 EUROPODRÓŻE Obdarzeni dużym poczuciem humoru miejscowi mawiają, że dawniej podczas sjesty pracujący w polu rolnik mógł schronić się przed palącym słońcem jedynie właśnie pod towarzyszącym mu w pracy zwierzęciem.
WAKACJE POD WULKANEM
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./EDITORIAL LEONCIO RODRÍGUEZ - EL DÍA
SS Tajinaste rojo (Echium wildpretii), rubinowy żmijowiec rosnący w okolicy Teide
wilgotne masy powietrza. Zjawisko to nasila się latem. Wznoszący się na 3718 m n.p.m. wulkan Teide, leżący w środkowej części Teneryfy, ku uciesze turystów okupujących słoneczne południowe plaże stanowi sku-
teczną barierę dla chmur. Obłoki zalegają za to na obszarach rozciągających się na północ od wzniesień, tworząc rodzaj szczelnej przeciwsłonecznej osłony zwanej żartobliwie „brzuchem osła” (panza de burro).
TT Wioska Taganana położona malowniczo na terenie Parku Krajobrazowego Anaga
JESIEŃ 2017
©© LESZEK MIKA/WYSPY-SZCZESLIWE.PL
Widok trzeciego najwyższego wulkanu świata (przy wysokości mierzonej od podstawy ukrytej w wodach oceanu), z północnymi zboczami muśniętymi zimą warstwą śniegu, towarzyszy zwiedzającym wyspę niemal na każdym kroku. Stanowi on centrum Parku Narodowego Teide (Parque Nacional del Teide), którego powierzchnia wynosi niemal 190 km2. Przy przebiegających na tym obszarze drogach umieszczono 23 platformy widokowe (miradores) z tablicami informującymi o zjawiskach geologicznych oraz okolicznej florze i faunie. To najczęściej odwiedzany park narodowy Hiszpanii (przybywa do niego ponad 4 mln osób rocznie). Niemal obowiązkową atrakcją na Teneryfie jest wjazd kolejką linową (Teleférico del Teide) na zbocze Teide na wysokość 3555 m n.p.m., skąd przy sprzyjającej pogodzie udaje się wśród chmur zobaczyć najbliższe wyspy archipelagu (La Gomerę, La Palmę, El Hierro i Gran Canarię). Romantycy mogą podziwiać w tym miejscu przepiękny zachód słońca przy lampce kanaryjskiego wina musującego. Wieczór na wulkanie wieńczy obserwowanie gwiazd przez profesjonalne teleskopy. Swoją wiedzę na temat astronomii można poszerzyć również w trakcie zwiedzania mieszczącego się u stóp góry astronomicznego Obserwatorium Teide (Observatorio del Teide,co roku w czerwcu organizuje się w nim dni otwarte). Osoby o dobrej kondycji wchodzą na szczyt o własnych siłach. Trasa ma ok. 9 km. Panują na niej warunki wysokogórskie, a adaptacyjny nocleg spędza się w schronisku Altavista (3260 m n.p.m.). Wyzwaniem dla zaawansowanych górskich biegaczy jest pokonanie prawie 28-kilometrowego szlaku 040 charakteryzującego się największą różnicą poziomów w Hiszpanii. U stóp wulkanu chętnie trenują cykliści, w tym tacy mistrzowie jak Brytyjczyk Christopher Froome, medalista olimpijski i czterokrotny zwycięzca Tour de France, i Hiszpan Alberto Contador, zdobywca pierwszego miejsca w trzech wielkich
111 wyścigach: Tour de France, Giro d’Italia i Vuelta a España. Okolicę można też oglądać z góry – paralotniarze startują z punktu położonego na wysokości 2300 m n.p.m. i podczas lotu w stronę wybrzeża podziwiają zmieniające się jak w kalejdoskopie krajobrazy.
BOGACTWO PRZYRODY Jak już wspomniałam, południowa część Teneryfy, sucha i bardziej słoneczna, różni się od północnej, trochę chłodniejszej i wilgotniejszej. Dlatego można odnieść wrażenie, że na południu dominują beżowy i brunatny kolor skał, a na północy – zieleń roślinności. Na tej wyspie pochodzenia wulkanicznego występuje wiele mikroklimatów, które stwarzają warunki do rozwoju różnych gatunków flory, także endemicznych. Z tego względu powstały tu 43 obszary chronione, zajmujące razem prawie połowę powierzchni Teneryfy wynoszącej 2034 km2. Na północnym wschodzie leży Park Krajobrazowy Anaga (Parque Rural de Anaga), mający od 2015 r. status rezerwatu biosfery UNESCO. Obejmuje on głębokie doliny i wąwozy, które schodzą aż do samego oceanu. Występuje w nich wiele gatunków roślin i zwierząt. W najwyższych partiach masywu Anaga zachował się las wawrzynowy (laurisilva), będący reliktem roślinnej formacji trzeciorzędowej. Podobny obszar leśny znajduje się również w Parku Krajobrazowym Teno (Parque Rural de Teno) położonym na północnym zachodzie wyspy. Na Teneryfie spotkamy jedno z bardziej niezwykłych drzew – sosnę kanaryjską, która sama odradza się po pożarach i wichurach. Rosną tu też m.in. eukaliptusy, wilczomlecze, strelicje i palmy. Symbolem wyspy jest dracena smocza (drago). Najpopularniejszy wśród turystów okaz tej rośliny (Drago Milenario) znajdziemy w miejscowości Icod de los Vinos.
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./SERGIO MONTESINO
SS Widowiskowe procesje podczas Wielkiego Tygodnia w San Cristóbal de La Laguna
styczny pochodzący z końca XV stulecia. Poza tym przemyślany, wytyczony według reguł filozoficznych plan miasta i kolorystyka budynków uznawane są za wzorzec, na podstawie którego powstawały kolonial-
ne ośrodki Nowego Świata, takie jak peruwiańska Lima, kubańska Hawana, kolumbijska Cartagena de Indias czy portorykańskie San Juan. Z powodu dużej liczby kościołów, klasztorów i kaplic oraz zabytkowej
TT Casa de los Balcones – dom z drewnianymi balkonami w mieście La Orotava
©© LESZEK MIKA/WYSPY-SZCZESLIWE.PL
DLA CHĘTNYCH NA ZWIEDZANIE Teneryfa przypadnie do gustu także miłośnikom historii i zabytków. Powinni oni odwiedzić La Lagunę (San Cristóbal de La Laguna), połączoną z Santa Cruz de Tenerife (stolicą wyspy) jedną z dwóch linii tramwajowych na archipelagu. Jej historyczne centrum zostało w 1999 r. wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO, m.in. ze względu na zachowany praktycznie w niezmienionym kształcie układ urbani-
JESIEŃ 2017
112 EUROPODRÓŻE
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./ALEX MARTÍN ROS
SS Typowa kanaryjska architektura ruralna (caserío) w malowniczej osadzie Masca
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./ALEX MARTÍN ROS
SS Naturalne baseny El Caletón nad brzegiem oceanu w zabytkowym Garachico
zabudowy La Laguna nazywana bywa Florencją Wysp Kanaryjskich i cieszy się zasłużoną popularnością wśród turystów. Oddalona o ok. 30 km od niej La Orotava zachwyca panoramą pełną kopuł świątyń. Całe jej centrum jest objęte ochroną jako zespół historyczny (conjunto histórico). Znajduje się tu Dom Balkonów (Casa de los Balcones) z typowymi dla ar-
chipelagu konstrukcjami. Takie balkony powstawały zwykle z drewna z sosny kanaryjskiej. Mniej lub bardziej rzeźbione, stanowią nieodzowny element tradycyjnej architektury miejskiej na wyspach. Przykładem zabudowy wiejskiej są domy w wiosce Masca położonej w wąwozie o tej samej nazwie (Barranco de Masca) na północnym zachodzie Teneryfy. To proste budynki z cha-
TT Pomnik z brązu kobiety sprzedającej ryby na nabrzeżu w Puerto de la Cruz
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./ALEX MARTÍN ROS
JESIEŃ 2017
rakterystycznymi ścianami z trochę tylko obrobionymi kamieniami, wznoszone z wykorzystaniem drewna i kryte dachówką typu arabskiego. Idealnie komponują się one z otoczeniem. Warto dodać, że widoki w okolicy osady Masca zapierają dech w piersiach. W trakcie zwiedzania wyspy nie wolno pominąć także urokliwego historycznego miasteczka Garachico. Można w nim popływać w basenach uformowanych przez lawę, która w 1706 r. zniszczyła ten ważny wówczas port Teneryfy. Leżąca na północno-wschodnim wybrzeżu Candelaria słynie z bazyliki poświęconej Matce Boskiej z Candelarii (Nuestra Señora de la Candelaria), stanowiącej jedno z najpopularniejszych miejsc pielgrzymkowych w Hiszpanii. Strzegą jej stojące nieopodal na nabrzeżu pomniki dziewięciu menceyes, dawnych władców Guanczów, pierwotnych mieszkańców wyspy. Osoby lubiące zwiedzanie powinny zatrzymać się w Puerto de la Cruz, które mimo rozwoju turystyki zachowało charakter dawnego kanaryjskiego miasta – wciąż można w nim oglądać kolonialne kamienice z tradycyjnymi balkonami, stare place i par-
113
©© LESZEK MIKA/WYSPY-SZCZESLIWE.PL
SS Baseny Parque Marítimo i Auditorio „Adán Martín” w Santa Cruz de Tenerife
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./ALEX MARTÍN ROS
SS Miasteczko Garachico powstało w 1496 r.
SS Comparsa Danzarines Canarios, jedna z grup tanecznych karnawału w Santa Cruz
ki. Znajdziemy tu też ciekawy współczesny projekt – Lago Martiánez. Ten kompleks basenów ze słoną wodą, położony bezpośrednio przy oceanie i otoczony roślinnością i rzeźbami, to dzieło znanego architekta Césara Manrique (1919–1992), urodzonego na Lanzarote.
lekcją palm pochodzących z wysp tropikalnych (blisko 500 gatunków!). Do spacerów zachęca także wypełniony śpiewem ptaków rozległy Park Garcíi Sanabrii (Parque García Sanabria) z kuriozalnym kwiatowym zegarem i zabudowane imponującymi willami aleje ocienione przez kwitnące na czerwono wianowłostki królewskie (Delonix regia), drzewa pochodzące z Madagaskaru. W Santa Cruz de Tenerife warto wybrać się na zakupy do butików usytuowanych przy Calle del Castillo i w okolicach tego deptaku. Smakosze powinni zajrzeć do miejskiej hali targowej Mercado de Nuestra Señora de África, zwanej La Recovą. Sprzedaje się w niej produkty niemal z całego świata. Można tu też wstąpić na ostrygi, kraby i szampana. Wyrafinowane doznania kulinarne czekają gości japońskiej restauracji „Kazan” (jedna gwiazdka według przewodnika Michelin), znajdującej się w odległości krótkiego spaceru od reprezentacyjnego placu Hiszpanii (Plaza de España), zaprojektowanego przez znaną szwajcarską pracownię architektoniczną Herzog & de Meuron. Zdobi go sprowadzona w 1787 r. z Genui fontanna z marmuru i pionowe ogrody. Warto
STOLICA KARNAWAŁU Kolejny obiekt autorstwa Césara Manrique – Parque Marítimo – znajduje się w Santa Cruz de Tenerife. To niebanalne miejsce wypoczynku chicharreros (tak nazywa się mieszkańców tego miasta) tworzą otoczone wulkanicznymi skałami baseny z kaskadami i wysepkami. Spodoba się tutaj również dzieciom. Parque Marítimo sąsiaduje z zaprojektowanym przez hiszpańskiego architekta Santiago Calatravę modernistycznym audytorium (Auditorio de Tenerife „Adán Martín”), którego sylwetka przywołuje skojarzenia ze słynnym budynkiem opery w australijskim Sydney. Nieco powyżej, na rekultywowanym przez ok. 20 lat terenie dawnego wysypiska śmieci znajduje się ogród botaniczny Palmetum szczycący się największą na obszarze Unii Europejskiej ko-
©© LESZEK MIKA/WYSPY-SZCZESLIWE.PL
usiąść w jednym z tutejszych kawiarnianych ogródków i zamówić kawę barraquito. Składa się ona z czterech warstw: słodkiego skondensowanego mleka, Likieru 43, espresso i spienionego mleka. Na koniec dodaje się do niej odrobinę skórki z cytryny i szczyptę cynamonu. Według niektórych przepis na ten znany kanaryjski napój narodził się właśnie w Santa Cruz de Tenerife. Dla odmiany przy winie i przekąskach można posiedzieć przy innej ulicy – Calle Antonio Domínguez Alfonso, nazywanej potocznie Młyńskim Kołem (Calle Noria) ze względu na zgiełk panujący tu o każdej porze dnia i nocy. W tym rejonie mają także swoje siedziby grupy biorące udział w organizowanym w stolicy Teneryfy największym karnawale na Wyspach Kanaryjskich (uważanym za drugą najpopularniejszą tego typu imprezę na świecie, zaraz po tej w brazylijskim Rio de Janeiro). W 2018 r. jego najważniejsze wydarzenia zaplanowane zostały na okres od 7 do 14 lutego. Należą do nich: Gala Wyborów Królowej Karnawału (7 lutego), Parada Otwierająca Karnawał (9 lutego), Wielka Parada (13 lutego) i Pogrzeb Sardynki (14 lutego). Oprócz Santa Cruz de Tenerife
JESIEŃ 2017
114 EUROPODRÓŻE karnawałowe szaleństwo opanowuje również inne miasta na wyspie, w tym popularne ośrodki turystyczne i ich plaże.
W PROMIENIACH SŁOŃCA Plaże Teneryfy mają łącznie ponad 67 km, więc każdy, nawet najbardziej wybredny amator kąpieli słonecznych i nadmorskich krajobrazów, z pewnością znajdzie tu coś dla siebie. W 2017 r. 12 najbardziej zadbanym kąpieliskom przyznano prestiżową Błękitną Flagę. Trzy z nich – Torviscas, Fañabé i El Duque, wszystkie z piaskiem w kolorze kawy z mlekiem – leżą na południu wyspy, w znanej miejscowości wypoczynkowej Costa Adeje, gdzie działa wiele 4- i 5-gwiazdkowych hoteli. Dalej na północny zachód znajduje się od lat wyróżniana certyfikatem grafitowa Playa de la Arena w spokojnym kurorcie Puerto de Santiago, gdzie także cieszyć się można dużą liczbą słonecznych godzin w zimie. Na północy Teneryfy z kolei rozciąga się El Socorro (w gminie Los Realejos) pokryta piaskiem w kolorze mlecznej czekolady. W jej okolicy panują dobre warunki do uprawiania surfingu. Dużą atrakcją skalistego, wulkanicznego wybrzeża wyspy są usytuowane w ustronnych miejscach naturalne baseny, w których często można kąpać się w całkowitym odosobnieniu. Do najbardziej fotogenicznych plaż Teneryfy należy znajdująca się na półwyspie Anaga Playa de Benijo. Turyści przyjeżdżają na nią podziwiać spektakularne zachody słońca. Nie można wyjechać z wyspy również bez sfotografowania plaży Las Teresitas w San Andrés. Została ona usypana z białego piasku przywiezionego z Sahary. Bardzo ładna, zupełnie nieznana wśród turystów i całkowicie naturalna jest piaszczysta Playa Grande w okolicach miejscowości Porís de Abona. Niewiele osób dociera także na wartą zainteresowania dostępną dla wszystkich plażę (Playa de Abama) przylegającą do jednego z najlepszych hoteli na Teneryfie, czyli The Ritz-Carlton, Abama.
SERCE NA DŁONI Turyści preferujący na urlopie raczej kontakt z lokalną społecznością niż wypoczynek w standardzie oferowanym przez międzynarodowe sieci hotelarskie mogą zatrzymać się w usytuowanych w miastach małych pensjonatach lub rozrzuconych w zawsze zielonych dolinach domkach agroturystycznych. Ich gospodarze często częstują gości domowym winem czy owocami z ogródka
JESIEŃ 2017
i chętnie udzielają przydatnych wskazówek dotyczących pobytu na wyspie. Miejscowi są bardzo serdeczni, pomocni we wszystkim i przyjaźnie nastawieni do innych, również obcokrajowców. Ich życzliwość obrazują też pieszczotliwe formy, których zwyczajowo używają nawet w kontaktach z nieznajomymi, bez względu na ich wiek i pozycję społeczną, takich jak mi niño („mój chłopcze”), mi niña („moja dziewczynko”), mi amor („moja miłości”), mi reina („moja królowo”). Nigdy nieśpieszący się wyspiarze zaproponują pomoc zagubionemu turyście, zaprowadzą na przystanek autobusowy, spróbują podjąć rozmowę mimo bariery językowej. Wszystko to sprawia, że ci, którzy trafili na Teneryfę po raz pierwszy w poszukiwaniu słońca, powracają później na nią wielokrotnie z uwagi na jej mieszkańców.
TARGI I WINNICE Miejscowi cenią dobre i proste jedzenie przygotowane z lokalnych produktów. Świeże składniki do takich potraw najłatwiej kupić na targach rolniczych. W przypadku Teneryfy można zaryzykować stwierdzenie, że wyrośnie na niej niemal wszystko. Turystów zachwycają szczególnie tropikalne owoce – banany, cytrusy, papaje, mango, awokado czy guajawy. Tutejsi rolnicy oferują jednak także m.in. sapote (słodki owoc przypominający konsystencją awokado), tamarillo (pomidory drzewiaste), kiwano (ogórki afrykańskie), karambole, liczi, marakuje, pitaje i guanábany. Na targowiskach warto zaopatrzyć się też w wysoko cenione czarne ziemniaki, doskonałe sery, słodkie wypieki, domowe wina i nalewki. Uwagę zwracają również stoiska z pękami ziół o nazwach obiecujących rozprawienie się z wszelkimi dolegliwościami, które nie ustąpiły samoistnie pod wpływem dobroczynnego klimatu Teneryfy. Na egzotyczne zakupy najlepiej udać się na targi w Tacoronte (Mercadillo del Agricultor de Tacoronte, czynny w soboty i niedziele od 8.00 do 14.00) i La Matanza de Acentejo (Mercadillo del Agricultor, el Vino y la Artesanía de La Matanza de Acentejo, działający w soboty między 8.00 a 15.00 i niedziele od 8.00 do 14.00). Ok. 5 km od tego drugiego znajduje się miejsce, którego nie mogą pominąć w trakcie swojej wizyty na wyspie koneserzy win – Casa del Vino de Tenerife w El Sauzal. W okazałej hacjendzie dawnej winnicy funkcjonuje muzeum poświęcone historii
winiarstwa w tej części archipelagu. Warto wiedzieć, że na Teneryfie istnieje pięć regionów, w których wytwarza się trunki z certyfikatem pochodzenia (Denominación de Origen): Tacoronte-Acentejo, Ycoden-Daute-Isora, Valle de La Orotava, Valle de Güímar i Abona. W placówce można obejrzeć imponującą kolekcję win, spróbować wybranych z nich, a nawet je kupić. Amatorzy enoturystyki i dobrej kuchni powinni odwiedzić także któreś z tzw. guachinches. Nazwą tą określa się prowadzone przy niewielkich rodzinnych winnicach sezonowe jadłodajnie. Urządzone na podwórkach i w garażach, podlegają odmiennym regulacjom niż restauracje. Serwuje się w nich maksymalnie trzy dania, a oprócz własnego wina do picia podaje się tylko wodę. Na deser właściciele oferują suszone lub świeże owoce ze swoich upraw. Można tu spróbować m.in. takich specjałów jak ropa vieja w wersji kanaryjskiej (ciecierzyca duszona w winie z kawałkami wołowiny), costillas con papas y piña (żeberka z ziemniakami i kukurydzą, polane zielonym sosem mojo), pulpo guisado (duszona ośmiornica) czy mięsa pieczone na grillu opalanym drewnem. Stosunek jakości potraw i wielkości porcji do cen jest wyjątkowo korzystny, warto więc wypatrywać miejsc oznaczonych literą V i napisem se vende vino de cosecha propia („sprzedaż wina z własnych upraw”). Najwięcej takich lokali znajduje się w okolicach miasteczka Santa Úrsula i w dolinie La Orotava.
WYSPIARSKI FOLKLOR Okazją do otwarcia beczki z winem są również romerías – parady urządzane z okazji święta patrona danej miejscowości. Mieszkańcy przybywają na nie całymi rodzinami w ludowych strojach, w asyście grup tanecznych i wokalnych. Dzieci jadą na ciągniętych przez woły drabiniastych wozach, fantazyjnie udekorowanych, wyposażonych w grill i wypełnionych lokalnymi przysmakami, którymi częstuje się widzów. Do najbardziej spektakularnych tego typu wydarzeń należą Romería de San Isidro w La Orotavie (odbywająca się w czerwcu) i Romería de San Roque w Garachico (organizowana 16 sierpnia). Niezmiernie widowiskowa jest procesja po oceanie urządzana z okazji święta Matki Boskiej z góry Karmel (Virgen del Carmen) w Puerto de la Cruz (uroczystość obchodzi się we wtorek przed 16 lipca). W tym samym mieście kultywuje się też inny
115
©© LESZEK MIKA/WYSPY-SZCZESLIWE.PL
SS Playa El Duque w słonecznym kurorcie Costa Adeje
TT Urokliwa Playa de Las Teresitas widziana z punktu widokowego przy drodze TF-121
TT Targ rolniczy w La Matanza de Acentejo
TT Casa del Vino de Tenerife z muzeum lokalnego winiarstwa w miejscowości El Sauzal
©© LESZEK MIKA/WYSPY-SZCZESLIWE.PL ©© LESZEK MIKA/WYSPY-SZCZESLIWE.PL
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./ALEX MARTÍN ROS
JESIEŃ 2017
116 EUROPODRÓŻE
SS Romería de San Isidro w La Orotavie – jej dzieje sięgają drugiej połowy XVII w.
ciekawy zwyczaj pod nazwą baño de las cabras. To rytualna świętojańska kąpiel kóz na nabrzeżu, której tradycja wywodzi się z czasów Guanczów.
ATRAKCJE DLA NAJMŁODSZYCH Na Teneryfie nie będą się nudzić także dzieci. W każdej, nawet najmniejszej miejscowości bez trudu znajdziemy plac zabaw.
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./FERNANDO COVA DEL PINO
Niezapomnianych wrażeń dostarczy rodzicom i ich pociechom wizyta w światowej klasy parkach rozrywki. Podczas zwiedzania Puerto de la Cruz warto spędzić kilka godzin w Loro Parque. W tym ogrodzie
TENERYFA DLA MIŁOŚNIKÓW AKTYWNEGO WYPOCZYNKU I LUKSUSÓW `` Na wybrzeżu Teneryfy znajduje się wiele atrakcyjnych i klimatycznych miast, w których warto się zatrzymać na dłużej. Jednym z nich jest z pewnością 30-tysięczne Puerto de la Cruz położone na północy wyspy. W XVIII w. było ważnym portem, a w kolejnym stuleciu zaczęła rozwijać się w nim turystyka. W 1886 r. stworzono tu pierwsze sanatorium na Wyspach Kanaryjskich. To właśnie Puerto de la Cruz stało się kolebką ruchu turystycznego na całym archipelagu i najstarszym hiszpańskim kurortem przyciągającym gości z Europy. Mimo pojawienia się z czasem wysokich hoteli miasto nie straciło swo-
jego charakteru i wciąż można wybrać się tutaj na spacer wśród tradycyjnych kanaryjskich domów. Miejscową plażę San Telmo wyróżniono po raz kolejny w 2017 r. prestiżową Błękitną Flagą. Na leżącym niedaleko cyplu znajduje się park wodny Lago Martiánez zaprojektowany w zgodzie z naturalnym otoczeniem. To dobre miejsce na wypoczynek z dziećmi. Pobliska Playa Martiánez przyciąga natomiast surferów. W jej okolicy tworzą się idealne fale. Z Puerto de la Cruz można wyruszyć również na nurkowanie w oceanicznych wodach. Poza tym ze względu na położenie w rejonie Valle de La Orotava miasto stanowi świetną bazą wypadową na wycieczki piesze o różnym poziomie trudności, a także wyprawę na majestatyczny wulkan Teide. Amatorzy aktywnego spędzania czasu nie powinni więc być zawiedzeni. W tym rejonie Teneryfy utrzymuje się większa wilgotność, dlatego jest tu bardziej zielono w porównaniu z południem wyspy. To znakomite miejsce dla tych, których męczy suche, gorące powietrze i potrzebują nieco wytchnienia. W Puerto de la Cruz działa wiele restauracji z kuchnią z różnych stron świata. Tutejsze hotele stanowią część miasta, na ulicach turyści mieszają się z miejscowymi. Warto zatrzymać się np. w 4-gwiazdkowym Bahía Príncipe San Felipe wznoszącym się tuż nad brzegiem Atlantyku. Jego 261 w pełni wyposażonych pokoi z dużymi łóżkami ma wyjście na balkon lub taras – można ©© BAHÍA PRÍNCIPE HOTELS & RESORTS wybrać widok na Teide lub ocean. Do dyspozycji gości są dwa baseny (wewnętrzny i zewnętrzny), trzy restauraSS Zadbany basen w Bahía Príncipe San Felipe
JESIEŃ 2017
cje i snack-bar oraz centrum spa. Oferta obejmuje pobyt z wyżywieniem częściowym bądź w formie all inclusive. Sieć Bahía Príncipe Hotels & Resorts ma na Teneryfie trzy obiekty (oprócz Bahía Príncipe San Felipe w samym sercu Puerto de la Cruz – Bahía Príncipe Costa Adeje i Bahía Príncipe Tenerife) i obecnie buduje kolejny, już czwarty. Będzie on znajdował się na południu wyspy w okolicy pól golfowych i międzynarodowego lotniska (Aeropuerto de Tenerife Sur). Otwarcie tego luksusowego 5-gwiazdkowego hotelu zaplanowano na 1 listopada 2018 r.
©© BAHÍA PRÍNCIPE HOTELS & RESORTS
SS Kompleks Bahía Príncipe San Felipe
117
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./ALEX BRAMWELL (LEX)
zoologiczno-botanicznym zobaczymy rozmaite gatunki papug i zajrzymy do ogromnego pingwinarium. W akwarium można obserwować rzadkie zwierzęta wodne. Organizowane są tu pokazy z udziałem delfinów, orek i uchatek kalifornijskich (uszanek kalifornijskich). Na południu wyspy (w Costa Adeje) leży Siam Park, jeden z największych w Europie parków tematycznych z atrakcjami wodnymi. Swoim stylem nawiązuje do architektury
SS Rodzinna wycieczka kajakami w rejonie spektakularnych klifów koło Los Gigantes
Tajlandii. Znajduje się w nim mnóstwo basenów i niezwykłych zjeżdżalni. Poza tym prowadzi się tutaj lekcje surfingu na sztucznych falach. Na zachodnim krańcu Teneryfy można wyruszyć z miasteczka Los Gigantes w rejs statkiem ze szklanym dnem na obserwowanie delfinów i wielorybów. Organizatorzy wycieczki zapewniają, że jej uczestnikom na pewno uda się zobaczyć te piękne morskie ssaki.
Atrakcji na tej magicznej wyspie jest – oczywiście – znacznie więcej, niż byłam to w stanie opisać w krótkim artykule. Na szczęście po przybyciu z Polski na Teneryfę należy cofnąć zegarek o godzinę, dzięki czemu przynajmniej przez chwilę można mieć nadzieję, że w trakcie jednego wyjazdu wystarczy nam czasu na wszystko.
JESIEŃ 2017
118 EUROPODRÓŻE
TENERYFA KRADNIE SERCA
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./ALEX BRAMWELL (LEX)
opracował: MICHAŁ DOMAŃSKI
SS Playa El Duque otrzymała w 2017 r. po raz kolejny prestiżową Błękitną Flagą
<< Słoneczna, pełna różnorodnych atrakcji i oszałamiających widoków Teneryfa, nazywana często słusznie wyspą wiecznej wiosny albo kontynentem w miniaturze, potrafi skraść serca nawet najbardziej wymagającym turystom. Specjalnie z myślą o naszych Czytelnikach poprosiliśmy dwie ekspertki, które znają wyśmienicie cały kanaryjski archipelag, o krótkie wypowiedzi poświęcone – według nich – najbardziej urokliwym miejscom i rzeczom na tej najludniejszej hiszpańskiej wyspie. Z rozmów z nimi wynika, że na klimatycznej, magicznej Teneryfie każdy znajdzie coś dla ciała i ducha, zrelaksuje się i naładuje baterie. I to wszystko czeka na nas przez okrągły rok! >> JESIEŃ 2017
119 MAJKA ROMEL MENEDŻER DS. SPRZEDAŻY SIECI BAHÍA PRÍNCIPE HOTELS & RESORTS `` Na Teneryfie jestem dosyć często z uwagi na mój zawód. Za każdym razem wracam na nią z ogromną chęcią i to nie tylko ze względu na panujący w tym regionie przyjazny klimat, ale również tutejszą przyrodę, ludzi i… kuchnię. Podczas pobytu na północy wyspy zawsze odwiedzam swoje ulubione guachinches. Dawniej były one funkcjonującymi przy winnicach jadłodajniami. Aby umilić klientom zakup wina, gospodarze urządzali odpowiednio pokój czy garaż i serwowali w takim lokalu domowe jedzenie. Dziś guachinches są rodzinnymi placówkami gastronomicznymi, w których sprzedaje się ©© BAHÍA PRÍNCIPE HOTELS & RESORTS trunki własnej produkcji i tradycyjne regionalne potrawy takie jak escaldón de gofio (gofio z bulionem), garbanzas (gotowana ciecierzyca), ropa vieja (w tłumaczeniu „stare ubranie” – długo gotowane kawałki mięsa), papas arrugadas con mojo (ziemniaki w mundurkach z sosem) itp. Dlatego jeżeli ktoś lubi nowe doświadczenia kulinarne, koniecznie musi odwiedzić jedno z takich miejsc.
było gotowe do sprzedaży. Dzisiaj te lokale otwarte są z reguły cały rok i mają więcej pozycji w menu (mimo iż normy mówią tylko o trzech potrawach). Cokolwiek zamówimy, możemy być pewni, że porcje będą duże, a dania – świeże i gorące. Z napojów podaje się tu zazwyczaj głównie wino i wodę. Turystów pozytywnie zaskakują ceny w tych miejscach. Za naprawdę niewielkie pieniądze (czasem nawet mniej niż 20 euro) można w nich sporo i smacznie zjeść.
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./SARA SÁNCHEZ – ROMO COSTA
SS Smaczne gofio z bulionem podane w miskach
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./EDITORIAL LEONCIO RODRÍGUEZ – EL DÍA
SS Rolnicza gmina Tegueste słynie z wyśmienitych win i klimatycznych guachinches
Guachinches od czterech lat podlegają specjalnym przepisom prawnym. Dawniej istniało ponad 500 lokali tego typu, obecnie prawo do oficjalnego korzystania z tej nazwy posiadają jedynie 93. Ich oferta gastronomiczna powinna być ograniczona. W guachinche zwykle oferowano nie więcej niż trzy dania i to w czasie, kiedy wino własnej produkcji
Niektóre guachinches mają przemyślany wystrój, ale przeważnie są to prosto urządzone tarasy, pokoje czy garaże w ciekawej okolicy, np. w górach bądź przy plantacjach bananów. Najwięcej tego typu lokali znajduje się na północy Teneryfy w gminach La Orotava, Santa Úrsula, La Victoria de Acentejo, Tacoronte, El Sauzal i Tegueste i w rejonach, do których dostaniemy się jedynie samochodem. Dlatego gościom naszego hotelu Bahía Príncipe San Felipe w Puerto de la Cruz decydującym się na wynajęcie auta zawsze polecam odwiedzenie jednego z guachinches. Ponieważ stały się one niezmiernie popularne (szczególnie wśród mieszkańców wyspy), powstała specjalna aplikacja na telefon – Guachapp®, dzięki której można dotrzeć nawet do tych najbardziej ukrytych. Właśnie kilka tego rodzaju klimatycznych lokali to moje magiczne miejsca na Teneryfie.
MAJKA SZURA Wjeżdżam w głąb wyspy, mijając niewielką miejscowość Masca położoną u wejścia do wąwozu o tej samej nazwie. `` Teneryfa uchodzi za bardzo popularny wśród turystów region. Kurort Las Américas (Playa Nad brzegiem Oceanu Atlantyckiego pozostały majestade las Américas) z licznymi hotelami i promenadą z markowymi butikami bez przerwy tyczne klify wznoszące się na 300 do 600 m. Rozkładam rozbrzmiewa muzyką. Na szczęście wyspa jest tak rozległa, że jeśli tylko wybierzemy się piknikowe dania na kraciastej serwecie i patrzę z jednej z polan na strzelisty szczyt wulkanu, zwykle idealnie winieco dalej, spokojnie znajdziemy na niej jakieś ciche miejsce. Wspaniale podróżuje się doczny na tle bezchmurnego nieba. Otaczają mnie żółte po Teneryfie samochodem z napędem na cztery koła, który bez trudu pokonuje wzniesienia w drodze do podnóża wulkanu Teide (3718 m n.p.m.). Dla mnie najwięcej magii mają i zielone mchy, amarantowe i różowe kwiaty oraz cisza. ©© POLKA TRAVEL Opieram się wygodnie i czytam książkę. w sobie tutejsze krajobrazy. Intensywne, soczyste kolory miejscowa roślinność niewątpliwie zawdzięcza żyznej wulkanicznej ziemi. Pejzaże zaskakują ogromną różnorodnością – tworzą je czarny piasek, grafitowe klify, czerwone i zielone skały, terakotowe fasady domów, miętowe łodygi sukulentów, kolorowe kobierce kwiatowe, turkusowe morze i chabrowe niebo. WŁAŚCICIELKA BIURA PODRÓŻY POLKA TRAVEL
©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./ALEX MARTÍN ROS
SS Wiekowa dracena w pełnym magii Icod de los Vinos
Potem ruszam na północ, jeszcze bardziej barwną i zieloną, do Icod de los Vinos, założonego na przełomie XV i XVI w. Mijam winnice i uprawy bananowców, a także ogromne, szarozielone draceny zwane smoczymi drzewami. Najstarszy okaz tej rośliny na Teneryfie znajduje się właśnie we wspomnianym miasteczku. Białe fasady domów kontrastują pięknie z tą zielenią. Siadam na małym rynku i piję mocną kawę. W takich magicznych chwilach można nasycić się widokiem bajecznej przyrody i ciszą. To niesamowite ©© PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./ALEX MARTÍN ROS przeżycie przywracające siły. Polecam każdemu spróbować SS Wioskę Masca założono na zboczu zapierającego dech w piersiach wąwozu go doświadczyć!
JESIEŃ 2017
120 EUROPODRÓŻE
HISZPAŃSKIE
WYBRZEŻE ŚWIATŁA JESIEŃ 2017
©© WWW.CADIZTURISMO.COM
121
SS Zahara de la Sierra – jedno z białych miasteczek Andaluzji
<< Andaluzyjskie Wybrzeże Światła – Costa de la Luz – jest mniej znane i rzadziej odwiedzane niż Costa del Sol, ale za to bardziej naturalne i zjawiskowe. Jego szerokie piaszczyste plaże często są zupełnie odludne. Z tych położonych najdalej na południe widać Afrykę. Wydaje się, że znajduje się ona tak blisko, iż można niemal dotknąć wzgórz po przeciwnej stronie Cieśniny Gibraltarskiej. W tym rejonie Hiszpanii leży poza tym Kadyks, jedno z najstarszych miast w Europie, i słynny trójkąt sherry, gdzie produkuje się to wyśmienite wzmacniane wino. >>
JESIEŃ 2017
122 EUROPODRÓŻE
©© EMPRESA PÚBLICA PARA LA GESTIÓN DEL TURISMO Y DEL DEPORTE DE ANDALUCÍA, S. A.
SS Znakomita słynna szynka iberyjska z Huelvy
©© WWW.CADIZTURISMO.COM
©© WIKIMEDIA COMMONS/MIGUEL ÁNGEL „FOTÓGRAFO”
SS Monasterio de Santa María de la Rábida z XIV–XV w. w Palos de la Frontera
SS Tuńczyk cenionej firmy Conservera de Tarifa
SS Flamingi różowe żyją w Parku Narodowym Doñana i rezerwacie Marismas del Odiel
osta de la Luz rozciąga się nad Oceanem Atlantyckim od Tarify do ujścia rzeki Gwadiany. Wybrzeże Światła należy do wspólnoty autonomicznej Andaluzji. Pod względem turystycznym to nadal region bardziej spopularyzowany wśród Hiszpanów niż przybyszów z zagranicy. Warto sprawdzić, co ich do niego przyciąga.
Kolumb wyruszył na poszukiwania drogi do Indii. Costa de la Luz ma do zaoferowania dużo więcej, niż mogłoby się wydawać.
C
W 2017 r. Hiszpańską Stolicą Gastronomii (Capital Española de la Gastronomía) została Huelva. To trochę zapomniane przez turystów 150-tysięczne miasto od dawna słynie z doskonałej kuchni. Poza tym na Wybrzeżu Światła mieszkają bardzo przyjaźni ludzie, są tu też dzikie plaże nad oceanem i wspaniałe rezerwaty przyrody. Stąd sam Krzysztof
JESIEŃ 2017
W SĄSIEDZTWIE PORTUGALII Naszą podróż po Wybrzeżu Światła zaczynamy od miejsca, gdzie Hiszpania spotyka się z Portugalią, czyli prowincji Huelva. Siedziba jej władz znajduje się w mieście o tej samej nazwie, które jak wspomniałam jest w tym roku Hiszpańską Stolicą Gastronomii. Warto więc wybrać się na kulinarną wyprawę po tym regionie, szczególnie że wyznaczono w nim specjalne szlaki tapas oraz organizowane są wycieczki do winnic i wytwórni lokalnych produktów. Oprócz tego odbywają się tu jeszcze warsztaty z kuchni andaluzyjskiej.
©© RUTAS MARINERAS
Huelva leży u ujścia rzeki Tinto do Oceanu Atlantyckiego. W mieście podaje się wyborne owoce morza. Małże, żabnice, mątwy i rzadko spotykane białe krewetki serwują liczne restauracje i chiringuitos, czyli plażowe bary. Te ostatnie specjalizują się głównie w daniach z grilla. Poza tym w kuchni używa się też świeżych owoców i warzyw (dojrzewających w ciepłych promieniach słońca), doskonałych mięs, regionalnej oliwy i białego wina. Udział w tutejszym kursie gotowania stanie się z pewnością ucztą dla zmysłów. Mniej więcej 15 km na południowy wschód od Huelvy znajduje się miejscowość Palos de la Frontera, z której portu (Puerto de Palos) w dniu 3 sierpnia 1492 r. statkami La Pinta, La Niña i Santa María wyruszyła ekspedycja dowodzona przez Krzysztofa
123
©© WIKIMEDIA COMMONS/CARLOS DELGADO
SS Rezerwat Naturalny Laguna de El Portil zamieszkują liczne ptaki wodne
SS Islantilla Golf Resort – prestiżowy kompleks golfowy z hotelem w Islantilli
Kolumba. W tej okolicy na uwagę zasługuje franciszkański klasztor – Monasterio de Santa María de la Rábida. Z mieszkającymi w nim zakonnikami przyszły odkrywca Ameryki omawiał plany wyprawy. Poniżej, przy nabrzeżu umieszczono wierne kopie jego trzech karawel. Z kolei w klasztorze w Moguer (Monasterio de Santa Clara) Krzysztof Kolumb modlił się ponoć całą noc (z 15 na 16 marca 1493 r.) po powrocie ze swojej pierwszej podróży w podziękowaniu za szczęśliwe dopłynięcie do Hiszpanii. To miasteczko warto jednak zwiedzić raczej ze względu na jego niezwykły urok, który nadają mu piękne barokowe rezydencje, małe place i zacienione dziedzińce. Oczywiście, nie wolno również zapomnieć o spróbowaniu lokalnych przysmaków.
©© EN.ISLANTILLAGOLFRESORT.COM
Na zachód od Huelvy aż do rzeki Gwadiany rozciągają się białe, piaszczyste plaże. Od reszty lądu oddzielają je wydmy i lasy iglaste. W wielu miejscach można natknąć się na mokradła, które bywają objęte ochroną. Najsłynniejszy z takich obszarów to Paraje Natural Marismas del Odiel. Kurortów nie ma tu zbyt wiele i odpoczywają w nich przeważnie Hiszpanie. Ostatnio powstają jednak w tym rejonie profesjonalne pola golfowe i luksusowe mariny, nastawione na przyciągnięcie bogatych turystów.
PLAŻE I POLA GOLFOWE W tej części Andaluzji urzekają szczególnie rozległe przestrzenie, szerokie, niezatłoczone plaże i rezerwaty przyrody. Do najbardziej znanych kurortów należy
Punta Umbría położona na południowy zachód od Huelvy. Miejscowość założyli Brytyjczycy, którzy na przełomie XIX i XX w. eksploatowali kopalnie w głębi prowincji. Ok. 8 km dalej leży Laguna de El Portil z pięknymi plażami i licznymi chiringuitos. W jej pobliżu znajduje się słodkowodna laguna. To doskonałe miejsce do obserwowania różnych gatunków ptaków, np. perkozów dwuczubych, perkozków, modrzyków czy czapli siwych. Kolejnym kurortem w tym rejonie jest La Antilla w gminie Lepe. Niegdyś była to wioska rybacka. Obecnie latem przyjeżdżają tu tłumnie Hiszpanie, aby odpocząć od upalnych andaluzyjskich miast. Miejscowość graniczy z Islantillą – ekskluzywnym kurortem ze wspaniałą plażą o tej samej nazwie i największym polem golfowym w okolicy (Islantilla Golf Resort). Jeszcze dalej leży Isla Cristina. Jak wskazuje nazwa, kiedyś była ona położona na wyspie. Jedna z tutejszych szerokich plaż – Playa de la Gola – ciągnie się przez 800 m i słynie z doskonałych warunków do uprawiania windsurfingu. Ostatnim miasteczkiem na tym przygranicznym szlaku jest Ayamonte. Warto wybrać się na spacer wśród jego urokliwych historycznych zabudowań i wąskich uliczek, częściowo wyłączonych z ruchu samochodowego. Najbliższe plaże znajdują się w nowym kurorcie Isla Canela z malowniczymi wydmami i polem golfowym (Isla Canela Golf) oraz w Punta del Moral. Dalej zaczyna się już Portugalia. W tym rejonie prowincji Huelva koniecznie trzeba spróbować lokalnych specjałów, takich jak raya en pimentón (płaszczka w papryce).
ZIELONE MOKRADŁA I CZERWONE KOPALNIE Parque Nacional de Doñana (543 km2) to jedno z obowiązkowych do odwiedzenia miejsc na trasie podróży po Wybrzeżu Światła. Nie bez powodu wpisano go w 1994 r. na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. W granicach parku leżą podmokłe tereny położone wzdłuż prawego brzegu rzeki Gwadalkiwir, wybrzeże, które od stałego lądu oddzielają wędrujące wydmy porośnięte jałowcem, malownicze laguny, las dębowo-sosnowy, wrzosowiska i zarośla. Ten wyjątkowy ekosystem upodobały sobie rzadkie gatunki zwierząt. Największą atrakcją są tu ptaki, zlatujące się późną jesienią, kiedy mokradła ponownie wypełniają się wodą po suchym, upalnym lecie. Można wówczas obserwować
JESIEŃ 2017
124 EUROPODRÓŻE flamingi, bociany, czaple, szczudłonogi, kobuzy, kormorany, sępy, rybitwy czy stepówki. Wstęp do parku jest ściśle kontrolowany. Turyści mają do wyboru spacer na własną rękę jedną z wytyczonych ścieżek lub wykupienie wycieczki z przewodnikiem. Za tymi ostatnimi należy rozejrzeć się w okolicy. Centro de Visitantes El Acebuche organizuje 4-godzinne wyprawy 20-osobowym autobusem. Discovering Doñana w El Rocío oferuje m.in. zwiedzanie parku samochodami terenowymi z przewodnikiem i sprzętem optycznym, co trwa ok. 5–6 godz. Doñana Nature, także z tej miejscowości, sprzedaje wycieczki tematyczne (fotograficzne i ornitologiczne), których uczestnicy również poruszają się autem z napędem na cztery koła. Położony niedaleko wybrzeża klub Doñana Hípica El Pasodoble organizuje wyprawy konne i łączone, konno-samochodowe po wydmach i plażach. Wspomniane El Rocío przypomina trochę Dziki Zachód. Miejscowość leży na północno-zachodnich obrzeżach parku. Nie ma w niej dróg asfaltowych ani brukowanych, są za to szerokie piaszczyste ulice, wzdłuż których stoją białe domy w stylu kolonialnym. Przy nich zamiast samochodów parkują bryczki i konie. Głównym i bardzo charakterystycznym budynkiem jest tu Santuario de Nuestra Señora del Rocío (Ermita de El Rocío). W środku znajduje się figurka Najświętszej Marii Panny z Rocio (Virgen del Rocío). Legenda głosi, że pewnego dnia myśliwy zobaczył ją w koronie drzewa. Zabrał figurkę ze sobą, ale po drodze zasnął. Gdy spał, ta w cudowny sposób wróciła na drzewo. Właśnie w jego miejscu stoi podobno dzisiejsze sanktuarium, do którego każdego roku w Zielone Świątki (uroczystość Zesłania Ducha Świętego) przybywają tłumnie pielgrzymi z całej Andaluzji. Romería de El Rocío jest okazją do wspólnego świętowania, biesiadowania i tańczenia flamenco do białego rana. Na piaszczystych ulicach można wtedy spotkać kolorowe bryczki, kobiety w pięknych strojach z falbanami, smukłe rasowe konie i biegające wesoło dzieci. To widok doprawdy jedyny w swoim rodzaju. Ciekawą okolicę stanowi także rejon 100-kilometrowej rzeki Tinto. Surrealistyczne pejzaże w kolorze żółci, czerwieni, różu, brązu i szarości, przypominające krajobrazy z Marsa, można podziwiać w parku obejmującym obszar kopalni odkrywkowych (Parque Minero de Riotinto). Nazwa rzeki (tinto znaczy czerwony) pochodzi od barwy jej wody – minerały wy-
JESIEŃ 2017
©© EMPRESA PÚBLICA PARA LA GESTIÓN DEL TURISMO Y DEL DEPORTE DE ANDALUCÍA, S. A.
SS Romería de El Rocío to pielgrzymka, w której bierze udział ponad 1 mln osób
SS Kolejka turystyczna przejeżdżająca przez obszar Parque Minero de Riotinto
płukiwane z ziemi nadają jej odcień czerwieni. Wspomniane kopalnie uchodzą za jedne z najstarszych na świecie i mają wyjątkową historię. Surowce wydobywano tu już w czasach starożytnych, ok. 5 tys. lat temu. Niektórzy uważają ten obszar za legendarne kopalnie króla Salomona. W okolicy do dziś można natknąć się na biblijne nazwy, takie jak chociażby Cerro Salomón, czyli Wzgórze Salomona. Wraz z końcem panowania Rzymian zaprzestano wydobycia. W 1873 r. tereny te od rządu Hiszpanii wykupili Brytyjczycy. Kopalnie na nowo za-
©© PARQUE MINERO DE RIOTINTO
częły działać i stały się głównym źródłem zaopatrzenia w miedź i siarkę w Europie. Dziś turyści zwiedzają ich rejon specjalną kolejką (Ferrocarril Minero).
SZLAK SZYNKI Z 1992 r. pochodzi film Jamón, jamón (Szynka, szynka), w którym wspólnie wystąpili Penélope Cruz i Javier Bardem (małżeństwo od 2010 r.). Na północy prowincji Huelva, w górzystej okolicy znajduje się miejscowość Jabugo słynąca z produkcji jednej z najbardziej renomowanych szy-
125
©© DAVID IBAÑEZ MONTAÑEZ
SS Katedra św. Krzyża w Kadyksie widziana z nadmorskiej promenady Campo del Sur
SS Zamek św. Sebastiana – forteca położona na wysepce koło plaży La Caleta
nek iberyjskich (jamón ibérico) – Jamón de Jabugo. O tym, że Hiszpanie nie wyobrażają sobie życia bez tego specjału, niech świadczy fakt, iż pachnącą suszoną świńską nogę wręczają sobie w prezencie z najprzeróżniejszych okazji – ślubu, urodzin czy zaczęcia nowej pracy. Samo miasteczko jest może mało atrakcyjne ze względu na działające w nim liczne fabryki i rzeźnie, to jednak najlepsze miejsce na spróbowanie lokalnego przysmaku lub zakupy. Warto zwiedzić również pobliskie okolice, włącznie z miejscowością Aracena, gdzie trze-
©© DAVID IBAÑEZ MONTAÑEZ
ba koniecznie wstąpić do Muzeum Szynki (Museo del Jamón). Polecam też obejrzeć wspomniany film. Najlepiej zrobić to po powrocie z Hiszpanii, a w trakcie seansu delektować się pyszną szynką kupioną w Jabugo.
STAROŻYTNE MIASTO Kadyks należy do najstarszych bez przerwy zamieszkanych miast Europy. Założony przez Fenicjan w XII w. p.n.e. port był znany jako Gádir (dlatego do dziś na tutejszych mieszkańców mówi się gaditanos). Po Fenicjanach panowali tu Kartagińczycy,
Rzymianie, Bizantyjczycy, Wizygoci i Maurowie. W czasach tych ostatnich miasto nieco podupadło. Sytuacja zmieniła się jednak, kiedy zaczęła się era wielkich odkryć geograficznych. Krzysztof Kolumb wyruszył w swoją drugą (25 września 1493 r.) i czwartą podróż (9 maja 1502 r.) właśnie stąd. Pieniądze płynące z Ameryki i fakt, że Gwadalkiwir zamulił się, przez co Sewilla przestała być ważnym portem przeładunkowym dla towarów z Nowego Świata, przyczyniły się do znacznego rozwoju Kadyksu. Współcześnie to 120-tysięczne miasto znowu się odradza, głównie za sprawą turystyki i słynnego karnawału. Aby przekonać się, jak niezmierzoną morską przestrzeń mieli przed sobą pierwsi żeglarze udający się na odkrywcze wyprawy, trzeba wdrapać się na dzwonnicę Katedry św. Krzyża (Catedral de la Santa Cruz de Cádiz). Rozpościerający się z niej spektakularny widok na ocean powoduje, że zaczynamy rozumieć nieodpartą chęć wypłynięcia w nieznane. Sama świątynia także robi wrażenie. Ogromną, w większości barokową budowlę otaczają piękne wysokie palmy i wąskie uliczki, co budzi skojarzenia z kubańską Hawaną. Takie wrażenie musiał zapewne odnieść reżyser jednego z filmów o brytyjskim agencie Jamesie Bondzie Śmierć nadejdzie jutro (2002 r.). Scena, w której bohaterowie odgrywani przez Pierce’a Brosnana i Halle Berry spotykają się po raz pierwszy na Kubie, nakręcona została na malowniczej plaży La Caleta w Kadyksie. W tle widoczny jest nawet Zamek św. Sebastiana (Castillo de San Sebastián). W tym mieście z pewnością należy też odwiedzić Barrio del Pópulo. W tej starej dzielnicy łatwo trafić na spontaniczny koncert flamenco. Nieraz z wnętrz barów słychać dźwięk gitar i zawodzący śpiew oraz okrzyki Olé!. Nie ma nic przyjemniejszego niż połączenie andaluzyjskiej muzyki z jedzeniem. Trzeba jednak pamiętać, że w Andaluzji obowiązuje sjesta, co oznacza, że większość lokali (poza bardzo turystycznymi) bywa zamknięta w godzinach od 16.00 do ok. 20.00. Hiszpanie kolację jadają późno, a zaczynają zazwyczaj od tapear, czyli chodzenia od baru do baru na tapas, żeby wreszcie ok. 21.00–22.00 zasiąść do większego posiłku. Do przekąsek bardzo często zamawiają popularne tutaj wino jerez (sherry).
KRAINA SHERRY Ponad 20 lat temu José Ignacio Domecq González (1914–1997) za pomocą węchu testował sherry, które produkował w bodedze
JESIEŃ 2017
126 EUROPODRÓŻE
©© NOSOLOJEREZ
SS Jerez de la Frontera – pomnik Manuela María Gonzáleza, twórcy González Byass
SS Bodega należąca do znanej firmy Osborne w El Puerto de Santa María
(winiarni) Domecq. Był najlepszy w Andaluzji i potrafił wyczuć najdelikatniejsze niuanse w winie, dlatego nazywano go La Nariz, czyli Nos. Wiele rodzin zajmujących się
produkcją jerezu, mimo obcego pochodzenia, z czasem weszło do grona hiszpańskiej arystokracji. I chociaż większość bodeg kontrolują dzisiaj międzynarodowe
TT Plaza del Cabildo w historycznym centrum miasta Sanlúcar de Barrameda
JESIEŃ 2017
©© WWW.CADIZTURISMO.COM
©© WWW.CADIZTURISMO.COM
koncerny, potomkowie ich założycieli ciągle sprawują pieczę nad swoim płynnym skarbem. Historia sherry zaczyna się jednak dużo wcześniej. Winorośle na tym terenie uprawiano już od czasów fenickich. Tradycję tę pielęgnowali również Rzymianie i Maurowie. To ci ostatni do fermentacji owoców dodali destylację i zapoczątkowali produkcję win wzmacnianych. Po ich wygnaniu w XIII stuleciu chrześcijanie kontynuowali wytwarzanie i eksport trunku, który był już wówczas znany jako sherry. Krzysztof Kolumb zabrał go ze sobą do Nowego Świata, a Ferdynand Magellan – na wyprawę dookoła globu. W 1587 r. na Kadyks napadł angielski korsarz Francis Drake. Wśród jego łupów znajdowało się ok. 3 tys. beczek z jerezem. Wino to zyskało sobie dużą popularność w Wielkiej Brytanii i stało się ważnym towarem eksportowanym do tego kraju.
127
SS Białe miasteczko Ubrique słynie z wysokiej jakości wyrobów skórzanych
Aby zwiedzić najsłynniejsze bodegi, spróbować ich produktów i poczuć się trochę jak w dawnych arystokratycznych czasach, należy wybrać się do tzw. trójkąta sherry. Jego wierzchołki stanowią trzy najważniejsze miasta: Jerez de la Frontera, El Puerto de Santa María i Sanlúcar de Barrameda. W tym pierwszym, położonym w głębi lądu, można odnaleźć zarówno pozostałości po panowaniu Maurów, np. imponujący Alkazar (mauretańską twierdzę, pochodzącą najprawdopodobniej z XII w.) i arabskie łaźnie, jak i zabytki chrześcijańskie, reprezentowane m.in. przez majestatyczną
©© ARTE UBRIQUE
Katedrę. W okolicy znajduje się też wspaniały klasztor kartuzów (Cartuja de Santa María de la Defensión). W XV stuleciu zakonnicy ci zajmowali się hodowlą koni szlachetnej rasy (caballo cartujano). W końcu Jerez de la Frontera oprócz produkcji wina słynie również z Królewskiej Andaluzyjskiej Szkoły Sztuki Jeździeckiej. Warto zwrócić także uwagę na ciekawą architekturę budynków związanych z miejscowym przemysłem winiarskim, takich jak barokowy Palacio Domecq (Palacio del Marqués de Montana) czy winiarnie Tío Pepe (firmy González Byass produkującej legendarną już dziś
markę Tío Pepe) lub Bodegas Fundador Pedro Domecq (najstarsze w mieście, z 1730 r.). Jerez de la Frontera uchodzi też za ważny ośrodek flamenco. Aby przekonać się jak żywe wciąż pozostaje to zjawisko kulturowe, na które składa się muzyka, śpiew, taniec i strój, trzeba odwiedzić lokale typu tablaos lub peñas flamencas, gdzie organizuje się pokazy. Przy odrobinie szczęścia w ciepły wieczór można trafić na spontaniczny występ w jednym z licznych barów. Drugie z wymienionych miast, El Puerto de Santa María, jest popularnym celem weekendowych wypadów mieszkańców Kadyksu ze względu na piękne i długie piaszczyste plaże oraz spektakularne korridy odbywające się na jednej z największych aren walk byków w Hiszpanii (mogącej pomieścić ponad 12 tys. widzów) – Plaza de Toros. Swoją siedzibę od lat ma tu powszechnie znana hiszpańska firma produkująca m.in. wina i brandy, czyli Osborne (założona w 1772 r.). Można ją – oczywiście – zwiedzać, tak samo jak Bodegę Caballero i Zamek św. Marka (Castillo de San Marcos), należące do spółki Grupo Caballero, której historia zaczyna się w 1830 r. Gdy jedzie się przez Hiszpanię, nie sposób nie zauważyć ogromnych czarnych byków stojących przy drogach. Wspomniana firma Osborne w latach 50. XX w. zleciła wykonanie konstrukcji o tym kształcie i umieszczenie ich przy głównych trasach w ramach strategii reklamowej promującej jej brandy. Byki na początku były drewniane i mierzyły 4 m, potem pojawiły się też większe (7- i w końcu niemal 14-metrowe) ze względu na przepis zabraniający stawiania reklam w bliskiej odległości od jezdni (zbyt małe z daleka umykały uwadze). Kiedy wprowadzono prawo zakazujące reklamowania napojów alkoholowych w okolicy dróg, los toros de Osborne wydawał się przesądzony. Jednak czarne byki zdążyły się już zrosnąć z krajobrazem i stać jednym z symboli kraju, dlatego zdecydowano się je zachować, ale bez napisów reklamujących. Trzeci wierzchołek trójkąta sherry stanowi Sanlúcar de Barrameda. Stąd również w swoje wyprawy wyruszali Krzysztof Kolumb (30 maja 1498 r.) i Ferdynand
JESIEŃ 2017
128 EUROPODRÓŻE
©© ANTONIO TAPIA
©© WWW.CADIZTURISMO.COM
SS Kościół św. Piotra w Arcos de la Frontera
SS Playa de los Bateles w Conil de la Frontera ma długość 850 m
TT Playa Punta Paloma pełna wind- i kitesurferów
TT Plaza de Santa María z Ratuszem w centrum Tarify
©© JOSÉ MARÍA CABALLERO ©© MANUEL DE LA VARGA LÓPEZ
JESIEŃ 2017
SS Plaża Bolonia leży ok. 20 km na zachód od Tarify ©© WWW.CADIZTURISMO.COM
129 Magellan (20 września 1519 r.), a także konkwistador Francisco Pizarro (w 1513 r.). Dzisiaj miasto przyciąga turystów długimi piaszczystymi plażami i wyśmienitą manzanillą – najbardziej wytrawną i orzeźwiającą odmianą jerezu. Można jej spróbować podczas zwiedzania miejscowych winiarni. Do najstarszych z nich należą Bodegas Barbadillo (powstałe w 1821 r.).
BIAŁE MIASTECZKA I BRZEG OCEANU W głębi prowincji Kadyks na wzgórzach leżą pueblos blancos, czyli miasteczka z białymi domami, pamiętające jeszcze czasy Maurów. Najbardziej charakterystyczne wśród nich są Arcos de la Frontera (położone na malowniczym skalnym urwisku nad rzeką Guadalete), El Bosque (słynące z produkcji wysokiej jakości serów i wędlin oraz mebli artystycznych), Grazalema (świetna baza wypadowa dla miłośników pieszych i rowerowych wycieczek lub wspinaczki skalnej), Zahara de la Sierra (w pobliżu znajduje się widowiskowy wąwóz Garganta Verde) i Ubrique (znane już od średniowiecza ze swoich skórzanych wyrobów). Wybrzeże Światła ciągnie się aż po Tarifę, gdzie spotykają się wody Morza Śródziemnego i Oceanu Atlantyckiego. Po drodze do niej mija się urokliwą miejscowość Conil de la Frontera. Do tej dawnej wioski rybackiej, a dziś przyjaznego kurortu przyjeżdżają głównie hiszpańscy urlopowicze (ostatnio rośnie też liczba zagranicznych turystów). Miejscowość jest ładna i zadbana. Jednak jej największą atrakcją są plaże, zwłaszcza Playa de los Bateles. Dalej na południe znajduje się El Palmar de Vejer, które przyciąga surferów i kitesurferów ze względu na jedne z najlepszych
fal w okolicy. Zwykle panuje tu spokój, więc to dobre miejsce dla osób nie lubiących tłoku. Na wschód stąd leży Vejer de la Frontera. Jest to bez wątpienia jedno z najpiękniejszych białych miasteczek w całej Andaluzji. Kręte i wąskie uliczki prowadzą w nim do zamku, z którego rozpościera się niezmiernie malowniczy widok. Na rajską plażę do Los Caños de Meca w gminie Barbate przybywali kiedyś głównie ludzie chcący uciec od cywilizowanego świata. Dzisiaj stała się już ona dość znana, ale ciągle jest tutaj spokojniej niż na zatłoczonym Wybrzeżu Słońca (Costa del Sol). Dzięki temu, że niedaleko znajduje się park naturalny (Parque Natural de La Breña y Marismas del Barbate), ta sytuacja ma szansę się utrzymać.
Z WIDOKIEM NA AFRYKĘ Jak wspomniałam, granicę Wybrzeża Światła stanowi 20-tysięczna Tarifa. Może ona poszczycić się bogatą historią, a także pyszną kuchnią i swobodną atmosferą, tak lubianą przez miłośników sportów wodnych. Warto tu zajrzeć do historycznej części miasta. W okolicy tworzą się odpowiednie fale do uprawiania surfingu. To za sprawą wiatrów levante i ponente. Dzięki nim panują w tym rejonie również wręcz wymarzone warunki dla wind- i kitesurferów. Poza tym z Tarify można wypłynąć w rejs, w trakcie którego udaje się spotkać delfiny zwyczajne, delfinki pręgobokie, butlonosy i grindwale długopłetwe (przez cały rok), a nawet orki (od lipca do września), kaszaloty (zazwyczaj między marcem i sierpniem) czy płetwale (na ogół w okresie od maja do sierpnia)! Kursują stąd też z dużą częstotliwością promy do marokańskiego Tangeru. Jeśli ktoś
ma czas, warto wybrać się na taką wycieczkę i zobaczyć miejsce, gdzie włoski reżyser Bernardo Bertolucci kręcił film Pod osłoną nieba (1990 r.).
DOM NA WYBRZEŻU W trakcie podróży po Costa de la Luz i pełnych atrakcji prowincjach Huelva i Kadyks nieraz przychodzi turystom do głowy myśl, żeby tu zamieszkać. Gdy siedzi się przy kieliszku chłodnego sherry w cieniu palmy i patrzy na ocean, łatwo jest się rozmarzyć. Może więc warto przejrzeć liczne oferty z lokalnego rynku nieruchomości… Ceny są zróżnicowane: od bardzo wysokich, jak w przypadku dużego luksusowego osiedla Alcaidesa znajdującego się niedaleko Gibraltaru, na terenie gmin La Línea de la Concepción i San Roque w prowincji Kadyks, na zachodnim krańcu Costa del Sol, czy 85-tysięcznej miejscowości Chiclana de la Frontera oddalonej o ok. 25 km od Kadyksu, po niższe, gdy domy i apartamenty leżą trochę dalej od morza lub w nowo powstałych kurortach. Dla osób lubiących wycieczki zaletą tego rejonu Hiszpanii będzie jego położenie – blisko stąd do Portugalii i Afryki. Na koniec naszej wyprawy po niezmiernie urokliwym Wybrzeżu Światła i jego okolicach wrócimy na chwilę do tematu jedzenia. Jak powiedział w jednym z kulinarnych programów o Andaluzji Robert Makłowicz: prawdziwe zwiedzanie kończy się konsumpcją. Dlatego wizytę na Costa de la Luz proponuję zakończyć w jednym z klimatycznych barów z widokiem na afrykański brzeg w malowniczej Tarifie. Smażone kalmary czy grillowane tuńczyki popijane kieliszkiem wybornego sherry smakują w tym miejscu tak wyśmienicie, że aż chce się zostać na dłużej.
JESIEŃ 2017
130 EUROPODRÓŻE
KORSYKA
– SZALONY WYBRYK NATURY
<< Miejsca i rzeczy najprościej opisuje się poprzez podobieństwa do innych, powszechnie znanych. Fakt, że Korsykę tak scharakteryzować wyjątkowo trudno, jest bodaj największą zachętą, aby poznać ją bliżej. Najwyższa pora odkryć ten wciąż niezadeptany kawałek lądu piętrzący się między Europą a Afryką, tuż obok włoskiej Sardynii i niedaleko od toskańskiej Elby. >>
W
śród kuszących turystycznym rajem wysp Morza Śródziemnego ta francuska nadal pozostaje ewenementem. Korsyka nie jest typową krainą piaszczystych plaż ze zdjęć z katalogów biur podróży – tutaj krajobrazy zmieniają się niczym w kalejdoskopie. Zamiast setek obwarowujących wybrzeże komfortowych resortów wypoczynkowych
JESIEŃ 2017
znajdziemy na niej porozrzucane między morzem a górami niewielkie hotele, domy do wynajęcia i rodzinne pensjonaty oraz inne zdecydowanie bardziej kameralne obiekty noclegowe. Warto przygotować się na tę odmienność, aby w pełni z niej skorzystać. Można tu leniwie wylegiwać się nad krystalicznie czy-
stym morzem, spacerować po ocienionych wąwozach, wybrać się na górski trekking lub rejs po okolicy czy delektować się wykwintnym jedzeniem. Do wyboru jest mnóstwo rozmaitych tras, z których rozpościerają się urzekające widoki. Korsyką łatwo się zauroczyć właśnie ze względu na jej dziewicze oblicze, możliwość ucieczki od zgiełku codzienności i idealne warunki
131
©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA
SS Snorkeling przy plaży Acciaju w Porto-Vecchio
©© RENATA TRAVEL/WWW.INCOMINGRENATATRAVEL.COM
TT Genueńska Wieża Parata z XVI w. koło Ajaccio
SS Fiordowy port i marina w mieście Bonifacio ©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA
JESIEŃ 2017
132 EUROPODRÓŻE do aktywnego spędzania czasu. A wszystko to na wyciągniecie ręki, niecałe 2 godz. lotu z wybranych europejskich lotnisk (np. Frankfurtu nad Menem, Düsseldorfu, Paryża czy Wiednia-Schwechatu).
LENIUCHOWANIE NA PIASKU Po wylądowaniu w Bastii (położonej na północno-wschodnim brzegu wyspy) niełatwo zdecydować, od której z plaż rozpocząć urlop. Wschodnie wybrzeże to niemalże nieprzerwany pas piasku, oblewany przejrzyście czystą, słoną wodą. Gdziekolwiek zboczy się z wygodnej, wyjątkowo prostej głównej drogi, oczom ukazuje się nadmorski raj, tu i ówdzie urozmaicony małymi hotelami stojącymi przy miniaturowej promenadzie (jak choćby nieopodal Moriani). Częściej jednak trafia się po prostu na pusty brzeg zapraszający do plażowania. W opinii większości osób stale odwiedzających Korsykę odcinek ten jest jedynie przedsmakiem pocztówkowych zatok południa. Jeśli ktoś przybył na wyspę własnym autem (z któregoś z portów w kontynentalnej części Włoch), to wybrzeże rozciągające się od Bastii stanowi dla niego również pierwszy przystanek po zjechaniu z promu. Kiedy podąża się drogą RT10 na południe, plaże kuszą nieprzerwanie. Szczególnie trudno sobie odmówić postoju, gdy trasa za miejscowością Sari-Solenzara zaczyna się robić kręta i mija się kolejne najbardziej popularne i wysoko oceniane zatoki. Wśród nich znajdują się plaże Saint-Cyprien i Cala Rossa, a nieco dalej te najsłynniejsze: Palombaggia czy Rondinara. Woda jest tu zazwyczaj spokojna, do tego czysta i ciepła. W pasie płycizny, niemal wszędzie wydłużonym, mogą kąpać się nawet młodsze dzieci. Upstrzone wysepkami i zakolami półwyspów południowo-wschodnie wybrzeże to raj dla rodzin. Takie warunki, w połączeniu z gęstą siecią kempingów, sprawiają, że na leniwy wypoczynek najlepiej wybrać się właśnie tutaj. W zatokach porośniętych od strony lądu m.in. palmami da się czasem odnieść wrażenie, że uciekliśmy znacznie dalej od kontynentalnej Europy. Na niemal wszystkich plażach można także spędzić popołudnie przy drinku, a wieczorem spróbować potraw korsykańskiej kuchni w restauracjach położonych kilkanaście metrów od wody. Delektowanie się lokalnymi serami (na czele ze słynnym brocciu z owczego lub koziego mleka), winem, rybami, daniami z figami lub kasztanami nad brzegiem morza przy stoliku z bajecznym widokiem relaksuje
JESIEŃ 2017
w stopniu niemożliwym do oddania słowami. A jeśli obok przejedzie konna wycieczka lub przypomni nam się poranne nurkowanie z maską i rurką, to szybko uświadomimy sobie, że znaleźliśmy się na wyspie idealnej na udany urlop, który na długo pozostanie w pamięci. Po paru dniach spędzonych na plażowaniu wokół Porto-Vecchio na pewno będziemy chcieli wrócić na Korsykę. Jest tu w końcu jeszcze mnóstwo miejsc do zobaczenia. Wśród nich znajduje się perła południowego wybrzeża, usytuowane na wysokich klifach Bonifacio. Widoki z wycieczkowego rejsu, jak i ze ścieżek ciągnących się na południowy wschód od miasta zapierają dech w piersiach. Ale dużo przyjemności daje też samo przekraczanie miejskich bram, szwendanie się po uliczkach starej twierdzy, poznawanie miejscowej kulturalnej oferty, pokonywanie Schodów Króla Aragonii (L’Escalier du Roi d’Aragon), wreszcie szukanie otwartej restauracji na obiad (po południu w większości z nich podaje się najwyżej drinki, bo pełne menu wraca na stoły dopiero wieczorem, ok. godz. 19.00). Można również próbować znaleźć tu ślady pobytu Napoleona Bonapartego. W Bonifacio, jak i w Ajaccio (gdzie urodził się cesarz), stoi dom, w którym mieszkał francuski wódz. Oczywiście, trudno nie dostrzec wokół nastawienia na turystę, ale ponieważ miasto jest niewielkie (wraz z urokliwym cmentarzem da się je zwiedzić w jedno popołudnie lub wieczór), przyjezdni wciąż jeszcze mogą poczuć się w nim choć trochę jak odkrywcy, a nie jedynie klienci. Atrakcje południa dopełniają rzecz jasna kolejne piaszczyste plaże, ciągnące się aż po słusznie wychwalaną Roccapinę i bliźniaczą piękną Erbaju. Co prawda do tych ostatnich prowadzi kilkukilometrowa gruntowa droga, jednak warto podjąć wysiłek dotarcia do nich (chyba że kierowca czuje się niepewnie na zadrzewionych, wąskich trasach lub prześwit auta jest wyjątkowo mały). Tutaj także kończy się opisywana dotąd część wybrzeża – region głównie wypoczynkowy, łatwy w eksploracji i przygotowany na potrzeby turystów. Na ten jego turystyczny charakter składają się parkingi (położone również przy plażach), które bywają płatne, nieco łatwiejszy dostęp do nadmorskiej infrastruktury i toalet czy więcej miejsc zakwaterowania (w sezonie trzeba się liczyć z wyższymi cenami). Stosunkowo szybko można też przemieszczać się wzdłuż brzegu, gdyż trasę z Bastii do Bonifacio lub Roccapiny da się pokonać samochodem
w 4 godz. Natomiast przejechanie niewiele dłuższego odcinka na północno-zachodnim wybrzeżu albo w górzystym wnętrzu wyspy zajmie nam zdecydowanie więcej czasu.
PLAŻUJĄCE KROWY Na północ od stolicy Korsyki – Ajaccio – przeważają plaże bardziej kamieniste, po krótkim pasie gruboziarnistego piasku lub żwiru pojawiają się tu gwałtowne uskoki. Brzeg wypiętrza się w trudne do opisania kamienne nacieki, postrzępione hałdy i strzeliste wieże. Za uroczą miejscowością Piana jedna z najpiękniejszych widokowych dróg Europy wije się wąską nitką między takimi formacjami. Wzdłuż jej kilkukilometrowego odcinka rozpoczyna się wiele tras spacerowych. Kierowcy trudno skupić się w tym rejonie na prowadzeniu również z powodu aut stojących na krawędziach skalnych półek lub w pojedynczych wnękach wydrążonych w zboczach. Takie parkowanie nie jest przejawem braku umiejętności (wręcz przeciwnie!), po prostu ukształtowanie terenu wymusza wciskanie się w każdą szczelinę. W tej oszałamiającej kształtami krainie można zatrzymać się na odległym parkingu leżącym zaraz za wspomnianą Pianą, aby wyruszyć na długi trekking. Jeżeli po Calanques de Piana będzie komuś wciąż mało wrażeń, powinien zjechać górską, asfaltową dróżką do samego morza i wybrać się na krótki, kilkunastominutowy spacer do pięknej ukrytej zatoki z plażą Ficajola. Gdy podążamy dalej na północ, siłą rzeczy budzi się w nas zmysł odkrywcy, a to ze względu na brak ludzi nie tylko na drogach, ale i na plażach. O piasek tu już trudno i aby swobodnie wejść do wody, a w szczególności później z niej wyjść, przydaje się obuwie do pływania. Nagrodą za trudy są urocze zakątki. Na północnym zachodzie Korsyki na początku lub pod koniec sezonu nadal można odnieść wrażenie, że ta zielona wyspa czeka właśnie na nas, a nie peleton wczasowiczów. To rzadkie uczucie w popularnych wśród turystów miejscach dzisiejszej Europy. Jeśli więc kogoś nie odstraszają niezliczone zakręty i konieczność poczekania z kąpielą na dzień z mniejszymi falami, powinien zdecydować się na odpoczynek w tym rejonie. W tej części Korsyki mamy też szansę na poznanie jej najbardziej autentycznego oblicza, nieco rustykalnego, prostego, niekiedy odbiegającego od standardów, do jakich jest przyzwyczajony europejski turysta. Spotkanie z rodowitym Korsykaninem, nie podejmującym rozmowy w innym
133
©© RENATA TRAVEL/WWW.INCOMINGRENATATRAVEL.COM
©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA
SS Część zabytkowych zabudowań Bonifacio stoi na wysokich skalistych klifach
SS Ruiny wieży Mortella nad zatoką Saint-Florent
TT Górska trasa prowadząca do Bergerie de Vaccaghja
TT Kręta droga nad zatoką Porto i rezerwatem Scandola
©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA
SS Klimatyczny historyczny plac w Porto-Vecchio ©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA
©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA
JESIEŃ 2017
134 EUROPODRÓŻE
TT Wyprawa rowerowa szlakiem wiodącym przez tereny rezerwatu Punta di Spanu
TT Most wiszący nad górską rzeką Manganello
©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA
języku niż jedyny mu znany, a w dodatku jakby nieprzyjemnie zaskoczonym, że będzie nas gościć (choć dokonaliśmy internetowej rezerwacji), trzeba uznać za doświadczenie wpisujące się w odkrywanie lokalnej kultury. Jednak dzięki rosnącym przed tarasem kwiatom, odmianom cytrynowych drzew niemal wpychających gałęzie do kuchni, domowym konfiturom z fig i towarzyszącemu nam poczuciu, że oto oddychamy pełną piersią, a nie tylko odbywamy zasłużony urlop, odpoczniemy tu znacznie lepiej niż na oddzielonym serpentynami południu wyspy. Jeżeli komuś nie wystarczy siły lub przekonania, aby samodzielnie poznawać ten region, powinien przynajmniej wybrać się na rejs do Rezerwatu Naturalnego Scandola (Réserve Naturelle de Scandola; z Ajaccio lub Porto) – oszałamiająco pięknej, dziewiczej okolicy wybrzeża z zachwycającymi formami skalnymi, grotami i zatokami z plażami.
JESIEŃ 2017
Pętlę wokół Korsyki domyka nadmorska trasa z Calvi na Cap Corse – półwysep wyrastający za Bastią. Samo Calvi, północny odpowiednik Bonifacio, nie jest w stanie przyćmić swoim urokiem malowniczej miejscowości z południa, ale konkuruje z nią nie bez powodu, gdyż dużo łatwiej się do niego dostać i także okalają je plaże (m.in. z pięknym widokiem na miasto i odpowiednią infrastrukturą). W dodatku można tu też dotrzeć pociągiem, który jedzie trasą wiodącą zachwycającymi wąwozami i wijącą się wśród wzgórz opanowanych przez stada kóz i krów. Jeżeli ma się dość czasu i zapału oraz samochód terenowy, warto wyruszyć na północ na trudno dostępną, ale interesującą ze względu na swój pustynny charakter i odizolowanie, plażę Saleccia. To wspaniała wyprawa na cały dzień. Koniecznie należy zaopatrzyć się we własny prowiant, ponieważ po pokonaniu kilkunastu kilometrów
pustkowia na końcu oprócz pola kempingowego na turystę czeka już tylko piasek. Inną ciekawą propozycję stanowi objechanie Cap Corse. W trakcie takiej wycieczki odwiedza się uroczą artystyczną Erbalungę i zabytkowe kościoły (np. Kościół św. Julii w miejscowości Nonza). Odważniejsi przy bezwietrznej pogodzie wjeżdżają pozbawioną barierek drogą na szczyt Serra di Pigno i podziwiają niezapomniane widoki podczas spaceru ścieżką rozpoczynającą się kilkaset metrów przed końcem asfaltowej nawierzchni. Jeśli wyprawa po górach nie zakręci komuś w głowie zbyt mocno, zrobią to z pewnością lokalne wina, bo winnic (które zresztą można odwiedzać także w celu degustacji) w okolicy nie brakuje. Również każdy sklep, czy to prywatny, czy sieciowy, oferuje imponujący wybór korsykańskich trunków. I choć nie wszystko na wyspie spełnia standardy kontynentalnej Francji, selek-
135
©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA
SS Zapierający dech w piersiach widok na Cap Corse
©© ATOUT FRANCE/FABRICE MILOCHAU
cja win, ich oznaczenie i dbałość o istotne informacje w opisach poświadczają, że przynależność regionu do kraju z bogatymi tradycjami winiarskimi nie stanowi przypadku.
Jednak postrzeganie Korsyki jedynie przez pryzmat samego tylko wybrzeża jest błędne. Na prawdziwie aktywny wypoczynek pośród cudownych pejzaży zaprasza górzysty środek lądu. Wybór szlaków pieszych mamy ogromny: od prostych i krótkich, jak popularny, a niewymagający szczególnej kondycji odcinek z malowniczej miejscowości Ota do równie urokliwej Évisy prowadzący przez spektakularny wąwóz (Gorges de Spelunca), po trudne trasy z panoramicznymi widokami, położone powyżej 1500 m n.p.m. Górskie jeziora, a zwłaszcza wpadające do nich rzeki w wielu miejscach zachęcają do orzeźwiającej kąpieli w krystalicznie czystej wodzie i to mimo licznych spadków, wyżłobień i rynien. Wyspecjalizowane firmy umożliwiają korzystanie z tych naturalnych basenów i zjeżdżalni z wynajętym przewodnikiem i w ochronnych kombinezonach. Należy zdawać sobie sprawę, że jeśli Korsykanin, przywykły do panujących na wyspie warunków, nazywa ścieżkę łatwą, może nas czekać porządna wspinaczka, a szlaki według niego trudne to już zwykle wyzwania dla osób z doświadczeniem. Jednak nawet niespieszna przedpołudniowa wycieczka do polodowcowego jeziora Melo (1710 m n.p.m.) na końcu wąwozu Restonica albo wyprawa łagodnym podejściem na przełęcz Bavella (Col de Bavella – 1218 m n.p.m.) są zdecydowanie warte rozważenia i pozwalają poczuć dzikość korsykańskiego interioru. Z górskich dróg, takich jak choćby Scala di Santa Regina czy kilkunastokilometrowa trasa wąwozem Asco (zakończona węzłem pięknych pieszych szlaków), rozpościerają się wspaniałe widoki, ale trzeba przyznać, że wymagają one od kierowcy pewnego doświadczenia. Jeżeli już przetrwa on irytującą swawolę gnających na złamanie karku miej-
scowych, może zawahać się, gdy zobaczy stado krów czekających za zakrętem, kozy wskakujące przed samochód albo kilkanaście... świń. Szczególnie te ostatnie budzą wśród przyjezdnych tyle samo ciekawości, ile niechęci z powodu trudnego do opisania zapachu. Tutejsze krowy i świnie lubią przebywać na ciepłym asfalcie i na plażach, przy czym z turystami łączy je to, że preferują miejsca wolne od tłoku. W każdym razie na górskich drogach w środku wyspy czy też którejkolwiek z mniej uczęszczanych tras należy być przygotowanym na spotkanie ze zwierzętami hodowlanymi i nie wolno zakładać, że na widok auta rozpierzchną się w popłochu. To my będziemy musieli się do nich dostosować, wszak są u siebie i swoim zachowaniem zdają się ten fakt demonstrować.
GOTOWI DO DROGI Na takie okrążenie Korsyki zgodnie z ruchem wskazówek zegara, urozmaicone wizytami we wnętrzu lądu albo pobytem w jednym z opisanych regionów, trzeba przeznaczyć tygodniowy (wówczas będzie to bardzo intensywny wyjazd) lub lepiej dwutygodniowy urlop. Przed podróżą należy uwzględnić jeszcze kilka istotnych faktów. Najlepszym czasem na wypoczynek na wyspie połączony z plażowaniem i kąpielami w krystalicznej wodzie jest zdecydowanie lato, ale ponieważ w tym okresie bywa nieznośnie gorąco (i tłoczno), warto zdecydować się na przyjazd w czerwcu bądź wrześniu. Temperatura powietrza za dnia nierzadko wynosi wtedy powyżej 25°C, koszty pobytu będą niższe i można cieszyć się większą prywatnością. Ceny podstawowych artykułów są wyższe niż w Polsce, lecz nie osiągają poziomu tych ze Skandynawii czy najsłynniejszych
JESIEŃ 2017
136 EUROPODRÓŻE europejskich kurortów. Osoby oszczędniejsze nie muszą zamartwiać się o stan budżetu wyjazdowego, jeśli postawią na zakupy w marketach. Wizyta dla dwojga w wysoko ocenianej restauracji to przy posiłku składającym się z dań głównych i miejscowego wina wydatek 40–50 euro. Za pełną wykwintną kolację zapłacimy już 100 euro, nawet jeżeli zamówimy specjały szefa kuchni i wyśmienite desery. Korsykanie są zazwyczaj gościnni, ale poza droższymi lokalami
niż na kontynencie, a niedoświadczeni kierowcy będą skupiać się na mozolnym pokonywaniu zakrętów, ale korzystanie z własnego środka transportu pozwala na pełną niezależność. Dzięki tego rodzaju wolności można naprawdę poznać wyspę. Zresztą zdecydowaniu się na takie rozwiązanie sprzyja fakt, że brak tu typowych hotelowych kurortów, w których wykupuje się pobyty w formie all inclusive. Czy chcemy, aby okolica była płaska czy górzysta,
TT Malowniczy zachód słońca na Île de la Pietra
SS Restauracja przed XVI-wiecznym zamkiem w Algajoli
SS Pozzi – oczko wodne na łące na torfowisku
często można odnieść wrażenie, że jest się… intruzem, którego należy zlekceważyć lub zignorować. Błędem byłoby jednak dać się zirytować zbyt szybko! Pod maską surowości i nieprzystępności kryje się często prawdziwa serdeczność. Inna sprawa, że wyspiarze bywają rozdarci między uzależnieniem od dobrodziejstw turystyki a pragnieniem spokoju i wolności od trosk reszty świata. Nic więc dziwnego, że wspomniany brak sympatii w pierwszych kontaktach, o ile nie sfrustruje przybysza, zmienia się po pewnym czasie w życzliwość. Po Korsyce najwygodniej poruszać się wypożyczonym samochodem. Ceny wynajmu auta są nieco wyższe
wolimy zatokę otoczoną skałami czy lasem palmowym, widok na otwarte morze i cumujące łódki czy sąsiedztwo portu i restauracji, towarzystwo zagranicznych turystów czy raczej miejscowych – wybór zakwaterowania na Korsyce przypomina bardziej szukanie wakacyjnego domu niż obiektu o odpowiedniej liczbie gwiazdek. Ta wyspa stawia na indywidualizm i aktywność. To oczywiste, że dopiero na miejscu ma się szansę sprawdzić, które z rozmaitych wyspiarskich atrakcji będą idealne dla nas. Jednak choć nie sposób oddać w krótkim artykule całego uroku Korsyki – opisać przyjemności, jaką spra-
że wciąż istnieją nieznane doznania, na których poszukiwanie umysł wyrusza dopiero w takich miejscach. Słynny korsykański śpiew (w sezonie koncerty odbywają się w wielu miejscowościach) z podziałem na kilka głosów doskonale obrazuje charakter tego zjawiska. Jak twierdzą sami Korsykanie, dopiero gdy podstawowe głosy zespolą się, zabrzmią wspólnie, pojawia się nowy, dodatkowy głos. Umysł mamiony harmonią tego, co już go otacza, odkrywa jeszcze więcej. To dopiero sztuka! Dla takich cudownych przeżyć, kontemplowania niezwykłości i odkrywania świata warto wybrać się na fascynującą Korsykę.
©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA
wia muśnięcie delikatnej morskiej bryzy, i pieszczot turkusowej wody, można być pewnym, że podczas pobytu tutaj przeżyje się wiele zaskakujących doświadczeń. Widok górskiej kozy stojącej w ekwilibrystycznej pozie na ledwo przylegającym do ściany urwiska kamieniu, smak dzikich jeżyn na kolejnym 180-stopniowym zakręcie, imponujący wodospad droczący się z podmuchami wiatru – wszystko to działa na wyobraźnię i zdaje się udowadniać,
©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA
©© ATOUT FRANCE/ROBERT PALOMBA
JESIEŃ 2017
137
JESIEÅ&#x192; 2017
138 EUROPODRÓŻE Z KORSYKI NA POCZTÓWKOWĄ ELBĘ
SS Pinacoteca Foresiana w Portoferraio, jej założycielem w 1914 r. był Mario Foresi `` Na wschód od Cap Corse i Bastii na francuskiej Korsyce leży niezmiernie urokliwa Elba, największa wśród należących do Włoch Wysp Toskańskich (223,5 km² powierzchni), nazywana słusznie „Królową Archipelagu” (La Regina dell’Arcipelago). Urodzony 15 sierpnia 1769 r. w korsykańskim Ajaccio Napoleon Bonaparte przypłynął właśnie na nią, gdy w 1814 r. został zmuszony do abdykacji. Razem z nim przybyło 3 maja 600 żołnierzy Gwardii Cesarskiej. Chociaż słynny wódz Francuzów nie mieszkał na wyspie zbyt długo (uciekł z niej 26 lutego 1815 r.), podczas swojego pobytu tutaj nie próżnował. Wyspiarze zawdzięczali mu reformę podatków, modernizację dróg i wodociągów, wzniesienie nowych budynków, a nawet zmianę flagi, która obowiązuje do dziś. Turyści, którzy odwiedzają miejsca związane z Napoleonem Bonapartem na Korsyce, powinni więc zawitać również na odległą o mniej więcej 50 km Elbę. W jej stolicy, Portoferraio, znajduje się jego dawna główna rezydencja – Villa dei Mulini (Palazzina dei Mulini). Obecnie działa w niej muzeum cesarza. Umeblowane wnętrza urządzone są w stylu empire. Uwagę zwraca szczególnie sypialnia ze złoconym łożem i biblioteka ze zbiorem książek. W okolicy Portoferraio można także odwiedzić letnią posiadłość francuskiego wodza, czyli Villę di San Martino, otoczoną ogrodem z egzotycznymi roślinami (położoną w odległości kilku kilometrów od największego miasta wyspy). W sanktuarium maryjnym w miejscowości Marciana (Santuario della Madonna del Monte) cesarz spotkał się ze swoją polską kochanką Marią Walewską. Poza tym jego imieniem nazwano jedno ze źródeł wody mineralnej na zboczach Monte Capanne (1019 m n.p.m.) – Fonte di Napoleone. Podobno ulubionym winem Napoleona Bonapartego w czasie pobytu na toskańskiej wyspie było to wytwa-
rzane z miejscowego szczepu aleatico. W Portoferraio działa dzisiaj browar Birra Napoleon produkujący piwa rzemieślnicze o nazwach inspirowanych postacią wielkiego wodza. Na Elbie panuje typowo śródziemnomorski klimat. Latem bywa raczej przyjemnie ciepło niż upalnie, a zimą średnie temperatury wahają się między 8 a 14°C. Woda
SS Szeroka, czysta plaża Reale koło Porto Azzurro przyciąga wielbicieli snorkelingu w rejonie wybrzeża o długości 147 km ogrzewa się w miesiącach letnich do ok. 24°C. Ze względu na to i bardzo dużą przejrzystość wprost zachęca do kąpieli. Takie warunki sprzyjają też nurkowaniu, zwłaszcza że pod powierzchnią morza jest w okolicy naprawdę co oglądać. Koło Portoferraio na dnie spoczywa niemiecki samolot
SS Spiaggia di Cotoncello usytuowana nad tą samą zachwycającą zatoką co Sant’Andrea
JESIEŃ 2017
©© R. RIDI/VISITELBA.INFO
Junkers Ju 52, a niedaleko miejscowości Pomonte w gminie Marciana – frachtowiec Elviscot. W pobliżu Mariny di Campo pod wodą umieszczono posąg Matki Boskiej. Na spotkanie z morską fauną należy wyruszyć w rejon Capo Sant’Andrea, gdzie na skalnej ścianie ukrytej w głębinach wyrosła rafa koralowa, i pod wysepkę Scoglietto w sąsiedztwie Portoferraio na północy czy Capo Stella na południu. Poza tym na Elbie można uprawiać i inne aktywności. Na zboczach Monte Calamita (413 m n.p.m.) powstał Capoliveri Bike Park z trasami odpowiednimi do jazdy rowerem górskim, a na całej wyspie istnieje mnóstwo ciekawych szlaków na wycieczki na dwóch kółkach. Miłośnicy trekkingu mogą zdobyć najwyższy szczyt tego lądu, czyli Monte Capanne. Osoby o słabszej kondycji wjadą na górę oryginalną kolejką linową z wagonikami w formie metalowych koszyków. Rozpościera się stąd wspaniały widok na okolicę, trzeba jednak pamiętać, że zimą na Monte Capanne zdarzają się czasem opady śniegu. Chociaż na Elbę coraz chętniej przybywają liczni turyści, wciąż można na niej znaleźć niemal zapomniane zatoczki z małymi plażami. Dzięki temu ten region jest doskonałym miejscem na rejs. Na dodatek na wybrzeżu usytuowane są malownicze miasteczka z komfortowymi przystaniami. W nadmorskich restauracjach serwuje się w nich świetne dania ze świeżych ryb i owoców morza. Na Elbie warto zresztą spróbować jej kulinarnych specjałów. Kuchnia wyspy wydaje się z jednej strony wykwintna, a z drugiej bardzo prosta. To dlatego, że znajdują się w niej zarówno zwykłe, domowe potrawy, takie jak zupy, gulasze i mięsa, jak i wspomniane dania z ryb i owoców
©© R. RIDI/VISITELBA.INFO
morza, które podane z kieliszkiem miejscowego wina stają się prawdziwie wyszukanym posiłkiem, jakiego nie powstydziłaby się żadna wysoko ceniona restauracja. Kucharze używają tu często dzikiego kopru włoskiego, kaparów, jałowca, majeranku czy rozmarynu. Miód z tym ostatnim (miele di rosmarino) uchodzi za specjał Elby, podobnie jak tradycyjne przetwory z owoców, np. fig. Wśród słodkich przysmaków warto wymienić ciasto zwane schiaccia briaca z orzechami, rodzynkami, winem typu aleatico i karmazynowym likierem alkermes. Oprócz tego na wyspie produkuje się doskonałą oliwę. Na zainteresowanie zasługują również z pewnością lokalne wina (m.in. wyborne słodkie czerwone Elba Aleatico Passito DOCG, białe Elba Ansonica DOC i Elba Moscato DOC, różowe Elba Rosato DOC, intensywnie rubinowe Elba Rosso DOC czy musujące Elba Bianco Spumante DOC). Na mircie robi się aromatyczny likier mortella. Jeśli ktoś odwiedził Korsykę latem i ma trochę więcej czasu, powinien pomyśleć o krótkiej wycieczce. Na przepiękną Elbę można wtedy popłynąć stąd promem. Na trasie z Bastii do Portoferraio w letnich miesiącach kursuje przewoźnik Corsica Ferries – Sardinia ©© R. RIDI/VISITELBA.INFO Ferries (www.corsica-ferries.co.uk). Podróż trwa jedynie 1 godz. 30 min.
139
JESIEÅ&#x192; 2017
140 EUROPODRÓŻE
Z WIZYTĄ NA GOŚCINNYCH
WĘGRZECH SYLWIA JEDLAK-DUBIEL
<< O tym, że Europa jest tyglem wielu kultur, wie chyba każdy, kto lubi zwiedzać świat. Już w szkole uczniowie dowiadują się zwykle, że jednak przeważająca większość języków używanych na tym kontynencie należy do wspólnej rodziny indoeuropejskiej. Na tym tle wyróżniają się m.in. Finowie, Estończycy i… Węgrzy. Wiele osób dziwi fakt, że ten ostatni naród, według kulturowych przekazów zbratany z Polakami, jest językowo obcy we wspólnocie europejskiej. Skąd więc wziął się w Europie i jak udało mu się stać nieodłączną jej częścią? Warto to sprawdzić właśnie podczas wizyty na gościnnych Węgrzech. >> JESIEŃ 2017
141
P
odróż z Polski do kraju Madziarów nie stanowi skomplikowanej operacji logistycznej. Z Warszawy dolecimy bezpośrednio na lotnisko na obrzeżach Budapesztu. Ten największy węgierski port lotniczy nosi imię Ferenca Liszta (1811–1886), przedstawiciela romantyzmu w muzyce, z którym przyjaźnił się polski kompozytor Fryderyk Chopin. Poza tym do stolicy Węgier od lat dojechać można bez przesiadki pociągiem. Co ciekawe, PKP Intercity 15 czerwca 2017 r. wprowadziło do swojej oferty taryfę Budapest Specjal właśnie z myślą o osobach zainteresowanych wyjazdem do tego miasta. Ci, którzy chcą oszczędzić na podróży, mają jeszcze do wyboru korzystne połączenia autokarowe różnych przewoźników. Jeśli ktoś planuje wycieczkę kilkuosobową, powinien zastanowić się nad wyprawą samochodem. Autem łatwiej też dostać się do miejsc położonych poza stolicą. Polacy chętnie wyrażają swoją sympatię dla Węgrów, ale równie często nie wiedzą za dużo o ich historii czy kulturze. Na pewno niemałym utrudnieniem jest bariera językowa – węgierski nie należy do najłatwiejszych języków na świecie i umiejętność posługiwania się angielskim, niemieckim, rosyjskim lub hiszpańskim nie pomaga w jego przyswojeniu. Dlatego w trakcie odwiedzin na Węgrzech proponuję poświęcić czas nie tylko na odpoczynek i rozrywkę, lecz także poznanie tego ciekawego kraju.
ZACZNIJMY OD POCZĄTKU
©© BUDAPESTI FESZTIVÁL- ÉS TURISZTIKAI KÖZPONT
SS Most Łańcuchowy i Zamek Budański
TT Nowy budynek Teatru Narodowego ©© BUDAPESTI FESZTIVÁL- ÉS TURISZTIKAI KÖZPONT
Na pytanie, skąd Madziarowie wzięli się w Europie, chyba najlepiej odpowiada monumentalny pomnik na budapeszteńskim placu Bohaterów (Hősök tere). Nie bez powodu powstał on z okazji hucznie obchodzonego tysiąclecia państwa węgierskiego. W samym centrum konstrukcji złożonej z wysokiej kolumny i dwóch ćwierćłuków znajduje się posąg Arpada i towarzyszących mu sześciu wodzów, którzy przyprowadzili w 895 r. przodków Węgrów w rejon Kotliny Panońskiej. Figury umieszczone w kolumnadach przedstawiają inne ważne postacie historyczne (są wśród nich m.in. Stefan I Święty, Ludwik I Wielki, Maciej Korwin i Lajos Kossuth). Na plac Bohaterów warto wybrać się z co najmniej dwóch powodów: jest ogromny, co robi duże wrażenie, i pięknie oświetlony wieczorem oraz oddziela od siebie dwa muzea. Oba gmachy zostały zaprojektowane przez tych samych architektów – Alberta Schickedanza
JESIEŃ 2017
142 EUROPODRÓŻE i Fülöpa Herczoga – na przełomie XIX i XX w. Pałac Sztuki (Műcsarnok) pełni funkcję sali wystawowej, a Muzeum Sztuk Pięknych (Szépművészeti Múzeum) prezentuje dzieła europejskich twórców. W tym ostatnim trwa jeszcze remont, więc jego cenne zbiory można obecnie oglądać w Węgierskiej Galerii Narodowej (Magyar Nemzeti Galéria) w Zamku Budańskim. Ponownie powinno ono zostać otwarte dla zwiedzających w marcu 2018 r. Z Pesztu przeniesiemy się na drugi brzeg modrego Dunaju, przecinającego stolicę, do Budy. Na wysokiej skarpie nad rzeką zbudowano tu Basztę Rybacką (Halászbástya). W jej sąsiedztwie stoi pomnik pierwszego króla Węgier (od 1001 r.), czyli Stefana I Świętego. Z nim związana jest jedna z najważniejszych węgierskich relikwii narodowych, czyli tzw. Święta Korona, którą według tradycji władca otrzymał w 1000 r. od papieża Sylwestra II. W rzeczywistości insygnium składa się z dwóch połączonych części, a starsza z nich pochodzi z drugiej połowy XI w. Polaków może zaciekawić pewna legenda dotycząca tego wyjątkowego przedmiotu. Zgodnie z przekazem hagiograficznym biskupa Hartvika wspomniany papież miał zamiar wysłać koronę do polskiego księcia, ale przyśnił mu się anioł, który polecił wręczyć ją innemu ubiegającemu się o nią władcy. Był nim właśnie syn księcia Gézy – Stefan. Z Baszty Rybackiej rozpościera się spektakularny widok na Dunaj i Budapeszt. Na przeciwległym brzegu rzeki wznosi się wspaniały budynek Parlamentu (Országház) autorstwa Imrego Steindla. W nim przechowuje się obecnie Świętą Koronę.
PRZECIWNOŚCI LOSU Gdy w sierpniu 1526 r. Węgrzy zostali pokonani w bitwie pod Mohaczem przez armię sułtana Sulejmana Wspaniałego, ich państwo zmieniło się w arenę walk wpływów dynastii Habsburgów i osmańskiej Turcji. W wyniku tego część kraju wraz z dwoma oddzielnymi jeszcze miastami Budą i Pesztem trafiła w 1541 r. pod panowanie tureckie. Obecnie o tamtych czasach przypominają w węgierskiej stolicy m.in. kąpieliska z wodą termalną. Najlepiej zachowało się do dziś Király gyógyfürdő. Natomiast w Rudas gyógyfürdő mimo przebudowy wciąż znajduje się turecka łaźnia. Lecznicze kąpieliska są zresztą jedną z ważniejszych atrakcji Budapesztu. Największe z nich to Széchenyi gyógyfürdő z zewnętrznymi basenami i wystrojem z po-
JESIEŃ 2017
SS W Bazylice św. Stefana znajduje się prawica pierwszego króla Węgier
czątku XX w. Nazwano je na cześć hrabiego Istvána Széchenyiego, który swoje życie poświęcił pracy dla dobra narodu. Z jego inicjatywy zbudowano w latach 1840–1849 chyba najpiękniejszy stołeczny most – Széchenyi lánchíd. Hrabia był zwolennikiem przeprowadzania reform pod patronatem Habsburgów, pod których panowanie Węgry trafiły po pokoju w Karłowicach podpisanym
w styczniu 1699 r. z Imperium Osmańskim. Madziarowie chcieli jednak uniezależnić się od Austrii, dlatego większe poparcie zdobył w tym czasie bardziej radykalny Lajos Kossuth. W marcu 1848 r. wybuchło powstanie węgierskie, a brał w nim udział m.in. polski generał Józef Bem, którego pomnik stoi w Budzie, niedaleko mostu Małgorzaty (Margit híd).
TT Odbudowany w 1946 r. most Wolności łączy dwa place – Fővám i św. Gellerta
©© BUDAPESTI FESZTIVÁL- ÉS TURISZTIKAI KÖZPONT
143
©© BUDAPESTI FESZTIVÁL- ÉS TURISZTIKAI KÖZPONT
SS Monumentalny gmach Parlamentu (Országház) wzniesiono w stylu neogotyckim
©© FOT. BUDAPESTI FESZTIVÁL- ÉS TURISZTIKAI KÖZPONT
Mimo wielu militarnych porażek duch w narodzie węgierskim nigdy nie zaginął i wciąż rozwijała się tu kultura i sztuka. Miejscem spotkań twórców z przełomu XIX i XX w. była przepiękna kawiarnia znajdująca się w Peszcie – New York Kávéház. Dziś, po renowacji, która przywróciła jej dawny blask, należy do sieci hoteli Boscolo (Boscolo Budapest, Autograph Collection). Ceny są w niej raczej wysokie, ale ze względu na wystrój warto zajrzeć tu chociaż raz, aby przenieść się w czasie. Poza tym w latach 1912–1918 powstał w stolicy secesyjny Hotel Gellért połączony z kąpieliskiem. Gellért gyógyfürdő ucierpiało w trakcie II wojny światowej, ale w 2008 r. przeszło rekonstrukcję i jak dawniej cieszy oczy wszystkich odwiedzających. W nowszej historii chyba najbardziej wiąże nas z Węgrami ich rewolucja 1956 r. Do wystąpienia przeciwko komunistycznym rządom w kraju zachęciły Madziarów wydarzenia poznańskiego Czerwca. Polacy bardzo zaangażowali się w pomoc dla węgierskich powstańców: oddawali krew dla rannych, wysyłali leki i dary dla potrzebujących. Węgrzy ponieśli niestety klęskę – ich
SS Pomnik Tysiąclecia usytuowany na budapeszteńskim placu Bohaterów
walkę zakończyła interwencja Armii Radzieckiej. W pierwszym dniu rewolucji zburzono w Budapeszcie ogromny pomnik Stalina. Przypomina o tym osobliwy eksponat w Parku Pamięci (Memento Park), muzeum pod otwartym niebem, w którym zebrano monumenty i posągi z czasów Węgierskiej Republiki Ludowej (1949–1989). Mowa o wielkich bu-
©© BUDAPESTI FESZTIVÁL- ÉS TURISZTIKAI KÖZPONT
tach Stalina wzorowanych na tych ze zniszczonej figury i ustawionych na wysokim postumencie.
WĘGIERSKIE SMAKI Aby poznać jakiś kraj, nie wystarczy zagłębić się w jego historię. Równie ważnym aspektem tożsamości narodu są jego tradycje i kultura, w tym kuchnia. W Budapeszcie
TT W hali Központi Vásárcsarnok (plac Fővám) spróbujemy węgierskich specjałów
©© BUDAPESTI FESZTIVÁL- ÉS TURISZTIKAI KÖZPONT
JESIEŃ 2017
144 EUROPODRÓŻE turyści zagraniczni często odwiedzają Központi Vásárcsarnok. Choć to miejsce zdecydowanie nastawione na ruch turystyczny (pod tym względem przypomina La Boquerię w Barcelonie lub Campo de’ Fiori w Rzymie), warto do niego zajrzeć przynajmniej z trzech powodów. Po pierwsze, na zainteresowanie zasługuje sam budynek. Halę wzniesiono pod koniec XIX w. Niestety, w czasie II wojny światowej została zniszczona. Obecnie, po odbudowie, znów zachwyca neogotyckim frontonem i dachem ozdobionym ceramicznymi dachówkami. Po drugie, można tu kupić kulinarne pamiątki z podróży – na stoiskach sprzedawane są produkty z różnych regionów kraju, w tym rozmaite salami, kiełbasy, wszelkie rodzaje papryki i przetwory z niej, wina i palinki. W tutejszych barach głodni turyści posilą się przed dalszą wędrówką przez miasto (jeśli komuś się śpieszy, polecam zamówić langosza, czyli pszenno-ziemniaczany placek na drożdżach smażony w głębokim tłuszczu). Po trzecie, na piechotę dotrzemy stąd zarówno na Wzgórze Gellérta (235 m n.p.m.) z Kościołem Skalnym (Sziklatemplom), w którym znajduje się kopia Czarnej Madonny z sanktuarium na Jasnej Górze, jak i na Váci utca, popularny budapeszteński deptak z licznymi restauracjami, kawiarniami i sklepami. Węgierska kuchnia bazuje w dużej mierze na prostych potrawach przygotowywanych przez ludzi na co dzień. Najbardziej znane są jednogarnkowe dania takie jak zupa gulaszowa (gulyásleves), gulasz (pörkölt), zupa rybna (halászlé), paprykarz z ziemniakami (paprikás krumpli). Posiłki w kociołku (typu bogrács) przyrządzali pasterze wypasający bydło na puszcie. Częstym dodatkiem w kuchni jest papryka w różnej postaci (co ciekawe, węgierski biochemik Albert Szent-Györgyi, który odkrył witaminę C, wyodrębnił ją właśnie z owoców tej rośliny). Nie wolno też zapomnieć o węgierskich winach. Winorośle uprawia się w wielu regionach kraju. Do popularnych winiarskich obszarów należą np. Pogórze Tokajskie (Tokaj-Hegyalja), rejon powulkanicznej góry Badacsony (437,4 m n.p.m.) wznoszącej się na północnym brzegu Balatonu, okolice Egeru i pasma górskiego Mátra oraz tereny wokół miast Villány i Szekszárd. Zapoznać się bliżej z tutejszym barwnym folklorem można całkiem niedaleko Budapesztu, bo w położonym na północ od niego Szentendre. Znajduje się w nim skansen z zabudowaniami z obszarów wiejskich z rozmaitych części Węgier.
JESIEŃ 2017
©© BUDAPESTI FESZTIVÁL- ÉS TURISZTIKAI KÖZPONT
SS Kompleks Széchenyi gyógyfürdő leży na terenie Parku Miejskiego (Városliget)
SS Aquaworld Resort Budapest ma 21 basenów o łącznej powierzchni ponad 3300 m²
Poza tym hoduje się tu również takie interesujące zwierzęta gospodarskie jak bydło węgierskie szare (magyar szürkemarha), świnie rasy mangalica i owce śruborogie. Osoby, które mają nieco więcej energii i odwagi, powinny wybrać się w stolicy na pokaz tańców ludowych (táncház). Podczas takich występów tancerze uczą kroków i figur swoich widzów. Przy węgierskiej muzyce na pewno łatwiej zrozumieć, co gra w duszy Madziarom.
LECZNICZE KĄPIELE Jak w czasach PRL-u Polacy chętnie wyjeżdżali nad Balaton, nazywany węgierskim morzem, tak obecnie często odwiedzają
©© AQUAWORLD RESORT BUDAPEST
tutejsze uzdrowiska. Nie będzie chyba zbyt wiele przesady w stwierdzeniu, że niemal każdy zna kogoś, czy to z krewnych, czy przyjaciół, kto choć raz wybrał się na Węgry, aby poddać się dobroczynnemu wpływowi wód termalnych. Sami miejscowi bardzo chętnie korzystają z tych darów natury. W basenach relaksują się całymi rodzinami. W Budapeszcie warto udać się do wspomnianych kąpielisk: Király gyógyfürdő, Rudas gyógyfürdő, Széchenyi gyógyfürdő czy Gellért gyógyfürdő. Można też zatrzymać się np. w Aquaworld Resort Budapest, komfortowym kompleksie hotelowym z parkiem wodnym, położonym przy północnej granicy miasta. W tutejszym Oriental Spa znajduje
145
©© HÉVÍZI TURISZTIKAI NONPROFIT KFT.
SS Jezioro Hévíz z drewnianymi pawilonami kąpielowymi z lat 60. XX w.
SS Hungarospa Hajdúszoboszló uchodzi za największy kompleks wodny w Europie
się relaksacyjny basen termalny o temperaturze wody 34–36°C. Największą atrakcją jest należący do hotelu częściowo kryty aquapark z 11 zjeżdżalniami o łącz-
©© HUNGAROSPA
nej długości niemal 1 km. Poza tym goście mogą skorzystać m.in. z basenu ze sztucznymi falami, jacuzzi czy rozbudowanej strefy saun.
Jednak ten kraj to nie tylko jego stolica. Gorące źródła biją tu w wielu miejscach. Dużą popularnością wśród turystów z Polski cieszy się leżące pod Debreczynem Hajdúszoboszló. Wody termalne odkryto w nim w październiku 1925 r. i niedługo potem wypełniono nimi baseny. Ok. 120 km na północny zachód stąd znajduje się kompleks w Miskolc-Tapolca (administracyjnie części miasta Miszkolc słynącego z ruin średniowiecznego zamku Diósgyőr). W Miskolctapolca Barlangfürdő można popływać w naturalnych jaskiniach krasowych, z których słynie ten region. Kuracjusze ściągają chętnie także do położonego w okolicy Balatonu Hévíz. To bardzo malownicze uzdrowisko. Jego sercem jest największe naturalne jezioro termalne w Europie (4,44 ha powierzchni). W folderach turystycznych często reklamują je zdjęcia z pięknymi indyjskimi czerwonymi liliami wodnymi, sprowadzonymi tu specjalnie ze względu na wysoką temperaturę wody utrzymującą się nawet zimą. Warto też z pewnością zawitać do miejscowości Egerszalók (ok. 130 km na północny wschód od Budapesztu). Leży ona w sąsiedztwie gór Mátra i Bukowych. Wyjątkowo gorąca woda (65–68°C) spływa tu z wapiennych skał tworzących niesamowitą formację. Obok znajdują się baseny kompleksu Saliris Resort. *** Znakomitym źródłem wiedzy o Węgrzech są również sami ich mieszkańcy. Na szczęście dość łatwo nawiązać z nimi bliższy kontakt, nawet mimo bariery językowej. Są zwykle sympatyczni, życzliwi i pomocni, a w ich duszach można dostrzec smutek (przypominający o klęsce pod Mohaczem, utracie dwóch trzecich ziem w wyniku podpisania traktatu w Trianon po I wojnie światowej i ofiarach komunistycznego reżimu), dumę narodową (o niej świadczą pomniki i monumentalna architektura Budapesztu, a także powiewające w wielu miejscach flagi) i żywiołową radość (ze względu na którą kojarzą się z Bałkańczykami). Cóż, bez Węgrów Europa nie byłaby taka sama.
JESIEŃ 2017
146 HOTELE Z KLASĄ
RODZINNY RELAKS I ŚWIETNA ZABAWA
W BUDAPESZCIE MICHAŁ DOMAŃSKI
©© AQUAWORLD RESORT BUDAPEST
<< Komfortowy i pełen atrakcji Aquaworld Resort Budapest leży w północnej części stolicy gościnnych Madziarów, w pobliżu nowoczesnego mostu wantowego Megyeri na Dunaju i autostrady M0, pełniącej funkcję obwodnicy pięknej węgierskiej metropolii. Ten rozbudowany hotel z parkiem wodnym oferuje wiele usług w standardzie 4 gwiazdek z plusem. Otaczają go zielone tereny, idealne do spacerów i rekreacji, ale co ważne dla miłośników zwiedzania niedaleko stąd również do zabytkowego i klimatycznego centrum miasta. Poza tym gości resortu dzieli jedynie ok. 30 minut drogi od budapeszteńskiego portu lotniczego i zaledwie 10 minut od słynnego toru Hungaroring, na którym odbywa się Grand Prix Węgier Formuły 1. Specjalnie dla nich przygotowano w określonych godzinach bezpłatny transfer do historycznej części Budapesztu – na wspaniały plac Bohaterów. Aquaworld Resort Budapest to bez wątpienia doskonałe miejsce na błogi wypoczynek i spontaniczną zabawę. Z pewnością wyjedziemy stąd zrelaksowani, z mnóstwem miłych wspomnień, pozytywnej energii i radosnym uśmiechem na twarzy. >>
Z
arówno apartamenty, jak i pokoje hotelowe są komfortowe, praktyczne i eleganckie. Charakteryzują się ciepłymi barwami oraz minimalistycznym, nowoczesnym designem. W głównym budynku znajduje się 261 pokoi (niektóre z nich są przeznaczone dla niepełnosprawnych gości), w tym 28 typu junior suite, czyli z wydzielonymi dwiema częściami – sypialnianą i dzienną, 8 w wersji suite (apartamentów) i 2 apartamenty prezydenckie z dodatkowym luksusowym wyposażeniem. Jest on połączony podziemnym przejściem z tzw. domem z aparta-
JESIEŃ 2017
mentami (Apartment House), w którym oddano do użytku 48 apartamentów z 2 lub 3 pokojami. To idealne rozwiązanie dla rodzin z dziećmi lub grup przyjaciół czy znajomych. Wszystkie pokoje i apartamenty w resorcie mają indywidualnie ustawianą klimatyzację, telewizor LCD, radio, telefon, minibar, darmowe Wi-Fi, sejf hotelowy na laptopa i inne cenne przedmioty, suszarkę do włosów i szlafroki do używania na terenie obiektu. Czasami na specjalne życzenie w niektórych z nich można dostawić dodatkowe łóżko.
147 Aquaworld Resort Budapest może się pochwalić mieszczącym się w części hotelowej rozbudowanym, trzypoziomowym centrum wellness i fitness – Oriental Spa. Na gości czeka w nim bogaty wybór zabiegów relaksujących, upiększających i odmładzających we wspaniałej orientalnej atmosferze. Zarówno wielbiciele rekreacji, jak i wellness znajdą tu wręcz wymarzone warunki do niczym niezakłócanego odpoczynku i pełnej relaksacji. W tym klimatycznym centrum mogą skorzystać m.in. z egzotycznych łaźni, basenów leczniczych i wypoczynkowych, kąpieli parowych, wyjątkowego świata saun, masaży, leżaków, salonu fryzjerskiego, usługi manicure’u i pedicure’u, solarium, kortów do tenisa ziemnego i squasha czy wreszcie sali fitness. Oriental Spa gwarantuje wszystkim odwiedzającym odnowę ciała i ducha. Z myślą o rodzinach przygotowano w Aquaworld Resort Budapest specjalne oferty. Dla każdego dziecka poniżej 7 roku życia przewidziano zakwaterowanie gratis, a dla młodzieży do lat 14 – 50 proc. rabatu na dodatkowe łóżko w pokoju z rodzicami. W dwu- i trzypokojowych apartamentach w tzw. Apartment House goście mogą poczuć się jak w domu, a w małej kuchni podgrzeją jedzenie dla maluchów. Poza tym w podziemiach budynku znajduje się centrum rozrywki z otwartą przez cały dzień salą zabaw dla dzieci. Co jakiś czas organizuje się tutaj rozmaite atrakcje dla najmłodszych. Dodatkowo w kameralnej sali kinowej wyświetla się dla nich kreskówki i filmy familijne. Menu restauracji hotelowej opracowano tak, WW Aquaworld przykrywa ogromna kopuła o średnicy 72 m i wysokości 5 pięter
©© AQUAWORLD RESORT BUDAPEST
SS Kryty tematyczny park wodny Aquaworld może pomieścić maksymalnie 1800 osób
aby młodsze i starsze dzieci znalazły swoje ulubione dania. Z kolei samoobsługowy punkt gastronomiczny w krytym tematycznym parku wodnym Aquaworld zaprasza je na różnego rodzaju naleśniki i porcje pizz. W tym rozbudowanym wodnym świecie czeka na nie także specjalnie zaprojektowany rozległy dziecięcy zakątek z basenem i zjeżdżalniami dla maluchów, domkiem zabaw, a nawet przewijakami dla bobasów. Poza tym w stworzonym tu z myślą o najmłodszych (tych w wieku od 1 do 12 lat) obszernym, ponad 250-metrowym Bongo Kids Club można zorganizować urodziny i inne przyjęcia czy wydarzenia ważne dla naszych pociech. To królestwo zabawy na lądzie zachęca dzieci do skorzystania m.in. ze zjeż-
©© AQUAWORLD RESORT BUDAPEST
SS Eleganckie wnętrze apartamentu prezydenckiego o powierzchni 79 m²
dżalń, ściany wspinaczkowej, małego boiska do gry w piłkę czy toru przeszkód. Nad wszystkim czuwają – oczywiście – wykwalifikowani opiekunowie. Jedno jest pewne – cały kompleks, zarówno część hotelowa, jak i kryty tematyczny park wodny, stanowi niezmiernie przyjazne miejsce dla rodzin, oferując im w dodatku szeroki wachlarz usług. Aquaworld Resort Budapest zadowoli też najbardziej wymagających amatorów dobrego jedzenia i wybornych win z Węgier. W zależności od okazji i nastroju goście mogą wybrać dużą restaurację typu bufet, prywatną salę bankietową, elegancką restaurację à la carte, pub z otwartym w sezonie letnim tarasem z pięknym widokiem, kawiarnię w lobby albo bar przy łaźniach hotelowych. Przez cały dzień skosztujemy więc smacznych potraw kuchni węgierskiej i międzynarodowej, wyśmienitych szlachetnych trunków czy bardzo dobrze przygotowanej kawy i pysznych deserów. Rodzinom z dziećmi polecam szczególnie Duna étterem, czyli restaurację „Dunaj” (typu bufet). Znajduje się w niej przeznaczony specjalnie dla najmłodszych kącik z dziecięcym menu. Coś dla siebie odkryją tutaj również miłośnicy zdrowego żywienia, na których czeka zakątek z ekologicznymi produktami. Restauracja „Dunaj” oferuje szeroki wachlarz dań węgierskich i międzynarodowych, ale będąc w kraju Madziarów, warto spróbować przede wszystkim tych pierwszych. Zachęcam do zamówienia do nich wybornych lokalnych win. Ich wybór jest tu naprawdę bardzo duży. Wielbicieli aktywnego wypoczynku, relaksu i zabawy z pewnością zadowoli Aquaworld. To prawdziwy wodny świat z licznymi basenami pełnymi atrakcji i dwoma jacuzzi o różnej temperaturze (od 26 do 38°C) oraz 11 zjeżdżalniami o łącznej długości niemal 1 km. Gwarantuje on mnóstwo przygód i wspaniałą rozrywkę przez okrągły rok. Przekonaliśmy się o tym ostatnio z naszymi dziećmi (zresztą już po raz drugi), które niezmiernie miło wspominają pobyt w budapeszteńskim resorcie. Jestem pewien, że każda rodzina wyjedzie z Aquaworld Resort Budapest wypoczęta, zrelaksowana i wybawiona i będzie chciała do niego jeszcze wrócić.
WIĘCEJ INFORMACJI: www.aquaworldresort.hu
JESIEŃ 2017
148 WEEKEND W POLSCE
MAZOWSZE Z DOBRYM SMAKIEM BARBARA TEKIELI
<< Mazowsze to jeden z najbardziej rozpoznawalnych regionów Polski. Leży w samym sercu kraju. Jego bogata historia, niezwykła przyroda i dziedzictwo kulturowe sprawiają, że należy do najmocniej zróżnicowanych polskich krain. Mazowsze fascynuje swoją wyjątkowością i zaskakuje o każdej porze roku. >> JESIEŃ 2017
©© URZĄD MIASTA PŁOCKA
149
SS Płock – Bazylika Katedralna Wniebowzięcia NMP na Wzgórzu Tumskim nad Wisłą
C
hociaż Warszawa jest najchętniej odwiedzanym przez turystów miastem na Mazowszu, to warto poznać inne, równie ciekawe tutejsze miejscowości, które kryją skarby mogące konkurować z największymi atrakcjami
w tej części kontynentu. Ze stolicą Polski sąsiaduje Kampinoski Park Narodowy, a przez region przepływa Wisła zwana królową polskich rzek. Do dziś przetrwało tu mnóstwo śladów panowania książąt mazowieckich.
To największe województwo w kraju (ponad 35,5 tys. km² i niemal 5,4 mln ludności) można zwiedzać na wiele sposobów. Przed wyjazdem na Mazowsze warto zapoznać się ze szlakami wytyczonymi z myślą o turystach.
JESIEŃ 2017
150 WEEKEND W POLSCE Leży na nich wiele miejsc czekających na odkrycie. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.
PRZY DŹWIĘKACH MUZYKI Jedną z najciekawszych oznakowanych tras na Mazowszu jest Szlak Chopinowski zaczynający się w stolicy, gdzie słynny polski kompozytor i pianista uczył się, koncertował i spędził blisko 20 lat swojego życia. Warszawę Fryderyka Chopina można zwiedzać z aplikacją mobilną lub podczas wycieczki w poszukiwaniu specjalnych grających ławeczek, usytuowanych w kilkunastu związanych z nim miejscach w mieście. Warto również wyruszyć do innych miejscowości na Mazowszu, które Frycek (jak nazywali go najbliżsi) odwiedzał w młodości. W Żelazowej Woli znajduje się Dom Urodzenia Fryderyka Chopina otoczony parkiem. Ściągają do niego wielbiciele talentu kompozytora z całego świata. W 2010 r. oddano tu do użytku dwa nowoczesne pawilony. W jednym mieści się sala koncertowa z przestronnym holem i restauracją, a w drugim – kasa biletowa, wypożyczalnia audioprzewodników, sklep z pamiątkami i kawiarnia. Przeprowadzono także rewaloryzację terenu parkowego, wyremontowano estradę nad stawem i przerzucono drugi most przez Utratę. Obecną stałą ekspozycję, uwzględniającą oczekiwania turystów, zaprojektował zespół pracowni architektonicznej WWAA na czele z wybitnym scenografem pochodzenia słowackiego Borisem Kudličką. Od maja do końca września w każdą niedzielę o godz. 12.00 i 15.00 odbywają się tutaj koncerty chopinowskie. Pianiści grają w pokoju, w którym urodził się w 1810 r. Fryderyk Chopin, ale dzięki nagłośnieniu słychać ich też w parku. W Brochowie, leżącym na skrzyżowaniu Szlaku Chopinowskiego ze Szlakiem Książąt Mazowieckich, znajduje się jeden z najcenniejszych zabytków architektury sakralno-obronnej w Polsce – XVI-wieczny ceglany Kościół św. Jana Chrzciciela i św. Rocha. Należy on do najstarszych budowli na Mazowszu. W brochowskiej świątyni wzięli ślub rodzice Fryderyka Chopina i jego najstarsza siostra, a on sam został tu ochrzczony. Historyczna chrzcielnica przetrwała do dziś. Zachowały się również oryginały wpisów do ksiąg parafialnych. Za Żelazową Wolą położony jest Sochaczew. Tutaj Fryderyk Chopin bywał i koncertował. Jeden z najbardziej niecodziennych koncertów zagrał z generałem
JESIEŃ 2017
©© MARCIN CZECHOWICZ/NIFC
SS Dom Urodzenia Fryderyka Chopina w Żelazowej Woli, pokój w oficynie
SS Europejskie Centrum Artystyczne im. Fryderyka Chopina w Sannikach
Piotrem Szembekiem w obozie wojskowym. Dzisiaj turyści chętnie odwiedzają 4-gwiazdkowy Hotel Chopin, w którego restauracji przygotowano specjalne sezonowe menu zainspirowane gustami kulinarnymi kompozytora (dostępne od maja do października), składające się z dań kuchni staropolskiej i francuskiej, w tym deserów, takich jak tort bezowy z kawowym kremem russel. W hotelowym Klubie Fryderyk (mieszczącym się w kameralnej sali kominkowej ze stołem bilardowym) można delektować się lampką wina czy filiżanką czekolady. Poza tym działa tu centrum spa oferujące zabiegi odmła-
dzające i relaksujące (w tym masaże). Hotel przy wsparciu lokalnych władz organizuje cykl koncertów Sochaczewskie Spotkania z Chopinem. Osoby podążające śladami polskiego kompozytora powinny też zajrzeć do Cukierni Lukrecja i spróbować jej specjału, czyli Mazurka Chopina. W Sochaczewie warto odwiedzić również Muzeum Kolei Wąskotorowej z jedną z największych kolekcji zabytkowego taboru kolejowego w Europie (obecnie 163 jednostki). Wśród najcenniejszych obiektów znajduje się tzw. bryka (motorowa drezyna osobowa) marszałka Józefa Piłsudskiego i salonka
151
©© PIOTR RATAJCZYK/STACJA MUZEUM
SS Pociąg Retro z parowozem należący do Muzeum Kolei Wąskotorowej w Sochaczewie
zycznym organizowanym przez szkołę jest Międzynarodowy Festiwal Chopinowski na Mazowszu. Co roku do miasta przyjeżdża kilkuset młodych pianistów. W ramach konkursu wykonują m.in. Poloneza As-dur i Fugę a-moll Fryderyka Chopina. Festiwal otwierają i zamykają koncerty fortepianowe członków jury i laureatów. W 2017 r. odbędzie się jubileuszowa, XXV edycja tego wydarzenia (23–26 listopada). W jury pod przewodnictwem Jana Kadłubiskiego zasiądą uznane autorytety muzyczne z Polski, Serbii, Wielkiej Brytanii i Włoch. Kolejne ważne miejsce na Szlaku Chopinowskim to pałac w Sannikach z blisko 11-hektarowym parkiem (Zespół Pałacowo-Parkowy w Sannikach). Młody Frycek spędzał w nim wakacje u swojego szkolnego kolegi Konstantego Pruszaka w 1828 r. Obecnie znajduje się tu Europejskie Centrum Artystyczne im. Fryderyka Chopina. W pałacowych wnętrzach przetrwały fragmenty wyjątkowych polichromii z końca XVIII i połowy XIX w. W odrestaurowanych pomieszczeniach można oglądać pamiątki po wielkim kompozytorze. W pałacu odbywają się koncerty chopinowskie połączone z recytacją poezji w wykonaniu znanych polskich aktorów, a towarzyszą im cykliczne wystawy malarstwa. Działa tutaj także Dom Pracy Twórczej z wygodnymi pokojami gościnnymi. Co ciekawe, niedawno w pobliżu budynku odsłonięto fundamenty szlacheckiego dworu z XVII stulecia, a pod nimi prawdopodobnie jeszcze starsze założenia. Pałac w Sannikach to jedyny na Mazowszu historycznie autentyczny obiekt związany z Fryderykiem Chopinem i jeden z niewielu tego typu w Polsce.
SKARBY KULTURY
©© MONIKA GADZIŃSKA/ZESPÓŁ PAŁACOWO-PARKOWY W SANNIKACH
generała Wojciecha Jaruzelskiego. W sezonie (zwykle od końca kwietnia do przedostatniego weekendu października) muzeum oferuje turystyczne przejazdy pociągiem Retro do Osady Puszczańskiej w Tułowicach koło Kampinoskiego Parku Narodowego. W zabytkowym budynku Ratusza przy placu Kościuszki ma swoją siedzibę Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą. Na wystawie stałej prezentowana jest w nim największa kolekcja broni, ekwipunku, umundurowania, listów z pola walki i innych pamiątek z bitwy nad Bzurą. Na muzealnym dziedzińcu stoi sprzęt bojowy Wojska Polskiego.
Kulturalną perłą Sochaczewa nazywana bywa Państwowa Szkoła Muzyczna I i II stopnia im. Fryderyka Chopina, funkcjonująca od ponad 40 lat w murach dawnego dworu rodziny Garbolewskich. Działają w niej dwa chóry, orkiestra kameralna i big-band. Placówka co roku przeprowadza kilkanaście festiwali i przeglądów, w tym Sochaczewskie Spotkania Kameralne, Ogólnopolski Wiosenny Festiwal Fletowy, Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy „Janko Muzykant”, Ogólnopolski Konkurs Wiolonczelowy i Festiwal Muzyki Akordeonowej „Harmonia Espressiva”. Największym wydarzeniem mu-
Do najbardziej zabytkowych mazowieckich miast należy ponad 120-tysięczny Płock, założony na wiślanym brzegu. Był on niegdyś oficjalną stolicą Mazowsza, a za panowania Władysława I Hermana i Bolesława III Krzywoustego – stolicą Polski (w latach 1079–1138). Jednym z najważniejszych obiektów jest tu Bazylika Katedralna Wniebowzięcia NMP z sarkofagiem z prochami wspomnianych książąt. Obecny wygląd świątyni to efekt restauracji z początku XX w. Polichromie wykonał malarz Władysław Drapiewski z pomocą Nicolasa Brüchera. Postaciom ze scen biblijnych nadał on rysy mieszkańców Płocka i znanych powszechnie Polaków (siebie uwiecznił jako św. Piotra w Kazaniu na Górze). Do wizerunku jednego z aniołów pozowała kilkuletnia
JESIEŃ 2017
152 WEEKEND W POLSCE
©© MUZEUM LNIARSTWA
©© MUZEUM LNIARSTWA
SS Grzebień służący do czesania lnu
SS Muzeum Lniarstwa im. Filipa de Girarda w Żyrardowie działa od 2014 r.
TT Wiatraki w Muzeum Wsi Radomskiej
SS Malownicza płocka plaża i przystań nad Wisłą
©© URZĄD MIASTA PŁOCKA ©© KRZYSZTOF NINARD/CENTRUM INFORMACJI TURYSTYCZNEJ W RADOMIU (MOSIR)
JESIEŃ 2017
TT Zespół klasztorny bernardynów w Radomiu ©© KRZYSZTOF NINARD/CENTRUM INFORMACJI TURYSTYCZNEJ W RADOMIU (MOSIR)
153 Mira Zimińska-Sygietyńska, późniejsza współzałożycielka Państwowego Zespołu Ludowego Pieśni i Tańca „Mazowsze”. Prawdziwym skarbem miasta jest kolekcja dzieł secesyjnych i art déco w Muzeum Mazowieckim (należącym do najstarszych placówek w kraju, otwartym już w 1821 r.). Na zainteresowanie zasługuje także płockie zoo, w którym wdraża się Europejski Program Ochrony Zwierząt (European Endangered Species Programme – EEP), polegający na prowadzeniu hodowli gatunków zagrożonych wyginięciem. Wśród nowych atrakcji w Płocku warto wymienić Muzeum Żydów Mazowieckich w dawnej synagodze, przybliżające żydowską kuchnię, zwyczaje, święta, muzykę i architekturę, czy ścieżkę dydaktyczną prezentującą relikty średniowiecznych zabudowań w podziemiach Liceum Ogólnokształcącego im. Marszałka Stanisława Małachowskiego, uważanego za najstarszą szkołę w Polsce – jego korzenie sięgają 1180 r. Miłośników zabytków techniki zafascynuje Żyrardów, zwany polską stolicą lnu. Unikatowa w skali europejskiej osada fabryczna z XIX i początku XX w. stanowi dzisiaj zabytkowe centrum miasta. Większość obiektów zachowała swoje pierwotne funkcje. Nazwa „Żyrardów” pochodzi od nazwiska francuskiego inżyniera Philippe’a de Girarda
(1775–1845), wynalazcy mechanicznej przędzarki lnu, która zrewolucjonizowała proces produkcji tkanin lnianych. Jednym z najciekawszych miejsc na mapie turystycznej Żyrardowa jest Muzeum Lniarstwa im. Filipa de Girarda, otwarte w 2014 r. w hali Bielnika w kompleksie fabrycznym. Placówka kultywuje dawne tradycje lniarskie – organizuje warsztaty kreatywne i bierze czynny udział w imprezach promocyjnych, w tym odbywającym się co roku Święcie Lnu. W czasie tego ostatniego wydarzenia można spróbować XIX-wiecznych potraw i poznać tajemnice produkcji wyrobów lnianych. Na terenie muzeum znajdują się w większości maszyny z lat 70. i 80. XX w., w tym najdłuższa w Polsce drukarka sitodrukowa, a także krosno, na którym w czerwcu 2009 r. utkano 1150-metrowy obrus (wpisany do Księgi rekordów Guinnessa jako najdłuższy na świecie). Placówka organizuje również Industrialny Festiwal Browarnictwa – Chmiel Fest. W Żyrardowie warto też odwiedzić Muzeum Mazowsza Zachodniego w willi Karola Dittricha, gdzie przechowuje się słynną panoramę miasta wykonaną na wystawę światową w Paryżu w 1900 r. Na zainteresowanie zasługują także takie przykłady żyrardowskiej architektury, jak Pałacyk Tyrolski czy Willa Haupta w stylu szwajcarskim.
Drugie co do wielkości miasto Mazowsza – często omijany przez turystów blisko 220-tysięczny Radom – również ma czym zaciekawić. Na podstawie zachowanych zabytków można odtworzyć kolejne etapy rozwoju tego powstałego w średniowieczu ośrodka. Wśród obiektów architektonicznych wyróżnia się zespół kościelno-klasztorny bernardynów ufundowany w drugiej połowie XV w. przez króla Kazimierza IV Jagiellończyka i pełen klasycystycznych kamienic deptak. Radomskie Muzeum im. Jacka Malczewskiego szczyci się czwartą co do wielkości w kraju kolekcją dzieł tego malarza, który na świat przyszedł właśnie w Radomiu w 1854 r., i bogatymi zbiorami prac innych polskich artystów przełomu XIX i XX stulecia. W oddziale tej placówki mieszczącym się w dwóch kamienicach: Domu Gąski i Domu Esterki – Muzeum Sztuki Współczesnej – prezentowano sztukę z okresu po II wojnie światowej. Powierzchnia wystawowa stała się jednak z czasem za mała i dlatego z inicjatywy reżysera Andrzeja Wajdy, honorowego obywatela miasta, powołano do życia Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia”. Swoją siedzibę ma ono w dawnej elektrowni miejskiej. Niestety, zarówno Muzeum im. Jacka Malczewskiego, jak i Muzeum Sztuki Współczesnej są zamknięte na czas
JESIEŃ 2017
154 WEEKEND W POLSCE
©© IGOR DZIEDZICKI/MUZEUM IM. K. PUŁASKIEGO
SS Jedno ze stylowych pałacowych wnętrz Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego w Warce
SS Kryty basen ze strefą relaksacyjną w 4-gwiazdkowym Hotelu Sielanka nad Pilicą
remontu od czerwca 2017 r. W południowo-zachodniej części Radomia znajduje się Muzeum Wsi Radomskiej – jeden z największych skansenów w Polsce. W mieście
tym odbywa się poza tym wiele interesujących imprez, z Międzynarodowymi Pokazami Lotniczymi Air Show czy Międzynarodowym Festiwalem Gombrowiczowskim na czele.
TT Trójnawowa węgrowska Bazylika Wniebowzięcia NMP i główny plac w mieście
JESIEŃ 2017
©© HOTEL SIELANKA NAD PILICĄ
©© M. RZĄCA/URZĄD MIEJSKI W WĘGROWIE
Równie ciekawe są okolice Radomia. We Wsoli, dawnym majątku Gombrowiczów, działa dzisiaj Muzeum Witolda Gombrowicza. Orońsko może się poszczycić ulokowanym na terenie XIX-wiecznego parku Centrum Rzeźby Polskiej. Położoną na północny wschód od Radomia Puszczę Kozienicką przecinają szlaki idealne na wycieczki piesze i rowerowe oraz do uprawiania nordic walkingu. W Jedlni-Letnisku znajduje się jedyny na terenie województwa mazowieckiego drewniany kościół w stylu zakopiańskim, a do Czarnolasu w powiecie zwoleńskim przyciąga zespół dworsko-parkowy z Muzeum Jana Kochanowskiego. W południowej części Mazowsza nad Pilicą leży 12-tysięczna Warka, jedno z najstarszych miast w kraju. Chociaż większości Polaków kojarzy się ona z piwem, to ma bogatą historię. Do najciekawszych tutejszych obiektów należy Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego – bohatera walk o wolność Polski i Ameryki. W Winiarach, dziś dziel-
155
©© ROMAN POSTEK/MUZEUM ZBROJOWNIA W LIWIE
SS Ruiny gotyckiego zamku w Liwie – barokowy dwór i wieża z fragmentem murów
nicy Warki, urodził się w 1797 r. pułkownik Piotr Wysocki, który zasłynął jako inicjator powstania listopadowego. Rynek nazwano tu placem Stefana Czarnieckiego, bohate-
ra zwycięskiej bitwy ze Szwedami rozegranej 7 kwietnia 1656 r. W podziemiach barokowego kościoła pofranciszkańskiego spoczywają szczątki książąt mazowieckich
TT Widowiskowy pojedynek podczas liwskiego Ogólnopolskiego Turnieju Rycerskiego
©© ROMAN POSTEK/MUZEUM ZBROJOWNIA W LIWIE
– Trojdena I i Siemowita II – oraz Marianny Zielińskiej, matki Kazimierza Pułaskiego (1745–1779). Nie wiadomo, czy nazwa miasta pochodzi od słowa „warzyć”. Z piwem Warkę kojarzono już od czasów panowania książąt mazowieckich. Byli oni tak rozsmakowani w miejscowym złotym trunku, że w 1478 r. Bolesław V zastrzegł, żeby na dwór książęcy w Warszawie dostarczano wyłącznie napitek od wareckich piwowarów. Wspomniane Muzeum im. Kazimierza Pułaskiego znajduje się w zabytkowym pałacu w Winiarach wzniesionym ok. 1689 r. Organizuje ono interesujące imprezy plenerowe i rocznicowe, takie jak m.in. piknik historyczno-kulturalny Vivat Pułaski (w pierwszą niedzielę lipca), popularyzujący kulturę ludową regionu Kazikowy Jarmark (na zakończenie wakacji) czy Dzień Kazimierza Pułaskiego (w październiku). Położenie Warki sprzyja uprawianiu turystyki aktywnej (np. kajakarstwa) i wędkowaniu. Osoby chcące zregenerować siły powinny odwiedzić 4-gwiazdkowy Hotel Sielanka nad Pilicą. To wymarzone miejsce dla wszystkich, którzy cenią sobie bliski kontakt z naturą i szukają wyciszenia. Kompleks hotelowy, leżący na 100-hektarowym terenie, graniczy z jednej strony z Puszczą Stromecką, a z drugiej z malowniczą doliną Pilicy. Goście mogą korzystać z ośrodka jeździeckiego Farma Sielanka z pełną infrastrukturą, piłkarskiego centrum treningowo-pobytowego rekomendowanego przez UEFA i usług Sielanka SPA (m.in. z basenem krytym z brodzikiem dla dzieci, sauną fińską i łaźnią parową).
HISTORIA I KULINARIA Miłośnikom historii i niezwykłych zabytków oraz amatorom wypoczynku na łonie przyrody i osobom ceniącym doskonałą kuchnię polecam wyprawę Wielkim Gościńcem Litewskim. Wytyczony wzdłuż niego szlak turystyczny zaczyna się pod warszawskim Pałacem Wesslów (Pocztą Saską) usytuowanym przy ul. Krakowskie Przedmieście 25. Ten trakt handlowo-pocztowy Rzeczypospolitej Obojga Narodów, jeden z najważniejszych w XVII i XVIII w., prowadził przez wschodnie Mazowsze i Podlasie, a następnie Grodno aż do Wilna. Podczas odwiedzania punktów położonych na jego trasie można spróbować potraw kuchni mazowieckiej, podlaskiej, białoruskiej, litewskiej i tatarskiej. Atrakcję dla prawdziwych smakoszy stanowi największa impreza kulinarna
JESIEŃ 2017
156 WEEKEND W POLSCE w tej części Mazowsza – Międzynarodowy Turniej Smaków na Zamku w Liwie (w drugiej połowie czerwca). Jednym z najważniejszych miast położonych wzdłuż Wielkiego Gościńca Litewskiego jest 13-tysięczny Węgrów, który prawa miejskie otrzymał w 1441 r. Niegdyś leżał on na styku dróg handlowych wiodących z Gdańska na Ukrainę i z Warszawy do Wilna. Miasto było miniaturą wielokulturowej Rzeczypospolitej – znajdowały się w nim cztery dzielnice: katolicka, prawosławna, żydowska i protestancka. Książę Bogusław Radziwiłł osiedlił tu w połowie XVII stulecia szkockich protestanckich rzemieślników. Referendarz wielki koronny Jan Dobrogost Krasiński ufundował nowy budynek dzisiejszej Bazyliki Wniebowzięcia NMP i przyklasztorny kościół ojców reformatów (obecnie Kościół św. Piotra z Alkantary i św. Antoniego z Padwy). Powstały one według projektów Tylmana z Gameren. Wnętrza świątyń zdobił freskami znakomity malarz włoski Michelangelo Palloni (zmarły w Węgrowie w 1712 r.). W zakrystii bazyliki wisi słynne lustro Twardowskiego, które według legendy przepowiedziało przyszłość Napoleonowi Bonapartemu w 1812 r. W kościele poreformackim można oglądać ołtarz główny ze wspaniałą rzeźbą Chrystusa na krzyżu dłuta Andreasa Schlütera i monumentalny fresk Michelangela Palloniego Kościół triumfujący. W dawnej protestanckiej dzielnicy miasta warto odwiedzić drewnianą świątynię z 1679 r. i otaczający ją cmentarz z nagrobkami Szkotów z XVII w. W rejonie należącym kiedyś do gminy żydowskiej znajduje się lapidarium poświęcone Żydom z Węgrowa zamordowanym przez Niemców i pomnik słynnego uczonego Ángela Rosenblata (urodzonego w tym mieście w 1902 r.). Niedaleko stąd leży Liw, gdzie wznosi się jeden z najciekawszych zamków obronnych w Polsce. Budowla powstała ok. 1429 r. na zlecenie księcia Janusza I Starszego. Obecnie mieści się tu Muzeum Zbrojownia z bogatymi zbiorami broni i malarstwa. Każdego roku w połowie sierpnia na podzamczu odbywa się Ogólnopolski Turniej Rycerski. Z Liwu koniecznie trzeba wybrać się na Sowią Górę, skąd rozpościera się najpiękniejszy widok na dolinę Liwca, który idealnie nadaje się na wyprawy kajakowe. Dalej na południowy wschód znajdują się 77-tysięczne Siedlce. Są one ważnym punktem na Szlaku Książąt Mazowieckich. Turystów przyciąga do nich jedyny
JESIEŃ 2017
©© ROMAN POSTEK/MUZEUM ZBROJOWNIA W LIWIE
SS Muzeum Zbrojownia na zamku w Liwie
©© ROBERT MIROŃCZUK/MUZEUM DIECEZJALNE W SIEDLCACH
SS Obraz Ekstaza św. Franciszka El Greca
©© SŁAWOMIR KORDACZUK/MUZEUM REGIONALNE W SIEDLCACH
SS Muzeum Regionalne w Siedlcach mieści się w XVIII-wiecznym ratuszu
w Polsce obraz słynnego El Greca Ekstaza św. Franciszka w Muzeum Diecezjalnym i jedyne w tej części Europy oryginalne organy Joachima Wagnera. Pierwsze wzmianki o Siedlcach pochodzą z XV w., ale na prawie magdeburskim lokowano je w 1547 r. Największy rozwój miasta przypadł na XVIII stulecie, kiedy za sprawą księżnej Aleksandry Ogińskiej z Czartoryskich stało się jednym z najważniejszych ośrodków życia kulturalnego i towarzyskiego. Ściągała tutaj polska elita, a gościem specjalnym w pałacu rodziny Ogińskich bywał król Stanisław II August. Na jego cześć księżna postawiła
kolumnę toskańską, która miała wskazywać mu drogę do rezydencji. Dzisiaj naprowadza turystów. Zwiedzanie Siedlec najlepiej zacząć od dawnego ratusza miejskiego, obecnie siedziby Muzeum Regionalnego, z charakterystyczną figurą Atlasa dźwigającego kulę ziemską, nazywanego przez siedlczan Jackiem. Na wieży ratuszowej wisi zegar z kurantem wygrywającym poloneza Pożegnanie Ojczyzny Michała Kleofasa Ogińskiego. Niedaleko gmachu znajduje się najstarsza świątynia w mieście – Kościół św. Stanisława Biskupa Męczennika ufundowany przez Kazimierza i Izabelę Czartoryskich.
157
©© ARCHIWUM DWORU MOŚCIBRODY
SS Dwór Mościbrody przyjmuje gości zgodnie ze staropolską tradycją
SS Specjalnością restauracji „Zaścianek Polski” są dania regionalne
W tej części województwa powstał jego pierwszy szlak kulinarny – Mazowiecka Micha Szlachecka. To jedna z ciekawszych
©© ARCHIWUM RESTAURACJI „ZAŚCIANEK POLSKI” SIEDLCE
propozycji realizowana w ramach projektu Szlak Folkloru i Smaków Mazowsza. W regionie turyści mogą wziąć udział w impre-
zach, które łączą w sobie tradycję i zwyczaje z lokalną kuchnią. Słynne Miodobranie Kurpiowskie w Myszyńcu (pod koniec sierpnia), wykopki w skansenie w Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu (w pierwszą niedzielę września) czy warsztaty pieczenia chleba lub robienia sójek mazowieckich cieszą się dużym zainteresowaniem. Na wspomnianym szlaku można delektować się prostymi, chłopskimi daniami (Młyn Gąsiorowo), spróbować potraw przygotowywanych niegdyś w dworach ziemiańskich (Dwór Mościbrody, ceniona siedlecka restauracja „Zaścianek Polski”) lub wybrać się na degustację nalewek (Gorzelnia w Krzesku). Dwa z miejsc na trasie Mazowieckiej Michy Szlacheckiej będą dobrym przystankiem podczas wizyty w Siedlcach. W mieście od 2006 r. działa „Zaścianek Polski”. W menu restauracji znajdują się dania oznaczone certyfikatem Dziedzictwa Kulinarnego Mazowsza (żurek staropolski, babciny zraz, bęcwały czy trzy rodzaje pierogów). Można tu też zamówić niepasteryzowane piwa z regionalnych browarów. „Zaścianek Polski” mieści się niedaleko wspomnianego pałacu Ogińskich, mniej więcej w połowie drogi między rezydencją a kolumną toskańską. Pod Siedlcami leży wieś Mościbrody z XIX-wiecznym folwarkiem. Posiadłość składa się z dworu, oficyny, podwórza przeznaczonego na biesiady (ze stodołą, salą biesiadną i klimatycznymi podcieniami) i terenu parkowego ze stawami. Na gości czekają tutaj wygodne, nastrojowe pokoje. W „Restauracji Dworskiej” serwuje się staropolskie potrawy i wędliny. Stawy tworzą Gospodarstwo Rybackie Mościbrody, w którym hoduje się karpie. Dla klientów biznesowych przygotowano klimatyzowane sale szkoleniowe. W sąsiedztwie Dworu Mościbrody można powędkować, popływać łódką czy pojeździć na rowerze. Poza tym należący do niego teren świetnie nadaje się na imprezy okolicznościowe i wyjazdy integracyjne.
JESIEŃ 2017
158 WEEKEND W POLSCE
©© ARCHIWUM MANOR HOUSE SPA
SS Zabytkowy pałac Odrowążów w Chlewiskach przekształcony w 5-gwiazdkowy hotel
RELAKS W ZABYTKACH Mazowsze to także luksusowe posiadłości, dwory i pałace, które dzięki prywatnym właścicielom zyskały nowe oblicze. W zabytkowych wnętrzach funkcjonują komfortowe hotele, profesjonalne centra konferencyjne i ośrodki spa i wellness. Kto szuka miejsca na najwyższym poziomie, gdzie wyciszy się na łonie natury, koniecznie powinien odwiedzić Chlewiska (koło Szydłowca, ok. 130 km od Warszawy). Znajduje się w nich Hotel Manor House SPA. W dawnym majątku Odrowążów, na który składa się stylowy pałac, zabytkowa Stajnia
Platera i klimatyczne Termy Zamkowe oraz park o powierzchni 10 ha, można odzyskać wewnętrzną harmonię i oddać się w ręce najlepszych specjalistów. Rozbudowany Pokojowy Program SPA pomaga przywrócić równowagę ducha i ciała. Do dyspozycji gości są również Łaźnie Rzymskie, basen z niechlorowaną wodą, malownicza Witalna Wioska® SPA, Chata Solna i Gabinety Odnowy. Autorski program odmładzający Akademii Holistycznej „Alchemia Zdrowia” opiera się wyłącznie na naturalnych terapiach, które pobudzają autoregenerację organizmu.
TT Kamienny Krąg Mocy w niezwykłym Ogrodzie Medytacji kompleksu Manor House SPA ©© ARCHIWUM MANOR HOUSE SPA
JESIEŃ 2017
Amatorzy aktywnego spędzania czasu mogą pojeździć konno (w obiekcie działa stajnia), pograć w golfa wodnego, wypożyczyć rowery czy kijki do nordic walkingu. Gościom poszukującym nowych doznań kompleks Manor House SPA oferuje firewalking (chodzenie po rozżarzonych węglach) czy terapię dźwiękiem, czyli koncerty na misy i gongi tybetańskie oraz muzykę solfeżową o dobroczynnie wpływających na organizm częstotliwościach. Na terenie posiadłości znajduje się oprócz tego niezwykły Ogród Medytacji z Piramidą Horusa, Spiralą Energetyczną, Ogrodem Zen i Kamiennym Kręgiem Mocy. Pokoje gościnne mieszczą się w budynku pałacowym, Termach Zamkowych i XIX-wiecznej Stajni Platera, w której działa też hotelowa restauracja serwująca poza specjałami kuchni polskiej potrawy wegańskie i dania przyrządzane według zasad zdrowej Diety Życia oraz znakomite trunki. Obiekt jest przyjazny dla alergików i osób chcących wypocząć bez dzieci. Pełni także funkcję centrum konferencyjnego – na potrzeby klientów biznesowych przygotowano kilkanaście sal. Mniej więcej godzinę jazdy na północny wschód od Warszawy, w dolinie Liwca znajduje się Pałac i Folwark Łochów. Majątek był w rękach Hornowskich, Zamoyskich i Kurnatowskich. Należy do niego teren o powierzchni 13 ha. Do użytku oddano tu pokoje i apartamenty w pieczołowicie
159
JESIEÅ&#x192; 2017
160 WEEKEND W POLSCE
SS Manor House SPA – koncert na gongi i misy tybetańskie w Komnacie Biowitalności
odrestaurowanym kompleksie historycznym (jest ich 149) i nowo powstałym współczesnym (w liczbie 82). Do dyspozycji gości są dwie restauracje: „U Zamoyskiego” i „Paśnik”, bar oraz centrum konferencyjne wyposażone w najnowocześniejsze rozwiązania audiowizualne. Nowa część tego obiektu hotelowego, otwarta we wrześniu 2017 r. i nazwana Folwarkiem, nawiązuje swoją formą do dawnych zabudowań. W strefie spa znajduje się 7 nowoczesnych gabinetów z najwyższej jakości sprzętem. Stosuje się w nich kosmetyki marki Yonelle do luksusowej pielęgnacji ciała i twarzy. W ofercie są też zabiegi Medi Express zapewniające efekt nowej skóry. Do pielęgnacji domowej po wizycie w gabinecie można zaopatrzyć się w kosmetyki infuzyjne Yonelle przeznaczone dla skóry dojrzałej oparte na przełomowej koncepcji Skin Penetration Revolution. Na strefę wellness składają się basen z jacuzzi, sauna mo-
kra – łaźnia parowa, sauna sucha fińska, caldarium i sanarium, czyli sauna aromatyczna. Podczas seansu w mokrej części
SS Nowoczesna strefa wellness z widokowymi oknami w Folwarku Łochów
strefy goście mogą podziwiać wspaniały krajobraz obszaru Natura 2000 położonego nad Liwcem. Dla amatorów aktywnego
TT Widok z motolotni na zabudowania Dworu w Zabużu i rzekę Bug
JESIEŃ 2017
©© ARCHIWUM MANOR HOUSE SPA
spędzania czasu Pałac i Folwark Łochów organizuje spływy kajakowe i przeprawy survivalowe. Pod wschodnią granicą województwa mazowieckiego, w gminie Sarnaki leży kolejne niezwykłe miejsce – Dwór w Zabużu. Położony na malowniczej skarpie Bugu zabytkowy zespół dworsko-parkowy z XIX w. zajmuje powierzchnię prawie 4 ha. Obiekt oferuje zakwaterowanie w Dworze, Oficynie, Stajni Spa i Domku Ogrodnika. Znajdują się tu również sale szkoleniowe, „Restauracja Namiestnikowska” i strefa wellness z basenem krytym z jacuzzi i łaźnią parową, basenem zewnętrznym z jacuzzi, suchą sauną typu beczka i jaskinią solną w starej piwnicy oraz kort tenisowy, boisko do squasha, minigolf, sala bilardowa i sala fitness z siłownią. W tutejszym centrum przygotowano bogatą ofertę zabiegów na twarz i ciało. Stosuje się
©© MIECZYSŁAW CHROMIŃSKI/DWÓR W ZABUŻU HOTEL SPA
©© PIOTR TOŁWIŃSKI/PAŁAC I FOLWARK ŁOCHÓW
podczas nich borowinę, zioła, kwiaty, owoce, algi czy sól morską oraz kosmetyki firmy Kurland. „Restauracja Namiestnikowska” serwuje tradycyjne dania kuchni staropolskiej z pogranicza Mazowsza i Podlasia oraz wybrane potrawy kuchni białoruskiej. Menu jest zmieniane co miesiąc, a w zależności od sezonu pojawiają się w nim świeże warzywa i owoce z miejscowego ogrodu i sadu czy pobliskich lasów. Okolica malowniczej doliny Bugu idealnie nadaje się na wycieczki piesze i rowerowe. W utworzonym w tym rejonie Parku Krajobrazowym „Podlaski Przełom Bugu” wytyczono trzy ścieżki dydaktyczno-przyrodnicze. Największymi zaletami tych miejsc są polska gościnność, smaczna kuchnia, nawiązywanie do tradycji i korzystanie ze skarbów natury. Każde jest godne polecenia i wyjątkowe, tak jak całe Mazowsze.
161
JESIEÅ&#x192; 2017
162 WEEKEND W POLSCE
POD UROKIEM
LUBELSZCZYZNY SYLWIA JEDLAK-DUBIEL
<< Gdy w 1569 r. Polska i Litwa zostały połączone unią realną na sejmie walnym w Lublinie, to miasto królewskie znalazło się w centrum Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Tutaj obradował też od 1578 r. Trybunał Główny Koronny. Na gospodarczo rozwiniętej Lubelszczyźnie wielu zwolenników znalazły także idee reformacji. Życie nie stoi jednak w miejscu i dziś, po kilku stuleciach i wielu zawirowaniach historii, ziemie te leżą na wschodzie naszego kraju. W powszechnej opinii są zwykle uznawane za obszar peryferyjny, przez co nie wzbudzają tak dużego zainteresowania, jak powinny. Takie podejście to ogromny błąd, a przekonać się o tym może każdy, kto odwiedzi tę niezmiernie urokliwą część Polski. >> JESIEŃ 2017
163
©© KANCELARIA PREZYDENTA – MARKETING MIASTA LUBLIN
SS Piękne freski zdobiące Kościół św. Trójcy na Wzgórzu Zamkowym w Lublinie
©© WOJCIECH WÓJCIK/WYDZIAŁ TURYSTYKI I PROMOCJI URZĘDU MIASTA ZAMOŚĆ
SS Zamojski Ratusz na Rynku Wielkim, kilkakrotnie przebudowywany od 1591 r.
©© MATEUSZ STACHYRA/URZĄD MIASTA W KAZIMIERZU DOLNYM
SS Kazimierz Dolny – widok ze Wzgórza Trzech Krzyży
©© ARCHIWUM URZĘDU MIASTA CHEŁM
TT Roztoczański Park Narodowy, ostoja konika polskiego
SS Plac Gdański z małą fontanną w Chełmie ©© PAWEŁ MARCZAKOWSKI/ROZTOCZAŃSKI PARK NARODOWY
JESIEŃ 2017
164 WEEKEND W POLSCE
N
azwą „Lubelszczyzna” określa się obecnie często historyczne województwo lubelskie z lat 1474–1795. Dzisiejszy obszar tego regionu administracyjnego nie pokrywa się w całości z ówczesnym. Włączono do niego m.in. ziemię chełmską i tereny leżące w granicach Wielkiego Księstwa Litewskiego. Współczesny herb województwa przypomina jednak ten z okresu I Rzeczypospolitej – widnieje na nim biały jeleń ze złotą koroną na szyi umieszczony na czerwonym tle. Nigdy nie jest za późno, aby odwiedzić Lubelskie. To znakomity region na jesienne spacery i wycieczki (samochodowe, piesze, rowerowe czy konne). Można w nim podziwiać niesamowite zabytki, cieszyć się pięknem przyrody i aktywnie spędzać czas. Naprawdę nie sposób tu się nudzić.
W OKOLICY WISŁY Naszą wędrówkę przez współczesną Lubelszczyznę zaczniemy od trzech miast, które zna wielu polskich turystów: Kazimierza Dolnego, Puław i Nałęczowa. Pierwsze dwa leżą na prawym brzegu Wisły, ostatnie znajduje się trochę dalej na wschód. Ze względu na położenie blisko siebie często są odwiedzane podczas jednej wycieczki. Kazimierz Dolny przyciąga urokiem zabytkowego miasteczka. Jego historyczne centrum wyznacza Rynek z XIX-wieczną studnią przykrytą drewnianą wiatą, otoczony kamienicami. Widać z niego Kościół farny św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja umieszczony na Szlaku Renesansu Lubelskiego. Uwagę zwracają w nim szczególnie detale architektoniczne, takie jak trójdzielny szczyt frontowy. Podobne rozwiązanie zastosowano także w kazimierskim Kościele św. Anny i św. Ducha (również usytuowanym na wspomnianym szlaku). Spod fary ul. Zamkową dochodzi się do ruin średniowiecznego zamku dolnego. Powyżej wnosi się obronna wieża strażnicza nazywana Basztą lub Wieżą Łokietka. To jeden z dwóch punktów w okolicy, z których rozpościera się najlepszy widok na Kazimierz Dolny i Wisłę. Kolejny znajduje się tuż obok, a mowa o Wzgórzu Trzech Krzyży. Na Rynku wzrok przykuwają zwłaszcza bogato zdobione renesansowe Kamienice Przybyłów. Zdecydowanie warto wybrać się też na ul. Puławską, aby obejrzeć rozmieszczone wzdłuż niej dawne spichlerze. Turyści odwiedzający Kazimierz Dolny opuszczają go zazwy-
JESIEŃ 2017
czaj z kogutem – lokalnym wypiekiem nieco przypominającym w smaku chałkę. Dwa jego wzory zostały zgłoszone do urzędu patentowego. Najsłynniejszym zabytkiem leżących na północ stąd Puław jest niewątpliwie Pałac Czartoryskich, rezydencja polskich rodów magnackich. Pierwotna budowla, barokowa, powstała na zlecenie Stanisława Herakliusza Lubomirskiego (1642–1702). Niestety, zniszczyły ją w 1706 r. wojska szwedzkie. Odbudowano ją w stylu rokokowym według projektu Jana Zygmunta Deybla. Na przełomie XVIII i XIX w. rezydencja stała się ośrodkiem kulturalnym, a to za sprawą ówczesnych jej właścicieli – Adama Kazimierza Czartoryskiego (1734–1823) i jego żony Izabeli z Flemmingów (1746–1835), którzy ściągali do niej wielu znakomitych artystów. W tym okresie pałac otrzymał wystrój klasycystyczny. Otaczającemu go rozległemu parkowi nadano charakter romantyczny, umieszczono w nim także dużo nowych obiektów, np. Domek Grecki, Pałac Marynki oraz Świątynię Sybilli i Dom Gotycki. Te dwa ostatnie przeznaczone były na eksponaty gromadzone przez księżną Izabelę, którą uznaje się za założycielkę pierwszego polskiego muzeum narodowego. Dziś malowniczo położony zespół pałacowo-parkowy w Puławach udostępniony jest do zwiedzania. Po wizycie w nim proponuję udać się nad Wisłę i rzucić okiem na pobliski stalowy most im. Ignacego Mościckiego o konstrukcji kratownicowej. Powstał on w 1934 r., ale uległ zniszczeniu w wyniku działań wojennych. Zrekonstruowano go w 1949 r. Nałęczów, ostatni z tej trójki, ma status uzdrowiska kardiologicznego. Zawdzięcza go dobroczynnemu mikroklimatowi i źródłom wód mineralnych. Tutejszy 25-hektarowy Park Zdrojowy założono w połowie XVIII w. Właścicielem miejscowych dóbr był wówczas starosta wąwolnicki Stanisław Małachowski herbu Nałęcz (1727–1784) – dla niego i jego żony Marianny wzniesiono tu barokową rezydencję. Obecnie działa w niej kawiarnia i Muzeum Bolesława Prusa (oddział Muzeum Lubelskiego w Lublinie). Pisarz zatrzymywał się kilkakrotnie w Pałacu Małachowskich w trakcie pobytów w Nałęczowie. W Parku Zdrojowym znajdują się poza tym dwa XIX-wieczne budynki sanatoryjne: Stare Łazienki i Sanatorium Książę Józef. Na zainteresowanie zasługują również Domek Gotycki i Grecki. W Domu Zdrojowym z 1964 r. mieści się pijalnia wód mineralnych i palmiarnia. Ciekawym obiektem
w Nałęczowie jest też Muzeum Stefana Żeromskiego utworzone w jego dawnej pracowni – jednoizbowym domu nawiązującym do stylu zakopiańskiego.
SERCE REGIONU Funkcję stolicy województwa pełni niemal 350-tysięczny Lublin. Należy on do najstarszych ośrodków miejskich w Polsce, a początki jego historii sięgają istniejącej od VI w. osady na wzgórzu Czwartek. Na innym wzniesieniu (Wzgórzu Zamkowym) za panowania króla Kazimierza III Wielkiego w miejscu grodu kasztelańskiego, z czasów którego zachowała się do dzisiaj okrągła wieża (zabytek sztuki romańskiej), powstał murowany zamek. Jedną z najstarszych jego części stanowi XIV-wieczny Kościół św. Trójcy odgrywający rolę kaplicy zamkowej. Pod koniec XIX stulecia pod warstwą tynku odkryto w jego wnętrzu wspaniałe rusko-bizantyjskie freski z 1418 r., które dzięki przeprowadzeniu prac renowacyjnych można obecnie podziwiać w całej okazałości. Sam zamek przechodził liczne przebudowy. Od 1957 r. jest główną siedzibą Muzeum Lubelskiego. W ekspozycji stałej, w Galerii Malarstwa Polskiego XVII–XIX w., znajduje się obraz Jana Matejki Unia lubelska z 1869 r. Lublin słynie z zabytków. Największe ich zagęszczenie występuje w okolicy Starego Miasta. Zachowały się tu fragmenty murów obronnych, bramy miejskie (Krakowska i Grodzka), kamienice i świątynie. Na Rynku stoi dawny budynek Trybunału Głównego Koronnego, w którym zaczyna się Lubelska Trasa Podziemna. Panoramę Lublina najlepiej podziwiać z neogotyckiej Wieży Trynitarskiej (z platformy widokowej na wysokości 40 m) wznoszącej się niedaleko barokowej Archikatedry św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty. Reprezentacyjną lubelską ulicą jest Krakowskie Przedmieście, częściowo zamknięte dla ruchu samochodowego. W jego rejonie znajduje się m.in. klasycystyczny gmach Nowego Ratusza czy eklektyczny Grand Hotel Lublinianka (należący obecnie do międzynarodowej sieci IBB Hotel Collection). Poza tym w mieście warto zobaczyć jeszcze na pewno budynek dworca głównego, otwarty w 1877 r. (przebudowany w kolejnym stuleciu) i umiejscowiony na trasie Kolei Nadwiślańskiej, oraz liczne pałace. Poznawanie historii Lublina byłoby też niepełne bez wizyty w Państwowym Muzeum na Majdanku założonym na terenie dawnego niemieckiego obozu koncentracyjnego.
165
©© SŁAWOMIR KŁAK/URZĄD MIASTA PULAWY
©© PIOTR MACIUK/URZĄD MARSZAŁKOWSKI WOJEWÓDZTWA LUBELSKIEGO
SS Puławski Pałac Czartoryskich widziany od strony dziedzińca wewnętrznego
SS Stare Łazienki w Parku Zdrojowym w Nałęczowie
TT Lublin – zwarty ciąg staromiejskich kamienic
TT Średniowieczna wieża zamkowa w Lublinie
©© KANCELARIA PREZYDENTA – MARKETING MIASTA LUBLIN
SS Lubelskie Stare Miasto z licznymi zabytkami ©© KANCELARIA PREZYDENTA – MARKETING MIASTA LUBLIN
©© KANCELARIA PREZYDENTA – MARKETING MIASTA LUBLIN
JESIEŃ 2017
166 WEEKEND W POLSCE Stolica województwa lubelskiego była kiedyś wielokulturowym, tętniącym życiem ośrodkiem. Współcześnie znów wraca się do tej tradycji. W Lublinie funkcjonują świątynie i miejsca spotkań różnych religii i wyznań, organizowane są ciekawe imprezy kulturalne, również cykliczne. Do najpopularniejszych wydarzeń należą Noc Kultury (w czerwcu), Wschód Kultury – Inne Brzmienia (festiwal na początku lipca), Jarmark Jagielloński (w sierpniu), Carnaval Sztukmistrzów (zazwyczaj pod koniec lipca) czy Europejski Festiwal Smaku (w pierwszej połowie września). W 2017 r. miasto obchodzi jubileusz 700-lecia lokacji na prawie magdeburskim. Na północ od Lublina rozciąga się Kozłowiecki Park Krajobrazowy, a za nim dwa miejsca warte odwiedzenia. Pierwsze z nich to Muzeum Zamoyskich we wsi Kozłówka. Otoczony parkiem pałac wzniesiono w latach 1736–1742 w majątku, który otrzymała od babki druga żona wojewody chełmińskiego Michała Bielińskiego. Pod koniec XVIII w. rezydencja trafiła w ręce Zamoyskich. We wnętrzach zachował się autentyczny wystrój z przełomu XIX i XX stulecia. Oprócz tego znajduje się tu kaplica wzorowana na wersalskiej, a w niej kopia nagrobka Zofii z Czartoryskich Zamoyskiej (1778–1837) z kościoła we Florencji. Na wschód stąd leży ponad 20-tysięczny Lubartów. Do 1744 r. nosił on nazwę Lewartów. Król August III Sas zmienił ją na prośbę nowego właściciela miasta – Pawła Karola Sanguszki (ród uważał się za potomków księcia litewskiego Lubarta Giedyminowicza), który przebudował tutejszy pałac, wzniósł barokową Bazylikę św. Anny i razem z Mikołajem Krzyneckim z Urzędowa ufundował założenie klasztorne kapucynów. Wspomniana rezydencja (Pałac Sanguszków z XVIII w.) sąsiaduje z parkiem ze stawem. Dziś swoją siedzibę ma w niej Starostwo Powiatowe w Lubartowie, ale w godzinach pracy urzędu można obejrzeć reprezentacyjną Salę Rycerską.
WZDŁUŻ PÓŁNOCNEJ GRANICY Z centrum regionu przeniesiemy się na północny wschód, do niemal 60-tysięcznej Białej Podlaskiej. Ten rejon znajdował się kiedyś w granicach Wielkiego Księstwa Litewskiego. Miasto zawdzięcza swój największy rozkwit Radziwiłłom, w których ręce przeszło w 1569 r. Do dziś przypominają o tym pozostałości po zamkowym założe-
JESIEŃ 2017
©© ARCHIWUM URZĘDU MARSZAŁKOWSKIEGO WOJEWÓDZTWA LUBELSKIEGO
SS Wspaniały zespół pałacowo-parkowy w Kozłówce, obecnie Muzeum Zamoyskich
©© MONIKA LIBERA/ARCHIWUM STAROSTWA POWIATOWEGO W LUBARTOWIE
SS W barokowym Pałacu Sanguszków w Lubartowie urzędują dziś władze powiatu
niu wzniesionym na ich zlecenie w pierwszej połowie XVII w. Sama rezydencja się nie zachowała, ale na terenie parkowym wciąż można oglądać bramę wjazdową stylizowaną na łuk triumfalny połączoną z barokową wieżą wartowniczą (obecnie siedziba Muzeum Południowego Podlasia), kaplicę sąsiadującą z wieżyczką wschodnią i trzy oficyny. Podczas prac remontowych w 2012 r. odkryto pod ziemią kolejne fragmenty zabudowy, m.in. długą konstrukcję arkadową. Posiadłość miała charakter obronny, o czym przypominają fortyfikacje ziemne (rzadki przykład tzw. szkoły staroholenderskiej).
W ostatnich latach pojawił się pomysł rekonstrukcji pałacu, jej plany są już gotowe, ale władze miasta zastanawiają się jeszcze nad formą inwestycji. Według tej koncepcji w odtworzonej rezydencji będzie działał hotel. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że w tym majątku zmarł w listopadzie 1790 r. słynący z hulaszczego trybu życia wojewoda wileński Karol Stanisław Radziwiłł zwany Panie Kochanku. Do zabytków Białej Podlaskiej należy również Kościół św. Anny. Ufundował go Mikołaj Krzysztof Radziwiłł (Sierotka), a przy jego budowie wykorzystano praw-
167 ści, w oficynie dworskiej postało Muzeum Henryka Sienkiewicza. W placówce można obejrzeć osobiste pamiątki po pisarzu, pierwsze wydania jego dzieł, rekwizyty z filmowych ekranizacji książek i XIX-wieczne meble. Prezentuje się w niej także związki Henryka Sienkiewicza z Lubelszczyzną.
MALOWNICZE POŁUDNIE
©© KRZYSZTOF STANISZEWSKI/URZĄD MIASTA BIAŁA PODLASKA
SS Wieża wjazdowa (wartownicza) rezydencji Radziwiłłów w Białej Podlaskiej
SS Muzeum Henryka Sienkiewicza w dawnej oficynie dworskiej w Woli Okrzejskiej
dopodobnie mury stojącego tu zboru ariańskiego wzniesionego na miejscu spalonej wcześniej świątyni. Do nawy głównej przylegają dwie kaplice – na szczególną uwagę zasługuje ze względu na bogaty wystrój ta pod wezwaniem św. Jana Kantego. Na kopule kościoła umieszczono krzyż z półksiężycem u podstawy, który jest pamiątką zwycięstwa Jana III Sobieskiego nad armią turecką pod Wiedniem w 1683 r. Dawny rynek miejski w Białej Podlaskiej funkcjonuje obecnie pod nazwą plac Wolności. Otaczają go niskie, kolorowe kamienice z końca XIX i początku XX stulecia.
©© WIKIMEDIA COMMONS/PIOTR SAJNOG
W okolicy północnej granicy województwa leży też 30-tysięczny Łuków. Znajdują się w nim dwa zespoły klasztorne: bernardynów i pijarów. W tzw. Konwikcie Szaniawskich (internacie założonym dla uczniów kolegium pijarskiego z fundacji biskupa Konstantego Felicjana Szaniawskiego) działa Muzeum Regionalne. W powiecie łukowskim urodził się w 1846 r. polski noblista Henryk Sienkiewicz. Jego rodzice mieszkali w Woli Okrzejskiej. W pobliskiej Okrzei, w kościele ufundowanym przez prababkę pisarza, wzięli ślub i ochrzcili syna. W 1966 r. w pierwszej z tych miejscowo-
Na południu dla odmiany największym ośrodkiem jest 65-tysięczny Zamość. Lokacji miasta dokonał w 1580 r. Jan Zamoyski, kanclerz i hetman wielki koronny. Plan opracował włoski architekt Bernardo Morando. Na obszarze osiedla Stare Miasto zachował się pierwotny układ urbanistyczny z rozległym Rynkiem Wielkim. Przy tym kwadratowym placu o wymiarach 100 na 100 m stoi manierystyczno-barokowy Ratusz z 52-metrową wieżą zegarową. Prowadzą do niego efektowne schody. Zamojski rynek prezentuje się wyjątkowo malowniczo, a to dzięki pięknym kamienicom z podcieniami. Zwykle wyróżnia się wśród nich te tworzące północną pierzeję (zwane ormiańskimi), a wzniesione w połowie XVII w. W rejonie Starego Miasta znajduje się wiele interesujących zabytków. Założyciel Zamościa wybudował dla siebie wspaniałą rezydencję w stylu renesansowym. Pałac wielokrotnie przebudowywano, dlatego nie przypomina już swojej pierwotnej, niezmiernie okazałej wersji, ale wciąż robi duże wrażenie. Jan Zamoyski był mecenasem literatury i humanistą, sam studiował na uniwersytecie w Padwie, gdzie został wybrany rektorem. Nie dziwi więc fakt, że we własnym mieście założył uczelnię – Akademię Zamojską, której oficjalne otwarcie odbyło się w marcu 1595 r. Zamknięto ją, gdy Zamość włączono do zaboru austriackiego (w 1784 r.). Niestety, po przekształceniu gmachu w koszary zniszczono wiele elementów dekoracyjnych na elewacji i zabudowano arkady na wewnętrznym dziedzińcu. Kilka lat temu władze miasta rozpoczęły starania o przyznanie funduszy na rewitalizację akademii. W 2017 r. w końcu doszło do podpisania umowy o dofinansowanie. Budynek dawnej uczelni ma zatem szansę odzyskać zapomniany już wygląd. Innym zabytkiem z początkowego okresu istnienia Zamościa jest Katedra Zmartwychwstania Pańskiego i św. Tomasza Apostoła, umieszczona na Szlaku Renesansu Lubelskiego. W tym czasie zaczęły powstawać również fortyfikacje otaczające zabudowania miasta i czyniące z niego twierdzę. Wiele ich fragmentów można wciąż oglądać. Ciekawy
JESIEŃ 2017
168 WEEKEND W POLSCE
©© WOJCIECH WÓJCIK/WYDZIAŁ TURYSTYKI I PROMOCJI URZĘDU MIASTA ZAMOŚĆ
SS Rynek Wielki w Zamościu jest jednym z najokazalszych placów w Europie
TT Chełm – po prawej dwie wieże i kopuła bazyliki
obiekt stanowi też odrestaurowana późnorenesansowa synagoga – wyjątkowa na skalę Polski (funkcjonuje w niej ośrodek kultury żydowskiej). W 1992 r. rejon Starego Miasta wpisano na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Zamość jest świetną bazą wypadową na wycieczki do krainy geograficznej zwanej Roztoczem. Składa się na nią wał wznie-
nich coś dla siebie zarówno osoby o słabszej kondycji, jak i bardziej wprawieni turyści. Zapaleni cykliści powinni spróbować pokonać czerwony Centralny Szlak Rowerowy Roztocza prowadzący od Kraśnika do Lwowa. Roztocze to także znakomite miejsce na wyprawy na końskim grzbiecie. W miejscowości Wólka Wieprzecka zaczynają się dwa szlaki konne: Ułański
©© ARCHIWUM URZĘDU MIASTA CHEŁM
JESIEŃ 2017
sień rozciągający się od Kraśnika do okolic Lwowa na Ukrainie. Na części tego obszaru utworzono w 1974 r. Roztoczański Park Narodowy. W jego logo umiejscowiono konika polskiego (potomka dzikiego tarpana), którego hodowlę rezerwatową założono tutaj w 1982 r. W parku wytyczono ścieżki poznawcze, szlaki turystyczne i trasy rowerowe. Z pewnością znajdą wśród
WYPRAWA NA WSCHÓD
©© WIKIMEDIA COMMONS/JOANNA PYKA
TT Koniki polskie nad stawami Echo w Zwierzyńcu
SS Cerkiew Zaśnięcia NMP w centrum Hrubieszowa
(34-kilometrowy) i Roztoczański (25-kilometrowy). W tym rejonie Polski warto zawitać również do 3-tysięcznego Zwierzyńca, a w nim zobaczyć tzw. kościół na wodzie czy drewnianą willę Plenipotentówkę (siedzibę dyrekcji Roztoczańskiego Parku Narodowego). Nie wolno odmówić sobie też obejrzenia szumów na Tanwi, czyli małych wodospadów tworzących się
na progach skalnych tej rzeki. Na taką wycieczkę turyści wyruszają zwykle ze wsi Susiec. Miłośnikom przyrody spodobają się także rozległe Lasy Janowskie położone na granicy województwa lubelskiego i podkarpackiego. Można tu wybrać się na obserwowanie ptaków. Poza tym w okolicy są również atrakcyjne trasy rowerowe.
©© PAWEŁ MARCZAKOWSKI/ROZTOCZAŃSKI PARK NARODOWY
Południowo-wschodnia część Lubelskiego należała do historycznej Rusi Czerwonej. Do 1772 r. Zamość znajdował się w województwie ruskim, podobnie jak dwa inne miasta położone obecnie niedaleko granicy z Ukrainą – Chełm i Hrubieszów. To pierwsze było kiedyś ośrodkiem zamieszkiwanym przez katolików, żydów, prawosławnych i unitów. W tę historię wpisują się losy chełmskiej Bazyliki Narodzenia NMP. Początkowo w jej miejscu stała cerkiew prawosławna, przekształcona (po unii brzeskiej w 1596 r.) w katedrę unicką. W XVIII w. rozebrano ją i odbudowano w stylu zachodnioeuropejskiego baroku. W 1802 r. budynek zniszczył pożar. W wyniku rekonstrukcji elewacji nadano rysy neoklasycystyczne. Po pierwszym rozbiorze Polski Chełm znalazł się w granicach zaboru rosyjskiego. Gdy Rosjanie zlikwidowali Kościół unicki w 1875 r., świątynia stała się soborem prawosławnym i znów zmieniła swój wygląd. W ręce katolików trafiła w czasach II Rzeczypospolitej, ale w trakcie II wojny światowej ponownie służyła prawosławnym wiernym. Od 1944 r. jest kościołem katolickim. Znajduje się w nim kopia obrazu Matki Boskiej Chełmskiej (oryginał do obejrzenia w Muzeum Ikony Wołyńskiej w Łucku na Ukrainie). Bazylika wznosi się na Górze Katedralnej (Zamkowej), której obszar stanowi najstarszą część miasta. Oprócz tej świątyni są tu jeszcze dawny pałac biskupów unickich, dzwonnica, bazyliański klasztor czy Brama Uściłuska z 1616 r. Poza tym na wzniesieniu odkryto pozostałości XIII-wiecznego palatium Daniela Halickiego, księcia wołyńskiego i halickiego, a potem króla Rusi, który ustanowił w Chełmie swoją siedzibę. Jeszcze w pierwszych dekadach XX w. w mieście żyła znacząca społeczność żydowska. Żydzi osiedlali się tutaj już od XV stulecia. Do dziś zachowała się Mała Synagoga i zrekonstruowany kirkut (zdewastowany przez Niemców w czasie II wojny światowej). Ciekawą miejscową atrakcją są Chełmskie Podziemia Kredowe, czyli dawna kopalnia kredy. Zwiedzającym udostępniono oświetloną trasę turystyczną o długości 2 km, prowadzącą pod zabudowaniami miejskimi. Wejście znajduje się niedaleko Kościoła Rozesłania św. św. Apostołów. Hrubieszów leży kilkanaście kilometrów od granicy polsko-ukraińskiej. Tutejszy, katolicki obecnie Kościół św. Stanisława Kostki także był kiedyś świątynią unicką, a później prawosławną. Słynie on z kopii obrazu
JESIEŃ 2017
169
170 WEEKEND W POLSCE
SS Poleski Park Narodowy – poranne mgły malują spektakularne pejzaże
Matki Boskiej Sokalskiej. Ciekawym zabytkiem jest prawosławna Cerkiew Zaśnięcia NMP z XIX w. – ma ona aż 13 kopuł. O hrubieszowskich Żydach przypomina dziś stary cmentarz, żadna synagoga nie przetrwała zawirowań historii. W Hrubieszowie funkcjonuje też Muzeum im. ks. Stanisława Staszica. Ten wybitny działacz polityczny i uczony doby oświecenia założył w swoich dobrach Towarzystwo Rolnicze Hrubieszowskie, rodzaj fundacji o charakterze spółdzielczym (należący do niego chłopi byli zwolnieni z pańszczyzny). Siedzibę placówki stanowi dwór, którego główna część została zbudowana w 1791 r. Muzeum współzarządza również interesującą Wioską Gotów w pobliskim Masłomęczu. Archeolodzy odkryli w tej wsi w 1978 r. pozostałości osady gockiej (największej z okolicznych) i cmentarzyska. Na podstawie znalezisk wyodrębnili tzw. grupę masłomęcką, wyróżniającą się charakterystycznymi zwyczajami pochówkowymi i poziomem rzemiosła. Także przy wschodniej granicy, ale z Białorusią, na obszarze Polesia Lubelskiego (Zachodniego) znajduje się
13-tysięczna Włodawa. Już przed lokacją miasta (w 1534 r.) żyli tutaj Polacy, Rusini i Żydzi. Do późnobarokowych reali-
SS Obraz Matki Boskiej Kodeńskiej został ukoronowany 15 sierpnia 1723 r.
zacji z połowy XVIII w. należy Kościół św. Ludwika przy klasztorze ojców paulinów. Ciekawym obiektem jest prawosławna Cerkiew Narodzenia NMP, rozbudowa-
TT Krasnystaw, w tle Kościół św. Franciszka Ksawerego z kolegium pojezuickim
JESIEŃ 2017
©© ANDRZEJ RÓŻYCKI/POLESKI PARK NARODOWY
na pod koniec XIX w. ze świątyni unickiej wzniesionej na terenie cmentarza. W mieście zachowała się poza tym grupa synagog, obecnie włączonych do Muzeum – Zespołu Synagogalnego we Włodawie. Warto też wiedzieć, że po tym, jak właścicielem ośrodka został kalwin Rafał Leszczyński, zbudowano tu zbór, a w 1634 r. odbył się synod kalwiński. Ten rejon Lubelszczyzny będzie również idealny na wyprawy dla miłośników przyrody i spędzania czasu na świeżym powietrzu. Chełm i Włodawa leżą w polskiej części Polesia. Na jego obszarze rozciąga się Równina Łęczyńsko-Włodawska, której naturalne bogactwo chroni Poleski Park Narodowy. Przez ten ostatni przebiega 280-kilometrowy Poleski Szlak Konny, odpowiedni także na wędrówki piesze lub rajdy rowerowe. Amatorów jazdy na dwóch
©© URZĄD MIASTA KRASNYSTAW
©© ANDRZEJ KRYWICKI
kółkach powinien jednak zainteresować bardziej odcinek Wschodniego Szlaku Rowerowego Green Velo poprowadzony w województwie lubelskim, m.in. przez Sobiborski Park Krajobrazowy i wspomniany Roztoczański Park Narodowy. Na jego trasie znajdują się np. Janów Podlaski (kojarzący się ze stadniną koni czystej krwi arabskiej czy Zamkiem Biskupim, dziś 4-gwiazdkowym hotelem należącym do Grupy Arche), Kostomłoty (z piękną drewnianą Cerkwią św. Nikity Męczennika), Kodeń (słynący z obrazu Matki Boskiej Kodeńskiej z renesansowej Bazyliki św. Anny), Włodawa, Chełm, Krasnystaw (królewskie miasto położone nad Wieprzem ze wspaniałym pojezuickim Kościołem św. Franciszka Ksawerego w stylu barokowym) i Zwierzyniec. Pełna atrakcji Lubelszczyzna z niecierpliwością czeka na ponowne odkrycie!
171
JESIEÅ&#x192; 2017
172 WEEKEND W POLSCE
W ŚWIĘTOKRZYSKIEJ KRAINIE
<< Świętokrzyskie to jeden z najciekawszych regionów Polski. Kraina niewysokich pasm górskich pokrytych ciemnym lasem lub podchodzącymi pod szczyty wąskimi polami, tworzącymi charakterystyczne pasiaki, od lat przyciąga turystów swoją tajemniczością i bogatą historią. Można tu znaleźć niesamowite miejsca osnute legendami o diabłach i czarownicach. Góry Świętokrzyskie znane są większości Polaków, bo wielu z nich było w tym regionie na wycieczce szkolnej lub rajdzie harcerskim. Do tej łatwo dostępnej krainy warto wybrać się o każdej porze roku. >>
JESIEŃ 2017
©© ANNA BENICEWICZ-MIAZGA/URZĄD MIASTA KIELCE
173
SS Pałac Biskupów Krakowskich na Wzgórzu Katedralnym w Kielcach
Z
najdują się tutaj najstarsze w naszym kraju góry fałdowe, odsłaniają się skały sprzed ponad 500 mln lat, a w kamieniołomie Zachełmie pod Kielcami odkryto niedawno najstarsze na świecie tropy czworonożnych zwierząt, które wyszły z wody na ląd! Ostatnio w regionie świętokrzyskim odnaleziono mnóstwo śladów dinozaurów. W pobliżu Ostrowca Świętokrzyskiego natknięto się na podziemne kopalnie
krzemienia z okresu neolitu. Pod Łysą Górą (594,3 m n.p.m.) w czasach rzymskich funkcjonowało jedno z największych zagłębi hutniczych w Europie. Przemysł rozwijał się w tym rejonie także i później, kiedy powstawały kopalnie, huty i zakłady metalowe Staropolskiego Zagłębia Przemysłowego. Benedyktyńskie opactwo na Świętym Krzyżu (Łysej Górze) założono na miejscu odprawiania rytuałów pogańskich, z którymi
związane są legendy o sabatach czarownic. Świętokrzyski klasztor przez stulecia promieniował kulturą na całą okolicę i był jednym z najważniejszych polskich sanktuariów stanowiących cel pielgrzymek królów. Nieco później powstały opactwa cysterskie w Jędrzejowie, Wąchocku i Koprzywnicy. Przyczyniły się one do rozwoju rolnictwa i przemysłu na tych ziemiach. W Bodzentynie biskupi krakowscy wybudowali zamek, a w Kielcach – wspaniały pałac o stylu
JESIEŃ 2017
174 WEEKEND W POLSCE łączącym elementy manieryzmu i wczesnego baroku. W oficynie tego ostatniego niemal dwa wieki później funkcjonowała krótko (od 1816 do 1826 r.) pierwsza polska uczelnia techniczna – Szkoła Akademiczno-Górnicza kształcąca inżynierów górnictwa i metalurgii.
STOLICA REGIONU Najciekawszym zabytkiem Kielc jest wspomniany Pałac Biskupów Krakowskich zbudowany w pierwszej połowie XVII w. z polecenia biskupa Jakuba Zadzika (1582–1642). Prowadzi do niego okazała trójarkadowa loggia. W reprezentacyjnych komnatach na piętrze sufity ozdobione są plafonami z namalowanymi scenami historycznymi wiążącymi się z działalnością fundatora. Zebrano tu meble, gobeliny i broń z epoki. Uwagę zwraca też Sala Portretowa (Izba Stołowa Górna) z wizerunkami biskupów krakowskich, będących przez kilka stuleci właścicielami miasta. W bocznym skrzydle mieści się Galeria Malarstwa Polskiego i Europejskiej Sztuki Zdobniczej Muzeum Narodowego w Kielcach z ciekawą kolekcją obrazów autorstwa m.in. Olgi Boznańskiej, Józefa Chełmońskiego, Józefa Pankiewicza, Juliana Fałata, Aleksandra Gierymskiego, Juliusza Kossaka, Jacka Malczewskiego, Stanisława Wyspiańskiego i pochodzącego z pobliskiego Bodzentyna Józefa Szermentowskiego. Do wiosny 2019 r. w pałacu trwa remont, niektóre pomieszczenia są więc niedostępne dla turystów. Sąsiednia bazylika katedralna ufundowana została w 1171 r. przez biskupa krakowskiego Gedeona (Gedkę). W połu-
©© MAŁGORZATA STĘPNIK/MNKI
TT Jaskinia Raj – replika mamuta w skali 1:1
SS Obrazy Malczewskiego, Muzeum Narodowe w Kielcach
dniowej nawie znajduje się cudowny obraz Matki Boskiej Łaskawej i wspaniały renesansowy nagrobek Elżbiety Zebrzydowskiej
wyrzeźbiony w czerwonym marmurze najprawdopodobniej w warsztacie włoskiego artysty Jana Marii Padovana. Ołtarz główny zdobi cenny obraz Szymona Czechowicza przedstawiający wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny. Warto odwiedzić tu także skarbiec katedralny z pięknymi dziełami sztuki sakralnej. Nieopodal znajduje się gmach dawnego gimnazjum, do którego uczęszczali ks. Piotr Ściegienny, Adolf Dygasiński, Bolesław Prus (Aleksander Głowacki), Stefan Żeromski i Gustaw Herling-Grudziński. Obecnie mieści się w nim Muzeum Lat Szkolnych Stefana Żeromskiego. Atrakcją dla dzieci jest w stolicy województwa świętokrzyskiego największe polskie Muzeum Zabawek i Zabawy. Warto też wybrać się na wycieczkę do pobliskiej Jaskini Raj z najpiękniejszą w Polsce szatą naciekową czy do Chęcin,
©© JASKINIA RAJ
GEOLOGICZNY RAJ `` Kielce należą do najciekawszych geologicznie miast w Polsce. Na ich terenie występują skały paleozoiczne z okresów od kambru do dewonu (mające mniej więcej od 500 do 350 mln lat). Najbardziej interesujący jest Rezerwat przyrody Kadzielnia, gdzie na obszarze starego kamieniołomu odkryto w masywie dewońskiego wapienia rafowego jaskinie z licznymi skamieniałościami. Do zwiedzania udostępniono system trzech połączonych ze sobą grot: Szczelina na Kadzielni, Prochownia i Jaskinia Odkrywców. W rejonie Rezerwatu przyrody Wietrznia im. Zbigniewa Rubinowskiego znajduje się nowoczesne Centrum Geoedukacji, które prezentuje
geologiczną historię Ziemi i zachodzące na przestrzeni milionów lat procesy. W dawnym kamieniołomie wapieni dewońskich w Ślichowicach, w zachodniej części miasta, zachował się w znakomitym stanie fałd obalony. Jego zdjęcia umieszcza się w podręcznikach do geografii i geologii. W lesie na wzgórzu Karczówka (340 m n.p.m.) znaleźć można ślady po dawnych szybach górniczych. Wydobywano tu galenę – siarczek ołowiu z domieszką srebra. Poza tym w Kielcach warto obejrzeć bogate zbiory geologiczne w Muzeum Geologicznym Oddziału Świętokrzyskiego Państwowego Instytutu Geologicznego.
SS Zwiedzanie nowoczesnego Centrum Geoedukacji jest bezpłatne
JESIEŃ 2017
©© ANNA BENICEWICZ-MIAZGA/URZĄD MIASTA KIELCE
175
©© KRZYSZTOF PĘCZALSKI/ARCHIWUM URZĘDU MARSZAŁKOWSKIEGO WOJEWÓDZTWA ŚWIĘTOKRZYSKIEGO
TT Park Etnograficzny (skansen) w Tokarni
SS Zamek w Chęcinach z przełomu XIII i XIV w.
nek. Przy czerwonym szlaku turystycznym, wiodącym przez Łysogóry, obok drewnianej kapliczki bije źródełko św. Franciszka z cudowną wodą, która ponoć pomaga na choroby oczu. Smutnym świadectwem ostatniej wojny jest Michniów – wieś, w której Niemcy przeprowadzili wyjątkowo okrutną pacyfikację ludności, aby ukarać ją za współpracę z partyzantami. W dniach 12 i 13 lipca 1943 r. hitlerowcy wymordowali prawie wszystkich tutejszych mieszkańców, czyli łącznie 204 osoby (w tym 103 mężczyzn, z których większość spalono żywcem, 53 kobiety i 48 dzieci – najmłodsze miało 9 dni). Dziś funkcjonuje w tej miejscowości Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich, upamiętniające setki spacyfikowanych polskich wsi. Na jego terenie znajduje się m.in. rzeźba Pieta Michniowska, zbiorowa mogiła ofiar pacyfikacji i niedokończony jeszcze z powodu braku środków obiekt architektoniczny złożony z betonowych brył o kształcie domu.
ZIEMIA PISARZY
©© ARCHIWUM URZĘDU MARSZAŁKOWSKIEGO WOJEWÓDZTWA ŚWIĘTOKRZYSKIEGO
historycznego miasteczka z dwoma rynkami i ruinami średniowiecznego zamku królewskiego na wapiennym wzgórzu. Miłośnicy drewnianego budownictwa ludowego powinni odwiedzić świętokrzyski Park Etnograficzny w Tokarni (należący do Muzeum Wsi Kieleckiej).
żonej u podnóża Łysicy (611,8 m n.p.m.), najwyższego szczytu Gór Świętokrzyskich, stoi owiany legendami klasztor bernardy-
Kraina Świętokrzyska ma też swoje miejsce w historii literatury polskiej. W Skrzypiowie pod Pińczowem mieszkał pamiętnikarz Jan Chryzostom Pasek, w klasztorze w Jędrzejowie spędził ostatnie lata życia bł. Wincenty Kadłubek (od 1217 do 1223 r.). Z tym regionem związani byli także Mikołaj Rej z Nagłowic, Bolesław Prus, Henryk Sienkiewicz, Witold Gombrowicz i Gustaw Herling-Grudziński. Ale Kielecczyzna kojarzy się przede wszystkim ze Stefanem Żeromskim (1864–1925), który tu się urodził, wychował i chodził do szkoły. We wsi Ciekoty stał
TT Rzeźbę Pieta Michniowska dłuta Wacława Staweckiego odsłonięto w lipcu 1993 r.
©© MUZEUM WSI KIELECKIEJ
KRAINA W PASKI Stoki wzgórz w Krainie Świętokrzyskiej pokrywają charakterystyczne wąskie, różnokolorowe pasy pól uprawnych. Taki podział ziemi wynika z rozdrobnienia majątku w licznych chłopskich rodzinach. Tutejsze małe uprawy nie są raczej efektywne, ale za to tworzą piękne krajobrazy, zwłaszcza latem i jesienią. Wśród tych malowniczych pól leżą spokojne, sielskie miejscowości. W Ciekotach w Dolinie Wilkowskiej mieszkał młody Stefan Żeromski (w latach 1871–1883), a w Świętej Katarzynie poło-
JESIEŃ 2017
176 WEEKEND W POLSCE
©© WIKIMEDIA COMMONS/DROZDP
SS Dworek Stefana Żeromskiego w Ciekotach pełni funkcję muzeum pisarza
©© MAŁGORZATA STĘPNIK/MNKI
SS Eklektyczny pałacyk w Oblęgorku wzniesiono w latach 1900–1902
RELIKWIE I GOŁOBORZA
niegdyś dwór dzierżawiony przez jego rodziców. Dom spłonął w 1901 r. i dziś przypomina o nim płyta pamiątkowa. W pobliskim stawie odbija się Radostowa (451 m n.p.m.), którą pisarz nazywał Górą Domową, i Łysica. W 2010 r. powstało w tym miejscu centrum edukacyjne złożone z dwóch obiektów: stylizowanego Dworku Stefana Żeromskiego i Szklanego Domu pełniącego funkcję ośrodka kultury. Przez położoną na skraju Puszczy Jodłowej wieś Święta Katarzyna przebiega wspomniany czerwony szlak turystyczny. Stoi przy nim pomalowana na biało murowana kapliczka z wydrapanym w 1882 r. podpisem młodego Stefana Żeromskiego. Tutejszy zajmowany przez bernardynki zespół klasztorny założono w drugiej połowie XV w. We wnętrzu niewielkiego kościoła znajduje się figura św. Katarzyny, prawdopodobnie kopia wcześniejszej, wyrzeźbionej w drewnie cyprysowym. Warto zwrócić również uwagę na zasłonięty kratą chór, z którego zakonnice mogą słuchać mszy świętej,
Na Łysej Górze, zwanej tak od rozległych kwarcytowych gołoborzy, kamiennych rumowisk skalnych zalegających na północnych stokach, odbywały się podobno sabaty czarownic. Według przekazów na jej szczycie stała świątynia pogańska. Okoliczna ludność oddawała w niej cześć trzem słowiańskim bogom o imionach Łada, Boda i Leli. Badania archeologiczne potwierdziły dawne podania i legendy mówiące o istnieniu tu we wczesnym średniowieczu pogańskiego ośrodka kultowego. Sensacją okazało się odkrycie składającego się z dwóch części wału z kamieni o łącznej długości ponad 1,5 tys. m, otaczającego szczyt Łysej Góry. Zgodnie z hipotezami badaczy w tym kamiennym kręgu gromadzili się okoliczni mieszkańcy podczas wielkich świąt. Góra miała być słowiańskim Olimpem dla ziem dzisiejszej środkowej i południowej Polski. Od zarania naszej państwowości istniał tu benedyktyński klasztor (obecnie zajmowany przez oblatów). Jego
JESIEŃ 2017
oraz krużganki zwane obchodami. W okolicy umieszczono kilkanaście kapliczek upamiętniających ponoć pustelnie zamieszkiwane niegdyś przez anachoretów. Na skraju lasu postawiono kamień z cytatem z poematu prozą Puszcza jodłowa Stefana Żeromskiego: Puszcza jest niczyja – nie moja ani twoja, ani nasza, jeno boża, święta!. W Oblęgorku, w majątku ofiarowanym w 1900 r. Henrykowi Sienkiewiczowi (1846–1916) przez naród, ten nasz noblista spędzał swoje letnie wakacje. Dzisiaj we wzniesionym tu pałacyku działa muzeum pisarza (oddział Muzeum Narodowego w Kielcach). Pokoje na parterze urządzone są tak jak za życia Henryka Sienkiewicza. W placówce można obejrzeć portrety i fotografie rodzinne, pamiątki z licznych podróży, ulubione obrazy i broń oraz mnóstwo bibelotów, a także wydania jego dzieł w wielu, często orientalnych językach. Pałacyk otacza rozległy park, w którym na uwagę zasługuje ok. 15-metrowy tulipanowiec amerykański.
177
©© KRZYSZTOF PĘCZALSKI/BANK ZDJĘĆ ROT WOJEWÓDZTWA ŚWIĘTOKRZYSKIEGO
założenie tradycja przypisuje królowi Bolesławowi Chrobremu (w 1006 r.) i wiąże je z przygodą księcia Emeryka, syna króla węgierskiego Stefana I Świętego. Miał on zabłądzić podczas polowania w Puszczy Świętokrzyskiej, gdy ruszył w pogoń za jeleniem ze świetlistym krzyżem pomiędzy rogami. Zwierzę wyprowadziło Emeryka na szczyt wysokiej góry. Książę przyrzekł, że jeśli odnajdzie swoich towarzyszy, pozostawi tu relikwię Krzyża Świętego. Ponieważ udało mu się wyjść cało z opresji, spełnił swoją obietnicę, a Bolesław Chrobry, aby ochronić cenny dar, zbudował na Łysej Górze kościół i sprowadził benedyktynów z klasztoru na Monte Cassino we Włoszech. Tak brzmi jedna z wersji legendy. Współcześni historycy sądzą raczej, że fundatorem klasztoru był Bolesław III Krzywousty (między latami 1102–1138). Sprowadził on zakonników z Węgier. Relikwię przekazał benedyktynom dopiero w 1306 r. Władysław I Łokietek. Na Święty Krzyż pielgrzymował często Władysław Jagiełło. W 1410 r., przed walną bitwą z Krzyżakami, z obozu w Nowej
SS Pobenedyktyński zespół klasztorny z sanktuarium Krzyża Świętego
Słupi chodził pieszo tzw. drogą królewską na modlitwę do klasztoru. Jagiellonowie nie szczędzili środków na upiększenie kościoła, którego wnętrza ozdobiono freskami.
Sanktuarium nie ominęły zawirowania historii. Zabudowania klasztorne niszczyli Tatarzy i Litwini. W 1620 r. ukończono budowę pięknej barokowej kaplicy zleconą przez wojewodę lubelskiego
TT Część usypanego z kamieni wału kultowego na zboczach Łysej Góry
©© ANDRZEJ MŁYNARCZYK/URZĄD MIASTA KIELCE
JESIEŃ 2017
178 WEEKEND W POLSCE Mikołaja Oleśnickiego. W jej podziemiach obok fundatora i jego rodziny pochowano później pogromcę Kozaków, księcia Jeremiego Wiśniowieckiego (obecnie zmumifikowane zwłoki znajdują się w krypcie pod kościołem, ale po wykonanych badaniach część historyków wątpi w ich autentyczność). Podczas powstania styczniowego żołnierze Mariana Langiewicza walczyli tu z wojskami rosyjskimi. W latach 80. XIX w. Rosjanie utworzyli w tym miejscu ciężkie więzienie nazywane polskim Sachalinem. W okresie II wojny światowej hitlerowcy w założonym w budynkach klasztornych obozie zagłodzili i wymordowali kilka tysięcy jeńców sowieckich. Dzisiaj relikwiarz z drzewem z Krzyża Świętego przechowywany jest w nowym, ogniotrwałym tabernakulum w Kaplicy Oleśnickich. Pielgrzymi i turyści mogą też odwiedzić muzeum misyjne oblatów z ciekawymi eksponatami przywiezionymi z misji w Afryce, Ameryce i Azji. W części zabudowań klasztornych urządzone zostało Muzeum Przyrodnicze Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Ze szczytu zrekonstruowanej wieży kościoła rozciąga się wspaniała panorama okolicy.
©© GRZEGORZ MICUŁA
SS Relikwiarz z fragmentami Krzyża Świętego w Kaplicy Oleśnickich
KAMIENNY PIELGRZYM I DYMARKI Szlakiem zwanym drogą królewską schodzi się ze Świętego Krzyża do Nowej Słupi, wsi leżącej u podnóża góry. Na skraju puszczy stoi kamienny pomnik Pielgrzyma, który jak mówi legenda przesuwa się co roku o ziarnko piasku w kierunku szczytu, a kiedy na niego dotrze, nastąpi koniec świata. Na szczęście ma jeszcze przed sobą jakieś 3 km. U podnóża Łysej Góry już w starożytności wydobywano hematyt, minerał, z którego robiono po sproszkowaniu barwiący kosmetyk (używany przez ówczesne kobiety) i wytapiano żelazo w dymarkach. Pozostałości po dawnych piecach hutniczych znajdują się do dziś na polach w okolicy Nowej Słupi. Uzyskany metal sprzedawano później Rzymianom. W miejscu odkrycia dymarek z II w. powstało Muzeum Starożytnego Hutnictwa Świętokrzyskiego im. Mieczysława Radwana. Pod koniec lata, w sierpniu w pobliskim Centrum Kulturowo-Archeologicznym organizuje się Dymarki Świętokrzyskie, w trakcie których można zobaczyć wytop żelaza w prymitywnym piecu i poznać życie ówczesnych ludzi. W czasie tej barwnej imprezy odbywa się także jarmark święto-
JESIEŃ 2017
©© ANDRZEJ MŁYNARCZYK/URZĄD MIASTA KIELCE
TT Rozbicie pieca na Dymarkach w Nowej Słupi
SS Brama wschodnia klasztoru na Świętym Krzyżu ©© URZĄD GMINY W NOWEJ SŁUPI
179 krzyski. Na stoiskach sprzedaje się wtedy regionalne pamiątki, m.in. figurki czarownic na miotłach.
MINIONA ŚWIETNOŚĆ
©© GRZEGORZ MICUŁA
SS Pozostałości dawnego zamku biskupów krakowskich w Bodzentynie
©© WIKIMEDIA COMMONS/RAFAŁ T. (FOTOPOLSKA.EU)
TT Wiekowy dąb Bartek koło Zagnańska
SS Oranżeria Egipska z 1825 r. w mieście Końskie ©© ANNA GÓRA-KLAUZIŃSKA/BANK ZDJĘĆ ROT WOJEWÓDZTWA ŚWIĘTOKRZYSKIEGO
Bodzentyn był kiedyś niemal tak ważny jak Sandomierz i Kraków. To niewielkie, senne dziś miasto, znane z doskonałego pieczywa i słynnej w okolicy swojskiej kiełbasy, będące niegdyś stolicą rozległych dóbr biskupich, założył w 1355 r. biskup krakowski Jan Bodzanta (Bodzęta). Dziesięć lat później Florian z Mokrska wybudował tu zamek, a zabudowania otoczył murami obronnymi. W kolejnym stuleciu późniejszy arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski Zbigniew Oleśnicki wzniósł z kolei okazałą gotycką kolegiatę. Miasto bogaciło się na handlu, działały w nim manufaktury produkujące wyroby z żelaza, sukno, porcelanę i lustra. Wzniesiono nawet obszerny ratusz i wytyczono drugi rynek. Tutejsi mieszkańcy brali czynny udział w powstaniu styczniowym. W listopadzie 1869 r. na mocy ukazu carskiego Bodzentyn stracił prawa miejskie. Uzyskał je ponownie w 1994 r. Z dawnej świetności pozostały okazałe ruiny zamku nad rzeką Psarką i wspomniana kolegiata oraz fragmenty miejskich murów obronnych. W renesansowym ołtarzu głównym należącym do świątyni umieszczono obraz przedstawiający scenę ukrzyżowania. Pierwotnie zdobił on katedrę wawelską, ale później został przeniesiony najpierw do Kielc, a ostatecznie do Bodzentyna. Ponoć biskupowi krakowskiemu nie spodobał się namalowany na nim odwrócony tyłem koń rzymskiego żołnierza i stwierdził, że nie będzie modlił się do końskiego zadu. Dziś oprócz ruin zamku i zabytkowej kolegiaty można tu zwiedzić typową świętokrzyską Zagrodę Czernikiewiczów prezentującą życie średniozamożnych małomiasteczkowych chłopów. Raz w tygodniu, w poniedziałek rano odbywa się w Bodzentynie targ koński. Sprzedaje się na nim również jajka, drób czy świnie. To jeden z ostatnich autentycznych jarmarków w regionie. W sąsiednim Tarczku i niedalekich Grzegorzowicach w kępach drzew kryją się zabytkowe świątynie romańskie.
PRZEMYSŁ I NATURA W północno-zachodniej części województwa świętokrzyskiego leży przemysłowe miasto Końskie z zespołem pałacowo-parkowym założonym przez hrabiego Jana Małachowskiego w latach 40. XVIII stulecia. W pobliskiej Sielpi Wielkiej
JESIEŃ 2017
180 WEEKEND W POLSCE położonej nad zalewem na rzece Czarnej oraz Maleńcu i Starej Kuźnicy zachowały się zabytkowe zakłady metalowe z czasów Królestwa Polskiego. Inne podobne obiekty znajdują się w Kuźniakach, Bobrzy i Samsonowie. Poza tym w okolicy warto odwiedzić także rezerwaty: Skałki Piekło pod Niekłaniem i Gagaty Sołtykowskie oraz słynny pomnik przyrody dąb Bartek. Ten ostatni, jedno z najstarszych drzew w Polsce, liczy sobie niemal 700 lat i jest niemym świadkiem dziejów naszego kraju. To pod nim według legendy król Kazimierz Wielki sprawował sądy, a powracający spod Wiednia Jan III Sobieski ukrył w jego dziupli szablę turecką, rusznicę i butelkę wina. Dziś ten wiekowy dąb ma wysokość prawie 30 m i ok. 13,4 m w obwodzie pnia przy ziemi. Aby go zabezpieczyć przed upadkiem, wnętrze uzupełniono plombami, a rozłożyste konary podparto teleskopowymi wspornikami.
lejarzy – jej ołtarz wykonano z zestawu kołowego lokomotywy, a drogę do niej wskazuje semafor. U podnóża Golgoty znajduje się jeden z pierwszych pomników upamiętniających smoleńską katastrofę lotniczą – betonowa makieta prezydenckiego samolotu Tu-154M. W auli Domu Jana Pawła II wisi kopia wielkiego obrazu Polonia, namalowanego przez Antoniego Tańskiego (oryginał o wymiarach ok. 12 x 3 m przeniesiono do sanktuarium na Jasnej Górze). Autor uwiecznił na płótnie mniej więcej 200 postaci z historii Polski: królów i książąt, bohaterów narodowych i twórców kultury. Co ciekawe, nie ma tu Józefa Piłsudskiego, ponieważ malarz amator był sympatykiem Narodowej Demokracji i przeciwnikiem politycznym marszałka. Oprócz tego w tym miejscu jest też niewielkie zoo, które na pewno spodoba się dzieciom.
OD PREHISTORII DO WSPÓŁCZESNOŚCI
W położonym w pobliżu Ostrowca Świętokrzyskiego niewielkim, 3-tysięcznym Ćmielowie znajduje się obecnie Fabryka Porcelany AS Ćmielów produkująca porcelanę luksusową. W 1790 r. miejscowy garncarz Wojtas założył tu manufakturę wytwarzającą garnki gliniane i fajans. Natomiast w 1804 r. hrabia Jacek Małachowski stworzył w Ćmielowie fajansarnię. W kolejnych latach fabryka zmieniała właścicieli, a w 1838 r. rozpoczęto w niej produkowanie porcelany. W 1996 r. starą manufakturę, część znacjonalizowanych po II wojnie światowej zakładów, kupił Adam Spała i podźwignął ją z ruiny. Powstała wówczas Fabryka Porcelany AS Ćmielów kontynuuje ręczne tradycje produkcji porcelany w przedwojennej wytwórni Świt. Nowy właściciel nawiązał także kontakt z dawnymi projektantami. Dzisiaj w Żywym Muzeum Porcelany w Ćmielowie można zapoznać się z procesem wytwarzania (od projektu po gotowy produkt), obejrzeć film w wyjątkowym wielkim starym piecu do wypalania ceramiki, wysokim na 22 m, oraz podziwiać eksponaty na Wystawie Starej Porcelany i w Galerii van Rij (m.in. z pracami malarza i rzeźbiarza Lubomira Tomaszewskiego). Ciekawą propozycją są również warsztaty ceramiczne. W tutejszej kawiarni „Leżąca Kotka” w ćmielowskich filiżankach podaje się m.in. najdroższą kawę świata (kopi luwak) oraz kawę porcelanową z odrobiną glinki kaolinowej – jednego ze składników mieszaniny, z której powstaje porcelana.
Dolina rzeki Kamiennej pełna jest zabytków przemysłowych. W Starachowicach zachowały się zakłady wielkopiecowe z XIX w. Wówczas było to centrum Staropolskiego Zagłębia Przemysłowego. Uchronione przed rozbiórką obiekty (w tym wielki piec z 1899 r.) należą obecnie do Muzeum Przyrody i Techniki i są dziś jednym z najcenniejszych zabytków tego typu na świecie. Dodatkową atrakcją jest tu umieszczona w fabrycznych halach ekspozycja przedstawiająca kopalne tropy tekodontów, wielkich jaszczurów będących przodkami dinozaurów. Odkryte przez Tadeusza Ptaszyńskiego skamieliny stały się sensacją na skalę światową. Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej Królowej Polski, Pani Ziemi Świętokrzyskiej w Kałkowie-Godowie można nazwać miejscowym Licheniem. Obok niego znajduje się zwieńczona krzyżem Golgota – wysoka na 33 m budowla w formie zamczyska z czerwonego piaskowca z kilkunastoma tarczami z wizerunkami orła białego z różnych epok. Z jej szczytu rozciąga się piękny widok na okolicę z ciemniejącymi na północy Łysogórami i Pasmem Jeleniowskim. Jest tu kilkadziesiąt kaplic i oratoriów poświęconych m.in. św. Maksymilianowi Kolbemu, Polakom zamordowanym w Katyniu, ks. Jerzemu Popiełuszce, kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu czy stoczniowcom poległym w 1970 r. Warto zwrócić uwagę na kaplicę ko-
JESIEŃ 2017
PORCELANA I KAMIENNE SIEKIERY
Zabytkiem na skalę europejską jest pobliski zespół neolitycznych kopalń krzemienia w Krzemionkach Opatowskich, odkryty w 1922 r. przez geologa Jana Samsonowicza (1888–1959). Na tym terenie zachowało się niemal 3 tys. szybów o głębokości paru metrów, od których odchodzą promieniście niskie chodniki. Wydobywano tu krzemień pasiasty, wykorzystywany w różnych narzędziach: toporkach, siekierach, strzałach i włóczniach, nożach, skrobakach i przecinakach. Krzemienne buły tkwią w białej skale wapiennej. Po zapoznaniu się z ekspozycją muzealną można przemierzyć podziemną trasę turystyczną i odwiedzić zrekonstruowaną na powierzchni neolityczną osadę. Tutejsze muzeum jest jednym z najciekawszych obiektów tego typu w Europie.
WOJENNA HISTORIA Miasto Skarżysko-Kamienna (powstałe w 1928 r.) rozwinęło się przed II wojną światową jako ośrodek Centralnego Okręgu Przemysłowego i do dziś produkuje się w nim zaawansowane uzbrojenie, m.in. rakiety. Po wkroczeniu wojsk niemieckich we wrześniu 1939 r. prawie natychmiast zawiązał się na tym terenie ruch oporu. Wokół miejscowych struktur Organizacji Orła Białego (Tajnej Organizacji Wojskowej „Związek Orła Białego”) skupiali się m.in. inteligenci, robotnicy i harcerze. Niemcy wkrótce wpadli na trop działalności konspiracyjnej. W lutym i czerwcu 1940 r. aresztowali i po brutalnym śledztwie wymordowali w egzekucjach ponad tysiąc Polaków. Ofiary upamiętniają pomniki umieszczone na miejscu kaźni w lasku na Brzasku i osiedlu Bór w Skarżysku-Kamiennej oraz tablica na dawnym budynku Szkoły Podstawowej nr 2, ówczesnej siedzibie gestapo. Pamiątki związane z wojskiem i działaniami partyzanckimi można obejrzeć w Muzeum im. Orła Białego znajdującym się w pobliżu zalewu na rzece Kamionce na Rejowie. Zgromadzono w nim dokumenty, broń, wyposażenie wojskowe (np. radiostacje), mundury czy odznaczenia. Największą atrakcją jest ekspozycja plenerowa, na którą składają się czołgi, działa, wyrzutnie rakietowe, transportery opancerzone, samochody wojskowe, samoloty bojowe (myśliwce i helikoptery) i wielki kuter torpedowy otoczony przez działa morskie, miny i torpedy. Przy drodze ze Skarżyska-Kamiennej do Warszawy stoi znak kierujący do Sanktuarium Matki Boskiej Ostrobramskiej. Zbudowana tu została wierna
181
©© GRZEGORZ MICUŁA
©© GRZEGORZ MICUŁA
SS Sanktuarium w Kałkowie-Godowie
SS Na szczycie Golgoty ustawiono 15-metrowy krzyż
SS Sklep firmowy Fabryki Porcelany AS Ćmielów
TT Rezerwat „Krzemionki” z neolitycznymi kopalniami
©© FABRYKA PORCELANY AS ĆMIELÓW
TT Ręczne malowanie ćmielowskiej filiżanki
©© FABRYKA PORCELANY AS ĆMIELÓW ©© WIKIMEDIA COMMONS/JAKUB HAŁUN
TT Muzeum im. Orła Białego w Skarżysku-Kamiennej ©© WIKIMEDIA COMMONS/MARCIN WITKOWSKI
JESIEŃ 2017
182 WEEKEND W POLSCE
SS Replika wileńskiej Ostrej Bramy w Sanktuarium Matki Boskiej Ostrobramskiej
kopia wileńskiej Ostrej Bramy, w której zawisł obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej namalowany przez pochodzącą z Wilna Izabelę Borowską.
MIASTO ŚMIECHU Do Wąchocka łatwo trafić – miasteczko leży niedaleko Starachowic nad rzeką Kamienną, która zgodnie z dowcipami jest tak wąska, że jak dwie ryby się mijają, to jedna musi wyskakiwać na brzeg, a wiry są w niej tak silne, że jak krowa chciała się napić, to jej łeb ukręciło. W tym znanym z żartów mieście już w XI w. znajdowało się
książęce palatium z kaplicą, a w kolejnym stuleciu w podmokłej dolinie wybudowano opactwo cysterskie. Przybyli z Zachodu mnisi szerzyli kulturę rolną i przemysłową. Zespół klasztorny cystersów to dużej klasy zabytek – jeden z najciekawszych przykładów architektury romańskiej w Polsce. Krakowski biskup Gedeon (Gedko) osiedlił mnichów w 1179 r. nad rzeką, której siłę wykorzystywano np. do napędzania młyna. Romańskie budynki opactwa wzniesiono na przełomie XII i XIII w. Do dziś zachowały się: wspaniały kapitu-
TT Wąchocki klasztor cystersów – skrzydło zachodnie z okazałą wieżą zegarową
JESIEŃ 2017
©© GRZEGORZ MICUŁA
larz wsparty na czterech romańskich kolumnach, zabytkowy refektarz (jadalnia zakonników) i fraternia (sala pracy). Kościół klasztorny św. Floriana, powstały w latach 1218–1239, nawiązuje do architektury włoskiej. Jest to najstarsza sygnowana świątynia w Polsce, na fasadzie podpisał się mistrz Simon z Casamari. W klasztorze działa niewielkie Muzeum Pamięci Walki o Niepodległość Narodu ze zbiorami ks. ppłk. Walentego Ślusarczyka (1904–1981). Można w nim obejrzeć pamiątki np. po powstaniach listopadowym i styczniowym, II wojnie światowej oraz zapoznać się z historią wąchockiego opactwa i zakonu cystersów. Na dziedzińcu przed kościołem znajduje się Pomnik Polskiego Państwa Podziemnego i tzw. Panteon – mur pamięci z tablicami poświęconymi żołnierzom Armii Krajowej. W klasztorze pochowany został komendant świętokrzyskich zgrupowań Armii Krajowej kapitan Jan Piwnik Ponury (1912–1944), którego oddziały stacjonowały na pobliskim uroczysku Wykus (326 m n.p.m.), gdzie stoczono dwie bitwy z hitlerowcami. Akowski dowódca zginął w walce z Niemcami na Nowogródczyźnie. Jego pomnik stoi na wąchockim rynku, a powtórny pogrzeb Ponurego w czerwcu 1988 r. zgromadził tysiące ludzi, którzy przez trzy dni wędrowali z Janowic, rodzinnej wsi Jana Piwnika (pośmiertnie awansowanego na majora, a następnie w 2012 r. na pułkownika), do Wąchocka za konnym wozem wiozącym trumnę z jego szczątkami. ©© BANK ZDJĘĆ ROT WOJEWÓDZTWA ŚWIĘTOKRZYSKIEGO/GOS SZCZECIN
183
JESIEÅ&#x192; 2017
184 TURYSTYKA ZDROWOTNA
ZIEMIA KŁODZKA – PRZYLĄDEK ZDROWIA BARBARA TEKIELI
<< Na mapie polskich regionów uzdrowiskowych szczególne miejsce zajmuje ziemia kłodzka i jej okolice. Ta kraina przyciąga wspaniałą przyrodą, bogatą ofertą turystyczną i ciekawą historią. Znajduje się tutaj największe skupisko uzdrowisk położonych w niewielkiej odległości od siebie. Turyści i kuracjusze odwiedzają tę część Polski nie tylko z powodu warunków klimatycznych, lecz także ze względu na wyjątkowy poziom usług. W rejonie ziemi kłodzkiej czeka na nich doskonała baza noclegowa, gastronomiczna i rehabilitacyjno-zabiegowa oraz profesjonalna i doświadczona kadra. >> JESIEŃ 2017
©© UZDROWISKO LĄDEK-DŁUGOPOLE S.A.
185
SS Lądek-Zdrój, kąpiel termalna w basenie Wojciech stylizowanym na łaźnię turecką
W
tutejszych uzdrowiskach używa się nowoczesnego sprzętu medycznego, dzięki któremu można m.in. przeprowadzić diagnostykę ultrasonograficzną oraz całodobowe monitorowanie zaburzeń rytmu serca metodą Holtera i ciśnienia tętniczego krwi czy wykonać badania densytometryczne w rozpoznaniu osteoporozy. Pobyt leczniczy umilają kuracjuszom malownicze
widoki i dobroczynny mikroklimat. W terapiach wykorzystuje się tu również wody mineralne. Wiekowy kurort Lądek-Zdrój odwiedzają przede wszystkim osoby z chorobami narządu ruchu, skóry, układu nerwowego i naczyń obwodowych (tętnic), a także osteoporozą czy problemami wieku dojrzałego i z przemianą materii. Tutejsze wody radonowe powodują np. wzrost poziomu
hormonów płciowych. Z kolei w Długopolu-Zdroju występują szczawy alkaiczne. Główną działalnością tego uzdrowiska jest leczenie i rehabilitacja kuracjuszy z chorobami wątroby. Poza tym przyjeżdżają tu m.in. kobiety po mastektomii czy pacjenci z cukrzycą. Łagodny klimat służy astmatykom oraz osobom z chorobami układu krążenia. W Polanicy-Zdroju leczy się schorzenia układu krążenia, przewodu pokarmowego, górnych dróg oddechowych i narządu ruchu.
JESIEŃ 2017
186 TURYSTYKA ZDROWOTNA Do Dusznik-Zdroju przyjeżdżają kuracjusze z chorobami układu pokarmowego, oddechowego i naczyniowego czy narządu ruchu, problemami ginekologicznymi, jak też osteoporozą. Pobyt w Kudowie-Zdroju pomoże w podreperowaniu zdrowia w przypadku schorzeń układu krążenia i trawiennego, dróg oddechowych i narządu ruchu, chorób endokrynologicznych związanych z niedokrwistością oraz otyłości.
KURORT Z TRADYCJAMI Najmniejszym uzdrowiskiem ziemi kłodzkiej jest Długopole-Zdrój. Jego największą zaletę poza wodami leczniczymi i borowiną oraz znakomitym położeniem stanowi panujący tutaj spokój (nawet w pełni sezonu turystycznego). Do miejscowości można dojechać trasą kolejową, którą poprowadzono w 1875 r. Pierwsze wzmianki o Długopolu-Zdroju sięgają połowy XIV w. Uzdrowisko pod nazwą Bad Langenau (nazywane również śląskim Marienbadem) powstało na początku XIX stulecia i od tego czasu działa nieprzerwanie. W 1798 r. odkryto tu źródło Emilia. Wybudowano wówczas ujęcie wody leczniczej, która wypływała z wyrobiska starej kopalni ałunu („Gab Gottes”, czyli „Stąpanie Boga”), funkcjonującej od lat 60. XVI w. Dobroczynny wpływ wody mineralnej dostrzegli mieszkańcy i zaczęli ją stosować nie tylko do picia i kąpieli, ale także sporządzania musującego napoju. Później natrafiono na kolejne źródła: Elizę (obecnie pod nazwą Kazimierz; ujęcie znajduje się przy promenadzie) i najwydatniejszą ze wszystkich Renatę. W 1850 r. swoją działalność rozpoczął Zakład Przyrodoleczniczy Karol słynący z borowiny, której złoża odkryto na łące pod wzgórzem Wronka (458 m n.p.m.). Pierwszy długopolski kompleks kąpielowy z 12 kabinami i drewnianymi wannami wybudowano w 1819 r. w miejscu dzisiejszego obiektu sanatoryjnego Willa Dąbrówka (z 1834 r.), usytuowanego na obrzeżu urokliwego Parku Zdrojowego. W 1875 r. z pomocą włoskich specjalistów wydrążono 360-metrowy tunel kolejowy w zboczach Wronki, co umożliwiło uruchomienie połączenia z Wrocławiem i Berlinem oraz innymi ważnymi metropoliami europejskimi. Wtedy też (w latach 1875–1876) powstał tutaj jeden z najbardziej ekskluzywnych obiektów – pensjonat Elisenhof, czyli dzisiejszy nowoczesny hotel Spa Medical Dwór Elizy.
JESIEŃ 2017
Znakomite zabiegi i doskonałe efekty leczenia rozsławiły uzdrowisko w Europie. Szczyt popularności osiągnęło ono na przełomie XIX i XX w. Stali kuracjusze doceniali nie tylko moc wód leczniczych i borowiny, ale także ciszę panującą w miejscowości słynącej z malowniczego parku, stylowej pijalni w drewnianym pawilonie i – co nie mniej ważne – wielu tras spacerowych z pięknymi widokami. W tutejszym pierwszym śląskim teatrze plenerowym występowali artyści z Wiednia. Powstała wówczas również hala spacerowa (w 1840 r.), obecnie Dom Zdrojowy, w którym mieści się Pijalnia Uzdrowiskowa, kompleksowe Centrum Obsługi Kuracjusza i kawiarnia „Zdrojowa”. Rozbudowano też łazienki borowinowe, dzięki czemu można było zwiększyć liczbę kąpieli leczniczych. Dzisiaj w Długopolu-Zdroju leczy się choroby układu trawienia, ortopedyczno-urazowe, reumatologiczne, krwi i układu krążenia czy naczyń obwodowych oraz cukrzycę. Specjalnością uzdrowiska są suche kąpiele gazowe w dwutlenku węgla, unikatowe w skali Europy, i naturalna metoda leczenia zaburzeń układu krążenia. Miejscowość jest także wiodącym w kraju ośrodkiem terapii chorób wątroby. Duża w tym zasługa Klinicznego Ośrodka Naukowo-Badawczego Kliniki Chorób Zakaźnych Akademii Medycznej we Wrocławiu, który funkcjonował tu od 1956 r. przez ponad 40 lat. Pod kierownictwem profesorów Józefa Kaniaka i Andrzeja Gładysza opracowano w nim najnowsze metody leczenia dla osób cierpiących na schorzenia wątroby. W zabiegach wykorzystuje się w uzdrowisku występujące w tej okolicy wody mineralne nasycone dwutlenkiem węgla – wyjątkowej jakości szczawy bogate w cenne pierwiastki takie jak wapń, magnez, potas, krzem i żelazo. Ta miejscowość należy do nielicznych miejsc w Polsce, gdzie kuracja pitna (zwana krenoterapią) jest ogólnie dostępna i bezpłatna dla wszystkich kuracjuszy. Po powodzi z 1997 r. w Długopolu-Zdroju przeprowadzono wiele prac porządkowych i remontowych. Poszczególne obiekty sanatoryjne po gruntownej modernizacji pełnią teraz również nowe funkcje. Tradycyjne metody leczenia łączy się w nich z nowoczesnym podejściem do pacjenta. Wyremontowane zostało kameralne sanatorium Ondraszek, do dawnej świetności powrócił niegdysiejszy pensjonat Elisenhof (jako wspomniany już luksusowy hotel
Spa Medical Dwór Elizy). Całkowicie przebudowano Willę Dąbrówka, którą wyposażono w nowoczesny sprzęt. Gruntownie zrewitalizowano także Park Zdrojowy. „Uzdrowisko Lądek-Długopole” S.A. otrzymało koncesję na eksploatację wód mineralnych z przeznaczeniem do terapii leczniczych obowiązującą aż do 2042 r. Obecnie spółka ta dysponuje 721 miejscami noclegowymi – zarówno w Długopolu-Zdroju, jak i Lądku-Zdroju – i przeprowadza rocznie powyżej 760 tys. zabiegów z ponad 50 dostępnych tu ich rodzajów. Atrakcją okolicy są trasy spacerowe i turystyczne. Biegnie tutaj najpopularniejszy szlak Sudetów (czerwony), prowadzący ze Świeradowa-Zdroju do Prudnika (Główny Szlak Sudecki im. Mieczysława Orłowicza). Bezpośrednio z Długopola-Zdroju dotrzemy nim na Przełęcz Spaloną (788 m n.p.m.) w Górach Bystrzyckich lub przez Wilkanów, Marię Śnieżną (Sanktuarium Matki Bożej Przyczyny Naszej Radości na stoku góry Igliczna – 847 m n.p.m.) i Międzygórze do schroniska na Śnieżniku (1218 m n.p.m.). Po ziemi kłodzkiej jeszcze jako krakowski duszpasterz akademicki lubił wędrować Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II. Odwiedził on Długopole-Zdrój ze swoimi studentami w 1955 r. Za popularne miejsce spacerów uchodzi znajdujący się na południu uzdrowiska zabytkowy Park Zdrojowy (założony w 1819 r.) z pięknymi okazami starych drzew. Jedną z osobliwości przyrodniczych miejscowości jest aromatyczny czosnek niedźwiedzi – przysmak turystów i kuracjuszy, który kwitnie od kwietnia do maja na łąkach wschodniej części parku. W tym ostatnim rejonie przy drodze prowadzącej na stację kolejową w dawnym kościele ewangelickim działa stylowa kawiarnia. W czerwcu na terenach rekreacyjnych zwanych Rykowiskiem odbywa się festyn Noc Świętojańska. We wrześniu z okazji Światowego Dnia Turystyki w ramach Dni Turystyki Ziemi Bystrzyckiej organizuje się otwarte dni uzdrowiska. Jeśli kogoś bardziej zainteresuje historia Długopola-Zdroju, powinien koniecznie zobaczyć wystawę zaaranżowaną przy tutejszej bibliotece. Znajdzie na niej przedwojenne pocztówki, archiwalne zdjęcia, zabytkowe mapy, litografie, druki oraz wiele cennych przedmiotów i pamiątek sprzed lat. Podczas pobytu w tej miejscowości uzdrowiskowej koniecznie trzeba odwiedzić pobliską Bystrzycę Kłodzką.
187
©© UZDROWISKO LĄDEK-DŁUGOPOLE S.A.
©© UZDROWISKO LĄDEK-DŁUGOPOLE S.A.
SS Odnowiona w 2012 r. długopolska Willa Dąbrówka z 49 miejscami dla gości
SS Park Zdrojowy ze starymi drzewami
TT Zabieg z okładami borowinowymi trwa 15 minut
TT Kojąca kąpiel perełkowa w marmurowej wannie
©© UZDROWISKO LĄDEK-DŁUGOPOLE S.A.
SS Wnętrze Pijalni Uzdrowiskowej w Długopolu-Zdroju ©© UZDROWISKO LĄDEK-DŁUGOPOLE S.A.
©© UZDROWISKO LĄDEK-DŁUGOPOLE S.A.
JESIEŃ 2017
188 TURYSTYKA ZDROWOTNA
SS Bystrzyca Kłodzka w pełni zachowała swój średniowieczny układ urbanistyczny
ŚLADEM CHOPINA
Jej największą atrakcją jest znakomicie zachowany zespół urbanistyczny z tarasową zabudową i średniowiecznymi murami obronnymi z basztami Rycerską i Kłodzką oraz Bramą Wodną, które są udostępnio-
Duszniki-Zdrój nie pełnią wyłącznie funkcji uzdrowiska. To też ważny punkt na mapie turystycznej ziemi kłodzkiej (z dobrze rozwiniętą całoroczną bazą noclegową i rekreacyjno-sportową), przez który prze-
ne do zwiedzania. Przez miasto prowadzi Miejska Trasa Turystyczna. Znajduje się tutaj również wyjątkowe w Polsce Muzeum Filumenistyczne (podobne istnieją w Wielkiej Brytanii, Czechach i Szwecji).
TT Dusznicki Park Zdrojowy m.in. z podświetlaną, grającą Kolorową Fontanną
JESIEŃ 2017
©© WIKIMEDIA COMMONS/DAWID GALUS
TT Duszniki-Zdrój, Teatr Zdrojowy z lat 1802–1805
©© WIKIMEDIA COMMONS/JACEK HALICKI
189
©© MUZEUM PAPIERNICTWA W DUSZNIKACH-ZDROJU
SS Muzeum Papiernictwa w okazałym młynie papierniczym, który ma już ponad 400 lat
©© JAN RUSAK
biegają liczne szlaki rowerowe i piesze wiodące do najbardziej atrakcyjnych miejsc w regionie. Miasto leży na zachód od Kłodzka, pomiędzy Kudową-Zdrojem a Polanicą-Zdrojem. Z dobroczynnych właściwości tutejszych wód mineralnych korzystał wielki polski kompozytor Fryderyk Chopin, który odbywał w sierpniu 1826 r. w Dusznikach-Zdroju kurację ze względu na gruźlicę. Uzdrowisko specjalizuje się w leczeniu chorób układu oddechowego, pokarmowego i krążenia oraz narządu ruchu, a także schorzeń ginekologicznych. Przeprowadza się w nim również badania z zakresu diagnostyki osteoporozy i kuracje dla osób na nią cierpiących. W ofercie dusznickich ośrodków znajdują się zabiegi z dziedziny hydroterapii, elektroterapii, kinezyterapii, balneoterapii, termoterapii czy światłolecznictwa. Szczególnie polecane są te z wykorzystaniem naturalnych surowców, takich jak wody mineralne, igliwie, borowina i solanka.
SS Budowę Kaplicy Czaszek rozpoczął w 1776 r. miejscowy ksiądz Wacław Tomaszek
Duszniki-Zdrój słyną z leczniczych źródeł o szczególnych właściwościach – Pieniawy Chopina (szczawy żelazistej o temperaturze 20°C), Jana Kazimierza, Jacka i Agaty. Jednym z najbardziej charakterystycznych obiektów w mieście jest Pijalnia Wód Mineralnych z pierwszej połowy XIX w. Dla upamiętnienia pobytu Fryderyka Chopina w uzdrowisku w 1946 r. odbył się w nim cykl koncertów. W ten sposób narodził się najstarszy w Polsce festiwal muzyczny. Wydarzenie organizuje się co roku na początku sierpnia (obecnie pod nazwą Międzynarodowy Festiwal Chopinowski). Niewątpliwie atrakcje Dusznik-Zdroju stanowi też Park Zdrojowy o powierzchni niemal 5,5 ha, ze starym drzewostanem i pięknymi dywanami kwiatowymi oraz Teatrem Zdrojowym im. Fryderyka Chopina (Dworkiem Chopina). Warto zwiedzić także Rynek z barokowym Ratuszem i pręgierzem oraz stojący niedaleko Kościół
©© WIKIMEDIA COMMONS/MERLIN
św. św. Piotra i Pawła z bogatym wystrojem wnętrz i oryginalną amboną w kształcie wieloryba. Do najciekawszych miejsc w uzdrowisku należy również Muzeum Papiernictwa otwarte w lipcu 1968 r. Znajduje się ono w XVII-wiecznym młynie papierniczym nad Bystrzycą Dusznicką. Ten zabytek przemysłu uzyskał status pomnika historii. Obecnie trwają starania o wpisanie go na Listę Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Początki papiernictwa w tym mieście sięgają XVI stulecia, a pierwsza informacja o miejscowej papierni pochodzi z 1562 r. Muzeum kultywuje tradycję ręcznego czerpania papieru stosowaną do połowy XIX w. Ekspozycje prezentują dzieje papieru i metody jego wytwarzania. Można tu obejrzeć m.in. zabytkowe urządzenia papiernicze i kolekcje arkuszy ze znakami wodnymi. Najnowsze z wystaw stałych przedstawiają historię polskiego pieniądza papierowego i sztukę papieru. Zwiedzający
JESIEŃ 2017
190 TURYSTYKA ZDROWOTNA tę dusznicką placówkę mają możliwość przyjrzenia się ręcznej produkcji papieru, a nawet wykonania własnego arkusza, który będzie pamiątką z pobytu na ziemi kłodzkiej. Tutejszy sklepik oferuje bogaty wybór wyrobów papierniczych z materiału wytwarzanego na miejscu przez profesjonalnych czerpalników. Od 2001 r. muzeum organizuje corocznie dwudniowe Święto Papieru (w ostatni weekend lipca) – festyn popularyzujący wiedzę o dziejach i znaczeniu papieru, druku, sztuki introligatorskiej i innych rzemiosł. Równie atrakcyjne są też okolice uzdrowiska. Warto wybrać się m.in. do florystycznego Rezerwatu przyrody Torfowisko pod Zieleńcem czy też w rejon malowniczych Błędnych Skał (853 m n.p.m.) i Szczelińca Wielkiego (919 m n.p.m.), które znajdują się na terenie Parku Narodowego Gór Stołowych (PNGS). W Ekocentrum PNGS, przy trasie wspomnianego najpopularniejszego szlaku sudeckiego, mieści się pierwsze w Polsce Muzeum Żaby z kolekcją ponad 3 tys. eksponatów pochodzących z blisko 20 krajów świata i 6 kontynentów. Jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji w pobliżu Dusznik-Zdroju jest odległa o ok. 17 km od tego kurortu Kaplica Czaszek, którą zaczęto budować w 1776 r. w Czermnej, dziś dzielnicy Kudowy-Zdroju. Zgromadzono tutaj ok. 3 tys. czaszek i kości ofiar wojen toczących się na ziemi kłodzkiej i szerzących się potem epidemii. Na zainteresowanie zasługuje także barokowa bazylika w Wambierzycach (Sanktuarium Wambierzyckiej Królowej Rodzin i Patronki Ziemi Kłodzkiej) oraz gospodarstwo Urszuli i Bogusława Gorczyńskich (ok. 200 m od Kaplicy Czaszek w Czermnej) – prywatny skansen, w którym można zapoznać się z ginącymi zawodami takimi jak garncarz, kowal czy tkacz. Duszniki-Zdrój i ich okolice warto odwiedzić również zimą. Powstało tu wiele prywatnych wyciągów. Na pobliskiej rozległej Jamrozowej Polanie w małym paśmie Wzgórz Lewińskich na wysokości 650–675 m n.p.m., wśród pięknych lasów świerkowych, działa jedno z najnowocześniejszych w Europie centrów sportów zimowych (Duszniki Arena) dla osób aktywnie uprawiających narciarstwo klasyczne i biathlon (ze sztucznie naśnieżanymi trasami biegowymi dostępnymi po zmroku dwa razy w tygodniu dzięki odpowiedniemu
JESIEŃ 2017
TT Pijalnia Wód Mineralnych na piętrze Zakładu Przyrodoleczniczego Wojciech ©© UZDROWISKO LĄDEK-DŁUGOPOLE S.A.
191 oświetleniu). Najwyżej położoną dzielnicą kurortu jest Zieleniec (800–960 m n.p.m.). To mekka miłośników białego szaleństwa nie tylko z całej Polski, ale i sąsiednich Czech czy Niemiec – prawdziwa zimowa stolica ziemi kłodzkiej. Zieleniec Ski Arena ze swoimi ponad 20 km malowniczo położonych tras zjazdowych, zróżnicowanych zarówno pod względem długości, jak i stopnia zaawansowania, należy do największych i najlepszych ośrodków narciarskich w naszym kraju.
SPACER PO UZDROWISKU
©© UZDROWISKO LĄDEK-DŁUGOPOLE S.A.
TT Magnetronik, zabieg z użyciem pola magnetycznego
SS Słynny lądecki neobarokowy Zdrój Wojciech z 1680 r. ©© UZDROWISKO LĄDEK-DŁUGOPOLE S.A.
Lądek-Zdrój to jedno z najstarszych uzdrowisk w Polsce i na kontynencie europejskim. Historia miasta sięga drugiej połowy XIII w. Już wtedy w okolicy korzystano z leczniczych wód termalnych i istniały prymitywne urządzenia przeznaczone do kąpieli. Najstarsze przepisy kąpielowe pochodzą z 1501 r. Atrakcją uzdrowiska jest zachowany historyczny układ urbanistyczny. W Lądku-Zdroju wydzielono część miejską i uzdrowiskową. Na Rynku stoi XIX-wieczny neorenesansowy Ratusz, z wieży którego codziennie o godz. 12.00 rozbrzmiewa lądecki hejnał. Za charakterystyczny zabytek miasta uchodzi kolumna Trójcy Świętej, znajdująca się na zachód od budynku ratuszowego. To dzieło jednego z najwybitniejszych tutejszych artystów, rzeźbiarza Michała Klahra Starszego (1693–1742) zaliczanego do czołowych artystów doby baroku. W rodzinnej kamienicy Klahrów funkcjonuje dzisiaj Galeria Muzealna im. Michała Klahra Starszego oraz Gminne Centrum Informacji. Jeśli z Rynku wyruszy się w kierunku północno-wschodnim, dojdzie się do kamiennej przeprawy z figurą św. Jana Nepomucena. Podobna rzeźba zdobi m.in. most Karola w czeskiej Pradze. Kolejną osobliwością Lądka-Zdroju jest przerzucony przez rzekę Białą Lądecką kryty dachem most wybudowany w latach 30. XX w., jeden z najpiękniejszych i jednocześnie najbardziej unikatowych zabytków uzdrowiska. Do często odwiedzanych miejsc należy barokowa kaplica zdrojowa NMP na Pustkowiu (Sanktuarium Uzdrowienia Chorych), ufundowana przez hrabiego Zygmunta Hoffmanna w 1679 r. Dużą popularnością wśród kuracjuszy i turystów cieszy się Park Zdrojowy, najstarsze założenie parkowe w Lądku-Zdroju, dawny Kurpark. Rozpościera się z niego piękny widok na symbol tego uzdrowiskowego miasta, czyli Zakład Przyrodoleczniczy
JESIEŃ 2017
192 TURYSTYKA ZDROWOTNA
SS Lądek-Zdrój, zabytkowy eklektyczny Ratusz z 1872 r. z bogato zdobioną elewacją
Wojciech (wzniesiony w 1680 r.), w którym odbywa się wiele wydarzeń kulturalnych. Obecnie znajduje się w nim marmurowy basen z wodą termalną, kamienne wanny do kąpieli perełkowych, gabinety zabiegowe i pokoje hotelowe. Największym skarbem uzdrowiska są ciepłe źródła o wyjątkowych właściwościach (jest ich aż siedem – o temperaturze od ok. 18°C do 44°C). To radoczynne wody siarczkowo-fluorkowe. Wśród kuracjuszy korzystających z dobrodziejstwa tego skarbu natury byli politycy, królowie i ludzie kultury. Tutaj swoje 41. urodziny w 1790 r. świętował znakomity niemiecki poeta, dramaturg i prozaik Johann Wolfgang von Goethe, który przyjechał do miejscowości, żeby wypocząć i podratować zdrowie. Lądeckie źródła chwalił także król Prus Fryderyk Wilhelm III. Po trudach wojen napoleońskich od lipca do połowy sierpnia 1813 r. nie tylko odbywał tu kuracje termalne, ale też zwiedzał okolicę. Podczas swojego pobytu gościł wiele znakomitości, w tym cara Rosji Aleksandra I Romanowa. Pod wrażeniem uzdrowiska był również John Quincy Adams, późniejszy szósty prezydent Stanów
Zjednoczonych (1825–1829), który trafił do Lądka-Zdroju w trakcie podróży dyplomatycznej po Europie.
©© WIKIMEDIA COMMONS/HENRYK BIELAMOWICZ
SS Lądecka Kaplica św. Jerzego z dzwonnicą powstała w stylu wczesnobarokowym
Przebywający w mieście goście wyruszają na spacer jedną z najpopularniejszych miejscowych ścieżek – traktem św. Jerzego,
TT Arboretum im. Mieczysława Wilczkiewicza leży w dolince potoku Jadwiżanka
JESIEŃ 2017
©© WIKIMEDIA COMMONS/JACEK HALICKI
patrona miasta (Szlakiem wód starego zdroju). Ten męczennik, urodzony prawdopodobnie w III w. w Kapadocji, przedstawiany jest najczęściej w rycerskiej zbroi, gdy na koniu walczy ze smokiem. Jego rzeźba znajduje się w Lądku-Zdroju nad bramą sąsiadującą z Zakładem Przyrodoleczniczym Nowy Jerzy. W 1498 r. książę Jerzy, wnuk króla Czech Jerzego z Podiebradów, jeden z trzech braci rządzących okolicą, ufundował kaplicę, której nadano imię tego świętego. Wzniesiono ją na wzgórzu w miejscu, gdzie bije ciepłe źródło. Wieść o uzdrowicielskiej mocy wody szybko rozniosła się wśród mieszkańców i kuracjuszy, którzy modlili się tutaj, prosząc o zdrowie i skuteczność leczenia. Trakt św. Jerzego wiedzie przez najciekawsze rejony Lądka-Zdroju – najstarszą jego część, założoną na przełomie XV i XVI w. przez członków czeskiego królewskiego
©© WWW.ZBK.LADEK.PL
rodu Podiebradów, dawne ziemie hrabiego Zygmunta Hoffmanna, inicjatora budowy nowego zdroju (w latach 1672–1697), a następnie wzdłuż źródeł leczniczych w dolinie Karpowskiego Potoku. Ta ok. 2-kilometrowa trasa jest przystosowana dla osób niepełnosprawnych. Można tu też wybrać się na spacer jedną ze ścieżek kuracyjnych, z których każda ma swojego historycznego patrona. Warto odwiedzić także lądeckie arboretum, najwyżej w Polsce położony ogród dendrologiczny (475–500 m n.p.m.), i wejść na rozległą górę Trojak (766 m n.p.m.), gdzie z platformy widokowej zwanej Belwederem roztacza się zapierająca dech w piersiach panorama na okoliczne góry, w tym Masyw Śnieżnika.
193
JESIEÅ&#x192; 2017
194
ZNAJDŹ NAS: XX
W Sejmie RP, ul. Wiejska 4/6/8, Warszawa – egzemplarze ma-
XX
Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie dyrekcja oraz lekarze Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Warszawie
XX
Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie menedżerowie hoteli należących do sieci SILFOR
XX
Polska Izba Nieruchomości (PIN), egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm zrzeszonych w PIN
XX
Tour de Pologne i Vienna Life Lang Team Maratony Rowerowe, egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie wszyscy sponsorzy, partnerzy i patroni medialni powyższych imprez oraz prezydenci, burmistrzowie i wójtowie miast, gmin i miejscowości znajdujących się na trasie Tour de Pologne 2017 i Vienna Life Lang Team Maratony Rowerowe 2017
XX
Gdańska Organizacja Turystyczna (GOT), egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm oraz instytucji zrzeszonych w GOT
XX
Łódzka Organizacja Turystyczna (ŁOT), egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm oraz instytucji zrzeszonych w ŁOT
XX
Stowarzyszenie Branży Eventowej (SBE), magazyn All Inclusive otrzymują bezpłatnie członkowie SBE w biurze SBE lub podczas spotkań SBE i Event Testów
XX
Fundacja „Mała Polska w Nepalu”, egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm wspierających Fundację „Mała Polska w Nepalu”
XX
Centrum Kreowania Liderów, egzemplarze All Inclusive otrzymują właściciele firm, biznesmeni i menedżerowie uczestniczący w seminariach i szkoleniach organizowanych przez Centrum Kreowania Liderów
XX
Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie członkowie Klubu Inwestora
XX
Magazyn All Inclusive otrzymują bezpłatnie menedżerowie spółek należących do Grupy Generali w Polsce
XX
E gzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie władze Związku Importerów i Producentów Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego – ZIPSEE „Cyfrowa Polska” oraz prezesi i dyrektorzy firm członkowskich ZIPSEE „Cyfrowa Polska”
XX
E gzemplarze magazynu All Inclusive otrzymuje w nagrodę 10 najaktywniejszych w danym kwartale użytkowników międzynarodowego portalu nurkowego HotDive, którzy mieszkają w Polsce
gazynu otrzymują posłowie na SEJM RP XX
Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi wszystkich spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych (GPW) w Warszawie
XX
Krajowa Izba Sportu (KIS), egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm należących do KIS
XX
Polska Izba Turystyki (PIT), każde wydanie All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm zrzeszonych w PIT
XX
Izba Turystyki Rzeczypospolitej Polskiej (ITRP), egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują za pośrednictwem izb regionalnych wszystkie firmy zrzeszone w ITRP
XX
Polsko-Chińska Izba Gospodarcza (PCHIG), magazyn All Inclusive otrzymują prezesi, dyrektorzy firm należących do PCHIG
XX
Polsko-Hiszpańska Izba Gospodarcza (PHIG), magazyn All Inclusive otrzymują prezesi, dyrektorzy firm należących do Polsko-Hiszpańskiej Izby Gospodarczej (Cámara de Comercio Polaco-Española)
XX
Polsko-Portugalska Izba Gospodarcza (PPCC), magazyn All Inclusive otrzymują prezesi, dyrektorzy firm należących do Polsko-Portugalskiej Izby Gospodarczej (Câmara de Comércio Polónia-Portugal)
XX
Włoska Izba Handlowo-Przemysłowa w Polsce (CCIIP), magazyn All Inclusive otrzymują bezpłatnie prezesi, dyrektorzy i właściciele firm należących do Włoskiej Izby Handlowo-Przemysłowej w Polsce (Camera di Commercio e dell'Industria Italiana in Polonia)
XX
Indyjsko-Polska Izba Przemysłowo-Handlowa (IPCCI), magazyn All Inclusive otrzymują prezesi, dyrektorzy i właściciele firm należących do IPCCI
XX
Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują najaktywniejsi użytkownicy portalu Travelmaniacy.pl, którzy mieszkają w Polsce
XX
Egzemplarze magazynu All Inclusive otrzymują bezpłatnie menedżerowie, biznesmeni uczestniczący w konferencjach organizowanych w Centrum Konferencyjnym World Trade Center Poznań
REDAKCJA ADRES REDAKCJI: UL. BOCIANIA 9, 05-462 STEFANÓWKA, GMINA WIĄZOWNA KOŁO WARSZAWY TEL. +48 793 272 543 E-MAIL: REDAKCJA@ALL-INCLUSIVE.COM.PL MARKETING@ALL-INCLUSIVE.COM.PL WWW.ALL-INCLUSIVE.COM.PL REDAKCJA: MICHAŁ DOMAŃSKI, REDAKTOR NACZELNY, DYREKTOR M.DOMANSKI@ALL-INCLUSIVE.COM.PL WSPÓŁPRACOWNICY: MONIKA BIEŃ-KÖNIGSMAN, KATARZYNA BYRTEK, JOANNA CYBULSKA-MIKA, GRZEGORZ MICUŁA, JERZY MOSKAŁA, JERZY PAWLETA, MAGDALENA PINKWART, IZABELA RUTKOWSKA, KAROLINA SYPNIEWSKA-WIDA, AGNIESZKA SZWED, ALEKSANDRA ŚWISTOW, BARBARA TEKIELI, MARCIN WESOŁY, KAROLINA WUDNIAK
JESIEŃ 2017
KOREKTA I REDAKCJA: ERRATA SYLWIA JEDLAK-DUBIEL DZIAŁ MARKETINGU I REKLAMY: VIOLA DOMAŃSKI-SZABÓ, KIEROWNIK MARKETING@ALL-INCLUSIVE.COM.PL, SZABO.VIOLA@MEDIASOL.PL WYDAWNICTWO: MEDIA SOL MICHAŁ DOMAŃSKI M.DOMANSKI@MEDIASOL.PL OPRACOWANIE GRAFICZNE: STUDIO W DECHE KRZYSZTOF WALOSZCZYK STUDIO@STUDIOWDECHE.PL | WWW.STUDIOWDECHE.PL PROJEKT OKŁADKI: MARIUSZ KOZAK-ZAGOZDA DRUK CTP I OPRAWA: KRA-BOX DRUKARNIA OFFSETOWA BIURO@KRA-BOX.PL, TEL. +48 22 615 66 62, 615 21 61, WWW.KRA-BOX.PL NAKŁAD: 19.000 EGZ., WSZYSTKIE BEZPŁATNE FOTOGRAFIA NA OKŁADCE: © PROMOTUR TURISMO CANARIAS, S.A./ALEX MARTÍN ROS