miejsca. NR 3 - 2018 CENA 40 PLN (W TYM 8% VAT)
NUMER 3/2018
MARZEC 2018
HOMO VIATOR
P O D R Ó Ż O W A N I U
W
P O J E D Y N K Ę
BOLON iA - CZE RWONE M IASTO | JA M AJK A NAOKOŁO | DOLOM IT Y | CO NIE ODKRY TE U NAS POL SKIE TATRY | ITALIA - REGIONY WCIĄ Ż NIE ZNANE | PSYCHOLOGIA PODRÓŻOWANIA SOLO
miejsca. HOMO VIATOR
WWW. MIEJSCA.COM.PL
01
PODRÓŻUJ SAM
O
SPI S TRE ŚCI •
02
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
03
SPI S TRE ŚCI •
„Nie można uciec od samego siebie, przenosząc się z miejsca na miejsce.” Ernest Hemigway
04
miejsca. HOMO VIATOR
03 / 2018 HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
05
SPI S TRE ŚCI •
06
miejsca. HOMO VIATOR
słowo od redaktora
08 09 10 12 16 130
PSYC H E
20
ludzie miejsc index listy od czytelników kalendarium wydarzeń felieton
Homo Viator - dialogi
22 28
32
LU DZI E Kaja Kraska
36
POZA G RAN I CAM I Bolonia - Czerwone miasto
54
Janice Leith Waugh Anita Demianowicz Paweł Osmólski
Jamjka wokół Dolomity Berlin na weekend
38 42 46 50
56 62 72 78
03 / 2018
Psychologia samotnych podróży Karmienie umysłu w podróży
PO LSKA 84 Kraków inaczej 86
Na krańcach - Tatry Wzdłuż brzegu
galeri e
100
Italia Photobook
miejsca. HOMO VIATOR
90 96
Szczyty Obrazy z Antwerpii
07
102 114 120
SPI S TRE ŚCI •
slowo od redaktora
SAM, NIE SAMOTNY aturzystka miała m.in. podać jeden argument przemawiający na korzyść stosowania nowej metody uprawy ryżu (biorąc pod uwagę skutki dla środowiska naturalnego), opisanej krótko we fragmencie cytowanym w arkuszu egzaminacyjnym. Pozwolę sobie go tu przytoczyć w pełnym brzmieniu: Tradycyjna metoda uprawy ryżu polega na sadzeniu młodych roślin na polach zalanych wodą. Zapobiega to zachwaszczeniu pól oraz atakom chorób i szkodników, ale jest pracochłonne, wymaga dużych ilości wody, powoduje, że na zalanych polach powstaje metan, którego potencjał cieplarniany jest ponad 20 razy większy od potencjału CO2. Coraz popularniejszy staje się wysiew ryżu - tym bardziej że po zbiorach, gdy pola nie są zalane wodą, można na nich jeszcze wysiać pszenicę. Taki sposób uprawy ryżu daje wysokie plony, ale tylko wtedy, gdy zostaną spełnione
ANNA SZUKAŁA Redaktor Naczelna AN . S ZUK AL A
• SŁOWO OD RE DAK TOR A
08
miejsca. HOMO VIATOR
S TAN I S Ł AW KS IĄ Ż AK Dawid Ryski, a.k.a. Talkseek or Risky, is an illustrator, graphic designer, and musician. Born in 1982, he lives and works in Puławy, near Warsaw. Ryski designs posters for concerts and album covers, as well as illustrations for the press. He is the drummer of the punk band The Black Tapes.
M ARIA WI E CZORE K
ludzie miejsc
Dawid Ryski, a.k.a. Talkseek or Risky, is an illustrator, graphic designer, and musician. Born in 1982, he lives and works in Puławy, near Warsaw. Ryski designs posters for concerts and album covers, as well as illustrations for the press. He is the drummer of the punk band The Black Tapes.
WE RON I K A ROS I K Dawid Ryski, a.k.a. Talkseek or Risky, is an illustrator, graphic designer, and musician. Born in 1982, he lives and works in Puławy, near Warsaw. Ryski designs posters for concerts and album covers, as well as illustrations for the press. He is the drummer of the punk band The Black Tapes.
PAU LI NA Ż ARSK A Dawid Ryski, a.k.a. Talkseek or Risky, is an illustrator, graphic designer, and musician. Born in 1982, he lives and works in Puławy, near Warsaw. Ryski designs posters for concerts and album covers, as well as illustrations for the press. He is the drummer of the punk band The Black Tapes.
miejsca. NUMER 3/2018 MARZEC
Redak to r Naczel na
ANNA SZUKAŁA
PAWEŁ WYBAŃSKI (asystent)
dyrekt orzy kreat ywn i PAULINA ŻARSKA W ERONIKA ROSIK dyrekt or art yst yc zn y STANISŁAW KSIĄŻAK
POZA G R AN I CAM I MARTA RUDOWICZ (szef działu)
graf ik MARIA WIECZOREK sekret arze redakc ji JAKUB MILLER (szef działu) INA LEKIEWICZ (sekretarz redakcji) MARIA POPOVTSEVA (redaktor)
W W W. M I E J SCA .CO M . PL
POLSKA JAKUB OLSZEWSKI (szef działu)
L UD ZI E ANNA LUBOŃ (szef działu) IZA KUNA (asystent)
wyd a wc a BURDA MEDIA POLSKA SP. Z O.O. zarząd JUSTYNA NAMIĘTA CHRISTIAN FIEDLER
PS YCHE NATALIA KĘDRA (szef działu) z d j ęc i e na okł a d c e DOMINIKA SZUKAŁA f otoed yc j a ANNA SZUKAŁA kor ekta DOMINIK W.DZ
a d r es r ed a kc j i i wyd a wni c twa ul. Warecka 11a, 00-034 Warszawa telefony (22) 44 88 314, (22) 44 88 000 faks (22) 44 88 001 (wydawnictwo) e-mail: elle@elle.com.pl
miejsca. Re d a k t o r N a c z e ln a ANNA SZU K AŁA
PA U LIN A ŻA R SK A WER ON IK A R OS IK dyrektor artystyczny S TA N ISŁAW K S IĄ ŻA K dyrektor kreatywna
grafik M AR IA WIEC ZOR EK sekret arze redakc ji JA K U B MILLE R (szef działu), I N A L E K I E W I C Z (sekretarz redakcji), M A R I A P O P O V S T E VA (redaktor) polska JAKUB OLSZEWSKI (szef działu), ZUZANNA KUCZYŃSKA (stylistka), ANNA RUDNICKA (stylistka), MAGDALENA GOŁDANOWSKA (producentka sesji), PAWEŁ WYBAŃSKI (asystent) poza granicami MARTA RUDOWICZ (szef działu), MARIA KOWALCZYK ludzie AGNIESZKA SZTYLER (szef działu), ALEKSANDRA KISIEL psyche ANNA LUBOŃ (szef działu) fotoedycja EWA MORGUNOV korekta DOMINIK W.DZ asystentka red. nacz. BOŻENA KISZCZAK wsp.łpracownicy MAGDALENA ADASZEWSKA, MAREK BUKOWSKI, ANNA FRĄTCZAK, IZA KUNA, CATHY NHUNG, MARIA ROTKIEL strona internetowa MARTA KOWALSKA (szef działu), NATALIA KĘDRA, EWA STĘPIEŃ adres redakcji i wydawnictwa ul. Warecka 11a, 00-034 Warszawa telefony (22) 44 88 314, (22) 44 88 000 faks (22) 44 88 001 (wydawnictwo) e-mail: elle@elle.com.pl wydawca BURDA MEDIA POLSKA SP. Z O.O. zarząd JUSTYNA NAMIĘTA, CHRISTIAN FIEDLER prokurent/dyrektor fi nansowy TOMASZ DZIEKAN doradca zarządu ds. edytorskich KRYSTYNA KASZUBA dyrektor wydawniczy MICHAŁ HELMAN dyrektor marketingu, brand manager IZABELA SKONIECZNA, tel. (22) 44 88 323 dyrektor dystrybucji i prenumeraty MARIUSZ RYZNAR reklama BURDA MEDIA POLSKA SP. Z O.O. UL. WARECKA 11A WARSZAWA www.burdamedia.pl sekretariat biura reklamy tel. (22) 44 88 347, faks (22) 44 88 003 HANDLOWCY: senior account executive EWELINA DORDA, tel. (22) 44 88 488 senior account executive MAŁGORZATA PONIEWSKA, tel. (22) 44 88 495 SENIOR ADVERTISING MANAGEMENT: senior advertising manager Konrad Gacki, tel. (22) 44 88 470 senior advertising manager Małgorzata Gurbała, tel. (22) 44 88 380 senior advertising manager Agnieszka Kieszczyńska, tel. (22) 44 88 351 dział prenumeraty ul. Ostrowskiego 7, 53-238 Wrocław, tel. (71) 37 62 877, faks (71) 37 62 899, e-mail: elle_prenumerata@burda.pl Godziny pracy: 8.00–16.00, nr konta 89 1750 0009 0000 0000 0906 5277 Burda Media Polska Sp. z o.o., ul. Warecka 11a, 00-034 Warszawa Prenumeratę można r.wnież zam.wić w firmach: Ruch SA (na terenie kraju), Kolporter SA (na terenie kraju), Poczta Polska: jednostki firm właściwe dla miejsca zamieszkania (zagranica), Ruch SA: Oddział Krajowej Dystrybucji Prasy, 00-958 Warszawa, skr. pocztowa 12; www.ruch.pol.pl, bezpłatna infolinia: 800 120 029 druk i oprawa RR DONNELLEY, ul. Obrońc.w Modlina 11, 30-733 Krak.w przygotowanie do druku PREMEDIA RR DONNELLEY EUROPE Wydawca nadesłanych tekst.w i nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam. Wydawca ma prawo odm.wić zamieszczenia ogłoszenia i reklamy, jeżeli ich treść lub forma sąsprzeczne z charakterem pisma. ELLE jest znakiem towarowym zarejestrowanym w Urzędzie Patentowym RP i został użyty za zezwoleniem czasopisma ostrzega P.T. sprzedawc.w, że sprzedaż aktualnych i archiwalnych numer.w czasopisma po cenie innej niż wydrukowana na okładce jest działaniem na szkodę wydawcy i skutkuje odpowiedzialnością karną i cywilną. Copyright for Polish Edition ˝ for ELLE Polska Sp. z o.o. 1994. Redakcja ELLE nie zwraca materiał.w niezam.wionych, zastrzega sobie prawo redagowania Hachette Filipacchi Presse SA France (HFP) In Canada, the trademarks
• I NDE X
10
miejsca. HOMO VIATOR
• LI ST Y
12
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
13
LUDZI E M I E JSC •
• LI ST Y
14
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
15
LUDZI E M I E JSC •
WYBIERAJĄC SIĘ W PODRÓŻ PO EUROPIE WARTO SPRAWDZIĆ JAKIE WYDARZENIA KULTURALNE DZIEJĄ SIĘ W ODWIEDZANYM PRZEZ NAS MIEJSCU. MOŻEMY WZBOGACIĆ NASZ WYJAZD O NIEZAPOMNIANE WRAŻENIA I WSPOMNIENIA ORAZ BYĆ ŚWIADKIEM WYDARZEŃ, KTÓRYCH NIE MIELIBYŚMY S ZANS PRZEŻYĆ W ŻADNYM ZAKĄTKU POLSKI. PREZENTUJEMY SPIS NAJCIEKAWSZYCH WYDARZEŃ KULTURALNYCH, KTÓRE AKTUALNIE MAJĄ MIEJSCE W CAŁEJ EUROPIE.
F e s t i w al W in a B orde au x 1 4 - 1 8 c z er w ca 2 0 1 8 F R ANC J A B ord e au x, mi as to ró wn ozn ac zn e z wi ne m, p o s i ad a czte r y- dn iow y f es tiwal wi na k ażd e d wa lat a. W t ym pr z y p ad k u 80 ap e l acj e o d Bordeaux i Akwi tani i s ą u d o s tę pn ion e do d e g us tacj i p rzy j e mno ś ci . Dodat kowo f e s tiwal e p i ro te chni czne zac h wyc i od w i e d zaj ący m k ażd e g o wiec zoru ze w s pa n i ał ym p o kaze m s ztuc zn yc h ogn i. Moż n a nawe t wró ci ć d o s zkoły i spędzić tr oc h ę czas u na nau k ę w B ordeaux Win e S c h oo l . Jak mo żna s p ace rować wzdłuż n a b rze ży d o wi e s z s i ę wyjąt kowy i h ip n o ty zu j ące s ztu k i u l i czn ej. M ożn a n a w e t u s ł ys ze ć d źwi ę ki Bordeaux A q ui tai ne Naro d o we j O rkiest ry grając S y m f on i ę B e e tho ve na 5th. Każdego dn ia b ęd z i e s z mi ał mo żl i wo ś ć oglądan ia wi no b e d narzy.
• K ALE NDARI UM W YDAR ZE Ń
G w le dd Conwy Feast 2 6 - 2 8 lipca 2018 W ALI A
Museumsuf erf est 23 - 26 sierpnia 2018 NI EMC Y
Con wy Święt o roz p oc z yna s i ę w p i ą tek wiec zorem z h uk i em z wyś wi etl a c z em f ajerw erków zapa l a ni e ni eb a na 7 p m . Co za t ym idz i e j es t to weekend pełen jedzen ia , m u z yki , s z tu ki i f an t ast yc zn ej zab a wy! J es t s tr eet f ood , h ala jedzen ie, n T u r f wys ka ku j ą c e rest aurac ja sur f ‚, ku c ha r z y d em a , degust ac ji kuc h n ię, a r ol ni c two i r oś ni e markizę. Zn ajdzi es z p a s ek ś wi ęto tu ż obok n amiot u m u z yc z nej tu ż p r z y brzegu w C on wy na b r z eż u of er u j ą c jeden z n ajlepszyc h wi d oków w W a l i i . J est dobrze zaopa tr z ony z l oka l nyc h piw i alkoh oli. G wl ed d Conwy Fea s t of eruje eklekt yc zną m i es z a nkę, w któr ej odkryjesz n ow e l oka l ne ta l enty, f ol k, f un k, reggae, r oc k i wi el e i nnyc h.
M u z eu m N a s yp Fes ti wa l , l u b „ m u z eów Fes t” w j ęz yku ni em i ec ki m , to c o r oku od b ywa j ą s i ę f es ti wa l na d b r z egi em r z eki M en, a to p r z yc i ą ga p ona d 3 m l n tu r ys tów r oc z ni e. J es t s kons tr u owa ny j a ko hoł d d l a m u z eu m kr a j ob r a z u m i a s ta , wykona ne j a ko u ni ka l ne p oł ą c z eni e s z tu ki , tea tr u , m u z yki , ta ńc a i ku c hni .
K i ed y p r z yj eż d ż a j ą na f es ti wa l p o r a z p i er ws z y, b ęd z i es z p od wr a ż eni em , j a k d u ż y j es t to, i to z a j m u j e tr oc hę c z a s u , a b y p r z egl ą d tego ws z ys tki ego. M a s z j ed nego ki l om etr a p o ob u s tr ona c h r z eki M a i n d o z wi ed z a ni a , a na wet j es z c z e j ed en ki l om etr z e s toi s k ha nd l owyc h na d r od z e p owyż ej p r om ena d y. Pr ogr a m d l a ws z ys tki c h eta p ów s ą p r ez entowa ne na s tr oni e f es ti wa l a c h, a to m oż e b yć m ą d r y, a b y z a z na c z yć s woj e u l u b i one z gór y. W yd r u kowa ć go wi ęc wi es z , c o s c eny c hc es z b yć b l i s ko w r óż nym c z a s i e.
16
miejsca. HOMO VIATOR
O penAirGallery 0 3 c ze rw ca - 01 lipca 2018 NI EMC Y
G i r on a F e s t i w al Kw iat ó w 1 2 - 2 0 m aj a 2 0 1 8 HI S Z P ANIA G i ro na T e mp s d e F l ors t o f est iw al k wi ató w o rg ani zo wan y c oroc zn ie w Gi ro ni e z o k azj i nad e jśc ia wiosn y. W je j ramach ni e mal cał e miast o zost an ie p rzy o zd o b i o ne kwi atami. Fest iwal t o z a r ó wno trad ycyj ne s toiska z kwiat ami, j a k i b ard zi e j ni e ty p o we rozwiązan ia w zakre s i e k wi aci ars t wa i f loryst yki. Z o kazj i T e mp s d e Flors siedziba w ład z mi as ta i P l aza del Vi są bogat o z d o b i o ne ; s zcze gó l ną u wagę przyc iągają tonące w k wi atach s chody. est iwal t o ta kże i mp o nu j ące p o k azy łąc ząc e wodę i ś wi atł o „Ju e go s d e Luz”, wyst ępy mu zy czne i i nne atrakc je organ izow an e w ró żny ch p u nkta c h miast a.
Obrazy, rzeź b y, f otogr a f i e i gr a f i ka są wyśw ietl a ne d l a p r z yj em noś c i oglądan ia oc zeki wa nyc h u ż ytkowni ków 60,000. Odb ywa s i ę na m oś c i e Oberbaumb r ü c ke - któr y p r z ec i na Szprewę m i ęd z y d z i el ni c a m i Kreuzbuer g i Fr i ed r i c hs a i n. M ost jest zam kni ęty d l a r u c hu , d z i ęki c zemu moż na węd r owa ć i c i es z yć się szerok ą ga m ą ws p ół c z es nej szt uki, jedn o c z eś ni e z a nu r z a j ą c s i ę w at mosf eryc z nym c ha r a kter z e d ni a . Ot wart e w n i ed z i el ę od 3 c z er wc a d o n iedzieli 1 lipca , m oż na z ł a p a ć wys ta wy między 10 am i 8 p m . K a ż d ego r oku rośn ie popula r noś ć f es ti wa l u . M i m o to pozost aje wier ny s woj em u m i es z a ni u prof esjon aln yc h, u z na nyc h i m ni ej zn a nyc h a r tys tów. Art yśc i z dzie d z i n m a l a r s twa , gr a f i ki , rzeźby i f ot ogr a f i i z a p r ez entu j ą s woj e p r a c e.
Pitchf ork Festival 13 - 20 czerwca 2018 FRANC JA Fa j ni e, to i nd i e, to s tyl owy - T o Pi tc hf or k! Pi tc hf or k Fes ti v a l z a p r ez entu j e ni e tyl ko na j b a r d z i ej z na nyc h na z wi s k w b r a nż y m u z yc z nej , a l e ta kż e p oc z ą tku j ą c yc h, wyp os a ż ony od p op u , el ektr oni c z nyc h d ź wi ęków na tr u e i nd i e r oc kowyc h d ź wi ęków. Pi tc hf or k ś wi ętu j e i nd i e i d eol ogi ę i m u z ykę a l ter na tywną . N a c i s k z a ws z e j es t kr ea tywnoś ć . Op r óc z m u z yki , ws z ys c y od wi ed z a j ą c y b ęd ą m i el i oka z j ę z wi ed z i ć wys ta wy s z tu ki , z a b ytkowe r ynki i ws ka z a ł na or ga ni z a tor ów „ ws z el ki ego r od z a j u u ni ka l nyc h c u d ów” .
C ope n h age n J azz F e st iv al 06 - 15 maja 2018 DANI A rze mi e ni a s i ę w d u ńskiej st olic y naj wi ę ks ze go k l u b u jazzow ego w l i p cu każd e g o ro k u . Ten 10- dn iow y f es ti wal p re ze ntu j ący akt ów duń skie i mi ę d zynaro d o we działa od 1979. Wo kó ł l o k al i 100 cał ym h ist oryc zn ym s e rcu p rzy j mu j ące go zabaw kapit ału k once rtó w 1000. Na u l ic ac h Kopen h agi o żywaj ą p rzy d źwiękac h jazzu r ozg ry wane go na u l i c ac h , kaw iarn ie, s a l e k o nce rto we i e tap a c h plen erow yc h . Ni e któ re k o nce rty mają wpisowe, ale w i e l e z ni ch j e s t b e zp ł a t n e.Przyc iągając po nad ćwi e rć mi l i o na gośc i w c iągu d ni 10.
Oya Festiwal 27 - 30 maj 2018 NORWEGI A
Art Ma rket Budapest 1 0 - 20 lipca 2018 WĘGRY Art M a r ket B u d a p es t to międzyn a r od owe ta r gi s z tu ki odbyw ając e si ę w j ed nym z na j b a r d z i ej at rakc yjn yc h ku l tu r owo m i a s t w Europie, Bu d a p es z c i e. G ł ównym c elem w ydarz eni a j es t z a a kc entowa ni e obec n ośc i młod ego p okol eni a ga l er i i i art yst ów n a ś wi a towym r ynku s z tu ki oraz zaprez entowa ni e p u b l i c z noś c i in t eresując ych, d eb i u tu j ą c yc h d op i er o t wórc ów . I m p r ez a ws ka z u j e ta kż e n a „M łodą E u r op ę” j a ko nowe p ol e szt uki. Art M a r ket B u d a p es t gr om a d z ą w yst aw c ów z okoł o 3 5 kr a j ów or a z pon ad 30 t ysi ęc y wi d z ów z z a gr a ni c y. miejsca. HOMO VIATOR
17
Fes ti wa l Ø ya od b ywa s i ę w u r oc z ym T øyenp a r ken w Os l o. N a z wa Ø ya oz na c z a I s l a nd w j ęz yku nor wes ki m . T en z a b a wny f es ti wa l p r z yc i ą ga f a nów m u z yki 6 0 , 0 0 0 d o ws c hod ni ej s tr ony Os l o. M i ęd z yna r od owe gwi a z d y m i es z a j ą s i ę z l oka l nym i z na nym i i ws c hod z ą c ym i a r tys ta m i . Pa r k i f es ti wa l otwi er a 1 3 god z i ny ( 1 2 w s ob otę) i b l i s ko 2 3 god z i na ( 1 1 p m ) . Al e z a b a wa m oż e b yć kontynu owa na w kl u b a c h w Os l o. S kor z ys ta j z nor d yc ki c h l etni c h „ noc y” , ki ed y ni eb o z m i eni kol or na p onu r y, z a ni m z nów z a p a nu j e ś wi a tł o.
K ALE NDARI UM W YDAR ZE Ń •
• K ALE NDARI UM W YDAR ZE Ń
18
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
19
K ALE NDARI UM W YDAR ZE Ń •
• K ALE NDARI UM W YDAR ZE Ń
20
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
21
K ALE NDARI UM W YDAR ZE Ń •
•
p s yc h e
22
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
23
p s yc h E
•
jan strelau • K ALE NDARI UM W YDAR ZE Ń
24
miejsca. HOMO VIATOR
W
łosi mówią, że kto wyjeżdża, wie, co zostawia, ale nie wie, co znajdzie. Podróż to wyprawa. W głąb miejsc, ale też w głąb siebie. Przykład pisarki Elizabeth Gilbert pokazuje, że podróż naprawdę może odmienić życie. Być może nazwisko Gilbert niewiele ci mówi, tytuł „Jedz, módl się, kochaj” pewnie znacznie więcej… To książka o podróży, która zrodziła się z desperacji i która pomogła autorce wyjść z depresji i odzyskać siebie. Zaczęło się od traumy rozwodowej. Potem był namiętny romans i znów cierpienie, walka. A potem pytanie zadawane codziennie, do znudzenia: Czego tak naprawdę chcesz? I natrętna odpowiedź: Chcę się nauczyć włoskiego. Najlepiej we Włoszech! Ale pojawiły się też inne pragnienia – nie mniej przemożne. Żeby odwiedzić aśramę w Indiach i pewnego szamana w Indonezji. Co wybrać? Nowojorska pisarka wspomina sufickiego poetę Rumiego – polecił on swoim uczniom, by zapisali trzy rzeczy, jakich pragną najbardziej w życiu. I ostrzegł: jeśli któraś z pozycji na liście będzie niezgodna z inną, czeka was los ludzi nieszczęśliwych. Tylko że Gilbert nie chciała wybierać. Chciamiejsca. HOMO VIATOR
ła wszystkiego. Poznać sztukę przeżywania radości w Italii, sztukę pobożności w Indiach, a w Indonezji opanować umiejętność równoważenia jednego z drugim. Trzy kraje, trzy różne wyzwania, po cztery miesiące na każde. W sumie rok w podróży. Fakt, mało kto może sobie na coś takiego pozwolić. Ale przecież nawet podczas najkrótszej podróży można coś odkryć. Gilbert nie zależało na badaniu obcych kultur, zwiedzaniu. Chodziło jej o zanurkowanie we własne wnętrze, poznanie różnych aspektów własnej osobowości. Każdy ma swój sposób podróżowania. Niektórzy – twierdzi Gilbert – są do tego stworzeni: mogą wypić wiadro wody z rynsztoka Kalkuty i nie zachorować, łapią obce języki jak inni infekcje i mają niezwykłą umiejętność wtapiania się w otoczenie. Ona nie. Doświadczyła w podróży wszystkich możliwych kłopotów trawiennych, udało jej się nawet „zaliczyć” poparzenie słoneczne w Sztokholmie. Nie lubi przygotowywać się skrupulatnie przed wyjazdem, nie studiuje informacji na temat odwiedzanych miejsc. Przyjeżdża i czeka, co się wydarzy. Jej strategia to cierpliwość, lekki bagaż i otwartość – zwłaszcza na
25
p s yc h E
•
ludzi. Potrafi zaprzyjaźnić się z każdym. Dlatego nie boi się podróżować do najbardziej odległych zakątków, „o ile są tam jakieś istoty ludzkie”. Przecież, nawet jeśli gdzieś w dalekim kraju nie znasz nikogo, są jeszcze przyjaciele przyjaciół. Jest stara metoda listu (czy e-maila) polecającego… W Rzymie taką osobą z polecenia był dla autorki „Jedz, módl się, kochaj” niejaki Luca Spaghetti.
CO CIĘ CIESZY?
Rzym ma tysiące twarzy, każdy może wybrać, w której chce się przejrzeć. Gilbert wybrała naukę języka i jedzenie. Żadnych muzeów (poza Narodowym Muzeum Makaronu). Dolce far niente, hedonizm w czystej postaci. Odstawienie środków antydepresyjnych. A jeśli nadejdzie przygnębienie? Można otworzyć notes i porozmawiać ze sobą, poprosić o pomoc. Uwierzyć, że ze środka napłynie odpowiedź. Udzielić sobie zapewnień: „Jestem przy Tobie. Kocham Cię”. No i jeść lody: miodowe, melonowe, cynamonowo-imbirowe… Ale też karczochy, kwiaty cukinii, jagnięce jelita, wreszcie pudding ryżowy („jeśli nie mają czegoś takiego w niebie, to naprawdę nie chcę tam iść”). Pizza w Neapolu, risotto ai funghi w Lukce, sos boloński w Bolonii. Czekolada w pociągach. Rezultat? Zdrowa, zadowolona twarz, odzyskana radość życia. Gilbert mówi, że stała się bardziej zintegrowana, większa. Mniej więcej o 23 funty. Wprawdzie na początku pisarka podchodziła do przyjemności jak do zadania domowego czy naukowego projektu, ale potem przekierowała reflektor na siebie. Zapytała siebie: Jak ja definiuję przyjemność? Co mnie dzisiaj ucieszy? Co sprawi mi radość już w tej chwili? Inny znajomy Gilbert, Giulio, tłumaczy jej, że każde miasto ma własne słowo, które je określa i które można odnieść do większości mieszkańców. To jakby przyjąć, że większość ludzi zamieszkujących to miasto ma w głowie tę samą myśl. Pytanie, czy potrafimy się z nią zsynchronizować. I jak brzmi nasze osobiste słowo… Słowo Rzymu? Zdaniem Giulia to „seks”. Wybrukowane są nim ulice, przepływa przez fontanny, wypełnia powietrze. Słowo Nowego Jorku? „Osiągać” – twierdzi Gilbert. I przyznaje, że jednak nie do końca zestroiła się z Rzymem (by uleczyć miłosne rany, postanowiła żyć przez rok w celibacie). Jej własne słowo? Nie znajduje go na razie. Może „poszukiwać”?
i determinacją wdaje się więc w konwersacje różnej treści, codziennie stara się przeczytać jeden artykuł w gazecie. Na początku zapisuje się do szkoły językowej, potem rezygnuje z lekcji, by przysłuchiwać się dialogom na ulicy, monologom na stadionie… By praktykować żywy język z nowymi znajomymi. Przede wszystkim z Giovannim, którego znalazła przez ogłoszenie i z którym umówiła się na dwustronną wymianę: „Najpierw rozmawiamy po włosku i on okazuje mi wielką cierpliwość; potem mówimy po angielsku i wtedy ja okazuję wielką cierpliwość jemu”. To od Giovanniego usłyszała po raz pierwszy słowo, którym się tak zachwyciła: attraversiamo. Nie rozumie, dlaczego wzbudza w niej tyle emocji, skoro znaczy po prostu „przejdźmy na drugą stronę ulicy”. Może dlatego, że znaczenie tego słowa jest o wiele pojemniejsze: chodzi nie tylko o ulicę, ale w ogóle o przedostanie się na drugą stronę, przekroczenie czegoś… Surowy świat indyjskiej aśramy w niczym nie przypomina tego włoskiego. Dzień zaczyna się o trzeciej rano, kończy o dziewiątej wieczorem. Są owady, węże i szczury. Codzienna, wielogodzinna służba (w wypadku Gilbert szorowanie posadzek w świątyniach). Dyscyplina. Jedzenie skromne, wegetariańskie. Ważniejsza jest strawa duchowa. Medytacja. Do głosu dochodzi umysł. W sposób dość gwałtowny. Gada bez ustanku, spiera się, wybrzydza, neguje. Intensywna medytacja wydobywa na powierzchnię demony… Może przyjść załamanie. Ale nie należy sobie na nie pozwalać – inaczej stanie się skłonnością.
Profesor Jan Strelau, polski psycholog znany w skali międzynarodowej ze swoich badań nad temperamentem. Od 1957 do 2001 jego kariera naukowa związana była z Uniwersytetem Warszawskim, a od roku 2001 z Szkołą Wyższą Psychologii Społecznej,
ZNAJDŹ SWOJE SŁOWO
gdzie był pierwszym dziekanem
Elizabeth Gilbert wplata do opowieści o Italii wiele włoskich słów. Przekręca frazy, myli nazwy potraw. No ale przyjechała uczyć się języka. Z odwagą •
p s yc h e
Wydziału Psychologii, a od 2002 pełni funkcję prorektora ds. nauki i współpracy międzynarodowej.
26
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
27
p s yc h E
•
wieslaw lukaszewski •
p s yc h e
28
miejsca. HOMO VIATOR
S
urowy świat indyjskiej aśramy w niczym nie przypomina tego włoskiego. Dzień zaczyna się o trzeciej rano, kończy o dziewiątej wieczorem. Są owady, węże i szczury. Codzienna, wielogodzinna służba (w wypadku Gilbert szorowanie posadzek w świątyniach). Dyscyplina. Jedzenie skromne, wegetariańskie. Ważniejsza jest strawa duchowa. Medytacja. Do głosu dochodzi umysł. W sposób dość gwałtowny. Gada bez ustanku, spiera się, wybrzydza, neguje. Intensywna medytacja wydobywa na powierzchnię demony… Może przyjść załamanie. Ale nie należy sobie na nie pozwalać – inaczej stanie się skłonnością. Elizabeth Gilbert pomaga prosta mantra ham-sa („jestem Tym”). Bardzo naturalna, to dźwięk naszego oddechu (ham przy wdechu, sa przy wydechu). Pewien mnich powiedział jej: „Jedynym miejscem, gdzie umysł może odnaleźć spokój, jest cisza panująca w sercu. Tam właśnie musisz się udać”. Udała się. Ale serce wcale nie było cicho. W którymś momencie, zagłuszając wszystkie inne głosy, zaryczało jak lew: „Nie masz najmniejszego pojęcia, jak silna jest moja miłość!”. Może przyjść załamanie. Ale nie należy sobie na nie pozwalać – miejsca. HOMO VIATOR
inaczej stanie się skłonnością. Elizabeth Gilbert pomaga prosta mantra ham-sa („jestem Tym”). Bardzo naturalna, to dźwięk naszego oddechu (ham przy wdechu, sa przy wydechu).
WYBIERAJ I PRZYZWALAJ
Kiedy pewnego dnia Gilbert uznaje, że za dużo mówi i że pora doświadczyć milczenia, dostaje nowe zadanie: koniec szorowania podłóg, zostanie teraz „naczelną hostessą” aśramy – jedyną osobą, do której mogą się odzywać zjeżdżający na odosobnienie pielgrzymi… Nie przywiązywać się więc. To jak z tym kotem z hinduskiej bajki. Pewien święty w aśramie oddawał się z uczniami wielogodzinnym medytacjom. Ponieważ przechadzający się po świątyni kot zakłócał spokój, święty zalecił, by na czas medytacji przywiązywać go do słupa. Po latach stało się to rytuałem, a kiedy kot zdechł, uczniowie wpadli w panikę: jak będziemy teraz medytować? Nawet najbardziej oryginalne idee z czasem twardnieją w dogmaty. Oczywiście, zawsze można ruszyć w podróż (i w życie) ze wstępnymi założeniami, po czym je weryfikować. Nieoczekiwanie Gilbert przedłuża pobyt w aśramie. Wbrew pra-
29
p s yc h E
•
gnieniu, by pojeździć po Indiach, zobaczyć parę miejsc. I zgodnie z tym, co mówią mistrzowie zen – że nie można zobaczyć swojego odbicia w płynącej wodzie. Codziennie rano śpiewa przez półtorej godziny oczyszczającą pieśń „Gurugita” (182 wersy), która wyciska z niej siódme poty. Aż pewnego dnia odkrywa, że może medytować przez godzinę na ławce, ignorując wszechobecne komary. Taki sprawdzian: czy jestem w stanie powstrzymać utrwalony odruch? Mniejsza o bąble, przecież wszystko przemija. Przed wyjazdem spędza na medytacji całą noc. Milczenie przydarzyło się autorce „Jedz, módl się, kochaj” za to w innym miejscu – na maleńkiej indonezyjskiej wysepce Gili Meno. Wynajęła domek na plaży za kilka dolarów dziennie i postanowiła nie otwierać ust, dopóki nie dostrzeże wyraźnej zmiany w swoim wnętrzu. Nie jest łatwo zapaść w prawdziwe milczenie: przestajesz mówić, a mięśnie, aparat mowy, głowa, kark wciąż „wibrują szczątkami mówienia”. Potem zaczynają wypływać różne myśli, uczucia. Łzy. Dziewiątego dnia milczenia usiadła o zachodzie słońca do medytacji, którą zakończyła o północy. Poprosiła umysł, by pokazał wszystko, co przed nią ukrywał. To, co wywołuje przygnębienie, ból, złość, wstyd… A potem do każdej myśli, emocji, obrazu – do wszystkich historii, które się wynurzyły – mówiła: „Kocham cię, uznaję. Wejdź teraz do mojego serca. Wszystko w porządku. Naprawdę cię chcę. Nawet ciebie. Jesteś cząstką mnie…”.
ZRÓB MIEJSCE DLA INNYCH
W Indonezji bezzębny szaman (w wieku pomiędzy 65 a 112 lat) nauczył Gilbert medytacji uśmiechu. Wystarczy siedzieć nieruchomo i się uśmiechać: „Jak robisz taka poważna mina, to wystraszasz dobra energia. Żeby medytować, trzeba uśmiechać. Uśmiechaj twarzą, uśmiechaj umysłem, a dobra energia przyjdzie do ciebie i usunie zła energia. Uśmiechaj nawet z twoja wątroba”. Zwłaszcza że: „Ten uśmiech zrobi cię piękna kobieta”. Nie da się ukryć: istoty ludzkie, z którymi tak łatwo się zaprzyjaźnia, nadały wyprawie Amerykanki niezwykłych barw. Dużo dostała, dużo dała. Szamanowi skserowała rozsypujące się zeszyty z pierwszej połowy ubiegłego wieku z bezcennymi zapiskami (czym zaskarbiła sobie względy jego nieprzystępnej żony). Dla innej miejscowej uzdrowicielki z Bali zebrała wśród przyjaciół pieniądze potrzebne na zakup ziemi i budowę domu. Z Yudhim – młodym Indonezyjczykiem wydalonym z Nowego Jorku na podstawie nowych przepisów migracyjnych – odbyła tygodniową przejażdżkę po wyspie, udając że to Ameryka i rozmawiając z nim hip-hopowym •
p s yc h e
slangiem. Wreszcie – tak! Znalazła miłość (w postaci szarmanckiego Brazylijczyka). Przerwała celibat.
PYTAJ I CZEKAJ
Kiedy na Bali mijasz nieznajomego, możesz się spodziewać dwóch pytań: „dokąd idziesz?” i „skąd idziesz?”. Doświadczenie Gilbert pokazuje, jak przebiega najczęściej nasza podróż – od tej najmniejszej po największą… Wyruszamy z punktu A do punktu B, a po drodze przydarza się nam jakieś, zupełnie niespodziewane, C. Uświadamiamy sobie, że o to niespodziewane tak naprawdę chodziło. Ważne, żeby wziąć odpowiedzialność za własne zadowolenie z życia. Bo szczęście to efekt naszego wysiłku. Podróż przypomina tajemniczy alchemiczny tygiel, w którym buzują możliwości. Przeżywa się odmienne stany ducha, spotyka różne części siebie. Można kosztować miejscowych specjałów, ćwiczyć rozmówki i milczeć, medytować i uśmiechać się, kontrolować myśli, obserwować swoje odruchy. Robić pewne rzeczy inaczej niż zwykle. Wsłuchiwać się w serce. Sprawdzać: co jeszcze mogę zrobić dla siebie? A dla innych? Co sprawi mi przyjemność? Jak brzmi słowo miejsca, w którym właśnie jestem? A moje? Elizabeth Gilbert rozpoczęła swoją wyprawę od ciała, a potem przydarzyło jej się to, czego tak naprawdę pragniemy wszyscy – bardziej czy mniej świadomie. Ciało, umysł i serce zaczęły mówić jednym głosem. Zwykle jest to moment, kiedy odkrywamy, że to, czego nam brakowało, to miłość. Do siebie. A potem do każdej myśli, emocji, obrazu – do wszystkich historii, które się wynurzyły – mówiła: „Kocham cię, uznaję. Wejdź teraz do mojego serca. Wszystko w porządku. Naprawdę cię chcę. Nawet ciebie.
Profesor Wiesław Łukaszewski, wykładowca Uniwersytetu SWPS w Sopocie i we Wrocławiu. Prace badawcze prowadził na temat teorii czynności, osobowości, psychologii motywacji, a także psychologii społecznej. Opublikował kilkanaście książek oraz około 200 artykułów naukowych. Zajmuje się także popularyzacją psychologii.
30
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
31
p s yc h E
•
• LI ST Y
32
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
33
LUDZI E M I E JSC •
•
LU DZ I E
34
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
35
LU DZ I E
•
G
lobstory ,,Jedna Ziemia wiele Światów”… jak wiele? KAJA KRASKA Jak wiele światów? Wiedziałam, że te rozmowy będą trudne, bo to Rozmowy Kulturalne (śmiech). Myślę, że ile kto chce, tzn. każdy świat łączy ludzi w grupę, to może być kraj lub miasto. Myślę, że Gdańsk jest inny niż Rajcza, a Ostrowiec jest inny niż Wiedeń. To może być lokalna grupa ludzi, którzy są zainteresowani np. szydełkowaniem. Tak naprawdę w każdym miejscu, gdzie są ludzie tworzący coś wspólnie, jest osobny świat. Światy mogą być do siebie bardzo podobne i jednocześnie mogą się bardzo różnić. José Saramago mówi, że każdy ma taki świat, jaki widzą jego oczy. Jaki jest świat widziany oczami Kai Kraskiej. KAJA KRASKA O matko… (śmiech). Świat widziany moimi oczami pokazuję w filmach, ponieważ te w przeciwieństwie do zdjęć nie są tylko płaskimi obrazami. Muzyka i komentarz tworzą historię – tak mi się wydaje – z pewnego rodzaju ładunkiem emocjonalnym. Będąc ostatnio w Kambodży poznałam Pana Pov, którego życie mnie poruszy•
LU DZ I E
ło. Przeprowadziłam z nim dwugodzinną rozmowę, którą późniemontowałam w Laosie w bardzo trudnych warunkach logistycznych, bez Internetu. Przez pięć dni nie mogłam się zdecydować na podkład muzyczny. Wiedziałam, że montuję ważny film, że to nie tylko mój ,,głupi filmik”, a być może realna szansa dla drugiego, „żywego” człowieka, który się otworzył przede mną i przed obcymi ludźmi. Wydawało mi się, że jak wstawię smutną piosenkę, to ludzie zarzucą mi granie na emocjach i ckliwej historyjce, jeżeli wesołą – nikogo nie poruszy los tego człowieka, więc wyważenie tego, co chcę przekazać w filW Y JECH AŁAM mach wymaga sporo pracy i Z A MI ŁOŚCI Ą, wyczucia, ale mam nadzieję, P OZ NAŁAM że oddają one to, jak postrzeCH ŁOP AKA Z gam świat. Staram się jak najTU RCJI . W P OLSCE mniej oceniać, jak najmniej Z DANI E ,,MÓJ CH ŁOP AK JES T sugerować słowami, jak ktoś TU RKI EM” NI E inny ma go oceniać. Nawet JEST NEU TRALNE, jeżeli w tych historiach odCZ ĘS TO BU DZ I grywam jakąś rolę, to każda NEGATY W NE książka ma głównego bohaEMOCJE. tera i to przez pryzmat jego
36
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
37
LU DZ I E
•
osoby toczy się opowieść. Chcę przekazać emocje i jeśli uda mi się je w ludziach wywołać, to oni sami najlepiej je nazwą. Każdy ma inną wrażliwość i ja nie chcę jej narzucać czy wartościować. Popularne suby i lajki, to nie tylko cyferki w Internecie lecz żywi, myślący ludzie. Nie zawsze to wychodzi, bo za każdym razem jest to nasz subiektywny obraz, a ja przecież opisuję to, co widzę. Jeden zwróci uwagę na ładną pogodę, inny na ubrania miejscowych kobiet. Bardzo dużo muszę się jeszcze nauczyć, by te filmy były dokładnie takie, jak bym chciała, tzn. by nie były jednostronnym przekazem, po którym mówi się „aha”. Ciągle się tego uczę się i pamiętajmy, że mówimy tu o filmikach na Youtubie (śmiech). Z jednej strony to zabawa i rozrywka, a z drugiej medium dające pełną wolność do eksperymentowania twórczego. Zobaczymy, jak się to potoczy, ja zrobię tak, jak najlepiej będę umiała. Jesteś optymistką, szklanka jest zawsze do połowy pełna? •
LU DZ I E
KAJA KRASKA Chyba tak… Tak naprawdę filmy zaczęłam kręcić, gdy zamieszkałam w Turcji. Przeglądając internetowe fora zauważyłam trwające na nich gorące dyskusje na temat Turcji oraz to, jak bardzo Turcy są nie lubiani w Polsce - przynajmniej w Internecie – i pomyślałam sobie o tych wszystkich kobietach z podobnymi historiami jak moja, które nie mają żadnego wsparcia i wręcz prawa do własnej oceny. Twoje pierwsze filmy nosiły tytuł ,,Halo Turcja”, a państwo ze stolicą w Ankarze to nie przypadek, o czym doskonale wiedzą twoi widzowie, ale może przypomnij tym, którzy cię nie znają, jaki był powód wyjazdu do Stambułu? KAJA KRASKA Jeden z zasłyszanych cytatów, który lubię przytaczać, to ten, że ,,Chłopak Turek to nie grzech, ale trochę wstyd”. Wyjazd do Turcji był szaleństwem. Bardzo chciałam pokazać to, co zobaczyłam na miejscu, a co zupełnie nie pokrywało się z obrazem Turków i Turcji zarysowujących
38
miejsca. HOMO VIATOR
się w komentarzach na forach. Tak też zrobiłam, co oczywiście wywołało lawinę hejtu. Życzono mi śmierci, grożono, a cała negatywna energia płynęła od moich rodaków. W tej znienawidzonej Turcji nic złego mi się nie przydarzyło – wręcz przeciwnie, więc tym bardziej chciałam przedstawić mój punkt widzenia. Ktoś mógł mi napisać, że jestem naiwna i co ja tam wiem, że tam jest tak i tak itd., a ja widziałam – moimi oczami – zupełnie coś innego, to mnie jeszcze bardziej motywowało. Do tej pory staram się to robić, tylko już nie z Turcji. Było też bardzo dużo pozytywnego odzewu i wiem, że spora część osób ogląda moje filmy właśnie od czasu wątku w Turcji. Bardzo się cieszyłam, gdy widziałam, że widzowie mają też odwagę pisać miło o tak niepopularnym temacie. 31 lipca Globstory stuknęły trzy latka, był tort i zdmuchiwanie świeczek? KAJA KRASKA Nie było tortu (śmiech). Zorganizowałam spotkanie z widzami w Warszawie, które miejsca. HOMO VIATOR
39
LU DZ I E
•
•
LU DZ I E
40
miejsca. HOMO VIATOR
dźwięków i obrazów. No i mnie wzięło. Globstory to kompilacja różnych dziennikarskich zainteresowań, masz niezłe zaplecze warsztatowe za sobą? KAJA KRASKA Tak, to prawda. Wiedza na temat montażu filmów nie wzięła się znikąd. Steve Jobs powiedział kiedyś, że kropki da się połączyć tylko patrząc wstecz, nigdy w przód. Nie da się precyzyjnie określić celu i zaplanować drogi wiodącej do niego, zwłaszcza jeżeli robimy coś po raz pierwszy i nie mamy doświadczenia. Rozwój jest dopiero przed nami. Nie miałam takiego planu na życie jak Globstory, ale zdałam sobie sprawę z tego, że wszystko co zrobiłam wcześniej finalnie mi się przydało, łącznie z grafiką czy photoshopem, więc takie z pozoru błahe rzeczy, które kiedyś robiłam przez moment. Planując przyszłość w liceum myślałam o studiowaniu biologii, byciu nauczycielką, taką jak w filmie ,,Młodzi gniewni”, chciałam pracować z trudna młodzieżą, uczyć ich życia. To naiwne wyobrażenie, bo nauczyciele dobrze wiedzą, że ta praca tak nie wygląda (śmiech). Zdałam maturę z biologii, bo wydawało mi się, że jest to jedyny przedmiot w szkole, jaki mnie interesuje i ten okazał się być dla mnie za trudny. Po maturze stwierdziłam, że może pójdę na dziennikarstwo, bo lubię opowiadać historie i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Czułam, że to może być dobry kierunek dla mnie. Zadzwoniłam na UW jeszcze nie znając wyników - a zdawałam tzw. starą maturę - i mówię: ,,Dzień dobry! Chciałam się dowiedzieć, kiedy są egzaminy wstępne na dziennikarstwo?” na co usłyszałam w słuchawce, że właśnie trwają od godziny. Więc zamiast na Uniwerek poszłam na prywatną uczelnię, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Do tej pory uważam, że prywatne uczelnie są często lepsze od publicznych, a dlaczego? Bo na Uniwerku także studiowałam, więc mam obraz z dwóch źródeł. W prywatnej szkole mieliśmy do dyspozycji pracownie i warsztaty radiowe, kamery, sprzęt do montażu i wystarczyło tylko tyle, żeby się chciało. Prawie wszyscy ludzie z mojej grupy, z którymi studiowałam czyli jakieś 40 osób, dziś pracują w mediach lub gdzieś wokół nich, dlatego, że byliśmy tak bardzo zapaleni, żeby się tego uczyć. Często ludzie pytają mnie, skąd mam dobrą dykcję, po prostu miałam zajęcia z dykcji w szkole. Braliśmy na warsztat teksty prasowe albo wiersze, np. ,,Lokomotywę” i maglowaliśmy ją na okrągło. Wcześniej mówiłam lepiej, teraz już gubię sylaby, bo za szybko mówię, wtedy też bardzo dużo pracowałam w radiu studenckim, odbyłam czteromiesięczny staż w telewizji jako researcher w wiadomościach TVP w redakcji zagranicznej i to była pasja. Na uniwer-
miało być małe, ale okazało się, że tak wiele osób jest nim zainteresowanych, że stres związany z jego organizacją sprawił, iż zapomniałam o torcie (śmiech), ale też nie ukrywam, iż pomyślałam, że może ktoś go przyniesie, bo ja sama sobie tort? (śmiech). Oczywiście żartuję, wtedy zabrakło po prostu czasu i zupełnie wypadł mi on z głowy. Mało kto wie, że twoją pierwszą pasją była muzyka, a Globstory to nie pierwszy dziecko YT. KAJA KRASKA Tak, muzyka była moją pasją od dziecka i miłość do niej zaszczepił mi mój tato, który się uparł, że będę śpiewać, bo widział, że mam jakiś talent i pisze pioseneczki. Zawsze miałam potrzebę twórczego działania, więc ciągle mi coś podsuwał, np. naukę gry na keyboardzie. Całe moje nastoletnie lata śpiewałam z kolegami w zespole, graliśmy na instrumentach, które znaleźliśmy na strychu, a potem, gdy nastał YT zaczęłam nagrywać własne kawałki, ale traktowałam to hobbystycznie. Tata chciał żebym poszła na studia związane z muzyką, ja oponowałam, bo wtedy wydawało mi się, że zarabianie pieniędzy na swojej pasji sprawi, że ją znienawidzę. Teraz trochę inaczej myślę. Nigdy nie śpiewałam dobrze, natomiast kiedyś pisałam niezłe piosenki. Mogło się wydawać, że dobrze śpiewam, bo utwory pisałam pod swoje możliwości wokalne, tak by nie było słychać, gdzie nie domagam, a jednocześnie, by brzmiały tak, jak mi w duszy gra. Dopiero później odkryłam filmy czyli kombinację miejsca. HOMO VIATOR
41
LU DZ I E
•
sytecie robiłam magistra, poszłam na specjalizację telewizyjną i pani, która przyszła do nas z TVP zaproponowała nam wycieczkę do TV, żeby nam ją pokazać, a my wtedy byliśmy już po jakichś stażach i doskonale wiedzieliśmy, jak wygląda praca w TV. Studiowanie na uniwerku, to były zajęcia głównie z prasoznawstwa i do tej pory odradzam wszystkim, którzy chcą być dziennikarzami studia na tym kierunku. Wszystkiego czego ja się nauczyłam można się nauczyć już pracując. Uparłam się, że zostanę w branży, co było dość trudne nie mając wtedy żadnych znajomości w Warszawie, więc chodziłam gdzie się dało na staże, nawet do miejsc będących zupełnie poza moim obszarem zainteresowań. Pracowałam np. w radiu katolickim, gdzie moim szefem był ksiądz dyrektor i to też było bardzo ciekawe doświadczenie. Przepracowałam tam miesiąc. Przez rok pracowałam za darmo robiąc mnóstwo rzeczy w różnych redakcjach, ponieważ w tamtych czasach za staże nikt nie płacił. Moją pierwszą poważną i wieloletnią pracą, której szukałam przez osiem miesięcy było tworzenie krótkich filmów poradnikowych dla różnych portali internetowych np. co zrobić, gdy boli gardło, taki lifestyle. Nauczyłam się organizacji czasu, rozmawiania z ludźmi, którzy nie mają obycia z kamerą. Nie robiłam ich sama, był ze mną zawsze operator kamery, potem montażysta. Pracowałam tam przez siedem lat, zaczynając jeszcze na studiach, a ponieważ jak na standardy warszawskie nie zarabiałam dużo, postanowiłam, że będę dorabiać montując proste, krótkie filmy oraz w innej redakcji – przeprowadzać wywiady z gwiazdami na bankietach. I tak to trwało do czasu kiedy poznałam Ozana, wtedy rzuciłam wszystko i wyjechałam do Turcji. Stambuł to gruba krecha dzieląca twoje życie na przed i po nim? KAJA KRASKA Tak, pod KIED YŚ B YŁA M każdym względem. Po proBA RDZ O stu z dnia na dzień rzuciN IEPEW N A łam wszystko i pojechałam S IEB IE , J E S Z CZ E do Stambułu. Wcześniej byT RO CHĘ J E S TE M , ło normalne życie według A LE TE R A Z WIEM, Ż E D A M standardowego planu, któSO B IE R A D Ę ry zaaprobuje babcia, a poW KA Ż D YCH tem nastąpił ciąg wielu zaWA RUNKA CH. skakujących przygód. WSZĘ D Z IE Ż YJ Ą ,,Istnieje coś takiego, jak LUDZIE I J E Ś L I zarażenie podróżą i jest ON I TA M Ż YJ Ą to rodzaj choroby w grunI PRZEŻYW A J Ą cie rzeczy nieuleczalnej” – TO CZE M U J A mówił Ryszard KapuścińMA M SOB IE N IE DA Ć R A D Y. ski, w jakim stadium choroby ty jesteś, gdybyś •
LU DZ I E
miała postawić diagnozę? KAJA KRASKA Przypadek beznadziejny (śmiech). W lutym powrót do Kambodży… ,,Kambodży, która rozrywa serce”… KAJA KRASKA Serce rozerwała mi historia Kambodży, bo mi się zawsze wydawało, że Polacy są smutni - chociaż teraz tak nie uważam - ale może tacy trochę naburmuszeni, z powodu tego, że mamy trudną historię. A potem poznałam historię Kambodży, w której trzydzieści lat temu jedna czwarta ludności została wymordowana przez własną władzę i w wyniku wojny. Radykalny komunizm w wykonaniu Pol Pota spowodował, iż każda rodzina w Kambodży ma jakąś tragiczna historię związaną z tymi wydarzeniami, wszyscy mają kogoś, kto wtedy zginął, wymordowano całą inteligencję, a mimo wszystko oni po latach jako naród psychicznie się z tego dramatu podnieśli. Ludzie, którzy wtedy rządzili nadal są przy władzy, tak jak w Polsce było po upadku komunizmu. Kambodżanie, mimo że doskonale to pamiętają, mogliby nas nauczyć pogody ducha mimo wszystko, i tego, że nawet jak mają ,,nic”, to się tym dzielą. Tam rodzina jest bardzo ważna, dużo bliżej się żyje z ludźmi, bo po prostu trzeba się wspierać, razem musieli się z tego podnieść i to rozrywa serce. Nie jest to raj na ziemi, nie spędziłam tam też wystarczającej ilości czasu, by się tu wymądrzać, ale to co „załapałam” było czasami bardzo imponujące. Podróżujący zwykle nie myślą o tym, że są cudzoziemcami, jak mawiał Mason Coley, jak szybko się aklimatyzujesz w nowym miejscu? KAJA KRASKA Godzinę (śmiech). Żartuję oczywiście, pierwszy dzień, to jest zawsze panika i do tej pory tak mam i zawsze sobie myślę ,,Boże gdzie ja jestem i co ja zrobię, jak coś mi się stanie?” To jest normalne, uważam że strach jest dobry jeżeli nie jest hamujący, bo dzięki niemu uważamy na siebie, po prostu. Myślę, że tak dwa, trzy dni? Żeby wyciągnąć kamerę na ulicy i filmować wszystko, to jest odrębna kwestia. Mija około tydzień zanim nabiorę pewności, gdzie mogę kamerę wyjąć, a gdzie nie. Nie tylko ze względu na to, co wypada, a co nie, ale również ze względu na to, że z profesjonalnym aparatem, obiektywami – mogę wyglądać na kogoś z pieniędzmi. Czego ci życzyć w nowym roku Globstory? KAJA KRASKA Zdrowia dla mnie i najbliższych, tylko i aż. Im jestem starsza, tym bardziej widzę, że tylko to jest w życiu ważne, bo o resztę można zatroszczyć się samemu. Jeśli jest zdrowie, to każda sytuacja jest tylko efektem naszych decyzji. Raz są one dobre, raz złe – to normalne. Ale mając siłę zawsze mamy kolejny dzień, by coś zmienić.
42
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
43
LU DZ I E
•
•
LU DZ I E
44
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
45
LU DZ I E
•
•
ga l e r i e
46
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
47
ga l e r i E
•
•
ga l e r i e
48
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
49
ga l e r i E
•
•
ga l e r i e
50
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
51
ga l e r i E
•
•
ga l e r i e
52
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
53
ga l e r i E
•
•
ga l e r i e
54
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
55
ga l e r i E
•
•
ga l e r i e
56
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
57
ga l e r i E
•
•
ga l e r i e
58
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
59
ga l e r i E
•
•
ga l e r i e
60
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
61
ga l e r i E
•
•
ga l e r i e
62
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
63
ga l e r i E
•
Ż
Katarzyna Miller Tu i tam
yjemy w dwóch światach, wciąż się pakujemy i przenosimy z jednego do drugiego. Budzę się i od razu pojawia się pytanie: na którą stronę dziś wstaję? To jest początek różnicy dwóch światów, w których żyję. Potem pojawiają się dywagacje, na którym z łóżek mniej boli mnie kręgosłup. Oba łóżka lubię, są wygodne, ale po 45. roku życia jeśli wstajesz i nic cię nie boli, to znaczy, że nie żyjesz. Tutaj jest cicho. To jest cudowne i wciąż zaskakujące, kiedy dojeżdżamy, stajemy, nie chce mi się przez chwilę wysiadać. Otwieram drzwi samochodu i wpuszczam do niego pierwsze hausty ciszy… I natychmiast zaczynam inaczej oddychać. Właściwie chłonę zapachy. Ich bogactwo po chwili staje się naturalne, ale pierwszy efekt jest oszałamiający. A hałasy tutaj to ranne wydzieranie się ptaków i częste triumfalne pienia koguta, który dumnie przechadza się, prowadząc za sobą stado swoich dam. W mieście wciąż coś hałasuje, nawet w nocy i „od podwórka” słychać daleki szum, kroki na schodach, nie mówiąc o długowieczornych spędach młodych ludzi pod oknami. Czasem, żeby zasnąć, potrzebne są stopery, gdyż chłopaki gadają głośno i niewybrednie. Ale ja właściwie wszędzie zasypiam dobrze. Lubię dowcip o angielskim lordzie, który opowiada spotkanemu znajomemu: „Wiesz, miałem ciekawy sen. Śniło mi się, że przemawiam w Izbie Lordów. Obudziłem się i… rzeczywiście”. Tutaj chodzimy we wtorek i piątek na targ, do pana Stanisława po kwiaty, do pana Tadeusza po truskawki, które są ciągle słodkie i suche. Czy on każdą wyciera? (Tu • FE LI E TON
mi się przypomina stary PRL-owski dowcip o aferze fryzjerskiej: golili agrest i sprzedawali jako winogrona). Po targu idzie się na kawę i spotyka mnóstwo znajomych. W obie strony wciąż się wyładowujemy, pakujemy, przenosimy. Okropnie to upierdliwe, może się poprawi, kiedy nasz dom, który się buduje, będzie skończony i urządzony. Na razie mieszkamy w wynajętym domku obok naszej działki. Do Warszawy wozimy pranie, pomidory malinowe, jajka od wiejskich kur, chleb i pierożki od pani Basi Sarzyńskiej, pasztet od pana Marka. Z powrotem jakieś pościele, ręczniki, garnki, fotele, szafeczki. I w obie strony kwiaty; na balkon, na ganek, do wazonów. Tutaj jest fajnie, zawsze coś kwitnie, zioła, kwiaty, trawy, chwasty, a ja obstawiam całą chałupę i dopiero wtedy mi dobrze… Ale na Bielanach, kiedy się tam wprowadziłam i poszłam, już trzeci raz!, do sklepiku przy tylnej uliczce, i nie miałam przy sobie pieniędzy, pani sprzedawczyni powiedziała z uśmiechem: „A cóż to za problem, zapłaci pani później, przecież pani jest nasza”. Och, jakież to było miłe. A jak lubię, gdy siedzimy z przyjaciółkami w knajpie Da Aldo na placu Inwalidów i pan Jędrek przynosi mi serwetkę złożoną w łabądka, i pyta: „A kto jest pani ulubionym kelnerem?”. Ludzie bywają przemili i tu, i tu, ale tam, na wsi, mają jakoś więcej czasu i ochoty na kontakty… Staje się na drodze i rozmawia z panią Lonią o wnuku, z sołtysem o pogodzie, wpada się do sąsiada Krzysia zobaczyć, jak idą u niego prace remontowe i gdzie kupił te piękne drzwi, bo też chcemy takie.
64
miejsca. HOMO VIATOR
miejsca. HOMO VIATOR
65
FE LI E TON •