MAŁOPOLSKI APETYT
1
MAŁOPOLSKI APETYT
Polskie lato to zdecydowanie upalne dni, kiedy szukamy ochłodzenia i orzeźwienia, ale też burze, które jak nagle przyszły, tak nagle odchodzą. Lato to również największe bogactwo sezonowych produktów. Stragany się dosłownie pod nimi uginają. Rabarbar, czereśnie, wiśnie, morele i wiele wiele innych. W naszym letnim, jubileuszowym 10 numerze tradycyjnie zapraszamy po przepisy z sezonowymi owocami. Zabieramy Was również w podróż do Doliny Racławki, ale także do krainy miodu czy tworzenia pięknych desek! Życzymy miłej lektury! Adriana Baran
Redaktor naczelna
2
MAŁOPOLSKI APETYT
3
SPIS TREŚCI
MAŁOPOLSKI APETYT
5 - OSOBY TWORZĄCE MAŁOPOLSKI APETYT 6 - APETYCZNE ŚNIADANIE 16 - SEZONOWE MONOLOGI SZPAKÓW, CZEREŚNIOWE POEMATY 28 - RABARBAR - ZWIATUN LATA 38 - PORZECZKOWE LOVE! 46 - MORELE DLA ZDROWIA I URODY
78
38
56 - DOMOWE ZDROWY POCZĄTEK DNIA 60 - PRZEPISY INSPIROWANE KSIĄŻKAMI “ŻYCIE, KOCHANIE I GOTOWANIE” 62 - LOKALNI PRODUCENCI W ŚLAD ZA MIODEM
66 - STARE PRZEPISY MAŁOPOLSKIE MAŁOPOLSKIE CHŁODNIKI 70 - KROK PO KROKU ETON MESS 72 - BOBO APETYT W PODRÓŻY
102
66
78 - OKO W OKO SERCE NA DESKACH 92 - KSIĄŻKI LETNIE LEKTURY 96 - RELACJE ŻARCIE NA KÓŁKACH 102 - PODRÓŻE LOKALNE DOLINA RACŁAWKI
16 4
MALOPOLSKI APETYT
TO MY TWORZYMY MAŁOPOLSKI APETYT
ADRIANA BARAN Redaktor naczelna Skład poracoszjesc.pl
TERESA ŁABZA Sesja okładkowa Korekta tekstu
ANNA NOWAKOWSKA Korekta tekstu
OLA POLIT Ilustracje Skład
PATRYCJA FUDALEWSKAJASIŃSKA
VIOLETTA GRZELKA
MAGDALENA JABŁOŃSKA
KLAUDIA LESZCZYŃSKA
ANNA LOSKA
MARTA ŁASOCHA
JAGODA PAŹDZIOR-SABA
MAGDALENA I STANISŁAW ROMEK
ANNA I MICHAŁ STASZCZYKOWIE
EMILIA VOIT
AGNIESZKA VOITKARCZEWSKA
candycompany.pl
projektzycie.bloog.pl
mamucieprzysmaki.pl
olla.polit@gmail.com
kochenmania.com
miksturownik. blogspot.com
kucharenka.pl
zucchini-blues. blogspot.com
KATARZYNA PUSTELNYSZEWCZYK I MAREK SZEWCZYK
kulinarne-rozkosze. blogspot.com
waniliowysmoczek. blogspot.com
kuchennewariacje.pl
cookillu.com
kasai.eu
paszczakigotuja.pl
cookillu.com
KATARZYNA WIŚNIOWSKA fb.com/artmill.project
FB.COM/MAGAZYN.APETYT
5
•
MAGAZYNAPETYT.PL
KLAUDIA LESZCZYŃSKA W naszym domu każdy poranek zaczyna się od aromatycznej kawy. Jeszcze przecierając oczy w łóżku, wyciągam leniwie rękę do męża po porcelanową filiżankę pełną napoju zapowiadającego dobry dzień. Gdy już wystarczająco się obudzę, kolejny krok należy do mnie. Nasze śniadanie musi być syte i zapewnić nam siłę do działania. Jestem ogromną zwolenniczką orkiszu, który fantastycznie działa na nasz organizm. Jest zdrowy, lekkostrawny i pełnowartościowy, a ponadto wspiera dobry nastrój. Powoduje też zwiększenie wydajności i koncentracji, zatem jest idealny właśnie na rozpoczęcie dnia. Gdy potrzebujemy czegoś na słodko, robię klasyczny habermus z jabłkami dodając sezonowe owoce. Kiedy mam ochotę na coś bardziej wytrawnego przygotowuję płatki orkiszowe z awokado, suszonymi pomidorami i mnóstwem ziół. Jeśli czas nagli to miksuję szybki koktajl z orkiszem i zabieram go ze sobą. A w weekendy najchętniej robię placuszki z borówkami, ich słodki zapach to zwiastun radosnego, powolnego śniadania.
6
7
PĹ‚atki orkiszow
z awokado i suszonymi pomidora
8
we
ami
SKŁADNIKI:
½ szklanki płatków orkiszowych (100 ml) 200 ml wody ½ awokado 3 suszone pomidory 2 rzodkiewki 2 łyżki szczypiorku lub koperku
½ świeżej papryczki chili 1 łyżka prażonego słonecznika 2 łyżki startego sera cheddar opcjonalnie: 1 łyżka oleju z suszonych pomidorów lub oliwy
Płatki zalewamy wodą i gotujemy do miękkości, doprawiamy odrobiną soli, pieprzu i mieszamy z oliwą. Wykładamy do miseczki, mieszamy z pokrojonym awokado, suszonymi pomidorami, rzodkiewkami, chili i szczypiorkiem. Posypujemy serem i słonecznikiem.
9
Kokosowy kok z orkiszem i
SKŁADNIKI:
100 ml orkiszu ugotowanego w ok. 200 ml wody (płatki orkiszowe, habermus lub ziarna orkiszu) 100 ml mleka kokosowego
1 banan szczypta kurkumy 60 g malin 60 g jeżyn
owocami
Ugotowany orkisz miksujemy z mlekiem kokosowym, bananem i kurkumą. Połowę przelewamy do szklanki, a połowę miksujemy z malinami i jeżynami. Malinowy koktajl wlewamy do butelki, następnie uzupełniamy bananową częścią. Najlepiej smakuje schłodzony.
10
ktajl
11
MAล OPOLSKI APETYT
Orkiszowe placuszki borรณwkowe
12
MAŁOPOLSKI APETYT
SKŁADNIKI:
2 jajka 150 g jogurtu 100 ml mleka 150 g mąki orkiszowej 1 łyżeczka proszku do pieczenia ½ łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżka cukru waniliowego lub cukru pudru 150 g borówek masło klarowane lub olej do smażenia dodatki: jogurt, syrop klonowy (lub miód), świeże owoce
Wszystkie składniki dokładnie mieszamy (nie trzeba miksować), na koniec dodajemy borówki i delikatnie mieszamy. Smażymy na rozgrzanej patelni na maśle klarowanym nakładając po 1 łyżce ciasta. Podajemy od razu z jogurtem, syropem klonowym i świeżymi owocami.
13
MAŁOPOLSKI APETYT
SKŁADNIKI:
80 ml orkiszu (habermusu lub płatków orkiszowych) ok. 160 ml wody szczypta galgantu (można pominąć lub dodać imbir w proszku) szczypta cynamonu
szczypta kurkumy ½ jabłka pokrojonego w grubą kostkę 2 łyżki rodzynek (ew. żurawiny) dodatki do smaku: miód, migdały, suszone płatki róż, 1 łyżeczka nasion babki płesznik, kilka malin
Orkisz zalewamy wodą i gotujemy wraz z przyprawami ok. 5 minut. Następnie dodajemy jabłka i rodzynki, gotujemy, aż płatki i owoce zmiękną, w razie potrzeby dolewając więcej wody. Podajemy na gorąco z posiekanymi migdałami, malinami, miodem i nasionami babki płesznik.
14
MAŁOPOLSKI APETYT
Habermus z jabłkami i malinami
15
16
SEZONOWE
Monologi szpaków,
czereśniowe poematy JAGODA PAŹDZIOR-SABA „Rozmajaczył się dzisiaj mój sad czereśniowy, Ku księżycowi ścieżką wytężony krętą. Noc go czyni podobnym do mrocznej alkowy, W której drzewa uśpione wraz z ich snem zamknięto! (…)” /Sad, B. Leśmian/
Przejrzyj się w lustrze lata, przed wieczornym wyjściem zatknij za ucho czereśniowy kolczyk namiętności. Wybieraj spośród tych rozgrzanych do białości; z pulsującymi pod cienką skórką żyłkami czerwieni lub czarnych, lepkich jak nadchodząca noc. Wymyślnie układając język pomiędzy pestkami, twórz coraz to nowe figurae ad delectandum. Przetaczaj wiśniowe rozkosze po podniebieniu na kształt deszczu roju Perseidów na sierpniowym niebie. Możesz rubinowym sokiem tworzyć na skórze mapy lata, dzikie obrazki. Tak wiele odkryjesz w upały, łącząc wiśniowe punkty w wielkie przestworza arrasów. Wodząc dłońmi po gałęziach, napotkasz zawiązki słodyczy. Pointylistyczne obrazy sadów będą rozbłyskiwać pod powiekami wśród jesiennych ulew - nazbieraj ich teraz całe kosze. W burzowej nabrzmiałości drzew nie zapominaj o ustach, wiecznie szukających swojej połowy. Nasyć je tym niemożliwym, ulotnym smakiem dojrzałości, czereśniową pełnią. Skonsumuj do samej pestki. Ćwiczenie na najbliższe lato: trzymając owoc między wargami, wymawiaj nieprzerwanie słowo MIŁOŚĆ.
17
18
Camembert pieczony
z czereśniami lub wiśniami SKŁADNIKI: camembert 5-7 czereśni lub wiśni 3 ząbki czosnku 2 gałązki rozmarynu łyżeczka miodu ok. 40 ml białego wytrawnego wina
Camembert nacinamy w kratkę. W nacięcia wtykamy połówki ząbków czosnku i rozmaryn. Delikatnie rozchylamy ser i polewamy winem. Na wierzchu układamy pokrojone na połówki wiśnie bez pestek i nakładamy miód. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180°C przez ok. 15 minut.
19
Pizza z czereśniami i owczym serem
SKŁADNIKI:
Ciasto: 1 szklanka mąki pszennej typ 00 20 g świeżych drożdży 80 ml ciepłego mleka 1,5 łyżki oliwy z oliwek 1 łyżka cukru ¼ szklanki ciepłej wody szczypta soli
Wierzch: 150 g owczego twarogu 1 łyżka wiśniowego kremu balsamicznego ok. 120 g czereśni kilka winogron garść liści szpinaku baby garść orzechów (włoskich, laskowych, migdałów) różowy pieprz
Drożdże ucieramy z cukrem. Gdy się rozpuszczą, mieszamy z łyżką mąki na gładką masę, zalewamy ciepłym mlekiem, mieszamy i odstawiamy na 15 minut do wyrośnięcia. Mąkę, oliwę, sól, wodę i gotowy zaczyn wyrabiamy na gładkie ciasto. Zagniatamy kulę i odstawiamy do wyrośnięcia w misce przykrytej ściereczką w ciepłe miejsce na ok. godzinę. Ciasto rozciągamy lub oprószone mąką wałkujemy bardzo cienko. Smarujemy kremem balsamicznym, następnie owczym twarogiem. Na wierzchu układamy przekrojone na połówki czereśnie, winogrona i orzechy. Pizzę pieczemy na rozgrzanym kamieniu lub blasze na najniższym poziomie, w piekarniku rozgrzanym do najwyższej temperatury 240°C przez ok. 7 minut. Przed podaniem na pizzy układamy oczyszczone liście szpinaku i oprószamy różowym pieprzem.
20
21
MAŁOPOLSKI APETYT
22
MAŁOPOLSKI APETYT
Czereśniowo-wiśniowa panna cotta
SKŁADNIKI:
200 ml śmietanki 30% 250 ml tłustego mleka 100 ml soku wiśniowego 30 g cukru wanilinowego 12 g żelatyny garść czereśni
Mleko i śmietankę delikatnie podgrzewamy razem z cukrem, nie zagotowujemy. Dosypujemy żelatynę i mieszamy, aż do rozpuszczenia. Do kubka odlewamy kilka łyżek płynu, mieszamy z sokiem wiśniowym stopniowo dolewając sok. Następnie zawartość kubka wlewamy do zdjętego z ognia mleka i mieszamy. Ostudzony płyn wlewamy do naczynek. Połowę przepołowionych i wypestkowanych czereśni wrzucamy do panna cotty. Naczynka wstawiamy do lodówki na min. 3 godziny do stężenia. Przed podaniem dekorujemy deser czereśniami. Możemy wyjąć panna cottę z foremek, ogrzewając je ciepłą wodą.
23
Czereśniowe tiramisu
SKŁADNIKI:
200 g ciasteczek amaretti kirsch czereśnie 400 g mascarpone 250 ml śmietanki 30% cukier wanilinowy 2 łyżki cukru pudru 2 łyżki liofilizowanych wiśni
Śmietankę ubijamy z cukrem wanilinowym. Mieszamy ostrożnie z mascarpone. W naczyniu układamy warstwę ciasteczek, skrapiamy kirschem, układamy na nich połówki czereśni i krem z mascarpone. Powtarzamy do zużycia wszystkich składników. Liofilizowane wiśnie miksujemy na proszek z cukrem pudrem. Posypujemy wierzch tiramisu. Tiramisu chłodzimy przez przynajmniej 2 godziny przed podaniem.
24
MAŁOPOLSKI APETYT
25
MAŁOPOLSKI APETYT
26
Dutch baby z wiśniami i kremem jaśminowym SKŁADNIKI:
6 jajek szklanka ciepłego mleka szklanka mąki pszennej typ 550 ⅔ szklanki drobnego cukru 8 łyżek masła ⅔ łyżeczki proszku do pieczenia ekstrakt waniliowy ⅔ szklanki wydrylowanych wiśni garść borówek 220 ml śmietanki 36% 1 płaska łyżeczka skrobi ziemniaczanej 2 łyżki wody jaśminowej 50 ml ciemnego rumu
Mąkę pszenną i proszek przesiewamy. Mieszamy z białkami, żółtkami utartymi z większością cukru (ok. 3 łyżki pozostawiamy do kremu), ekstraktem waniliowym i 4 łyżkami rozpuszczonego masła na gładką masę. Dodajemy połowę wydrylowanych wiśni. Piekarnik nagrzewamy do 180°C, wstawiamy do niego naczynie żaroodporne. Do nagrzanego naczynia wrzucamy 3 duże łyżki masła i ponownie wkładamy do piekarnika. Na wrzące masło wylewamy ciasto. Pieczemy przez ok. 25 minut. W tym czasie ubijamy na sztywno śmietankę z 3 łyżkami cukru i skrobią. Dodajemy wodę jaśminową, mieszamy łyżką. Pozostałe wiśnie bez pestek podsmażamy na łyżce masła, dodajemy rum, odparowujemy. Naleśnik podajemy natychmiast po wyjęciu z piekarnika ze śmietanką, wiśniami i borówkami.
27
MAŁOPOLSKI APETYT
Rabarbar SEZONOWE
zwiastun lata... ANNA LOSKA
28
MAŁOPOLSKI APETYT
r
29
MAŁOPOLSKI APETYT
osobom dbającym o linię. Jednak pośród tych zachwytów nad rabarbarem, warto pamiętać, że warzywo to zawiera w sobie duże ilości kwasu szczawiowego. Kwas ten przekształca się w szczawian wapna, którego nadmiar może osłabiać kości, a także odkładać się w postaci kamieni nerkowych. Dlatego osoby cierpiące na choroby nerek oraz reumatyzm powinny unikać spożywania zbyt dużych ilości rabarbaru. Dla zdrowych osób, kwas szczawiowy w normalnych ilościach jest nieszkodliwy. Lepiej jednak dmuchać na zimne i spożywać rabarbar w postaci gotowanej lub pieczonej, gdyż podczas ogrzewania kwasy szczawiowe ulegają w dużej mierze rozkładowi.
Gdy po długiej zimie marzymy o świeżych rodzimych owocach, nagle pojawia się on: rabarbar o pięknych i dorodnych łodygach w czerwonawym odcieniu. Kusi swoją jędrnością, przyciąga oczy kolorem, a ręce same się wyciągają po niego na placu targowym. Warto jednak wspomnieć, że to nie owoc – jedynie Amerykanie oficjalnie uznali rabarbar za owoc – dla całej reszty świata to warzywo. Sezon na rabarbar rozpoczyna się mniej więcej na przełomie kwietnia i maja. Gdy pierwsze łodygi rabarbaru pojawią się na straganach, to wiadomo, że jeszcze trochę i będziemy się cieszyć truskawkami oraz innymi letnimi owocami.
W Polsce możemy spotkać trzy odmiany rabarbaru: o zielonych łodygach, o łodygach lekko różowych i o malinowych. Im intensywniejszy kolor, tym rabarbar jest słodszy. Niektórzy przed obróbką polecają obrać rabarbar – jednak jest to zupełnie zbędne. Rabarbar ze skórką nie tylko spokojnie nadaje się do jedzenia, ale również ma intensywniejszy kolor i zachowuje więcej składników odżywczych. Aby rabarbar dłużej zachował świeżość, najlepiej przechowywać go w lodówce owinięty lekko wilgotną ścierką.
Orzeźwiający kompot z rabarbarowymi nitkami, ucierane ciasto i parasole z ogromnych rabarbarowych liści – to jedne z moich wyraźniejszych wspomnień gorących letnich dni u Babci na wsi. Bywało nawet, że jako dzieciaki jadaliśmy rabarbar na surowo maczany w cukrze. Ach, co to były za czasy!
Obecnie z rabarbaru wyczarowujemy wiele smakołyków: od kompotów poprzez ciasta, kremy i lody, na konfiturach i dżemach kończąc. Świetnie komponuje się z truskawkami, a także z miętą czy z melisą. Dodatek cynamonu lub imbiru wzbogaca jego smak. Rabarbar dostarcza dużo potasu, sód, magnez, żelazo, fosfor, witaminę C i betakaroten. Jest niskokaloryczny - ma zaledwie 20 kcal w 100 g i błonnik, dlatego jest polecany
Korzystajcie z rabarbarowego sezonu i zaszalejcie w kuchni. Dzięki sprawdzonym przepisom zamieszczonym na kolejnych stronach wyczarujecie smakołyki, którymi zachwycicie bliskich.
Tekst napisany w oparciu o źródła książkowe i internetowe. Nie stanowi informacji medycznej.
30
MAŁOPOLSKI APETYT
31
MAŁOPOLSKI APETYT
ANNA LOSKA
TARTA Z RABARBAREM SKŁADNIKI:
Kruche ciasto: 110 g masła 220 g mąki pszennej 60 g cukru 2 żółtka
Dodatkowo: krem rabarbarowy puder rabarbarowy kilka łodyg rabarbaru 4-5 łyżek cukru 3-4 łyżki wody
Z podanych składników wyrabiamy gładkie ciasto i wkładamy je do lodówki na co najmniej 30 minut. Po tym czasie ciastem wylepiamy prostokątną formę do tarty - użyłam takiej o wymiarach 13x35 cm. Ciasto pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 190200°C na złoty kolor. Gotowy, jeszcze ciepły krem wykładamy na upieczone kruche ciasto. Rabarbar myjemy i docinamy na kawałki o długości ciut mniejszej niż szerokość formy. Na suchej rozgrzanej patelni rozpuszczamy cukier z wodą. Następnie dodajemy kawałki rabarbaru i dusimy je przez 2-3 minuty z każdej strony. Należy uważać, żeby rabarbar się nie spalił. Gotowy rabarbar delikatnie przekładamy na duży talerz, żeby wystygł, a następnie układamy go na kremie: kawałek koło kawałka. Pudrem rabarbarowym posypujemy na wierzchu tartę i wkładamy ją do lodówki na kilka godzin.
32
MAŁOPOLSKI APETYT
PUDER RABARBAROWY SKŁADNIKI:
kilka łodyg rabarbaru
Rabarbar myjemy i razem ze skórką kroimy na mniejsze kawałki. Tak przygotowany suszymy w suszarce do owoców przez kilka godzin, aby powstały suche wiórki. Wysuszony rabarbar mielimy na pył - najlepiej w młynku do kawy, ale uda się też to za pomocą blendera. Gotowy puder rabarbarowy przechowujemy w szczelnie zamkniętym pojemniku.
CZEKOLADKI Z KREMEM I PUDREM RABARBAROWYM SKŁADNIKI:
krem rabarbarowy puder rabarbarowy 180 g czekolady mlecznej silikonowa forma na czekoladki o dowolnym kształcie
Czekoladę łamiemy na kostki, roztapiamy w kąpieli wodnej, maczamy w niej pędzelek i smarujemy dokładnie cienką warstwą wnętrze foremek. Foremki wkładamy na kilka minut do lodówki. Czynności te powtarzamy 3-4 razy. Im więcej razy to zrobimy, tym grubszą ściankę będą miały czekoladki. Następnie kremem rabarbarowym wypełniamy czekoladki do ¾ wysokości i odstawiamy do lodówki. Gdy krem stężeje, ponownie roztapiamy czekoladę, dopełniamy nią foremki i zostawiamy w lodówce najlepiej na całą noc. Gotowe delikatnie wyciągamy z formy i oprószamy rabarbarowym pudrem.
33
MAŁOPOLSKI APETYT
RABARBAROWA PANNA COTTA
SKŁADNIKI:
500 ml śmietany 30% 1 łyżka żelatyny 2 łyżki ciepłej wody 80 g cukru pudru
4-5 łyżek konfitury rabarbarowej puder rabarbarowy kawałki suszonego rabarbaru do dekoracji
Żelatynę mieszamy z ciepłą wodą i odstawiamy na 5 minut do namoczenia. Śmietanę przelewany do garnka, dodajemy cukier puder oraz konfiturę rabarbarową. Podgrzewamy na małym ogniu, mieszając, aż cukier się rozpuści. Należy pamiętać, aby śmietany nie zagotować, a tylko podgrzać. Następnie dodajemy żelatynę i mieszamy. Całość odstawiamy do ostygnięcia, a następnie wlewamy do filiżanek i wkładamy do lodówki. Gotową panna cottę wykładamy na talerzyki. Aby łatwo wyszła z filiżanek, można je na kilka sekund wstawić do gorącej wody. Deser posypujemy z wierzchu pudrem rabarbarowym i dekorujemy kawałkami suszonego rabarbaru.
KONFITURA RABARBAROWA SKŁADNIKI:
1 kg rabarbaru 300 - 400 g cukru
Rabarbar myjemy i kroimy na mniej więcej 2 cm kawałki - nie obieramy go ze skórki. Zasypujemy cukrem i odstawiamy na kilka godzin, żeby puścił sok. Następnie smażymy na bardzo małym ogniu, do czasu osiągnięcia pożądanej konsystencji. Pamiętamy o częstym mieszaniu, aby konfitura podczas smażenia się nie przypaliła. Gorącą konfiturę przekładamy do słoiczków, zakręcamy i odstawiamy do góry dnem.
34
MAŁOPOLSKI APETYT
KREM RABARBAROWY SKŁADNIKI:
300 ml soku wyciśniętego z surowego rabarbaru ze skórką 3 jajka 1 żółtko 240 g cukru 120 g masła Sokowirówką wyciskamy sok z rabarbaru. W garnku za pomocą trzepaczki ubijamy jajka, żółtko oraz cukier. Garnek stawiamy na małym palniku, dodajemy masło oraz sok z rabarbaru i cały czas mieszając podgrzewamy do czasu, aż krem zgęstnieje. Ze względu na dużą ilość soku, trwa to dość długo, ale warto uzbroić się w cierpliwość. Aby przyspieszyć gotowanie kremu, można wcześniej zredukować o połowę sok poprzez podgrzewanie go na małym ogniu i dopiero wtedy dodać go do masy z jajek, cukru i masła. Koloru różowego krem nabrał dopiero pod koniec gotowania.
Gotowy krem przecieramy przez sitko o drobnych oczkach, aby pozbyć się ewentualnych grudek.
35
MAŁOPOLSKI APETYT
DROŻDŻOWE ŚLIMACZKI Z KONFITURĄ RABARBAROWĄ
SKŁADNIKI:
50 g świeżych drożdży 450-500 g mąki 100 g rozpuszczonego masła 5 łyżek cukru 2 jajka
150 ml mleka konfitura rabarbarowa jajko do posmarowania ślimaczków cukier do posypania ślimaczków
Z drożdży, połowy ciepłego mleka, 2 łyżek cukru i 2-3 łyżek mąki przygotowujemy zaczyn i odstawiamy go w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Gotowy zaczyn łączymy z mąką, 2 jajkami, rozpuszczonym masłem, pozostałym cukrem i wyrabiamy gładkie ciasto. Ciasto wkładamy do miski, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia do czasu, aż podwoi swoją objętość, następnie rozwałkowujemy na prostokąt o grubości około 5 mm i kroimy na paski o szerokości około 3 cm. Każdy pasek smarujemy konfiturą rabarbarową i składamy dłuższym bokiem na pół. Tak przygotowane paski zwijamy w ślimaki i układamy je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wierzch każdego ślimaka smarujemy roztrzepanym jajkiem i posypujemy cukrem. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 200°C przez około 15 minut.
KOMPOT RABARBAROWY Z MIĘTĄ
SKŁADNIKI:
500 g rabarbaru 6-8 truskawek garść listków mięty 1-2 łyżeczki cukru trzcinowego
Rabarbar myjemy i kroimy na mniejsze kawałki – nie obieramy go ze skórki! Tak przygotowany rabarbar zalewamy taką ilością wody, aby wody było dwa razy więcej niż rabarbaru. Dorzucamy truskawki. Całość doprowadzamy do wrzenia i gotujemy kilka minut.
Pod koniec gotowania dodajemy listki mięty oraz cukier. Podajemy mocno schłodzony.
36
MAŁOPOLSKI APETYT
MAGDALENA I STANISŁAW ROMEK
TARTA RABARBAROWA SKŁADNIKI: Ciasto: 300 g mąki pszennej 150 g masła 75 g cukru pudru 1 łyżka śmietany 18% 1 jajko
Nadzienie: 1 kg rabarbaru 160 g brązowego cukru starta skórka z połowy pomarańczy 2 łyżeczki soku z pomarańczy 30 g mąki kukurydzianej
Do robota wrzucamy mąkę, cukier puder, łyżkę śmietany, jajko, zimne masło pokrojone na kawałki, wyrabiamy ciasto, zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na ok. 30 minut. Odcinamy końcówki rabarbaru i wyrzucamy, łodygi myjemy, tniemy na kawałki i przekładamy do miski. Wsypujemy cukier, mąkę kukurydzianą, startą skórkę z pomarańczy oraz sok i mieszamy. ¾ ciasta wałkujemy i wykładamy nim formę do tarty o średnicy 25 cm. Na ciasto nakładamy nadzienie rabarbarowe. Wałkujemy pozostałą część ciasta, tniemy paseczki i nakładamy je, przeplatając, na wierzch nadzienia. Tartę pieczemy 55 minut w nagrzanym do 170°C piekarniku. Po wystudzeniu wkładamy ją na około godzinę do lodówki, aby nadzienie nam stężało.
ROLADA Z RABARBAREM I TRUSKAWKAMI
SKŁADNIKI: Ciasto: 6 żółtek 3 białka 80 g cukru 60 g mąki tortowej 15 g mąki ziemniaczanej Nadzienie: 1 opakowanie galaretki truskawkowej
2 łyżki cukru 40 g rabarbaru 20 g truskawek cukier puder 3 łyżki oliwy z oliwek 1 łyżka soku z cytryny 1 ząbek czosnku 2 łyżki wody szczypta soli
Rabarbar myjemy, odcinamy końcówki, kroimy na małe kawałki i wrzucamy do garnka. Dodajemy truskawki, cukier i dusimy, aż owoce zmiękną. Dodajemy galaretkę truskawkową i dokładnie mieszamy. Kiedy zacznie bulgotać odstawiamy do wystygnięcia. Przygotowujemy biszkopt. Białka ubijamy na sztywną pianę, dodając stopniowo cukier, a następnie po jednym żółtku. Do masy jajecznej wsypujemy przesiane mąki i delikatnie mieszamy. Blachę o wymiarach 23x33 cm smarujemy olejem, wykładamy papierem do pieczenia i lekko go natłuszczamy. Ciasto przekładamy do przygotowanej formy, pieczemy 25 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 170°C. Po upieczeniu biszkopt od razu wyciągamy z piekarnika. Ciasto przekładamy na gazę posypaną cukrem pudrem (papierem do góry). Zdejmujemy papier i zwijamy biszkopt wraz z gazą, pozostawiamy do wystygnięcia. Wystudzony biszkopt rozwijamy, smarujemy nadzieniem owocowym i ponownie zwijamy. Przed podaniem roladę posypujemy cukrem pudrem.
37
MAŁOPOLSKI APETYT
38
MAŁOPOLSKI APETYT
Porzeczkowe love! SEZONOWE
TERESA ŁABZA
Czarne, czerwone, białe - kwaskowate porzeczki smakują wspaniale w każdej postaci. Na upalne letnie dni spróbujcie koniecznie aromatycznej porzeczkowej lemoniady, na letnie wycieczki przygotujcie zdrową przekąskę czyli porzeczkowe rollupy, a do kawy upieczcie szybkie rożki z ciasta filo z porzeczkowym nadzieniem. Jedzcie porzeczki na potęgę! Warto, bo są nie tylko zdrowe, ale przy okazji wspieracie polskie uprawy czarnej porzeczki – a w ich uprawie jesteśmy liderem na światowym rynku.
39
Lemoniada porzeczkowa z melisą
SKŁADNIKI:
120 g cukru 120 ml wody garść liści melisy sok z 4-5 cytryn 200 g czerwonych porzeczek
Wodę i cukier podgrzewamy i doprowadzamy do wrzenia. Zdejmujemy z palnika i do gorącego syropu dodajemy melisę. Odkładamy do wystygnięcia. 150 g porzeczek rozgniatamy widelcem lub rozdrabniamy w blenderze, przecieramy przez sitko. Do syropu dodajemy sok z cytryn i porzeczek. Lemoniadę podajemy schłodzoną, z kostkami lodu, pozostałymi porzeczkami i listkami melisy.
40
MAŁOPOLSKI APETYT
41
MAŁOPOLSKI APETYT
42
Rollups porzeczkowe SKŁADNIKI:
400 g mieszanki czarnej i czerwonej porzeczki ziarenka z laski wanilii skórka z 1 pomarańczy ksylitol lub miód do smaku
Porzeczki podgrzewamy i gotujemy do uzyskania gęstego dżemu. Pod koniec dosładzamy do smaku. Masę lekko rozdrabniamy blenderem, dodajemy wanilię i skórkę z pomarańczy i wykładamy na silikonową matę lub papier do pieczenia (najlepszy będzie papier woskowany). Rozsmarowujemy na cienką ok. 2 mm warstwę i suszymy w piekarniku nagrzanym do 75°C przez ok. 3 godziny. Kiedy rollups będą przy dotknięciu odrobinę klejące, ale nie będą się do palca przyklejać, są gotowe. Po całkowitym ostygnięciu odrywamy płat od maty/ papieru, tniemy nożyczkami na kawałki i zawijamy w paski papieru.
43
Marcepanowo porzeczkowe rozki z ciasta filo
SKŁADNIKI:
opakowanie ciasta filo ok. 100 g roztopionego masła żółtko cukier do posypania
Nadzienie: 150 g owoców czarnej porzeczki 75 g marcepanu 30 g cukru pudru 20 g posiekanych migdałów
Porzeczki prażymy, aż powstanie bardzo gęsty dżem, ok. 20 -30 minut. Miksujemy z ⅔ marcepanu. Dodajemy cukier, migdały i dokładnie mieszamy. Płat ciasta filo smarujemy roztopionym masłem, przykrywamy kolejnym płatem. Czynność powtarzamy nakładając na siebie 3 płaty.
Następnie arkusz tniemy na 4 równe pasy. Na jeden koniec nakładamy ok. 1-2 łyżeczki nadzienia i kilka okruchów pozostałego marcepanu, składamy zaginając najpierw brzeg ciasta tak, żeby przykryć nadzienie tworząc trójkąt równoboczny, powtarzamy tę czynność, aż zwiniemy cały pasek. Przed pieczeniem rożki smarujemy żółtkiem i posypujemy cukrem. Pieczemy w 180°C, przez ok. 20-25 minut, na złoty kolor.
44
MAŁOPOLSKI APETYT
45
MAŁOPOLSKI APETYT
SEZONOWE
M orele dla zdrowia i urody
46
MAŁOPOLSKI APETYT
VIOLETTA GRZELKA na kości. Mają silne zasadotwórcze działanie, więc polecane są szczególnie osobom, które mają nadkwasotę. Poleca się je również rekonwalescentom, osobom anemicznym, zmęczonym, kobietom w ciąży oraz sportowcom. Warto zjeść kilka świeżych lub suszonych moreli po treningu, bowiem przywracają równowagę kwasowo-zasadową.
Słoneczne morele, z charakterystycznym rumieńcem, najlepsze są świeże, dojrzałe, zerwane prosto z drzewa, tuż po zejściu porannej rosy. Soczyste i orzeźwiające są owocami, które bardzo kojarzą mi się z latem. Niestety, w naszym klimacie rzadko można je spotkać na drzewach, ponieważ źle znoszą mroźne zimy, kwitną dość wcześnie i w czasie wiosennych przymrozków, które u nas są dość częstym zjawiskiem, wymarzają im kwiaty, stąd później nie mają owoców. Hodowanie moreli zwyczajnej (Prunus armeniaca L.) na większą skalę w naszych niepewnych warunkach klimatycznych jest obarczone dużym ryzykiem, ale mimo to w najcieplejszych regionach kraju, czyli na Dolnym Śląsku i Ziemi Sandomierskiej wciąż podejmowane są próby. Natomiast do największych producentów moreli zwyczajnej zalicza się m.in. Turcję, Iran, Uzbekistan i Włochy.
Letni czas, to wiele okazji do spotkań przy stole na świeżym powietrzu. Soczysty, lekko kwaskowy i orzeźwiający smak moreli można wykorzystać do przygotowania wytrawnych przekąsek, lekkich tart, sałatek, serów czy pieczonych mięs, które świetnie komponują się z chłodnym i przynoszącym ulgę w upalne dni białym winem lub cydrem. Doskonale smakują z innymi owocami: arbuzem, borówkami czy gruszkami. Słodkich ciast z morelami również nie sposób pominąć.
Morele pochodzą z Azji i pomimo, że tam znane i cenione były od niepamiętnych czasów, to nie dość że dotarły do Europy stosunkowo późno, bo na początku ery chrześcijańskiej, to na dodatek aż do XVII wieku uważano te owoce za szkodliwe. Najprawdopodobniej zła sława moreli wiązała się z tym, że były one przysmakiem Arabów, którzy wielokrotnie najeżdżali Europę, stąd początkowo morelowe drzewa miały funkcję jedynie dekoracyjną, a ich owoce uważano za przeklęte. Na szczęście obecnie docenia się zarówno walory smakowe moreli jak i ich właściwości prozdrowotne.
Morele nadają się także na przetwory domowe. Co więcej, o ile surowe owoce nie zawsze wszystkim służą, to kompoty, dżemy czy konfitury są z reguły dobrze tolerowane. Naleśniki, placuszki lub zwykła kromka chleba z morelową konfiturą rewelacyjnie smakują o każdej porze roku.
Latem cieszą smakiem morele świeże, a przez cały rok suszone lub zamknięte w przetworach. Trzeba jednak pamiętać, że morele suszone choć zawierają znacznie więcej żelaza, beta-karotenu i innych składników niż świeże, są znacznie bardziej kaloryczne. Wybierajmy raczej owoce niesiarkowane i dokładnie je płuczmy przed użyciem. Z kolei kupując świeże owoce trzeba zwrócić uwagę czy mają gładką, pomarańczową lub intensywnie żółtą, charakterystycznie zarumienioną skórkę. Moreli nie wolno zbyt długo przechowywać w lodowce, ale na szczęście pomysłów na ich wykorzystanie nie brakuje, więc do dzieła!
Swoją piękną barwę morele zawdzięczają beta-karotenowi, który jest silnym przeciwutleniaczem o działaniu przeciwnowotworowym, przeciwstarzeniowym i bardzo dobrze wpływającym na kondycję skóry. Ze względu na dużą zawartość żelaza oraz witaminy B2, uważane są za „lek” przeciw anemii. Dzięki potasowi morele mają zdolność regulowania ciśnienia i pracy nerek. Zawierają też wapń, stąd ich korzystny wpływ
Tekst napisany w oparciu o źródła książkowe i internetowe. Nie stanowi informacji medycznej.
47
MAŁOPOLSKI APETYT
48
MAŁOPOLSKI APETYT
49
MAŁOPOLSKI APETYT
Pudding chia z morelami SKŁADNIKI:
1 łyżka nasion chia 2 łyżki jogurtu lub mleka kokosowego 3-4 morele (pokrojone na mniejsze cząstki)
Nasiona chia zalewamy minimum 20 minut wcześniej, a najlepiej na noc, ok. 80 ml ciepłej, przegotowanej wody. W międzyczasie możemy je roztrzepać łyżeczką, aby nie zrobiły się grudki. Do powstałej galaretki dodajemy 2 łyżki jogurtu naturalnego lub mleka kokosowego i mieszamy.
50
miód, syrop klonowy lub daktylowy do ozdoby i dosłodzenia ewentualnie inne owoce np. borówki, truskawki
Układamy warstwowo w pucharku warstwę pokrojonych owoców, warstwę chia z jogurtem lub mlekiem kokosowym, warstwę owoców itd. Pudding ozdabiamy kawałkami owoców i polewamy ulubionym syropem. Na koniec dodajemy świeże listki melisy, mięty czy szałwii ananasowej.
MAŁOPOLSKI APETYT
Mus morelowy z fantazyjną posypką
SKŁADNIKI:
dodatkowo syrop daktylowy, syrop klonowy lub miód do ozdoby
5-6 moreli miód lub cukier brązowy do smaku do posypania - orzechy, płatki owsiane lub orkiszowe, siemię lniane, amarantus ekspandowany lub sezam
Morele myjemy, pozbawiamy pestek i blendujemy na jednorodną masę. W razie potrzeby dosładzamy do smaku i posypujemy wybraną posypką. Na koniec możemy mus ozdobić płyn-
nym miodem lub syropem daktylowym i miętą. Lekki, zdrowy deser dla całej rodziny lub małe śniadanie gotowe.
51
MAŁOPOLSKI APETYT
Szybka konfitura SKŁADNIKI:
5-6 moreli 1-3 łyżeczki cukru brązowego
Morele myjemy, pozbawiamy pestek i blendujemy mniej lub bardziej dokładnie, zależnie od tego, czy chcemy wyczuwać cząsteczki owoców, czy też nie. W razie potrzeby dosładzamy do smaku i gotujemy 2-3 minuty w naczyniu z nieprzywierającym dnem.
Przekładamy do czystego, wyparzonego słoiczka o pojemności 150-200 ml. Tak przygotowaną błyskawicznie konfiturkę możemy przechowywać kilka dni w lodowce. Jest wspaniałym dodatkiem do pieczywa, serów, naleśników i deserów. 52
MAŁOPOLSKI APETYT
Koktajl z morelami SKŁADNIKI:
180 ml jogurtu naturalnego 3-5 moreli 1 łyżka płatków owsianych lub orkiszowych 1 łyżeczka siemienia lnianego miód lub cukier brązowy do smaku
Morele myjemy, pozbawiamy pestek, kroimy na mniejsze cząstki i wrzucamy do wysokiego naczynia. Dodajemy pozostałe składniki: jogurt, płatki, siemię lniane oraz miód lub cukier i blendujemy
na jednolitą masę. Jeśli koktajl jest za gęsty dolewamy niewielką ilość mleka, jeśli za rzadki dorzucamy morele lub płatki.
53
MAŁOPOLSKI APETYT
Kruszone ciasto orkiszowe
SKŁADNIKI: 2 ½ kubka o poj. 250 ml mąki jasnej orkiszowej 2 x ½ kubka cukru 200 g masła
3 jajka ½ łyżeczki proszku do pieczenia 1 kg moreli
Oddzielamy białka od żółtek. Do dużej miski dajemy mąkę, ½ kubka cukru, proszek do pieczenia, masło, żółtka, siekamy całość nożem, a następnie ugniatamy ręką, aby składniki połączyły się ze sobą. Formujemy walec i wstawiamy go do lodówki na ok. ½ godziny. Połowę ciasta kruszymy do wyłożonej papierem do pieczenia formy o średnicy 25 cm. Wstawiamy do nagrzanego do 200°C piekarnika i pieczemy aż się zarumieni (ok. 15 - 20 minut). W międzyczasie myjemy morele, osuszamy,
1 łyżka bułki tartej 1 łyżka cukru pudru szczypta soli
kroimy na pół i wyjmujemy pestki. Białka ubijamy na sztywną pianę ze szczyptą soli, a pod koniec stopniowo dodajemy ok. ½ kubka cukru. Wyjmujemy z piekarnika podpieczony spód, oprószamy go bułką tartą i układamy morele miąższem do góry na całej powierzchni ciasta. Następnie wykładamy ubitą na sztywno pianę z białek i kruszymy resztę ciasta. Pieczemy 25-35 minut do równomiernego zarumienienia się kruszonki.
54
MAŁOPOLSKI APETYT
Wytrawne ciasto francuskie SKŁADNIKI: 1 opakowanie ciasta francuskiego (świeżego lub mrożonego) 1 jajko 10 szt. świeżych moreli
Nagrzewamy piekarnik do temperatury wskazanej przez producenta ciasta francuskiego (ok.180-210°C). Ciasto rozwijamy, pozostawiamy na papierze do pieczenia i układamy je na dużej, płaskiej blaszce. Jeśli ciasto jest zamrożone wcześniej trzeba je rozmrozić. Jajko roztrzepujemy z łyżeczką zimnej wody i smarujemy powierzchnię ciasta. Morele myjemy, osuszamy, kroimy na
1 opakowanie sera typu roquefort świeże, zielone listki do ozdoby np. rukoli, kolendry, szałwii, kiełki słonecznika
mniejsze cząstki, a następnie układamy na powierzchni ciasta miąższem do wierzchu. Na koniec rozrzucamy pokrojony w małe kostki niebieski ser typu roquefort. Wstawiamy ciasto do piekarnika i pieczemy ok. 15-20 minut do momentu, aż urośnie i równomiernie się zarumieni. Po wyjęciu z piekarnika ozdabiamy świeżymi listkami ziół.
55
Zdrowy początek dn DOMOWE
MAGDALENA JABŁOŃSKA
56
nia
57
MAŁOPOLSKI APETYT
Pewnie zdarzyło Ci się kiedyś stać przed sklepową półką z płatkami śniadaniowymi nie wiedząc na co się zdecydować. Ja często spoglądając na etykietę stwierdzam, że skład mojego potencjalnego śniadania jest daleki od ideału. Dlatego chętnie przygotowuję płatki sama, za każdym razem zmieniając nieco składniki, żeby uniknąć nudy w porannej miseczce.
OWSIANA GRANOLA RABARBAROWA
BEZGLUTENOWA GRANOLA Z SYROPEM Z CZARNEGO BZU
SKŁADNIKI:
SKŁADNIKI:
1 szklanka płatków owsianych górskich ½ szklanki pestek słonecznika ½ szklanki pestek z dyni spora garść migdałów garść nerkowców kilka łyżek siemienia lnianego kilka łyżek sezamu szczypta soli 3 łyżki oleju rzepakowego 3 łodygi rabarbaru ½ szklanki wody szczypta cynamonu miód według uznania kilka suszonych fig
½ szklanki płatków jaglanych ½ szklanki komosy ryżowej (można zastąpić płatkami jaglanymi) ½ szklanki kaszy jaglanej ½ szklanki kaszy gryczanej niepalonej ½ szklanki słonecznika ½ szklanki migdałów kilka daktyli 3 łyżki miodu 3 łyżki syropu z czarnego bzu
Rozgrzewamy piekarnik do 150°C. Wykładamy blachę papierem do pieczenia. Łączymy ze sobą mokre składniki. W misce mieszamy suche i rozkładamy równomiernie na blasze. Polewamy mieszanką miodu i syropu. Pieczemy 25 minut, mieszając, żeby granola się nie przypaliła. Wyjmujemy z piekarnika i zostawiamy do ostygnięcia. Dodajemy pokrojone w kawałki daktyle.
Rabarbar obieramy i kroimy na cienkie kawałki. Gotujemy wodę z miodem i cynamonem. Trzymamy na wolnym ogniu, aż rabarbar się rozpadnie i będzie mieć konsystencję gęstego musu. Płatki mieszamy z sezamem, pestkami, siemieniem, posiekanymi orzechami i solą. Dodajemy olej i rabarbarowy mus. Pieczemy w piekarniku ok. 35 minut w 150°C, od czasu do czasu mieszając. Gdy granola wystygnie, dodajemy posiekane drobno figi.
FIT PŁATKI WIELOZIARNISTE SKŁADNIKI:
60 g pestek słonecznika 60 g ziaren sezamu 60 g nasion konopii 40 g siemienia lnianego 100 g mąki migdałowej szczypta soli 60 ml oleju rzepakowego 2 łyżki soku pomarańczowego 1 łyżka miodu
PEŁNOZIARNISTE PŁATKI ŚNIADANIOWE SKŁADNIKI:
1 ½ szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej ½ szklanki mąki kukurydzianej 1½ łyżki miodu szczypta soli
Mieszamy wszystkie suche składniki. Dodajemy olej i 300 ml wody, mieszamy (konsystencja powinna przypominać ciasto). Wylewamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Rozprowadzamy drewnianą szpatułką, tak aby uzyskać jak najcieńszą warstwę. Pieczemy ok. 25 minut w 150°C. Smarujemy mieszaniną miodu i soku pomarańczowego, kroimy w drobne prostokąty i pieczemy kolejne 25 minut, aż płatki będą chrupiące.
Łączymy mąki z solą, dodajemy miód rozpuszczony w ¼ szklanki wody i zagniatamy ciasto (możesz użyć w tym celu robota kuchennego). Na blasze wyłożonej papierem do pieczenia wałkujemy ciasto na jak najcieńszy placek. Pieczemy ok. pół godziny w 150°C. Gdy ciasto wystygnie łamiemy je na drobne kawałki. Możemy udekorować je miodem wymieszanym z cynamonem.
Inspiracja: „The Green Kitchen” D. Frenkiel, L.Vindahl
58
MAŁOPOLSKI APETYT
59
MAŁOPOLSKI APETYT
PRZEPISY INSPIROWANE KSIĄŻKAMI
„Życie, kochanie i gotowanie” ANNA I MICHAŁ STASZCZYKOWIE
„Życie, kochanie i gotowanie” Adrianny Godlewskiej to wspaniała, ciepła książka z mnóstwem pysznych przepisów. To opowieść o przeszłości, w której pełno anegdot, humorystycznych obrazków z życia i wrażeń z dalekich podróży. Narratorka zaprasza czytelnika do swojego pachnącego ciasteczkami domu, gdzie każdy czuje się jak u siebie. Główną bohaterkę nieustanie ktoś odwiedza, chłopiec z sąsiedztwa, rodzina, przyjaciółki. I zawsze, ale to zawsze zostaje ugoszczony pysznym daniem. Raz są to proste potrawy jak np. zacierki z kartoflami, a innym razem coś bardziej wykwintnego jak np. francuska zupa z porów. I zawsze do kawy, czy herbaty jest coś słodkiego, najlepiej, jeśli są to domowe ciasteczka siekane.
SKŁADNIKI:
DOMOWE CIASTECZKA SIEKANE
3 szklanki maki ¾ szklanki cukru 1 kostka masła 4 łyżki gęstej śmietany 1 dkg drożdży
Wszystkie składniki siekamy nożem, aż do uzyskania jednolitego ciasta i wkładamy na pół godziny do lodówki. Rozwałkowujemy i foremką wycinamy ciasteczka lub kroimy w ukośne romby. Pieczemy 20 min. w temperaturze 180°C. Wyjmujemy i studzimy na kratce.
60
MAŁOPOLSKI APETYT
61
MAŁOPOLSKI APETYT
LOKALNI PRODUCENCI
W ślad za miodem KATARZYNA WIŚNIOWSKA
Widok prawdziwej leśnej pasieki nie ma sobie równych, dlatego z przyjemnością odwiedziliśmy pana Mieczysława Nowaka - małopolskiego pszczelarza. Miły i jowialny pszczelarz opowiedział nam o etapach powstawania miodu, jego wartościach oraz zaserwował nam różne miody, by podkreślić różnice w ich smaku. 62
PASIEKA
MAŁOPOLSKI APETYT
WYCISK Po sprawdzeniu za pomocą refraktometru ściśle określonych norm, m.in. zawartości wody w miodzie, stopnia jego dojrzałości, ramki z ciężkimi od miodu plastrami kolejno wyjmowane są z ula. Krok pierwszy to odsklepianie. Proces ten polega na usuwaniu zasklepionych części komórek plastra. Następnie wkładane są do specjalnej maszyny, która odwirowuje miód, kolejnym etapem jest badanie miodu pod kątem zawartości określonego nektaru kwiatowego czy spadzi. Gotowy miód trafia do słoików, zaopatrzonych w etykietę ze wszelkimi niezbędnymi informacjami. Wydawałoby się, że na tym kończy się cały proces, ale pszczelarzy czeka jeszcze długa praca przygotowująca pszczoły do zimy przed zamknięciem sezonu.
Żeby zrozumieć jak powstaje miód wspinamy się z miejscowości Łopuszna na szlak Gorczańskiego Parku Narodowego, który prowadzi na Turbacz. To urokliwe miejsce na południu małopolski obrał, jako jedno z kilku swojego miodowego przedsięwzięcia pan Mieczysław Nowak, małopolski pszczelarz, w którego rodzinie pszczoły obecne są od pokoleń, a miodowa pasja oparta jest na regułach natury i szacunku do pszczół. Zbiory miodu ruszają tutaj dopiero, gdy jest on odpowiedniej gęstości, brany zbyt wcześnie nie utrzyma się długo, za późno zgęstnieje na tyle, że zbiory w ogóle nie będą możliwe. Dlatego moment musi być precyzyjnie określony - tłumaczy. Oczywiście istnieją też tak zwane okresy bezpożytkowe – dodaje, kiedy jedne rośliny już przekwitły, inne jeszcze nie zakwitły, ale jeśli pogoda sprzyja zbiory trwają tutaj nawet do końca sierpnia.
DOMOWA KUCHNIA
Miód obecny jest w naszych kuchniach ze względu na swój cudowny słodki smak, jak i walory zdrowotne. Prawdziwy zawiera mnóstwo witamin, mikroelementów oraz enzymów przeciwbakteryjnych. Niestety na półkach sklepowych znaleźć możemy wiele produktów dalekich od tych oryginalnych z prawdziwej pasieki. Dużym problemem są powszechnie dostępne miody przemysłowe i miody zagraniczne, importowane głównie z Chin, Ukrainy, Argentyny i Kanady. Są tańsze i gorsze jakościowo, często też mieszane są z polskimi dla nadania swojskiego smaku. Pan Mieczysław pokazuje nam jak w domowych warunkach sprawdzić czy kupiony przez nas miód jest dobry. Jeśli świeży miód ma tendencję do rwania się podczas spływania z łyżki może to świadczyć o tym, że nie jest prawdziwy. Możemy również wziąć łyżkę miodu i powoli wlewać go z powrotem do słoika, jeżeli na powierzchni utworzy się dołek, wgłębienie, to w żadnej mierze nie jest on prawdziwy, jeżeli zrobi się piramidka – mamy do czynienia z produktem wartościowym. W rodzinie pana Mieczysława wszystkie dzieci uwielbiały to sprawdzać, wiedziały, że z miodu musi się zrobić stos książeczek – tak sobie to nazwały, śmieje się pszczelarz, choć przyglądając się panu Mieczysławowi, który specjalnie dla nas testuje miód, to bardzo trafne określenie.
MIODY
W pasiece, którą odwiedziliśmy zbiera się trzy rodzaje miodu: nektarowo – spadziowy, spadziowy oraz mniszek. Ten ostatni jest zbierany jako pierwszy nawet już w połowie maja, nektarowo spadziowy oraz spadziowy w kolejnych miesiącach. Miód pszczeli jest naturalnym produktem wytwarzanym z nektaru kwiatowego lub spadzi. Soki nektaru bądź spadź są zbierane, następnie przerabiane i wzbogacane w substancje wytwarzane przez pszczoły (m.in. enzymy). Dzięki pracy pszczół miód stopniowo dojrzewa i jest składowany w zasklepionych plastrach pszczelich. Pan Mieczysław opowiada, że na terenie tutejszej pasieki dominują drzewa iglaste, dlatego przede wszystkim pozyskiwany jest tutaj miód spadziowy. Z kolei z malin, borówek oraz dzikich, leśnych ziół pochodzi nektar obecny w miodach. Na terenie Małopolski pozyskiwane są również inne miody, lipowy, rzepakowy oraz w niewielkim stopniu gryczany, wrzosowy i akacjowy, wszystko zależy od położenia danej pasieki, czasami pszczelarze przewożą swoje ule, gdy chcą pozyskać odpowiedni rodzaj miodu, co również zdarza się panu Mieczysławowi.
63
MAŁOPOLSKI APETYT
DEGUSTACJA
Pszczelarz zaserwował nam różne miody zwracając uwagę na ich typ oraz różne nuty, które rzeczywiście, bez problemu były wyczuwalne. Prawdziwą radość naszym kubkom smakowym, jako pierwszy przyniósł jasnożółty, gęsty miód z mniszka o bardzo łagodnym smaku i wyrazistym aromacie tych kwiatów. Następny w kolejce był miód wielokwiatowy o jasnobrązowej barwie, aromatyczny ziołowo kwiatowy z nutą, co bardzo nas zaintrygowało, maliny. Jako trzeci degustowaliśmy miód spadziowy z drzew iglastych, delikatny o szarozielonej barwie i korzennym zapachu, jakby mniej słodki od poprzednich. Na koniec naszej wizyty pszczelarz poczęstował nas również nalewką miodowo korzenną na spirytusie, na którą zdradził przepis. Niewielki słoik małopolskiego miodu skupia w sobie bogactwo smaków, a także często historii wielopokoleniowej pasji. Jak się okazuje nasze rodzime miody mają niezwykłe znaczenie, traktowane są z wielką pasją i troską. Warto więc, zamiast sięgać po kolejny słoik miodu ze sklepowej półki, rozejrzeć się po okolicy i wybrać produkt z pewnego źródła, zwłaszcza, że pszczelarstwo w Małopolsce jest bardzo powszechne. WARTO WIEDZIEĆ
Dobry miód pszczeli prędzej czy później krystalizuje. Krystalizacja przebiega w miodach wiosennych szybko (np. mniszek), bo już w kilkanaście dni od miodobrania. Przyczyną tego jest zwiększona zawartość glukozy. Dłużej nie krystalizują miody z większą zawartością fruktozy, jak np. miód akacjowy. Krystalizacja miodu nie zmienia jego wartości odżywczo–leczniczych, lecz tylko konsystencję. Miód krystalizując jaśnieje, np. płynna ciemna spadź robi się jasno–szaro– zielona. Miód skrystalizowany można doprowadzić z powrotem do płynności bez utraty jego cennych wartości, wolno podgrzewając go do temperatury 42°C.
Tekst napisany w oparciu o źródła książkowe i internetowe. Nie stanowi informacji medycznej.
64
MAŁOPOLSKI APETYT
MIODOWO KORZENNA NALEWKA NA SPIRYTUSIE SKŁADNIKI:
1 kg miodu z mniszka ok. 2 kg pomarańczy ekologicznych 1 l spirytusu 1 laska wanilii 2 laski cynamonu 10 – 15 goździków skórka otarta z połowy jednej pomarańczy
Dokładnie myjemy pomarańcze, następnie ocieramy skórkę z połowy jednej pomarańczy. Z owoców wyciskamy sok, który mieszamy z pozostałymi składnikami w dużym słoju. Słoik zamykamy i odstawiamy w ciemne miejsce na 2–3 tygodnie, co jakiś czas nim wstrząsając. Następnie przefiltrowujemy nalewkę i rozlewamy do butelek. Przechowujemy w zacienionym miejscu. 65
STARE PRZEPISY MAŁOPOLSKIE
Małopolskie chło PATRYCJA FUDALEWSKA-JASIŃSKA
Małopolskie gospodynie nie wyobrażały sobie dnia bez zupy. Zwłaszcza w letnie, upalne dni szybkie w przygotowaniu, pożywne, a zarazem lekkie zupy sprawdzały się najlepiej. Dlatego też przepisów na nie mamy mnóstwo. Wśród nich znajdziemy też chłodniki. Przykładem może być chrzanówka, zwana dawniej: krzanówką, krzonówką, sodrą lub chrzonicą. Mimo, że podawana głównie w wielkanocną niedzielę to w czasach kiedy w ten właśnie dzień nie wolno było zajmować się jakąkolwiek pracą również gotowaniem, chrzanówka przygotowywana była dzień wcześniej i podawana na zimno. Najstarszym podawanym z pokolenia na pokolenie przepisem na taki chłodnik jest krzon z Dursztyna. Przepis ten jest nie tylko najstarszy, ale również najprostszy. Aby go przygotować wystarczy wymieszać 1 l kwaśnego mleka z dwoma łyżkami utartego chrzanu i doprawić solą i pieprzem. A podawać z pajdą chleba. Przepis na sodrę, który znajdziecie poniżej pocho-
66
dzi z Podhala. Najlepiej smakuje przygotowana dzień wcześniej. Pisząc o chrzanówkach nie sposób nie wspomnieć o tej zupie w wersji lanckorońskiej, która ze względu na dużą ilość lubczyku uznawana jest za afrodyzjak. Drugi z dziś przedstawianych przepisów to zakwas na barszcz. Idealny jako baza do zupy, w tym chłodnika lub jako samodzielny napój doskonale gaszący pragnienie. Znane jest też lecznicze działanie kwasu buraczanego, jako tego, który „poprawia krew”. Tradycja kiszenia barszczu rozpowszechniona była na terenie całej Polski, ale w Małopolsce była szczególnie pielęgnowana. Zwłaszcza w najbliższych okolicach Krakowa, gdzie często buraki uprawiane były nawet w małych przydomowych ogródkach. Dobrze zrobiony zakwas powinien być ciemno bordowy i klarowny. Powinien mieć intensywny zapach buraków i czosnku.
odniki
67
MAŁOPOLSKI APETYT
ZAKWAS NA BARSZCZ SKŁADNIKI:
1 kg buraków 2 litry ciepłej, przegotowanej wody kilka ząbków czosnku ziele angielskie liść laurowy
Opcjonalnie: 1 łyżka soli na 1 litr wody kromka razowego chleba na zakwasie
Oczyszczone i obrane buraki kroimy w plastry. Układamy w naczyniu kamionkowym lub słoju. Dodajemy przyprawy i zalewamy wodą. Jeśli chcemy użyć soli, co nie jest konieczne mieszamy ją wcześniej z wodą. Wody powinno być tyle, aby przykryła wszystkie buraki. Jeśli zaczną wypływać należy je docisnąć np. spodeczkiem. Naczynie nakrywamy lnianą ściereczką. Odstawiamy w ciepłe miejsce na około 5 dni. Gdy zakwas będzie gotowy przenieść go w chłodne miejsce, żeby nie fermentował.
68
MAŁOPOLSKI APETYT
SODRA PODHALAŃSKA SKŁADNIKI:
ok. 500 ml kwaśnego mleka 100 ml śmietany 2 łyżki utartego chrzanu 2 jaja ugotowane na twardo kawałek szynki kawałek kiełbasy zielenina: pietruszka, koperek, rzeżucha sól, pieprz
Mleko i śmietanę mieszamy razem. Szynkę, kiełbasę i jajka kroimy w drobną kostkę. Mieszamy z poszatkowaną zieleniną. Zalewamy mlekiem wymieszanym ze śmietaną. Doprawiamy solą i pieprzem. Zostawiamy najlepiej na całą noc w lodówce. Podajemy z pieczywem.
69
MAŁOPOLSKI APETYT
70
MAŁOPOLSKI APETYT
71
BOBO A
W pod
PATRYCJA FUDALE
PATRYCJA FUDALE
72
APETYT
dróży
EWSKA-JASIŃSKA
EWSKA-JASIŃSKA
73
MAŁOPOLSKI APETYT
W Polsce czy za granicą, w górach, nad morzem, w lesie i na łące, piechotą czy rowerem - nie ma znaczenia jak i gdzie. Ważne, że podróże kształcą i warto zabierać ze sobą dzieci. I choć czasem organizacja wycieczki z małoletnim to spore wyzwanie, to jeśli dobrze ją zaplanujemy będziemy naprawdę zadowoleni patrząc na szczęśliwą minę malucha. A jeśli do całej wycieczki dodamy piknik to efekt murowany. Wybierając się na wycieczkę postarajmy się przygotować samodzielnie posiłek, który ze sobą zabierzemy. Podstawową zasadą jest to, że przyrządzone przekąski powinny być lekkostrawne, aby nie obciążały żołądka, zdrowe i kolorowe żeby dzieci chętnie je zjadły.
Poniżej przedstawiamy Wam przepisy na przekąski, które będą smakowały całej rodzinie, dostarczą energii do dalszego wysiłku, a w dodatku ich spożycie nie będzie kłopotliwe. Do pudełka można dołożyć owoce lub surowe pokrojone warzywa. Dobrą i wartościową przekąską są też orzechy dlatego warto kilka sztuk dodać do posiłku. Oczywiście jeśli nasze dzieci nie są na nie uczulone. A dla nieco starszych dzieciaczków, pokonujących szlaki i zdobywających szczyty prawie samodzielnie, w chwili kryzysu, który może dopaść i dużego i małego polecam kostkę dobrej jakości gorzkiej czekolady. Smacznego i szczęśliwej podróży!
74
MAŁOPOLSKI APETYT
75
MAŁOPOLSKI APETYT
SAŁATKA Z MAKARONU I GRILLOWANYCH WARZYW SKŁADNIKI:
100 g makaronu razowego np. kokardki 1 mała cukinia ½ czerwonej papryki 4 pomidorki koktajlowe sól, pieprz ½ łyżki oliwy Sos: 3 łyżki oliwy 1 łyżeczka soku z cytryny ½ łyżeczki miodu
Warzywa myjemy, cukinię kroimy w półplasterki, paprykę w dużą kostkę, a pomidorki dzielimy na pół. Pokrojone warzywa wrzucamy do miski, zalewamy oliwą z oliwek, posypujemy solą i pieprzem – mieszamy. Rozgrzewamy patelnię grillową i układamy na niej warzywa. Grillujemy po kilka minut z obu stron. W międzyczasie gotujemy makaron al dente. Łączymy składniki sosu i polewamy nim makaron wymieszany z warzywami.
76
MAŁOPOLSKI APETYT
TORTILLE Z KURCZAKIEM I SOSEM CZOSNKOWYM SKŁADNIKI:
filet z piersi kurczaka 2 tortille pszenne ogórek sałata 100 ml jogurtu naturalnego gęstego 1 mały ząbek czosnku sól, pieprz
Umyte i oczyszczone mięso kurczaka posypujemy solą i pieprzem. Grillujemy na patelni grillowej. Ogórka i sałatę myjemy. Ogórka kroimy w plasterki. Czosnek rozgniatamy z odrobiną soli i mieszamy go z jogurtem. Tortille podgrzewamy na patelni lub w piekarniku. Dzielimy ją na pół. Na każdym placku układamy sałatę, ogórki i gotowe mięso. Polewamy jogurtem z czosnkiem i zawijamy.
77
MAŁOPOLSKI APETYT
OKO W
Serce na
WYWIAD - MA ZDJĘCIA - JAGODA
78
MAŁOPOLSKI APETYT
W OKO
deskach...
ARTA ŁASOCHA A PAŹDZIOR-SABA
79
MAŁOPOLSKI APETYT
80
Letni poranek. Krętą ścieżką dojeżdżamy do domku nad strumieniem. W progu wita nas roześmiana, drobna blondynka z maleństwem w chuście na plecach. Razem z wysokim brunetem prowadzą nas do jasnego salonu, gdzie ciepło i piękno drewnianych dodatków bije z każdego kąta. Lekko zdenerwowani, przepraszają nas za remont, którego nie widać i nieśpiące dziecko, które swoim uśmiechem zdobywa w kilka sekund nasze serca. Domowa chałka, pyszna kawa, ciasto z owocami. Po 20 minutach czuję się, jak u starych, dobrych przyjaciół i dopiero wtedy orientuję się, że nie włączyłam dyktafonu… O pasji, która tworzy z nas artystów, miłości do teatru i drewna oraz tym, co znaczy oswoić deski, nie tylko sceniczne, opowiadają nam dzisiaj Iwona OlszewskaWatemborska i Bartek Watemborski. Na co dzień aktorzy-lalkarze Teatru Groteska w Krakowie, w wolnych chwilach zaś twórcy projektu artystycznego PLAjSTER i rozpoznawanych wszędzie Zakochanych Desek. Marta Łasocha: Kiedy dłubiecie? Bartek Watemborski: Jak mamy czas.
A jak powstają deski? Wasze są specyficzne, bo są trochę teatralne, i to mówię z pełną świadomością… Bartek: (z uśmiechem) Tak, bo nawiązujemy specjalnie do teatru – personifikacja przedmiotu!
Kiedy jest najlepszy czas na dłubanie? Iwona Olszewska-Watemborska: Wtedy, kiedy nie jesteśmy podczas przygotowania żadnej premiery prawda? Bartek: Tak. Iwona: Kiedy mamy wolniejszy czas w teatrze. W dalszym ciągu, podstawowym naszym zajęciem jest teatr i praca w nim. To nasze podstawowe źródło utrzymania. No i też nasza wielka pasja. On jest na pierwszym miejscu. A deski to jest tak naprawdę nadal zajęcie w wolnej chwili.
Wiem, że jak się tworzy lalki, to patrzysz najpierw na tworzywo i zastanawiasz się, co ci ono przypomina. Iwona: To prawda. Często się tak dzieje. Bartek: My tu mamy takiego pieska! Zobaczyłem, odciąłem i jest piesek! Iwona: Albo dużo jest też takich kawałków drewna, na które ja patrzę i mówię: O to nie na opał, z tego coś się stworzy!
Iwonka Ty urodziłaś niedawno Nelkę. Wiem, że „dziecko” to taki okres w życiu kobiety, kiedy potrzebuje wentylu bezpieczeństwa – odskoczni. Czy deski nie stały się taką alternatywą? Robienie zdjęć, dłubanie? Iwona: Dla mnie odskocznią jest fizyczna praca… Bartek: (z błyskiem w oku) Ona świetnie kosi trawę! Iwona: …a deski i robienie zdjęć zawsze było takim wentylem, to taki constans. I bardzo mi brakowało tego, kiedy Nelka wkroczyła w okres przemieszczania się wszędzie i raptem to moje życie weszło na inny tor. Teraz jest po prostu tak, że ja mówię: Teraz ja robię deski, a Ty wyjeżdżasz z Małą.
No właśnie, bo u Was można kupić tylko deski? Iwona Nie tylko, ale teraz głównie deski, z braku czasu. Bartek W projektach jest już milion różnych rzeczy np. takie fotele z kasztanu… Iwona …łyżeczki, które sobie zrobiliśmy. Świeczniki, podstawki… Jednak, głównie z racji tego, że mamy tego czasu tak nie wiele, a mamy też mnóstwo zamówień deskowych, to one są głównym produktem PLAjSTRA.
Czyli oboje dłubiecie? Bartek i Iwona: Tak. Bartek: Ja na pewno nie robię zdjęć! (śmiech Iwonki) I zabraniam Iwonce wycinać, bo mi popsuła już dwie wyrzynarki! Iwona: (cichutko) To prawda.
81
Czy dalej kierujecie się w sprzedaży głównie tym, jakie macie zamówienia? Bo tak było na początku Waszej działalności. Bartek: Nie do końca tak. Pierwsza deska postała dla mojej siostry na ślub, bo wiedzieliśmy, że jej się taka spodoba. Zarówno jej mąż, jak i ona dłubią w drewnie. Potem wystawiliśmy podobne, ale ponieważ my to robimy raczej dla przyjemności, to nie mieliśmy ich aż tyle i wtedy zaczęły się zamówienia. Nie wystawialiśmy przedmiotów do sklepu, tylko dana osoba chciała jakiś konkret. przedmioty i paru osobom się to spodobało.
MAŁOPOLSKI APETYT
82
MAŁOPOLSKI APETYT
83
I to dalej tak funkcjonuje? Czy faktycznie są w sklepie deski, które można kupić? Bartek Pierwszeństwo mają zawsze osoby, które zamówiły deski. Żeby wywiązać się z terminu, zwłaszcza, jeśli są to prezenty ślubne. Ale też staramy się pamiętać o tych osobach, które chcą zobaczyć np. 10 desek i z nich sobie coś wybrać. Iwona: Jeśli skończymy jakieś zamówienie, to staramy się potem zrobić coś, co nam się podoba. Bartek: Fajnie jest spojrzeć na deskę stwierdzić: O z tego zrobię to! Iwona: Bo dużo przyjemniej robić coś, co ja chcę stworzyć. Bartek: Mimo wszystko zamówienie ogranicza. Dostaję zlecenie na deskę takich i takich wymiarów i szukam dokładnie deski spełniającej te kryteria.
Unikatowe. Bartek: Tak. Niby to jest to samo, ale różnią się wysunięciem, czy zaokrągleniem. Sugerujemy się pęknięciem deski, tym jak ona wygląda, albo czy ma akurat w danym miejscu ładniejsze osłonienie. Potrójna rzadko bywa, bo musi być naprawdę ładne drewno. Iwona: Tak, bo to są deski z jednego kawałka drewna. Bartek: My nie kleimy desek. Staramy się zachować ładne słoje. Tworzymy je z jednego kawałka i staramy się je odpowiednio wyrównać. Czasami, kiedy trafia nam się już taka ładna, jest już na przykład poczerniona, to jej nie równamy, bo zgubilibyśmy ten ładny rysunek drewna, który na niej jest. Ale jest ona wtedy bardziej do serwowania, bo łatwiej się wygina i może się wypaczyć.
Wasze deski są kreatywne. Artystyczne. I zastanawiam się, czy zamawiający dają Wam pole manewru? Czyli np. mówią : „Potrzebuje deskę dla przyjaciół. Przyjaciele zajmują się tym i tym, są takimi i takimi ludźmi.” W ten sposób, wydaje mi się, jest łatwiej tworzyć, jako twórcy i artyści. Iwona: Jasne, że tak!
Czyli dla blogerów. Do zdjęć! Bartek: Albo dla kucharzy!
A z jakiego drewna powstają Wasze deski? Bartek: Z naszych polskich liściastych gatunków: buk, dąb, jesion. I owocowych: jabłuszko, śliwa, czereśnia. Orzech jest piękny.
Jeśli dostanę historię o człowieku i patrząc na deskę tworzę coś dla niego. Zdarzają się Wam tacy klienci? Iwona: Nie. Nikt nie opisał nam osoby. Bartek: To my, jak komuś znajomemu robimy prezent, tak tworzymy. Natomiast klienci podają nam typ deski: na ślub – zakochana! I my mamy np. 3 rodzaje mniej więcej typów zakochanych desek.
W teatrze wiedzą, że robicie deski? Iwona: Wiedzą. Dużo osób ma nawet nasze deski. Bartek: Mają u nas największy rabat! (śmiech) Iwona: Całościowy! Bo nie chcemy na nich zarabiać. Wolimy, żeby kojarzyli nasze prace z nami. Bartek: Ale często dają je swoim znajomym i ci znajomi do nas wracają. Wiec to też taka trochę reklama. Zresztą w teatrze, z racji form naszego zatrudnienia, często aktorzy mają swoje małe biznesy: Thermomix, park linowy.
Tak! Ostatnio nawet widziałam przez deski rozwój Waszego związku, bo już jest potrójna! (Śmiech) Bartek: No dawno nie było potrójnej! Ale była! Faktycznie!
No tak. Takie jest życie aktora. Mało kto zdaje sobie z tego sprawę. Iwona: No właśnie.
Była i mnie się bardzo spodobała! Czy wzory powstają przypadkiem? Bartek: Czasami. Czasem są skutkiem doskonalenia deski. Czasem jest też tak, że kształt kieruje pęknięcie. Tak postały np. kurki.
A zostawiacie sobie wzorniki? Bartek: Niektóre tak. To znaczy przede wszystkim mam główki. I wzorniki są dlatego, że czasami ktoś zamawia sobie identyczny wymiar. Mam np. wzornik na główkę zakochanych, ale doły zawsze są inne.
84
Kiedy oglądałam Twoje zdjęcia Iwonka, to zauważyłam, że Wasze deski są mocno dostosowane do tego, do czego mają służyć. Czy to wychodzi tak samoistnie, czy jest takie założenie? Bartek: Czasem, jak już wyjdzie deska, to widzimy, że jest za ładna, żeby ją używać do krojenia. A czasami staram się od razu zrobić ją tak, by się do tego krojenia nadawała. Ona nie może mieć sęków, nie może być popękana za mocno. Drewno pracuje. Jest myta, wynoszona na taras, wnoszona z powrotem do ciepła. Może pękać, może się wypaczać.
MAŁOPOLSKI APETYT
Iwona Olszewska-Watemborska i Bartek Watemborski Aktorzy-Lalkarze Teatru Groteska w Krakowie. Twórcy projektu artystycznego PLAjSTER. Od 2012 roku tworzą unikatowe, wykonane ręcznie, przedmioty użytkowe, które świadomie personifikują. Prywatnie w sobie zakochani Mąż i Żona. Szczęśliwi rodzice niespełna rocznej Nelki. Artystyczne, pokrewne dusze kończące za siebie zdania. Wieczorami uwielbiają rytuał wspólnego picia zielonej herbaty z półlitrowych kubków. 85
MAŁOPOLSKI APETYT
86
MAŁOPOLSKI APETYT
87
MAŁOPOLSKI APETYT
88
MAŁOPOLSKI APETYT
Iwona: Jeśli natomiast deska ma być do serwowania, to jest pełna dowolność. I jej faktury i stanu.
Jesteście ludźmi z pasją? Możecie tak o sobie powiedzieć? Iwona: Chyba tak. Na pewno w jakimś sensie jesteśmy artystami. Ja też się kiedyś tak zastanawiałam, że teraz każdy o sobie pisze – jestem artystą. Moim zdaniem jest to wyświechtane słowo obecnie. Bartek: Nie lubimy go nadużywać. Iwona: Tak. My szanujemy osoby, które mają swój pomysł, który wprowadzają w świat. Oni o sobie mogą mówić artysta. Natomiast, jeśli ktoś tworzy kolejną rzecz, taką samą, jakich jest mnóstwo, to dla mnie bardziej jest rzemieślnikiem. Bartek: Myślę, że bardziej praca i to, co się stworzyło określa to, czy się jest artystą czy nie, a nie to, czy się tak o sobie mówi. Iwona: Jeśli taką przyjmiemy definicję, to możemy się po części nazwać artystami i rzeczywiście jest tu pasja, bo jeśli by jej nie było, to nie było by żadnej pracy. Ja tak przekornie Was pytam, bo bardzo często ludzie, którzy robią piękne rzeczy, nie mówią o sobie: Jestem Artystą. Nie mówią o sobie: Jestem Aktorem. (śmiech) Bartek: No tak. Ja mówię, jak się sąsiad pyta co robię, że pracuję w teatrze. Dopiero jak się dopytuje, to mówię, że gram na scenie. Iwona: Ale aktorzy lalkarze też są inni. Bartek: Bo nie występujemy na ekranach. Nikt nas nie kojarzy. Ewentualnie dziecko w Tesco rozpozna w nas wilka. Iwona: I to są też inne zarobki. I to też świadczy o naszej pasji.
A nie szkoda Wam, że wywiady prowadzicie na temat desek, a nie na temat teatru i ról? Iwona: Nieeee... Bartuś? (spoglądając na siebie) Chyba nie jesteśmy nastawieni na sławę. Broń Boże! Nawet chyba przeszkadzałoby nam to, że jesteśmy rozpoznawani jakoś. Przynajmniej mi. Bartek: Jakbyśmy chcieli to pewnie byśmy mogli być, bo co chwilę mamy propozycje castingowe. Ale nie chcemy. Iwona: I to nie jest kwestia lenistwa. Bartek: Ja się na przykład za bardzo denerwuję. Iwona: A mi przeszkadza taki wyścig szczurów. Troszeczkę.
Czyli Wy, jako aktorzy, jesteście bardziej warsztatowi… Iwona: Tak. Oczywiście, nie ujmujemy tym
89
osobom, które chodzą na castingi i to lubią.. Bartek: Trzeba to lubić! Ja jestem zbyt nerwowy. Na castingu trzeba ad hoc dać z siebie na 100%, a ja jednak wolę sobie to wypracować. Lubię, jak we mnie rola z czasem dojrzewa. Iwona: Ja nie lubię przedmiotowego traktowania ludzi. Bo na castingach to troszeczkę tak wygląda. Nie ważne, co umiesz, tylko jak się zaprezentowałeś w danej chwili. A gdzie się widzicie za 10 lat? Iwona: Tutaj. (śmiech) Bartek: Na leżaku!
To dobrze! To znaczy, że macie swoje miejsce. Iwona: A za 10 lat? Chcielibyśmy być razem i w zdrowiu, bo teraz nas doświadczyła śmierć najbliższych nam osób i taka refleksja nas dopadła, że to życie jest strasznie ulotne. A co inne będzie, to będzie.
A za 10 lat będziecie robić deski? Bartek Mam nadzieję, że tak. Iwona: Chcielibyśmy. Ale nie wiadomo czy deski. Na pewno coś z drewnem. Na pewno coś do domu. Na pewno będzie to jakaś użytkowa sztuka. A jak się to będzie kształtować, to nie wiadomo. Marzymy, by mieć tokarkę i czas, by toczyć jakieś miski. Żeby robić większe gabaryty. Żebyśmy się nie znudzili. Żeby nie wpadać w rutynę. Bartek: Już nawet teraz jest tak, że po kolejnym zamówieniu zakochanych desek, ja wstrzymuję zamówienia na miesiąc, żeby mi się nie znudziły. Nie przejadły się. Iwona: My też o tym często nie mówimy, ale ludzie nie wiedzą, że deski to nie jest tylko praca w warsztacie, to nie są tylko zdjęcia, które też zajmują sporo czasu. To też jest np. odpowiadanie na codzienne maile. Zajmuje to co najmniej 1,5 godziny dziennie po zaśnięciu dziecka. A gdzie jeszcze dom, gdzie pranie i tak dalej. Dlatego właśnie musimy sobie zostawić taką wolną rękę i robić sobie wolne. Jakoś musimy wszystko w tym naszym życiu pogodzić. Żebyśmy sami nie wpadli w pułapkę manufaktury… Bartek: Bo wtedy się zacznie rzemiosło, a nie o to nam chodzi. Iwona: Wtedy skończy się pasja, zapał, a zacznie odtwórstwo i to już nie będzie fajne. Życzę Wam zatem spełnienia tych marzeń. I jeszcze więcej pasji. Dziękuję za rozmowę.
MAŁOPOLSKI APETYT
90
MAŁOPOLSKI APETYT
91
MAŁOPOLSKI APETYT
Letnie lek KSIĄŻKI
ADRIANA BARAN
92
MAŁOPOLSKI APETYT
ktury
93
MAŁOPOLSKI APETYT
Z okładki kolejny raz uśmiecha się do nas piękna Dominika, tym razem z ziarnami w dłoniach. We wnętrzu znajdziemy aż 100 propozycji dań z wykorzystaniem prosa i kaszy jaglanej, siemienia lnianego, gryki, ryżu, owsa, pszenicy, amarantusa, jęczmienia, komosy czy popularnych ostatnio nasion chia. Jak widać nie musimy używać kaszy stereotypowo, jako dodatku do obiadu, a poszerzyć swoje horyzonty dodając ją na przykład do śniadania czy deseru. Piękne fotografie niezwykle zachęcają do przygotowania dań. Smoothie jaglane na śniadanie, a może nocna owsianka ze śliwkami? Bogactwo ciekawych składników, sezonowych produktów i niebanalnych połączeń smakowych. Autorka skutecznie przekonuje, że kuchnia wegetariańska nie musi być nudna! To aż wstyd nie posiadać książek Dominiki na swojej półce. “Ziarno 100 sposobów na nasiona” Dominika Wójciak Wydawnictwo Pascal 2016 Cena 59,90 zł
Kompendium wiedzy o kacu, ciekawa propozycja prawda? Autorzy wprowadzają nas do świata skutków nadużycia alkoholu. Pozycja pełna humoru opowiadająca historię kaca - jak sobie z nim radzili filozofowie, naukowcy, wynalazcy, a nawet literaci. Niektóre pomysły są znane i powszechne, a pozostałe? Co powiecie na gulasz z końskich jąder lub zupę z ostryg? Zaczynamy od starożytności i samego Sokratesa, a kończymy na czasach teraźniejszych i gdybaniu o przyszłości. Każdy rozdział to nie tylko mnóstwo informacji, ale również stare zdjęcia, etykiet, plakaty, które doskonale uzupełniają lekturę. O bogactwie przepisów już nawet nie wspominam, bo jest ich naprawdę mnóstwo! “Wielka księga kaca” Andras Cserna-Szabo, Benedek Darida Wydawnictwo Czarna Owca 2016 Cena 39,99 zł
94
MAŁOPOLSKI APETYT
Smaczne, ciekawe śniadanie przygotowane w pięć minut? Tak, to jest całkiem realne i przekonuje o tym Małgosia Minta, blogerka i dziennikarka, która opanowała do perfekcji rytuał porannych śniadań. Autorka na dzień dobry przedstawia nam zawartość swoich szafek nie bez powodu, to dzięki tym podstawowym składnikom przygotujemy pyszny posiłek na początek dnia. Książka została podzielona ze względu na czas - od posiłków, które przygotujemy bardzo szybko, kiedy się śpieszymy, przez nieco wolniejsze, na wynos, kończąc na weekendowych, leniwych śniadaniach. Oczywiście nie brakuje również przepisów “na zapas”, które będą czekać na nas w słoiku, takich jak konfitury, masła czy domowy majonez. Koniecznie zajrzyjcie do książki Małgosi i przygotujcie śniadanie właśnie z nią! “Dzień dobry Śniadania z Małgosią Mintą” Małgosia Minta Wydawnictwo Agora SA 2016 Cena 59,99 zł
Lektura na letnie popołudnie? Zdecydowanie “Gastrobanda”, która wciągnie Cię na kilka godzin, bo nie sposób oderwać się od tak zabawnej, chociaż napisanej dość ciętym językiem lektury. Autorzy bezcermonialnie wpuszczają nas za kulisy gastronomicznego biznesu. Są anegdoty o kelnerach, kucharzach, o przekrętach finansowych i nie tylko, wszystko co dzieje się za magicznymi drzwiami “Tylko dla personelu”. Możemy zapoznać się z tym, czego nie widzimy siedząc przy restauracyjnym stoliku, tylko czy aby na pewno chcemy o tym wiedzieć? Czytajcie na własną odpowiedzialność! “Gastrobanda” Jakub Milszewski, Kamil Sadkowski Wydawnictwo Smak Słowa i Agora SA 2016 Cena 39,99 zł
95
RELACJE
ŻARCIE NA KÓŁKACH EMILIA VOIT
Jeszcze 2 lata temu można było chodzić po Krakowie z lupą w poszukiwaniach jakiekolwiek food trucka. Jednak teraz mamy już zupełnie inne czasy. Moda z zachodu w końcu dotarła i do nas, aktualnie możemy obserwować jej imponujący rozkwit. Największe skupisko food trucków znajduje się z wiadomych powodów na Kazimierzu. Z moich obserwacji wynika, że zapotrzebowanie jest tak ogromne, że krakowskie, słynne zapiekanki na Placu Nowym wcale przy tym nie ucierpiały. Duże kolejki są nadal. Cieszy jednak fakt, że oferta została poszerzona i mamy coraz większy wybór ulicznego jedzenia.
że zaskoczył mnie brak możliwości zamówienia piwa, jakieś dobre, regionalne wynalazki mogłyby być miłym dopełnieniem pysznego jedzenia. Nie jest to jednak specyfika Festiwalu, a samego miejsca, bo w Bezogródku na tą chwilę nie podaje się alkoholu.
Szczególnie dobre wrażenie zrobiła na mnie Fragola, która serwuje świeże owoce w czekoladzie. Belgijskie frytki mają duży wybór sosów, ten z suszonymi pomidorami jest obłędny. Francuska robota nie żałuje składników, spora ilość sera pleśniowego zaskoczyła mnie na plus. W szczególności polecam Sztukę Śledzia. Skosztowałam od nich bułkę z Matiasem, była bardzo dobra, warto zauważyć, że ich ceny w porównaniu do innych food trucków wcale nie są wygórowane, 10 zł brzmi całkiem dobrze.
W tym roku przy Błoniach powstało kolejne, nowe, urokliwe miejsce, które można śmiało nazwać (czy się to komuś podoba, czy nie) hipsterskim.
Pomysłodawcy „Bezogródka food truck parku” strzelili w dziesiątkę, uważam, że właśnie takiego miejsca brakowało na mapie Krakowa. Zakątek ten jest idealnym miejscem na przekąszenie czegoś dobrego, napicie się kawki lub innego bezalkoholowego napoju. Jest dużo leżaków, wysokie drzewa i piknikowa atmosfera. Co więcej, w weekendy można tam iść i poćwiczyć pilates na trawie. Jeśli macie ochotę na nowe znajomości, to miejsce Wam w tym pomoże.
Ogólne wrażenia mam bardzo dobre. Jedyny food truck który mnie rozczarował, serwował jedzenie wegańskie. Jakby to ująć… jedzenie było po prostu smutne i utwierdzało stereotypy. Spróbowałam 3 propozycji z ich niewielkiego menu, pasta do warzyw była naprawdę bardzo dobra, ale już sałatki bez dodatku porządnego dressingu nie mogły zrobić furory. Słyszałam nawet przechodzących ludzi obok, którzy patrząc na menu wegańskie ze śmiechem stwierdzili, że to nie miejsce dla nich. Taki festiwal to świetna okazja do zareklamowania takiego stylu odżywania, wegańskie potrawy nie muszą ustępować smakiem od mięsnych czy wegetariańskich propozycji, ale wtedy muszą być odpowiednio dobrane i przyprawione, by móc choć odrobinę przekonać tych „nieprzekonanych”. Zapewne znajdą się wielbiciele marchewek i sałaty, ale takim menu nikt nie zdobędzie serca przeciętnych odbiorców.
Bezogródek podejmuje różne inicjatywy, 7–8 maja był gospodarzem pierwszego i największego gastronomicznego festiwalu jaki mamy teraz w kraju. Był to Ogólnopolski cykliczny zjazd food-trucków, o wdzięcznej nazwie ŻARCIE NA KÓŁKACH. Jak można wyczytać na stronie, organizatorzy planowali jednorazowe wydarzenie, które wzbudziło tak duże zainteresowanie, że przerodziło się w coś więcej. Teraz także organizują Mistrzostwa Burgerowe, przyznają znaki jakości dla najlepszych restauracji na kółkach.
Na zlocie Food Trucków przybyło ich ponad 30, a ja spróbowałam specjałów z okołu 7 z nich. Wszystko jak najbardziej mi smakowało, porcje były duże, a półprodukty wysokiej jakości. Chętnie jeszcze raz wybrałabym się na to wydarzenie. To był mój pierwszy raz w tym miejscu i szczerze przyznam,
96
W takich wydarzeniach najbardziej cieszy fakt, że każdy znajdzie coś dla siebie, jak widać nawet ludzie będący na ścisłych dietach. Dzięki Żarciu Na Kółkach mieliśmy okazję skosztować kuchni z różnych zakątków świata, nauczyć się nowych smaków, poszerzyć kulinarne horyzonty. W Krakowie wcale nie mamy imponującego wyboru, więc była to miła odmiana. Oby było więcej takich imprez w mieście.
97
MAŁOPOLSKI APETYT
98
MAŁOPOLSKI APETYT
99
MAŁOPOLSKI APETYT
100
MAŁOPOLSKI APETYT
101
102
PODRÓŻE LOKALNE
Dolina Racławki dobra na każdą porę roku KATARZYNA PUSTELNY-SZEWCZYK, MAREK SZEWCZYK
103
MAŁOPOLSKI APETYT
104
MAŁOPOLSKI APETYT
Część mieszkańców Krakowa, mając przed sobą perspektywę słonecznego weekendu, ucieka za miasto. Wybór ciekawych miejsc w okolicach jest ogromny, ale chyba najczęściej wybierane są Dolinki Krakowskie. Będkowska, Kobylańska i Bolechowicka, to te najbardziej znane. Tym, którzy nie lubią tłumów, polecamy pozostałe kilkanaście dolinek, z których nas najbardziej zachwyciła Dolina Racławki! Wycieczkę zaczynamy we wsi Dubie, do której dojeżdżamy przez Zabierzów i Rudawę. Parking, gdzie możemy zostawić samochód, znajduje się po lewej stronie drogi na skraju wsi, na lekkim zakręcie. Tam też zaczynają się dobrze oznakowane trzy szlaki: – niebieski (6 km), który prowadzi Doliną Racławki i do Wąwozu Stradlina - czerwony (5 km), którym dotrzecie do kamieniołomu w Dubiu i Dębniku - żółty (6 km), poprowadzony Wąwozem Żarskim, Doliną Szklarki i Racławki Na każdym z tych szlaków spotkacie tablice z ciekawostkami – każda ma numer, więc łatwo się zorientować gdzie jesteśmy. Na początek proponujemy 6-ścio kilometrowy szlak niebieski. Na tej trasie są malownicze dwa mostki i praktycznie cały doskonale nadaje się na spacer z wózkiem dziecięcym, czy też na wycieczkę rowerową. Może tylko w Wąwozie Stradlina będzie trudniej przejechać rowerem, choć to właśnie tam spotkaliśmy na rowerach dziarskich pięćdziesięciolatków. Na szlaku urzeka nas magiczny las i pokazujące się między drzewami spore skałki. Na trasie towarzyszy nam też cały czas rzeka Racławka. Jednak najciekawsze miejsce jest tam, gdzie ścieżka wspina się na spore wzniesienie i ze stromego urwiska możemy popatrzeć na rzekę.
105
Nasza niebieska trasa ma na końcu pętelkę, a my jednak skręcamy od razu w prawo – do Wąwozu Stradlina. Tutaj też widoki zachwycają. Jest jednak bardziej dziko, a idąc ścieżką często trzeba przeskakiwać przez powalone drzewa.
Jeśli raz wybierzcie się do Doliny Racławki, to na pewno będziecie chcieli tam wrócić. Na drugą wycieczkę wybierzcie koniecznie trasę czerwoną. Tym razem naszym celem będą kamieniołomy! Trasa do kamieniołomu prowadzi początkowo Doliną Racławki, z której po kilkuset metrach odbijamy w lewo, pod górę. Szlak jest dobrze oznakowany, jednak przy wyjściu z lasu, pomimo znaku z wykrzyknikiem, nie bardzo wiedzieliśmy jak iść dalej. Podpowiadamy zatem: wychodzimy z lasu idąc prosto drogą, przez pola za szlabanem (jest tam jeszcze zaznaczony szlak żółty, który przed szlabanem skręca w lewo). Trasa prowadzi teraz przez wioskę Dębnik. Jest tam nieczynny kamieniołom – „łom karmelicki”. Co ciekawe, kamień z niego był użyty m. in. przy budowie Katedry Wawelskiej. Nie odważyliśmy się jednak wejść na jego teren – wszędzie tablice z zakazami i kamery. Jak na nieczynny od lat kamieniołom, jest całkiem nieźle strzeżony. Trasa kończy się na terenie czynnego kamieniołomu Dubie. A skoro jest czynny, to spotkacie tam podnoszącą nieco poziom adrenaliny tabliczkę z ostrzeżeniem „strefa rozrzutu”. Wycieczka czerwonym szlakiem niestety nie nadaje się na spacer z wózkiem – pierwszy odcinek jest dość mocno pod górę, a na trasie kamienie i wertepy. Gdy planujecie wycieczkę z dzieckiem już chodzącym, maluch z łatwością sobie poradzi.
Dolina Racławki zachwyca o każdej porze roku. Wiosną pełno tu kwiatów i soczystej zieleni, latem można odetchnąć od upałów w cieniu rozłożystych drzew, jesienią pięknie będzie się czerwienić bukowym lasem, a zimą to idealne miejsce na spacer z saneczkami.
MAŁOPOLSKI APETYT
106
MAŁOPOLSKI APETYT
107
MAŁOPOLSKI APETYT
108
MAŁOPOLSKI APETYT
109
MAŁOPOLSKI APETYT
110
MAŁOPOLSKI APETYT
111
MAŁOPOLSKI APETYT
112
MAŁOPOLSKI APETYT
113
MAŁOPOLSKI APETYT
114
MAŁOPOLSKI APETYT
115
MAŁOPOLSKI APETYT
116
MAŁOPOLSKI APETYT
117
MAŁOPOLSKI APETYT
FB.COM/MAGAZYN.APETYT
118
MAGAZYNAPETYT.PL