4 minute read
Wyrzucić czy przytulić?
O OCZEKIWANIACH...
Jarek Brzeżycki Czy potrafi my żyć bez oczekiwań wobec naszego życia, naszego losu, naszych bliskich, znajomych, współpracowników? Czym są te oczekiwania, do czego są nam potrzebne, jak kształtują nas i naszą rzeczywistość? Czy potrafi my wyobrazić sobie życie bez oczekiwań?
Advertisement
Czy oczekiwania towarzyszą nam od początku życia, czy tak się do nich przyzwyczailiśmy, że nie potrafi my sobie wyobrazić sytuacji, iż moglibyśmy ich nie mieć? Gdy rodzimy się malutcy i nadzy, to czy naszym oczekiwaniem jest znaleźć się natychmiast z powrotem w tym ciemnym, ciepłym i otulającym brzuchu naszej mamy? W miejscu znanym nam od początku pojawienia się uczuć i myśli, całkowicie bezpiecznym, w którym najważniejszym dźwiękiem jest bicie jej serca. Zaraz potem jej czułe słowa kierowane do nas nieustannie od momentu, w którym zorientuje się, że ktoś rośnie w jej ciele. Czuły dotyk głaskania rosnącego brzucha, pod którego ochronną warstwą znaleźliśmy swoje miejsce. Mamy wszystko co potrzebne, aby spokojnie rosnąć i rozwijać się i nie sądzę, abyśmy przez te dziewięć miesięcy mieli jakiekolwiek oczekiwania. A jak jest w drugą stronę? Nam, tym dorosłym, oczekującym narodzin naszego dziecka już nie jest tak łatwo. W głowie kłębią się przeróżne myśli, obawy, wyobrażenia. Jesteśmy pełni oczekiwań wobec naszego potomka, choć w większości nie spędzają nam one snu z powiek. Może z wyjątkiem jednego, choć nie jest skierowane wprost do tej małej osóbki, raczej dotyczy całego procesu. Żeby rosło spokojnie, bez zakłóceń i urodziło się wtedy, kiedy powinno się urodzić. Kiedy już znajdziemy się na powierzchni, zaczynamy się kontaktować, przekazywać jakieś informacje w języku najpierw zrozumiałym tylko dla najbliższych,
aby stopniowo dojść do ogólnie dostępnego standardu komunikacji, dzięki któremu będziemy mogli całkiem swobodnie wyrażać swoje oczekiwania i niestety odbierać takowe od innych. Powoli zaczną wypełniać nasze życie i kształtować je coraz bardziej i bardziej, bo też w miarę jak będą spełniane przez nas i dla nas, pojawiać się będą kolejne, coraz większe, bardziej wyszukane i „ambitniejsze”. Taka niekończąca się historia tkana nieustannie przez nas i przez innych.
Czy oczekiwania pomagają nam w życiu, czy raczej przeszkadzają? Czy potrafilibyśmy funkcjonować bez oczekiwań? Czy takie życie jest w ogóle możliwe? Pytanie z rodzaju retorycznych, ponieważ współczesny świat oparty jest na wzajemnych oczekiwaniach. Dla wielu osób są one niezbędnym napędem rozwoju, integralnym elementem ambicji i osiągania wyznaczonych sobie lub innym celów. Zatem można by z góry odrzucić pomysł braku oczekiwań jako niemożliwy do zrealizowania.
A może jednak? A może dałoby się? Akceptując rzeczywistość taką, jaka jest. Znajdując radość w byciu tu i teraz, zamiast nieustannego planowania, wybiegania w przyszłość o dzień, tydzień, kilka lat. Żyjąc bez oczekiwań. Bez oczekiwań to nie musi znaczyć bezczynnie, bezmyślnie, bez energii. Możemy robić to, co lubimy, zarabiać w ten sposób na swoje potrzeby, zaspokajać je i czuć radość z dobrze wykonanej pracy. Życie bez oczekiwań może być pełne radości i zaskakujących zdarzeń. Zaskakujących tym bardziej, bo zupełnie nieoczekiwanych. Pewnego roku pojawiła się możliwość pracy przy konserwacji starej i pięknej księgi, pracy ciekawej i nietypowej. Przekazałem swoje propozycje i z niecierpliwością czekałem na odzew, wiedząc, że przedstawiony przeze mnie plan zyskał aprobatę inwestora. Moje oczekiwania były niezmierzone, cały żyłem nadzieją, że będę mógł zająć się restauracją tego starodruku. Ja czekałem, a telefon milczał. Pamiętam to wczesnojesienne popołudnie, kiedy z lekkim żalem pożegnałem swoje oczekiwania i w pełni zaakceptowałem fakt, iż na pewno temat został zamknięty bez mojego udziału. Był to rodzaj oczyszczenia, uwolnienia się od jakiegoś ciężaru. Naprawdę poczułem się lekko i swobodnie. Tym większa była moja radość, kiedy następnego dnia zadzwonił telefon z propozycją wykonania tej konserwacji. Wiem, że może to zostać uznane za nadużycie, ale poczułem wtedy, byłem pewien, że pożegnane przeze mnie oczekiwanie uwolniło przestrzeń dla ciekawej pracy.
Jak wiele rzeczy blokujemy swoimi oczekiwaniami, ile niewykorzystanych możliwości mijamy obojętnie, zapatrzeni i zasłuchani w swoje chęci? Jak bardzo ograniczamy rozwój naszych kochanych dzieci, oczekując od nich urzeczywistnienia niezrealizowanych przez nas planów i marzeń? Jak często nie zauważamy ludzi, których chętnie byśmy poznali, ponieważ szukamy innych, tych którzy odpowiadają naszym obecnym wyobrażeniom, planom i oczekiwaniom? Jak często zajmujemy się czymś, co nie przynosi nam żadnej satysfakcji i radości, ponieważ odpowiadamy na oczekiwania innych ludzi? Może potrzebujemy oczekiwań do tego, aby czuć się bezpiecznie w zaplanowanej i określonej rzeczywistości? Bo wtedy niewiele nas może zaskoczyć. Nasze życie będzie realizowało nasz plan. Przynajmniej takie mamy przekonanie, które może być tylko złudzeniem.
Dlaczego tak się dzieje? Czy jesteśmy niewolnikami nieustannie pojawiających się w naszym życiu oczekiwań? Czy nie byłoby lepiej dla nas i dla innych, gdybyśmy żyli zgodnie z naszą energią, tą jedyną i niepowtarzalną? Energią żywiołu dla perkusisty, energią radości przekazywania wiedzy dla nauczyciela, energią uzdrawiania dla lekarza. Energią spokoju, dla znanego z popularnego niegdyś dowcipu flegmatycznego opiekuna żółwi w ogrodzie zoologicznym, któremu wciąż uciekali podopieczni. A może to tylko takie marzenia, nieżyciowe podejście do codzienności wymagającej i pracowitej? A może jednak nie?
Przyznam się Państwu do mojego obecnego oczekiwania, ale proszę nikomu nie powtarzać, bo to bardzo intymna sprawa. Może to moje oczekiwanie nie do końca pasuje do tych opisywanych powyżej, bo nie wiąże się z żadnymi warunkami, cechami i wymaganiami ani wobec siebie, ani tym bardziej wobec oczekiwanej. Moje obecne oczekiwanie, to takie zwykłe, cierpliwe czekanie na przybycie pewnej niezwykłej osóbki. To niezwykle radosne czekanie bez oczekiwań.
Każdy krok niesie pokój Blask czerwonego słońca to moje serce Każdy kwiat uśmiecha się ze mną Jak świeża jest zieleń roślin Jak chłodny jest powiew wiatru Każdy krok niesie pokój Bezkresną drogę przemienia w radość.
Thich Nhat Hanh, Każdy krok niesie pokój