Nr 11 (39), LISTOPAD 2015 r. Nakład 12 000 szt. ISSN 2299-5781 EGZEMPLARZ BEZPŁATNY
R E K L A M A
KREDYT KONSOLIDACYJNY
R E K L A M A
Sprawd Sprawdź, dź, jjak ak p prosto rosto pom pomożemy możemy C Cii żar zb byt wysokich rat! zdjąć cięż ciężar zbyt . uporządkowana sytuacja kredytowa
. jedna rata zamiast kilku
. masz możliwość otrzymania dodatkowej gotówki na dowolny cel
. spłatę możesz rozłożyć nawet na 10 lat
Przenosić i łączyć możesz kredyty ratalne, gotówkowe, samochodowe oraz mieszkaniowe o łącznej wartości od 5 000 zł do 200 000 zł! Adamczuk Serwis Finansowy działa jako pośrednik kredytowy następujących banków: Alior Bank S.A., BPH S.A., Getin Noble Bank S.A., FM Bank PBP S.A., Bank Pocztowy S.A., Plus Bank S.A.,TF Bank AB, Ferratum Bank Ltd, BZ WBK S.A. Jesteśmy także pośrednikiem firm pożyczkowych: Aasa Polska S.A., Axcess Financial Poland Sp. z o.o., SMS Invest Spółka z o. o., SMS Kredyt Sp.j., Net Credit Sp. z o.o., Regita Sp. z o.o., Vivus Finance Financ Sp. z o.o., Zaplo Sp. z o.o., TAKTO Sp. z o.o. s.j., Optima Sp z o.o., Fundusz Mikro Sp. z o.o. oraz APRO Financial Poland Sp. S z o.o. W zakresie umów ze współpracującymi bankami i firmami pożyczkowymi Adamczuk Serwis Finansowy jjest umocowany do: przedstawiania oferty kredytowej/pożyczkowej; przetwarzania danych, informacji i dokument dokumentów dotyczących osób ubiegających się o kredyt/pożyczkę oraz przekazywania im informacji i dokumentów kredytowych; (w niektórych przypadkach) podpisywania umów kredytu/pożyczki i/lub wypłaty kwoty kredytu/pożyczki kredytu/pożyczk na podstawie otrzymanych pełnomocnictw; wyjaśniania przyczyn braku spłaty kredytu/pożyczki.
Zap Zapraszamy placówek: do naszych n Siedlce ul. Piłsudskiego 10 Sied 25 644 70 29 tel. 2 kom. 504 252 000 kom
Odwiedź nas w internecie i przekonaj się, co jeszcze możemy Ci zaoferować:
www.asf.com.pl
Sokołów Podlaski Sok 3 ul. Wilczyńskiego W 25 781 21 15 tel. 2 kom. 501 339 700 kom Węgrów ul. Kościuszki 1 Węg 25 792 00 16 tel. 2 kom. 509 777 705
3
facebook: Prestiż Magazyn Lokalny
WSTĘP NIAK Marcin Mazurek
D
zieje się w polityce. Zarówno tej dużej jak i małej. W dużej władzę objęła jedna partia i zaczyna wrzeć. Zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości dumnie zadzierają głowy, kiedy przeciwnicy szukają sposobów jak nowo wybraną władzę zdyskredytować. Tylko czy przy obecnym układzie sił te poczynania przyniosą jakiś skutek? Jedno jest pewne, media będą miały o czym mówić. A na lokalnym podwórku podobna sytuacja. W radzie miasta koalicja większościowa, z którą prezydent rządzi niepodzielnie. I tylko co jakiś czas słychać utyskiwania opozycji. Jednym z elementów demokracji jest podział na naszych i opozycję. I nie jest czymś złym gdy jedni drugim patrzą na ręce. Ostatnimi czasy można odnieść wrażenie, że to patrzenie jest jedynie pustym gestem dla rządzących, którzy nic sobie z tego nie robią. To tylko gra polityczna. Ale jeśli ta gra dzieje się kosztem zwykłego obywatela to już nie jest w porządku. Na razie mieszkańcy nie wyrażają głośno opinii czy dobrych czy złych. Wydaje się, że nie odczuwają bezpośrednio skutków gry politycznej. Mimo to zgłaszane przez opozycję kontrowersje wyglądają dość dziwnie. Panowie i Panie rządzący zarówno na dużej jak i małej scenie politycznej, aby Wasze przepychanki polityczne nie przysłoniły Wam nas zwykłych ludzi i naszych potrzeb. W ręce czytelników oddajemy kolejny numer magazynu PRESTIŻ. Liczymy, że będzie dobrym towarzyszem i panaceum na nudę w długie jesienne wieczory. W listopadowym wydaniu naszego miesięcznika przedstawiamy kolejnych wyjątkowych i ciekawych ludzi. Pokazujemy ciekawe miejsca i sposoby jak urozmaicić rutynę życia. W imieniu redakcji życzę wszystkim dobrej lektury.
S I E D L C E
M A G A Z Y N
L O K A L N Y
S O K O Ł Ó W
P O D L A S K I
Ł O S I C E
Adres Redakcji: ul. Wyszyńskiego 33/51, 08-110 Siedlce e-mail: kontakt@agencjaprestige.com.pl Redaktor Naczelny: Marcin Mazurek kom. 797 709 094 e-mail: marcin@agencjaprestige.com.pl Dyrektor Handlowy: Konrad Czarnocki kom. 797 709 091 e-mail: konrad@agencjaprestige.com.pl Doradcy ds. Sprzedaży: Emilia Trębicka kom. 797 709 092 e-mail: emilia@agencjaprestige.com.pl Grafika skład: Artur Kościesza kom. 513 979 909 e-mail: artur@agencjaprestige.com.pl Dawid Jaworski kom. 797 709 093 e-mail: dawid@agencjaprestige.com.pl Kinga Mędrzejewska kom. 798 404 161 e-mail: kinga@agencjaprestige.com.pl Współpraca: dr Rafał Dmowski, dr hab. Adam Bobryk, Piotr Ługowski, Agnieszka Buczek, Olga Mędrzejewska, Paweł Truszkowski Korekta: Aleksandra Wierzchowska Zdjęcie na okładkę: Marcin Mazurek Druk:
Wydawca:
Nakład: 12 000 egz. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam i materiałów promocyjnych, jednocześnie zastrzega sobie prawo do redagowania nadesłanych tekstów. PRESTIŻ Magazyn Lokalny jest bezpłatny. Sprzedaż magazynu jest zabroniona. Numer konta: Bank PEKAO S.A. o/Siedlce 09 1240 2685 1111 0010 4644 7932
www.facebook.com PrestizMagazynLokalny
www.prestizmagazynlokalny.pl
4
www.prestizmagazynlokalny.pl
KONTROWERSJE WSAMORZĄDZIE
Marcin Mazurek
||
URZĄD MIASTA SIEDLCE WYSTAWIŁ NA SPRZEDAŻ DZIAŁKĘ. KUPIŁO JĄ PRZEDSIĘBIORSTWO ENERGETYKI CIEPLNEJ, CZYLI SPÓŁKA MIEJSKA. PREZES PEC DOSTAŁ NAGRODĘ ZA 2014 ROK. TO OBURZA OPONENTÓW WŁADZ MIASTA. SAMORZĄDOWCY NIE WIDZĄ W TYM NIC DZIWNEGO.
D
ziałkę położoną przy ul. Jana Pawła II vis a vis stadionu miejskiego, miasto na sprzedaż wystawiało kilka razy. Nie zainteresował się nią nikt, dopóki oferty nie złożył siedlecki PEC. Swojego zdziwienia sytuacją nie kryje radny Andrzej Sitnik, który jeszcze w czasie kampanii przed wyborami samorządowymi zapowiadał, że zrobi wszystko, aby polityka działalności siedleckiego urzędu była jasna i przejrzysta. – W tamtym roku kontrowersyjna umowa z Magellanem, aby ratować stołki, w tym roku dochodzi do tego, że spółka miejska czyli miasto sprzedaje miastu teren. To dla mnie bardzo dziwna sytuacja – mówi Andrzej Sitnik. Czy pieniądze na zakup działki pochodziły z budżetu PEC czy z kasy podatników czy z kredytu interesowało radnego Sitnika, FOT. MARCIN MAZUREK
facebook: Prestiż Magazyn Lokalny
który zgłosił takie pytanie na sesję rady miasta. – Zawsze jak są sprawy kontrowersyjne, chcę aby wszyscy mogli poznać przyczyny takich a nie innych zachowań obecnej władzy. Należy się to przede wszystkim mieszkańcom, aby znali prawdę. Złożyłem więc wniosek, abyśmy się o tym dowiedzieli. Chciałem omówić to na posiedzeniu komisji, niestety dwukrotnie nie pojawił się przedstawiciel PEC, a w imieniu kupującego zabrał głos prezydent Wojciech Kudelski. Prezydent udowadniał, że zrobił dobry interes. Pamiętajmy, że Wojciech Kudelski, był sprzedającym.
poprzedni rok w kwocie 47 tys. zł. Mam pytanie do mieszkańców Siedlec. Kto chciałby zarabiać rocznie taką kwotę? Przypomnę, że mowa o 47 tysiącach złotych. To oburza, bo nie mamy pieniędzy na inwestycje, ciągle słyszymy o fatalnej sytuacji finansowej w mieście a tu nagle dla prezesa, który kupuje tereny od miasta prezydent przyznaje nagrodę. Czy jest to uczciwe w stosunku do mieszkańców? – zastanawia się Sitnik. Prezes PEC w 2014 roku musiał na nagrodę w jakiś sposób zasłużyć. Tu Andrzej Sitnik nie jest w stanie nic powiedzieć, bo jak mówi wyjątkowo trudno jest uzyskać
Trudno mi było uwierzyć w przedstawione argumenty, dlatego chciałem dyskusji na sesji. Mój wniosek głosami radnych koalicji został odrzucony. Nie wiem w jakim celu spółka miejska przystępuje do licytacji i chce zakupić działkę za ponad 13 mln zł. – zastanawia się radny Sitnik. Na kolejne pytanie Andrzej Sitnik otrzymał odpowiedź. Chodziło o nagrodę dla prezesa PEC. – Dowiedziałem się, że prezydent przyznał taką nagrodę za
informacje od władz miasta. – Radny Mariusz Dobijański od lat chce dowiedzieć się o sytuację turbin, na które wydano dziesiątki milionów złotych. - To również niejasna sytuacja. Czy były kupione sprawne czy nie, czy były remontowane. Okazuje się, że mamy taką demokrację, że w Siedlcach radny nie może uzyskać informacji. Radni koalicji nie chcieli się tego dowiedzieć w formie debaty na sesji, a radny Dobijański aby
R E K L A M A
R E K L A M A
FOT. MARCIN MAZUREK
R E K L A M A
6
www.prestizmagazynlokalny.pl
dowiedzieć się szczegółów musiał wcześniej podpisać zobowiązanie, że nigdy i nikomu w żaden sposób nie udzieli
takiego prawa. A jak są to pytania, które jak widzimy na przykładzie PEC, są bardzo niekorzystne dla obecnej władzy, to wcześniej każe się radnemu podpisać zobowiązanie, a tu chodzi w stu procentach o spółkę miejską – dodaje. O komentarz tej sprawy poprosiliśmy rzecznika prasowego siedleckiego magistratu. Paweł Mazurkiewicz potwierdził fakt, że PEC wylicytował działkę. Jednocześnie nie widzi nic dziwnego w tym, że spółka miejska kupuje od miasta teren. – To jest normalny obrót nieruchomościami, normalne realia handlowe gdzie jest przedmiot sprzedaży w postaci działki i są podmioty zainteresowane kupnem. Kupiła to miejska spółka i nie ma w tym nic dziwnego, bo prowadzi ona działalność inwestycyjną i może nabywać nieruchomości – wyjaśnia. Czy nagroda dla prezesa PEC to uznanie za kupno działki? – Nie widzę tu związku, bo nagroda jest częścią umowy o pracę jaką prezes ma zawartą z przedsiębiorstwem, przysługuje mu ona w ramach prawa. Za 2014 rok była ona w wysokości trzech miesięcznych wynagrodzeń. Jeśli mówimy o nagrodzie to trzeba tu podkreślić duże osiągnięcia Przedsiębiorstwa Energetycznego. Inwestycje z ubiegłego roku to m.in.
zmodernizowana cała sieć przesyłowa w ciągu ulicy 3-maja, wybudowana ścieżka rowerowa, podłączono wielu nowych odbiorców, także wyniki finansowe spółki są bardzo dobre i myślę, że to w tym kontekście było rozpatrywane przyznanie nagrody. Nie ma to żadnego związku z nabyciem nieruchomości od miasta – kwituje Paweł Mazurkiewicz. Rodzi się pytanie, skoro sytuacja finansowa miasta nie jest najlepsza to czy stać miasto, żeby przyznawać nagrody? Czy nie istnieje taka możliwość, żeby w imię wyższych celów zawrzeć porozumienie i przynajmniej na jakiś czas zawiesić wypłacanie nagród? - To nie miasto daje nagrodę, tylko spółka. Stosunek pracy prezesa jest z firmą a nie z urzędem. To zgromadzenie wspólników, a wiemy o tym, że jedynym właścicielem PEC jest miasto Siedlce, decyduje o przyznaniu nagrody, natomiast dalej rada nadzorcza proceduje biorąc pod uwagę przede wszystkim wyniki jakie osiąga spółka i przyznaje nagrodę, która finansowana jest nie z pieniędzy miejskich z budżetu, tylko z pieniędzy wypracowanych przez spółkę – wyjaśnia Mazurkiewicz. Z prezesem PEC do momentu wysłania magazynu do drukarni nie udało się nam skontaktować.
FOT. MARCIN MAZUREK
takiej informacji – zdradza Andrzej Sitnik. Mariusz Dobijański potwierdził, że jest to prawda. – Czy to jeszcze Białoruś czy już Korea Północna? – pyta retorycznie Andrzej Sitnik. – Radny nie może zadawać pytań na sesji rady miasta według zmienionego statutu, ale koalicja jest szczęśliwa. Pytania można kierować jedynie w formie pisemnej, 24 godziny przed sesją, potem już nie ma
FOT. MARCIN MAZUREK
R E K L A M A
R E K L A M A
PROMOCJA OBOWIĄZUJE DO 31 GRUDNIA 2015 r. (Promocje nie łacza się)
PROFESJONALNE ŚRODKI CZYSTOŚCI FIRMY
24
99
1L 0,75 L
31,28
1L
1L
0,75 L 0,75 L
Zestaw dwóch perfumowanych płynów:
1 L - TopEfekt Perfume do mycia PODŁÓG 0,75 L - Office Clean do mycia MEBLI w 3 zapachach - Alure, Madame, Amore
CENY PODANE BRUTTO
SIEDLCE ul. SOKOŁOWSKA 157 www.fil-mag.pl
tel. 608 402 232, 604 946 940
GODZINY OTWARCIA pn. - pt. 900 - 1700 sob. 1000 - 1500
7
facebook: Prestiż Magazyn Lokalny
MINI ELEKTROWNIA W KIESZENI
P R O M O C J A
||
WIELU UŻYTKOWNIKOM TELEFONÓW KOMÓRKOWYCH ZDARZYŁO SIĘ, ŻE BATERIA W TELEFONIE ROZŁADOWAŁA SIĘ W NAJMNIEJ OCZEKIWANYM MOMENCIE I NIE BYŁO MOŻLIWOŚCI PODŁĄCZENIA SIĘ POD SIEĆ ENERGETYCZNĄ. W DZISIEJSZYCH CZASACH OZNACZA TO KOMPLETNY BRAK KONTAKTU ZE ŚWIATEM. NA SZCZĘŚCIE ISTNIEJE SPOSÓB, ABY UNIKNĄĆ NIEPRZEWIDZIANYCH TRUDNOŚCI. NAZYWA SIĘ POWERBANK.
C
Marcin Mazurek
zym właściwie jest powerbank? Najprościej rzecz ujmując, to bateria, która może być wykorzystana do zasilenia sprzętu wymagającego doładowania. Jak każda bateria, także powerbank ma określoną pojemność. Dlatego zanim zdecydujemy się na zakup urządzenia, warto zastanowić się, do czego będzie najczęściej wykorzystywany. Najlepiej aby pojemność powerbanku nie była mniejsza od pojemości urządzenia, które chcemy ładować. Jeśli oczekujemy, że powerbank jedynie ma podtrzymać telefon przy życiu na kolejne kilkadziesiąt procent, wówczas wystarczy model z baterią 2500 mAh. W każdym innym przypadku należy wybrać modele powyżej 7000 mAh. Czy cena ma wpływ na jakość urządzenia? W tym przypadku odpowiedź jest jedna: oczywiście, że ma. Można kupić dostępne na rynku modele produkcji chińskiej, jednak nie należy oczekiwać, że spełnią nasze oczekiwania wobec wydajności i długiej żywotności. Warto wydać więcej na sprawdzone i markowe sprzęty. Są co prawda nawet trzykrotnie droższe, ale w ostatecznym rozrachunku to się opłaca. Na rynku dostępnych jest wiele modeli z różnymi udogodnieniami. Może to być podwójne wyjście do ładowania, które docenią osoby chcące zasilać dwa urządzenia w jednym czasie; są też modele ze wskaźnikami poziomu naładowania. Z pewnością każdy znajdzie najlepszą dla siebie opcję. Powerbanki są dostępne w ofercie firmy PRESTIGE. Aby ją sprawdzić, najlepiej odwiedzić stronę internetową www.agencjaprestige.com.pl. R E K L A M A
8
www.prestizmagazynlokalny.pl
ŁOSOŚ W SZAMPANIE Z MARYNOWANYMI OGÓRKAMI
Marcin Mazurek, Marcin Brodzik
Ł
osoś to zdrowe i szlachetne mięso. Charakteryzuje się wyrazistym smakiem. Ryba ma mało ości co sprawia, że jest dość łatwa i wdzięczna w przygotowaniu nawet dla osoby, która nie jest zawodowym kucharzem. Przygotowując potrawę z łososia należy pamiętać aby nie poddawać ryby zbyt długiej obróbce termicznej, w ten sposób wysuszymy mięso co negatywnie odbije się na walorach smakowych i estetycznych – przypomina szef kuchni Marcin Brodzik. Łosoś gotowany w szampanie to świetna przystawka na przyjęcie. Można podawać go z majonezem cytrynowym.
PORCJA DLA 4 OSÓB 0,5 kg. filetu z łososia ze skórą 1 cebula 1 cytryna 1 łodyga selera naciowego 1/ 4 kopru włoskiego 0,5 pęczka natki pietruszki 2 liście laurowe 250 ml. Szampana 350 ml. Wody
OGÓRKI MARYNOWANE 2 szalotki 1 duży ogórek 20 g. drobnej soli morskiej 200 g. cukru 200 ml.białego octu winnego 0,5 łyżki ziaren gorczycy 0,5 łyżki ziaren kolendry 5 ziaren czarnego pieprzu 2 liście laurowe
MAJONEZ CYTRYNOWY 5 łyżek majonezu 1 łyżka soku z cytryny Szczypta kurkumy
FOT. KONRAD CZARNOCKI
WYKONANIE MAJONEZU Majonez, sok z cytryny i kurkumę mieszamy w naczyniu do czasu dokładnego połączenia wszystkich składników. Wkładamy do lodówki. PRZYGOTOWANIE OGÓRKÓW Ostrym nożem lub szatkownicą pokroić ogórka i szalotkę. Ułożyć na durszlaku, posypać solą i odstawić . Po godzinie wycisnąć z warzyw jak najwięcej soku. W garnku zagotować ocet z cukrem, przyprawami i liściem laurowym. Mieszać do rozpuszczenia cukru. Dodać osuszone warzywa i gotować przez 1 minutę na małym ogniu. Zdjąć z ognia i odstawić na 15 minut a następnie odcedzić.
Lekko opłukać łososia i osuszyć go kuchennym ręcznikiem. Nie zdejmować skóry. Cebulę, cytrynę i selera pokroić na plasterki, przełożyć do garnka oraz dodać natkę pietruszki, koper włoski i liście laurowe .Zalać szampanem i wodą, zagotować zmniejszając płomień i gotować na małym ogniu przez 10 minut. Ułożyć łososia na warzywach , ponownie zagotować i gotować przez 10 minut. Zdjąć garnek z ognia, pozostawiając w nim łososia żeby ostygł we własnym wywarze. Następnie wyjąć go z naczynia, obrać ze skóry. Delikatnie pokroić na mniejsze kawałki i ułożyć na talerzu wraz z ogórkami marynowanymi i majonezem cytrynowym. R E K L A M A
FOT. KONRAD CZARNOCKI
9
facebook: Prestiż Magazyn Lokalny
BABCINE KONFITURY
Marcin Mazurek
||
MAJĄ ZAPACH LATA,WYBORNIE SMAKUJĄ I W ZIMOWE DNI SĄ IDEALNE NA POPRAWĘ HUMORU. KONFITURY, NAJLEPIEJ PRZYGOTOWANE WEDŁUG STARYCH, SPRAWDZONYCH PRZEPISÓW, POWINNY NA STAŁE ZAGOŚCIĆ W NASZYCH SPIŻARNIACH.
O
FOT. © DEPOSITPHOTOS
konfiturach mówi się, że to zamknięte w słoiku słońce. Coś w tym jest, bo próbując przygotowanych latem przetworów, nie można oprzeć się wrażeniu otaczającej nas atmosfery letnich miesięcy. Truskawkowe, malinowe, porzeczkowe – lista smaków jest długa, każdy z pewnością znajdzie wyjątkowy i najlepszy dla siebie. Według przepisów naszych babć konfitury się smaży. Nie gotuje, nie dusi, ale smaży. Najlepsze konfitury przygotowywane są z najlepszych owoców. Oczywiście muszą być one świeże, bez żadnych przebarwień i nadgniłych miejsc. Aby zachować naturalny smak owoców, znawcy tematu używają czystego cukru,
bez dodatku pektyny. Cukier żelujący znacznie przyspiesza proces przygotowania konfitury, jednak zyskując czas, tracimy ten niepowtarzalny smak. Dla niektórych smażenie konfitur to rytuał, któremu poświęcają np. cały weekend. I choć samo smażenie trwa kilka godzin, to wszystkie przygotowania zajmują dwa dni. Warto przypomnieć, że klasyczne konfitury mają tylko dwa składniki: owoce i cukier. Jednak pyszne są także konfitury z dodatkami aromatycznych przypraw, alkoholi, syropów smakowych czy innych owoców. To od naszych upodobań i gustu zależy, na jakie dodatki się zdecydujemy. Dla przykładu można połączyć truskawki z cytryną i cynamonem, truskawki z rumem czy z czekoladą i dodatkiem mięty. Konfitury oprócz tego, że świetnie smakują, mają też walory zdrowotne. Te cechy łatwo jednak gdzieś zagubić. Jeśli decydujemy się na zakup konfitur, sprawdźmy wcześniej skład. Najlepiej wybierać te, w których jest jak najwięcej owoców i najwyżej 30 proc. cukru. Najlepiej więc zrobić je samemu, dawkując ilość cukru tak, żeby dogodzić kubkom smakowym i jednocześnie zadbać o spokój sumienia. Wtedy też można mieć całkowitą pewność co do składu i jakości składników. Konfitury przygotowywane w domu nie zawierają żadnych dodatków chemicznych, polepszaczy smaku i konserwantów. To istotne zwłaszcza wtedy, kiedy zwracamy uwagę na to, jak się odżywiamy i czy ważne jest dla nas menu wolne od dodatków chemicznych. Warto pamiętać, że konfitury zawierają witaminy i przeciwutleniacze, które pochodzą właśnie z owoców, dlatego powinniśmy z uwagą podchodzić do jakości owoców używanych do smażenia konfitur. Nieraz możemy się przekonać, że to, co gotowali nasi przodkowie i co opierało się na tradycyjnych recepturach, dziś przeżywa renesans. Pod hasłami „naturalne”, „ekologiczne” czy „domowe” często kryją się właśnie babcine przepisy. Dodatkową korzyścią powrotu do tradycji kulinarnych jest obniżenie budżetu przeznaczanego na zakupy spożywcze. Można pokusić się o krótkie podsumowanie, że serwowana dzisiaj dawna kuchnia jest smaczna, zdrowa i tania. A o to przecież chodzi.
R E K L A M A
10
www.prestizmagazynlokalny.pl
I CO TERAZ?
Marcin Mazurek
||
TO PYTANIE ZADAJĄ SOBIE WSZYSCY ZAINTERESOWANI LOSAMI POLSKI. OD DZIENNIKARZY PO ZWYKŁYCH SZARYCH LUDZI. WYNIKI WYBORÓW JEDNYCH CIESZĄ, INNYCH ZATRWAŻAJĄ. CO O NOWEJ POLITYCZNEJ RZECZYWISTOŚCI MÓWIĄ MIESZKAŃCY NASZEGO REGIONU, JAK KOMENTUJĄ SYTUACJĘ SPECJALIŚCI?
T
rudno jest przewidzieć wynik wyborów, choć dziś można powiedzieć, że wielu to się udało. Ci, którzy uważnie obserwowali scenę polityczną, mogli się spodziewać zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości. Jednak czy skala tego sukcesu była do przewidzenia? Dziś to już nieistotne. Zapytaliśmy mieszkańców regionu o to, jak oceniają nową rzeczywistość po wyborach. – Zobaczymy jak będzie, może i lepiej. Na pewno nie ma sensu oczekiwać natychmiastowych i radykalnych zmian. Wszystko musi potrwać – mówi Mirosław, siedlczanin prowadzący małą rodzinną firmę. – Będzie ciężko w różnych dziedzinach. Rządy PiS-u z pewnością doprowadzą do ograniczenia swobód obyczajowych, pojawią się nowe zakazy i nakazy, narzucanie sposobu myślenia – podsumowuje Grzegorz student wyższej uczelni. Wśród głosów podsumowujących wybory parlamentarne nie brakuje pełnych nadziei. – Ja choć nie głosowałam na PiS, uważam, że dobrze się stało. Ludzie potrzebowali zmian i te zmiany nastały, w sejmie pojawiły się nowe partie, a to z pewnością odświeży życie polityczne w kraju – podsumowuje Anita,
RYS. PAWEŁ TRUSZKOWSKI
R E K L A M A
studentka wyższej uczelni. – Wierzę, że będzie lepiej. Bo gorzej rządzić niż PO już chyba się nie da. Wierzę, że wiele rzeczy zmieni się na lepsze. Oby tylko wszystkie, no może większość, patrząc realnie, obietnic zostało spełnionych – stwierdza Ilona, pracownik instytucji budżetowej. Wśród ankietowanych zdarzały się głosy o skrajnym podejściu do sprawy, jedni stali na granicy rozpaczy, inni nie kryli ogromnego szczęścia. Większość pytanych, niezależnie od przekonań politycznych, twierdzi, że nowo wybranej władzy trzeba dać szansę. Jeśli się nie sprawdzi, najpóźniej za 4 lata można ją zmienić. – Jeśli nie zostaną spełnione wszystkie obietnice, to nie będą to 4 lata: nie wystarczy pieniędzy, rząd poda się do dymisji i znowu będzie zmiana na scenie politycznej. Wiem, że to brzmi pesymistycznie, ale zawsze wolę podchodzić do życia realnie, niż żyć mrzonkami i obietnicami – mówi właściciel jednej z firm działającej w Siedlcach. Jak na wynik wyborów spoglądają eksperci? Wygrał PiS, ale euforii ani dramatu nie ma – stwierdza dr Cezary Kalita, filozof polityki z Instytutu Nauk Społecznych i Bezpieczeństwa Uniwersytetu Przyrodniczo Humanistycznego w Siedlcach.
11
facebook: Prestiż Magazyn Lokalny
– Mamy za to do czynienia z całą masą obietnic, które są bardzo kosztowne. To, co dobrze brzmi w propagandzie wyborczej, w analizie matematycznej budżetu się nie bilansuje. Hasła mogą przynieść zwycięstwo: 500 złotych na dziecko, podwyższenie kwoty wolnej od podatku. Ale inaczej je głosi opozycja, a inaczej rządzący. A rządzenie wcale nie jest łatwe. Natomiast bycie w opozycji to dla polityka wprost wymarzone zajecie (zwłaszcza dla posła). Pewnie działacze Platformy się w duchu zastanawiają:
„Dlaczego tak późno oddaliśmy władzę? W końcu można przecież narzekać, krytykować i za nic nie odpowiadać.” A PiS dalej brnie w retorykę wyborczą, np. hasłem likwidacji gimnazjów i drażni nauczycieli, budząc obawy o utratę pracy. A wybory się skończyły i trzeba się wziąć do roboty, a nie narzekać na poprzedników (nawyk jeszcze z opozycji), ponieważ to już nikogo nie obchodzi. Nie każdy nadaje się na polityka, ale rządzący niech pamiętają, że każdy potrafi ocenić polityka (Perykles). A werdykt R E K L A M A
często jest okrutny. Przekonała się o tym lewica, która została usunięta z sejmu. Nie udała się sztuczka z „przykryciem” przez młodych Millera i Palikota. Jeśli jednak miała ona wyglądać tak jak dotąd to lepiej, że zniknęła. Trzeba ją zbudować od początku, a nie będzie to takie łatwe. Socjalne postulaty lewicowe realizuje PiS, a postulaty kulturowo-ideologiczne Platforma. Jak między nimi ma się odnaleźć lewica? A przecież musi się odróżniać. Do polityki znowu wracają emocje – podsumowuje dr Cezary Kalita.
12
www.prestizmagazynlokalny.pl
PIOTR BAŁTROCZYK – W SIEDLCACH MAM PRZYJACIÓŁ
Marcin Mazurek
||
NA SCENIE JEST USZCZYPLIWY WOBEC OSÓB MŁODSZYCH OD SIEBIE, JEDNAK WSZELKIE UWAGI I DOCINKI UBIERA W ŻART. NIE STRONI TEŻ OD ŻARTÓW ZE STARSZYCH KOLEGÓW, ALE ROBI TO W TAK ROZBRAJAJĄCY SPOSÓB, ŻE TRUDNO SIĘ NA NIEGO GNIEWAĆ. DO SIEDLEC PRZYJEŻDŻA Z CHĘCIĄ, PRYWATNIE, BO MA TU PRZYJACIÓŁ.
P
iotr Bałtroczyk w Siedlcach nie czuje się obco. Wielokrotnie bywał i bywa tu nadal u Jurka Kobylińskiego, lidera i współzałożyciela zespołu Orkiestra Dni Naszych, z którym zna się od wielu lat. – Mamy podobne pasje, tak jak Jurek ja też kolekcjonuję gitary, tak jak on ja też gram i jeszcze kilka innych wspólnych zainteresowań mamy – zdradza Bałtroczyk. – Wiele lat temu Jurek i ODN nagrywali płytę w olsztyńskim studiu, odwiedzałem ich podczas sesji, a także spotykaliśmy się pomiędzy nagraniami. Stare dobre czasy, które w miarę możliwości kontynuujemy, odwiedzając się wzajemnie – dodaje. Opowieściami i anegdotami sypie jak z rękawa. Tylko ramy czasowe zmuszają go do kończenia recitali, które bardzo szybko przeradzają się w coś w rodzaju spotkania dobrych znajomych. Tym bardziej, że jak zaznacza Piotr Bałtroczyk, R E K L A M A
większość historii, które przytacza na scenie, działa się w rzeczywistości. – Wielu rzeczy, które się wydarzyły, najzwyczajniej w świecie nie pamiętam, ale jestem pewien, że 70 procent z nich to prawda. Dobrym przykładem może być to, że kiedy śmieję się z moich synów, z którymi mam bardzo dobry kontakt, można powiedzieć, że relacje przyjacielskie, nie jestem w stanie sobie przypomnieć, co się kiedyś tam wydarzyło. Oni oczywiście nie pozostają dłużni i śmieją się ze mnie, zaskakując różnymi historiami – mówi Piotr Bałtroczyk. Można powiedzieć, że poczucie humoru w rodzinie Bałtroczyków, kształtuje się z pokolenia na pokolenie. Satyryk wspomina swojego ojca jako człowieka, który potrafił wyrazić się celnie i jednocześnie z wrodzonym sobie dowcipem. Przez lata ściśle kojarzony ze sceną kabaretową, dziś sam przyznaje, że wycofał się z tej dziedziny.
– Kiedyś, rzeczywiście mocno się w to angażowałem, pomagałem młodszym, początkującym, zapraszając ich do moich telewizyjnych programów. Wiele kabaretów dzięki mnie miało możliwość pokazania się publicznie. Do dziś relacje między nami są dobre. Dzisiejsze kabarety na ogół mnie nie interesują, zrobiła się z tego taka biesiadna rozrywka. Jest kilka zespołów, które śledzę, to jest na pewno Hrabi, Kabaret Moralnego Niepokoju, staram się, o ile to możliwe, oglądać młodych standuperów. Bardzo cenię Abelarda Gizę, uważam, że to wielki talent i wielka estradowa osobowość – zdradza Piotr Bałtroczyk. W kabarecie nie szuka pustego śmiechu, od kabareciarzy oczekuje inteligencji i talentu. – Oglądam może trzy zespoły kabaretowe, na więcej szkoda mi czasu i życia i estetycznie jest to coś, co mi kompletnie nie odpowiada. To straszne, że niektórzy zrobili z tego, co pokazują, „kabaretopolo” – stwierdza.
R E K L A M A
T E K S T
13
S P O N S O R O W A N Y .
PORADNIA NEUROLOGOPEDYCZNA W MAZOWIECKIM SZPITALU WOJEWÓDZKIM W SIEDLCACH SP. Z O.O.
O
d października w Mazowieckim Szpitalu Wojewódzkim w Siedlcach Sp. z o.o. działa komercyjna Poradnia Neurologopedyczna. Aby skorzystać z usług poradni wystarczy zadzwonić pod nr telefonu 25 64 03 301 lub zgłosić się osobiście. Konsultacje prowadzi Anna Figat - neurologopeda, członek Polskiego Towarzystwa Logopedycznego, od 18 lat logopeda w poradniach i szpitalach, pracownik Mazowieckiego Szpitala Wojewódzkiego i współpracownik Uniwersytetu Przyrodniczo - Humanistycznego. Udzielane świadczenia obejmują konsultacje, diagnozę oraz terapię dzieci i osób dorosłych. Oferta logopedyczna dla dzieci obejmuje diagnozę i terapię mowy, w tym: wczesną interwencję logopedyczną, stymulowanie rozwoju aktywności werbalnej, korektę zaburzonych głosek, ocenę stanu aparatu R E K L A M A
artykulacyjnego (w tym wędzidełka podjęzykowego), ocenę stanu językowego i zachowań werbalnych u dziecka oraz wystawienie opinii o stanie zdrowia. Oferta logopedyczna dla dorosłych obejmuje rehabilitację mowy w przebiegu różnych chorób neurologicznych i procesów neurodegeneracyjnych m.in. Choroba Parkinsona, Ataksja móżdżkowo – rdzeniowa, Stwardnienie Rozsiane, Choroba Alzheimera, miopatie, polineuropatie, po udarach i urazach czaszkowo – mózgowych, w zaburzeniach głosu, w zaburzeniach artykulacji i płynności mowy oraz po operacjach onkologicznych gardła, jamy ustnej i krtani po laryngektomii. Terapia neurologopedyczna oferuje: ćwiczenia indywidualne, zestaw materiałów edukacyjnych dla pacjenta oraz pracę na multimedialnych programach terapeutycznych.
14
www.prestizmagazynlokalny.pl
PRAGA W ŚWIĄTECZNYM KLIMACIE
Marcin Mazurek
||
NA PRZEŁOMIE LISTOPADA I GRUDNIA W PRADZE ODBYWA SIĘ JEDEN Z NAJWIĘKSZYCH KIERMASZÓW BOŻONARODZENIOWYCH. SETKI STRAGANÓW ZAOPATRZONYCH WE WSZYSTKO CO KOJARZY SIĘ ZE ŚWIĘTAMI, KONCERTY, ILUMINACJE DAJĄ POCZUCIE ATMOSFERY ŚWIĄT, DO KTÓRYCH TĘSKNIMY PRZEZ CAŁY ROK. PRAGA JEST TEŻ BARDZO ATRAKCYJNYM MIASTEM POD WZGLĘDEM TURYSTYCZNYM. OTO KILKA PODPOWIEDZI, GDZIE WARTO PÓJŚĆ I CO ZOBACZYĆ.
FOT. © DEPOSITPHOTOS
R E K L A M A
R E K L A M A
K
15
facebook: Prestiż Magazyn Lokalny
Most powstał w XIII wieku i jest najczęlasyczne trasy turystyczne ściej fotografowanym zabytkiem Pragi. rozpoczynają się albo kończą Tu można spotkać artystów malarzy, na Hradczanach. Z tego którzy za kilka euro podzielą się swoją miejsca nad całym miasztuką. Skoro już mowa o sztuce, to warto stem góruje piękny zamek, a właściwie wiedzieć, że w Pradze jest muzeum Alfonogromny kompleks, na którego zwiedzasa Muchy. Artysta urodzony właśnie nad nie trzeba zarezerwować kilka godzin. Wełtawą jest dziś czołowym przedstawiJego głównym elementem jest katedra cielem secesji, jednego z nurtów w sztuce. św. Wita, wybudowana w stylu gotyckim To on zaprojektował czeskie banknoty. i ozdobiona licznymi maszkaronami. To Kiedy już znajdziemy się na starówce, miejsce warte zobaczenia. Ciekawostką warto spojrzeć nieco w górę i przyjrzeć jest możliwość pokonania większych się dokładnie ratuszowemu zegarowi. odległości na subwayach - w kilku miejJest to jeden z najstarszych i najbardziej scach w okolicy starówki są punkty, które misternych zegarów astrowypożyczają te dwukołowe nomicznych, jakie kiedykolpojazdy. Dla miłośników wiek powstały. Działa od 1410 tradycji są także rowery. roku. Ciekawostką jest to, że Jednak większość turystów zegar pokazuje cztery rodzaje decyduje się na spacer. To czasu: środkowoeuropejzrozumiałe, bo po drodze ski, staroczeski, babiloński mija się wiele ciekawych i kosmiczny. miejsc, do których powinno Wśród zabytkowych się wejść, a korzystanie z jakamienic na praskiej kiegokolwiek sprzętu może starówce na przełomie to utrudnić. Po zwiedzeniu listopada i grudnia pojawiają zamku warto wybrać się na się setki straganów świąteczstarówkę, przechodząc nad FOT. SYLWIA ZAKRZEWSKA nych. Można na nich kupić Wełtawą przez most Karola. R E K L A M A
FOT. SYLWIA ZAKRZEWSKA
wszystko, co wiąże się z nadchodzącymi świętami Bożego Narodzenia. Cieszą się tak dużym zainteresowaniem mieszkańców Pragi i turystów, że czasami służby porządkowe nie wpuszczają ludzi na nadmiernie zatłoczoną starówkę. W taki sposób można na starówce spędzić niemal cały dzień, rozgrzewając się wyśmienitymi słodyczami przygotowywanymi na miejscu i popijając grzanym winem. Wieczorem można wybrać się do jednej z lokalnych restauracji czy knajpek, w których podawana jest tradycyjna czeska kuchnia. Do Pragi można wybrać się samolotem bądź rejsowym autobusem. Wszystko nie kosztuje zbyt wiele, dlatego jest to ciekawa propozycja weekendowego wyjazdu.
16
www.prestizmagazynlokalny.pl
ODWIEDZAJMY CMENTARZE NIE TYLKO OD ŚWIĘTA
dr Rafał Dmowski
Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach
||
WIĘKSZOŚĆ Z NAS 1 i 2 LISTOPADA ODWIEDZI CMENTARZE. WARTO POTRAKTOWAĆ NEKROPOLIE TAKŻE JAKO ŹRÓDŁO WIEDZY O PRZESZŁOŚCI.
TROCHĘ HISTORII
FOT. z 2007 r. KATARZYNA DMOWSKA
Przez wieki cmentarze znajdowały się wokół budynku kościoła. W 1059 r. Sobór rzymski nakazał wydzielenie przy każdym nowobudowanym kościele placu na nekropolię. Stąd nazwa terenu wokół każdego kościoła, która pozostała do dziś - cmentarz przykościelny. Ze względu na niewielką powierzchnię obszar ten szybko zapełniał się grobami. Należy jednak pamiętać, że na upamiętnienie grobu i postawienie nagrobka stać było jedynie ludzi zamożnych. Najbogatsi, zwłaszcza „dobroczyńcy Kościoła”, czyli jak wówczas mówiono, kolatorzy, mogli być chowani w podziemiach świątyń. Ich pochówek upamiętniano poprzez tablice i płaskorzeźby nagrobne wmurowywane w podłogę lub ściany kościołów. Na przełomie XVIII i XIX w. w większości krajów europejskich, w tym w Polsce, ze względu na zagrożenie różnymi chorobami zaczęto zakładać cmentarze poza granicami miejscowości. Położenie cmentarza jest więc znakomitą wskazówką dla historyków, gdzie w czasie gdy go zakładano, kończyła się zabudowa miasta lub wsi. Przykładowo nowy cmentarz w Siedlcach uruchomiono w 1799 r. tuż za ówczesnymi rogatkami miasta, przy obecnym zbiegu ulic Cmentarnej i Sokołowskiej. Funkcjonował on do początków XX wieku. Dziś jest to lapidarium. R E K L A M A
Nie każdy zmarły mógł być pochowany na cmentarzu kościelnym. Pod hasłem „cmentarze” zamieszczonym w książce Prawdy i herezje. Encyklopedia wierzeń wszystkich ludów i czasów wydanej w Warszawie w 1930 r. czytamy, że pod żadnym warunkiem na cmentarzach kościelnych nie wolno było chować: „heretyków, nie ochrzczonych, schizmatyków, ekskomunikowanych, samobójców, niepraktykujących katolików, notorycznych masonów, tych którzy zginęli w pojedynku lub polecili spalić swe zwłoki, bluźnierców, lichwiarzy, aktorów i innych grzeszników publicznych, którzy zmarli bez oznak żalu”. Dla osób tych, tak jak dla ofiar zaraz, przeznaczone były cmentarze lokowane poza miastem. ŚWIĘTA SĄ DWA: 1 i 2 LISTOPADA 1 listopada większość z nas odwiedziła groby swych bliskich. To uroczystość Wszystkich Świętych, kiedy powinniśmy oddawać cześć głównie tym zmarłym, którzy zostali uznani za świętych lub tym, których życie było bliskie świętości. Natomiast 2 listopada to Dzień Zaduszny, czyli wspomnienie wszystkich zmarłych, a nie tylko tych, którzy zostali świętymi. Zagadką pozostaje więc fakt dlaczego 2 listopada nie jest dniem wolnym od pracy, choć to wówczas powinniśmy odwiedzić naszych zmarłych.
facebook: Prestiż Magazyn Lokalny
„Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć, tracą życie” Ferdynand Foch marszałek Francji i Polski
Zapraszamy do pierwszej placówki Proama w Siedlcach
CO OZNACZAJĄ ZAPALONE ZNICZE ?
Siedlce, ul. Piłsudskiego 14
Zapalanie zniczy na grobach wywodzi się z pogańskiego zwyczaju rozpalania ognisk na mogiłach zmarłych w celu ogrzania ich dusz oraz odstraszenia złych duchów. Przez wieki ogień symbolizował życie po śmierci, dlatego m.in. na rozstajach dróg palono ogniska, aby duchy mogły łatwo odnaleźć drogę do swych domów. Dla chrześcijan palenie zniczy jest symbolem życia wiecznego.
OC o d
279 PLN
Cmentarze to skarbnica wiedzy dla nas wszystkich, nie tylko dla historyków i genealogów. Pomniki nagrobne przedstawiają dużą wartość historyczną, zabytkową i poznawczą. Warto poczytać umieszczone na nich inskrypcje i pooglądać zdjęcia. Znajdziemy tu m.in. daty urodzin i zgonu (choć obie nie zawsze w 100% pewne); imię, nazwisko (nazwiska), informacje o pracy zawodowej, o koligacjach rodzinnych. To także znakomite źródło dla językoznawców. Niemal każdy symbol i motyw umieszczony na nagrobku ma znaczenie. Przykładowo: liść dębu symbolizuje siłę, wiarę i prawość, liść paproci świadczy o skromności i pokorze zmarłego; natomiast bluszcz oplatający pomnik oznacza nieśmiertelność. Często spotykana na nagrobkach kotwica to znak miejsca życiowej przystani. Przedstawienia mirtowych wianków, lilii lub róż symbolizują czystość i cnotę. Symbolem nieuchronnej śmierci są zarówno trupia czaszka i skrzyżowane piszczele jak i zwiędły kwiat, złamana kolumna czy anioł wskazujący dłonią niebo. Niezwykle interesujące są groby byłych żołnierzy czy powstańców gdyż na wielu z nich umieszczono symbole związane z pełnioną służbą. W wielu miejscowościach znajdują się także groby lub cmentarze przedstawicieli innych wyznań niż rzymskokatolickie, m.in. prawosławnego czy mojżeszowego. Ich symbolika jest również niezwykle ciekawa. Pamiętajmy również, że niejednokrotnie cmentarze więcej „mówią” o żyjących, którzy stawiają nagrobki niż o tych, którzy zostali tam pochowani.
R E K L A M A
ODWIEDZINY CMENTARZY TO ZNAKOMITA LEKCJA HISTORII
R E K L A M A
zadzwoń: 506 244 522
18
www.prestizmagazynlokalny.pl
DZIECKO POWSTANIA - JERZY MIRECKI
||
GDY WYBUCHŁO POWSTANIE, MIAŁ 7 LAT. DZIECIĘCY WIEK NIE UCHRONIŁ GO OD TRAUMATYCZNYCH WSPOMNIEŃ, PODOBNIE JAK WIELE ÓWCZESNYCH DZIECI Z WARSZAWY. PO LATACH POSTANOWIŁ ZEBRAĆ TE WSPOMNIENIA W JEDNEJ KSIĄŻCE. DZIECI 44 TO KSIĄŻKA MAJĄCA M.IN. WZBUDZIĆ W CZYTELNIKACH DUCHA PATRIOTYCZNEGO.
Marcin Mazurek
FOT. MICHAŁ MORYL / MOK
P
rzez lata powstało wiele książek, zapisków, niestety także wiele konfabulacji dotyczących wydarzeń Powstania Warszawskiego. Pan Jerzy Mirecki jako 7-latek nie walczył, ale był w wielu miejscach, widział jak inni bronią Warszawy, jak oddają za nią życie. – Jak to dziecko biegałem po ulicach i podwórkach, z czego rodzice nie byli zadowoleni, bo bomby spadały, odłamki latały dosłownie wszędzie. Mój kolega Zygmunt zginął, raniony przez szrapnel. Ja miałem ogromne szczęście, bo niedaleko miejsca, gdzie się bawiliśmy, spadła ogromna bomba R E K L A M A
i nie wybuchła. Gdyby wybuchła, dziś byśmy nie rozmawiali. Świat widziany oczami dziecka, które nie do końca zdawało sobie sprawę z zagrożenia, był nieco inny od tego, co widzieli i wiedzieli rodzice. Dziś wspomnienia „Dzieci Powstania” są pełne bólu i cierpienia, ale
FOT. MICHAŁ MORYL / MOK
19
facebook: Prestiż Magazyn Lokalny
w Anglii i oczywiście w Polsce, którzy zgodzili się podzielić swoimi doświadczeniami. To dla mnie sprawa honorowa, misja, aby odkopać świadectwa osób, które jak się okazało wielokrotnie, miały je spisane i schowane gdzieś w szufladzie. Nie mieli motywacji aby przekazać je innym ludziom, gdzieś wydrukować. Mój kolega FOT. MICHAŁ MORYL / MOK z tamtych czasów, z którym do dziś utrzymuję kontakt, potrzeteż niepozbawione elementów dziecięcej bował dwóch lat, aby zdecydować się na beztroski – mówi pan Jerzy. Przeżycia opisanie wspomnień. Jego historia jest te z pewnością miały wpływ na kształrzeczywiście trudna. Jednym z przeżyć towanie psychiki młodego człowieka co jest moment, kiedy na jego dom spadła w efekcie skutkowało konkretną drogą bomba. Dom zawalił się, a Andrzej życiową. Oczywistym jest fakt, że to przeżył tylko dlatego, że schronił się życie pisze scenariusz zdarzeń, ale człow piwnicy. Zasypany gruzami pewnie by wiek ma w tym mniejszy lub większy umarł, gdyby nie sąsiedzi udział. Dlatego dziś dzieci z kamienicy obok, którzy powstania można spotkać szybko zaczęli odgruzona całym świecie. – Wspowywać zniszczony dom. mnienia mamy różne, Dokopali się do okienka dobre i złe. Niektórzy mają piwnicznego i przez nie tak traumatyczne doświadwyciągnęli chłopca. czenia z okresu Powstania, Andrzej długo nie mógł się że kiedy rozmawialiśmy zdecydować na napisanie przed napisaniem książki, swojej historii. Potem tuż stanowczo odmawiali. przed wydaniem książki Mówili, że nie chcą wracać wraz z tekstem przesłał do tych wspomnień. Zwratakże zdjęcie, które jest na całem się do osób, które okładce książki Pewien - tak jak ja - jako dzieci mały chłopiec Andrzej były w powstaniu. Od razu Targowski, który dziś jest dostawałem negatywne profesorem, przeżył tylko odpowiedzi. To dla nich do dlatego, że w czasie ostrzadnia dzisiejszego jest zbyt FOT. MICHAŁ MORYL / MOK łu niemieckiego, uciekając dużą traumą. Ja nie mam ze swoją guwernantką, był osłonięty od wspomnień tak negatywnych, dlatego kul właśnie przez nią. Kiedy kobieta zozdecydowałem się tę książkę napisać. stała trafiona przez pocisk przewróciła Dotarłem do ludzi, którzy mieszkają się na chłopca w ten sposób ratując mu w Stanach Zjednoczonych, w Kanadzie,
życie. Kiedy strzały ucichły, przerażone dziecko wyczołgało się spod trupa swojej guwernantki – opowiada pan Jerzy. Autor dotarł do 49 świadków historii. Zdarzały się przypadki, że spotkane osoby wskazywały kolejne. – Wielu ludzi nie znałem i do tej pory nie miałem możliwości spotkania się z nimi. Tylko drogą korespondencyjną wymienialiśmy się tekstami i uwagami. Pewna Pani mieszkająca w Ameryce, do której udało mi się dotrzeć i której wspomnienia są w książce, wskazała mi swojego brata, mieszkańca Poznania. W taki sposób lista dzieci Powstania powiększała się – wspomina pisarz. Dziś tworzą w jakimś sensie rodzinę, którą łączą wspomnienia, a Jerzy Mirecki jest ojcem chrzestnym tej rodziny. Siedlecki Teatr Tańca LUZ zobrazował przeżycia opisane w książce. Pełen emocji musical spotkał się z ogromnym zainteresowaniem mieszkańców Siedlec. Perfekcyjnie oddana atmosfera tamtych dni, wyjątkowa scenografia i choreografia, profesjonalizm młodych tancerzy, aktorów i śpiewaków sprawiły, że nie tylko w Siedlcach Dzieci Powstania 44 spotkały się z rewelacyjnym przyjęciem. Echa spektaklu dotarły do współautorów książki, którzy w miarę możliwości zaszczycali młodych artystów obecnością na przedstawieniach. Także Jerzy Mirecki przyleciał z Kanady do Siedlec, aby spotkać się z odtwórcami postaci dzielących się swoimi świadectwami na kartach książki. Na początku listopada LUZ wystawił spektakl w Muzeum Powstania Warszawskiego. Obecnie kilka ośrodków zagranicznych stara się, aby spektakl mógł być wystawiony m.in. w Niemczech.
R E K L A M A
UBEZPIECZENIA KOMUNIKACYJNE
OC tańsze nawet do 50%
Nie bój się zmian! Wybierz tańsze
SIEDLCE, Piłsudskiego 10 | tel. 25 644 70 29, kom. 509 777 927 SIEDLCE, Starowiejska 12 | tel. 25 631 16 22, kom. 512 660 960 SOKOŁÓW PODLASKI Wilczyńskiego 3 | tel. 25 781 21 15, kom. 509 952 161
ADAMCZUK SERWIS FINANSOWY
20
www.prestizmagazynlokalny.pl
HAMLET W GIMNAZJUM
N
iezwykle trafną i ponadczasową sentencję sformułował w 1600 r. Jan Sariusz Zamoyski, hetman wielki koronny, stwierdzając „Takie będą Rzeczypospolite, jaki ich młodzieży chowanie”. Myśl ta zyskała ogromną popularność, do tego stopnia, iż zaczęły pojawiać się spory o jej autorstwo. Przesłanie wydaje się oczywiste i trudno byłoby znaleźć osoby, które podejmowałyby polemikę. Jednocześnie zgoda nie musi oznaczać zrozumienia przesłania. W kraju, jak twierdzi ZNP, mamy do czynienia z tendencją spadku udziału w PKB wydatków na oświatę i wychowanie. Aktualny wskaźnik to ok. 2,5%, przy średniej UE 5%. Edukacja jest największą inwestycją w przyszłość. Przykład wielu krajów, które w ciągu ostatnich dekad przeznaczyły znaczące środki na naukę i rozwiązania systemowe, ukazuje perspektywiczność tych działań. Pewnym problemem jednak jest to, że realnych efektów nie da się odczuć szybko. Niejednokrotnie musi upłynąć wiele lat, by zaobserwować istotne korzyści. Jednocześnie w niektórych środowiskach politycznych widać tendencję do dokonywania szybkich zmian strukturalnych, bez pogłębionych analiz. Nie przynosi to jednak zamierzonych efektów. W 1999 r. rząd Jerzego Buzka dokonał przebudowy systemu oświaty, wprowadzając gimnazja. Jak twierdzono,
dr hab. Adam Bobryk
profesor Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego
miało to wyrównać szanse edukacyjne. Zamierzenia nie zawsze pokrywały się jednak z rzeczywistością, tym bardziej, że wdrożenie systemu nie było dobrze przygotowane. Dalej też nie było lepiej im dłużej funkcjonowały gimnazja, tym więcej było ich krytyków. Likwidację postulowały nawet dość odległe od siebie środowiska polityczne, takie jak PiS oraz SLD. Wskazywano na kwestie programów nauczania w perspektywie całego procesu kształcenia jak i specyficzne problemy wychowawcze, szczególnie odczuwane w rocznikach gimnazjalnych. Aktualnie jak wynika z sondażu, przeprowadzonego w październiku, przez Instytut Badań Rynkowych i Społecznych, zdecydowana większość obywateli Polski opowiada się za postulatem likwidacji gimnazjów i powrotem do systemu 8 letniej szkoły podstawowej, a po niej kontynuowaniu nauki w liceum lub placówkach zawodowych. Postulat ten popiera 67,9% badanych. Przeciwne stanowisko zadeklarowało 26,4%, a 5,7% nie ma opinii w tej kwestii. W porównaniu z poprzednim badaniem, przeprowadzonym dwa lata temu, wyraźnie widać wzrost środowiska przeciwników. W 2013 r. było to bowiem jeszcze 60%. Dzisiaj przeciwnicy to przede wszystkim osoby powyżej 25 roku życia zamieszkujące miasta małe, średnie i tereny wiejskie. Niemniej nawet w metropoliach ponad połowa badanych opowiedziała się również za likwidacją tego szczebla nauczania. R E K L A M A
W jednej z anegdot nauczycielka zadaje wypracowanie „Kim będziesz jak dorośniesz”. W odpowiedzi Jaś napisał „Najpierw będę lekarzem, bo tak chce tata. Potem zostanę prawnikiem, jak chce mama. A na końcu będę kierowcą na trasach międzynarodowych, bo mi się też coś od życia należy”. Uszczęśliwianie na siłę nie jest dobrym rozwiązaniem. Znaczne ograniczenie funkcjonowania szkolnictwa zawodowego w latach dziewięćdziesiątych na rzecz ogólnokształcącego okazało się również błędem, co jest wyraźnie odczuwane na rynku pracy. Dzisiaj niezbędna jest reforma edukacji oparta na całościowej koncepcji. Niewielu jest obrońców tezy, iż gimnazja jako szczebel systemu oświatowego się sprawdziły. Powrót do ośmioletniej szkoły podstawowej wydaje się dobrym rozwiązaniem. Powinno to być jednak oparte na analizie długofalowych procesów, z solidnym przygotowaniem merytorycznym i organizacyjnym. Samo zlikwidowanie gimnazjów nie rozwiąże problemów. Niezbędne są zmiany programowe, zwiększenie nakładów na edukację i poprawa warunków kształcenia, w tym zmniejszenie liczby uczniów w klasach. Nie sprawność w rozwiązywaniu testów jest drogą do sukcesu, lecz wiedza i umiejętności wpływające na mobilność życiową. Dzisiaj więc gimnazja stoją przed hamletowską decyzją „Być, albo nie być, oto jest pytanie”.
21
facebook: Prestiż Magazyn Lokalny
PIELĘGNACJA SKÓRY W OKRESIE JESIENNO - ZIMOWYM
Agnieszka Buczek
||
ZIMĄ SKÓRA WYMAGA SZCZEGÓLNEJ UWAGI. O TEJ PORZE ROKU MOŻE ZACZĄĆ SIĘ BUNTOWAĆ – ŁUSZCZYĆ I PRZESUSZAĆ. CO ROBIĆ, ABY NAWET ZIMĄ WYGLĄDAŁA PIĘKNIE? JAK O NIĄ DBAĆ, GDY ZA OKNEM PANUJE NIEPRZYJEMNA I ZIMNA AURA?
FOT. © DEPOSITPHOTOS
W
tym trudnym okresie dla skóry należy stosować kosmetyki z lipidami, które uszczelnią jej płaszcz ochronny. Dzięki nim będzie chroniona przed parowaniem wody oraz mrozem. W składzie kremów na okres zimowy powinny znaleźć się substancje pomagające wiązać wodę w skórze, takie jak jak kwas hialuronowy, ceramidy, gliceryna, kwasy tłuszczowe; łagodzące podrażnienia, jak aloes, alantoina, wyciąg z rumianku oraz antyoksydanty, czyli olej arganowy, wycią g z zielonej herbaty i witamina E. Są to podstawowe
składniki, które nie tylko zabezpieczają skórę, lecz także powodują, że jest gładka, jędrna i elastyczna. Nie zostawiają na niej lepkiej, nieprzyjemnej warstwy i bardzo szybko się wchłaniają. Pielęgnacja skóry zimą różni się od pielęgnacji latem czy wiosną. Niska temperatura, mróz i wiatr powodują jej podrażnienia. Dodatkowo dochodzi przebywanie w ogrzewanych pomieszczeniach, przez co występuje nadmierne przesuszanie skóry. Nawet jeśli jesienią czy zimą cierpimy na brak słońca, musimy chronić ją kremami z filtrem. Błędne jest myślenie, że kosmetyków z filtrem używamy tylko latem na wakacjach. Dużej uwagi wymaga cera sucha, która w tym okresie wytwarza niewielką ilość sebum, przez co znacznie zwiększa R E K L A M A
się ryzyko podrażnienia i uszkodzenia takiej skóry. Dużo lepiej jest w przypadku cery mieszanej i tłustej. Jednak niezależnie od jej rodzaju, należy odpowiednio zabezpieczyć skórę, zmieniając kosmetyki na dostosowane do jej potrzeb w tym okresie. Na nadmierne wysuszenie skóry zimą wpływa wiele czynników. Najczęściej jest to klimat, suche powietrze w mieszkaniu, geny, naturalny proces starzenia się skóry oraz brak odpowiedniego nawilżenia. Problem przesuszonej skóry może złagodzić odpowiednia dieta bogata w tłuszcze, witaminę C, E oraz A. Witaminy te zawarte są w takich produktach jak ryby, masło, mleko, kiełki pszenicy, marchew, jaja, dynia, kapusta, szpinak, brukselka, orzechy. Oprócz odpowiedniej pielęgnacji twarzy w okresie jesienno-zimowym bardzo ważna jest również pielęgnacja ust. Pomadka ochronna poza działaniem natłuszczającym powinna mieć filtry. Pamiętajmy też o dłoniach, które podobnie jak skóra twarzy są narażane na działanie negatywnych czynników atmosferycznych, a same rękawiczki nie stanowią bariery chroniącej przed wysuszeniem i pękaniem naskórka. Dlatego przed każdym wyjściem na dwór należy smarować je tłustym kremem odżywczo-ochronnym. Pielęgnując skórę zimą, pamiętajmy o tych kilku elementach. Odpowiednia pielęgnacja cery w tym okresie umożliwi jej dotrwanie do wiosny w dobrej kondycji.
22
www.prestizmagazynlokalny.pl
BYŁEM W SEMINARIUM
Marcin Mazurek
||
WSTĘPUJĄC DO SEMINARIUM DUCHOWNEGO, MŁODY CZŁOWIEK W JAKIMŚ SENSIE OKREŚLA SIEBIE, A DOKŁADNIEJ - SWOJĄ DROGĘ ŻYCIOWĄ. JEDNAK NIEWIELE OSÓB ZDAJE SOBIE SPRAWĘ Z TEGO, ŻE TAK JAK NA PIERWSZYM ROKU INFORMATYKI, TAK NA PIERWSZYM ROKU STUDIÓW TEOLOGICZNYCH, CZYLI SEMINARIUM TRUDNO JEST MIEĆ 100% PEWNOŚCI CO DO WYBORU. DLACZEGO WIĘC KTOŚ, KTO ZREZYGNUJE Z INFORMATYKI, NIE NARAŻA SIĘ NA KRYTYKĘ ŚRODOWISKA TAKĄ JAK KTOŚ PO ZREZYGNOWANIU Z NAUKI W SEMINARIUM?
C
zarek dzisiaj ma rodzinę, żona i dwójka dzieci są sensem jego życia. Zanim jednak stanął na ślubnym kobiercu, swoje kroki skierował do Wyższego Seminarium Duchownego. Jak sam mówi, dopiero za murami seminarium mógł w pełni rozpoznać swoje powołanie. - Są różne rodzaje powołań m.in. do kapłaństwa, małżeństwa, a także do seminarium. Powołanie do bycia w seminarium jest czasem dla młodego człowieka (18 lat i więcej) na ułożenie
FOT. © DEPOSITPHOTOS
swojej dojrzałości chrześcijańskiej, relacji z rodzicami, a nawet z dziewczynami. Wstępując do seminarium, kierowałem się chęcią niesienia Boga ludziom, dawania świadectwa wiary i pomocy innym. Tak odczytałem swoje powołanie, które nie wykluczało innych ścieżek do Boga, jak tylko przez kapłaństwo – opowiada. W seminarium był przez 5 lat. Przeszedł prawie wszystkie etapy życia kleryckiego. Jak mówi, to był czas dojrzewania. - Życie toczyło się w rytmie roku liturgicznego, akademickiego i pór roku, żyliśmy na R E K L A M A
obrzeżach parku krajobrazowego pod Siedlcami. Wielu mężczyzn wspomina czasy poboru do wojska, który trwał niespełna rok. Podobieństwo seminarium do wojska w aspekcie dyscypliny duchowej, cielesnej (wstawanie o 5:30) i intelektualnej traktuję jako czas dorastania, który trwał w moim przypadku 5 lat – stwierdza. Życie wspólnotowe w pewnym momencie okazało się niewystarczające do pełni szczęścia. Seminarium przecież się opuszcza i po święceniach trafia na parafię. Tam można doświadczyć różnych odcieni życia w celibacie. Czarek wspomina kilka powodów swojej decyzji o zakończeniu formacji seminaryjnej. - Czynników było wiele, ale chyba głównym był strach przed samotnością w starczym życiu. Dziś widzę to jako znak od Boga, że dorosłem do tego, aby być głową rodziny i dobrym chrześcijaninem – stwierdza. Decyzje młodych chłopców o przerwaniu nauki w seminarium spotykają się z różnymi reakcjami środowiska. Często słyszy się, że nie dał rady, nie wytrzymał. Rzadziej ktoś powie, że skoro tak zdecydował, to znaczy, że dorósł do innego stylu życia i dobrze, że odkrył to jeszcze na etapie seminarium. - Będąc pół roku na dziekance i ucząc religii w swojej rodzinnej miejscowości, chodziłem w sutannie. Wszyscy mnie znali jako „księdza”, dzieci przedszkolne, młodzież i dorośli. Nagle przestałem uczyć jako „ksiądz” i zacząłem jako pan katecheta. Dzieci najszybciej się ze mną oswoiły - zadały parę pytań i przeszły do codzienności. Dorośli próbowali wypalić na mnie piętno. Wymuszano na mnie, jako naznaczonym, skruchę i służalczość. Przez
plotki, głównie domysły o powody odejścia, próbowano mnie wyczuć, jak sam traktuję opuszczenie szkoły dla księży. Dla mnie to był czas próby, hartu ducha, który ćwiczyłem przez formację seminaryjną. Wygrałem. Ludzie dostrzegli we mnie pogodnego człowieka, który kocha Boga i nie boi się kontaktów społecznych. Po „próbach” zostałem zaakceptowany. Dzisiaj nadal jestem katechetą w swojej rodzinnej miejscowości. Angażuję się społecznie w pomoc potrzebującym. Mam wspaniałą żonę, która akceptuje mnie takim, jakim jestem. Razem mamy dwójkę kochanych dzieci. Wybudowałem dom, hoduję kury, wytwarzam sery i wędliny – zdradza Czarek. Jest taka teza, że cień seminarium długo ciągnie się za byłymi klerykami. Chodzi o to, że można po zachowaniu czy innych cechach domyślić się przeszłości seminaryjnej. Być może w jakimś sensie wygodne życie seminaryjne, gdzie ktoś zadbał o to, że od rana do wieczora ułożony jest plan dnia i tak naprawdę nie trzeba zbytnio troszczyć się o cokolwiek. - Może w chłopakach którzy pragnęli być księżmi, a nie do końca chciał tego Bóg i Kościół, taki obraz byłego kleryka ciągnie się długo. Ja zrezygnowałem z własnej woli. Była to dobrze przemyślana i przemodlona decyzja. Mimo to przez 2 lata po ślubie śniło mi się seminarium i to, jak pogodzę bycie księdzem z posiadaniem żony i dzieci. Może wydawać się to śmieszne, ale chwilę po przebudzeniu niekoniecznie. Mówi się, że na każdy rok spędzony w seminarium potrzeba 5 „w cywilu”, aby dojść do normalności. Przyznam, że ja tego tak nie odczuwam. Jeżeli odkryje się prawdziwe powołanie, to można czerpać same pozytywy z doświadczeń i przeszłego życia. Wstępując do seminarium, chciałem głosić ludziom Boga i jako katecheta to robię. Bóg tak ułożył moje życie, że nie będę czuł się sam w podeszłym wieku. Czuję się spełniony i szczęśliwy, że mogłem doświadczyć życia jako kleryk – podsumowuje Czarek. Można pomyśleć, że największy problem z klerykami, którzy zrezygnowali z seminarium mamy my sami. To w nas rodzą się domysły i plotki. A przecież to, że ktoś rezygnuje ze studiów i odkrywa inne powołanie na etapie nauki, czyli na tyle wcześnie, że nie jest obarczony żadnymi zobowiązaniami, nie jest czymś złym.
R E K L A M A
facebook: Prestiż Magazyn Lokalny
24
www.prestizmagazynlokalny.pl
PARADOKS HORRORU
Olga Mędrzejewska
||
MGLISTE, JESIENNE WIECZORY SPRZYJAJĄ ZADUMIE I… OPOWIEŚCIOM Z DRESZCZYKIEM. NASI PRZODKOWIE STRASZYLI SIĘ ZMORAMI I STRZYGAMI, WYWOŁYWALI DUCHY. MY MAMY HORRORY, DRAKULĘ, FREDDIEGO KRUGERA I SPÓŁKĘ. SKĄD FASCYNACJA MAKABRĄ I STRACHEM? DLACZEGO TAK LUBIMY OGLĄDAĆ KINO GROZY? I CZEGO TAK NAPRAWDĘ SIĘ BOIMY?
P
rzed strachem nie uciekniesz. Zdanie jak z horroru najlepiej być może obrazuje dylematy współczesnego człowieka. Z jednej strony staramy zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Z drugiej często czujemy głód adrenaliny. Rzeczywistość i to, co racjonalne nudzi. Szukamy przygód. Oderwania od codzienności. Jedni rzucają się w sporty ekstremalne. Inni – w kapciach i z chipsami zasiadają przed telewizorem by obgryzając paznokcie jeszcze raz uciec przed Freddiem Krugerem. Dlaczego? Bo strach powoduje wzrost adrenaliny, która pobudza nasz organizm do działania. Czy jesteśmy uzależnieni od adrenaliny a pośrednio, lubimy się bać? Psychologowie twierdzą, że tak jeśli jest to strach kontrolowany. Tzn. musimy wiedzieć, że boimy się na niby. Filmowe horrory poprzez nagromadzenie strachów i powtarzalność pewnych fabularnych schematów (bohater zamiast uciekać sprawdza, czy cień z długim nożem czający się za drzwiami to rzeczywiście seryjny morderca) wzbudza lęk i jednocześnie utrzymuje nas w przekonaniu, że jest to fikcja. Boimy się, ale mamy świadomość, że to tylko film i po wyjściu z kina nic nam nie grozi, więc paradoksalnie czujemy się bezpieczni. Strach zamienia się w ekscytację podobną do przejażdżki rollercoasterem.
FOT. © DEPOSITPHOTOS
Dostarcza nam (mrocznej) przyjemności. Nasi przodkowie często musieli zmierzyć się ze strachem realnym, który ostrzegał przed niebezpieczeństwem. My, dzięki kinu grozy traktujemy strach jak wentyl bezpieczeństwa. Filmowe horrory są niemal tak stare jak samo kino i jak ono przeszły ewolucję – od dosłowności filmowych strachów mających twarz np.: wampira, po niejednoznaczność zła i niepokój rodzący się poza kadrem, w wyobraźni widza. Początki kina grozy sięgają 1912 roku i opowieści o śnieżnym potworze pt.: „Zdobycie bieguna” jednego z ojców kinematografii, Georgesa Meliesa. Rozwój gatunku przypada na lata 20-te w Niemczech i działalność studia filmowego Universal w Stanach Zjednoczonych (lata 30-te XX wieku). To wtedy w Niemczech powstają ekspresjonistyczne obrazy „Gabinet doktora Caligari” (historia o szalonym i okrutnym hipnotyzerze doktorze Caligarim i lunatyku mordercy Cezarze) oraz „Nosferatu – symfonia grozy”. Filmy tego nurtu przepełnione były grozą, groteską, elementami fantastycznymi
FOT. © DEPOSITPHOTOS
i niesamowitymi. Lęk w widzach miały wywołać tonące w mroku dekoracje podkreślające atmosferę nocnego koszmaru oraz postaci okrutnych, szalonych doktorów, którzy sterują ludźmi wydobywając z nich wszystko to, co najgorsze. Z kolei amerykańskiemu studio Universal zawdzięczamy
25
facebook: Prestiż Magazyn Lokalny
całą gamę potworów zaludniających filmowy świat. To w filmach ze złotej ery Hollywood po raz pierwszy na ekranie pojawiły się wampiry, wilkołaki, mutanci, bezimienne kreatury stworzone przez szalonych naukowców jak Frankenstein czy wreszcie… przerośnięte małpy demolujące miasto - King Kong. Amerykańscy filmowcy wyznaczyli też inne typowe dla gatunku cechy: zło przychodzi z zewnątrz (ludzie są dobrzy, to świat jest okrutny), miejsce akcji (zwykle - ponure zamczysko, opuszczony i nawiedzony przez duchy dom na pustkowiu, cmentarz), określili też wygląd (charakteryzację i kostiumy) filmowych monstrów czy niepisaną zasadę - dobro zawsze zwycięża czytaj: potwór ginie w scenie finałowej. I przez długie lata trzymali się tych praw. Do czasu… Niepokoje społeczne lat 60-tych i 70-tych odmieniły oblicze kina grozy. Z jednej strony powstał nowy gatunek horroru – gore z niezwykle brutalnymi i okrutnymi scenami, torturami, hektolitrami krwi i wnętrznościami ofiar na ekranie. Z drugiej twórcy filmowi zwrócili się w stronę mrocznej natury człowieka. Powstały pierwsze thrillery. Zło przestało być już tak dosłowne, uosobione w postaci wampira czy kosmity. Okazało się, że bardziej niż wilkołak z Godzillą, ludziom zagrażają… sami ludzie. Klasycznym przykładem tego typu filmów jest „Psychoza” A. Hitchcocka czy „Lśnienie” S. Kubricka. Przełom lat 70-tych i 80-tych
co nieoczekiwane, nienazwane lub … przyniósł z kolei wielki powrót sił co odkrywa przed nami swoje drugie, pozaziemskich na ekrany – zwykle pod mroczniejsze oblicze zmieniając dobrze postacią krwiożerczych obcych czy komznaną codzienność w zagrożenie. puterów. Prekursorem łączenia Science Naprawdę straszny horror zachowuje Fiction z horrorem stał się R. Scott i jego równowagę pomiędzy pokazaniem zła „Obcy. Ósmy pasażer Nostromo”. Kolejna a przestrzenią jaką zostawia na wydekada to fascynacja filmowców seryjobrażenie sobie strachu – budowanym nymi mordercami i cała seria pastiszów, napięciem przez muzykę, scenografię, która dzięki żonglerce kliszami fabularujęcia, montaż. Przykładem może być nymi, grotesce i przerysowaniu sumy popularność azjatyckiego kina grozy wszystkich strachów zamieniła grozę („Krąg”, „Oko”), w którym w komedię. Horrory stały strach powoduje to „coś” się tak straszne, że aż ukryte poza kadrem, śmieszne. O tym, że w przeczuciach i wyobraźni nadal, mimo pewnego widza. ogrania, lubimy horrory Jak twierdzą badacze świadczy „The Walking kultury i psycholodzy to Dead”, serial o zombie. jednak zaledwie wierzWśród żywych trupów chołek góry lodowej a pod i setek martwych ciał postacią wampira, sterująscenarzyści podsuwają cego ludźmi naukowca czy widzom pytania o granice zombie, kryją się nieczłowieczeństwa i naturę uświadomione lęki i obawy ludzką. Problemy, które społeczne. Od pierwotnych w przeszłości, w mniej lub – strachu prze śmiercią, bardziej ukrytej formie szaleństwem, przez obawę poruszały już horrory SF, FOT. © DEPOSITPHOTOS o utratę kontroli społeczm.in.: seria „Obcy”. nej, epidemie chorób na które obecnie Czego boimy się w horrorach? nie znamy lekarstwa, po lęki związane Pierwsze filmy wywoływały strach z nadmiernym i zbyt szybkim rozwojem przez dosłowność. To widok oszpeconej techniki za którym nie nadąża etyczny, twarzy Frankensteina, wiara w jego złe emocjonalny i mentalny rozwój ludzzamiary i okrutną moc, miały wstrząkości. Innymi słowy – obawę, że nie snąć widzami. Z czasem okazało się, jesteśmy gotowi na zmiany technologiczże to czego najbardziej boimy się to nie ne, które sobie sami przygotowujemy. potwory czy makabryczne sceny, ale to, R E K L A M A
26
www.prestizmagazynlokalny.pl
JAK ZOSTAĆ MISTRZEM?
||
NIEJEDEN TALENT ZMARNOWAŁ SIĘ NA OSIEDLU. MACIEK ZNALAZŁ SIŁĘ, ABY OPRZEĆ SIĘ POKUSIE SPĘDZANIA WOLNEGO CZASU NA ŁAWCE POD BLOKIEM. DZIŚ WKRACZA W ŚWIAT, O KTÓRYM MARZY WIELU JEGO RÓWIEŚNIKÓW. MISTRZ POLSKI, ZDOBYWCA PASA NA RINGU ZAWODOWYM DOBRZE WIE, ILE WYRZECZEŃ KOSZTUJE OSIĄGNIĘCIE POZIOMU MISTRZOWSKIEGO.
FOT. ARCH. PRYWATNE
M
aciej Garbaczewski tylko w tym roku zdobył tytuł Mistrza Polski Seniorów w formule Low Kick w kategorii 71 kg i zdobył pas Międzynarodowego Mistrza Polski w K1 do 67 kg. Utalentowany siedlczanin właśnie rozpoczyna karierę zawodową. Ma za sobą 4 walki zawodowe i wszystkie wygrane. Mimo młodego wieku Maciek jest już utytułowanym zawodnikiem w dyscyplinie, która cechuje się dużą i ostrą konkurencją. To wymaga poświęceń w każdej dziedzinie życia. – Konkurencja bierze się stąd, że jeśli ktoś wejdzie na szczyt, to natychmiast pojawiają się inni chcący go z tego szczytu zepchnąć. Aby być niepokonanym lub chociaż utrzymać się blisko tego szczytu, przepis jest jeden: trening, trening i jeszcze raz trening – mówi mistrz. To może wydawać się monotonne. Trening, odpoczynek, posiłek i tak cały czas. Tu jednak zwycięża stara prawda, że dojście do celu wymaga pokonania samego siebie i nawet zmiany trybu życia. Odpowiednia dieta jest równie istotna. – Zawodnik musi pilnować wagi. Są limity, których nie chcę przekraczać, bo w wyższych wagach może być znacznie trudniej. Ja staram się pilnować, aby zmieścić się w kategorii 67 kg. Raz udało mi się zwyciężyć w kategorii wyższej, czyli 71 kg, jednak preferuję niższą. Oczywiście jest miejsce na małe odstępstwa od rygorów treningowych i żywieniowych. Jednak trzeba wiedzieć kiedy i na ile można sobie pozwolić – zdradza. Aby zachować zdrowy rozsądek i nie dać się zwariować, potrzebne jest coś w rodzaju wentyla bezpieczeństwa. Tu jest właśnie miejsce na, małe odstępstwa od reżimu treningów i diety. Maciek tłumaczy to obrazowo. – 90 % to sport, a 10% to życie prywatne i czas na realizowanie pasji – wyjaśnia. W przypadku siedlczanina wspomniany wentyl bezpieczeństwa jest o tyle istotny, że trenuje go ojciec. Tu potrzeba także umiejętności rozgraniczenia życia sportowca od zwykłej domowej codzienności. – Plusem tej sytuacji są geny, które niewątpliwie mają wpływ na moje sukcesy. Mam też
Marcin Mazurek
trenera zawsze, kiedy go potrzebuję, a taki nadzór trenerski jest dobry. Ale czasami, kiedy po zawodach chcę odpocząć, bywa tak, że nie mogę liczyć na żadne pobłażanie. Rano jest pobudka i wychodzimy na trening. Na szczęście nie mamy problemu z rozgraniczeniem życia sportowego od życia domowego. Dzięki temu mam takie, a nie inne wyniki. Inaczej może bym tego nie osiągnął. Dziś już jestem ukształtowany, wiem ile czasu poświęciłem, aby osiągnąć dobre wyniki, ale wcześniej jako junior czy uczeń gimnazjum mógłbym ulec kolegom i przesiadywać na ławce. A wiadomo, że talenty marnują się na osiedlach – stwierdza Maciej. Można powiedzieć, że sport w życiu mistrza to nie coś, co dzieje się od treningu do treningu, od zawodów do zawodów; na poziomie mistrzowskim to już styl życia. Tym bardziej, jeśli tak jak Maciej Garbaczewski wiąże się z tym swoją przyszłość zawodową. Godziny spędzone na treningach i narzucone zasady pozwalają na osiągnięcie formy mistrzowskiej. Ale to niejedyne korzyści płynące z takiego podejścia do sportu. – Dzisiaj trudno mnie wyprowadzić z równowagi – stwierdza kickboxer. – Fakt, że muszę podjąć wiele wyrzeczeń, pomaga mi ćwiczyć charakter. Dobrym przykładem może być dieta. Ja bardzo lubię słodycze, a te nie zawsze są dozwolone w jadłospisie zawodnika, podobnie jak jakieś tłuste potrawy. To bardzo dobry sposób, aby stawać się z dnia na dzień twardszym i szlifować charakter – podsumowuje. Wydawałoby się, że przepis na mistrzostwo jest prosty: przestrzeganie diety, regularny trening i zmiana trybu życia. Jednak to tylko brzmi prosto. W rzeczywistości to ciężka praca i wyrzeczenia, które kosztują wiele wysiłku. Obserwując później efekty i radość z każdego wygranego pojedynku, można wywnioskować, że w każdej dziedzinie życia warto starać się o mistrzostwo, bo z tym wiąże się wiele innych korzyści. Jak zostać mistrzem? Na pewno trudno. Ale też na pewno warto.
M A G A Z Y N
P R E S T I Ż
K I B I C U J E
K L U B O W I
M K P
P O G O Ń
S I E D L C E
ERNEST DZIĘCIOŁ
||
JEST JEDNYM Z NAJMŁODSZYCH ZAWODNIKÓW POGONI, JEDNAK UMIEJĘTNOŚCIAMI I TALENTEM DORÓWNUJE KOLEGOM Z DŁUŻSZYM STAŻEM. ŚWIADCZY O TYM KOLEJNE POWOŁANIE DO REPREZENTACJI POLSKI U-18. Z OBROŃCĄ SIEDLECKIEJ DRUŻYNY ROZMAWIA MARCIN MAZUREK.
NA SWOIM KONCIE MASZ GRĘ M.IN. W LEGII I REPREZENTACJI POLSKI. TERAZ JESTEŚ ZAWODNIKIEM SIEDLECKIEJ POGONI. GDZIE ZDOBYŁEŚ NAJWIĘKSZE DOŚWIADCZENIE? To doświadczenie zbierałem systematycznie tam, gdzie grałem. To dopiero początek mojej kariery i myślę, że ta przygoda w Pogoni jest pierwszym krokiem do poważnej piłki seniorskiej. Myślę, że obecny sezon da mi najwięcej doświadczenia. Mówię o przygodzie, bo w moim wieku nie mogę jeszcze mówić o karierze. Za kilkanaście lat tak będę mógł mówić, jeśli coś osiągnę. Teraz jest to przygoda, kocham to, co robię i cieszę się tym. MŁODY WIEK I DUŻE DOŚWIADCZENIE TO MIESZANKA WYBUCHOWA I JEJ EFEKTY MOŻEMY WIDZIEĆ NA BOISKU. CZY TO POZWALA CI MYŚLEĆ O SOBIE JAK O PODPORZE SIEDLECKIEJ DRUŻYNY? Przychodząc do Pogoni, chciałem wejść w tę drużynę, być jej częścią i ważnym elementem. Każdy zawodnik, niezależnie od tego, czy ma 17 czy 30 lat, jest ważnym elementem w naszej drużynie i to widać na boisku, w wynikach, jakie osiągnęliśmy do tej pory. Jako kolektyw czujemy się mocni i nie ma takiego zawodnika, który czułby się niepotrzebny.
KIEDY TRAFIŁEŚ DO POGONI, SYTUACJA W KLUBIE NIE BYŁA NAJLEPSZA. SPODZIEWAŁEŚ SIĘ, ŻE NA KONIEC RUNDY POGOŃ BĘDZIE W ŚRODKU TABELI, CO ODDALA GROŹBĘ SPADKU? Widziałem, że trener Marcin Sasal chce stworzyć zespół od zera. Byłem wśród tych zawodników, których zaprosił na treningi i dał szansę rozwoju. W Legii takiej szansy nie miałem. Z pierwszym zespołem w Warszawie miałem krótkie epizody, wolałem jednak grać w I lidze w Siedlcach niż w III z drugim zespołem Legii. Przychodząc tu, byłem świadomy tego, że drużyna się tworzy, że klub chce młodej drużyny i ufa trenerowi Sasalowi. Ja też mu zaufałem i źle na tym nie wychodzę. W KLUBIE JESTEŚ TRAKTOWANY JAK MŁODSZY KOLEGA Z TALENTEM CZY RACZEJ UMIEJĘTNOŚCI PRZYKRYWAJĄ RÓŻNICE WIEKOWE? Wychodząc na trening, zawsze pracuję na 100%. Szacunek u kolegów z drużyny mogę zdobyć tylko przez ciężką pracę na treningach i dzięki swoim umiejętnościom. Ale wiadomo, że trzeba się trochę sprzętu nadźwigać, to chyba w każdym klubie obowiązek młodych zawodników, ale zawsze pamiętam o tym, że dając z siebie wszystko na treningach
FOT. MARCIN MAZUREK
i dobrze grając w meczach, zdobywam w ich oczach uznanie. Nigdy nie spotkałem się w Pogoni z czymś w rodzaju umniejszania mi z powodu wieku. Jestem traktowany jak młodszy kolega, a jakieś żarty z moim wiekiem w tle są i będą nie tylko w moim przypadku, bo to normalne, o ile odbywa się to z szacunkiem do człowieka. Tak jest w Pogoni więc nie mam powodów do narzekania. JAKIE SĄ DZISIAJ PLANY POGONI, NA PRZYSZŁĄ RUNDĘ? PYTAM W KONTEKŚCIE DYWAGACJI NIEPOPRAWNYCH OPTYMISTÓW, KTÓRZY ZACZYNAJĄ PRZEBĄKIWAĆ O AWANSIE DO EKSTRAKLASY. Jeszcze mamy końcówkę rundy do zagrania. To jest teraz najważniejsze, bo w I lidze jest tak, że jeden, dwa mecze mogą zadecydować o tym, gdzie się znajdziemy. Teraz jesteśmy w środku tabeli, jeżeli potknie nam się noga, to możemy spaść na koniec. Zawsze skupiamy się na najbliższym meczu i myślimy o tej rundzie. Potem będziemy myśleli o następnej. Czekamy teraz, żeby wreszcie zagrać w Siedlcach na stadionie. Zagrać o najwyższą stawkę.
28
www.prestizmagazynlokalny.pl
NA SAKSY DO POLSKI CZYLI SŁÓW KILKA O ARCHITEKTACH I RZEMIEŚLNIKACH DOBY NOWOŻYTNEJ
Piotr Ługowski
||
PROBLEM EMIGRACJI ZAROBKOWEJ DOTYKA NASZ KRAJ. WEDŁUG DANYCH GUS W KOŃCU 2012 R. POZA GRANICAMI CZASOWO PRZEBYWAŁO PONAD 2 MLN POLAKÓW. WARTO WIĘC PRZYPOMNIEĆ FAKT, ŻE KIEDYŚ TO RZECZYPOSPOLITA BYŁA PRZYSŁOWIOWĄ MEKKĄ DO KTÓREJ PRZYJEŻDŻANO SIĘ DOROBIĆ. CHCIAŁBYM PODZIELIĆ SIĘ KILKOMA PRZYKŁADAMI BLISKICH MI KRĘGÓW ARCHITEKTÓW, BUDOWNICZYCH CZY TEŻ RZEMIEŚLNIKÓW DOBY NOWOŻYTNEJ.
O
WĘGRÓW, KOSCIÓŁ REFORMATÓW, BUDOWNICZY KAROL I FRANCISZEK CERONI
d początków XVI wieku odnajdujemy przybyszów z obcych krajów którzy podejmowali na trenach Polski różne inicjatywy budowlano-artystyczne. Emigracja wówczas nie miała tej skali i podłoża co w XVIII w. Wówczas to monarcha (bądź magnat) zabiegał o odpowiednich artystów. Ściągani byli do pracy głównie z Włoch, a prym wiodło środowisko krakowskie dworu króla Zygmunta I i późniejszych monarchów. Artyści pochodzili z Florencji (Bartłomiej Berecci, Franciszek Florentczyk), ale też i z innych miejsc (Jan Maria Padovano, Jan Chrzciciel z Wenecji). Upowszechniali oni nowe tendencje pojawiające się w architekturze (m.in. styl renesansowy). W związku z przeniesieniem stolicy do Warszawy, tam skupił się główny ruch budowlany. XVII wiek był okresem napływu wielu nowych architektów. Pojawił sie m.in. wybitny Matteo Castello oraz Konstanty Tencalla. Obaj pracowali w Rzymie
przy wielkich realizacjach (Bazylika św. Piotra, kościół św. Zuzanny). Pochodzili z Lombardii z okolic jeziora Como i Lugano (artystów przybywających stamtąd nazywamy potocznie – Komaskami). W 2 połowie XVII wieku napływ Komasków do Warszawy wyraźnie się zwiększył. Głównie pochodzili z niewielkiej krainy położonej nad jeziorem Lugano - Valsoldy. W odróżnieniu od artystów z XVI w. ci przyjeżdżali sami, bądź sprowadzani byli przez mieszkające już w Warszawie rodziny i na miejscu szukali zajęcia przy różnych inicjatywach budowlanych prowadzonych głównie przez magnaterie. Warto tu przytoczyć stwierdzenie prof. Mariusza Karpowicza, wieloletniego badacza tematu, iż powstała w Warszawie swoista włoska „mafia budowlana” na której czele stanął Izydor Affaitata z Albogasio Inferiore. Sprowadził on liczne osoby ze swojej rodziny. Spokrewniony z nim Karol Affaitata został kanonikiem warmińskim i łowickim. Za jego przyczyną w Warszawie pojawiły się pochodzące m.in. z Valsoldy całe rodziny architektów, budowniczych, kamieniarzy o nazwiskach Bellotti, Ceroni, Fontana, Solari. Po jego śmierci „ojcem chrzestnym” rodziny został Józef Szymon Bellottii, architekt królewski (autor m.in. kościoła św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu).
KAPLICA OGINSKIEJ_PROJ. ZYGMUNT VOGEL
Nie wszyscy jednak mogli dojść do takiej pozycji, pozostając jedynie budowniczymi na usługach zakonów i magnaterii. Wiek XVIII i panowanie Augusta Mocnego i Augusta III przyniosły nowe fale imigrantów zarobkowych. Odradzająca się po wojnie północnej oraz zdziesiątkowana wielką zarazą stolica potrzebowała nowych budowniczych i rzemieślników. August II utworzył w Warszawie tzw. Bauamt (Saski Urząd
RATUSZ W SIEDLCACH WG. KAZIMIERZA STRONCZYŃSKIEGO OPISY I WIDOKI ZABYTKÓW W KRÓLESTWIE POLSKIM (1844-1855)
Budowlany) z którym z Drezna przybyła grupa architektów realizujących budowle finansowane ze skarbca królewskiego (m.in. Pałac Saski). Ówczesny stołeczny ruch budowlany zdominowany był głównie przez Włochów. Jedynie niektórzy architekci sascy z czasem podejmowali się prac także dla dworów magnackich (m.in. Jan Zygmunt Deybel). Przedstawione powyżej fakty odcisnęły także piętno na naszym gruncie regionalnym czego wyraz mamy w licznych, istniejących do dziś, budowlach. I tak np. w niedalekim Węgrowie dwa główne zabytkowe kościoły (poreformacki i farny), a także kościół w Janowie Podlaskim, budowali bracia Karol i Franciszek Ceroniowie z Albogasio (Valsolda), którzy dorobili się w Polsce znacznej fortuny. Warto nadmienić, że dwóch innych Ceronich wznosiło kościół
Franciszkanów w Warszawie. W Lubartowie, Białej Podlaskiej i Włodawie, a także po części w Łukowie, działał Paolo Fontana z Castello (Valsolda). Architekt ten znaczną cześć z zarobionych przez siebie pieniędzy przesyłał do Włoch, kupował na terenie Valsoldy i w Mediolanie nowe ziemie i uposażał pozostawioną tam rodzinę. W 1726 wielokrotnie zjeżdżał do Siedlec warszawski architekt Józef Fontana, pochodzący z położonej miedzy jeziorami Como i Lugano miejscowości Mendrisio, który pracował wówczas dla Czartoryskich. W Siedlcach wykonywał pomiary przypuszczalnie związane z wystawieniem ok. 1730 budynku pałacowego. Kościół św. Stanisława w Siedlcach zaprojektował Antoni Solari (1700-1763) Architekt króla i Rzeczypospolitej urodzony w Warszawie, syn przybyłego z Cureglii k/Lugano budowniczego Rocha Solariego. Podobnie rzecz miała się z innymi obiektami w Siedlcach. Architektem ratusza siedleckiego (wzniesionego 1768-75) był prawdopodobnie drezdeńczyk Karol Schütz (w literaturze przypisuje się także autorstwo pochodzącemu z Saksonii Janowi Zygmuntowi Deyblowi). O ile budowę prowadzili murarze lokalni pod egidą niejakiego Reymera, to już wznoszenie drewnianej konstrukcji wieży powierzono cieślom niemieckim. Liczni artyści i rzemieślnicy pochodzenia niemieckiego pracowali także dla Aleksandry Ogińskiej. Szymon Bogumił Zug projektujący ogród Aleksandrie i przypuszczalnie bramę-dzwonnicę był architektem saskim przybyłym z Drezna. Podobnego pochodzenia był malarz i królewski JANÓW PODLASKI, KOLEGIATA, PROJ. KAROL CERONI rysownik gabinetowy Zygmunt Vogel, autor projektu Kaplicy Ogińskiej. Ten co prawda urodził się w Wołczynie, natomiast jego rodzince również przybyli z Saksonii ok. 1750 r. Dla Ogińskiej pracowała także liczna grupa warszawskich stolarzy pochodzenia niemieckiego, którzy wykonywali m.in. dekoracyjne podłogi w pałacu. W źródłach znajdujemy nazwiska takie jak Krymmer, Specht, Deber, Frantz. Warto w tym kontekście przybliżyć dosyć uproszczoną i subiektywną, aczkolwiek ciekawą, ocenę sytuacji przebywającego w Warszawie w końcu XVIII w. Friedricha Schultza: „Polscy rzemieślnicy tylko pierwszej potrzeby rzeczy i najpo¬spolitsze wyrabiać umieją, z tego powodu musem było do delikatniejszych z Niemiec, Francji, i Anglii ludzi sprowadzać […]. Zamiłowanie w wystaw¬ności i upodobanie w budowaniu, który pierwszy z królów saskich okazywał, zwabiło szczególniej tłum saskich artystów i rzemieślników do Warszawy, dla których Polska wydawała się złotą kopalnią, gdyż liczyli na drogą zapłatę, a nie na kosztowne tu utrzymanie. Przybywali więc lub zamówieni, albo sami, osiedlali się, żenili się i pozostawali; można śmiało stwierdzić, iż dwie trzecie tutejszych niemieckich artystów i rzemieślników są pochodzenia saskiego”. Przedstawione powyżej nazwiska stanowią jedynie drobną cząstkę migracyjnego ruchu budowlanego do Rzeczypospolitej, a należy pamiętać, że jest to jedna z wielu gałęzi (do Polski przybywali liczni lekarze, kupcy, wojskowi, muzycy etc.) Skala całego zjawiska świadczy bez wątpienia o ówczesnej wielkości jaką prezentowała nasza Serenissima Res Publica.
R E K L A M A
facebook: Prestiż Magazyn Lokalny
30
www.prestizmagazynlokalny.pl
KIEROWCY VS PIESI
Marcin Mazurek
||
SPORY MIĘDZY PIESZYMI A KIEROWCAMI NA OGÓŁ DOTYCZĄ PIERWSZEŃSTWA. INTERPRETACJE PRZEPISÓW BYWAJĄ RÓŻNE, WIĘC MIMO WPROWADZANIA ZMIAN W PRAWIE O RUCHU DROGOWYM KONFLIKT NARASTA. SPRAWA JEST O TYLE POWAŻNA, ŻE CZĘSTO CHODZI O LUDZKIE ŻYCIE.
POLICJA
KIEROWCY Zarówno piesi, jak i kierowcy mają swoje grzechy i grzeszki. Jedni i drudzy nie szczędzą sobie kąśliwych uwag, nie widać szansy na zakończenie konfliktu. Andrzej Szczepański prawo jazdy ma od 25 lat. Jego zdaniem zachowanie pieszych od kilku lat pozostawia wiele do życzenia. – Zdarza się, że ktoś wchodzi na jezdnię, nie rozglądając się, co prowadzi do niebezpiecznych sytuacji. Miałem taką sytuację, że pewna pani nagle weszła na przejście dla pieszych, na szczęście nie jechałem szybko, bo to oczywiste, że w mieście nie można się rozpędzać, a zwłaszcza przed pasami. Niestety nie pamiętał o tym kierowca jadący za mną. Mnie udało się zahamować, jemu niestety nie i uderzył w moje auto. Na szczęście dla pieszej skończyło się tylko na strachu. Znam jednak przypadki, gdzie finał był przykry – opowiada kierowca. Sebastian prawo jazdy ma dopiero od kilku lat, jednak już wyrobił sobie zdanie o pieszych. – To, jak się zachowują na drodze, czasem woła o pomstę do nieba. Zdarza się, że ktoś bez rozglądania się wchodzi, a nawet wbiega na pasy, bo uważa, że skoro ma przed sobą zebrę, to automatycznie wiąże się to z pierwszeństwem i nie zwracając uwagi na to, czy jakiś samochód się zbliża, wchodzi na jezdnię. Innym razem ktoś podchodzi do przejścia dla pieszych, ja widząc taką osobę, zatrzymuję się, a ta albo się cofa, albo wyciąga telefon i pisze sms. Najgorzej jest, gdy potem nagle wchodzi na pasy, nie patrząc w bok, a ja w tym czasie ruszam, – skarży się Sebastian.
FOT. © DEPOSITPHOTOS
PIESI Po drugiej stronie barykady stoją piesi. Ci również mają wiele do powiedzenia na temat zachowania kierowców. – To, co wyprawiają niektórzy kierowcy, powoduje, że jeży się włos na głowie. Z racji wieku nie mogę chodzić tak szybko, jak by tego chcieli panowie w samochodach. Często zdarza się, że jakiś niecierpliwy kierowca omija mnie na pasach, bo pewnie bardzo mu się spieszy. O mało nie zostałam przejechana przez jakiegoś rajdowca, bo albo mnie nie zauważył, albo... no właśnie, nie wiem dlaczego nie miał zamiaru przepuścić mnie na przejściu dla pieszych. A przecież to ja mam pierwszeństwo i obowiązkiem każdego kierowcy jest przepuszczenie przechodnia – mówi pani Jadwiga Adamska. Generalnie piesi mają złe zdanie o kierowcach. Oczywiście zdarzają się tacy, którzy są kulturalni, uprzejmi i przepuszczają pieszych. Należy jednak pamiętać, że przepisy o ruchu drogowym nakładają na kierowców i na pieszych prawa i obowiązki, które obowiązują stale i każdego bez wyjątków. O tym, jak mają zachowywać się użytkownicy dróg, przypominają policjanci.
To, co wydaje się oczywistym, bardzo często pozostaje kwestią sporną. Pytamy więc policję o to, kto ma pierwszeństwo na pasach. - Na pasach pierwszeństwo ma pieszy, ale dotyczy to tylko sytuacji, gdy już znajduje się na tzw. zebrze – wyjaśnia Jerzy Długosz, rzecznik siedleckiej policji. - Nie dotyczy to sytuacji, gdy pieszy zbliża się do pasów z zamieram wejścia na nie – tu tak jak kierujący musi zastosować się do obowiązujących zasad, czyli upewnić się, że swoim wejściem nie stworzy zagrożenia w ruchu i uniemożliwi kierującemu pojazdem podjęcie skutecznej reakcji – dodaje. Zwróćmy uwagę, że pieszy nie zawsze może wejść na pasy. Zarówno on, jak i kierujący pojazdem mając na uwadze bezpieczeństwo drogowe podczas zbliżania się do przejścia, muszą przewidzieć możliwość wystąpienie ekscesu ze strony uczestników ruchu, tj. pieszy widząc szybko jadący pojazd, musi przewidzieć, że jego kierowca nie zdąży wyhamować, natomiast kierujący pojazdem widząc osobę zbliżającą się do pasów, która ma założone na uszy słuchawki lub rozmawia przez telefon, musi przewidzieć, że może ona wejść na pasy, nie uwzględniając sytuacji drogowej. Skoro już mowa o kierowcach, przypomnijmy, jak prowadzący auta powinni zachować się, zbliżając do przejścia dla pieszych. - Kierujący zbliżający się do przejścia musi dostosować prędkość do zaobserwowanej sytuacji w jego rejonie, aby odpowiednio wcześniej podjąć skuteczną reakcję – informuje Jerzy Długosz. - Taki sam obowiązek ciąży jednak również na pieszym - przypomina. Zamiast szukać winnych wokół siebie, sami zadbajmy o swoje bezpieczeństwo i stosujmy do przepisów. Nikt nie jest w tym sporze uprzywilejowany, co czyni konflikt bezzasadnym.
R E K L A M A
R E K L A M A