M A G A Z Y N
S I E D L C E
S O K O Ł Ó W
L O K A L N Y
P O D L A S K I
Ł O S I C E Nr 8 (36), SIERPIEŃ 2015 r. Nakład 10 000 szt. ISSN 2299-5781 EGZEMPLARZ BEZPŁATNY
NIEZWYKŁY
NAPÓJ str. 28
CZARNE PUNKTY
WODNE str. 10
WYJĄTKOWY TALENT
MONIKA BIEGUN str. 20
PIOTR
SIWKIEWICZ
NA ZAWSZE SIEDLCZANIN FOT. PAWEŁ BRONISZEWSKI
R E K L A M A
2
R E K L A M A
KREDYT GOTÓWKOWY
o g e r b o d Szukasz
? U T Y D E ie! b R e i C K a l d tówkę o g y m a M
ł z 0 0 0 0 0 3 Kredyt do proste! to e i k a j , ź d Spraw procedura
dytu: wota kre wysoka k złotych 00 do 300 0 kredytowania: s re k długi o sięcy ie do 120 m ieczeń zp bez zabe
prosta ługa sowa obs k le p m o k y bezpłatn o klienta dojazd d 5 minut decyzja w
k ASF e w ó c a l P my do Zaprasza
Siedlce Piłsudskiego 10 tel. 25 644 70 29, kom. 504 252 000 Sokołów Podl. Wilczyńskiego 3 tel. 25 781 21 15, kom. 501 339 700 Węgrów Kościuszki 1 tel. 25 792 00 16, kom. 509 777 705
www.asf.com.pl
3 M A G A Z Y N
WSTĘP NIAK
S I E D L C E
S O K O Ł Ó W
L O K A L N Y
P O D L A S K I
Ł O S I C E
Adres Redakcji: ul. Wyszyńskiego 33/51, 08-110 Siedlce e-mail: kontakt@agencjaprestige.com.pl Redaktor Naczelny: Marcin Mazurek kom. 797 709 094 e-mail: marcin@agencjaprestige.com.pl Dyrektor Handlowy: Konrad Czarnocki kom. 797 709 091 e-mail: konrad@agencjaprestige.com.pl Doradcy ds. Sprzedaży: Emilia Trębicka kom. 797 709 092 e-mail: emilia@agencjaprestige.com.pl Ewa Kowalczyk kom. 798 404 777 e-mail: ewa@agencjaprestige.com.pl Grafika i skład: Artur Kościesza kom. 513 979 909 e-mail: artur@agencjaprestige.com.pl Dawid Jaworski kom. 797 709 093 e-mail: dawid@agencjaprestige.com.pl Kinga Mędrzejewska kom. 798 404 161 e-mail: kinga@agencjaprestige.com.pl Współpraca: dr Rafał Dmowski, dr hab. Adam Bobryk, Olga Mędrzejewska, Angelika Ratyńska, Agnieszka Buczek Korekta: Aleksandra Wierzchowska Zdjęcie na okładkę: Paweł Broniszewski Druk:
Marcin Mazurek
Początek sierpnia pogodowo przeniósł nas w okolice równika, a przynajmniej północne rejony Afryki. Ci którzy właśnie pierwszą połowę sierpnia wybrali na urlop, mogą czuć się szczęśliwcami, bo tylko nad morzem, jeziorem albo w górach upał nie daje się tak we znaki jak w pracy. Czy jesteśmy świadkami zmiany klimatu? Naukowcy od lat alarmują, że średnie temperatury są coraz wyższe. Być może coś jest na rzeczy i niebawem producenci jabłek zaczną uprawiać pomarańcze a lista polskich drzew wzbogaci się o palmy. Żarty żartami, ale upał w takim wydaniu jak na początku sierpnia może być niebezpieczny. Mam nadzieję, że wszyscy czytelnicy PRESTIŻU poradzili sobie z tropikalną aurą. Oddajemy w Państwa ręce kolejny numer miesięcznika. Mimo okresu, który wśród dziennikarzy określany jest jako „ogórkowy” proponujemy kilka ciekawych tematów. W numerze
odkrywamy wyjątkowo utalentowaną dziewczynę. To co potrafi zrobić ołówkiem do złudzenia przypomina fotografię, po bliższym przyjrzeniu odkrywamy, że mamy do czynienia z rysunkiem. Talent wyjątkowy i z pewnością niebawem będzie o naszej bohaterce głośno. Picie kawy w wielu przypadkach zatraciło miano rytuału. Przygotowując kawę nie zastanawiamy się nad tym czy parzymy napój prawidłowo. Okazuje się, że często popełniamy błędy, które mają wpływ na smak i działanie kawy. Podobnie jest z alkoholem, sprawdziliśmy więc różne mity i fakty dotyczące napojów z procentami. Mamy nadzieję, że sierpniowe wydanie magazynu PRESTIŻ będzie idealnym towarzyszem odpoczynku, czy to na plaży czy w innych, jak mawiał klasyk, pięknych okolicznościach przyrody. Życzymy naszym czytelnikom udanych wakacji i bezstresowych powrotów do pracy.
Wydawca: Nakład: 10 000 egz. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam i materiałów promocyjnych, jednocześnie zastrzega sobie prawo do redagowania nadesłanych tekstów. PRESTIŻ Magazyn Lokalny jest bezpłatny. Sprzedaż magazynu jest zabroniona. Numer konta: Bank PEKAO S.A. o/Siedlce 09 1240 2685 1111 0010 4644 7932 www.facebook.com www.prestizmagazynlokalny.pl PrestizMagazynLokalny
R E K L A M A
PIOTR
SIWKIEWICZ JEST WYJĄTKOWYM CZŁOWIEKIEM, STRONIĄCYM OD BLICHTRU ŚWIATA, ODDAJĄCYM PRACY CAŁEGO SIEBIE, KOCHAJĄCYM TO CO ROBI, DZIĘKI CZEMU MA MIEJSCE W PANTEONIE NAJLEPSZYCH POLSKICH AKTORÓW. JEST TEŻ POWODEM DO DUMY DLA SIEDLCZAN, BO WŁAŚNIE W SIEDLCACH SIĘ WYCHOWAŁ I TU ODKRYŁ SWOJE POWOŁANIE. Marcin Mazurek
FOT. PAWEŁ BRONISZEWSKI
Spotkaliśmy się na trzecim piętrze Teatru Dramatycznego w Warszawie, w miejscu, do którego ciekawscy raczej nie mają wstępu. Garderoba, którą obecnie zajmuje Piotr Siwkiewicz, to miejsce pulsujące historią polskiego teatru, bywali tu najwybitniejsi aktorzy. Reputacja garderoby robi wrażenie na aktorach, a co powiedzieć o zwykłym odbiorcy sztuki. Teraz tu pracuje Piotr Siwkiewicz. Choć życie wiązało go z różnymi miejscami w Europie, jego związek z Siedlcami jest niepodważalny. – Jestem siedlczaninem z urodzenia, z duszy, z wychowania i po śmierci też będę siedlczaninem. Mam nadzieję, że tak jak teraz na grobie moich rodziców mieszkańcy Siedlec zapalają świeczki, tak też na moim będą to robili. Z Siedlcami jestem związany nierozerwalnie, do tego stopnia, że w filmie „Pociąg do Hollywood” wymyśliłem, że bohater,
którego grałem, mówi, że jest z „Prusa” z Siedlec – zdradza aktor.
Do Warszawy trafił, tak jak większość młodych siedlczan, przez studia. Jako student Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej poznawał tajniki sztuki aktorskiej. Jak wspomina, to, że został aktorem, było możliwe dzięki dwóm filarom wychowania intelektualnego i emocjonalnego. Tymi filarami były szkoła, czyli liceum „Prus”, i amatorskie zespoły prowadzone przez mamę Alicję: teatralny i znani do dziś Chodowiacy. Dziś, jak sam mówi, jest najszczęśliwszym aktorem, bo jest członkiem zespołu Teatru Dramatycznego w Warszawie. Obiekt marzeń wielu polskich aktorów w życiu Piotra Siwkiewicza pojawił się jeszcze w czasach szkolnych, choć aktor odkrył ten fakt już jako uznany artysta.
– Warszawski Ośrodek Telewizyjny robił o mnie reportaż. Jeden z trzech dni zdjęciowych do tego filmu miał miejsce właśnie w Siedlcach. Z ekipą odwiedzaliśmy miejsca z mojej młodości. Byliśmy oczywiście w „Prusie”, tam mieliśmy umówione spotkanie z moją wychowawczynią panią Ewą Matysiak. W czasie rozmowy pani profesor wyjęła kronikę mojej klasy. Tę kronikę prowadził nieżyjący już mój przyjaciel Paweł Konopczyński, z którym studiowałem na tej samej uczelni. Paweł był niezwykle zdolny, był takim kolorowym pawiem, który w tamtych siermiężnych czasach zmieniał naszą optykę postrzegania otaczającego świata. W tej kronice każdy miał swoje dwie strony. Na moich stronach Paweł zamieścił zdjęcie z jakiegoś występu czy to dla liceum czy tylko dla klasy, a pod zdjęciem był
5 jego własnoręczny podpis: „Piotr Siwkiewicz, aktor Teatru Dramatycznego miasta stołecznego Warszawy”. Jak ja to zobaczyłem, zaniemówiłem… Piotr Siwkiewicz nie może narzekać na brak szczęścia – już jako student zagrał główną rolę w filmie „Yesterday”, Radosława Piwowarskiego. W tamtych latach studentom nie można było grać w filmach, to się wiązało z opuszczeniem szkoły. Pan Piotr zaryzykował, potem jego talent sprawił, że mógł wrócić do studiowania w PWST. Za rolę w filmie „Yesterday” aktor zdobył nagrodę za Najlepszą Rolę Męską na Festiwalu Filmowym w San Sebastian, a w Polsce - nagrodę Zbyszka Cybulskiego. Współpraca z Radosławem Piwowarskim zaowocowała kolejnymi filmami: „Pociąg do Hollywood” i „Marcowe Migdały”. Wszystkie te obrazy na trwałe zapisały się w historii polskiego filmu. Po zakończeniu studiów, także przez szczęśliwy zbieg okoliczności, Piotr Siwkiewicz trafił do Paryskiego Konserwatorium Sztuki Dramatycznej. Z Francji powrócił do Warszawy wprost do Teatru Dramatycznego i od 2003 roku jest w zespole tego teatru. - Owszem, trzeba mieć szczęście, ale trzeba mu pomóc. Bo kiedy się nie wyciągnie ręki po to, co daje los, to różne okazje przejdą obok bezpowrotnie. Ja chwytałem to, co mi dawał los i dziś jestem w miejscu, które dla wielu aktorów jest w sferze marzeń, tak jak kiedyś ja o tym marzyłem – dodaje Piotr Siwkiewicz. Aktor z wyboru rzadko bywa na imprezach okolicznościowych i towarzyskich - bo go męczą, a jak R E K L A M A
sam mówi - dobrze to musi grać na scenie, a nie w towarzystwie. – Pracuję w emocjach - mówi - więc staram się dobrze gospodarować tym co u aktora bardzo cenne - energią. Ale żadne obowiązki i liczba projektów zawodowych nie są w stanie odwieść go od przyjazdu do Siedlec. To są jedyne momenty kiedy Piotr Siwkiewicz bierze udział w, nazwijmy to, imprezach, choć bardziej są to uroczystości rodzinne związane ze świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Trzecim powodem wyrwania się z wiru pracy jest dzień Wszystkich Świętych traktowany przez pana Piotra jak święto. – Do Siedlec przyjeżdżam do mojego rodzeństwa. Mam dwie cioteczne siostry – Hanię i Danusię i ciotecznego brata Krzysztofa. Jesteśmy bardzo „włoską” rodziną, bo mocno trzymamy się razem. Na wigilii u Hani, która także kończyła „Prusa”, siedzi przy stole ponad 30 osób, no i u Hani mam „swój” pokój w bibliotece. Natomiast mój starszy brat Jurek z Olsztyna też jest wychowankiem Prusa i w czasach licealnych grał u naszej mamy w zespole teatralnym . Był bardzo dobry, ale nie chciał być aktorem, w przeciwieństwie do mnie - opowiada. Mimo wręcz niechęci do imprez Piotr Siwkiewicz niebawem odwiedzi Siedlce i weźmie udział w wydarzeniu organizowanym przez Mirka Greluka. – Z Mirkiem nasze drogi kilka razy się skrzyżowały, o Grelowisku tak naprawdę niewiele wiedziałem, poza tym, że jest to impreza organizowana od wielu lat. Dlatego postanowiłem poznać więcej szczegółów. Dowiedziałem się, że tu nie
chodzi tylko o to, żeby się spotkać czy pokazać, ale że głównym powodem spotkania jest zbiórka pieniędzy na dzieci. I tu już nie chodzi o moje dobre samopoczucie czy moje osobiste przyzwyczajenia, tylko o dzieciaki, które mają marzenia. Kiedy zadzwonił do mnie, pytając o potwierdzenie, całkiem nieoczekiwanie nasza rozmowa zeszła na nieco poboczny temat. Zgadaliśmy się, że zaczęliśmy się starzeć, mamy poczucie tego, że czas się kurczy, wzrok już nie ten sam i nawet bierzemy te same witaminy na oczy. I ta rozmowa „dwóch starszych panów” tak mnie ujęła, i ta świadomość, że Mirek podejmuje się dzieła, które wystawia go na publiczne oceny nie zawsze prawdziwe i pochlebne, sprawiły, że także Mirka chcę w jakiś sposób uhonorować za to co robi. Bo on też wie, ile razy i jak mocno dostaje się po głowie, ile potrzeba wytrwałości w prowadzeniu, dopinaniu swoich celów. Ja wiem to z przykładu mojej mamy, która prowadząc zespoły artystyczne, często była narażona na niezasłużone ciosy od ówczesnych „hejterów”. Może też uda się pokazać dzieciakom, że warto marzyć, tak jak ja kiedyś marzyłem o Teatrze Dramatycznym; tak jak moje marzenie się spełniło, tak i ich marzenia są realne – stwierdza Piotr Siwkiewicz.
Teatr Dramatyczny w Warszawie i jego legenda w sposób nieświadomy dla Piotra Siwkiewicza stały się jego codziennością i dniem powszednim, nawet drugim domem. W ten sposób sam stał się częścią tej legendy. A tego nie można traktować inaczej niż jak spełnienie marzeń chłopaka z Siedlec.
R E K L A M A
6
PROTEST I CO DALEJ? ROLNICY, PIELĘGNIARKI, LEKARZE, KOLEJARZE, GÓRNICY, ZNOWU ROLNICY - I TAK CO KILKA TYGODNI. W POLSCE PROTESTOWAŁY JUŻ CHYBA WSZYSTKIE GRUPY ZAWODOWE. CZY FORMY PROTESTÓW ROBIĄ JESZCZE NA KIMŚ WRAŻENIE? CZY PROTESTY PRZYNOSZĄ OCZEKIWANY SKUTEK? Marcin Mazurek
Białe i zielone miasteczka pod kancelarią premiera, blokady dróg czy oflagowanie zakładów pracy to już chyba nasza rzeczywistość. Można jednak odnieść wrażenie, że formy sprzeciwu, które dziś obserwujemy, nie są w stanie doprowadzić do wstrząśnięcia urzędnikami z ministerstw. Ludzie protestują, bo nie zgadzają się na obecne warunki pracy i płacy. Nie robią tego dla zabicia czasu lub z braku pomysłów na uatrakcyjnienie sobie życia. Ostatnie protesty producentów porzeczki nie przyniosły żadnych rezultatów: choć rolnicy blokowali drogę w Kózkach, pojechali nawet do Warszawy, nie mogą powiedzieć, że coś załatwili. Postanowili wyjść na drogę, bo ceny skupu owoców są niższe od opłacalności produkcji. Sławomir Wróbel, jeden z protestujących w Kózkach, stwierdził, że rolnikom nie zależy na niebotycznych cenach, ale tylko na tym, żeby produkcja się opłacała. - My nie chcemy żadnych 4 czy 5 złotych, bo to jest nierealne. My chcemy normalną cenę: 1 zł czy 1,50 zł, żeby nam się kalkulowało produkować, nic więcej – mówi rolnik. Podaje jednocześnie przykład Ukrainy, gdzie cena jest dużo wyższa. Trudna sytuacja nie dotyczy tylko porzeczek, niebawem taki sam problem będą mieli inni producenci. - Ta sytuacja z pewnością za chwilę powtórzy się w przypadku wiśni, być może
FOT. KONRAD CZARNOCKI, MARCIN MAZUREK
aronii, a i z truskawką wcale nie było lepiej. Po ubiegłorocznych protestach dostaliśmy zapewnienia i zobowiązania ministra rolnictwa Marka Sawickiego do uregulowanie tego rynku. Systemowe rozwiązania, umowy kontraktacyjne miały być wprowadzone do końca 2014 roku, a najpóźniej przed skupem sezonu 2015 roku. Nic takiego nie miało miejsca. Kryzys się pogłębia, trwa grabieżczy proceder zakładów przetwórczych, no i nie godzimy się z tym, protestujemy. Pan minister z pewnością zaraz nam odpowie, że nie jest od regulowania cen skupu, ustalania zasad na rynku. Oczywiście, że tak, bo byłoby śmieszne, żeby minister wszystkim się zajmował, ale ma bez wątpienia podległe sobie instytucje, które powinny o to zadbać – mówi Sławomir Wróbel. Sytuacja w wielu sektorach nie jest ciekawa. Pojawiły się opinie, że w Polsce jest trudniej niż w Grecji, której pomaga Europa. Mimo protestów znaczących zmian nie widać. Czy więc taka forma wyrażania swojego zdania czy sprzeciwu ma jeszcze sens? Blokady utrudniają życie kierowcom. Protesty pielęgniarek obchodzą najczęściej pacjentów. Okazuje się, że najwyraźniej trzeba wymyślić inną formę nacisku na władzę. Tylko jaką?
ZAROBEK
GROMADKA DZIECI I ICH WYOBRAŹNIA NIEZNAJĄCA GRANIC, CZĘSTO WSPÓŁGRAJĄCA Z CHĘCIĄ POPISANIA SIĘ PRZED KOLEGAMI, MOŻE SKUTKOWAĆ TRAGICZNYMI SYTUACJAMI. DLATEGO ICH OBECNOŚĆ JEST NIE DO ZASTĄPIENIA. WYCHOWAWCY KOLONIJNI SĄ NICZYM SUPERBOHATEROWIE, KTÓRZY PĘDZĄ NA RATUNEK WSZĘDZIE TAM, GDZIE DZIEJE SIĘ COŚ ZŁEGO, CZUWAJĄ NAD WSZYSTKIM O KAŻDEJ PORZE DNIA I NOCY. Angelika Ratyńska
Wraz z początkiem wakacji dzieci i młodzież wyjeżdżają na różnego typu kolonie. Opiekują się nimi wychowawcy kolonijni. To oni są animatorami czasu wolnego, wymyślają gry i zabawy, tak, aby nikt z wychowanków nie odczuwał nudy. Często zastępują relacje z rodzicami, pomagają zaaklimatyzować się w nowym miejscu, służą radą, pomocą. Muszą mieć oczy „dookoła głowy”. Cierpliwość, odpowiedzialność, zorganizowanie, poczucie humoru – to kilka z wielu cech, jakimi powinni odznaczać się opiekunowie. Jak wyceniane jest ich zaangażowanie, poświęcenie, stres i nieprzespane noce? Czy 36 godzin kursu instruktorskiego wystarcza, aby móc sprawować opiekę nad dziećmi? W moim przypadku wyjazdy na kolonie w charakterze wychowawcy dały mi przede wszystkim dużo doświadczenia, które trudno jest zdobyć, studiując czy nawet będąc na praktykach. Każde kolonie są inne i każde czego innego uczą. Są one swoistą lekcją życia, ponieważ
wychowawca opiekuje się szczególnymi osobami, którymi są dzieci i młodzież – opowiada Marta, opiekunka kolonii. Stawki są bardzo niskie w porównaniu do ogromnej odpowiedzialności, jaka spoczywa na wychowawcy. Zdarza się, iż pierwsze turnusy odbywają się na zasadzie wolontariatu. Wynagrodzenia wahają się (zależnie od spędzonych dni i doświadczenia) w granicach 300-600 złotych. Praca odbywa się praktycznie 24/h, więc otrzymane wynagrodzenie to grosze. Kurs nie jest w stanie we właściwy sposób przygotować do takiego wyjazdu. Sami nie jesteśmy też w stanie przewidzieć nietypowych sytuacji. Dopiero będąc na koloniach, stykamy się z prawdziwą rzeczywistością. - Swoją pracę z koloniami zaczęłam na drugim roku studiów. Na początku były to wyjazdy w ramach wolontariatu, jednak po jakimś czasie zaczęłam normalnie dostawać wynagrodzenie. Na kolonie jeżdżę już czwarty rok, w sumie byłam na siedmiu turnusach i myślę, że ta liczba jeszcze
wzrośnie. Byłam na koloniach w górach, nad morzem, a także w takich miejscach jak Białowieża czy Ptaki koło Nowogrodu. Z takiego sposobu zarabiania pieniędzy korzystają głównie młodzi ludzie, jednak wspomniany rodzaj pracy wymaga kreatywności, czujności i pomysłowości, z czego nie każdy zdaje sobie sprawę. Według mnie, jadąc na kolonie, nie można zakładać, że sobie wypoczniemy, wprost przeciwnie – jedziemy do pracy, która wymaga od nas wiele poświęcenia – mówi Marta. Urządzanie sobie spacerów bez nadzoru dorosłej osoby, wymykanie się nocą do pokoju kolegów, odłączanie się od grupy czy spędzanie czasu ze swoją wakacyjną sympatią – to kilka przykładowych pomysłów, na jakie mogą wpaść uczestnicy wyjazdu. Zarówno dla wychowawców, jak i kierownika kolonii najważniejsze jest bezpieczeństwo wypoczywających. Dlatego też wychowawca musi być czujny i przewidywać sytuacje, które mogą mieć miejsce. Jadąc na kolonie, muszę być świadoma, że wydarzą się nieprzewidziane sytuacje, niemniej jednak nie mogę się ich obawiać, ponieważ rodzice powierzyli mi to, co najcenniejsze, czyli swoje pociechy – dodaje opiekunka kolonii. – Jeśli podchodzisz do tego wyjazdu jako możliwości spędzenia darmowych wakacji i zarobienia pieniędzy, to lepiej zostań w domu, gdzie nie będziesz musiał zajmować się organizacją czasu dla innych – przestrzega Marta. R E K L A M A
FOT. © DEPOSITPHOTOS
DUŻYM KOSZTEM?
8
HISZPANIA CIEPŁO, NIEDROGO I SMACZNIE HISZPANIA GWARANTUJE BARDZO WIELE DOZNAŃ. NIEZAPOMNIANE CHWILE PRZEŻYJĄ TU MIŁOŚNICY WYJĄTKOWEJ ARCHITEKTURY, PIĘKNYCH PLAŻ I EGZOTYCZNYCH POTRAW. Marcin Mazurek
Wybierając się do Hiszpanii, musimy być przygotowani na wysokie temperatury. Szczególnie w okresie letnim upał często bywa trudny do zniesienia. W centralnych, oddalonych od morza częściach kraju suche powietrze może osiągać temperaturę nawet powyżej 40°C, co przy wychodzeniu z klimatyzowanych pomieszczeń jest szokiem dla organizmu. Wysokie temperatury nie są tak trudne do zniesienia, kiedy jesteśmy na plaży. Warto jednak wybrać się także do centrum Hiszpanii.
FOT. © DEPOSITPHOTOS
Swoją podróż możemy rozpocząć od przepięknej Barcelony. Stolica Katalonii zaskakuje ilością zieleni na ulicach. Nadmorski klimat i wspomniane wszędobylskie rośliny dają poczucie przebywania w raju, tym bardziej, że Hiszpanie są bardzo przyjaźni. Wśród obowiązkowych atrakcji do zobaczenia w Barcelonie na pierwszym miejscu jest niezwykły kościół, którego budowa nigdy nie została ukończona. Sagrada Familia zaprojektowana przez Antonio Gaudiego to jedna z największych i najpiękniejszych świątyń świata, trzeba ją po prostu zobaczyć. Drugą świątynią, ale o zupełnie innym charakterze, jest siedziba miejscowego klubu sportowego. Uznawana za jeden z najlepszych
klubów na świecie FC Barcelona ma tu stadion Camp Nou. Aby go zwiedzić, należy zarezerwować sobie kilka godzin i trochę euro na drobne wydatki. Jeśli jednak nie jesteśmy fanatykami sportu, jest jeszcze kilka miejsc wartych poświęcenia czasu. Wymienię tylko kilka z nich: Casa Batlló, Placa Espanya, Placa Reial. Po trudach zwiedzania najlepiej odpocząć na pobliskiej plaży. Z Barcelony możemy udać się na południe, jadąc wzdłuż wybrzeża do Walencji. Można również, zostawiając za sobą Morze Balearskie, przez Saragossę pojechać do Madrytu. Wybieramy Madryt. Ogromna metropolia, gdzie z dzielnicy do dzielnicy najszybciej jedzie się metrem lub autostradami. Dojazd od Madrytu jest specyficzny, bo w pewnym momencie trzeba pokonać niezbyt strome, ale za to wyjątkowo długie podjazdy. Kiedy już dojedziemy do stolicy Hiszpanii, naturalnym jest, że pierwsze kroki kierujemy
9
do muzeum Prado. Po spotkaniu ze sztuką najlepszych na świecie twórców odpoczywamy w jednej z tysięcy miejscowych knajpek. Kontynuując wątek sportowy i korzystając z metra, odwiedzamy Estadio Santiago Bernabeu, siedzibę królewskiego Realu. Aby R E K L A M A
w pełni zasmakować hiszpańskiego klimatu, nie można nie spróbować miejscowych tapas, czyli przekąsek przyrządzanych na wiele sposobów. Z pewnością każdy znajdzie w karcie coś dla siebie. Z gorącego Madrytu uciekamy nad morze. Ukoronowaniem podróży po Hiszpanii może być wizyta w San Sebastian, gdzie - jak twierdzą niektórzy - znajdują się najpiękniejsze w Hiszpanii plaże.
10
FOT. © DEPOSITPHOTOS
GROŹNA WODA
WODA – JEDEN Z CZTERECH ŻYWIOŁÓW, OBOK ZIEMI, POWIETRZA I OGNIA. WEDŁUG FILOZOFII TALESA Z MILETU TO SUBSTANCJA, KTÓRA PRZYCZYNIŁA SIĘ DO POWSTANIA ŚWIATA; TALES TWIERDZIŁ, ŻE WSZYSTKO Z NIEJ POCHODZI I DO NIEJ POWRACA. JEST SYMBOLEM OCZYSZCZENIA, PODŚWIADOMOŚCI, MIŁOŚCI I EMOCJI. OPRÓCZ TEGO TO NIEBEZPIECZNY ŻYWIOŁ POCHŁANIAJĄCY KAŻDEGO ROKU SETKI LUDZKICH ISTNIEŃ. Angelika Ratyńska
Według statystyk opracowanych na podstawie danych zawartych w Systemie Analitycznym Krajowego Systemu Informacji Policji w ubiegłym roku odnotowano 646 utonięć. Najczęściej topielcami byli mężczyźni po 50 roku życia (268). W 2014 roku śmierć poprzez utonięcie poniosło 59 kobiet. Dwie zasadnicze przyczyny zgonów to stan nietrzeźwości (157) oraz kąpiel w miejscach niestrzeżonych (104). Najbardziej niebezpiecznymi miejscami są rzeki, jeziora, stawy, wyrobiska i żwirownie. W zeszłym roku podczas kąpieli w rzekach życie straciło aż 190 ludzi, w jeziorach o 45 osób mniej. W wakacje podczas orzeźwiających kąpieli bardzo często obserwujemy niewłaściwe zachowania, które mogą prowadzić do tragedii. Jednym z nich jest brawura i chęć popisywania się, co najczęściej zdarza się wśród młodych ludzi. Kolejne to brak odpowiedzialności rodziców za swoje dzieci, które często poruszają się w wodzie bez nadzoru osoby dorosłej. Alkohol, nierozwaga oraz brak umiejętności pływania to następne przyczyny utonięć – mówi ratownik Radosław Czartoryjski.
R E K L A M A
Zapraszamy do pierwszej placówki Proama w Siedlcach
Siedlce, ul. Piłsudskiego 14
OC o d
279 PLN
R E K L A M A
Najczęstszą formą odpoczynku wybieraną przez młodych ludzi jest spędzanie czasu właśnie nad wodą. Niestety nie wszyscy potrafią dostosować się do regulaminów panujących na kąpieliskach. Upalne dni powodują chęć ochłodzenia się. Okazuje się, że do pełnego relaksu niezbędny jest zimny alkohol, który dodaje odwagi i pomaga w podejmowaniu nieroztropnych decyzji, takich jak wchodzenie do jeziora w stanie nietrzeźwym albo, co gorsza, skakanie do wody na tzw. „główkę”. Takie wybryki mogą doprowadzić do różnego rodzaju urazów, kalectwa, a nawet śmierci. W lipcu i sierpniu dużo mówi się o wypadkach nad wodą. Przykładów nie trzeba daleko szukać, w pierwszy upalny weekend lipca utonęło 41 osób, w tym 10 na terenie naszego województwa. W siedleckim zalewie utonął 43-letni mężczyzna, a w miejscowości Kobylnica Wisła pochłonęła dwie nastolatki. – Jak uniknąć tragedii? Moim zdaniem od pierwszej klasy szkoły podstawowej powinna być prowadzona obowiązkowa nauka pływania w ramach lekcji wychowania fizycznego. Dzieci od najmłodszych lat powinny być uświadamiane o zagrożeniach wynikających z kąpieli na otwartych akwenach, a także edukowane, jakich zasad należy przestrzegać – wspomina Czartoryjski. „Pływam bez promili” to akcja, której głównym celem jest propagowanie bezpieczeństwa związanego z odpowiedzialnym spożywaniem alkoholu nad, w i na wodzie. W tym roku trwa już 9 edycja kampanii, której założeniem jest ostrzeganie i edukowanie. Ambasadorami akcji są osoby uprawiające sporty wodne. W 2015 roku jej reprezentantami zostali podróżnik i kajakarz Aleksander Doba oraz pływaczka Otylia Jędrzejczak. Co może się wydarzyć, gdy wejdziemy do wody pod wpływem alkoholu? Jego spożycie może doprowadzić do braku koordynacji ruchowej, zaburzenia oddychania, połykania wody, zablokowania odruchów obronnych, utraty przytomności, co w ostateczności skutkuje niedotlenieniem i utonięciem. Na terenie województwa mazowieckiego znajduję się ponad 120 miejsc oznaczonych tabliczką „czarny punkt wodny”. W samym powiecie łosickim jest ich aż 10, siedleckim 5 i sokołowskim 4. Większość niebezpiecznych miejsc usytuowana jest na Bugu w miejscowościach Serpelice oraz Mierzwice Stare (powiat łosicki), Mogielnicy (siedlecki) czy w Gródku (sokołowski). Każdego roku liczba utonięć wzrasta. Statystyki związane z utonięciami w naszym kraju są jednymi z najgorszych w Europie. Choć mamy XXI wiek, nadal nie potrafimy dostosować się do regulaminów panujących nad wodą oraz ocenić skutków naszej bezmyślności i braku wyobraźni. Mało osób wie również o aplikacji „Ratunek”, która umożliwia automatyczne przesłanie SMS-a z lokalizacją osoby dzwoniącej i kontakt telefoniczny ze służbami ratowniczymi. Ułatwia ona szybkie wezwanie pomocy za pomocą telefonu komórkowego.
zadzwoń: 506 244 522
12
CZY ZABRAKNIE
NAM WODY? POJAWIAJĄ SIĘ INFORMACJE O BRAKU WODY I OGŁASZANYCH STANACH KLĘSKI ŻYWIOŁOWEJ SPOWODOWANEJ SUSZAMI. TAKIE PROBLEMY NIE DOTYCZĄ JUŻ TYLKO MIEJSC SZCZEGÓLNIE NARAŻONYCH NA SUSZĘ GDZIEŚ W AFRYCE CZY AMERYCE. CAŁKIEM NIEDAWNO BRAK WODY DOTKNĄŁ CZECHÓW. CZY PODOBNY PROBLEM CZEKA POLSKĘ, SIEDLCE? Marcin Mazurek
Wysychające rzeki, zanikające strumienie podziemne i katastrofalnie niski poziom wód gruntowych, to rzeczywistość, z którą musi się zmierzyć coraz więcej mieszkańców Europy. Z pytaniem o sytuację w Siedlcach udajemy się do tutejszego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. To, że woda w siedleckich kranach jest tak dobra, że można ją pić bez przegotowania, wiadomo od dawna. Okazuje się, że nie mamy podstaw do obaw, że jej pewnego dnia zabraknie. Jak się dowiedziałem, o wodę możemy być spokojni z dwóch powodów: pierwszy to zapasy, a drugi to bogate źródła. – Brak wody nam nie grozi – zapewnia prezes siedleckich
wodociągów Adam Jonczyk. – Mimo wysokich temperatur nie stwierdziliśmy wyjątkowego wzrostu zużycia wody. Gdyby taki wzrost nastąpił, jesteśmy do tego przygotowani. Mamy specjalne zbiorniki zapasów wody czystej, które są stale uzupełniane – zapewnia prezes PWiK. Spółka kilka lat temu rozbudowała infrastrukturę zbiorników z zapasami czystej wody. To ma zapewnić stałą dostawę cieczy w przypadku nieprzewidzianych sytuacji. – Gdyby nastąpił maksymalny pobór wody, właśnie z tych zbiorników czerpalibyśmy wodę w celu uzupełnienia potrzeb – mówi Adam Jonczyk. Siedlecka woda jest czerpana z bardzo głębokich źródeł znajdujących się na głębokości ok. 300 m. W tej chwili nic nie wskazuje na to, by te zasoby się kurczyły. – Wody gruntowe są dość płytko umiejscowione i ich wysychanie nie ma wpływu na nasze źródła – informuje prezes Jonczyk, jednocześnie zachęcając do picia siedleckiej wody prosto z kranu, zamiast kupowania wody w plastikowych butelkach. Z tego wynika, że nie grozi nam susza w kranach i śmiało możemy korzystać z dobrodziejstwa podziemnych źródeł. Zakazu podlewania trawników i ogródków nie powinniśmy się spodziewać, bo wody mamy pod dostatkiem. Podobno w najbliższej okolicy jest podziemne jezioro, ale odpowiedź na pytanie, czy w czasie jakiegoś kryzysu będzie można czerpać wodę z takiego źródła, pozostawmy specjalistom. Dziś wiadomo, że wody w naszych kranach nie zabraknie, a to bez wątpienia dobra wiadomość. R E K L A M A
FOT. © DEPOSITPHOTOS
13
#ALKOHOL#FAKT#MIT NAPÓJ, KTÓRY POWODUJE RADOŚĆ, ROZLUŹNIENIE ORAZ ROZWIĄZANIE JĘZYKA. CZY ALKOHOL SZKODZI NASZEMU ZDROWIU? JAK PIĆ, BY NIE POPAŚĆ W ALKOHOLIZM? SIERPIEŃ MIESIĄCEM TRZEŹWOŚCI, CZYLI FAKTY I MITY DOTYCZĄCE SPOŻYWANIA NAPOJÓW WYSKOKOWYCH. Angelika Ratyńska
Alkohol toksycznie oddziałuje na nasz mózg, co właśnie przyczynia się do naszej senności. Czy masa ciała jest istotna?
FOT. © DEPOSITPHOTOS
Okazuje się, iż ciężar ciała ma ogromne znaczenie dla stężenia alkoholu we krwi. Osoba o niewielkiej masie może wypić znacznie mniej alkoholu niż ta, która waży więcej, osiągając podobne jego stężenie. Alkohol pozytywnie wpływa na odporność organizmu? Skąd w ogóle się wziął? Liczy sobie już ponad 10 tysięcy lat. Tak naprawdę wytworzył się sam, przez przypadek z fermentujących owoców (fig, winogron, daktyli) oraz ziarna jęczmiennego. Alkohol miał szerokie zastosowanie w lecznictwie, nosząc miano eliksiru posiadającego cudowne właściwości. Jego nazwę prawdopodobnie wymyślili Arabowie. Do dziś jest ulepszany, tworzony na zasadzie nowych receptur. „Ze mną się nie napijesz?” to typowy tekst spotkań alkoholowych. I wiele innych tradycyjnych polskich powiedzonek pokroju: „Łykniem, bo odwykniem”, „Gorzka wódka, kwaśna mina, ktoś polewać zapomina!” czy „Piwo z rana jak śmietana”. Imieniny, urodziny, wesele to tylko niektóre okazje, by się napić, choć niektórzy nie potrzebują nawet takich sposobności. Mówi się, że piwo nie jest szkodliwe, kefir to najlepsze antidotum na kaca, a osobę o większej masie ciała trudniej upić. Czy to wszystko prawda? Alkohol pomocny na sen? Nie jest prawdą, iż spożycie owego napoju przed pójściem spać ułatwi nam zasypianie. Podczas takiego snu nasz organizm nie wypoczywa tak jak w czasie snu fizjologicznego, czyli naturalnego.
U osób cierpiących na stany zapalne alkohol obniża odporność, gdyż powoduje zmniejszenie aktywność białych ciałek krwi, które odpowiedzialne są za zwalczanie infekcji. Zjedzenie talerza rosołu przed piciem daje rezultaty? Alkohol rozpuszcza tłuszcze. Uznaje się, że zjedzenie tłustych rzeczy znakomicie neutralizuje skutku działania alkoholu. Jednakże to metoda skuteczna przed rozpoczęciem imprezy, a nie w trakcie jej trwania. Inny sposób – to zagryzanie każdego wypitego kieliszka plastrem cytryny. Mniej przyjemną opcją jest zakąszenie alkoholu cebulą. Brzmi to dziwnie, ale podobno działa. Brzydki zapach jest niwelowany wódką, więc bez obaw o świeży oddech.
Czy szybciej upijamy, się pijąc przez słomkę? Zwykliśmy przyjmować, iż za pomocą słomki wytwarzamy tzw. próżnię, która powoduje redukcję spożycia tlenu. Jednak nie ma na to żadnych naukowych dowodów. Chociaż inni zakładają, że alkohol dużo szybciej się wchłania przez jamę ustną i dostaje do organizmu. Alkohol czyni nas bardziej śmiałymi? Napój ten sprawia, że inaczej postrzegamy wszystko, co nas otacza. Gdy jesteśmy w stanie nietrzeźwości, inaczej widzimy rzeczywistość, zmienia się nasze myślenie, zachowanie. Wszystko wydaje się nam weselsze, ciekawsze, przyjemniejsze. Mowa tu przede wszystkim o osobach nieśmiałych, charakteryzujących się brakiem pewności siebie, dla których alkohol ma być furtką do możliwości przynależenia do grupy. Wypicie kawy ma wpływ na szybsze wytrzeźwienie? Zawarta w kawie kofeina owszem pobudza, ale nie ma właściwości pomagających obniżyć zawartość alkoholu we krwi. Wniosek jest tylko jeden - alkohol powinien być pity z rozwagą i umiarem
R E K L A M A
14
ŻÓŁW A SPRAWA POLSKA ŻÓŁW W POLSKIEJ HISTORII STAŁ SIĘ SYMBOLEM OPORU. POWSZECHNIE JEGO WIZERUNEK UŻYWANY BYŁ PODCZAS II WOJNY ŚWIATOWEJ. PRZEDSTAWIANO GO ZARÓWNO W FORMIE GRAFICZNEJ ODZWIERCIEDLAJĄCEJ CHARAKTERYSTYCZNY KSZTAŁ, JAK TEŻ W POSTACI LITER PPP. OZNACZENIE LITEROWE ROZWIJANO W HASŁO „PRACUJ POLAKU POWOLI“.
dr hab. Adam Bobryk
Wzywano więc do sabotowania poleceń niemieckiego okupanta, tak by jego gospodarka była jak najmniej efektywna. Od 1941 r. do zakończenia II wojny światowej w 1945 r. wiele murów w polskich miejscowościach było ubarwionych tym, co dzisiaj można określić graffiti. Ich wykonanie zaś stanowiło przejaw postawy patriotycznej, co pociągało za sobą zagrożenie surowymi represjami ze strony hitlerowców. Po wojnie symbol ten stał się tylko jednym z wielu elementów dokumentujących różne formy walki i sprzeciwu Polaków, dążących do odbudowy niepodległego państwa. Nieoczekiwanie symbol żółwia
jednak powrócił. Nie jest on aktualnie związany z kwestią walki o suwerenność, gospodarką, zachęcaniem do sprzeciwu, ale nadal używany jest przez Polaków jako swoista metafora dążeń. Ma to miejsce jednak nie w Rzeczpospolitej, a w Republice Litewskiej. Na Wileńszczyźnie, której funkcjonowanie w granicach Polski przerwała II wojna światowa, pozostało wielu naszych rodaków. Stanowią oni w rejonie solecznickim i wileńskim większość ludności. Według spisu powszechnego w całym kraju mieszka ich 200 317, co stanowi 6,6% ogółu. To największa mniejszość narodowa republiki. Posiadają oni
swoich przedstawicieli w europarlamencie, parlamencie, samorządach, działa szereg organizacji, sieć szkolnictwa, instytucje kultury, media. To dużo, ale też wiele jest zagrożeń i działań o utrzymanie stanu posiadania czy wyegzekwowanie zobowiązań. U progu niepodległości, w 1991 r., Litwa postanowiła ujednolicić pisownię imion i nazwisk. W efekcie wielu osobom, zwłaszcza Polakom, Rosjanom czy Białorusinom, zostały zmienione dane osobowe. Przyjęte zasady zamazują ich odrębność narodową. Jedynym wyborem dla mniejszości było to, że dane mogły być zapisywane w formie gramatycznej, czyli z końcówką litewską, np. -us, -as, -aitė, -ienė, lub bez niej. Przykładowo Józef pisano „Juzef” lub „Juzefas”, Rzędzisław „Žendzislav” – „Žendzislavas”, Cyrankiewicz – „Cirankevič” lub „Cirankevičius”. Polskie „rz”, zastępowano litewskim „ž”. Jeśli jednak występowało po „ch”, „k”, „p”, „t”, zapisywano jako „š”, np. Kostrzewski – „Kostševski” lub „Kostševskis”. Co więcej, nie powtarzano liter występujących w alfabecie. Tak więc Anna była zapisywana jako Ana. W Traktacie polsko litewskim z 1994 r. zagwarantowano, iż mniejszości w obydwu krajach będą mogły stosować swoje dane zgodnie z tradycją i pisownią języka ojczystego. Zastrzeżono tylko, że szczegółowe rozwiązania zostaną przyjęte w odrębnych dokumentach. Polska takie rozwiązania przyjęła, Litwa nie.
15
U naszych sąsiadów bardzo intrygującą decyzję podjął natomiast Sąd Konstytucyjny, który pozwolił na stosowanie oryginalnych imion i nazwisk w korespondencji prywatnej. Uznano tam też, że lituanizacja nazwisk jest formą równouprawnienia, a stosowanie oryginalnego brzmienia dyskryminacją innych obywateli. Alicja i Tomasz Samsel z Wileńszczyzny zainicjowali więc akcję „żółw” (po litewsku vėžlys). Nie chodzi o tempo pracy czy propagowanie jakiejś formy oporu, ale po prostu pokazanie Litwinom z przymrużeniem oka, że te litery nie są straszne. Nazwa tego zwierzęcia składa się bowiem z samych liter zakazanych do stosowania w nazwiskach. Polacy zaczęli więc umieszczać te napisy w wielu miejscach dostępnych publicznie. Do tego doszło jeszcze pozdrawianie według nowej tradycji – „żółwikiem”. Akcja odniosła pewien sukces, ukazując absurdalność oporu przed możliwością stosowania zgodnie z tradycją danych osobowych. Nawet obecny mer Wilna, Remigijus Šimašius, ze Związku Liberałów, w trakcie kampanii wyborczej rozpowszechniał naklejki z napisem „Ja za żółw”. Wybory wygrał, po czym polityka miłości się zakończyła. Na Litwie prowadzona jest teraz reforma szkolnictwa będąca dużym zagrożeniem dla placówek mniejszości. W Wilnie jednak zaczęto podejmować decyzje daleko wykraczające poza ogólnokrajowe tendencje. Zagrożone są nawet placówki, które działały jeszcze w okresie radzieckim. Polska i Litwa złożyły wiele deklaracji o strategicznym partnerstwie i świetnych relacjach. Podejmują, nawet wspólnie, działania, by szerzyć demokrację w innych krajach. Pojawia się więc pytanie, kiedy żółw zniknie z naszych relacji i po dziesięcioleciach oczekiwań rozwiązane zostaną problemy mniejszości polskiej na Litwie?
ODZNACZENI! WIERSZE O KROKODYLU, MAŁPKACH, POEZJA RODEM Z WILNA, WILEŃSKI CHLEB ORAZ MIÓD, CZYLI OBCHODY ŚWIĘTA MAZOWIECKIEGO TOWARZYSTWA KULTURY. Angelika Ratyńska
W Miejskiej Bibliotece Publicznej w Siedlcach uhonorowani zostali Ci, którzy przyczyniają się do szerzenia dziedzictwa kulturowego w regionie. Laury przyznano trzem osobom. Wśród wyróżnionych znalazła się dyrektor miejskiej biblioteki Jadwiga Madziar. Wyróżniona za upowszechnianie kultury oraz wspieranie regionalistów. Medal otrzymał zaprzyjaźniony z Siedlcami Aleksander Lewicki. Jestem związany z Siedlcami, zawsze dobrze wspominam to miejsce. Mieszkają tu życzliwi ludzie i to właśnie oni tworzą ten klimat, tę atmosferę. Kiedy gdzieś spotyka nas coś dobrego mówimy, że coś jest piękne, Siedlce takie są – stwierdził w krótkim wystąpieniu poeta. Na co dzień mieszkaniec Wilna, wydał 3 tomiki poezji (dwa w języku polskim i jeden w rosyjskim). Włada 4 językami: polskim, rosyjskim, białoruskim oraz litewskim. W 2014 roku zdobył pierwsze miejsce w konkursie im. Jana Kochanowskiego w Czarnolesie o „Dzban Czarnoleskiego Miodu”. - Takim wyróżnieniem jestem ogromnie zaskoczony. Czuję się jakbym to nie był ja, bo ja nigdy niczego nie potrzebuję, na nic nie liczę. Nie liczę, by mi coś wręczano, odznaczano. W 2014 roku dostałem nagrodę i przeżywałem to bardzo długo. Ten medal także wydaje mi się jakby to był sen. Zazwyczaj dużo mówię, a teraz zabrakło mi słów. W mojej poezji było pytanie „Czy pamiętasz o mnie matko Polsko?”- okazuje się, że pamięta – opowiada Lewicki. Kolejny medal przypadł Dariuszowi Domańskiemu lekarzowi piszącemu bajki dla dzieci. Po najważniejszej części spotkania autorzy mogli zaprezentować swoją poezję przed zebranym audytorium. Nad całym przebiegiem uroczystości czuwał Prezes Mazowieckiego Towarzystwa Kultury – Janusz Ostrowski.
FOT. © DEPOSITPHOTOS
R E K L A M A
R E K L A M A
16
HISTORIA
I TERAŹNIEJSZOŚĆ PIELGRZYMOWANIA DZISIEJSZE ZNACZENIE POJĘĆ „PIELGRZYMKA”, „PIELGRZYMOWANIE” POSIADA CHARAKTER STRICTE RELIGIJNY; TO PODRÓŻ PODEJMOWANA Z POBUDEK RELIGIJNYCH DO MIEJSC UZNAWANYCH ZA ŚWIĘTE. PIELGRZYMKA MOŻE BYĆ INDYWIDUALNA LUB ZBIOROWA. dr Rafał Dmowski
Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach
FOT. KONRAD CZARNOCKI
Różne są powody pielgrzymowania, zazwyczaj pielgrzymuje się w jakimś celu, np. podziękowanie za doznane łaski, chęć zadośćuczynienia za grzechy, lub też prośba o zdrowie. Różne są formy pielgrzymek. Znane są pielgrzymki piesze, pielgrzymki autokarowe, pielgrzymki samochodowe, pielgrzymki rowerowe i inne. Swoje pielgrzymki organizują również przedstawiciele różnych zawodów, np. pielgrzymka kolejarzy, pielgrzymka strażaków, pielgrzymka lekarzy, pielgrzymka żołnierzy. Pielgrzymowanie jako przejaw religijności było znane już w starożytności m.in. w starożytnym Egipcie pielgrzymowano np. do miast Abydos i Busiris w których znajdowały się świątynie ku czci Ozyrysa, tam zmierzano z prośbami i modłami o przychylny wylew Nilu. Również w kulturach Bliskiego Wschodu istniały tradycyjne dni, w których pielgrzymowano (np. do Jerozolimy w czasach opisywanych w Biblii pielgrzymowano na święto Paschy). R E K L A M A
Tradycja żydowska przejęta została przez chrześcijan, którzy już we wczesnym średniowieczu pielgrzymowali do Ziemi Świętej. W średniowieczu pielgrzymowano do grobu św. Jakuba Apostoła w Hiszpanii – stąd słynny pielgrzymkowy szlak św. Jakuba i grobów apostołów Piotra i Pawła w Rzymie. Obecnie do najbardziej znanych miejsc pielgrzymkowych na świecie należą: Asyż, Fatima, La Salette, Loreto, Lourdes, Međugorje, Meksyk - sanktuarium w Guadelupe, Rzym, Santiago de Compostela, Ziemia Święta. W Polsce do najbardziej znanych miejsc pielgrzymkowych należą: Jasna Góra w Częstochowie, gdzie większość pielgrzymek ma miejsce corocznie w sierpniu, Gietrzwałd, Wambierzyce, Bardo, Święta Lipka, Licheń Stary, Łagiewniki, Kalwaria Zebrzydowska, Piekary Śląskie. Polacy niezwykle często (zarówno grupowo jak i indywidualnie) pielgrzymują również do Sanktuarium
Matki Boskiej Ostrobramskiej w Wilnie. Niektóre z organizowanych dziś pielgrzymek mają kilkusetletnią tradycję, np. Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę po raz pierwszy wyruszyła w 1711 roku. Natomiast I Podlaską Pielgrzymkę Pieszą na Jasną Górę zorganizowano w 1981 r. uczestniczyło w niej 5571 pątników, wędrujących w 12. grupach, którym posługiwało 36 księży, 19 kleryków i 1 siostra zakonna. Wielkim entuzjastą pielgrzymki od początku był ówczesny biskup siedlecki Jan Mazur natomiast jej organizatorem ówczesny diecezjalny referent duszpasterstwa pielgrzymkowego ks. Zbigniew Chaber. Grono przewodników stanowili księża: Henryk Tomasik (obecny Biskup Radomski), Stanisław Zajko, Stanisław Bieńko, Janusz Grodek, Adam Turemka, Jan Jaworski, Marian Pyrka, Franciszek Juchimiuk, Józef Skorodiuk, Ryszard Andruszczak, Jan Grochowski, Marian Daniluk. Dotychczas największą, bo liczącą aż 12000 pątników w 26 grupach R E K L A M A
była pielgrzymka z 1983 r. Pielgrzymującym posługiwało aż 64 księży i 53 kleryków oraz 30 sióstr zakonnych. Tegoroczna pielgrzymka podlaska jest już 35 w historii. Od wieków pielgrzymowano także do sanktuariów na terenie poszczególnych diecezji. W przypadku diecezji siedleckiej wierni udają się m.in. do Kodnia, Leśnej Podlaskiej, Woli Gułowskiej, Orchówka, Hołubli, Pratulina. Świętym miejsce wyznawców prawosławia, do którego corocznie pielgrzymuje tysiące pątników jest Grabarka. Łatwo zauważyć, że każde z nich wiąże się z ważnymi wydarzeniami religijnymi z przeszłości, są to miejsca objawień i miejsca kultu. Pielgrzymi by wyróżnić się spośród innych noszą różnego rodzaju emblematy, znaczki – plakietki. Najbardziej charakterystycznym symbolem udziału w pielgrzymce do Santiago de Compostela jest tzw. muszla św. Jakuba, w średniowieczu wykonywana z różnych materiałów m.in. ze srebra. Warto przypomnieć, że 4 lutego 2013 r. w Siedlcach i Rozbitym Kamieniu oficjalnie otwarto tzw. „Drogę Jakubową Północno-wschodniego Mazowsza i Podlasia” czyli szlak przeznaczony głównie dla pątników indywidualnych oraz małych grup, które w ciszy chcą doświadczyć Bożej obecności. Droga ta ma około 115 kilometrów i wiedzie przez cztery gminy powiatu siedleckiego oraz sokołowskiego (Paprotnię, Bielany, Liw oraz Przesmyki). Trasa wiedzie z Siedlec przez m.in. Chodów, Krześlin, Mordy, Przesmyki, Paprotnię, Patrykozy, Rozbity Kamień, Jarnice, Liw, Węgrów, Starąwieś do Jadowa. Współcześnie pielgrzymują nie tylko chrześcijanie, wyznawcy islamu udają się do Mekki lub Medyny, wyznawcy judaizmu do Ściany Płaczu w Jerozolimie lub Safed w Galilei. Warto zaznaczyć, że w niektórych religiach pielgrzymki mają charakter obowiązkowy, np. w Islamie pielgrzymka do Mekki. W artykule wykorzystano: ks. Adam Przewuski, Historia pieszej pielgrzymki podlaskiej na Jasną Górę ze strony: pielgrzymka-podlaska.pl/zalaczniki/202/files/ historia_PPP.doc Wspomnienia ks. Zbigniewa Chabra, organizatora I Pielgrzymki Podlaskiej na Jasną Górę za: http://www.mikolaj.miedzyrzec. pl/dwunastka.php?i=602
R E K L A M A
17
18
SZEPTUCHY DLA JEDNYCH – ZABOBON, ŚMIESZNY, CZASEM IRYTUJĄCY: XXI WIEK, ZDOBYLIŚMY KSIĘŻYC, POZNALIŚMY BUDOWĘ ATOMU, NA MAŁYM KAWAŁKU KRZEMU MOŻNA ZAPISAĆ CAŁĄ WIEDZĘ LUDZKOŚCI… A LUDZIE DALEJ WIERZĄ W GUSŁA, ZNACHORÓW, HOMEOPATIĘ, MAGIĘ I DUCHY – ZŁOŚCI SIĘ INTERNAUTA. DLA INNYCH – OSTATNIA DESKA RATUNKU, GDY ZAWODZI MEDYCYNA KONWENCJONALNA. SZEPTUCHY, LUDOWE UZDROWICIELKI Z PODLASIA, „ODMAWIAJĄ” OD CHORÓB, ZDEJMUJĄ UROKI, RATUJĄ LUDZI, ALE TYLKO TYCH, KTÓRZY WIERZĄ W UZDROWICIELSKĄ MOC SŁÓW. Olga Mędrzejewska
Choć nazwy dolegliwości, które leczą, brzmią trochę zabawnie, a trochę egzotycznie - róża, wiatry, nerw-kołtun, przestrach, „złe oko”, to kryją się za nimi dość pospolite schorzenia: wysypki, uczulenia, zaczerwienienia, opuchlizna, ból, paraliż, niepokój, bezsenność. Metody leczenia już jednak tak pospolite nie są. Co gdyby przytoczyć opis jednej z nich, dajmy na to, leczenia przestrachu – woskiem – albo róży – płonącymi pakułami z lnu? – Głowę przelęknionego należy przykryć chustą. – czytamy w opracowaniu etnograficznym – Oprzeć na niej garnek z chłodną wodą. Przelać do garnka stopiony z gromnicy wosk. Z kształtu zastygniętego wosku staruszka odczyta przyczynę przestrachu. Gdy na powierzchni wosku pojawiają się pęcherze, nierówności, chropowatość, oznacza to, że choroba wychodzi z człowieka, jest przez wosk „wyciągana”. Im więcej nierówności, tym pacjent bardziej przestraszony. Wosk wylewa się tak długo, aż jego powierzchnia stanie się idealnie gładka – Można pokręcić z niedowierzaniem głową, uśmiechnąć się i mruknąć po nosem: przypomina „Weźmisz czarno kure…”, tytuł opowieści fantastycznych o Jakubie Wędrowyczu, egzorcyście-bimbrowniku. A jednak są ludzie przekonani, że to im pomogło, a szeptuchy leczą nie tyle ciało, co duszę, przyczyn większości chorób upatrując w psychice, stresie i nerwach.
FOT. © DEPOSITPHOTOS
Kim są szeptuchy? To prawosławne, wiekowe – większość z nich ma grubo ponad 70 lat – ludowe uzdrowicielki, które leczą za pomocą gorliwej modlitwy i rytuałów. We wschodniej Polsce cieszą się ogromnym szacunkiem. Od kilku lat także ponadregionalną popularnością. Przed ich chatami ustawiają się kolejki chorych, jak do najlepszych specjalistów. Na forach internetowych tworzone są rankingi najskuteczniejszych, pocztą pantoflową rozchodzą się informacje, do której z babć
R E K L A M A
R E K L A M A
z jaką chorobą się udać. Według antropologa Tomasza Sulimy jest ich na Podlasiu około 30. Osiemnastu doliczyła się w swojej pracy magisterskiej Małgorzata Anna Charyton, doktorantka na UAM w Poznaniu. Większość z nich żyje między Bielskiem Podlaskim, Hajnówką, Zambrowem a Białymstokiem. Malutkie, przygarbione, pomarszczone. Mówią ze wschodnim zaśpiewem, w gwarze łączącej język polski, rosyjski i białoruski. Żyją skromnie. Za swoje usługi nie pobierają opłat – tym różnią się od bioterapeutów i oszustek podszywających się pod uzdrowicielki. Umiejętność „odmawiania” chorób traktują jako dar od Boga, za który muszą się odwdzięczyć posługą. Pomagają wszystkim, niezależnie od wyznania. Misji leczenia podporządkowują życie. Niektóre odprawiają rytuały na czczo, pierwszy posiłek jedzą dopiero po wyjściu ostatniego pacjenta. Tak jak nie mogą odmówić pomocy, pod groźbą utraty umiejętności leczenia, tak ciąży na nich obowiązek przekazania daru dalej, następnemu pokoleniu. Zwykle „po rodzinie” – córce, wnuczce, kuzynce. Nie każda jednak może zostać szeptuchą. Musi odznaczać się spokojem, cierpliwością, życzliwością wobec ludzi, nie być mściwą, szybko zapominać urazy. Ci, którzy spotkali się z szeptuchą, mówią o cieple i dobroci, jakie od niej płyną. Na czym polega ich sekret? Wszystko opiera się na wierze: szeptuchy i chorego w uzdrawiającą moc modlitwy oraz samej intencji wyleczenia. Staruszki wykorzystują modlitwy codzienne – „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Mario”, jak i teksty apokryficzne. Modlitwy szepczą lub recytują powoli, rytmicznie w języku staro-cerkiewno-słowiańskim. Niektóre posługują się starymi rosyjskimi modlitewnikami – spisami życiowych i zdrowotnych problemów wraz z przyporządkowanymi im modlitwami mającymi pomóc. Modlitwy przeplatają zamowami – specjalnymi słowami, które mają sprawić, że coś się „odstanie”. Innym razem stosują zaklęcia, bezpośrednio zwracając się do choroby, jak do żywego człowieka. Modlitwom często towarzyszy krzyż kreślony nad głową pacjenta lub miejscem, w którym „usadowiła się choroba”. Oprócz wosku i lnu pomocne w odmawianiu od chorób są woda, cukier, wełna, mak. Skuteczność rytuałów zapewnia odpowiedni czas ich odprawiania (właściwa faza księżyca) jak i liczba powtórzeń, najlepiej nieparzysta – 3 i jej wielokrotności, które w wierzeniach ludowych wiążą się z Trójcą Świętą i doskonałością sekwencji: początek – środek – koniec. Liczby nieparzyste wzmacniają też proces przejścia ze stanu zdrowia w chorobę i na powrót, do zdrowia. Uzdrowicielki nie pomogą na przeziębienie czy złamanie kości. Nie ma co liczyć na cud - chorego wymagającego zabiegu chirurgicznego odeślą do szpitala. Specjalizują się w chorobach, na które nie działają konwencjonalne metody. Czy rzeczywiście uzdrawiają? Czy to tylko siła sugestii? Sceptyk powie, że żerują na naiwności. Etnolog, że ich metody należą do tradycji, są przykładem medycyny ludowej, folkloru i jako takie należy je chronić, badać, opisywać. Ci, którym pomogły, wskażą na wiarę i chęć uleczenia. Dlaczego, mimo rozwoju medycyny i szerszego do niej dostępu, nadal ufamy zamowom, babkom i ziołom? Być może odpowiedź na to pytanie znajduje się w mądrości ludowej: nie poszkodzi, a może pomoże?
20
WYJĄTKOWY TALENT
MONIKA BIEGUN
TALENT - TO NAJCZĘSCIEJ WRODZONA ZDOLNOŚĆ DO WYKONYWANIA CZEGOŚ, PREDYSPOZYCJA, W KTÓREJ WYRÓŻNIAMY SIĘ I JESTEŚMY NAJLEPSI. MŁODA, ZDOLNA, UTALENTOWANA – TAK MOŻNA OKREŚLIĆ MONIKĘ BIEGUN POSIADAJĄCĄ NIEZWYKŁE UMIEJĘTNOŚCI W RYSOWANIU. FOT. ARCH. PRYWATNE MONIKA BIEGUN
Angelika Ratyńska
Kiedy odkryłaś w sobie talent? Rysowałam odkąd pamiętam, ale tak tylko dla siebie. Nie wiązałam z tym jakichkolwiek planów na przyszłość. Budziła się czasami we mnie taka chęć, żeby coś narysować i próbowałam swoich sił. Moja przygoda z rysowaniem na zamówienie zaczęła się 2 lata temu od przypadkowego zamówienia. Koledze rysunek bardzo się spodobał, a mój chłopak wpadł na pomysł żebym zajęła się tym na poważnie. Wspierał mnie od samego początku, kupił mi wielki zestaw ołówków, rozcieraczy, szkicowniki i pomagał w sprawach organizacyjnych. Założył mi fanpage wymyśliliśmy nazwę i ku mojemu zdziwieniu strona szybko wzbudziła zainteresowanie. Ktoś z Twojej rodziny może również pochwalić się takimi umiejętnościami? Talent odziedziczyłam po mamie, która rysuje, maluje, robi cudowne rzeczy z papieru (origami, kusudamę, quilling...). Na co dzień pracuje, jako nauczycielka, ale jej zawód nie ma niestety nic wspólnego z plastyką, a na pewno by się w tej dziedzinie realizowała.
FOT. ARCH. PRYWATNE MONIKA BIEGUN
FOT. ARCH. PRYWATNE MONIKA BIEGUN
21
FOT. ARCH. PRYWATNE MONIKA BIEGUN
Czy rysowanie może być sposobem na życie, metodą na zarabianie pieniędzy?
Masz jakieś konkretne miejsce, w którym lubisz rysować? Posiadasz własna pracownię?
Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. W moim przypadku jest to tylko i wyłącznie dodatkowe zajęcie. Rysując na zamówienia mogę powiedzieć, że jest to dobry sposób żeby dorobić, ceny moich prac wahają się w granicach 40-80 złotych w zależności o formatu i ilości szczegółów.
Własnej pracowni nie posiadam. Moje miejsce twórczej pracy, to zwykłe biurko a przy większych formatach sztaluga na środku pokoju.
Jakie najdziwniejsze obrazki/portrety zdarzyło Ci się narysować? Jakieś specjalne zamówienie klienta? Zgłosiła się do mnie dziewczyna, która jako druhna chciała zrobić wyjątkowy prezent Młodej Parze. Poprosiła mnie bym narysowała karykaturę Nowożeńców, mimo że nigdy czegoś takiego nie rysowałam, z mieszanymi uczuciami przyjęłam zamówienie. Było to dla mnie duże wyzwanie, ale efekt był zadowalający a klientka szczęśliwa. Uczestniczysz w konkursach plastycznych, może jesteś jakiegoś laureatką? FOT. ARCH. PRYWATNE MONIKA BIEGUN
W żadnych konkursach udziału nigdy nie brałam, dla mnie na pewno o wiele większym wyróżnieniem było nawiązanie współpracy z MTZ KORBA. Na ich prośbę wykonałam rysunek, który w pełni wykorzystali na plakacie oraz koszulkach „VI SIEDLECKI ZLOT POJAZDÓW ZABYTKOWYCH- MROWISKO 2015”. Moja praca została doceniona, a to cieszy najbardziej.
Ile czasu pochłania wykonanie jednego rysunku? To zależy. Jeden rysunek można by rzec, sam się rysuje, inny pochłania mi wiele czasu i trudu. Minimum jakiego potrzebuję do wykonania gotowej pracy, to 6 godzin. Czy masz jakieś marzenia, jest coś, co od zawsze chciałaś narysować?
Jaką jesteś osobą na co dzień? Posiadasz artystyczną dusze? Jestem pracowitą, wyrozumiałą i cierpliwą dziewczyną. Na pewno jestem kreatywna. W jakimś stopniu posiadam duszę artystyczną, potrafię dostrzec i cenię sobie piękno, ale nie jestem zbyt wrażliwa. Jestem uparta i twardo stąpam po ziemi. Potrafię dużo znieść byle tylko dotrzeć do celu.
Zwykle się nad tym nie zastanawiałam... Ostatnim moim wyzwaniem był samochód Skoda Octavia na formacie 86x61cm. Wymagało to ode mnie bardzo dużo precyzji i cierpliwości. Na wykonanie go poświeciłam blisko 60 godzin. Długo zbierałam się żeby narysować coś z tak dużą ilością szczegółów, mimo wielu przeszkód cel udało mi się osiągnąć.
R E K L A M A
22
PERSEIDY 2015 FOT. © DEPOSITPHOTOS
SIERPIEŃ TO BEZ WĄTPIENIA MIESIĄC, KTÓRY PRZEZ ASTRONOMÓW I MIŁOŚNIKÓW ASTRONOMII KOJARZONY JEST Z NAJAKTYWNIEJSZYM W CAŁYM ROKU ROJEM METEORÓW. Sławomir Miernicki, Maciej Myszkiewicz
Czym jest rój meteorów? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy cofnąć się nieco w przeszłość. Wróćmy do czasów, w których naszej planety jeszcze nie było. Cofnijmy się o 4,6 mld lat, kiedy Układ Słoneczny był jedną wielką chmurą obłoku międzygwiazdowego. Reakcje, które zaszły wówczas w tej chmurze, pozwoliły na utworzenie w samym jej środku naszej najbliższej gwiazdy – Słońca – a następnie planet, księżyców, planet karłowatych i innych małych obiektów, które były po prostu pozostałością po powstałych planetach.
lub planetoida opuszcza swoje dotychczasowe miejsce i leci po nowej orbicie dookoła naszej gwiazdy. Zbliżając się do centrum Układu Słonecznego, kometa rozgrzewa się i pozostawia za sobą całkiem spore ilości materiału
RYSUNEK 2 - KOMETA OBIEGAJĄCA SŁOŃCE. FOT. © WIKIPEDIA
RYSUNEK 1 - ARTYSTYCZNA WIZJA DYSKU PROTOPLANETARNEGO. FOT. © WIKIPEDIA
Między orbitą Marsa i Jowisza powstał pas planetoid, a na peryferiach naszego Układu Słonecznego według naukowców istnieje Obłok Oorta, który składa się z planetoid i komet. Zdarza się, że na skutek grawitacyjnego oddziaływania Słońca kometa
(w większości są to bryły lodu) które krążą po orbicie zbliżonej do orbity komety. Drobiny te nazywane są meteoroidami. W momencie, gdy orbita Ziemi przecina się z orbitą kawałków pozostawionych po przelatującej komecie, meteoroidy wpadają w naszą atmosferę.
Siły tarcia wywołane pomiędzy meteoroidem a atmosferą Ziemi powodują, że powietrze jonizuje, a my widzimy na niebie zjawisko meteoru. W większości meteoroidy ulegają procesowi ablacji, czyli odparowaniu i zanikają gdzieś w wyższych warstwach atmosfery. Raz na jakiś czas w naszą planetę trafia coś większego i niekoniecznie zbudowanego tylko z lodu, ale np. z żelaza. Na niebie obserwujemy wtedy wyjątkowo jasne i długie zjawisko. W sprzyjających okolicznościach kamień taki może dać spadek w postaci meteorytu.
RYSUNEK 3 - METEOR FOT. MACIEK MYSZKIEWICZ
Każdego roku pod koniec lipca i prawie cały sierpień Ziemia przecina orbitę pyłu pozostawionego przez kometę 109P/Swift-Tuttle. Obiekt ten odkryty został 16 lipca 1862 r. przez Lewisa Swift’a i Horacego Tuttle’a. Data odkrycia nie znaczy, że rój Perseidów był
23
RYSUNEK 3 - METEOR FOT. MACIEK MYSZKIEWICZ
obserwowany od tego roku. Pierwsze obserwacje meteorów pochodzących prawdopodobnie z tego strumienia przeprowadzone były aż 2000 lat temu! Okres lipca i sierpnia sprzyja obserwacjom nieba. Ciepłe noce pozwalają wytrwać poza domem od zmierzchu do świtu, a liczba zjawisk, jakie możemy dostrzec na ciemnym firmamencie na pewno nas nie zanudzą!
Jak obserwować?
Do obserwacji meteorów nie potrzebujemy żadnego sprzętu astronomicznego. Najlepiej będzie, gdy odjedziemy jak najdalej od miasta – w miejsce, w którym widoku nieba nie będą nam zasłaniały żadne drzewa, domy itp. Dla własnej wygody warto zaopatrzyć się w leżak, ciepły koc i herbatę. Warto wyciszyć swój telefon i zgasić wszystkie światła, które będą nam tylko przeszkadzały. Oprócz obserwacji wizualnych można też próbować fotografii meteorów. Do tego potrzebna nam będzie lustrzanka cyfrowa i obiektyw o jak największym polu widzenia. Wybieramy możliwie długi czas naświetlania i jak największą czułość (byleby tylko nie prześwietlić nieba). Przykładowe parametry to: czas naświetlania: 30 sekund, iso 1600/3200 przysłona obiektywu 3,5/2,8. Sfotografowanie meteoru nie jest wcale łatwą sprawą. Aby na naszym zdjęciu było widać takie zjawisko, musi ono być naprawdę jasne.
Gdzie patrzeć? Każdy rój meteorowy ma swój radiant, czyli miejsce na niebie, z którego meteory wydają się wylatywać. Radiant Perseidów znajduje się w okolicy gwiazdozbioru Kasjopei i Perseusza. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy patrzeć właśnie tam. Jest wręcz odwrotnie. Im dalej radiantu, tym dłuższe i jaśniejsze zjawiska możemy zaobserwować. Najlepszym kierunkiem będzie południe/południowy zachód.
Dzięki zebranym w ten sposób danym jesteśmy w stanie określić dokładny tor ruchu meteoroidu, wyznaczyć jego orbitę, zbadać skład chemiczny, a w przypadku dużego zjawiska wyznaczyć miejsce spadku i odnaleźć kamień. Znalezisko takie ma bezcenną wartość naukową, gdyż jest to przecież materiał, który powstał razem z tworzeniem się naszego Układu Słonecznego! Więcej o Pracowni Komet i Meteorów można znaleźć na stronie www.pkim.org Maciek Myszkiewicz
Obserwacje Perseidów w Siedlcach
Perseidy są aktywne od 17 lipca do 26 sierpnia. Swoje maksimum mają między 11 a 13 sierpnia. Pod ciemnym niebem i w skupieniu możemy zaobserwować nawet 30-50 zjawisk na godzinę!
Z okazji nadchodzącego maksimum Perseidów Siedleckie Towarzystwo Miłośników Astronomii organizuje obserwacje w miejscowości Doliwo (gm. Mordy, ok. 24 km od Siedlec). W nocy z 12 na 13 sierpnia będziemy liczyć „spadające gwiazdy”. Ponieważ wypada to w środku tygodnia, dlatego mamy prośbę o dzień wolny w pracy na 13 sierpnia. Plan będzie mniej więcej taki: zbiórka o godz. 19:00. na parkingu przy kościele św. Ducha w Siedlcach. Potem wyruszymy wspólnie. Jeśli ktoś dysponuje możliwością zabrania większej liczby miłośników astronomii, niech da nam znać. Dokładne informacje oraz mapkę dojazdu umieścimy na naszym facebookowym wydarzeniu. Prognozę pogody podamy tuż przed obserwacjami, miejmy nadzieję, że będzie optymistyczna. Pamiętajcie, że w razie mało korzystnej pogody rozważamy również obserwacje w nocy z 11 na 12 sierpnia.
„Spadające gwiazdy” nie są tylko obiektami, które cieszą nasze oczy, lecz mają dużą wartość naukową. Obserwacjami tego typu zjawisk w Polsce zajmuje się Pracownia Komet i Meteorów. W ramach projektu Polish Fireball Network w całym kraju działa sieć specjalnych kamer, które każdej nocy obserwują niebo i nagrywają przelatujące meteory.
1. Ciepłe ubranie: polar, kurtka (z kapturem), długie spodnie, rękawiczki i czapka dla dzieci; 2. Koce lub śpiwór; 3. Materac lub łóżko polowe; 4. Preparaty anty-komarowe; 5. Prowiant we własnym zakresie; 6. Aparat fotograficzny. Sławomir Miernicki
Kiedy zobaczę najwięcej ?
Obserwacje meteorów w Polsce.
R E K L A M A
Potrzebne rzeczy:
24
MODA NA STANIE
PRZY GARACH?
FOT. © DEPOSITPHOTOS
PROGRAMY KULINARNE – FAKTYCZNIE ZAJMUJĄ SIĘ TEMATEM GOTOWANIA CZY MOŻE SĄ PODYKTOWANYM STYLEM ŻYCIA? SKĄD WZIĘŁA SIĘ MODA NA GOTOWANIE, JAK ROZWIJA SIĘ TO GASTRONOMICZNE SZALEŃSTWO? Angelika Ratyńska
Programy kulinarne, to nie tylko przepisy, gotowanie czy poszukiwanie nowych smaków. Kultura kulinarna wskazuje możliwości organizowania sobie czasu wolnego, wiąże się również ze stylem życia. Programy te w coraz większym stopniu skupiają się na tematyce zdrowego, mniej kalorycznego jedzenia,
dietach czy poradach specjalistów, m.in. dietetyków. We współczesnej telewizji doszukać się można wielu trendów podyktowanych przede wszystkim rosnącym zapotrzebowaniem i zainteresowaniem społeczeństwa określonymi tematami. Na szczególną uwagę zasługują R E K L A M A
niewątpliwie programy o charakterze kulinarnym, które cieszą się dużą popularnością i zapewniają stacjom telewizyjnym wysoką oglądalność, od wielu lat nieulegającą zbytnim wahaniom. Młode polskie pokolenie śmiało wkracza w świat nowoczesny, kierując się wzorcami zachodnimi. Można to
UBEZPIECZENIA KOMUNIKACYJNE
OC tańsze nawet do 50%
Nie bój się zmian! Wybierz tańsze
SIEDLCE, Piłsudskiego 10 | tel. 25 644 70 29, kom. 509 777 927 SIEDLCE, Starowiejska 12 | tel. 25 631 16 22, kom. 512 660 960 SOKOŁÓW PODLASKI Wilczyńskiego 3 | tel. 25 781 21 15, kom. 509 952 161
ADAMCZUK SERWIS FINANSOWY
25 zaobserwować między innymi w wystroju kuchni, w których nagrywane są programy kulinarne. Urządzone są one w nowoczesnym stylu, tak rzadko spotykanym przecież w większości polskich domów. Minęły już czasy, kiedy gotowanie było działaniem zaspokajającym tylko fizjologiczne potrzeby jedzenia. Współczesny wiek jest naznaczony nowym fenomenem - łączącym telewizję, a więc rozrywkę oraz gotowanie. Obecnie jesteśmy świadkami rozkwitu kultury kulinarnej i powszechnie panującej mody na gotowanie. Obserwujemy wzrost liczby programów, audycji i publikacji poświęconych tematyce kulinarnej, wspólnotowym formom przygotowywania posiłków, wielokulturowości kuchni, podróżom kulinarnym czy gotowaniu na co dzień. Po erze programów tanecznych i wokalnych przyszła epoka gastronomii. W Polsce serię kulinarną zapoczątkowało gotowanie w programach śniadaniowych. Pierwszy program poranny „Kawa czy herbata” emitowany był przez TVP1 od 31 sierpnia 1992 roku. Zaraz też na ekranie pojawili się gotujący Maciej Kuroń oraz Robert Makłowicz, przyczyniając się do rozkwitu kultury kulinarnej w naszym kraju. Do niedawna na ekranie oglądaliśmy zaledwie Pascala, Kuronia czy Okrasę, dzisiaj czołówkę kucharzy wzbogaca wiele nowych nazwisk: Starmach, Gessler, Jakubiak, Wachowicz
i wiele innych. Okazuje się, że w Polsce dość łatwo uzyskać miano autorytetu kulinarnego. Telewidzowie, poszukując rozrywki i inspiracji z chęcią dają się prowadzić tym bardziej i mniej doświadczonym kucharzom. Oprócz telewizji z kuchnią czy też gotowaniem stykamy się w Internecie. Jest on kopalnią blogów kulinarnych. Ich liczba stale rośnie, czego przyczyną jest coraz większe zainteresowanie sztuką kulinarną wśród młodych ludzi. Zakładają blogi, wstawiają zdjęcia, chwaląc się tym, co dziś przygotowali na obiad. Największa popularnością blogi cieszą się przed świętami, kiedy poszukujemy sprawdzonych przepisów na ciasta i potrawy na świąteczny stół. Mało tego, na portalach społecznościowych takich jak Facebook powstają fanpage poświęcone gotowaniu, jedzeniu. Jednym z twórców internetowych blogów kulinarnych jest Tomasz Repeta. - Najczęściej zdarza mi się oglądać MasterChef, w tym programie doszukuję się prawdy. Zwykli ludzie i niezwykle pomysły. Czynią z gotowania sztukę, którą podziwiam i którą się inspiruję. Ów program sprawił, że zacząłem interesować się wszystkim, co związane z gotowaniem, przez to założyłem fanpage „Student też potrafi gotować” – mówi bloger. Co jeszcze wpływa na popularność programów kulinarnych? Przede R E K L A M A
wszystkim sprzyjający czas emisji. Zwykle jest to pora, kiedy wszyscy są już po pracy i mogą usiąść przed telewizorem, szukając programów niewymagających zbyt dużego wysiłku myślowego. Poza tym owe formaty przyciągają nas nieskomplikowaną, lekką formułą. Nie jest zaskoczeniem fakt, iż z reguły to kobiety oglądają tego typu programy, poszukując sprawdzonych przepisów. Nie wszystkim jednak przypadają one do gustu. Pani Anita do takich programów, tak jak do życia podchodzi praktycznie. - Oglądanie programów kulinarnych to strata czasu. Dania proponowane przez kucharzy są strasznie wymyślne i trudne do przygotowania. Dodatkowo nie wszystkie produkty są dostępne w sklepach, a jeśli już - to ich cena jest bardzo wysoka. Dlatego też wolę korzystać ze sprawdzonych, tradycyjnych przepisów, jakimi posługują się moja babcia czy mama. Bardzo sceptycznie podchodzę do takich formatów kulinarnych – mówi pani Anita. Jaka będzie przyszłość takich programów? Ich popularność ciągle wzrasta, pojawiają się innowacyjne pomysły, koncepcje na nowe formaty, więc uważa się, że ich świetność tak szybko nie przeminie. A wręcz przeciwnie – nadal będziemy zaskakiwani niebanalnymi rozwiązaniami w kuchni.
26
PALENIE PAPIEROSÓW URODZIE NIE SPRZYJA MÓWI SIĘ, ŻE ZŁOŚĆ PIĘKNOŚCI SZKODZI, JEDNAK NIE TAK BARDZO, JAK PALENIE PAPIEROSÓW. Agnieszka Buczek
Odbierają nam one nie tylko zdrowie, lecz także piękną skórę, włosy i paznokcie. Szara, ziemista cera, zżółknięte zęby, łamliwe włosy i nieświeży oddech – tak często przedstawia się obraz palacza. Zapominamy o tym, że paląc papierosy, narażamy się na nieodwracalną utratę piękna. Dla ładnego wyglądu jesteśmy w stanie wiele zrobić, dlaczego więc nie jesteśmy w stanie zrezygnować z papierosów? Palenie tytoniu jest jedną z głównych przyczyn starzenia się skóry. Biorąc pod uwagę zwiększoną skłonność do przesuszania się cery, osoby palące papierosy powinny o nią szczególnie dbać i regularnie stosować kremy silnie nawilżające, ponieważ dym papierosowy obniża poziom estrogenów odpowiedzialnych za właściwy poziom jej nawilżenia. W składzie kosmetyków do pielęgnacji takiej skóry powinny znaleźć się antyutleniacze jak witamina A, C, E czy bioflawonoidy. Równie korzystny wpływ będą miały suplementy diety przyjmowane doustnie. Nie można zapomnieć o całorocznej ochronie przed słońcem, aby nie nasilać procesu starzenia się. Warto także regularnie wspomagać się zabiegami przeciwzmarszczkowymi, dotleniającymi, poprawiającymi koloryt cery. Jednak nie ma co się łudzić, ponieważ żadne nawet najlepsze czy najdroższe kremy ani zabiegi kosmetyczne temu nie zapobiegną. Palenie tytoniu przyspiesza proces starzenia się nawet o kilka lat, a skutki wieloletniego palenia trudno jest ukryć. Dym papierosowy niszczy cerę o wiele bardziej niż słońce. Badania potwierdzają, że skóra osoby palącej jest niemal trzykrotnie starsza niż osoby niepalącej będącej w tym samym wieku. Skóra palacza pozbawiona jest odpowiedniej dawki tlenu. To właśnie dlatego bardzo szybko staje się szara, matowa, zgrubiała i pozbawiona blasku. W czasie palenia wytwarza się duża ilość wolnych rodników – wrogów pięknej i młodej cery. Ich nadmiar jest gigantyczny i na nic się zda przyjmowanie nawet podwójnej dawki witaminy A czy E. Palenie papierosów wysusza skórę, zatyka pory, sprzyja powstawaniu trądziku i osłabia naczynia krwionośne. Nikotyna powoduje tworzenie się pajączków, przyczynia się również do obniżonej produkcji kolagenu i elastyny, które są odpowiedzialne za jędrność i sprężystość skóry. Osłabia procesy gojenia się ran, blizn i odnowy naskórka.
FOT. © DEPOSITPHOTOS
Znaczne pogłębianie się zmarszczek i bruzd wiąże się nie tylko z działaniem samej nikotyny, ale również z czynnościami powtarzanymi przez palaczy. W wyniku większej aktywności pewnych grup mięśni twarzy pogłębiają się zmarszczki mimiczne. Palenie papierosów sieje spustoszenie w całym organizmie. Trzeba pamiętać, że przestrzeganie zasad i stosowanie odpowiednich kosmetyków nie ochroni skóry osoby palącej przed znacznie przyspieszonym procesem starzenia się, a jedynie w pewnym stopniu tylko ten proces spowolni.
27
ATMOSFERA WOKÓŁ POGONI NIE JEST NAJLEPSZA. SYTUACJA Z BRAKIEM OŚWIETLENIA NA STADIONIE KŁADZIE CIEŃ NA WSZYSTKIM CO DOTYCZY SIEDLECKIEGO KLUBU. TO MOŻE ODBIĆ SIĘ NA ATMOSFERZE WŚRÓD ZAWODNIKÓW, KTÓRZY SĄ W NIETYPOWEJ SYTUACJI BO SĄ TU NOWYMI LUDŹMI. JAKA ATMOSFERA PANUJE W KLUBIE I DRUŻYNIE ZDRADZA ANDRZEJ MATERSKI PREZES MKP POGOŃ SIEDLCE. Marcin Mazurek
Atmosfera jest dobra, chociaż zdajemy sobie sprawę co się dzieje wokół. Sytuacja ze stadionem wpływa na cały wizerunek Pogoni w I Lidze. Wraz z władzami miasta staraliśmy się zrobić wszystko, by mimo nie spełniania wymogu licencyjnego PZPN potraktował nas jak beniaminka. Niestety komisja nie zgodziła się na to. Potraktowano nas zgodnie z jednym z punktów podręcznika licencyjnego. Mieliśmy dwie opcje do wyboru. Albo gramy u siebie z 10 punktami na minusie, albo mecze rozgrywamy na wynajętym stadionie. Każdy z tych wariantów ma plusy i minusy. Ostatecznie wybraliśmy opcję wynajmowania stadionu. To niesie ze sobą wiele kłopotów, bo trzeba naprawdę wielu zabiegów aby zorganizować mecz na poziomie I Ligi. To jest ochrona, policja, straż, pogotowie, to jest zabezpieczenie rozmieszczenia kibiców na trybunach, to cała logistyka związana z konferencją prasową, spikerem, przyjęciem zespołu gości, delegatów, sędziów. To wszystko trzeba zrobić na obcym obiekcie. Oczywistym jest, że te same obowiązki u siebie przysparzają mniej kłopotów.
Oznacza to że, Pogoń poza Siedlcami rozegra 19 spotkań. W rundzie jesiennej zagramy dwa spotkania na poczet rundy wiosennej. To też nie jest najlepsza sytuacja. Czy rundę wiosenną będziemy mogli oglądać w Siedlcach? Zgodnie z decyzją władz miasta i Agencji Rozwoju Miasta, oświetlenie na siedleckim stadionie ma być gotowe na 1 marca 2016 roku. Taki termin dostaliśmy od ARM. Przewiduję, że na przełomie września i października rozpoczną się prace budowlane. Mamy zapewnienie, że będzie to nowoczesne oświetlenie pozwalające na transmisje telewizyjne w jakości HD. Czy potencjał obecnych zawodników Pogoni pozwala na zrealizowanie założenia o utrzymaniu na zapleczu Ekstraklasy? Mamy zupełnie nowy skład łącznie ze szkoleniowcem. Poszukując trenera rozmawialiśmy z 6 kandydatami. Ostatecznie wybór padł na Marcina Sasala. Po raz pierwszy w klubie mamy trenera,
FOT. MARCIN MAZUREK
który ma za sobą pracę w Ekstraklasie. Większości zawodników zaproponowaliśmy przedłużenie kontraktów na dotychczasowych warunkach. Kilku skorzystało z propozycji z klubów ekstraklasowych, inne kluby I – ligowe przedstawiły kolejnym zawodnikom lepsze warunki, więc musieliśmy budować zespół od nowa. Kolejnym ze znaczących problemów jest niespodziewane odejście 5 trenerów młodych piłkarzy. Obecnie prawie wszyscy zawodnicy Pogoni mają doświadczenie gry w zespołach Ekstraklasy lub I Ligi, mamy w składzie młodzieżowca, etatowego reprezentanta polski do lat 18, kapitana reprezentacji – to daje powody do patrzenia w przyszłość z nadzieją, mimo dużej ilości problemów, które zasypały klub w ostatnim czasie.
28
NIEZWYKŁY NAPÓJ FOT. © DEPOSITPHOTOS
PRZEZ NIEKTÓRYCH UWAŻANA ZA AFRODYZJAK, INNYM SŁUŻY JAKO SKŁADNIK DO ROBIENIA DOMOWYCH PEELINGÓW CZY MASECZEK. PONADTO POCHŁANIA BRZYDKIE ZAPACHY, JEJ FUSY MOGĄ POSŁUŻYĆ JAKO NAWÓZ CZY POMÓC ODSTRASZYĆ INSEKTY. MOŻE BYĆ CZARNA LUB Z MLEKIEM. O CZYM MOWA? OCZYWIŚCIE O KAWIE. Angelika Ratyńska
Picie kawy nie tylko może, lecz wręcz powinno być swoistym rytuałem. Warto uzmysłowić sobie, jak bogata jest historia kawowego ziarna i przyrządzanego z niego naparu. To właśnie kawiarnie były niegdyś miejscem narodzin wielkich idei, ustrojów politycznych i rewolucji. We wnętrzach znanych kawiarni o wielowiekowych tradycjach bywali tak znamienici goście jak Ernest Hemingway, Pablo Picasso czy Napoleon Bonaparte (Café Procope – Paryż – 1686). Kawiarnie zwykle odwiedzali wyłącznie mężczyźni, choć i kobiety czekające na nich w domach miały z tego pożytek – po nocnych zabawach ich mężowie wracali trzeźwi, ponieważ wzrost spożycia kawy ograniczył popularność alkoholu. Pierwsza kawiarnia powstała w Konstantynopolu w 1554 roku. W świecie arabskim picie kawy jest prawdziwym rytuałem. Gospodarz na wizytę gości zawsze kazał sporządzić napar kawowy przygotowywany w dużym kotle - odmowa skosztowania oznaczała brak szacunku. Co ciekawe, gospodarz na
oczach gości wypijał pierwszą filiżankę, aby przekonać ich, że kawa nie jest zatruta. Jedną z najbardziej osławionych odmian kawy jest Kopi Luvak, produkowana z odchodów gatunku łasicy (łaskun muzang). Zwierzę to wybiera wyłącznie najdojrzalsze owoce na plantacji, a jej pracownicy wyszukują odchody łaskuna, wybierając z nich ziarna. Nie jest to trudne, zważywszy na fakt, iż łasica ta żywi się wyłącznie owocami kawy i trawi je w niewielkim stopniu. Właśnie to delikatne nadtrawienie wpływa na specyficzny smak kawy. Co ciekawe, niewola nie sprzyja łaskunom, więc zbiory ziaren odbywają się wyłącznie ręcznie i wyłącznie w naturze. Stąd zapewne wysoka cena tej kawy (ok. 3 tys. zł za 1 kg). Za jedną z najlepszych i zarazem najdroższych kaw na świecie uznaje się pochodzącą z Jamajki Blue Mountain. Swój smak zawdzięcza niemal idealnym warunkom wzrostu, ręcznej obróbce i niezwykłej dbałości o jakość na każdym etapie produkcji – mówi Ireneusz Ślusarczuk, pasjonat kawy. R E K L A M A
Wbrew powszechnemu mniemaniu to nie Włochy są krajem, gdzie roczne spożycie kawy per capita jest największe. Na pierwszym miejscu listy znajduje się Finlandia (12 kg kawy na osobę), następnie Norwegia (9,9 kg) oraz Islandia (9 kg). Polska zajmuje dopiero 26 miejsce. Niezwykle ważne są temperatury. Dobrze przyrządzona kawa powinna być na tyle chłodna, by można było od razu zacząć ją pić. Filiżanka powinna być uprzednio ogrzana do około 55 stopni C, aby ograniczyć straty ciepła związane z kontaktem gorącego płynu z zimnym naczyniem. Temperatura serwowanej kawy powinna zawierać się w przedziale 60-75 stopni C, a temperatura wody użytej do jej zaparzenia, w zależności, od jakości kawy, powinna wynosić 85-92 C (dla kawy wysokogatunkowej), <95 C (dla kawy niskogatunkowej) lub 80°C (dla kawy rozpuszczalnej). Odpowiednia temperatura mleka przed spienianiem to 60-65 stopni C. Ważne jest, by nie przekroczyć 70°C podczas podgrzewania mleka – straci ono wówczas swoją naturalną słodycz – podkreśla Ślusarczuk.
CO ROBIMY ŹLE, PRZYGOTOWUJĄC I SPOŻYWAJĄC KAWĘ? ) ) Pijemy kawę ze szklanki lub kubka, a nie z filiżanki (Polacy zapewne nie odróżnią przy tym filiżanki do
kawy od filiżanki do herbaty); ) ) Nie zachowujemy odpowiednich temperatur - zalewamy kawę wrzątkiem, nie mówiąc już o podgrzewaniu filiżanki czy też mleka; ) ) Kupujemy gotową kawę – wyprażoną, zmieloną i zapakowaną, podczas gdy najlepsze efekty uzyska się, mieląc kawę tuż przed zaparzeniem – efekt wart jest zachodu; ) ) Kupioną kawę mieloną wsypujemy do ulubionego pojemnika na kawę, gdzie czeka tygodniami, aż zostanie zużyta, tymczasem powinno się przechowywać ją w lodówce w oryginalnym i szczelnym opakowaniu; ) ) Jeśli już mielimy kawę, to często używamy elektrycznych młynków ostrzowych, które są wprawdzie tanie, ale niewłaściwie spełniają swoją funkcję.
NAJLEPSZA KAWĄ WEDŁUG IRENEUSZA ŚLUSARCZUKA| JEST KAWA PO TURECKU. JAK JĄ PRZYGOTOWAĆ? Mówi się, że jest to kawa słodka jak miłość i czarna jak piekło. Podaje się ją na pięknie zdobionej tacy w równie pięknie zdobionych maleńkich filiżankach, niewiele większych od połowy skorupki kurzego jaja. Do kawy podaje się także wodę, a na osobnym talerzyku - tzw. rachatłukum - sześcienne galaretki z żelatyny i wody różanej obtoczone w cukrze pudrze, z migdałem lub orzeszkiem w środku. Kawa po turecku powinna być bardzo mocna i bardzo słodka, a jej przygotowywanie już samo w sobie jest rytuałem. Etapy jej przyrządzania:
1.
Do metalowego (zazwyczaj mosiężnego) dzbanka zwanego tygielkiem lub dżezwą należy wlać tyle filiżanek zimnej wody, ile filiżanek kawy chce się uzyskać, oraz jeszcze odrobinę.
6.
2.
Kawa powinna być zmielona niemal na pył, a w konsystencji przypominać mąkę lub cukier puder. Tradycyjnie używany jest do tego specjalny młynek ręczny.
7.
3.
8.
4.
To jest prawdziwy przepis na kawę po turecku, której nazwa często mylnie używana jest do określenia klasycznej „zalewajki”, czyli mielonej kawy zalanej wrzątkiem – mówi pasjonat kawy.
Zmieloną na pył kawę wsypuje się bezpośrednio do zimnej wody. Tyle ŁYŻEK stołowych kawy, ile filiżanek naparu chce się przygotować. Ważnym dodatkiem jest cukier, którego należy dodać nieco mniej niż kawy. Można stwierdzić, że liczba ŁYŻECZEK cukru odpowiadająca liczbie planowanych filiżanek naparu wydaje się być odpowiednia.
5.
Stawiamy tygielek na palniku i mieszamy jego zawartość przez chwilę.
Po zaprzestaniu mieszania oczekujemy momentu, w którym kawa zacznie gwałtownie kipieć. Tuż przed momentem przelania się naparu zestawiamy tygielek z ognia. Czynność tę powtarzamy 3 razy.
Po trzykrotnym doprowadzeniu naparu do wrzenia zestawiamy go z palnika i rozdzielamy warstwę pianki powstałą na wierzchu. Do każdej filiżanki powinno się dać tyle samo pianki. Po tym wszystkim można już rozlewać napar do filiżanek.
W ramach ciekawostki warto wspomnieć, że niegdyś popularnym sposobem spożywania kawy była metoda „po królewsku” – najpierw wypijano napar, a następnie wyjadano fusy z dna filiżanki. R E K L A M A
FOT. © DEPOSITPHOTOS
30 R E K L A M A
KULINARNY ROZKŁAD JAZDY lipiec - sierpień 2015
WŁOSKI PONIEDZIAŁEK PIZZA 30% TANIEJ ANGIELSKI WTOREK do deseru kawa lub herbata 50% TANIEJ POLSKA ŚRODA Do PIWNej GOLONKi piwo 0,5L 50% TANIEJ AMERYKAŃSKI CZWARTEK do steka lub burgera piwo 0,5L 50% TANIEJ FRANCUSKI PIĄTEK HAPPY H OURS! SAŁATA I BUTELKA WINA 20% TANIEJ PIWO KUPIECKIE WEEKEND 1L 9,90zł! ZAWSZE ŚWIEŻE MULE!
poniedziałek - cz wartek godz. 15:00-18:00
LIPIEC SIERPIEŃ 2015
1 4 / 0 8 K w i at y R o c k a 22/08 Workaholic 30/08 Mikromusic R E K L A M A
WSTĘP WOLNY
R E K L A M A
R E K L A M A