Magazyn Lokalny Prestiż - Siedlce 09.2017

Page 1

EGZEMPLARZ BEZPŁATNY Nr 8 (59), Wrzesień 2017 r. Nakład 8 000 szt. ISSN 2299-5781

Mały bohater str. 6

Czy za kilka lat zabraknie pielęgniarek? str. 16

Siedleckie bułeczki księżnej Aleksandry na królewskim stole str. 20

UWAGA zmienia się klimat


REKLAMA

Znajdziemy Ci

tańsze

www.asf.com.pl


facebook: Prestiż Magazyn Lokalny

www.prestizmagazynlokalny.pl

nr 8 (59)

Wstępniak

Adres Redakcji: ul. Wyszyńskiego 33/51 08-110 Siedlce kontakt@agencjaprestige.com.pl R e d a k t o r N a c z e l n y: Marcin Mazurek +48 797 709 094 marcin@agencjaprestige.com.pl D y r e k t o r H a n d l o w y: Konrad Czarnocki +48 797 709 091 konrad@agencjaprestige.com.pl D o r a d c y d s . S p r z e d a ż y: Sylwia Baran +48 797 709 092 sylwia@agencjaprestige.com.pl

Marcin Mazurek

W

Polsce nie mamy łatwego życia. Jest naprawdę dużo powodów do narzekania. Od tych prozaicznych, że w ciągu roku tak naprawdę tylko przez dwa miesiące możemy cieszyć się słońcem. Do tego dochodzi zmieniający się klimat i co za tym idzie, dynamiczne zjawiska pogodowe. Kończąc na zbyt wysokich podatkach i zawsze niewłaściwej partii u sterów. Dlatego można się domyślać, że smutne twarze ludzi na ulicach to nie przypadek. Ale czy jest sens na siłę otaczać się negatywnymi okolicznościami nie tylko przyrody? Warto pomyśleć o tym, że zupełnie inaczej idzie się przez życie spoglądając na nie optyką wolną od negatywnych uczuć. Taką postawę nazywa się niepoprawnym optymizmem. Nie chodzi o to, żeby bagatelizować codzienność, ale żeby w inny sposób podchodzić do problemów. Wtedy, jeśli ktoś ze smutkiem stwierdzi, że nie ma słońca można odpowiedzieć z rozbrajającą

Grafika skład: Artur Kościesza +48 513 979 909 artur@agencjaprestige.com.pl Dawid Jaworski +48 797 709 093 dawid@agencjaprestige.com.pl

radością, że są jeszcze piękne chmury. Pryzmat spojrzenia naprawdę może wiele zmienić. Jeśli komuś nie podoba się rządzące ugrupowanie, zamiast narzekać powinien cieszyć się z nadchodzących wyborów. Opinie tu przedstawione mogą mylnie być odbierane jako niedojrzałe podejście do życia. Kto więc ustalił, że dojrzałe oznacza smutne czy wręcz negatywne? Sami często odzieramy się z resztek dobrego samopoczucia. Zadbajmy o to, szczególnie teraz, kiedy dzień coraz krótszy i samopoczucie może być złe, aby mimo wszystko wykrzesać z siebie choć odrobinę dobrej woli, sympatii do otaczającego świata. W ręce naszych czytelników oddajemy kolejny numer miesięcznika PRESTIŻ. Mamy nadzieję, że znajdą tu Państwo coś, co przynajmniej na chwilę pozwoli odprężyć się i nie myśleć negatywnie. Tego wszystkim życzymy na początku roku szkolnego.

Kinga Mędrzejewska +48 798 404 161 kinga@agencjaprestige.com.pl Współpraca: dr Rafał Dmowski, dr hab. Adam Bobryk, Piotr Ługowski, Tomasz Jerzy Zadrożny Korekta: Angelika Ratyńska Druk / Wydawca:

Nakład: 8 000 egz. Redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam i materiałów promocyjnych, jednocześnie zastrzega sobie prawo do redagowania nadesłanych tekstów. PRESTIŻ Magazyn Lokalny jest bezpłatny. Sprzedaż magazynu jest zabroniona. Numer konta: Bank PEKAO S.A. o/Siedlce 09 1240 2685 1111 0010 4644 7932 acebook/ PrestizMagazynLokalny www.prestizmagazynlokalny.pl

REKLAMA

DRUKARNIA

KALENDARZE

GADŻETY

CERAMIKA

STRONY

ODZIEŻ

OKLEJANIE

REKLAMA

www

r e k l a m owa

Adres: ul. Wyszyńskiego 33/51, 08-110 Siedlce

Telefon: +48 797 709 091 +48 797 709 092

p o j a z d ów

r e k l a m owa

wizualna

Internet: kontakt@agencjaprestige.com.pl

www.agencjaprestige.com.pl

3


4

www.prestizmagazynlokalny.pl

nr 8 (59)

Uwaga

zmienia się klimat Gwałtowne burze, zerwane dachy i połamane drzewa to w ostatnich latach niemal oczywiste oznaki letniej aury. Czy mamy do czynienia z anomaliami, które tak jak się zaczęły, tak się skończą? Czy może jesteśmy świadkami stałych zmian w klimacie? Na te pytania odpowiada dr hab. Elżbieta Radzka, prof. UPH w Zakładzie Agrometeorologii i Inżynierii Rolniczej, Wydziału Przyrodniczego, Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach.

dr hab. Elżbieta Radzka profesor Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego

K

limat Polski charakteryzuje się dużą zmiennością pogody. Średnie wartości rocznej temperatury powietrza w naszym kraju wahają się od 5°C do 9°C. Jednak pogoda w ostatnich latach znacznie różni się od powszechnie uważanej dotychczas za „normalną”. Klimatolodzy zgodnie twierdzą, że klimat w Polsce się ociepla. W ostatnim 20-leciu XX wieku odnotowano ocieplenie we wszystkich porach roku. W strefie klimatów umiarkowanych (a więc i w Polsce) przewidywany przyrost średniej temperatury do roku 2075 może wynosić nawet ok. 4oC. Zróżnicowanie przestrzenne wzrostu temperatury w ciepłej porze roku w naszym regionie jest niewielkie. Wzdłuż doliny Bugu temperatura rośnie średnio o 0,4oC/10 lat, a w kierunku północno-zachodnim wzrost ten jest coraz mniejszy. Zwiększa się również częstotliwość i nasilenie zjawisk ekstremalnych, które stanowią zagrożenie gospodarcze jak również społeczne. Do niebezpiecznych zjawisk meteorologicznych możemy zaliczyć między innymi intensywne opady deszczu, silne porywy wiatru, burze, grad, upał, roztopy i przymrozki – mówi ekspert. REKLAMA

Latem po upalnym dniu prawdziwe orzeźwienie przynosiły burze. Jednak nie były one tak intensywne i groźne jak teraz. - W ciepłej porze roku mamy często do czynienia z tzw. przelotnym opadem o charakterze nawalnym. Występuje on najczęściej w godzinach popołudniowych i wieczornych. Jest wynikiem silnego nagrzania powierzchni ziemi i unoszenia się do góry ciepłego powietrza (prądów wstępujących). Dobowa suma opadu przekracza wówczas 30mm/dobę, czyli 30 litrów wody na 1 m2. Powoduje on lokalne podtopienia niżej położonych terenów, ulic i budynków. Im wyższa jest suma i intensywność opadów, tym zniszczenia infrastruktury są większe. Jak podaje IMGW-PIB w latach 1981-2010 maksymalna dobowa suma opadów w Siedlcach wynosiła 81 mm. Innym zjawiskiem występującym w lecie jest burza, której towarzyszą wyładowania elektryczne, silne porywy wiatru (coraz częściej trąby powietrzne), silne opady deszczu lub gradu. Podczas burzy duże zagrożenie dla życia ludzi stanowi wyładowanie elektryczne. Groźny jest brak świadomości i wiedzy na temat tego zjawiska. Najbardziej niebezpieczne


facebook: Prestiż Magazyn Lokalny

miejsca to wysokie drzewa, maszty, szczyty górskie, a także otwarte, płaskie przestrzenie. Burzy może towarzyszyć silny wiatr. Może występować wał szkwałowy lub trąba powietrzna. Wał szkwałowy powstaje w chmurze burzowej (Cumulonimbus), kiedy prądy zstępujące zamieniają się (rozpływają się) poziomo. Chmura ma bardzo charakterystyczną liniową postać. Natomiast trąba powietrzna to wirujący pionowy słup powietrza, zwisający z wysoko - pionowo rozbudowanej chmury Cumulonimbus. Trąba powietrzna mylona jest ze zjawiskiem tzw. tuby, czyli słupa zwisającego z podnóża chmury burzowej, lecz nie sięgającego do powierzchni ziemi. Tuba również wskazuje na istnienie silnego wiru, lecz nie zawsze zmienia się w trąbę powietrzną, czyli nie zawsze sięga do powierzchni ziemi. IMGW – PIB podaje, że w Siedlcach średnia liczba dni z burzą w półroczu ciepłym (kwiecień-wrzesień) w okresie 1981-2010 to 28 dni. Natomiast najdłuższą burzę zarejestrowano w Krakowie 2 lipca 1957 roku i trwała 511 minut – informuje prof. Radzka. Pogody i zjawisk atmosferycznych w pełni nie da się przewidzieć. Mimo to każdy powinien starać się w jakimś sensie przygotować na ewentualne skutki nawałnic, a jeszcze lepiej uchronić się przed stratami. - Znajomość zachodzących również w naszym regionie zmian klimatu powinna przyczyniać się do zwiększania świadomości o ich ewentualnych skutkach. Kiedy zbliża się burza należy schować się w budynku, najlepiej na najniższej kondygnacji, gdyż porywisty wiatr może zerwać dach. Jeśli jesteśmy w samochodzie należy zatrzymać się w miejscu oddalonym od drzew. Podczas burzy nie należy również uprawiać sportów wodnych – przypomina dr hab. Elżbieta Radzka, prof. UPH. - Proces skutecznej adaptacji do zmian klimatu musi przyczynić się do przystosowania gospodarki do zmieniających się warunków. Wspólne działanie władz krajowych, regionalnych i lokalnych powinno prowadzić do opracowania programów dopasowania do nowych warunków środowiska – dodaje ekspert.

REKLAMA

REKLAMA


6

www.prestizmagazynlokalny.pl

nr 8 (59)

Mały

bohater Sebastien urodził się w polsko – francuskiej rodzinie. Mama będąc Polka od najwcześniejszych lat starała się, aby jej syn poznał ojczyznę swoich przodków. Chłopiec już jako dziecko zdradzał zamiłowanie do historii, co pomaga mu do dzisiaj studiowanie dziejów nie tylko swoich rodzin, ale także Polski. Nic nie wskazywało, że sprawy przybiorą taki bieg, że będzie musiał walczyć o godność Polaka. TEKST / FOT.:Marcin Mazurek

R E K L A M A

S

ebastien czuje się bardziej Polakiem niż Francuzem. Mieszkając pod Paryżem, Polskę odwiedza dość często. Pozwala mu na to cykl nauczania we francuskich szkołach. Tam co dwa miesiące uczniowie mają dwutygodniowe przerwy. Ten niemal sielski obraz został pewnego dnia brutalnie zniekształcony. Sabastien z radością zasiadł w ławce na lekcji historii. Temat był dla niego ważny bo dotyczył historii Polski, a dokładniej II Wojny Światowej. Z racji swoich zainteresowań, temat nie był mu obcy. Mógł pochwalić się wiedzą z różnych ponad programowych książek. Ta wiedza w jakimś sensie spowodowała u młodego ucznia konsternację. Nauczycielka opowiadając o obozie zagłady w Treblince, stwierdziła, że z hitlerowcami kolaborowali Ukraińcy i Polacy. Sebastien czytając o historii Treblinki w żadnym z woluminów nie natknął się na informację o jakiejkolwiek

oprawczej roli Polaków. Zgłosił chęć zabrania głosu na lekcji i wywołany przez nauczycielkę podjął dialog, mając na celu wyjaśnienie nieścisłości informacji. Informacje dotyczące obecności Polaków w Treblince w roli oprawców, wzbudziły w rówieśnikach Sebastiena nieoczekiwaną reakcję. Jak grad posypały się wyzwiska i określenia stawiające młodego chłopaka na równi z hitlerowskimi oprawcami. „Polaczek, potomek morderców” to najłagodniejsze z nich. Dziwi fakt, że obecna w klasie nauczycielka nie zareagowała na skandaliczne zachowanie uczniów. Wręcz przeciwnie w jakimś sensie wtórowała im, próbując nieco łagodniejszymi słowami udowodnić, że Sebastien się myli i czy chce czy nie chce musi zaakceptować fakt, że jego przodkowie to mordercy. Od tego momentu dla Sebastiena rozpoczął się wyjątkowo trudny czas wyzwisk i oskarżeń. Na taką falę nienawiści nikt nie jest gotowy. Tym bardziej młody chłopak. Emocje musiały znaleźć ujście. Na szczęście stało się to w domu. Widząc zdruzgotanego syna, rodzice postanowili natychmiast zareagować. Ku ich zdziwieniu zarówno nauczycielka prowadząca lekcje, jak i dyrektor R E K L A M A


facebook: Prestiż Magazyn Lokalny

To ignorancja czy świadome działanie i chęć nauczania nieprawdy? Zastanawiające jest też mało stanowcze podejście do problemu urzędników polskiej ambasady. Informacja o nauczaniu nieprawdy i szkalowaniu obywatela polskiego dotarła do placówki. Sebastien i jego rodzice zostali tak naprawdę sami z poczuciem, że problem staje się trudny do rozwikłania. Kiedy chłopiec z rodzicami stanęli na

W TECHNOLOGII FLIGHT-CASE Case'y na dowolny wymiar.

R E K L A M A

placówki zbagatelizowali problem. Stwierdzili, że w tym wieku dzieciaki po prostu takie są i czasem mogą być nawet brutalne w swoich wypowiedziach na temat innych. Rodzicom Sebastiena nie chodziło jednak tylko o zachowanie uczniów. Ich syn dysponując wiedzą pochodzącą z innych niż podręcznik do historii źródeł miał prawo do naukowej dyskusji. Przez ciało pedagogiczne został tego prawa pozbawiony. Rodzice chłopca nie dali za wygraną i postanowili sprawdzić, kto w sporze ma rację. Bo przecież wiedza młodego miłośnika historii mogła być niepełna. Źródła, które wskazał Sebastien wyraźnie nie wspominają o tym, że Polacy byli „pomocnikami” hitlerowców w obozie w Treblince. Skąd więc taka informacja we francuskim podręczniku? Wydawcą książki, z której dzieci we francuskich szkołach uczą się historii jest poważne i duże wydawnictwo. Rodzice Sebastiena skontaktowali się z wydawcą. Okazało się, że nauczycielka korzystała z nieaktualnego już podręcznika (2012-2016). Wydawca zapewnia ambasadę RP w Paryżu, iż w nowym podręczniku nie wspomina o Polakach w tym charakterze.

PRODUCENT PROFESJONALNYCH SKRZYŃ TRANSPORTOWYCH

treblińskiej ziemi nie znaleźli jednoznacznej odpowiedzi na proste pytanie. Czy w obozie zagłady w Treblince hitlerowcom pomagali Polacy? Wszelkie informacje są tak sformułowane, że w zasadzie nie jest wspomniane o ich udziale, ale gdyby jednak ktoś chciał dowieźć tego, że jednak Polacy mordowali więźniów na podobnych niedopowiedzeniach mógłby oprzeć swoją teorię. Sebastien do dzisiaj wierzy, że Polacy nie mają na rękach krwi więźniów z Treblinki. Może jednak być z siebie dumny, bo w prosty sposób pokazał, jak można być prawdziwym patriotą, któremu zależy na dobrym imieniu ojczyzny. R E K L A M A

Zastosowanie: → nagłośnienie → sprzęt muzyczny → oświetlenie → kablarki → rack 19"

→ walizki prezentacyjne → sprzęt medyczny → sprzęt foto/video → techniczne

+48 608 300 185 info@apcustom.pl ul. Piaski Zamiejskie 135 08-110 Siedlce

www.apcustom.pl

Usługi CNC:

→ sklejka → drewno → plexi


8

www.prestizmagazynlokalny.pl

nr 8 (59)

Sezon na maliny w pełni, a do tych owoców idealnie sprawdzi się pierś z kaczki w towarzystwie selera i jabłka. TEKST:Marcin Mazurek, Marcin Brodzik

Pierś z kaczki

w malinowym coulis oraz puree z pieczonego selera i jabłka

Składniki (( Pierś

z kaczki 4 szt. sól, pieprz (( Sos sojowy 4 łyżki (( Seler 2 szt. (( Jabłka 4 szt. (( Ziemniaki 2 szt. (( Majeranek,

(( Śmietanka (( Oliwa

30% 50 ml

(( Maliny

2 szklanki puder 1/3 szklanki (( Ocet balsamiczny 2 łyżki (( Cukier

Czas przygotowania 2,5 godz. Przygotowanie Pierś z kaczki myjemy i osuszamy za pomocą papierowego ręcznika. Skórę delikatnie nacinamy, całość posypujemy odrobiną soli, pieprzem oraz majerankiem. Obsmażamy z obu stron zaczynając od zimnej patelni i strony skóry powoli zwiększając płomień. Przekładamy do naczynia skórą do góry polewamy sosem sojowym i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 90 st. na 1h 10 min. Po upieczeniu odstawimy chwilę, aby mięso odpoczęło. Seler i jabłka obieramy i kroimy na mniejsze kawałki. Polewamy delikatnie oliwą i pieczemy przez ok. 1h w 160 st. Po upieczeniu dodajemy śmietankę i blendujemy. Następnie przecieramy przez sitko. Doprawiamy do smaku. Maliny, cukier, oraz ocet balsamiczny delikatnie podgrzewamy, blendujemy i przecieramy przez sito. Na talerzu układamy kaczkę pokrojoną w plastry, puree oraz coulis. Proponujemy wino Hiszpańskie czerwone wytrawne la Planta Ribera Del Duero Do.

fot. KONRAD CZARNOCKI

REKLAMA

www.hotel.siedlce.pl/kulinaria dowóz od godz. 13.00 do 22.00

SPOTKANIA BIZNESOWE, EVENTY, IMPREZY OKOLICZNOŚCIOWE

7dni w tygodniu*

*minimalna kwota zamówienia od 20 zł.

Zapraszamy codziennie od 12:00 do 23:00, 08-110 Siedlce, ul. Nauczycielska 12/ ul. Prusa, tel. 607 350 812, 25 632 30 03


facebook: Prestiż Magazyn Lokalny

nr 8 (59)

Dynia, grzyby, jabłka i wiele innych darów natury mogą urozmaicić domowe menu na nadchodzącą jesień. Sezonowych produktów mamy pod dostatkiem, dzięki czemu nasza kuchnia nie musi być nudna, a co najważniejsze może być wyjątkowo zdrowa. TEKST:Marcin Mazurek

Jesień

na talerzu

K

ulinarna jesień to przede wszystkim przetwory. W tym roku z wieloma owocami możemy mieć problem, bo na rynku było wyjątkowo mało owoców, które wymarzły w czasie majowych ataków chłodu. Mimo to warto przygotować tego rodzaju produkty, bo są na pewno zdrowe, a robione przez nas na pewno nie mają w sobie żadnej chemii, konserwantów i innych szkodliwych „ulepszaczy”. Jeśli zabraknie owoców, warto zwrócić uwagę na warzywa, z których możemy przygotować równie pyszne przetwory. Znani mistrzowie kuchni polecają paprykę, cukinię i wszystkie warzywa, z których możemy przygotować jesienne leczo. Można także poeksperymentować z kiszeniem warzyw. Nie tylko kapusta czy ogórki mogą zimą wzbogacać nasze stoły. Przepisów można szukać na blogach kulinarnych, których w Internecie nie brakuje. Warzywa, zdaniem dietetyków, powinny również uzupełniać naszą jesienną dietę w daniach obiadowych. Tu także jest miejsce dla dyni, kabaczka czy papryki. Także typowo polskie rośliny idealnie nadają się do jesiennego menu. Właśnie teraz jest czas, kiedy można przygotować potrawy ze świeżych grzybów. O darach lasu nie powinniśmy zapominać póki są świeże. Desery też powinny zawierać możliwie najwięcej owoców. Tarty z jabłkami lub gruszkami, różnego rodzaju kisiele także na bazie dostępnych owoców mogą stanowić nie tylko zaspokojenie ochoty na coś słodkiego, ale uzupełnić zapotrzebowanie na witaminy. Kiedy temperatury będą coraz niższe z chęcią zaczniemy sięgać po różnego rodzaju napoje rozgrzewające. I wcale nie mam tu na myśli nalewek. Wśród wielu propozycji w gąszczu przepisów można znaleźć takie perełki jak herbata imbirowa z koprem włoskim czy napar z kurkumy.

Specjalne przepisy nie stosuje się tylko do herbat i naparów. Specjalne, jesienne przepisy czekają także na amatorów pysznych kaw. Jesiennym hitem na pewno będzie kawa o smaku szarlotki. W skład tego napoju wchodzą: espresso, łyżka miodu, nieduże jabłko, łyżka orzechów włoskich, szczypta cynamonu i szklanka mleka. To

wszystko po przygotowaniu sprawi wielu osobom bardzo miłe doznania smakowe. Jesienią do kawy możemy dodawać cynamon, amaretto czy nawet dynię. Bogactwo przepisów jest wyjątkowe dlatego już teraz warto sprawdzić co nam będzie umilało zbliżającą się jesień, a nawet zimę. REKLAMA

9


10

www.prestizmagazynlokalny.pl

nr 8 (59)

Wypadki same się nie zdarzają Wakacyjne podróże na polskich drogach nie należą do najprzyjemniejszych. Korki przed punktami poboru opłat na autostradach często wydłużają podróż nawet o kilka godzin. Omijając autostrady decydujemy się na nie do końca najlepszą jakość nawierzchni i niebezpieczne sytuacje związane z brakiem wyobraźni niektórych kierowców. Wypadki są zmorą naszych dróg i mimo apeli i działań policji każdego roku śmiertelne żniwo pochłania tysiące ludzkich istnień. TEKST:Marcin Mazurek

C

hyba każdy kierowca był świadkiem nieodpowiedzialnego zachowania innego szofera. Wyprzedzanie w miejscach niedozwolonych, wymuszanie zjazdu na pobocze przez wyprzedzających jadących z naprzeciwka, i wyprzedzanie na tzw. trzeciego, to główne obok przekraczania dozwolonej prędkości, grzechy polskich kierowców. Można oczywiście winą obarczać infrastrukturę drogową czy stan techniczny pojazdów. Jednak tym ostatnim ogniwem jest zawsze kierowca. Zbyt duże zaufanie do swoich umiejętności i niedostosowanie sposobu jazdy do warunków panujących na drodze to idealny przepis na wypadek. Obserwując poczynania niektórych kierowców można odnieść wrażenie, że ściśle stosują się do tego przepisu. Przykładem może być sytuacja, której świadkiem był jeden z naszych czytelników. - Bardzo ruchliwa

droga z Warszawy do Gdańska. W sznurze samochodów są i TIRy i osobówki. Przedstawiciele handlowi i wczasowicze wracający znad morza. Wiecznie spieszący się kierowcy z Warszawy mają jednak konkurencję. Młody chłopak za kierownicą mercedesa, dysponując pod maską dość dużą mocą nie miał zamiaru jechać w szyku ani też nie tolerował wyprzedzania go przez samochody na warszawskich tablicach. Być może chciał też zaimponować siedzącej obok dziewczynie. Wcisnął gaz do dechy i rozpoczął manewr wyprzedzania. Nie powstrzymał go nawet fakt, że kilka sekund wcześniej ten sam manewr rozpoczął jadący przed nim samochód. Doszło do sytuacji, że trzy auta jadące w tę samą stronę zajęły całą szerokość drogi. Głuchy huk wstrząsnął okolicą, gdy rozpędzony mercedes uderzył w jadący z naprzeciwka kombajn. Czy do tej tragedii musiało dojść? Wystarczyło trochę wyobraźni.

R E K L A M A

Niestety zabrakło zdrowego rozsądku i byłem świadkiem kolejnej tragedii na polskich drogach – opowiada pan Michał. Mrożące krew w żyłach zdarzenia mają miejsce także na „siedleckim” odcinku krajowej dwójki. Szczególnie w godzinach popołudniowych, kiedy ruch jest dość duży. Na odcinku od Kałuszyna do Siedlec jest niewiele miejsc, w których można bezpiecznie wyprzedzać. To jednak dla „mistrzów kierownicy” nie stanowi problemu. Jak mówią kierowcy niemal codziennością są przypadki wyprzedzania na wysokości wysepek i objeżdżanie ich z lewej strony. Tego rodzaju przykładów jest dużo. Niektóre kończą się tragicznie. Co musi się zmienić, żeby użytkownicy dróg mogli na nich czuć się bezpiecznie i nie musieli obawiać się nieodpowiedzialnych kierowców, którzy swoim zachowaniem doprowadzają do tragedii? Na to pytanie niech każdy odpowie sobie sam.


facebook: Prestiż Magazyn Lokalny

11

nr 8 (59)

To niebywałe, ale w Siedlcach powstaje właśnie ważna atrakcja turystyczna - pierwsze w Polsce centrum trick artu i iluzji optycznej! Dwóch zapaleńców tworzy rodzaj muzeum i zarazem miejsce rodzinnej rozrywki. Wzorce czerpią z Azji, Australii, Japonii i Nowej Zelandii, gdzie podobne przybytki cieszą się wielką popularnością. TEKST:Andrzej Górecki FOT.:Archiwum Trickolandia

Trickolandia - Trzeci wymiar zabawy. T o co dzieje się na pierwszym piętrze budynku przy Brzeskiej 91 to czyste szaleństwo. Jak w ukropie uwija się tam cała masa ludzi – artystów, rzemieślników i pracowników budowlanych. Zasuwają jak małe mróweczki. Już samo to robi olbrzymie wrażenie, jednak blednie ono, gdy przekroczymy „wrota iluzji” (taki napis znajdzie się nad wejściem do właściwego muzeum).

artu. Kolejne centra powstaną w Gdańsku i Radomiu. W planach jest także Białystok, Lublin i Poznań. Warto pamiętać, że Trickolandia ma ograniczoną przepustowość. Naraz będzie mogło w niej przebywać maksymalnie 30 osób – dlatego wejście trzeba będzie rezerwować na stronie www. trickolandia.pl (system zacznie działać naj-

później 10 września). Część wejściówek będzie można nabyć na miejscu, bez rezerwacji internetowej. Pierwsza atrakcja turystyczna Siedlec rusza już wkrótce. Musicie to zobaczyć!

REKLAMA

Niby nic jeszcze nie jest skończone, ale prace artystów wyłoniły się już z niebytu wyobraźni i odważnie zapraszają nas do świata trick artu. Bajeczne stwory, legendarne syreny, wielkie ośmiornice, krwiożercze rekiny i magiczne kule już dziś zadziwiają realnością i niesamowitymi barwami, ale także, a może przede wszystkim – głębią obrazu. - Wow! To niesamowite – udaje mi się tylko wydusić z wrażenia. Wywołuje to uśmiech szczerej radości na twarzach współtwórców tego niecodziennego miejsca.

- To jeszcze nic, bo to dopiero część efektu, jaki powstanie później, gdy obraz znajdzie się zarówno na ścianach, jak i części podłogi. Stojąc w odpowiednim miejscu będzie można zrobić zdjęcie i stać się częścią dzieła artysty. I to jest sedno trick artu – wyjaśnia Marek Przygoda, pomysłodawca Trickolandii. - Przygotowujemy kilkadziesiąt fantastycznych atrakcji związanych z iluzją, w tym m.in. duży labirynt luster, kosmiczny kalejdoskop, pokój Amesa, magiczny tunel, lustrzane pokoje i zaginiony okręt piratów – dodaje jednym tchem Emil Myrcha, drugi z zapaleńców tworzących to magiczne miejsce. Jak zaznaczają obaj panowie na blisko 600 m k w. powierzchni znajdzie się też niespodzianka nawiązująca do historii Siedlec, laserowy tor przeszkód, zwariowany tunel, odwrócone pokoje, sześcian z magicznym płynem, a jeśli uda się wygospodarować dość miejsca – tajemniczy pokój nieskończoności. Twórcy Trickolandii nie chcą jednak zdradzać szczegółów. - Po nie zapraszamy na nasz fanpage na Facebooku (facebook.com/trickolandia). Uchylamy na nim rąbka naszej tajemnicy, opowiadamy o iluzjach optycznych i trickarcie. Będą też konkursy, w których do wygrania będzie ponad 200 biletów i prezenty od Trickolandii. Wystarczy polubić naszą stronę – wśród osób, które to zrobią wylosujemy dodatkowe 200 biletów – wyjaśniają twórcy centrum. Co ciekawe Siedlce są pierwszym miejscem w Polsce na mapie muzeów trick


12

www.prestizmagazynlokalny.pl

nr 8 (59)

Już po raz drugi diecezja siedlecka - za pośrednictwem Caritas Diecezji Siedleckiej wyciąga pomocną dłoń do 28 rodzin poszkodowanych w wyniku wojny w Syrii. Od lipca 2017 roku ponownie zbierane są środki, które będą przeznaczone m.in. na zakup jedzenia, mleka dla dzieci, wody, lekarstw, prądu i opłacenie skromnego schronienia. TEKST:Anna Nowińska FOT.:Caritas Siedlce Polska

Rodziny polskie rodzinom syryjskim N a temat Syryjczyków od dłuższego czasu jest bardzo głośno w polskich i zagranicznych mediach. Rozpisują się o nich gazety, mówi się o nich w telewizji i w radio. Problemem zainteresowała się również Caritas, ale ta równocześnie zaoferowała konkretną pomoc. Na miejsce pojechali pracownicy tej organizacji, aby zbadać rozmiar zniszczeń i wielkość potrzeb. To co zobaczyli było zatrważające. W specjalnej broszurze „Rodzina Rodzinie Rodziny polskie rodzinom syryjskim” wydanej przez Caritas Polska, czytamy: „Wojna w Syrii

rozpoczęła się 6 lat temu, 15 marca 2011 roku i zamieniła w piekło życie ponad 23 milionów Syryjczyków. Sytuacja w kraju jest dramatyczna. Pomocy humanitarnej potrzebuje ponad 13 milionów ludzi, w tym prawie 6 milionów dzieci. Pokój w tym kraju pozostaje w sferze marzeń, nikt nie widzi na niego realnych szans. Syryjska waluta jest w tej chwili warta 10% tego, co przed wojną, ceny wzrosły kilkukrotnie, a pensje się nie zmieniły”. Siedlecka Caritas również dostrzegła, że tym ludziom trzeba pomóc i odpowiedziała na apel papieża Franciszka. W tym celu

powstał już wcześniej ogólnopolski program pomocy Syryjczykom w Aleppo w Syrii, uchodźcom w Libanie oraz ubogim Libańczykom dotkniętym kryzysem uchodźczym, który nazywa się „Rodzina Rodzinie”. W diecezji siedleckiej włączyli się do niego: ksiądz biskup Kazimierz Gurda (objął wsparciem 1 rodzinę), Caritas Diecezji Siedleckiej (również pomoże 1 rodzinie), dekanat siedlecki (2 rodziny) oraz każdy z pozostałych 24 dekanatów, który zaadaptował po jednej rodzinie. Co miesiąc, przez pół roku, wymienieni darczyńcy przesyłają do siedleckiej Caritas po 510 złotych. Następnie są one przekazywane Caritas Polska, która aktywnie współpracuje z partnerami – Caritas Liban, Caritas Aleppo, misją Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi oraz lokalnymi kościołami. Tam zbierane są informacje o rodzinach szczególnie potrzebujących wsparcia, które znalazły się w sytuacji skrajnej biedy.

REKLAMA

W rezultacie, rodziny te mogą pozostać w swojej ojczyźnie. - Myślę, że warto pomagać tam na miejscu, gdzie rodziny mają swój język, swoje korzenie i domy. Dzięki temu ci ludzie nie muszą uciekać w poszukiwaniu chleba i utraconego bezpieczeństwa – podkreśla ks. Marek Bieńkowski, dyrektor Caritas Diecezji Siedleckiej. Pomóc (również mniejszą kwotą) może każdy: rodziny, osoby indywidualne, biskupi, księża, zgromadzenia zakonne, parafie, wspólnoty katolickie, szkoły, firmy, organizacje i nieformalne grupy przyjaciół. Wszyscy, którzy w geście solidarności chciałyby wesprzeć rodziny syryjskie i libańskie, mogą to zrobić poprzez stronę internetową www.rodzinarodzinie.caritas.pl lub poprzez wpłatę na konto Caritas Diecezji Siedleckiej Bank Spółdzielczy O/Siedlce 78 9194 0007 0027 9318 2000 0010 z dopiskiem „Rodzina Rodzinie”.


facebook: Prestiż Magazyn Lokalny

nr 8 (59)

Związki zawodowe

dr hab. Adam Bobryk profesor Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego

- historia czy przyszłość?

Z

wiązki zawodowe są niezwykle ważnym instrumentem obrony praw pracowników. To przede wszystkim oddziaływanie na kształtowanie warunków pracy i płac. Na stronie internetowej NSZZ „Solidarność” sformułowano rekomendację „Mamy wiedzę i doświadczenie, które pomagają pracownikom w relacjach z pracodawcą” i następnie pojawia się retoryczne pytanie „Jesteś pracownikiem i chcesz mieć wpływ na swoje życie, na to w jakich warunkach i za ile pracujesz?”. Podobnie Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych ocenia „Być może, w idealnym świecie nie byłoby miejsca dla istnienia i działalności związków zawodowych. Pracodawcy traktowaliby swoich pracowników z należnym im szacunkiem i płacili za ich pracę godne wynagrodzenie. Nikt nie byłby w niesprawiedliwy sposób dyscyplinowany lub zwalniany z pracy, nikomu nieuczciwie nie ograniczano by możliwości awansu, nikt nie byłby nękany w miejscu pracy przez swoich szefów lub zmuszany do pracy przez długie godziny bez należnej mu zapłaty. Mówiąc wprost, związki zawodowe wprowadzają zasady demokracji do miejsca pracy. Nie wyobrażamy sobie życia w społeczeństwie, w którym ktoś pozbawiony byłby prawa głosu lub nie mógłby wyrazić swej opinii na temat tego, jak pewne sprawy powinny wyglądać. Czemu więc mielibyśmy zaakceptować taką sytuację w miejscu swojej pracy?”. Czy doceniamy jednak znaczenie działalności związków zawodowych? Interesujące wnioski

w tym zakresie przyniósł sondaż Centrum Badania Opinii Społecznej. Ustalono w nim, iż 30% ankietowanych uważa, że działalność związków zawodowych jest korzystna dla kraju, 25% wyraża oceny negatywne, a aż 45% nie ma zdania na ten temat. Jednocześnie 41% ocenia, iż działalność związków jest nieskuteczna, a przeciwnego zdania jest 24%, przy 35% braku opinii na ten temat. Jednakże jest też oczekiwanie większej roli związków w życiu kraju. Bowiem 38% uważa, iż mają zbyt mały wpływ na decyzje władz, a tylko 10% twierdzi, że jest on za duży. Spadek ocen pozytywnych dotyczących jakości działania i skuteczności zbiega się z tendencją do coraz mniejszego uczestnictwa w nich. Jak wynika z badań

CBOS tylko 5% ogółu obywateli należy do związków zawodowych, a wśród osób aktywnych zawodowo wskaźnik ten wynosi 11%. Biorąc pod uwagę tylko osoby pracujące 5% zadeklarowało przynależność do OPZZ, 3% do NSZZ „Solidarność”, 1% do Forum Związków Zawodowych, 2% wskazało inne organizacje. Porównując te dane z początkiem lat dziewięćdziesiątych poziom uzwiązkowienia zmniejszył się prawie o połowę. Dość charakterystyczne jest też to, że związkowcami są w większym stopniu osoby, które przekroczyły czterdziesty rok życia i tendencję do przynależności wykazują bardziej kobiety niż mężczyźni. To przede wszystkim zatrudnieni w instytucjach publicznych i państwowych. Istotna jest REKLAMA

AMS CHRÓŚCICKI Siedlce, ul. Brzeska 178 tel. 25 640 43 70 www.dacia.chroscicki.pl

również wielkość zakładu. Jeśli zatrudnia powyżej 50 pracowników znacząco wzrasta wówczas prawdopodobieństwo przynależności do związków. Branżami, w których jest wyższy wskaźnik przynależności są: oświata i nauka, służba zdrowia, administracja, transport oraz łączność. Dlaczego coraz mniej osób należy do związków? Wyjaśnił mi to dość swoiście jeden z pracodawców. Zapytałem go jak by zareagował gdyby w jego firmie powstał związek. Odparł krótko „To niemożliwie, żaden związkowiec nie zdążyłby dojść do bramy. Już byłby byłym pracownikiem”. Jeśli ktoś wieszczy jednak, że związki zawodowe, to już historia, jest w błędzie. Stanowią one bowiem najlepszy instrument obrony pracowników. Na ich działalności wbrew pozorom zyskują też pracodawcy. Zadowolony pracownik jest bowiem bardziej efektywny. Związki nie przechodzą więc do historii, muszą tylko wypracować nową formułę przyszłości...

13


14

www.prestizmagazynlokalny.pl

nr 8 (59)

Nic tak nie sprawia dumy rodzicom, jak wysokie osiągnięcia w nauce ich dziecka. Jednak zdarza się tak, że rodzice oczekują efektów nie angażując się zbytnio w pomoc. Nie wystarczy bowiem zapewnić podstawowych warunków, czyli pokoju, biurka do pracy, aby oczekiwać samych piątek czy szóstek. Rodzice muszą mieć świadomość, że są współtwórcami sukcesów swoich dzieci, ale muszą też się do tego przyłożyć. TEKST:Marcin Mazurek

Pomóż dziecku osiągnąć sukces

w szkole

Z

daniem ekspertów postawa rodziców jest istotna w osiąganiu przez dzieci sukcesów w szkole. Nawet, gdy pierwsze prace domowe wydają się błahe, nie powinno się ich traktować z przymrużeniem oka. Od początku przygody z nauką szkolną dzieci

powinny wdrażać się w życie ucznia, także sumiennym odrabianiem lekcji. Rolą rodziców jest określenie stałej i niezmiennej pory na ten jak by nie było obowiązek. Powinniśmy też zadbać, aby dziecko miało odpowiednie narzędzia do nauki. Tu nie chodzi tylko o książki i zeszyty, ale także

REKLAMA

Siedlce Wojska Polskiego 18 tel.: 25 644 54 95

www.crown.pl

Farby Tynki Tapety Podłogi

piszące długopisy, ołówki i kredki. Sprzęt, który nie działa sprawnie jest czynnikiem demotywującym. Wiele rzeczy wydaje się oczywistymi, jednak mimo to trzeba o nich przypominać. Rodzice muszą być również na bieżąco z tym, co dzieje się w klasie i szkole. Regularne kontakty z nauczycielami i pozyskiwanie w ten sposób informacji pomoże w porę zaobserwować i wyeliminować ewentualne trudności. Nie czekamy na zebranie rodziców i nie boimy się informacji o zabarwieniu negatywnym. W ten sposób unikniemy w przyszłości bardziej negatywnych wiadomości. Eksperci jasno i konkretnie mówią o tym, że jeśli rodzice są zaangażowani w życie klasy, szkoły stwarzają dziecku większe możliwości osiągnięcia sukcesu. Odpowiedzialność za naukę, a dokładniej za efekty nauki spoczywa jednocześnie na uczniu, nauczycielu, ale także na rodzicach. Dopóki ten swojego rodzaju trójkąt nie będzie funkcjonował, narażamy ucznia na niepowodzenia i zniechęcenie do wszelkich działań w szkole. Należy też zwrócić uwagę na to, aby nie wyręczać dziecka w przekazywaniu informacji. Działanie trójkąta uczeń – szkoła – dom nie może polegać na pomijaniu kogokolwiek. Dziecko nie może poczuć braku odpowiedzialności za przekazanie rodzicom zadań domowych. To co często pojawia się w tej koegzystencji, a jest znaczącym błędem, to nadmierna pomoc


facebook: Prestiż Magazyn Lokalny

rodziców polegająca na pozyskiwaniu informacji od innych rodziców co było zadane. Obowiązkiem dziecka jest uważać w szkole, kiedy wyjaśniane są zadania domowe i natychmiast zadawać pytania, jeśli coś nie zostało zrozumiane. Dziecko licząc na to, że rodzice i tak dowiedzą się o tym co było zadane, załatwią sprawę za nie. Ten sposób przejmowania od dzieci odpowiedzialności prowadzi do tego, że wewnętrznie wycofują się one w bierność i czekają na polecenia. Przy odrabianiu lekcji stawiamy na samodzielność. Dopiero, kiedy sytuacja tego wymaga pomagamy. Kiedy zauważymy błąd, poprawiamy go niezwłocznie. Pamiętajmy jednak, że dziecko ma prawo popełniać błędy i wykażmy się zrozumieniem podczas tłumaczenia i poprawiania. Rola ucznia dla pierwszoklasistów jest nową rolą i można nieopatrznie zniechęcić dziecko. Przykładem może być chęć zaprezentowania swoich dokonań szkolnych w domu. Sposób, w jaki zareagują na to rodzice, ma wpływ na kształtowanie pewności siebie, poczucia własnej wartości i trwałą motywację do nauki. Jeśli początkowy zapał dziecka zostanie nagrodzony tylko umiarkowanym, powierzchownym zainteresowaniem rodziców, prawdopodobnie wkrótce osłabnie. Jak podaje Ministerstwo Rodziny Pracy i Polityki Społecznej aż 75 tysięcy dzieci w Polsce pozbawione jest opieki rodzicielskiej, a 22% dzieci ciągle jeszcze przebywa w placówkach instytucjonalnej pieczy zastępczej. To około 17 tysięcy dzieci, które jak wszystkie zasługują na to, żeby wychowywać się w rodzinach zastępczych, mieć prawdziwy dom i rodzicielską miłość. - Tysiącom często porzuconych i osieroconych dzieci bardzo trudno myśleć o nauce. A nadchodzący rok szkolny, który powinien być dla nich czasem radosnych wyzwań, będzie pełny samotności, niepokoju i trosk – mówi Katarzyna Trzcińska z SOS Wioski Dziecięce. Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce już od kilkudziesięciu lat pomaga właśnie takim dzieciom, zapewniając im rodzinę i prowadząc akcję charytatywną pod hasłem: „Tak trudno iść do szkoły bez mamy…”. - Organizacja robi to, bo każdego dnia widzimy setki dzieci, którym trudno iść do szkoły bez mamy, bez kochających rodziców. Tych najważniejszych osób, które podarują dziecku bezwarunkową miłość, otoczą najlepszą opieką i będą najmocniejszym wsparciem – dodaje Katarzyna Trzcińska. - Kiedy trafiłem do SOS Wioski Dziecięcej, byłem zły na cały świat, na rodziców, że nie potrafili się nami zająć, że alkohol to było jedyne co ich interesowało, na sąd, że

nr 8 (59)

nas rozdzielił i na moją mamę SOS, że nie jest biologiczna. W takim stanie nie myślałem o tym, żeby się uczyć w szkole. Głównie wyładowywałem swoją złość na kolegach, którzy dokuczali mi, dlatego, że nie mieszkam z rodzicami. Mama SOS dała mi miłość i poczucie bezpieczeństwa. Pomogły spotkania z psychologiem i socjoterapia. To był długi proces, ale udało się: zdałem maturę, studiuję. Wiem, że będę kimś - mówi 20-letni Marcin, który do SOS Wioski Dziecięcej trafił, jako dziewięciolatek. Deficyty emocjonalne, intelektualne, brak poczucia przynależności i bezpieczeństwa, niskie poczucie własnej wartości - to tylko część z długiej listy ogromnych obciążeń, z jakimi musi zmierzyć się dziecko wychowujące się w opiece zastępczej. Dzieci, które znajdują się pod opieką

Stowarzyszenia mają za sobą bardzo trudne przejścia. Większość z nich musiało radzić sobie z bardzo trudnymi sytuacjami. Łatwo się domyśleć, że w domach rodzinnych wielu z nich, nauka nie była istotna. Nikt nie pilnował, żeby dzieci poszły do szkoły czy odrobiły lekcje, a ich głowy zaprzątnięte były problemami, które nie powinny ich dotyczyć. Czy mama będzie pijana? Co dziś zjem na obiad? Czy mój brat jest bezpieczny? – takie pytania były ich rzeczywistością. Widzimy wyraźnie jak istotne jest zapewnienie odpowiednich warunków nauki, będących po stronie rodziców. Dopiero, kiedy współpraca pomiędzy szkołą a rodziną zafunkcjonuje bez przeszkód, będziemy mogli oczekiwać sukcesów pociech w szkole.

REKLAMA

15


16

www.prestizmagazynlokalny.pl

nr 8 (59)

Czy za kilka lat zabraknie pielęgniarek? TEKST:Marcin Mazurek

D

a ne stat yst yczne wskazują, że owszem. Jak mówi przewodnicząca okręgowej rady pielęgniarek i położnych regionu Siedleckiego, Hanna Sposób – problem staje się bardzo poważny. Wszystkie raporty komunikują, że za kilka lat zabraknie pielęgniarek. Jeśli mamy mówić o konkretnych datach wskazania padają na 2024 rok jako najbardziej krytyczny. – Mówimy nie tylko o pielęgniarkach, ale również o położnych. Jeśli chodzi o nasz region mówimy o około 800 osób. W woj. Mazowieckim liczba ta sięga nawet 4 tys. pielęgniarek i położnych – mówi przewodnicząca. Główną przyczyną tego niedoboru jest brak nowych kadr. Te 4 tysiące pielęgniarek w województwie i 800 w naszym regionie to osoby w wieku przedemerytalnym. Dlatego niebawem będą rozstawać się z zawodem. Dlatego już dziś coraz głośniej mówi się o potrzebie zastępstwa dla osób, które w najbliższych latach przejdą na emeryturę. Emerytura to niejedyny powód braku białego personelu w naszych szpitalach i innych placówkach. Tu możemy mówić o emigracji zarobkowej. Zdarza się tak, że zaraz po ukończeniu nauki

pielęgniarki podejmują pracę za granicą. Powód jest jeden i wydaje się oczywisty. Chodzi o płace. Z regionu siedleckiego niewiele pielęgniarek zdecydowało się na tego rodzaju migrację. Jak informuje Hanna Sposób rocznie rada okręgowa wydaje około 5 zaświadczeń o uznaniu kwalifikacji do krajów Unii Europejskiej. Także do Polski, ściślej, do naszego regionu nie ma dużego i gwałtownego napływu pracowników

zza wschodniej granicy. Obecnie w placówkach okręgu siedleckiego są dwie osoby na tzw. stażu adaptacyjnym. Przeszkodą jest bardzo złożony proces nostryfikacji dyplomu i odbycie pół rocznego stażu na poszczególnych oddziałach. To oczywiście nie gwarantuje przyznania prawa do wykonywania zawodu. Do tego dochodzi problem zezwoleń na pobyt stały. Pracownicy z krajów Unii Europejskiej mają

REKLAMA

łatwiejszą ścieżkę. Niestety z tego kierunku zainteresowanie pracą w Polsce jest zerowe. – Musimy w takiej sytuacji radzić sobie sami i kształcić pielęgniarki, które w przyszłości podejmą pracę w naszych placówkach – zaznacza nasza rozmówczyni. Zawód pielęgniarki, pielęgniarza jakiś czas temu przestał być atrakcyjny ze względów finansowych. Wielokrotnie mogliśmy być świadkami protestów białego personelu. Zadania jakimi są obciążeni pielęgniarze i pielęgniarki często są niedoceniane nie tylko przez pacjentów, ale przez zarządzających służbą zdrowia. Dawno temu zawód ten stracił swój etos. Dzisiaj trwają próby przywrócenia go do szeregu zawodów atrakcyjnych. Jak informuje Hanna Sposób, niebawem wzrosną płace białego personelu. Trwają też zabiegi, aby stworzyć jak najbardziej bezpieczne warunki do wykonywania tego zawodu. Chodzi tu przede wszystkim o określenie liczby pielęgniarek na danym dyżurze na konkretnym oddziale w zależności na zapotrzebowanie wynikające z ilości pacjentów. Chodzi o odpowiednią ilość rąk do pracy w ramach pełnionego dyżuru na oddziale 30 łóżkowym. Dopiero, gdy uda się pokonać te niedogodności, dzisiejsi studenci kierunków pielęgniarskich zasilą szeregi białego personelu w naszych placówkach medycznych.


facebook: Prestiż Magazyn Lokalny

Wolny czas spędzają pomiędzy małymi warsztatami, w których składają i dopieszczają swoje cacka, a terenami pełniącymi rolę malutkich lotnisk. Chodzi oczywiście o modelarzy, choć w przypadku pana Wiesława Chmielewskiego modelarstwo ściśle wiąże się, a nawet przenika z lotnictwem. TEKST / FOT.:Marcin Mazurek

Hobby dla starszych facetów

nr 8 (59)

siedząc za sterami prawdziwego samolotu – stwierdza modelarz. Model ma taką przewagę, że umożliwia wykonanie akrobacji nie do zrobienia na prawdziwym samolocie. Pilot będąc w kokpicie nie byłby w stanie znieść obciążeń jakie występują w różnych figurach wykonywanych na modelach. W przypadku błędu pilota i kraksy, rozbija się model i ponosi koszty tylko sprzętu. Piloci w prawdziwych samolotach nie wykonają różnych akrobacji właśnie ze względu na niebezpieczeństwo utraty nie tylko sprzętu, ale i zdrowia czy życia. Choć są tacy, którzy wyciskają ze swoich maszyn i organizmów wręcz niemożliwe figury, ale to są jednostki.

Dzisiaj latać może każdy. Oczywiście mówimy o modelach latających. Dzięki popularyzacji dronów, zabawa statkiem powietrznym jest dostępna wszędzie, o każdej porze i każdemu. – Drony to już zupełnie co innego. To maszyny tak skonstruowane, żeby sprzedawały się w bardzo dużych ilościach. Dzisiaj tak naprawdę, większość firm w swojej ofercie ma drona. Latanie dronem jest bardzo łatwe, natomiast modelem samolotu już nie. To nie jest tylko moje zdanie. Tak mówią piloci prawdziwych samolotów akrobacyjnych. Mało tego pojawiają się głosy, że prawdziwym samolotem łatwiej się lata niż modelem – mówi Wiesław Chmielewski. REKLAMA

W

Polsce modelarstwem interesuję się dosyć wąska grupa hobbystów. Być może dlatego, że nie jest to tanie zajęcie. Na pewno w klasach, które reprezentuje pan Wiesław, gdzie modele są wielkości 3 metrów i napędzane silnikami spalinowymi, nakłady określane są już w tysiącach zł. Koszt przykładowego modelu to ponad 20 tys. zł. Mimo to są pasjonaci, których raz na jakiś czas można zobaczyć w akcji. – Modelarstwo w naszym wydaniu ściśle wiąże się z lotnictwem. Pilotując taki model można nauczyć się zachowań samolotu, bo ta maszyna nie różni się niczym od prawdziwego statku powietrznego. Jedyna różnica to wymiary i kokpit poza samolotem właśnie ze względu na małe wymiary – mówi Wiesław Chmielewski. Model, którym lata nasz rozmówca jest wierną kopią samolotu Ekstra, tylko mniejszą mniej więcej o połowę. Ma też mocniejszy silnik. To jest spowodowane chęcią wykonywania różnych figur i akrobacji, które są nieosiągalne na prawdziwym samolocie. Mimo to modelarstwo i lotnictwo mają bardzo duży związek ze sobą. – Piloci, którzy latają prawdziwymi samolotami i także modelami potwierdzają to. Na modelu pilot może przećwiczyć różne figury zanim zrobi to

Oferta dla rolników rabat do

10,5%

Hyundai - oferta dla rolników. Przekonaj się, co Hyundai ma do zaoferowania. Funkcjonalny, nowoczesny i wytrzymały Hyundai Tucson. Teraz w promocyjnej ofercie dla rolników z rabatem do 10,5%. A do tego 5 lat gwarancji bez limitu kilometrów. Sprawdź ofertę u Dealera:

Siedlce, Terespolska 14, tel. (25) 632 70 13 Biała Podlaska, Janowska 56, tel. (83) 342 19 65

GWARANCJI

BEZ LIMITU KILOMETRÓW

LAT

Oferta obowiązuje do 31.03.2017 lub do wyczerpania zapasów i dotyczy wybranej grupy zawodowej. Prezentowana oferta dla grupy zawodowej nie łączy się z ofertą dla klientów indywidualnych. Oferowany rabat liczony jest od ceny katalogowej samochodu, nie dotyczy akcesoriów i nie wyłącza innych promocji Dealera. Propozycja nie jest ofertą w rozumieniu przepisów Kodeksu Cywilnego. Szczegóły oferty i programu gwarancyjnego, w tym wyłączeń gwarancji, dostępne są u Autoryzowanych Dealerów Hyundai. Średni poziom spalania paliwa w cyklu mieszanym dla modelu Hyundai Tucson wynosi od 4,6 do 7,6 l / 100 km, średnia emisja CO2 wynosi od 119 do 177 g/km.

17


18

www.prestizmagazynlokalny.pl

nr 8 (59)

W związku z tym, że zbliżają się Międzynarodowe Dni z Doradztwem Rolniczym, które są ważnym wydarzeniem w regionie, postanowiłem poświęcić kilka słów źródłom do dziejów gospodarczych tzw. klucza siedleckiego w czasach Czartoryskich, we właściwym dla siebie kontekście.

Piotr Ługowski Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Warszawie. Naukowo związany z Instytutem Sztuki PAN

Karta tytułowa przykładowego poszytu rachunków

Kilka słów o źródłach do dziejów gospodarczych klucza siedleckiego

O

d końca XVII do początku XIX wieku rodzina Czartoryskich była właścicielami m.in. tzw. klucza siedleckiego, w którego skład wchodziło miasto Siedlce, jako główny ośrodek administracyjny dóbr oraz okoliczne wioski: Stara Wieś (obecnie w granicach Siedlec), Ujrzanów, Toporek, Żabokliki, Purzec, Strzała, Chodów, Wola [Suchożebrska], Suchożebry i Kopcie, Golice, Wołyńce. W miejscowościach tych zlokalizowane były folwarki, z których właściciele ziemscy czerpali zyski w postaci zarówno pieniężnej, jak i produktowej. Większość materiałów źródłowych zachowana w Bibliotece Książąt Czartoryski w Krakowie dotycząca dóbr siedleckich poświecona jest właśnie sprawom gospodarczym związanym z zarządzaniem majątkiem

klucza siedleckiego. W oparciu o rachunki widzimy, że dominowała tu gospodarka tradycyjna, oparta na uprawie zbóż i kasz, chmielu oraz hodowli bydła, owiec (!), koni, trzody chlewnej oraz drobiu. Z ramienia Czartoryskich administratorem całego klucza był ekonom. Do niego spływały raporty z zarządzania poszczególnymi folwarkami spisywane przez pisarzy prowentowych i produktowych. Raporty sporządzane były przeważnie w cyklach rocznych lub półtorarocznych. Uwzględniały one przychody (percepty) i rozchody (expensy) poszczególnych zasobów z danego folwarku począwszy od zbóż (żyto, owies, jęczmień), przez zwierzęta hodowlane (bydło, konie, owce), poprzez materiały przetworzone (mąka, mięso, słonina, nabiał, świece) po

wydatki pieniężne. Część pozyskanych zasobów zaopatrywała warszawski pałac Czartoryskich, co skrupulatnie odnotowywano w rachunkach. Inna część stanowiła podstawę do dalszego funkcjonowania folwarku, a jeszcze inna była sprzedawana lokalnie lub spławiana drogą rzeczną do Gdańska i tam sprzedawana. Szczegółowa analiza źródeł, poza kwestiami czysto gospodarczymi, pozwala także na odnalezienie wielu informacji związanych z działalnością artystyczno-budowlaną. W pierwszej kolejności narzucają się uwzględnione rachunki produktowe. Odnajdujemy w nich percepty i ekspensy np. żelaza, ołowiu, blachy, szkła, gontów, które przeznaczane były wyłącznie do prac budowlanych. W oparciu o nie, jesteśmy w stanie prześledzić np. etapy prac związanych

REKLAMA

ze wznoszeniem siedleckiego kościoła, a także z powstawaniem bądź ingerencją w różne budowle zlokalizowane na terenie miasta bądź folwarków. W uwzględnionych w rachunkach wydatkach pieniężnych znajdujemy zapisy przeznaczane m.in. na lokalnych rzemieślników realizujących powierzone zadania, czasem sprowadzanych bezimiennych artystów. Wydatkowano je także na inne potrzebne rzeczy związane np. ze wnoszeniem świątyni czego przykładem może być zapłata 52, 15 zł „za model na kopułę [sygnaturkę] do kościoła murowanego z Warszawy przysłanego”. Widzimy więc, że finansowanie takiej fundacji jak budowa kościoła nie odbywało się jedynie z pieniędzy przekazywanych centralnie ze szkatuły książęcej, ale czerpano dochody na ten cel także z pozyskanych środków z poszczególnych dóbr. Inny przykład. Analizując, wydawać by się mogło, dosyć prozaiczne wydatki owsa czy obroku dla koni, odnajdujemy osoby przybywające na dwór siedlecki. W oparciu o takie źródła udało się potwierdzić pobyty architekta Giuseppe Fontany z młodym jeszcze synem Jakubem (późniejszym wybitnym architektem warszawskim), którzy wykonywali w 1726 roku pomiary związane z budową pałacu prowadzoną z inicjatywy Kazimierza i Izabeli Czartoryskich. Analogiczne źródła potwierdzają częste wizyty architekta Antoniego Solariego, projektanta siedleckiego kościoła, który wielokrotnie przybywał do Siedlec w latach 40 i na


facebook: Prestiż Magazyn Lokalny

REKLAMA

komunikacyjne ie c y ż a n e w o k t ą maj e n z c y t s y r u t rolne

REKLAMA

początku lat 50. XVIII w. w celu koordynacji budowy świątyni, a także pierwszego murowanego browaru w Siedlcach, który sam zaprojektował. W oparciu o źródła możemy nawet określić jadłospis przybyłego do miasta architekta. Tylko między styczniem 1747 a wrześniem 1748, na potrzeby żywieniowe Antoniego Solariego wydano z zasobów folwarku siedleckiego 18 funtów mięsa, 1 indyka, 2 kaczki, 28 kur oraz 45 jajek. Oczywiście nie dotyczy to jednorazowego pobytu w tym okresie. Solari musiał przybywać co najmniej kilkakrotnie, czasem na kilkudniowy pobyt. Poza mięsem i drobiem, innym razem odnotowano przekazanie nabiału (w tym serów) oraz słoniny. Dzięki rachunkom gospodarczym wiemy także, że w latach 50. przy ukończeniu budowy kościoła siedleckiego z Solarim współpracował Jan Krzysztof Adrian Kluk budowniczy (ojciec późniejszego księdza kan. Jana Krzysztofa Kluka, przyrodnika, członka Komisji Edukacji Narodowej), który znany dotychczas był jako budowniczy kościoła pijarów w Łukowie zaprojektowanego również przez Solariego. Z punktu widzenia historyka sztuki badanie ksiąg gospodarczych nie jest wdzięcznym zadaniem, jednak jak widać przynosi nieoczekiwane efekty. Pomiędzy tysięcznym zapisem o kaszy, rybie czy mięsie, uda się czasem znaleźć upragnionego architekta lub artystę, co potrafi diametralnie zmienić dotychczasowy stan badań.

TANIE

OC

U nas za ubezpieczenićie możesz zapłac kartą! Gdzie nas znajdziesz?

GALERIA SIEDLCE, I piętro ul. Piłsudskiego 74, 08-110 Siedlce tel. 504 252 099


20

www.prestizmagazynlokalny.pl

nr 8 (59)

Siedleckie bułeczki

księżnej Aleksandry na królewskim stole

„Dwór pani hetmanowej Ogińskiej i jej sposób życia warte są szczególnego opisania” – zanotował Adam Jerzy Czartoryski, kuzyn księżnej hetmanowej i częsty bywalec siedleckiego dworu1. W tym miejscu niestety pamiętnik się urywa. Biorąc jednak pod uwagę, że matka księcia Jerzego, Izabela nie była nazbyt szczęśliwa z jego siedleckich eskapad, należy przypuszczać, iż faktycznie katalog rozrywek był niemały. W pamiętnikach i wierszach okolicznościowych Aleksandra Ogińska i jej Siedlce, a pamiętajmy, że była to tylko rezydencja letnia, zachowały się jako miejsce przyjazne gościom, tętniące życiem kulturalnym, przyjazne artystom, ale i wszystkim potrzebującym. W Siedlcach splatały się drogi Franciszka Karpińskiego, Juliana Ursyna Niemcewicza, Franciszka Kniaźnina, Tomasza Węgierskiego, Józefa Koblańskiego, Ludwika Kropińskiego, Michała Kazimierza Ogińskiego, Czartoryskich, Branickich, Sapiehów, króla Stanisława Augusta i tu w końcu odbył się ślub księżnej (i powieściopisarki) Marii z Czartoryskich z Ludwikiem Wirtemberskim. Sama Aleksandra zaś urastała do roli dobrej matki z pietyzmem dbającej o swych poddanych2. XIX-wieczni podróżnicy przybywający do Siedlec z rozrzewnieniem rozpamiętywali księżną Aleksandrę i jej dwór. Swoiste miejsce zajmują jednak w tych wspomnieniach bułeczki wypiekane w Siedlcach. Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, w 1826 r. notowała:

Jest tu szkoła wydziałowa, przeszło trzy tysiące mieszkańców i sławne bułeczki. Aleksandra z Chomętowskich Borkowska, również je odnotowywała opisując życie codzienne siedleckiego dworu: Około piątej wnoszono ogromne imbryki kawy i śmietanki, a obok nich stosy grzanek lub owych słynnych siedleckich bułek. Zofia Ścisłowska natomiast, obserwując zmiany, jakie zaszły

od śmierci księżnej, pisze nieco zgorzkniale o żydowskich piekarzach: którzy trudnią się [...] wypiekiem chleba powszedniego, z trudnością pożywać się dającego przez mieszkańców przywykłych do owych sławnych siedleckich bułeczek, co winny istnienie swoje kucharzowi jaśnie wielmożnej hetmanowej Ogińskiej, dziedziczki niegdyś mia sta tego, a które tak pod ten czas słynęły, że je na stół króla Stanisława Augusta do Warszawy posyłano. Niemałą zatem jest trudnością przywyknąć mieszkańcom do pieczywa żydowskiego i nie tak łatwo zapomnieć o bułkach, które REKLAMA

TEKST / FOT.:Artur Ziontek

do potomności przeszły!3 Bułeczki przeszły do legendy, ale nie tylko we wspomnieniach lokalnych, czy lokalnie kolportowanych i utrwalanych. Oto bowiem w roku 1817, czyli blisko dwie dekady po śmierci Aleksandry Ogińskiej, dekadę po tym jak jej spadkobiercy – Izabela i Adam Czartoryscy zamienili dobra klucza siedleckiego na włości w Lubelskiem, „Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” ogłaszała: Bułki, dawniej dla niegdyś Hetmanowej Ogińskiej w Siedlcach na mleku wypiekane, długo miały zasłużoną zaletę z białości, lekkości i dobrego smaku. Z polecenia Kommissyi Rządowej Spraw Wewnętrznych i Policyi, Urząd Municypalny Warszawski wysłał Pana Szperling na naukę robienia takowych bułek do obciążonego już laty piekarza w Siedlcach P[ana] Surowieckiego, który z godną pochwały uprzejmością tamtemu, na wezwanie rządowe, sposób swój w ypiekania bułek wspomnionych pokazał. Pragnący zatem podobnych bułek zechcą zapisać się wcześnie na liczbę, jakiej mogą co dzień potrzebować, u rzeczonego JPana Szperling przy ulicy Maryensztadt Nro 2650, ażeby ten dogodnie żądaniom mógł pieczywo swoje takowych bułek codziennie rozporządzić. W stosunku do teraźniejszej ceny pszenicy, gdy bułki zwyczajne montowe* ważące około 4-ch łutów 3 grosze kosztują, Pan


facebook: Prestiż Magazyn Lokalny

Szperling swoje bułki na mleku wypiekane 6 łutów ważyć mające, na 6 groszy każdą oszacował. Staranność o dobry wypiek i o dogodzenie publiczności Pan Szperling zapewnia4. Zatem warszawski piekarz Szperling został wysłany do Siedlec, do sędziwego już piekarza księżnej Ogińskiej – pana Surowieckiego, by ten przekazał mu sekret swoich wypieków. Z anonsu prasowego wynika, że na owe siedleckie bułeczki było zapotrzebowanie w stolicy. Już wtedy mogły być kojarzone, choć zapewne w węższych kręgach wszak da się wyczuć dopiero chęć wysądowania popytu, tak jakby towar był dopiero wprowadzany. Największą wartością dokumentu jest jednak fakt, iż dzięki niemu udało się zidentyfikować nazwisko anonimowego do niedawna piekarza, czyli pana Surowieckiego. Można przypuszczać, iż to właśnie wejście na rynek centralny, warszawski zapoczątkowało niebywałą karierę wypieku, który stał się nie tylko najbardziej rozpoznawalnym w XIX wieku symbolem miasta, ale i jednym z dwóch rodzajów bułek (obok poznańskiej) najwyżej cenionych w Królestwie Polskim. Józef Krasiński w swoim Przewodniku dla podróżujących w Polsce (1821) dając ogólny opis domów handlowych i kupców Królestwa, oraz ogólnej jakości oferowanego asortymentu pisał: Chleb jest dobry, bułki zaś osobliwie siedleckimi zwane, przy wybornym smaku, łączą białość i delikatność nadzwyczajną. Nie jest więc dziwne, iż nieco później, podając na kartach swego dzieła krótki opis miasta, bułki uczyni je ich wizytówką: Siedlce – stolica Województwa Podlaskiego, miasteczko ładne, i regularnie zabudowane. Ma pałac obszerny, w którym się mieszczą władze rządowe wojewódzkie; przy nim zaraz jest duży dosyć ogród, piękny niegdyś, ale teraz zaniedbany. Kilka dobrych oberżów, pomiędzy którymi najlepsza jest w rynku, na samym rogu naprzeciwko poczty; dobra w niej dosyć traktiernia i zarazem handel winny. Bulki Siedleckie są prawie w całym kraju wsławione5. 20 lat później swój przewodnik po Polsce publikował Paul Anton Fedor Konstantin Possart, niezależny badacz niemiecki i bibliotekarz. Dzieło zatytułowane Das königreich Polen und der freistaat Krakau (Królestwo Polskie i wolne miasto Kraków) również zawierało opis Siedlec

nr 8 (59)

z jednoznacznym wskazaniem: Miasto w całej Polsce jest szczególnie znane ze swoich bułek wypiekanych z mąki pszennej, także w innych miejscach, zwanych bułkami siedleckimi6. Niemiecki badacz zatem dorzuca kolejny kamyczek dopowiadając, iż produkcja pieczywa wyszła już poza samo miasto w „inne miejsca”. Zresztą był to już czas, co można wysnuć z danych Łukasza Gołębiowskiego (1830)7, kiedy znajdowały się już, wespół z bułkami poznańskimi w obiegu ogólnopolskim. Poznańska kosztowała 2 grosze, siedlecka 5. To co odróżniało bułkę siedlecką od innych wyrobów piekarniczych to użyte do produkcji mleko, które nadawało jej delikatności i szlachetnej bieli (do dziś utrzymuje się ta specyfika przepisu w internetowych portalach, forach kulinarnych). W Siedlcach siedleckich bułeczek nie ma – choć jeszcze po śmierci księżnej, w wieku XIX, były. Jedynym miejscem, w którym

udało mi się je spotkać był Kazimierz Dolny nad Wisłą. Do dziś są wypiekane w piekarni Sarzyńskich, która swymi tradycjami sięga roku 1915 (choć zdarzają się one także w ofercie młodszych piekarni na Lubelszczyźnie). Stamtąd rozchodzą się po okolicach. Pani Barbara Sarzyńska, samodzielnie prowadząca firmę od lat 11, potwierdza, iż jest to wypiek, którego tradycja przechodzi z pokolenia na pokolenie. Kontekst historyczny jest naturalny – zarówno Puławy, jak i Kazimierz Dolny były własnością Izabeli i Adama Kazimierza Czartoryskich. Zapewne więc i oni urzeczeni smakiem siedleckiego specjału przenieśli go na swoje włości. Dziś, choć nie wiadomo czy wedle tej samej receptury, wypiekany jest w trzech rozmiarach: dużym, średnim i małym. Do dziś też cieszy się dużym powodzeniem. Miło mi, bywając w Kazimierzu, zajadać bułki siedleckie. Miło byłoby, gdybym mógł je kupić w Siedlcach...

* Bułka montowa – wypieczona z mąki pszennej dobrej jakości 1. Adam Jerzy Czartoryski: Pamiętniki i memoriały polityczne 1776-1809, oprac. Jerzy Skowronek, Warszawa 1986, s. 97. 2. Artur Ziontek: Żywioł towarzyski Aleksandry Ogińskiej utrwalony w piśmiennictwie XVIII wieku, [...] Kobieta epok dawnych w literaturze, kulturze i społeczeństwie, red. Iwona Maciejewska i Krystyna Stasiewicz, Olsztyn 2008, s. 349-362; tenże: Siedlecki dwór artystyczny Aleksandry Ogińskiej, [w:] Małe miasta. Społeczeństwo, red. Mariusz Zemło, Lublin-Supraśl 2011, s. 247-275 3. Wszystkie cytaty za: Aleksandra Ogińska i Siedlce w trzech pamiętnikach z XIX wieku, wstęp i oprac. Rafał Dmowski i Artur Ziontek, Siedlce 2007, s. 71, 90, 103. 4. „Gazeta Korespondenta Warszawskiego i Zagranicznego” 1817, nr 46 (10 czerwca), dodatek, s. 1 (dodajmy, że to nie jedyny akcent siedlecki w tym numerze gazety) – za namiar na tekst ogłoszenia winny jestem podziękowanie nieocenionemu poszukiwaczowi archiwalnemu – Andrzejowi Chojnackiemu. Andrzeju – dziękuję. 5. Józef Krasiński: Przewodnik dla podróżujących w Polsce i Rzeczypospolitej Krakowskiej, Warszawa 1821, s. 49, 68. 6. Paul Anton Fedor Konstantin Possart: Das königreich Polen und der freistaat Krakau, Stuttgart 1840, s. 126. 7. Łukasz Gołębiowski: Domy i dwory przy tym opisanie apteczki, kuchni, stołów, uczt, biesiad, trunków i pijatyki; łaźni i kąpieli; łóżek, pościeli, ogrodów, powozów i koni; błaznów, karłów, wszelkich zwyczajów dworskich i różnych obyczajowych szczegółów, Warszawa 1830, s. 98. REKLAMA

Kredyt gotówkowy na dobrych warunkach. Do 300 000 zł na realizację celów

Minimum formalności Wstępna decyzja kredytowa nawet w 2 minuty Okres kredytowania do 144 miesięcy Nawet 300 000 zł na dowolny cel

W Multi Sferze wiemy, że marzenia mają smak tylko, kiedy je realizujemy. Jeśli chcesz spełnić swoje mamy dla Ciebie gotówkę na co chcesz. Zainteresowany? Przyjdź do naszego Oddziału i dowiedz się więcej:

SIEDLCE | Piłsudskiego 30 600 679 963 | 600 679 942 | 25 631 08 94

REKLAMA

www.multisfera.pl Multi Sfera Sp. z o.o. działa jako pośrednik kredytowy następujących banków: Alior Bank S.A., Getin Noble Bank S.A., Nest Bank S.A., Bank Pocztowy S.A., Plus Bank S.A.,TF Bank AB, Ferratum Bank Ltd, BZ WBK S.A. Jesteśmy także pośrednikiem firm pożyczkowych: Aasa Polska S.A., Axcess Financial Poland Sp. z o.o., SMS Invest Spółka z o. o., SMS Kredyt Sp.j., Net Credit Sp. z o.o., Regita Sp. z o.o., Vivus Finance Sp. z o.o., Zaplo Sp. z o.o., TAKTO Sp. z o.o. s.j., Optima Sp. z o.o., Fundusz Mikro Sp. z o.o., APRO Financial Poland Sp. z o.o., IPF POLSKA SP. Z O.O., CAPITAL SERVICE S.A., Euroloan Consumer Finance Sp. z o.o., Aforti Finance S.A. W zakresie umów ze współpracującymi bankami i firmami pożyczkowymi Multi Sfera Sp. z o.o. jest umocowana do: przedstawiania oferty kredytowej/pożyczkowej; przetwarzania danych, informacji i dokumentów dotyczących osób ubiegających się o kredyt/pożyczkę oraz przekazywania im informacji i dokumentów kredytowych; (w niektórych przypadkach) podpisywania umów kredytu/pożyczki i/lub wypłaty kwoty kredytu/pożyczki na podstawie otrzymanych pełnomocnictw; wyjaśniania przyczyn braku spłaty kredytu/pożyczki. Niniejsza oferta nie stanowi oferty w rozumieniu kodeksu cywilnego.

21


22

www.prestizmagazynlokalny.pl

nr 8 (59)

Historia

kotów Koty przez wieki były czczone, ale były też zwiastunami nieszczęścia i pomocnikami wiedźm. Jeden z nich został... kandydatem na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Kot Churchilla, Nelson, jadał z nim obiady na Downing Street. FOT.:Katarzyna Dmowska

dr Rafał Dmowski Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach

Koty jako bogowie

W Egipcie pod postacią kotów (lub tylko z kocimi głowami) przedstawiano m.in. boga Słońca Ra czy boginię płodności Bastet. Koty zaczęły odgrywać istotną rolę łączników pomiędzy bogami a ludźmi. Metoda wypraszania łask dzięki kotom stała się tak popularna, że koty w Egipcie coraz rzadziej umierały śmiercią naturalną. Kapłani hodowali zwierzęta na masową skalę, by je zabić, zabalsamować i sprzedać pielgrzymom. Zaczęto je, więc mumifikować i chować w grobach razem ze zmarłymi. Najstarsza mumia kota pochodzi z XX w. p.n.e. Natomiast za czasów rzymskiego podboju Egiptu mumie kotów ze względu na ich masowość stosowano jako... nawóz na pola..

Szacunek do zwierząt przejawiali Persowie, Rzymianie, Grecy, Chińczycy czy później muzułmanie, jednak traktowali zwierzęta użytkowo, odmawiając im cech boskich. Podczas bitwy o Pelucjum, w VI w. p.n.e. pomiędzy Persami a Egipcjanami w dniu szturmu każdy perski żołnierz miał w rękach kota, dlatego nikt z Egipcjan nie odważył się podnieść na nich ręki. Natomiast w starożytnej Japonii kotami straszono dzieci. Do dziś pokutuje mit kota-wampira z Nabeshimy, który zamordował piękną dziewczynę ugryzieniem w szyję a następnie przybrał jej postać i nocami wyssał krew samurajskiego rodu Nabeshima pozbawiając go sił.

Nieodłączni towarzysze czarownic i... wcielenie diabła W początkach średniowiecza przestano wierzyć w „nadprzyrodzone moce kotów” uznając, że są tylko do łapania myszy.

REKLAMA

Później, czarne koty określono towarzyszami czarownic i... wcieleniem diabła. Brytyjczycy wmurowywali zwierzęta w ściany nowo wznoszonych budynków uznając, że ze złem (diabłem) trzeba walczyć złem (czyli kotem). Tysiące kotów zostało spalonych żywcem, powieszonych i poddawanych najróżniejszym torturom. Jaki był powód tej nienawiści nie wiadomo, być może walka z sakralną symboliką kota z czasów starożytnych lub co według mnie bardziej prawdopodobne nienawiść do tych zwierząt wywołana była odgłosami wydawanymi przez koty podczas rui, co przywodziło na myśl orgie i sekretne obrzędy magiczne. Okrucieństwa wobec kotów przetrwały do XIX w. Do łask ludzi koty powracały dzięki epidemiom dżumy, która wielokrotnie dziesiątkowała ówczesną Europę. „Czarną śmierć” roznosiły szczury a koty, łapiąc gryzonie okazały się


facebook: Prestiż Magazyn Lokalny

odporne na chorobę. Wielbicielem kotów był choćby francuski premier i doradca króla Ludwika XIII kardynał Richelieu znany nam przede wszystkim z „Trzech muszkieterów” Dumasa. Choć z pasją zadręczał czarownice i ich pomagierów to sam miał przynajmniej 14 pupili. Pozwalał spać kotom w swoim łóżku, jeść ze stołu i mieszkać w pokoju obok sypialni.

Twórcy - kotu na ratunek Kot pojawił się zarówno w literaturze, jak i sztuce. Choć Szekspir nienawidził kotów i przypisywał im w sztukach rolę bestii, to pozytywny wizerunek kotów propagowały takie bajki, jak „Kot w butach” czy „Kopciuszek”. Malował je choćby Monet (kotka Nana na obrazie „Kobiety w ogrodzie”). Zalet mruczków doszukiwał się nawet Karol Darwin, który swe wnioski opisał w pracy „Ekspresja emocji”. Z kolei Aleksander Dumas założył.. Ligę Obrony Kotów. Największy wpływ na wizerunek kota w kulturze miała powieść „Alicja w krainie czarów” Lewisa Carrolla. Bohaterka jako pierwsza pokazała, że mruczek to nie atrybut samotnej kobiety i ekscentryka, ale przyjaciel dziewczynek, który ma uczucia, może na przykład zatęsknić i pokochać. Przed kotami otworzyła się droga do show biznesu i sławy.

Lekarstwa i... Niestety dla kotów przez wiele lat sądzono, że tłuszcz z kota, jego wyprawiona Skóra lub prochy ze spalonego zwierzęcia mogą mieć właściwości medyczne. Wyroby z kotów stosowano m.in. jako lek na podagrę czy jęczmień spod oka. Niektórzy z dzikich kotów robili... pasztety.

Koty wojny, polityki i... kultury Podczas I wojny światowej do zwalczania szczurów i myszy w okopach brytyjski rząd zatrudnił... 500 kotów. Koty były też niezwykle wrażliwe na gazy

bojowe i padały martwe, zanim poczuł je człowiek. Do wielbicieli kotów należeli też politycy. Abraham Lincoln mówił o swej kotce „Dixie jest mądrzejsza niż mój cały gabinet! I co więcej nie odszczekuje się!”. Ulubieńcem prezydenta USA Theodora Roosevelta był pręgowany Slippers z sześcioma palcami u przednich łap. Prezydent wydał nawet swoim pracownikom specjalny zakaz przeszkadzania Slippersowi w jego drzemkach. Natomiast premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill, dla swojego czarnego kota Nelsona zarezerwował specjalne krzesła w gabinecie i w jadalni na Downing Street. Natomiast kot Billa Clintona czarno-biały Socks, cieszył się niemałą sławą odkąd z ulicy trafił na salony. Kot zdobył taką popularność, że regularnie otrzymywał worki korespondencji, a w 1993 roku opublikowano fikcyjny dziennik kota. W latach siedemdziesiątych XX wieku idolem publiczności i ulubieńcem producentów karm w Stanach Zjednoczonych był Morris - rudy kot ze schroniska. Wystąpił w około 40 reklamach, w których grał wyjątkowo wybrednego kota, komentującego rzeczywistość ludzkim głosem (Johna Irwina). Nazwany „Clarkiem Gable wśród kotów” był wożony limuzyną i jadał kolacje nawet w Białym Domu. Miał też kuwetę specjalnie zaprojektowaną przez Louisa Vuittona. Kot zmarł w 1978 r., a już w 1980 r. jego miejsce w reklamach przejął Morris II, który rozwijał karierę poprzednika. Wkrótce opiekunowie rudego kocura wysunęli jego kandydaturę na stanowisko prezydenta USA. Kot startował w wyborach przedwstępnych dwukrotnie – w 1988 i 1992 r. Morris przegrał je jednak minimalną liczbą głosów. Dziś w reklamach występuje już trzeci Morris. Na podstawie książki Madeline Swan, Historia kotów, Kraków 2015 oraz www.koty.pl

Do zobaczenia w NoveKino Siedlce! NoveKino Siedlce we wrześniu poleca niedzielne „Kinoranki z misiem” w nowej odsłonie i środowy cykl „Oczami Kobiet”.

Oczami Kobiet Obdarowani

20 września, godz. 19.00 Dramat reż. Marc Webb

Frank Adler to samotny mężczyzna, który mieszka w małym miasteczku na Florydzie i wychowuje „genialne dziecko” – swą wybitnie uzdolnioną siostrzenicę Mary. Frank pragnie, aby Mary uczyła się w zwykłej szkole, ale jego bogata i wpływowa matka Evelyn ma inne plany – chce wziąć edukację wnuczki w swoje ręce, rozdzielając tym samym Franka i Mary. Evelyn ma po swej stronie całą armię prawników, podczas gdy Frank może liczyć tylko na dwie osoby: życzliwą mu gospodynię, Robertę i nauczycielkę Mary, Bonnie, z którą zaczyna łączyć go uczucie. Wkrótce uświadamia sobie, że podobnie, jak wybitne zdolności są darem losu dla Mary, tak pojawienie się dziewczynki w jego życiu jest darem dla niego samego.

Kinoranki z misiem Super Spark

17 września, godz. 11.00 Animowany reż. Aaron Woodley

Zanim rozpocznie się film (w tym sezonie wybrany wśród najnowszych produkcji dostępnych w bieżącym repertuarze kina) przez pół godziny dzieci będą się bawić z animatorem. Następnie wejdą w świat wielkiej przygody i mnóstwa niebezpieczeństw. Pełna humoru, kosmiczna odyseja, jest opowieścią o chłopcu, który rozpoczyna epicką przygodę, w trakcie której odnajduje swoje prawowite miejsce we wszechświecie. Inspiracją dla filmu były klasyczne filmowe i literackie dzieła, które mają znaczenie zarówno dla strony wizualnej filmu, jak i dla narracji. Wśród nich znajdują się „Gwiezdne Wojny”, „Król Lew”, „Kung Fu Panda” oraz klasyczna chińska powieść „Wyprawa na Zachód”. Wszystkie te wpływy są wprawnie splecione tworząc unikalny i wizualnie zachwycający film.

NoveKino Siedlce

ul. Wiszniewskiego 4, 08-110 Siedlce tel. 25 640 77 66 REZERWACJA BILETÓW (KASA) tel. 25 640 77 60 REZERWACJA GRUPOWA www.novekino.pl siedlce@novekino.pl


REKLAMA

PODEJMIJ WYZWANIE I ZOBACZ, DOKĄD CIĘ ZAPROWADZI

HONDA WYSZOMIRSKI

UL. TERESPOLSKA 7, SIEDLCE, TEL. 25 633 33 55 WWW.WYSZOMIRSKI-HONDA.PL Facebook “f ” Logo

CMYK / .eps

Facebook “f ” Logo

CMYK / .eps

HONDAWYSZOMIRSKI

Honda Civic 4D 1,5 VTEC TURBO w wersji Executive, z manualną skrzynią biegów w kolorze Polished Metal Metallic: Cykl mieszany - 5,8 l/100km, cykl miejski 7,4 l/100km, cykl pozamiejski 4,8 l/100km. Emisja CO 2 - 131 g/km. Zużycie paliwa oraz emisja CO 2 są mierzone zgodnie z procedurami odpowiednich dyrektyw Komisji Europejskiej. Zużycie paliwa w rzeczywistych warunkach eksploatacji może się różnić.


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.