Lenka i Kuba na tropie...

Page 1

Kuba i Lenka K ub a i L en ka na tropie...

na t ropie...


GRZYBOBRANIE ‒ Mamo, mamo ‒ wołała Lenka już od drzwi wejściowych. ‒ Czy coś się stało!? Pożar jakiś ‒ mama wysunęła głowę z pracowni, cała umazana farbami. Mama malowała obrazy. Lenka lubiła tę mamy pracę, bo mama często była w domu, no chyba, że miała wystawę. Wtedy jej nie było, nawet kilka dni. Zwykle jednak, można jej było szybko coś opowiedzieć, zaraz po powrocie ze szkoły. Do szkoły Lenka chodziła sama. Prawie, bo z bratem, starszym od niej o 10 minut. Szkoła była na tej samej ulicy, więc mogli chodzić sami. Całe 487 kroków od ich furtki. Kuba policzył! ‒ Nic, nic. Zwyczajnie ‒ wtrącił Kuba, zamykając drzwi. ‒ Dzisiaj było o grzybach. No wiesz, że są jadalne i niejadalne, i trujące. ‒ A to świetnie i na temat, bo dzisiaj na obiad kurki od babci Marysi ‒ uśmiechnęła się mama i przytuliła bliźniaki. ‒ O grzybobraniu też było. Że trzeba uważnie zbierać i z osobą, która się zna ‒ dodała Lenka. ‒ Wszystko się zgadza ‒ powiedziała mama. ‒ Dobrze, że mamy dziadka. I to było to, co chciałaś mi powiedzieć? Lenka nie odpowiedziała, bo zniknęła już w swoim pokoju, trzaskając przy okazji drzwiami. ‒ Nie. Umówiła się z Julką i koleżankami na jakieś grzebanie w szafie ‒ wyjaśnił Kuba. ‒ Wiesz, na takie, jak robi mama Julki i Ty czasem chodzisz. A właściwie mamo, co jest fajnego w grzebaniu w szafie? ‒ Aaaa, chodzi ci o szafobranie? To coś takiego, jak grzybobranie, tylko smacznych kąsków szuka


Paulinka Moskal, Zuzia Mitka, Hania Wdowiak, lat 6

Przedszkole Zgromadzenia Sióstr Najśw. Duszy Chrystusa Pana, Kraków, ul. Piaszczysta 8

nauczycielka: s. Laura Paś


Maja Grabowska, lat 7 Szkoła Podstawowa w Mokrzyskach nauczycielka: Anna Grocholska

się w szafie, a raczej w szafach ‒ uśmiechnęła się mama. ‒ Zresztą to bardzo fajna inicjatywa. W dodatku eko. ‒ A dlaczego? ‒ spytał zaciekawiony Kuba. Julka nadal nie wracała, a z jej pokoju dochodziły jakieś hałasy. ‒ Szafobranie to wymiana lub kupno za symboliczną kwotę ubrań, które przynosi się z własnej garderoby. Jeśli coś ci się znudziło albo nie przypadło do gustu, to możesz przynieść te ubrania na spotkanie. Być może komuś się spodoba, a ty znajdziesz coś dla siebie. Dzięki temu nie trzeba produkować nowych ubrań, zużywać materiałów i energii. Czysty zysk. ‒ Całkiem mądre ‒ przyznał Kuba. ‒ Jemy? ‒ Tak, zawołaj tylko Lenkę.


Nie było to jednak konieczne, bo do kuchni wbiegła Lenka z naręczem ubrań i okrzykiem: ‒ Już wybrałam na sobotę! Mama na ten widok się roześmiała: ‒ Zostało coś w szafie? Coś mi się wydaje, że czeka nas wieczór negocjacji i przeglądania ubrań. Ale teraz jemy!

Magda Piecuch, lat 6 Przedszkole nr 8 w Gorlicach nauczycielka: Karolina Urbanowska


DETEKTYWI ‒ Bawimy się w detektywów? ‒ Lenka wpadła do Kuby, który właśnie budował kolejne miasto w Minecrafcie. Wciąż była pod wrażeniem przygód Lassego i Mai, które od tygodnia omawiali w szkole i wciąż chciała się bawić w detektywów. Szukali już skarbów w ogrodzie, zatrutego jabłka i takie tam. Kuba nawet lubił te zabawy, dlatego zgodził się nadspodziewanie szybko, bez negocjacji i przekupstwa. ‒ No dobra, ale ja biorę lupę. ‒ A co będziemy tropić tym razem? ‒ Zakrętki! ‒ wykrzyknęła tryumfalnie Lenka. I wtedy Kuba zrozumiał. Od miesiąca zbierali w szkole nakrętki i za tydzień miało się okazać, kto zebrał najwięcej. Lenka bardzo się starała. Tata przyłapał ją nawet na tym, że chciała zabrać nakrętkę z mleka, stojącego w lodówce. ‒ Tata idzie z nami ‒ dodała Lenka. ‒ Już wszystko z nim ustaliłam. Musimy tylko zabrać rękawiczki, i dwa worki. Powiedział, że przy okazji posprzątamy. Kuba westchnął. Cały tata. Ekotata… Nad stawem wytropili (niestety) całkiem sporo butelek i kartonów. Tata był zły na ludzi, którzy śmiecą i dumny z nich, że posprzątali. ‒ Tato, a po co w zasadzie się zbiera te zakrętki? ‒ zapytała Lenka w drodze do domu. ‒ Och w zasadzie same korzyści z tego zbierania. Po pierwsze butelki nie leżą już np. nad sta-


Maria Szlachcic, lat 9 Szkoła Podstawowa nr 2 w Libiążu nauczycielka: Renata Luzarowska


Anita Adamiec, lat 5 Przedszkole nr 76, ul. Emaus w Krakowie nauczycielki: Ewa Drabik, Renata Zamorska

wem i nie zanieczyszczają naszego środowiska. Po drugie zbiórka w waszej szkole jest po to, żeby komuś pomóc, a nakrętki to cenny surowiec. A po trzecie to z tych nakrętek można zrobić mnóstwo fajnych rzeczy. Oglądałem kiedyś film o Holendrach, którzy wymyślili maszyny do produkcji różnych przedmiotów zrobionych z plastikowych butelek i nakrętek. Najpierw je mielą, potem roztapiają, a na końcu przy użyciu specjalnych form produkują różne przedmioty: bączki do zabawy, żyrandole, biżuterię... I sprzedają w swoim sklepiku… Nakrętka nie zatruwa środowi-


ska, tylko powstają z niej całkiem nowe rzeczy. To takie drugie życie nakrętki. O, na przykład twój polar ‒ tata zwrócił się do Kuby. ‒ Też może być z nakrętek. ‒ Napprrrawdę? ‒ zdziwił się Kuba i uważnie obejrzał swój rękaw pod lupą. ‒ Tak. Być może zebrane dzisiaj nakrętki wrócą do ciebie przyszłą jesienią? ‒ Byle nie w rybie ‒ wzdrygnęła się Lenka, przypominając sobie film o nakrętce wyrzuconej do morza, którą zjada ryba, a potem wraca ta nakrętka na stół w brzuchu ryby, przygotowanej na obiad w tej właśnie rodzinie, która wyrzuciła śmieci do morza. ‒ My nie wyrzucamy śmieci do morza i do rzek, segregujemy, więc może los nas oszczędzi ‒ odpowiedział całkiem poważnie tata.

Mateusz Kitliński, lat 8 Szkoła Podstawowa nr 95 w Krakowie, nauczycielka: Katarzyna Wolak


Antonina Hotloś, lat 6 Przedszkole nr 80, ul. Kotlarska w Krakowie nauczycielka: Ewelina Rosiek

ach lgłow

w Wie Tęcza la o k sz gajska Przed ieci z nieszka Bu z d a grup cielka: Ag y naucz

grupa Biedronek z Misiowego Przedszkola ul. Łokietka w Krakowa nauczycielki: Anna Walczak, Agata Nowak


PIONKI ‒ Nudzi mi się ‒ powiedział Kuba pewnego jesiennego wieczoru. ‒ Nie mam, co robić ‒ jęczał. Nikt jednak na niego nie zwracał uwagi. Lenka malowała w pracowni mamy, tata robił swoje najlepsze ciasto, a mama czytała. ‒ Mamoooo! ‒ spróbował raz jeszcze. ‒ Tak? ‒ zapytała mama wyrwana ze środka jakiegoś wydarzenia. ‒ Już mówiłem, nudzi mi się. Nie mam co robić ‒ powtórzył. ‒ To może zgramy w jakąś planszówkę? ‒ A możemy w carcassonne? Bo Lenka nigdy ze mną nie buduje… ‒ Oczywiście, że możemy. Przynieś grę, a ja przygotuję nam wygodne miejsce na podłodze. Kuba pognał do pokoju, ale po chwili wrócił markotny. ‒ Co jest, synu? Gramy? ‒ zagadnął tata, który właśnie wstawił ciasto do piekarnika i postanowił się przyłączyć. ‒ Nie gramy, bo nie ma pionków i zwierzątek. Pogubiły się. Trzeba kupić nową grę… Kupisz? Bo to moja ulubiona ‒ Kuba spojrzał błagalnie na tatę. ‒ Wcale nie trzeba ‒ powiedziała mama, zanim tata zdążył zareagować, po czym wstała i poszła do pracowni. Wróciła ze słoikiem kamyków, farbami i … Lenką, która nie przepuści żadnego malowania. ‒ Zamiast wyrzucać prawie dobrą grę, możemy zrobić nowe pionki ‒ ciągnęła mama. ‒ To są kamyki z naszych wakacji. Wiedziałam, że kiedyś się przydadzą. Pomalujemy je i pionki gotowe. ‒ A zwierzątka? ‒ spytała Lenka. ‒ Zwierzątka też zrobimy. I zrobili: kolorowe pionki i piękne owieczki oraz krówki. A potem budowali miasta aż do kolacji, a na koniec Lenka oświadczyła, że takimi pionkami, to ona będzie z Kubą grać w te ”karkasony”...


ROWER ‒ Jedziemy na pizzę! ‒ powiedział tata w niedzielne popołudnie. Mama wyjechała, a tata najwyraźniej nie miał ochoty na gotowanie. ‒ Ja siedzę z przodu ‒ zareagowała błyskawicznie Lenka. ‒ Nie, bo ja ‒ zaprotestował Kuba. ‒ Nikt nie jedzie z przodu ‒ rozstrzygnął tata. ‒ Ale, ale, dlaczego? zapytał Kuba. ‒ Ostatnio jechała Lenka i to jest niesprawiedliwe ‒ protestował. ‒ Nikt, bo jedziemy na rowerach. Sprawdziłem, dacie radę. A w drodze powrotnej możemy wstąpić na lody. ‒ A dlaczego na rowerach? ‒ jęknęła Lena. ‒ Bo nie musimy samochodem. Jest piękna pogoda, poruszamy się i spalin będzie mniej w powietrzu. ‒ Ale to tylko jeden samochód ‒ odezwał się Kuba. ‒ Znasz powiedzenie: “Kropla drąży skałę”? Gdyby wszyscy pojechali dzisiaj na obiad na rowerach, to zmiana w powietrzu byłaby odczuwalna ‒ powiedział tata wyciągając kaski ze schowka. ‒ Ależ przecież nie pojadą. Wiesz, dobrze ‒ próbował jeszcze Kuba. ‒ Może i nie. Tego nie wiemy; sprawdzimy na miejscu. A sami możemy dać przykład. W dodatku ruch to zdrowie ‒ zamknął dyskusję tata. I pojechali. Było piękne popołudnie i spotkali sporo osób na rowerach i rolkach. Wbrew wizjom Kuby do pizzerii wielu gości przyjechało na rowerach i przyszło na piechotę.


Franciszek Stanik, lat 6 Szkoła Podstawowa nr 1 w Mszanie Dolnej nauczycielka: Izabela Staroń

Szkoła Podstawowa w Książnicach, nauczycielka: Beata Chuma Zosia Wojdyła, lat 8 Zuzia Klejdysz, lat 8

Anna Janik, lat 8


ZAKUPY ‒ Jak często chodzicie z rodzicami na zakupy? ‒ zapytała pani tuż po sprawdzeniu obecności. ‒ Raz w tygodniu. Dwa razy ‒ padały odpowiedzi z sali. ‒ A do czego pakujecie zakupy? ‒ Do reklamówek, oczywiście… Do siatek! ‒ słuchać było z różnych zakątków klasy. ‒ A, jeśli siatki, to jakie? ‒ pytała dalej pani. ‒ Normalne. Takie z folii ‒ odpowiedział Kazio. ‒ Albo z papieru ‒ dodała Ola, a wszyscy potaknęli. Wszyscy z wyjątkiem Marysi, Lenki i Kuby.

grupa Kangurki, Przedszkole nr 38 Akademia Zielonego Misia ul. Jabłonkowska w Krakowie nauczycielka: Aleksandra Szwagrzyk


‒ Czy do czegoś jeszcze można zapakować zakupy? ‒ Marysia podniosła rękę. ‒ Tak, Marysiu? ‒ Moja mama ma taki koszyk wiklinowy i do niego pakuje zakupy. ‒ A nasza ‒ powiedziała Lenka ‒ zrobiła własne siatki z materiału i je pomalowała w warzywa, owoce, pieczywo. ‒ Wspaniale ‒ ucieszyła się pani. ‒ Bo ja dzisiaj przyniosłam specjalną żyłkę, z której możemy zrobić modną siatkę na zakupy. ‒ Proszę pani, po co robić siatki, skoro są w sklepie? ‒ zapytał Mikołaj. ‒ Jednorazowe reklamówki zanieczyszczają środowisko, długo się rozkładają, a ich kawałki mogą zjeść zwierzęta. I zachorują ‒ wyrecytował Kuba, bo pamiętał swoją rozmowę z mamą na temat jej artystycznych siatek, które zawsze zwracały uwagę, a on tego nie lubił. Mama mu wtedy wytłumaczyła, że na oceanach są takie miejsca, gdzie

Zosia Wołosz, Dominika Dębiec, Marcin Chełowski, Jakub Prusek, Julia Król, Eryk Grzesiak, lat 5 Samorządowe Przedszkole w Modlniczce nauczycielka: Wioleta Najduchowska-Zawalonka

pływają tony odpadów i takie plaże, na których leży mnóstwo śmieci i że to nasza, ludzi, wina. I wtedy Kuba inaczej spojrzał na mamine siatki. Jego rozmyślania przerwał głos Lenki: ‒ Mama powiedziała, że nie warto korzystać z jednorazowych rzeczy, jeśli można z takich trwałych. Że chronimy w ten sposób środowisko.

Blanka Szafraniec, lat 6 Oddział Przedszkolny przy Zespole Szkół w Osielcu nauczycielka: Barbara Kościelniak


Anna Józefczyk, lat 7 Szkoła Podstawowa nr 95 w Krakowie, nauczycielka: Marta Malarz

‒ Otóż to ‒ potwierdziła pani. ‒ A teraz obejrzymy króciutki film o wyspie śmieci na oceanie, a potem wam pokażę, jak zrobić swoją własną siatkę. Dobrze? Klasa się zgodziła. Powstały fantastyczne, trwałe siatki. Na wiele, wiele wypraw do sklepu.


PAPIER ‒ Tato, nudzi mi się ‒ Kuba wczłapał do salonu i z westchnieniem opadł na kanapę. ‒ Nudzi? ‒ tata podniósł głowę z nad czytanej książki. ‒ A co z książką, którą mama kupiła Ci przedwczoraj? Może poczytasz? Podobno fajna. ‒ Przeczytana. Za krótka była ‒ Kuba ponownie westchnął. ‒ Jak tak dalej pójdzie, to przez ciebie znikną wszystkie lasy na naszej planecie. ‒ Ale dlaczego? Sam przecież mówiłeś, że teraz jeśli zetnie się drzewo na papier, to sadzi się nowe i to niejedno... ‒ Tak, to prawda. Gdybyś żył 100 lat temu to pewnie naszym drzewom groziłoby wyginięcie, ale dzisiaj faktycznie firmy produkujące papier sadzą więcej drzew niż wycinają. Na potrzeby produkcji papieru powstają specjalne szkółki. Rosną w nich takie gatunki drzew, których drewno jest najlepsze do produkcji papieru. ‒ Naprawdę? Czyli nie wycina się, no wiesz, takich normalnych lasów? ‒ z zainteresowaniem spytał Kuba. ‒ Nie. Gdyby tak było, lasy naprawdę by zniknęły ‒ wyjaśnił tata. ‒ Dodatkowo, tam gdzie nie jest konieczny papier wysokiej jakości, wykorzystuje się makulaturę. Na przykład gazety, karton i tekturowe pudełka są produkowane z przetworzonych włókien celulozowych. Dlatego zbieramy makulaturę. ‒ O, to ja zaraz wrzucę do makulatury te gazety ‒ wtrąciła się Lenka. Dotąd milczała, bo pracowicie tworzyła jakieś dzieło na podłodze zaścielonej gazetami. ‒ Tych nie można ‒ powiedział tata. ‒ Ale dlaczego? To tylko trochę jest pobrudzone farbą i klejem ‒ nie dawała za wygraną Lena. ‒ Te gazety są zabrudzone. Taki papier się nie rozpuści, a zwłaszcza zatłuszczony. Nie można z niego odzyskać włókien celulozowych, z których produkuje się nowy karton lub chusteczki higieniczne.


‒ Aha ‒ powiedziała Lena i rozejrzała się po salonie. ‒ To może ja następnym razem użyję mniej gazet? ‒ Byłoby miło ‒ uśmiechnął się tata. ‒ A czy wiecie, że teraz w wielu książkach znajduje się informacja, z jakiego powstały papieru? Łatwo więc sprawdzić, czy firma dba o środowisko. ‒ Przecież jak już damy makulaturę, to sprawa załatwiona. Co jeszcze trzeba zrobić? ‒ spytał Kuba. ‒ Nie do końca. Do produkcji papieru potrzebna jest woda i energia. Zatem producenci muszą zadbać o to, by zużywać mniej wody i mniej energii. ‒ To chyba trudne? ‒ spytał Kuba, dokładnie oglądając przeczytaną książkę, jakby chciał sprawdzić, z jakiego drzewa jest papier. ‒ A co z wodą, która zrobiła się brudna? ‒ spytała znienacka Lenka, bełtając wodę w kubeczku brudny pędzlem. ‒ Dobre pytanie. Tę trzeba oczyścić. Papiernie potrzebują do pracy wody, więc często są położone nad rzeką lub morzem. Zwłaszcza te z tradycjami. Muszą się więc troszczyć o jakość wody i chronić mieszkające w zbiornikach ryby. ‒ Jest! ‒ krzyknął Kuba wpatrując się w swoją książkę. ‒ Tu jest napisane, że ten papier jest arctic, czyli arktyczny! ‒ Z lodowca? ‒ spytała zdziwiona Lena. ‒ Nie ‒ tata nie mógł powstrzymać śmiechu. ‒ Ale byłaś blisko. To papier z szwedzkich lasów.

Dodatkowe materiały, takie jak: zestaw edukacyjny, scenariusze zajęć znajdziesz na stronie www.bajkopisarze.pl Organizator

Papier na książkę przekazał:


Patryk Leksander, lat 9 Szkoła Podstawowa nr 1 w Lubniu nauczycielka: Danuta Słowiak Dofinansowano ze środków Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Krakowie

Patroni:


Na konkurs spłynęło ponad 750 ilustracji z 45 małopolskich przedszkoli i szkół podstawowych. Objętość książki nie pozwoliła umieścić więcej niż 18 prac, choć każda urzeka nieskrępowaną wyobraźnią i dynamiką oraz zachwyca kolorami i zdecydowaną, odważną kreską. więcej na Facebooku i blogu

egzemplarz bezpłatny ISBN 978-83-61145-42-4


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.