0.00 PLN ISSN 2084-7823
ISSUE 42 * 02_03 2017
Be mood
PONAD
300
SKLEPÓW i RESTAURACJI CENTRUM MODOWYCH TRENDÓW, INSPIRUJĄCYCH WYDARZEŃ ORAZ DOSKONAŁEJ ROZRYWKI
www.silesiacitycenter.com.pl
Silesia City Center ul. Chorzowska 107, Katowice
Be mood
REDAKTOR NACZELNY / REKLAMA
REDAKTOR PROWADZĄCA
DYREKTOR ARTYSTYCZNY
Michał Komsta m.komsta@bemagazyn.pl +48 662 095 779
Joanna Marszałek j.marszałek@bemagazyn.pl
Dawid Korzekwa dawid@korzekwa.com
WYDAWCA
WSPÓŁPRACUJĄ
MAGAZYN BE S.C. Pyskowice, ul. Nasienna 2 bemagazyn.pl
Tomasz Marszałek, Sylwia Kubryńska, Anna Wawrzyniak, Aleksandra Pająk, Dorota Magdziarz, Angelika Gromotka, Filip Stępień, Adam Przeździęk, Katarzyna Zielińska, Wojciech S. Wocław, Aurora Czekoladowa, Sabina Borszcz, Malgorzata Kaźmierska, Grzegorz Więcław okładka: Czarna błyszcząca kurtka - Zara, Naszyjnik - Yes,Kolczyki - Yes, Opaska - Decolove
Zespół BE Magazyn nie odpowiada za poglądy zawarte w zamieszczanych tekstach. Wszystkie artykuły i felietony odzwierciedlają poglądy wyłącznie autorów odpowiedzialnych za treść merytoryczną w naszym magazynie. Ich treść nie zawsze pokrywa się z przekonaniami redakcji BE. Nie odpowiadamy za treści nadsyłane przez naszych reklamodawców. Wszystkie materiały zawarte w naszym magazynie są własnością BE i są chronione prawami autorskimi. Wszelkie zastrzeżenia i pytania związane z ich treścią należy kierować bezpośrednio do autorów. Redakcja BE Magazyn.
6
Available on the
App Store
BE MOOD
Nastrój. Jak wiele od niego zależy… W zależności od naszego nastroju, bardzo różnie postrzegamy otaczającą Nas rzeczywistość.
Ostatnio zawitało do Nas pojęcie ”Hygge”, czyli duńskie słowo określające poczucie ciepła, szczęścia, komfortu i bezpieczeństwa. Duńczycy ze względu na okropną pogodę wypracowali sobie sposób na to, aby nie wpaść w depresję – cieszą się z drobnostek, żyją wolniej i spędzają dużo czasu z bliskimi. Nic nie robią byle jak, przywiązują wagę do szczegółów i przede wszystkim dbają o odpowiedni nastrój w pomieszczeniach, w których przebywają. Odpowiednie oświetlenie i mnóstwo świec tworzą klimat, w którym przyjemniej spędza się czas.
Tak więc jak poprawić sobie nastrój? Recept jest kilka. Aktywność fizyczna, odpowiednie napoje i jedzenie, estetyczne otocznie i przyjemny nastrój w pomieszczeniach, w których przebywamy. Niezależnie od tego czy wybierzecie się na siłownie, czy usiądziecie z kieliszkiem wina na kanapie przy kominku i posłuchacie ulubionej płyty, życzymy Wam aby te najbliższe dwa miesiące obfitowały w nastrojowe chwile…
Zadbajcie o swój nastrój, nikt inny tego za Was nie zrobi!
7
14
Kalendarium
18
Katarzyna Szota -Eksner / …
20
Sylwia Kubryńska / Morderczo przystojny brunet
22
Wojciech S. Wocław / Savoir - vivre
24
Katarzyna Zielińska / 7 substancji
30
Grzegorz Więcław / Naturalny, endorfinowy haj
34
Małgorzata Kaźmierska / Nie mam nastroju do żartów!
36
Aurora Czekoladowa / Legalny narkotyk
42
Joanna Zaguła / Melancholia i ocet
46
Dorota Magdziarz / Nastroje w modzie
50
Sesja / MOOD
60
Aleksandra Pająk / Różowe okulary
62
Aleksandra Pająk / Ciemniejsza strona
64
Anna Wawrzyniak / W klimacie przeszłośći
70
Angelika Gromotka / Czekoladowe szczęście
8
ALUA Fashion
to nowy punkt na modowej mapie Katowic. Wyjątkowego ducha tego miejsca tworzą włoskie marki: Elisabetta Franchi, Atos Lombardini i Furla, stanowiące mieszankę klasyki i awangardy jednocześnie. ALUA to przede wszystkim nowoczesny styl dla silnej, świadomej, a zarazem seksownej kobiety. W nadchodzącym sezonie butik oferuje wyszukaną elegancję kolekcji Elisabetta Franchi, gdzie wśród standardowej bieli i czerni, pojawiają się złoto oraz pastelowe odcienie zieleni i nude. Perfekcyjne połączenie
10
kolorów i kształtów to także cecha bolońskiej firmy Atos Lombardini – klasyczne i powabne granaty, czerwień oraz mniej zobowiązujący pastelowy odcień różu. W butiku zakupić można również szykowne torebki marki Furla. Butik Alua Ul. Dworcowa 5 (Hotel Monopol), Katowice http://www.aluafashion.pl/
Dzień otwarty w klinice depilacji IDEALNIE Dnia 12 stycznia 2017 roku w Klinice Depilacji Idealnie w Katowicach odbył się pierwszy z cyklu dni otwartych, w którym oprócz kosmetologów Idealnie, udział wzięły lokalne firmy ze Śląska z branży beauty, a wśród nich styliści Haircoccon Akademia Polskich Stylistów, dietetyk Kamila Janta z Molekuły Zdrowia, trenerzy personalni z Body Mind Experts oraz Wizażystka Magdalena Stanula. W trakcie eventu o podniebienia gości zadbała Botanika serwując wegańsko – wegetariańskie przysmaki oraz uraczyła gości niepowtarzalną brazylijską kawą. Wszyscy goście otrzymali drobne upominki i wzięli udział w losowaniu nagród. Często spotykamy się z wieloma problemami kobiet, mężczyzn oraz nastolatków. Zazwyczaj są to ludzie, którzy zmagają się z różnymi problemami skórnymi, prowadzą siedzący tryb życia, stosują nieprawidłową dietę, którzy w natłoku informacji zaczerpniętych z telewizji bądź
internetu, podejmują nietrafne dla siebie wybory. Dlatego też celem tego wydarzenia jest zwiększenie świadomości w zakresie pielęgnacji, zarówno cery jak i skóry głowy, zgłębienie wiedzy na temat prawidłowego odżywiania i dbania o kondycję fizyczną. Zależy Nam na stworzeniu możliwości spędzenia ciekawie czasu, oraz skorzystania z porad wielu specjalistów w jednym miejscu. Kolejna odsłona dni otwartych w Idealnie odbędzie się z okazji dnia kobiet 7 marca w salonie Idealnie w Gliwicach i 8 marca w salonie w Katowicach, a udział w nich potwierdziły już znane i cenione miejsca takie jak Atelier Krawieckie & butik Miu Piu, Akademia Polskich Stylistów Haircoccon. Szczegółowe informacje już niebawem dostępne będą na Naszym fanpage’u na Facebooku. CZEKAMY NA WAS! BĄDŹCIE PIĘKNI OD STÓP DO GŁÓW!!!
11
Smak. Gośscinnoscść. Atmosfera. Jestesśmy tutaj dla Was. Restauracja Umami Pyskowice ul. Sikorskiego 46 www.restauracjaumami.pl
4 DESIGN DAYS PO RAZ DRUGI 4 Design Days odbędzie się w dniach 16–19 lutego 2017 roku, w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach. W wydarzeniu wezmą udział: Renato Rizzi – jeden z najwybitniejszych włoskich architektów, profesor Akademii Sztuk Pięknych w Wenecji, twórca m.in. Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. Joachim Schuessler – architekt, jeden z szefów pracowni Goettsch Partners w Chicago, autor wielu wieżowców na całym świecie. Rob Reinders – Vice President, Design Management, Marriott International – Architecture & Construction. 4 Design Days to dwa dni spotkań i dyskusji dla profesjonalistów oraz dwa dni otwarte dla wszystkich, którzy kochają dobrą architekturę i piękne projekty. 4 Design Days 6–19 lutego 2017 r. MCK www.4dd.pl/pl
ZIELONA WYSPA ŚLĄSK. Carrantuohill po raz kolejny rozpocznie kampanię ekologiczno – artystyczną Zielona Wyspa Śląsk. Tym razem obok tradycyjnych dźwięków zielonej muzyki irlandzkiej zabrzmi Orkiestra Symfoniczna pod batutą Krzesimira Dębskiego, który spróbuje przenieść ciężar koncertu w stronę muzyki filmowej. Gościem specjalnym będzie Kuba Badach. – Muzyka nie zna granic ani podziałów. Tutaj można łączyć różne, nawet najbardziej odległe style. Pod jednym wszakże warunkiem, że wszyscy muzycy chcą ze sobą wzajemnie współgrać. To zamierzamy pokazać podczas kolejnego, radosnego koncertu na powitanie wiosny w NOSPR – zapewniają organizatorzy. Zielona Wyspa Śląsk 12 marca 2017 r., godz. 19:30 NOSPR www.nospr.org.pl
14
Kalendarium
QUEEN SYMFONICZNIE 18 marca br. roku muzycy tworzący projekt Queen Symfonicznie wystąpią na koncercie w Zabrzu. W związku z 5-leciem istnienia formacji i 25-rocznicą śmierci Freddiego Mercury’ego, Queen Symfonicznie zagra z pełną orkiestrą – klasyczny skład będzie poszerzony o Hollyłódzką Orkiestrę Filmową. Podczas dwuczęściowego koncertu na scenie usłyszymy ponad 60 artystów w najlepszych utworach Queen. Koncerty łączące nieśmiertelną muzykę zespołu z symfonicznymi aranżacjami w wykonaniu orkiestry Alla Vienna i chóru Vivid Singers już od pięciu lat zachwycają fanów twórczości legendarnej grupy. Queen Symfonicznie 18 marca 2017 r., godz. 19:00 Dom Muzyki i Tańca w Zabrzu www.dmit.com.pl
GÓRNOŚLĄSKIE KROSZONKI 2017 O niezwykłych możliwościach dekorowania jaj będzie można przekonać się, zwiedzając wystawę Górnośląskie kroszonki 2017, która potrwa od 1 do 30 kwietnia. Prezentowane na niej filigranowe dzieła to prace zgłoszone w tegorocznym 28. konkursie na najciekawsze kroszonki, wykonane tradycyjnymi i nowymi technikami. Zdumiewająca jest nie tylko precyzja ich dekorowania, ale i różnorodność pojawiających się na nich deseni oraz motywów. Na Śląsku największą popularnością cieszy się technika rytownicza – zabarwione jajko zdobi się, wydrapując na nim dekoracje. Pisanki okleja się rdzeniem sitowia, płatkami bzu, słomką, bądź trawi kwasem. Coraz częściej pojawiają się techniki nowatorskie – decoupage albo ażury. Górnośląskie kroszonki 2017 1–30 kwietnia 2017 r. Muzeum Górnośląskie w Bytomiu www.muzeum.bytom.pl
15
Kalendarium
25 LAT MUSICALU METRO Na jubileuszowy spektakl zapraszamy 10 marca do Spodka. Gdzieś między fikcją a rzeczywistością uliczni grajkowie, śpiewacy i tancerze wystawiają na podziemnych peronach metra spektakl dla pasażerów. Jego twórcą i animatorem jest Jan, dla którego metro to dom, a underground – sposób na życie. Spektakl budzi sensację, a młodzi artyści otrzymują propozycję pracy w komercyjnym teatrze. To opowieść o marzeniach i rozczarowaniach, o pasji i zdradzie, o młodzieńczych ideałach oraz władzy pieniądza, a przede wszystkim to historia romantycznej miłości. Libretto i teksty piosenek – Agata i Maryna Miklaszewskie, muzyka – Janusz Stokłosa, scenariusz, choreografia i reżyseria – Janusz Józefowicz. Wystąpią: Natasza Urbańska, Janusz Józefowicz, Mariusz Czajka, Artur Chamski, Jerzy Grzechnik i inni. Metro 10 marca 2017 r., godz. 20:00 Spodek www.spodekkatowice.pl
PLAC NA GLANC 2017 Plac Na Glanc to projekt, który ma udowodnić, że wspólnymi siłami można odmienić kawałek miasta. To także promocja dobrego designu, tworzonego przy współpracy z użytkownikami. Zakłada zupełnie nowy sposób myślenia o przestrzeni publicznej, ponieważ w całości opiera się na działaniach oddolnych i konsultacjach. Zgłoszenia organizatorzy przyjmują do 17 marca br. na adres: katarzyna. stalicka@miastoogrodow.eu, z dopiskiem Plac na Glanc. Na zwycięskiej przestrzeni projektanci wraz z mieszkańcami podwórka stworzą teren służący relaksowi, ale i celom praktycznym.
16
opracowała: Sabina Borszcz
Plac na Glanc 2017 Zgłoszenia do 17 marca 2017 r. Katowice Miasto Ogrodów
18
TEKST
Katarzyna Szota-Eksner
…. Jestem joginką (potocznie rzecz ujmując i nie wdając się w szczegóły). Wdech. Wydech. Tu i teraz. Nigdy się nie denerwuję, uwielbiam poranki i kocham zwierzęta. Wszystkie (nawet boa dusiciela kocham, aligatora i pająka ptasznika olbrzymiego). … Wstaję rano. Jak zawsze 5:45. Dziarsko i promiennie się uśmiecham. Nastawiam kaszę (jaglaną rzecz jasna). Kawa pyrka radośnie. Ciemno na dworze, nic to. Wpuszczam do domu kota numer jeden. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Za chwilkę trochę blednie, bo kot numer jeden kładzie mi pod nogi mysz. To jest zapewne prezent. Dla mnie. Jeszcze żyje. (Mysz. Kot też. Chociaż ma nadgryziony z lekka bok. Mysz. Nie kot). Zdławiam w sobie pisk. Trzeba być dzielną, jestem w końcu silną kobietą, potrafię zrobić chaturangę dandasanę (to taka asana jogowa jest), a silne kobiety nie piszczą. Wynoszę mysz, która niestety umiera. Wchodzi drugi kot. Sytuacja się powtarza. Wynoszę kota numer dwa i mysz numer dwa. W tym czasie wychodzi też kot numer jeden. Zamykam drzwi i patrzę z miłością na psa. Jaki on grzeczny. Wyciągam mu z pyska szczątki mojego trzeciego już w tym miesiącu klapka. W tle świnka Lola piszczy przeraźliwie (jakby ją ktoś ze skóry obdzierał). I wisi łapkami na klatce. Dlaczego się mną nie zajmujecie? Chcę jeść. Natychmiast. Już! A ja patrzę na nich wszystkich z czułością. Kawa wciąż pyrka, kasza się nieco przypaliła, ale to szczegóły są. Liczy się przecież całokształt. I wtedy moja ukochana córka schodzi zaspana ze schodów: – Śniło mi się, że mamy królika. Mamo, koniecznie musimy kupić. Dla świnki, żeby nie czuła się taka samotna. Tak! Koniecznie! Pomyślę o tym. Jutro. Bo teraz jestem Zen. Zdecydowanie Zen!
19
Sylwia Kubryńska
Morderczo przystojny brunet Nie ma takiego listu miłosnego, choćby pękającego od gorących wyznań, w którym nie idzie o prosty, znany od zarania ludzkości akt, dokładnie ten, przez który ludzkość nadal się na tym świecie panoszy.
20
Najgorsze są nastrojowe piosenki. Te z założenia. Na przykład kolędy. Albo, co gorsza, te na walentynki. Coś takiego może rozjuszyć mnie w sekundę. Zawsze mam wtedy ochotę włączyć sobie najbardziej niegrzeczny utwór Faith no more i drzeć gębę za kierownicą. To taki mój bunt przeciw całemu nastrojowi świata: uciec od lukrowanych teatrzyków i zapaść w furię. Wszyscy się przytulają? Ja mam kolce. Wszyscy kupują pluszaki? Ja topór. Kolacja przy świecach? Wódka z zakąską. Taniec dreptany w oparach perfum? Pogo w strugach potu. Chrzanię wszelkie pościelówy tego świata. Nie zgadzam się. Walczę. Jestem wtedy smokiem, żołnierzem, cynikiem, mordercą kotów w wiklinowym koszyczku. Klnę jak szewc i chodzę w ciężkich butach. Bezlitośnie z miejsca niszczę każdą romantyczną chwilę. Serduszka! Nie ma gorszego kształtu na świecie. Nie ma straszliwszego symbolu. Takie serce z plastiku, z pluszu, z czekolady, z metalu, diabli wiedzą z czego jeszcze, zawsze się kiedyś złamie! Zawsze. Każde dziecko wie, że to najkruchszy organ w organizmie. Religa robił co mógł, tymczasem ludzkość wciąż wpada w ten podstępnie miły stan, ten nabrzmiały od buzujących pod skórą hormonów, wypiętrzający słupki adrenaliny, serotoniny, dopaminy, szajboniny, grom wie czego, żeby ostatecznie doprowadzić człowieka do załamania nerwowego, wyczerpania organizmu, wreszcie: zawału. I śmierci. Czekoladki! Tłuszcze trans. Absolutnie nie rozumiem potrzeby łączenia zmysłowych doznań z tym lepkim, tuczącym, i obrzydliwie infantylnym produktem spożywczym. Zęby się od tego psują i wypadają. Co w tym romantycznego? Bojkotuję cały przemysł, bojkotuję emocje wykorzystywane do sprzedaży tych trucizn. Nie dość, że zabijają fizycznie, to jeszcze wykańczają psychicznie. Delikwent kupuje ci czekoladę, a potem szantażuje, że tyle dla ciebie zrobił, więc wiesz. Sorry, nie ze mną takie numery. Czekoladą to ja się mogę ewentualnie wymazać w salonie masażysty. Proszę mi nie kupować żadnych bombonierek! Żadnych czekoladowych serduszek! Odeślę na koszt darczyńcy i dołączę granat.
Nie ma bowiem SMS-a, listu, maila, choćby pękającego od gorących wyznań i zapewnień miłosnych, w którym nie idzie o prosty, znany od zarania ludzkości akt, dokładnie ten, przez który ludzkość nadal się na tym świecie panoszy. Zdrobnienia! Stado podstępnych owadów, maleńkich i kłujących moje poczucie estetyki językowej. Gotowa jestem zabić za słowo „rączka”. Nieopatrzny samobójca, proponujący mi, żebym „dała mu rączkę”, ginie w ogniu natychmiastowego wykpienia. Za „buziaczka” zrzucam napalm drwin. Nie gadam z nikim, kto poleca mi jakaś „stronkę”, „filmik” albo, nie daj Boże, „wypadzik”! Pojedź, człowieku, z kimś, kto mówi „wypadzik”! Do tego piekła, które z nim będziesz znosić. Ja nie jadę. Ja nie znoszę. Ja nawet telefonu nie odbieram. Nikt nie będzie mi paskudził uszu żadnym wypadzikiem! Proszę mnie zostawić na wieczność w moim realnym, twardym jak skała i ostrym jak brzytwa świecie. Proszę oszczędzić mi cierpień i potwornego zakłopotania, które odczuwa dorosła kobieta, widząc łóżko zasypane płatkami róż. Myślicie, że to żart? Bynajmniej! Takie rzeczy się zdarzają. Bywają takie cuda. Takie wypadziki i nocki z takimi kochasiami w takich łóżeczkach, wyściełanych płatkami kwiatuszków. Pełne nastroików wyznania, składane na moje rączki. Komplemenciki o zmysłowych pleckach, zgrabnych nóżkach. Kobieto! Uciekaj! To nie może być dobre! Nie dasz rady! Ja w każdym razie uciekam. Spieprzam, gdzie pieprz rośnie. Włączam hard core i krzyczę. Łapię za siekierę i rąbię. Kończę ten swój manifest. Zamykam laptop. Siedzę w kawiarni, pełna napięcia, bo właśnie leci niezwykle nastrojowa muzyka, jakiś chillout… Naprzeciwko mnie siedzi morderczo przystojny brunet, wcina czekoladki i ciągle na mnie patrzy. Przez cały proces pisania tego felietonu. A patrzy jakimś takim rozmarzonym, lekko rozmytym wzrokiem, a ja bardzo dobrze wiem, co taki wzrok oznacza i chyba właśnie mam ochotę złamać wszelkie zasady...
Listy miłosne! SMS-y! Źródło wszelkiego niepowodzenia w życiu. Nigdy nierozkodowany system komunikacji. Ty swoje, on swoje. A i tak ani kroku do przodu. Zresztą wszelkie wyznania na papierze, czy w mailu można rozbić o kant tej części ciała, o którą w tej całej korespondencji ostatecznie chodzi.
21
Savoir-vivre
BE MOOD
W niespełna trzydzieści lat po odzyskaniu wolności zdążyliśmy już kupić auta, mieszkania, telewizory, meble, uzupełnić szafy, wyjechać na jedne czy drugie wakacje… Jako społeczeństwo powoli wspinamy się w górę piramidy Maslowa, czemu towarzyszy określanie nowych potrzeb: akceptacji, przynależności do grupy, szacunku, uznania, potwierdzania własnych wartości. To stwarza dobrą atmosferę do tego, by zbiorowo znowu — nie odkrywając przy tym niczego nowego, najwyżej Amerykę w proszku… — zainteresować się savoir-vivrem. Po okresie (nad)produkcji przeróżnych poradników o tym jak w życiu osiągnąć sukces, w księgarniach na szczęście pojawia się coraz więcej publikacji na temat dobrego wychowania. Jest więc od czego zacząć, przy czym nie pogardziłbym też klasykami gatunku (Pietkiewiczem, Kamyczkiem, Rojkiem), których książki wciąż jeszcze można znaleźć na internetowych aukcjach i w antykwariatach.
W demokracji politycy są tacy, jak głosujący na nich ludzie. Podejrzewam, że celebryci będą schlebiać powszechnym gustom tak długo, dopóki dzięki temu zyskują na popularności, którą się żywią i oddychają. Jeśli zmienimy coś u podstaw, to zmieni się i na górze, a przede wszystkim w naszym życiu.
Mam wrażenie, że dobre wychowanie jest remedium na jadowite zaklęcie „wyróżnij się albo zgiń“, trujące nasze umysły od dłuższego już czasu. Po co się wciąż wyróżniać?! Ileż energii to pochłania! Zupełnie niepotrzebnie… A gdyby tak Z drugiej strony, paradoksalnie, rzeczywistość co dzień do- inaczej? Może: „bądź zwyczajny i żyj!“? Zwyczajny, czyli starcza nam dowodów na to, że wcale nie jest tak koloro- taki, który potrafi być jednym z wielu, dobrze żyć z innymi, wo… Wystarczy wspomnieć sięgającą czasem dna jakość współpracować, koegzystować. debaty publicznej w naszym kraju czy urągające wszelkim oczekiwaniom standardy, prezentowane przez wielu posłów, Mood to atmosfera, ale również nastrój. Znajomość zasad urzędników państwowych, czy inne osoby publiczne. Nie savoir-vivre’u poprawia nastrój. Niezależnie od wszystdla pocieszenia, ale dodajmy, że nie lepiej jest na Zachodzie. kich deklaracji, większość z nas lubi przewidywalność Nowo wybrany prezydent Stanów Zjednoczonych w dniu i stałość. Savoir-vivre ma to gwarantować. W ten sposób zaprzysiężenia pojawia się na schodach Kapitolu w za dłu- staje się dla nas czymś niezawodnym. Taką bezpieczną gim krawacie i rozpiętej marynarce. I raczej nie z powodu przystanią. nieznajomości zasad, ale żeby zrobić wrażenie „swojego chłopa“, jak zapewne podpowiadają mu jego doradcy.
Wojciech S. Wocław zawodowy konferansjer, popularyzator zasad savoir-vivre’u, etykiety w biznesie i dress code’u (prowadzi szkolenia z tych dziedzin), wykładowca Szkoły Retoryki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Autor bloga www.EtykietaUbioru.pl. Od blisko trzech lat pisze na temat savoir-vivre’u dla portalu RMF24.pl. Do tej pory poprowadził setki wydarzeń w dziesięciu krajach na czterech kontynentach. Pracuje dla największych polskich i zagranicznych firm. Nazywany ulubionym konferansjerem polskiego biznesu. Więcej na www.wojciechswoclaw.pl.
www.etykietaubioru.pl
7 substancji, które zimą (być może) poprawią nastrój. Mnie poprawiają :-)
TEKST
Katarzyna Zielińska
24
25
Od razu uprzedzam, że wszystkie niżej wymienione środki, dla osób powyżej 18 roku życia są w Polsce w pełni legalne i łatwo dostępne. Od niektórych z nich można się uzależnić, niewykluczone nawet, że od wszystkich, jeśli ktoś łatwo wpada w nałogi lub bardzo (naprawdę bardzo) nie lubi zimy. Pomimo tego niebezpieczeństwa, polecam jednak użycie ich w walce z długą, posępną polską zimą, obrzydliwie śmierdzącą smogiem. Nieprzypadkowo Blue Monday, czyli najgorszy dzień w całym roku, przypada w styczniu. W takich warunkach nie ma innej opcji, niż tworzyć sobie “sztuczne raje”, o których pisał Charles Baudelaire, mając jednakże na myśli raczej pochodne opium oraz absynt, a nie niewinne polepszacze nastroju, o jakich będzie tu mowa. Poznajcie zatem 7 substancji, które pomagają zimą. Byle do wiosny! Wyłącznie liściasta i koniecznie prawidłowo zaparzona. Aby ją zdobyć, trzeba udać się do porządnej herbaciarni lub zajrzeć do równie porządnego sklepu internetowego. Wybór gatunku to oczywiście kwestia osobistych preferencji, ale niech mi będzie wolno zaproponować kilka pozycji, które moim zdaniem na zimę są najlepsze. A zatem jako królową zimowych napitków herbacianych poleciłabym chai masalę – czarną herbatę z korzennymi dodatkami, o intensywnym zapachu i wielkiej rozgrzewającej mocy. Dla lepszego efektu można dodać mleko. Dobrym pomysłem będzie także milk oolong – półfermentowana herbata Albo wino – wszystko jedno. Grunt, żeby z goździkami, z chińskiej prowincji Fuijan, o mleczno-kwiatowym smaimbirem i cynamonem. Gorące, a nie tylko lekko ciepłe. ku, który zawdzięcza specjalnej technice aromatyzowania Czuję się tu w obowiązku przestrzec przed zastosowaniem liści. Jej przydatność w zimowych okolicznościach polega tego środka w nadmiarze, zwłaszcza, gdy kolejnego dnia na egzotyce – smak i aromat przenoszą spożywającą ją osoidziemy do pracy. Jeśli do piwa/wina dodamy jeszcze ogień bę wprost do Chin, a zatem daleko od polskiej zimy. Do w kominku, koc w kratę i kilka świeczek, to automatycznie zestawienia dodałabym jeszcze klasyczny, porządny cejlon, osiągamy stan w pełni zgodny z ostatnio bardzo modnym z podobnych powodów – jak nic innego przynosi ciepło duńskim ideałem szczęścia, zwanym hygge. Cały inter- i zapach słonecznej Sri Lanki. net o tym pisze, papierowe książki też wychodzą; duńska sztuka szczęśliwego życia stała się głównym towarem eksportowym tego kraju, zaraz po klockach lego. Niewielkim kosztem możemy zatem osiągnąć zarówno poprawę nastroju, jak i poczucie bycia na czasie, które można uwiecznić i wrzucić na fejsa z hasztagiem #hygge, żeby było wiadomo, że nie pozostajemy w tyle.
2.
Dobra herbata
1.
Grzane piwo
3.
Farba drukarska
Przekształcona oczywiście w literaturę. Mam swoją własną kategorię “książek na zimę”, posiadających pewne cechy wspólne: są grube (żeby na dłużej wystarczyły), mają wciągającą fabułę (najlepiej kryminalną albo w inny sposób tajemniczą), a ich akcja toczy się gdzieś daleko, wszak chodzi tu o ucieczkę. Nie czytajcie zimą kryminałów Zygmunta Miłoszewskiego (skądinąd znakomitych), gdyż z lubością opisuje on np. zimowy, posępny Olsztyn albo wcze-
26
5. Gorące powietrze w saunie Saunę w klasycznym wydaniu wymyślili Finowie, a oni na zimie znają się jak nikt inny. Dla mnie cotygodniowa wizyta w saunie to magiczny rytuał, który natychmiastowo poprawia samopoczucie, rozgrzewa i dodaje energii, a zażywana wieczorem, pozwala efektywnie się wyspać. snowiosenny Sandomierz, równie ponury, a takie opisy na Sauna dobrze się sprawdza również w połączeniu z punkpewno nam nie pomogą. Wśród odkryć dokonanych tej tem 4 niniejszego zestawienia, czyli najpierw ruch, a pozimy wymienię na pierwszym miejscu “Dom nad jeziorem” tem gorący relaks. Kate Morton. Dzieje się w Kornwalii, a zatem w pięknych okolicznościach przyrody, jest tajemnicza historia starego domu, a książka ma 544 strony, czyli sporo.
4. Pot i endorfiny Na zimę pomaga też aktywność, w postaci wszelakiej, niekoniecznie tzw. sportów zimowych, których np. ja nie darzę specjalną sympatią (z niewiadomych przyczyn, chyba głównie z powodu tłumów na stokach i wyciągach). Ale świetna (nie tylko na tę porę roku) jest joga, zwłaszcza wzbogacona o pracę z oddechem – niektóre pranajamy znakomicie rozgrzewają. Doskonale nada się także słoneczna, pochodząca z Karaibów salsa. Ale nie można też pominąć zimowego biegania, najlepiej w parku, po zaśnieżonych alejkach, zimno jest tylko na początku, potem robi się wręcz gorąco! Po kilku kilometrach jeszcze długo będziemy odczuwać przyjemne, wewnętrzne ciepło.
27
7. Paliwo lotnicze
6. Benzyna/ olej napędowy
Jeśli nasz nastrój jest już tak fatalny, że nic nie pomaga, pozostaje odpalenie wyszukiwarki tanich lotów, zaznaczenie kilku miejsc o klimacie bardziej przyjaznym od naszego i kliknięcie przycisku “Szukaj”. Ja ze swej strony bardzo polecam każdą z Wysp Kanaryjskich – zawsze wiosna, kolorowo, spokojnie, czyste powietrze… Fajny będzie też Cypr. To z bliższych okolic. A jak mamy fantazję i pieniądze, to w roli poprawiacza nastroju świetnie sprawdzą się kierunki z regionu Azji Południowo-Wschodniej, np. Tajlandia czy Wietnam. Ucieczka od zimy w dalekie, ciepłe kraje ma jednakowoż jedną wadę, o której czuję się w obowiązku przestrzec: kiedyś trzeba stamtąd wrócić, a jeśli nie ma nieograniczonego zasobu urlopu, to istnieje duża szansa, że w momencie naszego powrotu, w Polsce wciąż jeszcze będzie zima, albo – co może być nawet gorsze – przedwiośnie, czyli czas roztopów, błota i deszczu ze śniegiem.
Zimowe wycieczki po bliższej lub dalszej okolicy to także niezły sposób na oswojenie tej nieprzyjaznej pory roku. Ale należy unikać miejsc określanych jako “zimowe kurorty”, bo tam czekają na nas tłumy ludzi, kiczowate stragany i wysokie ceny. Można jednak pozwiedzać miasta (do chodzenia po muzeach niepotrzebna jest dobra pogo*** da) albo wyskoczyć nad morze, żeby wdychać jod i pobiegać po plaży. Gwarantuję, że będzie pusto, bez kolejek do Mam nadzieję, że moja lista zimowych używek przyda się wszelkich przybytków kultury, a wszyscy się ucieszą, że Wam na coś. Jest jeszcze opcja, aby zimę i ponurość polubić, ale to jak dla mnie trochę pachnie masochizmem. Byłoby to przyjechaliśmy. możliwe w alpejskiej wiosce, gdzie górskie szczyty pokrywa bielutka śnieżna pierzynka, a spadające z nieba płatki mienią się w promieniach słońca. Jeśli się mieszka w śląskim mieście, gdzie pierzynka ze śniegu leży na chodnikach i ulicach, ale wcale nie jest bielutka, tylko taka bardziej szaro-żółta od smogu i psich sików, a słońce wychodzi zza chmur raz w tygodniu – nie ma możliwości polubienia tej pory roku i trzeba sobie radzić inaczej.
28
Grzegorz Więcław | www.glowarzadzi.pl
NATURALNY, ENDORFINOWY HAJ Gdyby istniał legalny narkotyk, gwarantujący pełnię szczęścia bez żadnych konsekwencji czy efektów ubocznych dla zdrowia lub portfela, zażyłbyś go?
30
Ja szprycuję się takim specyfikiem niemal codziennie. Jest w 100% legalny i naturalny. To endorfina, często też nazywana „hormonem szczęścia”. Może być produkowana przez każdy ludzki organizm, na przykład podczas ćwiczeń fizycznych, choć istnieją oczywiście również inne aktywności, po których można się spodziewać wydzielania endorfin. Są wśród nich: seks (orgazm), walka, poród, medytacja i głębokie oddychanie, a także śmiech, jedzenie ulubionych potraw itp. Oczywiście moim obowiązkiem jest zachęcenie do korzystania z endorfiny ćwiczeniopochodnej, choć dla niektórych Czytelników pozostałe aktywności mogą być równie kuszące. Przed użyciem endorfin nie trzeba wcale czytać żadnej ulotki, ani konsultować się z lekarzem czy farmaceutą, choć myślę, że dobrze jest wiedzieć, czym są endorfiny i co robią z naszym ciałem oraz umysłem. Endorfina to substancja biochemiczna, która została odkryta w latach 70. ubiegłego stulecia, przez dwie niezależne grupy badawcze w Szkocji i Stanach Zjednoczonych. Naukowcy zauważyli, że w mózgach wielu zwierząt i ludzi istnieją receptory, które wiążą substancje opioidowe takie jak np. morfina. Przypuszczali, iż musi być jakiś naturalny odpowiednik morfiny, pasujący do tych receptorów. W przeciwnym razie, po co byśmy w ogóle je mieli? Idąc tym tokiem myślenia odkryto endorfinę, ogłaszając ją natu-
ralnym odpowiednikiem morfiny. Na to zresztą wskazuje sama etymologia tego słowa – endogeniczna morfina, czyli „morfina wydzielana wewnątrz ciała”. Mimo, że endorfina moduluje pracę wielu neuronów, sama nie jest neuroprzekaźnikiem, ale raczej hormonem. Istnieje co najmniej 20 różnych typów tej substancji. Z badań wynika, że osobom ćwiczącym największy haj przysparza β-endorfina, gdyż to właśnie ona ma najsilniejszy wpływ na organizm człowieka podczas wysiłku fizycznego. Endorfiny powstają w przysadce mózgowej oraz w podwzgórzu mózgowym niemal wszystkich kręgowców, w tym również ludzi. Produkcja i rozprowadzanie tych hormonów w krwioobiegu zwykle następuje podczas reakcji organizmu na wzmożony stres. Poprzez regulację
31
pracy neuroprzekaźników oraz innych hormonów ściśle kojarzonych z odczuwaniem przyjemności i bólu – na przykład dopaminą, serotoniną, czy adrenaliną – endorfina może działać jako naturalny środek uspokajający lub przeciwbólowy. Dlatego też nie wiadomo do końca, czy jest ona w całości odpowiedzialna za te procesy. Niektórzy naukowcy spekulują, że to raczej mieszanka biochemiczna, kotłująca się w naszym organizmie sprawia, iż ten system działa tak, a nie inaczej. Wiadomym jest natomiast, że endorfina odgrywa w tych procesach znaczącą rolę. A skoro wśród biegaczy i triatlonistów utarło się już powiedzenie „uzależniony od endorfin”, a nie „uzależniony od koktajlu dopaminowo-adrenalinowego”, to niech dla naszych codziennych rozważań zostanie już sama endorfina, a naukowcy mogą zajmować się szczegółami. Pewnie słyszeliście o fenomenie zwanym „euforią biegacza” (ang. runner’s high). Teoria endorfinowa zakłada, że to stan w dużej mierze spowodowany działaniem hormonów wydzielanych w ludzkim organizmie pod wpływem długotrwałego wysiłku fizycznego. W przeciwieństwie do krótkich i intensywnych ćwiczeń fizycznych, takich jak podnoszenie ciężarów czy sprinty, ćwiczenia aerobowe (np. bieganie, jazda na rowerze) powodują zwiększoną produkcję i wydzielanie endorfiny. Dlatego mówi się raczej o euforii biegacza, nie sztangisty, choć oczywiście to zjawisko może wystąpić niemal w każdej dyscyplinie sportu i aktywności fizycznej, wprawiającej nasze ciało w ruch o przynajmniej umiarkowanej intensywności. Kiedy i w jaki sposób poczuje się „euforię biegacza” to kwestia indywidualna. Niektórym udaje się to już po kilkunastu minutach ćwiczeń, a u innych trwa to trochę dłużej. Aby odczuwać przyjemne działanie endorfin wcale nie trzeba biec maratonu. Okazuje się, że regularność ćwiczeń jest ważniejsza od intensywności. Wy-
32
starczy poddawać się ulubionej aktywności fizycznej przez przynajmniej 20-30 minut każdego dnia. Już taki czas może przynieść wymierne korzyści dla zdrowia fizycznego i psychicznego, jak na przykład wzmocnienie układu odpornościowego, uśmierzenie bólu, redukcja stresu, a nawet spowolnienie procesu starzenia się. Produkcja endorfin poprawia także nastrój i daje subiektywne poczucie całkowitej kontroli nad własnym ciałem i umysłem. Takie wielkie wow! I jak tu nie spróbować tego stuffu? Ja mówię, że warto się szprycować takimi naturalnymi specyfikami! Dla ogólnego zdrowia fizycznego i psychicznego, a w szczególności dla trwałej poprawy nastroju i samopoczucia. Smacznego endorfinowego!
Nie mam nastroju do żartów!!! TEKST
Małgorzata Kaźmierska
34
Wisi nade mną deadline, ale mimo, że „jest najlepszą inspiracją wszechczasów” (Loesje.pl), tym razem nie pomaga, bo moja wena jako istota (?) niestała gdzieś się ulotniła. W myślach przewija się jedynie złośliwa rymowanka: „Nie pomoże dobry nastrój, kiedy w głowie tylko zastój” – efekt naczytania się Sztaudyngera w poszukiwaniu wspomnianej wcześniej inspiracji. No cóż, może raczej należało wertować jakieś natchnione poezyje, tam romantyczny nastrój zawsze gwarantowany. Dla lepszego klimatu trzeba było jeszcze zapalić świece, kadzidełka, włączyć lekki jazz, słowem stworzyć odpowiednią atmosferę, a wtedy słowa same spływałyby na kartkę… Nastrój, klimat, atmosfera, aura, humor, ochota, wena – jak widać mood ma wiele znaczeń, nie tylko językowych. Atmosfera i klimat często używane są w oficjalnych sytuacjach – politycy mówią o „dobrym klimacie dla zmian”, a wszelkie rozmowy na najwyższym szczeblu zawsze prowadzone są „w atmosferze wzajemnego zrozumienia”. Natomiast nastrój i aura wydają się bardziej poetyckie, chętnie posługują się nimi przedstawiciele tzw. zawodów artystycznych. Ile miejsc, filmów, wydarzeń pamiętamy dlatego, bo miały specyficzny nastrój? Lubimy bywać w klimatycznych kawiarniach, restauracjach; kolacja z winem przy świecach lepiej smakuje niż taka codzienna. A czym właściwie jest nastrój? To zjawisko nieuchwytne i trudne do zdefiniowania, składają się nań różne elementy. Czasem zapach, jakaś muzyka, fragment znajomej piosenki, celebrowanie różnych rytuałów wprawia nas w dobry humor. Na ogół ta tajemnicza magia działa, może nie na wszystkich, ale raczej na większość. Dobrze o tym wiedzą specjaliści od marketingu, którzy przy wejściu do supermarketu lokują stoisko z kuszącymi soczystymi kolorami owocami, a tuż obok regały ze świeżym pieczywem, by intensywnym zapachem stworzyć iluzję domowej atmosfery i zachęcić do pozostania na długich zakupach. Żeby poczuć wiosenny nastrój, już w połowie stycznia zaczynam polowanie na hiacynty. Bardzo lubię też gorącą aurę lata, jesienne sady pełne owoców i wszechogarniającą mnie wtedy nostalgię za nie wiadomo czym. Pory roku mamy naprawdę klimatyczne, jednak zimową scenerię zdecydowanie wolę oglądać na obrazach albo zdjęciach, niż odczuwać na własnej skórze. Wprawdzie ulegam świątecznej atmosferze, wtedy nawet światła samochodów, stojących sznurem przed skrzyżowaniem przypominają mi roziskrzone łańcuchy na choince, ale jak tylko minie sylwester, z jękiem zawodu przyjmuję kolejne minusy na termometrze. Żałuję, że nie mogę spędzić zimy w fotelu przed trzaskającym ogniem kominkiem, z mruczącym kotem na kolanach, muzyką Preisnera albo Garbarka w tle, z dobrą książką w jednej ręce i gorącą herbatą w drugiej… To byłby klimacik odpowiedni dla mnie na tę porę roku; tymczasem pozostaje mi jedynie namiastka w postaci kominka zapachowego, a to zdecydowanie nie to samo… Nastrój może być podniosły, uroczysty, patetyczny, ale też smętny, a w pewnych gatunkach filmów i po-
wieści panuje nastrój grozy (zdarzają się również „dzieła”, które swoją jakością wywołują uczucie z-grozy, ale to już zupełnie inny temat). Czasem pociąga nas aura tajemnicy, urzeka sielski, wiejski, czy swojski klimat; motywuje atmosfera pracy albo uspokaja rodzinna atmosfera. Istnieje mnóstwo nastrojowych rzeczy i zjawisk, klimatycznych miejsc; nieraz znosimy też czyjeś humory, huśtawkę lub zmienność nastrojów. Angielski mood ma naprawdę różne oblicza w naszym języku. Ktoś potrafi wyczarować nastrój, któremu potem można się poddać, ulec mu, lub pozwolić, by nas ogarnął. Nie wolno jednak dopuścić, żeby nagle prysł, ulotnił się, albo diabli go wzięli. Bo wyjątkowy nastrój to nasza odskocznia od codzienności, małe święto w środku zwykłego dnia; ma w sobie urok czegoś niezwykłego i nam również daje poczucie, że jesteśmy niezwykli. Lubimy, gdy coś nas pozytywnie nastraja, wprawia w dobry humor i dlatego, inaczej niż wiecznie niezadowoleni malkontenci, powinniśmy docenić wysiłek, jaki ktoś włożył, by stworzyć odpowiednią atmosferę. A ponieważ nastrój bywa ulotny, należy starać się zachować w pamięci to wrażenie, cieszyć się nim, powtórzyć za Faustem: „Trwaj chwilo, jesteś piękna!”
35
Legalny narkotyk TEKST
Aurora Czekoladowa
C10H12N2O. Wygląda groźnie. Spokojnie, to nic skomplikowanego. Właśnie ten wzór chemiczny to najprostsza droga do szczęścia. Bez obaw. Ten narkotyk jest całkowicie bezpieczny, legalny i prawie nic nie kosztuje.
36
Blue Monday. Tak nazywa się najbardziej depresyjny dzień roku, tym razem przypadł 3 stycznia. Wszystko przez niski poziom nasłonecznienia oraz poświąteczne pustki w portfelu. Ale powodów do złego humoru nie brakuje też w inne dni. Korek w drodze do pracy. Albo jeszcze gorzej – z pracy. Wzrost cen paliwa. Albo jeszcze gorzej – czekolady. A jeśli nie czekolada, to co może wprawić nas w dobry humor?
*** Pigułka “S3” Ach, jak byłoby cudownie, gdyby ktoś w końcu wymyślił jedną skuteczną pigułkę na ból życia. Specyfik, po zażyciu którego człowiek zamiast gmatwaniny myśli oraz podkowy, miałby jasny umysł i uśmiech na twarzy. Coś, co nie dawałoby skutków ubocznych, nie kosztowałoby majątku i nie uzależniało. Niestety, choć w polskich aptekach roi się od leków na wszelkie dolegliwości, nawet te, które nie istnieją jako jednostki chorobowe, wciąż brakuje takiego preparatu. I bardzo dobrze! Bo okazuje się, że taka pigułka istnieje, ale nie znajdziemy jej ani na półkach w aptece, ani też w nielegalnym handlu, ani w tajnym laboratorium. Ona jest tuż obok nas! Nie widzisz jej? Cóż, ujawnia się dopiero, gdy wykonamy którąś z rzeczy, kryjących się pod kryptonimem “S”. Stąd jej nazwa – pigułka “S3”. Bo odczuwamy jej działanie wtedy, gdy uprawiamy Seks, jemy Słodycze albo wystawiamy twarz do Słońca. A najle-
37
piej, kiedy wszystkie te czynności robimy w krótkich odstępach czasu. Co łączy poszczególne elementy pigułki S3? Dają nam przyjemność. I to bardzo konkretną, oznaczoną wzorem C10H12N2O. To serotonina, czyli hormon wydzielany zaraz po wykonaniu którejś z wyżej wymienionych czynności. Chyba warto przyjrzeć mu się nieco bliżej.
*** Najlepszy z hormonów Serotonina to organiczny związek chemiczny, 5-hydroksylowa pochodna tryptaminy. Należy do grupy amin biogennych i jest hormonem tkankowym. Przede wszystkim ważnym neuroprzekaźnikiem w układzie nerwowym, czyli substancją chemiczną, pośredniczącą w przenoszeniu informacji z jednej części mózgu do innej, poprzez przekazywanie pobudzenia między kolejnymi neuronami. Produkowana w jądrach szwu, błonie śluzowej jelit, szyszynce oraz trombocytach. Tyle mówi o niej “Encyklopedia, Biologia”. Większość osób zna jej nieco krótsze określenie – hormon szczęścia. Trzeba wiedzieć, że ściśle wiąże się ona z procesami biochemicznymi, zachodzącymi w ludzkim organizmie. W innym wypadku można by sądzić, iż poczucie szczęścia jest jak motyl – pojawia się i znika bez naszego udziału. I nic z tym nie da się zrobić. Tymczasem, można! Jesteśmy w dużym stopniu odpowiedzialni nie tylko za dobry humor, ale też za: dobry sen, pobudliwość, apetyt, a nawet odczuwanie bólu. Tak, wszystkie te procesy reguluje właśnie serotonina. Krótko mówiąc, im więcej jej w naszym organizmie, tym lepiej on funkcjonuje. Dzięki niej mamy dużo energii, z łatwością potrafimy uporać się z codziennymi stresami, podnosi się próg bólu i po-
38
ziom libido. Poprawia się również humor! A wytworzenie odpowiedniej ilości hormonu szczęścia jest banalnie proste! Przekonajcie się sami.
*** Mood food Przede wszystkim trzeba jeść! Ale nie byle co. Istnieją produkty będące bombami serotoninowymi, np. banany. Jednak hormon w nich zawarty nie przechodzi przez barierę krew–mózg. Warto zwrócić uwagę na jedzenie bogate w tryptofan, ponieważ to właśnie z tego aminokwasu powstaje w naszym mózgu serotonina. Można więc
sięgnąć po indyka, kurczaka, ser, fasolę i jajka. Ale trzeba pamiętać o odpowiedniej kombinacji składników diety, ponieważ niektóre aminokwasy są wchłaniane wcześniej niż pożądany tryptofan. Albo jeść duże ilości węglowodanów. Te bowiem zawierają insulinę, która wchłania wszelkie inne aminokwasy poza tryptofanem. I tu znajdujemy odpowiedź na pytanie, dlaczego po ciastku z kremem czujemy się w siódmym niebie! Wiadomo jednak, że racząc się tylko słodyczami, wkrótce możemy stracić dobry humor, bo wpadniemy w dołek z powodu wałeczków tłuszczu, którymi zaczniemy obrastać tu i ówdzie.
*** Hug Party
Bez względu na to czy będziemy jeść makarony, pączki, czekoladę lub też sałatki z awokado i szpinakiem, warto pomyśleć o spalaniu przyjętych kalorii, czyli o ruchu innym niż przeżuwanie. Dla wszystkich tych, którzy nie są zwolennikami joggingu, a od siłowni wolą sypialnię, mamy dobrą wiadomość: aktywność sypialniana również jest mile widziana! Każda forma ruchu wzmaga produkcję serotoniny, nieważne czy będzie to spacer po parku, mycie okien, czy seks. Ten ostatni zresztą zdecydowanie przoduje, jeśli chodzi o poziom wytwarzanej serotoniny. Łączy bowiem zarówno wysiłek fizyczny, jak też Zatem, co jeszcze warto jeść, by nie opusz- bliskość fizyczną z drugim człowiekiem. A tak się składa, czał nas dobry humor, a słowo “depresja” odeszło do słownika pojęć wymarłych? – Istnieje tzw. mood food, czyli jedzenie, które naprawdę poprawia nastrój. Należą do tu, min. produkty o niskim indeksie glikemicznym – mówi dietetyk Zuzanna Różańska. – Są to: truskawki, papryka, pomarańcze, czarna porzeczka, czy też jarmuż. Jesteśmy w stanie utrzymać poziom cukru na względnie stałym poziomie, a tym samym obniżamy poziom kortyzolu (hormonu stresu) i podwyższamy poziom serotoniny (hormonu szczęścia) – tłumaczy dietetyczka. I przypomina o zdrowych tłuszczach – Zawierają one kwas DHA, który jest niezbędny do prawidłowej pracy mózgu i reguluje nasz nastrój, chroni przed depresją i zmniejsza agresję. Polecam tu wszystkim olej kokosowy oraz awokado.
39
że sam dotyk (!) to bodziec dla naszego mózgu do wszczęcia produkcji tego hormonu! To tłumaczyłoby fakt, iż największym poziomem serotoniny mogą pochwalić się noworodki i małe dzieci, które przecież prawie bez przerwy są przytulane, głaskane i noszone przez matki. Może więc podczas następnego weekendu zamiast umawiać się na piwo, warto pomyśleć o zorganizowaniu “Hug party”, czyli imprezy polegającej na przyjacielskim uściśnięciu jak największej liczby osób? Nie zapomnijcie zabrać na nią zwierzaki – ich dotyk działa podobno równie dobrze jak ludzki!
*** Oświeceni Najlepiej gdyby ta impreza odbyła się w biały dzień i na świeżym powietrzu. Nie tylko ze względu na czworonogi oraz po to, byśmy wyraźnie widzieli, kogo przytulamy. Przebywanie na powietrzu to nadal najdoskonalszy ze sposobów dotlenienia naszego organizmu (pod warunkiem, że odwołano w mieście alarm smogowy!). Jest jeden zasadniczy powód, dla którego warto na chwilę wyjść poza cztery ściany. Słońce. Nawet gdy zakrywają je chmury, ma nieoceniony wpływ na nasz organizm. Właśnie pod wpływem słońca produkowane są niektóre witaminy (przede wszystkim wit. D) oraz serotonina! Co ważne, słońce działa nie tylko na nasze fotoreceptory, znajdujące się w gałkach ocznych, ale w ogóle na całą powierzchnię skóry. Promienie słoneczne sprawiają, że uwalnia ona beta-endorfinę, neuroprzekaźnik produkowany głównie w ośrodkowym układzie nerwowym. W skrajnych przypadkach, np. w krajach, w których światła brakuje przez większą część roku (np.
40
w Norwegii), stosuje się fototerapię, czyli leczenie światłem z użyciem profesjonalnych lamp, w gabinetach odnowy biologicznej lub też poradniach medycyny naturalnej. My możemy od czasu do czasu poratować się solarium.
*** Recepta na dobry humor Może jednak przyjemniej, a także zdrowiej jest spędzić wieczór ze znajomymi, zajadając się chrupiącymi grzankami z sałatką pełną białka oraz świeżych warzyw,. oczywiście nie zapominając o czekoladowym deserze. A potem spalić to, produkując przy tym serotoninę. Ale to już tylko we dwoje, z własnym partnerem. Taka recepta na dobry nastrój brzmi znacznie lepiej, niż wszystkie reklamy specyfików, sprzedawanych w aptekach. I przede wszystkim wymaga od nas podejmowania czynności, które już same w sobie są przyjemne. A więc do dzieła – niech zwiększenie poziomu serotoniny będzie celem na ten rok!
S P E L/ N I J M A R Z E N I E O W L/ A S N E J R E S T A U R A C J I
gliwice 44-100 Gliwice ul. Raciborska 2 tel. 733 25 37 30 /zdrowakrowa
katowice 40-014 Katowice ul. Mariacka 33 tel. 730 10 15 20 /zdrowakrowakatowice
franczyza Zadz woń do nas i zapytaj o warunk i francz yz y. O t wór z swoją Zdrową K rowę!
katowice 40-615 Katowice ul. Jankego 51 tel. 539 64 64 64 /zdrowakrowajankego
Zdrowa Krowa zdrowa_krowa zdrowakrowa 41 www.zdrowakrowa.com
Melancholia i ocet TEKST
Joanna Zaguła
Urodziłam się jesienią. Wtedy, kiedy nasz kraj zasłaniają gęste mgły (ostatnio zdiagnozowane jako smog), a dziurawe chodniki kryją się w oczkach błotnistych kałuż. Siąpiący deszcz przenika wszystkie warstwy ubrań i wdziera się do naszych domów, pokrywając rosą wewnętrzną stronę okien. Nie jest fajnie.
42
43
Ale teraz mamy zimę, wiec powinno być super, prawda? Bielutki śnieg, osiedlowe górki oblegane przez dziatwę na saneczkach i grzane wino przy kominku. Przypominam jednak, że jesteśmy w Polsce, gdzie większość zimy wygląda jak jesień. A po nadchodzącej wiośnie nie można się od razu spodziewać feerii kolorowych kwiatków. Na początek raczej należałoby się przygotować na to, iż naszym oczom ukażą się hałdy niedopałków, zbutwiałe liście, tony worków foliowych i nierówna gleba trawników. Wydaje się, że u nas jesień trwa pół roku. Więc nie tylko ja pozostaję pod wpływem jej wątpliwego czaru, ale mamy cały naród melancholików. A jednak marzy nam się coś miłego. Idzie marzec (nomen omen), dobrze byłoby nastawić się pozytywnie do świata. Ale jak się do tego zabrać? Już mówię! Z pomocą przyjdzie nam mocno przeterminowana wiedza medyczna oraz dziwne napoje. Jak zwykle wszystko zaczęło się w starożytnej Grecji. Wówczas zauważono zależności między zdrowiem człowieka a porami roku i żywiołami natury. A ponieważ żywioły oraz pory są cztery, okazało się, że istnieją też cztery typy ludzi o różnych cechach (humorach). Całą sprawą na poważnie zajął się Hipokrates, a najobszerniej opisał wszystko rzymski medyk Galen. Wedle jego nauk mamy cztery rodzaje humorów, rozumianych nie tyle jako stan ducha, co ciała. A ciało czasem manifestuje swoje dysfunkcje poprzez dziwny nastrój. Dlaczego? Bo za dużo w nim płynów o konkretnym smaku. Na przykład urodzony wiosną radosny sangwinik, w którym buzuje krew, kocha słodycze i spacery na świeżym powietrzu, a zimnolubny flegmatyk jest powolny i preferuje słone przekąski. Pierwszemu przemówi do rozumu talerzyk słonych śledzi, a drugi nabierze nieco werwy, liżąc cukrowe lizaki. Z kolei porywczy jak ogień choleryk nie stroni od goryczy i cieszą go letnie upały, a melancholik – wpatrzony w ziemię, ale z głową w chmurach, ubrany na czarno jesienny człowiek ma upodobanie do smaku kwaśnego. Choleryka uspokoi więc lemoniada, a smutasa poruszy kostka gorzkiej czekolady. Ale my zróbmy inaczej. Nie będziemy swojej melancholii leczyć. Bo przecież dobrze wiemy, że nie w dzisiejszych czasach nie trzeba ukrywać dziwactw. Można się do nich przyznać i cieszyć się nimi, bo dzięki nim jesteśmy barwni i wspaniali, co najmniej jakbyśmy byli stałymi bywalcami Studia 54. Skoro więc melancholia ma kwaśny smak, idźmy w to. Cytryny, żelki, kiwi? Słabizna. Jeśli stawiamy na ekstrawagancję, to musi być ocet! Usuńcie z Waszej kuchni wszelkie ślady octu spirytusowego (fuj!) i kupcie dobry regionalny ocet jabłkowy albo winny. A potem zdecydujcie, do czego go dodać. Humor poprawi się niechybnie, bo po pierwsze – ocet pomaga w odchudzaniu, po drugie to supermodny produkt, więc zadacie szyku, a po trzecie – smaczny. Serio.
44
Pomysł numer jeden jest najmniej kontrowersyjny. To krem octowy. Znamy go z Włoch w wersji crema di balsamico. Od kiedy jednak na mojej ulicy otwarto uroczy włoski sklep, zakochałam się w owocowych wersjach tego specyfiku. Mają tam kremy jabłkowe, pigwowe i borówkowe. Wszystkie naturalne i słodzone miodem. Przypominają coś pomiędzy nalewką a genialnym sosem do sałatki. I myślę, że sprawdzą się jako dodatek do dressingów czy pieczonych warzyw i mięs. Nie wiem, jak produkują to Włosi, ale ja, gdybym chciała ich podrobić, do szklanki octu jabłkowego dodałabym szklankę miodu i pół szklanki soku z truskawek albo pomarańczy i gotowałabym tak długo, aż powstałby gęsty syrop.
Pomysł drugi to pikle. Nic nowego – powie ten, kto na co dzień zajada się grzybkami w occie i konserwowymi ogórkami. Ale czy wie on, jaką karierę robią obecnie marynowane buraki, brukiew, marchewki, cytryny i jabłka. Wszystko da się zakonserwować w occie, a z dodatkiem odrobiny cukru i korzennych przypraw można zrobić z tego coś nowego, odkrywczego i nieoczywistego w smaku. Szansa na zostanie gwiazdą imprezy w zasięgu ręki.
Trzeci sposób to ocet pitny. Jeszcze nie jest nową fritz-kolą, ale właśnie zaczyna podbijać świat gastronomii. Więc czytajcie uważnie, żeby potem móc powiedzieć, że wiedzieliście pierwsi. Kto chce przekonać się na własnym podniebieniu co to za wynalazek, na razie musi się szarpnąć na wycieczkę. Zapraszamy do Paryża, do restauracji Semilla w Saint-Germain-des-Prés, gdzie serwują sok truskawkowy z odrobiną proszku jałowcowego i czarnym octem (azjatycką odmianą o dymnym smaku) albo do londyńskiego Rawduck na degustację octowej kombuczy (napoju ze sfermentowanej herbaty) oraz na warsztaty fermentacji. A kogo stać na samolot, niech spróbuje jednego z pitnych octów Som (np. bazyliowego albo ananasowego) z restauracji Pok Pok w Portland. Trzeba go wymieszać w proporcji 1:4 z wodą albo można dolewać do drinków. Nikt też nie zabroni posłodzić go i nasączać nim biszkoptów albo robić na jego bazie marmoladę. Tak naprawdę możecie nawet wymieszać polski ocet jabłkowy, malinowy lub różany (tak, takie też istnieją!) z prosecco albo lekko gazowaną wodą mineralną i syropem cukrowym. Sposobów są tysiące, a każdy otwiera przed kubkami smakowymi nowy, wspaniały świat. I co? Tym razem na przednówku nie będzie nudno. Czeka nas mnóstwo kwaśnej radości.
45
Nastroje w modzie TEKST
Dorota Magdziarz
Z tłumaczeniami nazw i tytułów z języka angielskiego na polski bywa różnie. Chyba każdy kto choć odrobinę interesuje się kinem, zna oryginalny tytuł filmu „Wirujący sex”, czyli „Dirty Dancing” i zawsze uśmiecha się, słysząc polskie tłumaczenie. Podobnie rzecz ma się w modzie. Temat numeru – BE Mood od razu skojarzył mi się z „tablicami nastrojów”, czyli moodboardami. Mimo swojej niewdzięcznej nazwy, zajmują bardzo wdzięczną rolę w procesie tworzenia mody.
46
Moodboard to podstawowe narzędzie pracy w wielu dziedzinach artystycznych i użytkowych. Projektanci wnętrz, graficy, dekoratorzy, twórcy ubiorów, scenografowie, styliści i fotografowie używają go niezwykle często. Mood – z angielskiego nastrój, board – tablica. W wolnym tłumaczeniu „tablica inspiracji”, na której zawarte są wszelkie niezbędne wiadomości, dotyczące wzorów, kolorów, pomysłów, klimatu i wreszcie konkretnych produktów. Tablice inspiracji przypominają kolaż, tam bowiem w dowolnej formie można zawrzeć wszystko, łącząc elementy. Moodboardy budowane są w różnych programach graficznych, a także w rzeczywistości – jak w przypadku tworzenia kolekcji przez projektanta, który umieszcza na nich próbki materiałów dla swojego zespołu. Forma zależy więc od docelowego zastosowania.
Styliści, scenografowie, graficy, fotografowie, a także współpracujące z nimi agencje reklamowe, na potrzeby sesji zdjęciowych wysyłają moodboardy w postaci prezentacji. Tak, aby zobrazować efekt finalny zdjęć bądź nagrania i łatwiej doprecyzować klimat w porozumieniu z klientem. Studenci projektowania mody uczą się rzemiosła i podstawowych zagadnień niezbędnych do stworzenia kolekcji. Wspólnym elementem każdej z nich jest inspiracja. Niekoniecznie musi się ona znajdować w materiałach, źródłem może być sztuka, muzyka, film, natura i architektura. Wszystko zależy od kreatywności tworzącego.
47
Dzięki moodboardom kolekcja przygotowywana przez wiele osób z danego domu mody jest spójna, ma konkretny punkt odniesienia i w końcowym efekcie zachowuje swoje pierwotne założenia. W ten sposób od lat, z sezonu na sezon powstają projekty nie tylko odzieży. Inspiracje nie rodzą się jednego dnia, to często długi proces, dlatego też taka tablica jest idealnym miejscem do dodawania różnych pomysłów w każdym momencie. W wypadku moodboardów tworzonych na potrzebę reklamy (stylizacje bądź kostiumy), ważniejsze od samego klimatu są ubrania. A w scenografii – rekwizyty, meble, gadżety oraz gotowe przedmioty. W tablicach prezentujących jak konkretnie mają wyglądać ubrania dla danego bohatera, dzięki temu unika się błędów i nieporozumień odnośnie koloru i rodzaju ubioru (nie wszyscy bowiem muszą znać się na terminologii modowej). Dobrą formą prezentacji jest popularna w sieci strona Pinterest.com – tam możemy stworzyć własne tablice. Zdjęcia to tak zwane piny, które przypinamy wedle własnego życzenia. Przykładowo przyszła panna młoda może stworzyć taką tablicę i umieścić na niej swoje inspiracje, dotyczące makijażu, sukni, kwiatów, a nawet wystroju sali weselnej.
48
Żyjemy w świecie, w którym dominują obrazy. Bardzo trafne wydaje się być stwierdzenie, że obraz wart jest więcej niż tysiąc słów. Moodboard to świetny przykład na to, jak pokazać, co mamy w głowie, nakreślić nastrój i ideę danego pomysłu, a także ułatwić odbiorcy jego zrozumienie. Jednym słowem to pomysł na usystematyzowanie naszych rozbieganych myśli. Polecam nie tylko fanom mody
Usłysz swój kolor FISCHER Poligrafia 41-907 Bytom, ul. Zabrzańska 7e e-mail: biuro@fischer.pl www.fischer.pl Telefony: 32 782 13 05 697 132 100 500 618 296 608 016 100
Fotograf: Anna Zyskowska Modelka: Zuzia / New Age Make up: Wiktora Kalbarczyk Stylizacja: Agnieszka Ĺ oza
MO
Metaliczna ramoneska – Zara,
OOD
Top – Zara,
Okulary – Zara,
Naszyjniki – Lewanowicz,
Kolczyki – Lewanowicz, okulary
Czarna błyszcząca kurtka – Zara, Naszyjnik – Yes, Kolczyki – Yes, Opaska – Decolove
Metaliczna ramoneska – Zara, Top – Zara, Okulary – Zara, Naszyjniki – Lewanowicz, Kolczyki – Lewanowicz, okulary
Czarna sukienka siateczka – Divy Nguyen, Opaska – Decolove, Kolczyki – Yes
52
Metaliczna ramoneska – Zara, Top – Zara, Okularyp – Zara, Naszyjnikip – Lewanowicz, Kolczykip – Lewanowicz, okulary
53
Srebrna sukienka – Divy Nguyen, Naszyjniki – Yes, Kolczyk – H&M
54
Czarna sukienka siateczka – Divy Nguyen, Opaska – Decolove, Kolczyki – Yes
55
Czarna błyszcząca kurtka – Zara, Naszyjnk – Yes, Kolczyki – Yes, Opaska – Decolove
Srebrna sukienka – Divy Nguyen, Naszyjniki – Yes, Kolczyk – H&M
RÓŻOWE OKULARY TEKST
Aleksandra Pająk
Tym razem zima zaskoczyła nie tylko drogowców. Nie wiem, jak Wy, ale ja nie miałam najmniejszych nadziei na śnieżną i mroźną aurę, a tu taka niespodzianka! Czas najwyższy jednak pomyśleć o garderobie na nowy sezon. Może dodać jej trochę koloru? Jeśli do tej pory nie przepadałyście za różem, to najwyższy czas się do niego przekonać. Tej wiosny stanowi obowiązkową pozycję w szafie. Każda z nas może dobrać swój ulubiony odcień, a spektrum jest szerokie – od pudrowego aż po mocną fuksję.
Zacznijmy od delikatnych tonów – drapowana sukienka jak z kolekcji Céline to idealna propozycja dla wielbicielek stylu romantycznego. Jeśli lubisz ten odcień, ale bliżej Ci do rozważnej niż romantycznej, to bufiasta bluzka w połączeniu z szortami (Marques ' Almeida) jest właśnie dla Ciebie. Trochę ciemniejszą barwę sugeruje Oscar de la Renta – sukienka o długości maxi doskonale komponuje się z opaloną skórą. Propozycja Givenchy to róż wpadający prawie w burgund – wyjątkowo szlachetny, dodaje klasy nawet pozornie zwykłym ubraniom.
58
Fuksja to letni, bardzo wdzięczny odcień różu. Na skórzanej szmizjerce (Bottega Veneta) szczególnie rzuca się w oczy. Ale propozycja Hermèsa – prosta sukienka w kształcie bombki – to również coś, co trudno przeoczyć, podobnie jak tę nietypowo drapowaną marki Sportmax. Pamiętacie modne kilka lat temu połączenia różu, czerwieni i pomarańczy? Wracają! Świadczą o tym kolekcje Valentino i Balenciagi. Jeśli nie boicie się mocnych zestawień, to coś dla Was. Ja już się skusiłam, a Wy?
59
Celine kolekcja wiosna/lato 2017
CIEMNIEJSZA STRONA KOLORU ŻÓŁTEGO TEKST
Aleksandra Pająk
Wiosna, panie sierżancie! Co prawda za oknem jeszcze jej nie widać, ale już czuć! Po wyjątkowo mroźnej i długiej zimie z niecierpliwością wypatrujemy pierwszych oznak nowej pory roku. Może spróbujemy przywołać ją kolorem?
Na wybiegach triumfy święci żółty. Od stóp do głów, dosłownie. W wydaniu Hermèsa w postaci szortów i koszulki polo. U Pigalle to dresowy garnitur z białym T-shirtem i adidasami. A Boris Bidjan Saberi proponuje 50 odcieni żółci: bluza, kamizelka, spodnie, buty, czapka i rękawiczki w jednej barwie, ale różne. Trencz jako mocny akcent kolorystyczny to propozycja Gucciego (w wersji skórzanej) lub Alexandra McQueena (w stylu klasycznym). Całość stonowana czarnymi spodniami i golfem, ale i tak nie wydaje się nudna. Żółty total look u Bottegi Venety to płaszcz,
60
spodnie i polo, wszystko w delikatnym, prawie piaskowym odcieniu. Niemal klasyka, jednak z nutką szaleństwa i znajomości trendów. Z kolei kurtki Ricka Owensa w żadnym wypadku nie można nazwać konwencjonalną – nawet w połączeniu z czarnymi dodatkami jej krój i długość rzucają się w oczy. Żółte ubranie od stóp do głów to bardzo odważna propozycja, ale na akcenty w tym kolorze na pewno powinniście się zdecydować – a nuż przywołają wiosnę?
Hermes kolekcja wiosna/lato 2017
61
W klimacie
przeszłości TEKST
Anna Wawrzyniak
ZDJĘCIA
Dmitry Tsyrencshikov
62
63
Projekt wnętrza biura firmy Vizor, tworzącej gry komputerowe, został zaplanowany tak, by spełniać potrzeby wymagających użytkowników, lubiących pracować w miejscu nietuzinkowym, silnie nawiązującym do historycznego charakteru pozostałości po stylu nazywanym modernizmem socjalistycznym. Lokal znajduje się w stolicy Białorusi i stanowi ciekawy przykład reinterpretacji tego, co najlepsze w architekturze lat 30. ubiegłego wieku. Autorem tego projektu jest lokalna pracownia STUDIO11, która z niesłychaną pieczołowitością zadbała o detale każdego z pomieszczeń. Konsekwencja w doborze materiałów oraz ich stonowana, monochromatyczna kolorystyka dają doskonały efekt: choć widać elementy nowo zaprojektowane, nowoczesne wyposażenie, czy sprzęt komputerowy, unosi się tutaj duch socjalistycznych urzędów, gdzie nie szczędzono na materiałach wykończeniowych, bo ich głównym założeniem było wywarcie mocnego wrażenia na odwiedzającym. Ogromną rolę odgrywa posadzka, wykonana z nieregularnie pociętych kawałków marmuru. Dywanowa mozaika pojawia się we wszystkich pomieszczeniach, dodając im niesłychanej elegancji. Elementem wspólnym dla biura jest „nagi” sufit, który został pomalowany w kolorze bordo. Widać odkryte przewody elektryczne, fragmenty aparatury wentylacyjnej i klimatyzacji... czyli wszystko to, bez czego nie może funkcjonować współczesne biuro. Użycie zdecydowanego koloru w takim przypadku było zabiegiem mającym na celu powiększenie optyczne pomieszczenia, oraz „schowanie” niewygodnych elementów, jakimi są instalacje... Plątanina kabli i rur dodaje klimatu, dlatego nie bójmy się tego typu rozwiązań.
65
66
W projekcie zaczerpnięto to, co najciekawsze z epoki modernizmu socjalistycznego. Znajdziemy liczne zaoblenia, lamperie pomalowane matową farbą, luksfery – przez wielu znienawidzone, obecnie przeżywające renesans. W biurze Vizor przezroczysta ścianka znajduje się w części wejściowej, będąc zarazem kwietnikiem dla paproci – dla nas symbolu epoki PRL-u. Logo firmy zostało wykonane z mosiężnego odlewu, a użyty font to ten sam, który wykorzystano przy tworzeniu identyfikacji mińskiego metra. Architekci z biura STUDIO11 starannie dbali o szczegóły, dobierając współczesne wyposażenie toalet tak, aby nawiązywało do klimatu wnętrz z lat 30. XX wieku. Całość zabudowy stolarskiej wykończono mahoniowym fornirem z czarnymi dodatkami. Drewno, wyparte kiedyś przez sklejkę i dąb, wraca obecnie do łask i trzeba przyznać, że prezentuje się naprawdę świetnie. Mińskie biuro jest niesłychanie oryginalne. Typowemu zjadaczowi chleba nie kojarzy się z miejscem, w którym przesiadują maniacy, tworzący gry komputerowe. Projekt biura Vizor to wysmakowana i elegancka perełka, tutaj raczej widzielibyśmy szykowne panie w szpilkach i panów w drogich garniturach. Jak widać, pozory mogą mylić.
67
Czekoladowe szczęście TEKST
Angelika Gromotka
Czekolada to jeden z najbardziej znanych, natychmiastowych sposobów na poprawę nastroju. A jeśli jest ładnie opakowana, czy wtedy efekt może być podwójny?
68
69
Endorfiny to naturalne związki, produkowane przez mózg, odpowiedzialne za dobry nastrój i łagodzenie bólu. Nazywane są również hormonami szczęścia – mają działanie przeciwbólowe, wywołują dobre samopoczucie, zadowolenie i tzw. stany euforyczne. Sposobów na wyzwolenie tych „magicznych” substancji jest kilka: śmiech (albo nawet myślenie o nim), wysiłek fizyczny, niektóre ostre przyprawy, akupunktura, opalanie, orgazm, wybrane substancje psychoaktywne oraz właśnie czekolada. Jako że nie zawsze jest nam do śmiechu, słońca czasem brak, na wysiłek czy nakłuwanie nie bardzo mamy ochotę – czekolada może stać się naszym łatwo dostępnym sojusznikiem, zawsze i wszędzie w różnych formach, smakach i kolorach. Jedna z polskich firm postanowiła nawet połączyć czekoladę z … oliwkami – kolejnymi dobrami natury, wyposażonymi w zdrowotne substancje. Wyszedł z tego niespodziewany duet, wdzięcznie nazwany Endorfiną, a opakowany przez krakowskie biuro projektowe Łobzowska Studio. Pomysł zachęca prostotą i oryginalnością. Zastosowano białe tło (nieczęsto spotykane na sklepowych półkach), a ciekawym wyróżnikiem stało się dodanie kolo-
70
En do zw rfin a, a au lo go M t or z ,p a K a r ia y: ro je M r ol M kty ag in ar d a a P ko op w kl le a ak n a m sk ie ow u ł a, nt F :O al a / ań ki l iw ,f p ew ro ot ki o i c z j ek –Ł et c / p t gr ob a ro zo je ficz w k t ny sk op aS ak tu ow di o an / www ia . lo na
71
bz
ow
sk
as
tu
di
o.
pl
72
Endorfina nazwa, logo, projekty opakowań, foto – Łobzowska Studio / www.lobzowskastudio.pl
autorzy: Maria Markowska, Karolina Pamuła / projekt graficzny Magdalena Falkiewicz / projekt opakowania
klient: Oliwki etc
rowego akcentu, ręcznie namalowanego gęstą farbą, dopasowanego do smaku i rodzaju czekolady. Całość wygląda intrygująco – trochę jak opakowanie płyty, a trochę jak pudełko, które szkoda wyrzucić. Czy połączenie słonego i słodkiego smaku będzie przyjęte entuzjastycznie przez klientów – tego na razie nie wiemy, ale projekt Łobzowska Studio został już zauważony przez zagraniczne blogi o designie. Czekolada to temat wdzięczny zarówno dla zmysłu smaku jak i estetyki – obok kawy jest chyba jednym z najładniejszych projektowo wyzwań w branży spożywczej. Designerzy nadzwyczaj chętnie je podejmują. Nie dziwię się – opakować ładnie pyszną czekoladę, to dopiero szczęście! A co jest Twoją endorfiną, drogi Czytelniku? :)
73
A
FA C E
T
DL
ÓW
T
Y L KO
BARBER SHOP Partner:
BARBER SHOP
|
Gliwice, ul. Kościuszki 26
SIŁA PRZYCIĄGANIA
MASERATI Q4 – INTELIGENTNY UKŁAD NAPĘDOWY Kiedy podczas jazdy pojawiają się trudności, wymagana jest trakcja wszystkich czerech kół. Tak się dzieje w Maserati Q4, które posiada swój własny inteligentny układ napędowy. System ten jest stosowany w Levante, Ghibili S Q4 i Quattroporte S Q4. Podczas gdy ich użytkownicy cieszą się jazdą na najwyższym poziomie komfortu wewnątrz, Q4 radzi sobie w coraz to bardziej wymagających warunkach na zewnątrz. QUATTROPORTE S Q4 – silnik: V6 60° 2979 cm2 – maksymalna moc: 410 HP na 5000 obrotu na minutę – maksymalna prędkość: 286 km/h – 0 – 100 km/h przyśpieszenie: 4,9 sek. zużycie paliwa (cykl mieszany) – 9,7 l/100 km – EMISJA CO2 (cykl mieszany): 226 g/KM LEVANTE S – Q4 – silnik: V6 60° 2979 cm2 – maksymalna moc: 430 HP na 5750 obrotu na minutę – maksymalny moment obrotowy: 580 Nm na 5000 obrotu na minutę - maksymalna prędkość: 264 km/h – 0 – 100 km/h przyśpieszenie: 5,2 sek. zużycie paliwa (cykl mieszany) – 10,9 l/100 km – EMISJA CO2 (cykl mieszany): 253 g/KM GHBILI S Q4 – silnik: V6 60° 2979 cm2 – maksymalna moc: 410 HP na 5500 obrotu na minutę – maksymalny moment obrotowy: 550 Nm na 5000 obrotu na minutę - maksymalna prędkość: 284 km/h – 0 – 100 km/h przyśpieszenie: 4,8 sek. zużycie paliwa (cykl mieszany) – 9,7 l/100 km – EMISJA CO2 (cykl mieszany): 226 g/KM
www.maseratipietrzak.pl Katowice, ul. Bocheńskiego 109