18 minute read
Przychodzi klient po zwierzaka i... Pięć kwestii, o których powinieneś pamiętać
Przychodzi klient po zwierzaka i...
Pięć kwestii, o których powinieneś pamiętać!
Advertisement
Mamy już jesień i lada chwila rozpocznie się „sezon” na sprzedawanie klatkowych zwierzaków, takich jak króliki, świnki morskie, szynszyle czy chomiki. Wraz z pupilem mamy wtedy niepowtarzalną okazję na zaoferowanie klatki wraz z całą „wyprawką”. Wielu doradców w sklepach zoologicznych popełnia w tym momencie błędy, które znacząco zmniejszają nie tylko wielkość paragonu, lecz – przede wszystkim – ograniczają dobrostan pupila. Już za chwilę wskażemy pięć takich głównych błędów oraz podpowiemy, jak ich uniknąć i sprawić, aby zarówno zwierzak, jego opiekun, jak i sklep byli zadowoleni z przeprowadzonej transakcji.
1. Rozmiar klatki
Przede wszystkim powinniśmy pamiętać, że na sprzedaży samego pupila zarobimy wbrew pozorom niewiele, a często nic lub... nawet do tego dołożymy („futrzaki”, zwłaszcza te większe, takie jak króliki, świnki czy szynszyle, są dość drogie w utrzymaniu w sklepie i – jeśli pozostaną w nim nieco dłużej, zanim znajdą nabywcę – to kosztów tych może nie zrównoważyć nawet relatywnie wysoki narzut handlowy, którym są obłożone). Prawdziwą szansą na godziwy zarobek jest umiejętne zaoferowanie wraz z nimi produktów komplementarnych (czyli wspomnianej „wyprawki”), listę których otwiera klatka dla pupila. I tu dochodzimy do pierwszego z często popełnianych przez doradców w sklepach błędów. Dla zapewnienia pupilowi dobrostanu potrzebny jest dobrze dobrany „dom”, w tym dostatecznie obszerny. W tym miejscu pojawia się problem, bo wielu niedoświadczonych klientów (a zwłaszcza rodzice kupujący zwierzaka dla dziecka) skłaniają się ku jak najmniejszym modelom. Przyczyny są dwie: mała klatka zajmuje mniej miejsca w domu, no i jest znacząco tańsza od dużej. Wielu sprzedawców zadowolonych z faktu sprzedania zwierzaka często „ulega” wtedy presji klienta i faktycznie sprzedaje malutką klatkę. To błąd, bo – po pierwsze i najważniejsze – w zbyt małej klatce pupil będzie cierpiał, grożą mu komplikacje zdrowotne, począwszy od nadwagi (z braku ruchu) czy depresji. Pomijając aspekty humanitarne, będzie to sprawiać kłopoty jego opiekunom. A kłopot z pupilem to pierwszy krok do zniechęcenia do jego dalszej pielęgnacji (czyli – z punktu widzenia sklepu – utraty klienta). Po drugie, sprzedaż mniejszej klatki to znacząco mniejsze zyski dla sklepu, zarówno te doraźne (różnica w cenie dużej i małej klatki), jak i przyszłe, bo do większego pomieszczenia klient będzie potrzebował więcej podłoża i akcesoriów. Dlatego polecając pupila, od razu warto twardo zaznaczyć, że wymaga on odpowiednio dużej klatki i w mniejszej po prostu nie wolno go przetrzymywać, gdyż wiąże się to z jego cierpieniem. Niestety, bywa to niełatwe, bowiem nieufni kupujący często od-
Piotr Łuczka CEO MyPetStory www.mypetstory.pl
Kupujący nowego pupila oczekuje od doradcy udzielenia wskazówek co do prawidłowej opieki. Doskonałym rozwiązaniem jest aplikacja mobilna MyPetStory, w której uzyskuje aktywnego asystenta odpowiadającego na pytania co do żywienia i pielęgnacji pupila. Ma zawsze wygodny dostęp na ekranie swojego smartfona. Dzięki temu klient czuje się właściwie zaopiekowany i chętnie wraca do naszego sklepu. Doradca oszczędza czas i w łatwy sposób może wysyłać do klienta spersonalizowane promocje!
Dodaj już dziś swój sklep na: www.mypetstory.pl/panel
bierają troskę sprzedawcy jako chęć „naciągnięcia ich” na zakup droższego produktu. „Koronne” argumenty to: „Przecież się zmieści...” albo „U znajomych siedzi w jeszcze mniejszej klatce i żyje...”. Warto jednak się postarać, bowiem większa klatka to zdrowy zwierzak (czyli zadowolony opiekun) i... większe zyski w sklepowej kasie. Na marginesie dodajmy, że takich problemów nie mają doradcy w sklepach zoologicznych zlokalizowanych np. w krajach skandynawskich, takich jak Finlandia. Tam minimalne rozmiary klatek dla poszczególnych zwierząt są odgórnie ustawowo określone i nikomu nie przyszłoby do głowy, aby to zakwestionować. Na pewno i w Polsce przydałoby się wprowadzenie takich regulacji prawnych. Pytanie tylko, czy nasi rodacy są równie zdyscyplinowani, co praworządni Finowie, i byliby skłonni ich przestrzegać?
2. Z wyposażeniem czy bez?
Pozostańmy jeszcze przez chwilę w temacie klatki. Większość producentów oferuje klatki dla królików i gryzoni w wersji z mniej lub bardziej pełnym wyposażeniem oraz – alternatywnie – bez. Te ostatnie z oczywistych względów są znacznie tańsze i wielu klientów patrzy na nie łaskawym okiem. Część doradców popełnia tutaj kolejny błąd, „na siłę” polecając klatkę z pełnym wyposażeniem („bo droższa”). To prawda, jest ona droższa, ale nie zapominajmy, że klient, który wybrał „gołą” wersję lokum dla pupila, i tak będzie musiał za chwilę dokupić do niego „detalicznie” wszystkie niezbędne akcesoria. A – co potwierdzi każdy rzeźnik – rąbanka zawsze jest droższa od tuszy więc summa summarum najczęściej wyjdzie go to... sporo drożej niż zakup gotowego kompletu. Co ciekawe, wielu klientów zupełnie tego nie zauważa i wychodzi ze sklepu z zadowoleniem w przekonaniu, że właśnie „przechytrzyli” doradcę i zaoszczędzili pieniądze (trudno orzec, czy wynika to ze zwykłej ignorancji, czy wrodzonej awersji do liczenia). Tak więc zamiast uporczywego polecania drogiej klatki z wyposażeniem często warto pochwalić tańszy wybór klienta i... rozpocząć demonstrację produktów do wyposażenia domu dla pupila.
3. Pokaż wszystkie produkty
Jednym z największych błędów, który może popełnić doradca w sklepie sprzedający nie tylko królika czy gryzonia, lecz jakiegokolwiek pupila jest... lenistwo, a dokładnie poświęcenie zbyt mało czasu na zaprezentowanie kupującemu naprawdę wszystkich produktów związanych z opieką i pielęgnacją danego zwierzaka. Tymczasem to ogromnie ważne, bowiem – pokazując je przyszłemu opiekunowi – niejako kodujemy mu potrzebę ich nabycia, przez co zapewniamy sobie na przyszłość większe i stałe zyski z kolejnych zakupów. Prosty przykład. Klient kupuje świnkę morską. Wielu niezbyt dalekowzrocznych sprzedawców ogranicza się wtedy do zaprezentowania mu (oprócz samej świnki, oczywiście) klatki, miski, poidełka, ściółki, karmy i sianka. To faktycznie niezbędne minimum, ale tak „zaopiekowany” klient został właśnie przez nas nauczony, że już nic więcej nie będzie mu potrzebne dla zapewnienia dobrostanu zwierzaka i... zapewne nic więcej nigdy już nie kupi, ograniczając się do zaproponowanego przez nas samych „pakietu podstawowego” (innymi słowy, będzie wracać do sklepu tylko po ściółkę, karmę i sianko, a my za dużo na nim nie utargujemy). Jak uniknąć tego błędu? Niestety, nie ma wyjścia – sprzedając nowego pupila, zarezerwujmy sobie wystarczająco dużo czasu na kompletną prezentację wszystkich powiązanych z nim produktów. Pamiętajmy, że jest to idealny moment na skuteczną i lukratywną sprzedaż komplementarną, zwłaszcza jeśli kupującym jest tatuś, który przyszedł po rzeczoną świnkę w towarzystwie rozentuzjazmowanej córki i pewnie niczego jej nie odmówi . Oprócz wyżej wymienionych produktów podstawowych zaprezentujmy więc zabawki dla świnki, domek, kuwetę, kulę lub paśnik na sianko, rozmaite przysmaki, suszone zioła, owoce i kwiaty, gałązki do obgryzania, witaminy, szczotkę do czesania pupila (zwłaszcza jeśli jest to odmiana długowłosa), szelki i smycz do wyprowadzania świnki na spacer, transporterek do przewożenia zwierzątka (np. na kontrolne wizyty weterynaryjne), cążki do obcinania pazurków, książkę o świnkach morskich. Mimochodem można nawet wspomnieć, że świnka to zwierzak stadny i w towarzystwie koleżanki będzie jej weselej w klatce (najlepiej polecać dwie samiczki, wtedy nie będą się mnożyć) – warto spróbować, bo dla dwóch świnek potrzebna będzie większa klatka i... odpowiednio więcej produktów (zyskamy na tym również podczas przyszłych wizyt klienta). To samo dotyczy innych stadnych gryzoni, takich jak szczury (zwłaszcza!), koszatniczki czy myszoskoczki.
4. Rozmawiaj z klientem jak należy!
Kolejnym błędem popełnianym przez wielu doradców w sklepach
Nie ma jak w domu... Home Color od Zolux
Możliwość bezpiecznego schronienia się to jedna z podstawowych potrzeb gryzoni i królików, które w naturze często szukają ucieczki przed drapieżnikami. Stylowe, drewniane akcesoria w delikatnych, pastelowych odcieniach z gamy Home Color stanowią idealne miejsce do wypoczynku dla małych ssaków, a także zaspokajają ten instynktowny odruch. Klasyczne prostokątne konstrukcje lub domki z bali, o wielu różnych kształtach pozwalają zaprojektować ciekawe wnętrze klatki. Dzięki użyciu wysokiej jakości drewna sosnowego domki Home Color świetnie nadają się też do podgryzania, co przyczynia się do prawidłowej higieny jamy ustnej gryzoni i królików.
jest zbytnia pasywność w rozmowie z klientem. Można wręcz odnieść wrażenie, że wielu z nich uważa, iż wystarczy pokazać produkty, a kupujący od razu sięgnie po portfel (niekiedy faktycznie tak bywa, ale taki klient to już rzadkość). Pamiętajmy, że zakup pupila, zwłaszcza w towarzystwie dziecka, zawsze wiąże się z ogromnymi emocjami i wzruszeniami. Nie zapominajmy też, że rodzic i jego pociecha często mają zupełnie różne oczekiwania w stosunku do nowego, czworonożnego domownika. Osoby dorosłe z reguły są o wiele bardziej pragmatyczne i mają praktyczne podejście do opieki nad zwierzakiem. Dlatego warto zaprezentować im rozwiązania, które wyjdą naprzeciw tym oczekiwaniom. Jeśli napomkniemy, że nieco droższa wprawdzie, ale częściowo zabudowana lub wyposażona w głębszą kuwetę klatka ograniczy wysypywanie z niej przez zwierzaka podłoża i pomoże zachować czystość w mieszkaniu, to niejeden pedantyczny rodzic od razu zmieni swoje nastawienie w kwestii jej zakupu. Podobnie warto polecić toaletę narożną dla królika („dzięki niej podłoże będzie mniej się brudziło i można je nieco rzadziej wymieniać”) czy szczotkę do wyczesywania długowłosego zwierzaka („regularnie pielęgnowany będzie gubić mniej sierści
www.versele-laga.pl
podczas spacerów po domu”). A jak trafić do dziecka, które z zachwytem patrzy na nowego pupila? Oczywiście przez emocje, można np. zapytać, czy chciałoby nauczyć wyprowadzać króliczka na spacery – odpowiedź jest oczywista, a my zyskujemy szansę na sprzedanie szelek i smyczy . Podobnie można polecić zabawki dla zwierzaka (dziecko doskonale zrozumie potrzebę ich posiadania), domek itp. Oczywiście, decyzję zakupową i tak podejmie rodzic, ale praktyka uczy, że mało kto odmówi w takiej chwili swojemu dziecku odrobiny dodatkowej przyjemności.
5. Spraw, by klient do Ciebie wrócił
I jeszcze jeden błąd – obserwując niektórych doradców podczas sprzedaży pupila wraz wyprawką, można odnieść wrażenie, że zależy im tylko na jednorazowej sprzedaży, a nie na zyskaniu nowego, stałego i lojalnego klienta. Tymczasem to ostatnie jest wręcz kluczowe dla zapewnienia sklepowi regularnych i długofalowych zysków. Praktyka uczy, że kupujący bardzo często niejako „instynktownie” powraca po zużywające się produkty FMCG dla
Kluczową sprawą jest, aby Klient kupił królika lub gryzonia wraz z „odpowiedzialną”, kompletną karmą, idealnie dopasowaną do jego potrzeb. Zdrowa karma to zdrowe i szczęśliwe zwierzę przez długie lata. Linia „Complete” od Versele-Laga to wysoko zaawansowane technologicznie pokarmy w postaci ekstrudatów, przygotowane według koncepcji „wszystko w jednym”. Podawanie tego typu karmy zapobiega selektywnemu wybieraniu, dzięki czemu właściciel zwierzaka ma pewność, że otrzymuje on wszystkie niezbędne składniki odżywcze oraz substancje wzbogacające: witaminy, minerały i prebiotyki. Co istotne – pokarmy Complete dzięki starannemu doborowi naturalnych składników charakteryzują się również wysoką smakowitością.
zwierzaka (karmy, przysmaki, sianko, zioła, ściółkę, suplementy) do sklepu, w którym nabył pupila. Warunek jest jeden – w momencie zakupu zwierzaka musi poczuć się dobrze „zaopiekowany”. Dlatego w rozmowie z klientem należy wyjaśnić wszelkie kwestie dotyczące bieżącej obsługi pupila, odpowiedzieć na wszystkie pytania, wręczyć wizytówkę sklepu i podkreślić, że w razie jakichkolwiek kłopotów i wątpliwości zawsze może się z nami skontaktować, a my udzielimy mu profesjonalnych porad. Trzeba być również uprzejmym i pamiętać o drobnych gestach. Do zwierzaka i wyprawki warto dołożyć drobny prezent, np. zabawkę lub przysmak. Jeśli klientem jest mama z dzieckiem, obowiązkowo trzeba zaproponować pomoc w zaniesieniu klatki i innych zakupów do samochodu. Takie gesty kosztują niewiele albo zgoła nic, ale kupujący na pewno nas zapamięta i będzie chciał do nas wracać. A kto wie, może poleci nas swoim znajomym również rozglądającym się za domowym pupilem? A wtedy zyskamy podwójnie, bowiem badania wykazują niezbicie, że taki „szeptany marketing” jest najskuteczniejszą i najlepszą (a przy tym darmową!) formą reklamy. I wystarczy tylko odrobinę się postarać...
Osiem porad, jak „wychować” akwarystę?
dr inż. Paweł Zarzyński
Jesień to czas, gdy w sklepach zoologicznych pojawia się mnóstwo rozentuzjazmowanych klientów chcących kupić swoje pierwsze akwarium. Zazwyczaj na początku jest radość i zapał, jednak praktyka uczy, że znaczna część tych osób rezygnuje z akwarystyki w ciągu kolejnych kilkunastu miesięcy. A my tracimy w ten sposób klientów. Dlaczego tak się dzieje? Otóż najczęstszą przyczyną rezygnacji jest... zniechęcenie wynikające z problemów w opiece nad zbiornikiem. Tymczasem wcale nie musi tak być, bowiem większości z tych kłopotów mogliśmy pomóc uniknąć, udzielając młodemu adeptowi akwarystyki odpowiednich rad. Niżej przedstawimy najważniejsze z nich i podpowiemy, jak „wychować” sobie akwarystę, który zakocha się w tym hobby i pozostanie naszym klientem na długie lata.
1. Wielkość akwarium – byle nie za małe! Fundamentalną kwestią pozwalającą na uniknięcie problemów z przyszłą pielęgnacją akwarium jest wybór właściwego zbiornika. Najczęściej niezbędna w tym momencie okazuje się porada i skuteczna interwencja sprzedawcy. Chodzi o rozmiar akwarium – jego optymalna wielkość dla zupełnie początkującego akwarysty powinna być nie mniejsza niż 100 l, a absolutne minimum to 50 l. Dlaczego? Bowiem takie akwarium jest stosunkowo proste w pielęgnacji. Można wręcz rzec, że samo dba o siebie. Wynika to z naturalnych procesów samooczyszczania się wody, które w nim zachodzą, często określanych mianem „równowagi biologicznej”. Otóż w każdy akwarium rozwijają się z czasem pożyteczne szczepy bakterii, które dbają o naturalną, biologiczną filtrację wody. Tyle tylko, że w większych akwariach (mniej więcej od 50 l w górę) drobnoustrojów tych jest na tyle dużo, że wspomniana równowa-
ga jest stosunkowo stabilna. Nawet jeśli początkujący akwarysta popełni jakiś błąd (a nie oszukujmy się, na pewno popełni, i to niejeden, bo jako początkujący po prostu ma do tego prawo), to zbiornik w miarę dobrze to zniesie i wyjdzie na prostą. Tymczasem w bardzo małych akwariach (20–30 l) równowaga biologiczna, a i owszem, również się wytwarza, ale jest ona na tyle krucha i niestabilna, że jeden błąd opiekuna może ją zniweczyć. I w tym momencie pojawią się kłopoty. Problem sprzedażowy polega na tym, że wielu początkujących akwarystów zwyczajnie preferuje bardzo małe zbiorniki. Wynika to po części z faktu, że tzw. nanoakwarystyka, czyli trend do zakładania niedużych akwariów, jest obecnie bardzo modna i firmy akwarystyczne wręcz prześcigają się w produkcji dedykowanych nano-zestawów (popularnie zwanych „krewetkariami”). Często są to prawdziwe dzieła sztuki w postaci estetycznych, niezwykle dekoracyjnych, klejonych transparentnym silikonem „kostek”, które przyciągają wzrok kupującego. I trudno wytłumaczyć początkującemu akwaryście, że w jego przypadku nabycie takiego cacka nie będzie dobrym wyborem. Podobnie jest w przypadku rodziców kupujących wymarzone akwarium dla swojego dziecka. Po części z oszczędności (pieniędzy i miejsca w mieszkaniu), ale i kierując się błędnym w ich przypadku przekonaniem, że „z małym akwarium będzie mniej pracy i kłopotów”, wyraźnie preferują oni jak najmniejsze zestawy. Niestety, nie jest to najlepszy pomysł. Jak zatem przekonać początkującego do zakupu akwarium o dostosowanej do jego poziomu doświadczenia pojemności (a więc co najmniej 50 l)? Oczywiście najlepiej spróbować wytłumaczyć mu, że w mniejszym akwarium może mieć problemy z utrzymaniem czystości wody (zmętnienie wody wynika z zachwiania wspomnianej równowagi biologicznej). W praktyce jednak często okazuje się to niewystarczające (klient nie potrafi zwizualizować sobie przyszłych problemów). Warto więc również dodać, że większe akwarium wygląda bardziej dekoracyjnie oraz można trzymać w nim więcej ryb różnych gatunków. A początkującym zafascynowanym wspomnianymi „kostkami” można zaproponować zakup takiej samej kostki, ale w odpowiednim rozmiarze (takie akwaria też są dostępne na rynku).
Przekonanie przyszłego akwarysty do zakupu większego zbiornika może być niełatwe, ale naprawdę warto się postarać. Wraz ze wzrostem pojemności akwarium rośnie bowiem (i to znacząco!) prawdopodobieństwo, że klient uniknie kłopotów, nie zniechęci się do akwarystyki, a my jeszcze nie raz na nim zarobimy.
2. Oświetlenie – klucz do sukcesu
Odpowiednia wielkość akwarium dla początkującego to dopiero początek. Równie ważne jest zadbanie, aby znalazło się w nim właściwie dobrane wyposażenie upraszczające do maksimum jego obsługę. Jego listę otwiera oświetlenie. Dlaczego to takie ważne? Otóż prawie każdy przyszły akwarysta marzy o zbiorniku gęsto porośniętym roślinami, przypominającym „zieloną dżunglę”. Aby to osiągnąć, konieczne jest odpowiednie oświetlenie. Jak na ironię, wiele gotowych zestawów akwariowych dedykowanych przez producentów „dla początkujących” posiada stosunkowo skromną, a niekiedy wręcz symboliczną iluminację (wynika to z oszczędności i dążenia do maksy-
Jedną z najważniejszych kwestii istotnych dla uniknięcia przez początkującego opiekuna pojawienia się kłopotów w akwarium jest nauczenie go, jak prawidłowo czyścić filtr, a dokładnie znajdujące się w nim wkłady filtracyjne. ZAWSZE należy uprzedzić taką osobę w momencie zakupu zbiornika, aby gąbkę filtracyjną i ewentualne inne wkłady biologiczne (ceramikę, biokulki itp.) płukała (i to niezbyt intensywnie) wyłącznie w wodzie akwariowej spuszczonej do wiaderka w czasie podmiany.
malnego obniżenia ich ceny), a pod taką mało co urośnie. Dlatego od razu warto zapytać przyszłego akwarystę, czy posiadanie gąszczu roślin jest dla niego ważne, a jeśli odpowie twierdząco, zaproponować zestaw z nieco silniejszym oświetleniem. Na szczęście niektórzy producenci dostrzegli już ten problem i w ich ofercie pojawiają się zarówno takie zestawy, jak i rozwiązania techniczne umożliwiające prostą rozbudowę oświetlenia w zestawach (poprzez dodanie kolejnych modułów oświetleniowych). Warto uwzględnić je w swojej ofercie i informować o tym kupujących.
3. Filtr – najważniejsze urządzenie w akwarium
Jeszcze ważniejszy niż skonfigurowanie oświetlenia (choć to nie tak oczywiste) jest prawidłowy dobór filtra do akwarium. W handlu dostępne są filtry wewnętrzne, zewnętrzne kaskadowe i zewnętrzne kanistrowe. W zasadzie – prawidłowo dobrane – wszystkie spełniają swoje zadanie, różnią się jednak zarówno wydajnością (skutecznością) działania, jak i komfortem obsługi. Zazwyczaj początkujący akwarysta nie zdaje sobie z tego sprawy, warto więc dokładnie wytłumaczyć mu rolę filtra w akwarium i podkreślić, że na czym jak na czym, ale akurat na zakupie tego urządzenia zdecydowanie nie warto oszczędzać, od niego bowiem zależy zarówno wygląd akwarium, jak i dobra kondycja jego mieszkańców. Należy również podkreślić, że pod względem wydajności nie mają sobie równych filtry kanistrowe, które zapewniają najlepsze warunki w zbiorniku. Mają one jeszcze jedną niezmiernie cenną z punktu widzenia akwarysty cechę, a mianowicie nie wymagają częstego czyszczenia – ich konserwację wystarczy przeprowadzać nawet raz na wiele miesięcy. Jeśli akwarysta zdecyduje się jednak „na początek” na filtr wewnętrzny (a tak często się dzieje m.in. ze względów ekonomicznych), to zdecydowanie należy podpowiedzieć mu, aby nabył model sugerowany przez producentów do większego akwarium, niż posiada. Dlaczego? Otóż większość producentów (dla osiągnięcia lepszego efektu marketingowego) nieco zawyża te wartości. Tak więc wybór filtra o 1–2 „numery” większego od sugerowanego będzie doskonałym rozwiązaniem. Prezentując filtry, warto wskazać także modele przelewowe – łączą one bowiem w sobie większość zalet filtrów kanistrowych (spora wydajność, dość długi czas pracy bez konieczności czyszczenia) z przystępną, akceptowalną nawet dla oszczędnej osoby ceną.
4. Sekret czyszczenia filtra
Sam wybór filtra to jeszcze nie wszystko. Jedną z najważniejszych kwestii istotnych dla uniknięcia przez początkującego opiekuna pojawienia się kłopotów w akwarium jest nauczenie go, jak prawidłowo czyścić to urządzenie, a dokładnie znajdujące się w nim wkłady filtracyjne. Wielu doradców w sklepach zwyczajnie o tym zapomina, gdyż... dla nich jest to sprawa oczywista. Zupełnie inaczej bywa w przypadku kogoś, kto nigdy nie opiekował się akwarium. ZAWSZE należy uprzedzić taką osobę w momencie zakupu zbiornika, aby gąbkę filtracyjną i ewentualne inne wkłady biologiczne (ceramikę, biokulki itp.) płukała (i to niezbyt intensywnie) wyłącznie w wodzie akwariowej spuszczonej do wiaderka w czasie podmiany. Dlaczego to takie istotne? Otóż we wkładach tych rozwijają się szczepy bakterii odpowiedzialnych za filtrację biologiczną, które gwarantują omawianą już wcześniej równowagę biologiczną w akwarium. Drobnoustroje te są bardzo delikatne i wypłukanie gąbki czy ceramiki w wodzie kranowej zwyczajnie je zabija. Tym samym filtr przestaje pełnić jedną ze swoich kluczowych funkcji. Aby temu zapobiec, do czyszczenia wkładów stosujemy właśnie wyłącznie „brudną” (a więc bezpieczną dla bakterii) wodę akwariową. Z intensywnością płukania też nie należy przesadzać – gąbka ma być po tym zabiegu drożna dla wody, a nie sterylnie czysta. Poinformowanie o tym każdego młodego adepta akwarystyki jest podwójnie ważne, bowiem taka osoba najczęściej zwyczajnie nie zdaje sobie z tego sprawy (zwłaszcza że to nielogiczne, wszak na „zdrowy rozum” idealnie czysta gąbka powinna przecież lepiej filtrować wodę, nieprawdaż?). No cóż, jak widać w akwarystyce nie wszystko bywa logiczne... W każdym razie nauczenie młodego akwarysty, jak prawidłowo czyścić filtr, na ogół skutecznie zapobiega wystąpieniu w jego zbiorniku większości typowych „problemów początkującego”.
5. A może sterylizator?
Czy można jeszcze lepiej zapobiec kłopotom w akwarium, którym opiekuje się osoba bez doświadczenia? Dość skutecznym sposobem jest namówienie kogoś takiego, aby wraz z akwarium nabył sterylizator UV-C. I nie chodzi tu wcale o duży, drogi model. Niektóre firmy oferują obecnie malutkie i tanie sterylizatory o mocy 1-3 W, kompatybilne z filtrami wewnętrznymi, a nawet niektórymi filtrami kaskadowymi. Takie urządzenie nie wyjaławia wody akwariowej (tak jak duże sterylizatory) i może działać w sposób ciągły. Dość skutecznie
Początkującemu akwaryście trzeba uświadomić, że z wprowadzeniem do nowo założonego akwarium mieszkańców absolutnie nie wolno się spieszyć. Najlepiej zrobić to nie wcześniej niż dwa tygodnie po jego „odpaleniu”. Dzięki temu dajemy roślinom czas na „przyjęcie się” i ustabilizowanie w podłożu oraz pozwalamy na rozwinięcie się w zbiorniku naturalnych procesów oczyszczania wody.
chroni zbiornik przed pojawieniem się najbardziej typowych kłopotów, takich jak tzw. biała woda (mleczne zmętnienie wody spowodowane niekontrolowanym rozwojem pierwotniaków) czy zielona woda (inwazja mikroskopijnych, zielonych glonów pływających), a nawet – do pewnego stopnia – choroby ryb. Dlatego taki nieduży sterylizator zawsze warto polecić początkującemu jako remedium na kłopoty.
6. Dobór roślin
Nic tak nie zniechęca młodego akwarysty, jak porażki, zwłaszcza jeśli przytrafiają się permanentnie. Bardzo często tak właśnie bywa z uprawą roślin akwariowych. Jak tego uniknąć? To proste – należy pomóc dobrać klientowi rośliny odpowiednie do jego akwarium, zwłaszcza pod kątem ich wymagań co do oświetlenia. Zasadniczo istnieją dwie metody – jeśli kupującemu spodobają się bardziej światłolubne rośliny, to należy zaproponować mu wspomniany już zestaw akwariowy z odpowiednio silnym oświetleniem lub z możliwością jego rozbudowy. A jeśli nie wchodzi to w grę, pozostaje postąpić odwrotnie i skompletować taką obsadę roślinną, która zadowala się słabszym światłem. Do takich „cienioznośnych” gatunków należą m.in. mchy, mikrozorium, bolbitis, anubiasy, nurzaniec śrubowy oraz niektóre zwartki. Przy ich pomocy można stworzyć „zieloną dżunglę” nawet w bardzo skromnie oświetlonym zbiorniku. Do nowo zakładanego akwarium warto też polecać rośliny szybko rosnące. Dlaczego? Otóż niemal natychmiast „przyjmują się” one w zbiorniku i zaczynają intensywnie rozrastać, wspomagając swoimi procesami fizjologicznymi naturalne procesy oczyszczania wody. W rezultacie akwarium szybciej stabilizuje się i osiąga tak pożądaną równowagę biologiczną. I jeszcze jedno – odradzajmy początkującym zakup roślin o szczególnych wymaganiach, które potrzebują np. skomplikowanego nawożenia i suplementacji wody dwutlenkiem węgla. Na start i nabranie doświadczenia najlepsze są „proste” gatunki nienastręczające większych problemów – obok wyżej wymienionych należą do nich np. nadwódki, ludwigie i żabienice. Nie zapomnijmy też pouczyć klienta, jak postępować z nabytymi przez niego roślinami. Jeśli akwarysta wybrał rośliny w żelu („in vitro”), to przed posadzeniem należy wyjąć je z pudełeczek i delikatnie oczyścić pod bieżącą wodą ich korzenie z resztek „galaretki”. W przypadku roślin „koszyczkowych” należy ostrożnie wydobyć je z koszyczka i dopiero potem umieścić w podłożu.
7. Dobór ryb
Dla uniknięcia kłopotów i rozczarowań równie ważne, jak dobór roślin, jest prawidłowe skompletowanie obsady rybnej zbiornika. Przede wszystkim trzeba uświadomić początkującemu akwaryście, że z wprowadzeniem do nowo założonego akwarium mieszkańców absolutnie nie wolno się spieszyć. Najlepiej zrobić to nie wcześniej niż dwa tygodnie po jego „odpaleniu”. Dzięki temu dajemy roślinom czas na „przyjęcie się” i ustabilizowanie w podłożu oraz pozwalamy na rozwinięcie się w zbiorniku naturalnych procesów oczyszczania wody. Podczas doboru ryb obowiązują podobne zasady, jak w przypadku roślin – powinny być one dopasowane do warunków panujących w akwarium (w tym zwłaszcza jego pojemności) oraz... umiejętności akwarysty. Na początek zdecydowanie najlepiej polecić więc proste w obsłudze gatunki, taki jak żyworódki, danio, brzanki, kardynałki, kiryski. Niestety, doświadczenie uczy, że nowicjuszom bardzo często „wpadają w oko” gatunki zupełnie dla nich nieodpowiednie, jak np. złote rybki czy dyskowce. Ich zakup należy delikatnie, ale stanowczo, odradzić. A w zamian można polecić np. niekłopotliwe w pielęgnacji krewetki „Red Cherry”, które dodatkowo ożywią dno akwarium, nie sprawią kłopotów i – co więcej – prawie na pewno zaraz zaczną się rozmnażać, sprawiając opiekunowi nieopisaną radość i dając mu poczucie satysfakcji. Przypilnujmy również, aby nasz młody akwarysta prawidłowo skonfigurował wybrane ryby. Większość z nich to wszak zwierzęta stadne i muszą być pielęgnowane w grupach składających się z min. 5–6 osobników danego gatunku. Próby kupowania pojedynczych sztuk czy tzw. par (czyli dwóch rybek) w ogromnej większości przypadków nie są najszczęśliwszym rozwiązaniem... I jeszcze jedno – początkującemu i pełnemu zapału akwaryście trzeba uświadomić, że akwarium to nie konserwa rybna i nie można umieszczać w nim za dużo ryb. Przegęszczenie obniża bowiem ich komfort życia i prowadzi do pojawienia się w zbiorniku poważnych kłopotów.
8. Pomoc zawsze w cenie!
Czy spełnienie wszystkich powyższych zaleceń w stu procentach uchroni początkującego akwarystę przed problemami z pielęgnacją zbiornika? Niestety, nie – choć znacząco zmniejsza prawdopodobieństw ich wystąpienia. Akwarystyka jest bowiem dyscypliną bardzo złożoną i nawet w prawidłowo wyposażonym, założonym i obsadzonym akwarium zawsze coś może „pójść nie tak”. Dlatego ostatnią z rad, jakich powinniśmy udzielić klientowi, jest przekonanie go, że w przypadku problemów zawsze może zwrócić się do nas po pomoc, a my mu jej udzielimy i wspólnie znajdziemy rozwiązanie. Dzięki temu zyskamy lojalnego kupującego, który będzie do nas regularnie powracał i być może już niedługo pojawi się w drzwiach naszego sklepu, aby kupić kolejne, większe akwarium .