–2–
ŻABKA KUMA I KLĄTWA TEMPLARIUSZY — No i gdzie oni są? No gdzie? — niecierpliwiła się Żabka Kuma. Właściwe to nie powinna się niecierpliwić. Jak zwykle stawiła się na miejscu przed czasem. Teraz, zamiast przytupywać niespokojnie obutą w traperki nogą, powinna rozkoszować się pięknymi widokami i świeżym słonym powietrzem. Dzisiejsze spotkanie Klubu Odkrywców jego członkowie wyznaczyli sobie w centrum Dębowca, a konkretnie, tuż przy tężni.
–3–
E tam, zaraz wyznaczyli. Jak zwykle dyrygowała nimi ona, Żabka Kuma. Mocno, przez nos wciągnęła powietrze. Musiała jakoś uspokoić przyspieszony puls. Poza tym, skoro już tu trafiła, dobrze będzie pooddychać spływającą po ścianie z tarniny solanką. Wyczytała w przewodniku, że solanka z Dębowca działa lepiej niż pobyt nad Bałtykiem. Wszystko dlatego, że cechuje ją bardzo wysoka koncentracja składników mineralnych; jodu, wapnia, krzemu, bromu i selenu. Hmm. Mocna rzecz. — Tylko gdzie oni są? — spojrzała ponownie na zegarek, a właściwie wielką bułę, będącą jednocześnie chronometrem, kompasem, wysokościomierzem i barometrem. Ubrana też była raczej jak na wyprawę wojenną a nie spotkanie Klubu Odkrywców. No, ale dla niej, ambitnej Żabki Kumy każde spotkanie było jak batalia. O to, kto wyszpera najciekawszą informację, dotyczącą trasy ich włóczęgi i czym zaskoczy pozostałych. A dzisiaj dodatkowo… — Żabka Kuma aż wzdrygnęła się na wspomnienie zdarzeń, które sprowadziły ją dzisiaj do centrum Dębowca.
Złowieszczego nastroju nie rozpraszała nawet skoczna muzyka, dobiegająca z pobliskiego namiotu, gdzie odbywał się — co skrupulatnie sprawdziła — koncert w ramach „artystycznych czwartków”. — No i gdzie oni są? W odpowiedzi na to pytanie, na horyzoncie pojawił się rower tandem. — Raz dwa. Raz, dwa... Równo! — dyrygował z przedniego siedzenia pan Kormoran Czubaty. Na tylnym siedzeniu jego żona, poprawiając okulary, wdzięcznie machała do Żabki Kumy. Wcale to jednak Żabce nie poprawiło humoru. Popukała znacząco w zegarek i już miała coś powiedzieć o punktualności i o cnocie królów. Z tropu zbił ją coraz głośniejszy pomruk. To junacko na swoim sagway’u nadjeżdżał Bóbr Zadziorny.
że?
e cał zez r p w . ną Czy bobra ros zo szybko y rd Zęb o ba t i est e i br j ó życ b o ch teg do i Dla y . n nia szo iera c zmu ś i to łego EW. rob j e ciąg i drz n e i t ę n ch ąc p Naj c zaj y r ują dech g urk pod n ć od . a o t inut ym ad z m n r u t o P ast i ws kun raf l t i o k p o et d naw
, iesz
–5–
Rozwiąż krzyżówkę Niewielka łódka/ Łódka do spływu Liściasty lub mieszany Chodzi wspak Popularna ryba z rodziny karpiowatych
Skreśl wyrazy, które nie pasują do pozostałych
Zakreśl 8 nazw minerałów wchodzących w skład solanki
Rozwiąż rebus
–6–
Kwadrans później cała czwórka siedziała przy herbacie we dworze zwanym Dębowiec. — Patrzcie tylko na te wnętrza, na te luksusy. SPA, restauracja, hotel... Warto wam wiedzieć, że ten budynek należał kiedyś do rodu Habsburgów cieszyńskich — zakomunikował pompatycznie Bóbr Zadziorny. — Pochodzi z 1866 roku... — To teraz nie jest ważne — przerwała mu niecierpliwie Żabka Kuma.
Czy wi esz, że Dwór D ? ęb
owiec d o I woj znajdo ny świa wał się towej w posia Habsbu daniu a rga. W rcyksię kolejn cia w ręce ych lat Skarbu a c h p r P z a e ń s stwa i zedł przeksz został tałcon y w Państw Gospod arstwo owe Rybne. Dziś zn ajduje się tu h otel i s pa.
–7–
e?
ż — Jak to nieważne — oburzył esz, postać i w Czy hora to się Bóbr. — Przecież po to się ug y Wedł . Wern a n dar spotykamy. I jeszcze wam powiem, wego legen rodo a n losy że... ział mitu d e i pow ej. — …wezwał nas tu sam Wernyhoprze polit ch s o p czny zy i c l e z w R ra — wyszeptała tajemniczo Kuma, się cza wia łasz w Poja z przerywając historyczny wywód. rach utwo X w. Sześć par oczu gapiło się na nią w XI z niedowierzaniem. Wpatrywali się w jej zawadiacko przekrzywiony kapelusz, przewiązany czerwoną bandanką. Ubrana w katanę i bojówki wydawała się tak współczesną, a jednocześnie jakby z innych czasów. Z czasów Wernyhory właśnie. Takiej Żabki Kumy nie znali. — To wydarzyło się ledwie kilka dni temu — Żabka nieznacznie nachyliła się na stołem. Pozostali rozmówcy poszli w jej ślady. Cała czwórka wyglądała teraz jak grono spiskowców, planujących niebezpieczną akcję. — Przyjechałam tutaj, do tego Dębowca, żeby sobie pospacerować trochę po bagnach. Co w tym dziwnego? Lubię wędrować po bagnach. Zresztą nie o samo łażenie chodziło. Tu się można natknąć na rzadkie rośliny. Torfowe, bagienne, wodne... Cisza, spokój, wokoło żywej duszy... — Hellou. Naprawdę o ciszy na bagnach chcesz nam teraz opowiadać — obruszyła się się pani Kormoran. — Racja. O bagnach, dębach i roślinkach będzie kiedy indziej... Słuchajcie — Kuma zniżyła głos jeszcze bardziej. — Nagle, z mgły... Bo chyba mówiłam wam, że dzień był mocno mglisty. Więc nagle, –8–
z tej mgły wyłoniła się postać. W białej długiej szacie, giezło to było czy coś. Brodę miał, kij sękaty zamiast laski.... — Nie zasnęłaś ty czasem na tych bagnach. Bo we śnie, to wiesz, różne istoty do nas przychodzą — zauważył z powątpiewaniem Bóbr Zadziorny. — Postacie ze snów nie wciskają ci do ręki kartki ze współrzędnymi i datą – obruszyła się Kuma. — Zaraz je wbiłam w GPS-a. I wiecie, na co wskazywało? Na tę solankę w centrum Dębowca. Data była dzisiejsza. Dlatego was zwołałam. Żabka Kuma przerwała opowieść. Z uwagą przyglądała się, jakie wrażenie zrobiła na rozmówcach jej historia. — To jeszcze nie wszystko — dodała, znowu ściszając głos. — Przestań szeptać, nic nie rozumiem — zirytował się pan Kormoran. — Widzisz! — powiódł wzrokiem dookoła. — Jesteśmy tu sami. Nikt nas nie podsłucha. — Niekoniecznie — Żabka rozejrzała się podejrzliwie po pustej sali. — Jak czekałam na was w tężni solankowej, ktoś wetknął dziwną kopertę za kierownicę mojego piaggio. — Skutera. Po polsku mówi się skuter, a nie żadne piaggio — zgryźliwie zauważył Bóbr Zadziorny. — Co tam było napisane? — zapytał szybko pan Kormoran, widząc że Kuma chce wdać się w polemikę z Zadziornym. — „Idź szklakiem św. Jakuba. Droga nie będzie zbyt długa” — wyrecytowała Żabka Kuma, rzucając Bobrowi gniewne spojrzenie. — Pokaż nam tę kartkę — zażądała pani Kormoran. — Zniknęła! — Jak to zniknęła. — W rękach, pyk, szast prast, w popiół się zamieniła. — I my mamy ci uwierzyć, tak? Wernyhora na bagnach w Dębowcu i znikająca kartka — prychnęła pani Kormoran. –9–
Pokoloruj Żabkę Kumę
– 10 –
— Zaraz, zaraz — zmarszczył brwi jej małżonek, wyszarpując z plecaka przewodnik po gminie Dębowiec. — „Idź szklakiem św. Jakuba. Droga nie będzie zbyt długa”. Patrzcie! Kościół św. Jakuba Apostoła w Simoradzu. Jeden z najstarszych obiektów sakralnych na Śląsku Cieszyńskim. XIII wiek. Dalej słuchajcie... Legendy mówią, że w tym miejscu istniała niegdyś Komandoria Zakonu Templariuszy. Jakby mało tego, miejscowy proboszcz, ksiądz Tilo, w 1284 roku odczytywał w kościele raciborskim klątwę, rzuconą na księcia wrocławskiego Henryka IV Probusa. Niesamowite! Muszę zobaczyć to miejsce! — Wszyscy musimy! — przytaknęła Żabka Kuma. W nabożnej zadumie rozglądali się po ciemnym wnętrzu kościoła. Ich uwagę przykuły naścienne epitafia herbowe, umieszczone w prezbiterium. — Są w języku staromorawskim — Bóbr Zadziorny rzeczywiście przygotowała się do wyprawy. — Ja nawet wiem, co tu jest napisane — pan Kormoran Czubaty nie chciał być gorszy. — Obok herbu rodu Skoczowskich. ...Urozeny a Stateczny Rytirz Pan Adam Waczlaw Skoczowsky z Koykowicz... — wyrecytował jednym tchem. Wpatrzeni w płyty nie zauważyli zakapturzonej postaci, która znienacka pojawiła się za ich plecami. — Nie odwracajcie się — usłyszeli złowieszczy szept. Zastygli w bezruchu. Przez kościół przetoczył się głuchy dźwięk butelki, upuszczonej przez panią Kormoran. – 11 –
Pomóż Żabce Kumie dostać się na plac zabaw, który znajduje się w Parku Jubileuszowym.
Z rozsypanych liter ułóż nazwę chronionego drzewa
W Dębowcu znajduje się galeria sztuki, którą warto odwiedzić. Wskaż na poniższym rysunku rzeźbę, która różni się od pozostałych.
– 12 –
— Cicho wszędzie, ciemno, wszędzie. Coś tam będzie! Coś tam będzie! Szept urwał się gwałtownie. Czwórka Odkrywców stała jeszcze przez chwilę jakby wrośnięta w kamienną posadzkę. Gdy odzyskali władzę w nogach i odwrócili się, kościół zionął pustką. — Co to było? — pani Kormoran trzęsła się, nie wiadomo czy z zimna czy ze strachu. — Lokalny Wernyhora z bagien? — pan Kormoran wygrzebał spod ławki butelkę wody, upuszczoną przez żonę. — Cicho wszędzie, ciemno, wszędzie, coś tam będzie! Coś tam będzie! Co to, do licha, może znaczyć? — zastanawiała się głośno Żabka Kuma. — Jak to co? — wykrzyknął Bóbr Zadziorny. Przypomniał sobie, że jest w kościele i powtórzył ciszej. — Jak to co? Kolejny ślad. Cicho, ciemno... Nie jarzycie? Cichociemni! Obelisk Cichociemnych. Ten w centrum Dębowca. Coś tam będzie! Pewnie kolejna wskazówka. Znikająca kartka albo co?
? sz, że w e i w Czy ormoranó
st to k dą. Je Pióra o w ane kają potyk nasią s e i n ych. isko wodn zjaw w ó k d pta ala wśró pozw ść, a t a porno y Cech w ć ten ejszy ptak zmni u m e bko i cz e szy l k dzięk y niezw odą, od w może p ę i s wo zać jątko y porus w o i go t czyn znym zpiec e b e i n eżcą. drapi
– 13 –
Już 10 minut intensywnie wpatrywali się w głaz obelisku. Po trzykroć przeczytali tabliczkę:
DĘBOWIEC MIEJSCEM PIERWSZEGO ZRZUTU CICHOCIEMNYCH. W 30 ROCZNICĘ – ZIEMIA CIESZYŃSKA 1941–1971
licząc, że znajdą w niej jakąś podpowiedź. Żadnej wskazówki jednak nie znaleźli. — I co teraz? — lekko zawiedziona Żabka Kuma spojrzała na kompanów. — Może coś jednak przeoczyliśmy — Bóbr Zadziorny niepewnie rozglądał się dookoła. Sprawdźmy jeszcze raz. — Z nosem przy ziemi badał uważnie skrawek po skrawku. Żabka Kuma równie systematycznie, przez lupę przepatrywała szarą płaszczyznę obelisku. Małżeństwo Kormoranów zacięcie szperało w równo
– 14 –
przyciętym żywopłocie, okalającym pomnik. Ich poczynaniom z zainteresowaniem przyglądał się jasnowłosy chłopiec, oparty o rower. — Co się gapisz? — warknęła niegrzecznie Żabka Kuma. — Mogę sobie pójść — chłopiec niedbale wzruszył ramionami. — Wtedy nie usłyszycie, co miałem wam powiedzieć. Dostałem za to dychę. — Pochwalił się, poklepując po kieszeni. — Jasne, że chcemy usłyszeć – łagodził sytuację pan Kormoran. — To słuchajcie. Bo gadam i spadam. Tak mi kazano. — Jedź z koksem, chłopcze! — zagaił po młodzieżowemu Bóbr Zadziorny. Chłopiec spojrzał na niego dziwnie i wyrecytował — Morskie Oko to nie góra. Wpadniesz weń i krzykniesz. Hura! — wskoczył na rower i po chwili został po nim już tylko ślad opon, odbity na mokrej ziemi.
? sz, żejna e i w Czy emni to ta
ci órą Cicho ja, kt II c a m resie k for o w scy zyli ej pol w twor o t a ci. y świ yzan t r wojn a p i adań ierze żołn i do z l y b eni Szkol lnych ni, specja ryta B j e i lk no ich a c w Wie u z przer skąd nej powa u k o do zny. ojczy
– 15 –
W Dębowcu odbywają się zawody wędkarskie. Pomóż Żabce Kumie ułożyć hasło, ze złowionych literek.
Dokończ rysunek, łącząc ponumerowane punkty
Poprzestawiaj litery i ułóż nazwę drzewa, zaliczanego do pomników przyrody.
– 16 –
Gmina Dębowiec Leży pomiędzy Cieszynem, Skoczowem a Strumieniem, w malowniczej dolinie rzeki Knajki. Swym obszarem obejmuje siedem sołectw: Dębowiec, Ogrodzoną, Simoradz, Iskrzyczyn, Kostkowice, Gumną i Łączkę. Okoliczne stawy rybne czynią ten teren wyjątkowo atrakcyjnym. Bogatą historię gminy potwierdzają nie tylko zabytkowe budowle, ale także pomniki przyrody.
– 17 –
Z ust Bobra Zadziornego wydobyło się tylko bezgłośne – Co? Jedynie Pan Kormoran wykazał się rozsądkiem i na wyszarpniętej z kieszeni karteczce na prędce zapisał przekazaną im wskazówkę. — Morskie Oko to nie góra. Wpadniesz weń i krzykniesz. Hura! — powtórzył. — Każdy przecież wie, że Morskie Oko to nie góra tylko woda — Żabka Kuma z zadumą wpatrywała się w widoczne na horyzoncie tafle pobliskich stawów. — Gdzie Rzym a gdzie Krym? Gdzie Morskie Oko a gdzie Dębowiec. — Zaraz, zaraz, zaraz... — Bób Zadziorny odzyskał już rezon i z namysłem potarł czoło. — Coś mi się kojarzy... — z podręcznej torby wyciągnął lekko już sfatygowany przewodnik po Dębowcu. Nie szukał długo. — Aha, wiedziałem! Słuchajcie. Charakterystycznym elementem krajobrazu gminy Dębowiec są rozmieszczone w dolinie potoku Knajka stawy hodowlane o oryginalnych nazwach: Morskie Oko, Zamkowy czy Górniok... To mamy nasze Morskie Oko. Należy mi się punkcik, nieprawdaż? — tryumfalnie powiódł wzrokiem po pozostałych.
– 18 –
— No, to teraz pozostaje nam tylko dotrzeć do tego Morskiego Oka. Łatwizna — zawyrokowała pani Kormoran. Była jednak w błędzie. Chociaż rozdzielili się na dwuosobowe grupy i zaczepiali niemal każdego napotkanego na swej drodze, nikt nie umiał im dać jasnej odpowiedzi, który staw nosi wdzięczną nazwę Morskie Oko. Bliscy byli już poddania się, gdy podszedł do nich starszy pan w myśliwskim kapeluszu z piórkiem. — Wieść poszła po okolicy, że szukacie Morskiego Oka – uważnie przyjrzał się czwórce poszukiwaczy. — Owszem — przytaknęła ostrożnie Żabka Kuma. — Pewnie skarbu szukacie — mrugnął okiem, dając do zrozumienia, że może być dopuszczony do tajemnicy. — Nie, tak sobie tylko zwiedzamy — odburknął Bóbr. — Mogę was tam zaprowadzić, pod warunkiem jednak, że dopuścicie mnie do spółki. Przemyślcie to sobie. Tylko ja znam drogę.
– 19 –
Członkowie Klubu Poszukiwaczy porozumieli się wzrokiem. Nie chcieli wyjawić tajemnicy obcemu. Z drugiej jednak strony... Czy mieli wybór? — Ruszajmy — zdecydował w imieniu wszystkich pan Kormoran. Wyruszyli.... Żabka Kuma siedziała na werandzie swojego domku, sącząc powoli koktajl z kiwi, ogórka, jarmużu i limonki. Bardzo dbała o zdrowie. Wyczytała, że zielone koktajle to samo zdrowie, dlatego nie mogła sobie odmówić co najmniej jednego dziennie. Tym bardziej, że zielony był jej ulubionym kolorem. Sączyła napój z błogim zadowoleniem. Kolejnym powodem do radości była notatka w gazecie, wyciągniętej przed chwilą z wielgachnej koperty. Czwórka znanych poszukiwaczy przygód: Żabka Kuma, Bóbr Zadziorny i małżeństwo Kormoranów Czubatych, w towarzystwie miejscowego wędkarza, znalazła przy jednym z dębowickich stawów prawdziwy skarb.
z, że? s e i w Czy i ycersk
r Zakon y ariusz ny Templ wiąza a z ł zosta ie. zolim w Jero nić ni bro Mieli o ych wając y b y z pr w. zymó pielgr że głosi, a d n e Leg ę prawd a n k ta i tam kiwal poszu o? Jakieg . u b r ska temat Na ten ustają je nie c a l u spek . ś dzień po dzi
– 20 –
W niezbyt głęboko zakopanej kutej skrzyni, przez kilka wieków leżał taki skarb, jak dokument z tekstem klątwy rzuconej na Henryka IV Probusa. Najcenniejsze są jednak autentyczne (co jednak muszą potwierdzić specjaliści), pamiątki po działającej w tej okolicy Komandorii Zakonu Templariuszy. Znalezione w skrzyni medalion i sztylet, ozdobione symbolami charakterystycznych krzyży mogą być
ostatecznym dowodem na obecność Templariuszy na tych ziemiach. Eksponaty ze skrzyni trafiły w ręce konserwatorów. — To się nazywa odkrycie — mruknęła Żabka Kuma, odkładając gazetę i pociągając spory łyk koktajlu. — Mam już pomysł na kolejne!
Tekst: Jolanta Reisch-Klose Ilustracje: Zbigniew Poraniewski Wydawca: Agencja Reklamowa PORAN www.poran.com.pl – 22 –
Bajka należy do serii siedmiu, odrębnych bajek promujących gminy należące do LGR „Żabi Kraj”. Bohaterką każdej z nich jest żabka Kuma, która wędrując po gminach: Chybie, Dębowiec, Goczałkowice-Zdrój, Pawłowice, Strumień, Skoczów i Zebrzydowice odwiedza obiekty turystyczne, sportowe i rekreacyjne, uczestniczy w ważnych imprezach związanych z tradycjami rybackimi, a jej przygody powiązane są z historyczno-kulturowymi i przyrodniczymi zasobami danego obszaru, opartymi na dorobku rybackim.
„Operacja współfinansowana przez Unię Europejską ze środków finansowych Europejskiego Funduszu Rybackiego zapewniającą inwestycję w zrównoważone rybołówstwo”