1 minute read
Kłębek myśli
Pozostaję obojętny na paraliżującą truciznę łatwej dopaminy. Nie poruszam się, gdy starannie oplata mnie lepka nić wstydu.
To kolejny kłębek na pajęczynie – wyrzuty na później.
Advertisement
tekst: tedii klatka ilustracje: bartłomiej miechowicz
Czasem mam wrażenie, że moim życiem porusza niewidzialny, czarny kot.
Toczy je niczym kłębek włóczki po wyboistej codzienności współczesnego świata, nie zastanawiając się nadmiernie nad napotkanymi przeszkodami ani celem wędrówki.
W szaleńczym pędzie mijających dni pozostawiam za sobą sznurek mojej obecności, pozahaczany o osoby, miejsca, wydarzenia…
Przeplatane ze sobą wspomnienia łapią mnie w sieć, z której nie potrafię się wydostać.
A po nitce sunie ku mnie czarny, tłusty, włochaty strach.
Zdarzają się dni, gdy skulam się w kłębek pod kocem, przytłoczony przemyśleniami.
Myśli kłębią się nade mną niczym czarne, tłuste, włochate muchy przy lampie, pozostawionej przypadkiem po zmroku.
Każdy problem zdaje się być wtedy niczym węzeł gordyjski, a najprostsze zadania, jak zaparzenie herbaty czy napisanie tekstu, zbijają się w nieprzerywalny ciąg prokrastynacji.
Pozostaję obojętny na paraliżującą truciznę łatwej dopaminy.
Nie poruszam się, gdy starannie oplata mnie lepka nić wstydu.
To kolejny kłębek na pajęczynie – wyrzuty na później.
Ale przecież każdy kłębek ma dwa końce.
Łapię więc kota za kark i zmuszam do kąpieli w rzeczywistości.
Zanurzam się w czarnej, tłustej, kłębiącej się wodzie, szukając wyjścia z sytuacji nie do rozwinięcia.
Jak po nici Ariadny, prowadzę swoje myśli przez labirynt lęków i wątpliwości.
Rozwiązuję sumiennie supełek za supełkiem, prostując nić swojego życia. Pracuję cierpliwie, wciąż jednak pesymistyczne myśli każą mi pytać samego siebie; Czy manipulując kłębkiem, nie przysparzam sobie nowych, niespodziewanych splotów?
Czy nie łatwiej byłoby pozwolić życiu toczyć się swobodnie, nie szukając zaczepienia?
Czy nie łatwiej pozwolić sieci lęków rozpiąć się dumnie niczym żagiel na morskiej bryzie?
Czy nie łatwiej pozostać sparaliżowaną ofiarą, bezmyślnie czekając na pożarcie?
Nie wiem
Kłębek przyspiesza każdego dnia, a ja wciąż nie wiem, gdzie zmierzam. No cóż, przynajmniej się rozwijam.
Do tekstu posłuchaj: Laikike1 — Kręgi