Życia Smak Nr 3

Page 1

POW WOW Los Angeles MyDeal - jak działa system? HOTELE I RESTAURACJE W HISTORYCZNYCH

BIAŁORUŚ CZ.2 W Pińczowie dnieje - Ponidzie

MOTOCYKLOWE PRZYGODY Mój Mokotów


Bogata oferta wełnianych dywanów oraz chodników tradycja najwyższej jakości Wyjątkowe wzornictwo Indywidualne projekty i niestandardowe wymiary Dodatkowo w ofercie dywany ręcznie wiązane z całego świata

DYWILAN S.A. łódź

www.dywilan.pl

TKANA TRAWA KLASY PREMIUM

pierwsza tkana trawa na świecie doskonała na korty tenisowe, pola golfowe i do ogrodów pamięć kształtu i kierunku trawy połączenie wielu typów i odcieni trawy niespotykana trwałość zamocowania źdźbła najwyższa na świecie przepuszczalność wody

DYWILAN S.A. łódź www.dywilan.pl


Z a k l ę t e w k a m i e n i u 240 TYS. MIESZKAŃCÓW, 35 KM2 POWIERZCHNI I PONAD 700 LAT HISTORII

N

Pomnik

ajwiększa i najpiękniejsza dzielnica Warszawy. Skrywa w sobie ogrom opowieści, tajemnic i sekretów. Każdy jej zakątek ma niezapomnianą, nieopisaną historię, a jej niezwykła architektura, w zachowanych bądź odbudowanych po zniszczeniach wojennych fragmentach zachwyca wielu. Mokotów. Nowoczesna i przedwojenna stylistyka tworzy niepowtarzalny klimat tego miejsca. Dziś z kolei widoczne stają się nowoczesne, często bardzo architektonicznie interesujące apartamenty czy biurowce. Zderzenie dwóch, tak bardzo odrębnych od siebie klimatów tworzy ciekawy kontrast. Duża liczba parków, skwerów i placów upiększa to miejsce o niezwykły wiosenno-letni zielony, a złoty jesienią kolor. Pośród tego wszystkiego, nie można zapomnieć o symbolach pamięci jakich na Mokotowie niemało. Pomniki, płyty czy obeliski stawiane ku czci zasłużonych. Spośród kilkudziesięciu takich figur w Warszawie, kilkanaście z nich znajduje się na Mokotowie. Upamiętniają one znane osobistości lub ważne wydarzenia historyczne. W dzisiejszym spacerze po naszej dzielnicy poznamy ich kilka. POMNIK

JANA

Jana Matejki

o kilka miesięcy później. Pomnik został odsłonięty 3 maja 1994 r., a uzupełniony o Stańczyka (najsłynniejszej postaci obrazów malarza) w 1995. P OMN I K

SZE WC ZE N K I

Znajduje się na środku skweru Szewczenki. Przedstawia ukraińskiego poetę i wieszcza narodowego. Został odsłonięty 13 marca 2002 r. z inicjatywy ambasadora Ukrainy Dmytra Pawłyczki. Autorem pomnika jest Anatolij Kuszcz. Szewczenko przedstawiony jest tak jak w okresie kiedy mieszkał w Warszawie.

M ATE JKI

Pomnik położony jest przy ulicy Puławskiej, na pograniczu parku Morskie Oko. Projekt powstał w 1989 r. w pracowni Mariana Koniecznego, początkowo stać miał w Alejach Ujazdowskich, ale z pewnych powodów nie udało się tego zrealizować i jego odsłonięcie zostało przesunięte

TA R A SA

POMNIK

Pomnik

POWSTAŃCÓW

MOKOTOWA

Zwany jest również „Pomnikiem Rozstrzelanych Powstańców“. Znajduje się w parku, przy ulicy Morskie Oko. Upamiętnia wydarzenie z 27 września 1944 r. kiedy to blisko 140 powstańców zostało zamordowanych, gdy omyłkowo wyszli z kanałów w pobliżu komendy żandarmerii przy ulicy Dworkowej.

Rozstrzelanych Powstańców

POMNIK PUŁKU AK BASZTA KOMPANII O-2

Park Dreszera

Znajduje się niedaleko stacji metra Racławicka, przy Alei Niepodległości. Do jego budowy wykorzystano budynek windy metra, który obłożono gresowymi płytkami. Od frontu widnieje napis „Baszta“, krzyż Virtuti Militari oraz tablica: „Aleja Niepodległości Rakowiecka – Park Dreszera, zachodni skraj obrony Mokotowa – podczas Powstania Warszawskiego – na tym terenie. Kompania O – 2 por. „Misiewicza” K. Grzybowskiego Pułku AK Baszta. Poległo 40 żołnierzy kompani. Cześć Ich Pamięci” POMNIK

WALK

POWSTAŃCZ YCH

Kolejny mokotowski pomnik stoi w warszawskiej Królikarni. Jego autorem jest były żołnierz pułku „Baszta“, architekt Eugeniusz Ajewski. Podobno kolumny wykorzystane do jego budowy zostały znalezione w Łazienkach Królewskich i pochodzą z kamienicy stojącej niegdyś przy ulicy Królewskiej 16. Elementem pomnika jest również tablica upamiętniająca walkę żołnierzy pułku AK „Baszta” o Królikarnię i szkołę przy ul. Woronicza. KOPIEC POWSTANIA WARSZAWSKIEGO

Pomnik Tarasa Szewczenki

Na okazałym kopcu ziemnym ustawiono kilkumetrowy symbol, znak Polski Walczącej. Zaprojektowany również przez Eugeniusza Ajewskiego. Po dwóch stronach monumentu umieszczono 2 tablice pamiątkowe. Pierwsza poświęcona jest pamięci żołnierzy AK, powstańców warszawskich i mieszkańców Warszawy pomordowanych i poległych w latach 1939-1944, a druga twórcy monumentu. ZIEMOWIT KANIEWSKI 3


„GOŚCINNE ZABYTKI” 4

Z KRZYSZTOFEM KANIEWSKI CZŁONKIEM I ZAŁOŻYCIELEM GRUPY O NAZWIE „GOŚCINNE ZABYTKI” ROZMAWIAMY O FENOMENIE POLSKICH HOTELI HISTORYCZNYCH. ICH ILOŚCI, JAKOŚCI, DNIU DZISIEJSZYM I PERSPEKTYWACH NA PRZYSZŁOŚĆ. ZARÓWNO DLA ICH WŁAŚCICIELI JAK I SZERZEJ DLA TURYSTYKI W NASZYM I DO NASZEGO KRAJU.

Lech Berezowski: Jest Pan dobrze znany w środowiskach osób i firm, które mają na co dzień kontakt z hotelami historycznymi. Przyjrzałem się temu przed naszą rozmową trochę bliżej i to Pana zainteresowanie takimi tylko hotelami bardziej mi przypomina pasję niż zawód. Krzysztof Kaniewski: Bo tak rzeczywiście jest. Traktuję to przede wszystkim jako pasję, widząc w tych obiektach nie tylko szczególny, ale jedynie statystyczny kolejny hotel ile przede wszystkim cały historyczny, estetyczny i socjologiczny kontekst. To fantastyczne zajęcie, bo też i fantastyczna, jedyna okazja do obcowania z przeszłością i teraźniejszością. Przy czym teraźniejszość bardziej mnie interesuje, bo ona daje sposobność poznania ciekawych ludzi – właścicieli/zarządców tych obiektów. L.B. Skąd u Pana to zainteresowanie? K.K. przyszło w jakiś naturalny sposób. Jeszcze na studiach odwiedzałem dworki, pałacyki, zameczki ... na ogół zdewastowane i oczywiście bolałem nad tą ich dramatyczną sytuacją. I wiedziałem, że praktycznie nic dla nich nie można zrobić. Do końca lat 70-tych nie było bowiem prawa, które zezwalało by osobom fizycznym na zakup takiej nieruchomości, co dopiero mówić o ich zwrocie prawowitym właścicielom. Taka była polityka, wspaniałe nowe miało zetrzeć z powierzchni ziemi dekadencką przeszłość. Co z tego wyszło widać było bardzo wyraźnie na przykładzie tych obiektów. Jednocześnie bardziej czułem niż wiedziałem, ale nie byłem w tym odosobniony, że to się jednak kiedyś musi zmienić. I rzeczywiście koniec dekady lat 70-tych pozwolił osobom prywatnym starać

się o kupno od Skarbu Państwa tego, co jeszcze zostało. Wtedy właśnie kończyłem studia i wraz z żoną (konserwatorem dzieł sztuki) wymyśliliśmy sobie, żeby jakiś dworek kupić. Nie miejsce tu na kilkuletnią historię starań, bo ustawa sobie, a życie sobie, ale w końcu udało się. Kupiliśmy piękny dwór pod Przemyślem i wyprowadziliśmy się z Warszawy. L.B. Jest Pan założycielem Stowarzyszenia Hotele Historyczne w Polsce. K.K. Tak, ale nim do tego doszło przez kilka lat z żoną opisywaliśmy te zabytki w artykułach, przewodnikach, robiliśmy ich wystawy w Polsce i za granicą, słowem zbliżyliśmy się siłą rzeczy do ich właścicieli – prawdziwych herosów i bohaterów, którzy romantyczną pasję łączyli z biznesplanem na hotel czy pensjonat. Dla większości z nich impulsem było zauroczenie miejscem i obiektem, biznesplan był gdzieś dalej (co zresztą do dziś ma swoje różne konsekwencje). I kiedy 4 lata temu w rozmowie z takim znajomym hotelarzem – a był to Jerzy Donimirski - właściciel czterech historycznych hoteli w Krakowie i zamku w Korzkwi temat zszedł na ew. potrzebę integracji tego środowiska, padł pomysł zawiadomienia osób z mojej listy i zaproszenia ich na spotkanie. Tak doszło wkrótce do spotkania w Pałacu Staniszów k. Jeleniej Góry, na które przyjechali wszyscy zaproszeni przeze mnie właściciele dworków, pałacyków, zamków. Nie było już wyjścia – towarzyskie spotkanie stało się początkiem istnienia stowarzyszenia o nazwie Hotele Historyczne w Polsce. Jerzy Donimirski został pierwszym prezesem, ja sekretarzem. I pełnię tę funkcję do dziś. L.B. Co zatem odróżnia stowarzyszenie HHP od grupy „gościnne zabytki”?


K.K. W sensie ideowym nic, w sensie praktycznym sporo. Spróbuję to wytłumaczyć i zacznę od różnicy podstawowej: w Stowarzyszeniu Hotele Historyczne w Polsce jest 28 obiektów najwyższej klasy – przeliczając to na gwiazdki (choć tego typu obiekty nie muszą się kategoryzować) będą to hotele od 3 i pół gwiazdek wzwyż. Samo to określa, ale i bardzo zawęża tę grupę bowiem aż tak dużo obiektów historycznych tej klasy po prostu u nas nie ma. Poza tym, z tytułu członkostwa wynikają przywileje, ale i obowiązki czyli składka na działalność marketingową, w której znaczącym elementem jest kontrybucja polskiego stowarzyszenia na rzecz członkostwa w Historic Hotels of Europe. No i, trochę trywializując: „do tanga trzeba dwojga” co zakłada różne sytuacje, które obiekt z tej grupy eliminują, np. członkostwo w innych sieciach. Natomiast „gościnne zabytki”, poza historycznością obiektów nie mają żadnych ograniczeń gdy idzie o ilość gwiazdek, nie ma też opłat za podstawowy wpis na portalu www.goscinnezabytki.pl. Dla mnie ogromną wartością tego blisko 300 podmiotowego zbioru jest to, że są w nim i wspaniałe pięciogwiazdkowe hotele typu warszawski „Bristol”, sopocki Sofitel Grand czy krakowski „Stary”, jak i urokliwa agroturystyka typu „Pod Zielonym Jajem” czy „W Cieniu Słońca”. Na marginesie dodam, że wszystkie hotele ze stowarzyszenia Hotele Historyczne w Polsce są także w grupie „gościnne zabytki”. I jeszcze jedna uwaga - „gościnne zabytki” nie mają żadnego statusu prawnego, są – można by tak powiedzieć – grupą społecznościową, a ja jestem jedynie jej skromnym koordynatorem. I animatorem pewnych działań promocyjnych, w konsekwencji prosprzedażowych. Są natomiast marką, którą wspólnie budujemy.

co pokazuje licznik, wciąż jednak jest daleka od oczekiwań i możliwości. Podejmuję więc działania idące przede wszystkim w tym kierunku – np. obiekty gościnne trafią wkrótce na najważniejszą oficjalną polską turystyczną platformę internetową Poland Travel z zaznaczeniem naszego logo. Kilka dni temu zawarłem porozumienie z Travel Channel – tu wymieniamy się logo i będziemy realizowali szeroki zakres wzajemnych świadczeń. Podobny charakter ma współpraca z dużym wydawnictwem Edipresse. Ma to wszystko znacząco zwiększyć oglądalność naszej strony. Która jednak nigdy - z małym zastrzeżeniem „nigdy nie mów nigdy” - nie będzie klasyczną stroną prosprzedażową z rezerwacją on-line lub prostszym systemem ręcznym, ale na którą internauci będą wchodzić by się czegoś więcej o obiekcie i atrakcji okolicy dowiedzieć. Wtedy portal informacyjny oczywiście będzie generował sprzedaż, choć nie poprzez mechanizm własnego silnika rezerwacyjnego. L.B. Czegoś jednak nie rozumiem – mówi Pan, że wpis i powyższe Pana działania nic obiekt nie kosztują. W to, znając Pana jestem gotów uwierzyć, ale nie w to, że nie ma Pan z tym kosztów. Choćby sam portal – domena, serwer, praca informatyka – to są przecież konkretne pieniądze. A nie sądzę, żeby miał Pan jakieś oficjalne dofinansowanie, to nie te czasy.

L.B. Jak zatem ta marka jest budowana i co z niej obiekty mają? K.K. Może jeszcze niewiele, ale początki są zawsze trudne. Budowanie marki to proces długi i trudny. Nie można w nim popełnić błędów, bo stoi to w sprzeczności z definicją marki i może ją skutecznie osłabić, a nie wzmocnić. Mamy już jednak kilka instrumentów, które temu budowaniu służą. Po pierwsze portal – dość skromny, ale funkcjonalny z mechanizmem wyszukiwania obiektów wg ich charakteru (pałace, zamki, dwory, obiekty poprzemysłowe...) jak i klucza województw. Mamy magazyn sieciowy ŻYCIA SMAK, który wysyłany jest bezpłatnie do obiektów. Pomyślany on został jako miła lektura przed snem, dlatego zaprosiłem do współpracy z nim znanych polskich dziennikarzy turystycznych. W magazynie są ponadto informacje o naszych gościnnych obiektach i naszej sieci. Nie chcę się specjalnie chwalić, ale żadna dalece bogatsza od naszej sieć hotelowa w Polsce takiego wewnętrznego drukowanego nośnika informacji i integracji nie ma. Jesteśmy jako marka dostrzegani już i zapraszani do udziału w rozmaitych konferencjach, seminariach czy do pewnych projektów dotyczących hoteli. Np. jesteśmy patronem merytorycznym projektu „Złoty Standard”. Solidność informacyjną zawartą w naszych działaniach dostrzegła Polska Organizacja Turystyki udzielając nam zgody na eksponowanie na stronie głównej naszego portalu oficjalnego godła promocyjnego Polski. Bierzemy - na ile nasze finanse na to pozwolą – udział w targach turystycznych zarówno w kraju jak i zagranica. Jeszcze nie w formie wykupionej powierzchni prezentacyjnej czyli stoiska (do tego też dojdziemy), ale w formach obecności pośredniej. Z tegorocznych zagranicznych wymienię moją obecność w marcu na ITB w Berlinie i w kwietniu na POW WOW w Los Angeles. Można by przykłady te mnożyć. Gdybym jednak chciał spiąć jednym zdaniem me starania i plany, to powiedział bym tak. Najważniejsze na dziś jest doprowadzenie do tego, by portal „gościnnych zabytków” miał jak największą oglądalność. Ona się zwiększa,

L.B. Słyszy się zewsząd, że jest ciężko, choć oficjalne dane raczej nie potwierdzają, że mamy poważny kryzys. Ale jak powiedziałem – sygnały z terenu są co najmniej niepokojące. Jak Pan to ocenia mając do dyspozycji spory materiał porównawczy. K.K. Dobrze, że Pan zadał to pytanie, bo odpowiedź na nie zawierać będzie zarówno moją diagnozę stanu na dziś, jak i spojrzenie do przodu, czyli próbę odpowiedzi na pytanie jak z tego kryzysu wyjść. Bo on jednak, na przykładzie funkcjonowania naszych obiektów, jest wyraźnie widoczny. Mamy tu więc do czynienia z pewną sytuacją obiektywną, na którą składają się takie, moim skromnym zdaniem elementy i czynniki. Po pierwsze jest wciąż pewna widoczna psychoza kryzysu, która sprowadza się do postawy obronnej. „Poczekajmy co czas przyniesie, na dziś lepiej nie inwestujmy w wyjazdy do hoteli większych pieniędzy”. To stanowisko firm, które są dla hoteli historycznych, szczególnie tych prowincjonalnych ważnym klientem – chodzi o szkolenia, konferencje, integracje. Dodatkowo sytuację komplikuje fakt zmian w prawie, które opodatkowały uczestników imprez integracyjnych. Część z nich z wyjazdów tych po prostu rezygnuje. Choć wydaje się też, że do sytuacji - czy świadomości, że tak dobrze jak kilka lat temu to już nie będzie – powoli się przyzwyczajamy. Po wtóre pewna nadpodaż obiektów historycznych – gdy zbiega się z mniejszym popytem mamy problem. A tych hoteli wciąż przybywa i będzie przybywać. W trakcie końcowych prac są remonty w kilkunastu pałacach – czy da się je więc wszystkie wypełnić gośćmi? Po trzecie – wciąż słabym punktem w przychodach tych miejsc są wpływy od turystów indywidualnych i nie widać tu znaczącej poprawy. Jeżeli przyjeżdżają, to coraz częściej w ramach tzw. sprzedaży grupowej, która do granic opłacalności obniża zysk hotelu. Ale co robić, gdy np. trzeba pracownikom obiektu wypłacić pensje – tu doraźnie sprzedaż grupowa daje zastrzyk gotówki. Sprzedaż grupowa ma jednak pewien pozytyw - jest to najlepszy i w gruncie rzeczy najtańszy sposób na zareklamowanie hotelu, szczególnie ważny dla obiektów nowo otwieranych. L.B. Co zatem daje powody do nadziei?

K.K. Ma Pan rację. Skoro oddałem gros swojego czas na ten projekt i muszę mieć budżet na jego realizację to gdzieś szukam tych pieniędzy. To szalenie trudne, ale możliwe. Co jakiś czas proponuję naszej grupie konkretne działania promocyjno-marketingowe w formie projektów które rekomenduję, ale decyzja o udziale w projekcie zawsze jest samodzielną decyzją obiektu. O ile się spodoba i uda się zebrać potrzebne do projektu quorum (czytaj fundusze) jest on, na rzecz obiektów w nim partycypujących realizowany. Przykładowo – w tej chwili we współpracy z amerykańską autorką Karen Brown przygotowujemy przewodnik POLAND dla Amerykanów, którzy podróżują po hotelach historycznych w Europie. Przewodnik będzie na razie wpisem elektronicznym na portalu www. karenbrown.com, być może w przyszłości, o ile uda się zebrać większe fundusze zrobimy przewodnik papierowy. Ten akurat projekt spotkał się z niezłym przyjęciem, (choć jak zwykle liczyłem na więcej) około 25 naszych hoteli w zabytkach w nim uczestniczy. Szukanie pieniędzy jest oczywiście niełatwe, wiele moim zdaniem ciekawych projektów z braku funduszy jest nierealizowanych. Ale nie mnie nawet oceniać te propozycje. Moją rolą jest je dobrze przygotować i realizować, jestem w nich jedynie usługodawcą i wykonawcą.

K.K. Wszystko po trosze. Można się liczyć, że przyzwyczaimy się trochę do myśli, że jest nie najlepiej, a żyć i bawić się trzeba. A może rzeczywiście będzie lepiej? Zapewne też znajdzie się jakieś obejście prawa związanego z podatkiem za integracje (Polak potrafi). Nadpodaż obiektów hotelowych w zabytkach może zostać nieco zneutralizowana poprzez zmianę funkcji tych miejsc. Przykro mi ten proces obserwować, ale takie przypadki już są, a zapewne będzie ich więcej – myślę o zamianie hotelu np. na tzw. dom spokojnej starości. W końcu turysta indywidualny – wzrasta jednak zainteresowanie Polaków Polską i jej perełkami, w tym noclegami w zabytkach. Dużo się już o tym mówi, pisze, pokazuje w TV. Ceny w tych obiektach spadły, czyli powoli robią się one konkurencyjne. Tu barierą jest wciąż panujące błędne przekonanie, że hotele historyczne są bardzo drogie. I rzecz najważniejsza, wymuszona trudną sytuacją – obiekty zdają sobie sprawę, że muszą zdecydowanie aktywniej prowadzić marketing i promocję. Że poza dyskusją jest to, by obiekt miał dobrze zrobioną efektowną i funkcjonalną własną stronę www, że poza dyskusją jest by personel był fachowy, znał języki, by aktywnie wychodzić na poszukiwanie klienta zagranicę ... Wiele można by tu punktów wymieniać, które nagle w kryzysie stały się widoczne. I wielu właścicieli czy zarządców ma tego świadomość. I to napawa optymizmem, bo pobudza inicjatywę. A „gościnne zabytki” mogą i chcą być tą pomocną kropelką, która drąży tę sama skałę. L.B. Dziękuję za rozmowę. 5


P J Z F D S

I O T R A K U B I A K P R E Z E S A R Z Ą D U I R M Y Y W I L A N . A .

Zofia Kociołek: Dywilan to firma z wieloletnią tradycją. Jak doszło do tego, że dziś jesteście jednym z największych na rynku produkcji i dystrybucji dywanów graczy? Piotr Jakubiak: Dywilan jest marką, która powstała w latach 70. XX wieku, ale korzenie firmy sięgają tak naprawdę końca XIX wieku, kiedy to Teodor Finster, razem ze swoim bratem, założył manufakturę pluszową, w której produkował tkaniny obiciowe. Później zaczął również produkować dywany. To była fabryka ulokowana w centrum Łodzi i funkcjonowały tam zakłady produkcyjne do lat 90. XX wieku. Zawierucha wojenna, przekształcenia, nacjonalizacja, potem czasy gierkowskie… W czasach gierkowskich stworzono fabrykę na obrzeżach Łodzi, do której przeniesiono wszystkie sprawy związane z dywanami. Wtedy też powstała nazwa Dywilan. W związku z tym, że fabryka specjalizowała się w najwyższej jakości dywanach wełnianych, w dużej mierze produkowanych na eksport, to ta marka kojarzyła się klientom z czymś najwyższej jakości, zakrawającym wręcz o niedostępność. W latach 90. ta państwowa firma nie wytrzymała konkurencji i ogłosiła upadłość. Po dwóch latach nieobecności na rynku, nasza firma kupiła fragment majątku tej starej firmy, ale przede wszystkim kupiła nazwę i markę, prawa do wzorów, a także prawa do tego rynku, na którym Dywilan wcześniej funkcjonował. Od 2000 r., najpierw pod nazwą firmy Jakubiak, a od 2009 r., ponownie jako Dywilan, funkcjonujemy na rynku, przede wszystkim polskim, oferując najwyższej jakości dywany wełniane, które są sprzedawane razem z serwisem, jakiego klienci oczekują. Ten serwis jest naszą wizytówką, ponieważ jesteśmy firmą niedużą, ale bardzo wyspecjalizowaną. Chcemy być jak najbliżej naszego odbiorcy, jak najbliżej klienta. Sądzę, że jesteśmy wręcz najbardziej elastyczną, najbardziej sprofilowaną na klienta firmą w Polsce, zajmującą się dywanami rzecz jasna.

DY W I L A N runa na 1m2, o najwyższej trwałości, najdłużej zachowująca swoją użytkowość i z najlepiej widocznym wzorem. Jakość dywanów z kolekcji „Superior” jest najbliższa tym prawdziwym dywanom wschodnim, które są produkowane ręcznie do dzisiaj w Pakistanie czy Indiach. Z.K. Kolekcja „Superior” to nowy nabytek w waszej ofercie? P.J. Zgadza się – „Superior” to nowa kolekcja w asortymencie Dywilanu, opracowana w ciągu ostatnich kilku miesięcy. To dla nas duży sukces, ponieważ udało się uzyskać zwiększenie gęstości w stosunku do naszych najlepszych poprzednich dywanów o 20%, a także zwiększyć gęstość i rozdzielczość obrazu na dywanie o 150%. Długo nad tym pracowaliśmy, ale efekt rzeczywiście jest nie tylko widoczny, ale również odczuwalny w dotyku. Z.K. Kim są klienci Dywilanu? Do kogo przede wszystkim kierujecie swoją ofertę? P.J. Dywany Dywilanu dystrybuujemy w dwóch podstawowych kanałach. Ten pierwszy kanał, najbardziej rozpoznawalny i widoczny, to klienci detaliczni, czyli pojedyncze sklepy w różnych miastach Polski, sieciówki, specjalistyczne markety dekoracyjne, czyli miejsca, gdzie nasz klient indywidualny może sobie te dywany dokładnie obejrzeć, może wybrać z szerokiego katalogu wyrobów to, co go interesuje i my wówczas wysyłamy do tych punktów zamówiony produkt. Sieci sklepów, z którymi współpracujemy na stałe to m.in. Leroy Merlin, Komfort, Arte. Drugim, równie istotnym dla nas kanałem dystrybucji są bezpośrednie kontakty z inwestorami, którzy wyposażają swoje hotele, restauracje, zamki, pałace, ambasady i inne instytucje, które potrzebują wysokiej jakości produktów, przystosowanych do swoich własnych potrzeb. Z.K. A w jakich znanych miejscach możemy zobaczyć Wasze realizacje?

P.J. Nasze dywany zdobią, między innymi, ambasadę w Paryżu, Muzeum w Pszczynie, Muzeum w Radziejowicach, czy kancelarie Premiera i Prezydenta Rzeczypospolitej. To wszystko są projekty, które były realizowane na potrzeby danego obiektu. Braliśmy pod uwagę nasze istniejące już wzornictwo, ale również robiliśmy specjalny dywan wpisujący się w zamysł architekta wnętrza, do którego ten produkt był przeznaczony. Tym, co wyróżnia nas na tle konkurencji i na tle istniejących już produktów na rynku, to dostosowywanie się nie tylko wzorami, ale również rozmiarami. Największy zainstalowany, wyprodukowany przez nas dywan, ma wymiary 7 x 28 m i znajduje się w kancelarii Premiera Rzeczypospolitej. Zastąpił wysłużony już dywan wyprodukowany przez Kowary jakieś 60 lat wcześniej. Przy współpracy z właścicielami czy inwestorami w tak szczególnych miejscach stawiamy nacisk na to, by dostarczyć klientowi produkt, który spełni wszystkie jego oczekiwania, a nie na to, by dostarczyć coś, co jest w naszej standardowej ofercie. Z.K. W jakiej technologii są produkowane wasze dywany? P.J. Podstawową grupę asortymentową produkujemy u nas za pomocą technologii „face to face”. To technologia opracowana w sumie ponad 100 lat temu w Wielkiej Brytanii. Na przestrzeni lat była ona oczywiście wielokrotnie modernizowana i ulepszana. Obecnie pracujemy na najnowocześniejszym sprzęcie do produkcji dywanów dostępnym na rynku, który został wyprodukowany w 2008 r. Powstają u nas dywany tkane gęsto na maszynach o szerokości 4 m i one, w sposób najbardziej możliwy jak się da, imitują dywany ręcznie robione. Nie jest to oczywiście nigdy dywan idealnie tak wyprodukowany jak dywan ręcznie robiony. Wzorcem dla nas są klasyczne dywany perskie. Sądzę, że ciekawą informacją dla naszych klientów może być to, że jesteśmy również jedynym

Z.K. Jakie dywany znajdziemy w ofercie Dywilanu? Czy są one podzielone pod kątem klienta czy bardziej pod kątem przeznaczenia, wzoru? P.J. Dywilan od wielu lat specjalizował się w tej grupie dywanów maszynowych, które były robione z najwyższej jakości surowców. My również położyliśmy nacisk na najwyższą jakość produktów. To są dywany wełniane, a w związku z tym, że są one kupowane na wiele lat, to klienci najczęściej wybierają te we wzorach tradycyjnych. Dlatego 90% naszej oferty to dywany klasyczne, pasujące do bardzo wielu wnętrz, mające ponadczasowy charakter. Produkowane przez nas dywany wełniane są w kilku grupach asortymentowych. Jest oczywiście grupa najbardziej przystępna cenowo, czyli dywany przeciętnej wielkości, kosztujące w sklepie około 1200 – 1300 zł. Są też oczywiście dywany produkowane w najwyższej jakości „Superior” – to grupa produktów dochodzących do miliona punktów 6

Przydomowy ogród w Holandii

Pałac w Tarcach


Z.K. Do kogo kierujecie swoją ofertę tkanej, sztucznej trawy? P.J. Tu, podobnie jak w dywanach, znowu są dwa segmenty odbiorców. Klientami są przede wszystkim wszyscy ci, którzy inwestują w powierzchnie sportowe i rekreacyjne, czyli boiska piłkarskie, koszykarskie. Do nich kierujemy trawę, która ma specyficzne parametry do zastosowań sportowych. Drugim segmentem, który się dynamicznie rozwija, są trawy o zastosowaniu specjalistycznym i dekoracyjnym. Są one chętnie stosowane w przydomowych i hotelowych ogrodach, gdzie trudno jest utrzymać trawę naturalną, tak, by zawsze wyglądała ona estetycznie i rzeczywiście była chlubą właściciela obiektu. Naturalna trawa, jak wiemy, wymaga specjalnej pielęgnacji – koszenia, podlewania, a i tak często warunki atmosferyczne krzyżują plany ogrodników. Tę trawę, o ile ma ona odpowiednie parametry, można z powodzeniem stosować na coraz popularniejszych kortach tenisowych czy polach golfowych. Podłoże trawowe jest wówczas bardzo wytrzymałe, a dodatkowo nasza trawa jest jedyną trawą na świecie, która ma taką elastyczność pozwalającą na jej układanie na nierównościach, a jednocześnie nie narusza konstrukcji samego produktu. Jest to możliwe, ponieważ siła zamocowania pęczka w trawie tkanej jest nieporównywalnie wyższa niż w tych trawach tradycyjnie produkowanych. U nas pęczki są związane – tak jak w dywanie, a nie po prostu wciśnięte. Z.K. I ta trawa rzeczywiście wygląda jak zbliżona do naturalnej? P.J. My mamy w ofercie kilka rodzajów traw. Im bardziej trawa ma specyficzne zastosowanie i parametry techniczne, tym bardziej wyglądem odbiega od trawy naturalnej. W większości

Z.K. Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę wielu sukcesów.

l e n i w e …

P.J. Od trzech lat rozwijamy drugą „odnogę” produktową w naszym asortymencie. To jest sztuczna trawa do specyficznych zastosowań sportowych i dekoracyjnych. Kilka lat temu powstała technologia produkcji tkanej, sztucznej trawy, pokrewna z technologią produkcji dywanów. Podjęliśmy współpracę z producentem maszyny z Belgii i Instytutem Badawczym Uniwersytetu w Gandawie i dzięki temu jesteśmy pierwszą na świecie firmą, która ten cały proces u siebie wdrożyła. Oferujemy trawę w takiej jakości, jakiej jeszcze dzisiaj nikt na świecie nie potrafi zrobić. To produkt, który ma cały szereg cech niespotykanych w tradycyjnej sztucznej trawie, która jest produkowana w technologii opracowanej prawie 50 lat temu. Dzięki wsparciu Funduszy Unijnych doprowadziliśmy do szeregu realizacji, które jakościowo są ewenementem na skalę światową.

P.J. Najbardziej znane realizacje, które mogą kojarzyć Czytelnicy „Życia Smaku” to boiska z programu „Orlik”. Bardzo charakterystycznymi realizacjami w ciągu ostatnich kilku miesięcy są boiska przygotowywane do Euro 2012, na czele ze Stadionami Narodowymi w Warszawie, Wrocławiu i Gdańsku. Na tych stadionach, cały obszar wokół głównej płyty boiska, czyli teren między boiskiem, a trybunami, został wyłożony trawą Dywilanu.

P o n i d z i e

Z.K. Niespodzianką dla naszych czytelników może być fakt, że Dywilan zajmuje się także pokrywaniem powierzchni „zewnętrznych”. Jesteście przecież producentem pierwszej na świecie tkanej, sztucznej trawy…

Z.K. Jakie realizacje z zakresu trawy macie już na swoim koncie? Kto je zamawia?

s e n n e ,

P.J. „Dywilan Design” to jest bardzo specyficzna grupa naszych produktów, a ofertę kierujemy do klientów, którzy mają bardzo zindywidualizowane gusta i potrzeby. To dywany ręcznie robione w specjalnej technologii, która pozwala na zrobienie dowolnego wzoru nowoczesnego, zaprojektowanego według naszych sugestii lub własnych pomysłów klienta, w oparciu o paletę dostępnych 40 kolorów, w dowolnym rozmiarze. Tego typu dywany cieszą się zainteresowaniem nie tylko klientów indywidualnych, ale również inwestorów czy właścicieli nowoczesnych hoteli i są zamawiane do foyer jako „powitalne” z logo hotelu.

w i o -

Z.K. W swojej ofercie, poza dywanami klasycznymi, macie także produkty brandowane logotypem „Dywilan Design”. Co jest w nich wyjątkowego?

jednak przypadków, produkty trawowe, które mamy, na pierwszy rzut oka przypominają tradycyjną murawę. Mamy również w ofercie grupę produktową pod nazwą „Natural”, gdzie trawa jest bardzo zbliżona do trawy naturalnej: kilka odcieni zieleni, różne kształty źdźbła w jednym produkcie i oprócz tego jest jeszcze warstwa w tym produkcie, która składa się z włókien koloru beżowego, co imituje efekt trawy nieco „zużytej”. Patrząc zatem na trawę „Natural” widzimy w sumie 3 warstwy w odcieniach trawy starej, dojrzałej i zupełnie świeżej.

P o n i d z i e

w Polsce dystrybutorem całej bardzo szerokiej gamy produktów ręcznie wiązanych, marki Wissenbach.

D

wumetrowe kryształy gipsu, krzak Mojżesza, najpiękniejsze polskie konie arabskie ze stadniny w Michałowie, stojące wśród pól kamienne świątki i paralotnie nad pińczowską górą Świętej Anny, a pośród tej idyllicznej krainy spokojnie meandruje Nida. W

PIŃCZOWIE

DNIEJE

Ze szczytu wzgórza spod renesansowej kaplicy świętej Anny rozciąga się panorama Pińczowa z wieżami kościołów i płynąca pośród zielonych łąk rzeka. Na stoku sąsiedniej Góry Zamkowej rosną nietypowe raczej dla naszego klimatu winnice. Pińczów był niegdyś rodową siedzibą możnego rodu Oleśnickich, był tu potężny zamek i zakon paulinów. W połowie XVI wieku Mikołaj Oleśnicki wypędził księży i mnichów katolickich zapraszając na ich miejsce duchownych protestanckich. W Pińczowie powstało słynne gimnazjum oraz drukarnia, gdzie po raz pierwszy wydrukowano po polsku Biblię, a miasto zaczęto nazywać Sarmackimi Atenami. Bywał tu Mikołaj Rej z Nagłowic, tu pobierał nauki Hugon Kołłątaj a w pobliskim Skrzypiowie gospodarzył pamiętnikarz Jan Chryzostom Pasek. W okolicy eksploatowano złoża jasnożółtego wapienia zwanego pińczakiem. Niezwykły ten kamień w momencie wydobycia jest tak miękki, że bez problemu można go kroić nożem, ale po wyschnięciu twardnieje “na kamień”. W połowie XVI wieku królewski architekt Santi Gucci urządził tu słynny warsztat, który masowo dostarczał gotowe kamienne elementy architektoniczne i rzeźby do dziś zdobiące m.in. krakowski Wawel, Kazimierz i Zamość. Niedawno w eksploatowanym do dziś kamieniołomie znaleziono szkielet wieloryba sprzed 40 milionów lat. Dziś w miasteczku warto obejrzeć kościół parafialny i stojący obok dawny klasztor Paulinów zwany Belwederem w którym mieści się dziś ciekawe Muzeum Regionalne z działem poświęconym kamiennej rzeźbie w podziemiach. Przed nim stoi pomnik Adolfa Dygasińskiego, który chodził tu do szkoły a miasto opisał w utworze „Żywot Beldonka”. W pobliżu zachowana kamienna synagoga oraz klasztor Reformatów z cudownym obrazem matki Bożej Mirowskiej koronowanym koronami papieskimi. Warto obejrzeć jeszcze renesansowy Dom na Mirowie, gdzie według tradycji była drukarnia ariańska oraz kolekcję starej rzeźby nagrobkowej (Lapidarium) na miejscowym cmentarzu. Zwolennicy latania wybrać się mogą na wycieczkę motolotnią nad Ponidziem, jako że Aeroklub Pińczowski specjalizuje się w lotach na ultralekkich statkach powietrznych zaś miłośnicy koni mogą odwiedzić stadninę arabów w pobliskim Michałowie, gdzie na nadnidziańskich łąkach pasą się stada pięknych koni arabskich. Można też przejechać się bryczką zaprzęgniętą w niewielkie nakrapiane koniki zwane tarantami. K AJAKIEM

LUB

ROWEREM

Ponidzie to świetny teren na wycieczki rowerowe. Niewielkie odległości i mały ruch na drogach i mnóstwo ciekawych obiektów do zwiedzania. Wycieczkę można rozpocząć od Jędrzejowa dokąd można dojechać koleją. W mieście jest niezwykle ciekawe Muzeum im. Przypkowskich z unikalną, jedną z największych na świecie kolekcją zegarów słonecznych oraz opactwo cystersów sprowadzonych tu już w XII stuleciu, gdzie spędził ostatnie lata swojego życia i został pochowany autor Kroniki Polski, błogosławiony Wincenty Kadłubek. Do jego grobu często przyjeżdżał biskup krakowski Karol Wojtyła. Z Jędrzejowa możemy wybrać się do Pińczowa ciuchcią Express Ponidzie, czyli wąskotorową kolejką turystyczną. Niegdyś przecinała ona całe Ponidzie łącząc Jędrzejów z Wiślicą. Innym sposobem zwiedzania Ponidzia jest spływ Nidą. Nie przysparza on większych problemów i mogą się nań wybrać nawet kajakowi nowicjusze. Najlepiej rozpocząć spływ w Brzegach, przy moście na trasie E 77. Po trasie zwiedzamy fortalicję rycerską w Sobkowie, gdzie odbywają się pokazy walk rycerskich i można posilić się w karczmie „Pod zakutym łbem” oraz okazałe ruiny zamku w Mokrsku. W Korytnicy możemy znaleźć na polach skorupki ślimaków żyjących w ciepłym morzu plioceńskim jakie rozciągało się tu w Trzeciorzędzie, w Kliszowie poszukać skarbu, ukrytego ponoć przez króla Saksonii i Polski Augusta II Mocnego po przegranej bitwie na kliszowskich polach w 1702 roku, (wtedy to miała miejsce ostatnia szarża naszej husarii, która załamała się w ogniu szwedzkiej piechoty) i odwiedzić rezerwat przyrody Skowronno. Unikalna przyroda Ponidzia chroniona jest w trzech parkach krajobrazowych, szanieckim, nadnidziańskim i kozubowskim. 7


Ponidziu. Po drugiej stronie rzeki w Zagości stoi kościół pod wezwaniem Jana Chrzciciela. Fundowany był przez księcia Henryka Sandomierskiego w 1166 roku dla Joannitów i w dwa stulecia potem przebudowany w stylu gotyckim. Warto zwrócić uwagę na fragment fryzu z rzeźbami syren w północnej części prezbiterium, zachowany z romańskiego kościoła. Na Ponidziu znaleźć można wiele osobliwości przyrodniczych, zachowało się tu najwięcej w Polsce reliktów roślinności stepowej. Nie znajdziemy tu raczej „suchego przestworu oceanów” tylko kilkuhektaroW okolicy eksploatowano złoża jasnożółtego we, otoczone polami łąki. wapienia zwanego pińczakiem. Wiosną rośnie na nich mnóstwo żółtych kwiatów miłka. Latem falują łany trawy KAMIENNE RZEŹBY I STEPY GIPSOWE ostnicy włosowatej, ostrołódki kosmatej i dzikich gatunków lnu, przeplatane kwiatami dzwonków syberyjskich, mikoJedziemy wzdłuż Nidy przez las, a następnie malownicze łajków i dziewięćsiłów. W rezerwacie Grabowiec możwzgórza. Koło wsi Młodzawy na polach pojawiają się na spotkać dyptam jesionolistny, nazywany Gorejącym pomalowane na biało kamienne rzeźby. Są one charakteKrzakiem Mojżesza, który w upalne dni wydziela tyle rystyczne dla całego Ponidzia i przedstawiają najczęściej olejków eterycznych, że może się samorzutnie zapalić, ukrzyżowanego Chrystusa, Jana Nepomucena, świętego ale w naszym klimacie prawie się to nie zdarza. Wśród Floriana lub Matkę Bożą w niebieskim płaszczu. stepowej roślinności żyje wiele interesujących owadów Dojeżdżamy do Chrobrza. Nazwa kojarzy się z Chrobrym w tym motyle, wielkie żuki jelonki rogacze i .... cykady. i słusznie, bo jak mówi legenda król ten wracając z wypraNie można pominąć Skorocic, jednego z najciekawszych wy kijowskiej zbudował tu zamek i kościół. Po zamku nie ma rezerwatów Ponidzia. W głębokiej dolinie porośniętej już śladu, jest natomiast zbudowany na skraju nadnidziańgąszczem roślin i ziół sięgających do ramion niewielki poskiej skarpy klasycystyczny Pałac Wielkopolskich, który był tok przepływa przez system jaskiń wypłukanych w skałach własnością margrabiego Aleksandra Wielkopolskiego, zaś gipsowych. Na pobliskim wzgórzu zwanym Karabosy gotycko-renesansowy kościół ze wspaniałym gotycki renemamy kolejne przykłady krasu gipsowego. Przez zawalosansowym nagrobkiem Stanisława Tarnowskiego, wojewone fragmenty stropu widać podziemne jeziorka. Trzy kilody sandomierskiego jest dziś jednym z najciekawszych na metry dalej w Chotelku Zielonym na wzgórzu stoi niewielki,

www.zlotystandard.info 36 28

68

46

50

66

43

44

25

73 35

02

24 06

21

biuro@zlotystandard.info, tel. 32 763 27 72, 883 357 209

Usługa jest w 100% finansowana ze środków Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka

30

18

08

56

75 32 78 09 77 74

76 38

62

03 01

Kontakt bezpośredni:

Certyfikacja i promocja dla Twojej firmy 07

48

Wody mineralne - solanki z domieszką siarki znane były na tym terenie co najmniej od XIII wieku, kiedy był on własnością sióstr norbertanek. Na początku XIX stulecia po przebadaniu okazało się, że występujące tu solanki mają silne właściwości lecznicze. W Busku uzdrowisko istnieje od 1828 roku. Według projektu Henryka Marconiego w parku zdrojowym wzniesiono późnoklasycystyczny zakład kąpielowy z charakterystyczną kolumnadą i oranżerię. Dziś jest to jedno z najpopularniejszych uzdrowisk leczących choroby narządów ruchu, układu krążenia, neurologiczne, skórne i kobiece przy pomocy bogatych w aktywne minerały wód siarczkowych, solanki jodowo-bromkowej i borowiny. W pijalni wód można spróbować miejscowej wody leczniczej o zapachu zgniłych jaj od zawartego w niej siarkowodoru. O potencjalnej szkodliwości kuracji na własną rękę ostrzega tablica nakazująca picie wody leczniczej ściśle według wskazań lekarza. W sezonie letnim w Busku Zdroju odbywają się koncerty i festiwale. W sanatorium „Włókniarz” otwarto ostatnio Świętokrzyskie Centrum Krioterapii, gdzie można poddać się zabiegom w komorze kriogenicznej gdzie panuje temperatura minus 120 stopni Celsjusza. Po tym stresującym zabiegu można zrelaksować się w wypełnionej morskim aerozolem solnej grocie. Przez Szczaworyż z ładnym kościołem dojeżdżamy do Stopnicy, gdzie na wzgórzu w centrum miasteczka stoi gotycki kościół św. Piotra i Pawła z tzw. serii baryczkowskiej. Ksiądz Baryczka napominał króla Kazimierza zwanego później Wielkim, który miał wyjątkowy pociąg do płci pięknej i notorycznie grzeszył przeciwko szóstemu przykazaniu. Król kazał utopić namolnego kanonika w Wiśle za co zagrożono mu ekskomuniką. Król ukorzył się i dla ekspiacji wybudował pięć dwunawowych kościołów, z których jednym jest świątynia stopnicka. Ze Stopnicy niedaleko już do Solca Zdroju. Jest to właściwie cicha wioska z parkiem zdrojowym i klasycystycznym

www.zlotystandard.info

16 39

23 69 70 20

BUSKA

Informacje, pytania, zapisy:

10

64

53

WO DY

15

54

12

S I A R KOW E

Dołącz do najbardziej gościnnych hoteli!

11 14 59 58 57

41

kryty gontem drewniany kościółek św. Stanisława z 1527 roku. W surowym wnętrzu z resztkami malowideł czas jakby się zatrzymał. Aż trudno uwierzyć, że ta świątynka pamięta czasy potopu szwedzkiego.

51

26

17

55 05 34

60 67 42 22 37 52 71 29 31

49 33 04 27 47 45 40

65

63

61 19 13 72

Obiekty hotelowe dotychczas wyróżnione certyfikacją i godłem Złoty Standard: 01. Art Hotel, Wrocław 02. Businessman Institute, Warszawa 03. Centrum Dikul Hotel, Wrocław 04. Centrum Hotelowo-Konferencyjne Witek, Kraków 05. Centuria Wellness & SPA, Ogrodzieniec 06. Dom Pracy Twórczej i Rozwoju, Trzcin 07. Dwór Chotynia, Sobolew 08. Dwór Dwikozy, Dwikozy 09. Dwór Elizy, Długopole Zdrój 10. Dwór Kaliszki, Kaliszki 11. Dwór Sześć Dębów, Wierzchucino 12. Gościniec pod Zielonym Jajem, Lwówek Śląski 13. Hotel 4 Pory Roku, Krynica-Zdrój

8

14. Hotel 77, Chałupy 15. Hotel Amax, Mikołajki 16. Hotel Andersia, Poznań 17. Hotel Arsenal Palace, Chorzów 18. Hotel Arte, Brzeg 19. Hotel ArtNikifor, Krynica-Zdrój 20. Hotel Artus, Karpacz 21. Hotel Azyl, Kąty Wrocławskie 22. Hotel Badura, Wadowice 23. Hotel Biały Kamień, Świeradów Zdrój 24. Hotel Boss, Warszawa 25. Hotel Centrum, Kwidzyn 26. Hotel Court, Kędzierzyn Koźle

27. Hotel Delta, Kraków 28. Hotel Dolina Charlotty, Słupsk 29. Hotel Elbrus, Szczyrk 30. Hotel Europa, Starachowice 31. Hotel Fero-Lux, Korbielów 32. Hotel Fryderyk, Duszniki Zdrój 33. Hotel Galaxy, Kraków 34. Hotel Iskierka, Mielec 35. Hotel Jaworowy Dwór, Trębki Nowe 36. Hotel Kormoran, Rowy 37. Hotel Kotarz, Brenna 38. Hotel Król Kazimierz, Kazimierz Dolny 39. Hotel Księcia Józefa, Poznań

40. Hotel Logos, Kraków 41. Hotel Łeba, Łeba 42. Hotel Łysoń, Inwałd 43. Hotel Masovia, Giżycko 44. Hotel Masuria, Łukta 45. Hotel Millenium, Bochnia 46. Hotel Młyn, Elbląg 47. Hotel Novum, Niepołomice 48. Hotel Piast-Roman, Świdnica 49. Hotel Planeta, Brzesko 50. Hotel Pod Orłem, Kartuzy 51. Hotel Podkowa, Siewierz 52. Hotel Resort & Vine SPA META, Szczyrk

53. Hotel Sękowski, Legnica 54. Hotel Słoneczny Młyn, Bydgoszcz 55. Hotel Szafran, Czeladź 56. Hotel Tęczowy Młyn, Kielce 57. Hotel Villa Baltica, Sopot 58. Hotel Villa Sedan, Sopot 59. Hotel Wieniawa, Rekowo Górne 60. Hotel Zamkowy, Pszczyna 61. Krynicka Koliba, Krynica-Zdrój 62. Manor House, Chlewiska 63. Modrzewie Park Hotel, Szczawnica 64. Olandia, Prusim 65. Ośrodek Usług Hotelarskich Redyk, Ząb

66. Pałac Galiny, Galiny 67. Pałac Kotulińskich, Czechowice-Dziedzice 68. Pałac Monbijou, Poganice 69. Pałac Staniszów, Jelenia Góra 70. Pałac Wojanów, Jelenia Góra 71. Parkhotel Vienna, Bielsko-Biała 72. Pensjonat Pod Samowarem, Tylicz 73. Restauracja Carska, Białowieża 74. Rezydencja Terra Sudeta, Międzylesie 75. Szara Willa, Opole 76. Villa Bohema, Kazimierz Dolny 77. Villa Elise Pension, Stronie Śląskie 78. Willa Stary Zdrój, Polanica Zdrój


budynkiem Łazienek. Wody siarczkowe są ponoć równe skuteczne jak w Busku. W Chotlu Czerwonym niedaleko Wiślicy na gipsowym wzgórzu, (w skarpie odsłaniają się największe ponoć kryształy gipsu na świecie) stoi smukły gotycki kościół św. Bartłomieja fundowany przez Jana Długosza, wnętrze przykryte sklepieniem sieciowym z herbami w zwornikach. KSIĄŻĘ POGAŃSKI, MISA CHRZCIELNA I KO Ś C I O ŁY KO R C Z Y N A Wśród rozlewisk Nidy w grodzisku na gipsowym wzgórzu rezydował niegdyś „pogański książę silny wielce”. Znaleziona tu misa chrzcielna z IX wieku świadczy, że Wiślanie przyjęli chrzest jeszcze przed Mieszkiem. Podczas wykopalisk znaleziono tu fundamenty palatium książęcego i dwóch kościołów romańskich w kształcie

rotundy ze słynną płytą wiślicką z sylwetkami trzech modlących się orantów. Stojąca dziś obok gotycka kolegiata wzniesiona została przez Kazimierza Wielkiego. W prezbiterium zachowały się spore fragmenty fresków rusko-bizantyjskich fundacji króla Władysława Jagiełły, zaś w ołtarzu stoi romańska figura Matki Bożej Łokietkowej z charakterystycznym, drwiącym uśmiechem. Tu w 1347 r. ogłoszono Statuty Wiślickie, pierwszy polski kodeks praw. Stąd już tylko kilkanaście kilometrów do leżącego nad Nidą w pobliżu jej ujścia do Wisły Nowego Korczyna. Niegdyś odbywały się tu zjazdy rycerstwa małopolskiego, odwiedzali je królowie. Dziś w sennym miasteczku zobaczyć można gotycki kościół klasztorny franciszkanów oraz zabytkowy kościół parafialny Świętej Trójcy z piękną barokowa fasadą. Warto też wybrać się do źródełka błogosławionej Kingi, którego woda ma ponoć właściwości lecznicze.

Z Nowego Korczyna można wybrać się przez Czarkowy gdzie legioniści Piłsudskiego toczyli zażarte walki z Rosjanami w czasie I wojny światowej (jest tu cmentarz wojenny i pomnik projektu Konstantego Laszczki). Stąd niedaleko już do leżącej na uboczu ad turystycznych szlaków miejscowości Bejsce nad rzeczką Nidzicą, gdzie do gotyckiego kościoła św. Mikołaja dobudowana została kaplica Firlejów. Z zewnątrz wygląda skromnie, ale wnętrze zapiera dech. Wykonany w kamieniu nagrobek ozdobiony motywami roślinnymi, gryfami i uskrzydlonymi smokami jest wybitnym przykładem manieryzmu (przejście od renesansu do baroku). W pobliżu, otoczony parkiem stoi klasycystyczny pałac Marcina Badeniego przypominający warszawski Belweder. Na koniec warto dotrzeć do gigantycznego grodziska w Stradowie, jednego z największych w naszym kraju, z którego wałów rozciąga się rozległa panorama południowego Ponidzia. GRZEGORZ MICUŁA

2

cz.

BIAŁORUŚ: TAKA BLISKA, TAK MAŁO ZNANA Ś L ADA MI

ADA M A

MIC KI E W IC Z A

W poprzedniej części wspomniałem o Nowogródku, z metryką od 1044 roku, pierwszej stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. Chyba najbardziej malowniczo położonym mieście Białorusi, w którym dzieciństwo spędził Adam Mickiewicz i znajduje się jego muzeum oraz usypany w latach 1924 – 1932 Kopiec Mickiewicza z pomnikiem poety w pobliżu. A także kościół farny z obrazem Matki Bożej, który obok MB Ostrobramskiej, znalazł się w Inwokacji do „Pana Tadeusza”. W świątyni tej nie tylko ślubu udzielono Jagielle i Soni, ale także, w 1799 roku, ochrzczono naszego poetę. A to przecież nie wszystko, co warto w tym mieście zobaczyć. Przynajmniej także ruiny niegdyś jednego z najpotężniejszych zamków na terenie obecnej Białorusi, XVI – wieczną cerkiew św. św. Borysa i Gleba, XVII – wieczny kościół Michała Archanioła, XVIII – wieczną cerkiew św. Mikołaja oraz zespół domów z XVIII – XIX w. w rynku. Z Nowogródka jest tylko około 40 km do Zaosia – miejsca urodzin Adama Mickiewicza. A jadąc tam mija się rozsławione w jego poezji jezioro Świteź. Oryginalny dworek rodzinny nie zachował się. Ale na 200 rocznicę jego urodzin, w 1998 roku, zbudowano jego replikę na podstawie badań archeologicznych, rysunków z natury Napoleona Ordy ( 1807 – 1883 ) i Edwarda Pawłowicza ( 1825 – 1909 ) oraz opisów ludzi współczesnych poecie. Tworząc w nim Muzeum – Folwark Mickiewiczów w Zaosiu. Na terenie obwodu grodzieńskiego znajduje się również, wpisany na Listę Dziedzictwa UNESCO, romańsko – gotycki Zamek w Mirze. Najdalej na

wschód położona tego typy budowla w Europie, niegdyś siedziba książęca Radziwiłłów, Wittgensteinów i Światopołk – Mirskich. Pamiętam go jeszcze gdy w połowie lat 60-tych był nieźle zachowaną ruiną. Później zwiedzałem, bo jest bardo ciekawy, w dwukrotnie w trakcie odbudowy. Jego kompleksowa rewaloryzacja, z przeznaczeniem na cele muzealne, ale również konferencyjno- hotelowe i gastronomiczne, zakończyła się w 2010 roku. W obwodzie grodzieńskim jest jeszcze wiele innych ciekawych i wartych poznania zabytków, bądź ich ruin. Gotycko – bizantyjska cerkiew obronna w Synkowiczach. Podobna gotycko – renesansowa zwana Murowanką w rejonie Szczuczyna. Restaurowany zamek w Lubczy. Ruiny zamków w Golszanach i Krewie. A także inne miejscowości o nazwach bliskich Polakom, m.in. Oszmiana, Smorgoń, Słonim, Szczuczyn czy Wołkowysk. BERESTIE – BRZEŚĆ LITEWSKI – BREST Główną bramą wjazdową z zachodu na Białoruś jest Brześć. Drewniany gród Berestie u ujścia Muchawca do Bugu wznieśli słowiańscy Deregowicze już w X wieku, a pierwsza pisana wzmianka o nim pochodzi z 1019 roku. Miasto ma ciekawą historię, miało też zabytki. M.in. w 1409 roku odbyła się w nim tajna narada króla Władysława Jagiełły, W. Ks. Litewskiego Witolda i chana krymskiego Dżealedina, na której opracowano plan wojny z krzyżakami. Jego szczytowym momentem było zwycięstwo pod Grunwaldem. W czasach nam bliższych car Mikołaj I rozwścieczony wybuchem Powstania Listopadowego w Polsce

rozkazał Brześć zburzyć i na jego miejscu zbudować potężną Twierdzę Brzeską. Miasto w latach 40-tych XIX w. przesunięto, ściślej zbudowano od nowa, o 3 km na wschód. Twierdza dwukrotnie przeszła do historii w latach II wojny światowej. We wrześniu 1939 r. dzięki bohaterskiej jej obronie blokującej skutecznie na pewien czas posuwanie się hitlerowskich oddziałów pancernych. Dopiero od niedawna o tej obronie wspominają miejscowi przewodnicy. I w czerwcu 1941 r. przez garnizon Armii Czerwonej podczas napaści III Rzeszy na ZSRR. Dziś jest Twierdzą – Bohaterem, z zachowanymi ruinami fortecznych budowli, wyremontowanymi niedawno dwiema cerkwiami oraz monumentalną brama wejściową i rzeźbami obrońców. W specjalnym pawilonie można też oglądać odkopane przez archeologów pozostałości drewnianego, średniowiecznego Berestia. Poza tym we współczesnym Brześciu, rozciągającym się wzdłuż na 15 km, niewiele jest ciekawego do obejrzenia. Trzy cerkwie i kościół z II połowy XIX w., zachowany niewielki fragment starego centrum, pomnik – popiersie Adama Mickiewicza i niedokończony jeszcze pomnik tysiąclecia miasta, które obchodzone będzie w 2019 roku. Uwagę Polaków przyciąga, nadal reprezentacyjna ulica śródmieścia, przed wojną Unii Lubelskiej, na której 22 września 1939 roku przed gmachami Urzędu Wojewódzkiego (obecnie administracji obwodu) i Banku Polskiego (obecnie Banku Narodowego Białorusi) odbyła się haniebna,wspólna „defilada zwycięstwa nad Polską” oddziałów hitlerowskich i sowieckich. W mieście tym byłem kilkakrotnie, najbardziej utkwiło mi w pamięci 9


usuwanie 22 października 1961 roku sprzed dworca kolejowego pomnika Stalina, czego byłem przypadkowym świadkiem czekając na pociąg do Moskwy. KOŚCIUSZKO, ŚW. ANDRZEJ BOBOLA, RYSZARD KAPUŚCIŃSKI Głównym magnesem przyciągającym w te strony turystów jest, oczywiście, Puszcza Białowieska z nowym, ciekawym muzeum we wsi Kamieniuki oraz prezydenckim pałacykiem myśliwskim Wiskuli. W którym prezydenci: Białorusi – Stanisław Szuszkiewicz, Rosji – Borys Jelcyn i Ukrainy Leonid Krawczuk po zakrapianej libacji w „bani” – łaźni… rozwiązali Związek Radziecki. Na skraju puszczy cennym zabytkiem jest obronno – mieszkalna Biała Wieża zbudowana z cegły w XIII wieku w miasteczku Kamieniec, która nigdy nie była biała. Jest natomiast pierwszym i najstarszym zabytkiem gotyckim na ziemiach białoruskich – obecnie oddziałem muzeum krajoznawczego. W jej pobliżu stoi pomnik założyciela miasta, księcia Włodzimierza Wasilkowicza z żubrem. Natomiast w odległości kilkudziesięciu kilometrów na północny wschód od Brześcia są ruiny (zachowały się tylko ściany) wielkiego pałacu w Kosowie. A w ich pobliżu, w uroczysku Mereczowszczyzna, zbudowana niedawno za pieniądze amerykańskie replika rodzinnego dworku Tadeusza Kościuszki, a w nim poświęcone mu muzeum. Najciekawszym miastem i zespołem architektonicznym tej części Białorusi jest nieformalna stolica Polesia – ponad tysiącletni, obecnie z górą 130 – tysięczny Pińsk. Miasto zbudowane u ujścia rzeki Piny do Prypeci, w miejscu łączenia się szlaków wodnych łączących Polesie z Bałtykiem i Morzem Czarnym. Rodzinne biskupa, poety i pisarza Adama Naruszewicza i reportera Ryszarda Kapuścińskiego. W którym mieszkali m.in. św. Andrzej Bobola, Mateusz Butrymowicz, Napoleon Orda, pierwszy prezydent Izraela Chaim Weizman i premier tego kraju Golda Meir. Ładnie utrzymane i rewaloryzo-

Nowogródek – Muzeum Adama Mickiewicza

wane. Byłem w nim ostatnio dwukrotnie w odstępie 2,5 roku, zauważając pozytywne zmiany. Wielki, z najwyższą wieżą w W. Ks. Litewskim, XVII – wieczny kościół św. Stanisława, w krypcie którego znajdował się grób św. Andrzeja Boboli, przetrwał wiele zawieruch, ale padł ofiarą „Herostratesów XX wieku”, jak bolszewickich barbarzyńców określa Tatiana Chwagina, autorka albumu „Polesie” i znakomita, także w języku polskim, przewodniczka po Pińsku. Kościół ten najpierw został spalony przez krasnoarmiejców po zajęciu miasta w 1939 roku, a następnie wysadzony w 1953 roku na rozkaz genseka sowieckiej partii komunistycznej Nikity

Chruszczowa. Stojący obok świątyni gmach dawnego kolegium jezuitów ocalał, mieści się w nim obecnie Muzeum Polesia. Najważniejszym zabytkiem Pińska jest katolicka katedra NM Panny. Gotycko – renesansowa, z barokowym frontonem i późnobarokowym wnętrzem, z przylegającym do niej zespołem klasztoru franciszkanów. Natomiast świeckim Pałac Mateusza Butrymowicza zwany Murem, gdyż był pierwszym murowanym budynkiem w mieście, pod który kamień węgielny położył sam król Stanisław August Poniatowski. Po dosyć długim i skomplikowanym – problem stwarzała woda podskórna – remoncie, służy dziś jako Pałac Ślubów. Przy tej samej, pryncypialnej w starej części miasta ulicy Lenina – wcześniej Wielkiej Kijowskiej, a w latach międzywojennych Tadeusza Kościuszki, stoi również zabytkowy, zbudowany z cegieł dom Napoleona Ordy. Oraz wiele innych, ładnie odremontowanych 1 – 2 piętrowych domów mieszkalnych. Przy czym zachowano na nich stare, przedwojenne napisy i szyldy polskich i żydowskich sklepów oraz warsztatów. Bo Pińsk był miastem żydowsko – polsko – białoruskim. Warto zobaczyć w nim również inne obiekty sakralne i świeckie. Wśród tych ostatnich dom rodzinny Ryszarda Kapuścińskiego przy przedwojennej ulicy Pereca, w czasach radzieckich i obecnie Suworowa 43, w którym reporter i pisarz mieszkał w latach 1932 – 1940. N A D

Mereczowszczyzna – zrekonstruowany dworek rodzinny Tadeusza Kościuszki

10

P R Y P E C I Ą

Będąc w Pińsku warto pojechać do Prypeckiego Parku Narodowego – rezerwatu ptactwa i roślinności bagiennej. A także, znajdującego się nad Prypecią miasteczka Turów. O ponad tysiącletniej historii, w którym znajdował się, wspomniany już najstarszy na Rusi Kijowskiej klasztor prawosławny. Z dawnej świetności zostało w nim niewiele, ale już możliwość zobaczenia w cerkwi p.w. Wszystkich Świętych oraz na starym cmentarzu sławnych kamiennych Krzyży Turowskich sprzed wielu wieków i wysłuchania legendy o tym jak przypłynęły one – pod prąd – Dnieprem i Prypecią oraz innych opowieści, warte jest tej niezbyt długiej i niemęczącej podroży. Jeszcze co najmniej dwa miasta na Ziemi Brzeskiej zasługują na zobaczenie. Kobryń i Baranowicze. W pierwszym z nich, mającym metrykę od XI wieku, mieszkał przez pewien czas dyktator Powstania


Styczniowego Romuald Traugutt, a po jego śmierci w 1864 r. na stokach warszawskiej cytadeli, wdowa po nim. Innym sławnym mieszkańcem był młodszy o 2 lata od poety brat Adama – prof. Aleksander Mickiewicz. Ładnie utrzymany, z pomnikiem, grób rodzinny Mickiewiczów jest na starym cmentarzu. Trzecią znaną, chociaż całkowicie różnie ocenianą przez Rosjan i Polaków osobą związaną z Kobryniem, któremu dobra te za zasługi wojenne nadała caryca Katarzyna II, był feldmarszałek i generalissimus – to dla niego wymyślono ten stopień – Aleksander Suworow. Wsławiony m.in. zdobyciem twierdzy Izmaił, zdławieniem Powstania Kościuszkowskiego i rzezią mieszkańców prawobrzeżnej Warszawy – Pragi w 1794 roku oraz przeprowadzeniem, w 1799 roku, armii rosyjskiej przez Alpy. Będąc w Kobryniu trzeba też wejść do stojącego trochę na uboczu katolickiego kościoła parafialnego p.w. Zaśnięcia NMP. Z wieloma pamiątkowymi tablicami wewnątrz. Poświęconymi ( w wersjach przeważnie polskiej i białoruskiej ) Romualdowi Trauguttowi, pisarce Marii Rodziewiczównie, żołnierzom polskim poległym w I i II wojnach światowych oraz polsko - bolszewickiej w 1920 r., ziemianom zamordowanym przez zbrodniarzy z NKWD oraz księżom – ofiarom hitlerowców za pomaganie Żydom. W przemysłowych Baranowiczach, leżących przy trasie szybkiego ruchu Brześć – Mińsk, warto zobaczyć przynajmniej Sobór Pokrowski z przełomu XIX i XX wieku. Słynny z mozaik i fresków przeniesionych do niego w 1924 roku ze zburzonego w Warszawie, wzniesionego w 1913 roku dla upamiętnienia 300 – lecia dynastii Romanowów, prawosławnego soboru p.w. św. Aleksandra Newskiego. Który był symbolem rosyjskiego panowania nad Polską. R ADZIWIŁŁOWSKI

NIEŚWIEŻ

Im dalej na wschód Białorusi, tym miejsc związanych z Polską i Polakami jest mniej. Co nie znaczy, że inne nie są ciekawe. W centralnie położonym obwodzie mińskim, poza stolicą najciekawszym zabytkiem jest miasto oraz zamek Radziwiłłów w Nieświeżu. Oddalonym o ponad 100 km od stolicy i kilkanaście km od przedwojennej granicy Polska – ZSRR. O bogatej historii. To, co okazało się dla miasta i zamku najważniejsze, rozpoczęło się

w II połowie XVI wieku. Mikołaj Krzysztof Radziwiłł – Sierotka (1549 – 1616), marszałek wielki litewski, wojewoda trocki i wileński, pamiętnikarz i podróżnik, zaczął po powrocie z dwuletniej pielgrzymki do Włoch i Ziemi Świętej (Palestyny, Syrii i Egiptu) przekształcać drewniany Nieśwież w nowoczesne europejskie, murowane miasto. Zbudowany został, istniejący nadal, ratusz z wysoką wieżą. Współcześnie w jego piwnicach znajduje się restauracja, którą mogę polecić. Wzniesiono też szkołę, szpital, łaźnię i pierwszy na ziemiach białoruskich stały teatr „Komediahauz”. No i nieistniejące już klasztory jezuitów z kolegium oraz dominikanów. W szkole przy tym drugim uczył się późniejszy poeta, pisarz i historyk Władysław Syrokomla (Ludwik Kondratowicz), a po przekształceniu jej w 1873 roku w seminarium nauczycielskie, późniejsi najwybitniejsi białoruscy działacze kulturalni, m.in. klasyk literatury Konstantin Mickiewicz piszący pod pseudonimem Jakub Kołas. Wznoszono również obiekty sakralne, wśród nich istniejący nadal kościół farny p.w. Bożego Ciała. Pierwszy w tej części Europy w stylu baroku, stał się rodową nekropolią (ponad 80 sarkofagów i cynkowych trumien w podziemiach) Radziwiłłów. Jedyną tego rodzaju historycznego rodu w Europie wschodniej, porównywaną z wiedeńską Habsburgów i królów hiszpańskich w Escorialu. Obok zamku, najciekawszy obecnie zabytek Nieświeża. Obok tego kościoła wzniesiono surową, z gotyckiej cegły, wieżę – dzwonnicę nazywaną obecnie Basztą Bramy Zamkowej. Miasto otoczono ziemnymi wałami z trzema bramami, z których zachowała się Słucka. Zamek na wyspie zawsze stanowił zespół architektoniczny odrębny od miasta. Wjeżdża się do niego drogą na grobli przez wysoką, kutą bramę z pięknymi herbami radziwiłłowskimi – polskim orłem, z tarczą z trzema rogami na piersiach. Tę kamienną cytadelę, jedną z najpotężniejszych na terenie W. Ks. Litewskiego, otoczoną głęboką fosą, 20 metrowej wysokości wałami ziemnymi i bastionami z 30 armatami budowano 13 lat. Po zdobyciu zamku przez Szwedów podczas Wojny Północnej w 1706 roku został on doszczętnie ograbiony i spalony razem z miastem. Odbudowali go ks. Michał Kazimierz Radziwiłł zwany Rybeńko (1702 – 1762) i jego syn ks. Karol Stanisław zwany Panie Kochanku (1734 – 1790). Twierdzę prze-

kształcono w zespół zamkowo – pałacowy o 170 salach, była w nim cenna kolekcja broni, malarstwa, monet itp. oraz bogata biblioteka. NOWE ŻYCIE MAGNACKIEJ REZYDENCJI Oprócz okresów wspaniałości i sławy, miał on również momenty tragiczne. Grabili go także Rosjanie i Niemcy. W latach międzywojennych po raz kolejny przeszedł do historii w związku ze spotkaniem w Nieświeżu, w 1926 roku, marszałka Józefa Piłsudskiego z ziemiaństwem i zawarciu z nim głośnego porozumienia. Wrzesień 1939 roku zapoczątkował ostateczny upadek rodowej siedziby Radziwiłłów. Najpierw pojawili się w niej bolszewiccy komisarze. Później urządzono szpital dla niemieckich, a następnie radzieckich oficerów, lecznicę dla partyjnej i państwowej „nomenklatury” oraz między kołchozowe sanatorium. Nowi właściciele przerabiali, przemalowywali, przestawiali. Dzieła zniszczenia dopełnił pożar w końcu 2002 roku. Podjęto jednak odbudowę dawnej rezydencji Radziwiłłów połączoną z pracami archeologicznymi i badawczymi. Gdy byłem w Nieświeżu wiosną 2008 roku bardzo już zaawansowaną, prowadzoną pod patronatem UNESCO. W grudniu 2010 r. podczas kolejnej mojej w nim wizyty niemal zakończonej. Nowe odkrycia, m.in. 300-letnich fresków i innych zabytkowych detali, tajnych przejść itp., a także problemy finansowe, spowodowały „poślizg”. Ale już ciągu odrestaurowanych sal dostępne jest tymczasowe muzeum z wieloma cennymi eksponatami. M.in. starym, wielkim globusem z XVII w. ze skóry, jedynym na świecie, na którym zaznaczono Nieśwież. Są stare księgi, mapy, obrazy, trochę zabytkowych mebli i sprzętów. Na oszklonych, dostępnych ze wszystkich stron stołach są makiety zamku w różnych okresach. Pełna ekspozycja muzealna, w już stałych salach, ma być otwarta dla zwiedzających wiosną lub latem br. Równocześnie także galerie, zbrojownia i najstarsza część pałacu ze wspomnianymi freskami. Również niebawem ma rozpocząć przyjmowanie gości luksusowy hotel, restauracja i kawiarnia. Będzie co oglądać – chociaż i to, co już jest dostępne, robi mocne wrażenie nawet na ludziach, którym nie są obce europejskie zamki i pałace – oraz gdzie przenocować oraz zjeść. TEKSTI ZDJĘCIA:CEZARYRUDZIŃSKI

Zapraszamy do naszego nowego sklepu on-line http://winomaniak.pl/

Pałac Żaków, gm. Siennica woj. Mazowieckie. 14 km od Mińska Mazowieckiego

Wy³¹czny importer i dystrybutor win jakoœciowych

wine4you sp. z o.o. ul. Okulickiego 19 05-500 Piaseczno k/Warszawy tel: (22) 701 71 44 email: info@wine4you.pl fax: (22) 701 71 45

tel: 669 433 108

11


W GÓRY, NA MAZURY CZY DO SPA – DZIĘKI MYDEAL.PL! LIMIT MIEJSC NA 3-DNIOWY POBYT DLA 4 OSÓB W ZAKOPANEM WYCZERPANY W KILKANAŚCIE GODZIN, PONAD 800 CHĘTNYCH NA DWUOSOBOWY WEEKEND W PRADZE, A DO TEGO WSPARCIE PROMOCYJNE, MAILING TRAFIAJĄCY DO ZAINTERESOWANYCH ODBIORCÓW I WIELU NOWYCH ZADOWOLONYCH KLIENTÓW – JAK TO MOŻLIWE? PRZEDSIĘBIORCOM Z BRANŻY HOTELOWEJ OD DWÓCH LAT POMAGAJĄ SERWISY ZAKUPÓW GRUPOWYCH, TAKIE JAK URUCHOMIONY W CZERWCU 2010 ROKU MYDEAL.PL ORAZ DZIAŁAJĄCA OD MARCA 2011 SEKCJA MYDEAL PODRÓŻE.

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO Zakupy grupowe dotarły do Polski nieco ponad 2 lata temu ze Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej i w oszałamiającym tempie zawojowały polski rynek. Działalność takich serwisów, jak MyDeal.pl polega na oferowaniu rozmaitych usług i produktów z bardzo dużymi rabatami, dochodzącymi nawet do 93 procent. Aby można było skorzystać z wybranej oferty, musi ją kupić przynajmniej kilka lub kilkanaście osób. Dzięki temu użytkownicy Internetu mają dostęp do bardzo atrakcyjnych zniżek, a serwisy stale poszerzają swoją ofertę. W Polsce działa kilkanaście portali grupowych, a według analiz rynkowych MyDeal.pl należy do najbardziej rozpoznawalnych – aż 1/3 badanych wskazuje na jego znajomość. Obecnie na stronie można znaleźć oferty z 23 miast Polski, m.in. Warszawy, Krakowa, Poznania, Wrocławia, Bydgoszczy i Torunia, Katowic, Szczecina czy Łodzi. W marcu 2011 MyDeal.pl jako pierwszy serwis zakupów grupowych w Polsce uruchomił platformę z ofertami turystycznymi – MyDeal Podróże. NA FERIE NA STOKU, WAKACJE NAD MORZEM I NA ROMANTYCZNY WYPAD Na stronie MyDeal.pl codziennie można znaleźć wiele propozycji na dłuższe i krótsze wyjazdy. Oprócz wycieczek z biur podróży, serwis oferuje wyjazdy do hoteli i pensjonatów we wszystkich regionach naszego kraju, a także romantyczne pobyty w SPA czy w wypoczynek w tak nietypowych miejscach, jak np. średniowieczny zamek. Każdego tygodnia na stronie emitowanych jest średnio 25 ofert, a to oznacza, że każdy miłośnik wypoczynku w Polsce na pewno znajdzie coś dla siebie. Mimo niesłabnącego zainteresowania dłuższym wypoczynkiem w Tatrach czy nad Bałtykiem, najpopularniejsze są wyjazdy weekendowe, zapewne dlatego, że wiele osób nie może sobie pozwolić na dłuższy urlop, a jedynie na takie dwu- lub trzydniowe wypady. Wtedy użytkownicy zakupów grupowych chętnie wyjeżdżają do innego miasta czy do ośrodka SPA. SIŁA INTERNETU Jak pokazują statystyki, ponad 70% Polaków korzysta regularnie z Internetu, znajdujemy się także wśród europejskich liderów w użytkowaniu portali społecznościowych – prawie dwie trzecie polskich internautów ma konto na Facebooku, Twitterze czy NK. Ostatnio aż 74% aktywnych w sieci osób deklaruje, że regularnie robi zakupy przez Internet. Choć Polak kupujący produkty i usługi w sieci to wciąż częściej mężczyzna, to kobiety są grupą, w której najszybciej wzrasta liczba użytkowników korzystających zakupów online. Najaktywniejszą grupą klientów są osoby w wieku 25-34 lat, z dużych i średnich miast, zarabiający powyżej średniej oraz lepiej wykształceni. Właśnie oni najczęściej szukają interesujących sposobów spędzenia wolnego czasu w Internecie. Dlatego właśnie serwisy zakupów grupowych są także szansą dla przedsiębiorców - MyDeal.pl pozwoli im na skuteczne wypromowanie firmy i wzmocnienie wizerunku marki. W Polsce powstaje coraz więcej lokali gastronomicznych, firm usługowych, biur podróży. 12

Aby odróżnić się od konkurencji i przyciągnąć klientów nie wystarczy już tylko dobra lokalizacja i przemyślana oferta. Należy pomyśleć także o odpowiedniej promocji. Do tej pory przedsiębiorcy, chcąc dotrzeć ze swoją ofertą do potencjalnych klientów, mogli np. wykupić reklamę w gazecie, wynająć billboard lub wydrukować ulotki. Internet otwiera przed nimi zupełnie nowe możliwości. To właśnie tam konsumenci szukają opinii na temat miejsca czy usługi, wymieniają się doświadczeniami. Serwisy zakupów grupowych takie jak MyDeal.pl są nowym i bardzo skutecznym środkiem promocji, który umożliwia dotarcie z informacją o ofercie do tysięcy nowych klientów. Z raportu serwisu GoDealla.pl wynika, że 63% ankietowanych wróciło bez promocji do miejsca, w którym zrealizowało kupon, natomiast ogromna większość (95%) zadeklarowała, że choć raz poleciła swoim znajomym usługę lub produkt kupiony w serwisie zakupów grupowych. JAK WYPROMOWAĆ FIRMĘ W ZAKUPACH GRUPOWYCH? Stworzenie i wystawienie oferty w serwisie MyDeal. pl jest bezpłatne, przedsiębiorca nie ponosi też kosztu mailingu do tysięcy odbiorców, więc promocja jest w efekcie znacznie tańsza, niż realizowana za pomocą dotychczas używanych nośników, a przy tym znacznie skuteczniejsza, bo dociera bezpośrednio do osób faktycznie zainteresowanych ofertą. Podobna usługa – wysłanie spersonalizowanych e-maili promocyjnych do miliona odbiorców czołowych portali, np. pracuj.pl czy o2.pl kosztuje od 8 do 10 tysięcy złotych, podczas gdy MyDeal.pl oferuje ją jako standardowy element współpracy. Współpracę z MyDeal.pl może podjąć każdy hotel, pensjonat i ośrodek SPA w dowolnym miejscu w Polsce, jednak należy spełnić wymogi dotyczące jakości usług i obsługi klientów. Przedsiębiorca, który chciałby wystawić swoją ofertę w serwisie MyDeal.pl musi być pewien, że będzie w stanie wykonać usługę na najwyższym poziomie, aby uniknąć rozczarowania klientów. Dla użytkowników MyDeal.pl ważna jest możliwość uzyskania precyzyjnych informacji o oferowanej usłudze oraz firmie – dlatego istotne jest żeby partner miał stronę internetową oraz aby była możliwość bezpośredniego kontaktu telefonicznego. Z MyDeal.pl współpracują zarówno średnie oraz mniejsze biura podróży, dla których jest to dużo bardziej opłacalne i doskonałym narzędziem promocji umożliwiającym konkurowanie z dużymi touroperatorami, jak i właściciele hoteli (także cztero- i pięciogwiazdkowych), czy pensjonatów i ośrodków SPA, którzy chcieliby swoją ofertą zainteresować nowych klientów zamieszkałych nawet w odległych zakątkach kraju. Wielu z nich ceni sobie zakupy grupowe: – Współpraca z serwisem MyDeal.pl jest dla nas, bardzo skutecznym kanałem promocji – mówi Małgorzata Oktawiec z hotelu SPA Medical Dwór Elizy – po wystawieniu Deali w serwisie zauważyliśmy znaczny wzrost zainteresowania naszymi usługami, zyskaliśmy także nowych klientów, którzy chętnie do nas wracają. Jesteśmy jednym z tych obiektów, które przez atrakcyjne położenie i wyjątkową ofertę wzmocniły swoją pozycję na rynku hotelarskim.

CO ZROBIĆ, BY KLIENT BYŁ ZADOWOLONY I PONOWNIE SKORZYSTAŁ Z USŁUGI? MyDeal.pl wspiera przedsiębiorców także w zakresie obsługi klienta oraz jakości promowanych w serwisie usług. Z materiału poradnikowego dystrybuowanego wśród partnerów serwisu pt. ,,Jak skutecznie promować swoją firmę?” przedsiębiorcy dowiedzą się m.in., w jaki sposób efektywnie promować swoją firmę zarówno za pośrednictwem tradycyjnych, jak i najnowszych kanałów komunikacji. Serwis udostępnia także zbiór zasad, które pozwolą przedsiębiorcom wzmocnić efekt osiągnięty dzięki zakupom grupowym, dać pełną satysfakcję klientom korzystającym z kuponów zniżkowych oraz – w rezultacie – zapewnić sobie ich lojalność. STATYSTYKI POTWIERDZAJĄ Jak wynika z podsumowania roku w zakupach grupowych przygotowanego w lutym przez dziennik „Rzeczpospolita”, MyDeal.pl jest najbardziej atrakcyjnym serwisem grupowym dla przedsiębiorców turystycznych i dla użytkowników szukających ofert z tej kategorii. W 2011 roku pierwsza na polskim rynku e-commerce sekcja MyDeal Podróże, dedykowana wyłącznie propozycjom wyjazdowym, przyniosła firmie aż 25% obrotu. MyDeal.pl do tej pory współpracowało z prawie 300 partnerami turystycznymi – blisko połowa z nich skorzystała z możliwości wyemitowania swojej oferty więcej niż raz, co jest doskonałym dowodem na skuteczność takiej promocji w Internecie. Zadowoleni są także turyści, którzy dzięki ofertom zniżkowym mają szansę odwiedzenia najpiękniejszych i najciekawszych miejsc w Polsce, a także spędzenia przyjemnych wakacji. Ponad 15,5 tysiąca sprzedanych kuponów oraz niesłabnące zainteresowanie propozycjami turystycznymi potwierdza, że zakupy grupowe spodobały się Polakom. Wielu z nich deklaruje, że odwiedzi ponownie miejsce, do którego po raz pierwszy trafiło z kuponem. Więcej informacji o MyDeal.pl i My Deal Podróże oraz aktualne propozycje spędzenia wolnego czasu dostępne są na stronie www.mydeal.pl oraz na Facebooku: www.facebook.com/MyDeal www.facebook.com/MyDeal.Podroze


POW WOW LOS ANGELES

T

urystyka do Stanów Zjednoczonych podlega takim samym wahaniom i jest zależna od sytuacji ekonomicznej jak w każdym innym kraju. Może tylko z tą różnica, że jest to kraj ogromny, mający bardzo zasobny rynek, a zmiany na nim następujące polegają nie tyle na znacznym ograniczeniu podróżowania – jak to się dzieje w innych krajach - ile na innym jego charakterze i innej ofercie. Bogatszej lub skromniejszej, bardziej otwartej na świat lub bardziej zamkniętej np. ze względu na zagrożenia w nim występujące. Ameryka ma też tę przewagę nad „resztą świata”, że jej oferta wewnętrzna jest nadzwyczaj różnorodna, przez co szalenie konkurencyjna. Bo miejscowy turysta lubiący wypoczynek na plaży znajdzie ją w odległej Brazylii, Indiach czy Wyspach Dziewiczych, ale i na miejscu w Kalifornii, na Florydzie czy Hawajach. W zasadzie brak tu tylko zabytków, bo wieża Eiffla w Las Vegas czy zamek Herbsta to jedynie wyraz tęsknoty Amerykanów do tego typu historycznej i kulturowej tradycji i tego typu turystyki. Co zresztą czyni z nich ważnego odbiorcę takiej oferty z Europy, Egiptu, Dalekiego Wschodu... Wracając na grunt amerykański i na targi POW WOW, które są największą coroczną prezentacją atrakcji turystycznych w Stanach, to nim kilka zdań o niej, trochę statystyki. Dość powiedzieć, że Ameryka Płn. to dziś najpopularniejsza na świecie destynacja przyjazdowa z ponad 100 milionami odwiedzin rocznie. Główne kierunki prowadzą z Kanady, Meksyku i Wielkiej Brytanii, choć bardzo wzrastają ostatnio przyjazdy z Brazylii i Chin. Polska

W DNIACH 21-26 KWIETNIA BR. W LOS ANGELES MIAŁO MIEJSCE COROCZNE, NAJWIĘKSZE NA RYNKU AMERYKAŃSKIM SPOTKANIE MIEJSCOWEJ BRANŻY TURYSTYCZNEJ. TO PONAD 2 000 WYSTAWCÓW REPREZENTUJĄCYCH BIURA PODRÓŻY, HOTELE, REGIONALNE I MIEJSKIE ORGANIZACJE TURYSTYCZNE I PROMOCYJNE, ORGANIZATORZY KONFERENCJI I SZKOLEŃ, PRZEDSTAWICIELE LINII LOTNICZYCH I PRZEWOŹNIKÓW. CO ROKU NA POW WOW PRZYJEŻDŻAJĄ ZAINTERESOWANE OFERTĄ AMERYKAŃSKĄ BIURA PODRÓŻY Z CAŁEGO ŚWIATA I PONAD 200 ZAGRANICZNYCH DZIENNIKARZY. POZA PRACĄ JEST TU, JAK ZWYKLE SZEREG DODATKOWYCH ATRAKCJI, A NAWET SPORO ZABAWY. WYCIECZKI, KONCERTY (W TYM ROKU UROCZYSTOŚĆ ZAMKNIĘCIA TARGÓW UŚWIETNIŁ WYSTĘP ZESPOŁU „EARTH, WIND & FIRE”) KOLACJE I EVENTY. jest w tej statystyce zaznaczona na bardzo odległym miejscu. To w jakimś stopniu wynik wciąż funkcjonujących regulacji wizowych, ale i słabości naszych biur podróży, które niespecjalnie zainteresowane są tym rynkiem. Co zresztą widać na targach POW WOW na które przyjeżdżają zwykle 1 – 2 biura podróży z Polski. Od lat obecne jest Konsorcjum Biur Podróży, które konsekwentnie rozwija swą amerykańską ofertę wyjazdową, zadając kłam tezie o nieopłacalności inwestycji turystycznej w tym kierunku. W tym roku w Los Angeles dostrzegłem też przedstawicieli Polish Travel Quo Vadis i Supertour. Patrząc na turystykę do Stanów z pewnej perspektywy ostatniej dekady, to po okresie wyraźnego spadku przyjazdów do USA po 11 września 2001, potem odbudowie i wzroście od połowy dekady lat początku XXI w., znowu ponownym spadku przed 3-4 laty spowodowanego ogólnoświatowym kryzysem, dziś mamy sytuację pewnej stabilności z lekką tendencją wzrostową. Tendencji tej sprzyja widoczna liberalizacja amerykańskich przepisów emigracyjnych włączająca do ruchu bezwizowego kolejne kraje, oraz planowa polityka rządowa promująca Amerykę na zewnątrz. Już nie tylko jednorazowymi grantami przyznawanymi przez Kongres, jak to się działo przed laty, ale regularnym niemałym budżetem na promocję. Takiej oficjalnej polityki wsparcia dla turystyki przyjazdowej nigdy tu nie było, dziś oficjalne biura promocji zagranicznej to już nie tylko Londyn czy Sao Paulo. Prezydent Obama dość często od jakiegoś czasu akcentuje tę potrzebę. Banałem jest stwierdzenie, że Ameryka to kraj dla turystów przyjazny (no może poza samą granicą, której przekraczanie – także ze względu na zaostrzenia security wprowadzone po atakach terrorystycznych – bywa uciążliwe i z tym zaradni Amerykanie jakoś nie mogą sobie poradzić) a jej

infrastruktura służy podróżowaniu po kraju. To co podróżowanie to w ostatnich latach ograniczyło, to bardzo wysokie ceny benzyny, porównywalne już do naszych. A odległości są nieporównywalne. Oferta przyjazdowa do USA opiera się na kilku filarach, tzw. hitach. Pierwsze miejsce na tej liście zajmuje Floryda. I nie ze względu na swą nadzwyczajną atrakcyjność krajobrazową, ile na rozwój infrastruktury wykorzystującej wyjątkowo łagodny klimat, tropikalną roślinność i bliskość oceanu. Najważniejszy punkt przyjazdowy na Florydzie to Orladno – miasto hoteli i różnorodnych atrakcji dla wypoczynku rodzinnego typu DisneyWorld, Hollywood Studio, miasteczko Harry Pottera czy otwarty w ub. roku Legoland. Orlando to nieomal doskonały przykład wykreowania czegoś od podstaw. A atrakcyjność tego miejsca i Florydy zwiększa bliskość Kennedy Space Center czy toru wyścigowego Daytona Beach. Kolejna wielka atrakcja Ameryki to Las Vegas. I kolejny przykład twórczej kreacji od podstaw, tym razem na pustyni. Nowy Strip – główna ulica miasta robi imponujące wrażenie swym rozmachem architektonicznym i pomysłami jak turystów tu przyciągnąć i jak od nich wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy. Oczywiście można mieć pewne zastrzeżenia do tej koncepcji, jak i do estetyki pewnych projektów, ale nie można im odmówić rozmachu. Nowy Jork, Los Angeles i San Francisco to z kolei najczęściej odwiedzane miasta w Ameryce. Bardzo różne, ale i bardzo zbliżone wartkim rytmem życia, aktywnością życia artystycznego i kulturalnego i tą niepowtarzalną atmosferą wielokulturowości z jej jakże miłymi aspektami np. regionalną kuchnią. Są jeszcze Parki Narodowe, wielkie przestrzenie, ciekawostki geologiczne, etnograficzne... KRZYSZTOF KANIEWSKI 13


MOTOCYKLOWE PRZYGODY NA TRAVEL CHANNEL CZERWCOWA RAMÓWKA TRAVEL CHANNEL NIKOMU NIE DA ZAPOMNIEĆ O NADCHODZĄCYCH WAKACJACH. BĘDZIEMY ZACHĘCAĆ WAS DO ZAMIANY SWOICH SAMOCHODÓW NA DWUKOŁOWE MASZYNY, DZIĘKI KTÓRYM POCZUJECIE LEKKI PRZYPŁYW ADRENALINY I PRZYJEMNY, LETNI WIATR WE WŁOSACH. W ŚWIAT MOTOCYKLI WPROWADZI WAS HENRY COLE, KTÓREGO PRZYGODY BĘDZIECIE MOGLI ŚLEDZIĆ W PROGRAMIE „MOTOCYKLEM PO BEZDROŻACH NOWEJ ZELANDII” ORAZ „NAJWSPANIALSZE TRASY MOTOCYKLOWE – WYDANIE SPECJALNE”.

H

enry Cole jest zapalonym motocyklistą, który przemierza świat w poszukiwaniu najciekawszych tras motocyklowych. W czerwcu, na kanale Travel Channel będziecie mogli obejrzeć dwa, bardzo ciekawe programy prowadzone przez Henrego. W serii „Motocyklem po bezdrożach Nowej Zelandii” Cole zamieni komfortowe, asfaltowe trasy, na spektakularne bezdroża Nowej Zelandii. Wraz z ekipą filmową, zabierze nas w podróż od Auckland do Queenstown oraz wokół Wyspy Południowej. Trasa jego wyprawy wiedzie przez pierwotny las deszczowy, aż do pięknych miast na zachodnim wybrzeżu Hokitika oraz Graymouth. Taka wyprawa wymagała od Henrego nie lada przygotowania oraz pobrania kilku lekcji od ekipy amatorów tego rodzaju rozrywki. Cała podróż nie zakończyła się tylko na jeździe motocyklem. Podczas przeprawy przez Omarama, szalony motocyklista nie omieszkał skorzystać z okazji, aby przelecieć się szybowcem, wjechać ośmiokołowym pojazdem na górę Cook, czy poprowadzić łódź motorową. Po pełnych ekstremalnych emocji podróżach, Henry Cole zaprasza wszystkich widzów na niezapomnianą wycieczkę „Najwspanialszymi trasami motocyklowymi na świecie”. W czerwcowym wydaniu specjalnym przemierzymy zjawiskowe szlaki Wielkiej Brytanii, słynną drogę 66 w Stanach Zjednoczonych, czy niezwykłe krajobrazy Australii. W jezdnym z odcinków prezenter wyruszy na swoim amerykańskim chopperze, w trasę sławną Route 66, przejeżdżając przez Oklahome, Teksas, Nowy Meksyk, Arizonę aż do Kalifornii. Czy Droga 66 zasługuje na miano najlepszej drogi na ziemi? Sprawdź sam w czerwcowych odcinkach specjalnych! Żądnych szczegółowych informacji o motocyklowych podróżach drogami Nowej Zelandii, zapraszamy do przeczytania wywiadu z Henry Colem. W rozmowie prezenter nie tylko opowiedział nam o zjechanych przez niego trasach, ale zdradził również dlaczego tak bardzo kocha motocykle.

„Motocyklem po bezdrożach Nowej Zelandii” w każdą niedzielę, od 17 czerwca, godz. 20:00 Powtórki programu m.in.: 22 czerwca o godz. 19:00 25 czerwca o godz. 13:00 29 czerwca o godz. 19:00 30 czerwca o godz. 14:00 „Najwspanialsze trasy motocyklowe – wydanie specjalne” 16 i 17 czerwca od godziny 14:00 do 19:00 23 i 24 czerwca od godziny 14:00 do 19:00

Henry, w czerwcowej ramówce Travel Channel możemy Cię spotkać w nowym programie „Motocyklem po bezdrożach Nowej Zelandii”. Jakimi trasami przemierzasz Nową Zelandię na swoim terenowym motocyklu? Podróżujemy z Auckland do Queenstown, a potem robimy pętlę wokół Wyspy Południowej. Przed programem zadałem sobie pytanie: „Gdzie znajdę najlepszą na świecie trasę dla terenowego motocyklu?”, a ostateczną odpowiedzią była właśnie Wyspa Południowa w Nowej Zelandii. Zaczęliśmy w Queenstown i uderzyliśmy w kierunku Twizel, dalej do Clyde, aby przejechać parę niesamowitych szlaków w drodze do Dunedin, stamtąd udaliśmy się w stronę Catlins i skończyliśmy w Invercargill, o którym niektórzy powiedzą, że ze względu na Burt Monroe i Burt Monroe Challenge dookoła plaży Oreti, jest mekką dla motocyklistów. Całe okrążenie zakończyliśmy wracając z powrotem do Queenstown. Zajęło nam to trzy tygodnie ciągłego filmowania, moglibyśmy zostać tam o wiele dłużej, gdyż jest tam pełno pięknej scenerii i ciekawych szlaków do przejechania. Co było dla Ciebie największym wydarzeniem podczas kręcenia tej serii? Najważniejszym momentem dla mnie była nauka nowych tricków podczas przemierzania nowych szlaków. Jeżdżę motocyklem od ponad 32 lat i nigdy wcześniej nie miałem okazji spróbować swoich sił na motocyklu terenowym. Chłopaki z Off Road Adventures wykonali dobry kawał roboty dając mi niezastąpione wskazówki, abym mógł w pełni korzystać z takich ścieżek jak Danseys Pass i szlaku Dunstan. Sama możliwość jazdy tymi drogami była dla mnie najważniejszym wydarzeniem z całej wyprawy. Wydajesz się być prawdziwym śmiałkiem. W tym sezonie robisz parę naprawdę niesamowitych rzeczy. Opowiedz nam o tym.

14

Podczas jazdy przez Omarama, zatrzymaliśmy się aby polatać szybowcem. Wznoszenie się w górach, w odwróconym do góry nogami szybowcu, jest naprawdę czymś wyjątkowym. Jest to jedna z tych rzeczy, które trzeba przeżyć, żeby zrozumieć. Kolejną z najlepszych wypraw była wycieczka Argo. Wjechałem ośmiokołowym pojazdem na szczyt góry Cook, zatrzymując się w paru zapierających dech w piersiach punktach widokowych gdzie roztaczał się krajobraz na Tasman Glacier i Terminal Lakes. Było to niezapomniane przeżycie. Oczywiście jesteś zagorzałym entuzjastą motocyklu, powiedz co dokładnie kochasz w jeździe motocyklami? Myślę, że jazda motocyklem generuje cały ładunek emocji, których każdy z nas pragnie. Dla mnie jest to definicja wolności. Możesz po prostu skierować swój motocykl w wybranym kierunku i jechać! Gdy jesteś na motocyklu, jesteś kimś indywidualnym, gdy jesteś w samochodzie, jesteś po prostu numerem. Ja chcę być sobą, chcę być indywidualny i czuję, że mogę taki być dzięki jeździe na motocyklu. Myślę również, że przybliża Cię to do natury, warunki drogi, zapachy, cokolwiek innego, gdy jesteś na motocyklu, bierzesz w tym udział, kiedy jesteś w samochodzie, jesteś tylko widzem. Jaki jest następny cel na Twojej liście przygód? Jestem bardzo podekscytowany na myśl o mojej tegorocznej wyprawie do Rosji. Będę jechał od Moskwy do Petersburga, co na pewno będzie bardzo interesujące. Wybieram się również w trasę od Oslo w Norwegii, przez Szwecję, w dół do Helsinek w Finlandii. Obie te trasy będą na pewno wspaniałe i już nie mogę się na nie doczekać. Co do terenowych motocykli, z przyjemnością wybiorę się na jeszcze jedną taką wyprawę. Idąc śladami Steve’a McQueen’a, jazda przez pustynię w Californii jest dla mnie czymś, co chodzi mi po głowie.




Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.