6 minute read

skracają pobyty

Next Article
Wizytówki

Wizytówki

TURYŚCI WRACAJĄ

ale ze względu na ceny skracają pobyty

Branża hotelowa miała podnieść się z pandemii dopiero w 2024 roku. Boom przyszedł jednak wcześniej. W marcu i kwietniu br. na skutek wojny w Ukrainie hotele przeżywały oblężenie, bo część uchodźców właśnie w tego typu obiektach szukało krótkoterminowo schronienia. Teraz Ukrainki ratują sytuację kadrową w hotelach, bo choć jest drogo, turystów nie brakuje. Największą popularnością cieszą się hotele resortowe, których obłożenie wynosi ok. 70-80 proc. Co istotne, hotele w Polsce nadal będą budowane, bo wciąż mamy sporo do nadrobienia w stosunku do krajów Europy Zachodniej. Jednakże inwestorzy w swoich planach powoli zaczęli odchodzić od obiektów miejskich, biznesowych. Na skutek pandemii i przejścia na prace zdalną ten boom odchodzi w niepamięć, a jego miejsce zajęły hotele resortowe z basenami, SPA i pokojami rodzinnymi.

GRZEGORZ KALETA, SZEF DZIAŁU ZARZĄDZANIA NIERUCHOMOŚCIAMI HOTELOWYMI W CBRE

Według wielu prognoz odbicie w branży hotelowej miało nastąpić powoli. Zakładano, że powrót do wyników notowanych w 2019 r. będzie możliwy dopiero w 2024 r. Sytuacja zmieniła się diametralnie po wybuchu wojny w Ukrainie, która przyczyniła się do skokowego ożywienia w sektorze hotelowym, którego nikt się nie spodziewał. Hotele w marcu w większości miast w Polsce, jak Warszawa, Wrocław czy Kraków zapełniły się praktycznie z dnia na dzień. Uchodźcy, którzy mogli sobie na to pozwolić, spędzali w hotelu kilka tygodni. Miasta podpisywały też umowy z hotelami – oferowano wsparcie finansowe, o ile obiekt zdecyduje się udostępnić swoje pokoje dla uchodźców. Taka umowa obejmowała również posiłki.

Pochodną wojny w Ukrainie było niemal 100 proc. obłożenie hoteli w Polsce (w dużych miastach), ale efekt był tylko chwilowy. Od maja za ruch w branży hotelowej znowu zaczęli odpowiadać turyści, również zagraniczni. Do tego ruszyły w końcu po blisko 3 latach konferencje i szkolenia stacjonarne, które wcześniej ze względu na sytuację pandemiczną, były nagminnie odwoływane.

Pokoje drożeją, kadry nie brakuje

Jednym z największych wyzwań, z jakim mierzy się aktualnie branża hotelowa, są rosnące koszty, m.in. energii, które wpływają na ostateczną cenę pokoju. W pierwszym kwartale 2022 r. pokój w obiekcie 4- i 5-gwiazdkowym można było znaleźć w cenie ok. 250-300 zł. Teraz koszt podskoczył do ok. 600 zł. Odszedł za to w niepamięć problem branży związany z brakami kadrowymi. W hotelach pracują głównie kobiety, których na skutek wojny w Ukrainie w Polsce przybyło. Z ostatnich danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wynika, że już 307 tys. uchodźców znalazło pracę. Spora część z nich zasiliła branżę hotelową, pracując na recepcji, przy sprzątaniu czy w restauracjach i kuchniach. To oznacza, że pierwszy raz od wielu lat nie ma deficytu kadrowego w hotelach, choć wyzwaniem jest

brak znajomości języka polskiego i angielskiego ukraińskiej kadry.

Jest drożej, więc jeździmy na krócej

W poprzednich dwóch latach, ze względu na pandemię, większość Polaków została w kraju i tutaj też spędziła wakacje. Dużą rolę odegrał bon turystyczny, który spowodował, że więcej rodaków mogło sobie pozwolić na pobyt w hotelach 3- i 4-gwiazdkowych. W tym roku jest inaczej. Część osób, które na to stać, zdecydowała się na wyjazd zagraniczny, mimo tegorocznych zniechęcających trudności na lotniskach. Inni całkowicie zrezygnowali z wakacji, a pozostali spędzają urlop w kraju. Zróżnicowane podejście Polaków do tegorocznych wyjazdów powoduje, że w niektórych regionach jest pusto. Przykładem są Mazury, gdzie nadal ok. 35-40 proc. pokojów jest niewynajętych. Również w Trójmieście nie ma takich tłumów jak rok czy dwa lata temu, choć tu obłożenie jest na poziomie ok. 70 proc. I ogólnie w miejscowościach turystycznych właśnie takie obłożenie się utrzymuje.

Jeżeli chodzi o topowe lokalizacje w Polsce to w górach są to: Zakopane, Białka Tatrzańska, Szklarska Poręba, Karpacz czy Szczyrk. Natomiast nad morzem największą popularnością cieszą się: Kołobrzeg, Międzyzdroje, Sopot, Jastarnia i Łeba. W przypadku miast wielka piątka to Wrocław, Gdańsk, Kraków, Warszawa, do której ostatnio dołączył Toruń. Trzeba jednak powiedzieć, że goście na skutek rosnących kosztów zaczęli swoje pobyty skracać. Teraz standardowy wyjazd to ok. 3-4 dni, podczas gdy w latach 20202021 było to średnio ok. 7 dni. Widać zatem, że goście zaczynają oszczędzać. Kolejnym trendem jest też rezerwowanie wyjazdów na ostatnią chwilę. Może być to pokłosie doświadczeń pandemii i jej nieprzewidywalności, jak i niepewnej pogody. Standardem staje się rezerwowanie pobytu na 2-3 dni przed wyjazdem.

Po covidowym przestoju ruszają budowy

Z boomem na hotelarstwo w Polsce mamy do czynienia mniej więcej od 2010 r. Właśnie wtedy otworzono miedzy innymi Hotel Gołębiewski w Karpaczu, który okazał się wielkim sukcesem. To zachęciło innych do przyjrzenia się tej branży. Inwestorzy, którzy przewidzieli boom, zbierali żniwa. W 2016 r. notowano rekordy. Hotelarstwo zaczęło się rozwijać i powstało sporo hoteli m.in. we Wrocławiu, Krakowie czy Warszawie, które miały stanowić odpowiedź na potrzeby biznesu i turystów udających się do tych miast na tzw. city breaki. Jednak pandemia szybko zweryfikowała zachowania inwestorów, którzy dostrzegli spadające zainteresowanie hotelami miejskimi.

Problemy w hotelach miejskich

Kraków był miastem, które najbardziej ucierpiało w pandemii. Do 2019 r. każda inwestycja hotelowa w stolicy Małopolski była strzałem w dziesiątkę, a obłożenie cały rok utrzymywało się na poziomie ok. 90 proc. W 2020 r. okazało się, że to destynacja głównie dla gości zagranicznych, którzy w pandemii nie mogli tak licznie odwiedzać Krakowa. Dlatego część zaplanowanych inwestycji w hotele miejskie po 2020 r. przerobiono na apartamenty.

Inne miasta, takie jak Gdańsk, Sopot czy Wrocław świetnie sobie poradziły podczas sezonu letniego w pandemii, bo polscy turyści się tam wybierali. Niektóre sieciowe hotele resortowe w Sopocie pobiły nawet rekordy w całym regionie EMEA. Nieco gorzej było w Warszawie, ale i tak miasto przetrwało pandemię dużo lepiej niż stolica Małopolski. Niemniej, na całym rynku spadło zainteresowanie hotelami miejskimi, a wzrosło obiektami resortowymi, które w pandemii przeżywały rozkwit. Zarówno w 2020, jak i 2021 r. Polacy masowo wybierali wakacje w kraju. Swoją rolę odegrał także bon turystyczny, który spowodował, że więcej rodaków mogło sobie pozwolić na pobyt w hotelach 3- i 4-gwiazdkowych. Te wakacje były dosyć długie i zazwyczaj trwały ok. 7 dni, stąd hotelarze nie mogli narzekać na obłożenie ich obiektów. Dla inwestorów był to impuls do planowania inwestycji w hotele resortowe. Bowiem o ile spotkanie biznesowe może się odbyć online i nie potrzeba do tego hotelu, już na urlop zdalnie nie można się wybrać.

Resortowy boom hotelowy

Wiele hoteli resortowych powstało zarówno w tamtym, jak i tym roku. Sporo jest też zaplanowanych. Na radarze inwestorów znajdują się takie miasta jak m.in. Międzyzdroje, Wisła czy Krynica Zdrój, gdzie do tej pory nie było dobrych resortowych hoteli 5-gwiazdkowych. Pierwszy tego typu obiekt uruchomiono rok temu w Wiśle, a w Międzyzdrojach i Krynicy Zdroju zostały otworzone w kwietniu tego roku. Warto odnotować, że nawet zagraniczne fundusze inwestycyjne, które do tej pory stawiały w Polsce tylko na hotele biznesowe w największych miastach, zaczynają także mówić głośno o inwestycjach resortowych.

O AUTORZE

Grzegorz odpowiada za Dział Property Management w zakresie nieruchomości Hotelowych w firmie CBRE. Obecnie kieruje technicznym i komercyjnym zespołem odpowiedzialnym za pełen zakres reprezentacji właścicieli portfela 9 Hoteli zlokalizowanych w najlepszych lokalizacjach, w kraju które operują pod takimi markami jak 5 gwiazdkowe Radissony i Sheraton, 4 gwiazdkowe Holiday Inn, Park Inn i Mercure czy też 3 gwiazdkowe Hampton by Hilton i Ibis Style. Oprócz reprezentowania właściciela obiektu, jego rola polega także na pełnym zarządzaniu wszelkimi projektami budowlanymi/remontowymi. Grzegorz jest dyplomowanym inżynierem o specjalności Elektro-Automatyka, inżynierem zarzadzania jakością ISO 9000, a także absolwentem uniwersyteckich studiów na kierunku Transport i Logistyka. Posiada różne uprawnienia morskie i lądowe takie jak SEP/UDT/High Voltage/ETO. W przeszłości był zatrudniony firmie RCCL (USA) dysponującej flotą największych i najnowocześniejszych statków pasażerskich, pracując na różnych stanowiskach Oficersko-Technicznych, następnie jako Dyrektor Techniczny w sieci Starwood/Marriott Hotels, a także jako Hotel's Technical Advisory Director w Bilfinger/Apleona-GVA/Avison Young gdzie jego zadania dotyczyły głównie technicznego zarządzania nieruchomościami hotelowymi i szeroko pojętym konsultingiem technicznym (TDD). Grzegorz posiada ponad 20 letnie doświadczenie zawodowe w branży technicznej i hotelowej, zarówno lądowej jak i morskiej.

This article is from: