5 minute read

Szansa na odbudowę. Ale kiedy?

Jakkolwiek cynicznie to zabrzmi, tragedia Ukrainy niemal całkowicie zasłoniła skutki COVID. Dała społeczności międzynarodowej poczucie odzyskiwania swobody, utraconej dwa lata wcześniej. Szybko okazało się, że odzyskanie swobody podróżowania nie oznacza pełnej możliwości jej realizacji. (…) Branża wydawała się nie mieć perspektyw na szybkie odzyskanie sił – pisze w swoim komentarzu Grzegorz Wieczorek, partner IWH – hotel to biznes.

Putinowska „operacja specjalna” wygasiła pandemię z dnia na dzień. Z tytułów portali internetowych, z pasków programów informacyjnych, z pierwszych stron tradycyjnych mediów zniknęły zestawienia przyrostu zakażonych, wykonanych szczepień, zajętych respiratorów czy statystyki zgonów, które po dwóch latach mocno się opatrzyły. Pojawił się nowy, zdecydowanie bardziej nośny temat – wojna na Wschodzie Europy. W wymiarze praktycznym dla sąsiadów Ukrainy (szczególnie Polski) oznaczało to napływ tysięcy a w rezultacie milionów uchodźców. COVID-owe obostrzenia, i tak już w dużej części zniesione, nie miały racji bytu (co nie znaczy, że nie miały uzasadnienia).

Jakkolwiek cynicznie to zabrzmi, tragedia Ukrainy niemal całkowicie zasłoniła skutki COVID. Dała społeczności międzynarodowej poczucie odzyskiwania swobody, utraconej dwa lata wcześniej. Szybko okazało się, że odzyskanie swobody podróżowania nie oznacza pełnej możliwości jej realizacji. W ciągu dwóch lat hibernacji, gdzie obłożenie w wielu hotelach spadło poniżej 20 proc, gdzie ADR w wielu przypadkach stanowił mniej, niż połowę ceny średniej sprzed pandemii, gdzie realizacja MICE spadła do zera, branża wydawała się nie mieć perspektyw na szybkie odzyskanie sił. Spowodowało to potężną migrację pracowników do innych, bezpieczniejszych segmentów gospodarki. Podobnie, jeśli nie większe tąpnięcie przeżywają lotniska, gdzie nawet na tych największych personel naziemny utrzymał się w szczątkowej liczbie. Na jednym z dużych europejskich lotnisk widziałem setki sztuk bagażu, porzuconego przez pasażerów. Handling nie

był w stanie w rozsądnym czasie wyładować wszystkiego z luków bagażowych.

Im bliżej rosnącego ruchu wakacyjnego, tym częściej linie lotnicze odwołują połączenia, co rzecz jasna przekłada się bezpośrednio na funkcjonowanie hoteli. Zauważalny jest jednak istotny trend w polityce cenowej większości hoteli. Revenue Managers wytrzymują ciśnienie i trzymają ceny wysoko. I słusznie. Taniej już było, a hospitality jest jedną z tych branż, gdzie najprawdopodobniej ceny pozostaną na poziomie przekraczającym te sprzed pandemii. Często wyższym o kilkadziesiąt punktów procentowych.

Bon turystyczny – przez część hotelarzy przyjmowany sceptycznie, przez innych uważany za koło ratunkowe. W skali branży, na koniec dnia, powinien być oceniony pozytywnie – dał wytchnienie w najtrudniejszym okresie pełnego niemal lockdownu. W szerszej skali jest kolejnym środkiem płatniczym bez pokrycia i elementem polityki socjalnej, rzadko liczącej się z przesłankami ekonomicznymi. Interwencjonizm państwowy powinien być ostatnim narzędziem po które się sięga w gospodarce rynkowej, nawet w sytuacji poważnego kryzysu.

Warto też pamiętać, że hospitality jest biznesem, opartym o twarde reguły, a nie działalnością socjalną. „Paragony grozy” – w cudzysłowie, bo sformułowanie trudno przechodzi przez gardło. Pojawiło się gdzieś w czerwcu dla opisania rzekomo wysokich cen w restauracjach czy hotelach. Wysokich w stosunku do czego? Do poziomu wynagrodzeń Polaków? A od kiedyż to wynagrodzenia mają kształtować ceny usług hotelarskich i gastronomicznych? Produkt, czymkolwiek jest, wart jest tyle, ile skłonni jesteśmy zań zapłacić. Dobrze jest pamiętać o tej zasadzie.

Inflacja, skokowy wzrost cen paliw i energii – abstrahując od powodów (to nie miejsce na pogłębioną analizę błędów, zaniechań czy braku kompetencji) – branża musi zmierzyć się z realnymi warunkami. Wyższe ceny usług hospitality to przecież nie tylko chęć odrobienia straconych dwóch lat, ale też odzwierciedlenie sytuacji makroekonomicznej tu i teraz.

Trendy

Inwestycje w branżę będą ściśle związane z dostępnością komercyjnego finansowania, czyli niewielu będzie stać na budowę nowych obiektów. Przy wkładzie własnym, wymaganym przez banki (70 proc. nakładów inwestycyjnych) lewar zewnętrzny będzie dostępny dla nielicznych. Na rodzimym rynku mamy przedsiębiorców, którzy wybrali inne modele biznesowe: rewitalizacja starych, atrakcyjnie zlokalizowanych obiektów hotelowych lub adaptacja budynków, których przeznaczenie było dotychczas zupełnie inne, ale biznesowo, po pełnej adaptacji, mają duży potencjał hotelowy. Dwie firmy, dwie marki, dwa nazwiska. Szczegóły byłyby już lokowaniem produktu.

Opcją organicznego wzrostu, którą coraz częściej wykorzystują sieci, jest długoterminowy najem starannie wyselekcjonowanych obiektów, rebranding i własne zarządzanie. Mamy sporo hoteli, nieźle zlokalizowanych, których indywidualni właściciele nie chcą lub nie potrafią prowadzić ich w sposób profesjonalny lub po prostu znudzili się hotelarstwem.

Popyt na podróże służbowe powinien wzrastać – pracownicy wracają do biur. Trend ten potwierdza pierwsza połowa roku. Trudno jednak wykluczyć, że pojawiające się kolejne warianty COVID nie zweryfikują sytuacji już jesienią.

Nawet zakładając najlepsze możliwe wyniki, podróże służbowe w 2022 r. raczej nie dotrą, a nawet nie zbliżą się do poziomu z 2019 r. Dyrektorzy finansowi prawdopodobnie nadal będą uważnie przyglądać się wydatkom na podróże służbowe i ich wartości dodanej dla organizacji.

Dwa lata życia w pandemii miały wpływ na istotne przesunięcie końcowego odbiorcy (gościa) w zależności od grupy demograficznej. Branża powinna bacznie przyglądać się temu, która grupa stanowi już w tej chwili większość wśród odbiorców usług turystycznych. To młodzi, trzydziestoparoletni ludzie, najczęściej profesjonaliści w swojej branży. Z zasobnym portfelem. Mają zdecydowanie mniejsze obawy związane z podróżowaniem, niż osoby 40+ i starsze. Boomersi stawiają na bezpieczny, przydomowy ogród.

Hotelarstwo, z różną dynamiką wynikającą z lokalizacji, odbudowuje się. Warszawa osiągnęła w czerwcu lepszy RevPAR i obłożenie (84 proc), niż w tym samym miesiącu 2019. Dobrze radzi sobie Trójmiasto, z nieco niższym obłożeniem, niż przed dwoma laty, ale znacznie lepszym ADR (50 zł do góry). Kraków, choć widać poprawę, nadal niżej, niż przed pandemią. Linia trendu w dużych miast daje jednak powody do optymizmu.

I tak to w skrócie pewnie będzie. Chyba, że znów pojawi się zmienna, która postawi świat na głowie.

O AUTORZE

Posiada doświadczenie w zarządzaniu w takich branżach, jak telefonia mobilna, security, prywatna opieka medyczna oraz hospitality. Do 2018 związany ze spółką Chopin Airport Development (obecnie Polski Holding Hotelowy). Jako dyrektor operacyjny uczestniczył w pracach zespołu projektowego, którego zadaniem było usprawnienie działań związanych z budową Renaissance na lotnisku Chopina w Warszawie. W 2015 roku zespół doprowadził do podpisania nowej umowy franczyzowej z siecią Marriott International na Hotel Renaissance, a w efekcie prowadzonych rozmów uzyskano również podobny kontrakt na markę Moxy na lotnisku Katowice w Pyrzowicach. We współpracy z dyrektorami hoteli odpowiadał za ich bieżące funkcjonowanie, łańcuchy dostaw i negocjacje umów z partnerami handlowymi oraz szeroko rozumiany obszar IT, w tym systemy rezerwacyjne, systemy telewizji hotelowej i internetu. Intensywna współpraca z osobami bezpośrednio odpowiedzialnymi za rozwój Marriott International, Hilton Worldwide i Best Western pozwoliła mu poznać sposoby funkcjonowania tych organizacji oraz procesy związane z wprowadzaniem światowych marek hotelowych na polski rynek. Od 2018 partner w spółce doradczo-prawniczej IWH Hotel to Biznes.

This article is from: