Magazyn Woman nr 3 wiosna-lato 2007

Page 1

magazyn o urodzie dla kobiet wymagających

nr 3 wiosna-lato 2007 ISSN 1897-2888

Matka, aktorka, jurorka BEATA TYSZKIEWICZ

Paryskie pachnidło SZTUKA PERFUMIARSKA ANNICK GOUTAL

Szalona portrecistka TAMARA ŁEMPICKA

Idebenon

nowa molekuła młodości Światowe odkrycie w dziedzinie anti-aging


II

jesień-zima 2006/2007


jesień-zima 2006/2007

III


38 Pachnę, więc jestem WOKÓŁ ZAPACHU

42 Egzamin dojrzałości WIECZNIE MŁODA

4 6 Beata Tyszkiewicz

45 Kobieca lustracja

FELIETON: KRYSTYNA KOFTA

LISTY OD CZYTELNICZEK WYWIAD NUMERU

– szkoda czasu na czekanie

12 Lista przebojów

46 Dieta kontra metryka KOBIECA KUCHNIA

48 Smak młodości

TRENDY&STYL

ZDROWA KUCHNIA

16 Idebenon

molekuły młodości

50 Piękna i basta

18 Nawilżanie na żądanie

54 Mężczyzna XXI wieku

20 Jak kameleon

58 Szalona portrecistka

24 Kryj się!

60 Bańka z pomysłem

26 Tusz i już

64 68 Gabinety firmowe

NOWE TECHNOLOGIE

ZABIEGI DERMIKI

NOWE TECHNOLOGIE

MĘSKIE SPRAWY

MODNA SZTUKA

NOWE TRENDY

PODRÓŻE DERMIKI

LEKCJA MAKIJAŻU

WYDARZENIA DERMIKI

LEKCJA MAKIJAŻU

28 Twarzowa odnowa

NASZE ADRESY

MEDYCYNA ESTETYCZNA

i patronackie

31 32 Flakon pełen wspomnień

PYTANIA DO SPECJALISTÓW FIRMY LEGENDY

36 Bez piwonii ani róż PIĘKNA Z NATURY

„Woman” – Magazyn o urodzie dla kobiet wymagających; Właściciel: Dermika Sp. z o.o., ul. Spisaka 2, 02-495 Warszawa, tel.: (0-22) 723 95 10; Wydawca: Concept Publishing Polska Sp. z o.o., ul. Czapli 27, 02-781 Warszawa, tel.: (0-22) 848 60 40, faks: (0-22) 848 61 12, Zarząd: Rafał Plewiński, Łukasz Skalski; Dyrektor Wydawnicza: Anna Kajda, a.kajda@cppolska.com.pl; Dyrektor Artystyczny: Mateusz Jankowski; Sekretarz Redakcji: Monika Filipczuk; DTP: Piotr Żak Fotoedycja: Urszula Trzaskowska; Zespół redakcyjny: Katarzyna Abramczyk, Marta Jakubiak, Helena Kalinowska, Krystyna Kofta, Lena Kohl, Lidia Maciejewska, Dorota Szadkowska, Kama Zboralska Koordynacja: Agata Kozłowska; Specjalista ds. reklamy: Maja Maślankiewicz, tel.: (0-22) 848 60 40, e-mail: m.maslankiewicz@cppolska.com.pl REDAKCJA NIE ZWRACA MATERIAŁÓW NIEZAMÓWIONYCH. ZA TREŚĆ REKLAM I OGŁOSZEŃ REDAKCJA NIE ODPOWIADA.


K

siebie

ocham kwiaty. Ich zapach, kolor i lekkość. Uwielbiam, gdy czasem posłaniec przynosi mi je do pracy. Lubię dostawać kwiaty, ale lubię też je kupować. Nie wyobrażam sobie kosmetyków, zabiegów i perfum, które nie pachną kwiatami. Wciąż szukam nowych, jeszcze bardziej oryginalnych i niezwykłych. Francuska perfumiarka, Annick Goutal, całe swoje życie poświęciła tworzeniu perfum. Przyznam, że byłam pod wielkim wrażeniem, czytając opowieść o jej życiu, miłości do zapachów i nierozerwalnej więzi z córką. W historii Annick zafascynowało mnie jeszcze coś: bazą do komponowania perfum były dla niej wspomnienia… Ta niezwykła kobieta nadała zapach pierwszej miłości i egzotycznym podróżom. Stworzyła prawdziwe arcydzieła, które zachwyciły nie tylko koneserów perfum, ale też miłośniczki wyjątkowych zapachów. W wiosenno-letnim numerze Woman znajdziecie również niezwykły wywiad: rozmawiamy z niekwestionowaną damą polskiej sceny – Beatą Tyszkiewicz, która opowiada nam o życiu, byciu matką, aktorką i jurorką, a także o ulubionych kosmetykach i zawartości swojej torebki. Na kolejnych stronach znajdziecie superkobiecy felieton Krystyny Kofty oraz wspomnienie o malarce Tamarze Łempickiej, autorstwa Kamy Zboralskiej – prawdziwej znawczyni sztuki. Zerknijcie też na tekst o idealnym mężczyźnie XXI wieku. A może sprawdzicie, co też o nim sądzi Wasz osobisty mężczyzna. Ja to zrobiłam! I dowiedziałam się... no cóż, chyba powiem to innym razem. Może napiszecie do nas o reakcji Waszych panów? Stworzymy wtedy prawdziwy obraz mężczyzny XXI wieku u boku kobiety wymagajacej. Wszystkie listy nagrodzimy naszymi produktami, a najciekawsze opublikujemy. Nie zapominamy, oczywiście, że Woman to przede wszystkim magazyn o urodzie dla kobiet wymagających! Dlatego tylko tu znajdziecie artykuły na miarę swoich oczekiwań. Zapraszam na wycieczkę po japońskim SPA w centrum Paryża i do świata niezwykłych podkładów, zapachów i najnowszych trendów. Odwiedzamy też krainę zabiegów Dermiki, poznajemy jej technologiczne odkrycia, nowatorskie pomysły i wciąż doskonalsze osiągnięcia. Wszystko to specjalnie dla Was, gdyż czytając Woman – czytacie siebie. Życzę naszym Czytelnikom wspaniałego letniego wypoczynku.

Jolanta Zwolińska

na początek

Czytając


listy od czytelniczek

Kochana Dermiko!

Na początek chciałabym podziękować za fantastyczne kosmetyki i życzyć dalszych sukcesów, które są również sukcesami Waszych klientek. Dzięki Waszym preparatom uzyskujemy efekt młodszej, piękniejszej skóry. Trzymajcie tak dalej! A teraz kilka moich spostrzeżeń. Lubię obserwować moją skórę twarzy oraz szyi, szczególnie wtedy, gdy po wieczornym demakijażu lub rano nałożę na nią kremy Dermiki. Moimi faworytami są: Maseczka multiregenerująca Lipidea, Bioaktywny krem ujędrniający na dzień i na noc PeptidIQ i Intensywny krem Spécialité na dzień i na noc do cery suchej i normalnej, regularnie wspierany świetnie działającym Mikrozastrzykiem. W mgnieniu oka na skórze (a mam już 60 lat) następuje niezwykła zmiana. Skóra błyskawicznie przybiera jasny, świetlisty odcień. Staje się wypoczęta, bardziej napięta. Długo zastanawiałam się, do jakiego wyglądu mojej twarzy mogę to zjawisko przyrównać. I wiem na pewno, że tak wypoczętą i odmłodzoną twarz widzę na przykład po krótkiej, popołudniowej drzemce, z której czasami korzystam, bo mimo wieku emerytalnego nadal intensywnie pracuję. Nie wiem, czy wszystkie Wasze kremy mają tak doskonały wpływ na skórę, bo jeszcze wszystkich nie stosowałam. Ze względu na wiek i wygląd mojej skóry wybieram te bardziej aktywne i mocniej działające. Jednak moje ulubione kosmetyki polecam wszystkim, którzy chcą zobaczyć na swojej twarzy znacznie „młodszą metrykę”. Wasza oddana klientka, Beata z Warszawy

jesień-zima 2006/2007

Witam serdecznie!

Do napisania tego listu przyczyniła się moja chęć podzielenia się opinią o Państwa produkcie i podziękowania za niego. Otrzymałam od Państwa próbkę kremu Mikrokompres 35+ pod oczy i na powieki z linii Extremale Express. Mam bardzo wrażliwe oczy, więc początkowo podeszłam do niego z rezerwą. Ale jestem nim zachwycona! Spełnił on wszystkie moje oczekiwania. Pracuję przy komputerze, więc moja skóra wokół oczu bardzo szybko wysycha, a zmarszczki natychmiast się uwidaczniają. Ale dzięki otrzymanej od Państwa próbce odnalazłam idealny preparat na moje potrzeby. Oczywiście, od razu po wypróbowaniu kupiłam krem i wciąż go używam (teraz już trzecie opakowanie). Efekt? Skóra pod oczami jest napięta i nawilżona

przez cały dzień. Raz jeszcze dziękuję i gratuluję, że macie w swojej ofercie tak wspaniały produkt. Grażyna z Wałbrzycha

Witam!

Pragnę podziękować za kremy z serii Spécialité. Dzięki tym kosmetykom stałam się „dużo młodsza”. Kupiłam całą serię, choć nie ukrywam, że są to kosmetyki drogie. Jestem kobietą zadbaną, o niskich dochodach, ale mimo to postanowiłam je wypróbować. Mam cerę szarą, mieszaną. Poza tym pod oczami widać „worki” i sińce. Seria Spécialité zmieniła wygląd mojej skóry na lepsze. Dzięki Państwa kosmetykom moja twarz wygląda młodo. Składam serdeczne gratulacje, życzę wielu sukcesów i jeszcze więcej tak doskonałych kosmetyków. Pozdrowienia, Halina z Aleksandrowa


wiosna-lato 2007


czasu na czekanie

Matka, aktorka, jurorka. Ale przede wszystkim dama. Jednak nie taka krucha i eteryczna. Raczej konkretna i wymagająca. Z Beatą Tyszkiewicz rozmawiamy o córkach, codzienności, kosmetykach i zawartości jej torebki. Rozmawia: Lidia Maciejowska

Woman:

Niewiele jest wypowiedzi na Pani temat, w których nie mówiłoby się o Pani jako o damie. Takie gombrowiczowskie „doprawianie gęby” nie jest męczące?

Beata Tyszkiewicz: Jest chyba w społeczeń-

stwie taka potrzeba, żeby kogoś nazywać damą czy ikoną. Najpierw pojawia się potrzeba, a potem szukamy. I z łapanki znajdujemy kogoś, kogo takim tytułem okrzykujemy.

W: W tym przypadku okrzyknięto akurat Panią… BT: Nic dziwnego, ja przecież od wczesnych lat 70.

wchodziłam w kostiumy dam. I widzę z własnych obserwacji, że największe jest zainteresowanie, kiedy gram

6

wiosna-lato 2007

w krynolinie, długich sukniach, z wachlarzami, torebeczkami, rękawiczkami. Nawet, gdy jestem współcześnie ubrana, to ludzie jakoś by chcieli, żebym ja nadal w sukni chodziła i w gorsetach, i w tych halkach. Po prostu przywiązali się do pewnego image’u. A przecież ja grałam też w węgierskich filmach współczesnych biedną sprzedawczynię, która samotnie wychowuje dwoje dzieci, siedzi w jakimś małym supermarkecie przy kasie i na lewo robi interesy z butelkami po mleku. Ale choćbym zagrała to nie wiem jak przekonująco i pokazała dramat mojej bohaterki najlepiej, jak umiała, to widzowie i tak nie będą za bardzo zadowoleni. Wolą mnie na wyścigach konnych, w loży… Jako Izabelę Łęcką, Marię Walewską,

Zdjęcia: Woody Ochnio

wywiad numeru

Szkoda


wiosna-lato 2007

7


wywiad numeru

Ewelinę Hańską. To nie jest nic złego. Już się przyzwyczaiłam do tego, że od czasu do czasu muszę zagrać hrabinę, żeby się utrzymać „na rynku”.

W: Często zaprasza się Panią do telewizji po prostu

dać na filmach, właściwie nie jedzą, tylko żyją powietrzem. Żywią się co najwyżej jajeczkiem przepiórki, bo przecież tylko to można jakoś w scenie filmowej „memłać”. Z pełnymi ustami nie sposób mówić, wobec tego dama bez przerwy „dziabie” coś na talerzu.

BT: Mnie „Superniania” się strasznie podoba. Nie opuści-

W: Ale czuje się Pani damą? BT: A kto to jest dama, a kto dżentelmen? Damy, jak wi-

W: Może widzom tylko wtedy wydaje się, że dobrze znają Beatę Tyszkiewicz, gdy gra ona damę?

BT: Pewnie tak. Ja sama też często padam ofiarą czegoś takiego. Kiedy jestem na jakimś festiwalu, a schodami schodzi Hugh Grant, bez zastanowienia mówię mu: „Dzień dobry”, bo mi się wydaje, że ja go znam. A ja go tylko w filmach oglądałam. Pamiętam też, że gdy zobaczyłam film „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie” Sergio Leone, gdzie Henry Fonda zabija siedmioletniego chłopca, do końca filmu nie mogłam w to uwierzyć. W moim odbiorze było niemożliwe, żeby Henry Fonda mógł kogokolwiek zabić.

W: Pani chyba lubi ludzi... BT: To prawda. Nawet napi-

wiosna-lato 2007

łam ani jednego programu, nawet mi się zdarzało oglądać powtórki. Bo z niej jest taka prawdziwa guwernantka. Ja nie byłam w takiej komfortowej sytuacji, by mieć taką osobę, gdy moje dzieci dorastały. Ale sama bardzo chętnie bym kupiła płytę z jej wszystkimi programami – dla mojej córki, której niedawno urodził się synek. Żeby po prostu wiedziała, że zawsze może być gorzej.

W: Jak to? BT: Amerykanie uważają, że może być lepiej, a my jeste-

śmy wychowani w takim systemie, że zawsze może być gorzej. I to nas pociesza. Moja córka opowiada mi, że gdy rozmawia ze swoimi koleżankami, słyszy od nich, jak to ich dzieci w ogóle nie płaczą w nocy, nie budzą rodziców, są fantastyczne i kontaktowe. A tymczasem jej synek budzi ją 2–3 razy w nocy. Za każdym razem tłumaczę jej, że rodzice mają tendencję do opowiadania o dzieciach lepiej, niż jest w rzeczywistości. Oni po prostu się trochę chwalą. Można to porównać do rybaków, którzy zawsze powiedzą, że „taaaakieeego karasia złowili”. Albo do tych, którzy kupują okazyjnie przedmioty „na Kole”. Oni mówią, że za 4,50 zł kupili kryształowe lustro. Tylko po to nam to mówią, żeby nas pognębić lub żeby zaimponować. Bo zapłacili nie 4,50 zł, tylko 450 zł. I nie za kryształowe, tylko za zwyczajne. Czasem jest dobrze zobaczyć, jak wygląda prawda, żeby wiedzieć, w którym miejscu my się znajdujemy z naszymi problemami.

W kwestii kosmetyków jest we mnie pewna zachłanność. Mam kłopot, żeby wyrzucić piękny flakon po wodzie toaletowej. Jest mi go żal.

sałam książeczkę z opowiadaniami o ludziach. Kiedy dziennikarka mówi mi na koniec spotkania: „Bardzo dziękuję, że poświęciła mi pani swój czas”, zawsze odpowiadam: „To ja bardzo dziękuję, że pani poświęciła mi swój”. Bo przecież to jest ten sam czas! Jeśli zaczniemy w ten sposób postrzegać nasze kontakty międzyludzkie, to wszystko stanie się prostsze i bardziej prawdziwe. Ja czerpię dużo radości z tych małych spotkań z ludźmi, których widuję codziennie na ulicy. Przecież oni wszyscy biorą udział w moim życiu, nawet jeśli tylko powiedzą: „Dzień dobry”, „Jak się pani czuje?” albo zapytają, kto najładniej zatańczył w „Tańcu z gwiazdami”? To jest jakaś maleńka stabilność w naszym życiu. Na przykład szalenie cenię to, że w kawiarni, do której chodzę, zawsze przy oknie siedzą tacy starsi państwo. Piją kawkę, rozwiązują krzyżówki… Ale zawsze są. I to jest coś, na co mogę zawsze liczyć. Na to, że jak tu przyjdę w południe, to ci państwo będą siedzieli.

8

jako matkę. Opowiada Pani o wychowywaniu dzieci, mówi o tym, że „wychowywała je wzrokiem”. I pokazuje, że bez „Superniani” tak naprawdę można się obejść.

W: Ale czy to, że tak często opowiada Pani o sobie

jako o matce, ma pokonać ten „chodzący za Panią” stereotyp damy?

BT: Nie. Ja po prostu chcę pokazać, że bardzo normalnie żyję. Ja mogę żyć z tego, że będę piekła ciasta, niczego się nie boję. Nie mam stresu, że ktoś do mnie nie zadzwoni, że nie będę miała pracy. Nigdy się nie nudzę. Jest przecież tyle rzeczy do przeczytania, tyle rzeczy do zrobienia. Na przykład zrobiłam ostatnio na drutach dziecinną


kolekcję sweterków i płaszczyków dla mojego wnuka... Kiedy pracuję, nie zawsze robię to, co lubię. Ale jak się lenię, to robię to, co lubię. Czyli robię na drutach, piekę, robię konfitury, codziennie przygotowuję obiad dla mojej starszej córki. Lubię swój czas. Uważam, że dom jest azylem. Wszystko spycham, żeby się działo gdzieś na zewnątrz.

W:

Beata Tyszkiewicz lubi życie. To miłe, szczególnie gdy widzi się, że coraz więcej osób wpada w życiową depresję i mówi: „wszystko już osiągnąłem, co mam teraz ze sobą zrobić?”.

BT: Przypomina mi się taka rozmowa Pierre’a Bezukhova i księcia Andrzeja z „Wojny i pokoju”. Jeden ma 27 lat, a drugi 29 i obaj uważają, że są u kresu życia. Zmieniła się bariera czasu. Kiedy moja matka była w moim wieku, była naprawdę starszą panią. Tymczasem moja córka Karolina wygląda na nastolatkę, a zbliża się do czterdziestki. I zajmuje się końmi, pracuje… Nie siedzi na kanapie i nie froteruje sobie paznokci.

W: Może mamy po prostu lepsze kosmetyki? BT: To też, przecież to jest wielki rynek. Teraz namawia

się nawet mężczyzn, żeby się kremowali. Są już kosmetyki nie tylko dla psów, ale nawet dla dzieci. Moja córka dla swojego niespełna dwumiesięcznego synka dostała wodę toaletową Yves Rocher dla niemowląt. Natomiast nie wolno zapominać o jednym – że nasz organizm również sam myśli o tym, jak natłuścić naszą skórę i co zrobić, żeby wyrosły paznokcie i włosy. Dlatego jeżeli będziemy po każdym myciu rąk smarować je balsamem czy kremem, to po dwóch tygodniach nie będziemy w stanie wytrzymać, jeśli ich nie posmarujemy. Nasz organizm nie jest głupi, mówi: po co mam wytwarzać jakąś ochronną warstwę, skoro i tak mnie posmarują. Kiedyś w Kanadzie za wcześnie przyszły mrozy i zauważono, że ogromne sowy nie zdążyły odlecieć. Dlatego je wyłapano, przetransportowano na lotnisko i wysłano w miejsce, gdzie powinny się znajdować. Następnego roku one znów były na lotnisku, czekały na transport. To mi przypomina, żeby nie wpadać w uzależnienie. Kremowanie się jest rozkoszą, a balsamy są cudowne, ale trzeba zachować proporcje.

W: A jakie kosmetyki Pani lubi? BT: Najbardziej lubię te, które dostaję [śmiech]. Żebym

tylko jeszcze ich wszystkich używała… Ale przynajmniej w lodówce bardzo ładnie wyglądają – nic nie ma do zjedzenia, za to są filmy do aparatu i kremy. Po prostu dieta cud! A mówiąc serio, w kwestii kosmetyków jest we mnie jakaś zachłanność. Ja mam na przykład wielki kłopot z tym, żeby wyrzucić piękny słoik albo flakon po wodzie toaletowej. Jest mi go zwyczajnie żal. Nie dlatego, że ja chcę wszystko gromadzić, ale po prostu on jest tak pięknym przedmiotem,

wiosna-lato 2007

9


wywiad numeru

że nie mogę inaczej. Mam na przykład taką wodę, którą bardzo kocham – Eau Du Soir Sisleya. I ona ma taką piękną zakrętkę, zresztą zaprojektowaną przez jakiegoś polskiego rzeźbiarza. I ja te nakrętki z Sisleya zgromadziłam i zrobiłam z nich uchwyty do szufladek. Flakon jakoś poświęciłam, przecież nie mogę wszystkiego zbierać. Ale na przykład poprosiłam przyjaciółkę, żeby mi pomalowała flakon po wodzie toaletowej Rochas, taki w kształcie kobiecej kibici. I ona pomalowała mi go tak cudownie, że gdyby Rochas to zobaczył, to by zwariował. Teraz ta pusta butelka stoi w łazience i jest po prostu dziełem sztuki.

W: Chętnie chodzi Pani na zakupy? BT: Jestem przeciwko kupowaniu. Oczywiście, jestem

w tej uprzywilejowanej sytuacji, że mnie obdarowują. Niemniej mam kłopot z tym, żeby sobie coś kupić, na przykład do ubrania. Bo mnie się wydaje, że już wszystko mam. I to samo by pewnie dotyczyło kremów. Czynię oczywiście pewne inwestycje w moją karierę zawodową, ale to jest naprawdę bardzo umiarkowane.

W: Ma Pani poczucie, że kosmetyki, które kobieta nosi w torebce, jakoś ją identyfikują?

BT: Pewnie. „Pokaż mi swoją torebkę, a powiem ci kim jesteś”.

W:

Pytam, bo swego czasu prowadziła Pani program, w którym znane kobiety pokazywały, co noszą w torebce. Co z nich można było odczytać?

BT: Och, mnóstwo rzeczy. Iga Cembrzyńska nosiła

w torebce kawałek brzozy i sierść ukochanego psa. Stefania Grodzieńska miała zdjęcia wnuka i tomik wierszy Tuwima. Zosia Kucówna – wszystkie przyrządy do budowy, miarki itd. A tego, co nosiła w torebce Joanna Szczepkowska, nie jestem w stanie powtórzyć, bo był tam nawet cukrowy baranek, dwa rachunki nieopłacone, filmy nieoddane do wywołania… Była mi bardzo wdzięczna, bo dzięki mnie zrobiła w końcu w torebce porządek.

W: A zdradzi Pani, co nosi w torebce? BT: Proszę bardzo [wyjmuje z torebki]: karty kredytowe,

jakieś niewielkie pieniądze, „porponetka” (jak mówi moja gosposia), cukierek, plasterek, pudełeczko z lekarstwami, puder, „tic-taki”, portfel, papiery samochodowe, tymianek z podbiałem, odżywka zamiast lakieru do paznokci, pudełeczko jak by panią bolała głowa, odświeżacz do samochodu, który dostałam, ale zapomniałam go wyjąć i tak leży tu już dwa tygodnie, wizytówkę z napisem „Klinika tłumika”, jakiś kwitek, słodzik, gdybym wpadła w manię odchudzania, pisak i Eau Du Soir.

W: Z tej listy wynika, że przezorna z Pani osoba. BT: Kobiety są dosyć zapobiegliwe i mają różne rzeczy

10

wiosna-lato 2007


na wszelki wypadek. Ciągle myślą, co by było potrzebne. Niekoniecznie im. Boli cię głowa? Mam proszek. A może byś chciała cukierka? Mam cukierka. A może puder? Mam puder.

W: Myśli Pani, że na podstawie nesesera da się coś powiedzieć o psychice mężczyzny?

BT: To zależy od charakteru mężczyzn. Była taka głośna historia w czasie wojny, że niemieckich szpiegów rzucono do Anglii. Oni wszystko wiedzieli i mówili perfect po angielsku. Ale wszyscy mieli takie same nesesery. I wyłapali ich właśnie po neseserach. Mężczyźni mają mniejszy bałagan w walizkach, ale to również dlatego, że kobiety ich rozpuszczają – pakują ich, gdy oni wyjeżdżają itd. Musi im czegoś zabraknąć, żeby na przyszłość pamiętali, że tego potrzebują. Ja mam w swojej torebce straszny bałagan, bo moja torebka jest duża. Właściwie im mniejsza torebka, tym mniejszy bałagan.

W:

Usłyszałam kiedyś, że kobieta, która dla bezpieczeństwa nosi gaz w torebce, robi to zupełnie bez sensu, bo zanim go znajdzie w tej dżungli przedmiotów, zdążą ją trzy razy zabić i okraść.

BT: A moja przyjaciółka ma nagraną taką wiadomość dla kogoś, kto dzwoni: „Zaczekaj, zaczekaj, szukam telefonu w torebce”. Uważam, że to genialne i bardzo prawdziwe.

BT: Ostatnio młody chłopiec dał mi różę na ulicy. Do tej pory wożę ją zasuszoną w samochodzie. Powiedział mi, że bardzo mu się podobam w telewizji. A kiedy zapytałam, dlaczego, odpowiedział: „Bo Pani stawia dobre stopnie”.

W: Myślę, że nie tylko tym im Pani imponuje... BT: Im się podobają moje puenty czy żarty. Bo przecież mnie dzieli od nich sześćdziesiąt lat. One nie mogą chcieć mnie naśladować, bo jestem z innej epoki.

Mogę żyć z tego, że będę piekła ciasta, niczego się nie boję. Nigdy się nie nudzę. Jest przecież tyle rzeczy do przeczytania, do zrobienia.

Pani lubi czytać? Bo tego Pani torebka mi nie powiedziała.

BT: Lubię dzienniki, pamiętniki, korespondencje. Wszystko, co mi się kiedyś „zazębi” z czym innym, ułoży w jakieś puzzle.

W:

A nie myślała Pani o napisaniu autobiografii z prawdziwego zdarzenia?

BT: Przecież napisałam „Nie wszystko na sprzedaż”. W: Chodziło mi raczej o jakieś opasłe tomiska

W:

Ale sama Pani powiedziała, że robimy się coraz młodsi.

BT: Bo jakoś po prostu nasza

dusza wyłazi nam na zewnątrz. To jest taka radość życia – albo się to ma, albo nie. Albo się to pielęgnuje, albo mówimy sobie: „nie chce mi się”. Mnie szkoda czasu, nawet kiedy czekam na windę, która zjeżdża z czwartego piętra. Jestem wtedy wściekła, że marnuję czas. Mało mnie pod tą windą szlag nie trafi.

W: To jest to, o czym pisał

Camus – że najlepiej doświadcza się upływu czasu, gdy na przykład stoi się w kolejce.

W: Co

ze

szczegółowym opisem dziejów…

BT: Chętnie bym napisała książkę, która by się nazywała „Post Scriptum”. Napisałabym w niej to wszystko, czego nie napisałam w poprzedniej.

W:

Chodzi mi o młode, kilkunastoletnie fanki „Tańca z gwiazdami”. Dla ich mam Beata Tyszkiewicz była idolką jako, powiedzmy, Izabela Łęcka. Z kolei dla tych dziewczynek – jako dostojna jurorka w ich ulubionym programie.

Pytam, bo mam poczucie, że rośnie właśnie kolejne pokolenie, które chce Panią naśladować.

BT: Kiedyś oglądałam taką sztukę teatralną, w której

popełniono morderstwo w ciągu jednej minuty. Kiedy człowiek policzy sobie, że wszystkie te czynności, które doprowadzą do zabicia człowieka w hotelu można zrobić w ciągu minuty, to się okaże, jak strasznie dużo jest tych minut. A kiedy się czeka, żeby się mleko zagotowało i nie wykipiało, to jest nieskończoność. Czas jest bardzo względny i relatywny. Ale jeśli z każdej chwili, minuty, przypadkowego spotkania, kupowania wełny, wybierania guziczków czy picia czekolady robimy coś najbardziej intensywnego, to nasze życie jest bogate.

W:

Można więc powiedzieć, że dewizą życiową Beaty Tyszkiewicz jest to, by życie nie było czekaniem na to, aż mleko się ugotuje?

BT: W ogóle nie czekać. Nie ma czasu.

wiosna-lato 2007

11


trendy&styl

Zegarek, 1260 zł, Roberto Cavalli

Lista przebojów Okulary w stylu Jackie Kennedy, torebka inspirowana dzikością natury i duży pierścień. Takie są trendy w tym sezonie. Ale nieco drapieżna może być też męska moda. Namów swojego mężczyznę na zegarek z kolekcji Roberta Cavallego. Nietypowy kształt jego tarczy świetnie komponuje się z paskiem z krokodylej skóry. A jeśli masz ochotę na ucztę dla ciała, wsiądź na ręcznie robiony rower Electra i pojedź nim na zabieg do Instytutu Dermika Spa&Salon.

Kolczyki, 329 zł, Galeria Etnica

Blender Tornado 199,90 zł, Duka

Stylizacja: Natalia Szczepańska; Fot.: Michał Zagórny

Paleta do makijażu, 240 zł, Dior

12

wiosna-lato 2007

Pierścionek z cyrkoniami, 170 zł, Galeria Etnica


trendy&styl

Brelok z błyszczykiem, 200 zł, Dior

Buty, 590 zł, Patrizia Pepe

Elektryczny grzebyk do rzęs, 69 zł, Panasonic

Okulary, 79 zł, Mango

Torebka, 1570 zł, Dolce & Gabbana

Broszka, 399 zł, W. Kruk

wiosna-lato 2007

13


trendy&styl

Naszyjnik, 190 zł, Giebułtowski

Zaproszenie na zabieg w Instytucie Dermika Spa&Salon np. „Miód i róża”, cena: ok. 330 zł Rower Electra, 2499 zł, www.aktiv-sport.pl

Torebka, 179 zł, Forget-me-not

Porcelana Eternity, od 19,90 zł/szt., Duka

14

wiosna-lato 2007

Odżywka do włosów SUN N’FUN, 72 zł, Jaga Hupało & Thomas Wolff Hair System


promocja

Zakupy na targu w Marrakeszu, a może planujesz podróż dookoła Australii? Jak wielu nowych rzeczy próbowałaś ostatnio? Prawdopodobnie nie tak wielu, jak byś chciała. Nadszedł więc czas na zmiany – najlepiej zacznij od zaraz. Wypróbuj coś nowego, absolutny hit! Dzięki niemu znajdziesz się w kręgu osób, które już wiedzą…

Nadszedł czas …

SPRÓBOWAĆ CZEGOŚ NOWEGO Ostatnie badanie przeprowadzone przez firmę Philips pokazuje, że średnio 3/4 kobiet w Europie nie zmienia swoich zabiegów pielęgnacyjnych przez lata. Oznacza to również, że używamy produktów poprzedniej generacji, działajacych znacznie wolniej i mniej skutecznie niż byśmy chciały. Od zaraz możesz zerwać z rutyną. Zacznij od nowego depilatora firmy Philips Satinelle Ice Premium. Ten nowoczesny gadżet, wykorzystujący działanie lodu, pozwala na nową jakość w minimalizowaniu bólu i podrażnień wynikających z depilacji. Spróbuj – to świetne! Nowy Philips Satinelle Ice Premium ma unikalną nasadkę chłodzacą skórę w trakcie i po zabiegu depilacji. Nie daj się zaskoczyć – trzymaj ją zawsze w zamrażalniku i używaj zawsze, kiedy potrzebujesz. Ultradźwiękowy masaż jest wystarczająco intensywny, by złagodzić ból depilacji. Ceramiczne dyski mają działanie hypoalergiczne, dlatego wskazane są nawet dla wrażliwej skóry. Są także bardzo łatwe w czyszczeniu, wystarczy jedynie opłukać je wodą. Na co czekasz? Zacznij zmiany od zaraz!

PIĘĆ TRIKÓW JAK MIEĆ PIĘKNE I GŁADKIE NOGI

1 2

3 4 5

Złuszczanie naskórka raz w tygodniu. Długotrwały efekt używania depilatora.

Nawilżanie.

Lekka opalenizna. Buty na obcasie – nic tak nie wydłuża nóg.


nowe technologie 16

wiosna-lato 2007


Individuelle Esencja de Luxe

Idebenon

molekuły młodości

z molekułami młodości na bazie Idebenonu pojemność: 50 ml, cena: 248 zł, Dermika

Wolne rodniki przyspieszają proces starzenia się skóry, utratę jej elastyczności i powstawanie zmarszczek. Są już jednak kosmetyki, które przed nimi chronią. Przedstawiamy IDEBENON – nową broń współczesnej kosmetologii. Jeden gram Esencji de Luxe neutralizuje 312x1014 wolnych rodników.

Tekst: Łukasz Pyzioł

A

takują codziennie. Wolne rodniki, czyli cząsteczki niektórych związków chemicznych, którym brakuje jednego elektronu, są bardzo sprytne. Szukają pary i wchodzą w reakcję z niektórymi strukturami tkanek naszego organizmu po to, by je zniszczyć. Ich atak jest jak efekt domina. Jeden wolny rodnik atakuje jedną cząsteczkę, uszkadza ją i czyni z niej kolejny wolny rodnik. Ten atakuje następne komórki. Badania nad ich negatywnym wpływem na ludzki organizm zaczęto przeprowadzać w 1954 roku. Dwa lata później Denham Harman opisał ich wpływ na proces starzenia się. Okazało się, że biorą one udział w powstawaniu chorób nowotworowych, schorzeń układu krążenia i niektórych chorób neurologicznych, m.in. Parkinsona. Obecnie coraz więcej naukowych doniesień dotyczy wpływu wolnych rodników na błony komórkowe, włókna podporowe (kolagen i elastynę), a nawet na DNA naszych komórek.

IDEBENON czyni cuda

Do pewnego momentu nasz organizm przed wolnymi rodnikami broni się

sam. Jednak im jesteśmy starsi, tym bardziej nasza naturalna tarcza ochronna zawodzi. Z pomocą przychodzą wtedy antyutleniacze, zwane antyoksydantami i przeciwutleniaczami. Wśród nich prawdziwą gwiazdą staje się IDEBENON. Badania prowadzone w Institute of Anti-Aging Research, Eastern Virginia Medical School (Norfolk), Departament of Dermatology University of Kalifornia (San Francisco) i Pharma Cosmetix Research w Richmond (USA) wykazały, że działa on silniej niż koenzym Q10 czy witamina C – dotąd najpopularniejsze przeciwutleniacze. W skali EPF (ang. Environmental Protection Factor, czyli czynnik Ochrony Środowiskowej) IDEBENON osiągnął aż 95 na 100 punktów, podczas gdy koenzym Q10 miał 55 punktów, a witamina C – 52. Badania obejmowały grupę 41 kobiet w wieku 30–65 lat, które dwa razy dziennie przez sześć tygodni stosowały kosmetyk wzbogacony o IDEBENON. Efekt? Redukcja zmarszczek, zwiększenie ilości kolagenu oraz lepiej nawilżona skóra. Oznacza to, że IDEBENON nie tylko hamuje procesy prowadzące do wiotczenia i powstawania zmarszczek, ale też redukuje te już istniejące.

Na polskim rynku

Na rynku amerykańskim produkty z IDEBENONEM pojawiły się dzięki firmie Allergan, globalnemu producentowi farmaceutycznemu (pierwotnie IDEBENON był wykorzystywany do ochrony narządów przeznaczonych do przeszczepów). Na początku 2006 r., w wyniku współpracy Allerganu z jedną z globalnych marek kosmetycznych, substancję tę po raz pierwszy wykorzystano w kosmetykach anti-aging. Dziś, dzięki Dermice, IDEBENON trafia na polski rynek. Ta nowatorska technologia jest bardzo kosztowna i wymaga niestandardowych procedur produkcji. Najważniejsze jednak jest to, czy do kosmetyków z IDEBENONEM przekonają się konsumentki i czy zdobędą one ich zaufanie. Biorąc pod uwagę zdolność tej substancji do zapobiegania oraz redukowania już istniejących objawów starzenia się, jest to bardzo prawdopodobne. Wiele wskazuje na to, że to właśnie IDEBENON jest tak długo wyczekiwanym związkiem, który pomoże nam zatrzymać młodość.

wiosna-lato 2007

17


nowe technologie

Nawilżanie na żądanie Kiedy Twojej cerze daleko do ideału, jest wysuszona i ściągnięta, nie panikuj. Nawilżaj! I pamiętaj, że dobre nawilżenie polega na zatrzymywaniu wody w skórze, a nie na „nawadnianiu” jej kremem czy balsamem od zewnątrz. Tekst: Marta Kamińska

18

wiosna-lato 2007


W

iększości z nas nawilżanie kojarzy się z dostarczaniem skórze wody. Gdyby tak jednak było, to po kąpieli w wannie czy basenie Twoja skóra byłaby idealnie nawilżona, gładka i sprężysta. Dlatego pamiętaj, że woda zawarta w kremie, krótko po jego nałożeniu, pod wpływem ciepła organizmu odparowuje i zwykle nie wnika w głąb skóry. Warto też wiedzieć, że mechanizmy działania kosmetyków nawilżających mogą być różne.

Wodne kapilary Nowoczesne kosmetyki są jak płaszczyk ochronny, który zabezpiecza skórę przed nadmierną utratą wody. Odpowiednio dobrane, pozostawiają na powierzchni skóry warstewkę, która uniemożliwia ucieczkę wody z wnętrza skóry. Z kolei te bardziej skomplikowane zawierają składniki, które wnikają w jej głąb i tam wiążą wodę, uniemożliwiając jej ucieczkę na zewnątrz. Ale kosmetologia posunęła się znacznie dalej, bo nowoczesne preparaty poprzez uruchomienie naturalnych mechanizmów pozwalają na gromadzenie wody w komórkach skóry. Największe światowe instytuty naukowe i laboratoria badawcze cały czas pracują nad nowymi i jeszcze bardziej skutecznymi metodami zatrzymywania wody w skórze. Do wspomagania z pozoru tak prostej i podstawowej funkcji kosmetyku wykorzystuje się najnowsze zdobycze światowej nauki. Najnowocześniejszą oraz najbardziej skuteczną metodą nawilżania, stosowaną przez firmy kosmetyczne, jest wspomaganie mechanizmów pozwalających na gromadzenie wody w komórkach skóry. Specjalistą od takiego nawilżania są np. kosmetyki z linii Noblesse Spa Dermiki. Zastosowano w nich nowatorską koncepcję przeciwzmarszczkowego bionawilżania,

która wykorzystuje mechanizm kapilar wodnych, tzw. akwaporyn. Ich odkrycie zostało uhonorowane Nagrodą Nobla w dziedzinie chemii w 2003 roku. Są to specyficzne kanalikowe struktury białkowe, obecne w błonach żywych komórek, przez które może przepływać woda i dostawać się do wnętrza komórki.

Koncepcja warta Nobla Tak właśnie powstał rewolucyjny pomysł na intensywne nawilżanie poprzez wprowadzenie bezpośrednio do komórek skóry wody fizjologicznej, w sposób naturalny obecnej w organizmie. Uzupełnia ona stosowane dotąd klasyczne nawilżanie, polegające na zwiększaniu zawartości wody w przestrzeniach międzykomórkowych. W serii Noblesse SPA zastosowano ekstrakt z owoców tropikalnej rośli-

ny z rodzaju Punica, który stymuluje funkcjonowanie kapilar wodnych. One z kolei – jak się okazało – coraz gorzej funkcjonują i wraz z wiekiem znikają z naszego organizmu. Dlatego w połączeniu z czynnikami chroniącymi kolagen i komórkowe DNA utworzono 30+Anti-Aging Aqua-Capillary System, który radykalnie poprawia jędrność, sprężystość i witalność skóry. Natomiast z przeprowadzonych badań wynika, że dzięki tej metodzie udało się nawet dwukrotnie zwiększyć stopień nawilżenia skóry w porównaniu do stosowanych wcześniej! W ten sposób powstała nowatorska koncepcja przeciwzmarszczkowego bionawilżania. Zapraszamy do gabinetów patronackich Dermiki na Zabieg Intensywnie Nawilżający (ok. 200 zł).

Noblesse Spa

Krem intensywnie nawilżający na dzień. Już po dwukrotnym użyciu zwiększa nawilżenie skóry średnio o 126%. Pojemność: 50 ml, cena: 59,50 zł, Dermika

Noblesse Body Spa

Supernawilżający balsam do ciała po kąpieli, po opalaniu, po basenie. Pojemność: 200 ml, cena: 34 zł, Dermika

wiosna-lato 2007

19


nowe trendy

Jak kameleon

W tym sezonie wizażyści stawiają na różnorodność. Z jednej strony proponują dziewczęcy makijaż z oczami w kolorach pawich pór, z drugiej – klasyczny, intrygujący i opalizujący look.

Anielsko i subtelnie

Delikatny, ale przewrotny makijaż to propozycja Gucci Westman dla Lancôme. Gra świateł i taniec kolorów na powiekach w połączeniu z połyskującymi drobinkami i delikatnie zaznaczonymi kośćmi policzkowymi tworzą prawdziwie cukierkowe dzieło sztuki.

1. Cienie do powiek POP CHERUB,165 zł, Lancôme; 2. Balsam do ust SWEET CAPRICE, 88 zł, Lancôme; 3. Pomadka do ust COLOR FEVER, 105 zł, Lancôme; 4. Błyszczyk do ust PLUMP SECRET, 88 zł, Lancôme


Słodko i tęczowo

Givenchy lansuje jasną, porcelanową cerę, delikatne, błyszczące usta oraz mocno podkreślone oczy. Połączenie kilku kolorów cieni do powiek z pomalowanymi zielonym tuszem rzęsami przypomina tęczową, malarską paletę barw.

1. Paleta dziewięciu cieni do powiek PRISMISSIME EYES, 199 zł, Givenchy; 2. Kolorozyjący tusz do rzęs LASHCOLOR HIGHTLIGHT EFFECT MASCARA, 110 zł, Givenchy; 3. Konturówka do ust 5 COULEURS, 205 zł, Givenchy; 4. Kredka do oczu DIORGLOSS, 98 zł, Givenchy


nowe trendy Wyraziście i elegancko

Giorgio Armani traktuje twarz jak malarskie płótno. Na sezon wiosna-lato 2007 proponuje różnorodność odcieni światła i cienia w postaci nieskazitelnej cery, ciemnych, mocno zaznaczonych oczu i delikatnie muśniętych różem policzków.

1. Róż do policzków SHEER BLUSH, 170 zł, Giorgio Armani; 2. Podkład HYDRA GLOW, 170 zł, Giorgio Armani; 3. Cienie do powiek EYE MANIA, 119 zł, Giorgio Armani


Szykownie i frywolnie

Najnowsza kolekcja Guerlain zachwyca dyskretną elegancją i naturalnym warfinowaniem. Świeże, zmysłowo lśniące usta i pudrowe cienie do powiek w odcieniach zamszu sprawiają, że makijaż jest kobiecy i zmysłowy.

1. Cień do powiek OMBRE ECLAT SINGLE EYESHADOWS, 118 zł, Guerlain; 2. Błyszczyk do ust KISSKISS GLOSS 105 zł, Guerlain; 3. Cienie do powiek OMBRE ECLAT 4 EYESHADOWS, 220 zł, Guerlain


lekcja makijażu

Kryj się!

Przebarwienia, rozszerzone pory, popękane naczynka. Każda z nas widzi na swojej twarzy przynajmniej jedną z tych niedoskonałości. Jak je ukryć? Wystarczy dobry podkład! Tekst: Lena Kohl

C

hcemy, żeby przede wszystkim ukrywał, rozświetlał, wygładzał zmarszczki, podkreślał to, co w naszej twarzy ładne, nie zostawiał śladów na ubraniu, nie przeszkadzał skórze oddychać. No i był niewidoczny. A to znaczy, że szukamy podkładu-cyborga. Tylko czy już taki wymyślono? I czy spec od wszystkiego nie jest do niczego? Otóż nie jest.

Tuszuje i matuje Co w Twojej skórze przeszkadza Ci najbardziej? Zdecydowanie „błysk”.

24

wiosna-lato 2007

I to nie taki, który sprawia, ze skóra wygląda jak u nastolatki, a nadmiar sebum. Dlatego z reguły szukamy podkładów, które matują naszą skórę. Niestety, często też ją wysuszają, dlatego używanie tego typu kosmetyków jest ryzykowne. – Najnowsze podkłady matujące nie powinny wysuszać skóry. W swoim składzie mają substancje o działaniu sebostatycznym, czyli bez ubocznego działania wysuszającego. Takich kosmetyków powinny używać tylko kobiety ze skórą przetłuszczającą się. Ważne też, by pod podkład

dodatkowo nałożyć odpowiedni krem nawilżający do tego samego typu skóry – wyjaśnia Katarzyna Wierzchoń, kosmetyczka-konsultantka Dermiki. Warto więc spróbować Matmate, Givenchy. Producent obiecuje, że dzięki kompleksowi Sebiomine skóra nie będzie się błyszczeć, natomiast dzięki Matcoulor, składnikowi odpowiedzialnemu za naturalny odcień, podkład będzie niezauważalny, a efekt naturalny. Bestsellerem w perfumeriach jest podkład w sprayu Airflash Diora. Przyzwyczajona do podkładów w tubkach


1

czy słoiczkach możesz nieco sceptycznie podchodzić do kosmetyku „z puszki”, jednak wątpliwości towarzyszyć Ci mogą tylko na początku. Tym bardziej, że wizażyści Diora opracowali specjalną metodę nakładania, na tzw. „Literę Z”. Jak to zrobić? Bardzo łatwo. Z odległości 20 centymetrów spryskujemy kosmetykiem twarz, kreśląc literę „Z”: najpierw wzdłuż czoła, następnie na skos przez całą twarz i na koniec poziomo na linii podbródka. Jeśli chcemy, aby podkład był bardziej kryjący, czynność powtarzamy. Na zakończenie rozcieramy go delikatnie opuszkami palców. Mimo że jest lekki i delikatny, świetnie kryje niedoskonałości i nie obciąża skóry. Tak samo jak Color Ideal Lancôme, który poza tym, że tuszuje to, co chcesz zakryć, wyrównuje również koloryt skóry. Dzieje się tak dzięki specjalnym pigmentom colortrue, które precyzyjnie dopasowują odcień podkładu do tonu cery. Wizażysta Lancôme, Ross Burton uważa, że technologia pigmentacji jest niezawodna. – Gdy pracuję z kobietami o cerze bardzo jasnej, matowej lub ciemnej i opalonej, nakładam Color Ideal i po upływie około jednej minuty, pigmenty wchłaniają się w skórę i dostosowują się do jej odcienia – zapewnia.

Wygładza i odmładza Warto też pamiętać, że gęste i matowe podkłady nie służą skórze dojrzałej, z głębszymi zmarszczkami. Mogą bowiem gromadzić się w zagłębiach skóry i zbijać w grudki. By tego uniknąć, lepiej sięgnąć po kosmetyki, które nie tylko wygładzają, ale też nawilżają, a nawet odmładzają. Lekkie preparaty można zastąpić tymi bardziej kremowymi i liftingującymi. Taki produkt ma w swojej ofercie Estée Lauder, której Resilience Lift Extreme Ultra Forming napina skórę oraz spłyca zmarszczki. Formuła

Extreme Lift Complex ma za zadanie poprawić proces syntezy kolagenu i polepszyć napięcie skóry. – Dzięki składnikom aktywnym zawartym w podkładzie cera będzie bardziej rozświetlona i pełna blasku już od momentu nałożenia. Po czterech tygodniach wyraźnie poprawi się jej napięcie, a nieładne bruzdy i zmarszczki znikną – obiecuje Anne Carullo, wiceprezes Global Product Innovation Estée Lauder. Czy tak jest naprawdę? – W skład podkładów liftingujących wchodzą substancje powierzchniowo napinające skórę, poprawiające mikrokrążenie oraz składniki załamujące światło pod różnymi kątami. To właśnie one sprawiają, że rysy twarzy są łagodniejsze a zmarszczki mniej widoczne – dodaje Katarzyna Wierzchoń. Ale to nie wszystkie podkładowe czary-mary! Teraz fluidy zawierają te same pielęgnujące składniki, co kremy, których używamy i w kilka chwil tuszują wszystkie niedoskonałości takie jak przebarwienia, zaskórniki czy rozszerzone pory. Jednym z takich mistrzów iluzji jest Silk Touch z najnowszej kolekcji makijażowej Armaniego. Wystarczy kilka wprawnych ruchów dłoni, a skóra stanie się jednolita, gładka oraz promienna. Ale podkłady kryjące występują na rynku w wielu postaciach. To, czy mają działanie zatykające pory zależy też od ich konsystencji. Warto więc wybierać te delikatniejsze. – Podkład mocno kryjący w postaci kremowej, gęstej nałożony grubą warstwą na skórę może zatykać pory. Dlatego tak ważna przy tego rodzaju kosmetykach jest technika nakładania podkładu. W zależności od efektu jaki chcemy uzyskać nakładamy go albo miejscowo – jako korektor, albo bardzo cienką warstwą na krem lub wcześniej położoną Satynową bazę pod makijaż Extremale Express, firmy Dermika – mówi Katarzyna Wierzchoń.

2

3

1. Matmate, Givenchy, 146 zł 2. Extremale Express, Dermika, 44 zł 3. Magie Matte, Lancôme, 160 zł 4. The Makeup, Shiseido, 160 zł 5. Le Teint, Matis, 97 zł 6. Fleur de Teint, Guerlain, 190 zł 7. Spectacular, Helena Rubinstein, 220 zł 8. Resilience Lift, Estée Lauder, 160 zł 9. Airflash, Dior, 170 zł 10. Teint Lift Defense, Sothys, 142 zł 4

Pierścien z agatem. 239 zł, W. Kruk

5

6

7

10

8

9


lekcja makijażu

Fatale, LANCÔME, 122 zł

Tusz i już Grube, długie, podkręcone. Takie rzęsy chciałabyś mieć. Malujesz je gęstymi, cienkimi szczoteczkami, silikonowymi i „grzebykowatymi”, testujesz rozmaite tusze i zalotki. A my podpowiadamy, co zrobić, żebyś miała oko jak malowane!

Eye Fly, GIVENCHY, 115 zł

Tekst: Lena Kohl

1

High Definitions, ESTÉE LAUDER, 115 zł

Multi Dimensional, SOTHYS, 93 zł

Tusz nakładamy tylko na suche i odtłuszczone rzęsy. Jeśli wieczorem, przed snem, wmasowałaś w nie odżywkę, usuń tłusty film wacikiem nasączonym płynem do demakijażu oczu.

2

Jeśli chcesz, żeby Twoje rzęsy były wyjątkowo długie i bardzo podkręcone, użyj zalotki. Pamiętaj jednak, żeby robić to delikatnie i pod odpowiednim kątem (kieruj zalotkę do środka oka, nigdy na boki). Jeśli za mocno ściśniesz włoski, sprawisz, że będą wyglądały nienaturalnie, a ponieważ są delikatne, niechcący możesz je połamać.

3

Subtelny i naturalny efekt makijażu uzyskasz, nakładając na rzęsy tusz tradycyjną szczoteczką, trzymaną prostopadle do oka i równolegle do linii rzęs. Możesz użyć do tego tuszu w kolorze brązowym lub granatowym. Włoski pomaluj nim tylko raz.

Zalotka do rzęs, PANASONIC, 89 zł

4

Mocniejszy i bardziej wyrazisty efekt uzyskasz, jeśli malując rzęsy, będziesz wykonywała „zygzakowate” ruchy dłoni. Nie odrywając maskary od włosków, poruszaj ręką najpierw w prawo, potem w lewo. Dzięki temu dokładnie pomalujesz wszystkie rzęsy, nawet te malutkie – w kąciku oka. Extreme Volume Mascara, GUERLAIN, 127 zł

5

Nie przesadź z ilością tuszu! Rzęsy będą wyglądały zalotnie i naturalnie, jeśli pomalujesz je maksymalnie dwa razy. Trzecia warstwa sprawi, że będziesz wyglądała jak z musicalu „Moulin Rouge”.

6

Pamiętaj, że używanie wodoodpornej maskary codziennie bardzo osłabia rzęsy. Nakładaj ją tylko w wyjątkowych sytuacjach.

7

Używając maskary, która zamiast szczoteczki ma grzebyk, w łatwy sposób możesz skleić rzęsy, dlatego stosowanie jej wymaga dużej precyzji. Dopóki nie dojdziesz do wprawy, maluj nią rzęsy tylko raz. Z czasem przyzwyczaisz się do innej szczoteczki i dojdziesz do wprawy.

26

wiosna-lato 2007

Distinguish Mascara, SHISEIDO, 112 zł


PROMOCJA

FRANCUSKIE SALONY FRYZJERSKIE

WWW.HAIRCOIF.PL

Francuskie trendy

Salony Haircoif zostały nagrodzone Srebrnym Laurem Konsumenta w uznaniu dla jakości usług.

Nowatorska aranżacja, witaminowe kolory wnętrza, najwyższej jakości produkty, ekipa szkolona przez stylistów z Francji, firmowe techniki strzyżeń i koloryzacji, wysublimowane techniki masażu skóry głowy przy zabiegach pielęgnacyjnych – wszystko to do dyspozycji klientów we FRANCUSKICH SALONACH FRYZJERSKICH HAIRCOIF.

Haircoif to francuska sieć 150 salonów fryzjerskich, w których ponad 1000 fryzjerów-stylistów obsługuje każdego roku ponad 1 000 000 klientów. Obecnie na terenie Polski firma prowadzi 13 salonów, usytuowanych w galeriach handlowych dużych miast, np. Galeria Mokotów i Złote Tarasy w Warszawie, Galeria Kazimierz w Krakowie, Silesia City Center w Katowicach. Cztery razy w roku czołowi styliści Haircoif w oparciu o firmowe techniki strzyżenia i koloryzacji, tworzą kolekcje fryzur, odpowiadające aktualnym trendom mody. Haircoif – jako jedna z nielicznych firm z tej branży – posiada własną linię produktów do pielęgnacji i stylizacji włosów. Personel firmy stale podnosi swoje kwalifikacje, poprzez udział w licznych szkoleniach prowadzonych przez francuskich stylistów. Podstawą filozofii działania Haircoif jest serdeczna obsługa i profesjonalizm. Wysoka jakość usług, przystępne ceny, dogodne godziny otwarcia, łatwy dojazd, parking – wszystko to czyni z salonów Haircoif ważny przystanek na drodze do piękna każdej Pani i Pana. Klienci mogą skorzystać z usługi, kiedy przyjdzie im na to ochota, bez potrzeby umawiania wizyty. Najmłodsi klienci uczą się dbać o swój wizerunek bezstresowo, oglądając bajki na DVD.

Adresy salonów Haircoif: Bydgoszcz: C.H. Rondo, Gdańsk: C.H. Osowa, Katowice: C.H. Silesia City Center, Kraków: C.H. Galeria Kazimierz, Krokus, Czyżyny, Łódź: C.H. Tulipan, Poznań/Swadzim: C.H. Auchan, Warszawa: C.H. Złote Tarasy, Galeria Mokotów, Wola Park, Janki, Wrocław: C.H. Korona WWW.HAIRCOIF.PL


28

wiosna-lato 2007

medycyna estetyczna


Twarzowa odnowa Wraz z pierwszymi promieniami słońca budzi się w nas chęć poprawienia wyglądu. Salony medycyny estetycznej prześcigają się w wymyślaniu kolejnych rewolucyjnych zabiegów. Czas na wiosenną odnowę! Tekst: dr Monika Kuźmińska

W

Centrum Medycznym Medi-Spa Dermiki znajdziesz specjalne odmładzające zabiegi o różnym stopniu inwazyjności. Najmniej inwazyjnym i zarazem bardzo przyjemnym zabiegiem firmowym jest Oxybrazja®, czyli rodzaj mikrodermabrazji wykonywanej za pomocą sprężonego tlenu i soli fizjologicznej. Wiosną w Medi-Spa znajdziesz też nowość, czyli Oxyfill. Zabieg polega na bezpośrednim wprowadzeniu do skóry ampułek kwasu

hialuronowego za pomocą ultradźwięków. Dodatkowo, w ramach domowej pielęgnacji, możesz dokupić medyczne preparaty kwasu hialuronowego do stosowania na twarz i szyję oraz pod oczy i do ust. Jest to alternatywa dla osób, które boją się zabiegów o większej inwazyjności.

Zabieg w stylu foto Jednym z lepiej działających nieinwazyjnych, laserowych i laseropodobnych zabiegów jest skuteczne i w kompleksowy

wiosna-lato 2007

29


medycyna estetyczna 30

sposób poprawiające wygląd skóry Fotoodmładzanie IPL. Oparte jest ono na zasadzie fototermolizy selektywnej, działającej na określone substancje znajdujące się w skórze, np. hemoglobinę obecną w naczyniach krwionośnych czy melaninę odpowiadającą pigmentacji skóry (w ten sposób likwiduje się przebarwienia). Zabiegowi towarzyszy podgrzewanie kolagenu w skórze właściwej, które doprowadza do produkcji większej ilości kolagenu i poprawia fakturę oraz jędrność skóry. Aby uzyskać najlepszy efekt, konieczne są dwa pełne naświetlenia twarzy. Ich parametry (np. długość fali, czyli głębokość działania, ilość, czas trwania impulsów i czas pomiędzy nimi) lekarz dobierze indywidualnie do potrzeb Twojej skóry. Musisz jednak pamiętać, że przeciwwskazaniami do zabiegu są: opalona skóra, samoopalacz, opryszczka, świeża infekcja dróg oddechowych, ostre stany zapalne skóry, aktywne choroby skóry (np. łuszczyca), nowotwory skóry, choroba nowotworowa, ciąża, przyjmowanie leków fotouczulających, np. biseptolu, metronidazolu, amitryptyliny i niektórych ziół (m.in. dziurawca i nagietka). Zabieg może być wykonywany już po 25. roku życia, w zależności od stanu skóry. Fotoodmładzanie IPL wykonuje się za pomocą specjalnej głowicy emitującej odpowiednio dobrane impulsy. Pacjent odczuwa je jak ukłucia lub „strzały” z gorącej gumki recepturki. Każdemu impulsowi towarzyszy błysk światła, który – mimo zakładanych okularów ochronnych – osoba poddająca się zabiegowi widzi jako czerwony błysk. Fotoodmładzanie składa się z dwóch pełnych naświetleń twarzy. Parametry do zabiegów za każdym razem powinny być dobierane indywidualnie, ponieważ po każdorazowym zabiegu w skórze zachodzą określone zmiany. Bezpośrednio „po” możesz

wiosna-lato 2007

odczuwać pieczenie i zaobserwować na twarzy zaczerwienienia. Zabieg ten jest także idealny na przebarwienia. Możesz być pewna, że plamki rozjaśnią się już w trakcie zabiegu i delikatnie się złuszczą. Jednak pamiętaj, że im więcej „dzieje się” po nim na Twojej twarzy, tym lepszy jest jego efekt. Zabieg fotoodmładzania może być również przeprowadzany na szyi, dekolcie oraz dłoniach. Dla uzyskania lepszych

Medi-Spa znajdziesz pilingi powierzchowne, np. hit z salonów kosmetycznych – eksfoliacja (kwasem glikolowym w stężeniu medycznym, czyli 70%) lub piling migdałowy. Jeśli jednak chcesz zaserwować swojej skórze coś mocniejszego, wybierz połączenie oxybrazji i mezoterapii kwasem hialuronowym. Powierzchowny piling mechaniczny z płytkim nakłuwaniem skóry to główny

Najmniej inwazyjnym i zarazem niezwykle przyjemnym zabiegiem firmowym w Medi-Spa Dermiki jest oxybrazja, czyli rodzaj mikrodermabrazji wykonywanej za pomocą sprężonego tlenu oraz soli fizjologicznej. rezultatów można go łączyć z innymi zabiegami, takimi jak mezoterapia kwasem hialuronowym działająca ujędrniająco i liftingująco, mikrodermabrazja oraz zabiegi likwidujące zmarszczki mimiczne (botox) oraz te wypełniające bruzdy. Stosując preparaty kwasu hialuronowego, należy zachować dwutygodniowy odstęp pomiędzy zabiegami. Natomiast likwidacja zmarszczek za pomocą toksyny botulinowej (botox) powinna być wykonana przed zabiegami fotoodmładzającymi ze względu na lepszy przebieg rewitalizacji skóry nad unieruchomionymi mięśniami mimicznymi. Warto również pamiętać o pozytywnym wpływie zabiegów kosmetycznych (np. o charakterze nawilżającym) wykonywanych po zabiegach IPL.

Piling w salonie Skórę można odmłodzić również za pomocą pilingów. W ofercie

element mezoterapii, który zapewnia znakomite efekty ujędrniające, nawilżające i liftingujące skórę. Zwykle wykonuje się serię trzech takich zabiegów, a co sześć miesięcy serwuje się skórze pojedyncze zabiegi przypominające.

Od nas dla ciebie • • • • • • •

Jeden zabieg Oxyfill – 200 zł Jeden zabieg fotoodmładzania – 700 zł Oxybrazja – 150 zł Piling glikolowy 70% – 200 zł Piling Migdałowy – 150 zł Enerpeel (hamujący łojotok) – 150 zł Yellow peel (średnio głęboki, wymagający 7-dniowej regeneracji) – 400 zł Na zabiegi zapraszamy do Centrum Medycznego Medi-Spa w Warszawie, tel. (0-22) 330-90-35


pytania do specjalistów Wiosna to ostatni moment, by zafundować naszej skórze serię zabiegów złuszczająco-pielęgnacyjnych. Niestety, po wielu z nich przez dłuższy czas nie można się opalać. Które są najkorzystniejsze dla naszej skóry, radzi dr Monika Kuźmińska, kierownik Centrum Medycznego Medi-Spa w Warszawie.

Jakie zabiegi warto wykonać wiosną? Wczesną wiosną warto poddać się zabiegom delikatnie złuszczającym i zmniejszającym barierę naskórkową. Poprawiają one wygląd skóry, jej koloryt, zwężają pory, umożliwiają też lepsze wchłanianie się kosmetyków nawilżających. Systematyczne złuszczanie sprawia, że kosmetyki szybciej pokonują barierę naskórkową. Czy skórę wrażliwą i naczyniową można bezkarnie poddawać zabiegom złuszczającym? W przypadku skóry naczynkowej trzeba być bardzo ostrożnym w wyborze zabiegów złuszczających. Doskonałym rozwiązaniem jest oxybrazja. Zabieg ten przeprowadza się za pomocą sprężonego tlenu i soli fizjologicznej (czyli na zimno i mokro); zupełnie inaczej niż w przypadku mikrodermabrazji wykonywanej przy użyciu piasku korundowego czy głowicy diamentowej. Oxybrazja, dzięki łagodnemu działaniu tlenu, nie podrażnia skóry, tak jak inne odmiany mikrodermabrazji. Jest to więc zabieg w pełni bezpieczny dla skóry naczynkowej. Czy po zabiegach odmładzających można się opalać? Niezależnie od tego, czy wykonujemy jakieś zabiegi, czy nie, w ogóle nie powinniśmy opalać twarzy. Po zabiegach laserowych, IPL czy pilingach należy poczekać cztery tygodnie, aby bezpiecznie wystawić twarz na słońce. Wyjątek stanowi piling migdałowy i oxybrazja, po których nie trzeba tak restrykcyjnie unikać słońca – wystarczy 10–14 dni.

wiosna-lato 2007

31


firmy legendy 32

Flakon

wiosna-lato 2007


pełen wspomnień Czy można zatrzymać ulotne wspomnienie w małym flakoniku perfum? Oczywiście! Najlepszym na to dowodem są zapachy Annick Goutal. A w nich jak w albumie: wspomnienia z egzotycznych podróży, pierwsza miłość i spacer po ogrodzie pełnym kwiatów.

R

odzice wybrali jej karierę pianistki. A ona wybrała wolność i uciekła z domu, żeby realizować swoje marzenia. Romantyczna opowieść? Tak, ale także początek historii słynnej, francuskiej marki perfumiarskiej: Annick Goutal. Imię tej bohaterki znają wszyscy koneserzy perfum oraz miłośniczki oryginalnych zapachów. Kryształowe, okrągłe flakony przewiązane wstążką i opatrzone etykietką z rysunkiem bluszczu – znaki rozpoznawcze Annick Goutal. Jej zapachy można znaleźć w luksusowych perfumeriach, ale tylko tych najpiękniejszych i najbardziej oryginalnych. We wszystkich stolicach Europy i w Ameryce są na liście bestsellerów. Co w nich tak bardzo urzeka? Naturalne składniki, piękne flakony czy wzruszające historie, które poprzedzały ich powstanie. Jaka więc była pierwsza kobieta nos i co sprawiło,

Tekst: Helena Kalinowska

że jej zapachy podbiły serca tak wielu kobiet na całym świecie?

Pachnące początki

W latach 60. wyjechała do Anglii i zaczęła karierę modelki. Piękna Annick poznała tam francuskiego kreatora perfum, który zaraził ją pasją tworzenia zapachów. Jeszcze nie zdążyła poznać świata, do którego uciekła, a już wróciła w rodzinne strony. Chęć zrealizowania marzenia była silniejsza, dlatego szybko wróciła do Francji, żeby kształcić się w słynnej szkole perfumiarstwa w Grasse. Tam nauczyła się, jak rozpoznawać i odróżniać zapachy, łączyć je w najróżniejsze kompozycje, a wreszcie odkrywać nowe esencje z natury. Annick miała tysiące pomysłów. Na początku, tuż po ukończeniu szkoły, tworzyła perfumy dla najbliższych przyjaciół, ale szybko okazało się, że o jej zapachach jest coraz

głośniej. Gwiazdy ekranów, znajomi znajomych przychodzili do niej, żeby zamówić perfumy. Szeptana reklama okazała się tak skuteczna, że mała, domowa pracownia przestała wystarczać. Kreatorka otworzyła pierwszy butik w Paryżu przy Rue de Bellechase, który na zapleczu zamieniał się w małą fabrykę zapachów. Mały, elegancki, urządzony w stylu buduarowym do dziś jest wizytówką tej marki. W tym miejscu wszystko ma ulubiony kolor Annick: kwiatu róży, której rysunki i fotografie pokrywają ściany oraz meble. Tuż po otwarciu sklepu Goutal poznała Isabelle Doyen, która pomagała jej w komponowaniu zapachów. Przestała tworzyć perfumy na indywidualne zamówienia i zaczęła tworzyć dla siebie. To było kolejne marzenie, które udało jej się zrealizować: zamykać wspomnienia w perfumach, jak impresjoniści zatrzymywać

wiosna-lato 2007

33


firmy legendy

Dla Camille Goutal tworzenie zapachów to czysta przyjemność.

wyjątkową chwilę w nutach i aromatach. Miała mnóstwo pomysłów i inspiracji, które zamieniały się w wyjątkowe kompozycje. Jedna z najsłynniejszych to Eau d’Hadrien (Woda Hadriana). Annick, zafascynowana postacią cesarza, zadedykowała mu zapach. Chciała odtworzyć otoczenie, w jakim żył, dlatego zmierzyła się z włoskimi krajobrazami i najbardziej włoskimi składnikami. Zapach do dziś jest bestsellerem we Francji, choć ma już ponad 20 lat. Każdego roku w atelier Annick powstawały przynajmniej dwa zapachy – do dziś wszystkie są w sprzedaży. To odróżnia tę markę od innych. Z czasem większość zapachów przechodzi metamorfozę albo po prostu jest wycofywana ze sprzedaży. Annick chciała zachować je wszystkie. Bo kto chciałby wyrzucać wspomnienia?

Esencja przeszłości

Każdy flakon perfum Annick Goutal skrywa bardzo osobistą historię autorki. O nowej kompozycji tej marki decydowały ważne życiowe wydarzenia i najlepsze rodzinne momenty. Dziś na półkach w butiku firmowym stoi prawie 20 zapachów, a o każdym z nich można opowiedzieć historię. Zapach Grand Amour Annick zadedykowała swojemu mężowi. Jakie składniki wybrała? Te, które w każdą sobotę dostawała od męża: hiacynty i lilie. Kiedy budziła się rano, piękny bukiet stał już przy łóżku i roztaczał aromat w całym domu. Białe kwiaty zainspirowały autorkę do pracy nad tą kompozycją i po kilku latach prób udało się jej odtworzyć dokładnie takie wrażenie zapachowe, jakie daje bukiet białych kwiatów. A dla swojego ulubionego kwiatu: róży, Annick stworzyła specjalne perfumy. W Rose Absolue jest eliksir z najcenniejszych gatunków róż: marokańskiej, damasceńskiej, bułgarskiej, tureckiej i egipskiej. Według niej róże

34

wiosna-lato 2007

mają najbardziej zmysłowy aromat. W perfumach Ce soir ou jamais połączyłą turecką różę, hibiskus oraz 140 olejków zapachowych! Wszystko po to, żeby zapach przywoływał ogród, w którym Annick spędzała godziny zachwycona jego aromatem. To była jej ostatnia kompozycja. Poświęciła jej aż 13 lat pracy, a oryginalną recepturę poznała tylko jej córka Camille.

Fantazja w spadku

Córka słynnej Annick przejęła firmę i wraz z asystentką matki, Isabelle Doyen, dalej tworzyła wyjątkowe perfumy. Zanim poznała tajniki tej sztuki, chciała zostać fotografką. Pragnienie kontynuowania rodzinnej tradycji oraz marzeń matki było jednak silniejsze. Nie chciała, żeby ktoś obcy prowadził firmę, bo skąd miał brać wspomnienia do nowych zapachów? Tak jak uczyła ją

matka, starała się w swoich kompozycjach utrwalać najpiękniejsze chwile. W per- fumach Quel Amour! odtworzyła romantyczną historię swojej pierwszej miłości. Kiedy wyjechała na kilka miesięcy do Australii i zostawiła swojego narzeczonego, miała nadzieję że będzie na nią czekał. Po powrocie, wchodząca po schodach do mieszkania, poczuła zapach płatków peonii, które ktoś porozrzucał. Kiedy okazało się, że dróżka usypana z płatków prowadzi do jej mieszkania, wiedziała, że to jej narzeczony zrobił jej niespodziankę. Camille uwielbia odrywać nowe, jeszcze nigdy nie używane w perfumach esencje, dlatego z każdego spaceru po lesie czy podróży przywozi szkatułkę z kwiatami, przyprawami, kawałkami drzew czy krzewów. Potem spędza godziny w laboratorium razem z Isabelle, próbując otrzymać pachnący wyciąg z rośliny. I doskonale jej się to udaje...


W:

Po jaki składnik najchętniej sięgasz?

W: Twoja poprzednia kreacja Man-

CG: Białe kwiaty: jaśmin, plumerię,

dragore odniosła wielki sukces. Jak myśłisz, czemu to zawdzięcza?

ylang-ylang.

CG: To zapach tajemniczy i uwodzi-

Tworzenie zapachów to przyjemność czy ciężka praca?

cielski. Nazwa Mandragore odwołuje się do zamierzchłych czasów, kiedy człowiek posiadał tajemną wiedzę o siłach drzemiących w roślinach. Przez lata wierzono w niezwykłe właściwości mandragory. Uważano ją za lek na wszystkie dolegliwości, jej korzeń miał dać początek rodzajowi ludzkiemu. Wierzono też, że sproszkowany korzeń mandragory jest bardzo silnym afrodyzjakiem. Podczas prac okazało się jednak, że ani sama mandragora, ani jej korzeń, nie mają zapachu. Użyłam więc czarnego pieprzu, mięty, imbiru i anyżku, do których dodałam szałwii, czystka i labdanum.

W:

CG: Nie robiłabym tego, gdyby nie

była to przyjemność. Rodzice zawsze mówili mi, żebym zajmowała się tym, co mnie pasjonuje. Tworzenie daje mi wiele radości, ale jest to też ciężka praca, która wymaga cierpliwości i wytrwałości.

W: Każdy może zostać „nosem”? CG: Nie. Możesz mieć dużą wiedzę

Sztuka zapachu Komponuje, wącha, dobiera. Z Camille Goutal o wyobraźni, radości z tworzenia, świecie zapachów i doświadczeniu rozmawia Michał Missala.

i doświadczenie, ale to nie wystarczy, jeśli brak Ci inwencji i pomysłów. Bycie perfumiarzem to mieszanka wyobraźni, marzeń i pragnień. Nie jest to kwestia wyjątkowo rozwiniętego zmysłu powonienia. Po prostu niektórzy odbierają świat przez obrazy, inni przez dźwięki, a jeszcze inni przez zapachy.

W:

Skąd czerpiesz inspirację przy komponowaniu perfum?

CG: Z wielu źródeł. To może być

Woman: Czy Twoja kariera per-

kwiat z ogrodu, daleka podróż, spacer po Lesie Bemowskim, kiedy napotkaliśmy kwitnący krzew dzikiej róży. Rozmyślania nad obrazem. Zapach kobiety mijanej na ulicy. Albo mężczyzny…

fumiarza jest kontynuacją tego, co robiła twoja mama Annick, czy to już zupełnie inna historia?

W:

Twoje wspomnienia miejsc i wydarzeń zawsze łączą się z zapachami?

tam, wychowywałam się wśród zapachów. Mama do niczego mnie nie zmuszała – fakt, że była perfumiarzem nie przesądził mojej drogi życiowej. Ojciec był malarzem. Lubił otaczać się pięknymi przedmiotami. Ja z wykształcenia jestem fotografem, ale świat zapachów nie przestaje mnie intrygować. Wciągnął mnie i tak już zostało. Tak jak moja mama czerpię inspirację z osobistych przeżyć i emocji. Mam zamiłowanie do najlepszych, naturalnych składników i dobieram je bardzo starannie.

zapach jakiegoś miejsca, muszą się z nim wiązać silne przeżycia. Wspomnienie z domu i ogrodu mojego dziadka to obrazy, kolory, ale także zapachy. Kurz, kamienie, ziemia. Na Mauritiusie, który zainspirował mnie do stworzenia Songes, pachnie przepięknie, ale z tym miejscem wiążą się dla mnie silne emocjonalne przeżycia – mieszanka rozpaczy i szczęścia. Tego roku zmarła moja mama i urodziłam pierwszą córeczkę. Zapach tropikalnych, białych kwiatów przywrócił mi równowagę.

Camille Goutal: Odkąd pamię-

CG: Nie zawsze. Aby zapamiętać

W: Męskie zapachy Annick, jak Sa-

bles i Eau de Fier, są bardzo wyraziste i pikantne. Jaka jest Twoja wizja mężczyzny?

CG: Konkretna, ale nie jednowy-

miarowa. Duel stworzyłam dla mojego chłopaka. Jego nazwa ma dwa znaczenia – „pojedynek” i „podwójny, dwoisty”. Chciałam tym zapachem opisać mojego ukochanego. Z jednej strony jest delikatny, opiekuńczy, kochający, wrażliwy i oddany dzieciom, a z drugiej – pozostaje prawdziwym, silnym mężczyzną. Takim, który mógłby przenieść się w czasie, by walczyć w pojedynkach. Subtelna nuta skórzana przypomina zapach rzuconej rękawicy, która symbolizowała wyzwanie na pojedynek w imię honoru lub miłości. Tworząc Duel, chciałam pokazać dwoistą naturę męskiej duszy: słodką i delikatną, ale bardzo silną i zdecydowaną zarazem. Pracując nad tym zapachem, wykorzystałam liście mate – zioła rosnącego w Ameryce Południowej. Mate dodaje sił, pobudza, nadaje perfumom bardzo męski charakter. A Duel jest idealny dla romantyków XXI wieku.

wiosna-lato 2007

35


piękna z natury

Bez piwonii ani róż O tym, że kwiaty mają niezwykłe właściwości, wiemy nie od dziś. Większość z nich, stosowana w kosmetykach, jest używana od wieków. W tym sezonie postaw na piwonie i róże. Uspokoją skórę, odżywią i poprawią nastrój. Tekst: Monika Filipczuk

36

wiosna-lato 2007


N

aturalną siłę roślin i kwiatów możemy wykorzystać dopiero od niedawna, bo zamknięto je w supernowoczesnych preparatach. Dzięki temu zachowują one dobroczynne właściwości i zapewniają skórze maksimum bezpieczeństwa. Naturalne kosmetyki są doskonałe dla ciała i ducha. Czego więc chcieć więcej? No może jeszcze odrobina chłodnego różu na powieki, pąsowe kolorki na policzkach, usta ozdobione różanym błyszczykiem i… witaj wiosno!

Wyróżniona

Jej płatkami wysypane były komnaty Kleopatry, która tak pokochała różany zapach, że perfumowała nim nie tylko swoje ubrania i pałacowe pokoje, ale nawet żagle statków. Była przekonana, że ten właśnie aromat sprawiał, iż stawała się dla kochanka bardziej powabna. Tak bardzo wierzyła w jego moc, że gdy w pałacu pojawiał się Marek Antoniusz, cała podłoga aż do kolan wysypana była płatkami róż. Fakt, że róża ma same zalety, już dawno temu został poparty badaniami. Naukowcy twierdzą, że dzięki zawartym w niej fenolom wyciągi z tej rośliny wzmacniają skórę i działają antyseptycznie. Kwiat róży jest naturalnym i łatwo przyswajalnym źródłem witaminy C, flawonoidów oraz soli mineralnych, natomiast owoc zawiera sporo witamin (choć bardzo zmienną dawkę, w zależności od odmiany), takich jak witaminy C, K, prowitamina A, wit. z grupy B, kwasy organiczne i pektyny. I dlatego właśnie jest doskonałym podarunkiem dla zmęczonej, szarej i przesuszonej cery. Esencja z róży łagodzi podrażnienia i wygładza naskórek, zawarty w niej olejek eteryczny zmniejsza wrażliwość delikatnej skóry, a zapach koi złe nastroje. Różana woda doskonale zastępuje tonik do twarzy, ma właściwości przeciwzapalne, nawilża skórę,

a występujące w niej kwasy owocowe delikatnie złuszczają naskórek. Jest skuteczna w przypadku cery starzejącej się, wysuszonej i wiotkiej. Kremy oraz mleczka oparte na wyciągu z płatków róży przyniosą ulgę skórze przetłuszczającej się bądź z problemami trądzikowymi.

Siła tkwi w olejku

Najcenniejszym surowcem pozyskiwanym z róży jest olejek. Hinduska legenda głosi, że odkryto go przypadkowo w 1612 roku. Pewnego dnia Wielki Mogoł Jehangir urządził przyjęcie dla swojej ulubionej kurtyzany. W pałacowym ogrodzie znajdował się niewielki basen, który Jehangir kazał wypełnić wodą różaną. Gdy kurtyzana zeszła do ogrodu, zobaczyła, że na wodzie unosi się cienka warstwa oleju. Napełniła nim flakonik i od tego czasu perfumowała nim ciało. Różany olejek jest idealny dla poprawy kondycji zmęczonej, starzejącej się cery, z pękającymi naczynkami. Polecany jest w bezsenności, depresji i dla poprawy nastroju. Można dodawać go do kąpieli, stosować w inhalacji lub wykorzystywać do masażu. Róża w postaci aromaterapeutycznego olejku pomaga zwalczyć stres i przynosi ulgę przy bólach głowy. Najwyżej ceniony jest olejek z róży damasceńskiej, rosnącej w Dolinie Róż w Bułgarii – zawiera on ponad 300 naturalnych składników. Taki olejek ma jednak jedną wadę: jest bardzo drogi, bo do wyprodukowania kilograma potrzeba od trzech do pięciu ton płatków, a koszt takiej produkcji wynosi około 10 tys. dolarów. Niezwykle ceniona przez perfumiarzy jest też róża stulistna, pochodząca z upraw na nielicznie już ocalałych polach Grasse na południu Francji. Ma wręcz astronomiczną cenę i dominuje tylko w nielicznych, najwyższej klasy ekstraktach, np. w zapachu Chanel No5 czy Jardins

de Bagateille Guerlaina. Różany olejek stanowi także składnik kremów wygładzających zmarszczki czy przeznaczonych do cery z popękanymi naczynkami. Leczy drobne skaleczenia, zmniejsza opuchliznę, a inhalacje z jego użyciem łagodzą astmę, kaszel i uczulenia. Wśród wszystkich znanych olejków eterycznych różany najrzadziej wywołuje alergie.

Fiesta z piwonią

Kto jej nie lubi? Jest śliczna, romantyczna i delikatna. W starożytności uznawano ją za roślinę boską, potrafiącą oddalać złe duchy i nocne koszmary. Postrzegana była także jako kwiat królewski, symbolizujący radość, bogactwo i zdrowie. Jej intensywny zapach przyprawia o zawrót głowy, dlatego kreatorzy perfum chętnie wykorzystują piwonię do tworzenia kwiatowych akordów. Choć klasyczna, ostatnio pojawia się w sportowych i nowoczesnych perfumach. Dodana do kremu czy maseczki doskonale nawilża, wygładza, łagodzi podrażnienia, koi zmęczoną oraz wysuszoną cerę. Ekstrakt z piwonii jest bogaty w substancje zwalczające wolne rodniki. Dba więc o młodość naszej skóry, sprawiając, że staje się ona świeża i delikatna. Jest doskonały do cery wrażliwej i skłonnej do alergii.

Lista przebojów ZABIEGI DERMIKI Z UŻYCIEM RÓŻY I PIWONII

1

„Ogród przyjemności” – kosmetyczny zabieg różano-piwoniowy do skóry dojrzałej na bazie aromaterapii. Czas trwania: 75 min. Cena: ok. 250 zł

2

„Miód i Róża” – program pielęgnacyjny ciała. Tylko w Instytucie Dermika Spa & Salon w Warszawie. Czas trwania: z masażem – ok. 2,5 godz. Cena: 330 zł

wiosna-lato 2007

37


więc jestem

Ekstrakt z róży, aromat hawajskiego ananasa, słodki heliotrop i piżmo. To tylko niektóre akordy, które znajdziesz w wiosenno-letnich zapachach.

38

wiosna-lato 2007

Fot.: Flash Press Media; Michał Zagórny

wokół zapachu

pachnę


Purplelips, 160 zł/50 ml, SALVADOR DALI

Aqua Allegoria Lilla, 189 zł/50 ml, GUERLAIN

Miss Dior Cherie, 264 zł/50 ml, DIOR Cerutti 1881, 220 zł/50 ml, CERUTTI

Delikatnie i kwiatowo. Orzeźwiająco i energetycznie. Tak powinnyśmy pachnieć w tym sezonie. Nawet jeśli zdecydujesz się na perfumiarski eksperyment i po raz pierwszy zafundujesz sobie nuty, których wcześniej unikałaś, pamiętaj, że w połączeniu z np. ponadczasową różą czy modną paczulą może wytworzyć się naprawdę wyjątkowa woń. Pure White Linien 150 zł/50 ml, ESTÉE LAUDER

Miracle Forever 270 zł/50 ml, LANCÔME

L’eau Par Kenzo 183 zł/50ml, KENZO

L’Instant Mandarin Flower, 230 zł/75 ml, GUERLAIN PinkPink, 169 zł/50 ml, MORGAN

wiosna-lato 2007

39


wokół zapachu Eternity Summer, 220 zł/50 ml, CALVIN KLEIN

L’Instant de Guerlain, 230 zł/50 ml, GUERLAIN

Tommy Man, 170 zł/50 ml, TOMMY HILFIGER

Ck One Summer, 250 zł/100 ml, CALVIN KLEIN

Ciężki, lekki, intensywny lub cytrusowy. Oto nuty, którymi powinien teraz pachnieć mężczyzna. Jest tylko jedna zasada: zapach musi pasować do osobowości i podkreślać temperament.

40

L’eau Kenzo, 183 zł/50 ml, KENZO wiosna-lato 2007

Very Irresistible, 199 zł/50 ml, GIVENCHY

Polo Double Black, 180zł/40 ml, RALPH LAURENT

Fleur de Male, 225 zł/75 ml, JEAN PAUL GAUTLIER


tak dzia∏a

Karta

owa k n i om

up

karta upominkowa

Tak wyglàdajà dowody wdzi´cznoÊci za naprawd´ trafiony prezent. Przekonasz si´, gdy tylko podarujesz kart´ upominkowà DUKA. Wybierz kwot´, którà zostanie na∏adowana karta i do∏àcz do ˝yczeƒ. Prezent gotowy. wiosna-lato 2007 41 Wszystkiego najlepszego w sklepach DUKA!


wiecznie młoda

Egzamin dojrzałości Skóra dojrzewa i zmienia się razem z nami. Zaczyna domagać się coraz większej uwagi, troskliwej opieki i intensywnej pielęgnacji. Dlatego zamiast liczyć kolejne zmarszczki, działaj. Tekst: Dorota Szadkowska Konsultacja naukowa: dr Małgorzata Chełkowska, Dermika

W

starzejącej się skórze zachodzi wiele zmian, które w dużym stopniu zależą od naszego kapitału genetycznego. Wraz z wiekiem słabnie konstrukcja podtrzymująca skórę właściwą, zmienia się struktura włókien kolagenowych i elastynowych, przez co skóra traci jędrność i sprężystość. Drobne linie i zmarszczki pogłębiają się. Zmniejsza się aktywność gruczołów łojowych. Z powodu braku lipidów skóra ma znacznie cieńszą warstwę chroniącą przed czynnikami zewnętrznymi. Cera staje się bardziej

42

wiosna-lato 2007

sucha, szorstka w dotyku, ziemista i traci swoją naturalną odporność. Regeneracja komórek i tkanek jest znacznie wolniejsza, spada też zawartość kolagenu i kwasu hialuronowego. Efekt tego jest taki, że w szybkim tempie zaczyna przybywać zmarszczek, a cera wiotczeje. Słabną także mechanizmy obronne skóry i zdolność zwalczania wolnych rodników. W wyniku nadmiernej utraty wody skóra staje się mocno przesuszona, a naskórek cieńszy. Cykl jego odnowy wydłuża się ponad dwukrotnie. Na starzenie się skóry wpływa również promieniowanie ultrafioletowe. Ale uwaga! Wła-

ściwa i rozpoczęta odpowiednio wcześnie ochrona przed słońcem może zmniejszyć efekty fotostarzenia nawet o 80 proc.! Warto więc osłaniać skórę przed promieniowaniem UV. Tym bardziej, że uszkadzają one kolagen i elastynę oraz zaburzają cykl odnowy komórkowej. Do tej listy dochodzą zanieczyszczenie powietrza, palenie papierosów, niezdrowy styl życia oraz stres. Dużo? Bardzo. Ale już dziś możesz zacząć z tym walczyć.

Antyutleniacze do dzieła Zanim pojawią się pierwsze objawy starzenia się skóry, najważniejsza jest


Fot.: Ruben Scott/Mauritius/PK/BE&W

Kosmetyczną karierę robią peptydy. Zwiększają gęstość skóry, syntezę kolagenu i doskonale regenerują.

wiosna-lato 2007

43


wiecznie młoda

jej odpowiednia pielęgnacja. Dlatego kupując krem, zwróć koniecznie uwagę na antyutleniacze, zwane także antyoksydantami czy wymiataczami wolnych rodników. Substancje te neutralizują wolne rodniki – niezwykle reaktywne cząstki, które niszczą struktury skóry i przyspieszają jej starzenie się. Bardzo skutecznym antyutleniaczem opóźniającym proces starzenia się skóry okazał się ostatnio IDEBENON. Na polskim rynku na razie można go znaleźć tylko w Esencji de Luxe INDIVIDUELLE Dermiki przeznaczonej dla kobiet dojrzałych, które jak najdłużej pragną utrzymać młody wygląd. Ponadto skutecznymi antyutleniaczami są bioflawonoidy, koenzym Q10 i niektóre witaminy.

Kwas hialuronowy na start Co to takiego? Substancja, która łączy ze sobą włókna kolagenowe i elastynowe w skórze właściwej. W młodej skórze jest go pod dostatkiem, ale z wiekiem jego ilość maleje, skóra traci zdolność wiązania wody i powstają zmarszczki. Kwas hialuronowy jest niezwykle chłonny – może związać od 1000 do 4000 razy więcej wody niż wynosi jego masa! Dlatego właśnie jest doskonałym nawilżaczem w kosmetykach – wiąże wodę, chroni przed wysuszeniem, wygładza naskórek. Znane są również wypełniacze zmarszczek na bazie kwasu hialuronowego, wykorzystywane powszechnie w medycynie estetycznej. Stosuje się go w postaci iniekcji podskórnych w miejscu, gdzie utworzyła się zmarszczka. Kwas hialuronowy ma niestety za dużą cząsteczkę i nie przenika przez naskórek. Stosowany w kosmetykach nie może redukować zmarszczek. Światową nowością 2006 roku jest zastosowanie kwasu hialuronowego w postaci zmodyfi-

44

wiosna-lato 2007

kowanej, bezwodnych mikrogąbek hialuronowych. Wtedy pełni on rolę substancji wypełniającej zmarszczki. Znajdziesz je na przykład w serii Spécialité Dermiki. Kwas hialuronowy jest także wykorzystywany jako naturalny film, osłaniający warstwę rogową naskórka, ponieważ chroni skórę przed wnikaniem w nią substancji chemicznych oraz bakterii. Pełni też rolę nośnika substancji

Zawartość kolagenu w skórze zaczyna spadać już po 20. roku życia i postępuje z szybkością 1% rocznie!

ułatwiającej wprowadzenie innych składników w głąb, dzięki czemu nasza skóra lepiej przyswaja pozostałe składniki aktywne zawarte w kremach.

Peptydy w ruch Peptydy to hit kosmetologiczny ostatnich kilku lat. Karierę robią tri-, tetra-, penta-, heksa- i heptapeptydy. Ich działanie polega na pobudzaniu

syntezy kolagenu, elastyny i innych białek odpowiedzialnych za prawidłowe funkcje biomechaniczne skóry. Peptydy zwiększają jej gęstość, jędrność, elastyczność i plastyczność. Ich właściwości wykorzystasz stosując np. kosmetyki z serii PeptidIQ Dermiki, przeznaczone do każdego typu cery dojrzałej. Są też peptydy działające jak toksyna botulinowa (Botox) – rozluźniają napięte mięśnie twarzy i spłycają zmarszczki mimiczne. Znajdziesz je np. w Intensywnym Kremie 45+ Spécialité czy Superaktywnym kremie 35+ Extremale Dermiki.

Witaminy do boju Właściwości odmładzające mają witaminy A, E i C. Dobrze, gdy w preparacie znajdują się wszystkie. Wysokie stężenie witaminy C, E czy retinolu w jednym kosmetyku to niezwykle mocny bodziec dla skóry. A jak one działają? Witamina A (retinol) pobudza podział komórek w głębszych warstwach skóry, zwiększa syntezę włókien kolagenu i elastyny – odpowiedzialnych za sprężystość i jędrność cery – oraz chroni je przed zniszczeniem i działaniem szkodliwych wolnych rodników. Dodatkowo przyspiesza także usuwanie martwych komórek naskórka, co sprawia, że skóra ma ładniejszy koloryt i blask. Witaminę A znajdziesz na przykład w serii Retinol 2010 Dermiki, przeznaczonej dla kobiet dojrzałych, które szukają kosmetyków skutecznie redukujących symptomy mijającego czasu oraz stresującego, codziennego stylu życia. Witaminy C i E wychwytują wolne rodniki i blokują reakcje utleniania, czyli przyczyny starzenia się skóry. Witamina E ją uelastycznia, a witamina C pobudza syntezę włókien kolagenowych, dzięki czemu cera staje się gładsza.


Fot.: Darek Stawski

ytuły różnych książek o urodzie nie zawsze dotyczą kosmetyków. „Przetrwają najpiękniejsi” to popularno-naukowa praca z pogranicza różnych dziedzin nauki. Gdy ją czytałam, przypomniałam sobie, że podobno największą szansę na przetrwanie mają karaluchy, a czy są najpiękniejsze, to rzecz dyskusyjna. Bezdyskusyjny jest natomiast fakt, że uroda pomaga w życiu. Pięknym ludziom żyje się łatwiej, szybciej znajdują pracę. Przystojnym facetom wzrost pomaga wygrać wybory prezydenckie. Oczywiście nie u nas, lecz w Stanach Zjednoczonych. Zdumiały mnie wyniki badań naukowych nad rolą urody w życiu społecznym. Okazuje się, że pięknym łatwiej jest wszędzie. Zbadano wpływ ładnych twarzy na sędziów. Kryminalista o pięknych rysach dostaje niższy wyrok! Prześliczna oszustka ma ułatwione zadanie, w swej owocnej pracy polegającej na wpuszczaniu w maliny: ładna buzia bardzo pomaga, a wyrok też dostanie niższy niż brzydula. Konkluzja, że świat nie jest sprawiedliwy, jest banalna, ale teraz ma już naukowe podstawy. Czym jest uroda? Czy istnieje ponadczasowy typ piękna? Wydaje się czasami, że im dalej w przeszłość, tym ideały piękna bliższe są współczesności. Piękniejsza jest

dla nas szczupła egipska królowa Nefretete, niż rubensowskie kształty modelki malarza czy też pulpety sprzed I wojny światowej, machające grubymi nóżkami-balaskami w kabarecie. Obrysowane kredką oczy nowoczesnej dziewczyny spodobałyby się faraonowi Ramzesowi. Modelka Kate Moss patrząca na nas z okładek wszystkich ważnych pism

Kobieta dorosła powinna od czasu do czasu poleżeć w czystym wnętrzu u kosmetyczki, z maseczką na twarzy, powinna dać się masować. kobiecych, reklamująca najdroższe kosmetyki i horrendalnie cenną biżuterię ma twarz, która przyciąga. Mimo zawirowań w jej życiu, ćpania i nie całkiem cnotliwego życia jest rozrywana, choć są piękniejsze od niej. Ona jednak ma to coś, czego nie mają inne. Spojrzenie o tajemniczej głębi. Dochodzimy wreszcie do sedna sprawy. Otóż nie sama uroda się liczy. Dziś grecki kanon piękna nie obowiązuje. Według tego kanonu w wysokości mierzonej

w centymetrach powinno mieścić się osiem głów, czyli bardzo mała głowa w bardzo szczupłym i wysokim ciele. Takie są teraz modelki na wybiegu! Modne kiedyś regularne rysy, wielkie oczy, prosty nos i małe usteczka odeszły do lamusa. Filmowa Lara Croft czy Dziewczyna z perłą, z wypukłymi, wielkimi ustami byłyby wówczas bez szans. Gdyby chodziło o sam wygląd, a jednak w każdej epoce jest bardzo szeroki margines dla odbiegających od ideału, które elektryzują. Liczy się bowiem to, co bywa nazywane osobowością. Piękno jest relatywne, czyli każda kobieta może być piękna. Jeśli jest zadbana, zadowolona, zaspokojona seksualnie czy w jakikolwiek inny sposób. Kobieta dorosła powinna od czasu do czasu poleżeć w czystym, sterylnym wnętrzu u kosmetyczki, z maseczką na twarzy, powinna dać się masować, pozwolić na tego rodzaju pieszczoty innej kobiecie. Wyjdzie stamtąd syta jak kotka, całkiem nowa, z wypoczętą, dobrze nawilżoną twarzą, czystą cerą bez pajączków, a już nie daj Boże wyprysków. Zrobi sobie następnego dnia delikatny makijaż, super podkład bez grudek rozprowadzi na odpowiednio dobranym kremie. Zlustruje się w lustrze, a gdy po tej lustracji poczuje się piękna, będzie piękna także dla innych.

wiosna-lato 2007

felieton Krystyna Kofta

T

KOBIECA LUSTRACJA

45


kobieca kuchnia

Dieta kontra metryka N Eliksir młodości to bajka. Istnieją jednak produkty opóźniające efekty starzenia. To antyoksydanty. Dietetycy twierdzą, że bogata w nie żywność przedłuża nie tylko młodość skóry, ale także chroni przed wieloma chorobami. Tekst: Helena Kalinowska

46

wiosna-lato 2007

asz organizm jest jak mała fabryka – przez cały czas „przerabia” różne składniki pożywienia. Przy okazji procesów metabolicznych pojawiają się w nim także substancje uboczne, do których należą m.in. wolne rodniki. A im więcej wolnych rodników, tym gorzej dla naszego organizmu. Ich nagromadzenie prowadzi bowiem do przyspieszenia procesów starzenia się, podwyższenia poziomu cholesterolu we krwi, obniżenia odporności i zwiększenia ryzyka chorób serca. Te szkodliwe cząsteczki produkowane są wtedy, gdy jesteś w stresie, źle się odżywiasz, intensywnie uprawiasz sporty, wysta-

wiasz się na działanie czynników środowiska (papierosy, promieniowanie UV, zanieczyszczone powietrze). Nie bez winy jest tu również dieta z dużą ilością tłuszczów zwierzęcych i konserwantów. Wolne rodniki krążą, powodując zniszczenie w komórkach. Wtedy trzeba wytoczyć ciężkie działa: antyoksydanty, nazywane także wymiataczami! Ich siła obliczana jest w jednostkach ORAC (ang. Oxygen Radical Absorbance Capacity), które określają zdolność absorbowania i unieszkodliwiania rodników tlenowych. Pamiętaj, że nakładanie maseczek czy wklepywanie kremów to nie wszystko. Nie


wolno zapominać o tym, że równie ważnew profilaktyce przeciwzmarszczkowej jest to, co jemy. Podpowiadamy zatem, co powinno znaleźć się na Twoim talerzu, by walka z wolnymi rodnikami zakończyła się sukcesem.

Misja: neutralizacja Prowadzone przez Amerykanów badania dowodzą, że żywność bogata w antyoksydanty, czyli o wysokiej wartości ORAC, może chronić komórki i ich składniki przed zniszczeniem przez wolne rodniki. Według badań opublikowanych w piśmie Journal of Neuroscience, codzienne spożywanie antyoksydantów wpływa także korzystnie na tzw. pamięć długofalową oraz zdolność uczenia się. Najsłynniejsze substancje, które działają ochronnie, to witaminy A, C i E, beta-karoten i flawonoidy. Naturalną odporność wspomagają także żelazo, cynk, mangan i miedź. W sytuacji idealnej nasz organizm sam powinien wykorzystać z pożywienia taką ilość antyoksydantów, aby wystarczyła do ochrony przed szkodliwymi efektami niszczących komórki wolnych rodników. Wszyscy jednak wiemy, że sytuacje idealne nie istnieją – zwykle organizm jest chory, zestresowany lub zatruty papierosami. Efekt? Nie radzi sobie z wolnymi rodnikami. Dlatego, na wypadek ataku wroga, najlepiej zadbać o swój talerz: niech zawsze będzie pełen antyoksydantów.

Coś na ząb Najwięcej antyoksydantów jest w warzywach i owocach, ale tylko pod warunkiem, że będą one świeże lub niezbyt długo gotowane. Dietetycy zalecają spożywanie przynajmniej dwóch różnych owoców i trzech różnych warzyw dziennie, najlepiej żółto-pomarańczowych (będą miały najwięcej beta-karotenu). Oto lista najważniejszych: pomidory, marchew, czerwona cebula, ale także kapusta

Na wypadek ataku wroga w postaci wolnych rodników najlepiej zadbać o swój talerz. Niech zawsze będzie pełen antyoksydantów!

włoska, zielone liście buraka, szpinak, pietruszka, bazylia, brokuły, rzeżucha. A jeśli chcesz włączyć do diety większą ilość witaminy C, jedz owoce cytrusowe i kalafiora. Najwięcej wit. E, chroniącej skórę przed wolnymi rodnikami, zawierają oleje roślinne, orzechy, nasiona, mango, łuskane ziarna pszenicy. Najwięcej minera-

łów znajdziesz w cebuli, czosnku, ryżu, kiełkach i kaszy. Nie zapominaj o najzdrowszych składnikach diety antyoksydacyjnej, czyli oliwie z oliwek, rybach, jagodach, borówkach oraz czerwonych winogronach. Nie zaszkodzi też, jeśli od czasu do czasu wypijesz do kolacji lampkę czerwonego wina.

Przyprawione zdrowiem Autorzy badań prowadzonych w Human Nutrition Research Center w Bostonie sugerują, by spożywać dziennie siedem porcji owoców i warzyw o wysokiej wartości ORAC (np. szklanka borówek amerykańskich to aż 3200 ORAC), tak by dzienne spożycie wynosiło co najmniej 5000 ORAC. Taka dawka antyutleniaczy zapewnia odpowiednią siłę antyoksydacyjną tkanek i plazmy krwi, chroniącą przed chorobami i spowalniającą starzenie się organizmu. Najlepiej brać przykład z Greków – w ich śródziemnomorskiej diecie jest najwięcej antyutleniaczy. Wystarczy, że tak jak oni, będziesz dodawać do swoich potraw zioła, a to już zwiększy ilość spożywanych wymiataczy. Polecamy listek laurowy, kminek, kozieradkę, rozmaryn oraz oregano. Posypuj nimi sałatki i dodawaj do zup. Smacznego!

Wartości ORAC w 100 g produktów: Owoce

Warzywa

Śliwka suszona

5770

Czosnek

1939

Rodzynki

2830

Kapusta włoska

1770

Borówka amerykańska 2400

Szpinak

1260

Czarna porzeczka

2036

Brukselka

980

Truskawka

1540

Brokuły

890

Malina

1220

Buraki

840

Śliwka

949

Papryka czerwona

720

Pomarańcza

750

Cebula

450

Winogrona czerwone

739

Kukurydza

400

wiosna-lato 2007

47


zdrowa kuchnia

Smak Młodości

Nieważna data urodzenia, ważny prawdziwy wiek skóry i samopoczucie. Co jeść, by pozostać młodą i zdrową podpowiada Robert Sowa.

Robert Sowa szef kuchni warszawskiego Hotelu Jan III Sobieski

Szaszłyki z krewetek NA CHRUPIĄCEJ SAŁATCE Z MANGO I MELONA ZE ŚWIEŻYMI KIEŁKAMI, PODANE Z SOSEM MIODOWO-SOJOWYM I ZIARNAMI SEZAMU

Składniki dla 4 osób:

20 krewetek Black Tiger 16/20

Marynata: 2 łyżki oliwy z oliwek kilka listków świeżej kolendry 3 ząbki czosnku 1 papryczka chili 1 łyżka soku z cytryny ½ łyżki imbiru sól do smaku Panierka: jajko, biały sezam Sałatka: 60 g mango 60 g melona gallo 20 g świeżych kiełków soi i słonecznika Sos miodowo-sojowy: 2 łyżki miodu pszczelego 80 g sosu sojowego Kikkoman 2 łyżki marynowanego imbiru ½ łyżki sambal oelek

Sposób przygotowania:

Krewetki umyć, oczyścić i zamarynować w oliwie, kolendrze, chili, soku z cytryny, imbirze i czosnku. Odstawić do lodówki na 2–4 godziny. Następnie krewetki nabić na wykałaczki, spanierować w jajku i białym sezamie, smażyć na głębokim tłuszczu na złoty kolor. Sos sojowy Kikkoman zredukować na patelni, dodać 2 łyżki miodu,

48

wiosna-lato 2007

½ łyżki imbiru i sambal oelek, chwilę gotować, wystudzić. Z oliwy z oliwek, estragonu, musztardy, soku z cytryny, soli i pieprzu przygotować sos winegret. Mango i melona umyć, obrać i pokroić w julienne (cienkie paseczki). Owoce wymieszać ze świeżymi kiełkami soi, słonecznika i sosem winegret. Na chrupiącej sałatce ułożyć szaszłyki z krewetek. Podawać z sosem miodowo-sojowym.


Zapiekany ser kozi NA TAPANADE I GRZANKACH Z SUSZONYMI POMIDORAMI I ORZESZKAMI PINIOWYMI, PODANY Z BUKIETEM LEKKICH SAŁAT I CYTRYNOWYM SOSEM WINEGRET

Marynowana pierś perliczki z patelni PODANA NA GLAZUROWANYCH JABŁKACH I GRUSZKACH, W MIODZIE I ŚLIWOWICY Z CZERWONYM PIEPRZEM I POLENTĄ

Składniki dla 4 osób:

120 g sera koziego 40 g tapanade (oliwa z oliwek, czarne oliwki, anchois, kapary, parmezan, cukier, sól, czarny pieprz) 120 g białej bagietki 60 g suszonych pomidorów 20 g orzeszków piniowych 80 g mieszanych sałat 60 ml cytrynowego sosu winegret (oliwa z oliwek, estragon, musztarda, sok z cytryny, sól, pieprz) 80 g octu balsamicznego 15 g miodu pszczelego 40 g pomidorów koktajlowych 20 g kiełków słonecznika

Sposób przygotowania:

Przygotować tapanade, miksując czarne oliwki, kapary, parmezan, anchois. Całość doprawić do smaku szczyptą cukru, solą i pieprzem. Białą bagietkę pokroić ukośnie, posmarować oliwą i podpiec chwilę w piekarniku z obu stron na złoty kolor. Tosty posmarować tapanade, ułożyć na nich plastry koziego sera i ponownie zapiec w piekarniku. Ocet balsamiczny zredukować na patelni, dodać 2 łyżki miodu, chwilę gotować i wystudzić. Orzeszki piniowe uprażyć. Z oliwy z oliwek, estragonu, musztardy, soku z cytryny, soli i pieprzu przygotować sos winegret. Sałaty wymieszać z kiełkami i pomidorami koktajlowymi, polać sosem winegret. Obok ułożyć grzanki z kozim serem, posypać je pokrojonymi, suszonymi pomidorami i orzeszkami piniowymi, a następnie skropić sosem miodowo-balsamicznym.

Składniki dla 4 osób: 600 g piersi z perliczki

Marynata: 2 łyżki oliwy z oliwek 2 gałązki świeżego tymianku 20 ml miodu pitnego sól, pieprz 200 g jabłek 200 g gruszek 4 łyżki miodu pszczelego 10 ml śliwowicy 1 łyżka czerwonego pieprzu 40 g masła 40 g cukru 4 gałązki rozmarynu Polenta: 250 ml mleka 50 g masła 100 g mąki kukurydzianej 80 g parmezanu 4 jajka sól i gałka muszkatołowa do smaku

Sposób przygotowania:

Piersi z perliczki umyć i osuszyć papierowym ręcznikiem. Następnie zamarynować w oliwie, miodzie pitnym, świeżym tymianku i soli. Odstawić do lodówki na 4–6 godzin. Jabłka i gruszki umyć, obrać, oczyścić z gniazd nasiennych, pokroić na cząstki. W rondelku skarmelizować cukier, dodać masło, śliwowicę i odrobinę miodu. Następnie dodać jabłka i gruszki, doprawić czerwonym ziarnistym pieprzem, świeżym rozmarynem i szczyptą soli. Całość chwilę poddusić. Zagotować mleko, dodać masło, gałkę muszkatołową i odrobinę soli. Cały czas mieszając, dodawać stopniowo mąkę kukurydzianą, a pod koniec starty parmezan i roztrzepane jajka. Dokładnie wymieszać, aby powstała jednolita masa. Ciasto przełożyć na blachę wysmarowaną oliwą, wstawić do piekarnika i piec ok. 20 minut w temperaturze 100°C. Następnie wystudzić i wyciąć żądany kształt. Panierować w mące i jajku, po czym usmażyć na złoty kolor. Perliczkę oprószyć mąką, usmażyć tak, aby w środku była soczysta. Mięso pokroić na plasterki, ułożyć na jabłkach i gruszkach. Podawać z polentą i sosem powstałym z duszenia owoców, udekorować świeżym rozmarynem.

wiosna-lato 2007

49


zabiegi Dermiki

Piękna i basta Zima się skończyła, czas policzyć straty. A zatem: kilka dodatkowych kilogramów, cellulit, szara cera. Jest tego sporo. Na szczęście wszystko da się naprawić. Oddaj się tylko w ręce specjalistów. Tekst: Agnieszka Żuralska-Lazar

G

dy słońce przygrzewa, my też jak przyroda budzimy się z długiego zimowego snu. Robisz wiosenne porządki w szafie i jak co roku zastanawiasz się co na siebie włożyć? To nic, że nie masz idealnej figury. Możesz być apetyczna i zmysłowa, ale tylko wtedy gdy zadbasz o siebie. Bo nic tak nie zdobi kobiety jak wypielęgnowane, gładkie ciało…

Nie tylko kilogramy… …decydują o tym, czy ciało jest zadbane, zgrabne i apetyczne. Wręcz przeciwnie! Często przekonuję klientki, że gdy ich skóra będzie gładka, jędrna i bez cellulitu wygrają na plaży z paniami w idealnym rozmiarze 36-38, ale z wiotkimi „trzęsący-

50

wiosna-lato 2007

mi się” pośladkami i udami. Często w pogoni za upragnioną cyfrą na wadze zapominamy, że ciało przede wszystkim musi być jędrne, dlatego na kuracje ujędrniające przychodzą często panie, które straciły zbędne kilogramy dietą cud. Waga idealna, a od progu słyszę: „Niech pani zrobi coś z tym, co wychodzi mi ze spodni! Jak ja się rozbiorę! A w ogóle to dalej nie wchodzę w upragnione rzeczy – dlaczego? Przecież schudłam.” Tak, tak. Nierozsądne odchudzanie to pierwszy wróg ładnej skóry, która nie nadąża za traconymi centymetrami (zwłaszcza ta trzydziesto- i czterdziestoletnia). Czas gdy szczególnie powinnyśmy zadbać o siebie to oczekiwanie i narodziny dziecka. Wówczas skóra, szczególnie ta na brzuchu, zostaje wystawiona na

ciężką próbę. Jedno malutkie włókienko kolagenowe może udźwignąć 10 kg. Jakie więc siły rozciągające muszą działać w tym czasie, jeżeli dochodzi do ich rozerwania i powstania rozstępów? Szczęśliwie sama, będąc świeżo upieczoną mamą małego Maciusia, mogłam w końcu na sobie sprawdzić wszystkie zabiegi w naszym Instytucie, które polecam przyszłym mamom. Naprawdę działają! Bałam się bardzo, czy skóra na brzuchu wytrzyma, jak będą wyglądały nogi itd. Czułam się świetnie w ciąży i ekspresowo wróciłam do dawnej formy. Teraz CZAS biegnie nieubłaganie, a skóra robi się coraz bardziej wymagająca. Lubi, aby ją wspierać i „podpierać” zabiegami ujędrniającymi. A więc czy lepiej być wiotką trzydziestką


wiosna-lato 2007

51


zabiegi Dermiki

szóstką czy jędrną, apetyczną czterdziestką (mowa oczywiście o rozmiarze). My, zachłanne na urodę kobiety, chciałybyśmy pewnie i jedno, i drugie. Ja – fachowiec i kobieta – zdecydowanie stawiam na jakość!

Wymagająca partia Letni budyń, rzadki kisiel, smutek pożegnania. Tak najczęściej klientki nazywają te partie ciała, które wymagają pomocy – odżywienia, wygładzenia i liftingu. Niestety, nie na całą naszą urodę mamy wpływ. Albo geny nam sprzyjają – włókna kolagenowo-elastynowe są mocne, gęsto utkane i nasza skóra jest jędrna i mocna jak „rzepa”, albo (tak jak ja) dostałyśmy od natury skórę gładką, kobiecą, ale cienką i wiotką, czyli dużo bardziej wymagającą. Jeżeli należymy do tej drugiej grupy, nie buntujmy się patrząc na rówieśniczkę, która nie robi nic szczególnego, a nie można jej uszczypnąć (ma za to najczęściej problem z tzw. „gęsią skórką” i nie podoba jej się, że skóra nigdy nie jest dostatecznie gładka), tylko pielęgnujmy zabiegami, dopieszczajmy kosmetykami w domu. Partie szczególnie wymagające to pośladki (alarm, gdy robią się płaskie i są coraz niżej), wewnętrzne strony ud (nazywane falbankami), okolica talii i brzuch oraz największe wyzwanie – ramiona (gdy machamy na pożegnanie, a one smutno się trzęsą, trzeba podjąć akcję-reaktywację!).

W gabinecie, gdy potrzeba silnego ujędrnienia, potrzeba też czasu. Jeden, dwa zabiegi to zdecydowanie za mało.

52

wiosna-lato 2007

Od nadmiaru jednak głowa boli Luźna, zwiotczała skóra zwiększa nasze talie, uda, ramiona. Najczęściej, nie rozpoznając problemu, zaczynamy się odchudzać. I szybko okazuje się, że zamiast lepiej i mniej, jest jakby więcej i gorzej. Oddajmy się więc ręce specjalisty, który ustawi


1 program zabiegów w gabinecie i zaleci właściwą pielęgnację domową. Jeżeli skóra jest sucha i wiotka, a po dwóch tygodniach regularnego używania kosmetyku nie widzimy poprawy, to nie dlatego, że preparat nie działa! Najczęstszy błąd to używanie za „chudych” kremów. Zachęcam do sięgania po balsamy natłuszczające o gęstej konsystencji i bogatym składzie. Lekki kremik nawilżający jest dobry dla dwudziestolatki. W gabinecie, gdy potrzeba silnego ujędrnienia, potrzeba też czasu. Jeden, dwa zabiegi to za mało. Po indywidualnej konsultacji najczęściej potrzeba przynajmniej czterech tygodni, czyli osiem–dziesięć zabiegów. Panie „dmuchające na zimne”, szczególnie po 35. roku życia, zapraszamy raz w miesiącu na kompleksowy zabieg rewitalizujący (piling, kąpiel, maska na ciało w kapsule i masaż). Przez cały czas ciąży masaże ujędrniające, maski, pilingi pomagają skórze przystosować się do coraz większych napięć i chronią ją przed powstaniem rozstępów, a w ciągu pierwszego roku po porodzie kuracje ujędrniające pomagają odbudować strukturę skóry.

Przede wszystkim nie przyspieszaj... ...uraty sprężystości skóry. Korzystaj rozsądnie ze słońca. Promienie UV powodują rozpadanie się włókien kolagenowo-elastynowych. Efekt? Piękny, chwilowy brąz, a po sezonie zmarszczony dekolt. Na szczęście w tej chwili dostępne są doskonałe samoopalacze do użytku domowego. W naszym nowoczesnym Instytucie coraz więcej zwolenniczek słonecznej opalenizny korzysta z bezpiecznego i zdrowego zabiegu Spray Bronzing. Bardzo ważna jest jak zwykle pielęgnacja

domowa. Skóra regularnie przesuszana zwiotczeje szybciej. Jak zawsze zachęcam do natłuszczania ciała wysokiej jakości olejkami. Raz w tygodniu w domu na newralgiczne partie ciała, takie jak brzuch czy pośladki nałóż olejek, serum lub krem ujędrniający i zawiń się na 20-30 minut w folię oraz ciepły kocyk. Aktywne składniki wnikną głęboko, wygładzając i ładnie napinając skórę.

Skutecznie i precyzyjnie Utrata jędrności i cellulit to najczęstszy problem kosmetyczny, z którym Panie zgłaszają się do działu pielęgnacji ciała. Najczęściej narzekają na jedno i drugie, dlatego przeprowadzamy dużo kuracji kombinowanych. Współczesna kosmetyka daje nam dużo możliwości. Od nieocenionych, naturalnych alg morskich, błot termalnych po technologie high-tech (endermologia, aparaty stymulujące z prądami niskiej częstotliwości, lasery, ultradźwięki). Stosujemy zabiegi rozgrzewające i schładzające, różnorodne aktywne ampułki, kremy do masażu, hydromasaże w wodzie morskiej, pachnące maski i przyjemne techniki masażu. Ważne, aby zabieg dobrać precyzyjnie i indywidualnie. Inaczej będziemy ujędrniać dojrzałą Panią, a inaczej dwudziestoparolatkę, która straciła gwałtownie 10 kilogramów. No i oczywiście nie zapominajmy, że w czasie pielęgnacji trzeba się zrelaksować i odpocząć. PS Jeżeli, tak jak ja wiesz, że z wiadomych powodów nigdy nie założysz spódniczki mini i spodni „rurek”, omijaj je w sklepie szerokim łukiem i bez żalu, bo nadal są modne „miękkie formy”… Kup sobie porcję pysznych lodów, zakręć bioderkami (wypielęgnowanymi oczywiście) i ŻYJ! Wtedy na pewno ten sezon nie będzie stracony… Czekam na Wasze opinie: aga@spasalon.pl

Kuracja antycellulitowo-modelująca z użyciem maski Alga Talaso Dermika w kapsułach kolor lub Vichy z wykorzystaniem ultradźwięków połączonych z Koncentratem antycellulitowo-wyszczuplającym Dermiki (znacznie zwiększa penetrację składników aktywnych CLA, L-karnityny i kofeiny). Czas trwania zabiegu i cena zależne są od indywidualnego programu.

2

Tropicana – cukrowy piling do ciała Dermika. Dla idealnej gładkości i przyjemności, polecany szczególnie przed i po urlopie. Zawiera naturalne oleje oraz substancje pochodzące z owoców pomarańczy i drzewa kakaowego, bogate w witaminy C, A i P, polifenole, teobrominę, kofeinę, magnez. Piling idealnie usuwa zrogowaciały naskórek, odżywia i pielęgnuje. Tropikalny zapach przenosi na rajskie plaże… Czas trwania: 45 minut. Cena: 140 zł

3

Spa-ajurweda – masaż ciała ispirowany wywodzącą się z Indii Ajurwedą, ale zaadaptowany do potrzeb europejskich gabinetów i ośrodków SPA, gdzie dla klienta najważniejszy jest relaks i doenergetyzowanie, a nie działanie terapeutyczne. Czas trwania: 75 minut. Cena: 170 zł

4

Aroma Vitality – intensywny zabieg o działaniu anti-aging, jak również S.O.S. dla skóry wymagającej silnego ujędrnienia i odżywienia, np. po ciąży, czy odchudzaniu. Wzmacniając skórę, działa prewencyjnie, a także redukuje już istniejące rozstępy. Bogata kremowa maska, zawierająca składniki nawilżające, ujędrniające i przeciwzmarszczkowe czyni skórę gładką i elastyczną. Czas trwania: 75 minut. Cena: 260 zł

Agnieszka Żuralska-Lazar mgr rehabilitacji Kierownik działu pielęgnacji ciała w warszawskim Instytucie Kosmetyki XXI Wieku Dermika Spa&Salon, absolwentka wydziału rehabilitacji AWF w Warszawie, masażystka z 14-letnim stażem, konsultantka i ekspert wielu pism kobiecych oraz programów telewizyjnych w zakresie problemów pielęgnacyjnych ciała.

wiosna-lato 2007

53


męskie sprawy

Mężczyzna

XXI wieku

Ideał? Nie istnieje, choć każda z nas o nim marzy. Zadbany, świadomy swojego ciała i umysłu, czasami ze łzą na policzku. Kochający gadżety, samochody i inne wariactwa. Oto mężczyzny XXI wieku portret własny. Uchwycony okiem kobiety. Tekst: Monika Filipczuk

54

wiosna-lato 2007


O

n. Potomek Adama. Niczym kameleon przeistacza się z prehistorycznego giganta z maczugą, dającego swej ukochanej na urodziny mamuta, poprzez rycerza na koniu, porywającego damę swego serca w bezkresną dal, aż do swej obecnej formy, będącej... No właśnie. Kimże jesteś dzisiaj, obiekcie westchnień płci pięknej? Czy spełniasz normy jakości roku 2007?

Oto jest Wszystkie panie wiedzą, że o haśle „Chłopaki nie płaczą” panowie powinni zapomnieć. Dlaczego? Bo mężczyzna XXI wieku płacze. Płacz pomaga zredukować napięcie psychiczne, koi zszargane nerwy, uspokaja. Mężczyzna XXI wieku płacze, bo jest świadomy i wrażliwy. I wcale się tego nie wstydzi. To, że powszechnie akceptowany wzorzec męskich rytuałów obliguje nawet pantoflarza do heroicznych czynów, nie oznacza, że mężczyzna nie może uronić łezki, nie odczuwa strachu, ma mięśnie z żelaza i serce z kamienia. Mężczyzna XXI wieku nie pali, alkohol i kawę pije bardzo umiarkowanie. Wcina potrawy zbożowe i owoce,

pije świeżo wyciskane soki, podgryza marchewkę. Rezygnuje ze schabowego i modrej kapustki. Ma silne poczucie niezależności. To facet z pasją, z której za żadne skarby i w imię niczego nie zrezygnuje. Wie bowiem, że to ona czyni go ciekawszym, a dni tzw. niepasjonatów w piżamie z plamą po kompocie są policzone. Ma swój styl i choć nie zawsze interesuje się modą, nie zakłada krawata do flanelowej koszuli. Ma zadbane stopy, a jego skarpetki zawsze pasują do reszty ubrania. Mężczyzna XXI wieku ma poczucie humoru i dystans do samego siebie. Jest dalekowidzem. Jego partnerka życiowa nie musi chodzić do najbliższego supermarketu, by miał ją „na oku”. Może pozwolić sobie na wyjazd z koleżankami za miasto i dobrze płatną pracę. Bywa też krótkowidzem, dzięki czemu doskonale udaje, że nie dostrzega zmarszczek ukochanej i rozmazują mu się ceny na jej nowych butach. Jest nieco wyższy od mężczyzny XIX wieku. Zmusza to kobietę, chcącą skraść mu buziaka, do stawania na palcach. Tylko to bowiem zapewnia jej łydkom ładny kształt. I on o tym wie. A ona go za to kocha. Mężczyzna XXI wieku ma niezliczoną ilość wad: je paluszki w łóżku, kruszy,

robiąc kanapki, ziewa podczas rozmowy, kicha i prycha, spóźnia się na spotkanie, zasypia z pilotem od telewizora w dłoni. Ma jednak tyle zalet, że kto by zwracał uwagę na wady.

Nie boi się lustra I słusznie. Ten strach ma wielkie oczy. Jesteśmy w Unii, a tam nie obowiązuje taryfa ulgowa dla „brzydkiej płci”. Do tego mamy wiosnę, która coraz większą liczbę panów zachęca do generalnych porządków urodowych. Wiszący brzuch i luźne mięśnie czas zostawić daleko w tyle – to nie uwodzi nawet, jeśli właściciel porusza się limuzyną. Pan, po którym widać, że życie przejechało się po nim niczym czołg, przestał być obiektem westchnień. Z mody wyszła szorstka, niezdrowa cera. Mężczyzna, który pragnie być atrakcyjny i odnieść sukces w życiu zawodowym i prywatnym, musi robić dokładnie to samo, co od lat czynimy my – kobiety: chodzić do kosmetyczki, masażystki, czasami na solarium. Także w łazience konieczny jest arsenał środków upiększających. XXI wiek ma swoje wymagania. I dlatego w ruch idą rowerki, sztangi, pianki do golenia, emulsje przyspieszające gojenie się zacięć, pilingi oczyszczające

Świadomi żyją dłużej

Amerykański ruch społeczny „Real-age” opublikował dane, z których wynika, że każdy świadomy mężczyzna powinien przestrzegać kilku wydłużających życie reguł: • dająca zadowolenie praca społeczna – wydłuża życie o 3,5 roku • unikanie przeziębień – 4 lata więcej • dieta oparta o warzywa i potrawy zbożowe – 3,5 roku do przodu • spożywanie ryby raz w tygodniu – wydłuża życie o 3 lata • słuchanie relaksującej muzyki w samochodzie – 3,5 roku więcej • udane życie towarzyskie – życiorys dłuższy o 6,5 roku

wiosna-lato 2007

55


męskie sprawy

i wygładzające skórę, balsamy do ciała. Panowie wiedzą, że w XXI wieku istotne jest nie tylko dbanie o odpowiednią pożywkę dla szarych komórek, ale także estetyczny wygląd i dobra kondycja. Wiedzą także, że złote środki, które zadziałają natychmiast, nie istnieją. Wiedzą, że aby uchodzić za mężczyznę zadbanego, trzeba zrobić coś więcej, niż tylko użyć dezodorantu czy spędzić 20 minut na rowerowym siodełku. Raz w miesiącu. Wystarczy spojrzeć na panów biorących udział w wyborach Mister World 2007, które w tym roku odbyły się w Chinach. Ponad 50 mężczyzn prężyło mięśnie, gotowało i robiło paniom drinki, czyli udowadniało, ile w nich procent nowoczesnego dżentelmena. Czym, według jury, charakteryzuje się prawdziwy mężczyzna XXI wieku? Otóż nie chodzi tylko o wygląd. Panowie muszą wykazać się umiejętnościami, takimi jak kung-fu, chińska kuchnia czy robienie koktajli. Polska też ma swojego reprezentanta w osobie Daniela Madeja, który mówi o sobie, że... lubi filety z kurczaka i „Seksmisję”. Ups.

relaksujące oraz odstresowujące. Popularnym sposobem na rozpoczęcie zabiegów jest hydroterapia, czyli rozluźniające kąpiele z dodatkami. Panowie chętnie korzystają także z refleksologii, która polega na dokładnym, terapeutycznym ugniataniu refleksów na stopach lub twarzy i głowie, w celu doprowadzenia organizmu do równowagi biologicznej. Nie zawsze jednak widzą potrzebę dbania o skórę twarzy,

Wiszący brzuch i luźne mięśnie czas zostawić w tyle. To nie uwodzi nawet, gdy właściciel porusza się limuzyną.

Chce być piękny Panowie coraz częściej udają się do salonów kosmetycznych na manicure, pedicure, regenerację włosów czy zabiegi przeciwzmarszczkowe. Moda na poprawianie męskiej urody dotarła do Polski już kilka lat temu. Dziś najbardziej odważni mogą nawet zdecydować się na szybki… makijaż, choć ten trend akurat jest jeszcze u nas słabo rozpowszechniony. I pewnie bardziej nie będzie. Za to sama skóra, cera, włosy czy paznokcie to cel godny uwagi! Mężczyźni lubią zabiegi niezbyt długie i zakończone widocznym efektem. Jeśli chcą wyciszyć się i odetchnąć, najczęściej wybierają masaże ciała – tradycyjne, całościowe, a także techniki specjalne i masaże orientalne. Popularnością cieszą się masaże i zabiegi

56

wiosna-lato 2007

zapominając, że ich skóra narażona jest na szkodliwy wpływ czynników atmosferycznych, takich jak słońce, woda, wiatr czy mróz. Natomiast jeśli już się znajdą w gabinecie kosmetycznym, zdają się na wybór „zawodowca”, co do rodzaju pielęgnacji.

Ma kompleks Adonisa Mitologiczny Adonis był piękny i młody, czym między innymi zyskał sobie uczucie Afrodyty. Kobiety zakładały na jego cześć ogródki kwiatowe, z szybko wschodzącymi i więdnącymi roślinami. Wielu panów tak bardzo chce

zostać Adonisami, że zapominają o ważnej zasadzie – z urodą i formą też trzeba ostrożnie. Jeśli dbanie o siebie zamienia się w obsesję, nawet fakt, że jest się wypielęgnowanym od stóp do czubka głowy, na nic się zda. Przychodzi moment, gdy za dążeniem do urodowego perfekcjonizmu idzie frustracja i niezadowolenie ze swojego wyglądu. I kompleks Adonisa gotowy. Początkowo sądzono, że syndrom ten występuje wyłącznie w społeczeństwach bogatych. Aż do czasu, kiedy zaobserwowano, iż na pewnej wyspie na Filipinach pięciokrotnie wzrosła liczba młodych chłopców, cierpiących na zaburzenia sposobu odżywiania. Powód? Na wyspie postawiono przekaźnik telewizyjny i chłopcy zaczęli przesiadywać przed ekranem. Okazało się, że współczesny ideał męskiego piękna lansowany przez media – uroda, szczupła sylwetka, muskuły i pozycja zdobywcy – sprawił, że filipińscy chłopcy zapragnęli zostać chłopcami z plakatów i telewizorów. Dziś z magazynów, filmów, reklam patrzą na nas mężczyźni idealni. Piękno męskiego ciała staje się niezaprzeczalne, normalne. Jednak dla jednych konieczność nieustannej dbałości o wygląd zewnętrzny to po prostu wyzwanie, dla innych (tym kibicujemy) – codzienność. Dla panów, którzy konfrontowani z niedościgłym ideałem modelowej urody, za wszelką cenę starają się im dorównać, szybko staje się obsesją. Chociaż badania potwierdzają, że urodziwi szybciej otrzymują dobre posady i awans, to, drodzy panowie, mimo to nie dopuście do tego, by ciało stało się dla was obiektem kultu, a dążenie do doskonalenia wyglądu sensem życia. Mitologiczny Adonis zginął młodo, rozszarpany przez dzika na polowaniu... Zapraszamy na Extremale Men, specjalnie opracowany zabieg intensywnie nawilżający dla mężczyzn. Cena: 150 zł


Reklama Jaga

wiosna-lato 2007

57


modna sztuka 58

wiosna-lato 2007


Szalona portrecistka Najsłynniejszy obraz Tamary Łempickiej – „Tamara w zielonym Bugatti” – stał się ikoną lat 20. XX wieku. Jej prace posiadają m.in. Jack Nicholson i Madonna. Tekst: Kama Zboralska

Z

awsze świetnie ubrana Tamara Łempicka, tym razem w żółtym kostiumie, podjechała żółtym kabrioletem pod hotel w Monte Carlo. Zobaczył ją wydawca niemieckiego żurnala „Die Dame”. Zrobiła na nim piorunujące wrażenie. Zamówił na okładkę jej autoportret. Tak powstała „Tamara w zielonym Bugatti”, okrzyknięta wówczas wizerunkiem nowoczesnej kobiety.

Fot.: EAST NEWS/AKG-IMAGES

Wielka emigracja Łempicka skutecznie strzegła daty i miejsca urodzenia (1898, Warszawa). Pochodziła z zamożnej rodziny, ojciec Borys Górski był przedstawicielem francuskiej spółki handlowej. W 1914 roku, podczas odwiedzin ciotki w Petersburgu, Tamara poznała adwokata Tadeusza Łempickiego, z którym wzięła ślub. Kiedy wybuchła rewolucja październikowa, Tadeusz został na kilka miesięcy aresztowany. Wkrótce po uwolnieniu razem z Tamarą wyemigrowali do Paryża, gdzie urodziła się ich jedyna córka Kizette. Wynajęli małe mieszkanie, ich życie w niczym nie przypominało dawnego luksusu. Tadeusz nie wrócił do dawnej formy, stał się sfrustrowany i rozgoryczony. Tamara postanowiła wziąć los w swoje ręce.

Na paryskich salonach Od dziecka wrażliwa na piękno, rozpoczęła naukę malarstwa u słynnego kubisty Andre Lothe´a. Na początku

uwieczniała martwą naturę, swoją córkę i sąsiadkę. Marzyła o portretowaniu francuskiej elity. Imponowało jej towarzystwo wyższych sfer, uwielbiała przepych i nocne życie – wszystko, co charakteryzowało szalone lata 20. Ostrzyżona na chłopczycę, z pomalowanymi na czerwono paznokciami zakładała wyszukane kreacje, oryginalną biżuterię i kapelusze, do których miała słabość. Lubiła szokować, zwracać na siebie uwagę. Niepokorna, odważna w poglądach szybko zaczęła brylować na paryskich salonach. Zyskała powodzenie i jako malarka, i jako ekscentryczna piękność. Portretowała pisarzy, artystów, aktorów, przemysłowców, nawet królów: Elżbietę – królową Grecji i króla Hiszpanii Alfonsa.

Obraz erotyki Wtedy powstały najlepsze dzieła Łempickiej m.in. „Piękna Rafaela”, „Adam i Ewa”, „Portret mężczyzny (Nieukończony)”. Jej charakterystyczne, erotyczne postaci wyglądają jakby były wykonane z opalizującej blachy. Tło często artystka wypełniała trudnymi do określenia geometrycznymi bryłami. Jej twórczość była entuzjastycznie przyjmowana we Włoszech, Francji i w Stanach Zjednoczonych. Idealnie wpisywała się w modny wtedy nurt sztuki dekoracyjnej, łączący „oswojony” kubizm ze sztuką klasyczną. Co prawda krytycy zarzucali Łempickiej, że jest wtórna, jej postacie są

zimne, a obrazy komponowane według architektonicznych zasad, ale nikt nie odmawiał jej oryginalności.

Gwiazda, która nie gaśnie W 1928 roku Tadeusz Łempicki, zmęczony licznymi romansami Tamary, wystąpił o rozwód. Do ostatecznego rozpadu małżeństwa przyczyniła się przygoda z włoskim poetą, Gabrielem D’Annunzio. Kilka miesięcy po rozstaniu Łempicka spotkała węgierskiego milionera, barona Raoula Kuffnera. Najpierw została jego kochanką, a po śmierci jego żony przyjęła oświadczyny. Przeczuwając grozę zbliżających się lat, w 1939 roku namówiła barona do wyjazdu do Ameryki – do Kalifornii, gdzie portretowała gwiazdy Hollywood, i Nowego Jorku. Ale jej nowe dokonania, mimo prób zmiany stylu, nie cieszyły się już dawnym wzięciem. Pod koniec lat 40. malarstwo amerykańskie zdominował surrealizm. Nieprzychylne recenzje jej abstrakcyjnych krajobrazów sprawiły, że na prawie dziesięć lat porzuciła pędzel i sztalugi. Talent artystki został ponownie odkryty w latach 70., na fali zainteresowania sztuką Art Déco. W 1978 r. Łempicka, nie pogodzona z upływem czasu, przeniosła się do Meksyku. Dwa lata później umarła we śnie. Jej córka Kizette, zgodnie z ostatnią wolą matki, rozrzuciła prochy Tamary nad kraterem czynnego wulkanu na górze Popocatepetl – wulkanu, który nigdy nie wygasa.

wiosna-lato 2007

59


podr贸偶e Dermiki 60

wiosna-lato 2007


Bańka z pomysłem Kolor, zapach, dotyk. Co jeszcze może dopieścić nasze zmysły? Odpowiedź znajdziesz w najbardziej pomysłowym i luksusowym butiku-spa w Paryżu. La Bulle.

Tekst: Helena Kalinowska

M

iejsce: centrum Paryża. Strzelista kamienica, a na niej wielkie logo Kenzo. Na parterze rarytas dla maniaków mody: sklep z ubraniami od japońskiego projektanta. Ale to dopiero początek niespodzianek, bo na każdym piętrze jest coś, czemu nie da się oprzeć. Im wyżej wchodzisz, tym bardziej jesteś zaskoczona, a kiedy już wdrapiesz się na czwarte piętro, przygotuj się na wielkie, kosmetyczne emocje. Właśnie tam jest miejsce, w którym można poddać się zabiegom kosmetycznym w wyjątkowo pięknym anturażu. Tu wszystko zaprojektowano tak, aby już od wejścia odczuwać wyłącznie przyjemność. Na powitanie dostaniesz filiżankę zielonej

herbaty. Potem musisz tylko wybrać jeden z długiej listy zabiegów Kenzoki, wejść do gabinetu i... otworzyć usta ze zdumienia!

Biało, błogo, błyszcząco Zmysłowe doznania – to zadanie pielęgnacji opatrzonej logo Kenzoki. Najlepszym tego dowodem jest firmowy salon piękności La Bulle, czyli… bańka. Skąd ta nazwa? Wystarczy tam wejść, żeby poczuć się trochę jak w innym świecie, może nawet jak w bańce mydlanej. Wszystko zależy od wyobraźni. Postanawiam sprawdzić to na sobie. Wchodzę na czwarte piętro starodawnej kamienicy. Otwierają się automatyczne drzwi i razi mnie biel. Widzę białą, błyszczącą podłogę i recepcję w tym samym

kolorze. Do tego kompozycje z zielonych bambusów w pięknych, kryształowych wazonach. Całe pomieszczenie oświetlone jest ciepłym, jasnym światłem. Kosmetyczka zaprasza mnie na herbatę i siadamy na pluszowej sofie, żeby zaplanować moją wizytę w salonie. Na początek przewodniczka oprowadza mnie po wnętrzach, potem kieruje na zabieg energizujący pod tajemniczą nazwą: ciepło-zimno. Kończymy herbatkę i zaczynamy zwiedzanie. Najpierw wchodzimy do kącika najprzyjemniejszych, a także najdziwniejszych przedmiotów, związanych z pielęgnacją nie tylko skóry, ale i zmysłów. Na ogromnej, narożnej półce, wiszącej na prawie niewidocznych żyłkach leżą gadżety. Niektóre trudno nawet opisać.

wiosna-lato 2007

61


podróże Dermiki

Wybieram najdziwniejszy. Wygląda jak trzepaczka do piany, w której druciki są wygięte we wszystkie strony! Kosmetyczka nakłada tajemniczy przyrząd na głowę i zaczyna masować. Zarówno ten i inne japońskie wynalazki można kupić w La Bulle. Idziemy dalej. Tym razem do kącika perfumeryjnego. Tam wywąchuję wszystkie zapachy ukryte w labiryncie białych szafek, np. wody delikatnie perfumowane ze składnikami pielęgnującymi (tzw. mgiełki aromaterapeutyczne). Próbuję wszystkich i aż kręci mi się w nosie. Za to w głowie kręci mi się od ilości kosmetyków pielęgnacyjnych Kenzoki. Słoiczki, buteleczki i flakony poustawiane są w równych rzędach na niskich długich komodach. Seria z lotosem dla tych, którzy potrzebują ukojenia i relaksu. Seria z imbirem dla miłośników kremów energizujących. Wreszcie docieram do niesamowitych kabin, w których kosmetyczki robią zabiegi. Dwie kabiny, wyglądające jak gigantyczne kule, ustawione są naprzeciwko siebie. Jedna gładka i biała przypomina słoiczek kremu Kenzoki, druga pokryta jest bardzo drobnymi, gęstymi frędzelkami. Z daleka przypomina futrzaną piłkę. Właśnie w niej będę miała zabieg. Kosmetyczka pociąga za futro i otwierają się małe drzwi. Wchodzimy do błyszczącego, złocistego pomieszczenia. To rzeczywiście uczta dla zmysłów. Od podłogi po sufit kabina jest wyłożona złocistą mozaiką, a zamiast żyrandola wisi duża, dyskotekowa kula. Lekko podświetlona, obraca się i roziskrza całą przestrzeń migoczącymi świetlikami. Na środku ustawiony jest fotel, na którym za chwilę się położę. I to na całą godzinę!

Zabawa temperaturą Spoczywam w wygodnym fotelu, obserwuję złocistą kulę i słucham relaksującej muzyki. Jest tak przyjemnie, że powoli

62

wiosna-lato 2007

Na powitanie filiżanka zielonej herbaty. Potem musisz tylko wybrać jeden z zabiegów Kenzoki, wejść do gabinetu i... otworzyć usta ze zdumienia. zapadam w półsen. Kosmetyczka delikatnie zmywa mój makijaż ciepłym kompresem. Przemywa ciepłymi ręcznikami całe ciało i nakłada na plecy ciepły olejek – piling z olejkiem kokosowym i drobinkami cukru, by na koniec znów zaserwować mi ciepłe kompresy. Czuję, jak masuje całe ciało... Kiedy pilingu już nie ma, specjalistka spryskuje skórę pachnącą mgiełką. Zapach imbirowy lekko mnie budzi. I o to chodzi, bo ten zabieg ma energizować, a nie usypiać. Nadchodzi najciekawsza część zabiegu:

masaż kamieniami. Jedne są bardzo ciepłe, prawie gorące, inne zimne jak lód. Masażystka powoli masuje raz jednymi raz drugimi kamieniami kolejne partie ciała. Wrażenie niesamowite, bo z każdą zmianą temperatury czuję jakąś niesamowitą energię, która przepływa przez moje ciało. I właśnie ta część zabiegu trwa najdłużej. Czas na masaż twarzy specjalnym sztyftem Kenzoki. Najpierw schładza się go w lodówce, potem smaruje nim całą twarz. Bardzo orzeźwiające. Na koniec


kosmetyczka wklepuje w moje ciało krem lotosowy, a ja lekka jak piórko wstaję z fotela. – Ten zabieg polecamy wszystkim przemęczonym kobietom, które długo pracują, nie dosypiają i potrzebują takiego zastrzyku energii – mówi Pauline, kosmetyczka z salonu La Bulle. Działanie różnymi temperaturami to świetna gimnastyka dla naczyń krwionośnych, dlatego wszystkie zmarzluchy są tu mile widziane. – Zmiany temperatur pobudzają przepływ krwi, limfy i – oczywiście – energii przez całe ciało, dlatego po tym zabiegu panie wstają rześkie i wypoczęte, tłumaczy Pauline. Ciekawa jestem, co dzieje się w tej drugiej białej kuli, dlatego proszę moją przewodniczkę o krótką prezentację. Otóż druga kabina w środku wygląda zupełnie inaczej. Wszystko jest ciemniejsze i ma kolory od różu do ciemnego

burgunda. Łagodne oświetlenie sprawia, że panuje tu półmrok. Fotel do masażu przypomina japońską matę i leży płasko na ziemi. – Tu wykonujemy zabiegi wyciszające, uspokajające z elementami aromaterapii – mówi Pauline. Wystrój jest typowo japoński: ascetyczny z jednym elementem ozdobnym: kwiatami lotosu ułożonymi na podłodze wokół łóżka. Następnym razem na pewno wypróbuję relaksującego zabiegu.

Przyjemność od kuchni Kto wymyślił salon La Bulle? Specjaliści z Kenzo: dyrektor artystyczny Patrick Gudej, autor reklam i kampanii medialnych, oraz młodziutka architekt Emanuele Duplay, która zaprojektowała salon z dwoma kabinami w kształcie kul. Do dziś to miejsce odwiedza wielu architektów i projektantów wnętrz.

Przyjeżdżają tu choćby po to, by podziwiać pomysły Emanuele. Oboje z Patrickiem chcieli, żeby to miejsce zachęcało do całodziennego wypoczynku. Dlatego w La Bulle można nie tylko odpocząć w salonie kosmetycznym. Poza butikiem z luksusowymi ubraniami na parterze jest tam też jedna z najmodniejszych w Paryżu restauracji japońskich. Na każdym piętrze coś innego. W samym La Bulle jest kącik dla czytelników, a w nim albumy, książki o perfumach i wszystkim, co wiąże się z przyjemnościami dla urody. Jest jeszcze mały sklepik z kimonami do spania. Podobno to rarytas dla koneserów. Wykonane są z najbardziej miękkiej tkaniny, jaką kiedykolwiek dotykałam. Podobno to specjalny materiał z włókien bambusowych. Ale reszta to już tajemnica japońskiego projektanta. I niech tak zostanie.

wiosna-lato 2007

63


wydarzenia Dermiki Danuta Hübner i Jolanta Zwolińska

10 lutego 2007, Warszawa

ZŁOTA STATUETKA LIDERA POLSKIEGO BIZNESU 2006 DLA DERMIKI Firma Dermika – w 16. edycji konkursu Lider Polskiego Biznesu, zorganizowanego przez Business Centre Club – została uhonorowana Złotą Statuetką Lidera Polskiego Biznesu. W konkursie ocenione zostały 122 firmy zrzeszone w BCC.

64

wiosna-lato 2007

Jolanta Zwolińska (Prezes firmy Dermika) i Marek Goliszewski (Prezes Business Centre Club)


Marek Goliszewski i Jolanta Kwaśniewska

Zespół Dermiki

Do grona Nominowanych jury wyłoniło 37 firm, które osiągają najlepsze wyniki ekonomiczne, dbają o jakość i nowoczesność swoich produktów, tworzą nowe miejsca pracy oraz angażują się w działalność charytatywną i ochronę środowiska naturalnego. 10 lutego w Operze Narodowej w Warszawie odbyła się Wielka Gala Liderów Polskiego Biznesu, podczas której nastąpiło uroczyste wręczenie nagród. Wieczór rozpoczął się galowym koncertem wybitnej amerykańskiej śpiewaczki, Gwendolyn Bradley, która występuje na największych operowych scenach świata. Gościem specjalnym był José Manuel Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej, laureat Nagrody Specjalnej BCC. Przyznane zostały również Medale Solidarności Społecznej, których laureatami są osoby zaangażowane społecznie, pomagające potrzebującym, propagujące ideę odpowiedzialności społecznej biznesu i budujące solidarność społeczną. Nagrodzeni to: Zbigniew Andrzejewski (Commercial Union Polska Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie S.A.), Marek Kamiński (Krajowa Izba Gospodarcza) oraz Józef Wancer (Bank BPH Spółka Akcyjna). Gośćmi Gali byli przedstawiciele najlepszych przedsiębiorstw z całej Polski – członkowie BCC, członkowie rządu, parlamentarzyści, dyplomaci, wybitni przedstawiciele świata kultury, nauki, duchowieństwa oraz mediów.

Od lewej: Jolanta Zwolińska, Gwendolyn Bradley, Janusz Powolny

Zespół Dermiki. Od lewej: Anna Irzycka (Specjalista ds. PR), Jolanta Zwolińska (Prezes), Monika Spinek (Kierownik Marki)

wiosna-lato 2007

65


wydarzenia Dermiki

24 listopada 2006, Bangkok

Bazar Dyplomatyczny w Bangkoku Dzięki uprzejmości i zaangażowaniu żony Ambasadora RP w Tajlandii, Krystyny Góralczyk, Dermika uczestniczyła w Bazarze Dyplomatycznym, organizowanym przez Young Women’s Christian Association of Bangkok YWCA (Chrześcijańskie Stowarzyszenie Młodych Kobiet). Tak jak w ubiegłym roku, uroczystego otwarcia dokonała Jej Królewska Wysokość – Księżniczka Somsawali Kittiyakara.

Krystyna Góralczyk wręczająca zestaw kosmetków Dermiki Księżniczce Somsawali Kittiyakara

targi Salon wiosna 2007

Wiosna w salonie Mimo niesprzyjającej, zimowej aury w dniach 24–25 lutego stoisko Dermiki na warszawskich targach Salon Wiosna 2007 odwiedziło wielu profesjonalistów. Oferta firmy skierowana do gabinetów kosmetycznych i salonów SPA spotkała się z bardzo dużym zainteresowaniem klientów. Na stoisku zaprezentowano dwa zabiegi wzbogacone autorskimi masażami firmowymi: Zabieg Czekoladowy Relaks z masażem kojąco-energetyzującym i Zabieg peptydowy przeciw zmarszczkom i bruzdom na twarz, szyję i dekolt.

66

wiosna-lato 2007

Organizacja YWCA funkcjonuje pod patronatem rodziny królewskiej. Jej głównym celem jest podnoszenie poziomu życia warstw najbiedniejszych oraz nieuprzywilejowanych kobiet i dzieci w Tajlandii, bez względu na ich rasę, wiarę czy pochodzenie. Jednym ze sposobów zdobycia środków na prowadzenie tychże programów jest organizowany corocznie Bazar Dyplomatyczny, na którym ambasady znajdujące się w Bangkoku sprzedają produkty ze swoich krajów. Kosmetyki Dermiki cieszyły się dużym zainteresowaniem uczestników aukcji. Dochód z tej imprezy przekazywany jest na cele YWCA. Ze względu na patronat rodziny królewskiej, Bazary mają wysoką rangę i cieszą się ogromną popularnością.


16 kwietnia 2007, warszawa

Premiera Individuelle W warszawskim klubie Platinium odbyła się premiera najnowszego kosmetyku marki Dermika. Individuelle – światowe odkrycie w dziedzinie anti-aging z inteligentnymi molekułami młodości – powstało na bazie najsilniejszego antyoksydantu Idebenonu. Gości powitała Joanna Racewicz. Do rozmowy zaprosiła Prezes Dermiki, Jolantę Zwolińską, która przedstawiła ostatni hit kosmetyczny Individuelle Esencję de Luxe z molekułami młodości. Gościem specjalnym wieczoru był prof. chirurgii plastycznej Uniwersytetu Kalifornijskiego (Irvine), Bernard DeBerry Borowiecki, który od kilku lat współpracuje z Dermiką. Na zakończenie części oficjalnej modelki ubrane w biżuterię autorstwa Marcina Giebułtowskiego przedstawiły preparat Individuelle. Jedna z nich zaprezentowała ozdobę z reklamy tego kosmetyku. W premierze nowości Dermiki uczestniczyły m.in. Jolanta Fajkowska, Agnieszka Fitkau-Perepeczko, Monika Jarosińska, Katarzyna Klich, Alicja Majewska, Maria Pakulnis oraz Bogna Sworowska.

Maria Pakulnis, Dorota Wróblewska i Joanna Racewicz

Jolanta Fajkowska z felietonistką Woman – Krystyną Koftą Agnieszka Fitkau-Perepeczko

Modelki prezentujące Individuelle w biżuterii Giebułtowskiego

Anna Irzycka (PR Dermika), Katarzyna Klich, Jolanta Zwolińska (Prezes Dermiki), Irena Jarocka

wiosna-lato 2007

67


nasze adresy

Gabinety firmowe Instytut Kosmetyki XXI wieku Dermika Spa & Salon,

Centrum Medyczne Medi-Spa,

ul. Gen. Zajączka 9a, Warszawa, tel.: (0-22) 331-39-05, 331-39-06

ul. Gen. Zajączka 9a, Warszawa, tel./fax: (0-22) 330-90-35

Gabinety patronackie Bielsko Biała, ul. Słowackiego 5

Lublin, ul. Głęboka 10 paw. 27

Tomaszów Lubelski, ul. Matejki 10

Bydgoszcz, ul. Rzeźniackiego 1d

Olsztynek, ul. Krzywa 6

Warszawa, ul. Natolińska 2 lok. 92

Gdańsk Oliwa, ul. Krzywoustego 1b

Rzeszów, ul. Jabłońskiego 7

Warszawa, ul. Wolska 111

Gryfice, pl. Zwycięstwa 12

Rzeszów, ul. Króla Kazimierza 9

Warszawa, ul. Mehoffera 68d

Kalisz, ul. Widok 32

Strzelce Krajeńskie, ul. Ludowa 6/2

Warszawa, ul. Lazurowa 183

Kalisz, ul. Konopnickiej 3-5/2

Szczecin, ul. Tczewska 5e

Zamość, ul. Ormiańska 12

tel.: (0-33) 822-02-70 tel.: (0-52) 343-81-33 tel.: (0-58) 558-42-72 tel.: (0-91) 384-32-78 tel.: (0-62) 766-20-91 tel.: (0-62) 766-50-18

68

wiosna-lato 2007

tel.: (0-81) 538-23-22 tel.: 0-505 018 733

tel.: (0-17) 852-41-78 tel.: (0-17) 853-42-18 tel.: (0-95) 763-13-63 tel.: (0-91) 469-17-62

tel.: (0-84) 664-68-00 tel.: (0-22) 621-51-49 tel.: (0-22) 877-12-64 tel.: (0-22) 744-53-59 tel.: (0-22) 637-24-60 tel.: (0-84) 639-22-22


wiosna-lato 2007

69


na cellulit i wyszczuplanie Superaktywne Multiserum® C.L.A. z L-karnitynà nieinwazyjna technologia redukcji tkanki t∏uszczowej mo˝e zmniejszyç obwód uda nawet o 3 cm!!! w ciàgu 4 tygodni uderza we wszystkie znane przyczyny powstawania skórki pomaraƒczowej zawiera C.L.A. - naturalnà substancj´ bioràcà udzia∏ w nieinwazyjnym “odsysaniu” t∏uszczu z komórek t∏uszczowych

po kàpieli, po opalaniu, po basenie Supernawil˝ajàcy Balsam Do Cia∏a technologia bioaktywnego nawil˝ania komórkowego i uj´drniania skóry wzmacnia naturalny p∏aszcz hydrolipidowy skóry zapobiega przedwczesnemu starzeniu si´ skóry zawiera stymulator kapilar wodnych, który zwi´ksza zawartoÊç wody w naskórku

na wiotczejàcà skór´ Fitoestrogenowy Krem do cia∏a z retinolem nieinwazyjna transdermalna technologia zapobiegania wiotczeniu skóry zapobiega utracie j´drnoÊci biustu, dekoltu, poÊladków, brzucha chroni skór´ cia∏a przed oznakami starzenia

na szorstkà, nierównà powierzchni´ skóry Krem-Peeling z AHA nowatorska technologia podwójnego peelingu na bazie alg i kwasów owocowych rewelacyjnie wyg∏adza i regeneruje naskórek zwi´ksza skutecznoÊç aktywnych preparatów antycellulitowych, uj´drniajàcych i przeciwstarzeniowych

70

wiosna-lato 2007


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.