5 minute read
BYĆ JAK KOMANDOS
from CRAGmagazine F19
by CRAGmagazine
BYĆ JAK KOMANDOS Wojciech Zacharków
I zmiana PKW w Republice Iraku rok 2003 r., dowódca plutonu rozpoznawczego. Fot. archiwum własne
Advertisement
Kiedy poznać prawdziwe oblicze człowieka? Moim zdaniem tylko w ekstremalnych sytuacjach.
Afganistan VII zmiana PKW (Polski Kontyngent Wojskowy), 2010 rok. COP Qarabach (Command Outpost, dystrykt Qarabach). Jeden z ostatnich nocnych patroli. Nagle przed moim MRAPem (Mine Resistant Ambush Protected) wybucha IED (Improvised Explosive Device). Odłamki odbijają się od pancerza i przedniej szyby, na szczęście pancernej. Jak Ci się wydaje? Jakie jest pierwsze słowo, które pojawia się w takiej sytuacji? „O kurwa!”. To od razu wyleciało mi z ust.
Ekstremalnie trudna sytuacja, ogromny stres dla dowódcy zaatakowanego pododdziału. Jak teraz zareagować? Jakie podjąć decyzje? Jaką zastosować procedurę? Gdy opadł kurz i dym okazało się, że zniszczony został pojazd afgańskiej policji, a w rejonie wybuchu widać rannych policjantów.
W takiej sytuacji trzeba działać instynktownie, bo każda sekunda jest na wagę złota… tzn. bardziej na wagę życia. Z analizy ataków na siły koalicji wiedziałem, że większość zasadzek było tam organizowanych w sposób kombinowany – zatrzymać kolumnę wykorzystując IED, ostrzelać z moździerzy, a później atak SAF (Small Arms Fire). Na szczęście podczas poprzednich misji nauczyłem się, że moim obowiązkiem jest przede wszystkim dowodzenie. Dowodzenie bez emocji. Wydawałoby się, że to przecież takie normalne – że dowódca ma dowodzić. Ale wielu młodych dowódców podczas szkoleń nie ma takiej świadomości i osobiście podejmują walkę z przeciwnikiem, przez co mogą narazić pododdział na straty. Później okazało się też, że przestałem reagować emocjonalnie i w warunkach domowych. Wyłączyłem emocjonalność.
Po eksplozji pojawiły się nad nami 2 amerykańskie śmigłowce bojowe AH-64 Apache, których piloci zauważyli eksplozję i dlatego pojawiły się nad naszym patrolem. Zacząłem z nimi korespondować za pomocą BFT (Blue Force Tracker – system komunikacji między jednostkami wojsk własnych, na zasadzie wiadomości tekstowej), żeby nas ubezpieczali, ponieważ musiałem ewakuować rannych policjantów.
Kolejna decyzja – odskok na bezpieczną odległość, żeby uniknąć ześrodkowania ognia przeciwnika na zniszczony pojazd, który palił się jasnym ogniem. Następna decyzja – wysłać żołnierzy z desantu do ubezpieczenia pojazdu i w następnej kolejności ewakuacja rannych policjantów.
W tym czasie miałem 2 słuchawki przy głowie i przez jedną wysyłałem meldunki TIC (Troops In Contact), a następnie SITREP (Situation Report) do przełożonego do TOC (Tactical Operation Center), a przez drugą zadania dla podwładnych w patrolu. Wiele decyzji w jednym momencie. Nie ma mowy o zawahaniu się. Na chwilę straciłem łączność z dowódcą spieszonych
Afganistan VII zmiana, 2010 rok. Dowódca patrolu bojowego. Fot. archiwum własne
Górskie szkolenie do selekcji do Wojsk Specjalnych, w ramach mojej firmy „Zachar Training Group”. Fot. archiwum własne
żołnierzy desantu i dowódcami innych pojazdów. Wtedy nauczyłem się, że brak decyzji jest gorszy od złej decyzji. Wyszedłem z pojazdu. I uwierz mi, nie ma się wtedy w głowie, „lepiej nie wychodź z bezpiecznego miejsca”, „po co ryzykujesz”. Trzeba działać! Podszedłem do moich spieszonych żołnierzy i razem ewakuowaliśmy rannych. Nie jest to też bezpieczne – ranni są zazwyczaj w takim szoku, że są w stanie postrzelić nawet swoich. Dlatego w pierwszej kolejności trzeba było zabrać i zabezpieczyć ich Kalaschnikovy i km PK. To była straszna scena: jedni ranni się motają pośród dymu i ognia, inni leżą i wyją z bólu. Czy łatwo ich się wtedy ewakuuje? No nie. Trzeba użyć siły i narażając swoje życie siłą ładuje się ich do pojazdu ewakuacji medycznej.
Moja przygoda jako dowódcy polowego zaczęła się w 2003 roku, kiedy jako ledwo ponad 20-letni młody oficer wyjechałem na 1 zmianę do Iraku. Od tamtej pory na wszystkich moich misjach dowodziłem małymi pododdziałami bojowymi (pluton, kompania). Wspominam o tym dlatego, żeby pokazać, że nie piszę o czymś, czego nie doświadczyłem. Nie będę robił z siebie żadnego komandosa czy bohatera – chcę pokazać w jaki sposób stałem się dojrzałym facetem, jak nauczyłem się podejmować trudne decyzje i nie rezygnować z obranego w życiu celu.
W liceum byłem wzorowym uczniem, nie piłem alkoholu, nie paliłem papierosów (wciąż nie palę), uczyłem się i trenowałem. Byłem cichym, spokojnym, nieśmiałym chłopakiem, żadnego szału. Zmieniły mnie sytuacje ekstremalne. A jako dowódca musiałem się nauczyć nie okazywać emocji. Każdy jest mocny w gębie i pewny siebie w sytuacjach, które kontroluje, które zna i znajduje się w strefie względnego komfortu.
Prowadząc selekcje do Jednostki Wojsk Specjalnych przez 7 lat starałem się doprowadzać kandydatów do ich granic wytrzymałości psycho-fizycznej, żeby zobaczyć jak sobie radzą w takich sytuacjach, w momencie pojawiania się nowych, trudnych momentów. I czy przede wszystkim potrafią się szybko adaptować do nowych warunków. W survivalu jest podobnie – przetrwają Ci, co potrafią się szybko zaadoptować do nowych warunków. Dlatego najwięcej kandydatów odpada podczas pierwszej doby selekcji. Można się chyba domyślić dlaczego.
Teraz prowadzę szkolenia w ramach mojej firmy Zachar Training Group, gdzie uczę jak się przygotować do selekcji, jak trenować zarówno mentalnie jak i fizycznie. Bo przecież w tym wszystkim najważniejsza jest głowa. Możesz być słaby fizycznie, mogłeś nie mieć czasu przygotować się właściwie, mogłeś nie mieć wystarczająco pieniędzy na zakup odpowiedniego wyposażenia. Nic straconego jeśli masz w sobie: • wolę walki • upór • determinację • silną motywację • łatwo adaptujesz się do nowych trudnych sytuacji • umiesz podejmować decyzje.
Tego uczę na moich szkoleniach, a jak widzę w kimś potencjał, to cisnę go jeszcze bardziej. Lata prowadzenia selekcji i moje osobiste umiejętności pomogły mi stworzyć odpowiedni program szkolenia, na podstawie którego doprowadzam kandydatów do granic wytrzymałości na tyle, żeby byli w stanie je pokonać i nabrać pewności siebie. Dzięki temu później, znając swoje ograniczenia, będą w stanie łatwo je pokonywać i osiągać w życiu rzeczy niemożliwe. Pokazuję przede wszystkim co zrobić, żeby łatwo w życiu nie rezygnować. I pomimo różnych trudności, dojść dzięki temu do celu i wykonać nawet najtrudniejsze zadania. To jest szkolenie. To nie jest impreza ekstremalna. Dzielę się z uczestnikami swoją wiedzą i sprawia mi to ogromną satysfakcję, kiedy widzę, jak uczestnicy szkolenia się zmieniają, jakie w życiu odnoszą sukcesy i to nie tylko w wojsku, ale i na płaszczyźnie osobistej.
mjr rez. Wojciech „Zachar” Zacharków
1998 – 2002 – Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu a po jej ukończeniu – 10 batalion zmechanizowany Dragonów w Świętoszowie w latach 2011–2017 żołnierz Wojsk Specjalnych kierownik selekcji do Jednostki Wojsk Specjalnych (JW AGAT)
odpowiedzialny za rekrutacje do Jednostki, kursy bazowe i szkolenia
specjalistyczne
odpowiedzialny za szkolenia strzeleckie, wysokościowe, kursy przetrwania, kursy śmigłowcowe, szkolił kadry instruktorskie w narciarstwie i wspinaczce
w czasie 20-letniej służby uczestniczył w 4 misjach bojowych (Irak 2x, Afganistan, Czad) za udział w misjach odznaczony m.in. „KRZYŻEM ZASŁUGI ZA DZIELNOŚĆ” instruktor wspinaczki skałkowej, narciarstwa, strzelectwa założyciel „Zachar Training Group” – programów szkoleniowych przygotowujących do selekcji do Wojsk Specjalnych współorganizator i pomysłodawca Maraton Selekcja ku czci płk.
Sławomira Berdychowskiego, twórcy i pierwszego dowódcy JW. AGAT bohater programu Discovery Channel Polska „Granice wytrzymałości
Zachara”, gdzie pokazywał, jak przetrwać 10 dni zimą w górach, mając przy sobie jedynie nóż i krzesiwo
Kolejna wersja naszego legendarnego multitoola Suspension NXT. Jeszcze lżejsza i bardziej kompaktowa konstrukcja wyposażona została w 15 przydatnych narzędzi. Idealny jako niezbędnik do codziennego użytku.