Wojciech Zacharków
BYĆ JAK KOMANDOS I zmiana PKW w Republice Iraku rok 2003 r., dowódca plutonu rozpoznawczego. Fot. archiwum własne
Kiedy poznać prawdziwe oblicze człowieka? Moim zdaniem tylko w ekstremalnych sytuacjach. Afganistan VII zmiana PKW (Polski Kontyngent Wojskowy), 2010 rok. COP Qarabach (Command Outpost, dystrykt Qarabach). Jeden z ostatnich nocnych patroli. Nagle przed moim MRAPem (Mine Resistant Ambush Protected) wybucha IED (Improvised Explosive Device). Odłamki odbijają się od pancerza i przedniej szyby, na szczęście pancernej. Jak Ci się wydaje? Jakie jest pierwsze słowo, które pojawia się w takiej sytuacji? „O kurwa!”. To od razu wyleciało mi z ust. Ekstremalnie trudna sytuacja, ogromny stres dla dowódcy zaatakowanego pododdziału. Jak teraz zareagować? Jakie podjąć decyzje? Jaką zastosować procedurę? Gdy opadł kurz i dym okazało się, że zniszczony został pojazd afgańskiej policji, a w rejonie wybuchu widać rannych policjantów. W takiej sytuacji trzeba działać instynktownie, bo każda sekunda jest na wagę złota… tzn. bardziej na wagę życia. Z analizy ataków na siły koalicji wiedziałem, że większość zasadzek było tam organizowanych w sposób kombinowany – zatrzymać kolumnę wykorzystując IED, ostrzelać z moździerzy, a później atak SAF (Small Arms Fire). Na szczęście podczas poprzednich misji nauczyłem się, że moim obowiązkiem jest przede wszystkim dowodzenie. Dowodzenie bez emocji. Wydawałoby się, że to przecież takie normalne – że dowódca ma dowodzić. Ale wielu młodych dowódców podczas szkoleń nie
ma takiej świadomości i osobiście podejmują walkę z przeciwnikiem, przez co mogą narazić pododdział na straty. Później okazało się też, że przestałem reagować emocjonalnie i w warunkach domowych. Wyłączyłem emocjonalność. Po eksplozji pojawiły się nad nami 2 amerykańskie śmigłowce bojowe AH-64 Apache, których piloci zauważyli eksplozję i dlatego pojawiły się nad naszym patrolem. Zacząłem z nimi korespondować za pomocą BFT (Blue Force Tracker – system komunikacji między jednostkami wojsk własnych, na zasadzie wiadomości tekstowej), żeby nas ubezpieczali, ponieważ musiałem ewakuować rannych policjantów. Kolejna decyzja – odskok na bezpieczną odległość, żeby uniknąć ześrodkowania ognia przeciwnika na zniszczony pojazd, który palił się jasnym ogniem. Następna decyzja – wysłać żołnierzy z desantu do ubezpieczenia pojazdu i w następnej kolejności ewakuacja rannych policjantów. W tym czasie miałem 2 słuchawki przy głowie i przez jedną wysyłałem meldunki TIC (Troops In Contact), a następnie SITREP (Situation Report) do przełożonego do TOC (Tactical Operation Center), a przez drugą zadania dla podwładnych w patrolu. Wiele decyzji w jednym momencie. Nie ma mowy o zawahaniu się. Na chwilę straciłem łączność z dowódcą spieszonych
30