Bajka o królewnie Karolinie Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, siedmioma morzami i siedmioma rzekami, znajdowało się małe królestwo Karolewo. Przy głównej ulicy Karolewskiej, w pięknym zamku mieszkał król Karol wraz z królową Karoliną i ich córką Karolcią.
Wszyscy poddani w królestwie żyli w dostatku, gdyż zajmowali się wyrabianiem najpiękniejszych korali z jarzębiny i sprzedawali je na cały świat. Ludzie byli dla siebie mili i uprzejmi, nikt nie był biedny ani głodny, wszyscy chodzili w pięknych strojach. Król Karol był dla swoich poddanych surowy, ale sprawiedliwy, zaś królowa Karolina miała dobre serce.
Królewna Karolcia spędzała czas ze swoimi rówieśnikami w królewskim przedszkolu. Dzieci bawiły się w pięknym pałacowym parku, w królewskim lesie zbierały grzyby i jagody, a latem kąpały się w pięknym królewskim jeziorze. Pewnego dnia, podczas wycieczki do lasu, dzieci spotkały małego chłopca w brudnych i podartych łachmanach, z
rozczochraną czupryną, który, nim się spostrzegły, wyrwał im koszyk z jagodami i uciekł.
Dzieci bardzo się na niego rozgniewały i pomyślały, że chłopiec jest zapewne złodziejem, złym człowiekiem i jeśli jeszcze go kiedyś spotkają, to nie będą chciały go znać, ani się
z nim bawić.
Tylko królewna Karolcia nie była zła, lecz smutna. Pomyślała, że pewnie ten chłopiec był głodny. Po powrocie do domu opowiedziała całą historię swojej mamie – królewnie Karolinie. Mama z córką długo myślały co w tej sytuacji zrobić, w końcu przygotowały wspólnie koszyk z jedzeniem i piciem, zabrały
tez czyste ubrania i wyruszyły na poszukiwania obdartego chłopca. Żadne inne dzieci z Karolewskiego królestwa nie chciały im towarzyszyć. Długo chodziły po lesie i nawoływały chłopca, lecz nie mogły go odnaleźć. Wreszcie królewna Karolcia zauważyła go skulonego i zziębniętego na drzewie. Ponieważ chłopiec bał się do nich zejść, zostawiły swój koszyk z jedzeniem i ubraniami i odeszły do zamku.
Następnego dnia pod zamek zajechał piękny książę na koniu, przybyły z sąsiedniego królestwa. Posłał po królową Karolinę i królewnę Karolcię i powiedział im, że to on był tym obdartym chłopcem z lasu, który w przebraniu poszukiwał dobroci i prawdziwych przyjaciół.
Prawdziwym przyjacielem o dobrym serduszku okazała się królewna Karolcia oraz jej mama Karolina. Po tej historii inne dzieci w królestwie zrozumiały, że nie szata i królewski ubiór zdobi człowieka, lecz serce, a prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
Od tej pory chętnie pomagały ubogim ludziom podróżującym po karolewskim królestwie i wcale nie po to, żeby spotkać pięknego księcia…….