10 minute read

Bycie truckerem to nie tylko praca, ale i styl życia – wywiad z polskim kierowcą

Bycie truckerem to nie tylko praca, ale i styl życia

Z Bartłomiejem, 30-letnim kierowcą z Polski rozmawiamy o specyfice pracy kierowcy, odwiedzonych krajach i bezpieczeństwie.

Advertisement

42 Co skłoniło Cię, aby zostać kierowcą ciężarówki?

Bartłomiej: Od zawsze marzyłem o tym, żeby pracować jako kierowca. Tak jak mój tata chciałem zostać kierowcą autobusu miejskiego. Życie jednak napisało mi inny scenariusz i zostałem kierowcą ciężarówki.

Od ilu lat prowadzisz ciężarówkę? Czy ciężko było się przyzwyczaić do takiej pracy?

B.: Ciężarówką jeżdżę od siedmiu lat. To nie tylko praca, ale i pewien styl życia, w którym odnalazłem się bardzo szybko. Myślę, że było tak dlatego, iż po prostu polubiłem tę pracę, mimo początkowych trudności. Może to pusty frazes, ale według mnie, jak się lubi to, co się robi to łatwo przezwycięża się problemy i dostosowuje do niedogodności.

Jak wygląda typowy dzień pracy kierowcy? Z czego on się składa?

B.: Pracę i, jakby na to nie patrzeć, życie kierowcy reguluje tachograf. To w głównej mierze od niego i przepisów uzależniony jest nasz czas pracy i to jak wygląda każdy dzień. A ten składa się z wielu prozaicznych czynności. Przykładowo – przyjeżdżam do firmy, powiedzmy o 7.00. Pakuję do ciężarówki swoje ubranie i jedzenie, następnie loguję kartę do tachografu i jadę na załadunek, który mogę mieć w jednym lub kilku miejscach. W drodze na rozładunek mam pauzy, podczas których jem, myję się i odpoczywam. Tak jak wspominałem, nic, co mogłoby być interesujące. Podsumowując, dzień kierowcy składa się z czasu pracy i odpoczynku, a upraszczając jeszcze bardziej – z załadunków, jazdy i rozładunków.

Ile przeciętnie km pokonujesz w ciągu dnia i miesiąca? Jak często wracasz do domu?

B.: To zależy od dnia. Przy załadunku lub rozładunku tych kilometrów nie przejeżdżam zbyt wiele, między 100 – 300 km. Jeżeli chodzi o samą jazdę już załadowaną ciężarówką w trasie, to dziennie pokonuję około 600 – 750 km. Różnice wynikają z trasy, którą przyjdzie mi jechać i krajów, na terenie, których realizuję przewozy. Każdy kraj jest inny,

niektóre mają rozbudowaną sieć autostrad, dzięki czemu omija się korki i pokonuje sporo kilometrów Są trasy, w których autostradami jedzie się niewiele. Jadąc „landówkami” ciężko jest przejechać dużo kilometrów. Miesięcznie ciężarówką pokonuję około 11000 km – 14000 km. W domu jestem mniej więcej co weekend.

Jak Ty i Twoja żona znosicie taką rozłąkę? Jaką macie na to receptę dla innych kierowców i osób, które zastanawiają się nad wyborem tego zawodu?

B.: Rozłąka to największa bolączka tej pracy. Są trasy, które szybko mi mijają, ale i takie, w trakcie, których mocno odczuwam rozłąkę z żoną. Jadąc człowiek ma dużo czasu na rozmyślanie i trudno jest nie myśleć o najbliższych.

Jak już jestem w domu, to staram się jak najlepiej spędzać każdą wolną chwilę z najbliższymi. Myślę, że to jest właśnie sposób na to, aby uporać się z tęsknotą.

W pewnym momencie zaczęło mi mocno doskwierać, to jak niewiele czasu spędzam z żoną. Postanowiliśmy, że wspólnie zmienimy pracę, żeby więcej się widywać. Była to bardzo dobra decyzja, gdyż teraz większość weekendów mamy dla siebie.

Niemniej, praca truckera jest na tyle specyficzna i trudna, że nie każdy się nadaje do niej. Wielu kierowców nie jest w stanie zaakceptować rozłąki z rodziną, dlatego rezygnują i szukają zajęcia na miejscu.

Do jakich krajów podróżujesz? Który z nich szczególnie przypadł Ci do gustu, a po którym trasa była najmniej przyjemna?

B.: Odwiedziłem już większość krajów w Europie: Niemcy, Beneluks, Francję, Wielką Brytanię, Hiszpanię, Włochy, Szwajcarię, Austrie, Słowenię, Węgry, Czechy, Słowacje, Danię, Szwecję, Norwegię, Rumunię, Bułgarię, Grecję i Serbię. Na początku dużo jeździłem do Niemiec, Szwecji i Francji. W Niemczech wyznają zasadę: „Ordnung muss sein” (tłum. „Porządek musi być” przyp. red.) i na taką pracę jestem nastawiony. W obecnej firmie realizujemy jedynie przewozy do Włoch i Serbii.

Szczególnie ceniłem sobie kursy do Szwecji i Wielkiej Brytanii. Po Skandynawii jeździ się całkiem inaczej niż po Europie. Tam jest spokój, szerokie drogi – jakby zbudowane dla dużych aut, a co za tym idzie, kultura jazdy jest wyższa. Ciężarówki są traktowane poniekąd, jak samochody uprzywilejowane. Z punktu widzenia kierowcy, dobrze się tam jeździ. Do Anglii natomiast lubiłem jeździć, gdyż była to idealna okazja, żeby poćwiczyć język angielski. Uwielbiam też english breakfast i angielską czekoladę Cadbury! Do obu tych krajów płynie się promem i to też jest ciekawe urozmaicenie podróży.

Bardzo miło wspominam też podróż do Grecji. Teraz dużo jeżdżę do Serbii i ten kraj również przypadł mi do gustu.

Jeżeli miałbym wskazać kierunek, który najmniej mi odpowiada, to byłyby to Włochy. Powiem wprost, ten

kraj nie jest dla mnie. Brak kultury jazdy, zbyt wysoka temperatura i styl życia, to nie moja bajka. Dodatkowo Włosi mają sjestę – przerwę w środku dnia (12.00‒14.00), co potrafi skomplikować pracę. Znam kierowców, którzy uwielbiają jeździć do Włoch. Ja do nich nie należę.

Podobno Skandynawia, po której wcześniej sporo jeździłeś, jest dość trudnym kierunkiem. Co sprawiało Ci tam największe trudności i na co trzeba było szczególnie zwracać uwagę? A może były jakieś plusy tych wyjazdów?

B.: Jak już wspominałem, każdy kraj jest inny i jazda po nich rządzi się swoimi zasadami. W każdym są rzeczy, na które trzeba uważać i się przyzwyczaić.

Kolokwialnie mówiąc, Skandynawia bywa ciężka do jazdy w zimie. Jest tam dużo śniegu, drogi są białe, dokucza mróz, a czasami, żeby pojechać dalej trzeba zakładać łańcuchy. W Skandynawii trzeba szczególnie uważać na jazdę z odpowiednią (przepisową) prędkością. Mandaty za przekroczenie prędkości są bardzo wysokie. Jednak wszystkie te niedogodności, Szwecja wynagradza fantastycznymi widokami, spokojem na drodze i brakiem korków. Nie bez znaczenia jest to, że każdy potrafi mówić po angielsku. Nie jest to takie oczywiste w innych krajach.

Jakie języki znasz? Jak radzisz sobie z barierą językową w krajach, gdzie angielski nie jest zbytnio popularny?

I B.: Śmieję się, że dość dobrze mówię po polsku, trochę gorzej po angielsku, a jak trzeba to i po niemiecku potrafię się dogadać. Teraz jeżdżę głównie na Włochy i Serbię. W tych krajach angielski znają czasami ludzie z biura, a i to nie zawsze. O języku niemieckim nie ma w ogóle co wspominać.

Praca kierowcy zawęża się na szczęście do kilku zwrotów, których wystarczy się nauczyć i można w miarę normalnie funkcjonować.

Wcześniej nie jeździłem do Włoch, ale wystarczyło kilka kursów, żeby opanować podstawowe słownictwo,

Czy realizowałeś jakieś nietypowe lub szczególnie ciekawe zlecenie?

B.: Jedyne co przychodzi mi na myśl, to mój jednorazowy kurs do Grecji. Byłem ciężarówką na Krecie. To była świetna trasa!

Jak spędzasz wolny czas w podróży?

B.: Jeśli mam taką możliwość to staram się wychodzić z kabiny i iść na spacer. Czasem jest opcja, żeby pozwiedzać i coś zobaczyć, np. zabytkowe miasteczko. Bardzo lubię czytać, a w trasie mam na to dużo czasu.

Praca kierowcy to wiele godzin jazdy w jednej pozycji. Jak dbasz o swoją kondycję i zdrowie? Czy łatwo jest w tej pracy zachować dobrą formę?

B.: Kiedyś, jak zacząłem pracę kierowcy, obiecałem sobie, że będę jeździł na rowerze, pływał, chodził po górach i biegał, jednak na obietnicach się skończyło. Ten zawód bardzo rozleniwia człowieka. Teraz żona namawia mnie na spacer w góry albo basen. Nie mam problemu z nadwagą, ale nie wyglądam tak, jakbym chciał. Niewielki ruch staram się rekompensować dietą.

Kierowcy szczególnie muszą dbać o swoje zdrowie ze względu na okresowe badania lekarskie, które muszą przechodzić. Jeśli kierowca będzie miał wysoki cukier, to żaden lekarz nie podpisze mu zdolności do pracy, a to wiąże się z utratą pracy. Więc motywacja jest ogromna. Dużo mówi się obecnie o deficycie kierowców zawodowych. Czy odczułeś to na swoim przykładzie? Czy łatwiej obecnie znaleźć pracę w zawodzie, niż na początku Twojej przygody z szoferką? Czy wpłynęło to na poprawę zarobków?

B.: Kilka lat temu wcale nie tak łatwo było dostać pracę kierowcy. Ja otrzymałem szansę od pierwszego pracodawcy, któremu polecił mnie znajomy i jej nie zmarnowałem. Początkiem tego roku zmieniałem firmę i akurat przyjęto mnie w pierwszej, do której aplikowałem. Jednakże wiem, że jeśli ma się doświadczenie to nie ma żadnego problemu ze znalezieniem pracy. Są firmy, które przyjmują kierowców bez doświadczenia z koniecznością ich przyuczenia. W kwestii zarobków niestety nie widzę poprawy. Od siedmiu lat zarobki kierowców są mniej więcej na tym samym poziomie. Biorąc pod uwagę fakt, że płace wzrosły niemal dwukrotnie, to jest to po ludzku przykre.

Jakimi samochodami najczęściej jeździsz? Czy występują znaczące różnice w prowadzeniu, obsłudze, a także – bezpieczeństwie pomiędzy różnymi modelami?

B.: 5 lat jeździłem Mercedesem Actrosem MP3 tandemem, później pół roku DAF-em XF euro 6 też tandemem, rok Scanią R410 z naczepą i teraz prawie rok jeżdżę Volvem „chińczykiem” (ciągnikiem siodłowym przyp. red.). Miałem również okazję poprowadzić MAN-a i Renault T. Każde auto ma niepowtarzalny charakter, a także zalety i wady. Również kierowcy mają swoje upodobania co do samochodów. Ja bardzo miło wspominam Mercedesa, może ze względu na to, że było to moje pierwsze auto. Wynika to z faktu, że jestem bardzo sentymentalny. Zdecydowanie najlepiej jeździło mi się Scanią. Była dobrze wyposażona – skórzane fotele, klimatyzacja postojowa, ekspres do kawy, aktywny

tempomat, retarder (rodzaj hamulca przyp. red.), światła ksenonowe, halogeny na dachu, najwyższa kabina. Poza tym Scania ma fantastyczny silnik i rewelacyjny program obsługujący skrzynię biegów. Tym autem chce się jeździć! Jeśli chodzi o bezpieczeństwo to wszystkie nowe modele, które obecnie jeżdżą po naszych drogach są na bardzo wysokim poziomie. Nie ma znaczących różnic pomiędzy samochodami w tej kwestii. Jeśli chodzi o obsługę to wszystkie samochody działają bardzo podobnie. Różnią się detalami.

Czy w trakcie swojej pracy byłeś świadkiem wypadku lub sam brałeś w nim udział? Co Twoim zdaniem ma największy wpływ na bezpieczeństwo na drodze?

B.: Byłem niestety sprawcą wypadku i kilku kolizji. Pokonując tysiące kilometrów, nie da się tego uniknąć, nawet jeżeli starasz się zachować rozwagę na drodze. Zmęczenie i pośpiech robią swoje. Nie wyłącza to jednak z myślenia. Wielu kierowców bawi się teraz telefonami. To jest plaga i olbrzymie niebezpieczeństwo. Bardzo ważne są szkolenia z pierwszej pomocy. Kierowcy przechodzą je regularnie. W poprzedniej firmie mieliśmy je co roku. Umiejętności zdobyte na szkoleniu mogą komuś uratować życie. Nie zapominajmy, że wpływ na bezpieczeństwo ma też stan techniczny samochodów poruszających się po drogach. Sprawne hamulce, dobre opony, odpowiednio ustawione oświetlenie, które nie razi kierowców w nocy. To są rzeczy, których nie widać na pierwszy rzut oka, a moim zdaniem odgrywają olbrzymią rolę w bezpieczeństwie na drodze.

Praca kierowcy to nie tylko zagrożenia na drodze. W ostatnich latach coraz głośniej jest o różnego typu zuchwałych kradzieżach czy pobiciach na parkingach, zwłaszcza poza granicami Polski. Czy zdarzyła Ci się taka sytuacja? W jaki sposób zabezpieczasz się, aby uniknąć tego typu zdarzeń?

B.: Na szczęście ja nie miałem takich przygód, choć słyszałem, że takie się zdarzają. W mojej ocenie, żyjemy teraz w takich czasach, że napastnik może nam zrobić co chce, a my wobec niego pozostajemy bierni w obawie, że ktoś uzna, że przekroczyliśmy warunki obrony koniecznej. Nie wiem, jak się bronić, musiałbym improwizować. Kierowcy montują specjalne zabezpieczenia, które uniemożliwiają otwarcie drzwi kabiny nawet po sforsowaniu zamka. DAF ma takie wyposażenie w standardzie w postaci zwykłych metalowych „rygli”. Każdy stara się dbać o swoje bezpieczeństwo jak może.

Czy na co dzień masz możliwość korzystać z urządzeń poprawiających komunikację i bezpieczeństwo kierowcy, takich jak telematyka? Czy uważasz, że takie rozwiązania są przydatne w pracy kierowcy?

B.: W poprzedniej firmie mieliśmy urządzenia z wgranym programem do komunikacji z biurem. Dostawaliśmy informację od spedytora i po naciśnięciu jednego przycisku trasa sama ładowała się do nawigacji. Wystarczyło tylko zajechać na miejsce. Ja jednak jestem tradycjonalistą. Mi wystarcza telefon z adresem załadunku. Zdaje sobie jednak sprawę, że branża transportowa się rozwija i szuka rozwiązań, które mają ułatwić nam kierowcom pracę. Trzeba przyznać, że są to naprawdę przydatne i sprytne rozwiązania, które spotykam coraz częściej w ciężarówkach.

Jak zmieniły się polskie drogi na przestrzeni ostatnich lat? Mógłbyś je porównać z innymi krajami europejskimi?

B.: Jak wspomniałem na początku, jeżdżę 7 lat, ale to stosunkowo niedługo. Kierowcy, którzy uczyli mnie jeździć opowiadali mi o swoich trasach na Zachód, kiedy nie było jeszcze autostrady A4 (Katowice – Zgorzelec). Dla mnie to jest abstrakcja. Choć, jak teraz o tym pomyślę, to jak zaczynałem jeździć to nie było drogi S3 (z Legnicy do Świnoujścia). Teraz praktycznie autostradą można dotrzeć z Bielska– Białej aż do Świnoujścia, czyli przemierzenie Polski z południa na północ nie stanowi większego problemu.

Jeżeli chodzi o drogi tranzytowe w Polsce to nie są złe. Choć moim zdaniem budowanie teraz dwupasmowych dróg ekspresowych jest nieprzemyślane. Samochodów z roku na rok przybywa. Dwupasmowe drogi zdawały swój egzamin w latach ’90. Według mnie, każda nowa droga tranzytowa w Polsce powinna być co najmniej trzypasmowa. Polska, ze względu na swoje położenie geograficzne, jest krajem tranzytowym, a dwa pasy to stanowczo za mało. Pomóc tutaj może jedynie kultura jazdy na drodze.

Mimo wszystko każdy odcinek autostrady, czy drogi ekspresowej oddanej do użytku to korzyść dla kierowców małych i dużych aut.

Generalnie jeżdżąc w tranzycie po Europie Zachodniej i Północnej poruszamy się autostradami lub tak zwanymi drogami szybkiego ruchu. Na Południu jest trochę gorzej, bo są odcinki gdzie jeździ się drogami krajowymi. Na Wschód nie miałem okazji pojechać, więc trudno mi coś powiedzieć.

Czego możemy życzyć Tobie i innym kierowcom?

B.: Przede wszystkim jak najkrótszej rozłąki z najbliższymi, w moim przypadku z żoną oraz bezpiecznych dróg.

This article is from: