1
NR
107
HUBERT GROMADZKI. TOP MODEL Z RZESZOWA
08
FOTO MIESIĄCA 6 GOŚĆ WYDANIA 8
Hubert Gromadzki. Top Model z Rzeszowa
LIFESTYLE 10
Prezenty last minute. 10 świątecznych inspiracji Tel Awiw na podkarpacką zimę
COOLTURALNIE 14
Magda Skubisz. Pedagog czy skandalistka? Powrót Magdy M.
4
16
POWRÓT MAGDY M
IMPREZOWY DRESS CODE
DAY&NIGHT 20 10 lat Day&Night
MODA 22
Imprezowy dress code
ZDROWIE&URODA 23
Ile żyją kosmetyki? Domowe spa pachnące świętami
SPORT 30
Influencer z Rzeszowa: lukasz_grzybowski
22
iNFLUENCER Z RZESZOWA
Euro 2020
RECENZJE 34 Płyta, książka
KALENDARZ 36 GRATISY 38
30
Redaktor naczelna mariola szopińska-SĄDEK
I nadszedł ten magiczny, wyjątkowy, podwójnie świąteczny grudzień. Dlaczego podwójnie? Bo grudzień w Day&Night to czas urodzin, a w tym roku okrągłego, 10. jubileuszu przemyślanej obecności na rynku. Jako świadek mniej więcej połowy tego okresu, z wielkim sentymentem wspominam bohaterów wydań, w tym doskonale znane twarze ze świata muzyki, kultury, mody, sportu i szeroko pojętego lifestylu. Te barwne postacie spoglądające z archiwalnych okładek to kawał historii Day&Night, naszego wspólnego pisma, którą warto poznać bliżej. Jak upłynął nam 10. rok działalności? Zapraszam na podsumowanie (str. 20). Rzeszów to miasto talentów. A kolejnym na to dowodem jest Hubert Gromadzki, Top Model z naszego miasta, a jednocześnie przysłowiowy strzał w 10. jeśli chodzi o okładkowe zwieńczenie roku w Day&Night. Specjalnie z okazji 10. urodzin Hubert odpowiedział na 10 pytań, w których opowiada nie tylko o udziale w Top Model. Koniecznie sprawdźcie (str. 8). Święta to również czas prezentów. I to niekoniecznie materialnych. Gorączkowo zastanawiacie się nad podarunkiem dla najbliższych? Przychodzimy z pomocą (str. 10), przy okazji kompletujemy strój na zbliżający się czas świątecznych spotkań i imprez (str. 22), bierzemy pod lupę kosmetyki i ich oznaczenia (str. 23), korzystamy z uroków świątecznych zapachów, których woń odmieni otoczenie (str. 24), rozmawiamy z influencerem, Łukaszem Grzybowskim (str. 30), odliczamy czas do Euro 2020 (str. 32), szukamy zimowych inspiracji podróżniczych (str. 12), czytamy nową Magdę M (str. 16), a także poznajemy dzieła lokalnych autorów (str. 14). Magiczny czas przed nami. Z tej okazji składam wszystkim najlepsze życzenia świąteczne i kibicuję zmianom marzeń w cele, do realizacji których nie zabraknie odwagi. Udanego Sylwestra i do przeczytania w nowym, 2019 roku!
NA OKŁADCE: HUBERT GROMADZKI FOT. ŁUKASZ DZIEWIC STYLIZACJA: MAGDALENA NĘDZA EDYCJA: MARIUSZ UCHMAN
Snapchat: twitter.com/ youtube.com/ dayandnight_pl dayandnight_pl DayAndNightMagazyn www.dayandnight.pl facebook.com/ Issuu.com/ Instagram: DayAndNightMagazyn dayandnight dayandnight_pl
REDAKCJA
ZESPÓŁ REDAKCYJNY
FOTOGRAFIE
WYDAWCA
al. Kopisto 1, 35-315 Rzeszów Millenium Hall, II p., tel. 17 770 07 15 redakcja@dayandnight.pl www.dayandnight.pl www.facebook.com/DayAndNightMagazyn
Bartłomiej Skubisz Katarzyna Micał Kaja Kustra Jakub Pawłowski Daniel Kowalczyk Magdalena Sączawa
Paweł Dubiel
Media Show al. Kopisto 1 35-315 Rzeszów
REDAKTOR NACZELNA Mariola Szopińska-Sądek
BIURO MARKETINGU I REKLAMY marketing@dayandnight.pl tel. 661 852 710
SKŁAD Daniel Porada
KOREKTA Hanna Olejniczak
MAGAZYN BEZPŁATNY NR 107 ISSN 1689 - 6610 www.dayandnight.pl
WSPÓŁPRACA Anna Tomczyk
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo adiustacji i skracania tekstów. Wydawca zastrzega sobie prawo odmowy zamieszczenia reklamy lub ogłoszenia, jeżeli ich treść lub forma będzie sprzeczna z linią programową i interesem pisma (art. 36 pkt. 4 prawa prasowego). Wszelkie prawa zastrzeżone.
5
Fot. Agnieszka Koterba
DZIAŁO SIĘ
Premierowy pokaz kolekcji UNITY Basi Olearki 8 grudnia „Power of Art” za sprawą H2O, czyli zespolonym w jedność dwóch światów Basi i Pawła Olearków. „Unity” doskonale odzwierciedliło jedność sztuki, w tym wypadku mody i fotografii. Heliografie Pawła Olearki można podziwiać do 8 stycznia w DagArt Galerie Dagmary Kowal-Hazuki. Prace inspirowane są twórczością pionierów fotografii i awangardy międzywojennej (m.in. Man Ray, Karol Hiler), a ich tworzenie zajęło autorowi kilka lat. Prezentacja kolekcji obrazów Pawła Olearki była prologiem, a także inspiracją wielkiego modowego wydarzenia, jakim był kolejny sygnowany przez Basię Olearkę pokaz mody. Wpływ na niezwykłą atmosferę miało również miejsce wydarzenia – centrum kulturalno-handlowe Millenium Hall, na co dzień pełne klientów przemierzających kolejne sklepy, restauracje oraz atrakcje obiektu, w sobotni wieczór przemienione w wielki modowy wybieg, po którym przeszło czterdzieścioro modeli i modelek. Kreacje, utrzymane w duchu „Unity”, w większości nawiązywały do zaprezentowanej wcześniej czarno-białej twórczości Pawła Olearki. Na wybiegu nie zabrakło jednak soczystej czerwieni, elementów zieleni, kobiecych, dopasowanych kreacji, sztandarowych t-shirtów z logo Basi Olearki, a także nawiązań do mody międzywojnia. Ku zaskoczeniu publiczności po wybiegu przeszedł również piesek – Lolek. Jednak największą niespodzianką dla publiczności był udział w pokazie całej rodziny Gromadzkich, w tym Huberta, pochodzącego z Rzeszowa finalisty ostatniej edycji programu „Top Model”. To wielkie rze-
6
szowskie wydarzenie artystyczno-modowe i uświetnili swoim udziałem, a także współtworzyli: LadyBug Art Studio, GIORRE, Salon Maniewski Rzeszów, ARTDECO, ZNS Cars, Design Format, Klinika La Perla, Sobiesław Zasada Automotive, Express Bank Spółdzielczy, Hilton Garden Inn Rzeszów, TEB Edukacja, a także Zen Thai i Express Kuchnia Marche. Specjalne podziękowania wprost ze sceny Basia Olearka skierowała w stronę zaangażowanej w organizację wydarzenia Marty Lebiody. Platynowym Sponsorem Głównym imprezy była firma ZNS CARS Partner strategiczny ZNS Cars - Sobiesław Zasada Automotive Sponsorzy i Partnerzy wydarzenia: Millenium HALL, LUKR, DAgArt Galerie, Klinika La Perla, ARTDECO cosmetics, Maniewski Rzeszów, Giorre, Ladybuq Art Studio, Express Bank Spółdzielczy, City-Format, Hilton Garden Inn Rzeszów, TEB Edukacja, Casino Vodka, Game Over Cycles & Harley-Davidson Rzeszów, Zen-Thai & Express Kuchnia Marche Patronat Medialny: Day&Night, Rzeszów - Stolica Innowacji, TownTrendy, Fashion Time - Modne Miasto, VIP Biznes&Styl, Stacja Rzeszów GłównyPropaganda Studio, Portal informacyjny nowiny24.pl
Fot. Paweł Olearka
Fot. Agnieszka Koterba
DZIAŁO SIĘ
8
KONCERT AGNIESZKI CHYLIŃSKIEJ W KLUBIE LUKR 30 listopad Wielu muzycznych emocji dostarczyła rzeszowskiej publiczności Agnieszka Chylińska, która wystąpiła w ramach trasy „Pink Punk Tour” na koncertowej scenie klubu LUKR. Artystka, a jednocześnie gość #106 okładki i wydania Day&Night wykonała na żywo zarówno utwory ze swojej najnowszej płyty, jak również popularne hity sprzed lat. fot. Marcin FIń
Jarmark Bożonarodzeniowy w Rzeszowie 8-21 grudnia Świąteczne miasteczko wystartowało w Rzeszowie 8 grudnia. Swoją ofertę świąteczną zaprezentuje 15 wystawców. W programie również m.in. Fireshow, ciężarówka Coca-Coli, a także wigilia miejska.
Święty Mikołaj na rzeszowskim Rynku 8 grudnia Stolicę Podkarpacia odwiedził wyjątkowy gość – św. Mikołaj, który przemierzył Rynek wraz ze swoimi pomocnikami, wręczając najmłodszym upominki.
HUBERT GROMADZKI
TOP MODEL
Z RZESZOWA
W programie Top Model zajął drugie miejsce i nie ma zamiaru na tym poprzestawać. Podbił już niejeden wybieg, niejeden raz również zachwycał na sesjach zdjęciowych. Siła charakteru NIEJEDNOKROTNIE naraziła go również na krytykę. Jaki naprawdę jest Hubert Gromadzki, Top Model z Rzeszowa? Specjalnie z okazji 10. Urodzin Day&Night zadaliśmy mu 10 pytań.
To Twoja pierwsza okładka, która jednocześnie jest naszą najważniejszą w roku, bo urodzinową. Jakie to uczucie widzieć siebie spoglądającego z pierwszej strony magazynu? Jest to dla mnie ogromne wyróżnienie znajdować się na okładce magazynu. Ciężko opisać te uczucia, które towarzyszą mi, kiedy widzę siebie na pierwszej stronie. Na pewno jest to radość z tego, że cały czas idę do przodu i koniec programu nie zakończył mojej kariery w tym świecie. Jak i kiedy zaczęła się Twoja przygoda z modelingiem? Moja mama z pasji zajmowała się pokazami mody i czasami zabierała mnie ze sobą. Byłem wtedy gimnazjalistą i miałem inne zainteresowania, na przykład modelarstwo czy jazdę w skateparku na rolkach, dlatego nie rozwijałem się w tym kierunku. Jednak w liceum, kiedy dostałem pierwszą propozycję współpracy i podpisania kontraktu z międzynarodową agencją modeli, zacząłem się zastanawiać, czy nie spróbować iść tą drogą. Rozsądek podpowiadał mi jednak, żebym ukończył szkołę i poszedł na studia, tak też zrobiłem. Po paru latach z myślą z tyłu głowy, że może mam predyspozycje do bycia modelem, poszedłem na casting do Top Model, aby się sprawdzić. I tak oto zaczęła się moja nowa droga, którą, mam nadzieję, będę długo podążał i stopniowo zdobywał swoje wyznaczone na tej ścieżce cele.
10
Fot. Paweł Olearka, Stylizacja: Basia Olearka
GOŚĆ WYDANIA
10 pytań do:
GOŚĆ ART&DESIGN WYDANIA
Emocje po finałowym odcinku jeszcze nie opadły, nie obyło się bez kilku wpadek stacji, a jeśli chodzi o Ciebie, widać było duże emocje. Jak teraz oceniasz ten dzień, z perspektywy kilku minionych tygodni? Myślę, że te wspomnienia pozostaną na zawsze. Moment, w którym wychodziłem z backstage'u, nie wiedząc, co ludzie o mnie myślą, bo nie byłem aniołkiem w programie, rozłożył mnie na łopatki. Dostałem największy aplauz ze wszystkich finalistów, czego, przysięgam, nigdy bym się nie spodziewał. Był to duży stres dla nas wszystkich, bo po wielu tygodniach nagrań przygody i poznaniu wielu świetnych ludzi, zdaliśmy sobie sprawę, że to koniec programu i teraz czas podjąć decyzję co dalej. Zająłeś drugie miejsce, ale historia programu pokazuje, że to niekoniecznie zwycięzcy osiągają największe sukcesy w dalszej karierze. Jak chcesz rozwinąć swoją? Chciałbym się dalej rozwijać jako model. Jeśli zdążę jeszcze się załapać na Fashion Week, to chciałbym wziąć w nim udział. To jest aktualnie mój największy cel, poza sesjami zdjęciowymi. To byłby dla mnie ogromny test, który pokaże, czy jestem w stanie poradzić sobie sam w tym świecie. Marzę, by robić karierę na światowych wybiegach, jednak nie chcę rezygnować z pracy w Polsce, bo jak pokazuje wiele przypadków Polska to również kraj dla modeli. Podczas programu, na przestrzeni tygodni, dało się zauważyć Twoją wyraźną przemianę. Co się na to złożyło? Uważam, że najważniejsi są ludzie. Dlatego bardzo zależało mi na poprawieniu relacji z nimi. Jestem osobą, która uczy się na własnych błędach, wyciąga wnioski i stosuje je w dalszym życiu. Jest to dla mnie zupełnie nowy świat, do którego wszedłem wraz z rozpoczęciem się programu, w którym wszystko działa inaczej. Dlatego na początku nie rozumiałem wielu spraw i popełniłem błędy. Co dał Ci udział w Top Model? Spodziewałeś się takiego sukcesu? Udział w Top Model przygotował mnie do świata mody i show-biznesu. Nauczyłem się współpracować z ogromną grupą ludzi pracujących na wspólny sukces. Obyłem się też z kamerą, co wbrew pozorom nie jest takie łatwe, no i przede wszystkim nauczyłem się profesjonalnie pozować przed obiektywem i chodzić po wybiegu. Na początku nie wiedziałem, czego mam się spodziewać po samym sobie, lecz po paru odcinkach, w których byłem chwalony i usłyszałem wiele pozytywnych komentarzy, zdałem sobie sprawę, że chyba jestem w tym naprawdę dobry. W tamtym momencie wiedziałem, że odniosę sukces. Jakie masz odczucia odnośnie słów zwyciężczyni 3. edycji Top Model, Zuzy Kołodziejczyk, która stwierdziła, że dla obecnych uczestników programu główną nagrodą jest popularność, a obecna formuła programu serwuje nam „sezonowych celebrytów”? Szanuję zdanie Zuzy Kołodziejczyk i zgadzam się z nim. Natomiast ja chciałbym zrobić wszystko, żeby nie zostać tylko sezo-
Udział w Top Model przygotował mnie do świata mody i show biznesu. Nauczyłem się współpracować z ogromną grupą ludzi działających na wspólny sukces .
nowym celebrytą i nie zakończyć na tym kariery. Teraz przede mną bardzo dużo pracy, aby nie spaść z tego „wysokiego konia” i udowodnić Zuzie, a tak naprawdę sobie, że są wyjątki od jej reguły. Twoje trzy główne cechy to… Myślę, że przez widzów są one bardzo dobrze znane, jest to pewność siebie i determinacja w dążeniu do celu. Wydaje mi się, że za ważną cechę mogę też uważać rozważne dobieranie sobie przyjaciół i ludzi, którym mogę zaufać i wiem, że mogę na nich liczyć w każdej sytuacji. Lepiej czujesz się będąc na wybiegu czy pozując do sesji zdjęciowych? Obie te czynności są przeze mnie pożądane. Wzbudzają zupełnie inne emocje, dlatego nie mogę decydować, co jest lepsze. Kocham robić i jedno, i drugie. Jak wygląda Twoje życie poza modelingiem? Poza modelingiem gram na perkusji w zespole rockowym Hearts Hunters, rzeźbię i maluję figurki, tworzę dioramy, jeżdżę na rolkach, a dodatkowo w sezonie zimowym na snowboardzie, nartach i łyżwach. Kiedyś jeszcze grałem w hokeja, ale ze względu na bezpieczeństwo zrezygnuję chyba z tego sportu. Mam wiele pasji, które pozwalają się realizować. Uwielbiam spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi, którzy zawsze są przy mnie i mnie wspierają.
Rozmawiała MARIOLA SZOPIŃSKA-SĄDEK
11
VOUCHERY I BONY PREZENTOWE
Voucher na skok spadochronowy lub do SPA, wejściówka do escape room’u, a może kupon na makijaż, masaż lub profesjonalną sesję zdjęciową? Bon prezentowy to bezpieczny pomysł na upominek. Zaletą voucherów jest to, że często możemy łatwo i szybko zakupić je online, bez konieczności wychodzenia z domu. Dodatkowo, znając odrobinę gust obdarowywanej osoby, jesteśmy w stanie szybko i komfortowo uzbroić się w pomocny bon. Możliwości jest naprawdę wiele. Zarówno wielbicielki, jak i wielbicieli dbania o urodę z pewnością ucieszy karta podarunkowa, jaką w swojej ofercie ma IP Cliniq Instytut Piękna znajdujący się przy al. Rejtana 53 (w budynku Centrum Medycznego Medyk). O1 Obdarowana osoba może skorzystać z pełnej oferty zabiegów w zakresie medycyny estetycznej, zabiegów na ciało, endermologii LPG, peelingów medycznych oraz nowoczesnej kosmetologii i chirurgii plastycznej. W ramach otrzymanego bonu podarunkowego można też nabyć profesjonalne kosmetyki pielęgnacyjne luksusowych marek, na których wykonywane są zabiegi w IP Cliniq. Propozycję bonu upoważniającego do skorzystania z dowolnie wybranych usług przez osobę obdarowaną można również znaleźć w Klinice La Perla, OO 2 znajdującej się w centrum kulturalno-handlowym Millenium Hall. Karta podarunkowa pozwala kupującemu określić 12
pREZENTY last minute
1
CZYTNIK KSIĄŻEK ELEKTRONICZNYCH
Da y& Nig ht
Z takiego prezentu znalezionego pod choinką ucieszą się nie tylko zapaleni miłośnicy sportu. Opaska wspomaga takie formy aktywności jak bieganie, jazda na rowerze, taniec czy fitness. Mierzy czas treningu, pokazuje liczbę spalonych kalorii oraz przebyty dystans. Ma wbudowany pulsometr oraz licznik kroków, pełni funkcję zegarka i budzika, a założona na noc – monitoruje sen i jego fazy. Większość sportowych opasek jest pyłoodporna i wodoszczelna. Najtańsze modele kupimy już za około 70 złotych.
kwotę do wykorzystania w klinice lub wybrać konkretny zabieg, czy też pakiet z pełnego zakresu zabiegów medycyny estetycznej, kosmetologii, hi-tech, chirurgii plastycznej, anti-aging lub SPA. „Day Spa” to również jedna z opcji dostępnych w Hotelu Blue Diamond Acitve Spa, O3 znajdującego się w Nowej Wsi 414. Tam, w zależności od zapotrzebowania, istnieje możliwość dostosowania wybranego pakietu indywidualnie, umieszczenia dedykacji, wyboru usługi lub np. kolacji w restauracji. 4 Elit | Spa Ambasada Urody i Piękna mieszcząca się w samym centrum Rzeszowa umożliwia zakup bonów podarunkowych o dowolnej wartości lub na konkretnie wybrany zabieg, który można wykorzystać w strefie fryzjerskiej, kosmetologicznej lub masażu i SPA.
w um
LIFESTYLE
JEDNI ZACZYNAJĄ KUPOWAĆ ŚWIĄTECZNE PREZENTY JESZCZE W PAŹDZIERNIKU, INNI ZOSTAWIAJĄ ZAKUP UPOMINKÓW NA OSTATNIĄ CHWILĘ. ŚWIĘTA TUŻ TUŻ, DLATEGO JEŚLI ZALICZASZ SIĘ DO DRUGIEJ GRUPY, TO WŁAŚNIE NADESZŁA NAJWYŻSZA
SMARTBAND – INTELIGENTNA OPASKA SPORTOWA
i rch t. A o F
świątecznych
inspiracji
PORA NA SKOMPLETOWANIE WSZYSTKICH PODARUNKÓW. CO ZROBIĆ, ABY UNIKNĄĆ NERWOWEGO BIEGANIA PO SKLEPACH W PRZEDDZIEŃ WIGILII ORAZ ZAOSZCZĘDZIĆ SOBIE STRESU ZWIĄZANEGO Z GORĄCZKOWYM SZUKANIEM IDEALNEGO PREZENTU? PRZEDSTAWIAMY KILKA PROPOZYCJI NA ŚWIĄTECZNE UPOMINKI LAST MINUTE.
Ze znalezienia pod choinką tego prezentu ucieszy się większość miłośników literatury, nawet zagorzali zwolennicy tradycyjnych, papierowych książek. Czytniki e-booków są poręczne, lekkie i niewielkie, zmieszą się w każdej torebce czy plecaku. Niektóre modele posiadają podświetlenie, które umożliwia lekturę w nocy. Na rynku dostępne są również czytniki wodoodporne. Jeśli szukasz pomysłu na prezent dla zapalonego mola książkowego, czytnik jest ciekawą (choć droższą) alternatywą dla kupna kolejnej papierowej pozycji.
PREZENT DIY LUB COŚ NIESTANDARDOWEGO
Jeśli pozostał nam nie jeden, a kilka dodatkowych dni na przygotowanie prezentu, warto pomyśleć nad wykonaniem upominku samodzielnie. Inspiracje? Jest ich naprawdę wiele! Domowe ciastka przewiązane ozdobną wstążką, album ze wspólnymi zdjęciami, różany peeling cukrowy, pierniczkowe kule do kąpieli, domowe mydło w kształcie choinki… Możliwości jest sporo, ogranicza nas jedynie wyobraźnia. Obdarowana własnoręcznie wykonanym upominkiem osoba na pewno doceni naszą kreatywność, czas, pracę i serce włożone w przygotowanie
LIFESTYLE
prezentu. Liczy się gest i pomysłowość! A jeśli już o kreatywności mowa, jest w Rzeszowie miejsce, które może być doskonałym przykładem możliwości niestandardowego spędzania czasu, który możemy również podarować bliskiej osobie. Float Rzeszów O 5 przy ul. Dębickiej 4a oferuje nowoczesną i naturalną formę relaksu w kapsułach floatingowych oraz masaże i zabiegi pielęgnacyjne. Voucher na wszelkie usługi we Float Rzeszów z pewnością więc ucieszy każdego wielbiciela nieszablonowego spędzania czasu.
GRA PLANSZOWA
Do niedawna cieszyły się popularnością przede wszystkim pośród dzieci, dzisiaj święcą triumfy również (a może przede wszystkim?) wśród dorosłych. Gra planszowa to dobry pomysł na prezent nie tylko dla zapalonego miłośnika tego typu rozrywki. Wybór planszówek na rynku jest obecnie bardzo szeroki, do wyboru mamy gry towarzyskie, logiczne, zręcznościowe, pamięciowe, strategiczne, imprezowe... Z takiego upominku od Świętego Mikołaja powinien ucieszyć się każdy, kto szuka emocjonującej i wciągającej rozrywki na długie zimowe wieczory.
1 1
KARNET SPORTOWY
Dobrym pomysłem na prezent może być kupno karnetu sportowego. Jeśli często słyszysz od bliskiej osoby, że chce zapisać się na basen, siłownię, zajęcia fitness albo tenisa, jednak nie robi tego, wymawiając się brakiem czasu – kupno karnetu może być pierwszym krokiem do zrealizowania jej planów i zamierzeń. Uwaga! Trzeba pamiętać, że taki prezent może niektórych urazić albo wprawić w zakłopotanie. Na kupno karnetu decydujmy się wyłącznie wtedy, kiedy mamy pewność, że obdarowywany nie odbierze opacznie naszych intencji. Z pewnością taka forma prezentu ucieszy jednak każdego fana ruchu oraz aktywnego spędzania czasu. Przykład? Voucher do Centrum Zabawy Wywrotki, 6O znajdującego się na ul. Szpitalnej 5 w Rzeszowie. Fantastyczna jazda na wrotkach, wypożyczenie sprzętu, klimatyczne miejsce, sympatyczna atmosfera i doskonała zabawa gwarantowana. Dla niezdecydowanych istnieje także możliwość zakupu karnetu na 1, 2 lub 5 wejść.
1 2
1 3
PRZENOŚNY GŁOŚNIK BLUETOOTH
Z takiego upominku znalezionego pod choinką ucieszy się każdy fan muzyki, który do tej pory zadowalał się odtwarzaniem ulubionych piosenek ze smartfonowego głośnika. Przenośny głośnik to poręczny gadżet, który pozwoli cieszyć się ulubionymi brzmieniami w każdym miejscu. Urządzenie jest lekkie, nie zajmuje dużo miejsca, nie wymaga stałego podłączenia do prądu. Do wyboru mamy wiele wersji kolorystycznych urządzenia. Dobrej jakości przenośny głośnik kupimy już za kilkadziesiąt złotych.
1 4
POWERBANK LUB ŁADOWARKA INDUKCYJNA
Powerbank to kolejna propozycja dla tych, którzy szukają praktycznego prezentu pod choinkę. Z takiego upominku ucieszy się każdy, kto chociaż raz w życiu zapomniał naładować telefon przed wyjściem z domu. Przenośna ładowarka jest poręczna i wygodna, a jej zakup nie powinien nadszarpnąć domowego budżetu. Alternatywnym prezentem może być ładowarka indukcyjna. Przed kupnem tego upominku nie zapomnij się upewnić, że obdarowywana osoba posiada model telefonu z funkcją bezprzewodowego ładowania.
BILET (DO KINA, TEATRU, NA KONCERT)
Zaproszenie do kina na premierę wyczekiwanego filmu, bilet na spektakl teatralny albo na koncert ulubionego wykonawcy? Czemu nie! Tego typu propozycja jest o tyle bezpieczna, że jeśli dobrze znamy gust obdarowywanej osoby, prezent na pewno będzie trafiony. Uwaga! Pamiętajmy, że kupując bilet na tego typu wydarzenie, w dobrym tonie jest zakup podwójnego zaproszenia – również dla osoby towarzyszącej.
1 5
CZAS
Na sam koniec propozycja niskobudżetowego, nieoczywistego prezentu, z którego powinien ucieszyć się każdy. Co będzie najlepszym upominkiem świątecznym dla bliskiej osoby? Coś bezcennego, czyli obdarowanie jej swoim czasem, ciepłym słowem i uwagą. Bo o to przecież przede wszystkim w Świętach chodzi. Nie o drogie prezenty, a o wspólne celebrowanie momentów, zacieśnianie więzi z rodziną, płynące z serca życzenia i spędzanie czasu z najbliższymi.
1 6
KAJA KUSTRA
1 1 2 1 3 1 4 1 5 1 6
IP CLINIQ Instytut Piękna - al. Rejtana 53, Rzeszów (p. IV w budynku Centrum Medycznego Medyk), tel.: 507 025 840 Klinika La Perla Spa - C.H. Millenium Hall p. II (lub wejście od Hotelu Hilton), Rzeszów, Al. Kopisto 1, lok. 282, tel.: 533 363 665 Hotel Blue Diamond Active SPA - Nowa Wieś 414, 36-001 Trzebownisko, tel.: 17 77 22 688 Elit I Spa Ambasada Urody i Piękna - ul. Słowackiego 16 (Galeria Pasaż Rzeszów), tel.: 510 390 000 Float Rzeszów - ul. Dębicka 4A, 35-503 Rzeszów, tel.: 720 886 886 Wywrotki Rzeszów - ul. Szpitalna 5, 35-001 Rzeszów, tel.: 578 037 721
13
FELIETON
być cyfrowym?TEŻ
NA podkarpacką jakub pawłowski Przepraszam za prywatę, ale muszę jakoś zacząć niniejszy felieton – przeprowadziłem się do własnego mieszkania. Zresztą wraz żoną zrobiliśmy to, jak nam się wydaje, w rekordowym czasie. Sami, malutką toyotą, przewieźliśmy cały nasz… ekhm, dobytek w ciągu dwóch dni. Właściwie to w weekend. Wcześniej musieliśmy się spakować, a największą trudnością okazały się najbardziej kruche przedmioty, czyli szklanki, kubki, zastawa, dzbanki etc. A najcięższe? Nie zgadniecie… Książki! Wyobraźcie sobie, że cały mój „arsenał” książkowy udało mi się upakować w pięć największych walizek na kółkach, a każda z nich ważyła po około 25, może nawet 30 kilogramów. Proszę zauważyć, że to tylko mój zbiór, a gdzie żony, który porównywalny jest z moim? Wobec powyższego mamy sytuację dubel, bo te książki i tak trafią na wspólne regały i półki we wspomnianym nowym mieszkaniu. I teraz tak, jak to przetransportować? Walizki mają swoją maksymalną wytrzymałość, a wydaje mi się, że te ostatnio resztką swych sił konstrukcyjnych jakoś wytrzymały cały ten balast. OK, udało się to wszystko znieść, przewieźć i wynieść na górę… OK, macie mnie, na górę wywiozła winda – przywilej nowego budownictwa! Po pewnym czasie zobaczyłem przed sobą w pustych jeszcze pomieszczeniach, na samym ich środku, potężne walizy, pękate od nadmiaru wrzuconego, wciśniętego i zmiażdżonego niemal materiału książkowego w ich wnętrzach, o milionach liter, setkach tysięcy stron oraz setkach okładek twardych, miękkich, w obwolutach, ze zdjęciem, obrazkiem, bądź samym tylko tytułem i rzecz jasna autorem. W głowie kotłujące się myśli, począwszy od „no to się nazbierało",, poprzez „jak to możliwe, że tyle się nazbierało" a także „popatrzcie – cały mój księgozbiór w tylu a tylu walizach", na prawdziwym samozadowoleniu, istnym podnieceniu, że już za jakiś czas, kiedy przyjdą regały, wreszcie ułożę sobie mój ukochany księgozbiór i to tak, jak ja będę tego chciał, tylko wedle moich reguł, wedle tematu, wielkości woluminu, koloru okładki etc. I nagle jeszcze jedna myśl, która rozsadza wszystkie pojawiające się wcześniej, wprost rozbijająca je jak cząsteczki atomu… Nie lepiej zrobić się cyfrowym i wszystkie te książki przerzucić do komputera, tabletu, bądź telefonu? Nie lepiej uszeregować sobie według folderów i w dowolnym momencie, w dowolnym miejscu„odpalić”sobie tekst i pogrążyć się w jego odmętach? Jak myślicie, czy to dobry sposób? Czy w zestawieniu z cierpieniem, jakie przeżywałem, podnosząc to wszystko, kiedy moje plecy i ramiona niemal eksplodowały z bólu, a resory w malutkiej toyocie prawie wysiadły na dobre? Nie, nie! I po trzykroć: NIE! Już lada moment przyjdą regały, a tam… a tam ułożę sobie moje skarby wedle tematu, wedle tytułu, wedle wielkości i koloru okładki. Po swojemu…
14
zimę
OD KILKU MIESIĘCY Z PODRZESZOWSKIEGO LOTNISKA W JASIONCE MOŻNA DWA RAZY W TYGODNIU ODBYĆ LOT DO TEL AWIWU-JAFY, STOLICY IZRAELA. W CIĄGU PRZESZŁO 4 GODZIN JESTEŚMY NA LOTNISKU BEN GURIONA, SKĄD DOSTAĆ SIĘ MOŻEMY W DOWOLNĄ CZĘŚĆ IZRAELA. Tel Awiw-Jafa jest bardzo rozległym i nowoczesnym miastem, którego główne arterie orientowane są w kierunku północ-południe, zgodnie z linią brzegową morza. Jest to miasto stołeczne powstałego w 1948 r. Izraela, siedziba władz, głównych urzędów państwowych, ambasad, instytucji gospodarczych, kulturalnych, muzeów, port morski, a także miasto najlepszych hoteli o najwyższym standardzie światowym. Jest to jedno z najliczniej odwiedzanych miast w Izraelu, choć nie najbardziej. Istotą tego miasta jest to, że tu znajduje się główny port lotniczy, skąd rozjeżdżają się w różne regiony Izraela liczne grupy turystów z całego świata. Z Tel Awiwu-Jafy można dostać się do Jerozolimy, Betlejem, nad Morze Martwe, do Petry i Jerycha w Jordanii, dalej na północ do Hajfy i Nazaretu. Izrael jest jedną wielką promenadą turystyczną, gdzie można naprawdę dobrze spędzić wolny czas. Co jednak robić w Tel Awiwie-Jafie kiedy przyjdzie nam być tam w zimie lub tuż przed okresem zimowym w Polsce i to jeszcze przez tak krótki czas, jak np. 5 dni? To jest rzecz oczywista: cieszyć się nowym miejscem!
– WIELOKULTUROWE MIASTO Tel Awiw-Jafa to przede wszystkim dwa miasta: miasto żydowskie i miasto arabskie. Tel Awiw to część żydowska, z kolei Jafa – arabska. To w izraelskim Tel Awiwie mieszczą się wszystkie najważniejsze i najbardziej nowoczesne rozwiązania, jak np. budynki pokroju biurowców, infrastruktury budynków rządowych, ambasady wszystkich państw, z którymi Izrael utrzymuje stosunki dyplomatyczne, ponadto tam znajdują się największe muzea, filharmonie, teatry i centra handlowe. W Jafie natomiast mierzymy się z częścią miasta bynajmniej nie spokojną, bo również żyjącą w swoim, z reguły szybkim, tempie, ale z inną kulturą. Tą kulturą jest szeroko pojęta kultura arabska, która sama w sobie dzieli się na różne odłamy, np. zgodnie z podziałem na państwa. W Jafie są dzielnice, np. dzielnica jemeńska, irańska, iracka czy saudyjska. W każdej z nich słyszymy różne dialekty języka arabskiego, które możliwe są do rozróżnienia tylko przez tego, który zna i potrafi wychwycić niuanse w arabskim. W dzielnicach tych spotkać można wiele restauracji, w których poddać się możemy odrębnej podróży, której głównym motywem będą kulinaria. To tam zjeść możemy najprawdziwszy kebab ze stuprocentowej baraniny, serwowanej na kilka, jeśli nie na kilkanaście sposobów. Wszystko to podawane z niesamowicie aromatycznymi sałatkami, dipami, humusami na kilka sposobów i lokalnym winem domowym, bo wbrew opinii wielu, wina z izraelskich winnic nie dość, że są dostępne we wszystkich znanych gatunkach, to są naprawdę smaczne. W części żydowskiej również nie powinniśmy narzekać. Tu z kolei zmierzyć się możemy z kulinariami dość bliskimi nam, bo przecież kuchnia żydowska miała wpływ na kuchnię polską. Dodatkowo, i upatrywać to należy jako swoistą ciekawostkę, w Izraelu popularna jest
MORI
Fot. Jakub Pawłowski
daniel kowalczyk
PROPONUJEMY JEDNAK ZOSTAĆ W SAMYM TEL AWIWIE-JAFIE, GDYŻ TO PONAD 400-TYSIĘCZNE MIASTO OFERUJE NAM WIELE ATRAKCJI. GŁÓWNĄ JEST TO, ŻE MIASTO LEŻY NAD SAMYM MORZEM ŚRÓDZIEMNYM, WIĘC JUŻ TA INFORMACJA POWINNA BYĆ DLA NAS WIELCE OBIECUJĄCA. kuchnia rosyjska, bo też Rosjanie są najliczniejszą mniejszością narodową w tym kraju. Jeśli idzie o kuchnię żydowską, panuje tu wszechobecny humus podawany w wielu odmianach, poza tym koszerne potrawy. Warte polecenia są izraelskie sery, ponadto chałwa i bakalie. W Izraelu każdy opis znajdziemy w trzech, a nawet w czterech językach: hebrajskim, arabskim, rosyjskim oraz jako dodatek zawsze w transkrypcji na alfabet łaciński? Jest to bardzo przydatne.
Jak już zostało wspomniane, Tel Awiw-Jafa leży nad samym Morzem Śródziemnym, we wschodniej części jego basenu. Sam Izrael jest stosunkowo małym krajem, a zdecydowana jego część to pustynia, dlatego wszystkie najważniejsze ośrodki miejskie i cała krajowa infrastruktura drogowa mieści się w zachodniej jego części i orientowana jest w kierunku północ-południe. Sam Tel Awiw-Jafa to aglomeracja kilku miast, które zamieszkują blisko 2 miliony mieszkańców. Główna arteria miejska również biegnie wzdłuż wybrzeża. Przepiękne plaże, cyple i skałki, o które w widowiskowy sposób rozbijają się morskie fale, to zdecydowany atut tego miasta. Należy pamiętać, że w sezonie grudniowym, tuż przed Świętami Bożego Narodzenia temperatura oscyluje wokół 20 stopni Celsjusza, ale z dnia na dzień może spaść nawet do kilku stopni i przepiękna, słoneczna pogoda przemienić się może w deszcz o monsunowej sile. Tak wygląda zima w Izraelu, lecz różni się ona w zależności od tego, w którym rejonie kraju jesteśmy. O tej porze roku w Izraelu, a szczególnie w Tel Awiwie-Jafie, nie obejdziemy się bez kurtki przeciwdeszczowej. Dla pocieszenia warto dodać, że palmy rosną tam na porządku dziennym, ponadto kaktusy, a także, ku uciesze środkowo-wschodnich Europejczyków, dorodne już cytryny, limonki, mandarynki, pomarańcze, granaty, grejpfruty i awokado.
DLA RZESZOWA NA WYCIĄGNIECIE RĘKI Dystans ponad 3500 km, jaki dzieli Rzeszów i Tel Awiw-Jafę, jest do pokonania drogą lotniczą w 4 godziny. W Izraelu doliczamy godzinę do przodu. Podróż zupełnie nie przeszkadza w szybkim zaaklimatyzowaniu się w nowym miejscu. Jeśli uda nam się znaleźć przystań w obszernej bazie noclegowej tuż przy plaży, to jesteśmy w domu. W Izraelu obowiązują szekle, których równowartość to polska złotówka. Niestety, mówiąc wprost, miasto stołeczne nie należy do najtańszych. Nie pomylimy się wcale, planując budżet na tę eskapadę, jeśli przygotujemy dwukrotność lub trzykrotność swoich wydatków w Polsce. Jest na to jednak sposób. Koniecznie trzeba się wybrać na targowiska, które z kulturowego punktu widzenia, są szczególnie warte polecenia.
Nie ma dla mnie już miejsca w społeczeństwie. Przygnębiająca to konstatacja, ale czyż może znaleźć się jeszcze miejsce dla osobnika, który jakiś czas temu po raz pierwszy przeczytawszy jakże rozpowszechnione obecnie określenie „selfie”, całkowicie zdezorientowany wydedukował, iż pewnikiem chodzić musi o – nazwijmy to na użytek niniejszej pisaniny – akt autoerotyczny? Tak właśnie było, o czym spieszę donieść Szanownym Czytelnikom. Na domiar złego, co już definitywnie przekreśla me szanse na pozostanie we współczesnym stadle ludzkim, kiedym ujrzał nazwę„gimbal”, zbity z pantałyku meandrowałem pośród domysłów, aż doszedłem do niesłusznego wniosku, iż chodzić musi o bal gimnazjalistów. Od tego śledzenia podstępnych znaczeń aż rozbolała mnie śledziona, to znaczy pogrążyłem się w spleenie. Aż chciało mi się z dna tej rozpaczy wykrzyknąć: De Profundis clamavi! Ale któż by moje posłane w pustkę desperackie wołanie usłyszał? No kto? To by był głos wołającego na puszczy. W globalnej wiosce współczesnego świata taki niemy krzyk nie byłby zauważony, no, chyba że swoją rozpacz odpowiednio atrakcyjnie zaanonsowałbym na jednym z portali społecznościowych, okraszając komunikat idealnie upozowaną fotografią, własnoręcznie poczynioną za pomocą telefonu komórkowego wielkości tabliczki czekolady, przymocowanego do patyko-wysięgnika. Robiąc sobie owo nieszczęsne selfie, mógłbym zgłosić akces do rozszerzającej się w tempie epidemii rzeżączki pośród sowieckiego kolektywu robotniczego, międzynarodówki selfistycznej. Tyle, że nie posiadam konta na żadnym z portali społecznościowych, gdzie takie fotografie się publikuje. Cóż mam poradzić na to, iż nie jestem dostatecznie narcystyczny, co chyba ostatecznie eliminuje moją skromną osobę jako uczestnika w tych nigdy niekończących się igrzyskach próżności. Czy coś tracę? Czy coś dobrego mnie omija? Pewnie mógłbym zapytać o to publicznie na jednym z owych portali, ale w mojej sytuacji, sami wiecie… Tak postawione pytanie zapewne nie wzbudziłoby entuzjazmu, o satysfakcjonującej liczbie polubień „lajkami” zwanych nawet nie wspominając. Jak widać, nie ma już dla mnie żadnej nadziei. Na pocieszenie pozostał mi obrazek z życia wzięty, przedstawiony na pewnym rysunku satyrycznym. Oto do kaplicy, gdzie wyeksponowano umieszczoną na katafalku trumnę, przychodzi kobieta i facet. A tam kompletne pustki, jedynie jakiś znudzony gość i dyskretnie chlipiąca w chusteczkę niewiasta. Na co zaskoczona kobieta szepcze do faceta; „Zobacz, a miał dwa tysiące znajomych na Facebooku…”
JAKUB PAWŁOWSKI
15
FELIETON
MEMENTO
wino
Magda Skubisz
pedagog skandalistka?
Anna tomczyk Dzisiaj otwieram wino! I musi to być coś zupełnie luksusowego! – Może mrożone wino kanadyjskie?! Nam, piszącym i Państwu – Czytelnikom – stuknęło 10 wspólnych lat! W redakcji Day&Night na ścianach wiszą kolorowe portrety bohaterów z okładek naszego wspólnego pisma. Jest ich tak wiele! Gwiazdy, sportowcy, kreatorzy mody, życia społeczno-kulturalnego, artyści, ludzie sukcesu, niezrównani, wybitni, inni. Każdy taki kolorowy, barwy, ciekawy. Każda historia warta była opowieści, medialnego show, pokazania rzeszowianom, kto do nas przyjeżdża, występuje na rzeszowskich scenach, na dużym ekranie lub znany jest ze swojej wyjątkowej przestrzeni, którą kreuje w wielobarwny i odważny sposób. Swój sposób! Lubię przyglądać się tym portretom, patrzeć na piękne twarze, makijaż, stylizacje, anturaż. Sama kolekcjonuję wydania Day&Night z różnych lat. Lubię do nich zaglądać. Cieszy mnie, gdy to konkretnie czasopismo spotykam w różnych miejscach w Rzeszowie: bibliotekach, salonach prasowych, gabinetach urody. Z przyjemnością też wracam do swoich dawnych tekstów w starszych wydaniach gazety, bo każda spisana w nich historia jest prawdziwa i przypomina mi pewien rozdział życia. 10 lat temu Rzeszów jako stolica regionu był na początku wielkich zmian, przeobrażeń. Przyłączał wtedy Przybyszówkę, Zwięczycę, potem Białą, część Miłocina, Budziwój, Bziankę. W mieście powstawały kolejne mosty naWisłoku z największym – mostem Tadeusza Mazowieckiego. Kamienice i kościoły na Starym mieście nabierały blasku po liftingu, przybywało zieleni, kwiatów, z których dziś Rzeszów słynie w całej Polsce. Wraz z wyglądem miasta zmieniali się i sami jego mieszkańcy. Mam wrażenie, że coraz częściej ich widzę chodzących do kina, restauracji, kawiarni, zapełniających bulwary sportowo-spacerowe nad Wisłokiem, jeżdżących na rolkach, biegających w maratonach, spacerujących w parkach z maluchami. Robią zakupy w setkach sklepów i kupują coraz więcej prezentów. Potrafią ustąpić miejsca w autobusie, obdarzyć życzliwym słowem i uśmiechem. ….Hmn… chyba mam jakiś dobry humor. Dziś nawet pewien pan podszedł do mnie, żeby pocałować mnie w rękę i powiedzieć, że czyta naszą gazetę! No aż chce się żyć ! Sto lat dla Wszystkich naszych Czytelników!
16
ROZMOWA Z MAGDALENĄ SKUBISZ, POLSKĄ PISARKĄ, ABSOLWENTKĄ AKADEMII MUZYCZNEJ W KATOWICACH I NAUCZYCIELEM EMISJI GŁOSU, KTÓREJ POWIEŚCI O PRZEMYSKICH LICEALISTACH WYWOŁAŁY LICZNE KONTROWERSJE, PRZYPINAJĄC AUTORCE ŁATKĘ SKANDALISTKI. W TYM ROKU MIAŁA MIEJSCE PREMIERA JEJ CZWARTEJ KSIĄŻKI PT. „MASTER”.
Jesteś m.in. pedagogiem, a Twoje książki, zwłaszcza „LO Story” wzbudziły niemałe kontrowersje i zostały uznane za raczej mało pedagogiczne, niekiedy demoralizujące młodzież. Czy zgadzasz się z takimi opiniami? Fakt, wywołałam w Przemyślu małe zamieszanie. Po debiucie, do mojego ówczesnego wydawnictwa Prószyński przyszedł list z byłego liceum, w którym odsądzono mnie od czci i wiary, zarzucono kalanie własnego gniazda i deprawowanie młodzieży. Ten drugi zarzut powtórzył się na jednej z sesji Rady Miasta, gdzie wprost powiedziano, że takich autorów nie wolno promować, bo psują opinię jednej z najlepszych przemyskich szkół. Dostałam łatkę wichrzycielki i skandalistki. A wracając do pytania – nie, nie zgadzam się z tezą, że demoralizuję młodzież. Drugi raz napisałabym to samo, może nawet ostrzej. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: byli nauczyciele niechcący zrobili mi świetną reklamę i jestem im za to bardzo wdzięczna. Z Twoich książek wyłania się obraz Przemyśla, a także obraz młodzieży, która stawia czoła światu. Czy nie jest to odpowiednia propozycja na szkolną lekturę? Komu dedykowane są Twoje książki? Młodzieży czy dorosłym? Pod względem wiekowym czytelnicy moich książek są bardzo zróżnicowani. Ostatnio Agencja Artystyczna Citart zrobiła tzw. targetowanie i ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że seria wcale nie trafia wyłącznie do młodzieży, bo sporo czytelniczek to panie w wieku 30-50 lat. A już kompletnym szokiem była dla mnie znaleziona w Internecie informacja, że rzeszowski Dyskusyjny Klub Książki działający przy Uniwersytecie Trzeciego Wieku omawiał „LO Story” jako przykład platformy porozumienia między nastolatkami a ich rodzicami. Okazuje się, że szkolne klimaty są bliskie każdemu, bo każdy z nas uczęszczał lub uczęszcza do tej instytucji. Wspomnienia lubianych i nielubianych nauczycieli, przyjaźni, miłości… Myślę, że między innymi tematyka bliska czytelnikom stanowi o sukcesie powieści. Pogranicze zawsze było atrakcyjnym dla pisarzy miejscem akcji. W Twoich książkach nie brakuje typowego dla tego właśnie rejonu słownictwa. Czy to celowe? Czy na co dzień również używasz charakterystycznych przedrostków jak np. „tajak”, „tapewnie”? Pewnie, że używam. Na potrzeby „Chałturnika”, trzeciej części serii, zrobiłam nawet mały research i skontaktowałam się z muzykami grającymi w kapelach podwórkowych, zawodowo posługującymi się bałakiem. Czytałam poszczególne zdania poprawną polszczyzną, konsultanci tłumaczyli. Wstyd się przyznać, ale bywały zdania, z których rozumiałam same spójniki, chociaż urodziłam się i mieszkam w Przemyślu. „Twoja” młodzież nie jest wolna od poważnych problemów. Czy właśnie tak widzisz dzisiejsze młode pokolenie? Jakie według Ciebie są autorytety dzisiejszej młodzieży? Uważam, że dzisiejsza młodzież ma bardziej pod górkę niż moje pokolenie i cierpi na kryzys autorytetów. Popkultura wymusza większe parcie na szkło, multitasking w każdej dziedzinie życia. Obserwuję to zwłaszcza u młodych kobiet, które starają się być doskonałe na wszystkich płaszczyznach:
Fot. Kacper Leśniewski
czy
FELIETON
otwieram
Ale Tobie chyba udało się „wyhodować” prawdziwe gwiazdy? Bardzo kibicuję swoim uczniom, Arkowi Kłusowskiemu i Kamilowi Bijosiowi, którym udało się zaistnieć na polskiej scenie muzycznej i nieustająco trzymam kciuki za ich kariery, ale do tego, prócz niezaprzeczalnego talentu, trzeba mieć ogromną determinację i łatwość podnoszenia się po porażkach. Jako nauczyciel wielokrotnie miałam okazję pracować z niesamowicie zdolnymi wokalistami, którym jednak zabrakło sił, by walczyć o siebie. Jeżeli nie ma wytrwałości w dążeniu do sukcesu, zabawa w artystę źle się kończy. Jednodniowa gwiazda gaśnie, gdy odpada z jakiegoś programu; oddaje pożyczone ciuchy projektantom, przestają dzwonić telefony z propozycjami koncertów, a liczba lajków na fanpage`u maleje z dnia na dzień. I zaczyna się równia pochyła: dramat, depresja, zwątpienie we własne możliwości i w sens dalszej pracy. Masa genialnych wokalistów pracuje w supermarketach. Twoje postaci i wątki są w pełni fikcyjne czy inspirowane realnymi osobami i zdarzeniami? Gdybym napisała, że są w pełni fikcyjne, minęłabym się z prawdą. Na „LO Story” widnieje notka o przypadkowości podobieństwa zdarzeń i postaci, jednak fakt, że byli nauczyciele tak emocjonalnie zareagowali na treść książki, potwierdza tylko ludową mądrość: „uderz w stół, a nożyce się odezwą”. Generalnie jestem autorem, który pisze o tym, na czym się zna, co przeżył, czego dotknął. Podobnie rzecz się miała z„Chałturnikiem" i„Masterem”– piętnaście lat grałam chałtury w różnych składach i konfiguracjach, znam to środowisko na wylot, więc tworząc tło powieści, mogłam bazować na swoich doświadczeniach. Jaki jest Twój największy sukces w zakresie pisania? Którą ze swoich książek uważasz za największe osiągnięcie? Jestem przywiązana do„Dżus&dżin”, za którą dostałam nominację do Nagrody im. Mackiewicza. To dla mnie największe dotychczasowe wyróżnienie, poniekąd związane z osobą Marka Nowakowskiego, wybitnego, już niestety nieżyjącego, pisarza i przewodniczącego kapituły. To był 2010 rok, dwa lata wcześniej wydałam „LO Story” i w recenzjach pojawiało się wyłącznie słowo „skandalistka”, a tymczasem wybitne jury doceniło mój pisarski warsztat. Nominowano dziesięciu autorów z całej Polski, w tym mnie, jako jedyną kobietę. Z Markiem Nowakowskim odbyłam kilka niezwykle inspirujących rozmów; pamiętam, jak wymógł na mnie obietnicę, że nigdy, przenigdy nie będę nikogo przepraszać za to, co napisałam w „LO Story”. Póki co, dotrzymałam słowa. Bardzo pochlebne słowa o „Dżusie” napisał także Edward Redliński. Dostałam od niego egzemplarz „Listów z Rabarbaru” i piękną dedykację: „Pani Magdo, gratuluję talentów. Wygra Pani”. Dwa krótkie zdania, a jak niesamowicie pomagają na chandrę…
„Uważam, że dzisiejsza młodzież ma bardziej pod górkę niż moje pokolenie i cierpi na kryzys autorytetów. Popkultura wymusza większe parcie na szkło, multitasking w każdej dziedzinie życia”. Ile czasu zajmuje kompletna praca nad powieścią i jak wygląda proces jej tworzenia? Zdarza Ci się czasami przysłowiowy „brak weny”? Posłużę się cytatem, który podsłuchałam od znakomitej pisarki Ani Fryczkowskiej na ostatnich Świątecznych Targach Książki w Rzeszowie: „Wena zastaje mnie przy pracy”. Wena, muza, natchnienie, czy jak tam zdefiniujemy ten przyjemny stan, niewątpliwie ułatwia pracę, ale nie wolno się od niej uzależniać, bo proces twórczy to nie kaprys losu, tylko kawał ciężkiej roboty. Książkę piszę przez rok albo dłużej. Zaczyna się od tego, że „widzę” w głowie jedną lub parę scen, do których dopisuję całą resztę. Najszybciej powstaje środek, potem finał, a na samym końcu początek. Dziwny sposób, ale w moim przypadku całkiem dobrze działa. Nie ocenia się książki po okładce, ale domyślam się, że ten „główny” obraz jest niezwykle istotny dla autora, może też wywrzeć wrażenie na czytelniku jeszcze przed rozpoczęciem lektury. Czy swoje okładki dobierasz sama? Czym się kierujesz? Po raz pierwszy mogłam mieć wpływ na okładki podczas tegorocznej edycji moich książek, więc z tego skorzystałam. W sesji zdjęciowej wzięli udział rzeszowscy aktorzy, z którymi współpracowałam przy innych projektach i ich wizerunki doskonale wpasowały mi się w wizerunek bohaterów: Małgorzata Pruchnik-Chołka, Kamila Mokrzycka, Maciej Owczarek i Kamil Dobrowolski. W rolę Haskala wcielił się znakomity muzyk, Jacek Laska, którego trzeba było trochę powiększyć i „napompować” w Photoshopie, ale całkiem dobrze na tym wyszedł. Sesję zdjęciową robił jeden z najzdolniejszych moim zdaniem rzeszowskich fotografów, Kacper Leśniewski. Czy „Master” będzie mieć swoją kontynuację? Czytelnicy się dopominają, więc pewnie tak.
Zrób w grudniu coś dobrego!
kaja kustra
O grudniu mówi się, że jest najbardziej magicznym i wyjątkowym miesiącem w roku. Długo wyczekiwane zimowe święta to czas, który poświęcamy najbliższym, moment refleksji, wyciszenia i zadumy. Z drugiej strony to często pora pośpiesznych przygotowań, nerwowego biegania po sklepach, gorączkowego sprzątania, gotowania i pieczenia. Niestety, zdarza nam się zapominać, że Boże Narodzenie to nie święto karpia, pierogów i drogich prezentów, ani pełny przepychu festiwal hiperkonsumpcji. Jak sprawić, żeby grudzień rzeczywiście stał się magiczny i co dobrego możemy w tym wyjątkowym czasie zrobić dla innych? Możliwości jest sporo! Jak co roku piękną świąteczną akcję organizuje Stowarzyszenie mali bracia Ubogich, urządzające uroczyste wieczerze wigilijne dla kilkuset swoich podopiecznych. Wpłacając na rzecz stowarzyszenia 50 złotych fundujemy kolację i prezent dla starszej, samotnej osoby. Inną opcją pomocy jest włączenie się do zbiórki organizowanej w ramach Szlachetnej Paczki, wpłacenie nawet symbolicznej kwoty na konto wybranej fundacji, przekazanie do schroniska dla zwierząt nieużywanych koców i paczki karmy, czy choćby uchylenie piwnicznego okienka dla zmarzniętych, bezdomych kotów. Tak naprawdę każdy, nawet drobny gest będzie miał znaczenie. Stwierdzenie, że Święta to czas dawania może i jest oklepane, jednak jakże prawdziwe! W przedświątecznym ferworze i przygotowaniach nie zapomnijmy o tym, co jest najważniejsze. Nie zatraćmy się w czynnościach, które z perspektywy czasu nie będą miały znaczenia i poświęćmy te magiczne chwile sobie i najbliższym. Wszystkim Czytelnikom Day&Night życzę przepełnionych spokojem i rodzinnym ciepłem Świąt Bożego Narodzenia. Spełnienia wszystkich marzeń, planów i zamierzeń, zarówno tych ze śmiałością wypowiadanych na głos jak i tych, które z nadzieją i w ciszy spisujemy na sekretnej liście postanowień noworocznych. Mnóstwa szczerych życzeń płynących prosto z serca, przekazywanych na żywo, składanych telefonicznie i odczytywanych z odręcznie napisanych kartek. Bądźcie dla siebie dobrzy i wyrozumiali. Nie tylko w Święta, ale w każdy inny dzień roku.
Rozmawiała MARIOLA SZOPIŃSKA-SĄDEK
17
FELIETON
uczą się, pracują, do tego muszą świetnie wyglądać i koniecznie mieć jakąś pasję, np. śpiew. Rezultat jest taki, że są przemęczone i miotają się między jednym zadaniem a drugim, tracąc zapał, a nade wszystko przyjemność, co akurat w przypadku uprawiania jakiejkolwiek sztuki jest szczególnie niewskazane. Szybko się wypalają, bo ich motywacja nie płynie z wewnętrznej potrzeby ale z narzuconych trendów, w końcu – jak udowadniają programy typu talent show – każdy może być gwiazdą.
Fot. Paweł Trześniowski
COOLTURALNIE
ROZMOWA Z RADOSŁAWEM FIGURĄ, AUTOREM HISTORII MAGDY M. ORAZ JOANNĄ BRODZIK, AKTORKĄ WCIELAJĄCĄ SIĘ W POSTAĆ KULTOWEJ PRAWNICZKI, KTÓRZY W RAMACH TEGOROCZNEJ EDYCJI ŚWIĄTECZNYCH TARGÓW KSIĄŻKI POJAWILI SIĘ NA SPOTKANIU AUTORSKIM W MILLENIUM HALL W RZESZOWIE.
powrót magdy m. Zwykle najpierw powstaje książka, a na jej podstawie ekranizacja. Tutaj mamy sytuację odwrotną. Skąd pomysł na taki zabieg? Radosław Figura: Gdy skończyła się emisja serialu, jeszcze długo docierały do mnie głosy zawodu ze strony widzów. Wtedy wpadłem na pomysł, żeby wracać do Magdy M. co 10 lat. Czyli sprawdzić, jak ówczesne pokolenie Magdy M. radzi sobie w okolicy czterdziestki. Była to jednak zupełnie luźna myśl, potem zająłem się innymi projektami. Aż tu nagle, w 2015 roku przez media przetoczyły się rocznicowe teksty, że to już 10 lat od premiery tego kultowego serialu. Że Magda była wyjątkowa, że już nigdy żaden serial nie był tak ważny dla widzów. W dodatku dowiedziałem się, że nie tylko media o tym pamiętają, ale na TVN Player. utrzymuje od lat najlepszą oglądalność, więc pomyślałem, że może warto pociągnąć dalej tę historię? Ponieważ TVN miał już do przodu zarezerwowane terminy na wiele produkcji, zrozumiałem, że nie ma co czekać. A ponieważ zawsze chciałem pisać powieści, uznałem to za idealny moment. Nie sposób nie zadać tego pytania, zwłaszcza odtwórczyni roli serialowej Magdy M. Jak zmieniła się Magda M. po latach? Joanna Brodzik: Przede wszystkim nie możemy zobaczyć, jak dokładnie wygląda, bo rzecz dzieje się w książce, co jest dobre, bo nie zobaczymy tych wszystkich rzeczy, których nie chciałybyśmy widzieć. Wyobrażam sobie, że w warstwie wizualnej nadal jest podobna do aktorki Joanny Brodzik, jeśli chodzi o charakter, nie zmieniło się nic. Magda M. nadal wyznaje proste i jasne zasady odnośnie samej siebie i świata, w którym żyje, nadal najważniejsze są dla niej uczciwość, prawdomówność, lojalność. Wciąż jest także osobą, która wierzy w marzenia. Jednak los doświadcza ją bardzo mocno. Nie ukrywam, że było to dla mnie bardzo trudne przeżycie, gdy dotarłam do słynnej strony 67. Świat mojej bohaterki się załamał. Osobiście, tak jak wiele czytelniczek, musiałam odłożyć książkę, żeby dać radę złapać oddech i powiedzieć sobie: „Ok, skoro Ty, Radku Figuro, postanowiłeś tak, to ja czytam dalej i zobaczę, co z tego wyniknie”. Magda na pewno wybiła się również na pewien poziom samodzielności, którego nie da się osiągnąć bez trudnych doświadczeń. Radosław Figura: Zanim zacząłem pisać, musiałem na nowo rozeznać się w świecie bohaterów serialu i upewnić się, jacy oni są dzisiaj. Wtedy byli ludźmi, którzy patrzyli na świat przez różowe okulary, którym świat jawił się jako bezpieczne miejsce. Miałem do wyboru albo kontynuować ten lukrowany świat, albo spróbować oddać prawdę o tym, gdzie się dzisiaj znajdujemy. Nie każdy, kto sięgnął po książkę, zgodził się z moim wyborem. Ktoś nawet stwierdził, że ta książka nigdy nie powinna powstać. Mocne słowa, ale wolę tak drastyczne reakcje niż obojętność. Tym bardziej, że ogromna większość czytelników docenia, że przeniosłem bohaterów z nieco lukrowanego świata do rzeczywistości, dzięki czemu Magda i przyjaciele są im jeszcze bliżsi. W wieku 30 lat patrzy się na świat bardziej optymistycznie, niż w okolicy czterdziestki. Mamy już więcej zobowiązań, a mniej siły, niektórym jest już bliżej do „tamtej” strony, coraz częściej doświadczamy śmierci bliskich osób. I już wiemy, że świat nie jest tak doskonały i bezpieczny, jak się wydawało. Dlatego bohaterowie nie są już tak beztroscy, jak wtedy.
18
Przede wszystkim dotyczy to Magdy, która w książce staje wobec bardzo ciężkiej próby. Cięższej, niż przejście przez ucho igielne. Co się w niej nie zmieniło, to idealizm, który jest jej élan vital. Czy trzeba znać serial, żeby zanurzyć się w książkową historię Magdy M.? Joanna Brodzik: Nie trzeba. Autor tak nakreśla postaci, że pozwala je bez problemu poznać, oswoić. Jako czytelnik jesteś po prostu w środku historii. Bardzo łatwo możesz zbliżyć się, a nawet zaprzyjaźnić z jego bohaterami. Jak odnajdujesz się w nowej rzeczywistości Magdy M.? Joanna Brodzik: Jak w życiu. Czasami trudno jest zaadoptować zmiany, ale najlepsze co możemy zrobić, to je zaakceptować i spróbować z nich wyciągnąć wnioski dla siebie na przyszłość. Bardzo się cieszę również z tego, że książka nie jest oczywistą kontynuacją losów Magdy M., nie ma tutaj przesłodzonej rzeczywistości. Są za to kontrowersje i to dobrze. Dla mnie największą przyjemnością zaraz po tym, jak pokonałam pierwszą, ogólną panikę związaną z tą książką, było czytanie monologów wewnętrznych książkowych przyjaciół Magdy M., których w filmie brakowało no i oczywiście momenty, których w serialu emitowanym o 21:30 nie mogło być (śmiech). A co w Magdzie nie zmieniło się wcale? Joanna Brodzik: Niewinność, która jest różna od naiwności. Bo naiwność to stan nie do końca świadomy, a niewinność jest świadomym wybieraniem słonecznej strony. Na pewno też pewien rodzaj przekory, poczucie humoru, wiara w to, że będzie dobrze, a także ta niezachwiana ludzka dobroć. Radosław Figura: Magda jest wciąż tą samą ciepłą, serdeczną osobą, która przejmuje się innymi, pomaga innym. Bohaterowie są związani ze sobą mocnymi więzami serdecznej przyjaźni. Świat Magdy M. ciągle więc istnieje. I będzie istniał, bo piszę już ciąg dalszy jej historii. Książkowa Magda M. prowadzi bloga, co jest nie tylko ciekawym urozmaiceniem fabuły, ale też ukłonem w stronę obecnych czasów. Joanna Brodzik: Magda w przestrzeni okołoserialowej prowadziła bloga, ale nie robiła tego w samym serialu. Radosław pisząc książkę uwzględnił oczywiście to, jak zmienił się świat. To, że Magda to robi, to też najlepszy dowód na to, że wydarzenia dzieją się tu i teraz. Dzięki blogowi bohaterka ma też okazję wytłumaczyć wiele zagadnień, które ma w głowie i sercu.
Bardzo się cieszę również z tego, że książka nie jest oczywistą kontynuacją losów Magdy M., nie ma tutaj przesłodzonej rzeczywistości. Są za to kontrowersje i to dobrze Opisz Magdę M. w trzech słowach. Joanna Brodzik: Rozbita, posklejana, tym cenniejsza. Radosław Figura: Dojrzalsza, doświadczona, idealistka.
Pisanie o dalszym losach Magdy M. po 11 latach wymaga odwagi. A już pisanie o dalszych losach Magdy M. bez Piotra, to w obliczu rzeszy fanów tej pary – kamikadze… Radosław Figura: Jest szok. To prawda. Napisała do mnie dziewczyna, która doczytawszy do słynnej strony 67 wpadła w histerię, zalała się łzami i nie była w stanie wydusić słowa odpowiedzi na pytanie swojego narzeczonego, o co chodzi. Kiedy w końcu wskazała mu książkę, chciał ją wyrzucić przez okno. Oczywiście, książkę. Na co dziewczyna rzuca się na ratunek książce (śmiech). Ale do ponownej lektury zabrała się dopiero po miesiącu. Rekord żałoby, z tego co do mnie dotarło, to trzy miesiące. Mogę być z siebie dumny, że tak mocno ta powieść działa na Czytelników. Nazwałem to sobie testem strony 67. Ten kto przetrwa, przekona się, że po najciemniejszej i najdłuższej nocy przychodzi w końcu świt. I, może nie od razu, ale za którymś razem znowu będzie wspaniały. Tak naprawdę, długo zastanawiałem się nad losami Piotra. Na moją decyzję złożył się szereg powodów. Po pierwsze, Piotr Korzecki w interpretacji Pawła Małaszyńskiego stał się ideałem skończonym – partnera, kochanka, mężczyzny na życie. Wręcz mitologicznym. Żeby ta postać była prawdziwa, trzeba byłoby go „pobrudzić”. Ale czy można sobie wyobrazić sytuację, gdzie ten doskonały Piotr Korzecki
COOLTURALNIE
W opisie książki pada ważne pytanie: Czy szczęście może być dane raz na zawsze? Czy jest na nie odpowiedź? Joanna Brodzik: Szczęście to są chwile, momenty, które mijają. Jednak szczęście może być stanem ducha, a wtedy jest permanentne. Radosław Figura: W idealistycznym założeniu, gdy zdobywamy szczęście, ono nigdy nie powinno zostać nam odebrane. Ale jest inaczej. Zresztą, sami czasem nie do końca wiemy, co jest dla nas tym prawdziwym szczęściem. Niekiedy wydaje się, że osiągamy jego pełnię, podczas gdy tak naprawdę nie widzimy nawet zalążka. Kora, wielka artystka i wspaniała nauczycielka życia śpiewała: „szczęśliwe chwile to motyle”. Bo są niezwykle piękne i żyją niezwykle krótko. Cudem jest ich nie przegapiać. Piotr wydawał się być tym szczęściem ostatecznym dla Magdy. Tymczasem pojawia się ktoś inny, kto ma zupełnie inny zestaw cech, a nagle okazuje się, że to jest poziom wyżej, w innym wieżowcu miłości, na innym piętrze, to inne wyzwanie. Dlaczego himalaiści ciągle zdobywają nowe szczyty? Nie dlatego, że poprzednie ich zawiodły. Tylko dlatego, że tych nowych jeszcze nie znają.
zdradziłby Magdę? Taki ideał? Nie była to łatwa decyzja, ale uznałem w końcu, że najlepiej będzie, jeśli na zawsze pozostanie w świecie mitologicznych herosów (śmiech). Poza tym, Paweł Małaszyński wiele razy zdradzał, że nie do końca lubił tę postać. No to uwolniłem go od kłopotu. Czy Czytelnik, który 11 lat temu został ukojony happy endem w serialu, będzie w stanie się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości Magdy M.? Joanna Brodzik: Są tacy, który nie dają rady. Ale to są ci, którzy nie przerabiają lekcji danej przez autora oraz nieprzewidywanych sytuacji w życiu, na które nie zawsze jest się gotowym a one i tak nadchodzą. Jeśli ktoś obraża się na książkę, że toczy się nie tak, jak by sobie życzył, to ma do przemyślenia pewne sprawy. Radosław Figura: Ktoś mi zarzucił, że napisałem tę książkę tak, jakbym nie znał serialu. Chyba nie można było powiedzieć nic bardziej absurdalnego. Pracowałem nad scenariuszami prawie 3 lata. Każda scena, każdy wątek, sytuacja, uśmiech, czy łzy bohaterów były zależne ode mnie. Ja mam te postaci w krwioobiegu. A ponowne wejście do świata Magdy M. było dla mnie ogromną przyjemnością. Od Czytelników wiem, że ten świat wciąż wzrusza, rozśmiesza, inspiruje… Myślę więc, że Czytelnik, który przejdzie całą drogę z bohaterami, znajdzie znowu ukojenie. Na następnym szczycie. W kolejnej chwili szczęścia. Rozmawiała MARIOLA SZOPIŃSKA-SĄDEK
Salony firmowe Vissavi: Galeria RzeszĂłw Millenium Hall Galeria Plaza Sklep outletowy Vissavi: Galeria Graffica Sklep ONLINE: www.vissavi.pl
Akademia stylu VISSAVI - tajniki dobrego stylu, trendy mody, porady stylisty znajdĹş nas: vissavi.pl/o-vissavi/ akademia-stylu-vissavi facebook.com/vissavi instagram.com/vissavi
DAY&NIGHT
TYLKO MY WIEMY, ILE DNI&NOCY UPŁYWAŁO NAM NA PRACY NAD KOLEJNYMI WYDANIAMI MAGAZYNU, KTÓRY WŁAŚNIE CZYTASZ. ALE TO RÓWNIEŻ TY, WY, NASI CZYTELNICY I PARTNERZY BIZNESOWI JESTEŚCIE INSPIRACJĄ I BODŹCEM MOTYWUJĄCYM DO DZIAŁANIA. RAZEM STWORZYLIŚMY SOLIDNĄ MARKĘ, KTÓRA ROZWIJAŁA SIĘ PRZEZ OSTATNIE 10 LAT.
LAT
W
ciągu 10 lat magazyn Day&Night zmieniał się zgodnie z pojawiającymi się na rynku trendami i nowinkami z zakresu szeroko pojętego lifestylu. Przez cały ten czas jednak staraliśmy się być opiniotwórczym źródłem informacji o kulturze, sztuce, muzyce, modzie, zdrowiu, urodzie, sporcie, nowinkach technicznych i wszystkim tym, co interesuje naszych odbiorców. 10 lat obecności na rynku nie może być przypadkiem. Przez cały ten czas robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by spotkanie odbiorców z Day&Night było wielopłaszczyznowe, intuicyjne i przyjemne. Jako jedyny lifestylowy magazyn w regionie staramy się systematycznie dostarczać Ci wrażeń. Mamy nadzieję, że kilka razy nam się udało. Zwłaszcza, że Day&Night to nie tylko magazyn w formie drukowanej, ale także nasz świat online, za sprawą którego cieszymy się stałym kontaktem z Tobą. Nie odpuszczamy z trendami z zakresu digitalizacji, nieustannie starając się utrzymywać wysoką pozycję w sieci. Jak zawsze zapraszamy Cię do systematycznego odwiedzania naszego fanpage'a na Facebooku. Day&Night relacjonuje, opisuje, informuje, o najciekawszych, najważniejszych i największych wydarzeniach kulturalnych, rozrywkowych, sportowych, muzycznych i modowych. Wielu emocji wciąż dostarcza sztandarowy konkurs „Gratisy”, w ramach którego niezmiennie od 10 lat obdarowujemy Czytelników atrakcyjnymi nagrodami wprost od naszych reklamodawców. Zależy nam na uniwersalnych treściach i na zawartości, w której każdy odnajdzie coś dla siebie. Właśnie dlatego treści kulturalne
22
Fot. Paweł Olearka, Stylizacja: Basia Olearka
przeplatamy z tymi modowymi, związanymi z urodą, sportem i rekreacją. Od lat dostarczamy Ci również solidną dawkę dziennikarstwa subiektywnego w postaci kultowych już felietonów, a także recenzji polecanych przez nas płyt, książek i kosmetyków. I najlepsze jest to, że wcale nie musisz mieć pod ręką aktualnego wydania, żeby cieszyć się lekturą. Wystarczy smartfon i dostęp do Internetu, gdzie za sprawą naszego kanału na platformie wydawniczej ISSUU za pomocą kilku kliknięć będziesz mieć Day&Night zawsze przy sobie. Z podobnych powodów aktualizujemy naszą stronę WWW, Instagram, Twitter, a na Youtube’a nagrywamy backstage największych sesji okładkowych, które realizujemy. Na swój zasięg pracowaliśmy 10 lat i w tym czasie cały czas towarzyszą nam nasi partnerzy biznesowi, których już teraz zapraszamy do dalszej, owocnej współpracy i promowania swoich działalności na łamach naszego pisma. Dotychczas na koncie mamy współpracę z firmami o zasięgu lokalnym, ogólnopolskim, a nawet międzynarodowym. Nie ustajemy więc w dokładaniu starań w wysoki poziom merytoryczny i niepodrabialny aspekt wizualny Day&Night, który od lat jest naszą wizytówką. Nagrodą są nasi odbiorcy! I na pewno cieszy nas również fakt, że jako jedyny w regionie magazyn, który ukazuje się cyklicznie na rynku, mamy wierne grono Day&Nightowych sympatyków, którzy co miesiąc zasypują nasze skrzynki, zajmują nasze linie telefoniczne a nawet odwiedzają naszą redakcję w poszukiwaniu kolejnych wydań Day&Night.
J
ubileuszowy rok zaczęliśmy modowo i artystycznie. Tuż po hucznych obchodach 9. Urodzin Day&Night, zabraliśmy się do pracy nad nowym, bardzo ważnym, pierwszym w jubileuszowym roku wydaniem. Jego początek upłynął nam pod znakiem ślubnych inspiracji i wyjątkowo oryginalnej, pierwszej w historii naszego magazynu sesji z modelką bez wizerunku, za to zaprezentowaną tak genialnie, że tej okładki po prostu nie da się zapomnieć. Ekstrawagancki projekt Elżbiety Pacyny mo-
Fot. Archiwum Day&Night
a emocje w związku z tym numerem, tuż po publikacji okładki na naszym FB, przerosły nasze najśmielsze oczekiwania. Efekt? Niekończące się pytania oraz wizyty, telefony i maile w sprawie uzyskania właśnie tego wydania, którymi zasypywaliście nas z różnych zakątków Polski. Fani Agnieszki Chylińskiej wspaniale się spisali, także na wyczekiwanym koncercie artystki. Tym mocnym akcentem dotarliśmy do aktualnego, jubileuszowego wydania. Gość okładki wydania z okazji 10. Urodzin jest naszym rzeszowskim strzałem w 10. Finalista 7. Edycji Top Model, Hubert Gromadzki, który przebojem podbija wybiegi, sesje fotograficzne i kolejne modowe projekty, doskonale wpisuje się w podsumowanie naszej całorocznej pracy nad Day&Night. O tym chłopaku będzie jeszcze bardzo głośno, dlatego tym bardziej cieszymy się z tej produkcji. To po prostu trzeba zobaczyć, ten wywiad po prostu trzeba przeczytać! Czego możecie spodziewać się dalej? To z pewnością pokażą kolejne Dnie&Noce, a my już teraz dziękujemy Ci, Wam, za ten pełen wrażeń rok! MARIOLA SZOPIŃSKA-SĄDEK
DAY&NIGHT
mentalnie wzbudził sporo emocji, a estetyka zdjęcia do dziś jest wspominana w naszej redakcji. Dalej było już tylko mocniej. Rok 2018 to zdecydowanie rok ważnych jubileuszy Day&Night. 100. wydanie naszego magazynu rozeszło się w mgnieniu oka. Ten numer był dla wielu sympatyków naszego pisma sentymentalną podróżą w czasie. Tworzyli go mistrzowie w swoim fachu, a my z przyjemnością przygotowywaliśmy ten właśnie numer. Po raz pierwszy w historii można było przeczytać wywiad z wydawcą Day&Night, Robertem Wróblem. Tego roku na naszej okładce nie mogło zabraknąć również Honorowego Obywatela Miasta Rzeszowa.Realizacja modowej sesji z Martą Półtorak była prawdziwym wyzwaniem obfitującym w oryginalne lookbooki. To wydanie nie przeszło bez echa i bardzo dobrze, bo moda to potężne narzędzie, za sprawą którego udało nam się zaprezentować inne oblicze gościa wydania, a zarazem rzeszowskiej bizneswoman. Piękny letni czas upłynął nam pod znakiem muzyki. Wschód Kultury to zdecydowanie sztandarowy festiwal muzyczno-kulturalno-artystyczny, którym może poszczycić się stolica Podkarpacia. W tej edycji za organizacją jednego z koncertów stał wokalista pochodzący właśnie z Rzeszowa – Aro Kłusowski, który był również gościem #102 okładki Day&Night. Nietuzinkowa stylizacja sprawiła, że byliśmy na językach niejednego portalu, a czytelnicy docenili niekonwencjonalną propozycję strony okładkowej. Aro swoimi nieskomplikowanymi, rytmicznymi dźwiękami i prostym przekazem zrobił tak duże zamieszanie w świecie muzycznym, że nie dało się zignorować go jako artysty. Sławomir, barwna postać polskiego show-biznesu zagościł na 103. okładce Day&Night, którą do dziś wspominamy z uśmiechem. Wywiadu udzielił w swoim stylu, a na koncercie zgromadził tłumy publiczności. Tak wkroczyliśmy w kolejne wydanie, którego tematem przewodnim była moda. Pokazy mody tej projektantki, doskonale znanej w Rzeszowie, zawsze wyróżniają się doskonałą myślą przewodnią i dbałością o detale. Basia Olearka, która na swoim koncie ma m.in. udział w prestiżowym modowym wydarzeniu Zakopane Fashion Day, przybliżyła nam kulisy pracy w branży fashion, a my z przyjemnością oczekujemy kolejnych jej pokazów mody. Lubimy wyzwania, również te muzyczne. Zupełnie tak samo, jak gość 105. numeru Day&Night, a jednocześnie artysta wszystkim doskonale znany, o czym świadczyć może przede wszystkim fakt, że mimo naszych wysiłków, natychmiast rozwiązaliście zagadkę tajemnicy wizerunku gościa właśnie tego numeru. Organek opowiedział nam o swoich przełomach, a swój występ w klubie LUKR uwieńczył żegnany niekończącą się salwą oklasków. Końcówka roku w Day&Night należała do kultowej postaci polskiej sceny muzycznej. Wszyscy doskonale znamy twórczość Agnieszki Chylińskiej,
MODA
DRESS CODE NAJCZĘŚCIEJ KOJARZY SIĘ Z SZEREGIEM ZASAD, KTÓRYMI NALEŻY SIĘ KIEROWAĆ, KOMPLETUJĄC GARDEROBĘ. W PRZYPADKU NADCHODZĄCEJ NOCY SYLWESTROWEJ, ŚWIĄTECZNYCH BIESIAD ORAZ KARNAWAŁU RÓWNIEŻ OBOWIĄZUJĄ PEWNE ZASADY, ALE W TYM PRZYPADKU NA SZALI JEST BLASK, PO KTÓRY ZECHCESZ SIĘGNĄĆ. ZOBACZ, JAKIE ZESTAWY SPRAWDZĄ SIĘ W NADCHODZĄCYM, SZCZEGÓLNYM OKRESIE.
ZARA, 249 zł
CODE
DRESS
FASHION UNION, 209 zł
VERO MODA, 129 zł
Efektowny kombinezon, to coś więcej niż niewymuszona elegancja. To również wygoda w tańcu, siadaniu i beztroskim cieszeniu się chwilą. To inna sfera komfortu, po którą warto sięgnąć. Klasyczny kombinezon bez ramiączek w kolorze kobaltu doskonale sprawdzi się jako alternatywa sukienki i z pewnością przykuje uwagę swoim magnetycznym kolorem. W tej roli dobrze sprawdzi się także wersja z długim rękawem i krótkimi spodenkami, eksponującymi nogi. Połyskujący kombinezon w wersji midi z kulo-
ZARA, 249 zł
W tym przypadku trendy lubią się powtarzać, a błysk jest nieodłącznym elementem sylwestrowo-karnawałowych kreacji. Złote, srebrne (jak na ostatnim pokazie Versace), rose gold – błysk niejedno ma imię. Takie sukienki sprawdzą się nie tylko w klubie, ale również na balu, a nawet domówce. Zwłaszcza, że możliwości i fasonów jest wiele. Długi rękaw, dekolt w stylu carmen, bufy przy ramionach, długość maxi czy standarowa mini? Wybierz krój, który podkreśli atuty sylwetki, a nie odwrotnie.
ROBERTO CAWALLI
kulotami podkreśli atuty większości sylwetek, bez konieczności uzupełniania go tuzinem dodatków. Wystarczy lśniąca kopertówka i efektowne kolczyki lub naszyjnik.
Spódnice dają spore pole manewru i niewielka zmiana może sprawić, że stworzysz zarówno świąteczny, jak również sylwestrowy look. Połyskująca spódnica uzupełniona delikatną bluzką z falbanami z szyfonu w kolorze kości słoniowej to opcja idealna na świąteczne spotkania z bliskimi. Kompletując garderobę imprezową, wystarczy zmienić górę na top – najlepiej koronkowy , w kolorze czerwonego wina lub połyskliwy MARIOLA SZOPIŃSKA-SĄDEK
24
tami podkreśli auty większości sylwetek, bez konieczności uzupełniania go tuzinem dodatków. Wystarczy lśniąca kopertówka i efektowne kolczyki lub naszyjnik.
To zdecydowanie ich czas. Złote łańcuszki, srebrzyste kolie, niebanalne pierścionki, sporych rozmiarów bransolety, ozdobne spinki – nie rezygnuj z dodatków. Złoto doskonale uzupełni zarówno czerń, jak i biel, błyszcząca kolia doda blasku, a nausznica w wersji maxi z cyrkoniami pomoże osiągnąć efekt glamour. Nie bez powodu projektanci oszaleli na punkcie zdobionych chokerów. Te z kamieniami lub ozdobną klamerką doskonale odnajdą się w towarzystwie długich kolczyków lub wysadzanej cyrkonami spinki do włosów. Dłonie również powinny przykuwać uwagę. Diamenty są najlepszymi przyjaciółmi kobiety, ale nie tylko one pomogą Ci lśnić. Bogato zdobiona kopertówka z bransoletką również sprawdzi się w roli biżuterii. Tym razem kierujemy się zasadą ikony mody Iris Apfel, że „więcej znaczy więcej, mniej znaczy nudno”.
Fot. Archiwum Day&Night
ILE ŻYJĄ
kosmetyki? Drogerie co rusz kuszą nas ofertami: 2+2 gratis lub 1 rzecz – druga za 50 procent ceny. Ale nawet najtrwalsze i luksusowe kosmetyki mają swoją datę przydatności. Mogą przeleżeć na domowej półce pod warunkiem, że zapewnimy im odpowiednie warunki. Na kosmetykach znajdujemy dwa rodzaje określeń ich trwałości: pierwszy to użycie daty, np. 12.2018 oznacza ważność do ostatniego dnia grudnia tego roku, a drugi ma postać symbolu słoiczka z uchylonym wieczkiem i cyframi. W ten sposób dowiadujemy się, ile miesięcy po otwarciu można używać preparatu. Czy można robić kosmetyczne zapasy? Tak, ale pod warunkiem, że odpowiednio będziemy je przechowywać i kupimy je w drogeriach, aptekach lub sklepach, a nie na bazarze. Przechowywane w ciemnym miejscu, o stałej temperaturze i oryginalnie zamknięte mogą miesiącami czekać na swoją kolej.
Tusz do rzęs, eye-liner Ten typ kosmetyku ma najkrótszy termin ważności, zaledwie 3-6 miesięcy. Nieszczelne zamknięcie może ten czas skrócić nawet do kilku tygodni. Jeśli tusz jest zbrylony lub osypuje się, ma kwaśny zapach, a szczoteczka jest posklejana, natychmiast trzeba się go pozbyć.
Kremy, balsamy Kosmetyki do pielęgnacji ciała, jeśli nie mają określonej daty na opakowaniu, można używać nawet do 12 miesięcy. Z tym, że kremy do twarzy warto nakładać za pomocą szpatułki, aby mieć pewność, że nie wprowadzamy do kosmetyku bakterii z brudnych, a nawet z umytych rąk. Jeśli zauważymy, że kosmetyk brzydko pachnie, zmieniła się jego konsystencja, natychmiast go wyrzućmy.
Pomadka do ust Choć jej trwałość może wynosić nawet do 3 lat, to zazwyczaj nie używamy jej tak długo, bo jest to rzecz wręcz niezbędna przy codziennym makijażu. Przy jej wyborze dopytajmy o zawartość tłuszczu – im większa, tym szybciej pomadka straci swoje właściwości.
Cienie do oczu, pudry prasowane Tak jak w przypadku pomadki – mają najdłuższą datę przydatności 3-4 lata. Jednak w zetknięciu z potem, tłustą lub brudną cerą szybciej tracą swoje właściwości. Dlatego kiedy otworzymy cienie lub puder, warto wykorzystać je do końca. Nie odkładajmy ich na półkę, kiedy choć raz już ich użyłyśmy. Pamiętajmy, żeby nie używać kosmetyków przeterminowanych, tych, które brzydko pachną, straciły kolor lub pokryły się tłuszczem. Warto je często wymieniać – tym bardziej, że co rusz kuszą promocje.
KATARZYNA MICAŁ
DOMOWE
Kąpiel w miodzie i wanilii
Składniki: 2 szkl. tłustego mleka lekko podgrzej, dodaj do niego 3 łyżki miodu (np. wielokwiatowego, spadziowego) oraz 10 kropli eterycznego olejku waniliowego. Wymieszaj i wlej miksturę do wanny z ciepłą wodą. Zanurz się w pachnącej kąpieli na 15 min.
Cynamonowy peeling do ciała
Składniki: 3 łyżki brązowego cukru wymieszaj z łyżką mielonego cynamonu. Dodaj 1 łyżkę soku z pomarańczy i tyle oliwy z oliwek, by powstała gęsta papka. Masuj nią zwilżoną skórę przez 5 min. Spłucz ciepłą wodą.
Maseczki korzenne
Maseczka anyżowa: Żółtko jajka wymieszaj z 5 kroplami olejku anyżowego, łyżeczką soku z cytryny oraz łyżeczką oleju lnianego.
Maseczka goździkowa: 2 łyżki jogurtu naturalnego połącz z łyżką płynnego miodu lipowego lub gryczanego. Dodaj szczyptę mielonych goździków, dobrze wymieszaj. Maseczka imbirowa: Białko jajka ubij na pianę. Wymieszaj ze szczyptą imbiru.
Super-kremy
Fot. Archiwum Day&Night
ZDROWIE&URODA
SPA
Cynamon, wanilia, anyż, goździki czy imbir – to zdecydowanie zapachy świąteczne. Królują w kuchni, salonie, a mogą także w łazience. Poniżej kilka sprawdzonych kosmetyków z ulubionym zapachem świątecznym.
26
Krem pomarańczowy: 2 łyżki uniwersalnego kremu wymieszaj z 5 kroplami olejku pomarańczowego. Pamiętaj, że są to kosmetyki „domowej roboty”, pozbawione sztucznych barwników i innych chemicznych ulepszaczy. Dlatego mają krótką datę przydatności - warto je wykorzystać jak najszybciej. KATARZYNA MICAŁ
PROMOCJA
ZIMAvs uroda DLACZEGO ZIMĄ WARTO ODWIEDZIĆ GABINET KOSMETYCZNY? JAK ZADBAĆ O SIEBIE O TEJ PORZE ROKU? Zima to okres obniżonego nastroju z powodu braku słońca, wiatru, śniegu, wahań temperatury, smogu. Wszystko to wpływa negatywnie nie tylko na nasze samopoczucie, ale przede wszystkim na wygląd zewnętrzny oraz kondycję włosów i cery. Jest to jednocześnie najlepsza pora, aby wykonać zabiegi, których nie zaleca się robić w okresie letnim, kiedy nasza skóra narażona jest na promieniowanie UVA i UVB. Na czym warto skupić się w tym czasie, aby w lecie cieszyć się zadbanym ciałem i tym samym świetnym nastrojem?
ZIMA, CZYLI CZAS NA KWAS Jesień oraz zima to idealna pora, aby rozpocząć kurację peelingami chemicznymi. Kwasy o właściwościach terapeutycznych umożliwiają stworzenie całkowicie spersonalizowanej terapii, w celu wyeliminowania konkretnego problemu skórnego takiego jak na przykład trądzik, przebarwienia, fotostarzenie skóry, nadwrażliwość, rumień, zatkane pory czy utrata wilgotności. „Dobór kwasów oraz program leczenia poprzedzamy zwykle diagnozą skóry, którą w Elit | Spa wykonujemy za pomocą specjalnego urządzenia – wielopłaszczyznowego analizatora, który ocenia stan i kondycję cery. Analiza obejmuje kilka parametrów i na jej podstawie oraz po przeprowadzeniu dokładnego wywiadu z klientem, a także po obejrzeniu stanu cery, układamy plan terapii. Często pierwsze efekty widoczne są już po 1-2 zabiegach, jednak dla powodzenia kuracji ważne jest, aby przeprowadzić pełną serię zabiegową w regularnych odstępach czasu.” – mówi Joanna Zarembska, kosmetolog w Elit | Spa Ambasadzie Urody i Piękna.
LASER W WALCE Z NIECHCIANYM OWŁOSIENIEM Zima to także najlepszy moment, aby rozpocząć wszelkie zabiegi z wykorzystaniem laserów. Do najpopularniejszych zabiegów laseroterapii wykonywanych w gabinetach kosmetycznych zalicza się spłycanie i redukcję blizn, odmładzanie, niwelowanie oznak starzenia oraz depilację laserową. Ta ostatnia jest jednym z najchętniej wykonywanych zabiegów przez kobiety na całym świecie. „Okazuje się, że niechciane lub nadmierne
owłosienie jest przyczyną wielu kompleksów, a tradycyjne metody takie jak np. golenie, depilator czy wosk dają krótkotrwałe i mało satysfakcjonujące efekty” – mówi Marzena Sitarz-Szmigiel, dyrektor generalna w Elit | Spa Ambasadzie Urody i Piękna. I dodaje:„Decydując się na, nietani przecież, zabieg depilacji laserowej, należy zwrócić uwagę przede wszystkim na parametry urządzenia, którym ma być wykonywany, aby depilacja była trwała i skuteczna, bo o to nam przecież chodzi. Ważny jest przede wszystkim rodzaj i długość wiązki laserowej, a także odczucia podczas zabiegu. Nie bójmy się pytać umawiając wizytę!” Depilacja laserowa pozwala na skuteczną redukcję niechcianego owłosienia w bezpieczny sposób praktycznie na wszystkich częściach ciała – od twarzy (na przykład wąsik, uszy, czy policzki), przez pachy, bikini czy ramiona, na nogach, plecach i torsie kończąc.
PIĘKNE WŁOSY ZIMĄ Zimą warto również zadbać o włosy. Jest to dla nich zdecydowanie najmniej ulubiona pora roku – skrajne temperatury, czapki, ogrzewanie, suche powietrze wpływają na ich kondycję wysuszająco i znacznie je osłabiają. Nie możemy zapominać o stosowaniu masek oraz odżywek podczas ich mycia, używaniu olejków ochronnych podczas pobytu w saunach, wykonując prostowanie, kręcenie czy nawet suszenie włosów. Od czasu do czasu warto także zafundować im profesjonalną kurację w salonie fryzjerskim, gdzie specjaliści ocenią stan łuski oraz skóry głowy, dobiorą pod tym kątem odpowiednie produkty, wykonując specjalistyczne zabiegi np. z użyciem tzw. sauny, dzięki której substancje aktywnie wnikają w głąb, skutecznie odżywiając nasz włos. Zima to wymagająca pora roku – dbając o włosy, skórę i paznokcie minimalizujemy negatywne efekty pogodowej aury, jednocześnie przygotowując nasze ciała do okresu letniego, za którym wszyscy tak tęsknimy.
ul. Słowackiego 16, Galeria Pasaż Rzeszów tel.: 510 390 000, www.elitspa.pl
PROMOCJA
CZY
PERFEKCYJNY
WYGLĄD to DROGA DO PEWNOŚCI siebie?
Z jednej strony staramy się akceptować siebie takich, jakimi jesteśmy, z drugiej – nieustannie dążymy do ideału i walczymy z niedoskonałościami, które nas od niego oddalają. O tym czy w dzisiejszych czasach dominuje kult ciała opowiada specjalistka od piękna, założycielka i prezes Kliniki La Perla – Kalina Ben Sira. Kanony piękna zmieniające się na przestrzeni lat ukształtowały w nas przeświadczenie, że dążenie do ideału jest wartością samą w sobie. Tymczasem ma ono określony cel. – Otóż w zadbanym ciele czujemy się zwyczajnie lepiej – dodaje nam ono pewności siebie, a świadomość, że wygląda się jak milion dolarów, przekłada się na sukcesy w życiu prywatnym i zawodowym. – tłumaczy Kalina Ben Sira. Dbałość o własny wygląd już nie ogranicza się do odchudzania oraz nakładania makijażu, aktywny tryb życia i racjonale, świadome odżywianie staje się dla nas oczywistością. W dzisiejszych czasach nie chcemy „starzeć się z godnością” – mamy świadomość tego, że to w pełni od nas zależy jak będziemy się prezentować – dodaje.
W zdrowym ciele zdrowy duch Kult ciała to wbrew pozorom nie tylko dbanie o linię, ponieważ jego przejawem jest właśnie moda na bycie fit, czyli aktywnym fizycznie. – To, jak czas wpływa na nasz wygląd, pokazuje, że nic nie jest nam dane raz na zawsze. Powtarzam, że do wszystkiego potrzeba systematycznej pracy. Tego nauczyły mnie treningi, które zresztą kontynuuję do dzisiaj. Ćwiczę spinning i biegam po 10 km dziennie, a z uwagi na branżę w której pracuję testuję nowe urządzenia, jakie pojawiają się w mojej klinice. Taka regularność w aktywności fizycznej i bycie na bieżąco z nowinkami technologicznymi nie tylko sprawia, że czuję się lepiej, ale po prostu daje mi to pewność siebie. Namawiam zawsze i wszędzie wszystkie kobiety by nie zapominały o swoich potrzebach i dbały na siebie – bo dzięki temu będą po prostu bardziej szczęśliwsze. To może brzmi jak banał, ale nie lubię hipokryzji i nie znam kobiety, która nie chciałaby się podobać sobie i innym" – przekonuje Kalina Ben Sira.
KALINA BEN SIRA ZAŁOŻYCIELKA I PREZES KLINIKI LA PERLA
Ciało jak z okładki Motywacja do pracy nad własnym ciałem nie bierze się znikąd. Coraz częściej wzorujemy się na celebrytach, którzy w kształtowaniu własnego wizerunku nie ograniczają się dzisiaj do tzw. zdjęć ze ścianek. – Fotografie z treningów czy gabinetów medycyny estetycznej docierają do nas każdego dnia dzięki serwisom społecznościowym, zmagania gwiazd z okładek magazynów o piękny wygląd możemy śledzić praktycznie na bieżąco. Nic więc dziwnego, że też chcemy wyglądać tak jak one, ale wiemy też jak ciężkiej pracy nad sobą i własnym ciałem wymaga perfekcyjny look – mówi Kalina Ben Sira. Czy kult ciała prowadzi nas zatem prosto do klinik medycyny estetycznej czy raczej wręcz odwrotnie – medycyna estetyczna wychodzi naprzeciw wszystkim, którzy chcą czuć się piękni bez sięgania po drastyczne środki?
Młodsi na dłużej Kilkanaście, a być może i jeszcze kilka lat temu, panowało wśród nas przekonanie, że zabiegi estetyczne zarezerwowane są dla wybranych. – Dziś bezpieczne sposoby modelowania sylwetki i ujędrniania skóry znajdują się w zasięgu wielu kobiet. Dostępne są one w różnych przedziałach cenowych, jednak odkładanie pieniędzy na zabiegi, które kosztują nieco więcej, coraz częściej traktujemy jako inwestycję w siebie – podkreśla Kalina Ben Sira. Wiotka skóra w różnych obszarach ciała, zmarszczki na czole, podwójny podbródek, mało jędrne piersi czy pośladki – to problemy, które w sposób nieinwazyjny jesteśmy w stanie rozwiązać dzięki innowacyjnym technologiom stosowanym w medycynie estetycznej. – Często niepotrzebnie godzimy się z tym, że nasze ciało wraz z wiekiem się zmienia. Owszem, pewnych procesów, jak zanikania włókien kolagenowych w naszej skórze, nie da się uniknąć, ale usunąć ich efekty – już jak najbardziej tak. Efekt liftingu, czyli odmłodzenia o nawet 10 lat, możemy dziś uzyskać także bez skalpela, dlatego tłumaczenie się strachem przed operacją jest niczym nieuzasadnione. W tej chwili medycyna estetyczna daje nam ogromne możliwości, a regularność w dbaniu o siebie (nawet w postaci drobnych zabiegów), tak jak w przypadku sportu, nie wymaga podejmowania ryzyka – twierdzi Kalina Ben Sira. Czy zdjęcia celebrytów to jedyna rzecz, która wykreowała wśród nas kult ciała? Nic bardziej mylnego. W epoce starzejącego się społeczeństwa swój wygląd pragniemy zachować jak najdłużej. – Wiąże się to również z dłuższą karierą zawodową, w której o sukcesy raczej ciężko bez pewności siebie. Tu właśnie pomaga nam zadbany wygląd, który z jednej strony ułatwia osiągnięcie sukcesu, a z drugiej – już sam w sobie jest z nim utożsamiany – podkreśla ekspertka. Atrakcyjny wygląd niewątpliwie pomaga w życiu, a kto by nie chciał, żeby było mu po prostu łatwej?
ZAPYTAJ O BEZPŁATNE KONSULTACJE I ZABIEGI IDEALNE DLA CIEBIE w Klinice La Perla Millenium Hall Rzeszów Al. Kopisto 1, Poziom 2 informacje i zapisy tel. 533 363 665 www.klinikalaperla.pl
LUKASZ_GRZYBOWSKI
W DOBIE INTERNETU JUŻ DAWNO NIKT NIE PODWAŻA WPŁYWU INFUENCERÓW W SIECI. ŚWIETNE ZDJĘCIA, WSPÓŁPRACA ZE ZNANYMI MARKAMI, PROMOWANIE PRODUKTÓW I USŁUG, I OCZYWIŚCIE – MASA FOLLOWERSÓW NA KONCIE. PASJA CZY ZAWÓD MARZEŃ? W TRZECIEJ CZĘŚCI CYKLU ROZMAWIAMY Z AKROBATĄ. Twój Instagram liczy już blisko 70 tysięcy obserwujących, nie brakuje na nim zdjęć dokumentujących Twój talent akrobatyczny. Od kiedy trenujesz? Dokładnie jakiś czas temu liczba followersów wzrosła do 70 tysięcy. Za co bardzo chcę wszystkim podziękować. Jest to dla mnie bardzo duże wyróżnienie, że tak wiele osób chce śledzić moje akrobatyczne poczynania. Zapasy trenuję od 8. roku życia, a akrobatykę od ponad siedmiu lat. Początkowo równolegle z zapasami, jednak od 2 lat zajmuję się wyłącznie akrobatyką, która zawładnęła całym moim życiem. Jak wygląda dieta akrobaty? Z jakimi wyrzeczeniami się wiąże? Wstyd się przyznać, ale nie trzymam konkretnej diety! Jestem strasznym łasuchem i uwielbiam słodycze. Natomiast staram się zdrowo i systematycznie odżywiać na co dzień. Jesteś częścią Duo Lookart. Opowiedz o tym projekcie. Duo Lookart to wielki powrót! Wraz z Arturem Dykielem stworzyliśmy duet akrobatyczny ponad dwa lata temu. Jednak obaj doznaliśmy tej samej kontuzji. Rekonstrukcja wiązadeł w kolanie i długa rehabilitacja spowodowały, że musieliśmy zrezygnować ze wspólnych zawodowych planów, aż do teraz 1 grudnia zaczynamy swój miesięczny kontrakt w Anglii z naszymi dwoma układami akrobatycznymi – Adagio oraz Aerial Cube (powietrzny sześcian). Mam nadzieję, że nasza współpraca potrwa bardzo długo, ponieważ świetnie się dogadujemy, a to bardzo ważne w dwójce akrobatycznej. Czym zajmujesz się na co dzień? Jak wygląda typowy dzień Łukasza Grzybowskiego? Typowy dzień Łukasza Grzybowskiego ? Hmm… Każdy jest inny i to jest najfajniejsze. Wspólnym czynnikiem są treningi, które odbywają się nawet trzy razy dziennie. Pracuję nad wieloma ciekawymi projektami, jestem w trakcie przygotowań do wyjazdu na kolejny kontrakt. Dodatkowo sesje zdjęciowe, nagrywanie filmików. Tygodniowy grafik jest na maksa napięty, ale zawsze mam czas dla rodziny i przyjaciół. Uwielbiam gry planszowe! Ostatnio je-
_g rzy bo ws ki
ŁUKASZ GRZYBOWSKI, CZYLI @
Z RZESZOWA
ZDROWIE&URAODA
Influencer
z as uk @l . t Fo
sienne wieczory przemijają mi w ostrej rywalizacji ze współlokatorami! Jak Instagram wpływa na Twoją codzienność? Przede wszystkim pochłania mnóstwo mojego czasu! :) Jeśli ktoś zajmuje się tym na poważnie, to śmiało można potraktować to jako pewnego rodzaju pracę. Zwłaszcza, że jest to najlepsza wizytówka i reklama swojej osoby. Trzeba pamiętać o zdjęciach, umawiać się na sesje, podtrzymywać kontakt z obserwatorami. Jeśli nie poświęci się temu odpowiedniej ilości czasu, nie możemy liczyć na fajne efekty. Spotykasz się z hejtem w sieci? Jeśli ktoś się w jakiś sposób wyróżnia i pokazuje to szerszej widowni, zawsze narażony jest na hejt. Nie do końca jestem na niego odporny, zwłaszcza gdy spotyka mnie ze strony osób, które w jakiś sposób uważałem za bliskie. Jest to bardzo przykre, ale zazwyczaj wynika to z zazdrości. I tak to sobie zawsze tłumaczę. Znaczna część Twoich zdjęć to przy okazji prezentacja Twoich umiejętności. Czy to jest Twój patent na przyciąganie odbiorców? Nie traktuję tego w kategoriach patentu. Pokazuję po prostu swoje życie. Akrobatyka pochłonęła mnie w 100% więc chcę, aby było jej jak najwięcej na moim Instagramie. Czasem mam wręcz wrażenie, że jest jej za mało, zwłaszcza gdy dodaję pod rząd trzy zdjęcia modowe. Ogarnia mnie wtedy lekkie zawstydzenie i mówię sobie: „Łukasz, jesteś sportowcem, a nie modelem” i wtedy biorę się do działania i biegnę nakręcić kolejny filmik akrobatyczny. Jaki masz stosunek do współprac sponsorowanych na Instagramie? Generalnie mam neutralny stosunek, nie mam nic przeciwko, ale też nie jestem ogromnym zwolennikiem. Uważam, że do wszystkiego trzeba podchodzić z umiarem. Obserwatorzy oglądają profile influencerów głównie ze względu na ich osobowość i umiejętności, ale również ciekawi ich to, gdzie się ubierają, jakich perfum używają itp. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, aby być szczerym i z czystym sumieniem polecać sponsorowane produkty swoim widzom. Twój największy zawodowy sukces to…? Jeśli chodzi o zapasy, to oczywiście zdobycie tytułu Mistrza Polski w 2016 roku oraz reprezentowanie Polski na Mistrzostwach Europy i Świata. Jeśli myślę o akrobatyce, to największym sukcesem jest to, że mimo wielu przeciwności losu, nadal robię to, co kocham i zaraz po operacji stanąłem na nogi i wyjechałem na kontrakt do tak pięknego kraju jakim są Filipiny. Rozmawiała MARIOLA SZOPIŃSKA-SĄDEK
Zachować pokorę w każdym meczu ipodsumowanie walczyć losowania grup
Fot. Archiwum Day&Night
SPORT
Nie ma sensu się oszukiwać. Biało-czerwoni mieli ogromne SZCZĘŚCIE, losując taką grupę. Zamiast Austriaków mogliśmy toczyć boje z Niemcami, a zamiast do Izraela jechać do Serbii. Gdyby to była taka reprezentacja, jak ta Adama Nawałki Z PRZEŁOMU LAT 2015 I 2016, bylibyśmy niemal pewni awansu. Aktualnie trzeba jednak podejść do rywalizacji z szacunkiem i pokorą, szczególnie że Austriacy zdecydowanie nie ustępują nam pod kątem piłkarskim.
eliminacyjnych do Mistrzostw Europy 2020
Podsumowując naszych rywali, posłużę się najbliższą przeszłością, czyli ich postawą w Lidze Narodów. Tylko Austriacy znaleźli się w niej wyżej niż w trzeciej z kolei Dywizji C. Podopieczni trenera Fody w grupie złożonej z trzech drużyn musieli uznać wyższość Bośni i Hercegowiny, ale byli wyraźnie lepsi od Irlandii Północnej, która nie uciułała nawet oczka w czterech spotkaniach. Poza Austriakami, wszyscy pozostali rywale Polaków występowali w Dywizji C lub D, a tylko Macedonia okazała się na tyle mocna, że zdołała awansować wyżej – w czwartej grupie Dywizji D okazała się lepsza od takich potęg, jak Armenia, Gibraltar i Lichtenstein. Nie należy jednak zapominać o bardzo słabej postawie w tych rozgrywkach podopiecznych Jerzego Brzęczka, którzy rozpoczęli dobrym spotkaniem we Włoszech, by potem okazać się typowym chłopcem do bicia – od przyszłej edycji to właśnie rywale pokroju Austrii będą znajdować się na naszym poziomie. Analizując naszych głównych rywali do awansu, trzeba pamiętać, że ich wyjściowa jedenastka jest pełna zawodników z czołowych klubów Bundesligi, takich jak Bayern (David Alaba), Bayer Leverkusen (Aleksandar Dragović i Julian Baumgartlinger) oraz RB Lipsk (Stefan Ilsanker), a także z rewelacyjnie spisującego się w tym sezonie Ligi Europy mistrza ligi austriackiej, czyli Salzburga (Xaver Schlanger). Nie można też zapominać o świetnym napastniku West Hamu, Marko Arnautovicu. Zanim zobaczymy oczami wyobraźni Polaków na Euro 2020, weźmy pod uwagę, że za kadencji Brzęczka o sile reprezentacji poza Robertem Lewandowskim
34
stanowią zawodnicy pełniący funkcję rezerwowych w swoich klubach (Zieliński, Milik), niegrający (Bednarek, Błaszczykowski) czy występujący w przeciętnych zespołach (Grosicki, Klich, Krychowiak). Bezpośredni awans do turnieju finałowego uzyskają dwie reprezentacje z każdej grupy, stąd moja analiza Austriaków, czyli głównego rywala biało-czerwonych do objęcia pierwszej lokaty, ale bardziej niż prawdopodobnym jest, że najsilniejsze kadry stracą punkty z tymi teoretycznie słabszymi. Warto przypomnieć niedawne wyczyny naszych grupowych rywali – Macedończycy w niedawnych eliminacjach do mundialu przysporzyli multum problemów Włochom, a Słoweńcy w tym samym czasie stracili zaledwie jedną bramkę w dwóch spotkaniach przeciwko Anglikom. Stała czujność i stuprocentowe zaangażowanie – tylko to zapewni Polakom awans bez patrzenia na wyniki innych zespołów. Eliminacje rozpoczynamy 21 marca meczem w Austrii, który wydaje się być najtrudniejszym wyjazdem czekającym naszą kadrę, a kończymy 19 listopada podejmując u siebie Słowenię. Tak przyspieszony tryb rozgrywek wymaga pełnego skupienia – tym razem nie będzie możliwości odbudowania morale po słabym występie o punkty dzięki spotkaniu towarzyskiemu z niżej notowaną reprezentacją. Poza grupą, w której znajdują się biało-czerwoni, jeszcze dwie inne przykuwają uwagę. Jedną z nich jest z pewnością Grupa C, gdzie boje stoczą będący w świetnej formie Holendrzy z niedawnymi mistrzami świata – Niemcami, a także mocno wyrównana Grupa E, zawierająca wicemistrzów śświata – Chorwatów – a także Walijczyków, Słowaków i Węgrów.
PAWEŁ PACZOCHA
R+R=NOW Blue Note, 2018
Jazz jest sztuką kolektywnego wypowiadania się w ramach uniwersalnego muzycznego języka. Uniwersalnego, czyli pozostającego ponad podziałami, gdzie wszelakie granice – zarówno terytorialne, jak i mentalne – zdają się nie obowiązywać. Jak żaden inny gatunek muzyczny, pozwala na absolutną swobodę wypowiedzi, którą ogranicza jedynie talent oraz wyobraźnia artysty. Jednak ta niczym nieograniczona wolność, paradoksalnie zamknięta jest w zbiorze żelaznych zasad, które stanowią swoisty elementarz muzyka jazzowego. I tu zaczynają się schody. Bowiem zaproponowanie czegoś nowatorskiego w tak wyeksploatowanym gatunku jak jazz, jest dzisiaj nie lada sztuką. Collagically Speaking co prawda nie jest albumem wybitnie nowatorskim, ale nie ulega wątpliwości, że przynosi on intrygujące odświeżenie jazzowej formuły. Podczas kiedy zdobywający ostatnio ogromną popularność saksofonista Kamasi Washington postawił na przepełnione gospelową pasją, rozbuchane formy, skupiony wokół pianisty i klawiszowca Roberta Glaspera kolektyw (Christian Scott a Tunde Adjuah – trąbka, Terrace Martin – syntezator i vocoder, Derrick Hodge – bas, Taylor McFerrin – syntezator i beatbox, Justin Tyson – perkusja), proponuje muzykę jeszcze bardziej eklektyczną, a jednocześnie pieczołowicie wycyzelowaną. Opakowane w nowoczesne formy utwory przesiąknięte są wpływami tradycyjnych gatunków czarnej muzyki, takich jak R’n’B, funk, hip-hop oraz soul, a całość podlana jest wysmakowanymi elektronicznymi brzmieniami. Przyniosło to efekt w postaci pulsującego konglomeratu dźwięków, przywodzącego na myśl wyrafinowaną odmianę nu jazzu, naznaczonego lekko psychodelicznym klimatem Zachodniego Wybrzeża. Dynamiczny Resting Warrior zabiera na brawurową wycieczkę do złotej ery fusion, głównie za sprawą umiejętnie powściągniętej instrumentalnej wirtuozerii. Natomiast liryczny, zamykający album Been On My Mind, z gościnnym udziałem wokalistki Amber Navran, natychmiast zapada w pamięć za sprawą fantastycznych melodii oraz intymnej atmosfery. Do mocnych punktów trzeba także zaliczyć otwierający płytę Change Of Tone, który jest doskonałym do niej wprowadzeniem. Oprócz nieco abstrakcyjnych vocoderowych partii Martina, znajdziemy tutaj także kolorowe pasaże klawiszy, nienachalnie synkopowaną, bardzo przemyślaną rytmikę oraz smaczki produkcyjne. Czyli wszystkie elementy, które w rozmaitych proporcjach przewijać się będą także poprzez pozostałe kompozycje. Bardzo frapująco brzmi okraszony rapowanymi zwrotkami w wykonaniu Stalleya Reflect Reprise. Zresztą każdy element tej układanki zasługuje na osobne omówienie. Collagically Speaking to niezwykle spójna wizja muzyków zaliczanych obecnie do najgorętszych nazwisk na amerykańskiej scenie jazzowej. Płyta nie tylko dla koneserów jazzu, ale także dla wszystkich słuchaczy z otwartą głową.
DANIEL KOWALCZYK
36
KSIĄŻKA
RECENZJE
płyta cZYLI
COLLAGICALLY SPEAKING
cZYLI
Podkarpacka Historia NR 11-12 (47-48) – LISTOPAD -GRUDZIEŃ 2018 R.
Od wielu lat na rynku księgarskim zauważalna jest pewna miła tendencja. Otóż coraz częściej daje się dostrzec na półkach księgarni literaturę, którą tematycznie nawiązuje do regionu. Oczywiście prym wiodą książki o tematyce historycznej, a historia regionalna przeżywa właśnie swój renesans. To fantastyczne zjawisko zdaje się być niezwykle pozytywne także pod względem pedagogicznym, poznawczym i popularyzatorskim, w czym i magazyn Day&Night ma też swój wcale niemały udział. Dobrze jest jednak znać swój region, a dopiero później poznawać odległe miejsca, łącznie z obcymi krajami. Wydaje się to być uczciwe i naprawdę interesujące, bowiem po pewnym czasie okazuje się, że regiony, z których się wywodzimy, zapisały się wielkimi literami w dziejach, a ludzie pochodzący z nich ludzie byli odpowiedzialni za najważniejsze wydarzenia w krajach, a czasami i na świecie. W Rzeszowie od kilku już lat dostępny jest w księgarniach niezwykle interesujący dwumiesięcznik zatytułowany „Podkarpacka Historia”. Stoi za nim rzeszowski dziennikarz Szymon Jakubowski, który pełni funkcję redaktora naczelnego pisma, a także autora wielu publikowanych tam artykułów. Szymon Jakubowski jest przede wszystkim wielkim pasjonatem historii, a szczególnie historii regionalnej, w której widzi niezwykły potencjał. Niedawno ukazał się najnowszy numer „Podkarpackiej Historii”, przypadający na miesiące listopad i grudzień, w którym przeczytać można o wielu arcyciekawych wydarzeniach rozgrywających się „kiedyś tam” na obecnym Podkarpaciu. Ponieważ to numer listopadowy, była to też okazja, by umieścić materiały niepodległościowe, odnoszące się bezpośrednio do 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Stąd też na okładce chluba Rzeszowa i regionu, płk Leopold Lis-Kula. Twórcy aktualnego numeru „Podkarpackiej Historii” nie zapomnieli o znanej rzeszowskiej rodzinie galicyjskich i międzywojennych fotografów Januszy. Temat teraz mocno aktualny w grodzie nad Wisłokiem, szczególnie po emisji już dwóch części serii krótkometrażowych filmów, dedykowanej tej szacownej rodzinie. Wyjątkową sympatią cieszy się kącik kulinarny, gdzie publikowane są stare, często kilkusetletnie przepisy, jakimi popisywały się nasze praprababcie. Dzięki „Podkarpackiej Historii” przeżyć można dreszczyk emocji za pośrednictwem kryminalnych historii, jakimi kilkadziesiąt lat temu żył region. Wszystko to znaleźć można w dziale Pitaval. W piśmie dostępne są relacje z wydarzeń, które rozegrały się ponad 100 lat temu, opisane są sylwetki osób, które odegrały znaczącą rolę w regionie, a często i za granicami regionu i państwa. To tu przeczytać można w formie ciekawostek historie, które wydają się nam tak bardzo ciekawe, że chwilami nie da się w nie uwierzyć, że tu, w naszym regionie, często w naszej wiosce czy mieście miało coś takiego miejsce! Na ten przykład z obecnego numeru „Podkarpackiej Historii” dowiemy się, że pierwszą ofiarą obrony Westerplatte był żołnierz wywodzący się z podkarpackiego Jaćmierza. Zawsze też publikowane jest kalendarium, z którego dowiedzieć się można o ciekawych wydarzeniach, bądź osobach związanych z Podkarpaciem. Szalenie zachęcam do czytania tego pisma. Naprawdę warto wiedzieć więcej o naszym regionie, którego historia niekiedy zaskakuje do tego stopnia, że mamy poczucie, iż Podkarpacie jest kolebką nie tyle historii Polski, co czasem i świata!
JAKUB PAWŁOWSKI
19.12
ŚRODA
Rzeszowski Rynek Sylwester 2018 na rzeszowskim Rynku. Początek godz. 21:00.
12.01
KULA Sylwester w Kuli. Początek godz. 18:00.
Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej We wnętrzu symbolicznego domu rodziny Ulmów, wśród fotografii Józefa i Wiktorii oraz sześciorga ich dzieci, stanie choinka, przypominająca o tych niewielu wspólnie przeżytych przez nich Świętach. Początek godz. 13:00.
22.12
SOBOTA
Grand Club Grand at Night Agnieszka Matusiak & Juice. Start godz. 22:00.
LUKR Sylwester 2018/2019 w klimacie Times Square NY Bath. Organizator: Supreme Events. Start: 20:00
18.01 Teatr im. Wandy Siemaszkowej Sylwester w Teatrze - Szalone nożyczki - Duża scena. Początek godz. 18:00.
Niezła Sztuka Bluesowe przywitanie Jazzuska. Początek godz. 20:00.
26.12
Rzeszowski Rynek Rio de Rzeneiro x Sylwester! Początek godz. 20:00.
PIĄTEK LUKR Sarius x Guzior x Jan-Rapowanie w klubie LUKR. Start godz. 19:00.
LUKR Bad Santa Party w Lukrze & Secret Party, 16+ Start godz. 18:00.
31.12
Filharmonia Podkarpacka Koncert sylwestrowy i noworoczny. "Hommage a Blues Brothers" Początek godz. 18:00.
PIĄTEK
Hotel Bristol Tradition&Luxury Pierwsza edycja Stand-Up Rzeszów w nowym roku. Prowadzenie Michał Leja. Start godz. 19:00.
25.01
ŚRODA.
PONIEDZIAŁEK Kino Zorza Filmowy Sylwester w kinie ZORZA start 20:00.
ŚRODA
Rzeszów 27 finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Początek godz. 9:00.
5.01
SOBOTA Filharmonia Podkarpacka BOOM kolędy w wykonaniu Kasi Cerekwickiej. Początek godz. 18:00.
19-20.01
SOBOTAG2A Arena 13.Targi Ślubne. Imprezy towarzyszące targom: GALA ŚLUBNA 2019 (pokazy mody ślubnej i wieczorowej), warsztaty ślubne, SHOW fryzjersko-kosmetyczne.
11.01
PIĄTEK
LUKR Young Multi Trapstar Tour Rzeszów. Start godz. 19:00.
28.01
PONIEDZIAŁEK Filharmonia Podkarpacka Koncert Sebastian Riedel & Cree. Początek godz. 19:00.
gratisy
JEDNA OSOBA MOŻE WZIĄĆ UDZIAŁ TYLKO W JEDNYM KONKURSIE RAZ NA KWARTAŁ. W CELU ODBIORU DANEGO GRATISU NALEŻY PRZEDSTAWIĆ DOWÓD TOŻSAMOŚCI.
17 77 00 715
tel.
Dla 2 osób podwójne zaproszenia do kina Helios ul. Powstańców Warszawy oraz dla 2 osób podwójne zaproszenia do kina Helios w Galerii Rzeszów. Zadzwoń 28 stycznia o 12:00.
Dla 2 osób dowolna duża pizza (do odbioru w lokalu). Zadzwoń 29 stycznia o godz. 12:00.
Dla 4 osób pojedyncze zaproszenia na dowolny seans. Zadzwoń 30 stycznia o 12:00.
Dla 5 osób vouchery na godzinę gry w kręgle oraz dla 5 osób vouchery na godzinę gry w bilard. Zadzwoń 28 stycznia o 12:00.
Dla 3 osób barszcz ukraiński. Zadzwoń 29 stycznia o 12:00.
Dla 5 osób gorąca czekolada. Zadzwoń 30 stycznia o 12:00.