1
NR
108
KREATORKA EWA MINGE
08
PIĘKNY RZYM
16
INFLUENCER Z RZESZOWA
28
KARNAWAŁ ZNACZY ZAPUSTY
FOTO MIESIĄCA 6
Najważniejsze premiery na scenie i ekranie
Karnawał czas start
MODA 8
PATRZĄC INACZEJ 20
RECENZJE 30
Kreatorka Ewa Minge Reaktywacja trendów: bufy
Zmiany w 2019 roku
Płyta, książka
LIFESTYLE 22
SPORT 32
PODRÓŻE 12
Cała prawda o walentynkach Digital detox: technologiczny odwyk Zadbaj o siebie w nowym roku Influencer z Rzeszowa: Kolorowa Dusza
Hity w 1/8 Ligi Mistrzów
Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu Najmodniejsze kierunki wyjazdowe 2019
PO RZESZOWSKU 16 665-lecie lokacji miasta Rzeszowa
4
COOLTURALNIE 28
KALENDARZ 33 GRATISY 34
28
Redaktor naczelna mariola szopińska-SĄDEK
Nie jest łatwo odnaleźć życiowy balans w obliczu szokujących i niesprawiedliwych zdarzeń, w których przychodzi nam uczestniczyć. Jak wygrać z hejtem, mową nienawiści? Między innymi na to pytanie odpowiada gość #108 okładki i wydania Day&Night. Ewa Minge, kreatorka, wizjonerka, kobieta sukcesu, założycielka marki Eva Minge. W tym roku obchodzi niezwykły jubileusz 30-lecia działalności w branży mody i tym samym udowadnia, że warto postawić na swoją indywidualność, czasami iść pod prąd i absolutnie nie czuć się z tego powodu winnym. W rozmowie z Day&Night Ewa Minge opowiada także o nie zawsze łatwej ścieżce swojej światowej kariery (str. 8). Moda niejednokrotnie zataczała koło, a nowy rok to jak widać nie tylko czas wielkich premier, ale także… spektakularnych powrotów. Bufy: reaktywacja (str. 10). Nowy rok, nowe plany i nowe cele. Specjalnie dla Was przygotowaliśmy zestawienie najciekawszych destynacji podróżniczych, kierunków idealnych na 2019 rok (str. 14). A, że walentynki tuż-tuż, nie mogło zabraknąć… Rzymu, do którego z przyjemnością Was zabieramy (str. 12). Nowy rok to również czas kolejnego pięknego święta Rzeszowa, a dokładniej, 665-lecia lokacji naszego miasta (str. 16), a jeśli już o premierach mowa, sprawdziliśmy te najważniejsze, które zobaczymy w tym roku na ekranach kin i deskach teatru (str. 18). Jak jeszcze można dobrze wykorzystać nowy rok? Digital detox, czyli technologiczny odwyk – gorąco polecam nie tylko lekturę (str. 24), ale przede wszystkim praktykę. Zamiast przed ekranami smartfonów i laptopów, warto doskonale spędzić czas podczas nadchodzącego karnawału (str. 28), poczuć ducha sportu (str. 32) i co najważniejsze – zadbać o siebie w nowym roku. A my podpowiadamy jak to zrobić (str. 26).
NA OKŁADCE: EWA MINGE FOT. EWA MINGE SP. Z O. O. EDYCJA: MARIUSZ UCHMAN
Snapchat: twitter.com/ youtube.com/ dayandnight_pl dayandnight_pl DayAndNightMagazyn www.dayandnight.pl facebook.com/ Issuu.com/ Instagram: DayAndNightMagazyn dayandnight dayandnight_pl
REDAKCJA
ZESPÓŁ REDAKCYJNY
FOTOGRAFIE
WYDAWCA
al. Kopisto 1, 35-315 Rzeszów Millenium Hall, II p., tel. 17 770 07 15 redakcja@dayandnight.pl www.dayandnight.pl www.facebook.com/DayAndNightMagazyn
Bartłomiej Skubisz Katarzyna Micał Kaja Kustra Jakub Pawłowski Daniel Kowalczyk Magdalena Sączawa
Paweł Dubiel
Media Show al. Kopisto 1 35-315 Rzeszów
REDAKTOR NACZELNA Mariola Szopińska-Sądek
BIURO MARKETINGU I REKLAMY marketing@dayandnight.pl tel. 661 852 710
SKŁAD Daniel Porada
KOREKTA Mirella Curzytek
MAGAZYN BEZPŁATNY NR 108 ISSN 1689 - 6610 www.dayandnight.pl
WSPÓŁPRACA Anna Tomczyk Paweł Paczocha
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych i zastrzega sobie prawo adiustacji i skracania tekstów. Wydawca zastrzega sobie prawo odmowy zamieszczenia reklamy lub ogłoszenia, jeżeli ich treść lub forma będzie sprzeczna z linią programową i interesem pisma (art. 36 pkt. 4 prawa prasowego). Wszelkie prawa zastrzeżone.
5
DZIAŁO SIĘ
27. Finał WOŚP 13 stycznia Podczas wielkiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na scenie rzeszowskiego Rynku zobaczyliśmy takich wykonawców jak: Marta Zalewska, Izabela Trojanowska, RUDNIK, zespół Rezerwat oraz grupa Dżem. Oprócz muzyki na zgromadzoną na rzeszowskim rynku publiczność czekały atrakcje takie jak: Turniej miast, szycie ogromnego patchworkowego serca, składanie serca z klocków LEGO, w górę serca, czyli przelot balonem, #dajemyserce dla WOŚP - multimedialna instalacja połączona z Mappingiem 3D, promującą akcję resuscytacyjną przygotowaną przez Centrum Medyczne MEDYK. W stolicy Podkarpacia zebrano ponad 318 tys. zł. fot. Sebastian Stankiewicz/Estrada Rzeszowska
VIII Orszak Trzech Króli 6 stycznia
Ulicami Rzeszowa przeszedł tradycyjny Orszak Trzech Króli. Role królów przypadły Pawłowi Komorowskiemu, Dawidowi Al.–Suliwiemu i Damianowi Supniewiczowi. Uczestnikom Orszaku Trzech Króli rozdano korony z papieru i piernika i orszakowe śpiewniki. Orszak wyruszył z parkingu Hala Podpromie w Rzeszowie i dotarł na Rzeszowski Rynek. W wydarzeniu udział wzięło około 20 tys. osób.
13. Podkarpackie Targi Ślubne 19-20 STYCZNIA Podczas Podkarpackich Targów Ślubnych odbyła się coroczna Gala Ślubna 2019, czyli pokazy mody ślubnej i wieczorowej, warsztaty ślubne, a także show fryzjersko-kosmetyczne. W targach udział wzięło ponad 150 firm z całego kraju, które zaprezentowały kompleksową ofertę z zakresu organizacji ślubu i wesela, m. in. renomowane salony mody ślubnej, studia fotografii, usługi wideo, salony jubilerskie, studia dekoracji ślubnej, firmy zajmujące się kompleksową obsługą ślubów i wesel, restauracje, hotele i lokale organizujące przyjęcia weselne, firmy gastronomiczne i cateringowe, firmy wynajmujące samochody i limuzyny ślubne, firmy poligraficzne (karty okolicznościowe, zaproszenia), salony fryzjerskie, kosmetyczne, wizażu i stylizacji, zespoły muzyczne, firmy oferujące prezenty ślubne, biura podróży, wydawnictwa branżowe. Organizatorem XIII Targów Ślubnych, które odbyły się 19 i 20 stycznia w G2A Arena w Jasionce pod Rzeszowem, były Międzynarodowe Targi Rzeszowskie. fot. magdalena ogrodnik
Rzeszów uczcił pamięć o Pawle Adamowiczu 14 stycznia
Mieszkańcy Rzeszowa przyłączyli się do ogólnopolskiej inicjatywy, mającej na celu uczczenie pamięci o tragicznie zmarłym prezydencie Gdańska, Pawle Adamowiczu. Podczas światełka dla Pawła Adamowicza uczestnicy wydarzenia w ciszy oddali hołd jego pamięci.
MODA
MARKA EVA MINGE OBCHODZI W TYM ROKU 30-LECIE DZIAŁALNOŚCI W BRANŻY MODOWEJ, A JEJ ZAŁOŻYCIELKA, EWA MINGE MA NA KONCIE MIĘDZYNARODOWY SUKCES, DODATKOWO NIEDAWNO OTWORZYŁA PIERWSZY
KreatorKa
Polska projektantka z sukcesem na arenie międzynarodowej. Jaki jest przepis na taki sukces według Ewy Minge? Każdy sukces ma swój wymiar. Jako osoba nie lubiąca żadnych ram, już na początku swojej drogi założyłam, że chcę, aby mój był globalny. Musiałam więc podjąć decyzję, czy chcę spełniać oczekiwania rodzimych znawców mody, czy wolę poddać się ocenie świata. Od zawsze miałam świadomość, że aby zaistnieć w szerszej świadomości i na międzynarodowej płaszczyźnie, muszę postawić na siebie i swoje odczucia, a nie kopiować czy inspirować się tym, co aktualnie pokazują międzynarodowe domy mody. Nigdy nie chciałam kopiować trendów, a je wyznaczać. Jak to jest, że zagraniczne media doceniają, a polskie… niekoniecznie. Jak myślisz, z czego to wynika? Upewnił mnie w tym jeden z najważniejszych ludzi w modzie włoskiej, zabraniając mi wręcz polskiego myślenia. Kiedy tłumaczyłam mu, że muszę zrezygnować z mojej barwności, bo jest inna i źle postrzegana w moim kraju, dostał wręcz szału. Wytłumaczył mi, że moje DNA jest niezwykle silne i rewelacyjnie odbierane na rynku włoskim, a to gwarantuje światowy sukces. Posłuchałam więc mądrzejszych i przestałam oglądać się na to, co kto myśli na mój temat w Polsce. Zresztą nie miało to kompletnego odzwierciedlenia w ekonomii. Marka w Polsce świetnie się sprzedawała, bo była skierowana do kobiet świadomych, spełnionych, silnych. Nie da się również przeoczyć nagłówków dotyczących Twojego wyglądu… Dlaczego ten temat tak bardzo interesuje media? Osobiście przeszłam piekło w tym temacie, przechodząc jednocześnie prawdziwy dramat osobisty. Dotknęło to moich bliskich i zniszczyło na wiele lat. Moja siła polegała na czerpaniu jej spoza granic Polski. Na świecie byłam bardzo pozytywnie odbierana i traktowana, wręcz hołubiona. Tu byłam dyżurną do bicia. Te baty paradoksalnie dały mi siłę i świadomość, że świat jest piękny, a Polska potrzebuje czasu żeby do niego dorosnąć. Od kilku lat wiele się zmieniło, ale dla mnie osobiście nie ma to znaczenia. Uodporniłam się na hejt, choć było to okupione dużym bólem. Dzisiaj spotykam się głównie z przejawami sympatii, często ogrom-
8
W RZESZOWE AUTORSKI BUTIK. JAKI JEST PRZEPIS NA SUKCES, JAK RADZIĆ SOBIE Z HEJTEM I KTÓRE GWIAZDY Z ZA OCEANU NOSZĄ UBRANIA Z METKĄ EVY MINGE? O SWOJEJ ŚCIEŻCE KARIERY OPOWIADA KREATORKA MODY, EWA MINGE.
nej i wzruszającej. Ludzie coraz częściej zaczynają myśleć samodzielnie, a media plotkarskie mają coraz słabszy wpływ na kształtowanie opinii. Poza tym, istnieją social media, gdzie każdy z nas może uczciwie pokazać siebie. Mój Instagram jest żywy i autentyczny. Twoje projekty są ultra kobiece. A jak wygląda Twoja garderoba? Noszę od lat tylko swoje projekty. Nauczyli mnie, m.in. tej postawy lata temu, właśnie Włosi. Nie mogłabym być wiarygodna jako kreatorka wchodząc w cudze kreacje. A czego nigdy byś nie założyła? Fajne jest to, że żyjemy w czasach sporej dowolności w tej materii i ogromnych wyborów. Osobiście nie znoszę landrynkowych stylizacji ze świata Barbie i neonowych kolorów w plastikowym wydaniu, ale moda i to kupuje, więc czasem tworzy się pod potrzeby rynku. W moim przypadku trochę jest to trudne, bo lubię nosić to, co zaprojektuję, a w różu mi nie do twarzy :) . Must have na obecny sezon według Ewy Minge, to? Każda kobieta w szafie powinna mieć czarne spodnie i białą koszulę. To załatwi każde wyjście. W tym sezonie stawiamy na rzeczy luźne, sportowe, ale na tyle eleganckie, żeby móc spokojnie wyjść w nich także do restauracji. Moda robi się mniej dosłowna. Możemy z różnych elementów budować pozornie totalnie inne historie. Dres przestał być ubiorem tylko sportowym, inspiruje do fajnych graficznych projektów, które noszą się wygodnie, ale z klasą i pazurem. Sukienki mają tak różne formy, że trudno byłoby zdecydować się na jedną. Moda obecnie wyraża nasze emocje, czasem dość dosłownie. Jest fajny trend noszenia różnych haseł, czy też złotych myśli, na ubraniach. Marki chętnie podpisują się na swoich kolekcjach umieszczając widoczne logotypy. Nowy trend, który się mocno nasila. Dużo w nadchodzącym sezonie akcentów marynistycznych i grafiki. Ale nadal obowiązuje dżungla i ekologia. Romantyzm w kwiatach czy groszkach i dalekie podróże w etnicznych akcentach. Zawsze powtarzam, że trendy trendami, ale to my musimy czuć się dobrze w swojej drugiej skórze. Nie zawsze to co modne jest dla nas dobre.
MODA
„Nigdy nie chciałam kopiować trendów, a je wyznaczać”.
Fot. Ewa Minge sp. z o. o.
Niedawno otworzyłaś pierwszy butik w Rzeszowie. To musi znaczyć, że dostrzegasz potencjał w naszym mieście… To miasto ma nie tylko potencjał, ale jest niezwykle otwarte i nowoczesne. Ma przed sobą także przyszłość, co przekłada się na dobry rynek zbytu. Kobiety w Rzeszowie są świadome mody i spragnione indywidualnego stylu, co gwarantują dobre marki, w tym moja. Twój największy zawodowy sukces to? Moim największym sukcesem jest każdy kolejny dzień i kolejne marzenie czy też zadanie jakie sobie stawiam. Nie dokonałam jeszcze wielu rzeczy jakie mam w planie. Trudno mówić co było moim największym sukcesem, bo sukces to bardzo umowne pojęcie. Świat jest niezwykle ciekawy i daje
Jaka jest kobieta-klientka marki Eva Minge? Moje klientki podróżują, znają się doskonale na tym, co jest dobre i co się nosi. Mają też świadomość tego, w czym one wyglądają najlepiej. Moim zadaniem jest wydobycie z kobiety, bez względu na wiek i rozmiar, tej nieziemskiej aury kobiecości i tajemniczości. Moja wizja kobiety jest magiczna, ale też mocno usadowiona w realiach. Strój to nie tylko piękno, ale także wygoda, poczucie bezpieczeństwa, komfortu i odrobina luksusu - nawet w weekendowej wersji. Zalotność to nie tylko biust na wierzchu, to zabawa kobiecymi atrybutami na zasadzie podkreślenia, że istnieją, a nie wywalanie ich na wierzch. Każda kobieta jest piękna pod warunkiem, że tak się czuje. Jesteśmy bezwzględnym, krytycznym społeczeństwem, bez żadnych zahamowań, potrafimy sprawić komuś przykrość, niepytani ocenić go i bez powodu zmieszać z błotem. Fatalnie pojmowana wolność słowa na tyle wymknęła się spod kontroli, że choć brzmi to niewiarygodnie, ale zabija. Zabija w nas wolność, radość życia, przyzwolenie własnych wyborów. Stajemy się zlepkiem cudzych oczekiwań i dziwnych kanonów piękna. Jak wygląda proces tworzenia kolejnych kolekcji? Co Cię inspiruje? Aby tworzyć rzeczy opatrzone piękną energią samemu trzeba takową posiadać. Nie skupiam się na nienawiści, nie życzę nikomu źle, łatwo wybaczam, ale nie oznacza to, że można wejść mi na głowę i tam buszować. Raz stracone zaufanie nigdy więcej nie ma u mnie szans na kolejna rundę. Szkoda mi życia i czasu, który mamy jednak na ziemi limitowany. Twoje projekty są noszone również przez gwiazdy zza oceanu. Które znane nazwisko przychodzi Ci teraz do głowy? Każda kobieta, która sięga po moje projekty ma dla mnie równie ważne znaczenie. Są jednak sytuacje, podczas których cały świat ma okazję obejrzeć wynik mojej wyobraźni. Uczyniła to Cheryl Cole, występując na jubileuszowym koncercie królowej Elżbiety w mojej sukni. Wówczas moje nazwisko pojawiło się w ogromnej ilości publikacji medialnych. To buduje markę. Ubrania z metką Evy Minge były obecne na wybiegach największych stolic mody na świecie. Czy któryś z pokazów wyjątkowo zapadł Ci w pamięć? Każdy mój pokaz jest indywidualnym i wyjątkowym wydarzeniem pełnym emocji, które staram się przekazać ludziom. Pamiętam wszystkie: Moskwa, Nowy Jork, Paryż, Rzym, Wiedeń, Berlin... Na pewno szczególnie wspominam mój pierwszy pokaz w Rzymie. Byłam pierwszą Polką zaproszoną do pokazu swojej kolekcji na słynnych Schodach Hiszpańskich.
„Na świecie byłam bardzo pozytywnie odbierana i traktowana, wręcz hołubiona. Tu byłam dyżurną do bicia. Te baty paradoksalnie dały mi siłę i świadomość, że świat jest piękny, a Polska potrzebuje czasu żeby do niego dorosnąć”.
możliwość swobodnego tworzenia, wybiegi światowe to rodzaj sprawdzianu, ale też element budowania marki i pozyskiwania nowych rynków. W tym roku świętujemy trzydziestolecie naszej marki i planuję zorganizować je tam, gdzie otwarto najważniejsze dla mnie drzwi... we Włoszech. Pamiętasz najtrudniejszy moment swojej kariery? Staram się nie zatrzymywać w pamięci trudnych zdarzeń, choć są one doskonałymi lekcjami. Popełniłam jak każdy wiele błędów i zaufałam niewłaściwym ludziom. Jedyne czego żałuję to czas, który na to straciłam. O czym marzysz? O wspaniałym widowisku, które szykuję na trzydziestolecie marki. Mam nadzieję, że będzie wyjątkowo i da mi to kopniaka do kolejnych wyzwań. Każdemu powtarzam, żeby realizował swoje marzenia bez względu na wszystkie przeszkody i porażki, które nas spotykają. Sukces ma bardzo podstępne oblicze i zanim zabrzmią fanfary musi wydarzyć się wiele trudnych i niebezpiecznych sytuacji. Jeżeli ktoś uwierzy w pasmo nieustającego szczęścia, to jedyne co może go jeszcze w życiu spotkać to rozczarowanie.
Rozmawiała MARIOLA SZOPIŃSKA-SĄDEK
9
TOPSHOP, 115,60 zł
SELECTED FEMME, 209 zł PHILOSOPHY-DILORENZO-SERAFINI
TOPSHOP, 86,70 zł
trendów:
TOPSHOP, 147,60 zł
Jeden z najgorętszych trendów lat 80-tych, jedni kojarzą go z gwiazdami pierwszej wersji popularnej „Dynastii”, inni z „Anią z Zielonego Wzgórza”. Bufiaste rękawy wróciły w kilku odsłonach i tej zimy
LOST INK, 83,60 zł
BUFY I ICH TRANSFORMACJA Lata 80., epoka disco, odważnych kolorów, śmiałych fryzur i zdecydowanie przesadnych makijaży. Na parkiecie królują bufy w każdym niemal rozmiarze, nawet tym XXL. W telewizji hitem jest serial „Dynastia”, w którym Alexis i Krystle brylują w bufiastych marynarkach i sukniach do ziemi. W kwestii bufiastych rękawów, moda zatoczyła koło co najmniej kilkakrotnie. Suknie z bufiastymi rękawami noszone były już w renesansie. Zarówno te ogromne, utrudniające swobodne poruszanie się, jak też te drobniejsze i bardziej subtelne. W tym sezonie bufy wróciły w wielu odsłonach i rozmiarach. Nic dziwnego. Ten retro hit doskonale odnajduje się we współczesnych stylizacjach. Sukienki, bluzki, koszule, marynarki – wszystko zyskuje nowy wymiar z oryginalnym, bufiastym wykończeniem.
NOŚ Z… Nawet jeśli bufy z przeszłości i ze szklanego ekranu są źródłem inspiracji, ten trend, podobnie jak serial, który doczekał się swojego unowocześnio-
10
LOST INK, 99,50 zł
możemy poczuć się w nich komfortowo. Sukienki, bluzki, koszule, marynarki z bufiastym wykończeniem zyskują nowy wymiar, a trend power shoulders podbija wybiegi i Instagram. Jak nosić bufki?
MINKPINK, 271,20 zł
MODA
reaktywacja
nego rebootu, potrzebuje restartu. Mimo popularności bufiastych rękawów na Instagramie i z uwagi na fakt, że nawet pozornie „brzydka” sukienka z bufami XXL, przewijająca się na setkach feedów nagle nabiera sensu, warto dostosować wielkość bufek do własnej figury. Bufki optycznie poszerzają ramiona, dlatego najlepiej prezentują się na wąskiej linii ramion. Jeśli masz drobną figurę i wąskie ramiona, Twoja sylwetka odnajdzie się w każdym rozmiarze bufiastych rękawów. W przypadku szerszych ramion dobrym rozwiązaniem będzie zestawienie bufiastej góry z wąską
spódnicą ozdobioną u dołu falbaną i uzupełnienie całości paskiem w talii, który pomoże uzyskać efekt klepsydry. Większe bufy świetnie odnajdą się z prostym, delikatnym dołem. Chcesz uzupełnić strój biżuterią? Najlepszym wyborem będzie delikatne złoto lub szlachetne diamenty, bądź cyrkonie, które dodadzą blasku bez efektu przerysowania stylizacji. Bufki w nietypowej odsłonie? Balonowe rękawy lub „napompowane” marszczenia umieszczone pośrodku rękawa. W różnej wielkości i nietypowym kształcie mogą być rozmieszczone na całej długości rękawa. Bluzka lub koszula w tej odsłonie będzie doskonałym dopełnieniem dla klasycznych jeansów i z powodzeniem zestawisz ją z muszkieterkami podczas trwającej zimy, które wiosną zamienisz na szpilki lub sandały. Bufki w rozmiarze XXL też mogą wyglądać super modnie. Zainspiruj się lookami prosto ze światowych wybiegów i noś bufki w wersji total look jak Bella Hadid. Jedno jest pewne. Trend power shoulders zadomowił się w modzie i zdecydowanie postanowił pozostać w modzie na dłużej.
MARIOLA SZOPIŃSKA-SĄDEK
piękny
PODRÓŻE
Wymądrzać się nie ma co, bo o Rzymie każdy wie i to całkiem sporo. Nawet laik, który zwykle nie zwraca uwagi na zabytki, dobra w postaci muzeów, galerii sztuki, teatrów i oper. Każdy wie, że Rzym to jeden gigantyczny skansen, w którym na niemal każdym zaułku natknąć się można na fragment budynku bądź starej drogi, po której kroczył Pliniszu Starszy, Cyceron, może i Juliusz Cezar, albo brnijmy dalej, przyszły wielki papież, bądź zasiadający już na Piotrowym tronie, a znany z tego, że reformował Kościół, pisał encykliki, tudzież palił na stosie niewiernych. Słowem, Rzym to miasto, które non stop zaskakuje i szybko się je poznaje… Choć to tylko pozory, bo za chwil kilka zostanie się po raz kolejny zmieciony z powierzchni ziemi, bo po raz kolejny natkniemy się na coś kolejnego, zjawiskowo prezentującego się.
Z Rzeszowa do Rzymu dostać się najszybciej z krakowskich Balic i ląduje się na Ciampino. Lot bardzo przyzwoity, a co najważniejsze krótki, bo dwugodzinny. Na lotnisku żadnych ekscesów, a jedyny interesujący moment to „tajniacy” zatrzymujący wybrańców i dopytujący o szczegóły przylotu, cele, zamiary, a nawet ilość gotówki jaką się ma przy sobie. Cóż, takie mamy czasy, gdzie w wielkich miastach obawa przed niebezpieczeństwem właśnie taką ma cenę. Wątek ten pojawiać się będzie później, choć w zmienionej formie. Podrzymskie Ciampino automatycznie cieszy oko, ale przede wszystkim aurą i doskonałą pogodą, gdzie temperatura na termometrach pokazuje około 20 stopni… Już wiecie dlaczego rzymska zima nie jest taka zła? Spokojnie, nie jest taka zła, do tego stopnia, że praktycznie w Rzymie wszystko jest otwarte, każde miejsce, które należy zwiedzić, każdy budynek, muzeum, kościół, pałac, restauracja, kawiarnia etc.
Dla osoby piszącej te słowa wyjazd do Rzymu był naturalnie jednym ze spełnień marzeń, aby wreszcie po wielu latach, dotąd tylko relacji zasłyszanych, lektur w książkach i artykułach, fotografiach w albumach, bądź filmach, zmierzyć się z tym miastem. Udało się zabukować nocleg w samym centrum miasta, tuż obok Castel Sant’Angelo na prawym brzegu Tybru, gdzie Dan Brown w „Aniołach i demonach” posłał prof. Langdona,
12
aby rozwiązywał jedną z wielu zagadek kryminalnych. Ta lokalizacja była tak idealna, gdyż to dosłownie jeden kilometr do Placu Świętego Piotra oraz Bazyliki tego samego świętego. Przy tej okazji warto zasygnalizować, aby wydać 10 € i wspiąć się na kopułę najważniejszej świątyni katolickiej. Warto zobaczyć małych jak mikroby ludzi, zwiedzających ten wielki zabytek, ale też zorientować się, że rzeźby stojące na skraju dachu świątyni, widoczne z placu, to giganty przekraczające trzykrotnie wzrost dorosłego człowieka. Warto zwiedzić słynne Hiszpańskie Schody, które rozsławiła zjawiskowa Audrey Hepburn w „Rzymskich wakacjach”, a tuż obok Fontannę di Trevi wybudowaną z inicjatywy papieża Klemensa XII. Nie sposób nie odwiedzić, a i opisać emocji, jakie wzbudza Oculus w Panteonie, wybudowanym przez cesarza Hadriana w 125 r. n.e.! Przecież sklepienie tego miejsca zdobiło dziesiątki najważniejszych poradników architektonicznych, jakie wydane zostały w niemal każdym zakątku świata. Człowiek chłonie to wszystko, aż pojawia się na Piazza Navona, z przepiękną zabudową wzdłuż oraz idealną w formie Fontanną Czterech Rzek, symbolizującą Nil, Dunaj, Rio de la Plata i Ganges.
Nie, to nie jest możliwe, aby Rzym doprowadził do zakończenia festiwalu zachwytów! Przecież przed nami Kapitol i Forum Romanum, a tam? A tam, moi drodzy, prawdziwe skarby antyczne, geneza miasta Remusa i Romulusa, których wykarmiła wilczyca. Ruiny starożytnego Rzymu, spuścizna ojców założycieli miasta, kawałek świata, skąd wyrośli najwspanialsi mężowie z Lacjum, dyktatorzy, triumwirowie, cesarze i cała palestra patrycjuszy! Mamy oto przed oczami szczątki z przepięknie zachowanymi zdobieniami pogańskich świątyń, łuków triumfalnych, pylonów, kolumn dedykowanym wydarzeniom, które dotąd poczytać dane było piszącemu te słowa w podręcznikach. Kilometr dalej, już widziane z Kapitolu, słynne Koloseum, które Flawiuszowie – cesarz Wespazjan i jego syn Tytus wznieśli ku uciesze plebejuszy, gdy otwierano tam igrzyska gladiatorskie na śmierć i życie. Można by tak pisać i pisać, bo sama Bazylika Świętego Piotra w państwie watykańskim to sprawa na odrębny tekst. Wystarczy tylko hasłowo wrzucić nazwiska: Michał Anioł, Donato Bramante, Rafael Santi, ale też rodzina Borgiów i cały poczet papieży, upiększających ten przybytek, wyznaczając przy tym kanony sztuki.
PODRÓŻE
dźwięk, to coś, co powoduje, że po prostu cieszymy się będąc w nim. Rzym to kawa i słodki, ciepły rogalik zjedzony wczesnym porankiem oraz dylemat: zjeść go powoli, by cieszyć się chwilą, albo szybko, bo miasto czeka? Rzym to pizza – zwykła Małgorzata, z pomidorowym sosem, serem i ziołami, skropiona dobrą oliwą. Rzym to wino, które podawane w kieliszkach już dawno pamiętających dobre czasy (kogo to w ogóle interesuje?), smakuje idealnie. Rzym to witryny sklepów odzieżowych i obuwniczych, gdzie podziwiać można to, co już za moment pojawi się w Polsce, a także to co nigdy nie pojawi się w Polsce, bo dedykowane jest tylko dla Włoch. Ot, włoski folklor modowy, to co kojarzy się tylko z tym krajem. Jakież to gustowne! Bo to wieczna Roma… zawsze. Rzym to ludzie, jedzenie, zapierające dech w piersiach widoki, niebywale przy tym fotogeniczne, specyficzny klimat, atmosfera, zapach,
JAKUB PAWŁOWSKI
CHOĆ ZA OKNEM SROGA ZIMA, WIELU Z NAS JUŻ ZABRAŁO SIĘ ZA PLANOWANIE WAKACJI. BIURA PODRÓŻY KUSZĄ ATRAKCYJNYMI CENAMI LETNICH PODRÓŻY. A GDZIE NAJCHĘTNIEJ BĘDZIEMY WYPOCZYWAĆ W TYM ROKU?
Fot. Archiwum Day&Night
PODRÓŻE
Aktywnie wypoczynkowo imprezowo EUROPA WCIĄŻ W MODZIE Choć turystyczne trendy ulegają modzie, to kraje odwiedzane od lat przez polskich turystów, takie jak: Turcja, Egipt, Bułgaria, Chorwacja czy Hiszpania wciąż są w modzie. Ciepły klimat, szerokie, piaszczyste plaże, obsługa hotelowa w języku polskim przyciąga rzesze turystów z Polski. Coraz lepsza jakość dróg, motele przy głównych trasach powodują, że wielu z nas decyduje się na podróż we własnym zakresie – samochodem. Z dużą rodziną jest to bardzo ekonomiczne rozwiązanie, poza tym własny środek transportu nie ogranicza nas w zwiedzaniu kraju i odkrywania pięknych zabytków i zakątków świata.
KATARZYNA MICAŁ
BLISKI WSCHÓD – MARZENIE WIELU Z NAS Z roku na rok, na wakacje na Bliskim Wschodzie decyduje się coraz więcej Polaków. Co ciekawe, wybieramy się tam nie tylko w okresie wakacyjnym, ale praktycznie przez cały rok. Prym wiedzie Izrael, a wśród miast najchętniej odwiedzanych przez polskich turystów były Tel Awiw oraz Jerozolima. Kolejnym państwem chętnie odwiedzanym przez Polaków jest Dubaj. Do miasta rekordów – bo tak potocznie się o nim mawia ze względu na najwyższe budynki, najlepsze centra handlowe, najdroższe desery – w zeszłym roku przyjechało ponad 8 mln turystów!
DOTYK EGZOTYKI Dominikana, Jamajka, Zanzibar, Kenia, Wyspy Zielonego Przylądka – to kierunki dla osób chcących spędzić wakacje pełne wrażeń, ale bez turystycznego luksusu. Kraje te dopiero od kilku lat rozwijają się turystyczne. Tylko tu wciąż można zobaczyć dzikie zwierzęta z bliska, chaty z lepianek, czy kobiety niosące dzbany z wodą na głowie. Rosnący z roku na rok popyt na te kierunki spowodował, że do wielu miejsc w tych krajach można już bezpośrednio wylecieć z Polski, np. z Warszawy do Kenii, czy z Katowic na Zanzibar.
14
Młodzieńcza cera w prezencie! Dzięki nim śluz ślimaka świetnie sprawdza się w pielęgnacji skóry. Subtelnie złuszcza naskórek, silnie nawilża, regeneruje i odmładza oraz łagodzi podrażnienia. Wykazuje właściwości przeciwzapalne, przeciwutleniające i przeciwzmarszczkowe oraz aktywizuje wytwarzanie kolagenu i elastyny. A w efekcie również poprawia sprężystość skóry. Ponadto, zmniejsza skłonność do uczuleń i alergii, spowalnia procesy starzenia, wygładza blizny i rozstępy oraz jest polecany do pielęgnacji skóry problematycznej. Kremowe serum do twarzy z ekstraktem ze ślimaka, na dzień i noc, marki Fenix Jewellery&Cosmetics, nie tylko pielęgnuje, ale również odmładza skórę. Preparat powstał z myślą o codziennej pielęgnacji cery zniszczonej, podrażnionej, wymagającej, wrażliwej i suchej. Pielęgnuje, nawilża i regeneruje. Aktywizuje wytwarzanie kolagenu, kwasu hialuronowego i elastyny w skórze. Zawartość antyoksydantów sprawia, że serum naprawia uszkodzenia spowodowane przez wolne rodniki, chroni przed stresem oksydacyjnym i pozostawia nawilżoną, miękką i pełną blasku skórę. Zawarta w nim alantoina regeneruje i odbudowuje naskórek oraz koi podrażnienia i usuwa zaczerwienienia. Ekstrakt ze śluzu ślimaka wykazuje silne właściwości nawilżające i naprawcze oraz poprawia kondycję skóry. Substancja ta jest cennym źródłem kolagenu, elastyny, alantoiny, mucyny, żelaza, cynku i miedzi. Ze względu na zawartość ekstraktu ze ślimaka, krem naprawia uszkodzenia mechaniczne, odbudowuje ubytki kolagenu i elastyny. Polecany jest do pielęgnacji cery dojrzałej, trądzikowej, z tendencją do przebarwień, rozszerzonych porów czy blizn. Więcej profesjonalnych kosmetyków marki Fenix Jewellery&Cosmetics znajdziesz w katalogu na www.fenix-jewellery.pl
PROMOCJA Fot. Archiwum Day&Night
Śluz ślimaka jest cennym źródłem substancji odżywczych. Zawiera naturalne antybiotyki, kolagen, elastynę, alantoinę, witaminy A, C i E, kwas glikolowy oraz mukopolisacharydy.
fra gem nt o brazu J. Matejki
GRUZ OBLANY
jakub pawłowski Żółć to słowo składające się tylko ze znaków spotykanych w polskim alfabecie. To wydzielina z wątroby o brunatnożółtym lub zielonym kolorze o gorzkim posmaku. Żółć wydostaje się na wszystkie strony, kipi oblewając wszystkich i wszystko dookoła. Żółć zatyka oczy, uszy i usta wszystkim tym, którzy są w pobliżu chlastającym żółcią. Żółć w dodatku ciągle się wylewa i nie ma szans na jej zakorkowanie. Ona się sączy i sączy i wysączyć nie może. Ciągle jest produkowana, ciągle jej w brud. Żółć nas otacza, prześladuje, jest naszym cieniem. Ten ciągły nadmiar żółci powoduje namakanie twardych, wydawać by się mogło, nieprzepuszczalnych fundamentów. Wżerając się wszędzie wypełniając każdą powierzchnię. Jej jest tyle, że przenika odnajdując nawet najmniejsze szczeliny solidnych podstaw, na których trzyma się cała konstrukcja. Jest siłą sprawczą gnicia, zepsucia i dysfunkcji. Jest jak erozja, która powoduje powolną destrukcję poszczególnych elementów składowych fundamentów. Te fundamenty przemoczone totalnie w żółci zmieniają się w gruz, na którym trudno cokolwiek budować. Lepiej go zostawić w spokoju i szukać lepszego, oddalonego, bezpiecznego przez to miejsca. Czym dzisiaj jest żółć gruz oblewająca? Szczególnie widać to w internecie, na forach dyskusyjnych, czatach, całych stronach poświęconych danej tematyce, a co najważniejsze na portalach społecznościowych, do których każdy z nas zagląda codziennie. Zauważcie, że tutaj nie może się obejść bez inicjatywy, by żółć się nie pojawiła, a ta z kolei rzygnęła na wszystko, by wszystko to zniweczyć. Zawsze znajdą się malkontenci, wiecznie niezadowoleni ludzie niepotrafiący zrozumieć, że w przeciwieństwie do nich, inaczej spędzić można czas, niż tylko na igrzyskach plucia żółcią i niszczenia fundamentów. Zygmunt Miłoszewski napisał, że termin ten dobrze pasuje do naszego narodu. Bardzo to przykre, ale jednocześnie prawdziwe. Nie chcę aby tych dwadzieścia kilka zdań miało wydźwięk polityczny, albo uderzały w tony aktualnych nastrojów społecznych, ale tutaj inaczej się nie da. Piszę te słowa w dzień, w którym od dwóch ciosów nożem zginął Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz kwestujący i cieszący się z tysiącami gdańszczan z finału WOŚP. W chwilę później ze stanowiska prezesa Fundacji WOŚP ustępuje Jerzy Owsiak, człowiek któremu zawdzięczamy 27. edycji finałów WOŚP i ponad miliard złotych zebranych przez te niemal trzy dekady! Wszystko zamienia się w gruzy. A wcześniej, jak co roku niestety, fala żółci na WOŚP, na Owsiaka i wszystkich tych, którzy oficjalnie podjęli współpracę pod patronatem czerwonego serduszka, jak Adamowicz. Co się stało? Nic. Tylko żółć gruz oblała. Znowu.
16
III W iel ki,
FELIETON
ŻÓŁCIĄ
z ier zim Ka
Musiał się natrudzić i wielce spodobać polskiemu monarsze Jan Pakosławic, skoro ten oddał mu we władanie nowopowstałe miasto, w nowowcielonych ziemiach do Korony. Nic dziwnego, bo Jan okazał się zręcznym i utalentowanym dyplomatą, a i rycerzem nie lada, który stawał do boju zawsze tam, gdzie król sobie tego życzył, albo gdzie była ku temu sposobność. Kazimierz III władał w czasach wyjątkowych, bo dopiero co jego ojciec, słynny Władysław I Łokietek, zjednoczył w całość Polską Koronę po wielu pokoleniach rozbicia. Sam on musiał mieć pieczę nad scalonym krajem. Król prowadził liczne potyczki zbrojne, wojenki dyplomatyczne, nie tylko w państwie, ale i w całym ówczesnym świecie. Wszak liczyła się wtedy Ruś, Korona Węgierska, Italia, Francja i wielkie Księstwa Niemieckie, którym sprzyjał potężny wówczas Zakon Krzyżacki, skutecznie blokujący drogę piastowskiego władcy do Morza Bałtyckiego. W tych to czasach przyszło rządzić Polską Kazimierzowi III, a na swe usługi miał między innymi takich ludzi jak Jan Pakosławic. I właśnie dlatego Pakosławic miasto Rzeszów otrzymał – za zasługi, za wierność i za zręczną politykę dyplomatyczną oraz wojenną.
Roku Pańskiego 19 stycznia 1354, wedle kalendarza gregoriańskiego, Z Bożej łaski król Polski, pan i dziedzic ziem krakowskiej, sandomierskiej, sieradzkiej, łęczyckiej, Kujaw, Pomorza i Rusi Kazimierz III, zwany później „Wielki”, nadał prawa do posiadania miasta Rzeszów Janowi Pakosławicowi wywodzącemu się ze wsi Strożyska.
TO JUż
Stary Rzeszów
Kiedy Jan Pakosławic ze Strożysk gnał do grodu nad Wisłokiem by przedstawić się lokalnym jako pan i władca całej okolicy, osada już istniała od pamiętnych czasów, mniej więcej XI w. Dziś nauka odpowiada nam na pytania i mówi, że założyli ją Polacy, lecz ze względów uwarunkowań terenowych, gdzie cała okolica była jednym wielkim pasem granicznym oddzielającym żywioł polski od ruskiego, zdarzało się, że osada raz była w rękach Polaków, to znowu Rusinów. Zmieniło się to jednak w czasach Jana Pakosławica, bo jego król kilkanaście lat wcześniej wydarł te tereny ostatecznie, po kilkuletniej kampanii zbrojnej, Księstwu Halickiemu i wcielił je do Korony. Miasto Rzeszów przestało być graniczne, gdzie wcześniej Wisłok pełnił naturalną barierę, a weszło w skład nowych ziem i lokalizowane było na niemal samych ich zachodnich krańcach. Jan Pakosławic dużo musiał nadrobić, bo z wioski zobligowany był do przekształcenia jej w miasto, które miało głosić chlubę Kazimierzowskiej władzy w nowowcielonych ziemiach dawnej Rusi.
Pan Rzeszowa
Sformułowanie „Pan Rzeszowa” nie jest wcale na wyrost. Dokumenty wystawione w kancelarii królewskiej w Krakowie wyraźnie wskazują, że Jan Pakosławic nim został. Ten zaś, by jeszcze lepiej być kojarzonym z miastem Rzeszów, obrał nowe nazwisko „Rzeszowski” i dał jednocześnie początek nowemu rodowi rycerskiemu herbu Półkozic. W 1360 r. wystawił kościół w Staromieściu, do którego, to pewne, przybył najpierw, by tam objąć stery wła-
NAJGORSZEGO
W NOWYm ROKU!
na pla nie W iedemanna
daniel kowalczyk
zó w
es Rz
zę ćK
az im ierz a III
Wielkiego
ROCZNICA URODZIN rzeszowa!
WSZYSTKIEGO
c Pie
Panowie Rzeszowscy
Jan Rzeszowski rodem ze Strożysk doczekał się trzech synów. Wszyscy nosili imię Jan. Ot, nie mieli chyba inwencji, a skoro imię miało mieć swojego patrona, wybrano imię zasłużonej głowy rodu, by byli obdarzeni jego opieką... Jeden z nich wybrał karierę duchowną i został proboszczem fary w Przemyślu i kanonikiem krakowskim, choć też był kontynuatorem linii. Drugi z Janów siedział po śmierci ojca w Staromieściu. Trzeci Jan został profesorem i rektorem Akademii Krakowskiej, a ponadto arcybiskupem metropolitą halickim i lwowskim. Wiemy, że Rzeszowscy nad Rzeszowem panowali do 1589 r., kiedy to ich miejsce zajął nowy ród – Ligęzów.
Rzeszów świętuje
Jak co roku, w Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie odbędzie się uroczyste spotkanie Prezydenta Miasta Rzeszowa z mieszkańcami miasta. Uroczystościom towarzyszyć będzie nadanie Honorowego Obywatelstwa Miasta Rzeszowa, a także zwyczajowy koncert. Prezydent Miasta Rzeszowa jako pierwszy pokroi urodzinowy tort, którym częstować się będą zaproszeni goście. Tegoroczna uroczystość z pewnością zyska na znaczeniu, bo w 2019 r. Rzeszów ukończy 665 lat. JAKUB PAWŁOWSKI sła wi cR zes zow ski fot. J. Pawłowski
Starodruk z czasów Kazimierza III Wielkiego
ko Pa Jan
Niektórzy ludzie najszczęśliwsi są wtedy, kiedy są nieszczęśliwi. W tym szaleństwie jest metoda. Otóż jest to forma profilaktyki. Polega ona na przechytrzeniu mogących nadejść nieszczęść poprzez przyjęcie, już zawczasu, odpowiednio defetystycznej postawy. Jest to nic innego, jak forma szczepionki. Delikwent, po zaaplikowaniu sobie szczepionki w adekwatnej do swoich potrzeb oraz sytuacji życiowej dawce, wykształca swoisty system immunologiczny, chroniący go przed wszystkimi potencjalnymi nieszczęściami, których na tym łez padole nigdy nie brakowało. Taka osoba gotowa jest na przyjęcie każdego nieszczęścia z otwartymi ramionami. A kiedy nieszczęście już zapuka do drzwi, zostanie przyjęte z wszelakimi należnymi mu honorami, tak, aby mogło umościć się wygodnie i pozostać dłużej, pozostając z nieszczęśnikiem w idealnej symbiozie. Istnieją jednak nieszczęścia trudne do przyjęcia nawet przez patentowanego nieszczęśnika. Największym z nich jest szczęście innych. To jest nieszczęście największego kalibru. A na domiar złego, takie nieszczęście czaić się może na nieszczęśnika dosłownie wszędzie. Szczególnie zaś w obecnych czasach, kiedy afirmacja szczęścia przekroczyła już wszystkie normy zdrowego rozsądku. Sytuacja ta sprawia, że nieszczęśnik taki żyje w poczuciu ciągłego zagrożenia. Poczucie permanentnej opresji jest tym gorsze, że szczęście napada na nieszczęśników dosłownie zewsząd. Całe zastępy celebrytów (oraz tabuny pretendentów do miana celebrytów), zdają się prześcigać w epatowaniu niemożliwym do zdzierżenia stężeniem szczęścia, przepełniającego ich dolce vita. Perliste uśmiechy skrzą się na czerwonych dywanach, starannie upozowane fotografie na portalach społecznościowych wyszczerzają się bezpardonowo w geście bezczelnego zadowolenia z życia. Sławni, piękni i bogaci tryumfalnie spoglądają ze złotych cokołów popularności, celebrując oszałamiające pasmo niekończących się sukcesów. Nawet pani Grażynka spod trójki ma swojego fanpejdża, gdzie zdobyła zasłużoną sławę najznamienitszej dekoratorki paznokci na całym osiedlu! Jest to wszystko dla patentowanych nieszczęśników nie lada wyzwaniem, ale satysfakcja wynikająca z zaasymilowania tego bezmiaru szczęścia i przerobienie go na dojmujące zgorzknienie, wynagradza ten potężny znój. Ów stan poczucia nieszczęścia potęgowany jest przez świadomość, że nieszczęśnicy są najbardziej dyskryminowaną grupą społeczną, o której nie zająknął się ani razu Rzecznik Praw Obywatelskich. Nie pozostaje mi nic innego, jak w geście solidarności z patentowanymi nieszczęśnikami, zadedykować im tytuł niniejszego felietonu.
17
FELIETON
ściciela ziem. Dopiero w kilka lat później przeniósł swą siedzibę do teraźniejszego centrum miasta, a więc w rejony placu rynkowego i kościoła farnego. Dzisiejsza ulica Kościuszki, łącząca rejon Fary i Rynku, jest jednocześnie najstarszą ulica miasta. Rynek, zaprojektowany tak jak w miastach niemieckich, miał być centralną częścią miasta, z którego rozchodzić się miały wszystkie trakty, z najważniejszym na czele, przechodzącym przez sam środek placu rynkowego, trakt komunikacyjno-handlowo-kupiecki relacji Kraków-Lwów, albo inaczej: Zachód-Wschód. Rzeszów miał być odtąd miastem kupieckim, gdzie miały się krzyżować interesy handlowe Europy Zachodniej oraz Europy Wschodniej i dalej. Taki obraz Rzeszowa zachował się do okresu zaborów, a szczyt znaczenia miasta w tej bardzo ważnej niszy gospodarczej kraju oscylował na XVI i XVII stulecie. W erze pierwszego z rodu Rzeszowskiego wyznaczono plac rynkowy, który pełnił centrum gospodarcze, społeczne i kulturalne miasta. Było to też miejsce najważniejszych decyzji podejmowanych przez ośrodek, łącznie z sądownictwem i wymierzaniem kar cielesnych, a nawet z karami śmierci. Tu stał pręgież, szubienica i katafalk katowski. Tu też funkcjonowały stoły warzelnicze, miejska waga, a obok obradowali rajcy miejscy. Szybko też wzniesiono rzeszowski kościół farny, któremu wówczas patronowali Św. Feliks i Św. Adaukt.
FELIETON
poproszę
opakowanie miłości
Anna tomczyk Szkoda, że w aptekach nie sprzedają miłości. Na wagę, w opakowaniach albo na mililitry. Czasem przydałaby się kropelka, żeby zneutralizować nienawiść, jad, wojnę, chaos i hejt. W życiu i w sieci. W polityce i w domu. Na ulicy i w sąsiedztwie. Taka kropelka na przykład wylana za kołnierz wywoływałaby szczery śmiech, optymizm, radosne spojrzenie na problemy, znajdowanie wyjścia z trudnych sytuacji. To byłby czad! Wszyscy zamiast kichaniem, kaszlem i grypą zarażalibyśmy się miłością, a nienawiść topniałaby jak śnieg. Nie byłoby złego humoru, przygnębienia. Częściej mijalibyśmy uśmiechniętych ludzi i słyszelibyśmy dobre słowa. Druga kropla wlana w rękawiczkę pociągałby ludzi do zgody, do wyciągania pomocnej dłoni, gdy ktoś inny jest w potrzebie, do dawania z siebie więcej, do pomocy innym, do otwierania portfela, gdy ktoś mały, chory, czy biedniejszy prosi o ratunek. Do pomocy takiej ludzkiej, bez zbędnych komentarzy i doszukiwania się dziury w całym. Trzecia kropla musiałaby kapnąć w buta. Dałaby początek dobrej drogi każdemu z nas. Pozwalałaby iść do przodu, nie stać w miejscu, nie narzekać, cieszyć się życiem, wierzyć w spełnienie marzeń, a przy tym pozbyć się zazdrości i porównywania z innymi, które przecież tak dołują Polaków. Dałaby szansę wreszcie skakać z radości i cieszyć się życiem na każdym jego etapie i w każdym miejscu. Taka kropla dałaby powera do grania na instrumentach i śpiewania, do ekspresji i wyższych uczuć. Czwarta kropla koniecznie musiałaby spaść na serce, żeby miłość weszła nam w krew. I rozeszła się po całym ciele, żeby została w genach na zawsze… Ale sobie fajnie wymyśliłam z rana. No to do dzieła. – Idę zaraz do apteki, zapytam o miłość w kropelkach. Jak nie będzie to wezmę w tabletkach albo na wagę. Nie będę kupować na zapas, ani do wyczerpania magazynów. Żeby wystarczyło dla innych. P.S. Uśmiechnij się po przebudzeniu, wyślij do kogoś pozytywny sms, zadbaj dziś o zgodę, postaraj się tak bardzo nie spieszyć, poszukaj okazji do relaksu, szukaj piękna, wyrzuć złe słowa. Po całym dniu takie doświadczenie zapakuj w pudełko pamięci . Stosuj co najmniej przez miesiąc o każdej porze dnia. Miłość przyjdzie sama. Z długim terminem przydatności do spożycia. Bez potrzeby reklamacji.
18
Nowy sezon kulturalny
NOWY ROK TO NOWY ROZDZIAŁ DLA MIŁOŚNIKÓW KULTURALNEJ ROZRYWKI. ZAMIAST NA SZALONĄ IMPREZĘ WOLISZ WYBRAĆ SIĘ NA DOBRY FILM LUB SPEKTAKL? ŚWIETNIE SIĘ SKŁADA. SPRAWDZILIŚMY REPERTUARY TEATRALNE I KINOWE RZESZOWSKICH PLACÓWEK. NA JAKIE NOWOŚCI WARTO CZEKAĆ JUŻ NA POCZĄTKU 2019 ROKU? SPRAWDŹCIE.
W RZESZOWIE
2019: Na scenie
Teatr im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie proponuje dawkę nowości już od pierwszego miesiąca nowego roku. „Anioły nie umierają – Marlene Dietrich” (premiera 11 i 12 stycznia) w reżyserii doskonale znanego rzeszowskiej publiczności, za sprawą realizacji wielu kulturalnych przedsięwzięć na rzeszowskiej scenie, Jana Szurmieja, to spektakl poświęcony kultowej postaci Marleny Dietrich. Widowisko ukazuje artystkę w momencie jej wycofywania się, odchodzenia w niebyt, ale przywołując czasy jej młodości, rozkwitającej kariery, a także polskich wątków w jej życiorysie. Nie można pominąć także wydarzenia cieszącego wśród mieszkańców Rzeszowa i regionu ogromną popularnością. Rzeszowskie Spotkania Karnawałowe w „Siemaszce” wystartują 8 lutego. Kolejna edycja tradycyjnego przedsięwzięcia będzie okazją do zaprezentowania rozrywkowych spektakli z repertuarów teatrów z całej Polski. Pokazy spektakli obudowane zostaną wydarzeniami towarzyszącymi wpisującymi się swym charakterem w czas trwającego wówczas karnawału. A już w marcu, a dokładniej 30-go, prawdziwa gratka dla fanów powieści Michaiła Bułhakowa. Spektakl „Mistrz i Małgorzata” w reżyserii, znanego rzeszowskiej publiczności z realizacji uznanego spektaklu „Pogorzelisko” Cezarego Ibera, to długo wyczekiwana inscenizacja powieści Michaiła Bułhakowa w nowym przekładzie: Igora, Leokadii, Anny i Grzegorza Przebindów. W obsadzie zobaczymy, m.in. Dagny Ciporę, Justynę Król, Mariolę Łabno-Flaumenhaft, Roberta Chodura, Waldemara Czyszaka i Roberta Żurka. Również w marcu, coś specjalnie dla najmłodszych, szykuje Teatr Maska w Rzeszowie. 10 marca odbędzie się premiera spektaklu dla dzieci od 4 roku życia „Wystarczy być”, na podstawie książki „Nie każdy umiał się przewrócić” Toona Tellegena, w adaptacji i reżyserii Radosława Kasiukiewicza. Spektakl ten to przede wszystkim bajka o bezinteresownej przyjaźni, która jest i niczego nie oczekuje w zamian. „Wystarczy być” to także siła wyobraźni, która potrafi zmieniać rzeczywistość, a bohaterowie wykorzystują ja, by tworzyć własny, bajkowy świat. Dla najmłodszych pojawi się także długo wyczekiwany spektakl „Akademia Pana Kleksa”. W repertuarze „Siemaszki”, także wiosną, bo już 27 kwietnia odbędzie się premiera spektaklu poświęconemu życiu i twórczości
2019: Na ekranie
W nowym sezonie nie zabraknie również emocji na wielkim ekranie. Premiery i zapowiedzi wyglądają obiecująco, znajdzie się także coś dla fanów niespodzianek. „Zorza
Fot. Archiwum Day&Night
w Ciemno” to propozycja polegająca na tym, że widzowie poznają tytuł filmu, na który kupują bilet, dopiero siedząc przed ekranem na sali kinowej. Najbliższy seans „Zorzy w Ciemno” planowany jest na 13 lutego, godz. 19:00. Szukacie inspiracji na babski wieczór? 22 lutego (godz. 19:00), w ramach „Babskiego wieczoru”, w kinie Zorza zaprezentowany zostanie najnowszy film Patyka Vegi, pt. „Kobiety mafii 2”. Tradycyjnie na godzinę przed seansem, uczestniczki spotkania mają okazję brać udział w pokazach kosmetycznych i dietetycznych oraz konkursach z nagrodami. Filmowy wieczór w damskim gronie spędzicie także w rzeszowskich kinach Helios (Kino Kobiet), a także w Multikinie (Kino na Obcasach). Wśród najbardziej wyczekiwanych premier początku 2019 roku znajduje się polski „Miszmasz, czyli Kogel Mogel 3”. Ciąg dalszy losów Kasi, ekscentrycznej rodziny Wolańskich i reszty bohaterów kultowej komedii będzie można zobaczyć np. w kinie Helios już 25 stycznia. Wśród najgorętszych polskich premier filmowych również „Planeta Singli 3”, którą widzowie będą mogli zobaczyć już od 8 lutego w kinach Helios. Ten komediowy hit rozbawił i wzruszył miliony widzów w całej Polsce, dlatego nic dziwnego, że tytuł znajduje się w czołówce najbardziej wyczekiwanych premier. Najmłodszych widzów z pewnością zainteresuje premiera 3 części szalonych przygód Czkawki, Nocnej Furii, Szczerbatka i innych w filmie „Jak wytresować smoka 3”. Seans datowany jest na 15 lutego w kinach Helios. Koneserom nieszablonowego kina z pewnością spodoba się za to nowy cykl proponowany przez rzeszowską Zorzę, pt. „Weekend z reżyserem”, za sprawą którego będzie można nie tylko poznać twórców, ale także zobaczyć wcześniej nie pokazywane na dużym ekranie filmy. Już w weekend 22-24 lutego pokaz filmów Nicholasa Windinga Refn Valhalla: „Mroczny wojownik”, „Tylko Bóg wybacza” oraz „Neon Demon”. A to tylko niektóre propozycje. Z całą pewnością kulturalny początek nowego roku w Rzeszowie zapowiada się obiecująco!
less is
more
kaja kustra
Za nami Black Friday i świąteczne promocje, w trakcie wielkie sezonowe wyprzedaże – czas, w którym kupujemy trochę potrzebnych, sporo zbędnych i dużo całkiem zbytecznych rzeczy. Święto polowania na okazje cenowe, gorączkowego biegania po sklepach i robienia spontanicznych zakupów. Jak nie zatracić się w wyprzedażowym szaleństwie? Złoty środek znalazła Ikea. Jeszce przy okazji Czarnego Piątku w mediach pojawiła się urzekająca w swej prostocie reklama szwedzkiego sklepu. Oto bowiem Ikea zaprezentowała specjalną kolekcję o nazwie „PRZYDA SIĘ”, której celem było przypomnienie o zapomnianych, zalegających w domach większości z nas rzeczach. „Nigdy nieużywane akcesoria kuchenne, dawno nieotwierana szafa z nieużywanymi ubraniami, zapomniane akcesoria dziecięce ze strychu, długoleżący komplet jadalny z piwnicy”wartość każdego zestawu to, uwaga, zero złotych! Przedstawiając wirtualną kolekcję Ikea zachęca do przemyślanych zakupów i kupowania takich rzeczy, które rzeczywiście są nam potrzebne. Co więcej, twórcy kampanii prezentują kilka prostych wskazówek na odświeżenie i naprawienie zalegający na strychach, w piwnicach i szafach przedmiotów, inspirując tym samym do nadania im drugiego życia lub sprezentowania nieużywanych rzeczy innym. Wywołany reklamą efekt? Zwiększająca świadomość, pozostająca w pamięci i zmuszająca do refleksji akcja marketingowa. Ja jestem na tak! O tym zresztą, że czasem mniej znaczy więcej przekonałam się ostatnio na własne uszy, słuchając opowiadania koleżanki, która jakiś czas temu przeprowadzała się do nowego mieszkania. Początkowo spakowała i zabrała ze sobą najważniejsze rzeczy, po pozostałe miała sukcesywnie wracać do rodzinnego domu. Wielkie było jej zdziwienie, gdy niedawno zdała sobie sprawę, że od jej przeprowadzki minęły dwa lata, a ona wciąż nie przywiozła większości rzeczy, które kiedyś wydawały jej się niezbędne! Co więcej, wcale nie zauważa ich braku. Wniosek? Nie dajmy się zwariować. Cytując zasłyszane ostatnio słowa „szczęście nasze bowiem jest proporcjonalne do ilości rzeczy, bez których możemy się obejść” – jakież to prawdziwe!
MARIOLA SZOPIŃSKA-SĄDEK
19
FELIETON
pochodzącego z Rzeszowa Tadeusza Nalepy, założyciela legendarnej grupy Blackout. Akcja „Kiedy byłem małym chłopcem” umieszczona zostanie w chwili przygotowań do pierwszego koncertu w karierze zespołu w rzeszowskim klubie „Łącznościowiec”, 3 września 1965 roku. Widzowie zaproszeni zostaną do sali prób, w której Blackout ćwiczy piosenki przed występem. Późną wiosną w Teatrze Maska, a dokładniej 19 maja wystartuje Festiwal Teatrów Ożywionej Formy Maskarada, podczas którego zaprezentowana zostanie druga premiera spektaklu dla młodzieży o roboczym tytule „Judasz” (reż. Paweł Passini). Szczegółowy program festiwalu poznamy już wkrótce. Na deski teatru powrócą także tytuły takie jak: „Zorro”, „Teraz tu jest nasz dom", „Tylko jeden dzień”, „Nina i Paul”, „Piotruś Pan”, „Bambusowa księżniczka”, a dla starszych widzów: „Zemsta” i „Romeo i Julia”.
PATRZĄC INACZEJ
KAŻDY ROK PRZYNOSI ZE SOBĄ NOWE ZMIANY. NIESTETY W TYM ROKU TYCH POZYTYWNYCH JEST NIEWIELE, ZA TO MAMY WYŻSZE KARY, STAWKI. PONIŻEJ KILKA NAJWAŻNIEJSZYM ZMIAN.
NIŻSZE LIMITY PODATKOWE, ALE WYŻSZE KARY
Od nowego roku roku szybciej można stracić status małego podatnika w PIT i VAT oraz prawo do ryczałtowego rozliczenia PIT. Aby korzystać ze statusu małego podatnika dla potrzeb rozliczeń podatku dochodowego w 2019 r., przychody podatnika w 2018 r. nie
stwa skarbowe, kara grzywny nie będzie mogła być niższa niż 750 zł. Maksymalna wysokość kary grzywny wyniesie 21,6 mln zł. Wyrokiem nakazowym będzie można wymierzyć karę do 6 mln zł.
PIT ROZLICZONY PRZEZ SKARBÓWKĘ
Dzięki nowej usłudze Ministerstwa Finansów – Twój e-PIT, w tym roku część podatników nie będzie już musiała składać rocznych zeznań podatkowych. Podatnik nie będzie odpowiadał za błędy
ZMIANY
W 2019 ROKU
Fot. Archiwum Day&Night
mogą przekraczać równowartości 1,2 mln euro. Zgodnie z przepisami, przeliczenia na złotówki dokonuje się w oparciu o średni kurs euro z pierwszego roboczego dnia października. Wynik zaokrągla się do 1 tys. zł. Oznacza to, że limit przychodów małego podatnika to 5,135 mln zł. Będzie on o 41 tys. zł niższy niż w ubiegłym roku. Od stycznia kara grzywny za wykroczenie skarbowe wyniesie od 225 zł do 45 tys. zł. Mandat karny nie będzie mógł być natomiast wyższy niż 4,5 tys. zł. Maksymalna kara grzywny nałożona wyrokiem nakazowym wyniesie 22 500 zł. Jeśli chodzi natomiast o kary za przestęp-
fiskusa. Zdaniem ekspertów, chęć skorygowania rozliczenia może jednak dodatkowo ściągnąć kontrolę. Już 15 lutego w Portalu Podatkowym, systemie teleinformatycznym administracji skarbowej, na podatników będzie czekał wypełniony PIT za 2018 rok. W 2019 r. będą to rozliczenia na drukach PIT-37 i PIT-38. W następnym roku fiskus samodzielnie rozliczy podatników składających PIT-36 i PIT-36L. Podatnicy nie muszą też dostarczać do urzędu skarbowego dokumentów potwierdzających prawo do skorzystania z odliczeń - np. ulgi na dzieci. Te dane zostaną automatycznie pobrane z systemów informacyjnych Krajowej Administracji Skarbowej oraz z rejestrów instytucji zewnętrznych. Podatnicy będą mogli zalogować się do systemu i sprawdzić rozliczenie przegotowane przez skarbówkę. Będzie można je zaakceptować bez poprawek, zmienić (np. rozliczenie dodatkowych ulg) lub odrzucić. Rozliczenia będą dostępne od 15 lutego do 30 kwietnia. Nowością ma być zasada, zgodnie z którą, brak reakcji podatnika w terminie do 30 kwietnia - będzie oznaczał automatyczną akceptację rozliczenia.
NOWE ZASADY ROZLICZANIA SAMOCHODU W FIRMIE
Po nowym roku diametralnie zmienią się zasady rozliczania wydatków związanych z samochodami. Pełne odliczenie kosztów będzie wymagało udowodnienia, że pojazd jest wykorzystywany w całości w ramach firmy. Zdaniem ekspertów, będzie to niemożliwe. Zgodnie z nowymi przepisami, wydatki związane z korzystaniem z samochodu osobowego, służącego podatnikowi także do innych celów, niż działalność gospodarcza, podlegać będą zaliczeniu do kosztów uzyskania przychodów w wysokości 75 proc. Jednocześnie wprowadzona została możliwość zaliczenia do kosztów 100 proc. wydatków. Będzie to jednak możliwe tylko w przypadku pełnego wykorzystywania samochodu osobowego wyłącznie w prowadzo-
20
NOWA PENSJA MINIMALNA
Minimalne wynagrodzenie za pracę w tym roku wynosi 2250 zł brutto. Na rękę to nieco ponad 1634 zł. Stawka godzinowa wzrosła do 14,70 zł brutto. Nowa wysokość płacy minimalnej wpływa na wiele świadczeń, które w 2019 roku trzeba wyliczyć na nowo.
HANDEL TYLKO W OSTATNIE NIEDZIELE MIESIĄCA
Ustawa obowiązuje od 1 marca 2018 roku i zgodnie z nią, w ubiegłym roku handel był dozwolony tylko w pierwszą i ostatnią niedzielę każdego miesiąca (z wyjątkami). Od 2019 roku handel jest dozwolony tylko w jedną niedzielę w miesiącu - ostatnią, a także w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i w niedzielę poprzedzającą Wielkanoc.
MAŁA FIRMA – MAŁY ZUS
Przedsiębiorcy, którzy osiągnęli w 2018 roku przychód nie wyższy niż 63 tys. zł, mogą od stycznia płacić niższe składki ZUS, uzależnione od przychodu w poprzednim roku - im niższy przychód, tym niższe składki. Preferencyjne składki nie dotyczą ubezpieczenia zdrowotnego. Tu składka dla wszystkich przedsiębiorców pozostanie taka sama - obecnie to dodatkowe 319,94 zł.
500 PLUS – NOWE KRYTERIUM
Ministerstwo Rodziny i Pracy i Polityki Społecznej zapowiedziało, że konieczne będzie podniesienie kryterium dochodowego w programie „Rodzina 500 plus" w 2019 r. Zapowiadane zmiany mają związek ze wzrostem płacy minimalnej. Kwotę mamy poznać pod koniec pierwszego kwartału br. KATARZYNA MICAŁ
PATRZĄC INACZEJ
nej działalności gospodarczej. Podatnik musi jednak prowadzić ewidencję potwierdzającą wykorzystywanie samochodu osobowego, wyłącznie do celów firmowych.
LIFESTYLE
um
Da y& Nig ht
Cała prawda iw rch t. A Fo
Wszechobecne czerwone serduszka, tłumy w kinach i restauracjach, gorączkowe zakupy online i w galeriach handlowych… Zbliżają się walentynki – kontrowersyjne święto, które zarówno łączy, jak i… dzieli. Tradycja czy komercja? Świętować czy bojkotować? 14 lutego tuż-tuż.
Garść historii
Data: 14 lutego, symbole: czerwone serce, kupidyn, patron: św. Walenty. W Polsce obchodzimy je, mniej więcej od początku lat 90., ale ich historia sięga znacznie dalej. Walentynki swojego patrona zyskały już w 1496 roku za sprawą papieża Aleksandra VI. Początki Walentynek łączone są z pogańskim Rzymem, a ich data nie jest przypadkowa. Według legend połowa lutego była swoistym czasem w przyrodzie. Właśnie wtedy ptaki w Wiecznym Mieście zaczynały miłosne zaloty, łącząc się w pary. Dodatkowo, 15 lutego odbywał się festyn (Luperkalia) ku czci boga płodności Faunusa Lupercusa, a w przeddzień odbywała się miłosna loteria. Podczas tej uroczystości chłopcy losowali zapisywane wcześniej na skrawkach papieru imiona dziewcząt. Właśnie w ten sposób dobierano się w pary. W miarę upływu czasu i kiedy święta pogańskie były systematycznie wypierane przez chrześcijańskie, Luperkalia, bardzo już popularne, zostały zniesione dopiero na końcu V wieku przez papieża Gelazego I. Wówczas zastąpiono je świętem pod patronatem męczennika Walentego.
Szczypta magii
Nie da się uniknąć otoczki magii towarzyszącej Walentynkom. Zwłaszcza, że przesycona nią jest już historia jej patrona, Walentego. Już za panowania cesarza Klaudiusza Gockiego, w okresie wielu krwawych wojen, które prowadził Rzym, brakowało mężczyzn wstępujących do wojska. Wtedy za powód uznano niechęć do opuszczania narzeczonych i żon, która miała kierować potencjalnymi kandydatami do służby. W obliczu zakazu zaręczyn i ślubów, to właśnie kapłan Walenty potajemnie udzielał parom sakramentów. Te praktyki były powodem skazania go na męczeńską śmierć. Wyrok wykonano 14 lutego roku
269 lub 270, dokładnie w dzień, w którym odbywały się miłosne loterie. Zanim doszło do egzekucji, Walenty zakochał się w niewidomej córce strażnika, która pod wpływem silnego uczucia miała odzyskać wzrok. Tuż przed śmiercią podarował też ukochanej list, który podpisał „Od Twojego Walentego”, w którym obecnie doszukuje się pierwowzoru dzisiejszych miłosnych liścików, ofiarowanych adorowanej osobie.
Czy zostaniesz moją walentynką… czyli gdzie i jak w Rzeszowie
Kwiaciarnie, restauracje, kina, galerie handlowe… te miejsca przeżywają w okresie Walentynek prawdziwe oblężenie. Nic dziwnego, pomimo nastawienia do tego święta, każda okazja do celebracji jest dobra. A klimatyczne wnętrza restauracji z romantycznym menu temu sprzyjają. W ofercie rzeszowskiego Love Baru (Al. Kopisto 1) znajdziecie specjalnie przygotowane… miłosne napoje. „Drunk in Love”, a może „Love Story”? Miłosne trunki zaskoczą nie tylko smakiem, ale też wyglądem. Jeśli zależy Wam na klasycznej kolacji, restauracja aRoma (ul. Św. Rocha 4a), proponuje specjalne menu w akompaniamencie muzyki na żywo, a w prezencie dla każdej pary przewidziany jest kieliszek wina. Specjalne walentynkowe kupony dla wszystkich wielbicieli włoskich przysmaków przygotowała również Maxi Pizza (ul. Batorego 15). A może szukasz zupełnie innej propozycji na prezent dla drugiej połówki? Znajdziesz je we wszystkich placówkach LOTTO. Specjalne walentynkowe zdrapki to nie tylko świetna zabawa, ale też szansa na duże wygrane. A Walentynki to w końcu idealny moment na to, by dać szczęściu szansę :). MARIOLA SZOPIŃSKA-SĄDEK
Fot. Archiwum Day&Night
LIFESTYLE
Technologiczna przerwa
Ogrom bodźców, które odbieramy każdego dnia za sprawą technologii, przy dodatkowym życiu w biegu, zdecydowanie nie służy zachowywaniu odpowiedniego balansu energetycznego. W dzisiejszych czasach wielozadaniowość jest bardzo pożądaną cechą, ale przecież nie można być wielozadaniowym każdego dnia. Każdy potrzebuje resetu. Przerwa od technologii może okazać się nie tylko ciekawym doświadczeniem, ale także pozytywną zmianą, która ma realny wpływ na dalsze życie. A najlepszym na to dowodem są specjalnie organizowane obozy wyjazdowe, podczas których uczestnicy uczą się żyć „w re-
digital alu”, bez ingerencji bodźców z cyber świata, na które nie brakuje chętnych. Efekt? Spokój i odzyskanie kontroli nad własną przestrzenią. Jak zacząć? Według specjalistów najlepiej wyznaczać sobie coraz to nowsze limity czasowe bez dostępu do technologii. Zainspiruj się najlepszymi. W końcu za czasów kultowego serialu „Przyjaciele”, jego bohaterowie nie mieli dostępu do sieci, ani znacznej części dzisiejszych elektronicznych gadżetów, a ich codzienność z uwagą śledziły miliony widzów, nie mając wątpliwości, że są świadkami epickiej opowieści. W obliczu coraz bardziej obsesyjnego kontaktu z technologią, często przeradzającego się w uzależnienie, nawet dzień bez Internetu może być dla niektórych wyzwaniem. Nowy rok to jednak świetny moment na tzw. digital detox, czyli świadomą rezygnację z korzystania z technologii.
24
Złap balans
Nowy rok w trybie offline? To może być prawdziwy reset dla całego organizmu, który z pewnością przyniesie wymierne korzyści. Taki rodzaj eksperymentu może również zaowocować nowym spojrzeniem na technologię. Bez ciągłego scrollowania w sieci z pewnością jesteśmy w stanie bardziej docenić otaczający nas świat. Stopniowe odrywanie się od technologii powinno pomóc odnaleźć się w nowej rzeczywistości bez poczucia utraty czegokolwiek. Instagram nie zniknie w ciągu godziny, Facebook również poczeka. Całkiem możliwe, że również okaże się, że wcale nie potrzebujesz do szczęścia czterdziestu aplikacji w smartfonie. Nie jest
detox technologiczny ODWYK
DZIEŃ ROZPOCZYNASZ OD SPRAWDZANIA POCZTY, SCROLLOWANIA FEEDÓW W MEDIACH SPOŁECZNOŚCIOWYCH, A W MIĘDZYCZASIE CZATUJESZ ZE ZNAJOMYMI NA MESSENGERZE LUB WHATSAPPIE? A MOŻE BY TAK… WYLOGOWAĆ SIĘ Z WIRTUALNEGO ŚWIATA I ODZYSKAĆ ZDROWY BALANS? WYKORZYSTAJ NOWY ROK DO ZMIAN, KTÓRE MAJĄ REALNY WPŁYW NA TWOJE ŻYCIE I RELACJE Z INNYMI.
CZYLI
także tajemnicą, że korzystanie z technologii przed snem wpływa szkodliwie na jego jakość. Dzięki wyznaczaniu sobie kolejnych limitów czasowych, bez dostępu do mediów, prawdopodobnie nie stracisz nic cennego. Za to za sprawą godziny czasu wolnego, spędzonego zupełnie bez technologii, znajdziesz czas na większość czynności (może nawet zeszłoroczne postanowienia :), których do tej pory nie udało Ci się zrealizować. Warto zauważyć, że w większości prowadzonych badań dotyczących powodu nieudanej realizacji postanowień noworocznych najczęściej pojawia się… brak czasu. Ile więc czasu uda nam się „odzyskać” rezygnując z codziennych, opierających się na dostępie do Internetu czynności? Na to pytanie warto poznać odpowiedź.
MARIOLA SZOPIŃSKA-SĄDEK
LIFESTYLE
POCZĄTEK ROKU TO DLA WIELU CZAS STAWIANIA SOBIE NOWYCH CELÓW I WYZWAŃ ORAZ ROZPOCZĘCIA REALIZACJI ZAŁOŻONYCH PLANÓW I ZAMIERZEŃ. NAWET JEŚLI NIE JESTEŚ ZWOLENNIKIEM WYZNACZANIA POSTANOWIEŃ NOWOROCZNYCH, POCZĄTEK ROKU TO DOBRY MOMENT NA MĄDRE ZAPLANOWANIE NAJBLIŻSZYCH 12 MIESIĘCY. JAK ZADBAĆ O SIEBIE, SWOJE ZDROWIE, KONDYCJĘ I HIGIENĘ DUCHOWĄ? OTO LISTA PROPOZYCJI DO ODHACZENIA W 2019 ROKU.
Fot. Archiwum Day&Night
O tym, że profilaktyka zdrowia jest bardzo ważna, nie trzeba nikogo przekonywać. Początek roku to odpowiedni moment na skontrolowanie stanu swojego zdrowia, a wykonanie profilaktycznych badań to dobry pomysł na noworoczny prezent dla samego siebie. Na zrobienie większości podstawowych badań otrzymamy skierowanie od lekarza rodzinnego. Postanowienie zadbania o swoje zdrowie może stać się mądrym celem noworocznym, nie tylko na 2019 rok.
Po obfitym i pełnym jedzeniowych grzeszków grudniu, w którym większość z nas nie odmawiała sobie kalorycznych pierogów, puszystego sernika i słodkich pierników, warto zrobić sobie mały żywieniowy detoks. Na początek może to być kilkudniowa dieta sokowa, rezygnacja z niezdrowych przekąsek czy ograniczenie słodyczy. Jeśli chcesz podejść to tematu bardziej kompleksowo i z głową zadbać o swoją dietę, rozważ wizytę u specjalisty, który pomoże w ułożeniu zbilansowanego i dostosowanego do Twoich potrzeb planu żywieniowego.
Grudzień sprzyjał lenistwu, siedzeniu w domu i podjadaniu, dlatego początkiem roku warto zadbać o odpowiednią dawkę ruchu. Niezależnie od tego, czy będzie to trening na siłowni, gra w squasha, basen, czy jazda na łyżwach, zwiększona i regularna aktywność fizyczna pozytywnie wpłynie na nasze zdrowie, sylwetkę i kondycję. Nie zapominajmy, że trwa karnawał, a to oznacza, że w przyjemny sposób kalorie możemy spalić w trakcie zabawy i tańca. W zdrowym ciele zdrowy duch!
26
Poza zatroszczeniem się o zdrowie, dietę i kondycję, warto zadbać również o aktywność umysłową. Postanów, że w 2019 roku zrobisz coś, co pomoże Ci rozwinąć zainteresowania, podnieść kwalifikacje zawodowe lub odkryć nowe hobby. Może to być decyzja o zapisaniu się na kurs programowania, lekcje rysunku, makijażu, gotowania albo języka obcego. Bez względu na to, czy motywacją do działania będzie chęć zrobienia kroku naprzód w karierze zawodowej, praca nad pamięcią i koncentracją, czy po prostu chęć nauki nowych rzeczy, nie zapominaj o regularności! Rozwijaj swoje zainteresowania i szukaj kolejnych pasji – na weryfikację zaplanowanych celów masz aż rok.
Początek roku to dobry moment na zapoznanie się z kalendarzem urlopowym i zaplanowanie wypoczynku w 2019 roku. Mroźne zimowe miesiące upłyną szybciej i przyjemniej ze świadomością, że czeka nas tygodniowa majówka, dwutygodniowe wakacje w czerwcu, czy dłuższy weekend w listopadzie. Rezerwując w pracy termin urlopu już teraz, możemy odpowiednio wcześniej zacząć polować na biletowe okazje, bukować tanie loty i organizować swój wypoczynek, bez obaw, że nie uda nam się wziąć wolnego na ostatnią chwilę.
Jeśli mowa o planowaniu i organizowaniu odpoczynku, warto wspomnieć o umiejętnym zarządzaniu swoim czasem. Początek roku to dobry moment na uporządkowanie sposobu planowania swojego dnia, tygodnia czy miesiąca. Jeśli nie rozstajesz się z kalendarzem, zacznij wpisywać do niego nie tylko zadania do wykonania, terminy spotkań służbowych, egzaminów, czy wizyt u lekarza, ale i przypomnienia dotyczące planów wypoczynku oraz przyjemnych momentów i wydarzeń, które odbędą się w najbliższym czasie. Dla tych, którzy chcą podejść do tematu zarządzania czasem bardziej kreatywnie i skrupulatnie, dobrym pomysłem będzie kupno bullet journal, czyli terminarza, szkicownika, notatnika i pamiętnika w jednym.
KAJA KUSTRA
LIFESTYLE
kolorowa_dusza
W DOBIE INTERNETU NIKT NIE PODWAŻA WPŁYWU INFLUENCERÓW W SIECI. ŚWIETNE ZDJĘCIA, WSPÓŁPRACA ZE ZNANYMI MARKAMI, PROMOWANIE PRODUKTÓW I USŁUG, I OCZYWIŚCIE – MASA FOLLOWERSÓW NA KONCIE. PASJA CZY ZAWÓD MARZEŃ? W TRZECIEJ CZĘŚCI CYKLU ROZMAWIAMY Z GABRIELĄ GRĘBSKĄ. Zarówno na blogu, jak również na Instagramie funkcjonujesz pod pseudonimem „Kolorowa dusza”. Jak wyglądały początki Twojej działalności w sieci i skąd pomysł na taki właśnie nick? Bloga zakładałam 8 lat temu i byłam bardzo młodą dziewczyną, której po prostu się nudziło. Zawsze lubiłam modę, więc pewnego razu przeglądając pierwsze blogi „szafiarek” pomyślałam, że super by było mieć podobną stronę! Nie zastanawiałam się dłużej i stworzyłam „Kolorową duszę”, która funkcjonuje do dziś. Nazwa wzięła się od mojego charakteru w tamtym czasie – byłam młoda, nieśmiała i nie do końca miałam odwagę pokazywać wszystko to, co siedzi mi w głowie. A było w niej bardzo dużo kolorowych pomysłów ;-) Mówi się, że Instagram skrupulatnie wypiera blogi. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Po części jest to prawdą. Ludzie stali się leniwi i wolą przeglądać obrazki, niż czytać różne, bardziej obszerne treści. Instagram jest wygodny, szybki do przeglądania, skupia wiele profili, a blogi wymagają „większego” wysiłku – trzeba wchodzić na poszczególne adresy pojedynczo. Z drugiej strony osoby, które jednak cenią szczegółowe artykuły na dany temat, na pewno będą wolały wejść na bloga, niż czytać okrojoną wersję pod zdjęciem na Instagramie. Gdzie bardziej się realizujesz? Na blogu czy na Instagramie? Lubię to i to. Nie zawsze jestem w stanie stworzyć obszerny wpis na blogu i wtedy chętnie wrzucam „codzienne” zdjęcia na Instagrama. Nawiązuję interakcję z czytelnikami i stale podtrzymuję z nimi kontakt. Gdy mam więcej czasu i pomysłów wolę bloga, bo nie ogranicza mnie pod względem ilości zdjęć, treści. Tam też mogę trochę bardziej wykazać się kreatywnością. Mam też pewność, że to, co dodaję na bloga, zostanie tam na zawsze. Jak wygląda Twoja codzienność? Jak duży wpływ ma na nią Twoja działalność w sieci? Na co dzień zajmuję się księgowością w moim własnym biurze rachunkowym Aktówka w Rzeszowie. Własna działalność to dużo obowiązków, ale także przywileje, dzięki czemu mogę łączyć pracę z moim hobby – blogowaniem. W wolnych chwilach biorę aparat, robię zdjęcia i układam wszystko w całość na laptopie! ;) Księgowość jest w większości przypadków poukładana, natomiast w przypadku działania w sieci rozwijam swoją kreatywność.
a_ du sza
Gabriela Grębska, CZYLI @
Z RZESZOWA
Influencer
w ro olo @k . t Fo
Przyszło Ci kiedyś zmierzyć się z internetowym hejtem? I to nie raz! Bloga prowadzę już od ponad 8 lat i w tym czasie wiele razy dostawałam niemiłe wiadomości dotyczące mnie, mojego wyglądu i wszystkiego co robię. Teraz już nie zwracam na to uwagi, bo wiem, że nie da rady dogodzić wszystkim – zresztą nawet bym tego nie chciała. Żyję i robię to, co mi się podoba i nie muszę się podporządkowywać innym, nieznajomym osobom. Influencerka z pasji czy z zawodu? Jak jest w Twoim przypadku? Z pasji! W chwili kiedy zaczynałam prowadzić bloga nie było mowy o żadnym wynagrodzeniu. Dopiero po pewnym czasie pojawiały się pewne benefity i bardzo się cieszyłam, że w jakiś sposób moje poświęcenie jest wynagradzane. Dzięki wytrwałości teraz mogę dorobić na tym, co uwielbiam robić. Jak podchodzisz do sponsorowanych współprac na Instagramie? Czy Twoim zdaniem można pozostać 100% autentycznym polecając usługi lub produkty odpłatnie? Chętnie nawiązuję płatne współprace, ale tylko wtedy, jeśli są zgodne z moimi zasadami i faktycznie poleciłabym dany produkt/usługę swoim najbliższym. Spośród wszystkich propozycji o współpracę wybieram te najbardziej pasujące do mnie i mojego profilu. Odbiorcy od razu czują, jeśli coś robione jest na siłę. W przypadku wszystkich współprac ważne jest zachowanie naturalności i wkomponowanie reklamowanego produktu bez nachalności. Do każdej kampanii podchodzę kreatywnie i staram się, aby to wszystko ze sobą współgrało. Na Twoim profilu nie brakuje zdjęć z Rzeszowem w tle. Jakie są Twoje ulubione miejsca w stolicy Podkarpacia? Uwielbiam to miasto. Bardzo lubię miejsca, w których można zrelaksować się na świeżym powietrzu, po pracy. Mam tutaj na myśli Żwirownię oraz spacery, jazdę na rowerze/rolkach wzdłuż Wisłoka (zwłaszcza za Lisią Górę!). Oprócz nich, jest jeszcze piękny Park Papieski, Biały Ogród blisko rynku i Aleja Pod Kasztanami. Rzeszów posiada wiele świetnych restauracji, barów i kawiarni – często odwiedzam Konfiturę, Radość, Lord Jack, Powoli Cafe, Habanero, Wypiekarnię, Al Metro, Smacznego. W Rzeszowie znajdziemy również szkołę akrobatyki powietrznej Aerial Studio, gdzie wieczorami ćwiczę na szarfie. Twoje największe zawodowe osiągnięcie to…? Moja praca składa się z ciągu małych sukcesów. Zebrałam bardzo dużą liczbę odbiorców, współpracowałam z cenionymi markami z całego świata, poznałam wiele ciekawych ludzi podzielających moje zainteresowania, otworzyłam własną firmę. Mam nadzieję, że te wielkie osiągnięcia są jeszcze przede mną :) Rozmawiała MARIOLA SZOPIŃSKA-SĄDEK
zapusty Karnawał w Wenecji Fot. italieonline.eu
COOLTURALNIE
karnawał znaczy
Właśnie powitaliśmy hucznie Nowy Rok. Jak co roku, w setkach polskich domów rozbłysły fajerwerki i sztuczne ognie. W telewizji mogliśmy śledzić, jak w poszczególnych stolicach państw prześcigano się w sposobie powitania 2019 roku. Tokio, Sydney, Singapur, Moskwa, Warszawa, Berlin, Paryż, Londyn, Nowy Jork, Rio de Janeiro, Los Angeles…, tam wszędzie odbywały się festiwale, które dawały sygnał do kilkutygodniowej rozpusty, czyli karnawału.
Powitanie Nowego Roku oraz rozpoczynający się z tej okazji karnawał, to jeden z tych momentów w roku, który człowiek w sposób wyjątkowy celebruje. Oczywiście to, co rzuca się w oczy w pierwszej kolejności, to szczególny rodzaj formy, w której dominuje radość z przeżycia ubiegłego roku oraz przywitania nowego. To tak, jakby zaklinać ten nowy, aby był dobry, przyniósł same pozytywy, ogólną radość i chęć życia. I właśnie o to chodzi. Okres ten, nazywany słowem wywodzącym się z języka włoskiego od „carnevale”, ten najpewniej mający swój źródłosłów w łacinie od carnem levāre, oznacza w wolnym tłumaczeniu: „mięso usuwać” lub „żegnaj mięso”. Otóż karnawał miał przygotować do wielkiego postu, który był następnym okresem w kalendarzu liturgicznym. Ten zaś poprzedzał kolejne, najważniejsze z kolei święto dla chrześcijan – Wielkanoc. Czas karnawału obchodzony był również obficie w polskiej kulturze ludowej. Tutaj nazywano go „zapustami”, podczas których jak w „carnevale” organizowano na swój sposób liczne bale, maskarady, pochody i zabawy. Przy tym wszystkim kolędowano, bo był to przecież czas kolędowania, a także odmawiano liczne zaklęcia, które w późniejszym okresie zapisały się jako wiejskie przyśpiewki, zwyczajowe porzekadła i wyliczanki.
28
Globalny zwyczaj karnawałów Myśląc o karnawale, przez wzgląd na termin, kojarzyć się on nam powinien z karnawałem we Włoszech, a szczególnie tym oryginalnym, z Wenecji. Nierozerwalnym atrybutem tego rodzaju karnawału są słynne maski, które w renesansowej formie, najpewniej mając swój rodowód jeszcze antyczny, zdobiły twarze i głowy uczestników balów i ulicznych pochodów. Z czasem weneckie harce zdominowały domy wysoko urodzonych, a przyjść w karnawałowej masce na taką uroczystość oznaczało pozostać w niej przez cały czas i być tajemniczym dla wszystkich bawiących się – i z wzajemnością! Inny europejski bal karnawałowy szczególnie celebrowany jest w niemieckiej Kolonii, gdzie całe nadreńskie miasto jest zaangażowane w jego przygotowanie i uczestnictwo. Podobny zwyczaj uchwytny jest w londyńskiej dzielnicy Notting Hill, który bardzo często przybierał teatralną formę, dając zresztą asumpt ulicznym grajkom i cyrkowcom do organizowania podobnych przedsięwzięć na własną rękę, ku uciesze angielskiej publiczności. Najbardziej rozpoznawalnym jest jednak karnawał w Brazylii, a prawdziwym sztandarem, ten organizowany przez okrągły rok w Rio de Janeiro. Tam wówczas możemy podziwiać fuzję zwyczajów przybyłych w okresie XVI i XVII w. kolonizatorów z Europy, ze zwyczajami lokalnymi, a także ludności napływowej afroamerykańskiej. Feeria barw, żywiołowe dźwięki muzyki, w której przede wszystkim dominuje samba, ekwilibrystyczne pozy taneczne, maski, stroje, całe ruchome platformy, które suną ulicami miast ku uciesze lub wśród entuzjazmu licznie zebranego tłumu tubylców i przyjezdnych turystów z całego świata.
Polskie zapusty Niemniej żywiołowo świętowali ten okres nasi przodkowie. Właściwie forma jak w Wenecji, Londynie czy Rio była zawsze ta sama, lecz dostosowana do możliwości lub upodobań estetycznych, z kolei wynikających z kultury, sposobu bycia, warunków bytowych oraz materiałów. W różnych częściach naszego kraju praktykowane były liczne harce, zabawy, parady, maskarady, śpiewy, tańce i zaklęcia, które miały nadać temu czasowi specyficzny wyraz. Wszak pożegnano Stary Rok, by godnie przywitać Nowy. Wszystko rozpoczynało się od nowa, należało rozpocząć te same rytuały w ściśle określonej formie. Okres zapustów
Zapusty ze zbiorów Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie
Karnawał w Londynie Fot. domena publiczna Karnawało w Rio Fot. domena publiczna
nasączony był i jest nadal, w wielu miejscowościach w Polsce jest nadal praktykowany, symboliką. Jak już wspomniane było, życzenia wypowiadane wówczas miały przynieść dobrobyt w Nowym Roku. Nawet kulinaria i sposób ich przyrządzenia korespondował dobrze z celebrą. Z reguły miały to być dania syte, tłuste, w dużych ilościach, aby ten okres
JAKUB PAWŁOWSKI
COOLTURALNIE
zapamiętać i posilić się przed wielkim postem, tuż przed Wielkanocą. Sam okres zapust, czy tez karnawału, to jedyny moment by nieco folgować z zachowaniem, jedzeniem, obcowaniem z innymi. Wszak w wielkim poście już na to nie zezwalały okoliczności, nie wypadało być infantylnym. Uczestnicy zapustów przebierali się w liczne postaci z ludowych wierzeń, zarówno te przypominające ludzi, jak i zwierzęta. Byli to dziadowie, postaci demoniczne, ciężkie do wytłumaczenia na tzw. zdrowy, chłopski rozum. Często przebierano się w postaci rzadko spotykane na prowincji jak fryzjer, czy lekarz. Ze zwierząt powszechne były niedźwiedzie, kozy, barany, konie, nawet kolędniczy turonie. Po wioskach biegały diabły i śmierci, by przypomnieć śmiertelnikom, że „memento mori”. Pojawiały się też stałe motywy, a więc panien na wydaniu, chłopców uganiających się za nimi, Żydów, Romów, muzykantów, bez których pochód nie miałby już takiej werwy, jaką mieć musiał. Pochody te przestrzegały przed złem, np. pokusami, jakie czyhały w Nowym Roku. Grupy takich harcowników przynosiły też szczęście, a napotkanie ich po drodze było wyznacznikiem pomyślności. Zapusty to też śmiech, zabawa, niekiedy i pijaństwo, ot, folgowanie sobie, usprawiedliwianie swojego zachowania jeszcze przez ten jeden moment, tuż przed Środą Popielcową i Wielkim Postem.
RECENZJE
płyta cZYLI
HAMKAR ATONEMENT
DAKHMA Iron Bonehead Productions, 2018
Głębokie podziemie muzyczne skrywa czarne perły. Ekstremalna scena metalowa od czasu do czasu wyrzuca na powierzchnię takie płyty, jak Hamkar Atonement. Najogólniej rzecz biorąc, jest to muzyka z pogranicza death oraz black metalu, ale bardzo specyficzna. Może właśnie stąd wynika jej relatywnie niewielka popularność, nawet wśród entuzjastów muzycznej ekstremy, że to dość oryginalna mieszanka, a przez to ciężkostrawna dla ortodoksów zarówno death jak i black metalu. Ale w tym właśnie tkwi siła tego materiału. Bo album ten brzmi niczym rytuał żywcem przeniesiony ze starożytnej Persji oraz implementowany na grunt ekstremalnej muzyki metalowej. Hamkar Atonement intryguje rytualnością, która przeniknęła w głąb kompozycji. Nie są to „profesjonalne ornamenty”, ale tylko „upiększacze”, jak np. na późnych płytach Behemotha (vide; Evangelion), ale coś znacznie bardziej autentycznego. To rytualne szaleństwo zdaje się napędzać obecny w wielu fragmentach płyty obłąkańczy wręcz drive, którego mógłby pozazdrościć Szwajcarom nawet sam Mastodon. Ezoteryczny posmak całości wzmaga idealnie ukręcone, jakby przydymione kadzidłami brzmienie. No i - last but not least - nie sposób nie docenić też warsztatu szwajcarskich muzyków. Ten album brzmi naprawdę niebezpiecznie. Dakhma inspiruje się najstarszą monoteistyczną religią
świata, tj. Zoroastrianizmem, która była oficjalnym kultem na ziemiach obecnego Iranu. A ściślej mówiąc, jego heretyckim w tamtych zamierzchłych czasach odłamem, czyli Zurvanizmem. Hamkar Atonement to jak na muzyczny rytuał przystało, płyta do słuchania w całości. Ciężko wyodrębnić poszczególne utwory, bo każda z kompozycji zdaje się być logicznym oraz konsekwentnym rozwinięciem poprzedniej. Nie jest to muzyka łatwo przyswajalna, a wrażenie to może potęgować czas trwania albumu (ponad 70 minut), ale zaręczam, że warto dać tej muzyce szansę. Odsłuch na słuchawkach w ciemnym pomieszczeniu, powinien przynieść oczekiwany rezultat, w postaci lepkiej atmosfery strachu przed złym duchem Angra Mainju i jego pomocnikami, Dewami. Strachu połączonego z fascynacją. Bardzo niebezpieczna muzyka, mająca moc przenoszenia w czasie do starożytnej Persji i odprawianych tam okultystycznych rytuałów.
DANIEL KOWALCZYK
JOANNA JODEŁKA WAB, 2018
Kto z nas nie zna obrazu Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem”? W ogóle, kto nie zna daty bitwy pod Grunwaldem? Zdaje się największy laik dziedziny, jaką jest historia, akurat przy tych dwóch pytaniach odpowiadać będzie śpiewająco. Ba! Jest w stanie nawet określić jakie strony starły się na grunwaldzkich polach, kto dowodził poszczególnymi, kto zwyciężył, a nawet posili się o dodatek w postaci dnia i miesiąca tej batalii. Wszystko dobrze, ale czy ci, potocznie zwani laikami, a nawet prawdziwi maniacy historii, zdawać sobie będą sprawę co działo się ze słynnym dziełem Matejki w pierwszych dniach II wojny światowej? Że Niemcy, którzy wywołali ten globalny konflikt będą mieli prawdziwą obsesję nad tym malowidłem? Że osoby odpowiedzialne za ten obraz, przed wojną wystawiany stale w warszawskiej Zachęcie, będą zmuszone, i w patowych niekiedy chwilach, ratować go, przewożąc w ekstremalnych warunkach do zupełnie innego miasta? I wreszcie, że za tym piekielnie niebezpiecznym przedsięwzięciem stać będą ofiary śmiertelne po stronie tych, na których barkach stanął ten obowiązek, traktowany na równi z obowiązkiem patriotycznym? Nie sądzę, acz bardzo chciałbym się mylić. O tym wszystkim jest książka Joanny Jodełki zatytułowana „2 miliony za Grunwald”. Jest to powieść z potężnym ładunkiem kryminalnym i z gatunku dreszczowca opartego o prawdziwe wydarzenia, mające miejsce w pierwszych dniach wojny i okupacji niemieckiej. Bohaterami są autentyczne
JAKUB PAWŁOWSKI
RECENZJE
KSIĄŻKA cZYLI
2 milionY za Grunwald
postaci, które bezpośrednio i pośrednio miały styczność z obrazem „Bitwa pod Grunwaldem”. Pojawiają się też postaci wymyślone przez autorkę, ale bardzo sprawnie wplecione w główny nurt wydarzeń i nadający charakter narracji. W trakcie lektury przemierzamy bardzo długie kilometry, począwszy od Wiednia, poprzez Berlin, Warszawę, Kraków, na Lublinie i podzamojską prowincją skończywszy. Niewątpliwym atutem powieści jest drobiazgowość autorki w opisach miejsc, całych ulic, poszczególnych budynków, często też afiszy, ówczesnej prasy, społeczności Polski dwudziestolecia międzywojennego, które nagle musiało zetknąć się z wojenna rzeczywistością. Szczegółowość opisów ocenić należy jako wyjątkowy element powieści, nadający jej osobliwy charakter, oddający klimat tamtych czasów i atmosferę tragicznych lat wojny. W znaczący sposób musiały pojawić się wątki niemieckie, a szczególnie ideologiczne w nurcie nazistowskim, odpowiadający tamtej epoce. To też swoisty element tej książki, niepozwalający na to, by o niej zapomnieć choćby dlatego, że idee głoszone wówczas w Niemczech zupełnie odbiegały od wielu zasad, jakimi przed nimi kierował się człowiek. Opisy polskiego społeczeństwa, często nawiązujące do niższej warstwy społecznej, jak złodziei, rzezimieszków, prostytutek i alfonsów, drobnych handlarzy, pijaków i utracjuszy, pokazują że ten element był jak najbardziej żywy w legendarnych latach międzywojnia, pełnego klasy, sznytu i dobrego stylu, a przede wszystkim czasów po odzyskaniu niepodległości. I wreszcie główny wątek obrazu Matejki, a także katorżniczej wręcz pracy, jaką wykonali muzealnicy oraz zwykli obywatele, którzy w porywie obowiązku, w trudnych czasach wojny, zdecydowali się ukryć przed niemiecką machiną propagandową oraz policyjną najwspanialsze dzieło, odnoszące się do kultury, tradycji i pamięci polskiej.
mis trz ów!
Bardzo ciekawie zapowiada się starcie Liverpoolu z Bayernem. Obie drużyny znane są ze swych osiągnięć w najważniejszym europejskim pucharze (zdobyli go po pięć razy), a w dodatku, po obu spodziewano się dotarcia przynajmniej do półfinału. Choć Liga Mistrzów jest najbardziej prestiżowym turniejem, to dwumecz ten może być ciekawy także dlatego, że zarówno The Reds, jak i Bawarczycy mogą w drugiej połowie sezonu skupić się najmocniej na rozgrywkach krajowych - Anglicy czekają na mistrzostwo ligi od 29 lat i wreszcie są na najlepszej drodze do ostatecznego triumfu, a Niemcy są mocno podrażnieni nieudaną w ich wykonaniu pierwszą rundą, w której Borussia okazała się zdecydowanie lepsza. Na ten moment wyższą dyspozycją cieszą się podopieczni Kloppa, a i sama postać trenera wychowanego w Bundeslidze może mieć kluczowe znaczenie. Pytanie brzmi: czy na przełomie lutego i marca gwiazdy klubu z Anfield, jak Salah i Mane, nie będą przemęczone lub kontuzjowane przez nadmiar wysiłku? Póki co, niemiecki szkoleniowiec rzadko rotuje swą pierwszą linią, a natężenie spotkań na Wyspach może mieć kluczowe znaczenie. Inny pojedynek angielsko-niemiecki to także gwarancja emocji. Zmierzą się w nim wspomniani liderzy Bundesligi z Dortmundu, a także londyński Tottenham. Dwaj odwieczni „wannabe” dwie drużyny niezwykle skuteczne pod bramką rywala i czołowe zespoły własnych lig. Ten, jak mniemam, otwarty, ofensywny, miły dla oka dwumecz pokaże, który zespół dorósł szybciej - „chłopcy” Favre'a z Dortmundu, czy budujące swoją pozycję od kilku lat, „koguty” Pochettino. Logicznie rzecz biorąc, wydaje się, że doświadczenie zawodników jak Kane czy Eriksen powinno przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Anglików, ale dortmundczycy pokazali już w tym sezonie, że młody wiek kadry im nie przeszkadza, ba, nawet pomaga - mają już na rozkładzie m.in. Atletico w Lidze, czy Bayern i Schalke w Bundeslidze. Równie pasjonująco, choć z innych przyczyn, zapowiada się dwumecz Juventusu z Atletico. „Stara Dama” nie może być zadowolona z losowania, bo choć zajęła pierwsze miejsce w swojej grupie, to spotkała się z jednym z najtrudniejszych dla
32
Fot. Archiwum Day&Night
SPORT
hity w 1/8 ligi
O ile część par wylosowanych 17 grudnia w Nyonie nie budzi większych emocji - z powodu wyraźnego faworyta albo nie najwyższego poziomu obu ekip (jak w przypadku pojedynku Romy z Porto) - o tyle przynajmniej połowa z nich ma pełne prawo do tytułowania się hitami i możemy być pewni, że już w ćwierćfinałach zabraknie kilku zespołów z najwyższej półki.
niej rywali. Rojiblancos trenera Diego Simeone grają bowiem bardzo do Juventusu podobnie. To nie będzie starcie obfitujące w gole - Włosi stracili w dotychczas rozegranych ligowych kolejkach zaledwie 11 goli, a Hiszpanie 13 (choć rozegrali o jeden mecz mniej) - a ich najmocniejszą bronią jest gra zespołowa i idealnie dobrana taktyka. Choć Cristiano Ronaldo nieraz potrafił samodzielnie przełamać defensywę Atletico w derbach Madrytu, to nie jestem w stanie wytypować faworyta nadchodzącego starcia. Ostatni dwumecz, na który ostrzę sobie zęby, może być dla niektórych wyborem nieoczywistym. Ostatecznie przyzwyczailiśmy się w ostatnich latach, że Manchester United jest zespołem nieciekawym, a w pierwszej połowie tego sezonu gra „Czerwonych Diabłów” przyprawiała kibiców o ból oczu. PSG z Neymarem i Mbappe teoretycznie powinno odprawić Anglików z kwitkiem i dalej śnić swój sen o zdobyciu Ligi Mistrzów. Jednak klub z Old Trafford przeszedł niemałą metamorfozę pod skrzydłami Ole Gunnara Solskjaera. Norweg sprawił, że jego piłkarze znów cieszą się grą, a zawodnicy jak Pogba, Martial czy Rashford odzyskali swój blask. Jeżeli ich forma utrzyma tendencję zwyżkową, to nie dzieliłbym skóry na niedźwiedziu. PSG będzie musiało poradzić sobie na wiosnę bez dwóch podstawowych pomocników - Lass Diarra postanowił zakończyć karierę, a Rabiot, przez naciskanie na transfer do Barcelony, został oficjalnie odsunięty od treningów z drużyną. A „Czerwone Diabły”, może wyłączając niestabilną na ten moment defensywę, mają kadrę zdolną powalczyć z paryżanami jak równy z równym.
PAWEŁ PACZOCHA
31.01
CZWARTEK
Filharmonia Podkarpacka Karnawałowa Gala Operowo-Operetkowa, koncert przywołujący najwspanialsze tradycje operowe. Początek godz. 19:00.
8.02
PIĄTEK Klub Vinyl Jesus Chrysler Suicide + Supervoid Messengers. Start godz. 19:00.
10.02
NIEDZIELA
Rynek Główny Stand Up No Limits. Wystąpią: Paweł Chałupka, Damian Skóra. Start godz. 19:00.
4.02
22.02
PIĄTEK
Pod Palmą Koncert zespołu Lao Che. Start godz. 18:00.
12.03
WTOREK
Filharmonia Podkarpacka Rosyjski Klasyczny Balet Moskwy „Jezioro Łabędzie”. Początek godz. 19:00.
26.02
WTOREK Filharmonia Podkarpacka Cudowna Terapia. Komedia terapeutyczna. Początek godz. 19:00.
PONIEDZIAŁEK
Filharmonia Podkarpacka Michał Szpak Dreamer Tour. Start godz. 19:00.
16.02
21.03
SOBOTA Filharmonia Podkarpacka Muzyka zespołu Metallica symfonicznie. Wystąpi SCREAM INC. Początek godz. 19:00.
21.02 Niezła Sztuka Bluesowe przywitanie Jazzuska. Początek godz. 20:00.
Underground Pub Tymon Tymański Trio. Start godz. 20:00.
CZWARTEK
Filharmonia Podkarpacka Paweł Domagała 1984 Tour.
CZWARTEK
2.03
SOBOTA Filharmonia Podkarpacka Koncert: Tribute to Nalepa. Początek godz. 18:0
23.03
SOBOTA LUKR Koncert Fisz Emade Tworzywo. Start godz. 20:00.
3.03
NIEDZIELA Niezła Sztuka Warsztaty malowania mandali z Beatą Olchowy. Start godz. 11:00.
Rynek Główny RAU Performance po raz pierwszy w Rzeszowie. Początek godz. 19:00.
29.03
PIĄTEK
LUKR Koncert Łąki Łan. Start godz. 21:00.
10.03
NIEDZIELA Teatr Maska Premiera spektaklu „Wystarczy Być”. Start godz. 16:30.
30.03
SOBOTA LUKR Ania Karwan: Wiosenna Trasa Koncertowa. Początek godz. 21:00.
33
gratisy
JEDNA OSOBA MOŻE WZIĄĆ UDZIAŁ TYLKO W JEDNYM KONKURSIE RAZ NA KWARTAŁ. W CELU ODBIORU DANEGO GRATISU NALEŻY PRZEDSTAWIĆ DOWÓD TOŻSAMOŚCI.
17 77 00 715
tel.
Dla 2 osób podwójne zaproszenia do kina Helios ul. Powstańców Warszawy oraz dla 2 osób podwójne zaproszenia do kina Helios w Galerii Rzeszów. Zadzwoń 25 lutego o 12:00.
Dla 2 osób dowolna duża pizza (do odbioru w lokalu). Zadzwoń 26 lutego o godz. 12:00.
Dla 4 osób pojedyncze zaproszenia na dowolny seans. Zadzwoń 27 lutego o 12:00.
Dla 5 osób vouchery na godzinę gry w kręgle oraz dla 5 osób vouchery na godzinę gry w bilard. Zadzwoń 25 lutego o 12:00.
Dla 3 osób zupa solanka huculska. Zadzwoń 26 lutego o 12:00.
Dla 5 osób burger falafel (do odbioru w lokalu). Zadzwoń 27 lutego o 12:00.