_DOLNOŚLĄSKI MAGAZYN FOTOGRAFICZNY 02/2013 (05) KWIECIEŃ_WRZESIEŃ / ISNN:2299-5404
WOJCIECH DZIADOSZ/ MICHAŁ WĘGRZYN _SEBASTIAN KRAUS JAKUB_KAMIŃSKI/ BRAVE FESTIVAL KATARZYNA_JAGIELNICA KAROLINA POSPISZYL/ ALE TEGO
-4-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny
Redaktor Naczelny | Editor-in-Chew Łukasz Kapa
Tłumaczenie | Transltors Agata Osińska | Julia Rokicka
Zas. RN./Reklama | Deputy Editor-in-Chief/Advertising Magdalena Błaszczyk
Pomoc Techniczna | Technical Support Łukasz Pajda
Reklama | Advertising Julia Siewak
Dołącz | Join zgloszenia@dmfmag.pl
Logo | Layout Maria Wąsik
Kontakt | Contact kontakt@dmfmag.pl www.dmfmag.pl
Korekta | Correction Agata Osińska
Reklama siewak@dmfmag.pl
Współpraca | Cooperation Bartek Janiczek Aneta Aksamitowska Dawid Gudel Marta Dymek Łukasz Wasyliszyn Michał Wacław Maciej Gajdur Paulina Sulanowska Maria Warsza Szymon Komarnicki
FB http://www.facebook.com/dmfmag ISSN 2299-5404 Adres | Address DMF ul. Reja 2/13 50-354 Wrocław, Polska
Wszystkie zdjęcia i teksty opublikowane na łamach Dolnośląskiego Magazynu Fotograficznego są wyłączną własnością poszczególnych autorów (fotografów, współpracowników oraz wydawcy) i podlegają ochronie praw autorskich. Żadne zdjęcie ani żaden tekst reprodukowany, edytowany, kopiowany lub dystrybuowany bez pisemnej zgody jego prawnego właściciela. Żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana w jakiejkolwiek formie cyfrowej lub mechanicznej, drukowana, edytowana lub dystrybuowana bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy. Wszystkie prawa zastrzeżone. All photos and texts published on the pages of Silesia Photographic Magazine are the exclusive property of the respective authors (photographers, contributors and publisher) and is protected by copyright. No image or any text reproduced, edited, copied or distributed without the written permission of the legal owner. No part of this publication may be reproduced in any form, digital or mechanical, printed, edited, or distributed without the prior written permission of the publisher. All rights reserved.
`
-5-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny
Żyjemy coraz szybciej, coraz intensywniej często nie zastanawiając się i nie doceniając prostych chwil w naszym życiu. Przedmioty, które powinny ułatwiać nam codzienność tylko ją ograniczają. Zachęcam zatem do zatrzymania się na moment i przyjrzenia się temu, co nas otacza. W artykule Kraina Ciszy, wraz z Wojtkiem Dziadoszem przeniesiemy się na chwilę do magicznej czarnobiałej krainy, w której czas wydaje się nie istnieć. W dalszej częsci Michał Węgrzyn opowie nam o noweczesnej roli murali w mieście oraz o swoim najnowszym projekcie pt.:”Brama do Nadodrza”. Jeśli dalej czujecie niedosyt, to zapraszam Was na fotograficzny spacer po Wrocławiu z Jakubem Kamińskim, który pokaże nam swoje spojrzenie na „zwykłą” miejską codzienność. Nie zapomnieliśmy też o podróżnikach. Tym razem, wraz z Sebastianem Krasuem, odwiedzimy malowczą lecz deszczową Szkocję i przekonamy się, że nie tylko słoneczna pogoda może być inspirująca. Odłóżcie zatem wszystkie „zakłucacze” zaparzcie zieloną herbatę, dajcie się wciągnąć w cudowne historie opowiadane kadrami... Zapraszam do lekturu #5 No. DMF`u!
REGIO _16 Jezioro Mietkowskie _28 Brama do Nadodrza _36 KAN _42 Brave Festiwal
Our lives are getting more intensive and passing more quickly every day. We forget to think about and enjoy those simple moments. Things that are supposed to make our lives aesier, usually limit us. Therefore encourage You to stop for while and take look around. In The Land of Silcence together with Wojtek Dziadosz we take You do magical black-andwhite, timeless realm. Then Michał Węgrzyn will tell us something about the modern function of murals in cities and his latest project ‘the Gate to Nadodrze’. If You’re craving for more, can take You for photographic walk around Wrocław with Jakub Kamiński - he’ll present to You his his personal view on the ‘ordinary’ city reality. We haven’t forgotten about the travellers! This time, together with Sebastian Kraus we’re going to visit picturesque yet rainy Scotland and prove that not only sunny weather may be inspiring. So... put away all the distractions, brew some green tea and lose Yourselves in the wonderful stories told with images... Have nice reading of the DMF’s 5th issue!
redaktor naczelny | editor-in-chief
Łukasz Kapa
-6-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny
TALENT
LIFE
_56 Karolina Pośpiszyl _62 Katiebloo _70 Cardiff po zmroku _76 Jakub Kamiński _90 Technika Błędu
_98 Szkocja _118 Ale Tego _122 T-Bone _128 Pląsy w błocie _130 Żelazna Bogini Miłosierdzia _138 Summer Fell Free _142 Lumpeks
-7-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny
Twój Codziennik
Miejsce I Angelika Nowek
Miejsce II, zdjęcie po prawej na górze Piotr Pietryga Miejsce III, zdjęcie po prawej na dole Maria Kowtunenko
/Twój Coedziennik
-8-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/KONKURS
/Twój Coedziennik
-9-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/KONKURS
/Twój Coedziennik
-10-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/KONKURS
„NOWE ŻYCIE NOWEJ PAPIERNI” konkurs fotograficzny – rozwiązanie We wnętrzach powstających loftów Nowa Papiernia dolnośląscy fotograficy próbowali zatrzymać w kadrze klimat dawnego Wrocławia aranżując nowoczesne meble BoConcepti przyniesione przedmioty. XIX wieczne budynki starej fabryki papieru we Wrocławiu już w 2014 r. przemienią się w nowoczesne lofty Nowa Papiernia. Zanim jednak rozpoczną się prace wykończeniowe i pojawią się w nich pierwsi lokatorzy, zostały oddane we władanie młodych artystów-fotografików. Była to rzadka okazja, żeby móc sfotografować postindustrialne i świetnie zachowane wnętrza, będące częścią historii przedwojennego Wrocławia, zanim inwestor tchnie w nie nowe życie. Do dyspozycji fotografików oddane zostało300 m pomieszczenie z łukowymi stropami, kolumnami nabitymi nitami i surową, oczyszczoną cegłą na ścianach. Do finału konkursu zostało zakwalifikowanych 10 osób. Uczestnicy przed przystąpieniem do sesji przeszli szkolenie BHP, a zdjęcia wykonywali w kaskach, kamizelkach i obuwiu ochronnym, ponieważ Nowa Papiernia to teren budowy. Zadaniem było zaaranżowanie wewnątrz pomieszczenia wybranych akcesoriów wyposażenia wnętrz BoConcept lub innych przedmiotów codziennego użytku. Inwencję twórczą odnośniewyboru fotografowanych przedmiotów wewnątrz Nowej Papierni pozostawiono twórcom. „We wnętrzach Nowej Papierni pojawił się stary rower, patynowane lustro, stare księgi, nóż, pluszowy miś, sukienka wisząca na ścianie, ale też chromowane /Nowa Papiernia
i kompozytowe krzesła BoConcept. Wspieramy młodych, wrocławskich twórców związanych z fotografią i designem, stąd pomysł na kreatywne uchwycenie w obiektywie jeszcze surowych wnętrz powstających loftów z intrygującymi przedmiotami wewnątrz”– mówi Ewa Piechota Marketing Manager projektu Nowa Papiernia. Zadaniem fotografików było wykonanie serii różnych zdjęć w ciągu 30 minut i przedstawienie do konkursu trzech fotografii. Zdjęcia trwały od 24 do 27 lipca po zakończeniu prac budowlanych w budynku B. Konkurs był otwarty zarówno dla amatorów jak i profesjonalnych fotografików. Zdjęcia oceniło Jury złożone z profesjonalnego fotografika: Tomasza Woźnego, laureata Grand Press Photo i zastępcy redaktora naczelnego Dolnośląskiego Magazynu Fotograficznego Magdaleny Błaszczyk. „Po pierwszym przejrzeniu wszystkich nadesłanych prac miałem już swojego faworyta i było to zdjęcie Pani Anny Kopeć, przedstawiające książkę w deszczu opadających stron – mówi Tomasz Woźny fotografik, laureat Grand Press Photo. „Uwagę przykuwa piękna gra światła zachodzącego słońca, rzucającego ostre linie cieni, wspaniale prowadzących wzrok odbiorcy po wnętrzu Nowej Papierni. Ale to, co stanowi o pięknie tego zdjęcia to stara, pognieciona książka wśród zamrożonych w powietrzu powyrywanych stron. Zestawienie industrialnego, surowego wnętrza z ciepłym światłem, książką - symbolem tradycji oraz zawieszonymi w powietrzu stronnicami tworzy magiczny, -11-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny
z historycznymi ścianami wnętrza, zmusza do refleksji i pozostaje w pamięci na długo” – mówi Magdalena Błaszczyk z Dolnośląskiego Magazynu Fotograficznego uzasadniając werdykt. Każdy z uczestników konkursu otrzymał od jury obszerną anlizę plusów i minusów wykonanych zdjęć. Organizatorem i fundatorem nagród dla fotografików była Nowa Papiernia.
MATERIAŁ PROMOCYJNY
pełen nostalgii klimat. Dodatkowo jako jedyne zdjęcie to nawiąz je do historii tego miejsca,wydaje się że to właśnie historie i opowieści, których Nowa Papiernia była świadkiem, wirują w postaci powyrywanych z sędziwej księgi stron” – dodaje Tomasz Woźny. „Prace nadesłane przez Jacka Dąbrowskiego odróżniają się na tle reszty nadesłanych zdjęć ze względu na charakterystyczny sposób postprodukcji. W przypadku niniejszego konkursu okazała się ona doskonałym zabiegiem, co zaowocowało zajęciem drugiego miejsca. Fotografia niebieskiego fotela na tle tła ze ściany z cegieł nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Skontrastowanie ze sobą nowoczesności niebieskiego fotela
Partner konkursu: BoConcept Wszystkie docenione przez Jury zdjęcia i prace innych uczestników będzie można zobaczyć na stronie Www.nowapapiernia.pl
I MIEJSCE: ANNA KOPEĆ
/Nowa Papiernia
-12-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny
/Nowa Papiernia
-13-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny
/nazwaartykulu
-15-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
KRAINA CISZY LAND OF SILENCE
/Jezioro Mietkowskie
-16-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Jezioro Mietkowskie
-17-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
tekst: Julia Siewak zdjęcia: Wojciech Dziadosz
Jeżeli myślicie, że trzeba wyjechać nad jezioro Bajkał czy Ontario w celu zrobienia wyjątkowych zdjęć to twierdzę, że jesteście w błędzie. Fakt, odpowiednio przygotowany materiał z tamtych miejsc może okazać się niezwykły, ale... Niestety, cudze chwalimy a swego nie znamy, pamiętajmy więc, że Polce też są perełki, które warto odwiedzić i przede wszystkim – uwiecznić na zdjęciu. Miejsce, które Wam opiszę, to Jezioro Mietkowskie, czyli największe na Dolnym Śląsku jezioro zalewowe. Znajduje się na Równinie Świdnickiej, mniej więcej 25 km na południowy zachód od granic Wrocławia i rozciąga się na powierzchni prawie 10 km kwadratowych. Zapewniam, jest na co popatrzeć!
If you think that you have to go to the Baikal and Ontario Lakes to capture unusual images then I’d say, you are wrong. In fact, properly prepared material from these sites may be extraordinary, but... Unfortunately, the grass is greener on the other side, so we should remember that in Poland there are also gems that are worth visiting and most of all – capturing with a camera. A place that I’m going to describe is the Lake Mietkowskie, the largest in Lower Silesia, flooded lake. It is located on the Świdnicka Plain, about 25 km south-west outside of Wrocław and covers an area of nearly 10 square kilometers. I assure you, there are amazing sights to behold!
Przyjrzyjmy się faktom
Let’s look at the facts
Dowiedziałem się, że Jezioro Mietkowskie pełni funkcje zbiornika retencyjnego oraz kopalni kruszywa i piasku. Co najważniejsze, lokalny ekosystem zaowocował ogromnym zróżnicowaniem ptactwa wodnego, które upodobało sobie
I learned that the Lake serves as a storage reservoir and ore and sand mine. Most importantly, the local ecosystem has resulted in a great diversity of waterfowl, which graced the western shore of the lake. This means – for photog-
/Jezioro Mietkowskie
-18-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
zachodni brzeg jeziora, a to znaczy, że dla fotografów którzy szukają miejsc różnorodnych, to całkiem przydatna informacja. Dla mnie zbiornik ten jest przede wszystkim miejscem, gdzie fotografuję krajobraz techniką długiego naświetlania. Zapewniam Was, że żadne inne miejsce w okolicy nie zapewnia mi takiego zróżnicowania małych i dużych obiektów, które pozwalają kreować zupełnie inny świat. Wiecie, co cieszy mnie najbardziej? Mogę pokazać upływ czasu, spokój, nostalgię poprzez długie czasy naświetlania właśnie – i zazwyczaj wychodzi to tak, jak sobiewcześniej wymarzyłem. Poza tym, miejsce o którym piszę, to naprawdę ogromny obiekt – drugi brzeg jest oddalony na tyle, że nie dominuje nad pierwszym planem i niebem, co jest dla mnie akurat bardzo istotne.
raphers who are looking for a variety of places – it’s a pretty useful information. For me, this basin is primarily a place where I photograph landscapes with long exposure. I assure you that no other place in the area provided me such a pattern of small and large objects that allow to create a completely different world. You know what I enjoy the most? I can show the passage of time, calmness, nostalgy with long exposures – and it usually comes out the way I had dreamed it would. Besides, the place I’m writing about is a really huge area – the other shore is just far enough that it doesn’t dominate the foreground and the sky, which to me is very important. Excitement Every time I get in the car and go to the lake, I expect a great unknown. For example – I can see training boats that are on the northern beach with piers changing its position, so, thanks to this, I am composing the frame and every time I have a totally different background. The south shore is much more littered with lonely stones, roots and elements of metal platforms that have sunken. This part is much less visited by tourists and hence more desirable for a curious photographer...
Ekscytacja Za każdym razem, gdy wsiadam do samochodu i kieruję się w stronę jeziora, spodziewam się wielkiej niewiadomej. Przykładowo – widzę łodzie szkoleniowe, które znajdują się na północnej plaży wraz z pomostami zmieniającymi swoje położenie, więc dzięki temu, komponując kadr, za każdym razem mogę mieć zupełnie inne tło. Południowy brzeg jest o wiele bardziej usłany samotnymi kamieniami, korzeniami oraz elementami metalowych platform, które zostały zatopione. Ta część jest zdecydowanie rzadziej odwiedzana przez turystów i tym samym bardziej pożądana przez ciekawskiego fotografa...
How I work While shooting with a slow shutter speed, I choose objects to photograph more carefully, and most importantly – I crop far more accurately. If I chose the wrong frame, the number and strength of half-filters or improper settings of the camera, I would have to repeat the exposure, which often takes 1-2 minutes – during the day. If I photograph the sunset or the sunrise, exposure times are even longer – in extreme cases, I have only one chance to have a good grasp stage, since at the beginning of the exposure the sun is just above the horizon and when the camera exposure ends, the sun is gone... and I can go home. It has happened before that I had to wait even 30 minutes for the “decisive moment” in one place, when I have found a convenient theme of the foreground. If you’re impatient, it’s definitely not a job for you.
Jak pracuję Fotografując z użyciem długich czasów naświetlania, bardziej skrupulatnie wybieram obiekty do fotografowania, a co najważniejsze – kadruję zdecydowanie dokładniej. Jeśli źle dobiorę kadr, ilość i siłę filtrów połówkowych, czy niewłaściwe ustawienia aparatu, będę musiał powtarzać naświetlanie które bardzo często trwa 1-2 minuty w ciągu dnia. Jeśli fotografuję przy zachodzie lub wschodzie słońca, czasy naświetlania są jeszcze dłuższe – w ekstremalnych sytuacjach mam tylko jedną szansę aby dobrze ująć scenę, ponieważprzy początku naświetlania słońce jest tuż na horyzontem, a gdy aparat kończy ekspozycję, słońce zaszło... i mogę wracać do domu. Bywało i tak, że musiałem czekać 30 minut na „decydujący moment” w jednym miejscu, bo znalazłem dogodny motyw pierwszego planu. Jeśli jesteś niecierpliwy, to zdecydowanie nie jest to zajęcie dla Ciebie.
/Jezioro Mietkowskie
-19-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Jezioro Mietkowskie
-20-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Jezioro Mietkowskie
-21-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Jezioro Mietkowskie
-22-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
Co zrobić, aby zacząć przygodę z techniką długiego naświetlani Przede wszystkim należy zaopatrzyć się w mocny szary filtr, który jest głównym wejściem do całej zabawy. Niepozornym, ale ważnym elementem wyposażenia jest dobry statyw, ponieważ bez stabilnego podparcia nie wykonamy poprawnych ujęć. Trzeba brać pod uwagę, że aparat rejestruje każde najmniejsze poruszenie – będą one widoczne w efekcie końcowym. Grząski teren, piaszczyste brzegi, oraz silny wiatr mogą skutecznie popsuć całą zabawę, gdy mamy statyw niedopasowany do naszego kompletu. Jezioro Mietkowskie to nie tylko woda. Jakiś czas temu całą ciecz, która znajdowała się w zalewie, spuszczono i powstała ogromna popękana pustynia. Możliwy był spacer prawie na całej powierzchni jeziora. Zimową porą lód skuwa taflę wody, tworząc niezwykle interesującą arktyczną scenerię. Na południe od jeziora rozciągają się pagórki i wzgórza, które wiosną porośnięte są rzepakiem, a latem pszenicą. Wszystkiemu towarzyszy widok na najstarsze szczyty w Europie – Góry Sowie. Liczne pałace, młyny wiatrowe oraz widok na najwyższy szczyt w okolicy, czyli Ślężę, buduje niebanalny krajobraz, który naprawdę warto zobaczyć i wykorzystać do zrobienia kilku, czy nawet kilkunastu, całkiem niezłych ujęć.
/Jezioro Mietkowskie
-23-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Jezioro Mietkowskie
-24-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Jezioro Mietkowskie
-25-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Jezioro Mietkowskie
-26-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
What to do to develop your technique with long exposures? First of all, make sure you have a strong gray filter, which is the main entrance to all the fun. A modest, but important piece of equipment is a good tripod, because without a stable support you cannot execute the correct angles. You have to take into account that the camera captures the slightest movement – it will be seen in the resulting image. Muddy terrain, sandy shores and strong winds can effectively spoil all the fun, if we haven’t properly positioned the tripod in our set. Lake Mietkowskie is not just water. Some time ago, all the liquid that was in the f looded lake was flushed down and a cracked desert emerged. It was possible to walk across almost the entire surface of the lake. The winter ice chipped the surface of the water, creating a very interesting arctic scenery. South of the lake knolls and hills extend, in spring they are covered with rapeseed oil and wheat in the summer. All this is accompanied by a view of the oldest mountains in Europe – Sowie Mountains („Owl Mountains”). Numerous palaces, windmills and sights of the highest peak in the area, which is Ślęza, create a remarkable landscape that is really worth seeing and exploit for several really good shots.
/Jezioro Mietkowskie
-27-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
Michał Węgrzyn
tekst: Aneta Aksamitowska zdjęcia: Michał Węgrzyn
/Jezioro Mietkowskie
-28-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Jezioro Mietkowskie
-29-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Michał Węgrzyn
-30-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
Świat i człowiek od zarania dziejów ewoluują, a sztuka razem z nimi. W dzisiejszych czasach, kiedy życie jest szybkie i nie każdy znajduje czas, aby się uwrażliwić kulturalnie, sztuka zaczęła wychodzić do ludzi. Opowiedz o tym procesie, który doprowadził do powstania muralu współczesnego.
The world and man have been evolving since the beginning of time and the art followed. Nowadays, when the life’s fast and it’s difficult to stop for a while and let art charm you, the art goes out to people. Tell us about this process that led to the contemporary mural’s coming into being.
Pewnie zaczęło się od jakiejś pierwotnej potrzeby człowieka i rysunków na ścianach jaskiń. Potem udoskonalaliśmy narzędzia i wzbogacaliśmy środki wyrazu, aż doszliśmy do organizowania imprez, gdzie swobodnie tworzymy nowe style i formy, być może dla tej samej dawnej przyjemności tworzenia.
It probably started with some primary human need and drawings on cave walls. Then we managed to improve our tools and enriched the means of expression, to eventually reach organising events, where we can freely create new styles and forms, maybe just for the ancient pleasure of creating itself.
A jak u ciebie narodził się mural i dlaczego?
And how did you come to creating murals and why?
U mnie zajawka pojawiła się w momencie, kiedy przeprowadziłem się na stałe do Wrocławia, pomyślałem sobie, że jestem w mieście, które naprawdę tętni życiem i że warto tutaj spróbować czegoś nowego. Rysowałem i malowałem od zawsze. Trafiłem na Akademię, ale w którymś momencie zdałem sobie sprawę, że nie chcę pozostać tylko w przestrzeni galeryjnej, zupełnie mnie to nie satysfakcjonowało, więc stwierdziłem, że nie ma co ciągnąć w nieskończoność tej samej formy i poszukać innego sposobu wyrazu. Tym bardziej, że robiłem bardzo duże formaty w pracowni, które w pewnym momencie po prostu przestały przechodzić przez drzwi i postanowiłem popróbować na zewnątrz. Miałem pewien plan działania, jednak nie spodziewałem się, że będę musiał nauczyć się malować od zera w nowych warunkach.
My craze was born at the time when I moved to Wroclaw permanently. I thought to myself that I’m in a city that pulses with life and it’s worth trying something new. I’ve always drawn and painted. I went to the Academy but later realised that I want to reach further than gallery spaces - it wasn’t satisfactory enough for me, so I decided to abandon that form of expressing my art to find something totally different. Especially knowing I had some huge pieces of art in my studio that were simply too big to fit through the door. So I tried outdoors. I had a plan, but I didn’t expect having to learn from scratch to paint in those specific conditions. Do you ever encounter negative reactions to murals, calling them vandalism and not art?
Zdarzają się sytuacje, że ludzie reagują negatywnie na murale, że odbierają je jako wandalizm, a nie sztukę?
Well, it depends on how the mural was made. Some like that particular one, others don’t. Everyone’s got their own taste, but undoubtedly such an enormous painting on an outside wall is visible. There’s always a reaction - positive, negative, but every time awaking emotions, interpretations. Often they are positive, simply because people like novelties. The author usually has something he wants to tell people, but it’s not rare that members of local communities come up with totally surprising interpretations - even for the author himself.
To zależy, jak mural jest zrobiony, jednym się coś podoba, a drugim nie. Każdy ma własny gust, ale na pewno mural wykonany na ogromnej ścianie jest zauważalny. Zawsze jest jakaś reakcja, pozytywna, czy negatywna, wywołuje jakieś uczucia i różne interpretacje. Często są one pozytywne, bo ludzie po prostu lubią nowość. Autor zwykle chce coś przekazać, ale często okoliczni mieszkańcy mają swoje racje i potrafią powiedzieć coś przewrotnego, co całkowicie rozbraja wykonawcę.
/Michał Węgrzyn
-31-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
Jest to sztuka dość ulotna. Nie jest ci żal , że za parędziesiąt lat z twoich dzieł może nic nie zostać? Zrobi się nowe, na pewno znajdzie się ktoś, kto to zrobi. Jeżeli mamy malunki w jaskiniach, to jest to tylko dowód na to, że domeną człowieka jest tworzenie, mimo że nie potrzebuje tego do przeżycia jak wody czy powietrza, ale wciąż to robi. Nieważne czy kamienica postoi parę lat a później się rozsypie lub to zamalują, ale przez ten czas praca będzie trafiać do ludzi. Niektórych rzeczy się nie zatrzyma i pewnie jednocześnie kolejne projekty będą znikać a inne powstawać. Opowiedz o konkursie „Brama do Nadodrza” – jak zareagowałeś na wiadomość o wygranej? Byłem w miarę zadowolony z mojego projektu, wiadomo, cieszyłem się, ale podszedłem do tego na luzie, bez żadnej spiny.
This is kind of a transitory art. Don’t you feel sad that in a few years or decades there might be nothing left of your creations? New ones are going to be created, there sure will be someone to do it. If we think about those cave drawings, it is just a proof for humanity’s need for art - although we don’t need it to live like air or water, but we still do it. Doesn’t matter if the building will be there for a few more years and then fall apart or the mural will be repainted - until then the art will get to people. Some things are really hard to stop and probably there will be different projects appearing and disappearing - simultaneously. Tell us about the competition - ‚the Gate to Nadodrze’. How did you react to the news about your win? I was quite satisfied with that particular project, sure, I was happy, but I stayed calm about it.
/Michał Węgrzyn
-32-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Michał Węgrzyn
-33-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
Czym się zainspirowałeś przy tworzeniu tego projektu?
What was your inspiration for that project? I was inspired by Wroclaw, looked into some old postcards and photos. There was this zeppelin theme - I checked it and indeed, there used to be some of them flying over the city. I tried to call back the atmosphere of that city destroyed by war and evictions. However besides those direct motives I found some place for abstract pieces. They let the receiver the interpret the art more freely.
Zainspirowałem się Wrocławiem, zaczerpnąłem trochę ze starych zdjęć i pocztówek. Pojawił się tam motyw sterowca, co sprawdziłem i rzeczywiście kiedyś nad miastem pojawiały się zeppeliny. Chciałem przywołać klimat miasta, kiedy nie było ono okaleczone działaniami wojennymi i wysiedleniami. Jednak oprócz dosłownych motywów znalazłem też miejsce na motywy abstrakcyjne, które pozwalają odbiorcy na swobodne interpretacje obrazu.
And what are your thoughts about other murals in Wroclaw and their artistic level in comparison to other cities?
A co sądzisz o innych wrocławskich muralach i o ich poziomie w porównaniu do innych miast?
They’re surprising. They usually appear suddenly from behind some ‚forgotten’ corners and small alleys - and those are actually quite big projects, in places where no one would expect them to turn up. Today in practically every big city in Poland there are murals arising and every city wants to have their own!
Są zaskakujące. Często wyłaniają się z „zapomnianych” zakątków lub z małych uliczek i są to całkiem duże realizacje, w miejscach, gdzie człowiek by się normalnie nie spodziewał, że wyjdzie gdzieś zza rogu i zobaczy takie dzieło. Teraz właściwie w każdym większym mieście w Polsce powstają murale i każde miasto chce je posiadać!
/Michał Węgrzyn
-34-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
Do you suspect it might be a trend that passes quickly?
Myślisz ,że to kwestia mody, która szybko minie?
Może trochę moda, a może nie, ale nie o to chodzi, żeby wszędzie umieszczać jak największą liczbę jak największych murali w naszym czy innym mieście. Najważniejszy jest indywidualny przekaz dzieła stworzonego przez jakiegoś człowieka lub zespół artystów i odkrywanie w ludziach pewnej wrażliwości, bo czasami nawet nie są świadomi tego, że coś może na nich w taki sposób podziałać. Dla niektórych to jest może nowa rzecz, ktoś się mógł nie interesować tego typu rzeczami,bo po prostu nie miał styczności. Myślę, że ten, kto tworzy, robi to niezależnie od trendu, ponieważ wyspecjalizowanie własnego stylu przez artystę zajmuje więcej czasu niż przeciętnie trwa moda. Można pomóc tworzeniu murali organizując w mieście jakieś imprezy, ale myślę, że będą one powstawały niezależnie od wszystkiego.
Maybe it is a trend, maybe not, but that’s not the point to put as many as big murals as possible on every corner of every street in town. The most important thing is the individual message that one mural can pass, coming from an artist or a group of artists - discovering in people some kinds of sensitivity they’re not aware of themselves. They usually don’t even know they can react in such a way for something of this kind. For some it may be a totally new thing, they weren’t interested in things like that, sometimes because they hadn’t encountered anything like that before. I think that the person creating does this despite it being a trend or whatever, because forming and polishing one’s individual style lasts much longer than an average trend. We an help create new murals by organising events, but personally I think they’re going to be created no matter what.
A co u ciebie będzie się działo w najbliższym czasie, jakie masz plany?
And what are your personal plans for the nearest future, what’s going to happen?
Planuję pojechać na wakacje, zrobić następny mural w Gorzowie Wielkopolskim, jest już projekt z okazji festiwalu Kultury Cygańskiej Romane Dyvesa. Jest to 25-lecie festiwalu i spodziewam się z tej okazji dobrej zabawy, bo nie o to chodzi, żeby zrobić ścianę i uciec. Robimy to także dla ludzi, których poznaliśmy tam na miejscu razem z koleżanką Anią Taut. Właściwie pojawiamy się tam, żeby wykorzystać klimat gorzowskich podwórek i chyba przyczyną jest ta sama potrzeba, o której mówiliśmy na początku.
/Michał Węgrzyn
I’m planning to go on vacation, make another mural in Gorzow Wielkopolski. It is already designed, it’s connected to the celebrations of the Roman Culture ‚Romane Dyvesa’. It is the 25th anniversary and I expect a lot of good time there, because it’s not about painting a wall and fleeing. We also do it for the people we met there with my friend, Ania Taut. Actually we’re going there to explore the atmosphere of Gorzow’s dirty backyards and I guess that the cause is that same need I mentioned at the beginning.
-35-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
XIV FESTIWAL KINA AMATORSKIEGO I NIEZALEŻNEGO KAN czyli: „jest dobrze, ale nie najgorzej jest ”
XIV KAN AMATEUR AND INDEPENDENT FILM FESTIVAL KAN it means „ it is good, but not the worst „
tekst: Szymon Komarnicki zdjęcia : Aleksandra Bodnaruś
C zwar tek, 18. k wietnia 2013 roku. Jest godzina 17:45, razem z fotografką Olą wałęsam się po korytarzu Wrocławskiego DCFu. Za piętnaście minut ma rozpocząć się czternasta edycja festiwalu KAN. Festiwalu kameralnego, któremu obcy jest natłok widzów, a puste miejsca nawet na gali finałowej nikogo chyba nie dziwią.
Thursday, the 18th of April 2013. The time is 17:45, along with photographer Ola we are wandering up and down the hall of Wroclaw’s DCF. In fifteen minutes the fourteenth edition of the festival KAN is about to start. An intimate festival, which is not used to crowds, the empty seats even during the final gala probably do not surprise anyone.
Zaczyna się leniwie i tak ma już pozostać. Siedzę na krześle w pobliżu sali Warszawa. Ola próbuje wykombinować coś z aparatem. Dziewczyna robi co może. Ale ile można fotografować te same gęby, skrzynkę na głosy czy posadzoną przy jednym ze stolików festiwalową kukłę. Nieliczni widzowie kręcą się to przy sali, to przy dziewczętach z obsługi festiwalu. Na szyjach połowy zebranych powiewają identyfikatory akredytacyjne. Mój, z literówką w nazwisku, leży w kieszeni. Przeglądam katalog festiwalowy. Towarzystwo zbiera się do wejścia. Wchodzimy więc i my.
It starts slowly and it is going to remain this way. I’m sitting on a chair near the hall Warsaw. Ola is trying to figure out something with the camera. The girl is doing her best. But how long can you shoot the same traps, voting box or the festiwal puppet laying on one of the tables. The few viewers hang around the hall or nearby the girls from the festival service. Half of the gathered folk have their accreditation IDs waving around. Mine, with a typo in the name, is in the pocket. I am browsing the festiwal catalog. People head towards the exit. So we do the same.
Centrum największej sali DCFu zajmuje enklawa widzów którą okala pierścień pustych siedzeń. Lokujemy się z brzegu żeby Ola miała łatwe podejście do robienia zdjęć otwarcia festiwalu. Zdjęć, których ma w końcu nie zrobić. Jest osiemnasta trzy, gasną światła. Nikt nie wyszedł nawet ze słowem powitania. Zaczyna się pierwszy blok.
The center of the largest hall of DCF is covered with viewers that surround the ring of empty seats. We choose an isle seat so Ola has an easy acess to capture the opening ceremony. Photos, which she ended up not taking. It’s 18:03, lights go out. There was not even a word of welcome. It starts with the first block.
Fotografka opuszcza mnie po pierwszym bloku. Nie zatrzymuję jej. Nie było rozpoczęcia, a ją goni nauka na studiach, po których – jak większość studentów w tym kraju – cze/Festiwal Kina Amatorskiego i Aiezależnego KAN
The photographer leaves me after the first block. I do not stop her. There was no beginning,
-36-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
ka ją świetlana przyszłość. Rozpoczęcie festiwalu okazuje się mieć miejsce przed blokiem drugim. Bez zbytnich ceregieli na środek wychodzi mężczyzna, wita zebranych widzów, jury i sponsorów. Bez żartów, które miały miejsce rok wcześniej, bez zbędnej (czy na pewno ?) gadaniny. Mówi, co ma powiedzieć, gaśnie światło, zaczyna się kolejny blok festiwalowy. Piątek i sobota są na tyle podobne, że wspomnienia z nich byłaby w stanie rozdzielić jedynie odpowiednio poczyniona dokumentacja. Takiej jednak nie zrobiłem. Bo nie było o czym, bo nic się nie działo, bo mi się nie chciało... Niemniej, wspomagana szeregiem orientalnych substancji pamięć przywołuje obrazy z tych dwóch dni.
but her uni studies hurry her off, after which anyways - as the majority of students in this countr y - will not guarantee her a bright future. The festiwal beginning appears to take place before the second block. Without much fuss in the center comes out a man who greets the gathered spectators, jury and sponsors. No jokes, unlike the year before, without any superfluous (really?) talk. He says what he ought to say, the lights go out, the following block starts. Friday and Saturday are so similar that it can be divided only by a properly made documentation. But I did not make such a thing. Because there was nothing, because nothing has happened, because I did not want to... However, assisted by a number of oriental substances my memory evokes the pictures of those two days.
Widzów jest więcej. Przy kasach biletowych pojawiają się nawet sporadycznie kolejki. Fotografkę Olę zastępuje zmęczony archeologiczną wycieczką badawczą Łukasz. Jego stan wskazuje, że rany po unicestwionych podczas wyjazdu szarych komórkach jeszcze się nie zabliźniły.
The audience is bigger. Near the ticket counters even occasionally a queue appears. Photographer Ola is replaced by tired (after archaeological trip) Łukasz. His status indicates that the wounds in his gray cells, inflicted by the trip have not healed yet.
Po ostatnim festiwalowym bloku coś nie zgadza mi się na karcie do głosowania. Brakuje tam dwóch filmów które dopiero co zakończyły projekcję. Swoje spostrzeżenia kieruję do krótko ostrzyżonej, rudej dziewczyny z obsługi. „Faktycznie. Musiał być jakiś błąd... Możesz dopisać pod spodem.” - mówi. Nie dopisuję, bo mnie nie urzekły. Zaspokoiwszy swoje czepialstwo, pustą kartkę wyrzucam do kosza.
After the closing festival block something doesn’t seem right on the ballot. There is a lack of two movies that have just completed their projection. My observations go to the short-haircutted foxy girl from the service.” Indeed. There had to be some mistake... You can add it underneath.”- she says. I do not write them in, because they didn’t captivate me. My nagging is satisfied and a blank sheet gets directed to the trash.
Niedzielna gala finałowa ma rozpocząć się o 17.00. Tego dnia frekwencja jest najwyższa. Pojawia się nawet kilka kamer kręcących ożywione rozmowy zebranych. Na sali prawie obiecane - puste miejsca. Kolejno ogłaszane są werdykty. Nikt nie czeka na ewentualnych zwycięzców czy wyróżnionych, od razu przechodząc do następnych kategorii. Pewnie nigdy się nie dowiemy, czy któryś z nich był wtedy na widowni.
Sunday’s final gala is scheduled to star t at 17.00. On that day, the turnout is highest. There even appears several cameras to capture the lively conversations. Empty seats in the gala are even promised. Subsequently verdicts are being announced. No one is waiting for the potential winners and awarded, they immediately go to the next category. I guess we will never know if one of them was in the audience.
Konkurs produkcji amatorskich i niezależnych wygrywa The Hooper (reż. Alex Brüel Flagstad), plastelinowa animacja o tematyce gangsterskiej. Film zawdzięcza nagrodę zapewne włożonej weń pracy twórców. Dopracowana estetycznie animacja, fabularnie bowiem wypada słabo. Dużo ciekawszą historię opowiada wyróżniony Beige (reż. Triana Lorite). Zaskakujący pomysł na zwalczanie nudy w życiu pary starszych ludzi. Drugie z wyróżnień dostaje Luminaris (reż. Juan Pablo Zaramella) – romantyczna animacja o parze pracującej w fabryce żarówek.
/Festiwal Kina Amatorskiego i Aiezależnego KAN
The category of independent amateur productions wins The Hooper (directed by Alex Brüel Flagstad), a gangster themed clay animation. Thanks to the hard work the film awards. Sophisticated aesthetic animation, but with poor performance. A much more interesting story is described by awarded Beige (dir. Triana Lorita). The surprising idea to combat boredom in the lives of elderly couples. The second distinction gets Luminaris (di-
-37-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
W konkursie produkcji studenckich zwycięzcą zostaje Kojot (reż. Jędrzej Bączyk), komedia opowiadająca o trudach inicjacji seksualnej młodego punka. To gratka dla miłośników wszelkich teorii spiskowych - filmu próżno szukać w katalogu festiwalowym. Oprócz niego wyróżniony zostaje duszny, wręcz klaustrofobiczny Terminal (reż. Kuba Zubrzycki). Dramat dwóch matek z których jedna właśnie straciła dziecko, a druga czeka na poród. Oraz Neither yes (reż. Jean Francois Fontanel) o iście orwellowskim poranku – dla odmiany - młodej pary. Wygrywają więc filmy przyjemne. Najlepsze z dostępnych w festiwalowym zestawie. O których każdy – prócz ich twórców - za miesiąc, najwyżej dwa - zapomni. Zmierzam do drzwi. Widzę, jak znajomo wyglądająca dziewczyna z obsługi festiwalu niesie w stronę drzwi wyjściowych plastikową skrzynkę, pełną ceramicznych kubków. Przyspieszam krok, otwieram jej drugie drzwi, bo pierwsze otworzyła już sama - łokciem. Wydostajemy się na zewnątrz. Idzie w prawo, ja kieruję się prosto. Nie wiem o czym myśli niosąc kubki. Ja zastanawiam się czy słowa „festiwal” nie lepiej było by zamienić na „jarmark”. Chciałem napisać o tym, że mi się podobało i że filmy coraz lepsze, ale to nie prawda. Tuż przed festiwalem widziałem wywiad z organizatorami. Padło pytanie o nagrody. Odpowiedź: Sponsorzy w tym roku zawiedli, więc tylko statuetka... ale to nagroda rozpoznawalna na całym świecie. Mamy więc do czynienia z typowym dla naszego kraju, ciągłym i bezustannym, chyba od czasów rozbicia dzielnicowego, brakiem pieniędzy. Dodajmy do tego, że na pohybel Cieszynowi sprowadzono na wrocławskie ulice Festiwal Nowe Horyzonty. Kto w obliczu tak wielkiej imprezy jak NH będzie pamiętał o kameralnym KAN? A może inaczej: kto chciałby o nim pamiętać? Usterki, o jakich piszę nie wymagają nawet złotówki na swoją naprawę. Wszak brak pieniędzy czy spadek rangi nie usprawiedliwiają niechlujstwa. Pokażcie, że niepotrzebne są pieniądze, a festiwal to nie tylko nagrody. Że najważniejsza jest wspaniała atmosfera, o którą należy dbać również dopinając organizacyjne niuanse na ostatni guzik. Jesteście w filmowym kalendarzu od czternastu lat, dbajcie o dobre imię festiwalu, jaki by nie był! Nie jestem zachwycony, że właśnie ten festiwal muszę tak krytykować. Nie miejcie mi tego za złe, lecz – że pokuszę się o rodzicielski ton - to dla waszego dobra.
/Festiwal Kina Amatorskiego i Aiezależnego KAN
rected by Juan Pablo Zaramella) – a romantic animation about a couple working in a bulb factory. In the student production contest the winner is Coyote (dir. Jędrzej Bączyk), a comedy about the hardships of sexual initiation of young punks. It is a treat for lovers of all conspiracy theories - the film we will not find in the festival catalogs. In addition, sultry, almost claustrophobic Terminal (dir. Cuba Zubrzycki) is honoured. A drama of two mothers with one who has just lost a child and the other waiting for the baby. And Neither Yes (directed by Jean Francois Fontanel) for a truly Orwellian morning - for a change – for newlyweds. So the winning films are enjoyable. The best available in the festival package. Each of them - except their creators - after a month or more than two – will be forgotten. I am heading towards the door. I can see a familiarlooking girl from the festiwal staff who is carrying in the direction of the exit door, a plastic box full of ceramic mugs. With an accelerated step, I open her the other door, because the first door she opened with her elbow. I get outside. She goes right, I go straight. I do not know what she was thinking about while carrying those cups. I wonder if the word “festival” would not be better changed to ‘jarmark’. I wanted to write about the fact that I liked it and that films are getting better, but that is not true. Just before the festival I saw an interview with the organizers. A question about the award was asked. The answer: Sponsors of this year failed, so we are only left with statue ... but this award is recognized around the world. We are dealing with a typical, for our country, continuous and relentless, perhaps since the days of feudal disintegration, lack of money. Let’s add to this that na pohybel….? Who will remember intimate KAN after such a huge event as NH? Or in other words: who would like to remember about it? The defects which I mentioned do not even deserve a buck for their repair. After all, lack of money or decrease of the rank do not justify sloppiness. Goes to show that money is not necessary and the festival is not only about awards. The most important thing is a great atmosphere, we should care about the nuances of organizing from button to last button. You are in the film calendar for the fourteen year now, look after the good name of the festival, whichever it might be ! I am not delighted that I have to critisize this festival so. Do not hold this against me, but - that I am tempted to a parental tone - is for your own good.
-38-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Festiwal Kina Amatorskiego i Aiezależnego KAN
-39-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Festiwal Kina Amatorskiego i Aiezależnego KAN
-40-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Festiwal Kina Amatorskiego i Aiezależnego KAN
-41-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
Brave Festiwal
Brave Festival. Festiwal przeciwko wypędzeniom z kultury. Blisko tydzień koncertów, spotkań, rozmów, spektakli. Głos odważnych dzieci współbrzmiący z głosem odważnych dorosłych. Wrocław rozbrzmiał zaginionym rytmem, który, miejmy nadzieję, długo będzie trwał w sercach i umysłach. Zdjęcia mówią więcej niż słowa, zatem niechaj przemówi obraz.
The Brave Festival is an anti-expulsion event. Almost a whole week of concerts, meetings, talks, shows. The voice of brave children concordant with the voice of brave adults. Wroclaw reverberating with a lost sound, that - hopefully - will nest in hearts and minds. Images tell more than words, so... let the pictures talk.
tekst i zdjęcia: Bartek Janiczek
/Brave Festival
-42-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Brave Festival
-43-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Brave Festival
-44-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Brave Festival
-45-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Brave Festival
-46-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Brave Festival
-47-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Brave Festival
-48-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Brave Festival
-49-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Brave Festival
-50-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Brave Festival
-51-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Brave Festival
-52-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/Brave Festival
-53-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
-55-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
karolina pospiszyl Zaprezentowany tu projekt jest moją pracą dyplomową. Zależało mi na tym, żeby zaintrygować widza. Przedstawić mu jak wygląda jego jedzenie przed przyrządzeniem i podaniem. Nazwa dania, które przygotowuje się z danej części zwierzęcia jest tytułem każdej z prac.
The presented project is my thesis. I really wanted this to intrigue the viewer. Provide him how his food before preparation and serving. Name dishes prepared with the parts of the animal is the title of each work.
Imię i nazwisko: Karolina Pospiszyl Wiek: 21 lat Miasto: Wrocław Co fotografuję: wszystko, co mnie porusza Czym fotografuję: Nikon D800 Do obróbki używam: Lightroom, Photoshop, Fotografii uczyłam się: w szkole fotograficznej PHO-BOS we Wrocławiu Inspiruje mnie: Annie Leibovitz, Terry Richardson, Chris Cunningham... Marzę o: pracy w dużej agencji mody W torbie mam zawsze: za mało kart pamięci Najtrudniejsze dla mnie w fotografii jest: zrealizowanie niektórych moich szalonych pomysłów
/Portfolio
Name and surname: Karolina Pospiszyl Age: 21 years City: Wrocław What do I photograph: everything that movs me What camera do I use: Nikon D800 Processing software: Lightroom, Photoshop Inspirations: Annie Leibovitz, Terry Richardson, Chris Cunningham... I’ve gained experience:School photo PHO-BOS in Wroclaw I dream about: work in high fashion agency The content of my bag: not enough memory cards The most difficult thing in photography: to realize some of my crazy ideas
-56-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
“Galareta” /Portfolio
-57-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
“Salceson” /Portfolio
-58-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
“Parówki” /Portfolio
-59-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
“Pierożki” /Portfolio
-60-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
“Kapuśniak” /Portfolio
-61-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/Podróż
-62-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
KATIEBLOO rozmawiała: Magdalena Błaszczyk
Katiebloo, aka Kasia Jagielnicka, to 19 letnia ilustratorka z Wrocławia. Od początków swojej działalności aż po dzień dzisiejszy całkowicie samodzielnie pracuje nad doskonaleniem i rozwijaniem swojego warsztatu i stylu. Mimo młodego wieku ma na swoim koncie kilka znacznych osiągnięć, w tym między innymi wystawę w metrze Londyńskim czy wygraną w międzynarodowym konkursie organizowanym przez Ambasadę Francji. Na co dzień studiuje na Uniwersytecie Ekonomicznym i stara się rozwijać wszystkie swoje pasje, nie tylko te związane z ilustracją.
Katiebloo, aka Barry Jagielnicka, is a 19 year old illustrator from Wroclaw. Since the beginning of her activity to the present day she was all by herself working on improving and developing her technique and style. Despite her young age, she has won a number of significant achievements, including amongst others an exhibition at London’s subway and winnings in the international competition organized by the French Embassy. On a daily basis she is studying at the University of Economics and trying to develop all her passions, not just those associated with illustrating.
/ Katiebloo
-63-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
Jak narodziła się Twoja pasja?
How was your passion born?
Moja pasja nie narodziła się nagle, nie była też spowodowana jakimś konkretnym czynnikiem, w pewnym stopniu od zawsze byłam kreatywna i zawsze lubiłam tą kreatywność przejawiać na wiele sposobów. Także wraz z upływem czasu ta kreatywność i chęć działania zapoczątkowała moją działalność artystyczną, i co za tym idzie, pewien rozdział mojego życia.
My passion was born not all of a sudden, it was also due to various factors To some extent, I was always creative and always liked the creativity to manifest itself in many ways. Also, with the passage of time, this creativity and a willingness to act started my artistic activity and thus, a part of my life. Who are the women in your illustrations?
Kim są kobiety na Twoich ilustracjach?
Mostly the women are models, but it is not a fixed rule. Since I’ve always been fascinated by women’s faces and their beauty and the greatest pleasure is just putting this beauty on my illustrations.
W znacznej części kobiety na moich ilustracjach to modelki, ale nie jest to stała reguła. Od zawsze byłam zafascynowana kobiecymi twarzami i ich pięknem, i największą przyjemność sprawia mi własnie oddawanie tego piękna na moich ilustracjach.
Do you associate your business future with it?
Czy wiążesz z tą branżą swoją przyszłość?
At some point in my life, I was sure about the future in this industry, but the more I think about it, the more it pulled me in other areas of life. Studies, for instance, completely unrelated to the illustration, except that I have many other interests and passions, and frankly I do not want to be too closely associated with only one activity, and it being the only base of my career.
W pewnym momencie swojego życia byłam pewna odnośnie przyszłości w tej własnie branży, ale im więcej się nad tym zastanawiam, tym bardziej odciąga mnie w inne dziedziny życia. Studiuje na kierunku kompletnie nie związanym z ilustracją, mam oprócz tego wiele innych zainteresowań i pasji, i szczerze powiedziawszy nie chciałabym być zbyt ścisłe kojarzona tylko z jedną aktywnością, i tylko na niej opierać swoje perspektywy zawodowe.
Can you tell our readers a few secrets of your own work?
Czy możesz zdradzić naszym czytelnikom kilka tajników swojej pracy?
In the illustration I appreciate elegance, beauty and impeccable quality the most, which is why one of the most important resources that I use and which helps me the most is Photoshop. Generally, I am taking pictures with a pencil and only after scanning the whole image and when it is thoroughly cleaned, it starts to gain colors, texture, deposition or minor improvements, etc. In general, I create and use my own textures, which are formed by scanning and processing of various securities or watercolor stains.
W ilustracji najbardziej cenię elegancję, piękno i nienaganną jakość, dlatego jednym z ważniejszych środków jakim się posługuje i jaki najbardziej mi pomaga jest Photoshop. Na ogół wykonuje ilustracje ołówkiem, a dopiero po zeskanowaniu całość jest dokładnie oczyszczana, zaczyna nabierać kolorów, tekstur, nanoszę też drobne poprawki itp. Na ogół tworzę i używam własne tekstury, które powstają po zeskanowaniu i obróbce rożnych papierów czy akwarelowych plam.
/ Katiebloo
-64-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ Katiebloo
-65-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ Katiebloo
-66-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ Katiebloo
-67-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ Katiebloo
-68-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ Katiebloo
-69-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
Maciej Dakowicz „Cardiff po zmroku”
Maciej Dakowicz „Cardiff after dark”
„Ja na początku powiem historyjkę…” - tak rozpoczął swój wernisaż Maciej Dakowicz. Najpierw fotografował dla magazynu o tematyce humanitarnej – NEED. Kambodża, Tanzania, Indie, Bałkany i wiele innych miejsc, do momentu, aż magazyn splajtował. W międzyczasie realizował własne projekty takie jak seria zdjęć z pubu „Staff club”, dopóki z kolei to miejsce nie zbankrutowało. Po przyjeździe do Waliizaczął uwieczniać bogate życie nocne St Mary Street. Ulicy, jak do tej pory, jeszcze nie zamknięto.
“At the beginning I’m going to tell a story...” – this is how Maciej Dakowicz began his vernissage. It all started while he was a photographer for the humanitarian magazine – NEED. Later Cambodia, Tanzania, India, the Balkans, and many others followed, until those magazines went bankrupt. In the meantime, he was pursuing his own projects, such as a series of photographs of the pub, “Staff club”, up until this place also went bankrupt. Then, after arriving in Wales he began to capture the nightlife of St. Mary Street. That Street thus far has not yet been closed.
„W sumie nawet nie wiedziałem jak to fotografować. Nigdy takich zdjęć nie robiłem.” Pierwsze zdjęcia Cardiff powstawały w grudniu 2004 roku. Były to kadry wypełnione błyskiem flesza. Światło odbijało się od ulicy zlanej deszczem i ludzi ukrytych pod płaszczami. Kilkanaście dni później, już w roku 2005, wyłączył flesz, kupił szerszy obiektyw i zaczął ćwiczyć technikę. Po pół roku zdjęcia nabrały wartości, by po roku, gdy autor zainwestował w pełną klatkę oraz obiektyw 35mm, być takimi jakich oczekiwał. „To akurat nie jest takie jak chciałem, bo ci ludzie poruszyli się, gdy zobaczyli wielkiego hafta.” - dodaje gdy na slajdzie ukazuje się kadr z tulącą się parą i wymiotującym mężczyzną w tle.
/Recenzja
“Actually I did not even know how to shoot it. I have never taken pictures like those before.” The first pictures of Cardiff were developed in December 2004. Those first cadres were filled with flash burst. The light glanced off the rain-filled street among the people hidden beneath their cloaks. Several days later, in 2005, he turned off the flash, bought a wider lens and began to practice a new technique. After a half a year his pictures began to gain value. And after a year, when he invested in a full frame and a 35mm lens, they began to meet his expectations. “This one’s not exactly what I wanted it to be, because these people moved when they saw a pile of hurl.” – he adds when a shot appears with a cuddling couple and a vomiting man in the background. -70-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/Recenzja
-71-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/Recenzja
-72-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/Recenzja
-73-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/Recenzja
-74-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
His series, “Cardiff at Night” are photographs portraying a weekend event on St. Mary Street and Chip Alley. Naked bodies, fights, regurgitating people, arrests, late night party people sleeping on sidewalks and benches, the sensitivity of couples surrounded by mountains of trash after kebabs... Maciej Dakowicz noticed the intensity of nightlife shortly after his arrival and that evening he took out the camera to capture the carnage. Improvisation and courage, is what a photographer needs in such situations. A moment of fear and an image is formed. Drunken people do not even notice the photographer. Sober individuals who jump into the frame to be photographed cause the only problems. Usually Maciej does not compose his own images. In the case when he does instigate, he only touches up the images with white balance. When shooting night scenes he does not use a flash or a tripod, and that is why he must use high ISO (1600-3200) values and a shutter speed that will allow him to be able to “hold the shoot in his hand” (1/60 s or 1/30 s).
Seria „Cardiff nocą” to fotografie opisujące weekendowe imprezy na St Mary Street i chip alley. Roznegliżowane ciała, bójki, wymiotujący ludzie, aresztowania, imprezowicze śpiący na chodnikach i ławkach, czułość par pośród gór śmieci po kebabach… Tę intensywność nocnego życia Maciej Dakowicz zauważył tuż po przyjeździe i na wyjścia wieczorne zaczął zabierać aparat. Improwizacja i odwaga, tego potrzebuje fotograf w takich sytuacjach. Chwila strachu i zdjęcie powstaje. Pijani ludzie nawet nie zauważają fotografa. Jedyne problemy są inicjowane przez trzeźwych nie będących, nawiasem mówiąc, fotografowanymi. Maciej zazwyczaj nie kadruje swoich zdjęć. W kwestiach późniejszych ingerencji graficznych poprawia głównie balans bieli. Podczas zdjęć nocnych nie używa błysku oraz statywu, przez co musi stosować wysokie ISO (1600-3200) i taką prędkość migawki jaką zdoła „utrzymać w ręku” (1/60 s. lub 1/30 s.). Dopiero po pierwszej publikacji, gdy sława zaczęła nabierać rozpędu, autor potraktował fotografie jako spójną serię o silnym znaczeniu. Najpierw odezwał się największy dziennik walijski z prośbą o publikację w niedzielnej rozkładówce. „Zapytałem ile mi zapłacą, oni na to, że nic, ale wyjdzie mi to na dobre. Więc powiedziałem: no dobra.” Potem odezwało się BBC, również bez wynagrodzenia, za to z wieloma niematerialnymi korzyściami. Następnie zdjęcia imprezującego Cardiff ukazały się na Węgrzech, doprowadziły do afery politycznej, zostały sprzedane (już z zyskami dla autora) przez pewną agencję dla brukowców: Daily Mail oraz the Sun, pojawiły się w polskim Fakcie, Kurierze Porannym, Dużym Formacie, na Festiwalu Fotografii Dokumentalnej w Perpignan, ponownie w Daily Mail, Telegraph, The Guardian, Politiken, Le Monde etc. Seria zyskała na popularności w mediach głodnych informacji dzięki tematowi, do którego się odnosi. Gazety bardziej wyszukane doszukiwały się również znaczenia w formie. Fotografie kobiet i mężczyzn przekraczających wiele granic podczas sobotnich imprez stały się polem do popisu dla publicystów z zapędami moralizatorskimi. Tabloidy, wyciągając zdjęcia (a nierzadko tylko ich fragmenty) opisywały zdarzenia jako karygodne, symbolizujące upadek społeczeństwa. Dakowicz na łamach pewnej gazety musiał tłumaczyć sam siebie i swoje fotografie, których znaczenie inna gazeta zrozumiała zupełnie na opak. Temat jednak jest dużo bardziej ciekawy niż wstrząsający. /Recenzja
Only after his first publication did his fame take off, which resulted in his treatment of his coherent series of images with a strong sense. When the biggest daily paper – Welsh – called him and asked for his publication in the Sunday spread he replied, “How much will I be paid?”, they responded: “Nothing, but this will be good for you.” So I said “Okay.” Then he worked for the BBC, also without pay, but with many intangible benefits. Then his partying Cardiff photos appeared in Hungary, which led to a political scandal and were then sold (already with profits for the author) by certain tabloid agencies: the Daily Mail and the Sun, later his work appeared in Polish Fakt, the Morning Courier, Big Format, the Festival of Photography Documentary in Perpignan, again in the Daily Mail, Telegraph, The Guardian, Politiken, Le Monde, etc.His series grew in popularity and the media’s hunger for information about his topic escalated. As a result more sophisticated newspapers were looking to understand his meaning even in its basic form. His photographs of wild and naughty men and women during Saturday night events became a field of possibilities and exploitation for journalists with moral aims. Tabloids, drawing pictures (and often only fragments) -75-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
described the incident as shameful, symbolizing the collapse of society. In the pages of one newspaper Dakowicz had to explain himself and his photographs, which other newspaper completely misunderstood. In fact, the topic is much more interesting than shocking. It is fascinating that among the Saturday party chaos, you will find many unusual situations, which do not surprise anyone at that very moment, yet it is still possible to capture order, symmetry and chemistry. Everything is relative. Cardiff can be seen as a breeding ground for evil and immorality, it can also be a source of inspiration in the creation of images.
Interesujące jest to, że wśród sobotniego, imprezowego chaosu, można znaleźć sytuację niecodzienną, która nikogo nie dziwi w danej chwili, uwiecznić porządek, symetrię, zagadkowość. Wszystko jest względne. Cardiff postrzegane jako wylęgarnia zła i amoralności, może być też źródłem inspiracji w tworzeniu obrazów. Trzech mężczyzn tarza się po chodniku, dwóch patrzy, a jeden trzyma kobietę. Obraz stawia pytania i nie daje jasnych odpowiedzi. Kim są ci ludzie? Dlaczego leżą? Dlaczego patrzą? Dlaczego trzymają? Skąd się wzięli? Na innej fotografii wokół plam na chodniku, stert śmieci z logo McDonald’s i ludzi w jeansach i koszulach siedzi para. On ma na sobie nieskazitelny garnitur, a ona babcine pończochy, LOKÓWKI, kieckę w niemodne wzory oraz dwie laski w ręku. Obok nich w śmieciach buszuje bezdomny.
Three men wallowing on the pavement, two of them are observing and one is holding a woman. Such images provide questions and do not give clear answers. Who are these people? Why are they lying? Why are they looking like this? Why do they hold in such a way? Where did they come from?
Na kolejnym zdjęciu dwie kobiety ucinają sobie pogawędkę na placu budowy pośrodku ulicy. Dlaczego akurat tam? Kim jest ta para? Dlaczego śmieci leżą na chodnikach a nie w koszach?
In another photograph around the stains on the pavement, piles of garbage topped with McDonald’s trash and people in jeans and shirts we can observe a sitting couple. He is wearing a spotless suit and she is wearing granny stockings, curling irons, a petticoat in old-fashioned patterns and two sticks in her hand. Next to them in the garbage the homeless are ravaging.
Seria „Cardiff po zmroku” przynosi wiele pytań. Dakowicz, jak sam twierdzi, nie wie dlaczego spośród swoich zdjęć wybiera akurat te, ale zdaje mu się, że przez to, że są ciekawe. Kiedy fotografuje szuka momentów decydujących, najlepiej pozytywnych. Widzi potencjał w danej sytuacji i czeka. Robi zdjęcia i czeka na to jedyne zawieszone w absurdalnej kompozycji. Seria „Cardiff po zmroku” jest interesująca nie tylko przez to, „co” przedstawia, ale przede wszystkim „jak”.
In the next picture two women are chitchatting at the construction field in the middle of the street. Why there? Who is this couple? Why is so much waste lying on the sidewalks and not in the trash bins? Series “Cardiff after dark” raises many questions. Dakowicz says that he does not know why he chooses exactly those pictures, but they seem interesting to him. When he is photographing he is seeking decisive moments, preferably positive ones. He sees potential in a given situation and patiently keeps waiting. He takes pictures and waits for the suspension in the absurd composition. Series “Cardiff after dark” is interesting not only in “what”it shows, but also “how” it presents it. tekst: Dawid Gudel zdjęcia: Maciej Dakowicz, Dawid Gudel miejsce: Klub Firlej
/Recenzja
-76-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/Recenzja
-77-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ „POEZJA SAMOTNEGO SPACEROWICZA”
-78-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
„POEZJA SAMOTNEGO SPACEROWICZA” „POETRY OF A SOLITARY WALKER.”
Bio
Bio
Jakub Kamiński ur. 1986 r. w Strzelcach Opolskich. Absolwent wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych na kierunku Fotografia i multimedia. Nauczyciel fotografii we wrocławskim Technikum nr 15. W jednym z wywiadów, Marian Schmidt, jeden z moich ulubionych artystów, analizując definicję fotografii humanistycznej, mówił o poezji samotnego spacerowicza. Bardzo przypadło mi do gustu to sformułowanie, gdyż niezwykle trafnie wyraża to, czym jest dla mnie fotografowanie. Sądzę, że należy je rozważać w kategoriach intymnych lub, mówiąc mniej dosadnie, indywidualnych. Dla poety własna twórczość jest z pewnością poruszająca, ale niekoniecznie każdy musi być na nią wrażliwy w tym samym stopniu. Dlatego zdaję sobie sprawę, jak niewielkie poruszenie jestem w stanie wywołać u odbiorców, jednak nie mogę darować sobie zrobienia tego czy innego zdjęcia. I nie jestem w stanie tego racjonalnie wyjaśnić. Lubię miasto, ludzi i ich ślady. Takie mgnienia utraconego czasu, o których pisała Susan Sontag. Zdjęcia z prezentowanej serii nie stanowią spójnego, w sensie problemowym, cyklu. To raczej pojedyncze klatki z różnych miast, głównie z Wrocławia, gdzie pracuję i mieszkam, powstałe w tak zwanym międzyczasie. Zwykle nie planuję niczego; cytując Sontag, z zadowoleniem przyjmuję nieprzewidziane zdarzenia. Uleganie i reagowanie na to, co się przede mną odbywa, sprawia mi dużo przyjemności.
/Brave Festival
Jakub Kamiński Born in 1986 in Strzelce Opolskie. A graduate student in Photography and Media from the Wrocław Academy of Fine Arts. Photography teacher at Wroclaw Technical School No. 15. In an interview, Marian Schmidt, one of my favourite artists, examines the definition of „humanistic photography”, talks about the poetry of a solitary walker.I like this quote very much, since it aptly asserts what photography is for me. I think that it can be considered in intimate categories or – to put it more bluntly – the individual.For the poet’s own work it is certainly touching, but not everyone needs to be sensitive to it in the same way. Therefore, I realize how little movement I am able to create in the audience, but I can not forgive myself for this or that image. I can not rationally explain this. I like the city, people and their tracks. Such glimpses of lost time, which Susan Sontag wrote about. Photos from the presented series are not cyclically consistent, in the problematic sense. They are rather individual picture frames from different cities, mainly from Wroclaw, where I am working and living, arising in the meantime. Normally, I do not plan anything, quoting Sontag: „with satisfaction I welcome unforeseen events”. Submitting and reacting to what is in front of me gives me a lot of pleasure.
-79-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/REGIO
/ „POEZJA SAMOTNEGO SPACEROWICZA”
-80-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ „POEZJA SAMOTNEGO SPACEROWICZA”
-81-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ „POEZJA SAMOTNEGO SPACEROWICZA”
-82-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ „POEZJA SAMOTNEGO SPACEROWICZA”
-83-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ „POEZJA SAMOTNEGO SPACEROWICZA”
-84-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ „POEZJA SAMOTNEGO SPACEROWICZA”
-85-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ „POEZJA SAMOTNEGO SPACEROWICZA”
-86-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ „POEZJA SAMOTNEGO SPACEROWICZA”
-87-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ „POEZJA SAMOTNEGO SPACEROWICZA”
-88-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/ „POEZJA SAMOTNEGO SPACEROWICZA”
-89-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
Alicja Pietras TECHNIKA BŁĘDU
Alicja Pietras The technique of error
Ta recenzja będzie krótka jak wstęp do wernisażu. Alicja Pietras przedstawiła siebie oraz wystawę w kilku zdaniach i zaprosiła do oglądania „Autoportretu pamięciowego”. Od razu posypały się pytania, wnioski, uwagi. W chaotycznym gąszczu wypowiedzi dało się słyszeć pewnego słuchacza i odpowiedź autorki:
This review will be short as an introduction to the vernissage. Alicja Pietras introduced herself and an exhibition in a few sentences and invited to watch ‘Memorial Self-Portrait’. Then questions, requests, comments appeared. In the chaotic tangle of expression one could hear one listener and the author’s answer:
/Recenzja
- Jak to powstaje...? - Magia...
-90-
- How it is formed ... ? - Magic...
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/Recenzja
-91-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/Recenzja
-92-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/Recenzja
-93-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/Recenzja
-94-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
W autoportrecie pamięciowym nie chodzi o modelki, ale o Alicję. I nie o perfekcyjną technikę, a przesiąkniętą brudem. Alicja kiedyś, podczas pracy w ciemni popełniła kilka błędów, które potem starała się je powtarzać. Technika błędu to robienie fotografii i ich wywoływanie w sposób niewłaściwy. Praca na przeterminowanych filmach i papierach, prześwietlanie zdjęć i przewoływanie odbitek. To radość z faktu zacięcia filmu i fotografowanie za pomocą opcji „Bulb” bez liczenia czasu naświetlania.
In the self-portrait it is not about the models, but about Alice. And not a perfect technique, but soaked dirt. Alice once, while working in a darkroom, made a few mistakes, which she then tried to repeat. The technique of the error relies on the improperly developed film. Work on past films and papers, screening of photos and redeveloping of films. It is a joy from the fact that the film jams and shoot using the “Bulb” without counting the shutter speed. Alicja Pietras, using this technique and lithium photos, created a series of ‘Memorial SelfPortrait’. The photographs are presenting 15x15cm-sized friend of the author and her alone. However, no evidence of any truth sociological models in fashion, but rather trying to smuggle information about the author.
Alicja Pietras w myśl tej techniki oraz za pomocą fotografii litowej stworzyła serię „Autoportret pamięciowy”. Fotografie 15x15cm przedstawiają przyjaciółki autorki oraz ją samą. Nie świadczą jednak żadnej prawdy socjologicznej o modelkach, raczej starają się przemycić informacje o autorce.
Lithium photography is extremely time-consuming. A print may lie in the developer even for a half an hour. For a long time there is nothing, but when the image begins to appear, you have to be on guard. The prolonged induction results in opacity in print. In a few seconds an hour of waiting is going to waste. Pietras never knows what will appear. If anything appears. Blur will be here or here? Exposure was sufficiently long or far too short? The magic of the movies aged about 25 years.
Fotografia litowa jest wyjątkowo czasochłonna. Odbitka może leżeć w wywoływaczu nawet półtora godziny. Bardzo długo nie ma nic, gdy obraz zacznie się ukazywać należy mieć się na baczności. Zbyt długie wywoływanie skutkuje zaczernieniem odbitki. Przez kilka sekund na marne idą godziny czekania. Pietras nigdy nie wie co się pojawi. Czy pojawi się cokolwiek. Plama będzie tu, czy tu? Naświetlenie było odpowiednio długie czy stanowczo za krótkie? Magia na filmach przeterminowanych o 25 lat.
tekst: Dawid Gudel zdjęcia: Alicja Pietras, Dawid Gudel miejsce: Klub Firlej
/Recenzja
-95-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
/nazwaartykulu
-00-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
ZOOM IN SCOTLAND
Vast spaces, ubiquitous green grass, sheep and castles, lots of castles, whiskey to the sound of bagpipes accompanied by the man in a skirt - or more precisely - in a kilt. These are the first associations that come to mind in regards to Scotland. This region is full of beautiful, breathtaking, mysterious spaces. Without a doubt, this is one of those places that everyone wants to see, but just do not know it.
/Podróż
-98-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
ZOOM NA SZKOCJĘ tekst: Aneta Aksamitowska zdjęcia: Sebasitan Kraus
Wielkie przestrzenie, wszechobecna zielona trawa, owce i zamki, mnóstwo zamków, do tego whisky przy dźwięku kobzy w towarzystwie pana w spódnicy – a dokładniej – w kilcie. To pierwsze skojarzenia, które przychodzą do głowy odnośnie Szkocji. Region ten obfituje w piękne, zapierające dech w piersiach, tajemnicze przestrzenie. Bez wątpienia jest to jedno z tych miejsc, które każdy chce zobaczyć, ale o tym nie wie.
/Podróż
-99-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
Sebastian Kraus, utalentowany fotograf pochodzący z Tłumaczowa niedaleko Nowej Rudy, zamieszkały w Edynburgu, stolicy Szkocji, uwiecznia prawdziwie magiczne krajobrazy. Jego romans z fotografią zaczął się bardzo niewinnie: „Było to w 2006 roku, wtedy już mieszkałem w Salisbury (hrabstwo Wiltshire, Anglia). Podczas jednej z rozmów telefonicznych z domem rodzinnym uświadomiłem sobie, że nie mam żadnych zdjęć pamiątkowych. Po k rót k i m na my ś le naby łem s wój pier wszy aparat cyfrowy i zacząłem <<pstrykać>>. Zwrot w mojej fotografii nastąpił na początku 2007 roku, kiedy mój przyjaciel zorganizował wspólny wypad o wschodzie słońca na w ybrzeże południowej Anglii. Miałem wiele szczęścia móc zobaczyć wschód słońca połączony z wspaniałymi formami skalnymi w Durdle Door (południowe wybrzeże Anglii). I połknąłem bakcyla.” Później były publikacje w lokalnej prasie i magazynach o zasięgu krajowym i światowym – także w Polsce – a następnie wystawy, dwie okładki albumów CD Roba Johnsona, oraz zakwalifikowanie się do finałowej setki „Landscape Photographer of The Year 2011”. Te, jak sam autor skromnie stwierdza, „małe” sukcesy zmotywowały go na tyle, że pokochał ten rodzaj fotografii całym sercem i faktycznie, widać ogromną pasję w tym co robi.
Sebastian Kraus, a talented photographer from Tłumaczowo near Nowa Ruda, residing in Edinburgh, capital of Scotland, perpetuates truly magical landscapes. His love affair with photography began very innocently: “It was in 2006, when I was already living in Salisbury (Wiltshire, England). During one of the phone calls from the family home, I realized that I do not have any photos of memorabilia. After a short reflection I bought my first digital camera and started <<snapping>>. This return in my photography took place in early 2007, when my friend held a joint excursion at sunrise off the coast of southern England. I was very lucky to be able to see the sunrise combined with amazing rock formations at Durdle Door (south coast of England). I got caught up. “Later there were publications in the local newspapers and magazines and then on the national and global level - also in Poland - and then exhibitions, two covers of CD albums for Rob Johnson, and qualif ications for the final hundreds of “Landscape Photographer of the Year 2011”. These, like the author himself modestly says himself, “small” successes have motivated him enough to love this kind of photography wholeheartedly. His workshop was developed by trial and error, observing others and f lipping through photo magazines and books on this subject, but the fact that he is really good at what he does and much is owed to his hard work and persistence. He is the best example that a hobby can be turned into a profession. His fascination of nature may derive from the place where he grew up, where there is capacity to encounter every day with beautiful views of which he still remains a fan till this day: “Nothing can beat a beautiful autumn on the Bardzkie Hills of Lower Silesia! There is no better view in the world and that is it!”
Swój warsztat rozwijał na zasadzie prób i błędów, podpatrując zdjęcia innych i wertując tomy magazynów fotograficznych oraz książek o tej tematyce, ale to, że jest w tym naprawdę dobry zawdzięcza swojej ciężkiej pracy i samozaparciu. Jest najlepszym przykładem na to, że hobby można zamienić w pracę. Jego fascynacja naturą może się brać z miejsca w którym dorastał, gdzie na co dzień obcuje się z pięknymi widokami, których fanem pozostał do dziś: „Nic nie przebije pięknej dolnośląskiej jesieni na wzgórzach Bardzkich! Nie ma lepszego widoku na świecie i basta!”
However, Sebastian was enchanted by the diversity of Scottish views, overgrown with heather hills contrasted with lush green grass, picturesque hills of charming castles full of mysterious stories that take the observer a few centuries to the past. Unpopulated and industrially undeveloped tracts of land laid distantly from each other by tens of kilometers reveal oasis of peace, unspoiled nature and uncluttered, clean environment. Majestic mountains and isolated peaks can here be admired most deeply: “After I reach a new peak I usually experience the same thing,
Natomiast szkockie widoki zauroczyły Sebastiana swoim zróżnicowaniem, porosłe wrzosami wzgórza kontrastują z soczystą zielenią trawy, malownicze wzgórza z urokliwymi zamkami pełnymi tajemniczych historii przenoszą obserwatora kilkaset lat wstecz. Niezaludnione i niezagospodarowane industrialnie połacie terenów pomiędzy odległymi od siebie o kilkadziesiąt kilometrów miejscowościami ukazują oazę spokoju, dziewiczej przyrody i niezaśmieconego, czystego środowiska. Majestatyczne góry /Podróż
-100-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-101-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
i samotne szczyty potrafią zachwycić do głębi: „Po zdobyciu kilku mam zazwyczaj to samo doznanie, mianowicie czuję sie jak miniaturka. Przestrzeń jest ogromna, tego nie da się opisać. Jeziora wyglądają jak kałuże, drogi jak szara wstążka wijąca sie pośród wrzosowisk, a samochody nie są większe od <<resoraków>>. Bardzo dziwne uczucie.” Bajeczne krajobrazy obfitują w wiele pięknych i dzikich miejsc, charakteryzujących się tajemniczą atmosferą. I bardzo trudno odpowiedzieć na pytanie, która pora roku jest tu najpiękniejsza, ponieważ każda ma w sobie coś wyjątkowego: soczyście zielona wiosna, niezbyt upalne, mokre lato, wielobarwna, deszczowa jesień i, Sebastiana ulubiona, bielusieńka zima. Często jednak można doświadczyć ich wszystkich w ciągu jednego dnia. Miejscowi mają nawet takie powiedzenie: „Jeżeli nie podoba ci się pogoda, poczekaj chwilę”. namely, I feel like a miniature piece. The space is huge, it is impossible to describe. Lakes look like puddles; roads like gray ribbons winding among the heath, and the cars are no bigger than toy cars. It’s a very strange feeling. “ Fabulous scenery abounds in the many beautiful and wild places, characterized by a secret atmosphere. And it is very difficult to answer the question, which season here is the most beautiful, since each one has something unique to present: lush green spring, not too hot, wet summer, multicolored, rainy autumn and, Sebastian’s favorite, a snow white winter.However, you can often experience them all in one day. The locals even have an expression: „If you do not like the weather, wait a minute.”
/Podróż
-102-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-103-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-104-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-105-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-106-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-107-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
Początkującym adeptom fotografii krajobrazowej Sebastian radzi, by dużo czytać o kompozycji kadru w fotografii krajobrazowej, o poprawnym naświetlaniu i... przewidy waniu pogody. Ale najważniejsze, by nagromadzić w sobie duże pokłady automotywacji, bo często trzeba wstawać wiele godzin przed świtem aby utrwalić magiczne światło poranka. I nie zniechęcać się – „jeśli zamiast pięknego wschodu słońca zastałeś deszcz... wróć tam za tydzień. To jest najpiękniejsze w fotografii krajobrazowej. Nigdy nie zrobi się takiej samej fotografii, gdyż warunki atmosferyczne są za każdym razem inne”. Jadąc w teren zabiera ze sobą Nikona D200 wraz z zestawem 3 obiektywów: Sigma 10-20mm, Sigma 18-50mm oraz Nikkor 80-200mm, oraz koniecznie statyw. Zapytany o plany na przyszłość, odpowiada, że nie ma ich sprecyzowanych, będzie nadal robił to, co najbardziej lubi i co sprawia mu niezwykłą przyjemność i frajdę, czyli będzie utrwalał krajobrazy. I nawet jego „pierwsza miłość”, czyli rajdy samochodowe, przegrywa tu z fotografią.
For beginners in landscape photography Sebastian has an advice: to read a lot about the composition of the frame in this type of photography, the correct exposure and... predicting the weather. But, most importantly, to accumulate large veins of self-motivation, because you often have to get up several hours before the dawn to capture the magical light of it. And do not be discouraged – „if, instead of a beautiful sunrise, the rain took you by surprise... come back there in a week. This is the prettiest in landscape photography. One never makes the same photo, as the weather conditions are different every time.” Going into the field and taking your Nikon D200 with a set of three lenses: Sigma 10-20mm, Sigma 18-50mm and 80-200mm Nikkor lens and a tripod are essential. When asked about plans for the future, he says that they are not explicit; he will continue to do what he likes the most and what brings him great pleasure and fun, which will perpetuate the scenery. And even his „first love” – rally races, loses to photography.
/Podróż
-108-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-109-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-110-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-111-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-112-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-113-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-114-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-115-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-116-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Podróż
-117-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
SMAŻONE TOFU NA MUSIE Z SOCZEWICY
tekst i zdjęcia: Ale Tego Ewa Dudała
/Jedzenie
-118-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
Składniki: • opakowanie tofu • 3 małe cebulki • 3 marchewki lub dwie puszki marchewek baby • 2 czerwone papryki • ½ litra bulionu z warzyw • 1-2 filiżanki czerwonej soczewicy • oliwa z oliwek • masło • przyprawy; sól, pieprz, curry • sos sojowy
Ingredients: • package of tofu • 3 small onions • 3 carrots or two cans baby carrots • 2 red peppers • ½ liter of vegetable broth • 1-2 cups of red lentils • olive oil • butter • spices, salt, pepper, curry • soy sauce
Przygotowanie:
Preparation:
• Tofu pokroić na cienkie paseczki, obtoczyć w sosie sojowym i przyprawach. cebulę, marchewkę, paprykę oczyścić i pokroić w drobne słupki.
• Tofu cut into thin strips, coat in soy sauce and spices. onions, carrots, peppers, clean and cut in small bars. • In a saucepan heat the butter and olive oil, fry the onion, then add the remaining vegetables. fry briefly and then pour the brew. season and cook, covered, until vegetables are tender.
• W garnku rozgrzać masło i oliwę, zeszklić cebulę, następnie dodać resztę warzyw. chwilę podsmażyć a następnie zalać wywarem. przyprawić i gotować pod przykryciem aż warzywa zmiękną.
• Then add the lentils and continue to cook (stirring every now and then). Fry tofu on each side of the pan.
• Następnie dodajemy soczewicę i dalej gotujemy (co chwilę mieszając). tofu smażymy z każdej strony na patelni.
• When the lentils soften and everything that we put into the pot will create consistency mousse, you getting ready plates!
• Kiedy soczewica również zmięknie i wszystko co wrzuciliśmy do garnka utworzy konsystencję musu, można szykować talerze!
• We spread the mousse on a plate, decorate usmażonym tofu. You can sprinkle with parsley. You can also add yogurtwith a hint of chilli.
• Nasz mus rozkładamy na talerzu, ozdabiamy usmażonym tofu. można posypać pietruszką. można też dołączyć jogurt z odrobiną chilli.
/Jedzenie
-119-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
KREM Z ZIELONEJ SAŁATY
Składniki: • glówka świeżutkiej, młodej, zielonej sałaty • 3 średniej wielkości ziemniaki • marchewka • korzeń pietruszki • kawałek selera • mała cebula • ząbek czosnku • oliwa z oliwek • sól, pieprz, ziele angielskie, liść laurowy
Ingredients: • 1 head of fresh, young green lettuce • 3 medium-sized potatoes • carrots • parsley root • a piece of celery • small onion • clove of garlic • olive oil • salt, pepper, allspice, bay leaf
Przygotowanie:
• Warm up the oil in the pot, whrow in the chopped onion and garlic - cook.
Preparation:
• W garnku rozgrzewamy oliwę, dorzucamy do niej posiekaną cebulęi czosnek - dusimy. • Po chwili dorzucamy ziemniaki pokrojone w kostkę, pietruszkę, marchewkę, seler i jeszcze przez chwilę dusimy.
• After a while, we throw diced potatoes, parsnip, carrots, celery and cook for a while. • Then pour some water - only to barely cover the vegetables, add 3 bay leaves and 2-3 pieces of the allspice
• Następnie zalewamy wodą, żeby ledwo przykryła warzywa, dodajemy 3 listki laurowe i 2-3 kulki ziela angielskiego.
• Boil under cover until all the vegetables are tender.
• Gotujemy pod przykrywką aż wszystkie warzywa zmiękną.
• Pull out the carrots, parsnips, celery and if we can we catch a bay leaf and allspice. To a glass we cast a little of the residue in order to avoid the cream to become too sparse.
• Wyciągamy marchewkę, pietruszkę, seler i jeśli nam się uda to wyławiamy liść laurowy i ziele angielskie. do szklanki odlewamy trochę wywaru, żeby krem nie był zbyt rzadki.
• Add the lettuce leaves and blend it. If the cream is too thick you can add residue and continue to blend.
• Dodajemy liście sałaty i blendujemy. Jeśli krem jest zbyt gęsty można dolać wywaru i dalej blendować.
• Spice to make it tasty. adorn with whatever we want, for instance some sun-dried tomatoes.
• Doprawiamy do smaku. przyozdabiamy tym, na co mamy ochotę. np suszonymi pomidorami.
tekst i zdjęcia: Ale Tego Ewa Dudała
/Jedzenie
-120-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Jedzenie
-121-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
Stek T-Bone Steak T-Bone tekst i zdjęcia: Jaja w kuchni
T-Bone ma do siebie to, że jeśli jest źle ukrojony to cała zabawa na nic. Tak było w tym przypadku. Kupiłem zapakowany stek od Beef Master w Almie. (teraz chyba ryzykowne jest pisanie o producentach mięsa) - 400g kosztowało ok. 35zł. Część była idealna, część wyszła well done.
If T-Bone not sliced properly, whole game wasted. And so was in this case. bought packaged beef steak from Beef Master in Alma (now probably risky to write about meat producers) - 400g cost about 35 zl. Part was perfect, part came well done.
Polecam kupować u lokalnych dostawców i mieć pieczę nad krojeniem
Would recommend buying from local suppliers take care slicing yourself.
Zdjęcia zrobiłem aparatem Nikon D600 i szkłem 24mm 1.4
Photos took with Nikon D600 24mm f/1.4 lens
/Jedzenie
-122-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Jedzenie
-123-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
Składniki:
Ingredients: T-Bone
T-Bone Stek Pieprz Sól Rozmaryn Oliwa Masło
Steak Pepper Salt Rosemary Oil Butter
Konfitura z czerwonej cebuli
With red onion jam
4 duże czerwone cebule 4 łyżki miodu 6 łyżek octu balsamicznego Czerwone wino, na oko Oliwa Tymianek Ząbek czosnku Sól Pieprz
4 large red onions 4 tablespoons honey 6 tablespoons balsamic vinegar Red wine, in the eye Oil Thyme Clove of garlic Salt Pepper
Sałatka
Salad
Rukola Ser kozi Rzodkiewka Pomidor Sos – oliwa + sok z cytryny + posiekana szalotka + ocet jabłkowy + miód + sól + pieprz
/Jedzenie
Rocket Goat Cheese Radish Tomato Sauce - olive oil + lemon juice + chopped shallots + cider vinegar + honey + salt + pepper
-124-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
Przygotowanie:
How to prepare:
• Przed gotowaniem, wyciągnij mięso z lodówki, umyj, osusz i pozostaw na talerzu, by osiągnęło temperaturę pokojową.
• Before cooking take meat out refrigerator, wash, dry leave on plate, has to reach room temperature.
• W międzyczasie możesz przygotować konfiturę z cebuli, która jest obecnie moją obsesją :)
• In meantime, you can prepare onion jam, which now my obsession :)
• Posiekaj cebulę i czosnek.
• Chop onion garlic.
• Na patelni rozgrzej 2 łyżki oliwy. Zmniejsz gaz.
• On skillet heat use 2 tablespoons olive oil, reduce gas.
• Zeszklij cebulę, posól ją i popieprz.
• Simmer onion, season with some salt pepper
• Dodaj czosnek i tymianek.
• Add garlic thyme.
• Dodaj miód, przemieszaj i wlej ocet balsamiczny.
• Add honey, shuffle pour some balsamic vinegar.
• Dolej „na oko” czerwonego wina. Im więcej, tym dłużej będzie się redukować.
• Add little bit red wine.
• Poczekaj, aż wszystko lekko odparuje.
The more, longer will be reduced.
• Przełóż konfiturę do miski.
• Wait until everything lightly evaporates.
• Wymieszaj masło z posiekanym rozmarynem i czosnkiem.
• Put jam in bowl . • Mix butter with chopped rosemary garlic.
• Mięso obficie popieprz, jeszcze nie sól.
• Add lot pepper to meat again, do not alt yet .
• Umyj i osusz rukolę, wymieszaj sos do sałatki w małym słoiczku.
• Wash dry rocket salad, mix sauce salad in small jar.
• Odpal piekarnik na 250 stopni.
• Fire up oven to 250 degrees.
• Możesz natrzeć mięso przeciętym na pół ząbkiem czosnku.
• You can rub meat cut in half with clove garlic.
• Rozgrzej maksymalnie patelnię grillową (polecam żeliwną, którą można wstawić do piekarnika).
• Heat up grill pan(recommend cast iron, which can accommodate oven).
• Posól mięso i wrzuc na patelnię i smaż z obu stron po 2 minuty.
• Salt meat toss into pan fry on both sides for 2 minutes,
• Następnie posmaruj mięso masłem z rozmarynem i przełóż patelnię do nagrzanego piekarnika i zostaw ją w nim na 5 minut.
• Then smear meat with rosemary butter place your pan in preheated oven leave there for five minutes .
• Wymieszaj sałatkę z sosem, pomidorami i rzodkiewką, a następnie udekoruj serem kozim.
• Mix salad dressing, tomatoes radish, then garnish with goat cheese.
• Wyciągnij patelnię z piekarnika, zdejmij z niej stek i pozwól mu odpocząć kilka minut.
• Remove pan from oven, remove steak let rest few minutes.
• Podawaj z czerwonym winem
• Serve with red wine
/Jedzenie
-125-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Jedzenie
-126-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Jedzenie
-127-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
PLĄSY W BŁOCIE. „Ścisk, tłum, pot, tanie perfumy i... zmieszanie. ”
DANCING IN THE MUD
“Crowd, tightness, sweat, cheap perfume and... confusion.”
/Myśl
„Już dawno powinienem zaimpregnować tę kurtkę” – myślałem, stojąc w deszczu na przystanku Galeria Dominikańska.
I should have impregnated this jacket a long time ago, I thought, standing in the rain at the bus stop by the Dominikańska Gallery.
Podniecenie i lekkie zdenerwowanie. Uczucia, które dotąd towarzyszyły mi podczas pierwszego spotkania z przedstawicielkami płci pięknej, teraz pojawiły się w zgoła innym kontekście.
Excitement and a little bit of nervousness. Feelings that tend to accompany me at first encounters with members of the softer sex now appeared in quite a different context.
Uzbrojony w kabanosy, ser pleśniowy brie, gorzką czekoladę oraz zeszłoroczny pokal, wypatrywałem tramwaju który zawiezie mnie na Czwarty Wrocławski Festiwal Dobrego Piwa.
Armed with dried pork sausage, brie cheese, bitter chocolate and a beer mug from last year, I waited for a tram that will take me to the fourth Wroclaw Festival of Good Beer.
Kiedy nadjechał – emocje szybko opadły. Tłum ludzi ściśniętych niczym w bydlęcym wagonie szybko rozprawił się z romantyczno-sentymentalną wizją piwnego smakosza, za jakiego się uważam.
When it arrived – excitement quickly wore off. A crowd of people crammed in like cattle quickly dealt with romantic and sentimental vision of a beer taster which I consider myself to be.
Ścisk, tłum, pot, tanie perfumy i... zmieszanie. Tak, zmieszanie - kiedy stojąca w odległości nie więcej niż pół metra ode mnie para zaczyna się całować.
Crowd, tightness, sweat, cheap perfume and... confusion. Yes, confusion – when a couple standing no more than two feet from me starts kissing passionately.
Po pięćdziesięciu minutach nadchodzi wyczekiwane katharsis. Zawartość tramwaju wysypuje się na peron przystanku Leśnica.
After fifty minutes the awaited salvation comes. The content of the tram is spilling out at the stop in Leśnica.
Właściwym bohaterom literackim sprężystym krokiem kieruję się na teren Zamku. Mimo złej pogody ludzi nie brakuje. Kolejki do wszystkich stanowisk.
Like some medieval hero I strut into the Cast le’s g rounds. Despite t he bad weat her there’s a lot of people. Queues to all stands.
-128-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
Ustawiam się pod parasolem Lindeman’s by, jak co roku, rozpocząć imprezę „lambikiem”. W tym roku po raz pierwszy w czystej postaci, co wcale nie znaczy – lepszym.
I set up under the Lindeman’s umbrella in order to b e g i n t he fe s t i w a l w it h s ome l a mbic beer, just like ever y year. This year, for the f irst time, in its pure form, but t h a t d o e s n o t m e a n – a b e t t e r f o r m .
Nabierając w usta kwaśnego napoju, spotykam koleżankę. Nieznająca specyf iki leśnickiego parku dziewczyna ma na sobie czarne baletki, sukienkę w kwiaty i skórzaną kurtkę. W innych okolicznościach strój ten dodałby więcej uroku sympatycznej brunece. Niestety w towarzystwie okalającego zamek błota, wywołue co najwyżej uśmiech na twarzach mijających ją piwoszy.
While sipping the acidulous beverage I notice a friend of mine. Not knowing the peculiarities of Leśnicki Park the girl is wearing black ballet shoes, a floral dress and a leather jacket. In other circumstances, this costume would add even more charm to that lovable brunette. Unfortunately, in the company of mud surrounding the castle, she only causes a smile on the faces of the passing beer drinkers.
Wraz z tłumem spragnionych kieruję się w głąb parku gdzie wedle obietnicy ma czekać na mnie belgijski jarmark cudów. Brune w wydaniu Les 3 Fourquets rozlewa się aksamitnie po podniebieniu. Wyciągam ser i odcinając po małym kawałku delektuję się nim między łykami piwa.
Along with the thirsty mob I am heading into the park, where, according to the promise, the wonders of the Belgian market are supposed to be waiting for me. Brune in the Les 3 Fourquets edition spreads velvetly over my palate. I take out the cheese and cut off a small piece and I am savoring it between sips of beer.
Znajomi, którzy również tu są, podają mi swoją okalizację. Już z kolejnym (dobrze mi znanym) Rowing Jackiem w jednej i kabanosem w drugiej dłoni człapię im na spotkanie.
My friends, who are also here, give me their location. With another (well known for me) Rowing Jack in one hand and a dried pork sausage in the other I am shuffling to meet them.
Są przy drewnianej budzie, z której dwóch mężczyzn za niema łą opłat ą w ydaje zg łodniałym piwoszom chleb ze smalcem. Na ladzie pou k łada ne są du ż e ok rą g łe bochenki chleba. W pewnej chwili obok nas pojawia się młody mężczyzna. Korzystając z nieuwagi obsługi kradnie najpierw jeden, a po kilku minutach drugi z leżących tam bochenków. Nikt prócz nas tego nie widzi.
They stand next to a wooden shed, in which two men are giv ing bread w ith lard to hung r y beer d r in kers for a sig n i f ica nt fee. On the counter there are large round loaves of bread laid out. At some point a young man appears next to us. Taking advantage of the service’s inattention he steals the first, and after a few minutes the other loaf. No one but us can see it.
Towarzyszę im jeszcze przy stoisku Pinty. Tuż przed nim porozkładano palety w nadziei, że te niby-tratwy uratują tonących w grzęzawisku klientów.
I am accompanying them to the stand of Pinta. In front of it there are wooden palettes laid out like quasi-rafts in hope of saving some of the customers’ shoes from drowning in mud.
− Przesuń się pan - słyszę szorstki, męski głos za swoimi plecami. Facet w średnim wieku, niepewnym krokiem stąpa po paletach sądząc, iż w ten sposób ucieknie przed wszechobecnym błotem.
- „Hey, move, man” – I can hear a rough, masculine voice behind my back. A middleaged guy The guy is walking unsteadily on the palletes thinking that this way he can escape the ubiquitous mud.
Trochę się ściemniło. Kończę wybornego Black Alberta zagryzając ostatnią kostką gorzkiej czekolady. Przepłukuję pokal w podstawionej przy zamku myjce. Na pierwszym lub drugim festiwalu ktoś sprytny stał przy nim pobierając opłatę. Dziś nie ma tu nikogo. Trochę szkoda.
It got a little darker. I conclude with fine Black Albert and a f inal cube of my dark chocolate. I am rinsing the beer mug in a provisional sink. At the f irst or second festival someone clever stood next to it charging a fee. Today there is no one here . It’s a pity. hrabia
/Myśl
-129-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/TALENT
Żelazna Bogini Miłosierdzia The Iron Lady of Mercy
tekst i zdjęcia: Martyna Peisert
/Jedzenie
-130-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Jedzenie
-131-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Żelazna Bogini Miłosierdzia
-132-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
W zachodniej kulturze nie ma czasu na czekanie. Wszystko musi być gotowe na wczoraj, telefony nie odpoczywają, a nasze domy stają się noclegownią, rzadko w nich już nawet jemy, bo wszystko można dostać dużo szybciej i bez wysiłku gdzie indziej.
There’s is no such thing as waiting here, in the western culture. Everything must be already done, phones ring round the clock, our homes are just places where we sleep - we rarely even eat at home - everything’s to get faster and cheaper somewhere else.
Jemy i pijemy więc na mieście, w przerwie w pracy porywamy hot-doga i popijamy go kawą. Uważamy, że kawa pomaga nam funkcjonować w tym szaleństwie. Obok alkoholu jest niekwestionowaną królową napojów w dzisiejszej Europie. I niekoniecznie musi to być cynamonowa latte, popijana bez pośpiechu podczas spotkań z przyjaciółmi. Znacznie częstszym widokiem są zabiegani młodzi ludzie, z iPhonem w jednej ręce i styropianowym kubkiem popularnej kawy w drugiej. Nie trzeba na nią czekać, możemy zabrać ją z kawiarni prosto do pracy, możemy z nią biec do taksówki, a gdy się skończy, zawsze pod nosem mamy „sieciówkową” kawiarnię z kawą „take away”.
So we eat and drink out, grab a bite during a break at work and sip some coffee on the go. We are really convinced coffee helps us function better in all that madness. It is - right next to alcohol - the most popular drink in today’s Europe. And not necessarily a cinnamon latte drunk peacefully with friends. A more common view is a crowd of young people rushing somewhere with an iPhone in one hand and a paper cup of coffee from a fashionable coffee shop in the other. We don’t need to wait for it, take it straight to work, run to a cab with it and there’s always a place nearby where you can get a cup of coffee to take away. No wonder the tradition of peaceful and unhurried tea drinking is dying out and there are less and less places where you can try some delicious and top-quality tea. Why is that? Is it just less fashionable than coffee? Or doesn’t it fit into the haste of our lives? So, what’s a person that just simply wants to stop for a while supposed to do? Is there a place to go and rest on some fluffy pillows and just enjoy a hookah and a decent cup of tea?
Nic dziwnego, że niespieszna tradycja smakowania herbaty w zaciszu powoli w ymiera, a miejsc, gdzie można spróbować tej wyśmienitej i najlepszej jakości, jest jak na lekarstwo. Dlaczego? Czy, w przeciwieństwie do kawy, jest już niemodna? Czy po prostu nie wpisuje się w styl naszego ekspresowego życia? Cóż zatem ma począć człek, który biegania i załatwiania ważkich spraw ma dość i chciałby zwyczajnie ściągnąć buty, rozsiąść się na poduchach, zakurzyć z wodnej fajki i parzyć herbatę bez końca?
What draws people to Czajownia is a sweet scent of joss sticks hanging in the air over the street. The first impression might be misleading: just a small, quiet place to drink or buy perfect tea. If you stop there and leave, that impression will stay with you. But if you’re curious enough to go further into the shop, you won’t want to ever leave the place.
Do Czajowni ściąga klientów słodki zapach kadzideł, unoszący się nad ulicy. Pierwsze wejście może zmylić: ot, spokojne, małe miejsce, gdzie można kupić doskonałą herbatę lub napić się jej na miejscu. Jeśli nie wejdziesz dalej – wyjdziesz właśnie z takim wrażeniem. Jeżeli jednak ciekawość poprowadzi cię głębiej, zostaniesz złapany w pułapkę czasu i nie zechcesz wyjść wcale.
The next rooms, spaces are decorated in an orientally-mixed kind of way (which is totally justified with Czajownia’s philosophy to meet and cross different cultures and religions). Those spaces invite you inside with their soft light, comfortable puffy seats, quiet music and a mix of wonderfully intoxicating smells of teas, food and a handmade heater, glowing with coconutscented pieces of coal for the hookahs.
Kolejne pomieszczenia urządzone w orientalnym, dość pomieszanym stylu (co ma swoje uzasadnienie w filozofii Czajowni, która pragnie być miejscem spotkań wielu kultur i religii) zapraszają delikatnym światłem, wygodnymi pufami, cichą muzyką i mieszanką oszałamiających zapachów herbat, jedzenia i maleńkiego, ręcznie robionego piecyka, w którym żarzą się kokosowe węgielki do wodnej fajki.
However, when the weather is nice (sometimes even if it’s not), all those rooms are empty. Everyone’s outside, in the most charming place of all - a climatic small garden made all of natural elements. Soothing green of bam-
Jednak kiedy pogoda dopisuje (a nierzadko także w dni pochmurne) owe pomieszczenia świecą pustkami. Życie toczy się w najbardziej urokli/Żelazna Bogini Miłosierdzia
-133-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
wym miejscu całej herbaciarni: klimatycznym ogrodzie, wykonanym z naturalnych elementów. Kojąca zieleń bambusa, hipnotyzujący szum kamiennej fontanny i siedziska pod zadaszeniami sprawiają, że czas przestaje istnieć i można z łatwością zapomnieć o tym, że jest się w centrum głośnego miasta. Można zatrzymać się na dłuższą chwilę, pić, palić (ale tylko wodną fajkę) lub nawet pod okiem Buddy uciąć sobie drzemkę, i to do późnych godzin wieczornych, bo Czajownia czynna jest do 23.
boo plants, hypnotizing sound of a stone fountain and seats placed under roofings - all that makes the time stop and lets you easily forget that you’re actually in the centre of a big, loud city. You can stop for a longer while, drink, smoke (but only a hookah) or even take a nap with gracious Buddha keeping an eye on you. And all this till late evening hours, because Czajownia is open until 11 p.m.
Bardzo możliwe, że unieruchomieni w tej sielance zgłodniejemy. Wówczas możemy zamówić na przykład świeże warzywa z pitą i hummusem, albo wybierać do woli w ogromie słodkości jakie oferuje Czajownia. Mięsa tam nie zjemy.
It is very likely that stuck in this wonderland we’d become hungry. We can then order, for instance, fresh vegetables with some pita bread and hummus or choose from a great range of sweets offered by Czajownia. However, no point in searching for some meat - you won’t get it there.
Najważniejsza jednak w tym miejscu jest herbata, a jej wybór może poważnie zdezorientować i onieśmielić laika (w Czajowni dostępnych jest ponad sto jej rodzajów). Na szczęście pracujący tam ludzie to pasjonaci, którzy o herbacie wiedzą wszystko i z nadzieją, że zarażą swoją pasją jeszcze szersze grono, odpowiadają na każde pytanie i z przyjemnością przedstawią różne gatunki, uświadamiając tym, co znają jedynie herbaty czarne, zielone i czerwone, że istnieją także białe, żółte, a nawet niebiesko-zielo-
The most important thing about the place though is the tea. And the choice of it might give you a headache and intimidate a layman there are over a hundred of types of tea there. Fortunately, people who work there are passionate about it and know almost everything about tea - hoping to pass that passion they answer every question and enthusiastically introduce various kinds of tea, helping oblivious people realise that there are more than just black, green and red teas. There’s white, yellow
/Żelazna Bogini Miłosierdzia
-134-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
ne i wszystkie różnią się stopniem fermentacji oraz sposobami parzenia. Ceny wahają się od 10 do 70 zł za 100 g, ale każda z odmian jest najwyższej jakości i sprowadza się je bezpośrednio z plantacji, na wyłączność praskiego Towarzystwa Miłośników Herbaty, właśnie dla wrocławskiej (a także krakowskiej) Czajowni oraz jej siostrzanych herbaciarni rozsianych po świecie, między innymi w Czechach, USA czy na Węgrzech.
and even green-blue tea and they’re all different in the fermentation advance and brewing process. The prices vary from 10 to 70 PLN for 100g, but they’re all of best quality and imported directly from plantations for a special order of the Tea Lovers Association from Prague. The tea is delivered to Czajownia in Wroclaw, but also in Krakow and some other tea shops all over the world, for example Czech Republik, USA and Hungary.
Jeśli komuś jeszcze mało tego snu, w Czajowni można także obejrzeć lub kupić oryginalną i piękną ceramikę Petra Novaka i cieszyć się herbatą z niepowtarzalnych czarek i czajniczków we własnym domu. Można też, i to często, załapać się na wystawy, czy to ceramiki właśnie, czy też grafik, zdjęć i wielu innych dzieł. Czajownia bierze udział w herbacianych w ydarzeniach, możemy śledzić ją na Facebooku. A jeśli nie dla was jednak oaza spokoju i czas miłosierny nie jest dla was wcale, herbatę z Czajowni można szybko i bez wysiłku kupić w jej sklepie na Allegro.
If that’s not enough of this dream, in Czajownia you may purchase original, beautiful pieces of ceramics made by Peter Novak and enjoy tea in unique cups and teapots at home. You may even - and quite often - see exhibitions of not only ceramics, but also graphics, photographs and many other pieces of art. Czajownia egages itself in various tea themed events, you can follow it on Facebook. And if the peculiar atmosphere of Czajownia is not your cup of tea or time is not on your side - you can easily buy their tea on Allegro.
/Żelazna Bogini Miłosierdzia
-135-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Żelazna Bogini Miłosierdzia
-136-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Żelazna Bogini Miłosierdzia
-137-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Moda
-138-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
Summer Fall Forest
/Moda
-139-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
SUMMER FALL FOREST SERIA ILUSTROWANYCH FOTOGRAFII WYKONANYCH PRZY WSPÓŁPRACY FU-KU ATELIER FOTOGRAFICZNEGO - LINDY PARYS - FOTOGRAFKI ORAZ AGNIESZKI JAROSZ- STYLISTKI I WIZAŻYSTKI Z ILUSTRATORKĄ KATARZYNĄ GWOŹDZIK. PRZED OBIEKTYWEM ZJAWISKOWA KATARZYNA SIKORSKA. W STYLIZACJACH UŻYTO SUKIENKI PROJEKTU RAFAEL FROM LONDON, DOSTĘPNE W FU-KU CONCEPT STORE.
SUMMER FALL FOREST THE SERIES OF ILLUSTRATED PHOTOGRAPHIES WHICH WAS MADE BY FU-KU PHOTO ATELIER- LINDA PARYSPHOTOHRAPHER AND AGNIESZKA JAROSZ - STYLIST AND MAKE UP ARTIST IN COLLABORATION WITH KATARZYNA GWOŹDZIK- ILLUSTRATOR. THE MODEL IS AMAZING KATARZYNA SIKORSKA. DRESSES ARE RAFAEL FROM LONDON’S PROJECTS WHICH ARE AVAILABLE IN FU-KU CONCEPT STORE.
Fotograf: Linda Parys Modelka: Katarzyna Sikorska Ilustracja: Katarzyna Gwoździk Wizaż, fryzura: Agnieszka Jarosz /Moda
-140-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Moda
-141-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
WYRUSZAMY NA POLOWANIE! WE SET OUT ON THE HUNT!
tekst Paulina Sulanowska: zdjęcia: Agata Osińska
Wyruszamy na polowanie! Dla jednych bubel, szmateks, lump, dla innych, (takich jak ja) wykopaliska, polowanie, walka o ogień, czy po prostu second hand. Mowa oczywiście o lumpeksach, czyli sklepach z odzieży używanej. Kiedyś nikt by się nie przyznał do noszenia używanych ubrań, dzisiaj pisze się o tym na blogach, w prasie, oraz mówi w telewizji. Chodzenie do lumpeksów przestało być tematem tabu i stało się trendy. Jednak sam spacer po lumpeksach, to jedno, ale wyruszenie na „łowy”, to już prawdziwe wyzwanie. Nie raz byłam świadkiem piszczącego, rozwrzeszczanego tłumu kobiet, które zaraz po otwarciu sklepowych drzwi wbiegały do niego, przepychając się i tratując wszystko na swojej drodze. Tak, dobrze czytacie. W dzień dostawy w lumpeksach panuje prawdziwa dzicz. Cóż się dziwić, szyld z napisem „Nowa dostawa towaru” kusi, któż nie miałby ochoty kupić sobie kilograma szmatek za 60 złotych?
We set off on the hunt! For some - junk, for others (like me) lump, dig, hunt, fight for the fire or just second hand. I am talking about thrift stores or second hand shops. There was a time when no one would have admitted to wearing second-hand clothes, today they write about it on blogs, in newspapers and you hear about it on the TV. Going to thrift stores is no longer a taboo subject and has actually become quite a trend. However, it is important to note, that the walk to the thrift store is one thing, but the” hunt” inside, that’s the real challenge. More than once I saw cussing and yelling, crowds of women, who as soon as you open the doors, are running inside, pushing and trampling everything in their path. Yes, you read it right. On the day of delivery in these second hand centers there is a real wilderness. It is not a surprise, with a sign on the door saying, „New supply of goods” Very tempting for some, who would not want to buy a kilo of junk for 60 złoty?
Poniedziałek, 6:00 rano, jesteście sobie w stanie wyobrazić panie, które z niebywałą cierpliwością, własnymi krzesełkami, kanapkami i termosami z kawą wyczekują godziny 9:00 i otwarcia wrót „jamy zła”? Nie? Ja też nie potrafiłam, dopóki nie ujrzałam tego na własne
Monday, 6:00 am, can you imagine ladies with incredible patience, with their own chairs, sandwiches and thermoses of coffee waiting for 9:00 and the opening to the gates of the „pandora’s box „? No? Me neither, I could not believe until I saw it with my own eyes. Fights, name calling,
/Moda
-142-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Moda
-143-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
/Moda
-144-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
oczy. Walki, wyzwiska, płacz, czułam się jak na planie „Spartakusa”. Sama jestem zakupowym zwierzem i prawdziwym „szperaczem”, ale takie zachowania były mi obce, no chyba, że cofniemy się do czasów podstawówki i gry w „Dwa ognie”, wtedy bywało różnie. Wracając do tematu, co wpływa na stale rosnącą popularność second handów? Przede wszystkim niska cena. Oczywiście każdy lumpeks rządzi się swoimi prawami, panują w nich różne systemy sprzedaży. Możemy kupować towar zarówno na wagę, jak i wyceniony. Dla każdego coś miłego. No ale mając do wyboru kupno tego samego tiszertu w sieciówce za kilkadziesiąt złotych, a w lumpeksie za kilkanaście, którą opcję wybierzecie? Odpowiedź sama nasuwa się na usta. Co więcej – jakość. Może się to wydawać paradoksalne, odzież używana i dobra jakość? Dokładnie tak. Wbrew pozorom lumpeksowe łaszki są dużo lepsze gatunkowo i mniej podatne na zniszczenia, niż chociażby sukienki z Dworca Świebodzkiego. Czynnikiem, który dla mnie rozstrzyga walkę pomiędzy second handami, a sklepami sieciowymi jest oryginalność. Ile razy szliście sobie ulicą zadowoleni ze swojej nowej kurtki i przeżywaliście deja vu spotykając kogoś, kto wyglądał identycznie jak wy? Niezła wtopa. Ja po takich sytuacjach, nigdy więcej nie ubrałam już na siebie tego zdradzieckiego ciucha. W lumpeksach w większości przypadków nam to nie grozi. Można wyglądać modnie, zgodnie z obowiązującymi trendami, ale nie być przy tym manekinem wyciągniętym żywcem z witryny sklepowej znanego sklepu. Dla mnie bomba!
crying, I felt like on the set of „ Spartacus „. I myself am a shopping beast and a true „ shopaholic”, but such behavior is strange to me, unless you go back to the days of elementary school and playing „Dodgeball „, then it was different. Returning to the subject, what causes the everincreasing popularity of second hand shops? First of all, low prices. Of course, every thirft store has its own rules; such things prevail in these different systems of sales. One can buy goods by either weight or price. Something for everyone. But having the choice of buying the same t-shirt for a hundred złoty or a few złoty at a second hand store, come on, what would you choose? The answer forms itself around the lips. What’s more - the quality. This may seem paradoxical, clothing and good quality? Exactly so. Contrary to appearances, thrifty rags are typically much better and less prone to damage than even clothes from Świebodzki Station market. One factor that decides for me the battle between second hand and chain stores is originality. How many times have you strolled down the street enjoying your new jackets and you suddenly get a feeling of deja vu as you meet someone who is dressed exactly like you? Awkward. I, after such situations, find myself never wearing that treacherous piece of garment again. When it comes to Thrift Shops, in most cases we are not in danger. You can look fashionable, according to current trends, and not look like a window dummy positioned in such ways as to attract everyone. Works for me! What do you have to remember probing the saving store? Patience, if you’re suffering from the lack of it, I would recommend a sip of Nervosol or Hydroxyzinum if you prefer to bring something heavier. Another important point is the free time, you need sooooo much free time. By choosing to hunt we need to give attention to each and every piece of clothing and hanger you never known which one can be your next gem. What more? Do not let yourself buy in quantity, just pay attention to quality. You do not have to go out every time and load yourself up like a camel. Note this, you have to find something that will give you a real satisfaction. The last important element is perseverance. Do not be discouraged after the first time. I repeatedly set off in the field and came back empty-handed, because the solid veterans overtook me and took home something cool right from under my nose. Such is the charm of these stores. The real fight. Dig in, search, rummage , and certainly you will find something original!
O czym musicie pamiętać buszując po ciucholandach? O cierpliwości, jeżeli cierpicie na jej brak, polecam łyczek Nervosolu, albo Hydroxyzinum, jeżeli ktoś woli wytoczyć cięższe działa. Drugą istotną kwestią jest wolny czas, duuuużo wolnego czasu. Wybierając się na polowanie musimy poświęcić uwagę każdej szmatce i każdemu wieszakowi, na jednym z nich może wisieć prawdziwy skarb. Co więcej? Nie kupujmy na ilość, tylko zwracajmy uwagę na jakość. Nie musimy za każdym razem wychodzić obładowani jak wielbłądy. Grunt, to znaleźć coś, z czego będziemy mieć prawdziwą satysfakcję. Ostatnim ważnym elementem jest wytrwałość. Nie zrażajcie się za pierwszym razem. Ja wielokrotnie wyruszając w teren wracałam z pustymi rękoma, bo stałe weteranki mnie ubiegły i zgarnęły sprzed nosa coś fajnego. Taki urok tych sklepów. Prawdziwa walka. Kopcie, przeszukujcie, szperajcie, a na pewno znajdziecie coś oryginalnego! /Moda
-145-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny/LIFE
PARTNERZY:
FIRLEJ klub muzyczny www.firlej.wroc.pl
MARIA WĄSIK logo | layout www.mariawasik.com
FOTOPOLIS internetowy magazyn o fotografii www.fotopolis.pl
ALE TEGO blog kulinarny FB/aletegoo
AFA Wrocławska Szkoła Fotografii www.afa.com.pl
DUNVAEL PHOTOGRAPHY Bartek Janiczek www.facebook.com/Dunvael
JAJKA W KUCHNI kreatywny wroclaw www.jajawkuchni.pl
KONTRAST MAGAZYN magazyn studencki kontrast-wroclaw.pl
DOLNOŚLĄSKIE CENTRUM INFORMACJI KULTURALNEJ Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu www.dcik.pl
FUKU concept store www.fu-ku.pl
WROCŁAW STREET FASHION fotoblog modowy www.wroclawstreetfashion.com
SULANOVSKA blog modowy www.sulanovska.com
GALAKTYKA wydawnictwo www.galaktyka.com.pl
ILFORD materiały dla fotografów www.ilford.pl
/Nowa Papiernia /Partnerzy
-146-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny
ALE TEGO
/Nowa Papiernia /Partnerzy
-147-
Dolnośląski Magazyn Fotograficzny