4 minute read

Małgorzata Niemirska

Potwierdzi to każdy, kto widział Małgorzatę Niemirską w filmie Kingi Dębskiej „Moje córki krowy”. Jej rola umierającej matki, choć prawie niema, złożona z drobnych gestów i poruszeń, głęboko zapada w pamięć i serce. Patrząc na takie aktorskie mistrzostwo można pomyśleć tylko jedno: Jak dobrze, że tata nie pozwolił jej iść do szkoły baletowej!

REKLAMA

Advertisement

TO MIAŁA BYĆ TYLKO WAKACYJNA PRZYGODA

W jej domu sztuka zawsze była ważna. Przede wszystkim muzyka. Dziadek ze strony ojca grał świetnie na trąbce, tata był skrzypkiem w orkiestrze Teatru Wielkiego. Mama pięknie śpiewała i była utalentowaną tancerką. Zrezygnowała jednak ze studiów i kariery dla rodziny i trzech córek. To ojciec pokazał jej świat opery i baletu, a mała Małgosia zakochała się w tym świecie od pierwszej chwili. – Kiedy zasypiałam ze zmęczenia, przynosił mnie do domu na rękach. Ale musiałam iść. Byłam po kilkanaście razy na każdym balecie – mówiła w wywiadzie. Jednak kiedy powiedziała, że chce iść do szkoły baletowej, stanowczo się temu sprzeciwił. Może dlatego, że pracując w Teatrze Wielkim widział jak niepewna, krótka i wymagająca wyrzeczeń jest kariera tancerek. Do drugiej klasy liceum była przekonana, że będzie muzykiem, jak dziadek i tata. Z dwiema siostrami chodziła do szkoły muzycznej, w domu był fortepian, na którym na zmianę ćwiczyły. Ale przyszedł rok 1964 i w jej szkole zjawiła się ekipa filmowców, którzy szukali zadziornej, pewnej siebie dziewczyny z charakterem do roli w serialu, którego tytuł – „Czterej pancerni i pies” – nikomu jeszcze nic nie mówił. Reżyser Konrad Nałęcki od razu zobaczył w niej Lidkę, za to Małgorzata dała mu się do niej przekonać tylko dlatego, że obiecał, że praca zajmie jej jedne wakacje. Pomylili się wszyscy, na planie spędziła siedem lat. – Siedem lat młodości w tych samych butach, furażerce, mundurze – to się mogło znudzić. Do tego wyjazdy na poligony, wcale nie było łatwo. Nie miałam życia – wspominała. W wywiadach nie chce rozmawiać o Lidce, bo choć przyniosła jej wielką popularność, to na wiele lat zamknęła w aktorskiej szufladzie i pozbawiła szans na role filmowe inne niż postać dziewczyny z sąsiedztwa.

Człowiek może zagrać nie wiem co w teatrze, a dla ludzi jestem Lidką. Na początku tego nienawidziłam. Dostawałam cholery, jak coś takiego mi mówiono. Dopiero parę lat temu zaczęłam na to patrzeć z perspektywy czasu, jak na przygodę dziecinną. To był bardzo dobrze zrobiony film.

wtedy artystyczny światek. Bo ona miała męża, on żonę. Ale zawalczyli o siebie. Aktorka w jednym z wywiadów powiedziała, że miłość była i jest dla niej niej ważna i zawsze się nią kierowała. – To jest największa siła i motor dla mnie, który prowokuje do rzeczy wspaniałych i tragicznych. Albo jakiś piorun trzaśnie w ludzi i nie ma odwrotu, albo trzeba sobie dać spokój – przyznaje. Oni byli nierozerwalni przez 35 lat. W miłości, pracy, przyjaźni. Choć oczywiście, jak każdy związek, mieli też lepsze i gorsze dni. Ale kłócili się

MAŁGORZATA NIEMIRSKA ! krótko, bo jej mąż nie potrafił się gniewać, od razu wyciągał rękę na zgodę. Warszawianka urodzona w 1947 – Miał szalone poczucie humoroku. U progu kariery zamieniła ruy, zmysł komiczny i niezwykłą rodowe nazwisko Wiśniewska na błyskotliwość, która bardzo mi panieńskie swojej mamy. Po to, by imponowała. Bo dla mnie mężodróżnić się od starszej siostry, czyźni, w ogóle ludzie, bez poEwy Wiśniewskiej, która była już czucia humoru nie istnieją wtedy znaną aktorką. – mówiła w wywiadzie.

W światłach sceny GDY TRZEBA, W 1969 roku otrzymała dyplom MOŻNA WSZYSTKO

Warszawskiej Szkoły Teatralnej, sta- Pierwsza zobaczyła, że coś jest jąc się jedną z najmłodszych absol- nie tak już w 1994 roku, ale chowentek w historii szkoły i od razu robę Alzheimera u jej męża dostała angaż do znakomitego sto- zdiagnozowano dopiero sześć łecznego Teatr Dramatycznego. Gra- lat później. ła w nim nieprzerwanie aż do 1982 Razem przeszli wszystkie jej etaroku. Kolejne 10 lat występowała py. Dopiero pod sam koniec w zespole równie znakomitego musiała poprosić o pomoc Teatru Studio. i zdać się na specjalistyczną Niezapomniane W masowej pamięci zapisała się oczywiście serialem „Czterej pancerni i pies”. Zaczęła znowu w nich grać po śmierci męża. Oglądaliśmy ją i oglądamy w tych najbardziej lubianych, jak: „Pierwsza miłość”, „Barwy szczęścia”, czy „Druga szansa”. Tej jesieni dołączyła też do obsady serialu TVP 1 „Leśniczówka”. opiekę. Skąd brała na to siłę? – Podobno na tyle siły Bóg daje, ile człowiek może wytrzymać – szybko ucina próby rozmowy na ten temat, tłumacząc, że taka już jest, nie użala się nad sobą i nie lubi opowiadać o tym, co intymne. Mimo wszystko uważa, że miała i ma dobre życie. – Człowiek jest taką bestyjką, że chce pamiętać dobre rzeczy Skupiła się na teatrze, zagrała po- Prywatnie – stwierdziła w wywiadzie. nad sto ról w wielu wybitnych Pierwszym mężem aktorki był aktor Potrafi też oswoić samotność. spektaklach u reżyserów, którzy i reżyser Andrzej Makowiecki. Dru- Pomaga jej w tym praca. Wolne otwierali w nim nowe perspektywy, gi, Marek Walczewski zmarł w 2009. chwile najchętniej spędza jak Jerzy Grzegorzewski czy Kry- w domu, czytając książki. Jak stian Lupa. W jego słynnym „Wy- sama powiedziała, nie szuka mazywaniu” wystąpiła razem z mężem Markiem Wal- trzeciego męża, gdyż „poprzeczka została ustawiona czewskim. Dla niego to była ostatnia rola w teatrze. zbyt wysoko”. – Chociaż przestrzegają: nigdy nie mów nigdy – śmiała RAZEM NA DOBRE się w jednej z rozmów, opowiadając przy tym o płycie I ZŁE CHWILE „Atramentowa” Stanisławy Celińskiej, która ją zachwyTeatr ich też połączył. Spotkali się w 1974 roku podczas ciła. – Staszka śpiewa na niej, że wszystko mamy ponagrywania „Desperatów” dla Teatru Telewizji. To była układane i staramy się rozsądnie żyć aż do momentu, miłość od pierwszego wejrzenia i skandal, którym żył gdy się nie zakochamy. I to jest prawda.

This article is from: