Magazyn kulinarny, duuff, lipiec, food magazine, duuff, July

Page 1

Menu za kółkiem Dramaturg nr 2-2012

Z cyklu: Facet dużo pytań zadaje Ich bin ein Berliner Cracow United zjednoczenie piłkarskie L i p c o w e orzeźwienie

www.duuff.com


W lipcu oszaleliśmy na punkcie wyjazdów. Będąc w posiadaniu tylko dmuchanej wersji dziecięcego wozu transportowego - “Sam Pchasz”, musieliśmy sobie camper wyobrazić. Jeśli wyjazd, to i jedzenie powinno się znaleźć w bagażu podręcznym. Pełnia lipca to przyjemność z chrupania i kierowania oraz fantazja o chłodzącym drinku po wyczerpującej drodze z punktu A do punktu ...

redaktor naczelny: Witold Luśnierczyk zdjęcia i rysunki: Michał Heleniak stylizacje: Anna Prosny-Roncolli teksty: Hania Olek Jacyara Barros Robert Starasiński Kamil Sanurski Kuba Prostański Jerzy Postawka Szymon Kohut 2 Andreas Coco


Spis treści: Urwał nać!.............................4

Menu za kółkiem...........................14

Z cyklu: Facet dużo pytań zadaje...........................18

Dramaturg...........................22

Ich bin ein Berliner...........................24

Letnia wariacja klasycznego drinka...........................32

Cracow United - Fun together...........................34

Kraków United - Zabawa razem...........................36

Krótka historia Odonowa i okolic cz. 1............................40

3


4


Nać z bobem i szalotką

5


6


Nać z pomidorami i grzankami

7


8


pesto z naci ze słodkimi ziemniakami

9


Pierś z nacią

10


Fenkuł i nać

11


Nadziewane ruloniki w 3 odsłonach

12


13


M

Menu za kółkiem

Za siedmioma górami i laskami, za siódmym słupem energetycznym, za gorącą czekoladą, tam gdzie Szanowny Szymon M. stracił żart, powstała idea, łącząca wygłodniałe na trasie wilki asfaltu. Narodziła się ona w 1866 roku, a wymyślił

ją Mr Charles Goodnight, najbardziej znany hodowca bydła w Texasie. Jak wiadomo, hodowla bydła była i jest ściśle powiązana z jego transportem, który wówczas trwał nawet miesiąc, jakoś trzeba było się posilać, a ubijanie cennego ładunku do celów żywieniowych było wykluczone. Pan Charles wpadł na pomysł, żeby podczas kowbojskich wypraw po dzikim zachodzie przewoźnikom towarzyszył wóz pełen niespodzianek- pokarmowych. Wóz ten nazywano chuckwagon, bo tak w slangu wyrażano się o jedzeniu. I cały ten zamysł przetrwał do dziś. W międzyczasie ewoluował do rangi kulinarnego rozbioru Stanów Zjednoczonych. Miasta walczą, burmistrzowie lepiej się ubierają, bo mają powód do medialnych wystąpień. Sprzedaż potraw, przekąsek, deserów nabiera rozpędu i popularności. Mieszkańcy Los Angeles potrafią przejechać kilkanaście kilometrów do swojej ulubionej budy na kółkach. Specyfika tych jadłodajni to bardzo krótkie menu, zaledwie kilka potraw, ale za to żadna restauracja nie może sie z nimi równać w kontekście jakości. Ciężarówki z jedzeniem (food tracks) powoli zaczynają wypierać tradycyjne restauracje na przedmieściach. Koszty utrzymania takiego mobilnego zestawu są znacząco mniejsze niż w tradycyjnych lokalach, co stanowi o niemałej przewadze. Jeśli połączymy je z informacją na portalach społecznościowych o położeniu cieżarówki (na kółkach jest, musi się przemieszczać!), wykwita pełen sukces, przypominający trochę grę w podchody. 14

Szpinakowy nakaz drogowy


Szkoda tylko, że to tak daleko od nas... Natchnieni i rozmarzeni wakacyjną pokusą odkrywania zakamarków Route 66, przedstawiamy wygodne i smaczne menu za kółkiem. tekst: K.S.

Dip z prażonym słonecznikiem 15


16


17


F

Facet dużo pytań zadaje: Jak co miesiąc, zebrało się sporo pytań od faceta. Wybraliśmy tylko jedno - rzecz jasna: - Które światło lepsze do fotografowania jedzenia? Światło

dzielimy na co najmniej kilka rodzajów, ale nie będziemy się zajmować samą klasyfikacją. Nie ma czegoś takiego jak “najlepsze światło”, można najwyżej pokusić się o wskazanie najbardziej uniwersalnego. Takim światłem jest dzienne lub studyjne, mocno rozproszone np. softboxem. Wyżej wymienione oświetlenie daje najwięcej możliwości i zdjęcia wyglądają na “świeże”. Przy odpowiednim nastawieniu balansu bieli (pamiętamy lub korygujemy rawy w programie komputerowym) wydobędziemy kolory faktyczne, które w momencie fotografowania powinny być uwiecznione. Ustawienie takiego światła wypada najkorzystniej, jeśli jest tylne lub tylnogórne, nadaje wówczas wrażenie słonecznego, ciepłego dnia (być może rzeczywiście taki był). Nie wolno nam jednak zapomnieć o rozjaśnieniu przodu (jeśli światłem głównym jest tylne), najlepiej białym ekranem - zachowamy wówczas naturę światła panującego w pracowni. Inaczej front zdjęcia, cały główny plan, pogrąży się w cieniu. tekst: M.H.

18


Makaron zawsze był, jest i będzie dobrym materiałem do treningu - nie tylko z uwagi na dużą zawartość węglowodanów.

19


D

Dramaturg

Dwa tygodnie minęły, od kiedy wyjechał za granicę jeden z najlepszych dramaturgów młodego polskiego pokolenia. Dramaturg generalnie ma to do siebie, że oprócz konkretnej dawki iluzorycznych historii oraz setek kreacji złożonych osobowości, zazwyczaj przedstawia fabułę liniowo - kończąc ją tragicznie. Mój serdeczny kolega ma niestety taką właśnie “przypadłość”, z tym że jest ona przerośnięta od tej powyżej co najmniej dwukrotnie.

Pomijając

Przez chwilę byłem prawie pewien, że jetlaga po wylądowaniu, bo to zawsze zaczęła się u niego epoka romantyczłowieka wykręca na lewą stronę, on zamiast czna, ale następna linijka tekstu niesię cieszyć i ekscytować nowinkami dla oka, wszystety powróciła na szlak ciężki, ten stko widział dramatycznie. Deszcz padał- dramatyczarno - biały. “Wszedłem do recznie, słońce świeciło- dramatycznie, on sam siebie stauracji, rozsiadłem się i czekam. przestał w lustrze widzieć - pewnie ze zmęczenia, Minęło 5min i nic... nikt do mnie nie ale dla niego to była po prostu tragedia. Zanim podszedł. Minęło 10min i nic... kurde. zdążył się zaadoptować do nowych warunków, Zacząłem się nerwowo rozglądać, tak żeby mógł normalnie funkcjonować, minęły dawać znaki oczami, nic... Dopiedokładnie dwa tygodnie. I właśnie po takim okrero po 15 min podszedł do mnie sie dostałem pierwszego maila z informacjajegomość z plakietką: manager mi. Pisał o wszystkim. Że jeździł kalifornijską i wyjaśnił mi, że u nich w restauwersją fiata 125p, przypominającą trochę racji zamawia się elektronicznie, scenografię ilustrujacą kubańskie piosenki. kelnerzy tylko donoszą jedzenie Pisał o chodzeniu wybrzeżem, gdzie słońce do stolika. Widziałem, coś tam, zachodzi wraz z opalenizną dziewczyn takiego płaskiego, stoi na stoliku, na rolkach - czyli właściwie nidgy (zosale myślałem, że to służy rozrywce. taje w pamięci do bialutkiego rana). -Tak proszę Pana, nasze tablety O tym, że tam zwierzęta są chwilami posiadają również gry dla mądrzejsze od tych po drugiej strodzieci i dorosłych. [...] nie kuli ziemskiej. Pisał też o braku Tracę wiarę, że potrzeby noszenia kurtek, braku kiedykolwiek konieczności wypraw na dalebędzie lepiej. kie obrzeża miasta, bo żeby Wszystko kupić sobie banany na rynku dąży do wystarczyło wyciągnąć zagłady, rękę, o smarowaniu się n a w e t olejkiem i wsłuchiwaniu restaurasię w wirtuozyjne cje...” walenie po strunach stojącego na stricie artysty.

20


Istotnie, muszę się trochę z kolegą zgodzić, bo pozbywanie się personelu z restauracji to kolejna faza alienacji społecznej. A dzieci pozostawione z grą przy obiedzie- równa się spokój rodziców, pozbawione aktywności ruchowej kiedyś w przyszłości będą zmuszone korzystać ze specjalistycznej opieki medycznej. Jednak do zagłady jest jeszcze bardzo daleko, bo fakt że jedna restauracja mająca tablety zamiast menu rewolucji nie czyni, tak samo, jak jaskółka- wiosny. A swoją drogą, to ciekawe, czy czas oczekiwania na zamówienie się skróci. Sam chętnie podotykałbym na takim tablecie i zamówł sobie- Oooo! - czereśnie w cieście! tekst: R.S.

czereśnie w cieście 21


22


Grilowane ciasto jogurtowe

23


I

Ich bin ein Berliner 26 czerwca 1963 roku był piękny, stalowy dzień. Mama mówiła, że dzisiaj jest wyjątkowa chwila, i na pewno nie dlatego, że peklowała właśnie ogórki pierwszy raz od kilku lat. Letni

powiew wiatru przedostawał się przez okno do kuchni, niosąc ze sobą szum przygotowań. Słychać było robotników zbijających podest, układających rusztowanie, które wcześniej przywiozły na plac ciężarówki. Dzwonienie, stukanie, rozmowy, okrzyki zagrzewające do szybszej pracy, odbijały się od ścian naszej kuchni, tworząc tło akustycznej przestrzeni. Ja siedziałam na ławeczce i obierałam ziemniaki na zupę, pomagałam mamie. Wymieniałyśmy się z siostrą obowiązkami, bo poprzedniego dnia to ona ugniatała ciasto na kluski, a ja sprzątałam mieszkanie. Mama po śmierci taty musiała oprócz zarabiania na całą rodzinę, a była nas czwórka, opiekować się nami. Chociaż nasza najstarsza siostra Elza, zaczynała mamę prawie całkowicie w opiece wyręczać, to i tak czasami mamie brakowało sił. Tamtego dnia było zupełnie inaczej. Cieplej. Galowo. Zaraz po wykonaniu swoich obowiązków założyłyśmy nasze najlepsze ubrania, każda miała inny rodzaj kokardek: ja - różowe, Hania - niebieskie, Emilia - czerwone, tylko mama i Elza nie miały. Jako najstarsze w rodzinie nosiły chusty na głowach, najczęściej białe, z koronką na brzegach. Zabrałyśmy kanapki do kosza i zbiegłyśmy na dół, na ulicę. Ludzie zaczęli się już zbierać, większość z aparatami i grymasem na twarzy, bo słońce świeciło prosto w oczy. Ktoś nierozważny kazał ustawić mównicę na stronę południowo-wschodnią.

24


Grilowane szaszłyki owocowe

25


Grilowane mango w sosie Amaretto 26


Grilowane jabłka z serem Gorgonzola

27


Grilowana kruszonka z owocami

28


To dzisiaj po raz pierwszy od powstania muru w 1961r. J.F. Kennedy odwiedził nasze miasto, a my miałyśmy ogromne szczęście, obserwując to wydarzenie z bliska. Nie było upalnie i choć wiatr dość silnie rozczesywał fryzury, starannie przez gentelmenów ułożone, to wszyscy byliśmy rozpaleni. Gorąca atmosfera udzielała się każdemu na placu, nie mówiąc już o pojedyńczych aktach zasłabnięć i kłótni o lepsze miejsce w tłumie. Mama kurczowo trzymała mnie za rękę, bała się pewnie, że się gdzieś zgubię. Ja za to ściskałam Emilkę ze strachu, że ktoś mnie nadepnie. Trwałyśmy tak dość długo, bo lepiej było wyjść godzinę wcześniej i spokojnie poczekać, niż później biegać z nadzieją, że ktoś nas przepuści. Taką miała moja mama w życiu dewizę, którą zresztą nam solidnie wpoiła do głów. Pojawił się po godzinie na scenie, niemal punktualnie co do minuty . W pierwszej chwili wydawał mi się jakby inny niż ten ze zdjęć, do którego przywykłam. Był trochę jaśniejszy niż w gazetach. Takie miałam odczucie. Kiedy przemawiał, każdemu stojącemu w tłumie wydawało się jakby przemawiał do niego z osobna, a my oklaskiwaliśmy go, mówiąc, że to dla nas bardzo ważny moment. Prawdziwa wrzawa podniosła się dopiero od słów “Ich bin ein Berliner”, które podobno prezydent ćwiczył przed wystąpieniem z tłumaczem. Chciał w ten sposób wyrazić zdjednoczenie się w duchu wolności demokratycznej, z każdym berlińczykiem - Jest jednym z nas. Ja mało wtedy rozumiałam, ale moja mama uległa emocjom. Płakała. To musiało być ważne. Później, podobno w kraju rodzinnym Kennediego, padła opinia, że prezydent się ośmieszył i powiedział do nas - “Jestem pączkiem”, ale to nie prawda i wszyscy wiedzieliśmy, co chciał nam przekazać. tekst: H.O.

Znamy gorsze przejęzyczenia amerykańskich prezydentów choćby Barack O. i jego niewybaczalne “polskie obozy zagłady”. Mamy w zanadrzu mniej obraźliwe pomyłki np. ciasto pogniewania zamiast pojednania, papryka marnowana...

26

29


30


• Recenzje restauracji • Wydarzenia i promocje w lokalach • Artykuły o kuchni regionalnej Na stronie poświęconej łódzkiej gastronomii 31


32

przedstawia

KS R


KIWI MOJITO

Odświeżająca wariacja popularnego klasyka. Doskonała konfiguracja pachnącej mięty, orzeźwiającej limonki i soczystego kiwi w połączeniu z aromatem gruszki sprawią, że wakacyjne upały przestają dawać się we znaki, a sączenie drinka wypieści podniebienie nawet najbardziej wymagającego konsumenta. Smacznego !! Skład: - 40ml wódkI gruszkowej - lemoniada - 2 łyżeczki cukru trzcinowego - połówka kiwi - połówka limonki - kilka liści mięty pieprzowej

Sposób ania:

przygotow-

- Do wysokiego szkła wrzucamy: kilka liści świeżej mięty, pokrojoną w kilka cząstek połówkę limonki (wycinamy gorzki kręgosłup oraz końcówki owoca), pokrojoną na części połówkę obranego ze skórki kiwi. Całość zasypujemy brązowym cukrem i muddlerujemy (wygniatamy) tłuczkiem barmańskim. Następnie wsypujemy lód kruszony (do ¾ wysokości naczynia) i wlewamy porcję gruszkowej wódki. Wszystko razem mieszamy długą łyżką i zasypujemy do pełna lodem. Dolewamy lemoniady. Dekorujemy gałązką mięty oraz półplasterkami kiwi. Podawać ze słomką.

33


C

Cracow United – Fun together

Orange socks, black shorts and orange shirt, check! Protective shin-guards and flashy boots, check! 20 zlotys for the privilege of gracing the pitch, check! Finally, Wives and Girlfriends informed of kick-off time and estimated time of return, check! This is probably the most likely check-list for the international players of Krakow City’s most well kept secret within the Malopolska Amateur football scene, that is ‘’Cracow United’’(CU).

As the European Championships 2012 approach Poland and Ukraine, football fans from Holland, England and Italy will start to flock to Krakow in the wake of their respective national football teams. These three national teams will be training at various locations throughout Kraków City. It is hoped that fans will be pleasantly informed about CU and the representatives from these visiting countries who already live, work and play in Cracow. Every Sunday during the autumn and spring months, despite rain, sleet or snow, a group of young dedicated men from various parts of the Globe combine their football talents to create a unique force in order to participate

34

in a Cracow’s Amateur Sunday football league. The team is currently made up of Japanese, Polish, Italian, Irish, English, Dutch and Portuguese players all of whom consider themselves Citizens of Cracow. CU is a reflection of Cracow City itself, since it is always adapting from year to year in terms of its multi-national composition and now has a bigger range of nationalities than ever before. ‘’Of course, there are some core players who have been residents in Poland for a while,’’ says United’s Masaki from Japan, ‘‘but there are always new players who are welcomed and try their best to assimilate into the team!’’.


The team is also constructed of players with a wide range of ages from 18 years to 50 years old. Some of the players are Teachers, Translators, Photographers, Managers, Businessmen and Doctors. The Sunday league has 6 teams and in the 2011/12 season, Cracow United finished in 2nd place. Cracow United plays at their home pitch which is located at Nadwislan in the shadow of the Wawel Castle, in central Cracow. ‘’The league is competitive but all the teams are friendly with each other’’, explains Andrew Keogh, Cracow United’s Vice-Captain, he continues, ‘’there is no malice but plenty of passion in the games’’. In the summer, some teams even share a beer or a barbeque after a game. It is a great way to socialize and make new friends. Cracow United is always looking for new players and even sponsorship. So if you want to join us, watch a game, have fun or even start a new team to enter the league, then we would like to warmly invite you to do so. For further details you can contact Cracow United by email, andykeogh@hotmail.com Written by A.C.

35


K

Kraków United – Zabawa razem.

Pomarańczowe skarpetki, czarne spodenki i pomarańczowe koszulki. Jest! Nagolenniki i jaskrawe buty. Jest! 20 zł za przywilej bycia na boisku. Jest! Wreszcie, żony i dziewczyny poinformowane o rozpoczęciu i powrocie. Jest! To najprawdopodobniej lista spraw i rzeczy niezbędnych dla międzynarodowych graczy z Krakowa i najlepiej strzeżona tajemnica w obrębie amatorskiej ligi piłkarskiej w Małopolsce, czyli ‘’Cracow United’’ (CU).

36


Nadeszły mistrzostwa Europy 2012 w Polsce i

Ukrainie, a wraz z nimi tłumnie zjechali się kibice z Holandii, Anglii i Włoch do Krakowa wspierać swoje drużyny narodowe. Te trzy drużyny trenowały w różnych miejscach Krakowa. Mamy nadzieję, że fani mogli zetknąć się także z informacją o CU i ich przedstawicielach, którzy już mieszkają, pracują i grają w Krakowie. W każdą niedzielę w czasie jesiennych i wiosennych miesięcy, pomimo deszczu, deszczu ze śniegiem lub śniegu, grupa młodych mężczyzn z różnych części globu połączyła swoje talenty piłkarskie, by stworzyć niepowtarzalne siły, żeby wziąć udział w krakowskiej, niedzielnej amatorskiej lidze piłkarskiej. Aktualnie w skład zespołu wchodzą: Japończyk, Polacy, Włoch, Irlandczyk, Anglik, Holender i Portugalczyk, gracze, z których wszyscy uważają się za mieszkańców Krakowa. CU jest odbiciem samego miasta, ponieważ ciągle, z roku na rok zmienia się pod względem

składu międzynarodowego i teraz jest jeszcze bardziej wielonarodowe niż kiedykolwiek wcześniej. ‘’Oczywiście, istnieje kilku podstawowych graczy, którzy mieszkają w Polsce od dłuższego czasu’’- mówi Masaki z Japonii- ale zawsze są też mile widziani nowi zawodnicy, którzy starają się z całych sił, żeby zintegrować się z zespołem! “. Drużyna jest również zbudowana z piłkarzy w różnym wieku: od 18 do 50 lat. Niektórzy z graczy są nauczycielami, tłumaczami, fotografikami, menadżerami, biznesmenami i lekarzami. Niedzielna liga ma 6 zespołów, a w 2011/12 sezonie, Cracow United zajął 2 miejsce. CU jako gospodarze grają u siebie na boisku przy ul. Nadwiślan - w cieniu Wawelu, w samym centrum Krakowa. ‘’ Liga jest konkurencyjna, ale wszystkie zespoły są przyjaźnie nastawione do siebie’’, wyjaśnia Andrew Keogh, Kraków United Vice-Kapitan, kontynuuje- ‘’nie ma złośliwości, jest za to pasja do gry’’. 37


W lecie, niektóre drużyny urządzają wspólnego grilla lub idą razem na piwo po meczu. Jest to świetny sposób na życie towarzyskie i poznawanie nowych przyjaciół. Kraków United zawsze szuka nowych zawodników, a nawet sponsoringu. Więc jeśli chcesz do nas dołączyć, obejrzeć mecz, dobrze się bawić, albo nawet założyć nowy zespół, aby

38

wejść do ligi, to chcielibyśmy z tego miejsca serdecznie Cię zaprosić do wspólnej zabawy. Szczegółowe informacje można otrzymać kontaktując się z Cracow United przez e-mail, andykeogh@hotmail.com. Tekst: A. C. tłum. K.S

Antrykot w sosie daktylowym


39


K

Dwór w Odonowie rok 1904

Krótka historia Odonowa i okolic Początki dworu giną w mrokach historii. Nie wiadomo, ani kto go wybudował, ani kto był jego pierwszym właścicielem. Był po prostu jednym z wielu malowniczych dworków rozsianych po Ponidziu. synów: Emila, Stanisława, Bronisława Tuż obok są przecież Donosy, Chrusz- rech i Władysława. Stanisław junior, jak to

40

czyna, Boronice, Cudzynowice i wiele innych miejscowości, w których mieściły się siedziby szlacheckie i ziemiańskie. Pierwszą potwierdzoną informacją jest fakt, że na przełomie wieków XVIII i XIX Odonów był własnością Mieroszewskich herbu Ślepowron. W roku 1835 zmarła ich córka i prawdopodobnie to było powodem sprzedania majątku, który przeszedł w ręce Herszla Słomnickiego. Pod koniec XIX w. majątek Odonów wraz z zaniedbanym małym dworem został kupiony przez Stanisława Postawkę herbu Loewenstern z Donos. Stanisław Postawka był ziemianinem z dziada-pradziada, osiadłym na tej spokojnej ziemi od dawna. Miał czte-

dawniej mówiono, był „słaby na umyśle”, czyli prawdopodobnie upośledzony. Kupiono więc dla niego niewielkie gospodarstwo na kresach wschodnich, gdzie ten mieszkał pod opieką zarządcy. Jednak pozostałych trzech synów trzeba było czymś obdzielić, a w kluczu były tylko dwa majątki – Donosy i Chruszczyna. Stanisław zakupił więc pobliski Odonów. Otrzymał go Bronisław, najmłodszy, ale jednocześnie najbardziej zaradny z wszystkich braci. Widocznie stary ojciec przeczuwał, że przedsiębiorczy Bronisław będzie umiał zadbać o najmniejszy i najsłabiej prosperujący z majątków.


Bronisław z początkiem wieku XX przejął więc bardzo skromny dwór oraz należącą do majątku niewielką cegielnię. Zarządzane jego gospodarską ręką zarówno dwór jak i cegielnia szybko się rozwinęły. Dwór został rozbudowany - główny korpus został znacznie przedłużony w kierunku wschodnim, wstawiono duże “weneckie” okna, a od zachodu została dobudowana piętrowa oficyna. Park dworski został stopniowo otoczony ceglanym murem. Bronisław był miłośnikiem wszystkich nowinek technicznych i mechanicznych. We dworze działały nowoczesne instalacje, a jeszcze przed I wojna światową dwór otrzymał własną elektrownię. W osobnym budynku na skraju parku dynamomaszyna zasilana naftą ładowała baterie akumulatorów - 110 V prądu stałego; dynamomaszyna była uruchamiana raz na tydzień, zapas energii zgromadzony w akumulatorach zazwyczaj wystarczał na pozostałe dni. Później, oprócz dworu, zasilane też były budynki zamieszkane przez dworskich oficjalistów. We dworze była też bieżąca woda w kranach; w północnej części parku wybudowana

została wieża ciśnień - wysoka ceglana wieża ze zbiornikiem na wodę skąd pod własnym ciśnieniem woda zasilała krany we dworze. Zbiornik napełniany był okresowo kieratem konnym wodą ze stawu. Lata międzywojenne można więc śmiało nazwać okresem prosperity dworu w Odonowie. Rozwijająca się cegielnia zapewniała utrzymanie jego mieszkańcom. Urządzano spotkania i rauty, a w lecie 1925 roku zorganizowano nawet wycieczki samolotem po okolicy. Jednocześnie dwór był częścią Odonowa i centrum życia lokalnej społeczności. Ludzie przychodzili zasięgać rady zarówno ekonoma dworu jak i samego Bronisława. Na gazonie przed dworem odbywały się zaś uroczystości, takie jak święcenie koszyczków na Wielkanoc... Tekst: J. P.

Ciąg dalszy i dzieje współczesne w następnym numerze.

Dwór w Odonowie rok 1925

41


Dw贸r w Odonowie rok 1928

42


Janina Postawka pod lipą około 1935r.

43


akwarela “Dwór w Odonowie” rok 1934

44


nadbudowa Dw贸r w Odonowie rok 1948

45


dworskie konie data nieznana

46


pławienie koni data nieznana

47


Kalafior w sosie Bernaise polecane przez szefa kuchni w Dworze 48


49


www.duuff.com

redakcja@duuff.com


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.