Św. Teresa od Dzieciątka Jezus Św. Teresa od Dzieciątka Jezus







Opracowanie, modlitwy, wstęp i zdjęcie na okładce:
s. Ewa M. Elżbieta Kolinko ocd
Zdjęcie na okładce:
Figura św. Teresy od Dzieciątka Jezus, autorstwa Krystyny Fałdygi-Solskiej, z ogrodu sióstr karmelitanek w Bornem Sulinowie
Skład i łamanie:
Magdalena Spyrka
Projekt okładki:
Aneta Stanicka
Ilustracje:
Monika Urbaniak
Copyright © by Wydawnictwo AA, Kraków 2023
ISBN 978-83-8340-002-0
Wydawnictwo AA s.c.
30-332 Kraków, ul. Swoboda 4
tel.: 12 345 42 00 lub 695 994 193
e-mail: klub@religijna.pl
www.religijna.pl
stycznych przedstawień uniknąć niepewności
w odróżnianiu św. Teresy od Jezusa, XVI-wiecznej Reformatorki Karmelu, od żyjącej pod koniec XIX wieku francuskiej karmelitanki, św. Teresy od Dzie-
ciątka Jezus, bardzo dobrze pomóc nam mogą… róże, które dość powszechnie są umieszczane w przedstawieniach św. Teresy z Lisieux, zwanej też Małą Teresą.
Skojarzenie Teresy od Dzieciątka Jezus z kwiatami jest dość oczywiste, a zaczyna się od pierwszych kart jej manuskryptów, gdzie opowiada ona swą historię, posługując się obrazem drobnego kwiatka. Często też powraca do bogactwa przyrody, różnorodności
i niepowtarzalności kwiatów, porównując do nich bogactwo, piękno i różnorodność w świecie dusz.
Są więc tam fiołki, stokrotki, lilie i oczywiście róże. Mianem róży, szczególnie w swoich poezjach, określa
czasem samego Jezusa. Róże to także, według słów
Teresy, nabrzmiałe miłością serca męczenników. Siebie samą porównuje zwykle do drobnego, ukrytego, niepozornego kwiatka. Nie zapomina jednak, że jest córką Króla. Wpierw nazywana tak w rodzinie, gdzie królem był jej ojciec, a ona jego królewną. W miarę lat życia Teresy pogłębia się jej świadomość, że jest królewną, bo jest córką Króla Niebieskiego, Potężnego, Mocarnego i Miłosiernego Boga. To pod Jego stopy chce rzucać kwiaty. Ten obraz powraca w jej rękopisach, a zgrabnie jest wyrażony w jej wierszu
„Rzucać kwiaty”:
Rzucać kwiaty, to nieść Ci w ofierze Największe bóle, najcichsze westchnienia. I wielkie szczęście, drobne poświęcenia
I smutki życia, jego niepokoje: To kwiaty moje.
Teresa w swym dojrzewaniu do świętości i w swoich
pragnieniach posuwa się jeszcze dalej: chce rzucać
pod stopy Jezusa nie tylko kwiaty czynów, wyrzeczeń, radości, ale sama chce się stać różą oddającą
nie tylko to, co do niej należy, ale całą siebie. Chce być różą, która nie myśli o tym, by dumnie stać
przed Królem niebios, zachwycając Go swym pięk-
nem i zapachem, ale „…ogołocić się z płatków, jakby z kolejnych warstw swego jestestwa, rzucając je pod stopy Jezusa” (wiersz „Oberwana róża”). Ten przej-
mujący obraz odartej z płatków róży wskazuje głę-
bię oddania Teresy: „ja płatkiem róży ukrytym być marzę…”. Nie tylko marzy, ale i oddaje swoje życie bez wahania i zastrzeżeń, nie patrząc i nie myśląc o efekcie tego daru. Chce, by jej życie było jak płatki
róż, po których stąpa Jezus: zdeptane, zniszczone, wyschłe, które rozwiane potem przez wiatr, zginą, „…gdy się wyniszczę cała”.
Dzięki sumiennym zapiskom ostatnich słów Teresy, prowadzonym przez siostry, możemy sięgnąć do kolejnego fragmentu, który pokazuje wieloraki wymiar znaczenia kwiatu róży. W święto Podwyższenia Krzyża, 14 września 1897 r., Teresie leżącej już w infirmerii przyniesiono różę. Oberwała ją z płatków, obsypując nimi z wielką miłością i czułością trzymany w dłoniach krucyfiks. Płatkami róży delikatnie otarła rany
Chrystusa i powiedziała, cytując urywek swojego wiersza:
Rzucając płatki róży wiosennej
Chciałabym osuszyć Twoje łzy…
Gdy płatki spadały z łóżka na podłogę, Teresa po -
wiedziała poważnym tonem: „Zbierzcie starannie te płatki, moje siostry, posłużą wam one później do sprawiania wiele radości…. Nie zgubcie ani jednego…”
Czyżby Teresa już wtedy przeczuwała, że płatkami róż zebranymi z jej łóżka, a potem kolejnymi, obficie
sypanymi w każde jej święto, Jezus posłuży się, by zsyłać łaski za jej wstawiennictwem…? Być może tak, bo jak w innym miejscu powiedziała:
Po mojej śmierci zobaczycie, będzie to jak deszcz róż. Tak, spuszczę deszcz róż…
W roku wydania tej książki mija 150 lat od narodzin św. Teresy od Dzieciątka Jezus (1873 – 2023). Za dwa lata natomiast będziemy wspominać 100-lecie uroczystej kanonizacji św. Teresy, która odbyła się
w Rzymie w 1925 roku. Ten jubileuszowy czas stał
się inspiracją dla Wydawnictwa AA, by zapropono-
wać czytelnikom nowe spotkanie ze św. Teresą. My-
śli na każdy dzień to nie jedynie krótkie sentencje, jakie już możemy znaleźć na polskim rynku wydaw-
niczym, ale dłuższe fragmenty ogarniające prawie
całe Rękopisy autobiograficzne i inne pisma Teresy
(patrz notka na końcu książki), opatrzone tytułem
i zwieńczone modlitwą. Słowem: deszcz różanych inspiracji i łask na każdy dzień roku.
Mam więc ogromną nadzieję, że przytoczone w tym tomiku słowa Teresy staną się także dla Czytelników
pełnymi łaski płatkami róż na drogach ich codzienności.
Zatem każdego dnia: „Zbierzcie starannie te płatki
(…) Nie zgubcie ani jednego…”
s. Ewa M. Elżbieta Kolinko ocd„Życie moje jest tylko przejściową godziną,
Która mknie w otchłań czasu – abym Boga mego
Kochać na ziemi mogła – mam jedną jedyną
Tę chwilę dnia dzisiejszego!”
„Ucząc innych, sama dużo się nauczyłam. Odkryłam, po pierwsze, że wszystkie dusze zmagają się mniej więcej z tym samym, a jednocześnie są tak bardzo
odmienne, iż nietrudno zrozumieć słowa Ojca Pi-
chon: «Dusze różnią się od siebie bardziej niż twarze»”.
Modlitwa Ucz mnie, Panie, szacunku dla każdego człowieka, jego inności i indywidualności, gdyż każdy wyszedł z Twoich rąk, stworzony na Twój obraz i podobieństwo. Amen.
„Tobie, kochana Matko, która jesteś moją podwójną Matką, tobie właśnie powierzam dzieje mojej duszy… Kiedy poprosiłaś, bym je spisała, pomyślałam zrazu, że to mnie rozproszy, ponieważ będę zajmować się sobą. Lecz później Jezus dał mi odczuć, że sprawię Mu przyjemność, jeśli okażę zwyczajne posłuszeństwo. Zresztą zajmę się tu tylko jednym: zacznę śpiewać to, co winnam śpiewać wiecznie – Miłosierdzie Pana!!!…”.
Modlitwa
Dziękuję Ci, Tereso, za spisanie dziejów swej duszy, które do dziś inspirują tak wiele osób i są pomocą dla idących za Jezusem. Dziękuję za małą drogę otwartą dla każdego. Amen.
„Gdyby płótno malowane przez artystę mogło myśleć i mówić, z pewnością nie skarżyłoby się na pędzel, że ten na nim pracuje i je poprawia. Nie zazdrościłoby mu też jego losu, gdyż wiedziałoby, że to nie jemu, lecz artyście, który go prowadzi, zawdzięcza ono
swoje piękno. Ze swej strony zaś pędzel nie mógłby chwalić się arcydziełem stworzonym przy jego użyciu, świadom, że dla artystów nie ma przeszkód, że kpią sobie z trudności, upodobawszy sobie niekiedy w narzędziach słabych i z defektami…”.
Modlitwa Wyrwij z mego serca, o Panie, wszelką próżność. Niech
pamiętam, że jestem jedynie narzędziem, może nawet najsłabszym, ale którym Ty się skutecznie posługujesz, jeśli narzędzie pozostaje uległe w dłoniach Artysty. Amen.
„A jeśli zabierają mi coś, czym się posługuję, to nie powinnam wyglądać na taką, która tego żałuje, lecz przeciwnie, powinnam okazać, radość, że ktoś mnie od tego uwalnia. Kochana Matko, daleko mi od wprowadzenia w czyn tego, co sobie uświadamiam, niemniej jednak już samo pragnienie, by tak postępować, przynosi mi pokój”.
Mój Boże, ja też jestem daleka od tego, by żyć w pełni tym słowem, ale nie chcę tracić z oczu odległego nawet celu, u którego kresu jesteś Ty i Twoja miłość. Amen.
„Dla mnie modlitwa to poryw serca, to proste spojrzenie ku Niebu, to okrzyk wdzięczności i miłości, tak w doświadczeniu, jak i w radości, słowem: to coś wielkiego, nadprzyrodzonego, co powiększa moją duszę i jednoczy ją z Jezusem”.
Modlitwa
Ucz mnie, Panie, że proste spojrzenie ku Niebu, z otwartym i ufnym sercem powierzającym Tobie wszystko, to piękna, prawdziwa modlitwa, która do Ciebie dociera…
Amen.
Pokój płynący z wyrzeczenia
„Matko umiłowana, jak widać jestem bardzo małą duszą, która dobremu Bogu może ofiarować tylko bardzo małe rzeczy. A i to mi się zdarza, że przepuszczam te małe wyrzeczenia, które przynoszą tyle pokoju. Nie zniechęcam się jednak, przystając na to, że jestem mniej spokojna, i staram się uważać więcej przy następnej okazji”.
Modlitwa
Panie, niech nie zapominam tych lekcji, w których dałeś mi poznać, jak tracenie rodzi życie, wyrzeczenie daje pokój, pozorna przegrana staje się zwycięstwem. Amen.
„O! Korzystajmy z krótkiej chwili tego życia… razem sprawiajmy przyjemność Jezusowi, ratujmy Mu dusze naszymi ofiarami… a przede wszystkim bądźmy małe, tak małe, by nas wszyscy mogli deptać (Tomasz a Kempis) i nie okazujmy, że to nam przykrość sprawia, że to odczuwamy…”.
Modlitwa
Chcę, mój Boże, dobrze wykorzystać dar życia, by stało się owocne, bardzo owocne; bym na progu wieczności nie była sama, ale w wielkim gronie tych, którzy karmili się moją modlitwą i ofiarą. Amen.
„Kiedyś pewnie i obecny okres ukaże mi się pełen wad, ale teraz nie dziwię się już niczemu, nie zamartwiam się widząc, że jestem samą słabością. Przeciwnie, to nią właśnie się chlubię (2 Kor 12, 5) i co dzień spodziewam się odkryć u siebie nowe wady. Pamię-
tając, że Miłość zakrywa wiele grzechów (1 P 4, 8), czerpię z bogatych zasobów, które Jezus otworzył przede mną”.
Modlitwa
Nie dziwić się własnym słabościom, nie zamartwiać nieudanymi sprawami, ale wzrastać w pokorze i zaufaniu –ucz mnie tego, mój Panie, każdego dnia. Amen.
„Podobnie jak malutkim, słabym i drżącym płomie-
niem można rozpalić wielki pożar, tak i Pan Bóg posługuje się czym bądź, by rozszerzyć swoje królestwo.
Najzwyklejsza książka, nawet świecka, może do tego służyć. Nie mamy więc czym się pysznić, kiedy jeste-
śmy używani jako narzędzie…”.
Modlitwa
Dzięki, mój Boże, że nas używasz, często kruche i małe drewienka, przeniknięte wilgocią i pleśnią. Twój płomień
potrafi nas rozpalić, wysuszyć, oczyścić, a co więcej, ogrzać przy ogniu z tych drew dusze braci. Amen.
„Teraz rozumiem, że miłość doskonała polega na tym, by znosić wady innych, by nie dziwić się wcale ich słabościom, by budować się najdrobniejszym dobrym czynem, który się u nich dostrzeże”.
Modlitwa
Kochać prawdziwie braci, ciesząc się z cieszącymi i płacząc z płaczącymi – ucz mnie tego, mój Panie, w każdym dniu mego życia. Amen.
„Windą, która mnie wzniesie aż do nieba, są Twoje ramiona, Jezu! A w tym celu nie potrzebuję wcale wzrastać, przeciwnie, trzeba bym pozostała małą i stawała się mniejszą. Boże mój! Przerosłeś moje oczekiwania! A ja chcę śpiewać Twoje miłosierdzie”.
Nie pokonam sama schodów do świętości – potrzebuję
Twych ramion, Jezu, potrzebuję windy Twoich ramion, by tam dotrzeć. Tymczasem trwam przy Tobie i ufam. Amen.
W wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, 14 sierpnia 1997 roku, dziewięć sióstr z Karmelu Mat-
ki Bożej Wielkiego Zawierzenia w Gdyni – Orłowie rozpoczęło regularne życie zakonne w nowym klasztorze w Bornem Sulinowie.
Historia tej fundacji rozpoczęła się jednak kilka lat wcześniej. Nim nadszedł dzień wyjazdu z rodzimego Karmelu, przez wiele lat poszukiwałyśmy miejsca na nowy klasztor. Powstały bowiem w 1981 roku Karmel
gdyński już w 1985 roku był pełen. W czerwcu 1993 roku jeden z rekolektantów, pełen młodzieńczego zapału, zaczął opowiadać nam o Bornem. Od niego
dowiedziałyśmy się o pustym miasteczku pozostawionym przez przebywających tam od czasów woj-
ny Rosjan. Ziemia ta, przekonywał Szymek, jest tak
opuszczona, wystudzona, że trzeba rozgrzać ją mo-
dlitwą i miłością. I tak w 1993 roku grupa sióstr wyje-
chała na pierwsze rozpoznanie terenu…
Kolejne 4 lata to mozolne oczyszczanie budynku i prace remontowe. Każdego poniedziałku trzyosobowa grupa sióstr dojeżdżała do Bornego, by doglądać prac. Wożona makieta klasztoru ożywiała nadzieję – dwa dobudowane skrzydła, nowa kaplica, wieża, mur okalający nasz las… choć to daleka jeszcze przyszłość.
Ale to już wtedy, podczas modlitw w prowizorycznej kaplicy, zrodziła się myśl o tytulacji Karmelu. Na ścianie zawisł niemiecki krzyż, a obok podniszczona, słaba reprodukcja ikony Matki Bożej Włodzimierskiej.
Niemiecki krzyż i ruska ikona w polskim Karmelu…
tak, ten znak zaczął przemawiać: Pojednanie. Postanowiłyśmy zawierzyć Karmel Maryi, Matce Pojed-
nania – Matce Jezusa, który jest Pojednaniem, który we własnym ciele, własną Krwią burzy mur dzielący
ludzkość, łączy ziemię z niebem, jedna z Ojcem każde Jego dziecko (Kol, Ef). Upraszać pojednanie dla świata, dla zwaśnionych narodów, ludów, a nade
wszystko dla ludzkich serc, rozbitych i zagubionych w sobie, między sobą, przed Bogiem – tak odczyta-
łyśmy nasze zadanie, powołanie tu w Bornem. Jasno też pojęłyśmy, że aby być znakiem i narzędziem po-
jednania, trzeba nim żyć na co dzień, w przestrzeni własnego serca i wspólnoty…
Zdecydowałyśmy się na przyjazd dziewięcioosobową fundacyjną grupą dość wcześnie, gdy istniejący koszarowiec miał odremontowany zaledwie parter i piętro. Budowanie klasztoru i wspólnoty splatało się w jedno. Wyzwania prowokowane przez spartańskie warunki i liczne niewygody tworzyły swoisty poligon. Czasem był urokliwy, ubogi i cichy jak kilometry wrzosowisk w okolicy, a innymi razy wymagał wielu zmagań i wyrzeczeń… Drzwi długo jeszcze zamykane na skobel, przed nimi leżący na cegle dzwonek przyciskał kartkę z napisem – „jesteśmy na rekreacji w lesie, prosimy dzwonić”… i lata, całe lata warkotu betoniarek, wiertarek, młotów itp.
Minął czas budowy, ale nieustannie trwa, od dnia przybycia do Bornego, proste karmelitańskie życie, godzina po godzinie, dzień po dniu wydawane Temu, który nas tu zgromadził, byśmy były znakiem i narzędziem Jego Miłości, Nadziei i Pojednania. By-
śmy w tym zielonym, małym zakątku ziemi, wołały za braćmi wędrującymi w świecie, trwały jak dawni
żołnierze w borneńskich warowniach i głosiły życiem, że Bóg sam wystarczy.
„Po mojej śmierci zobaczycie, będzie to jak deszcz róż. Tak, spuszczę deszcz róż…
Gdy będę w niebie, trzeba będzie często napełniać moje ręce małymi o arami i modlitwami, abym miała przyjemność rzucania ich
jako deszcz łask na dusze”.
Św. Teresa od Dzieciątka Jezus
W roku wydania tej książki mija 150 lat od narodzin św. Teresy od Dzieciątka Jezus (1873–2023). Za dwa lata natomiast będziemy wspominać 100-lecie uroczystej kanonizacji św. Teresy, która odbyła się w Rzymie w 1925 roku. Ten jubileuszowy czas stał się inspiracją, by zaproponować Czytelnikom nowe spotkanie ze św. Teresą.
Deszcz róż na każdy dzień to opracowane przez s. Ewę M. Elżbietę Kolinko, karmelitankę z klasztoru w Bornem Sulinowie, starannie wybrane i zwieńczone modlitwą fragmenty autobiogra cznych Rękopisów i innych pism św. Teresy. Mówiąc krótko: deszcz różanych inspiracji i łask na każdy dzień roku.
Mamy ogromną nadzieję, że przytoczone w tym tomiku słowa św. Teresy staną się także dla Czytelników pełnymi łaski płatkami róż na drogach ich codzienności.
ISBN 978-83-8340-002-0
ISBN 978-83-8340-002-0
9 788383400020
Cena: 39,90 w tym 5% VAT