Księga z Nieba. Tom 4: Boża moc posłuszeństwa - Luisa Piccarreta

Page 1

Polecamy również:

fragment książki

9

788378

642473

Cena 34,90 zł w tym 5% VAT

Księga

z Nieba Boża moc posłuszeństwa

Boża moc posłuszeństwa

tel. 12 292 68 69, 12 292 09 05 12 345 49 80, tel. kom.: 695 994 193 www.religijna.pl, klub@religijna.pl

Luisa Piccarreta to urodzona we Włoszech tercjarka dominikańska, jedna z największych mistyczek XX wieku. Od roku 1881, kiedy objawił się jej Jezus, który przekazał jej cierpienia korony cierniowej, Luisa aż do swojej śmierci przeżywała w swej duszy i ciele Mękę Chrystusa. Całe jej życie upłynęło w ciszy, cierpieniu i na modlitwie. Przez sześćdziesiąt lat pozostawała na swoim łożu boleści, wiele godzin dziennie pogrążona w głębokiej kontemplacji. Od chwili pierwszego spotkania z Jezusem jej pokarmem była praktycznie wyłącznie Eucharystia. Zmarła w opinii świętości, a obecnie trwa jej proces beatyfikacyjny. Od 1899 r. Luisa, za radą i nakazem jej spowiednika, zaczęła spisywać dziennik swych mistycznych ISBN 978-83-7864-247-3 przeżyć i doświadczeń, zawierający orędzia, które otrzymywała podczas objawień.

Księga z Nieba

Zamów bezpłatny katalog!

Oddajemy do rąk czytelników czwarty tom Księgi z Nieba, mistycznego dziennika Luisy Piccarrety. To zapis duchowych doświadczeń z lat 1900– 1903. Mistyczne przeżycia Luisy oraz kierowane do niej słowa Jezusa i Maryi odkrywają przed nią, a za jej pośrednictwem także przed nami moc posłuszeństwa, tajemnicę ofiarowania się w zadośćuczynieniu za nieprawość ludzi, domagającą się Bożej sprawiedliwości. Luisa w swej mistycznej duchowej walce bierze udział w zmaganiach o zachowanie Bożego prawa w ludzkim świecie i społeczeństwie. Sięga też mistycznych szczytów, stając przed obliczem Boga Trójjedynego, niemalże w samym Sercu Przenajświętszej Trójcy. Mierzy się również z bezbożnością i niewiernością Bogu – nawet wśród duchownych, obserwując i próbując ratować odstępców. Cały czas jest kształtowana przez Jezusa niczym posłuszna glina w Jego dłoniach, pouczana o sekretnych ścieżkach Bożego życia łaski i tajemnicach, których nie sposób wyrazić ludzkim językiem.

Luisa Piccarreta Luisa Piccarreta

„Panie, nie chcę niczego oprócz Ciebie, chcę być ukryta w Tobie. Zawsze Cię o to prosiłam i teraz proszę, byś mnie w tym utwierdził”. A to powiedziawszy, zamknęłam się w Jezusie, jakbym pływała po rozległych morzach wnętrza Boga. (…) Pławiłam się w Bogu, by zrozumieć Boskie wnętrze. Czułam się jak dziecko, które chce utrzymać w swojej małej rączce przedmiot o niezmierzonej wielkości.

DZIENNIK MISTYCZNY

Potem wydało mi się, że jestem na Górze Kalwarii w chwili ukrzyżowania naszego Pana, a kiedy cierpiał męki ukrzyżowania, widziałam, nie wiem jak, w Jezusie wszystkie pokolenia, przeszłe, obecne i przyszłe. Jezus, który miał wszystkich w sobie, odczuwał wszystkie zniewagi, które każdy z nas Mu wyrządził i cierpiał za wszystkich razem i za każdego w szczególności, tak iż mogłam również zobaczyć winy i trudy, które cierpiał za mnie. Widziałam również lekarstwo, którego każdemu z nas, bez żadnej różnicy udzielał za nasze zło i dla naszego wiecznego zbawienia. Kto może opowiedzieć wszystko, co widziałam w błogosławionym Jezusie? Od pierwszego do ostatniego człowieka… Dziś rano mój ukochany Jezus ukazał się zjednoczony z Ojcem Świętym i zdawał się mówić do niego: „To, co dotychczas wycierpiałem, to nie tylko wszystko, co przeszedłem od początku Męki, aż zostałem skazany na śmierć. Mój synu, po prostu musisz nieść krzyż na Kalwarię”. A kiedy błogosławiony Jezus to mówił, wydawało się, że wziął krzyż i położył go na ramionach Ojca Świętego, pomagając mu go nieść. Wtedy dodał: „Mój Kościół wydaje się umierać, zwłaszcza z powodu warunków społecznych, które z niepokojem oczekują krzyku śmierci. Odwagi, mój synu! Po dotarciu na górę, gdy krzyż zostanie podniesiony, wszyscy otrząsną się, a Kościół już nie będzie umierający i odzyska dawną siłę. Tylko krzyż jest środkiem, ponieważ tylko krzyż mógł wypełnić pustkę, którą uczynił grzech i spiąć nieskończoną przepaść, jaka istniała między Bogiem a człowiekiem. Podobnie w tych czasach tylko krzyż podniesie mój Kościół, odważny i promieniejący, aby zmylić wrogów i zmusić ich do ucieczki”. fragmenty książki


Księga z Nieba


Luisa Piccarreta

Księga z Nieba Boża moc posłuszeństwa Dziennik mistyczny Tom 4

Wydawnictwo AA Kraków


Tytuł oryginału: Libro di Cielo Tłumaczenie: Katarzyna Górecka Skład i łamanie, projekt okładki: Magdalena Spyrka

© Copyright for this translation and edition by Wydawnictwo AA, Kraków 2022

ISBN 978-83-7864-247-3 Oryginalne pierwsze wydanie tego dzieła zawierało następujące notę: Nihil obstat ks. kanonik Annibale M. Di Francia Imprimatur arcybiskup Giuseppe M. Leo październik, 1926 rok

Wydawnictwo AA s.c. 30-332 Kraków, ul. Swoboda 4 tel.: 12 292 04 42 e-mail: klub@religijna.pl www.religijna.pl Źródło grafik na okładce i w książce: Freepik.com


Słowo wstępne

Oddajemy do rąk czytelników czwarty tom Księgi z Nieba, mistycznego dziennika Luisy Piccarrety. To zapiski duchowych przeżyć i doświadczeń spotkania z Jezusem oraz wierny przekaz Jego słów skierowanych do Luisy w latach 1900–1903. Jak napisał święty Annibale Maria di Francia, założyciel Zgromadzenia Rogacjonistów i wieloletni opiekun duchowy Luisy, są to pisma w których nasz Pan „poucza Luisę, wprowadzając ją do praktyk duchowych oraz ćwiczenia się we wszystkich świętych cnotach Wiary, Nadziei, Miłości, Pokory, Czystości, Posłuszeństwa, Łagodności, Wytrwałości, w należytym realizowaniu Miłości Bożej (…), są to zdumiewające lekcje, które ujawniają ducha bardziej niż ludzkiego w tym niezwykle prostym dyktandzie. (…) Pan Nasz Jezus Chrystus zechciał wybrać sobie tę duszę jako narzędzie w swojej wszechmocnej dłoni, chciał ją ukształtować na swój sposób i uczynić z niej przekaźnik, w celu ukazania światu całkowicie nowej nauki, aby objaśnić to, co ma oznaczać ‘Boża Wola’ i w ten sposób przygotować wielki triumf trzeciego Fiat na Ziemi, (…), tego Fiat, które pozostawił nam Nasz Pan Jezus Chrystus w modlitwie Ojcze Nasz w tych boskich słowach Fiat voluntas tua sicut in coelo et in terra – Niech się spełnia twoja wola, o Panie, jako w Niebie, tak i na Ziemi. Wszyscy święci, wszyscy doktorzy, wszyscy kaznodzieje, wszyscy wykładowcy teologii ascetycznej jako szczyt doskonałości 5


wychwalali wypełnienie Woli Boga, które spełnia się przez unicestwienie naszej woli w Woli Bożej. Te objawienia na wiele sposobów otwierają nowe, nie brane dotąd pod uwagę horyzonty tajemnic Woli Bożej oraz działania i życia w niej. Ale jedna rzecz jest pewna – także zanim jeszcze doszło się do całkowitego poznania tego, co znaczy działać i żyć w Woli Bożej: kto czyta te pisma, nie może nie być zakochany w Woli Bożej, nie odczuwać nowych, silnych impulsów oraz boskiego zobowiązania przemienienia własnej woli w Wolę Bożą. Pisma te ukazują, jak Bóg pracował nad tą nieznaną duszą i przemienił ją w swoją Bożą Wolę w taki sposób, że z woli duszy i z woli Czcigodnego Jezusa ukształtowała się jedna wola: Wola Boża”.

6


Luisa Piccarreta



Księga z Nieba Tom 4



I. M. I. Rok 1900 5 września 1900 Nadzieja pokarmem miłości

(1) W ciągu ostatnich kilku dni mój kochany Jezus nie pojawiał się często, więc wątpiłam w nadzieję, że znowu Go odzyskam. Przeciwnie, myślałam, że wszystko się dla mnie skończyło, odwiedziny naszego Pana i bycie ofiarą. Tego ranka jednak, kiedy przyszedł błogosławiony Jezus, miał na głowie okropną koronę cierniową. Zbliżył się do mnie, skarżąc się i pragnąc pokrzepienia. Powoli zdjęłam więc koronę i aby sprawić Mu przyjemność, włożyłam ją sobie na głowę. Potem powiedział mi: (2) „Moja córko, prawdziwa miłość jest wtedy, gdy jest podtrzymywana nadzieją, i to wytrwałą nadzieją. Jeśli dzisiaj mam nadzieję, a jutro nie, miłość staje się ułomna, gdyż miłość karmi się nadzieją. W zależności od pokarmu, który jej dostarczam, miłość staje się silniejsza, mocniejsza, bardziej żywa, a jeśli tego brakuje, biedna miłość najpierw choruje, pozostając sama, bez wsparcia, i ostatecznie umiera. Dlatego, bez względu na to, jak wielkie są twoje trudności, nigdy, ani na chwilę nie możesz odwrócić się od nadziei z obawy, że 11


Mnie stracisz. Wręcz przeciwnie, musisz sprawić, że nadzieja, przezwyciężając wszystko, zawsze ​​ odnajdzie cię zjednoczoną ze Mną, a wtedy miłość będzie żyła wiecznie”. (3) Potem nadal przychodził, nic mi nie mówiąc.

12


6 września 1900 Stan ofiary

(1) Mój najsłodszy Jezus nadal przychodzi. Dziś rano, gdy tylko przyszedł, chciał przelać we mnie trochę swej goryczy, potem powiedział do mnie: (2) „Córko moja, chcę trochę pospać, a ty cierp, módl się i załagodź sprawiedliwość”. (3) Zasnął, a ja zaczęłam się modlić obok Jezusa. Potem, kiedy się obudził, wędrowaliśmy pośród ludzi, a On pokazał mi, co obmyślają, jak chcą wzniecić rewolucję, a zwłaszcza zauważyłam, że planowali nagły atak, aby odnieść sukces i by nikt nie mógł się obronić przed wrogiem i ubiec go. Cóż za zgubne widowiska! Wydaje się jednak, że Pan nie daje im jeszcze swobody, aby mogli to zrobić, a nie znając przyczyny, pienią się ze złości, ponieważ pomimo swojej przewrotności, są bezsilni. Wystarczy, że Pan udzieli im tej wolności, wszystko jest już przygotowane. Potem wróciliśmy, a Jezus ukazał się pełen ran i powiedział mi: (4) „Widzisz, jak wiele ran Mi otworzyli i jak bardzo potrzebuję nieustannego stanu ofiary, twoich cierpień, ponieważ nie ma chwili, by oszczędzili Mi zniewag. Ponieważ zaś obelgi są nieustanne, również cierpienia i modlitwy muszą trwać nieustannie, aby Mnie oszczędzić. Kiedy widzisz się zawieszoną w cierpieniu, drżyj i lękaj się, ponieważ kiedy nie 13


widzisz Mnie uspokojonego w moich bólach, mogę udzielić nieprzyjaciołom swobody, której tak pragną. (5) Słysząc to, poczęłam Go prosić, aby sprawił, żebym to ja cierpiała, i w tej chwili ujrzałam spowiednika, który swoimi intencjami zmuszał Jezusa, by pozwolił mi cierpieć. Wtedy błogosławiony Pan podzielił się ze mną tyloma cierpieniami, że sama nie wiem, jak pozostałam przy życiu, ale Pan nie zostawił mnie samej w moich cierpieniach, wydawało się, że nie miał serca, aby mnie opuścić. Tak spędziłam wiele dni razem z Jezusem, który udzielił mi wielu łask i sprawił, że zrozumiałam wiele rzeczy. Część z nich dotyczyła stanu cierpienia – część, której nie umiem wyrazić, pomijam to zatem i przemilczam.

14


9 września 1900 Jezus przygotowuje duszę Luisy do przyjęcia komunii. Groźby przeciwko władcom ludu.

(1) Przychodzi, ale większość nocy spędziłam bez Jezusa, więc kiedy przyszedł, powiedział do mnie: (2) „Córko moja, czego pragniesz, że czekasz na Mnie z tak wielkim niepokojem? Potrzebujesz czegoś?” (3) A ja, ponieważ wiedziałam, że mam przyjąć komunię, powiedziałam: (4) „Panie, czekałam na Ciebie całą noc. Znacznie bardziej niż na przyjęcie komunii świętej – boję się, że moje serce nie jest dobrze usposobione, aby Cię przyjąć, dlatego potrzebuję, aby moja dusza została przejrzana przez Ciebie, aby była gotowa połączyć się z Tobą sakramentalnie”. (5) A Jezus łaskawie przejrzał moją duszę, aby mnie przygotować na przyjęcie Go, a potem wyprowadził mnie poza świadomość i spotkaliśmy naszą Królową Mamę, która powiedziała do Jezusa: (6) „Synu mój, ta dusza zawsze będzie gotowa czynić i cierpieć to, czego pragniemy. Jest to jak więź, która wiąże nas ze sprawiedliwością, dlatego oszczędź wiele rzezi i krwi, którą ludzie mają przelać”. 15


(7) A Jezus powiedział: „Matko moja, przelanie krwi jest konieczne, ponieważ chcę, aby to plemię królewskie zostało pozbawione panowania, a to nie może obyć się bez krwi. Również po to, by oczyścić mój Kościół, ponieważ jest bardzo zainfekowany, co najwyżej mogę się zgodzić na częściowe oszczędzenie, przez wzgląd na te cierpienia”. (8) W tym czasie widziałam wielu deputowanych, którzy knuli, jak stracić króla i myśleli o umieszczeniu na tronie jednego z tych deputowanych, o którym mówili. Następnie powróciłam do siebie. Ileż ludzkiej nędzy. Ach! Panie, zlituj się nad ślepotą, w której pogrążona jest biedna ludzkość. Tak więc nadal widząc Pana i Królową Matkę, zobaczyłam też spowiednika wraz z nimi, a Najświętsza Dziewica powiedziała: (9) „Widzisz, mój Synu, mamy trzeciego, który jest spowiednikiem, który pragnie zjednoczyć się z nami i pomóc, angażując się, aby zadać jej cierpienie i zadośćuczynić Boskiej sprawiedliwości. A jest to również wzmocnienie liny wiążącej, aby Cię przebłagać, jeśli oparłeś się sile jedności tych, którzy cierpią i modlą się oraz tych, którzy współdziałają z Tobą wyłącznie w celu uwielbienia Cię i dla dobra narodów”. (10) Jezus słuchał swej Matki, miał wzgląd na spowiednika, nie wypowiedział zdania całkowicie przychylnego, ale ograniczył się do częściowego oszczędzenia.

16


10 września 1900 Groźby przeciwko przewrotnym

(1) Dziś rano znalazłam się poza świadomością, widziałam wiele okrucieństw i olbrzymich grzechów, które są popełniane również przeciwko Kościołowi i Ojcu Świętemu. Kiedy wróciłam do siebie, przyszedł mój kochany Jezus i powiedział mi: (2) „Co powiesz o tym świecie?”. (3) A ja, nie wiedząc, co oznacza to pytanie, będąc pod wrażeniem tego, co zobaczyłam, powiedziałam: „Błogosławiony Panie, któż może Ci opowiedzieć o przewrotności, zatwardziałości, brzydocie świata? Nie mam słów, by wyrazić jaki jest zły!” (4) A On, korzystając z moich własnych słów, dodał: „Widziałaś, jaki jest przewrotny? Sama to powiedziałaś. Nie ma sposobu, by się ugiął. Po tym jak prawie zabrałem im chleb, trwają w tym samym uporze, a nawet gorzej, teraz zdobywają go kradzieżami i rabunkami, wyrządzając szkodę swojemu bliźniemu. Więc koniecznie muszę go dotknąć, w przeciwnym razie będzie jeszcze bardziej zdeprawowany”. (5) Któż może wyrazić, jak bardzo byłam zdumiona tym, co powiedział Jezus. Wydaje mi się, że to ja stałam się okazją, która wzbudziła w Nim oburzenie na świat. Zamiast usprawiedliwienia, pokazałam go w czarnych barwach. Później 17


zrobiłam, co mogłam, żeby Go przeprosić, ale mnie nie posłuchał. Zło już się stało. Ach! Panie, wybacz mi ten brak miłości i okaż miłosierdzie.


12 września 1900 Okrutne cierpienie, Jezus pociesza Luisę. Intrygi rewolucyjne przeciw Kościołowi.

(1) Trwałam w tym stanie dzisiejszego ranka, a kiedy przyszedł, wylał swoją gorycz i jestem tak cierpiąca, że ​​zaczęłam prosić Pana, aby dał mi siłę i aby trochę złagodził cierpienia, bo nie mogłam wytrzymać. W tym czasie przyszło do mnie światło, iż grzeszę, czyniąc to, i co powie błogosławiony Jezus, podczas gdy przy innych okazjach modliłam się tak bardzo, aby wlał to we mnie. Tym razem, kiedy bez mojej prośby wlał we mnie cierpienie, szukałam ulgi. Wydaje się, że staję się coraz bardziej zła, a moja niegodziwość sięga tak daleko, że nawet przed Nim nie powstrzymuję się od wad i popełniania grzechów. Tak więc nie wiedząc, co mam zrobić, aby zadośćuczynić, postanowiłam w moim wnętrzu, że tym razem uczynię większą ofiarę i zadam sobie pokutę, aby moja natura nie odważyła się ponownie szukać ulgi, wyrzekłam się pragnienia przyjścia naszego Pana. Gdyby jednak przyszedł, miałam Mu powiedzieć: „Nie przychodź, Umiłowany, miej nade mną litość i ulżyj mi”. Tak też zrobiłam i spędziłam kilka godzin w głębokim cierpieniu i bez Jezusa; jakże okrutnie dużo mnie to kosztowało. Jezus jednak, litując się nade mną, przyszedł, choć Go nie szukałam, ja zaś natychmiast powiedziałam do Niego: „Miej cierpliwość nade mną, nie przychodź, nie chcę ulgi”. (2) A On odparł: „Córko moja, jestem zadowolony z twojej ofiary, ale potrzebujesz pokrzepienia, inaczej umrzesz”. 19


(3) A ja na to: „Nie, Panie, nie chcę ulgi”. (4) On jednak, zbliżając się do moich ust, prawie na siłę wlał kilka kropel słodkiego mleka do moich ust, co złagodziło moje cierpienie. Któż może wypowiedzieć zmieszanie, wstyd, jaki czułam przed Nim, spodziewając się upomnienia, Jezus, jakby nie zauważył tej mojej słabości, był bardziej przystępny, słodszy. Widząc to, powiedziałam: „Mój ukochany Jezu, kiedy już we mnie wlejesz cierpienie, a ja je zniosę, oszczędzisz świat, prawda?” (5) A On odrzekł: „Moja córko, czy wierzysz, że wlałem w ciebie wszystko? A poza tym jak możesz stawić czoła całej karze, którą wyleję na świat. Sama widziałaś, że nie możesz wytrzymać tego, co już wlałem; gdybym nie przyszedł ci z pomocą, umarłabyś, a co by się stało, gdybym wszystko w ciebie przelał? Moja droga, dałem ci słowo, w części cię zadowolę”. (6) Potem wyprowadził mnie ze świadomości, byliśmy pośród ludzi i znów widziałam wiele zła, zwłaszcza knowania rewolucyjne przeciwko Kościołowi i wśród społeczeństwa, polegające na chęci zabicia Ojca Świętego i księży. Poczułam, jak moja dusza rozdziera się, widząc te rzeczy, i pomyślałam: „Jeśli to się wydarzy, jeśli te intrygi dojdą do skutku, to co się stanie? Ile zła z tego wyniknie? I przygnębiona spojrzałam na Jezusa, a On powiedział do mnie: (7) „Co myślisz o tym buncie, który miał tu miejsce?” (8) A ja na to: „O jakim buncie? W moim mieście nic się nie wydarzyło”. 20


(9) On odparł: „Czy nie pamiętasz buntu w Andrii?” (10) „Tak, Panie”. (11) „Cóż, wydaje się, że to nic, ale tak nie jest, to wszystko było okazją – i jest to iskra, siła dla innych krajów, żeby wstrząsnąć i przelać krew, znieważając osoby konsekrowane. Każdy chce pokazać, o ile lepszy jest we wzniecaniu zła – będą rywalizować o to, kto może zrobić więcej”. (12) A ja powiedziałam: „Ach, Panie, udziel pokoju Kościołowi i nie pozwól na tyle nieszczęść!”. Kiedy chciałam dalej mówić, zniknął, pozostawiając mnie przygnębioną i zmartwioną.

21


14 września 1900 Jezus przelewa cierpienie, by złagodzić swą sprawiedliwość. Heroizm prawdziwej cnoty.

(1) Dziś rano mój ukochany Jezus nie przyszedł, ale po długim oczekiwaniu dał się zobaczyć w moim wnętrzu. Opierał się o moje serce, opasał je swoimi ramionami i oparł swoją najświętszą głowę, bardzo cierpiący, poważny – tak, iż nie śmiałam nic powiedzieć, a On był odwrócony od świata. Wygląd, w którym się ukazał sprawiał, iż nie odważyłam się powiedzieć ani słowa. Po kilku chwilach milczenia, odwrócił się i powiedział do mnie: (2) „Postanowiłem nie wylewać, ale sprawy osiągnęły taki punkt, że gdybym nie wylał, wybuchłyby nieuchronnie takie starcia, iż rozpoczęłyby rewolucję, dokonałyby się krwawe masakry”. (3) A ja na to: „Tak, Panie, wylej, to jest moje jedyne pragnienie, abyś wylał na mnie swój gniew i oszczędził stworzenia”. Więc przelał go trochę. Następnie, jakby trochę pocieszony, dodał: (4) „Córko moja, jak baranek dałem się prowadzić na rzeź i stałem niemy przed tymi, którzy składali Mnie w ofierze, podobnie będzie z tymi nielicznymi dobrymi w owym czasie, ale jest to heroizm prawdziwej cnoty”.

22


(5) Znowu dodał: „Przelałem, czy chcesz, żebym przelał jeszcze trochę, żebym mógł doznać ulgi?” (6) A ja: „Panie mój, nawet mnie nie pytaj, jestem do twojej dyspozycji, możesz ze mną zrobić, co chcesz”. Przelał więc ponownie i zniknął, pozostawiając mnie cierpiącą i szczęśliwą na myśl, że ulżyłam bólom mojego ukochanego Jezusa.


16 września 1900 Andria

(1) Mój ukochany Jezus nadal przychodził, pozwolił mi wziąć udział w różnych cierpieniach swej Męki, a potem wyprowadził mnie poza świadomość. Pokazał mi okoliczne wioski, wydawało mi się, że to Andria. Jeśli Pan nie użyje swej wszechmocy, aby ją ukarać, poruszone sprawy staną się poważne, tym bardziej, iż wydawało się, że niektórzy księża podżegali te ruchy, co jeszcze bardziej zasmucało naszego Pana. Tak więc po odwiedzeniu razem różnych kościołów, po dokonaniu aktów zadośćuczynienia i adoracji za liczne profanacje popełniane w kościołach, Jezus powiedział mi: (2) „Córko moja, pozwól Mi trochę przelać, gdyż moja gorycz jest tak wielka, że nie ​​ mogę jej sam przełknąć, a moje serce nie może tego znieść”. (3) Więc przelał i zniknął, potem powrócił, nic już nie mówiąc.

24


18 września 1900 Miłość bliźniego. Luisa prosi Jezusa, by zabrał ją do nieba.

(1) Tego ranka mój ukochany Jezus wyprowadził mnie poza świadomość i pokazał mi wiele zła, jakie wyrządzano przeciwko miłości bliźniego, ile bólu zadawano cierpliwemu Jezusowi. Wydawało się, że to On sam je otrzymywał. Przez co, bardzo przygnębiony, powiedział mi: (2) „Moja córko, kto krzywdzi bliźniego, wyrządza krzywdę sobie samemu, a zabijając bliźniego, zabija swoją duszę, a ponieważ miłość usposabia duszę do wszystkich cnót, kiedy nie ma miłości, usposabia duszę do popełniania wszelkiego rodzaju występków”. (3) Potem wycofaliśmy się, a ponieważ od kilku dni cierpiałam silny ból w żebrach, czułam się wyczerpana. Błogosławiony Jezus, litując się nade mną, rzekł do mnie: (4) „Moja umiłowana, chciałabyś już przyjść do Mnie, prawda?” (5) A ja na to: „Pragnęłabym nieba, mój Panie, gdyby to cierpienie mogło się przyczynić do przyjścia do Ciebie. Jakże byłabym mu wdzięczna, jakże bym je ceniła i uznała za jednego z moich najbardziej zaufanych przyjaciół. Myślę jednak, że chcesz mnie wypróbować jak innymi razy i drażnić mnie swoimi zaproszeniami, a ja pozostanę rozczarowana, sprawisz, iż moje męczeństwo stanie się bardziej okrutne 25


i bolesne. Miej litość nade mną i nie zostawiaj mnie już tu, na ziemi, wchłoń w siebie tego nieszczęsnego robaka, który wyszedł z Ciebie”. Ukochany Jezus, wzruszony, słuchając mnie, powiedział mi: (6) „Biedna córko, nie bój się, bo jest pewne, że nadejdzie twój dzień, kiedy zostaniesz wchłonięta we Mnie, ale wiedz, że nieustanny gwałt, jaki sobie zadajesz, chcąc przyjść do Mnie, zwłaszcza po moich zaproszeniach, jest dla ciebie bardzo korzystny i sprawia, że ​​żyjesz niczym w powiewie, bez cienia jakiegokolwiek ziemskiego ciężaru. Jesteś jak te kwiaty, które nie mają nawet korzenia w ziemi i żyjąc w ten sposób, zawieszona w powietrzu, cieszysz się niebem i ziemią, a patrząc w niebo, tylko nim się cieszysz i karmisz się tym, co jest niebiańskie, a patrząc na ziemię, współczujesz jej i pomagasz jej tak bardzo, jak możesz ze swojej strony. Kiedy spotkasz się z zapachem nieba, natychmiast czujesz smród, który pochodzi z ziemi i brzydzisz się nim. Czy mógłbym postawić cię w postawie droższej dla Mnie i dla nieba, a dla ciebie i dla świata korzystniejszej?”. (7) A ja odparłam: „A jednak, o mój Panie, powinieneś mieć litość nade mną, nie przedłużając mojego pobytu tutaj z wielu powodów. Szczególnie ze względu na smutne czasy, jakie nadchodzą. Któż będzie miał serce, aby oglądać tak krwawą rzeź? I jeszcze z powodu tego, że pozbawiasz mnie swej obecności, co kosztuje mnie więcej niż sama śmierć”. Kiedy to mówiłam, zobaczyłam wokół naszego Pana mnóstwo aniołów, które mówiły:

26


(8) „Nasz Panie i Boże, nie daj się więcej prosić, spełnij jej prośbę, czekamy na nią z tęsknotą. Zranieni jej głosem, przybyliśmy tutaj, aby jej posłuchać i z niecierpliwością czekamy, by zabrać ją z nami. A ty, wybranko, przyjdź i uraduj nas w naszym niebieskim mieszkaniu”. (9) Błogosławiony Jezus, wzruszony, zdawało się, że chciał ustąpić. Zniknął jednak, a ja znalazłszy się we mnie, poczułam wzmożony ból, tak bardzo, że nieustannie jęczałam, ale nie rozumiałam samej siebie z powodu szczęścia, jakie czułam.

27


19 września 1900 Posłuszeństwo w proszeniu Jezusa o ulgę w cierpieniach

(1) Katusze boleści podwajały się z coraz większą siłą. Chciałam je ukryć, tak, by nikt się nie zorientował. Chciałam zachować to w tajemnicy, nie otwierając się przed spowiednikiem i nie mówiąc mu tego, co powiedziałam powyżej. Boleści jednak były tak silne, że było to niemożliwe, a spowiednik, wykorzystując jak zwykle swoją broń, którą jest posłuszeństwo, nakazał mi, abym mu wszystko wyjawiła. Kiedy opowiedziałam mu wszystko, powiedział mi, że przez posłuszeństwo muszę prosić Pana, aby mnie uwolnił, inaczej zgrzeszyłabym. Cóż to za rodzaj posłuszeństwa? To zawsze ono krzyżuje moje plany. Tak więc niechętnie przyjęłam to nowe posłuszeństwo, ale nie miałam serca prosić Pana, aby uwolnił mnie od tak drogiego przyjaciela, jakim jest cierpienie. Tym bardziej, że miałam nadzieję, iż uda mi się wydostać z wygnania tego życia. Błogosławiony Jezus znosił mnie, a przychodząc, rzekł do mnie: (2) „Bardzo cierpisz. Czy chcesz, żebym cię uwolnił?” (3) A ja, zapominając na chwilę o posłuszeństwie, powiedziałam: „Nie, Panie, nie, nie uwalniaj mnie, chcę przyjść do Ciebie. Zresztą wiesz, że nie umiem Cię kochać, jestem zimna, nie robię dla Ciebie wielkich rzeczy, przynajmniej ofiarowuję Ci to cierpienie, aby zaspokoić to, czego nie umiem robić dla Twojej miłości”. 28


(4) A On na to: „A Ja, moja córko, wleję w ciebie tyle miłości i łaski, iż nikt nie będzie Mnie kochać i pragnąć tak, jak ty. Czy nie jesteś z tego zadowolona?” (5) „Tak, ale chcę przyjść do Ciebie”. Jezus zniknął, a kiedy wróciłam do siebie, przypomniałam sobie o otrzymanym nakazie posłuszeństwa i musiałam oskarżyć się przed spowiednikiem, a on rozkazał mi mówiąc, że absolutnie nie chce, abym odeszła i że Pan musi mnie uwolnić. Jakiż ból odczułam, przyjmując to posłuszeństwo. Wydaje się, że naprawdę chce ono dotknąć skrajności mojej cierpliwości.

29


20 września 1900 Leczące znaki krzyża

(1) Kontynuując moje cierpienie, rzeczywiście bardziej niż kiedykolwiek poczułam żal w moim wnętrzu, ponieważ zabroniono mi umierać. Kiedy więc przyszedł mój ukochany Jezus, zganił mnie za moje opóźnienie w wypełnianiu posłuszeństwa, ponieważ do tego czasu wydawał się mnie znosić. W tym czasie zobaczyłam spowiednika. Odwróciwszy się w jego stronę, Jezus wziął go za rękę i powiedział: (2) „Kiedy przychodzisz, naznacz ją cierpieniem, a Ja sprawię, że będzie posłuszna”. (3) I zniknął. Pozostałam sama i poczułam intensywny ból. Wtedy przyszedł spowiednik i zastawszy mnie cierpiącą, również zganił mnie, że nie jestem posłuszna. Powiedziałam mu, co widziałam i co powiedział nasz Pan spowiednikowi. Słysząc to, naznaczył krzyżem tę część najbardziej bolesną i po dwóch minutach mogłam oddychać i poruszać się, czego wcześniej nie mogłam robić, czując rozdzierające skurcze. Wydaje mi się, że posłuszeństwo i te znaki krzyża ograniczyły mój ból, tak, iż nie mogę już cierpieć. Zawiodły moje zamiary, bo posłuszeństwo przejęło nade mną taką władzę, że nie pozwala mi robić nic z tego, co bym chciała. Nawet w samym cierpieniu chce dominować, a ja muszę pozostać we wszystkim i dla wszystkiego pod jego władzą. 30


21 września 1900 Moc posłuszeństwa. Posłuszeństwo musi być dla niej wszystkim.

(1) Któż może opisać mój smutek, kiedy zostaję pozbawiona mojego najdroższego przyjaciela – cierpienia? Tak, podziwiałam cudowną władzę świętego posłuszeństwa, a także łaskę, jaką Pan przekazał spowiednikowi, iż posłuszeństwem i naznaczeniem mnie znakiem krzyża uwolnił mnie od bólu, który uważałam za nazbyt dotkliwy dla mnie, a który wystarczył, by wyniszczyć moje ciało. Jednak wciąż czułam żal, iż zostałam pozbawiona tak zbawczego bólu, który wzbudzał litość i wzruszał błogosławionego Jezusa, iż przychodził prawie nieustannie. Kiedy więc przyszedł nasz Pan, skarżyłam się, mówiąc do Niego: „Umiłowane dobro moje, co mi uczyniłeś? Uwolniłeś mnie od cierpienia dzięki spowiednikowi, więc straciłam nadzieję na opuszczenie ziemi. A w ogóle po co tyle komplikacji, czy nie mogłeś Ty sam mnie uwolnić, dlaczego wmieszałeś w to ojca? Może nie chciałeś mi bezpośrednio sprawić przykrości, prawda? (2) A On odrzekł: „Ach, córko moja, jak szybko zapomniałaś, że posłuszeństwo było dla Mnie wszystkim! Chcę, żeby posłuszeństwo było dla ciebie wszystkim. Zaangażowałem ojca, żebyś go szanowała, tak jak moją osobę”. (3) Powiedziawszy to, zniknął, zostawiając mnie pełną goryczy. Ileż to posłuszeństwo może zrobić, trzeba je poznać i mieć do czynienia z nim przez długi czas, nie zaś krótko, 31


żeby naprawdę móc powiedzieć, kim jest. Dobrze, dobrze, szlachetne posłuszeństwo, im dłużej się jest z tobą, tym lepiej pozwalasz się poznać. Jeśli chodzi o mnie, prawdę mówiąc, podziwiam cię, jestem zmuszona cię kochać. Nic jednak na to nie poradzę, zwłaszcza, gdy bardzo mnie doświadczasz, żeby się na ciebie nie złościć. Więc proszę cię, drogie posłuszeństwo, bądź bardziej wyrozumiałe, bym mogła cierpieć.



Polecamy również:

fragment książki

9

788378

642473

Cena 34,90 zł w tym 5% VAT

Księga

z Nieba Boża moc posłuszeństwa

Boża moc posłuszeństwa

tel. 12 292 68 69, 12 292 09 05 12 345 49 80, tel. kom.: 695 994 193 www.religijna.pl, klub@religijna.pl

Luisa Piccarreta to urodzona we Włoszech tercjarka dominikańska, jedna z największych mistyczek XX wieku. Od roku 1881, kiedy objawił się jej Jezus, który przekazał jej cierpienia korony cierniowej, Luisa aż do swojej śmierci przeżywała w swej duszy i ciele Mękę Chrystusa. Całe jej życie upłynęło w ciszy, cierpieniu i na modlitwie. Przez sześćdziesiąt lat pozostawała na swoim łożu boleści, wiele godzin dziennie pogrążona w głębokiej kontemplacji. Od chwili pierwszego spotkania z Jezusem jej pokarmem była praktycznie wyłącznie Eucharystia. Zmarła w opinii świętości, a obecnie trwa jej proces beatyfikacyjny. Od 1899 r. Luisa, za radą i nakazem jej spowiednika, zaczęła spisywać dziennik swych mistycznych ISBN 978-83-7864-247-3 przeżyć i doświadczeń, zawierający orędzia, które otrzymywała podczas objawień.

Księga z Nieba

Zamów bezpłatny katalog!

Oddajemy do rąk czytelników czwarty tom Księgi z Nieba, mistycznego dziennika Luisy Piccarrety. To zapis duchowych doświadczeń z lat 1900– 1903. Mistyczne przeżycia Luisy oraz kierowane do niej słowa Jezusa i Maryi odkrywają przed nią, a za jej pośrednictwem także przed nami moc posłuszeństwa, tajemnicę ofiarowania się w zadośćuczynieniu za nieprawość ludzi, domagającą się Bożej sprawiedliwości. Luisa w swej mistycznej duchowej walce bierze udział w zmaganiach o zachowanie Bożego prawa w ludzkim świecie i społeczeństwie. Sięga też mistycznych szczytów, stając przed obliczem Boga Trójjedynego, niemalże w samym Sercu Przenajświętszej Trójcy. Mierzy się również z bezbożnością i niewiernością Bogu – nawet wśród duchownych, obserwując i próbując ratować odstępców. Cały czas jest kształtowana przez Jezusa niczym posłuszna glina w Jego dłoniach, pouczana o sekretnych ścieżkach Bożego życia łaski i tajemnicach, których nie sposób wyrazić ludzkim językiem.

Luisa Piccarreta Luisa Piccarreta

„Panie, nie chcę niczego oprócz Ciebie, chcę być ukryta w Tobie. Zawsze Cię o to prosiłam i teraz proszę, byś mnie w tym utwierdził”. A to powiedziawszy, zamknęłam się w Jezusie, jakbym pływała po rozległych morzach wnętrza Boga. (…) Pławiłam się w Bogu, by zrozumieć Boskie wnętrze. Czułam się jak dziecko, które chce utrzymać w swojej małej rączce przedmiot o niezmierzonej wielkości.

DZIENNIK MISTYCZNY

Potem wydało mi się, że jestem na Górze Kalwarii w chwili ukrzyżowania naszego Pana, a kiedy cierpiał męki ukrzyżowania, widziałam, nie wiem jak, w Jezusie wszystkie pokolenia, przeszłe, obecne i przyszłe. Jezus, który miał wszystkich w sobie, odczuwał wszystkie zniewagi, które każdy z nas Mu wyrządził i cierpiał za wszystkich razem i za każdego w szczególności, tak iż mogłam również zobaczyć winy i trudy, które cierpiał za mnie. Widziałam również lekarstwo, którego każdemu z nas, bez żadnej różnicy udzielał za nasze zło i dla naszego wiecznego zbawienia. Kto może opowiedzieć wszystko, co widziałam w błogosławionym Jezusie? Od pierwszego do ostatniego człowieka… Dziś rano mój ukochany Jezus ukazał się zjednoczony z Ojcem Świętym i zdawał się mówić do niego: „To, co dotychczas wycierpiałem, to nie tylko wszystko, co przeszedłem od początku Męki, aż zostałem skazany na śmierć. Mój synu, po prostu musisz nieść krzyż na Kalwarię”. A kiedy błogosławiony Jezus to mówił, wydawało się, że wziął krzyż i położył go na ramionach Ojca Świętego, pomagając mu go nieść. Wtedy dodał: „Mój Kościół wydaje się umierać, zwłaszcza z powodu warunków społecznych, które z niepokojem oczekują krzyku śmierci. Odwagi, mój synu! Po dotarciu na górę, gdy krzyż zostanie podniesiony, wszyscy otrząsną się, a Kościół już nie będzie umierający i odzyska dawną siłę. Tylko krzyż jest środkiem, ponieważ tylko krzyż mógł wypełnić pustkę, którą uczynił grzech i spiąć nieskończoną przepaść, jaka istniała między Bogiem a człowiekiem. Podobnie w tych czasach tylko krzyż podniesie mój Kościół, odważny i promieniejący, aby zmylić wrogów i zmusić ich do ucieczki”. fragmenty książki


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.