Lectio Divina
1
Lectio Divina
2
Leonard Głowacki OMI
Lectio Divina Medytacje nad Ewangelią w układzie roku liturgicznego, z komentarzem
Wydawnictwo AA Kraków
3
Lectio Divina
Redakcja, skład, łamanie i projekt okładki: Wydawnictwo AA
Imprimi potest o. dr hab. Paweł Zając OMI, prof. UAM prowincjał L.dz. 233/2020
Copyright © for Wydawnictwo AA, Kraków, 2021
ISBN 978-83-7864-403-3
Wydawnictwo AA s.c. 30-332 Kraków, ul. Swoboda 4 tel.: 12 292 04 42 e-mail: klub@religijna.pl www.religijna.pl
4
OD TEOLOGII DO PRAKTYKI dla pragnących modlić się słowem Bożym 1. Duch Święty, modlitwa i odnowa „Piękna i zbawienna jest myśl, że jak szeroko rozprzestrzenia się modlitwa na całym okręgu ziemi(...), tak rozległa jest obecność i działanie Ducha Świętego”, napisał Jan Paweł II w encyklice o Duchu Świętym (Enc. DeV, 65). I nie zawahał się stwierdzić, że Duch Święty „przychodzi do serca ludzkiego wraz z modlitwą”, choć właśnie On „sprawia, że się modlimy” i „prowadzi nas wewnętrznie na modlitwie”. Wraz z modlitwą Kościoła, do której wezwał papież Jan XXIII, Duch Święty objawił się w nowej Pięćdziesiątnicy i przez Sobór Watykański II wprowadził Kościół na drogę odnowy. Nie wolno jednak przeoczyć istotnej prawdy, że Duch Święty, który odnawia oblicze ziemi i serca wierzących, potrzebuje wolnej, świadomej współpracy człowieka. On jest pierwszy, ale oczekuje dobrej woli i współdziałania ludzi. „Dzieło odnowy Kościoła, jakie Sobór Watykański II tak opatrznościowo zamierzył i zapoczątkował, (...) nie może się dokonać inaczej, jak tylko w Duchu Świętym, przy pomocy Jego światła i mocy”, podkreślił papież w Liście na 1600-lecie I Soboru Konstantynopolitańskiego. Natomiast światło i moc – obecność Ducha Świętego i Jego działanie wiąże się z modlitwą. Jest zatem sprawą istotną pogłębiać swoją modlitwę, aby otwierać się na Ducha Świętego; aby umożliwiać Mu Jego działanie jako Ożywiciela i Odnowiciela. 2. Wezwania Soboru do czytania Pisma Świętego Kościół ze swej strony kieruje nas ku słowu Bożemu i Eucharystii. W Konstytucji dogmatycznej o Objawieniu Bożym Sobór przypomniał wszystkim prawdę historyczną, że Kościół miał zawsze we czci Pisma Boże, podobnie jak samo Ciało Pańskie (Konst. DV, 21). Następnie wyraził świadomość wiary, że „w Księgach Świętych Ojciec, który jest w niebie, spotyka się miłościwie ze swymi dziećmi i prowadzi z nimi rozmowę”. Wreszcie skierował wymowne wezwanie do ludu Bożego: „Sobór święty usilnie i szczególnie upomina wszystkich wiernych, a zwłaszcza członków zakonów, by przez częste czytanie Pisma Świętego nabywali „wzniosłego poznania Jezusa Chrystusa” (Flp 3, 8). „Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa” (św. Hieronim). Niech więc chętnie do świętego tekstu przystępują czy to przez świętą Liturgię, przepełnioną Bożymi słowami, czy przez pobożną lekturę” (Konst. DV, 25). 3. Odpowiedź wciąż niepełna Pierwszy dokument uchwalony na soborze, Konstytucja o liturgii świętej, zalecił: „obficiej zastawić dla wiernych stół słowa Bożego”, „szerzej otworzyć skarbiec biblijny, tak by w ustalonym przeciągu lat odczytać wiernym ważniejsze części Pisma Świętego” (Konst. SC, 51). Zostało to wykonane. Posiadamy bogate lekcjonarze. Jest zapewniony „szeroki dostęp do Pisma Świętego” przez różne wydawnictwa. Nigdy nie było w rękach ludzi tylu egzemplarzy Biblii, jak obecnie. Napawa otuchą szczególnie radosny znak czasu, że coraz więcej ludzi różnego wieku i wykształcenia, z rożnych środowisk i zawodów, zbiera się na modlitwę wspólnotową, której duszą jest słowo Boże. Równocześnie trzeba stwierdzić, że dla wielu katolików Biblia (to znaczy: Księga, Księga ksiąg) nie stała się ich księgą. Nawet gdy biorą do ręki Ewangelię i zaczynają 5
Lectio Divina czytać, „zasłona spoczywa na ich sercach” (2 Kor 3, 15). Czytane słowa są martwe. Nie budzą rezonansu. Odbierane są na poziomie zwyczajnych, ludzkich, codziennych słów, a wątki fabularne i treściowe – podobnie. Fakt, że są jakoś znane i nie zaciekawiają nowością, dopełnia reszty. Stanowi jakby usprawiedliwienie, że tę jedyną Księgę – najbardziej godną czytania i kontemplowania – odkłada się na bok. Przychodzi to tym łatwiej, że w zasięgu ręki jest bogata literatura religijna i można zaspokoić budzące się potrzeby wyższej natury. Książki z zakresu duchowości, a zwłaszcza nurtu charyzmatycznego, bazujące na słowie Bożym i z dokumentującymi Jego moc autentycznymi świadectwami, są swoistym znakiem czasu i czynią wiele dobra. Jednak słabość natury jest nieodłączna od człowieka, a zły duch i na tym polu nie pozostaje bezczynny. Tak więc wielu czytelników z radością sięga po te książki i odnoszą niewątpliwe korzyści, ale znacznie mniejsza ich liczba po tej lekturze bierze Pismo Święte, aby modlić się osobiście. Ci natomiast, którzy to robią, łatwo mogą wejść na drogę rozumienia i stosowania świętych tekstów w sposób subiektywny i pobożnościowy, żeby nie powiedzieć: fundamentalistyczny i okolicznościowy, co zgoła nie służy prawdziwej pobożności ani duchowi eklezjalnej komunii. 4. Słowo Boże i Święci Duch Święty przez kilka dziesięcioleci ożywiał w Kościele ruchy biblijne i liturgiczne, budował nową świadomość teologiczną, żeby Sobór Watykański II mógł wysunąć prymat słowa Bożego w życiu Kościoła (Konst. DV) i nazwać Kościół „nowym ludem Bożym”, odrodzonym „przez Słowo Boga żywego” (Konst. LG, 9). W istocie Kościół zawsze żył słowem Bożym. Duchowość najszerzej znanych świętych, mistyków i wielkich przewodników duchowych była formowana przez słowo Boże. Nie można czytać obojętnie, gdy wyznają, czym ono dla nich było. Słowo Ewangelii, którym Duch Święty dotknął serca św. Antoniego, kazało mu radykalnie zmienić życie. Św. Bazyli mówi, że gdy zabłysło przed nim światło Ewangelii, to jakby obudził się z głębokiego snu i wszelka inna mądrość straciła dlań pociąg. Jego przyjaciel, św. Grzegorz z Nazjanzu, tłumaczy obrazowo, że wobec słowa Bożego bledną zawiłe wywody ludzkiego rozumu, jak wobec słońca bledną wszelkie światła. Św. Benedykt zaczyna swoją Regułę wezwaniem: „Słuchaj”, które śladem biblijnego: „Słuchaj, Izraelu” stawia człowieka w obliczu Boga, aby uczył się Go słuchać i Jemu służyć. Słowo Boże jest w jego Regule wszechobecne, a czytanie Boże (lectio divina) – przez kilka godzin dziennie – ma wspierać mnicha w podążaniu za przewodem Ewangelii. Słuchać, medytować, powtarzać, aby znać, kochać, miłować, przyswajać. Św. Franciszek z Asyżu pierwszą Regułę dla siebie i swojej gromadki napisał „posługując się słowami wziętymi z Ewangelii”. Natomiast jego Reguła dla trzeciego zakonu, podobnie także Reguła św. Klary, zaczyna się lapidarnie: „Zachować Ewangelię Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Nic dziwnego, że wielki syn duchowy św. Biedaczyny, „doktor Seraficki”, św. Bonawentura, dawał taką radę: „Uczeń Chrystusa powinien studiować Pismo Święte, jak dzieci uczą się liter i czytania”. Pouczenie to, proste i obrazowe, chyba do dziś nie straciło na aktualności. Ale trzeba jeszcze wspomnieć dwie święte Teresy. Teresa od Jezusa, wielka mistrzyni modlitwy, wyznawała, że słowa Ewangelii, „Słowa z ust najświętszych pochodzące”, zawsze mocniej ją pociągały niż książki najznakomitszych mistrzów. Pomagały jej wchodzić w modlitewne skupienie, z nich czerpała mądrość. A któż nie zna wyznania najmłodszej z doktorów Kościoła, św. Teresy od Dzieciątka Jezus? Wszystkie książki ludzkie, w pewnym okresie jej życia, zaczęły w niej 6
OD TEOLOGII DO PR AKTYKI
wywoływać oschłość. Czytała „nie rozumiejąc”, czuła jak jej „serce się kurczy”. „W tym stanie bezsilności Pismo Święte i Naśladowanie przychodzą mi na ratunek: w nich znajduję pożywienie solidne i czyste. Lecz przede wszystkim podtrzymuje mnie w modlitwie Ewangelia, w niej znajduję wszystko, co konieczne dla mojej małej, biednej duszy. W niej odkrywam wciąż nowe światła, ukryte i tajemne znaczenia” (Rękopis A, tł. A Bartosz). 5. Ku serdecznemu umiłowaniu Pisma Świętego Można by tak przywoływać długo różnych świętych. Mówić o tym, czym była Ewangelia w ich życiu, w modlitwie i pacy duchowej. Nie chodzi o wyliczanie i rejestry, ale o uświadomienie sobie tej szczególnej roli Ewangelii w drodze duchowej człowieka. Wydaje się to nawet pilne i naglące. Mijają bowiem dziesiątki lat od Soboru, a nam ciągle tak trudno uwolnić się od złogów racjonalizmu i intelektualizmu: niestety metody modlitwy dla wielu ważniejsze są od ducha modlitwy, a wykonywanie przyjętego planu – tego, co się zaplanowało – skutecznie podcina u korzenia kontemplację i smakowanie słowa Bożego. Czytane „pędem”, jakby powiedział C. K. Norwid, nie zadomawia się w duszy. Nie potrafimy go „przeżuwać” (ulubione słowo mistyków), więc też nie oddychamy jego „wonią” (św. Teresa z Lisieux), nie czujemy przejścia Pana i często stoimy samotni, bezradni na skrzyżowaniu dróg... Nie wiemy, „w która biec stronę”... A Sobór powiedział, „że należy rozbudzić to serdeczne i żywe umiłowanie Pisma Świętego, o którym świadczy czcigodna tradycja obrządków wschodnich i zachodnich” (Konst. SC, 24). Umiłowanie! Umiłowanie – „Serdeczne i żywe umiłowanie” – to coś więcej niż przekonanie czy motywacja. Nie potrzebuje ono zachęty ani podpory w postaci nakazów, przepisów czy zasad i postanowień. Nie ogląda się za miarą. Miara – (ile? kiedy?) – jest pożądana tam, gdzie zamiast miłości jest tylko wypełniemie obowiązków, aby „być w porządku”. Prawdziwe umiłowanie Pisma Świętego jest łaską, darem Ducha Świętego. Trzeba o to się modlić. Ludzie, którzy sami Pismo Święte kochają, mogą innym ogromnie dopomóc. Obcowanie z nimi może się stać objawieniem tej wartości i wzbudzić pragnienie. Grupa modlitewna, rekolekcyjna, wspólnota zgromadzona słowem Bożym, przez samo swoje istnienie i funkcjonowanie otwiera na tę łaskę. Modlitwa wstawiennicza może ją wyprosić, ale zawsze istotna jest osobista postawa, pragnienie jednostki – osoby, której wolności Duch Święty nigdy nie naruszy, a gdy jest zapraszany i oczekiwany, stwarza „nowe serce”. Tym „nowym sercem” człowiek nagle zwraca się z miłością ku temu, czego nie kochał, a równocześnie – i może zrazu tego sobie nie uświadamia – uzyskuje wolność od tego, co przedtem uważał za swoje szczęście i kochał, a kochać nie powinien. 6. Z myślą o nowym pokoleniu „przyjaciół Boga” Bogu niech będą dzięki za to, że w Polsce są całe legiony ludzi obdarzonych łaską umiłowania słowa Bożego. I pewnie nie jest mniej takich, którzy tej łaski pragną; modlą się o nią. Tęsknotą serca czekają, kto im tę łaskę przybliży, czy – jak to określają niektórzy autorzy: poda im słowo Boże, aby się mogli na nie otworzyć i poczuć się w Bożym „teraz” Ducha Świętego, przemawiającego przez słowo, ożywiane Jego tchnieniem. Takich ludzi spotykam nieustannie w grupach modlitewnych i rekolekcyjnych, zakonnych i świeckich, o różnym charakterze i przekroju społecznym, w rozmaitych 7
Lectio Divina miejscach i okolicznościach. Noszę ich w sercu. Dziękuję Bogu za dar spotkania z nimi. Każde takie spotkanie stawało się również dla mnie osobiście ubogaceniem i nabrzmiewającą radością, wezwaniem do głębszej wiary i ufności w miłosierdzie Boże. Otwierało ożywcze źródło modlitwy dziękczynienia i uwielbienia. Ileż razy, w różnych momentach, widzę oczyma pamięci te skupione: to zasłuchane, to rozmodlone, ufne twarze! A gdy tak je oglądam i wspominam tych ludzi, kojarzą mi się oni niezmiennie z ubogimi Pana ze Starego Testamentu. Z tymi przyjaciółmi Boga, którym na ziemi wielu rzeczy nie dostawało, ale byli bogaci pobożnością i zawierzeniem. Oni umieli wszystkiego oczekiwać od Boga. Potrafili ufać i niczego nie byli tak pewni, jak tego, że są kochani przez Boga i że On ich nie zawiedzie... Chwała Panu, jest to przedziwne przedłużenie pokolenia przyjaciół Boga! Istnieje naprawdę! Są ludźmi poszukującymi Go z wiarą, jakże często z niemałym utrudzeniem, pokonując różne trudności – w Jego imię i w duchu zdania się na Jego świętą wolę... Jest takie przedziwne przedłużenie. (Stare łacińskie sequela zawiera sens przedłużenia, jak też podążania za kimś i naśladowania). Snują się Boże szeregi i nie szczupleją, ale rosną i powiększają się: nie spektakularnie i ku podziwowi ludzi, lecz „w ukryciu”, tajemnie i cicho, w sposób dla nas niepojęty; „w ukryciu”, tylko w obliczu Ojca, który „widzi w ukryciu” i obdarowuje w ukryciu. Dokonuje swoich dzieł. Z takich doświadczeń i refleksji, z doświadczeń związanych z posługą Słowa, Sakramentów i charyzmatów, z żywego kontaktu z konkretnymi ludźmi, z rozeznania ich potrzeb i poszukiwań, zrodził się pomysł tej książki. Pomysł prosty, a cel służebny: Ewangelię, perykopę ewangeliczną, czytaną w określonym dniu liturgicznym w kościele we Mszy Świętej, przybliżyć człowiekowi, który jej słucha (będzie słuchał), ale nie zadowala się samym wysłuchaniem; który pragnie w nią wniknąć głębiej, poprawnie zrozumieć i pochylić się nad nią z pokorną, adorującą wiarą, w modlitwie, poddając się ożywczemu tchnieniu Ducha. Nieważny jest w tym momencie wiek ani stan danej osoby. Może to być kapłan, zakonnica i osoba świecka – w młodym wieku i starsza. Istotną rolę odgrywa nastawienie, że chce głębiej i twórczo się modlić, sercem słuchającym i spragnionym, a nie tylko zewnętrznie wiernym przyjętej praktyce lub przepisom. Nie poprzestaje na modlitwie ustnej, ale także próbuje innych form, a w modlitwie myślnej sięga po Ewangelię, najbardziej autentyczne źródło modlitwy chrześcijańskiej. I chodzi jej ściśle o modlitwę; szuka światła i duchowej strawy, a nie tylko wiedzy, ponieważ pragnie należeć raczej do „braci dobrych w miłości, jakby powiedział, św. Franciszek z Asyżu, aniżeli wykształconych w próżności”. 7. Zawartość tomu Tekst czytania ewangelicznego. Ponieważ zamierzonym celem jest rzeczywista modlitwa, oparta na Ewangelii, dlatego każda jednostka (rozdział) zaczyna się pełnym tekstem perykopy, przeznaczonej na określony dzień zgodnie z kalendarzem liturgicznym. Tekst jest podany na miejscu, w całości, aby mieć go przed oczyma i nie trzeba było sięgać po Pismo Święte. Jest to tym bardziej pożyteczne, że w niektóre dni, dla jasności myśli, którą liturgia pragnie uwypuklić, perykopa nie jest mechanicznym przedrukiem fragmentu Ewangelii w sposób ciągły, lecz podaje określone wiersze, z pominięciem tych, które nie są zasygnalizowane nad wyznaczonym tekstem, np. Łk21, 25-28.34-36; Mt 7, 21.24-27; Mt 9, 35–10, 1.5.6-8.
8
OD TEOLOGII DO PR AKTYKI
Wyjaśnienia i komentarze. Tekst Ewangelii czasami jest prosty i łatwy do zrozumienia. Czasami jednak wymaga pewnych wyjaśnień i to z różnych względów. Bywa przecież tak, że słowa i wyrażenia, używane w Ewangelii i obecnie, oznaczały co innego dawniej niż dzisiaj. W takim wypadku nasze spontaniczne, niekontrolowane myślenie może nas prowadzić w niewłaściwym kierunku. Składa się na to czynnik historii, odmienność epok, mentalności, zwyczajów, kultury itd. Upływający czas i nabywane doświadczenie, pogłębiająca się świadomość i refleksja miały dla samych Ewangelistów większe znaczenie niż się zwyczajnie myśli. Utrwalając Jezusowe słowa i czyny po kilkudziesięciu latach od momentu, gdy ludzie byli ich bezpośrednimi świadkami, a potem je sobie powtarzali i tworzyli formy ich stosowania czy pobożnego wspominania, święci autorzy, wspierani przez Ducha Świętego, już wówczas dokonywali jakby interpretacji tego, co czynił Jezus. Dzielili się swoją pogłębioną znajomością Boskiego Mistrza, Jego nauki i misji, jako Syna Bożego i Mesjasza. Dzielili się również – by tak powiedzieć – drogą swojej wiary, która przechodziła bolesne próby; przekazywali tradycję apostolską i wiarę wspólnot chrześcijańskich. Istnieją zatem różne względy, aby po tekście świętym umieścić komentarz (Wyjaśnienie wprowadzające). Czasem jest to wyjaśnienie słów, zwrotów, sytuacji; czasem przywołanie tekstów pokrewnych, przypomnienie przepisów, zwyczajów i uwrażliwień epoki. Niekiedy ukazanie głębszego sensu ewangelicznego orędzia wymaga osadzenia go w szerszym kontekście, z którego została wyjęta dana perykopa. W niektórych wypadkach wydaje się inspirująca i celowa refleksja nad etymologią słowa w jego oryginalnym brzmieniu i przytoczenie innych, istniejących przekładów. W tym miejscu wypada też wspomnieć specyficzną skłonność do metaforyki i przesadni, cechującą język Semitów. Co było ich żywiołem i sztuką podkreślania myśli, nas może wprawiać w zakłopotanie, a nawet kierować na błędne tory, jeśli słowa będziemy odbierać – w dosłownym brzmieniu. Krótko mówiąc, aby rozważać Pismo Święte i modlić się w jego duchu, często trzeba wiedzieć więcej niż bezpośrednio zawierają słowa i zdania świętego tekstu, pisanego w kręgu odległej czasowo kultury, duchowości i różnych uwarunkowań historycznych. Jest jeszcze sytuacja wyjątkowa, o której mówi Rozdział II Wprowadzenia do Lekcjonarza mszalnego: Szczegółowy opis lekcjonarza. Mianowicie: „W pierwszej części Adwentu czyta się Księgę Izajasza według porządku księgi (...). Ewangelie tych dni są dobrane do pierwszego czytania”. Właśnie dlatego przytoczenie niektórych wyrażeń z pierwszego czytania staje się swoistym kluczem do głębszego zrozumienia Ewangelii, którą w tym dniu czytamy i dlaczego znalazła się w tym miejscu. Zaczynamy „widzieć”, że ukazuje nam ona, jak to, co było wymiarem profetycznym, co zostało przepowiedziane w Starym Testamencie, znajduje swoje wypełnienie w Chrystusie. Komentarz jest pomocą, a nie celem w sobie, dlatego też zazwyczaj jest krótki i zwięzły, niekiedy pisany hasłowo, a nie zdaniami pełnymi, aby nie rozbudzać zbędnej dociekliwości, która nie sprzyja modlitwie, a raczej ją niszczy. Medytacje. Wreszcie, po komentarzu – o ile wydawał się on potrzebny – proponuję konkretna medytację. Oczywiście, jest to sugestia i pomoc, a nie wyręczenie w modlitwie. Tekst prosty, bezpośredni, modlitewny, inspirujący. Pobudzenie umysłu, wyobraźni, woli, sfery emocjonalnej, a nie wywód intelektualny czy analiza teologiczna, które tak łatwo mogą stać się celem w sobie. 9
Lectio Divina Pobudzenie, aby poddać się słowu Bożemu, które zawsze jest „żywe i skuteczne” (Hbr 4, 12). Mówi o Bogu i o człowieku. Przez działanie Ducha Świętego kieruje i prowadzi. W każdym człowieku może coś ożywić, ukazać w nowym świetle. Każdemu może dać nową cząstkę poznania osobistej prawdy wnętrza. Słowo jest „ostre” i może zranić. Może zakwestionować to, co było przyjemne, jako pozorne dobro i złudny pokój, aby ukazywać prawdziwe dobro i pokój głęboki. Duch Święty, który był natchnieniem autorów Ewangelii, ożywia ich słowa w ludzkich sercach ze swoją Boską wolnością: jak chce i kiedy chce. Ze strony człowieka jest ważne, żeby tego pragnął, błagał Ducha i nie zasklepiał się w swoich schematach, lecz poddawał Mu swoją wolność i trwał na modlitwie. Medytacje swoim stylem i zawartością treściową mają pomagać być przed Panem i z Panem – „w izdebce serca”, „w skrytości”. Trwać i nie uciekać. Tak łatwo nas „coś wyrzuca” z kaplicy, z pokoju, gdy przystępujemy do modlitwy. Trwać w Duchu Świętym, w sposób zaangażowany, osobisty. Dlatego medytacje często przybierają postać modlitwy i to – od strony gramatycznej – w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Modlitwy, która z kolei tyle razy staje się rachunkiem sumienia, przeglądem wewnętrznej świadomości, a więc modlitwą szczególnie ważną i jako taka, niestety – najczęściej zaniedbywaną. W żadnej z medytacji nie chodzi o ukazanie wszystkich wątków, czy o wyczerpanie tematu. W każdej jednak są jakby drobne znaki, czy drogowskazy, dokąd można podążać i jak w sposób osobisty, sercem, odbierać Ewangelię, aby ona stawała się „duchem i życiem”, a nie pozostawała literą prawa. I każda jest zachętą, aby uczyć się słuchać. Słuchać naprawdę, czujnie i cierpliwie. Z pokorą wobec Wszechmocnego, który pragnie mówić – być rozmówcą, a nie tylko słuchającym. 8. Jak korzystać z tej książki? Po przedstawieniu zawartości książki i jej specyfiki, wypada z kolei podzielić się kilkoma refleksjami, jak z niej korzystać. I znowu, nie chodzi o nowość i odkrycia. W życiu duchowym, w naszej drodze modlitwy, dobrze nam robi przypominanie. Nie tylko ze względu na stale postępujący proces zapominania różnych treści, jak wiemy z psychologii, ale także dlatego, że wracając do różnych spraw, niejednokrotnie zaczynamy je widzieć inaczej albo przez działanie Ducha Świętego odkrywamy ich aktualną przydatność. Można powiedzieć: doznajemy łaski „chwili sposobnej” (Ef 5, 16). Potrafimy coś więcej niż dotąd dojrzeć, zrozumieć i zastosować, a więc też przekraczamy jakiś próg i czujemy się w lepszej kondycji. Z modlitwą i w nastawieniu modlitewnym. Godzi się zacząć od Soboru. Cytowana wyżej Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym, która „upomina wszystkich wiernych” do częstego czytania Pisma Świętego, dodaje natychmiast takie pouczenie: „Niech jednak o tym pamiętają, że modlitwa towarzyszyć powinna czytaniu Pisma Świętego, by ono było rozmową między Bogiem a człowiekiem” (Konst. DV, 25). Modlitwa powinna towarzyszyć – nie wystarczy pomodlić się na samym początku. Wyraził to dobrze św. Izaak Syryjczyk (VII w): „Dusza doznaje wsparcia przez czytanie, o ile oddaje się modlitwie”. Czytanie wsączające się w modlitwę, modlitwa otwierająca serce na to, co się czyta. Ku temu trzeba świadomie zmierzać i tego się uczyć. Tego wymaga godność Pisma Świętego i troska o prawdziwy pożytek duchowy. Wspomniany asceta przestrzegał: „Nie zbliżaj się do świętych tajemnic, jakie znajdują się w Pismach, bez modlitwy”. Św. Jan Chryzostom udziela nadto porad dotyczących 10
OD TEOLOGII DO PR AKTYKI
nastawienia wewnętrznego: „Przystępując do niebieskiego pałacu, zostawmy myśli świeckie, roztrzepanie i nieład; wchodźmy w uspokojeniu i głębokim milczeniu”. Ta ostatnia uwaga powinna nam przypomnieć, jak ważną sprawą jest także postawa ciała. Musi ona być skromna, pełna szacunku wobec Tego, przed którym jesteśmy, ale w miarę wygodna, nienapięta (nie jest to czas fizycznego umartwiania się, znoszenia dokuczliwości, wynikającej z ułożenia ciała), czyli postawa sprzyjająca modlitwie, owemu „uspokojeniu”, które jest otwarciem na Boga i nie doznaje przeszkód ze strony ciała, które w przeciwnym razie mogłoby dawać swoje sygnały o niewygodzie i odwodzić od kontemplacji. Oczyszczanie serca. Jednakowoż nie uda się wejść w to skupienie i ciszę, serce nie będzie żyło modlitwą i nie napełni go światło nowego poznania, jeśli nie będzie ono naprawdę oddane Bogu, wolne od grzechu. Św. Jan Kasjan (g435), łączący w sobie duchowość Wschodu i Zachodu, w dziele pt. „Rozmowy z Ojcami” tak poucza: „Niemożliwe jest, aby dusza nieczysta, choćby się nie wiem jak trudziła około pilnego czytania, uzyskała wiedzę duchową. Wszak nikt nie wlewa do cuchnącego i zabrudzonego naczynia jakiegoś szlachetnego olejku, zacnego miodu albo jakiegoś innego kosztownego płynu”. Stąd prosty wniosek, że warunkiem dobrej modlitwy i owocnego czytania jest czystość serca, spokój sumienia, szczery akt żalu. Egzegeci współcześni wyjaśniają, że „czyste serce” oznacza tyle, co „prawe sumienie”, wolne od grzechu, przewrotności, obłudy, nieopanowanych namiętności; to sumienie klarowne, skierowane ku Bogu; postawa przejrzysta i jednoznaczna. Dlatego też Święci Ojcowie nauczali, że kto chce czerpać mądrość z Pisma, powinien nie tyle trudzić się studiowaniem komentarzy, ile raczej swoją gorliwość kierować ku oczyszczeniu się od występków. Kiedy opadnie zasłona namiętności, oczy serca będą mogły kontemplować tajemnice pism (św. Teodor). Natomiast nigdy nie będzie to możliwe, dopóki dominują namiętności, niszczące wewnętrzną harmonię i tak potrzebne do modlitwy skupienie, dopóki pozostajemy w niewoli grzechu. W szczególny sposób trzeba pamiętać także o tym, aby wszystkim wszystko przebaczyć. „Kiedy stajecie do modlitwy – mówi Pan Jezus – przebaczcie, jeśli macie co przeciw komu” (Mk 11, 25). Sposób czytania. Oto te podstawowe, proste i znane prawdy, o których jednak nie zawsze się pamięta i dlatego słowo Boże nie pociąga, a czytane – pozostaje jakby za zasłoną. Mam przed sobą fragment Ewangelii. Czytam go powoli, modlącym się sercem, w skupieniu. Owo skupienie na modlitwie słowem Bożym jest stanem oderwania od tego, co wiem lub co pragnę poznać. Pomocą może być postawa młodego Samuela: „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha”. Czyli: „Pozwól mi zrozumieć, co tutaj jest dla mnie, co mam przyjąć i czynić”. Jak najdalej posunięta receptywność, czuwanie, słuchanie, wyczuwanie, a to wszystko wolne od pośpiechu, napięcia, jakiegokolwiek rygoru czy przymusu. Może w pierwszym, drugim zdaniu „poczuję” lub „posłyszę” jakieś wyrażenie, słowo, które obudzi echo w sercu. Rozraduje i napełni pokojem, rodzajem bogomyślności... Trzeba przy nim się zatrzymać i może nawet na nim poprzestać. To słowo łaski. Należy je spokojnie, miarowo powtarzać. Jeśli to możliwe – szeptem, półgłosem... Posłyszane słowo „przeżuwać”, smakować, jak mawiali świeci mężowie modlitwy. Czasami po prostu „być” z nim, cieszyć się „darem doskonałym zstępującym z góry, od Ojca świateł” (Jk 1, 17). Z kolei, jeśli jest taka potrzeba, a czas pozwala – 11
Lectio Divina wszystko „we właściwym czasie” (Tt 1, 3) – odczytuję następny odcinek tekstu: w postawie otwarcia i słuchania, bez pośpiechu, postępując tak samo jak poprzednio, wedle natchnienia i w duchu pokory. Trwać przy słowie łaski. Zazwyczaj za dużo polegamy na pracy umysłu, na swoich odkryciach, a nawet ich pragniemy, jakby one były najważniejsze. Kardynał J. Ratzinger w sposób charakterystyczny skomentował kiedyś słowa św. Pawła, że „wiara rodzi się z tego, co się słyszy” (Rz 10, 17). Powiedział mianowicie, że wiara rodzi się nie z naszych refleksji, ale z usłyszenia. Posłyszeć to, co Duch Święty daje sercu. Jeśli daje, nie ma dokąd się śpieszyć – raczej należy cieszyć się, dziękować i powtarzać. Ze spokojem czynić to, co w języku biblijnym nazywa się meditatio – medytacja (a praktycznie oznacza powtarzanie Bożego słowa) i volutatio, czyli kołysanie: kołysanie słowa w sercu, jak starotestamentalny kapłan kołysał przed Panem snopy ofiarne. Oddać się z prostotą dziecka temu, co Ojcowie Pustyni określali słowem: ruminatio, przeżuwanie. Ojciec Makary zapewniał, że to najmilsza Bogu czynność: „Trwać w błogosławionym imieniu Pana” i „przeżuwać nieustannie ten błogosławiony pokarm, jak owca przeżuwa trawę”. Przeżuwać aż „zmielone pożywienie przejdzie do największej głębiny serca”. Żywe owoce słowa. Tak przyjmowane słowo dokonuje przemiany wnętrza. Budzi poczucie nowej siły, chęci do pracy, podejmowania obowiązków i do pogłębiania relacji międzyosobowych, usuwa lęk, małoduszność i wahania. Daje nowe poczucie sensu życia i wartości tego, co się robi. Staje się też impulsem do modlitwy, osobistej rozmowy z Panem Jezusem, którą właśnie wypada podjąć, gdy obdarzył łaską słowa, tchnieniem Ducha. A potem to już tylko milczenie kontemplacji, cichego trwania przed Panem. Milczenie miłości. To milczenie, o którym można powiedzieć językiem poetyki Norwida: „staje się” – „wielkie milczenie stało się”. Nie z nakazu, przymusu i nie jako wypełnienie przepisu ani też sukces własny, lecz dzieło Ducha, owoc otwarcia się na Ducha, który nawiedza serca Jemu posłuszne. Jest to milczenie przychodzące z góry, dane człowiekowi i wypełniające jego wnętrze wedle miary Bożego daru. Blask i moc „danego” słowa. W tym momencie czułbym się winien wobec czytelnika (tym bardziej wobec samego Ducha Świętego), gdybym nie wspomniał osobistego doświadczenia, jednego z wielu, takiego jednak, którego wspomnienie powraca najczęściej. Było to w czasie, kiedy nakładało się wiele spraw, w sytuacji nacisków i „musów”, w jakie niekiedy ponad miarę obfituje nasze życie. Właśnie wtedy podczas modlitwy Ewangelią, zupełnie nieoczekiwanie przemówiło słowo „pokój”. Stało się to tak, jakby cały kontekst się rozstąpił i nic nie było wokół tego słowa, a ono jaśniało wręcz kolorem – jaśniało i pulsowało. Do dziś nie wiem, czy bardziej je widziałem przed sobą, czy czułem w sobie i wokół siebie. Pokój! Pokój Chrystusowy! Radość i moc Chrystusowego pokoju! Przez cały dzień niosło mnie to słowo Ducha i niewiele było minut, kiedy o nim nie pamiętałem. Nic też w wykonywaniu obowiązków nie wydawało się za trudne, ani też nie wisiał miecz Damoklesa: „musisz”. Lata minęły, a ślad tego nawiedzenia pozostał i często do niego powracam; czerpię z niego moc – dla siebie i w posłudze dla innych. Zaiste, przedziwny Pan i Jego obecność w Słowie. Pan ma swoje godziny. Jednak w czytaniu Ewangelii nie za każdym razem trafimy na tę kromkę chleba dla ducha. I co wtedy, gdy się jej nie otrzymuje? Jak zawsze w działaniu duchowym, trzeba zachować pokój i ufność. Czytać – i modlić się z po12
OD TEOLOGII DO PR AKTYKI
korą. Przejść do słów komentarza i wyjaśnień. Ale tu od razu mała przestroga: nie wolno dać się wciągnąć w spekulacje i dociekliwość intelektualną. Nie wszystko trzeba zrozumieć. Natomiast zrozumienie tego, co będzie nam potrzebne, przyjdzie w swoim czasie, gdy pozwolimy się prowadzić Duchowi Świętemu. Maryja w swoim życiu – na różnych etapach – nie rozumiała ani tego, co się wydarzyło, ani słów Jezusa, natomiast wszystko zachowywała w sercu i rozważała (powtarzała, przeżuwała, medytowała). Dzięki temu wzrastała w świętym rozumieniu i niezawodnie wypełniała swoje powołanie. Jej przykład powinien być światłem dla naszej modlitwy i życia. Modlimy się, czuwamy przed Panem, prosząc o pomoc, radę, zrozumienie. Tak po ludzku chcielibyśmy czasem gotowych rozwiązań, ewentualnie różnych wariantów – na zapas. I nic. Po modlitwie, w odczuciu subiektywnym nieudanej, trudnej, w imię Pana zabieramy się do swojej pracy i przychodzi potrzebna pomoc, znajdują się możliwości, sposoby, rozwiązania. Owszem, niezależnie od działania naszego umysłu i w okolicznościach nie od nas zależnych, pojawia się w sercu zrozumienie pewnych słów, którego przedtem szukaliśmy daremnie. To nagroda za wierność i pokorę, za słuchanie. Spełnia się to, o czym zapewnia autor Naśladowania: „Czego nie rozumiesz, gdy czytasz, to pojmiesz w dniu nawiedzenia” (Księga III, r. III, 5: in die visitationis, co np. w wydaniu WAM, Kraków 1985 nietrafnie przełożono: „w dniu doświadczenia”). Ku medytacji biblijnej. Na koniec kilka słów na temat korzystania z zamieszczonych tekstów medytacji. Po tym, co napisałem dotąd, niewiele trzeba dodawać, ale ze wszech miar godzi się pewne sprawy podkreślić. O ile modlitwa słuchania, oparta na Ewangelii, jak ją przedstawiłem wyżej, jest uproszczoną formą tradycyjnego „czytania Bożego” (lectio divina), o tyle medytacje biblijne, z nim pokrewne (tutaj mające za przedmiot perykopy ewangeliczne), są inną formą medytacji (rozmyślania), praktykowanej obowiązkowo przez osoby świadomie pielęgnujące życie wewnętrzne. Wspomniałem już, że w rozmyślanie wchodzi się przez skupienie i modlitwę, a nieobojętna jest także postawa ciała; ma ona wyrażać szacunek, sprzyjać skupieniu i koncentracji, ale musi być wolna od napięcia i sztuczności. Te uwagi są ważne. Błędem byłoby ich zlekceważenie lub traktowanie połowiczne, mało zaangażowane. Duch modlitwy w zasadzie powinien trwać stale, aby rozmyślanie coraz bardziej stawało się modlitwą. Tutaj od razu trzeba sobie uświadomić raz jeszcze, że rozmyślanie (dawniej praktykowane jako powtarzanie i szeptanie), nazywane też modlitwą myślną, nie może wyczerpywać się w myśleniu. Po zdobyciu strawy dla umysłu, po krótkim rozważeniu prawdy, która dotknęła umysłu, przechodzimy jak najszybciej do modlitwy, to znaczy, że tę konkretną treść pojęciową przekładamy na osobistą modlitwę, rozmowę z Panem Jezusem. Z chwilą, kiedy temat zdaje się wyczerpywać, sięgamy po kolejny fragment, postępując tak samo. Trzeba przy tym czuwać, aby medytowanie, obcowanie z myślami nie przedłużało się nadmiernie, a dialog nie stawał się monologiem i gadulstwem. Muszą być momenty czujnego słuchania. Przez świadomą praktykę powinniśmy w swojej modlitwie tę postawę pielęgnować i doskonalić. Człowieczeństwo Chrystusa. W skupieniu i modlitwie medytacyjnej ogromnie pomaga wyobraźnia. Teologia ukazuje nam coraz szerzej, jak wielkim darem dla nas jest człowieczeństwo Jezusa Chrystusa. Tutaj postrzegamy je w kontekście modlitwy, aby pozostawać nie przed Bogiem pojmowanym abstrakcyjnie, lecz widzialnym i ogląda13
Lectio Divina nym w ludzkiej postaci. Przebywamy „w towarzystwie”, „tuż blisko, przy boku Boskiego Mistrza”, jak mawiała św. Teresa od Jezusa. Ucząc swoje siostry skupienia na modlitwie, napisała: „Nie żądam od was wielkich o Nim rozmyślań ani natężonej pracy rozumu, ani zdobywania się na piękne, wysokie myśli i uczucia – żądam tylko, byście na Niego patrzyły”. Patrzeć na Pana w Ogrójcu, na Pana Zmartwychwstałego, Pana modlącego się, nauczającego... Mając przed oczyma tekst Ewangelii mogę sobie wyobrażać Pana Jezusa w różnych sytuacjach i w rozmaitych miejscach. Mogę do Niego się zbliżać lub „wpatrywać się”, jak On zbliża się do mnie, wyciąga ręce, patrzy, mówi – do mnie. A ja słucham. Słucham! Powtarzam Jego słowa. Pytam. Zależnie od treści perykopy tak samo mogę „patrzeć” na Matkę Najświętszą i Apostołów. Postępująca przemiana. Im pełniej zaangażuję siebie, rozum, wolę, wyobraźnię, uczucia, tym lepiej. Ale równocześnie, gdy tak poddaję się działaniu słowa Bożego, ono dokonuje we mnie swego dzieła. Odsklepia zakamarki serca, ukazuje niedostatek miłości, połowiczność albo i dwutorowość mego życia, brak przejrzystości w postępowaniu, maski, półprawdy i cienie, których Jezus nie chce; On jest światłem i obdarza światłem, uczy żyć w świetle. Rzeczywiście, wierność medytacji prowadzi do przemiany życia, właśnie poprzez przemianę wnętrza, mocą Chrystusowego światła. Słowo Boże interpeluje, kwestionuje, podważa różne pewności i przyzwyczajenia, aby prowadzić drogą prawdy. I tylko ta przemiana, może nie od razu widoczna i odczuwalna, mówi o jakości naszych medytacji; przemiana, a nie obfitość myśli, uczuć czy pociech, doznanych w czasie modlitwy. Celem modlitwy: bycie z Panem. Jeszcze kilka uwag praktycznych, mających na celu uspokojenie sumień osób nadmiernie przywiązanych do planu, porządku i zasad. Duch Święty jest większy od naszego rozumu, a to, co Boże, przekracza naszą rzeczywistość i ludzkie poczucie logiki. Nie potrzebuje On planu, który nam się wydaje normalny, słuszny i konieczny. On ma swój plan dla nas. Dlatego tak ważną rolę odgrywa w modlitwie słuchanie i posłuszeństwo. Przychodzi Duch, otrzymuję światło, nie muszę realizować swojego planu – a nawet nie wolno! Nie trzeba „przerobić” wszystkiego, do końca, chyba że ktoś ma czas nieograniczony. Nie chodzi o wykonanie swego planu, zadośćuczynienie określonej metodzie, systemowi, ale o spotkanie z Panem, przyjęcie Jego światła i mocy, napełnienie darem. Tekst medytacji jest pomocą do modlitwy, a nie zadaniem; pomocą do prawdziwej modlitwy sercem, modlitwy osobistej, a nie lekturą. Zasadą jest wierność nie sobie, ale wierność i posłuszeństwo Bogu, który udziela swego Ducha tym, którzy są mu posłuszni (Dz 5, 32). Którego musimy uczyć się słuchać, pragnąc posłyszeć to, co On chce powiedzieć. Dzień w świetle słowa. Po takim rozmyślaniu nie trzeba sztucznych, jakże często zgoła bez związku z tym, co się przeżyło, postanowień. Zadaniem dnia pozostaje żyć tym, co przez działanie Ducha Świętego stało się światłem, czyli mówiąc starym językiem Ojców Pustyni – wynieść z modlitwy «słowo». Słowo – dar, słowo dnia. Urzeczywistniać w każdym miejscu to, co Pan podsunął podczas spotkania na modlitwie. W ten sposób, dzięki dobrej woli, wierności i czujności On sam nas będzie prowadził i przemieniał. Całe życie będzie się stawało coraz bardziej dziełem Ducha Świętego, budowanym na tym jedynym fundamencie, jakim jest Jezus Chrystus (1 Kor 3, 11). Będzie to życie w intymnym dialogu z Tym, w którym „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 28). 14
OD TEOLOGII DO PR AKTYKI
Posucha nie znaczy – nieurodzaj. Powstaje pytanie: A jeśli ktoś nie doświadcza tej przemiany? Jeśli ponadto sama modlitwa męczy i wydaje się jałowa? Odpowiedź świętych, mistrzów modlitwy, jest zdecydowana: trzeba dochować wierności regularnej modlitwie, kontynuować swój trud z wiarą i ufnością. Nie liczyć dni, miesięcy. Nie słuchać szatana, który będzie tłumaczył, że to wręcz nieprzyzwoite i obłudne praktykować modlitwę i popadać w ludzkie błędy. Tak, jesteśmy ludźmi. Dajemy to, na co nas stać przy całej dobrej woli, a do Boga należy podnosić nas na wyższy poziom, oczyszczać, uświęcać. Nikogo nie zniechęci do jedzenia argument, że znowu będzie głodny. Przyjęty pokarm odżywia organizm, regeneruje i stwarza możliwości działania, których by bez niego nie było. Regularna modlitwa utrzymuje życie wewnętrzne, gromadzi moce Boże i Bóg, w swojej godzinie, ukaże to, co niewidzialnie i udzieli potrzebnej łaski. On po swojemu prowadzi człowieka, który potrafi bezinteresownie trwać przed Nim, prosić i czekać. Rozeznawanie, ocena modlitwy. Zawsze jednak pozostaje sprawą roztropności rozeznawać swoją modlitwę. Oceniać osobiście i z kierownikiem sumienia, czy w tej modlitwie nie ma jakich braków? Tak łatwo popada się w szablon, samozadowolenie i powierzchowność. Słuchanie może się ześlizgnąć w lenistwo, „pobożne” spędzanie czasu i już się nie słyszy, że Bóg chce czegoś więcej, np. postu, umartwienia, przezwyciężania siebie, delikatności i wrażliwości, po prostu – większego „trudu miłości” (1 Tes 1, 3). Prawdziwa modlitwa nie odrywa od życia, ale do niego prowadzi – z nowym widzeniem, wrażliwością i zaangażowaniem. Kto chce iść drogą modlitwy, nie może uprawiać sztuki dla sztuki. Uczeń prawdziwie słuchający Pana coraz lepiej widzi, jak życie człowieka – jego wnętrze – stanowi organiczną całość. Nie można zostawić odłogiem jakiejś jego części, a zwłaszcza z zakresu miłości bliźniego, i dobrze się modlić. Właśnie dzięki modlitwie człowiek odkrywa swoje braki i nabiera chęci, aby się nimi zająć. Staje się coraz bardziej podatny na tchnienie Ducha Świętego i zdecydowanie podejmuje uprawę tej cząstki życia, którą On ukazuje. Przyjmuje światło poznania i moc łaski, a Bóg dokonuje swego dzieła. Tak owocuje prawdziwa modlitwa, czyli pokazuje się jej jakość. Duch Święty prowadzi drogą rzeczywistego postępu, a nie iluzji i złudzeń. Prowadzi „do człowieka doskonałego, do miary wielkości według pełni Chrystusa” (Ef 4, 13), aby cały człowiek był prawdziwie przemieniony i święty. 9. Nic nie zastąpi pragnienia „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije”, wołał Pan Jezus (J 7, 37). On czeka na spragnionych. Ze św. Atanazym możemy się radować prawdą, że „On jest obecny wśród pragnących się napić”, sprowadza do siebie tych, „którzy mają wyschnięte wnętrzności”. Spragnionym obiecuje „strumienie wody żywej”. Św. Jan nie omieszkał zaraz wyjaśnić, że Jezus mówił w tym miejscu o Duchu Świętym, o Jego ożywiającym działaniu i darach. Istotnie, do źródła najbardziej ciągnie rzeczywiste pragnienie. Trzeba być spragnionym, aby czuć smak wody. Aby poczuć, że „woda może być dobra także dla serca”, powiedziałby Mały Książę (bohater książki A. de Saint-Exupéry’ego). Chodzi o sprawę fundamentalną: w życiu modlitwy nic nie zastąpi pragnienia. Nie chęć wrażeń, przeżyć emocjonalnych czy odkryć intelektualnych, ani nie nakaz lub poczucie obowiązku, ale szczere, rzeczywiste, osobiście umotywowane pragnienie obcowania z Bogiem w wierze. W wierze, bo nie od nas zależy, czy się coś czuje, słyszy, przeżywa. Może przyjść uniesienie ducha, ale częściej będzie on opadał, bo żyjemy w skażonej 15
Lectio Divina naturze, a Bóg także wystawia naszą wiarę na próbę: Czy wytrwamy mimo pozornej pustki, gdy zamiast pociechy i dosytu męczy ociężałość, nuda, poczucie bezsensu, straty czasu, pokusa ucieczki...? Czy wystarczy wiary, aby w takim odczuwaniu siebie i tego, co się robi, trwać przed Bogiem? Czy potrafimy wytrwale Go pragnąć? Pan Jezus mówi, że trzeba pragnąć Jego, to znaczy Boga, a nie osobistego zadowolenia, bezpośrednich odczuć, doznań i efektów... Psalmista zostawił wstrząsające świadectwo swojej tęsknoty za Bogiem: „Boże, mój Boże, szukam Ciebie, i pragnie Ciebie moja dusza. Ciało moje tęskni za Tobą, Jak zeschła ziemia – łaknąca wody” (Ps 63). Warto przez dłuższy czas myślącym sercem zostać przy tych słowach. Kontemplować wewnętrznym okiem spaloną słońcem ziemię, na której ginie życie z braku wilgoci... Może to król Dawid, w umęczeniu ciała i duszy uciekający przed rebelią, wznieconą przez własnego syna, na rozpalonym piasku pustyni odkrył w sobie to najgłębsze pragnienie?! Pragnienie pragnień, pragnienie Boga i potrzebę szukania Boga... Znalazł osobistą, przekonującą motywację, żeby ponad wszystko szukać Boga i stawiać na Boga... Kościół często każe nam te słowa natchnionego poety, męża mającego żywe doświadczenie Boga, powtarzać; może najpierw po to, aby wyrwać z przeciętności, samozadowolenia, łatwej dewocji, i zainspirować do modlitwy błagalnej o święte pragnienie Boga. Bo nie wystarczy powtarzać słowa modlitwy, upajać się ich pięknem. Bogu zawsze mamy dawać to, co najpiękniejsze i mówić jak najpiękniej, ale ponad wszystko Boga trzeba pragnąć, jak zeschła ziemia pragnie wody. Trzeba pragnąć być przed Nim i z Nim ze swoim „wyschniętym wnętrzem” i potrzebować Go, jak się potrzebuje powietrza i wody. Jeśli więc te wersety psalmu nie znajdują pokrycia w mojej wewnętrznej postawie i w praktyce, oznacza to, że nie ma w nich mojej prawdy. Wtedy muszę się modlić, muszę błagać o to święte pragnienie. Jedna z intencji najbardziej zaniedbanych... Jest oczywiste, że pragnienie duchowe ma inny charakter niż pragnienie fizyczne. Dlatego też modląc się o to pragnienie, należy podjąć systematyczną praktykę modlitwy, z pokorą i całą dobrą wolą, umocnioną przez wiarę. Czynić w wierze to, co się przyjmuje przez wiarę za tak bardzo ważne. Ponawiane akty uformują wnętrze, wytworzą potrzebę i prawdziwe pragnienie. I nie trzeba tu obawiać się zarzutu udawania, ponieważ jest to zwyczajna droga do nabywania formy – trening, ćwiczenie się, wierność i dorastanie w sferze ducha. Dla niektórych osób pewną trudnością do przełamania może być przekonanie, że treść Ewangelii jest już znana. Owszem, jakoś znana, ale równocześnie jak dalece nieznana i daleka od serca – czyli znana tylko powierzchownie, skoro do niej nie ciągnie! Lubimy przecież wracać do znanych miast, okolic, zakątków... Odkrywamy ciągle na nowo różne szczegóły, oglądamy stare zdjęcia. Kto wszedł w większą zażyłość z Ewangelią, doświadcza nieustannie, że to studnia nie do wyczerpania. Duch Święty ożywia to, co już było poznane i pokazuje nowe, dotąd niezauważone, syci i pozwala smakować. Strumienie wody żywej zawsze czekają na spragnionych. Jakże tu nie przypomnieć słów św. Efrema (g373), zwanego „Lutnią Ducha Świętego”, słów przedziwnej piękności, wiary i mocy: „Któż zdoła pojąć dogłębnie jedno Twe słowo, Panie? Daleko więcej pomijamy zeń, niż pojmujemy, jak spragniony czło16
OD TEOLOGII DO PR AKTYKI
wiek, który pije wodę ze źródła. Boże słowo ukazuje różnorodną postać zależnie od umiejętności poznających (...). Jeśli zatem ktokolwiek potrafił pojąć cząstkę owych bogactw, niechaj nie sądzi, że w Bożym słowie znajduje się tylko to, co sam znalazł, ale niech wie, iż spośród wielu skarbów to jedynie udało mu się zobaczyć (...). Raduj się przeto nasyceniem, a nie smuć się, że obfitość słowa przerasta twe pragnienie. Kto pragnie, ten pije z radością i nie smuci się, że nie potrafi wypić źródła (...). Jeśli ugasisz pragnienie nie wyczerpując źródła, możesz zeń pić ponownie, gdy tylko zapragniesz (...). To, co osiągnąłeś i zabrałeś, już jest twoją własnością, a to, co zostało, również czeka na ciebie. To, czego nie mogłeś z powodu słabości otrzymać natychmiast, otrzymasz później, o ile wytrwasz”. A zatem pragnąć i wiernie wracać do słów Pana! Św. Jan Kasjan przestrzegał przed niechęcią do nich „z tego powodu, że są znane”. „Bierz je do serca – mówił – z takim pragnieniem, na jakie zasługują drogocenne słowa zbawienia, które powinniśmy bez ustanku chciwie chłonąć uszami lub ustami głosić (...). Jest bowiem oczywistą cechą duszy oziębłej i pysznej, jeżeli ktoś lekarstwo słów zbawiennych (...) przyjmuje ze wstrętem i niedbale”. Będzie pragnął, ale nie tego, co daje szczęście i pokój. Opuszcza „źródło wody żywej” i kopie „cysterny popękane, które nie utrzymują wody” (Jr 2, 13). „Jeśli kto jest spragniony, a wierzy we Mnie, niech przyjdzie do Mnie i pije” (J 7, 37). „O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy” (tzn. choć jesteście biedni i słabi)! „Kupujcie i spożywajcie” (Iz 55, 1). Przyjdźcie – to konieczne! Praca, dzieła miłości i wypełnianie obowiązków powołania niewątpliwie mogą nas jednoczyć z Jezusem, jednak „łaski światła, łaski poznania, które są u korzenia intymnej miłości i przyjaźni, jaka łączy nas z Jezusem, zwyczajnie dawane są tylko w milczeniu modlitwy, w momentach, które oddajemy samemu Jezusowi, ponieważ chcemy być z Nim, jako osobą, z przyjacielem” (R. Voillaume, La contemplation aujourd’hui, 1979). *** Jeśli te strony przyczynią się do tego, że ktoś odnajdzie w sobie takie pragnienie i zdecyduje się za nim podążać, jeśli podprowadzą jakiś kawałek drogi ku zbawiennej studni Bożego słowa lub pomogą cierpliwie przy niej pozostawać: siedzieć u stóp Pana i słuchać – Bogu niech będą dzięki! Innego celu nie mam. Na tym też chciałem zakończyć to wprowadzenie. Jednak przyszła obawa, że w ten sposób mógłbym zgrzeszyć milczeniem, gdy trzeba jeszcze coś z wdzięcznością wyznać. Mianowicie to, że sam osobiście, cierpliwie i ufnie trwając przy tym źródle doznałem więcej światła i poznania, niż mogłem o tym zaświadczyć. Duch Święty, który przez lata prowadził mnie różnymi drogami i żywił w locie, jak ptaki, okazał się niezwykle hojny. Rozjaśnił mi wiele spraw, które chodziły za mną długo i nie rozumiałem. Kojarzyły mi się ze sobą słowa, zdania i wydarzenia, których nigdy dotąd „nie widziałem” blisko siebie. Przeszedłem drogę piękną – uwielbiam Go i sławić Go pragnę. Drogi jeszcze piękniejszej, bardzo osobistej i radosnej, bogatej w Boże światło poznania i w moc łaski życzę wszystkim – każdej i każdemu – którzy posłyszą głos Pana i spragnieni będą do Niego przychodzić, aby z Nim być: z wiarą i miłością. Panie, niech się sycą obfitością Twojego domu. Niech piją z potoku Twego szczęścia. „Albowiem w Tobie jest źródło życia i w Twojej światłości oglądamy światło” (por. Ps 36). 17
Lectio Divina 10. Kończąc i... rozpoczynając Kończąc te przypomnienia, wskazania i refleksje na temat naszej modlitwy i modlenia się, gdy trzeba już rozpocząć praktykę, czyli wejść na obszar pola modlitwy jako Pańscy słudzy i robotnicy, czuję się zobowiązany zapewnić, że ciągle poruszamy się i będziemy się poruszać w świetle eklezjalnym. Niewątpliwie świadczą o tym nazwiska autorów, podawane wyżej na swoim miejscu. W egzegezie i objaśnianiu we fragmentach Ewangelii tego, co jak się wydaje, wymaga komentarza dla lepszego zrozumienia całości, opieram się na dorobku specjalistów w zakresie nauk biblijnych oraz teologów, pisarzy, ludzi zasobnych w odnośną wiedzę i bogatych doświadczeniem duchowym. Na pierwszym miejscu z wdzięcznością wymieniam opracowania całościowe, systematycznie i programowo wspierające tych, którzy w duchu wiary pochylają się nad słowem Bożym, aby czerpać z niego potrzebną strawę dla swego ducha. Mam tu na myśli przede wszystkim autorów wielkiego kompendium pt. Commento della Bibbia Liturgica, Edizioni Paoline (tłumaczenie z hiszpańskiego), Roma 1984 oraz Mario Galizziego, Vangelo secondo Matteo (1995), Marco (1996), Luca (1997), Giovanni (1997), Editrice Di Ci. W tej linii wymieniam z wdzięcznością niezastąpione pozycje Oficyny Wydawniczej „Vocatio”: Komentarz Żydowski do Nowego Testamentu (David H. Stern), Komentarz historyczno-kulturowy do Nowego Testamentu (Craig S. Keener), Komentarz historyczno-kulturowy do Biblii Hebrajskiej (John H. Walton, Victor H. Matthews, Marc W. Chavalas), a także Grecko-polski Nowy Testament, wydanie interlinearne z kodami gramatycznymi (tł. ks. Remigiusz Popowski, Michał Wojciechowski), jak również komentarze ks. Tadeusza Loski SJ do Ewangelii synoptyków, rozważania Noëla Quessona oraz przypisy i komentarze w Biblii Tysiąclecia, Biblii Poznańskiej i Biblii Jerozolimskiej. Jednak nie mogę na tym poprzestać, choć z drugiej strony, przy najlepszej woli nie sposób wymienić wszystkich ludzi – autorów – których wiedzą i mądrością – w ciągu lat – stałem się bogatszy i jakoś się dzielę, czasem nie zdając sobie sprawy, z jakiego źródła i kiedy sam czerpałem. Oczywiście, gdy w trakcie swoich wywodów będę sięgał po czyjekolwiek sformułowania, nie omieszkam pokwitować tego odnośnikiem i przypisem. Więc nie usiłując wartościować ani porządkować według jakiejkolwiek zasady czy miary, ani nie podając tytułów książek (w nawiasie dodam, że nie zawsze istnieją polskie przekłady), czuję się zobowiązany w tym miejscu wymienić niektórych mistrzów duchowości chrześcijańskiej, biblistów, teologów i pisarzy, którym wiele zawdzięczam właśnie dlatego, że czerpali ze słowa Bożego i je objaśniali, i do których z zaufaniem mogę odsyłać Czytelników. Względy oczywiste każą jednak na samym początku wymienić Jana Pawła II i Josepha Ratzingera-Benedykta XVI, po nich zaś, z dziesiątków nazwisk – a niektóre należałoby podkreślić – tak bez ukrytego klucza i zamysłu, ale jakby przykładowo i dla poświadczenia jakości przebywanej drogi, wymienię nieliczne, znane w świecie myśli teologicznej, jak: Carlo Maria Martini, Hans urs von Balthasar, Georges Cottier OP, Bernard Häring, Eduardo Pironio, Anastasio Ballestrero OCD, Mariano Magrassi, Francesco Bersini, Jean-Miguel Garrigues, Jacques Guillet SJ, Piet van Breemen SJ, Thomas Merton OSCO, Maurice Zundel, Wacław Hryniewicz OMI, Marie-Joseph Le Guillou OP, Wilfrid Stinissen OCD, Jean Lafrance, Raniero Cantalamessa OFMCap, Henri J. M. Nouwen, Jean Guitton, Gianfranco Rava18
OD TEOLOGII DO PR AKTYKI
si, Jean Laplace, Thomas Philippe OP, Henri Caffarel, Kevin O’Sullivan OFM, Simon Tugwell OP, Eloi Leclerc, Anna Wierzbicka, Wilhelm Thüsing, John J. O’Donnell SJ, André Sève, Michel Hubaut, René Voillaume, Gerard Vann OP. Można by tak jeszcze wydłużać tę listę, także sięgając wstecz po wielkich Doktorów Kościoła i zakonodawców... Nie dojdziemy do końca i nie ma sposobu, aby godnie podziękować wszystkim, którzy tworzyli i tworzą tkankę naszego ducha. Warto jednak o tym bodaj od czasu do czasu pomyśleć, aby uświadomić sobie jeszcze jeden aspekt tajemniczej rzeczywistości, jaką jest „świętych obcowanie”. Pan Bóg poprzez wielorakie pośrednictwo niezliczonej liczby ludzi, bogatych Jego darami, nieustannie i na różne sposoby nas wspiera, oświeca, formuje i prowadzi zgodnie z odwiecznym zamysłem swej woli i na miarę naszego otwarcia – czujnej współpracy. Nie można o tym wątpić. Taką ufność należy w sobie ożywiać. I On, Pan wszystkich i wszystkiego, niech będzie uwielbiony w swojej świętej Opatrzności i Miłosierdziu. Aby godnie dopełnić to wprowadzenie, a w szczególności ten ostatni paragraf, któremu dałem tytuł: „Kończąc i... rozpoczynając”, i już przejść do samych medytacji, które stanowią substancję książki, pozostaje mi jeszcze jeden obowiązek, obowiązekwyznanie. W istocie jest to również słowo wdzięczności. Mianowicie, nie byłoby tego tomu, gdyby nie spontaniczne i gorliwe zaangażowanie Siostry Dominiki Szwed, elżbietanki, która moje teksty z maszynopisu i rękopisu przepisała na komputerze. Składam Jej za to serdeczne Bóg zapłać; myślę, że we wspólnocie ducha z użytkownikami tej książki.
19
Lectio Divina WYKAZ SKRÓTÓW BT – Biblia Tysiąclecia BP – Biblia Poznańska BJ – Biblia Jerozolimska WI – Wydanie Interlinearne TOB – Biblia ekumeniczna BKEW – Biblia Konferencji Episkopatu Włoskiego KhkNT – Komentarz historyczno-kulturowy do Nowego Testamentu, Craig S. Keener KŻNT – Komentarz żydowski do Nowego Testamentu, David H. Stern AG – Sobór Watykański II, Dekret o misyjnej działalności Kościoła Ad gentes ApA – Sobór Watykański II, Dekret o apostolstwie świeckich Apostolicam actuositatem CA – Jan Paweł II, Encyklika Centesimus annus ChL – Jan Paweł II, Adhortacja o powołaniu i misji świeckich w kościele i w świecie Christifideles laici DD – Jan Paweł II, List apostolski o świętowaniu niedzieli Dies Domini DeV – Jan Paweł II, Encyklika o Duchu Świętym Dominum et vivificantem DV – Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Objawieniu Bożym Dei verbum EdE – Jan Paweł II, Encyklika o Eucharystii w życiu Kościoła Ecclesia de Eucaristia EN – Paweł VI, Adhortacja apostolska o ewangelizacji w świecie współczesnym Evangelii Nuntiandi ET – Paweł VI, Adhortacja apostolska na temat odnowy życia zakonnego Evangelica testificatio FC – Jan Paweł II, Adhortacja apostolska o zadaniach rodziny chrześcijańskiej w świecie współczesnym Familiaris Consortio FeR – Jan Paweł II, Encyklika o relacjach między wiarą a rozumem Fides et Ratio GS – Sobór Watykański II, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes LG- Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium KKK – Katechizm Kościoła Katolickiego Komp. KKK – Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego MC – Paweł VI, Adhortacja apostolska o należytym kształtowaniu i rozwijaniu kultu Najświętszej Maryi Panny Marialis cultus MD – Jan Paweł II, List apostolski o godności i powołaniu kobiety Mulieris dignitatem ReP – Jan Paweł II, Adhortacja apostolska Reconciliatio et paenitentia RH – Jan Paweł II, Encyklika Redemptor hominis RMa – Jan Paweł II, Encyklika o błogosławionej Maryi Dziewicy w życiu pielgrzymującego Kościoła Redemptoris Mater RVM – Jan Paweł II, List apostolski o Różańcu świętym Rosarium Virginis Mariae SD – Jan Paweł II, List apostolski Salvifici Doloris SC – Sobór Watykański II, Konstytucja o liturgii świętej Sacrosanctum Concilium TMA – Jan Paweł II, List apostolski Tertio millennio adveniente UUS – Jan Paweł II, Encyklika Ut unum sint VC – Jan Paweł II, Adhortacja apostolska Vita Consecrata VS – Jan Paweł II, Encyklika Veritatis splendor 20
OKRES ADWENTU Przestrzenie adwentowej wiary Zanim zaczną upływać kalendarzowe dni Adwentu, pożyteczne się wydaje poświęcić chwilę refleksji nad tym, jak się powinno po chrześcijańsku je przeżywać. Słowo „adwent” wywodzi się z łaciny i w najprostszym tłumaczeniu oznacza po prostu: przyjście, przybycie, a także zbliżanie się, nadciąganie. Użyte w kontekście religijnym, jako nazwa okresu roku liturgicznego – „Adwent” – kieruje nas ku Jezusowi Chrystusowi, „Odkupicielowi człowieka”, jak Go określił w swojej pierwszej encyklice św. Jan Paweł II, dodając zaraz ogromnej wagi stwierdzenie, że On – Odkupiciel człowieka – „jest ośrodkiem wszechświata i historii”. Świadomość tej fundamentalnej prawdy każe myśleć o elemencie czasu w tym z pozoru tak bardzo prostym określeniu, jakim jest słowo „Adwent”; odkrywać czas przeszły, jako oczekiwanie na Odkupiciela człowieka i Jego historyczne przyjście, oraz czas teraźniejszy, w którym łaska Odkupiciela dociera do serca człowieka i obdarza życiem nieśmiertelnym; jest także skierowanie ku przyszłości – oczekiwanie na drugie przyjście Chrystusa dla dopełnienia dziejów „wszechświata i historii”, z uszczęśliwiającym wezwaniem utrudzonych ziemskich pielgrzymów na wieczne świętowanie mesjańskich godów Baranka: Pójdźcie, błogosławieni, wejdźcie do radości swego Pana i Odkupiciela! Do radości Boga! I w tym momencie staje przed nami pojęcie „roku liturgicznego”. Nie pokrywa się on z rokiem kalendarzowym, którego czas toczy się rytmem dwunastu miesięcy. Bieg roku liturgicznego wyznaczają uroczystości i święta kościelne, w których celebrujemy pamięć zbawczych wydarzeń, z woli Ojca dopełnionych w Duchu Świętym przez Jezusa Chrystusa, który „przyszedł” z nieba, aby zagubionemu człowiekowi, odwróconemu od Boga, przynieść życie Boże i otworzyć drogę do wiecznego szczęścia. Tak więc ośrodkiem roku liturgicznego – rytmicznie wracającego cyklu świąt chrześcijańskich – jest Jezus Chrystus, co jednoznacznie wyrażała najwcześniejsza nazywa tego cyklu: Rok Pański, Annus Domini (św. Piotr Chryzolog); w XVI w. pojawiła się nazwa: rok kościelny, a jeszcze później – rok liturgiczny. Rytmiczna przemienność, odejścia i powroty sezonów, pór roku, są wpisane w przyrodę i w naturę człowieka. Można czuć nostalgię, gdy odchodzą ciepłe dni jesieni i zbliża się zima, ale to jest cena, aby potem cieszyć się wiosną, i latem, i znowu oglądać kolory jesieni. Podobnie jest z okresami w roku liturgicznym. Właśnie niemal na krańcu jesieni mamy uroczystość Chrystusa Króla, która zapowiada zbliżanie się Adwentu. Jest to okres liturgiczny nabrzmiały treścią teologiczną, a pobożność wierzących, w szczególności naszych przodków, przydała mu kolorytu w postaci obrzędów, zwyczajów, mądrych sentencji, powiedzeń i przepowiedni, a także przez działanie bractw i kapeli. Tak Kapela Rorantystów w Krakowie, z fundacji króla Zygmunta I (1543), wygrywała hejnały z Wieży Mariackiej, które były jakby wezwaniem archanielskim na zapowiedziany sąd Boży. A nie była ona jedyna. Te i podobne zwyczaje i instytucje każą nam myśleć z szacunkiem o religijności naszych przodków. W przeżywaniu Adwentu w dawnej Polsce nie był najważniejszy nastrój; dominowała myśl teologiczna, a zwyczaje wynikały z pobożności i służyły formowaniu postaw ludzi wierzących. W duchowe przeżywanie Adwentu, jako oczekiwania na powtórne przyjście Chrystusa Sędziego, włączały się oficjalnie wszystkie 21
Lectio Divina stany. Wyrazem tego był obrzęd dopełniany przed rozpoczęciem Mszy Świętej Roratniej. Do stojącego przed ołtarzem siedmioramiennego świecznika zbliżali się kolejno: król, biskup, senator, ziemianin, rycerz, mieszczanin, rolnik („oracz”), i stawiając na lichtarzu zapaloną świecę („roratnicę”), każdy wypowiadał uroczyste oświadczenie: „Gotowy jestem na Sąd Boski”. Biskup wygłaszał formułę po łacinie: Paratus sum ad Adventum Domini, Gotowy jestem na przyjście Pana (por. Z. Gloger, Encyklopedia staropolska ilustrowana, IV, Warszawa 1985, s. 176). I aby Chrystusowe światło było w sercu, w Adwencie wszyscy odbywali spowiedź. Jest bardzo na miejscu i na czasie przypomnieć sobie o tych zwyczajach i pomyśleć o duchu panującym w narodzie, gdy za naszych dni jesteśmy świadkami (i ofiarą) naporu agresywnego neopogaństwa, świata produkcji, materializmu i wszechobecnej, natarczywej reklamy, napędzającej zakupy; największe święta chrześcijańskie i bogate wiarą okresy liturgiczne wypreparowuje się z treści duchowych na rzecz „obowiązkowych” prezentów – z okazji świąt „sezonowych”, „zimowych”, obojętnie jak zwanych, byle tylko nie mówiły o Bogu, zbawiającym człowieka i człowieku potrzebującym zbawienia – o Bożym Narodzeniu. Bo człowiek powstał z przypadku, z materii, jest tylko cząstką materii, i do szczęścia mu wystarczą – mają wystarczyć – jakieś cząstki materii. Ta sytuacja, nieznana u nas w poprzednich pokoleniach, staje się przynagleniem, aby z większym poczuciem potrzeby odnowić się w swoim myśleniu – jak uczył św. Paweł – wiedzieć, czym jest nadzieja naszego powołania (por. Ef 4, 24; 1, 18) i z pogłębioną świadomością odnaleźć się w przestrzeni wiary adwentowej. Przestrzenie tej wiary są ogromne! W przeżywaniu dni adwentowych – i nie tylko adwentowych – nie jest istotny nastrój. Ani obrzędowość zewnętrzna, choć ona może bardzo pomagać. Duch Święty, prowadząc drogą liturgii, tworzy rzeczywistość, przemienia nas i buduje, formując człowieka nowego, w którego sercu coraz pełniej jaśnieje Chrystus. W liturgii Kościoła – napisał liturgista francuski – celebrujemy nie co innego, tylko to jedyne misterium Chrystusa zabitego i zmartwychwstałego, który udziela nam boskiego życia przez sakramenty wiary, a zwłaszcza przez Chrzest i Eucharystię (o. Pierre Jounel). To wielkie i niepojęte misterium przeżywamy w ciągu roku liturgicznego, przez celebrowanie i kontemplowanie różnych jego wymiarów i aspektów, podążając drogą świąt, uroczystości i okresów liturgicznych. I tak 34. niedziela zwykła – uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata – zapowiada koniec roku liturgicznego i początek nowego. Następna niedziela to już Pierwsza Niedziela Adwentu; rozpoczynamy okres sześciu tygodni, w których celebrujemy przyjście Jezusa Chrystusa, Odkupiciela człowieka: cztery tygodnie Adwentu, a następnie dwa tygodnie Okresu Narodzenia Pańskiego. Znamienna jest perspektywa, w jakiej przeżywamy misterium Chrystusa w tych okresach. W Okresie Narodzenia Pańskiego kontemplujemy Słowo, które stało się Ciałem, radujemy się i zdumiewamy, stając ze czcią przed Bogiem, który przyszedł w ludzkim ciele; natomiast w Okresie Adwentu święta liturgia pobudza nas do myślenia o przyszłości i wzywa do oczekiwania, bo Chrystus ponownie przyjdzie, w chwale i majestacie. W Starym Testamencie długie pokolenia modliły się o Zbawiciela i oczekiwały, kiedy się pojawi. Obecnie Kościół nam przypomina tamte czasy i proroków, przedkłada ich przepowiednie i wezwania do gotowości na przyjęcie Przychodzącego, aby w postaciach Starego Testamentu ukazać konkretne wzory oczekiwania i tęsknoty; 22
OKRES ADWENTU
równocześnie w ten sposób pragnie nam pomóc stanąć niejako w ich szeregu. Oni oczekiwali na przyjście Mesjasza, Jan Chrzciciel przygotowywał na Jego przyjęcie i wskazał Go ludziom, sam pouczony znakiem danym przez Boga; my przygotowujemy się na przeżywanie pamiątki Jego narodzenia i tym samym także pogłębiamy wiarę w Jego ponowne przyjście. W tym momencie wypada uświadomić sobie, że Okres Adwentu dzieli się na dwie części: do 16 grudnia liturgia pobudza do postawy oczekiwania na drugie przyjście Chrystusa, od 17 grudnia zaczyna się czas duchowego przygotowania na święta Bożego Narodzenia. Ducha tych części wyrażają przewidziane dla nich prefacje: w pierwszej wysławiamy Boga za przyjście Chrystusa „w ludzkiej naturze” i wyznajemy, że „ponownie przyjdzie w blasku swej chwały”; w drugiej wspominamy proroków, Dziewicę Matkę i Jana Chrzciciela, aby wyznać, że „On (sam, Jezus Chrystus) pozwala nam z radością przygotować się na święta Jego Narodzenia”. Przez cały Adwent odprawia się Roraty, które zawsze cieszyły się ogromną popularnością. Jest to Msza wotywna o Najświętszej Maryi Pannie, ale w ostatnim tygodniu (od 17 grudnia) bierze się już formularze mszalne z kolejnych dni adwentowych. Tak więc Matka Najświętsza, którą w Adwencie czcimy w sposób szczególny, w ciągu ostatnich ośmiu dni Adwentu staje się nam jeszcze bliższa, a z nią św. Józef. Pełniej wchodzimy w misterium Świętej Rodziny i tajemnicę przyjścia na świat Syna Bożego, naszego Zbawiciela. Jego narodzenie na niwach Betlejemu ogłoszą chóry anielskie; będzie to najbardziej oczekiwane i radosne orędzie dla wszystkich ludzi. Przygotowanie do niego, właściwe nastawienie serca, jest częścią dzieła wiary adwentowej. I tu zaraz trzeba – w logicznym związku – uprzytomnić sobie, że Okres Adwentu nie jest czasem pokuty ani – broń Boże – okresem smutnym. Jest okresem pogodnego, radosnego oczekiwania i przygotowania na przyjęcie Tego, który jest największą Radością. A to nie może być smutne. Dobrze to wyrażają świeczki i lampiony, ulubione przez dzieci i rodziny, z którymi uczestniczymy w ukochanych od pokoleń Roratach. Boże światełka w porannym mroku, które kierują ku światłu „Wschodzącego Słońca”; wzejdzie Ono, „by oświecić tych, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają” (Łk 1, 78-79). Godzi się i najbardziej wypada oczekiwać na to Słońce z zapalonymi lampami, jak „panny mądre” (por. Mt 25, 1n). Ale nie wolno poprzestać na samym znaku i świetle materialnym; niech ten znak, światło lampek i lampionów prowadzi nas do Chrystusa i Jego Matki, niech pomaga wchodzić głębiej w misterium Chrystusa i trwać w nim w radosnym, ufnym skupieniu. To „panny głupie” nie myślały o tym, po co są lampki.
23
Lectio Divina PIERWSZA NIEDZIELA ADWENTU „A” Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jak było za dni Noego, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Albowiem jak w czasie przed potopem jedli i pili, żenili się i za mąż wydawali aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że przyszedł potop i pochłonął wszystkich, tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego. Wtedy dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony. Dwie będą mleć na żarnach: jedna będzie wzięta, druga zostawiona. Czuwajcie, więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o której porze nocy złodziej ma przyjść, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”. (Mt 24, 37-44) Wyjaśnienie wprowadzające Kogoś może zadziwić, że na początku Adwentu czytamy ten fragment Ewangelii. Trzeba więc sobie przypomnieć, że zgodnie z zasadą układu lekcjonarza mszalnego tekstem wiodącym w Adwencie jest Księga Izajasza – na początku tego okresu w dni powszednie podawana fragmentami w sposób ciągły – albo też czytania z innych proroków i Ewangelie są dobierane do tych czytań, jako przypomnienie lub potwierdzenie, czy też ilustracja i dowód, że dawne proroctwa się wypełniają, a więc nastały czasy mesjańskie. Dzisiejsze I czytanie (Iz 2, 1-5) jest słowem otuchy i nadziei dla Izraelitów na wygnaniu, zachętą do ufnego oczekiwania, bo czas upokorzenia się skończy. Przyjdą dni radosnego powrotu, Jerozolima leżąca w gruzach i jej świątynia zostaną odbudowane. Do niej będą ciągnąć „mnogie ludy” i stamtąd, ze Syjonu, wyjdzie Prawo, słowo Pana. Uczyć się chrześcijańskiego czuwania Żyjemy w innej epoce i kraju, ale ten sam Bóg i słowo Jego proroka jest nam potrzebne. Przyjmujemy je jako dar i mądrość na nasze dziś. Czas Adwentu kieruje nas ku Chrystusowi. Może pierwszą, spontaniczną myślą wybiegamy ku zbliżającym się świętom Bożego Narodzenia, chcemy dobrze się przygotować do godnego ich przeżywania, ale tę pierwszą myśl trzeba poddać refleksji. W uroczystość Bożego Narodzenia czcimy pamiątkę przyjścia Syna Bożego jako Zbawiciela, Boga, który przyjął ludzką naturę. Dobre przygotowanie i przeżywanie świąt ubogaca w łaskę i nowe światła. Równocześnie w nowy sposób dociera do nas zapowiedź Chrystusa Zbawiciela, że przyjdzie jeszcze raz, w chwale i majestacie, jako Pan nieba i ziemi, aby dokonać sądu nad światem – nad wszystkimi ludźmi – i zamknąć ziemski czas, ogarniając wszystko swoją wiecznością. W świetle tej prawdy i oczekującej przyszłości, aktualne przygotowanie do świąt i ich przeżywanie, coraz lepiej mnie dysponuje do spotkania z Chrystusem w Jego drugim przyjściu. Stąd też trzeba z należytą powagą brać słowa św. Pawła: „Rozumiejcie chwilę obecną” oraz jego wezwania do obudzenia się i porzucenia uczynków ciemności. Dlaczego? Bo „przybliżył się dzień”, „zbawienie jest bliżej…” Można pytać: jak blisko? Odpowiedź daje Pan Jezus. Mocną odpowiedź! Bliżej, dalej – to nieistotne. Nie pytaj o moment w czasie; wiedz i pamiętaj stale, że przyjdzie niespodzianie, zaskoczy! Każdy moment czasu może być ostatnim! Musisz z tym się liczyć i być przygotowanym. 24
OKRES ADWENTU
„Jak było za dni Noego”, kiedy zaskoczył potop, „tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego”. A za dni Noego ludzie prowadzili życie beztroskie. Nie brali sobie do serca, że ich sąsiad, Noe, poważnie i z całych sił przygotowuje się do kataklizmu. Może kpili z niego i naśmiewali się, że buduje arkę. Coś sobie wydumał, żyje strachami i wydziwia! Wielki budowniczy! Nie – nie wydumał! On słuchał głosu Pana Boga, który zapowiedział, że za niegodziwość ludzi ześle na cały świat potop: „ty zaś zbuduj sobie arkę”, w niej znajdziesz ocalenie z całą rodziną… Tak więc budował wytrwale, myśląc o przyszłości. Pracował ciężko, nie uginając się pod ciężarem szyderstwa sąsiadów. Pamięć o zagrażającym niebezpieczeństwie dodawała mu sił. Myślał o przyszłości i robił, co polecono, aby ocalić siebie z rodziną, zwierzęta i ptactwo. Oni się bawili i urządzali po swojemu, lekceważyli ostrzeżenia, o przyszłości nie myśleli. Lekkomyślni! Obraz życia z dnia na dzień, bez refleksji. Niestety, łatwo można dać się zdominować przez sprawy tej ziemi, żyć swoimi planami, bezkrytycznie nadążać za modą, owszem pracować, ale zawsze być jak inni. Noe wszedł do arki, mógł czuć się bezpieczny, spokojnie modlić się z rodziną i odpoczywać. A inni? W grozie sytuacji zrozumieli sens jego „dziwnego” zachowania, mozolenia się z budową arki. Teraz widzieli. Nie było im do śmiechu. Za późno! „Tak również będzie z przyjściem Syna Człowieczego”. On przyjdzie, jak przyszedł potop. Jeśli nie myślę o tym realistycznie, będę zaskoczony, nieprzygotowany… Jezus uprzedza, że przyjdzie... Jaki to ma sens dla mnie – praktycznie? Czy ja w to wierzę? Czy to ma wpływ na moje myślenie i postępowanie? „Dwóch będzie na polu...” Zdrowym nie wolno żyć bez pracy, jeść bez pracy. Swoją pracą, wypełnianiem swoich obowiązków, choćby bezpośrednio nie dawało to zysku, zarabiam na chleb. Obowiązki chrześcijańskie są różne; wypływają z powołania, a także z rozmaitych względów i okoliczności. Są moim dziełem, przy którym mnie Pan postawił i trzeba je podejmować: praca, modlitwa, kontemplacja, dawanie czasu innym, jak również pogodzenie się z niezdolnością do pracy, cierpienie, pokorne i wdzięczne przyjmowanie usług i pomocy od innych... W każdej sytuacji mam być z Bogiem, w przestrzeni Jego woli. Wtedy się uświęcam, przygotowuję na wieczne spotkanie. Nie wolno jednak absolutyzować pracy: praca dla pracy lub tylko dla zysku. Dwóch było przy tej samej pracy: jeden został wzięty przez Chrystusa, drugi zostawiony. Po której stronie jest moje miejsce? W arce ocalenia czy obok? Z Chrystusem czy bez? Zadanie mego Adwentu. Uczyć się trwać w postawie gotowości... Panie, aby mnie obudzić, używasz drastycznego obrazu: z Twoim przyjściem będzie tak, jak z przyjściem złodzieja; nastąpi niespodzianie. Gospodarz powinien czuwać. Stale. Moja gotowość ma być stała. Nie na pokaz, od czasu do czasu. Moim czuwaniem jest modlitwa, sakramenty, praca, czynienie dobra, bezinteresowna miłość...Także czytanie, dobra lektura, aby nabierać wzniosłego poznania i rosnąć duchem. Muszę i chcę uczyć się chrześcijańskiego czuwania, bez przerwy, aby zawsze być gotowym...
25
Lectio Divina PIERWSZA NIEDZIELA ADWENTU „B” Jezus powiedział do swoich uczniów: „Uważajcie i czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie, więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie”. (Mk 13, 33-37) Wyjaśnienie wprowadzające Warto sobie uprzytomnić, o czym może nie zdarzyło się nam myśleć, że rok liturgiczny jak kończy się realistycznymi wezwaniami do czuwania i gotowości na sąd, na sprawozdanie z życia przed Bogiem, czy też na drugie przyjście Chrystusa, tak samo i zaczyna się podobnymi wezwaniami i ostrzeżeniami. Bo w rzeczy samej, co nam przyjdzie z całego trudu życia i największych sukcesów, jeśli nie będziemy gotowi na to ostateczne, definitywne spotkanie? Cóż po bogactwach ziemi, orderach i dyplomach, jeśli nie uzyskamy tego najważniejszego „dyplomu” – na szczęśliwość wieczną? Dlatego Kościół Święty, jako dobra matka i wychowawczyni, pomny na słowa Zbawiciela: „Szukajcie najpierw królestwa Bożego”, nie uczy nas zapobiegliwości ziemskiej, tylko w trosce o nasze wieczne zbawienie, usilnie przypomina to najważniejsze – abyśmy nie przegrali wieczności. Pan domu przyjdzie Adwent jest pięknym i bogatym w treści duchowe czasem liturgicznym. Ma swoją obrzędowość i aurę. Przez wielu jest przeżywany przede wszystkim jako przygotowanie do radosnych świąt Bożego Narodzenia; inni traktują go bardziej nastrojowo i sielankowo, a od pewnego czasu nasze uczucia i myślenie po swojemu formuje handel; grubo przed świętami kusi do zakupów na prezenty z okazji świąt, skrzętnie zacierając ich chrześcijański charakter na rzecz enigmatycznych świąt „zimowych” lub „sezonowych”, co boli ludzi pragnących ten czas przeżywać głębiej i religijnie, po katolicku. A Kościół niezmiennie wsłuchuje się w bardzo poważne słowa swego Założyciela i powtarza je ludziom dobrej: „Uważajcie i czuwajcie…” Myślcie o tym po co żyjecie. Czego oczekujecie po życiu, co chcecie osiągnąć? Czy nie żyjecie tylko dla spraw ziemskich, w ułudzie materii, bez dalszej perspektywy? Bez myśli o tym, co będzie na końcu? Nie jesteśmy panami na swoim. Bóg powierzył nam swoje dobra, wyznaczył zadania i przyjdzie rozliczyć, niespodzianie. Czuwajcie! Jak odźwierny czuwa, aby natychmiast otworzyć wchodzącemu, tak wy czuwajcie i bądźcie gotowi. Panie Jezu, teraz mówisz te słowa do mnie... Pochylam się nad Ewangelią. Czytam umysłem i sercem… To ja mam czuwać. To ja – nie kto inny ani ktoś za mnie – to ja mam być gotowym. Pan przyjdzie na pewno a nikt nie wie, kiedy to nastąpi... Kalkulować po swojemu, liczyć swoje lata i się uspokajać albo słuchać przepowiedni o końcu świata i sądzie, to nie postawa ewangeliczna. To sekciarstwo, zapoznawanie słów Chrystusa i Ewangelii. Ty, o Jezu, poleciłeś wiernie czuwać, być gotowym i czekać. Bo przyjdziesz na pewno. Nikt nie uprzedzi. Będą tylko znaki, które sam zapowiedziałeś. Trzeba uczyć się je widzieć i rozeznawać. 26
OKRES ADWENTU
Czy czuwam? Czy umiem oczekiwać? Pierwsze przyjście było zapowiadane i oczekiwane, a przecież dokonało się dla ludzi niespodzianie. Co do czasu i co do sposobu. Zszedłeś na świat jako Dziecko, nawet nie w domu. Nie takiego wyglądali. Nie takiego gotowi byli rozpoznać i przyjąć. Oczekiwali króla w pełni chwały, wodza i pogromcy. Dysponującego mocą i władzą. A przyszedłeś w słabości, aby objawiać miłość, uczyć miłości, pociągać miłością... Drugi raz przyjdziesz jako Pan nad panami, Król wieków i Sędzia... Przyjdziesz, aby dokonać ostatecznego rozrachunku ze złem. Aby zakończyć czas i zbawić na wieki. Czy potrafię cieszyć się z tego? Muszę wiele zmienić w moim sercu, jeśli nazywam Jezusa Przyjacielem i nie cieszę się na spotkanie. Potrzebny mi czas Adwentu... Człowiek z przypowieści, jak to przedstawia Pan Jezus, zostawił dom i wyjechał, ale każdemu ze sług wyznaczył zajęcie, cząstkę odpowiedzialności za swój dom, zanim wróci. Moje życie nie jest sprawą prywatną, nie dałem go sobie sam, otrzymałem od Boga i nie może toczyć się poza Bogiem czy obok Boga. On daje talenty, wyznacza zajęcia, zadania, obowiązki. Błogosławiony ten, kogo – Pan wróciwszy – zastanie przy wykonywaniu tego, co mu polecił. Zdam sprawę z tego, co robię i jak robię albo i zaniedbuję... Z tego, co powinienem robić, a nie robię; co powinienem mówić, a nie mówię; co powinienem zachować w milczeniu, a opowiadam... Matko Czuwająca, Pani Adwentowa, pomóż mi przygotować się na przyjęcie Twego Syna. Czekać jak odźwierny i przyjaciel.
PIERWSZA NIEDZIELA ADWENTU „C” Jezus powiedział do swoich uczniów: „Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie. Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie przypadł na was znienacka, jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem człowieczym”. (Łk 21, 25-28.34-36) Wyjaśnienie wprowadzające Zapewne nieczęsto w sposób realistyczny myślimy o tym, że Ewangelia jest dla wszystkich, i że to, co Apostołowie głosili dwa tysiące lat temu, głosiliby dzisiaj nam, w wieku XXI. To, co św. Paweł pisał do Koryntian, Efezjan, Tesaloniczan…, napisałby do nas albo kierując na inny adres, poleciłby u nas i dla nas przeczytać. „Przemija (…) postać tego świata” (1 Kor 7, 31), przemijają rządy, ustroje, państwa, partie i ideologie, a Prawo Boże nie przemija i się nie zmienia, słowo Boże i obietnice Boże nie zmieniają się, tylko wypełniają. Co Bóg zapowiada, to się spełni. W dzisiejszej Ewangelii Jezus zapowiada katastrofy kosmiczne i koniec świata. Mogą naiwni optymiści głosić wieczny rozwój, postęp ludzkości dzięki zdobyczom nauki i techniki, a będzie tak, jak zapowiedział Pan Jezus: przyjdzie czas i nastanie „trwoga narodów bezradnych wobec 27
Lectio Divina szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu”. „Moce niebios zostaną wstrząśnięte”, a gdy Bóg działa, na nic się zdają zdobycze ludzkiej techniki. Właśnie w pierwszą niedzielę Adwentu w słowach Ewangelii Pan Jezus zapowiada koniec materialnego świata i poucza, jak wówczas mamy się zachować. Nasz ratunek i mądrość tkwi w Nim, nie w zdobyczach techniki. Kiedy wśród grozy ujrzycie Syna Człowieczego na obłoku… Może się wydawać dziwne, że na początku Adwentu, który w swoim założeniu prowadzi do świąt Bożego Narodzenia i przygotowuje do ich radosnego przeżywania, czytamy Ewangelię, która mówi o przerażających zjawiskach kosmicznych i końcu świata. Są to jednak słowa Pana Jezusa; Jego zapowiedź, ostrzeżenie i pouczenie niezwykle ważne. On sam o końcu świata i potrzebie czuwania, gotowości na Jego drugie przyjście, na sąd Boży, powiedział nie tylko jeden raz, ale mówił wiele razy i na różne sposoby, aby ta prawda dotarła do ludzkich serc. Bo przyszedł na ziemię, aby stać się Zbawicielem; za drugim przyjściem będzie Sędzią i nie chce potępiać, lecz wprowadzać do radości Pana, radości wiecznej. Dlatego też Kościół to nauczanie swego Założyciela – w trosce o wieczne zbawienie wiernych – przypomina cyklicznie: i na początku roku liturgicznego, i kiedy zbliża się on ku końcowi. Przedkładając te ważne prawdy swoim słuchaczom, Pan Jezus, zgodnie z ich mentalnością, posługiwał się językiem stylizowanym na pismach prorockich i kreślił obrazy pełne grozy w stylu apokaliptycznym. I tu warto nieco się zamyślić. Dla ludności czasów Jezusa te katastroficzne obrazy, mówiące o przyjściu Pana i sądzie, miały wymowę symboliczną, pomagały jakoś przybliżyć sobie boskie tajemnice, dzisiaj przemawiają do nas bardziej bezpośrednio. Nabierają cech realizmu. Już tyle katastrof zdarzyło się na ziemi, oglądaliśmy trzęsienia ziemi, tsunami i tajfuny, że – można powiedzieć – od ówczesnych ludzi jesteśmy mądrzejsi w tej kwestii i słowa Jezusa: „moce niebios zostaną wstrząśnięte”, każą myśleć inaczej. Tak, Jezus zapowiedział groźne znaki, które pojawią się przed końcem świata i Jego ostatecznym przyjściem. Pierwsze przyjście, ciche i pokorne, zapoczątkowało czasy ostateczne, które się skończą, gdy nastąpi drugie przyjście „Syna Człowieczego z wielką mocą i chwałą”. Dobre przygotowanie do świąt, jest więc równocześnie przygotowaniem na ostatnie przyjście Chrystusa. To prawda, że Jezus zapowiada pełen grozy i cierpienia splot wydarzeń, nie po to jednak, aby straszyć, ale dodawać otuchy. Dobrze wczytując się w Jego słowa, i nie oddając się w niewolę katastroficznej wizji, kiedy „ludzie mdleć będą ze strachu”, niemal odkrywamy, z pewnym niedowierzaniem, takie oto pouczenie dla uczniów: „Gdy to się dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy”, odetchnijcie z ulgą i nadzieją. To nie katastrofa i zagłada, to zaczęły się bóle rodzenia. Rodzi się nowa ziemia i nowe niebo – zbliża się największe szczęście i wieczna chwała... „wasze odkupienie”. „Marana tha,” Przyjdź, Panie! Tak z tęsknotą za ostatecznym spotkaniem modliły się wspólnoty chrześcijańskie. Czy ja potrafię tak się modlić? Jaka jest tego przyczyna? Warto zapytać o swoją miłość i wiarę... Boskiego Mistrza nic nie zadziwia i nie zraża. Ani moje lenistwo i opieszałość, ani ociąganie się, ślepota, bezmyślne wygodnictwo, marazm duchowy, zastój. On poucza i przestrzega. „Uważajcie na siebie!” Nie mogę, nie wolno bezmyślnie iść za innymi ani za skłonnościami natury. Nie wolno utonąć w pracy, całego serca oddać sprawom doczesnym... Idę na spotkanie z Panem. Rzeczy tego świata mają mi pomagać. A może coś mnie zniewala? 28
OKRES ADWENTU
„Czuwajcie, więc i módlcie się w każdym czasie”, oto ważne pouczenie i zachęta. Modlitwa, dobra, skupiona modlitwa, gdy serce jest przy Panu, pomaga eliminować lęk, nabierać ducha i rosnąć w miłości do Chrystusa. Czyli postawmy sobie pytanie: jaka jest moja modlitwa? Oddaję się jej jako czemuś ważnemu, czy zbywam jako trud, nudny obowiązek, pańszczyznę, dodatkową uciążliwość. Panie, chcę uniknąć tego, „co ma nastąpić” i być z Tobą. Naucz moje serce modlić się prawdziwie, w każdym czasie i miejscu ku Tobie się zwracać jak najczęściej, także wśród pracy, a pracą także pragnę Cię chwalić.. Obdarz mnie łaską modlitwy...
PONIEDZIAŁEK PIERWSZEGO TYGODNIA ADWENTU Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: „Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”. Rzekł mu Jezus: „Przyjdę i uzdrowię go”. Lecz setnik odpowiedział: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu: «Chodź tu», a przychodzi; a słudze: «Zrób to», a robi”. Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: „Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim”. (Mt 8, 5-11) Wyjaśnienie wprowadzające Może dziwić, że na początku Adwentu czytamy opowiadanie o setniku rzymskim, który przychodzi do Jezusa. To wydarzenie jest ilustracją, jak spełnia się przepowiednia Izajasza z pierwszego czytania: wszystkie narody i ludy popłyną do góry Pana, Boga czczonego w Jerozolimie (Iz 2, 2-3). Równocześnie postawa tego poganina stanowi przeciwieństwo do postawy Żydów, którzy oczekiwali na Mesjasza, a potem Go nie przyjęli (J 1, 11). Przy tym ważne pouczenie, że tylko osobiste przyjęcie, a nie przynależność narodowa, otwiera na Jego moc (por. J 1,12). Tej mocy doświadczył setnik, a Pan Jezus mówi: „u nikogo w Izraelu nie znalazłem takiej wiary” (8, 10). Wiara setnika i moja Patrzę na Jezusa i modlę się do Ducha Świętego, aby mnie otworzył na dar Słowa. „Jezus wszedł do Kafarnaum”, do miasta Piotra i Andrzeja. Do swojego miasta. Tam był wśród swoich. A ich uczucia? Wiara? Setnik, oficer okupantów, do nich nie należał. Poganin, „pies nieczysty”. Może niejeden Żyd splunął na jego widok. Jezus myśli inaczej. Jezus okazuje mu szacunek. Gotów iść za nim. On przyszedł szukać oddalonych i grzesznych. A jaki jest stosunek setnika do Jezusa? Dla niego Jezus jest „Panem”, który ma moc nad wszystkim, co spotyka człowieka. On sam wydaje rozkazy i nie chodzi za żołnierzami. Słuchają. Jezus – „Pan” – może chorobie rozkazać na odległość. Setnik ma głęboką cześć dla Jezusa: „Nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój”. O setniku można powiedzieć, że działał dzięki „ukrytej obecności Boga”, że „Duch już działał w jego sercu” (Dekr. AG 4 i 9). A w moim sercu? Duchu Święty, zstąp! Może ten, ta, ci, których uważam za gorszych od siebie, słyszą pochwałę Jezusa, doznają Jego łaski, nie ja...? 29
Lectio Divina Jezus w kościele, kaplicy, w Eucharystii... Kiedy i jak zwracam się do Jezusa? Panie, jak oceniasz moją wiarę? „Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu....” A ja? Czy moja wiara jest zawierzeniem i oddaniem? Panie, ja choruję! Moja wiara nie rodzi owoców. Panie Jezu, przymnóż mi wiary!
WTOREK PIERWSZEGO TYGODNIA ADWENTU Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”. Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: „Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli”. (Łk 10, 21-24) Wyjaśnienie wprowadzające Mesjasz został zapowiedziany jako Ten, na którym „spocznie Duch Pana” i „nie będzie sądził z pozorów”, ale stanie po stronie biednych i pokornych, a poskromi pysznych. Jego przyjście będzie oznaczać powrót do pierwotnej harmonii. Nie zagrożenie wzajemne, ale przyjazne współbytowanie, „bo kraj się napełni znajomością Pana” i „do Niego ludy przyjdą z modlitwą” (Iz 11, 1-10). Radość Jezusa „Jezus rozradował się w Duchu Świętym”. Co było powodem tej radości? Po Apostołach Jezus wysłał jeszcze grupę uczniów z tym samym poleceniem: aby zapowiadali Jego przyjście i zbliżanie się Królestwa Bożego, a więc także, aby uzdrawiali chorych i uwalniali od złych duchów. Wysłannicy wrócili. Opowiadają, jak wypełnili Jego polecenia i jakie były skutki... Wtedy Jezus przeżył wielką radość. Ci uczniowie mają dusze biednych, pokornych. Wzięli Jego słowo serio, z wiarą. Bez mędrkowania, bez zastanawiania się, co możliwe, a co niemożliwe... Jezus swoją radość kieruje ku Bogu. Duch Święty, którym jest namaszczony, jednoczy Go z Ojcem. Zgodnie ze zwyczajem swego Narodu, Jezus błogosławi Boga. Wysławia. Uwielbia. W tej modlitwie Jezus objawia swą jedność z Ojcem („przekazał mi wszystko”). On „wie”, kim jest Ojciec, a „wiedzieć” oznacza tu być zjednoczonym, żyć w tajemnicy jedności. I właśnie tajemnica tej jedności otwarła się przed „prostaczkami”. Wiara uczniów, połączona z wiernym wypełnieniem polecenia, misji, staje się dla Jezusa źródłem radości. Nazywa ich szczęśliwymi, że mają widzące oczy. Widzą to, za czym tęsknili prorocy i nie doczekali. Na co patrzą „mądrzy” i nie widzą. Upodobanie Boże – tajemnice Królestwa objawia prostakom. Mocy Królestwa udziela słabym, oddanym Bogu. Misję Królestwa powierza pokornym... Panie, czy jestem do nich podobny? Czy Ty się radujesz moją postawą? Może jest mi smutno i ciężko, bo nie znam Ciebie? Bo moje serce nie jest zjednoczone z Ojcem i z Tobą w Duchu Świętym? Twoje sprawy są mi obce, ponieważ moje serce jest przemądrzałe? Leniwe? Zaniedbane? Jezu, udziel mi Swego Ducha! 30
OKRES ADWENTU
ŚRODA PIERWSZEGO TYGODNIA ADWENTU Jezus przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział. I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając ze sobą chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą. I wielbiły Boga Izraela. Lecz Jezus przywołał swoich uczniów rzekł: „Żal Mi tego tłumu. Już trzy dni trwają przy mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze”. Na to rzekli uczniowie: „Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba, żeby nakarmić takie mnóstwo?” Jezus zapytał ich: „Ile macie chlebów?” Odpowiedzieli: „siedem i parę rybek”. Polecił ludowi usiąść na ziemi; wziął te siedem chlebów i ryby, i odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano jeszcze siedem pełnych koszów. (Mt 15, 29-37) Wyjaśnienie wprowadzające Aby wejść w przesłanie Ewangelii, trzeba przypomnieć przepowiednie z czytania pierwszego (Iz 25, 6, 10): „Pan zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę”, zedrze zasłonę, całun, otrze łzy i powiedzą: „Oto Bóg nasz”. Powtarza się słowo „góra”. W języku biblijnym góra mówi o bliskości Boga i objawieniu. Dlatego czytamy, że Jezus „wszedł na górę”; przed Niego znosili cierpiących, On uzdrowił wszystkich chorych i „tłumy wielbiły Boga Izraela”. Te tłumy to „poganie”, „ludy”. Wobec nich Jezus objawia moc Bożą. Kiedy zbliża się Bóg, zło traci siłę, ubywa cierpienia. Bóg zaradza niedostatkom. To jest kontekst tzw. drugiego cudu rozmnożenia chleba. „Oto nasz Bóg” W Nim złożyliśmy nadzieję, „radujmy się z Jego zbawienia”. „Jego zbawienie”, to wolność od zła, uczta wieczności. Jezus wśród ludzi Jezus wchodzi na górę. Za Nim ciągną „wielkie tłumy”. Zdrowi prowadzą lub niosą chorych. Kładą u Jego stóp. On pociąga wszystkich, a gdy przybywają, swój wzrok kieruje na pierwszym miejscu ku cierpiącym, bezradnym... Oni Go potrzebują. Sami sobie nie radzą... Moja słabość powinna mnie kierować do Boga.. Bóg wiele razy mi pomaga, a ja nie dziękuję. Komu ja pomogłem – wczoraj, dziś – spotkać się z Jezusem? Czy ulżyłem komuś w jego trudzie? „Żal mi... nie mają co jeść”. Nie mogą odejść głodni. Zasłabną, będą mdleć w drodze. Te słowa Jezus dziś powtarza w moim sercu. Czy nie zamykam się w sobie? „Moje” sprawy... Ja... A kogo widzę obok, kogo mi żal? Że jemu jest gorzej niż mnie i trzeba mu pomóc? Co mogę zrobić teraz? „Siedem chlebów” – na tysiące. Od tego się zaczęło. „Siedem” ma wymowę symboliczną. Mówi o odpoczynku Boga „siódmego dnia”, przywołuje spełnienie i sugeruje sytuację komfortową, a nie ograniczenia i braki. „Ile chlebów macie?” Zaczynaj z tym, co masz. Zbawienie Boże jest dla wszystkich. Uczniowie Chrystusa mają służyć innym – każdym „bochenkiem”. Co daję? Co rezerwuję dla siebie? Panie, ucz mnie być Twoim uczniem...
31
Lectio Divina CZWARTEK PIERWSZEGO TYGODNIA ADWENTU Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie każdy, kto mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Każdego, więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki”. (Mt 7, 21.24-27) Wyjaśnienie wprowadzające „Panie, Panie” – odnosi się nie tylko do modlitwy. W czasie pisania tej Ewangelii określenie „Pan” należało do definicji chrześcijan: to ludzie należący do Pana Jezusa. Wystarczy przejrzeć listy św. Pawła, aby o tym się przekonać. Tutaj pada stwierdzenie: nie wystarczy formalnie przynależeć do Pana ani recytować modlitwy. Liczy się posłuszeństwo Słowu Bożemu. „Skała” ma głębokie odniesienia w języku ludu Przymierza. W różnych księgach Starego Testamentu sam Bóg jest nazywany Skałą ucieczki i schronienia; wierni wzywają Go i błogosławią jako najpewniejszą Skałę i Zbawiciela. W czytaniu pierwszym mamy pieśń o zwycięstwie Pana „w ów dzień” (Iz 26, 1-6). Miasto posiada potężne mury i przedmurza, ale nie ma wież, „bo Pan jest jego wiekuistą Skałą” i czuwa nad nim, a bramy jego otwarte dla sprawiedliwych, biednych i ubogich, którzy w Nim pokładają ufność. Na pustyni naród wybrany pił cudowną wodę za skały. Św. Paweł powie, że „tą skałą” był Chrystus” (1 Kor 10, 4), symbol łask i życiodajnych mocy udzielanych przez Chrystusa – Mesjasza. To wierność Boga, który nie przestaje ożywiać spalonego stepu serc ludzkich. Wypełniać wolę Ojca Bóg posyła swe słowo, aby ożywić, a w odpowiedzi człowieka nie wystarczy samo słowo, ani nawet działanie, choćby było wielkie i głośne. Może nawet ono nie jest konieczne... Na pierwszym miejscu jest słuchanie. I tego trzeba się uczyć. Muszę się wsłuchać w stanowczy głos Jezusa: „Nie każdy, który Mi mówi «Panie, Panie», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca”. Muszę to sobie powtarzać tak długo, aż przyjmę sercem tę prawdę... Tylko wtedy, kiedy wypełniam wolę Ojca, należę do Królestwa Bożego. Tylko wtedy jestem dzieckiem Bożym. Modlę się, słucham na modlitwie, aby poznać wolę Ojca, jak sługa oczekuje na rozkazy swego pana, aby ją wypełniać. Wola Ojca! Bez niej nic nie znaczą dzieła, ani cuda. Zasługują na potępienie (por. Mt 7, 23). Ty, Panie, widzisz moje czyny, przenikasz myśli. Czy żyję wolą Ojca...? Dom na skale. Życie oparte na Bogu. Na słuchaniu i wypełnianiu słowa Bożego. Nieważne, czy mi się to podoba, Czy ktoś zauważy. Wykonuję w obliczu Boga swoje obowiązki. Nie jak automat, ale świadomie, w duchu wiary. Wtedy Chrystus staje się dla mnie „Skałą”, źródłem siły, pokoju, zadowolenia, sensu życia... 32
OKRES ADWENTU
Dom na piasku. Piękne słowa, deklaracje i brak zaangażowania, połowiczność, uniki. Po chwilowym entuzjazmie znowu jestem „w dołku”. Smutek, przygnębienie, zagubienie – rozpadam się. Bo nie buduję na skale. „Głupotą jest bowiem budować na piasku, kiedy można na skale”, pouczał papież Benedykt XVI (2006). I mówił dalej: „Kto wie, może i łatwiej postawić swoje życie na ruchomych piaskach, może łatwiej budować bez Jezusowego słowa, a czasem i wbrew temu słowu. Ale kto tak buduje, nie jest roztropny, bo wmawia sobie i innym, że żadna burza nie rozpęta się w jego życiu i w jego dom nie uderzą żadne fale”. W Jezusa uderzyły fale nienawiści, szyderstwa, zdrady. Odrzucony przez ludzi – zwyciężył; „u Boga drogocenny i wybrany” (1 P 2, 4). Pogarda, ośmieszanie, odrzucenie spotyka także prawdziwych uczniów Jezusa, „bo wiara mocna musi przejść przez próby”. Na kim więc buduję? Na sobie? Na opinii? Na doraźnej radości? W świetle Królestwa stoję w swojej prawdzie; liczy się moje wewnętrzne ja, a nie mój obraz, jaki staram się sie utrzymać... Spraw, Panie, abym słuchał i wypełniał... Abym budował mądrze. Jezu Chryste, bądź moją Skałą – w każdy czas.
PIĄTEK PIERWSZEGO TYGODNIA ADWENTU Gdy Jezus przechodził, szli za Nim dwaj niewidomi, którzy głośno wołali: „Ulituj się nad nami, Synu Dawida”. Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: „Wierzycie, że mogę to uczynić”? Odpowiedzieli Mu: „Tak, Panie”. Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: „Według wiary waszej niech się wam stanie”. I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: „Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie”. Oni jednak, skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy. (Mt 9, 27-31) Wyjaśnienie wprowadzające Uzdrawianie chorych należało do rysów obrazu zapowiedzianego Mesjasza (dziś słyszymy w Czytaniu I: „oczy niewidomych, wolne od mroku i ciemności, będą widzieć”, Iz 29, 18). Ślepota była częstym zjawiskiem na Wschodzie, stąd też budziła obawy osobiste. Św. Mateuszowi zależało na tym, aby czytający jego Ewangelię uzyskał podstawy do wniosku: Jezus niesie zbawienie, wyzwala od chorób, jest więc On tym, na którego czekali. Skłania ku temu również tytuł: „Syn Dawida” i samo postępowanie Jezusa, który wyraźnie pyta, czy wierzą w Jego mesjańską moc. Modlitwa z wiarą Niewidomi szli za Jezusem i wołali „głośno”. To nie było tylko rytmiczne, zdawkowe powtarzanie. W ich głosie była głębia serca. Doświadczali boleśnie swej niedoli i naprawdę pragnęli mieć zdrowe oczy. Znajdowali się wobec życiowej szansy. Szli za Jezusem, szli i wołali: nie ilością słów, wołali głosem ust i serca. Wiedzeni instynktem wiary z Jezusem wiązali swój los, swoją przyszłość. Nie przyszło im do głowy, żeby szukać innych słów, innych argumentów. Zależało im tylko na tym, żeby nie utracić kontaktu z Jezusem i odwołując się do Jego miłosierdzia, powtarzali swoją modlitwę, modlitwę ludzi biednych, nieradzących sobie, zdanych na pomoc innych; a tutaj pojawił się ktoś Inny, który może więcej. Wiedzą o znakach i cudach, jakich dokonywał. Objawiał moc mesjańską, wierzą w Niego i nazwą Go Synem Dawida: „Ulituj się nad 33
Lectio Divina nami, Synu Dawida”. Powtarzali i powtarzali swoje modlitewne wołanie. Przez wieki wielu naśladuje ich modlitwę. Zyskała ona nazwę „Modlitwy Jezusowej”. Forma nieco zmieniona, ale ten sam duch pokornej wiary, adoracji i pragnienia więzi z Bogiem: „Jezu, Synu Boży, zmiłuj się sie nade mną, grzesznikiem”. W takiej modlitwie człowiek nie zatrzymuje się na sobie, na swoich cnotach czy grzechach, smutkach czy radościach, ale nieustannie szuka Boga i w wierze z Nim przebywa. Jest to modlitwa serca. Powtarzana sercem pragnącym Boga. Skupiona na Bogu, a nie na sobie i swojej potrzebie. Bez tej postawy każda modlitwa będzie jałowa, a rytmiczne powtarzanie może służyć jedynie autosugestii i zagłuszaniu się. Przed Bogiem na nic słowa, jeśli nie ma w nich serca. Czy kieruje mną wiara w moc i miłość Bożą? Pragnę być z Bogiem, powierzać się Bogu, przyjmować Jego słowo i Jego moc, czy tylko wylewam swój ból, bo mi źle, ale nie chcę źródła tego bólu się pozbyć? Oddawanie się Bogu, to skuteczna kuracja na wiele cierpień. Czy wierzę, że w Nim jest moje prawdziwe szczęście? Jezu, zmiłuj się, się nade mną! Nie umiem się modlić! Jezus dotknął oczu... Uzdrowił. Jezus może dotknąć i mnie. Ale pyta, czy wierzę, że może to uczynić i czy szczerze tego pragnę... Może uzdrowienia potrzebuje moja modlitwa, bo są to puste słowa, a nie ma „wzniesienia umysłu i serca do Boga”? Przykazał, aby o tym nie mówili... Czy można taki nakaz wykonać? Mówiły fakty, wyraz twarzy, zachowanie... Jezus objawił się jako Mesjasz prawdziwy. Zakazał opowiadać, ponieważ nie chciał, aby ludzie słysząc o tym, zamiast uznać w Nim Mesjasza, brali Go za maga, który praktykuje swój rytuał uzdrawiania szablonowo. A takich nie brakowało i o takie skojarzenie było łatwo. Jezu, daj mi odrobinę wiary tych niewidomych... Jezu, czy mogę powiedzieć zgodnie z prawdą serca, że jesteś dla mnie Zbawicielem? Czy taka jest moja wiara?
SOBOTA PIERWSZEGO TYGODNIA ADWENTU Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”. Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszelkie choroby i wszelkie słabości. Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: „Idźcie do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy. Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”. (Mt 9, 35 – 10, 1.5.6-8) Wyjaśnienie wprowadzające Szczęśliwe czasy mesjańskiej odnowy prorocy opisywali językiem prostym, nawiązującym do potocznych zjawisk, bliskich każdemu: żniwa, trzody, robotnicy, owce, pasterze, płacz niedoli. Równocześnie był to język metaforyczny i przesadny, w stylizacji wschodniej. 34
OKRES ADWENTU
Myśl teologiczną Izajasz wyraża zwięźle, wlewając w lud otuchę: „nie będziesz gorzko płakał. Rychło Bóg okaże ci łaskę na głos twojej prośby. Ledwie usłyszy, odpowie ci”(30, 19). Potem szeroko obrazuje tę dobroczynną obecność Boga: obfitość deszczu, strumienie na zboczach gór, pasza dla zagłodzonych zwierząt, zadziwiające zmiany w naturze... „W tym dniu, gdy Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce”. Jezus naucza i leczy Zapowiedziany „dzień” („pełnia czasów”), zaczął się przyjściem Jezusa Chrystusa. Żyjąc wolą Ojca, po Bożemu spełniał Boże obietnice. Nauczał w synagogach, to znaczy: oficjalnie, w obecności ludzi kompetentnych, a także ludzi prostych. Nauczał po domach, na placach i drogach. „Obchodził wszystkie miasta i wioski”. Nauczał, bo trzeba dostarczyć myśli, pobudzać do refleksji, aby człowiek lepiej poznawał Boga i siebie, korygował swoje poglądy i postępowanie; aby miał możność wyrywać się z szablonu i nawyków. Nauczał, aby ludzie lepiej wypełniali wolę Bożą (o tym było w czwartek), a nie tylko cieszyli się pięknymi myślami... Czy nie zwalniam się z myślenia? Czy nie zwalniam się z weryfikowania swoich pojęć i uczenia się prawdziwych postaw ewangelicznych? Jezus leczył, ponieważ objawiała się wiara w Niego i chciał ją umacniać. Ukazywał znaki mesjańskie. Leczył, uzdrawiał, podnosił, budził otuchę i nową wizję życia. Bóg nie zadaje ran, lecz je leczy. A człowiek potrafi ranić innych – wiele razy ja sam siebie ranię! Tak, to moja rzeczywistość, że sam sobie szkodzę! Sprowadzam na siebie zło, udrękę, kłopoty... I sam sobie pomóc nie potrafię. Bóg jest Tym, który leczy i wyzwala. Ulecz, Panie, moje serce, uspokój rozterki, wycisz żale i bunty... Jezus „litował się nad nimi” i lituje się nad nami. Widzi, że człowiek potrzebuje przewodnika, lud – pasterza... „Proście”, „Idźcie” – każdego włącza w dzieło Królestwa. Najpierw „do owiec, które poginęły z domu Izraela”. Czy nie za mało? Trzeba zaczynać blisko, od siebie, od swego otoczenia, od najbliższych... Tu, gdzie jestem, konkretnie. To żelazna zasada: zaczynać czynić dobro blisko siebie, cicho i rzetelnie, nie szukać pola popisu, prawdziwego zaangażowania nie zastępować wielkimi słowami. I nigdy nie zapomnieć o ewangelizacji własnego serca. Jeśli nie zwalczam zła w sobie, nie pomogę innym... Jeśli nie słucham Boga – komu służę? Nie pomogę nikomu wyzwolić się od złego ducha, jeśli sam mu ulegam albo jestem w jego niewoli. Jezu, który leczyłeś i leczysz, ulecz mnie, zlituj się nade mną! Ulecz moją ślepotę! Obdarz mnie wolnością i wytrwałością w czynieniu dobra bliskim, tu, i każdemu.
DRUGA NIEDZIELA ADWENTU „A” W owym czasie wystąpił Jan Chrzciciel i głosił na Pustyni Judzkiej te słowa: „Nawróćcie się, bo bliskie jest królestwo niebieskie”. Do niego to odnosi się słowo proroka Izajasza, gdy mówi: „Głos wołającego na pustyni: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego”. Sam zaś Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny. Wówczas ciągnęły do niego Jerozolima oraz cała Judea i cała okolica nad Jordanem. Przyjmowano od niego chrzest w rzece Jordanie, wyznając przy tym swe grzechy. A gdy widział, że przychodzi do chrztu wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: „Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak 35
Lectio Divina uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: „Abrahama mamy za ojca”, bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichrza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym”. (Mt 3, 1-12) Wyjaśnienie wprowadzające „Jan” (imię nadane przez anioła) zaczyna swoją misję: „wielu nawróci do Pana”. „Królestwo niebieskie” czyli Boże, jest to nazwa zastępcza, aby nie wymieniać imienia Boga.. „Odzienie z sierści...” Surowość życia i mowy w stylu proroków, właściwe dla głosiciela pokuty. „Przyjmowano... chrzest”: przedtem był on obrzędem dla pogan, włączanych do ludu Bożego, Jan głosi chrzest pokuty dla wszystkich bez wyjątku. „Plemię żmijowe”: bo przyjmowali chrzest jako zabezpieczenie po „faryzejsku”, zewnętrznie, bez nawrócenia wewnętrznego. Bóg przenika serce i żąda owoców nawrócenia. „Ja chrzczę wodą, On będzie przemieniał Duchem Świętym”, („Mocniejszy”), – kto Go nie przyjmie, temu stanie się Sędzią. Jan czuje się Jego Poprzednikiem, zapowiada Jego pojawienie się. Nawrócenie wewnętrzne i zewnętrzne Przedziwna moc orędzia nawrócenia. Ciągną ludzie ze stolicy i dalszych regionów, aby przyjąć chrzest pokuty i wyznać grzechy. Czuli się grzesznikami i pragnęli oczyszczenia... Jak ja przyjmuję Słowo Boże? Może z nudą: „ja to znam”. A gdy poruszy serce, wstydzę się nawrócić, zmienić... Nad Jordanem ludzie wyznawali swoje grzechy. To zastanawiające. Nawrócenie musi dokonać przemiany myślenia i serca, a przejawić się w postępowaniu. Same uczynki, bez nawrócenia wewnętrznego, mogą być obłudą, maską, zakłamaniem egzystencjalnym i – oddalają od Boga. Jego nie da się zmylić. O tym mówi „wiejadło”, „nadchodzący gniew”. Bóg mnie przenika, widzi całego na wylot... Co mi da udawanie lepszego, wkładanie masek... Nawróć mnie, Panie, abym się nawrócił do Ciebie. Jan Chrzciciel woła: „Nawróćcie się, bliskie jest królestwo niebieskie”. Tak prorokował jego ojciec Zachariasz: „ludowi dasz poznać zbawienie przez odpuszczenie mu grzechów, dzięki litości serdecznej Boga naszego” (Łk 1, 77-78). To radosna, potrzebna nowina. Jezus chrzci Duchem Świętym w sakramentach. Mój chrzest... Każde nawrócenie i przemiana jest dziełem Ducha Świętego. O tę łaskę trzeba się modlić. Z jakim uczuciem idę do Sakramentu Pojednania, gdzie Duch Święty pragnie mnie przemieniać? Czy nawrócony.. i z pragnieniem miłości Bożej, aby później nią się dzielić...? Być lepszym?!
36
Lectio Divina
1294
UROCZYSTOŚCISPIS – ŚWIĘTA TREŚCI – WSPOMNIENIA
SPIS TREŚCI
OD TEOLOGII DO PRAKTYKI
5
1. Duch Święty, modlitwa i odnowa 2. Wezwania Soboru do czytania Pisma Świętego 3. Odpowiedź wciąż niepełna 4. Słowo Boże i Święci 5. Ku serdecznemu umiłowaniu Pisma Świętego 6. Z myślą o nowym pokoleniu „przyjaciół Boga” 7. Zawartość tomu 8. Jak korzystać z tej książki? 9. Nic nie zastąpi pragnienia 10. Kończąc i... rozpoczynając
5 5 5 6 7 7 8 10 15 18
WYKAZ SKRÓTÓW
20
OKRES ADWENTU DNI POWSZEDNIE ADWENTU OD 17 DO 24 GRUDNIA
21 63
OKRES NARODZENIA PAŃSKIEGO 25 grudnia BOŻE NARODZENIE NIEDZIELA ŚWIĘTEJ RODZINY „A” NIEDZIELA ŚWIĘTEJ RODZINY „B” NIEDZIELA ŚWIĘTEJ RODZINY „C” 26 grudnia ŚWIĘTEGO SZCZEPANA 27 grudnia ŚW. JANA, APOSTOŁA I EWANGELISTY 28 grudnia ŚWIĘTYCH MŁODZIANKÓW, MĘCZENNIKÓW 29 grudnia PIĄTY DZIEŃ W OKTAWIE NARODZENIA PAŃSKIEGO 30 grudnia SZÓSTY DZIEŃ W OKTAWIE NARODZENIA PAŃSKIEGO 31 grudnia SIÓDMY DZIEŃ W OKTAWIE NARODZENIA PAŃSKIEGO 1 stycznia ŚWIĘTEJ BOŻEJ RODZICIELKI MARYI DRUGA NIEDZIELA PO NARODZENIU PAŃSKIM 2 stycznia
1295
76 78 81 83 85 87 88 90 92 94 96 99 100 102
Lectio Divina 3 stycznia 4 stycznia 5 stycznia 6 stycznia OBJAWIENIE PAŃSKIE 7 stycznia 8 stycznia 9 stycznia 10 stycznia 11 stycznia 12 stycznia NIEDZIELA PO 6 STYCZNIA CHRZEST CHRYSTUSA „A” NIEDZIELA PO 6 STYCZNIA CHRZEST CHRYSTUSA „B” NIEDZIELA PO 6 STYCZNIA CHRZEST CHRYSTUSA „C” OKRES ZWYKŁY OD 1 DO 9 TYGODNIA – CZAS ZE ŚW. MARKIEM OKRES WIELKIEGO POSTU ŚRODA POPIELCOWA CZWARTEK PO POPIELCU PIĄTEK PO POPIELCU SOBOTA PO POPIELCU PIERWSZA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU „A” PIERWSZA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU „B” PIERWSZA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU „C” PIERWSZY TYDZIEŃ WIELKIEGO POSTU DRUGA NIEDZIELA WIELIEGO POSTU „A” DRUGA NIEDZIELA WIELIEGO POSTU „B” DRUGA NIEDZIELA WIELIEGO POSTU „C” DRUGI TYDZIEŃ WIELKIEGO POSTU TRZECIA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU „A” TRZECIA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU „B” TRZECIA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU „C” TRZECI TYDZIEŃ WIELKIEGO POSTU CZWARTA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU „A” CZWARTA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU „B” CZWARTA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU „C” CZWARTY TYDZIEŃ WIELKIEGO POSTU PIĄTA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU „A” 1296
104 106 107 109 112 113 115 117 119 120 122 123 125 128 276 277 279 281 282 284 286 287 289-298 300 301 303 305-314 316 319 321 323-331 333 335 337 339-347 349
UROCZYSTOŚCISPIS – ŚWIĘTA TREŚCI – WSPOMNIENIA
PIĄTA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU „B” PIĄTA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU „C” PIĄTY TYDZIEŃ WIELKIEGO POSTU
352 354 356-365
WIELKI TYDZIEŃ NIEDZIELA PALMOWA MĘKI PAŃSKIEJ A NIEDZIELA PALMOWA MĘKI PAŃSKIEJ B NIEDZIELA PALMOWA MĘKI PAŃSKIEJ C WIELKI PONIEDZIAŁEK WIELKI WTOREK WIELKA ŚRODA WIELKI CZWARTEK WIELKI PIĄTEK WIELKA SOBOTA
368 369 373 377 380 382 384 385 387 389
OKRES WIELKANOCNY WIGILIA PASCHALNA „A” WIGILIA PASCHALNA „B” WIGILIA PASCHALNA „C” NIEDZIELA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO PONIEDZIAŁEK W OKTAWIE WIELKANOCY WTOREK W OKTAWIE WIELKANOCY ŚRODA W OKTAWIE WIELKANOCY CZWARTEK W OKTAWIE WIELKANOCY PIĄTEK W OKTAWIE WIELKANOCY SOBOTA W OKTAWIE WIELKANOCY DRUGA NIEDZIELA WIELKANOCY, CZYLI MIŁOSIERDZIA BOŻEGO „A” – „B” – „C” DRUGI TYDZIEŃ WIELKANOCY TRZECIA NIEDZIELA WIELKANOCY „A” TRZECIA NIEDZIELA WIELKANOCY „B” TRZECIA NIEDZIELA WIELKANOCY „C” TRZECI TYDZIEŃ WIELKANOCY CZWARTA NIEDZIELA WIELKANOCY „A” CZWARTA NIEDZIELA WIELKANOCY „B” CZWARTA NIEDZIELA WIELKANOCY „C” CZWARTY TYDZIEŃ WIELKANOCY PONIEDZIAŁEK „A”
392 393 395 397 399 400 402 404 406 408 410
1297
411 414-422 424 426 428 430-439 440 442 444 445-456 445
Lectio Divina PONIEDZIAŁEK „B” – „C” PIĄTA NIEDZIELA WIELKANOCY „A” PIĄTA NIEDZIELA WIELKANOCY „B” PIĄTA NIEDZIELA WIELKANOCY „C” PIĄTY TYDZIEŃ WIELKANOCY SZÓSTA NIEDZIELA WIELKANOCY „A” SZÓSTA NIEDZIELA WIELKANOCY „B” SZÓSTA NIEDZIELA WIELKANOCY „C” SZÓSTY TYDZIEŃ WIELKANOCY WNIEBOWSTĄPIENIE PAŃSKIE „A” WNIEBOWSTĄPIENIE PAŃSKIE „B” WNIEBOWSTĄPIENIE PAŃSKIE „C” SIÓDMY TYDZIEŃ WIELKANOCY NIEDZIELA ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO – WIGILIA NIEDZIELA ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO – UROCZYSTOŚĆ SEKWENCJA Przybądź Duchu Święty
447 457 459 461 463-471 472 474 476 479-487 489 490 492 494-503 504 506 509
UROCZYSTOŚCI PAŃSKIE W OKRESIE ZWYKŁYM JEZUSA CHRYSTUSA, NAJWYŻSZEGO I WIECZNEGO KAPŁANA „A” JEZUSA CHRYSTUSA, NAJWYŻSZEGO I WIECZNEGO KAPŁANA „B” JEZUSA CHRYSTUSA, NAJWYŻSZEGO I WIECZNEGO KAPŁANA „C” UROCZYSTOŚĆ TRÓJCY PRZENAJŚWIĘTSZEJ „A” UROCZYSTOŚĆ TRÓJCY PRZENAJŚWIĘTSZEJ „B” UROCZYSTOŚĆ TRÓJCY PRZENAJŚWIĘTSZEJ „C” UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEGO CIAŁA I KRWI CHRYSTUSA „A” UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEGO CIAŁA I KRWI CHRYSTUSA „B” UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEGO CIAŁA I KRWI CHRYSTUSA „C” UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA „A” UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA „B” UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA „C”
510 512 514 517 519 521 523 525 527 530 532 534 536
OKRES ZWYKŁY OD 10 DO 21 TYG. – CZAS ZE ŚW. MATEUSZEM
539
OKRES ZWYKŁY OD 22 DO 34 TYG. – CZAS ZE ŚW. ŁUKASZEM
741
1298
UROCZYSTOŚCISPIS – ŚWIĘTA TREŚCI – WSPOMNIENIA
UROCZYSTOŚCI – ŚWIĘTA – WSPOMNIENIA STYCZEŃ 2 stycznia ŚWIĘTYCH BAZYLEGO WIELKIEGO I GRZEGORZA Z NAZJANZU 17 stycznia ŚW. ANTONIEGO, PUSTELNIKA 19 stycznia ŚW. JÓZEFA SEBASTIANA PELCZARA, BISKUPA 21 stycznia ŚW. AGNIESZKI, DZIEWICY I MĘCZENNICY 23 stycznia BŁ. WINCENTEGO LEWONIUKA I TOWARZYSZY, MĘCZENNIKÓW 24 stycznia ŚW. FRANCISZKA SALEZEGO, BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA 25 stycznia NAWRÓCENIE ŚWIĘTEGO PAWŁA, APOSTOŁA 26 stycznia ŚWIĘTYCH BISKUPÓW TYMOTEUSZA I TYTUSA 28 stycznia ŚW. TOMASZA Z AKWINU, KAPŁANA I DOKTORA KOŚCIOŁA 31 stycznia ŚW. JANA BOSKO, KAPŁANA LUTY 2 lutego OFIAROWANIE PAŃSKIE 5 lutego ŚW. AGATY, DZIEWICY I MĘCZENNICY 10 lutego ŚW. SCHOLASTYKI, DZIEWICY 11 lutego NAJŚWIĘTSZEJ MARII PANNY Z LOURDES 14 lutego ŚWIĘTYCH CYRYLA I METODEGO 22 lutego KATEDRY ŚW. PIOTRA, APOSTOŁA 23 lutego ŚW. POLIKARPA, BISKUPA I MĘCZENNIKA 1299
953
956 958 960 963 965 967 970 972 974 976
978 980 982 984 986 988 990
Lectio Divina MARZEC 4 marca ŚW. KAZIMIERZA, KRÓLEWICZA 15 marca ŚW. KLEMENSA MARII HOFBAUERA, KAPŁANA 19 marca ŚW. JÓZEFA, OBLUBIEŃCA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY 25 marca ZWIASTOWANIE PAŃSKIE KWIECIEŃ 23 kwietnia ŚW. WOJCIECHA, BISKUPA I MĘCZENNIKA 25 kwietnia ŚW. MARKA, EWANGELISTY 29 kwietnia ŚW. KATARZYNY ZE SIENY, DZIEWICY I DOKTORA KOŚCIOŁA MAJ 1 maja ŚW. JÓZEFA, RZEMIEŚLNIKA 2 maja ŚW. ATANAZEGO, BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA 3 maja NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY, KRÓLOWEJ POLSKI 4 maja ŚW. FLORIANA, MĘCZENNIKA 6 maja ŚWIĘTYCH APOSTOŁÓW FILIPA I JAKUBA 8 maja ŚW. STANISŁAWA, BISKUPA I MĘCZENNIKA 14 maja ŚW. MACIEJA, APOSTOŁA 16 maja ŚW. ANDRZEJA BOBOLI, KAPŁANA I MĘCZENNIKA 21 maja ŚW. EUGENIUSZA DE MAZENODA, BISKUPA 24 maja NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY, WSPOMOŻYCIELKI WIERNYCH 1300
992 994 996 998
1000 1002 1004
1007 1009 1011 1013 1015 1017 1019 1021 1023 1026
UROCZYSTOŚCISPIS – ŚWIĘTA TREŚCI – WSPOMNIENIA
29 maja ŚW. URSZULI LEDÓCHOWSKIEJ, DZIEWICY 31 maja NAWIEDZENIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY Poniedziałek po Zesłaniu Ducha Świętego NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY, MATKI KOŚCIOŁA CZERWIEC 1 czerwca ŚW. JUSTYNA, MĘCZENNIKA 5 czerwca ŚW. BONIFACEGO, BISKUPA I MĘCZENNIKA 8 czerwca ŚW. JADWIGI, KRÓLOWEJ 10 czerwca BŁ. BOGUMIŁA, BISKUPA 11 czerwca ŚW. BARNABY, APOSTOŁA 13 czerwca ŚW. ANTONIEGO Z PADWY, KAPŁANA I DOKTORA KOŚCIOŁA 17 czerwca ŚW. ALBERTA CHMIELOWSKIEGO, ZAKONNIKA 21 czerwca ŚW. ALOJZEGO GONZAGI, ZAKONNIKA 24 czerwca NARODZENIE ŚW. JANA CHRZCICIELA, WIGILIA NARODZENIE ŚW. JANA CHRZCICIELA, UROCZYSTOŚĆ 28 czerwca ŚW. IRENEUSZA, BISKUPA I MĘCZENNIKA 29 czerwca ŚW. APOSTOŁÓW PIOTRA I PAWŁA, WIGILIA ŚW. APOSTOŁÓW PIOTRA I PAWŁA, UROCZYSTOŚĆ Sobota po uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa NIEPOKALANEGO SERCA NAJŚW. MARYI PANNY
1301
1028 1030 1033
1036 1038 1040 1043 1045 1048 1051 1054 1056 1058 1061 1063 1065 1068
Lectio Divina LIPIEC 3 lipca ŚW. TOMASZA, APOSTOŁA 6 lipca BŁ. MARII TERESY LEDÓCHOWSKIEJ, DZIEWICY 8 lipca ŚW. JANA Z DUKLI, KAPŁANA 11 lipca ŚW. BENEDYKTA, OPATA, PATRONA EUROPY 12 lipca ŚW. BRUNONA BONIFACEGO Z KWERFURTU 13 lipca ŚWIĘTYCH PUSTELNIKÓW ANDRZEJA ŚWIERADA I BENEDYKTA 16 lipca NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY Z GÓRY KARMEL 22 lipca ŚW. MARII MAGDALENY 23 lipca ŚW. BRYGIDY, ZAKONNICY, PATRONKI EUROPY 24 lipca ŚW. KINGI, DZIEWICY 25 lipca ŚW. JAKUBA, APOSTOŁA 26 lipca ŚW. JOACHIMA I ANNY, RODZICÓW NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY 29 lipca ŚW. MARTY 31 lipca ŚW. IGNACEGO Z LOYOLI, KAPŁANA SIERPIEŃ 1 sierpnia ŚW. ALFONSA MARII LIGUORIEGO, BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA 4 sierpnia ŚW. JANA MARII VIANNEYA, KAPŁANA 6 sierpnia PRZEMIENIENIE PAŃSKIE „A” PRZEMIENIENIE PAŃSKIE „B” 1302
1071 1074 1077 1079 1082 1084 1086 1088 1091 1093 1096 1098 1100 1103
1106 1108 1111 1113
UROCZYSTOŚCISPIS – ŚWIĘTA TREŚCI – WSPOMNIENIA
PRZEMIENIENIE PAŃSKIE „C” 8 sierpnia ŚW. DOMINIKA, KAPŁANA 9 sierpnia ŚW. TERESY BENEDYKTY OD KRZYŻA 10 sierpnia ŚW. WAWRZYŃCA, DIAKONA I MĘCZENNIKA 11 sierpnia ŚW. KLARY, DZIEWICY 14 sierpnia ŚW. MAKSYMILIANA MARII KOLBEGO, KAPŁANA 15 sierpnia WNIEBOWZIĘCIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY, WIGILIA WNIEBOWZIĘCIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY Msza w dzień 17 sierpnia ŚW. JACKA, KAPŁANA 20 sierpnia ŚW. BERNARDA, OPATA I DOKTORA KOŚCIOŁA 21 sierpnia ŚW. PIUSA X, PAPIEŻA 22 sierpnia NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY KRÓLOWEJ 24 sierpnia ŚW. BARTŁOMIEJA, APOSTOŁA 26 sierpnia NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY CZĘSTOCHOWSKIEJ 27 sierpnia ŚW. MONIKI 28 sierpnia ŚW. AUGUSTYNA, BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA 29 sierpnia MĘCZEŃSTWO ŚW. JANA CHRZCICIELA WRZESIEŃ 8 września NARODZENIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY 9 września BŁ. ANIELI SALAWY, DZIEWICY 1303
1115 1118 1120 1123 1125 1127 1131 1133 1136 1138 1140 1143 1145 1148 1150 1153 1155
1158 1160
Lectio Divina 12 września NAJŚWIĘTSZEGO IMIENIA MARYI 14 września PODWYŻSZENIA KRZYŻA ŚWIĘTEGO 15 września NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY BOLESNEJ 18 września ŚW. STANISŁAWA KOSTKI, ZAKONNIKA 21 września ŚW. MATEUSZA, APOSTOŁA I EWANGELISTY 23 września ŚW. OJCA PIO Z PIETRELCINY, KAPŁANA 28 września ŚW. WACŁAWA, MĘCZENNIKA 29 września ŚW. ARCHANIOŁÓW MICHAŁA, GABRIELA I RAFAŁA 30 września ŚW. HIERONIMA, KAPŁANA I DOKTORA KOŚCIOŁA PAŹDZIERNIK 1 października ŚW. TERESY OD DZIECIĄTKA JEZUS, DOKTORA KOŚCIOŁA 2 października ŚWIĘTYCH ANIOŁÓW STRÓŻÓW 4 października ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU, DIAKONA 5 października ŚW. FAUSTYNY KOWALSKIEJ, DZIEWICY 7 października NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY RÓŻAŃCOWEJ 13 października BŁ. HONORATA KOŹMIŃSKIEGO, KAPŁANA 14 października ŚW. MAŁGORZATY MARII ALACOQUE, DZIEWICY 15 października ŚW. TERESY OD JEZUSA, DZIEWICY I DOKTORA KOŚCIOŁA 16 października ŚW. JADWIGI ŚLĄSKIEJ 1304
1163 1165 1167 1169 1172 1174 1177 1179 1181
1184 1188 1189 1192 1195 1198 1201 1203 1206
UROCZYSTOŚCISPIS – ŚWIĘTA TREŚCI – WSPOMNIENIA
18 października ŚW. ŁUKASZA, EWANGELISTY 20 października ŚW. JANA KANTEGO, KAPŁANA 22 października ŚW. JANA PAWŁA II, PAPIEŻA 28 października ŚWIĘTYCH APOSTOŁÓW SZYMONA I JUDY TADEUSZA Ostatnia niedziela października ROCZNICA POŚWIĘCENIA KOŚCIOŁA WŁASNEGO LISTOPAD 1 listopada WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH 2 listopada WSPOMNIENIE WSZYSTKICH WIERNYCH ZMARŁYCH 9 listopada ROCZNICA POŚWIĘCENIA BAZYLIKI LATERAŃSKIEJ 11 listopada ŚW. MARCINA Z TOURS, BISKUPA 12 listopada ŚW. JOZAFATA, BISKUPA I MĘCZENNIKA 16 listopada NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY, MATKI MIŁOSIERDZIA 17 listopada ŚW. ELŻBIETY WĘGIERSKIEJ, ZAKONNICY 18 listopada BŁ. KAROLINY KÓZKÓWNY, DZIEWICY I MĘCZENNICY 20 listopada ŚW. RAFAŁA KALINOWSKIEGO, KAPŁANA 21 listopada OFIAROWANIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY 30 listopada ŚW. ANDRZEJA, APOSTOŁA
1305
1208 1210 1213 1225 1228
1231 1233 1240 1243 1246 1249 1252 1254 1257 1260 1263
Lectio Divina GRUDZIEŃ 6 grudnia ŚW. MIKOŁAJA, BISKUPA 8 grudnia NIEPOKALANEGO POCZĘCIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY 14 grudnia ŚW. JANA OD KRZYŻA, DOKTORA KOŚCIOŁA INDEKS CYTATÓW Z CZYTAŃ LITURGICZNYCH
1306
1266 1269 1272 1275