Niezniszczalni
Giuseppe Fallica
Niezniszczalni 2000 lat dziejรณw cudu nienaruszonych ciaล
Wydawnictwo AA Krakรณw
Tytuł oryginału: Il miracolo dei corpi incorrotti Tłumaczenie: Jacek Partyka Redakcja i korekta: Maria Szarek Opracowanie graficzne: Agnieszka Siekierżycka
© 2009 by Edizioni Segno, Feletto Umberto – Tavagnacco © Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo AA, Kraków 2019
ISBN 978-83-7864-770-6
Wydawnictwo AA s.c. 30-332 Kraków, ul. Swoboda 4 tel.: 12 292 04 42 e-mail: klub@religijna.pl www.religijna.pl
Przedmowa W tej książce mówimy o cudach Cud, na płaszczyźnie teologicznej, można określić jako zjawisko o charakterze metafizycznym, czyli nadprzyrodzonym, które zachodzi w sferze zmysłowej i naturalnej. Jego istota polega na tym, że jest bezpośrednim objawieniem się Boga, czyli tej koniecznej rzeczywistości metafizycznej, w której spoczywa początek i znaczenie wszystkich rzeczy i która jest niezbędna (zgodnie z rozumem), ponieważ tylko ona może na płaszczyźnie logiki uzasadnić istnienie wszechświata i życia, czyli tej rzeczywistości zależnej, która miała swój początek w czasie i która w sposób nieunikniony będzie miała swój kres. Dla tych, którzy badają te zjawiska umysłem swobodnym i bez dogmatycznych uprzedzeń, wydają się one czymś pewnym i nie budzącym wątpliwości. Wystarczy zajrzeć do archiwów watykańskich, w których znajdują są niezliczone kartoteki (odnoszące się do cudownych zdarzeń i nadprzyrodzonych uzdrowień), zawierające dokumenty
spisane w czasie długich procesów sądowych i przy wykorzystaniu najnowocześniejszych badań naukowych. W odniesieniu do wydarzeń niezwykle dobrze udokumentowanych nawet słynni naukowcy musieli przyznać, że nie są w stanie znaleźć ich naturalnego wyjaśnienia. To fakt mało znany, ale w kontekście procesu kanonicznego Kościół nikogo nie uznaje za błogosławionego, jeśli wcześniej nie zostanie potwierdzony przynajmniej jeden cud (w przeszłości potrzeba było nawet dwóch), który nastąpił dzięki wstawiennictwu kandydata na ołtarze. Ta sama konieczność zachodzi w przypadku włączenia błogosławionego do grona świętych. Dlatego, jeśli w przypadku każdej kanonizacji miały miejsce dwa cudowne zdarzenia (a jeszcze zaledwie kilkadziesiąt lat temu cztery takie wydarzenia), to znaczy, że dla setki kanonizowanych istnieje przynajmniej dwieście kartotek. A jednak w kręgu dominującej kultury świeckiej,
5
gdzie religia nie ma prawa obywatelstwa, temat cudów jest w największym możliwym stopniu niepoprawny politycznie. Dzisiaj możemy spotkać bardzo wielu intelektualistów, którzy chcieliby zesłać katolicki sposób myślenia na margines społeczeństwa i ograniczyć go do niewinnej sfery osobistych przekonań, bez prawa do wygłaszania własnych opinii. Dla nich rzeczywistość nadprzyrodzona wydaje się w szczególny sposób niemożliwa do zaakceptowania, ponieważ może podważyć materialistyczną i ateistyczną wizję człowieka, a zatem otworzyć drogę dla wątpliwości wypływających z sumienia. Jest bowiem rzeczą oczywistą, że uznanie istnienia świata nadprzyrodzonego oznacza konieczność zaakceptowania prawa moralnego, a co za tym idzie, kary albo nagrody za swoje uczynki. Ale jeśli można oczekiwać i spodziewać się wrogości wobec tego typu zagadnień ze strony ateistów i agnostyków, nie można powiedzieć tego samego wtedy, gdy sprzeciw pochodzi od pewnych intelektualistów katolickich (nazywających siebie dorosłymi i postępowymi), którzy uznają za przesądy niezliczone cuda, jakie towarzyszyły dziejom Kościoła. Oni, prawdopodobnie, nie zdają sobie z tego sprawy, ale stali się głosicielami fundamentalnego twierdzenia teologii protestanckiej: prawdziwa wiara to ta, która jest całkowicie oderwana od wszelkich nadprzyrodzonych interwencji w ludzkiej rzeczywistości (sola fide Lutra).
6
Oczywiście, ci teolodzy (idąc w ślad za ewangelikiem Bultmannem), na poparcie swoich twierdzeń, są gotowi przywołać słynną reprymendę skierowaną przez Jezusa do Tomasza: „Uwierzyłeś, ponieważ zobaczyłeś. Błogosławieni ci, którzy uwierzą, chociaż nie widzieli!” (J 20, 29)1. To, czego oni nie wiedzą, to fakt, że zacytowany powyżej przekład nie tylko jest niedokładny, ale nawet zmieniony w stosunku do oryginalnego tekstu greckiego, gdzie użyta forma czasownikowa (pisteusantes) to imiesłów aorystu, czyli czasu wyrażającego przeszłość. Dla potwierdzenia wystarczy zacytować właściwy przekład (uwierzyli), znajdujący się w Wulgacie świętego Hieronima, czyli w łacińskiej edycji Pisma Świętego, używanej przez Kościół przez piętnaście stuleci. W związku z tym warto posłuchać słów ojca Ignace’a de La Potterie, jezuity i emerytowanego wykładowcy Papieskiego Instytutu Biblijnego: Te słowa Jezusa, poprzez odniesienie ich najpierw do czasu przyszłego, a później teraźniejszego, zostały przekształcone w obowiązującą regułę dla wszystkich, którzy żyją w czasach po zmartwychwstaniu Chrystusa. Według tej błędnej interpretacji wydaje się, że Jezus przeciwstawia się naturalnej potrzebie ujrzenia na własne oczy, domagając się od nas, byśmy opierali się wyłącznie na Powyższy cytat biblijny został dosłownie przetłumaczony z tekstu włoskiego, w Biblii Tysiąclecia: „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29). 1
wsłuchaniu się w opowieści ewangeliczne. Przeciwnie, słowa Jezusa nie są skierowane do wiernych, którzy przyjdą później, ale do apostołów oraz uczniów, którzy jako pierwsi uznali zmartwychwstanie Jezusa, pomimo niewielkiej liczby widzialnych znaków, jakie o tym świadczyły. W szczególności, owo odniesienie (‘błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli’) zawiera aluzję właśnie do tego ewangelisty, który przekazuje nam te słowa Jezusa, a mianowicie Jana, który jako pierwszy pobiegł z Piotrem do grobu, po tym, jak kobiety opowiedziały o spotkaniu z Aniołami i o przekazanej im nowinie, iż Jezus zmartwychwstał. Jan, który wszedł do środka jako drugi, po Piotrze, zobaczył znaki, zobaczył pusty grób i same płótna pogrzebowe, które nie zostały rozwiązane i – pomimo niewielkiej liczby znaków – zaczął wierzyć. Kiedy później Jezus objawia się uczniom, ci ostatni, pełni radości, opowiadają o tym Tomaszowi (nieobecnemu w tamtej chwili): ‘Widzieliśmy Pana’. Rozpoznali Go, zanim otworzył usta, ponieważ uznali świadectwo Magdaleny. To rzecz bardzo ważna, by umieć uznać świadectwo, ale Tomasz wątpi w słowa swoich przyjaciół i Jezus go napomina: Uwierzyłeś, ponieważ zobaczyłeś. ‘Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli’ (odnosząc się do Jana, jak powiedzieliśmy wcześniej). To błogosławieństwo obiecane tym, którzy zaczynają wierzyć na podstawie prostych znaków albo świadectw. Tak więc Tomasz zostaje skarcony z tego powodu, że odrzucił objawienie uczniów i że sam chciał ustalać i definiować warunki wiary. W każdym razie Pan odpowiada na jego pragnienie i pozwala się
dotknąć, ale oficjalnie wzywa go, aby przezwyciężył tę dwuznaczną i niebezpieczną postawę, którą zajął. Oto więc nauczanie Chrystusa: ukazywać, że rozsądną rzeczą jest wierzyć świadectwu tych, którzy widzieli znaki Jego żywej obecności. Nie jest to bynajmniej wymóg wiary ślepej, nagiej, nieuzasadnionej – jak twierdzą protestanci, a obecnie również niektórzy katoliccy egzegeci – ale błogosławieństwo obiecane tym, którzy w pokorze uznają Jego obecność, nawet w śladach mało wyraźnych, i którzy dają wiarę słowu wiarygodnych (naocznych!) świadków. Sam Augustyn uczy drogi, która prowadzi od widzenia fizycznego do kontemplacji misterium, a święty Atanazy (jak wszyscy Ojcowie Kościoła) zachęcał swojego rozmówcę, aby wierzył w zmartwychwstanie Chrystusa, w zgodzie z tym, co dzieje się na jego oczach” (Skrót na podstawie: Il Sabato, 14.11.1992, nr 46. 30 Giorni, rok X, listopad 1992. Ipotesi su Maria Vittoria Messoriego). Z takich względów katolicka apologetyka ma obowiązek, by głosić rzeczywistość cudów. Natomiast każdą próbę ich odrzucenia (albo zanegowania możliwości, że znaki Boże mogą objawić się również w naszych czasach) należy uznać za niezgodną z prawdziwą nauką Kościoła. Oczywiście potrzebna jest odpowiednia weryfikacja, zanim uzna się cudowne wydarzenie za nadprzyrodzone i przyjmie się je jako bezinteresowny dar Boga dla umocnienia motiva credendi (czyli „powodów do wiary”). W tej książce poddamy analizie szczególną
7
kategorię cudów: tę, która dotyczyła ciał bardzo wielu ludzi, którzy zmarli w opinii świętości. W niektórych przypadkach te zjawiska już dawno straciły swą
aktualność (potwierdzeniem dla nich są naoczne świadectwa), a w innych utrzymują się do dnia dzisiejszego – tajemnicze i niewytłumaczalne.
I mówimy o ciałach zmarłych Jeśli temat cudów stanowi tabu, to w jeszcze większym stopniu jest nim temat ciał zmarłych – współcześnie robi się wszystko, żeby zapomnieć o istnieniu śmierci i o ulotności naszego istnienia. Odwołujemy się tutaj do zjawiska, które stało się powszechne już co najmniej w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku i stopniowo zmieniało stosunek ludzi do zagadnień eschatologicznych. Istotnie, w dawnych wiekach ludzie akceptowali nieuchronny koniec ziemskiego życia. Wraz z nadejściem chrześcijaństwa ideę śmierci pojmowano jako początek życia wiecznego, jednakże w ubiegłym stuleciu rozpoczął się okres wypierania strachu przed odejściem z tego świata, poprzez „niemyślenie o tym”. Pascal wspominał o tym kilka wieków temu: „Ludzie, nie mogąc pokonać śmierci, i mając nadzieję, że będą szczęśliwsi, postanowili o tym nie myśleć. To wszystko, co zdołali wymyślić, by się pocieszyć. Ale to środek dość mizerny, ponieważ, zamiast stawić czoła złu, tylko je ukrywa – tak długo, jak to możliwe”. I stąd potrzeba życia w pędzie, potrzeba ciągłego biegu, w którym stara się znaleźć czas na wszystko poza myśleniem, a raczej poza myśleniem o rzeczach
8
ostatecznych. Stąd bierze się obsesja, żeby przy pomocy wszelkich możliwych środków walczyć ze starzeniem się, poprzez lifting, farbowanie włosów, usuwanie zmarszczek pod oczami. Ale „wszystko na świecie przemija i nie pozostawia nawet śladu”, przestrzega Leopardi, a Pascal dodaje: „Czy to się nam podoba, czy też nie, taka jest rzeczywistość: nikt z nas nie wyjdzie żywy z przygody życia. Niezależnie od tego, jak piękna była komedia we wszystkich pozostałych częściach, to ostatni akt zawsze jest krwawy. Na koniec, łopatą sypną nam ziemię na głowę. I oto stało się, na zawsze”. A nawet, jak mówi francuski antropolog Philippe Arles, odsunięcie problemu bynajmniej nie sprawia, że zaczynamy żyć lepiej, wprost przeciwnie, może to nawet prowadzić do neurozy: „Zapomnieć o śmierci i o zmarłych to najgorsza przysługa, jaką można oddać życiu i żywym”. Carl Gustav Jung, jeden z ojców psychoanalizy, dodaje: „Człowiek, który nie mierzy się z problemem śmierci i nie dostrzega jej dramatu, bezwzględnie potrzebuje terapii”. A zresztą, czy niektóre gałęzie psychoanalizy nie uczą przypadkiem, że przyczyną nerwic są pewne wspomnienia, wyparte i ukryte
przez własną, czuwającą świadomość?”. A czy leczenie takich chorób nie polega na wydobyciu tego typu wspomnień z podświadomości? Tak więc, jeśli wyparcie wspomnienia jest najgorszym możliwym rozwiązaniem na jakikolwiek problem, to warto przypomnieć Magisterium Kościoła, które daje nam pewien punkt odniesienia względem pytania, jakie kryje się w sercu każdego człowieka. Poeta Eugenio Montale, w ostatnich dniach swego życia, zwierzył się w takich słowach: „Przez całe życie uderzałem w mur, starając się odkryć to, co jest,
jeśli jest, po drugiej stronie, w przekonaniu, że życie musi mieć jakieś znaczenie, które nam umyka. Stukałem w coraz większej desperacji, jak człowiek, który na próżno czeka na odpowiedź”. Jednakże tę odpowiedź opartą na prawdzie i nadziei (której tak bardzo poszukiwał genueński poeta), można znaleźć w Ewangelii i w jej przekazie eschatologicznym, z którego dowiadujemy się, że śmierć została pokonana przez Chrystusa i że po śmierci każdego z nas czeka wieczne błogosławieństwo, tak ciała jak i duszy. Autor
9
CZĘŚĆ PIERWSZA
I. „Prochem jesteś i w proch się obrócisz” Wielu z nas pewnie przydarzyło się, po wejściu do kościoła, stanąć w podziwie przed bogatym sarkofagiem, w którym znajdowało się ciało pewnego Świętego, przybrane w habit albo szaty liturgiczne. W niektórych przypadkach mamy do czynienia z woskowymi figurami pokrywającymi same kości. Jednak wierni mogą oddawać cześć również ciałom Świętych, które w cudowny sposób nie zostały naruszone przez śmierć, które, dzięki swemu pogodnemu obliczu i świętości danej osoby, zasadniczo nie budzą niepokoju ani dyskomfortu, ale raczej poczucie spokoju i uwielbienia. Oczywiście dla tych, którzy są dalecy od chrześcijańskiej perspektywy i wiary, te szklane trumny mogą wydawać się czymś makabrycznym i w złym guście, ale w najczystszej wizji katolickiej są one częścią tego należnego kultu Świętych, który stanowi dogmat wiary, chociaż nie jest niezbędny dla zyskania wiecznego zbawienia. Sobór Trydencki głosił na ten temat: „Ciała Świętych Męczenników oraz
innych, którzy teraz żyją z Chrystusem, ciała, które były Jego członkami i świątyniami Ducha Świętego, które pewnego dnia powstaną w ciele dla Niego i zostaną obdarzone chwałą w życiu wiecznym, mogą być czczone przez wiernych. Bóg za ich pośrednictwem udziela ludziom wielu dobrodziejstw”. Tak więc czcząc te nienaruszone ciała, uznajemy chwałę Boga, sprawcy cudu, i czcimy świętość, którą żarliwie chcemy naśladować. Ale jakie znaczenie teologiczne należy przypisać tego rodzaju cudom, które należą do najczęstszych i najlepiej udokumentowanych w dziejach Kościoła? Zapewne wielu przypomni się cytat biblijny, w którym Bóg mówi do Adama: „Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: Nie będziesz z niego jeść – przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona
13
rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz!” (Rdz 3, 17-19). Z tego fragmentu dowiadujemy się, że, z powodu grzechu pierworodnego, Bóg ukarał ludzkość, poddając ją mocy śmierci. Przed upadkiem pierwszych rodziców, w rzeczy samej, w planie Bożym nie było miejsca ani dla cierpienia, ani też dla rozkładu ciała. Jednak Stwórca nie pozostawił człowieka w mocy grzechu, ale, wprost przeciwnie, obiecał (zob. Rdz 3, 15), że zło zostanie pokonane, a człowiek na nowo wywyższony, dzięki Mesjaszowi Odkupicielowi. Z tego względu Ojcowie Kościoła określali grzech Adama i Ewy terminem felix culpa (szczęśliwa wina). Te Boże obietnice wypełniły się wraz z ofiarą i zmartwychwstaniem Jezusa, dzięki czemu grzech i śmierć zostały pokonane, i została nam dana łaska synowskiej adopcji, z którą przyjdzie (u kresu czasów) wskrzeszenie naszych ciał. Tak więc, jeśli z jednej strony cudowna konserwacja ciał niektórych świętych jest dodatkowym znakiem, przy pomocy którego Bóg objawia swoją chwałę i potwierdza świętość danej osoby, to z drugiej strony stanowi ona zapowiedź i potwierdzenie zmartwychwstania wybrańców na końcu czasów. Jednakże byłoby błędem, by uznawać cudowne wydarzenie za swego rodzaju
14
awans, święci, których ciała nie uległy rozkładowi, należeliby do klasy A, natomiast inni do klasy B. Dowolność, która cechuje to zjawisko, jest częścią niezbadanych planów Bożych i z pewnością nie jest związana z wielkością Świętego. Potwierdza to fakt, że ten przywilej nie stał się udziałem wielu wybitnych postaci, które były częścią Kościoła, jak chociażby św. Bernarda z Clairvaux, św. Ignacego Loyoli, św. Jana Chrzciciela de la Salle, św. Alfonsa Marii de Liguoriego, św. Alojzego Gonzagi, św. Teresy z Lisieux, itd. Na temat tej ostatniej znana jest ciekawa anegdota. Gdy św. Teresa była na łożu śmierci, pewna młoda nowicjuszka zapewniała ją, że Miłosierdzie Boże na pewno nie pozwoli na rozkład jej ciała, ona zaś odpowiedziała: „Och nie! Nie życzę sobie tego cudu, wolę obrócić się w proch, niż żeby moje ciało zostało zakonserwowane tak, jak ciało Katarzyny z Bolonii”. W swojej pokorze wolała więc, żeby jej ciało spotkał zwykły los – rozkład, a Bóg, jak widać, zechciał spełnić jej pragnienie. Konserwacja ciała, jak powiedziano, zalicza się do kategorii cudów występujących bardzo często. Pierwsze świadectwa sięgają początków chrześcijaństwa, wraz z pojawieniem się kultu relikwii świętych: można cytować udokumentowane przypadki z II wieku. A dwieście lat później idea konserwacji ciała wydaje się już dość znana, jak wynika ze słynnego listu (co do którego
autentyczności nie ma żadnej wątpliwości), adresowanego przez Paulina, sekretarza św. Ambrożego, do Augustyna z Hippony, w związku z odnalezieniem ciała męczennika Nazariusza. Przeważnie fakt konserwacji ciała odkrywa się w czasie procesu beatyfikacyjnego, ponieważ istnieje zwyczaj ekshumacji ciała kandydata (przez miejscowego biskupa) w celu jego identyfikacji. Jeśli ciało nie uległo rozkładowi, wówczas takie odkrycie może zwiększyć zainteresowanie toczącą się sprawą, ale nigdy nie stanowi czynnika decydującego o wyniku procesu. Warto zauważyć, że konserwacja ciała to zjawisko typowo katolickie i (w mniejszym stopniu) prawosławne. Natomiast jest bardzo rzadkie (jeśli w ogóle istnieje) w tradycji protestanckiej oraz należącej do innych religii. Ponadto, w odróżnieniu od Kościoła prawosławnego, Rzymski Kościół Katolicki nie uznaje braku rozkładu ciała za znak sam w sobie będący dowodem świętości, ale może on (pod pewnymi warunkami) stanowić jeden z wymaganych cudów, aby można było dokonać najpierw beatyfikacji, a potem kanonizacji. Kardynał Prospero Lambertini, w dwóch rozdziałach zatytułowanych „De Cadaverum Incorruptione” (należących do jego pracy pt. De Servorum Dei
Beatificatione et Beatorum Canonizatione), napisanych na krótko przed tym, zanim został papieżem, jako Benedykt XIV, kładł nacisk na środki ostrożności, jakie należy przedsięwziąć, zanim uzna się konserwację jakiegoś ciała za cudowną: niektóre ciała zmarłych (jak pisał) wydają się nietknięte, ale wystarczy ich dotknąć, aby rozsypały się w proch. Należy więc zbadać zarówno jakość tej konserwacji, jak i przyczyny zjawiska, tak, aby wykluczyć jakiekolwiek naturalne wyjaśnienie. Jedynymi przypadkami konserwacji, które można uznać za nadzwyczajne – precyzował przyszły papież – były te, w których ciało, po wielu latach i bez świadomej ingerencji, zachowuje swoją elastyczność, kolor i świeżość, podobne do tych, gdy ci Święci byli jeszcze wśród żywych. W świetle tego, co przedstawiono, wydaje się oczywistym, że ciała nienaruszone stanowią zjawiska niewytłumaczalne w sposób naukowy, jako że ich cechy i związane z nimi osobliwości sytuują się (co lepiej będziemy mogli dostrzec w kolejnych rozdziałach) wyraźnie poza sferą konserwacji naturalnej (tzw. mumie naturalne), jak i sztucznej (tzw. balsamowanie). Aby lepiej opisać te koncepcje, najpierw należy objaśnić niektóre prawa rządzące procesem rozkładu ciał.
15
Co się dzieje z ciałem po zgonie Wraz ze śmiercią rzeczywistą (sercową, oddechową albo mózgową, w zależności od tego, która funkcja życiowa ustaje jako pierwsza) następuje stan ostateczny, który odpowiada absolutnemu i nieodwracalnemu zatrzymaniu funkcji życiowych. Od śmierci rzeczywistej odmienna jest śmierć pozorna, która ma miejsce, kiedy niektóre przejawy zewnętrzne (brak świadomości i czucia, bezruch, rzekome zatrzymanie krążenia i oddechu) sprawiają, że człowiek wydaje się martwy. W istocie funkcje życiowe nadal trwają, ale są zredukowane do minimum i można je zaobserwować tylko za pośrednictwem badania instrumentalnego. Zanim nastąpi ustanie funkcji życiowych, zachodzi stopniowy zanik aktywności organizmu i dlatego można wprowadzić dodatkowy podział śmierci na trzy fazy: 1) śmierć względna: charakteryzuje się ustaniem funkcji życiowych. Jest to faza, w której można danego człowieka przywrócić do życia za pośrednictwem czynności reanimacyjnych, jakie powinny być niezwłocznie podjęte, zanim zatrzymanie krążenia doprowadzi do nieodwracalnych zmian w tkankach nerwowych; 2) śmierć pośrednia: faza, w której funkcje życiowe zostały definitywnie
16
przerwane, bez możliwości ich przywrócenia, ale gdy utrzymuje się jeszcze elementarna aktywność organizmu na poziomie komórkowym. Wszelka życiowa aktywność zanika, gdy kończą się zapasy tlenu i rozpoczyna się zakwaszenie tkanek; 3) śmierć absolutna: faza, w której ustaje również aktywność komórkowa i całkowicie zanikają wszelkie przejawy życia biologicznego. Rozpoczyna się autoliza, czyli samoczynny rozpad również najbardziej wytrzymałych komórek. Kiedy przychodzi śmierć, ciało ulega zmianom stanu fizyczno-chemicznego i zmianom struktury organicznej, które w swojej całości tworzą zjawiska pośmiertne. Niektóre z tych zmian rozpoczynają się bezpośrednio po przejściu od życia do śmierci: to tzw. bezpośrednie zjawiska pośmiertne, takie jak utrata świadomości czy innych nadrzędnych czynności mózgowych, zanik czucia, zatrzymanie oddechu, bicia serca, tętna, brak odruchu źrenicznego i rogówkowego. Są to jednak znaki, które nie zawsze pozwalają na zdiagnozowanie zgonu, ponieważ często występują również w stanach śmierci pozornej. Po nich następują wtórne zjawiska pośmiertne, które pojawiają się po pewnym czasie od śmierci, w następstwie zaniku czynności życiowych,
podczas gdy utrzymują się jeszcze rezy- się temperatury ciała poniżej 24 stopni Celsjusza, ponieważ jest to granica akdualne funkcje życiowe. Oto ich lista: tywności życiowej komórki2. 1) Oziębienie pośmiertne. Wraz z ustaniem czynności życio- 2) Odwodnienie. wych, odpowiedzialnych za wytwarzaZatrzymanie krążenia krwi i płynów nie ciepła, następuje stopniowe obni- limfatycznych, połączone z parowaniem żanie się temperatury zwłok (poprzez płynów poprzez skórę, powoduje wysypowierzchnię ciała), aż do jej zrównania chanie tkanek. Utracie płynów sprzyja się z temperaturą otoczenia. Można wy- otoczenie suche, wysoka temperatura różnić trzy fazy: i wentylacja powietrza. Już kilka godzin a) pierwsze trzy kwadranse po zgo- po śmierci skóra wydaje się pergaminie: spadek temperatury zaledwie o 0,5 nowa w tych miejscach, w których jest stopnia na godzinę, ponieważ nadal najdelikatniejsza (moszna, płatki nosa, w pewnym stopniu utrzymuje się jeszcze wargi), natomiast w ciągu 12-24 godzin produkcja ciepła, wynikająca ze zjawisk po zgonie odnotowuje się zwiotczenie związanych z rezydualnymi czynnościa- gałki ocznej, skurczenie płuc i wysuszemi życiowymi; nie osierdzia. b) 6-8 godzin po zgonie: spadek temperatury o jeden stopień na godzinę; 3) Pobudliwość nerwowo-mięśniowa. c) 12 godzin po zgonie: utrata ciepła Pobudliwość mięśni poprzecznie ogranicza się do trzeciej części stopnia prążkowanych osłabia się w pięć gona godzinę aż do osiągnięcia tempera- dzin po śmierci, by zaniknąć w ciągu tury otoczenia. Do zupełnego oziębie- 8-12 godzin (zanikając najpierw w mięśnia potrzeba od co najmniej dwunastu niach najmniejszych). Natomiast podo maksymalnie dwudziestu czterech budliwość mięśni gładkich utrzymuje godzin i jest ono uzależnione od czyn- się dłużej i czasem znika dopiero po 2-4 ników wewnętrznych (spadkowi tem- dniach od śmierci. Utratę pobudliwości peratury sprzyja młody wiek, niewielki rozwój masy ciała i tłuszczu podskór- 2 Medycyna zna jednak przypadki przynego, natomiast utratę ciepła spo- wrócenia funkcji życiowych u osób w hiberwalnia hipotermia i alkoholizm) i od nacji, ze znacznie niższą temperaturą – vide czynników zewnętrznych (temperatura przypadek wybudzonego z hipotermii Adasia otoczenia, wilgotność, wentylacja, pora z podkrakowskiej Czernej, który uległ wychłodzeniu w listopadzie 2014 roku i u któroku, ewentualne przebywanie w zim- rego odnotowano temperaturę wewnętrznej wodzie albo rodzaj noszonej odzie- nych narządów ciała na poziomie 12,7 0C ży). Pewną oznaką śmierci jest obniżenie (przyp. tłum.).
17
nerwowo-mięśniowej zalicza się do maksymalną intensywność w czasie od 12 do 18 godzin. Objawia się również pewnych oznak śmierci. w organach wewnętrznych (płuca, tyłomózgowie, opony mózgowe, móżdżek, 4) Zakwaszenie. Wszystkie płyny żywego człowie- rdzeń kręgowy, tylna ściana żołądka ka mają reakcję zasadową. Natomiast i nerki) i czasem może nawet imitować u zmarłych ta reakcja staje się wyraźnie stan zapalny danego organu. Hipostaza kwasowa i jest pewną oznaką śmierci, jest ważna, ponieważ stanowi pewną ponieważ życie nie może istnieć w śro- oznakę śmierci, ze względu na to, że jest dowisku kwaśnym. Zjawisko rozpo- powiązana z krążeniem. czyna się bardzo szybko i przebiega od czterech do siedmiu godzin po śmierci. 6) Stężenie pośmiertne. Bezpośrednio po zgonie mięśnie tracą Kwasowość ustępuje, gdy rozpoczyna się proces gnilny, który wpływa na alkaliza- swoje stałe napięcie i różne części ciała, jak np. żuchwa, głowa i członki, opadają cję tkanek. bezwładnie, w wyniku działania grawitacji, natomiast zwłoki wchodzą w stan 5) Hipostaza. Wraz z zanikiem krążenia, krew, zupełnego rozluźnienia. Jednakże bardzo wskutek działania siły grawitacji, prze- szybko mięśnie się kurczą, stają się twarmieszcza się do dolnych części ciała, wy- de, blokują stawy, usztywniając zwłoki pełniając naczynia skóry i sprawiając, że (rigor mortis = czyli „sztywność śmierci, na skórze pojawia się kolor czerwonego stężenie pośmiertne”). To stężenie jest wina (tzw. plamy opadowe). To wywo- jednak czasowe, ponieważ znika w chwiłuje kontrast pomiędzy znajdującymi li, kiedy rozpoczęcie procesów gnilnych się wyżej częściami zwłok (które stają niszczy organiczne elementy mięśni. się blade i suche) a tymi niższymi (które Fizyczno-chemiczne zjawiska związane stają się wilgotne i barwne). Oczywiście, ze stężeniem pośmiertnym rozpoczynają lokalizacja hipostazy zmienia się w za- się jednocześnie we wszystkich grupach leżności od ułożenia ciała: w pozycji mięśniowych, jednak stan stężenia ujawna wznak plamy powstają na karku, na nia się według następujących faz: plecach i na spodnich częściach kończyn; w pozycji leżącej na brzuchu lub a) faza początkowa: stężenie rozpoczyna na boku pojawiają w tej połowie ciała, się od mięśni twarzy od 2 do 3 godzin po która znajduje się niżej. Hipostaza, cho- śmierci; potem rozciąga się na mięśnie ciaż zaczyna się pojawiać w około pół karku, kończyn górnych, tułów i ostagodziny po śmierci, staje się wyraźnie tecznie na kończyny dolne, kończąc się widoczna 2-3 godziny później, osiągając w przeciągu 12-24 godzin;
18
b) faza stabilizacji (plateau): stężenie we wszystkich organach, ale w szczeciała utrzymuje się na stałym poziomie gólności w błonie żołądka, w trzustce i w rdzeniu nadnercza. Natomiast autoprzez około 36-48 godzin; trawienie wywołują soki trawienne (żoc) faza rozluźnienia: stężenie stopniowo łądkowy, trzustkowy i jelitowy), które są ustępuje, w takiej kolejności, w jakiej nadal wydzielane, gdy organizm utrzysię pojawiało, znikając po 3-4 dniach, muje minimalną aktywność życiową, wszystkie połączenia stawowe znów sta- atakują komórki należące do organów gruczołowatych. Sok żołądkowy trawi ją się ruchome. Znacznie ważniejsze, z punktu wi- ściankę żołądka, aż ją przebije i może dzenia tematyki poruszanej w tej książ- dotrzeć nawet do śledziony, przepony ce, są tzw. transformatywne zjawiska i płuc. pośmiertne, które powodują stopniową modyfikację (określaną terminem 2) Gnicie. To najważniejszy proces rozpadu podekompozycja) materii organicznej do prostszych form materii. Naukowcy są śmiertnego. Polega na rozkładzie tkazgodni, że dekompozycja rozpoczyna nek w następstwie działania enzymów się w chwili śmierci, bezpośrednio po produkowanych przez mikroorganizmy jej nastąpieniu, chociaż przeważnie jej w głównej mierze beztlenowe (które naefekty dopiero później stają się widocz- leżą do typowych mieszkańców jelita, ne na zewnątrz. Zasadniczo są to dwa w stanie latentnym, czyli bezobjawowym), ale również przez bakterie pozjawiska: chodzące z zewnątrz i przenikające do zwłok poprzez otwory (naturalne bądź 1) Autoliza i autotrawienie. Autoliza polega na samoczynnej de- sztuczne). Po śmierci danej jednostki, strukcji tkanek powodowanej przez en- mikroorganizmy mnożą się w gwałtowzymy znajdujące się w komórkach. Te nym tempie, przenikając przez ściany jeenzymy, po wejściu w kontakt z substan- lit i docierając do naczyń krwionośnych cjami cytoplazmatycznymi, zmieniają i limfatycznych, poprzez które rozprzewygląd samej komórki, która zaczyna strzeniają się po całym ciele. Podczas tasię rozwarstwiać. Autoliza rozpoczyna kiego procesu dochodzi do powstawania się w każdej z komórek natychmiast po gazu, który jest główną przyczyną chatym, jak ustanie minimalna aktywność rakterystycznego trupiego odoru. Proces życiowa i rozpoczyna się zakwaszenie gnicia najpierw zaczyna zachodzić tkanek. Ten proces przyspieszają tempe- w miękkich częściach zwłok: w żołądku, ratury średnie (ok. 37° C), a zatrzymuje jelicie, mózgu. Ciało zaczyna również go chłód. Zjawisko autolizy występuje puchnąć i przybierać kolor niebieskawy.
19
a) Faza chromatyczna. Nazywana w ten sposób ze względu na zielony kolor, jaki przybiera powierzchnia skóry zwłok. Proces zmiany koloru rozpoczyna się w okolicy prawego biodra (prawego podżebrza), która odpowiada lokalizacji kątnicy (jelita ślepego), gdzie rozpoczyna się rozwój bakterii beztlenowych. Ten kolor poa) czynniki wewnętrzne: wiek, budowa fizyczna (gnicie na- jawia się od 18 do 36 godzin po śmierci stępuje szybciej u osobników otyłych), i obejmuje ścianę jamy brzusznej, tułów, rodzaj śmierci (gnicie jest szybsze głowę i kończyny. w przypadku śmierci z powodu infekcji i uduszenia, opóźnione w przypadku b) Faza emfizematyczna (odmy). Rozpoczyna się w 3-4 dni po zgonie, śmierci w wyniku ostrej anemii), intejeśli miał on miejsce w okresie letnim, gralność zwłok; a w 7 dni, jeśli miał miejsce w okresie zimowym. Jest ona tak nazywana z pob) czynniki zewnętrzne: wilgotność (niezbędna, by bakterie wodu powstawania gazów gnilnych. mogły się mnożyć), wentylacja, tempera- Zewnętrzna postać zwłok zmienia się tura otoczenia (optymalna temperatura w zauważalny sposób i w pewnym modla rozwoju bakterii gnilnych to między mencie stają się one gigantyczne. 25 a 30 stopni Celsjusza). Generalna zasada jest taka, że stopień rozkładu gnil- c) Faza kolikwacyjna (rozpływna). Charakterystyczne dla tej fazy jest nego osiągnięty w ciągu jednej godziny w okresie letnim odpowiada rozkładowi rozpływanie się tkanek. Taki proces rozciała przez jeden dzień w okresie zimo- poczyna się bardzo szybko, ale staje się wym. Znana jest również zasada Caspra: widoczny wraz z upływem czasu (po 2-3 jeden dzień ekspozycji na powietrzu od- tygodniach w lecie, a po kilku miesiąpowiada dwóm dniom ciała w wodzie cach w zimie). Organy i tkanki nie rozi ośmiu dniom przebywania w ziemi. pływają się jednocześnie, ale w różnym Należy wspomnieć, że na rozkład ciała tempie, w zależności od swojej struktumają również wpływ żywiące się zwło- ry. Ta faza rozpoczyna się już w czasie trwania fazy poprzedniej, ale uwidaczkami rośliny i zwierzęta. Proces gnilny można podzielić na nia się po pewnym czasie. W miarę jak zanika produkcja gazów, zwłoki tracą cztery fazy: W miarę postępowania tej fazy stopniowemu rozkładowi ulegają struktury parenchymy, które zanikają po upływie dłuższego czy krótszego czasu, aż do całkowitego zeszkieletowania zwłok. Gnicie jest uzależnione od czynników o różnorakiej naturze:
20
wygląd gigantyczny, a ich barwa z zie- dzięki czemu mogą zmienić się w proch przy najmniejszym z nimi kontakcie. lonkawej staje się brązowa. Zanim w szczegółowy sposób przyjrzymy się niewytłumaczalnym z nad) Faza zeszkieletowania. Przemiana zwłok w szkielet następuje ukowego punktu widzenia cechom ciał przeciętnie po około trzech latach. Gdy nienaruszonych przez śmierć, wypada nastąpi rozkład części miękkich, znikają przedstawić to, co charakteryzuje ciała, tkanki włókniste, ścięgna, chrząstki, wią- jakie zachowały się z powodów naturalzadła, i pozostają same kości, które mogą nych, jak również aspekty, metody oraz przetrwać przez stulecia, tracąc wszelkie wykorzystywane środki konserwacyjne, resztki substancji organicznej i ulegając z jakimi mamy do czynienia w przypadredukcji do samej struktury mineralnej. ku ciał zakonserwowanych w sposób Ostatecznie ulegają skamienieniu albo sztuczny. Będzie to tematem następnego (częściej) stają się porowate i kruche, rozdziału.
21
II. Naturalna i sztuczna konserwacja ciała Jak już wspomnieliśmy, zwłoki są przedmiotem rozmaitych pośrednich przemian swego stanu, zanim ulegną rozkładowi do kości, a potem prochu. W kręgach medycyny sądowej narodziła się nauka, tanatologia, której celem jest badanie zjawiska śmierci oraz przemian, jakim mogą podlegać zwłoki. Określone warunki zewnętrzne, chemiczne i fizyczne mogą bowiem spowalniać albo radykalnie modyfikować normalny proces rozkładu materii organicznej. Dlatego nie zawsze jest tak, że w momencie otwarcia grobu znajduje się same kości: w rzadkich przypadkach zdarza się natomiast, że ciała od razu ulegają rozkładowi w anormalny sposób albo też okazuje się, że zostały tylko częściowo dotknięte rozkładem gnilnym. Należy więc omówić warunki i czynniki sprzyjające przypadkowej albo naturalnej konserwacji takich szczątek, ponieważ zdarzało się, że ciała niezniszczalne przez pomyłkę były uznawane za naturalne mumie. Zasadniczo istnieją trzy zjawiska pośmiertne, które
możemy zdefiniować jako konserwacyjne. Przyjrzyjmy się im po kolei: 1) Wygarbowanie (upodobnienie do skóry garbowanej, przemiana skóry żywej istoty w skórę wyprawioną). Polega na przekształceniu warstw okrywających ciało, które przybierają wygląd świeżo wygarbowanej skóry, umożliwiając dobrą konserwację zwłok, dzięki czemu nie ulegają one procesowi gnilnemu. Zjawisko to zachodzi w hermetycznie zamkniętych ocynkowanych trumnach i wydaje się, że jest ono skutkiem chemicznej reakcji związku metalicznego. Skóra wygarbowana rozciąga się i modeluje na zwłokach, zachowując pewną elastyczność i przybierając kolor żółtawy. Połączenia stawowe nie są sztywne, a wnętrzności (zabezpieczone przed procesem gnilnym i chronione wygarbowaną warstwą ochronną) są suche, pomniejszone i o gumowatej konsystencji. Proces garbowania, widoczny już po roku, dobiega do końca w ciągu drugiego roku po śmierci.
23
W kontekście naszych badań nad „niezniszczalnymi” to zjawisko jest łatwe do zidentyfikowania i zasadniczo do wykluczenia, zważywszy na to, że współcześnie trumny ocynkowane nie są zbyt często używane. 2) Zmydlanie (saponifikacja). Polega na formowaniu się „adipocery” (od łac. adeps – tłuszcz + cera – wosk), czyli masy tłuszczowo-woskowej tworzonej przez bakterie (które produkują enzymy zdolne wiązać tłuszcze) i zachodzi w zwłokach pochowanych na terenach bardzo wilgotnych i przy całkowitym braku powietrza. Ten proces rozpoczyna się w podskórnej tkance tłuszczowej, by następnie objąć skórę i towarzyszy mu
nieprzyjemny zapach, przypominający zgniły ser. Zwłoki, które uległy zmydleniu, przybierają wygląd kleisty i gliniasty, zasadniczo zachowując pierwotną formę i niezmienione rysy twarzy, jak również włosy, rzęsy, brwi, oczy itd.; na długo zachowują się również organy wewnętrzne. Zjawisko uwidacznia się po kilku tygodniach, a finalizuje się po 12-18 miesiącach. Przykład saponifikacji to zwłoki tysięcy polskich oficerów znalezionych w grobach w Katyniu. Zwłoki znaleziono doskonale zakonserwowane po upływie wielu lat od śmierci (która miała miejsce w czasie ostatniej wojny światowej)3. Nie należy wykluczać, że w przeszłości pewne przypadki saponifikacji mogły zostać błędnie uznane za cudowną konserwację (również ze względu na relatywnie niezmieniony wygląd zwłok), chociaż wydaje się, że brzydki zapach, który towarzyszy temu zjawisku, zaprzecza takiemu przypuszczeniu. W każdym razie kategorycznie należy wykluczyć wtedy takie przypadki, w których zwłoki poddano autopsji, ponieważ ewentualna obecność masy tłuszczowo-woskowej zostałaby natychmiast odkryta. 3) Mumifikacja (mumia to termin o pochodzeniu arabskim, który oznacza Polscy oficerowie, jeńcy wojenni z obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku, zostali z rozkazu sowieckich władz zamordowani strzałem w tył głowy wiosną 1940 roku i pochowani w masowych grobach w Katyniu, Miednoje i Charkowie. 3
Zbrodnia katyńska. Zidentyfikowane w 1943 w trakcie ekshumacji ciało majora Adama Solskiego z 57 Pułku Piechoty
24
bitumin; jest to składnik używany w starożytności do sztucznej mumifikacji). Mumifikacja to proces wysuszenia tkanek ciała, które, w określonych warunkach, przechodzą gwałtowną dehydratację i tracą wilgoć. Wysuszenie pozbawia tkanki wody niezbędnej do rozwoju bakterii gnilnych, co uniemożliwia rozpoczęcie procesu gnicia (natomiast wilgoć to główny sprzymierzeniec tego procesu). To zjawisko zasadniczo przebiega w ciągu jednego roku, ale nie brakuje (rzadkich) przypadków, gdy dopełnia się ono po kilku tygodniach albo kilku miesiącach. Zwłoki zmumifikowane, lekkie i o barwie, która rozciąga się od koloru żółtego po ciemnobrązowy, okryte są powłoką twardą, pozbawioną elastyczności i przypominającą pergamin, organy wewnętrzne są doskonale rozpoznawalne, ale suche i pomarszczone. Warunki zewnętrzne, jakie sprzyjają mumifikacji to, przede wszystkim, gorące i suche powietrze (klimat tropikalny, pustynie) oraz dobra wentylacja, które przyspieszają parowanie i utratę wilgoci przez zwłoki. Na przykład niektóre predynastyczne mumie egipskie zachowały się w dobrym stanie aż do dzisiaj (chociaż nie zostały poddane żadnej interwencji ze strony człowieka) dzięki temu, że zostały pochowane w rozpalonych piaskach pustyni. Ale mumifikacja może również zachodzić w środowisku chłodnym, pod warunkiem, że jest ono suche i wentylowane (jak np. jaskinie albo podziemia), a nawet może być efektem
Mumia Setiego I, faraona z XIX dynastii, ojca faraona Ramzesa II
zamrożenia, które bardzo skutecznie zatrzymuje aktywność drobnoustrojów. Minimalna temperatura, w przypadku której można mówić o zamrożeniu, to -18 stopni Celsjusza. W praktyce następuje to w taki sposób, że woda zawarta w zwłokach krzepnie pod postacią lodu. Zwłoki zachowują więc w sobie całą zawartość płynów. Naturalnie, gdy mróz ustępuje, znika również stan zamrożenia, a wraz z nim stan zakonserwowania substancji organicznej, która ulega szybkiemu rozkładowi. Znany jest przypadek mumii naturalnej, znalezionej w 1954 roku w grocie usytuowanej na wysokości 5398 metrów na szczycie
25
„El Plomo” w Chile. Było to ciało ośmio- albo dziewięcioletniego dziecka, być może uśpionego narkotykiem i porzuconego na zamarznięcie, jako ofiara w inkaskim rytuale, około pięciuset lat temu. Jeszcze bardziej znany jest człowiek z Similaun, odnaleziony w 1991 roku w Alpach Tyrolskich, który żył pięć tysięcy lat temu. W przypadku mumii zwykle można znaleźć proste wyjaśnienie ich powstania, ale jednak nie zawsze tak się dzieje. Na przykład mumifikacje z Venzone (prowincja Udine, Włochy) przez długi czas stanowiły prawdziwą zagadkę. W katedrze tego miasta znaleziono (poczynając od roku 1647) trzydzieści dziewięć mumii ludzi żyjących pomiędzy XIV a XIX wiekiem. Po poddaniu ich badaniom można było natychmiast wykluczyć hipotezę o spontanicznym wysuszeniu, ponieważ powstawały one nawet w wilgotnych grobach. Dopiero botanik z Triestu, niejaki Biasoletto, odkrył tego przyczynę: był to mikroskopijny grzyb (Hypha Bombycina), który powodował gwałtowną dehydratację zwłok, dzięki czemu proces rozkładu ulegał zahamowaniu. W Venzone wciąż można jeszcze oglądać piętnaście mumii (wliczając słynnego Garbusa), które dość wyraźnie zachowują pierwotne rysy twarzy. Skóra, o kolorze brązowo-żółtawym, jest ściągnięta i pokurczona, często krucha i nadwerężona zębem czasu. Połączenia stawowe są sztywne, a wnętrzności wydają się być zlane w bezkształtną masę.
26
Ötzi, człowiek z Similaun, który żył pięć tysięcy lat temu, odnaleziony w 1991 w Alpach Tyrolskich. Jest to przykład mumii naturalnej
Inne ważne miejsce, w którym dochodziło do mumifikacji (wywoływanej przez różne współtowarzyszące czynniki) to Ferentillo (prowincja Terni, Włochy). Również i tam w podziemiu – krypcie kościoła (wykutej w skale i posiadającej okna) znaleziono dziesiątki dobrze zakonserwowanych mumii, ważących zaledwie dziesiątą część swojego pierwotnego ciężaru. Stwierdzono, że ciała przekształcały się w mumie w ciągu jednego roku, a przyczyną tego był gwałtowny proces dehydratacji wynikający z higroskopijnego charakteru soli wapiennych występujących w skale, jak również dobra wentylacja, jaką
posiadało to podziemie. Równie interesujące są mumie odkryte na torfowiskach w krajach Europy północnej, jak np. w Danii, w Niemczech i w Anglii. Niemal wszystkie pochodzą z okresu rozciągającego się od epoki żelaza (2500 lat temu) do pierwszego stulecia po Chrystusie. Z powodu reakcji chemicznej wywoływanej przez torf zwłoki prezentują koloryt od czerwonego po ciemny mahoń, a owa przypadkowa konserwacja przypisywana jest działaniu niektórych kwasów zawartych w paliwie kopalnym, które nie tylko uniemożliwiają rozwój bakterii, ale również konserwują ciało. Słynny jest przypadek prehistorycznej mumii eksponowanej w Muzeum w Silkeborg, w Danii. Została znaleziona w roku 1950 przez dwóch braci, którzy wydobywali torf w Tollund. W krypcie katedry w Bremie, w północnych Niemczech, są natomiast wystawione liczne ciała, które uległy mumifikacji w XVIII wieku. Zdumiewający w przypadku tego miejsca jest fakt, że nawet zwierzęta i ptaki, które zdechły we wnętrzu krypty, uległy mumifikacji. Według specjalistów, ważną rolę odgrywa promieniowanie występujące w tym miejscu. Wracając do głównego zagadnienia tej książki, możemy stwierdzić z pewnością, że przypadki konserwacji naturalnej zasadniczo jawią się jako niższej jakości niż w przypadku „niezniszczalnych”. W literaturze specjalistycznej znaleźliśmy tylko jeden przykład konserwacji naturalnej,
która przyniosła efekt porównywalny z niezniszczonymi ciałami Świętych: kobiece zwłoki znalezione w roku 1970 wewnątrz grobu dynastii Han, w Mawangdui (w pobliżu Changsha) w Chinach. Było to ciało kompletne, z twarzą świeżą i jasną, z wyraźnymi żyłami palców, dłoni i stóp, z elastyczną skórą, ruchomymi członkami i stawami. Autopsja wykazała, że również organy wewnętrzne były dobrze zachowane. Zmarła została zidentyfikowana jako Xinzhui, żyjąca w II wieku przed Chrystusem, żona Licanga, pierwszego ministra królestwa Changsha. Stan zachowania ciała, bez wątpienia wyjątkowy, został prawdopodobnie uwarunkowany przez kilka czynników: szczególny typ gleby (ciepła i sucha) oraz przykrycie grobu metrową warstwą białej kredy i grubą warstwą węgla drzewnego. Pokrywa z takich materiałów sprawiła, że środowisko wewnątrz było chronione przed wodą i aseptyczne. Jednak nawet w tym granicznym przypadku wciąż czegoś brakuje: tych charakterystycznych oznak, stanowiących cechę charakterystyczną wielu niezniszczonych ciał ludzi, którzy żyli w sławie świętości.
Ciała zabalsamowane Do tej pory mówiliśmy o konserwacji naturalnej, czyli takiej, która przebiegała bez jakiejkolwiek ludzkiej interwencji. Teraz przyjrzyjmy się kwestii
27
balsamowania (ze starogreckiego balsamon = olejek balsamowy, balsam), z którym mamy do czynienia, gdy ciało jest poddawane zabiegom chemiczno-fizycznym i wyjmuje się z niego wnętrzności, aby zachować jego wygląd zewnętrzny w nietkniętej postaci. Takie metody, zarówno starożytne, jak i nowoczesne, dążą do osiągnięcia dwóch celów: pierwszy to pozbawienie zwłok wielkich ilości wody, a drugi to uniemożliwienie (albo opóźnienie) procesu gnicia zawartości jelit, które zawsze są ogniskiem, od którego rozpoczyna się ogólny rozkład. Znaczenie usunięcia wody dla powodzenia całego procesu, ukazuje ogromna utrata wagi przez ciała „obrobione”, z których część nie osiąga nawet wagi 5 kilogramów. Już od najdawniejszych czasów, niektóre ludy starały się zakonserwować ciała zmarłych, żeby ochronić je przez rozkładem. Historycy twierdzą, że balsamowanie narodziło się w Egipcie. Jak wspomniano, wykorzystywane techniki polegały na usunięciu wnętrzności, na dehydratacji ciała i na dezynfekcji zwłok (przy pomocy żywicy i różnych substancji). Ujmując sprawę w sposób bardziej szczegółowy, metoda wykorzystywana w przypadku bogatych klas wymagała usunięcia mózgu poprzez otwory nosowe i wydobycia organów wewnętrznych (z wyjątkiem serca i nerek) poprzez nacięcia. Następnie czaszkę wypełniano żywicą, natomiast do jamy brzusznej wkładano zioła i trociny. W tym momencie ciało pokrywano natronem
28
(minerał, węglan sodu występujący na pustyni libijskiej) i poddawano całkowitemu wysuszeniu (co wymagało siedemdziesięciu dni). Na zakończenie tego procesu zwłoki zawijano w skomplikowany zawój, na który potrzeba było 350 metrów bawełny albo lnu. Dużo egipskich mumii zachowało się do naszych czasów w doskonałym stanie, ale wiele z nich rozpadło się w proch od razu od odwinięciu ich z bandaży. Wraz z upływem stuleci narodziły się nowe techniki. Na przykład w Babilonie, jak się wydaje, konserwację kończono zanurzeniem zwłok w miodzie. Przypuszcza się, że szczątki Aleksandra Wielkiego (który zmarł w tamtych stronach) zostały potraktowane właśnie w taki sposób, aby umożliwić ich transport do domu. W przypadku Agesilaosa (król Sparty, zmarł w Cyrenie, w 360 r. p.n.e.), aby dokonać tego samego, wykorzystano roztopiony wosk. Południowoamerykańscy Inkowie również w dość udany sposób dokonywali mumifikacji ludzkich szczątek, ale nieznane są szczegóły wykorzystywanych przez nich technik. Uważa się, że stosowali metodę dehydratacji poprzez dym powstający w wyniku spalania drewna. Następnie ciało namaszczano bituminem, balsamem oraz innymi żywicami i w końcu napełniano antyseptycznymi ziołami. Na Syberii, przed przystąpieniem do stopniowego zamrażania ciała, usuwano mózg oraz wnętrzności i wypełniano puste przestrzenie
ziołami, mchami i substancjami aromatycznymi. Bardziej nowoczesne metody wynaleziono wtedy, gdy koniecznością stało się konserwowanie ciał i organów na potrzeby studiów anatomicznych. Wiele technik opierało się na saletrze, smole, żywicy, soli, kamforze albo cynamonie, ale największą popularność zyskał alkohol. Wielkim, a być może nawet najsłynniejszym, balsamistą był Girolamo Segato (1792-1836). Naukowiec zajmujący się chemią i mineralogią, ze swoich podróży po Egipcie powrócił zafascynowany mumifikacją wraz z zamiarem opracowania techniki, która umożliwi mu konserwację ciał. Zdołał tego dokonać, wynajdując metodę, przy pomocy której dokonywał swego rodzaju petryfikacji (zmiany w kamień – uw. tłum.) zwłok. Ta metoda do dzisiaj owiana jest tajemnicą, jako że on nigdy nikomu nie chciał jej wyjawić. Innymi znanymi petryfikatorami byli Giovanni Battista Negroni, Raimondo De Sangro, Efisio Marini, Francesco Spirito oarz Paolo Gorini. W XIX w. popularne stało się stosowanie formaldehydu. Ta substancja, która później ewoluowała do formaliny, zajęła miejsce arszeniku (który był skuteczny nawet wtedy, gdy został połknięty, ponieważ znane są przypadki ludzi otrutych arszenikiem, którzy później ulegli mumifikacji). Współczesne metody balsamowania obejmują drenaż naczyń krwionośnych oraz iniekcję roztworu formaldehydu,
Rosalia Lombardo (1918–1920) zabalsamowana przez doktora Alfreda Salafię w Palermo
gliceryny i boraksu. Wymienione substancje chemiczne mają za zadanie doprowadzenie tkanek organicznych do stanu odporności na gnicie, który w anatomii i w histologii określa się terminem fiksacja. Ponadto, w niektórych metodach, stosuje się podcięcie ścięgien, aby zapobiec powstaniu rigor mortis (łac. „stężenie pośmiertne” – uw. tłum.), zaszycie powiek (albo usunięcie oczu) i zapieczętowanie jamy ustnej przy pomocy pochodnych silikonu. Po tego rodzaju
29
zabiegach zwłoki muszą zostać wprowadzone do środowiska chronionego oraz odizolowanego od czynników zewnętrznych. Oto jedne z najbardziej znanych współczesnych przypadków balsamowania: Włodzimierz Lenin (1924), Maria Eva Duarte de Peron (1952), Ho Szi Min (1969), Mao Zedong (1976). Nie ma wątpliwości, że w przypadku stosowania tych metod można, w niektórych przypadkach, osiągnąć doskonałe rezultaty konserwacji. Wystarczy wspomnieć przypadek małej, zmarłej w wieku dwóch lat (1920), Rosalii
30
Lombardo, której ciało, po wykorzystaniu metody chemicznej, wynalezionej przez doktora Salafię, wystawiono zabalsamowane w katakumbach kapucynów w Palermo. Jednakże jest również oczywiste, że złożoność tych metod jest tak wielka, iż w zasadzie niemożliwe jest ich ukrycie. Ewentualne zastosowanie balsamowania zostałoby natychmiast odkryte, a ponadto w odniesieniu do zwłok „zakonserwowanych” konieczne jest stosowanie całej serii środków ostrożności, których często brakowało w przypadku ciał cudownie zakonserwowanych.
431
Autor szczegółowo przedstawił procesy zachodzące w ciele po śmierci. Na tym tle zachowanie od rozkładu ciał tytułowych Niezniszczalnych, czyli osób świętych, błogosławionych oraz sług Bożych Kościoła katolickiego uznaje się za cud. Ich ciała pozostały nienaruszone, mimo że nie zastosowano względem nich żadnej z metod konserwacji, jak miało to miejsce w przypadku Lenina, Mao Zedonga czy dwuletniej Rosalii Lombardo. Niezniszczalności ciała towarzyszyły inne nadprzyrodzone zjawiska, takie jak wydzielanie cudownego zapachu lub mających cudowne właściwości płynów.
Publikacja zawiera chronologiczny spis cudów nienaruszonych ciał od czasów starożytnych po współczesne oraz historie 588 osób, począwszy od św. Nazariusza, apostoła i męczennika z I wieku, aż po sługę Bożego Odoryka d’Andrei, który zmarł w Nikaragui w 1990 roku. To fascynująca, pierwsza tego typu książka, obejmująca tak duży przedział czasowy, w której tak dokładnie i kompleksowo przyjrzano się zjawisku niewytłumaczalnej nienaruszalności ciał po śmierci.
ISBN 978-83-7864-770-6
9 788378 647706 Cena: 69,00 zł w tym 5% VAT
Giuseppe Fallica
Książka poświęcona jest jednemu z najbardziej niezwykłych fenomenów znanych z historii Kościoła. Opisuje wszystkie udokumentowane w ciągu 2000 lat przypadki osób, których ciała po śmierci nie uległy rozkładowi. Są wśród nich wielcy święci i błogosławieni, znani mistycy i mistrzowie duchowi, ale są też niemal nikomu nieznani pokorni zakonnicy, o których zachowały się świadectwa.
Giuseppe Fallica
2000 lat dziejów cudu nienaruszonych ciał