Nowe moce Antychrysta - Paweł Chmielewski

Page 1

NOWE MOCE ANTYCHRYSTA

1
2

NOWE MOCE ANTYCHRYSTA

Wydawnictwo AA Kraków

3

Redakcja i korekta: Maria Szarek

Skład, łamanie i projekt okładki: Wydawnictwo AA

Copyright © by Paweł Chmielewski

Copyright © by Wydawnictwo AA, Kraków 2022

ISBN 978-83-7864-607-5

Wydawnictwo AA s.c. 30-332 Kraków, ul. Swoboda 4 tel.: 12 292 04 42 e-mail: klub@religijna.pl www.religijna.pl

4
Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska! J 2, 16
5
6

TREŚCI

Słowo wstępne 9

Rozdział I. Duchowa siła Antychrysta 13

1. Rewolucja… 13

2… i Kontrrewolucja 24

Rozdział II. Agenda globalistyczna 29

1. Rząd światowy 30

2. Ekologizm 57

3. Dyktatura sanitaryzmu 64

Rozdział III. Sekularyzacja Kościoła. Kryzys doktryny 81

1. Holenderska rewolucja. Heretycki Katechizm, heretycki „Sobór” 82

2. Niemiecki Synod Würzburski. Drugie uderzenie Rewolucji 93

3. Siły antykultury wewnątrz Kościoła 97

4. Abdykacja Benedykta XVI 102

5. Rozwodnicy w nowych związkach. Małżeństwo zeświecczone 107

6. Sumienie bez Boga – problem Amoris laetitia 110

7. Przypadek niemiecki 115

8. Droga Synodalna 119

Rozdział IV. Eucharystia i Msza święta 137

1. Czym jest Eucharystia? Casus Komunii na rękę 137

2. Problem liturgii. Upadek rzymskiego ducha 150

7
SPIS

3. Rozumienie Eucharystii 163

4. Aborcja i Eucharystia 167

Rozdział V. Destrukcja kapłaństwa 181

1. Rozumienie kapłaństwa 182

2. Lawendowe kliki w Kościele 190

3. Kobiety na kapłanki 200 Podsumowanie 206

Rozdział VI. Odrzucenie Chrystusa 209

1. Relatywizm, indyferentyzm, dialogizm 210

2. „Dialog” z judaizmem 218

3. Dzień Islamu, Dzień Judaizmu... 228

4. Manowce ekumenizmu 232

Rozdział VII. Państwo bez Boga 247

1. Zmierzch epoki Konstantyna 247

2. Demograficzna katastrofa 261

3. Antykoncepcja i mentalność antykoncepcyjna 265

4. Imigracja. Przebudowa społeczna 275

5. Cywilizacja śmierci. Aborcja, eutanazja, in vitro 278

6. Ideologia LGBT 300

Zamiast zakończenia 307

8

Słowo wstępne

Książka ta jest pomyślana jako przegląd czy panorama kryzysu, który dotyka Kościół katolicki i całą cywilizację dawnego Zachodu. W chaosie codziennych informacji o przejawach postępującej degeneracji moralnej i doktrynalnej łatwo zagubić nić, która spaja cały proces rewolucyjny. Jest nią duchowa moc Antychrysta. Diabeł wszelkimi dostępnymi mu środkami stara się zniszczyć Boży porządek. Zepsucie sięgnęło już takiego poziomu, że często nawet my, katolicy, zaczynamy gubić się we mgle niejasności i nie wiemy, co jest prawdą, a co fałszem. Uznałem za wskazane wręczyć Czytelnikowi choćby tę drobną latarenkę, którą – daj Boże – będzie mógł się posłużyć dla przegnania przynajmniej niektórych cieni.

O niektórych przejawach kryzysu piszę więcej, o innych mniej, o jeszcze innych wcale: uznałem na przykład, że Czytelnik dobrze orientuje się w problematyce związanej z przestępstwami duchownych wobec nieletnich, dlatego o tym zgorszeniu piszę relatywnie niewiele; podobnie założyłem, że nie trzeba przedstawiać szeroko ideologii transgenderowej, która choćby z codziennych newsów prasowych każdemu jest dość dobrze znana. Więcej uwagi poświęciłem problemom, które – jak mi się wydaje – zaczynają ulegać pewnemu zamazaniu lub są w ogóle mało dostrzegane.

Dlatego, po przedstawieniu w I rozdziale samego pojęcia duchowej mocy Antychrysta oraz zupełnie podstawowych zasad Rewolucji, piszę w rozdziale II o kościelnym poparciu groź-

9

nej idei globalizmu, mogącej skutkować niewyobrażalnym jeszcze dziś dla nas terrorem. W rozdziale III zwracam uwagę na postępujące od lat 60. stopniowe odrzucanie przez Kościół własnej, katolickiej doktryny, zwłaszcza na polu małżeństwa, co ma swoje efekty w postaci niemal całkowitej utraty świadomości elementarnych pojęć. Tu za konieczne uznałem przedstawienie podstawowych narzędzi, którymi posługuje się antykatolicka Rewolucja do osiągania swoich celów. W rozdziale IV chciałem pochylić się nieco nad chaosem ogarniającym nasze rozumienie Najświętszego Sakramentu, coraz częściej postrzeganego jako symboliczny li tylko chleb, który spożywać może każdy, bez względu na to, czy jest w stanie łaski uświęcającej – i czy jest w ogóle katolikiem. Przyjrzałem się tam również destrukcji poczucia sacrum odnośnie do samej Mszy świętej. W rozdziale V piszę o kapłaństwie; nie uciekam od tematu lawendowej mafii, starając się jednak nadać kryzysowi przeżywania posługi kapłańskiej nieco szerszy kontekst. W rozdziale VI skupiam się na zakłamywaniu jedyności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła katolickiego, co, wydaje mi się, jest dziś problemem szczególnie palącym, tym więcej, że w coraz większej mierze dotyka także Kościół w Polsce: formy, jakie przyjmuje dialog z innowiercami, zwłaszcza z protestantami, zaczynają powoli uniemożliwiać zachowanie przez katolików autentycznie katolickiej substancji wiary. Wreszcie w rozdziale VII przechodzę do społecznych skutków kryzysu; wychodzę od krótkiej próby wykazania, że Kościół winien, tak jak w dawnych wiekach, wpływać jak najsilniej na prawo stanowione, bo gdy tego nie robi – tak jak, niestety, dzieje się właśnie dziś – to wówczas możliwe staje się zarówno panowanie ludobójczych ideologii, jak i ogarnięcie społeczeństw duchem tak przemożnego zniechęcenia, że za-

10

czyna się, praktyczne rzecz biorąc, biologiczne samobójstwo, określane zwykle jako „demograficzna” katastrofa.

Do tej listy ropiejących ran w Kościele katolickim i społeczeństwie świeckim można byłoby niewątpliwie dodać jeszcze całe mnóstwo punktów; musiałem wszelako dokonać pewnego wyboru, nie chcąc, by książka rozrosła się ponad przyzwoitą miarę. Mam nadzieję, że uda mi się zachęcić Czytelnika do kontynuowania refleksji nad sposobami zaangażowania się na rzecz odbudowy Bożego porządku; żeby to było możliwe, trzeba dobrze wiedzieć, gdzie tkwi zepsucie. To właśnie starałem się pokazać z perspektywy dziennikarza i publicysty.

Dziękuję Wydawnictwu AA za życzliwe przyjęcie pomysłu na napisanie tej książeczki. Dziękuję też mojej Żonie, bez której cierpliwości praca ta nigdy by nie powstała – oraz Córkom, które dzielnie znosiły długie godziny, w których ojciec jawił się przecież jako nieomal przywiązany do klawiatury.

11
12

I.

Duchowa siła Antychrysta

1. Rewolucja...

Wiosną 2020 roku, w pierwszych tygodniach lockdownu związanego z pandemią COVID-19, nagłówki portali na całym świecie mówiły o papieżu – tym emerytowanym. Wydawca niemieckiej edycji biografii Benedykta XVI opublikował krótki fragment wywiadu, jakiego papież Ratzinger udzielił autorowi tej pracy, Peterowi Seewaldowi. Seewald chciał wiedzieć, co miał na myśli Benedykt XVI, gdy podczas inauguracji swojego pontyfikatu prosił: „Módlcie się za mnie, abym nie uciekł ze strachu przed wilkami”. W odpowiedzi papież Ratzinger wskazał na duchową siłę Antychrysta. To właśnie te słowa, powiązane przez byłego suwerena Watykanu z takimi plagami jak „małżeństwa” homoseksualne, aborcja i in vitro, zainteresowały światowe media. Benedykt stwierdził dosłownie: „Tutaj też muszę powiedzieć, że sytuacje, których papież może się obawiać, nie są przez ludzi wystarczająco rozumiane. Oczywiście sprawy takie jak Vatileaks1 są irytujące, a przede wszystkim niezrozumiałe i wysoce niepokojące dla ludzi na całym świecie. Prawdziwe zagrożenie dla Kościoła, a tym samym

1 Afera wywołana, w maju 2012 roku, przez wyciek do mediów poufnych dokumentów watykańskich.

13 Rozdział

dla posługi Piotra, znajduje się jednak nie w tych rzeczach, lecz w światowej dyktaturze pozornie humanistycznych ideologii; odrzucanie ich oznacza wykluczenie z podstawowego społecznego konsensusu. Sto lat temu wszyscy uważaliby, że mówienie o małżeństwie homoseksualnym jest czymś absurdalnym. Dziś każdy, kto się temu sprzeciwia, naraża się na społeczne wykluczenie. To samo odnosi się do aborcji i tworzenia ludzi w laboratorium. Współczesne społeczeństwo jest w trakcie formułowania antychrześcijańskiego credo, a przeciwstawianie się mu jest karane społeczną ekskomuniką. Strach przed tą duchową mocą Antychrysta jest więc aż nazbyt naturalny i przeciwstawianie się temu naprawdę wymaga pomocy modlitewnej całej diecezji i Kościoła powszechnego”2 .

To nie pierwszy raz, gdy Benedykt XVI wypowiedział się o Antychryście. Wcześniej podjął ten temat między innymi w książce Jezus z Nazaretu, gdzie odwołując się do myśli rosyjskiego filozofa Włodzimierza Sołowjowa wskazał na antychrystyczną naturę działań chrześcijańskich intelektualistów, którzy własnymi ideami zasłaniają Jezusa Chrystusa i w ten sposób stawiają samych siebie na miejscu Boga3 . A jednak to dopiero wypowiedź papieża-emeryta o Antychryście zamieszczona w książce Seewalda wywołała tak wielkie wrażenie. Benedykt XVI uderzył bowiem w samo sedno problemu: bezlitośnie oskarżył to, co zachodnia kultura uważa za swoje najważniejsze osią-

2

Peter Seewald, Benedykt XVI. Życie, s. 1016–1017.

3

Zob. nt.: ks. Robert Skrzypczak, Między Chrystusem a Antychrystem, s. 261–312, Wydawnictwo Esprit, Kraków 2022.

14

gnięcie w dziedzinie rzekomego umacniania ludzkiej wolności. Jeżeli diabelskim złem jest tak zwane „prawo” do zawierania homoseksualnych związków czy szerzej, do swobodnego definiowania własnej seksualności; jeżeli tym samym jest tak zwane „prawo do decydowania” o swoim ciele w postaci zabicia dziecka nienarodzonego; jeżeli inspiracją szatańską są zaawansowane technologicznie prace nad tworzeniem przez naukowców „doskonałych” ludzi na zamówienie – to czym miałaby chlubić się współczesność? Co zostałoby naszej kulturze, gdyby odebrać jej możliwość samodzielnego definiowania dobra i zła? Trzeba byłoby wówczas przyjąć, że jest ktoś wyższy od człowieka – jego Stwórca, Bóg. Tego wszakże nie chce się uczynić za żadną cenę. Przecież Bóg umarł – został zabity po to, by ludzie sami stali się jak bogowie. Homo deus – człowiek bóg, oto wizja, którą głoszą prorocy nowego jutra.

Benedykt XVI ma rację: świat zostaje opanowany przez moc Antychrysta. Także ludzie Kościoła są wobec niej coraz bardziej bezbronni. Z roku na roku dają się coraz częściej wykorzystywać Przeciwnikowi jako bezwolne narzędzia, płynące za mainstreamowym satanizmem kryjącym się pod płaszczem „nowoczesnej” religijności. Na fatalną kondycję wewnętrzną Kościoła zwrócił uwagę św. Paweł VI w 1972 roku, wypowiadając w homilii z 29 czerwca słynne słowa o dymie szatana: „Odnosząc się do sytuacji dzisiejszego Kościoła, Ojciec Święty stwierdza, że ma wrażenie, iż z jakiejś szczeliny do świątyni Boga przeniknął dym Szatana. Pojawiły się wątpliwość, niepewność, problematyzowanie, niepokój, niezadowolenie, konfrontacja. Nie wierzymy już Kościołowi; wierzymy pierwszemu

15

świeckiemu prorokowi, który przychodzi, by do nas przemawiać z jakiejś gazety czy jakiegoś ruchu społecznego, dopadamy go i pytamy o formułę prawdziwego życia. Nie uważamy już, byśmy to my byli jej gospodarzami i mistrzami. Do naszego sumienia wkradło się zwątpienie, weszło przez okna, które powinny być przecież otwarte na światło. Ze strony nauki, która winna dawać nam prawdę nie po to, byśmy dystansowali się od Boga, ale byśmy szukali Go jeszcze mocniej i czcili z większą intensywnością, pojawiła się krytyka, pojawiło się zwątpienie. Naukowcy to ci, którzy z największym bólem i powagą marszczą czoła. Wreszcie oznajmiają: Nie wiem, nie wiemy, nie możemy wiedzieć. Szkoła stała się salą ćwiczebną zamieszania i sprzeczności, nierzadko absurdalnych. Krzewi się postęp po to, by następnie zburzyć go w najdziwniejszych i najradykalniejszych rewolucjach, negując wszystko, co zostało osiągnięte, powracając do prymitywizmu tuż po tym, jak osiągnięto we współczesnym świecie tak wielki postęp. Również w Kościele panuje taki stan niepewności. Wierzono, że po Soborze nadejdzie słoneczny dzień dla historii Kościoła. Zamiast niego przyszedł dzień pochmurny, burzowy i ciemny, dzień szukania i niepewności. Głosimy ekumenizm i ciągle dystansujemy się od innych. Dążymy do kopania przepaści zamiast do ich zasypywania”4 .

4

Tłumaczenie własne. Włoski oryginał ze strony Watykanu (https:/ /www.vatican.va/content/paul-vi/it/homilies/1972/documents/hf_pvi_hom_19720629.html): „Riferendosi alla situazione della Chiesa di oggi, il Santo Padre afferma di avere la sensazione che «da qualche fessura sia entrato il fumo di Satana nel tempio di Dio». C’` e il dubbio, l’incertezza, la problematica, l’inquietudine, l’insoddisfazione, il confronto. Non ci si fida pi` u della Chiesa; ci si fida del primo profeta profano che viene a parlarci da qualche giornale o da qualche moto sociale

16

Święty papież trafił w sedno: Kościół stracił pewność. To umożliwiło wznoszenie gmachu fałszywej wiary także rękami samych katolików. Mówi o takim niebezpieczeństwie dobrze znany punkt Katechizmu Kościoła Katolickiego: „Przed przyjściem Chrystusa Kościół ma przejść przez końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu wierzących. Prześladowanie, które towarzyszy jego pielgrzymce przez ziemię, odsłoni tajemnicę bezbożności pod postacią oszukańczej religii, dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy. Największym oszustwem religijnym jest oszustwo Antychrysta, czyli oszustwo pseudomesjanizmu, w którym człowiek uwielbia samego siebie zamiast Boga i Jego Mesjasza, który przyszedł w ciele” (675).

per rincorrerlo e chiedere a lui se ha la formula della vera vita. E non avvertiamo di esserne invece gi` a noi padroni e maestri. ` E entrato il dubbio nelle nostre coscienze, ed ` e entrato per finestre che invece dovevano essere aperte alla luce. Dalla scienza, che ` e fatta per darci delle verit` a che non distaccano da Dio ma ce lo fanno cercare ancora di pi` u e celebrare con maggiore intensit`a, ` e venuta invece la critica, ` e venuto il dubbio. Gli scienziati sono coloro che pi` u pensosamente e pi` u dolorosamente curvano la fronte. E finiscono per insegnare: «Non so, non sappiamo, non possiamo sapere». La scuola diventa palestra di confusione e di contraddizioni talvolta assurde. Si celebra il progresso per poterlo poi demolire con le rivoluzioni pi` u strane e pi` u radicali, per negare tutto ci` o che si ` e conquistato, per ritornare primitivi dopo aver tanto esaltato i progressi del mondo moderno. Anche nella Chiesa regna questo stato di incertezza. Si credeva che dopo il Concilio sarebbe venuta una giornata di sole per la storia della Chiesa. ` E venuta invece una giornata di nuvole, di tempesta, di buio, di ricerca, di incertezza. Predichiamo l’ecumenismo e ci distacchiamo sempre di pi` u dagli altri. Cerchiamo di scavare abissi invece di colmarli”.

17

Nigdy jeszcze w historii nie byliśmy tak blisko jak dziś zadekretowania – i to na globalnym poziomie – oszukańczej religii uwielbienia człowieka. Pod wieloma względami wydaje się, że zmierzamy dziś coraz szybciej do realizacji antyutopijnej wizji, jaką przedstawił ponad 100 lat temu Włodzimierz Sołowjow. W Krótkiej opowieści o Antychryście rosyjski autor ukazał przeciwnika Chrystusa nie jako wojującego ateistę, ale jako człowieka wierzącego.

„Żył w tamtych czasach między nielicznymi wierzącymi spirytualistami pewien niezwykły człowiek – wielu nazywało go nadczłowiekiem – daleki jednak od niemowlęctwa zarówno umysłu, jak i serca. Był jeszcze młody, lecz dzięki swemu nieprzeciętnemu geniuszowi już około trzydziestego roku życia zasłynął jako wielki myśliciel, pisarz i działacz społeczny. Zdając sobie sprawę ze swej wielkiej siły ducha, pozostawał zatwardziałym spirytualistą. Jego jasny umysł zawsze wskazywał mu prawdę o tym, w co należy wierzyć: w dobro, Boga i Mesjasza. W to wszystko wierzył, lecz kochał wyłącznie samego siebie”; tymi słowami Sołowjow wprowadza kluczową postać głosiciela diabelskiej antyewangelii 5 . Jak tłumaczy dalej Rosjanin, ów młody człowiek byłby gotów pokłonić się nawet przed mocą Zła, a to ze względu na olbrzymią miłość własną; ze względu na swoje wyjątkowe przymioty „uważał siebie za tego, kim w rzeczywistości był Chrystus”. Młodzieniec sądził, że skoro Chrystus żył przed nim, to znaczy, że poprzedzał go w porządku

5

Włodzimierz Sołowjow, O wojnie, o postępie i o końcu świata, Wydawnictwo AA, Kraków 2021, s. 202.

18

moralnego rozwoju ludzkości, a zatem to on właśnie, a nie Chrystus, stoi wyżej. To przecież bardzo naukowe, zgodne z logiką nieustannego postępu zaproponowaną światu postrewolucyjnemu przez protestanckiego filozofa Georga Hegla... Bohater Sołowjowa mówił o sobie: „Chrystus, głosząc i praktykując swym życiem dobro moralne, był reformatorem ludzkości, ja zaś jestem powołany, by być dobroczyńcą ludzkości, częściowo już naprawionej, a częściowo niezdolnej jeszcze do zreformowania. […] Chrystus przyniósł miecz, ja zaś przyniosę pokój. On groził ziemi straszliwym sądem ostatecznym. Ale ostatecznym sędzią będę ja, a mój sąd będzie nie tylko sądem prawdy, lecz także sądem miłosierdzia”6 . W opowieści Sołowjowa – do którego lektury w całości gorąco zachęcam Czytelnika – młodzieniec zaprzecza wreszcie samemu zmartwychwstaniu Chrystusa, wpada w szał – i w tym stanie objawia mu się tajemnicza zjawa, która napełnia go swoją mocą. Bohater Krótkiej opowieści o Antychryście pisze prędko swoje wielkie dzieło o wymownym tytule, tak bliskim uchu człowieka XXI wieku: „Otwarta droga do pokoju i powszechnego dobrobytu”...

Wkrótce, głosi Sołowjow, światowej masonerii udaje się stworzyć rząd globalny i z tymi szlachetnymi ideami na sztandarach rozpoczyna się budowa nowej ludzkości, zasadzającej się na relatywistycznej religii, w której właściwym przedmiotem kultu nie jest Bóg, ale szatan skrywający się pod przejawami bezbrzeżnej pychy człowieka.

Tamże, s. 203–204.

19
6

Opis nowego, diabelskiego świata Sołowjowa aż nadto przypomina to, co możemy współcześnie oglądać na własne oczy. Antychrystyczne myślenie przenika współczesnego człowieka do głębi. Przejawia się we wszystkich dziedzinach życia, także kościelnych: w tym, jak czcimy Boga, stawiając w centrum liturgii naszą własną rozrywkę i zadowolenie, a nie cześć Najwyższego; w tym, jak nauczamy prawd wiary, nie trzymając się ściśle Jego Słowa, ale interpretując je tak, aby przyniosło nam wewnętrzne uspokojenie i dało komfort, który pozwala trwać dalej w grzechu; w tym wreszcie, jak odnosimy się do błędnych i fałszywych religii – nie uważamy już, aby należało je odrzucić; sądzimy raczej, że każda z nich jest tak samo wartościowa, jak nasza. Kryje się za tym niewypowiedziane pragnienie, by to nie Bóg był przedmiotem naszej czci, ale byśmy byli nim my sami – jak w straszliwej wizji Sołowjowa.

Antykoncepcja i homoseksualne małżeństwa, aborcja i in vitro – tak jak mówił Benedykt XVI, to samo centrum antychrystycznej pseudo-religii. Moc Przeciwnika realizuje się też w naszych rodzinach: nie chcemy już być wierni przykazaniom Bożym, ale kształtujemy swoje związki podług bezbożnych wyobrażeń. Odrzucamy dzieci jako dar Boga, chcąc być absolutnymi panami życia i śmierci. Zbrukana została święta więź małżeńska między kobietą a mężczyzną, masowo mordowane są dzieci nienarodzone, ludzi produkuje się na potrzeby zadowolenia par o dowolnej płci. To radykalne i nieskrywane zanegowanie dzieła Bożego stworzenia.

O tym, jak dokonuje się krok po kroku ta budowa świata bez Boga, pisał w przetłumaczonej na wiele języków książce

20

Rewolucja i Kontrrewolucja brazylijski działacz katolicki Plinio Corr^ea de Oliveira. Swoje dzieło, które od kilkudziesięciu lat kształtuje na całym świecie kolejne pokolenia katolików pragnących powrotu katolickiej cywilizacji, otworzył krótką i trafną definicją współczesnego kryzysu. Pisał:

„Kryzysy wstrząsające dziś światem – kryzys państwa, rodziny, gospodarki, kultury itd. – nie są niczym innym, jak tylko różnymi aspektami jednego fundamentalnego kryzysu, którego polem działania jest sam człowiek. Innymi słowy, te kryzysy mają swoje korzenie w najgłębszych problemach duszy, skąd rozciągają się na całą osobowość współczesnego człowieka i wszystkie jego działania”7 .

Plinio Corr^ea de Oliveira wskazywał, że kryzys ten jest długotrwałym procesem, który rozpoczął się od początku destrukcji średniowiecznej Christianitas8 w XV wieku, eskalując następnie wraz z rewolucją Lutra wiek później. Definiując ten proces Autor odwołał się do przemówienia Piusa XII z 1953 roku. Papież Pacelli mówił wówczas o wrogu Kościoła: „Można go znaleźć wszędzie i wśród wszystkich; potrafi być gwałtowny i przebiegły. Przez ostatnie stulecia usiłował dokonać intelektualnego, moralnego i społecznego rozkładu jedności w mistycznym ciele Chrystusa. Pragnął natury bez łaski,

7 Plinio Corr^ea de Oliveira, Rewolucja i Kontrrewolucja, Wyd. Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, Kraków 2017, s. 23.

8 (Łac. dosł.) chrześcijaństwo [przyp. red.].

21

rozumu bez wiary, wolności bez władzy, a czasami władzy bez wolności. Jest to wróg, który coraz bardziej się ujawnia, nie mając jakichkolwiek skrupułów: Chrystus tak, Kościół nie; następnie Bóg tak, Chrystus nie; a w końcu bezbożny okrzyk: Bóg umarł, a nawet, Bóg nigdy nie istniał! A oto teraz próba budowania struktury świata na fundamentach, których nie wahamy się wskazać jako głównych przyczyn zagrożenia, jakie zawisło nad ludzkością: gospodarka bez Boga, prawo bez Boga, polityka bez Boga”9 .

Kościół został zanegowany w rewolcie protestanckiej: bunt Marcina Lutra i jego licznych towarzyszy i następców doprowadził do ukonstytuowania w Europie fałszywego chrześcijaństwa, które odcięło się od swojego fundamentu w Rzymie, niszcząc – jak dotąd bezpowrotnie – Chrystusową jedność wiary na kontynencie. Z tego fatalnego ziarna wyrosła prędko ideologia poddania religii świeckiej władzy, co utorowało drogę do zbrodni rewolucjonistów francuskich. To oni ogłosili, że nie ma żadnego Chrystusa, a istnieje tylko odległy od człowieka architekt świata. I to przecież nie mogło długo się utrzymać: z idealistycznego deizmu łatwo wyprowadzono ateizm. Antyreligijne filipiki filozofów XIX wieku odniosły swój śmiertelny skutek, rodząc marksizm. Bolszewicy mogli wreszcie odrzucić samego Boga, proklamując pierwsze chyba otwarcie ateistyczne państwo w historii świata. Dzisiaj niemal wszystkie społeczeństwa Zachodu zbudowane są na fundamentach tej wielostopniowej an-

9

Plinio Corr^ea de Oliveira, Rewolucja i Kontrrewolucja, Wyd. Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, Kraków 2017, s. 27.

22

tykatolickiej i antyboskiej Rewolucji. W naszych hymnach narodowych nie ma o Bogu ani słowa; nasze prawa do nas samych odwołują się jako do ostatecznego źródła poznania dobra i zła. Tak jak mówił Pius XII, na płaszczyźnie życia publicznego uznaliśmy nie tylko, że Bóg umarł, ale i że Go w ogóle nigdy nie było.

Plinio Corr^ea de Oliveira nie uważał, by ostatecznym celem Rewolucji miała być budowa jakiejś trwałej struktury światowej; wprost przeciwnie. W jego optyce globalny rząd bezbożników, tak, jak opisał go choćby Sołowjow, byłby jedynie etapem na drodze do właściwego końca, którym musi być totalny chaos, czy też, jak wyraził się dosłownie autor Rewolucji i Kontrrewolucji, „finalne zniszczenie”. To kluczowa obserwacja, którą podzielał też św. Paweł VI mówiący o dyktaturze zwątpienia i powrocie prymitywizmu. Nie znajdziemy we współczesnym świecie przejawów działania duchowej siły Antychrysta, jeżeli szukać będziemy jedynie czegoś, co przypominałoby punkty realizacji jakiegoś żelaznego, konsekwentnego planu. Takie elementy oczywiście są, ale aktywną zasadą nie jest dążenie do jakiegokolwiek porządku; to niemożliwe z samej natury rzeczy. Zasadą jest chaos, bo szatan nie może niczego budować, może tylko niszczyć.

Proces rewolucyjny toczy się w konsekwencji poprzez stopniowe usuwanie Boga z naszego życia. Dokonuje się codziennie w każdym z nas. To współczesny człowiek i wszystkie jego dzieła są polem batalii Antychrysta z Chrystusem. Jeżeli przyjmujemy mentalność kultu samych siebie i stajemy się kimś w rodzaju miłującego własne „ja” geniusza Sołowjowa, przy-

23

bliżamy, na miarę naszych zdolności i sił, triumf Antychrysta. Trudno o straszniejszą perspektywę: kto chciałby stać się świadomym współpracownikiem Przeciwnika Boga? A jednak wszyscy dajemy się diabłu wciągać do jego niszczycielskiej machiny, płynąc bezwolnie w nurcie, który jawi nam się jako konieczny bieg dziejów. Nierzadko bywamy tak otępiali, że pozwalamy się wlec mocy Antychrysta, udając przed samymi sobą niewiedzę co do miejsca, w którym się znaleźliśmy. Świątynię szatana sami nazywamy świątynią Boga.

2. ...i Kontrrewolucja

Proces rewolucyjny, pisze jednak Plinio Corr^ea de Oliveira, nie jest nieodwracalny: „Zrobienie pierwszego kroku niekoniecznie implikuje zrobienie ostatniego i zejście do następnej warstwy. Przeciwnie, wolna wola człowieka wspomagana łaską może przezwyciężyć jakikolwiek kryzys, tak jak może powstrzymać i przezwyciężyć samą Rewolucję”10 . Żeby móc przezwyciężyć kryzys trzeba wszakże mieć świadomość jego istnienia – i wiedzę o jego przejawach. Jej brak skutkuje otwartością na błędy, a w konsekwencji torowaniem drogi dalszemu zepsuciu, zwłaszcza wewnątrz samego Kościoła.

Straty, które spowodowała Rewolucja, trzeba krok po kroku naprawiać, odbijając „zagrabiony” z rąk katolików teren. Absolutnym fundamentem jest odzyskanie siły przekazywania

10

Plinio Corr^ea de Oliveira, Rewolucja i Kontrrewolucja, Wyd. Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi, Kraków 2017, s. 40.

24

wiary przez Kościół katolicki. To w nim musi rozpocząć się odrodzenie Bożej cywilizacji. Jeżeli Kościół nadal będzie pogrążać się w bagnie błędu, niemoralności i lenistwa, Rewolucja poczyni dalsze postępy. Kluczowe jest to, by reagować zdecydowanie na każdy przejaw działania duchowej mocy Antychrysta. Nie możemy obojętnieć na zło. Skala zgorszenia, które rozlewa się w świecie Zachodu zwłaszcza od lat 60., jest tak potężna, że na wiele problemów po prostu przymykamy oczy albo w ogóle ich już nie dostrzegamy. Z taką postawą otępienia czy znużenia trzeba zdecydowanie walczyć. W Polsce, na przykład, szerokim rzeszom społecznym wydaje się, jakoby najważniejszym problemem Kościoła było dziś wykorzystywanie seksualne nieletnich. Oczywiście – to niesamowite zło, które musi zostać bezwzględnie wykorzenione. A jednak jest ono tylko jednym z wielu przejawów kryzysu. Musimy nauczyć się na powrót dostrzegać również inne chore miejsca. Nad wieloma problemami przechodzimy do porządku dziennego; nawet jeżeli widzimy, że sprawy nie mają się najlepiej, to ze względu na stopień rozpowszechnienia danej patologii potrafimy wzruszyć ramionami i pójść dalej. Tak rzecz wygląda choćby z manowcami, na które wiedzie ideologia dialogizmu międzyreligijnego albo z naszym niechlujnym podejściem do Mszy świętej: każdy gołym okiem dostrzega niebezpieczeństwa i błędy, ale dominuje przekonanie, jakoby nie było wcale tak źle. Na innych płaszczyznach toczy się zacięta batalia, ale ci, którzy kierują Kościołem, nierzadko w sojuszu z wielką polityką, wyrzucają nauczanie katolickie za burtę, wybierając komfort dostosowania się do rozwiązań tego świata: jak to jest z aborcją, ideologią LGBT, ekologizmem, globalizmem czy sanitaryzmem (który najpewniej tylko chwilowo wydaje się rozwiązanym problemem).

25

Myślę, że zwłaszcza w Polakach jest wciąż dużo siły, która może zostać wykorzystana do przeciwstawienia się Rewolucji. Nasz kraj podlega wprawdzie potwornym naciskom sekularyzacyjnym. Stopniowo rezygnujemy z naszej katolickiej tożsamości albo pozwalamy przekształcić i zafałszować ją tak, by pod starą etykietą znalazła się zupełnie nowa treść. Mimo wszystko katolicy z tych krajów Zachodu, w których proces rewolucyjny zaszedł już o wiele dalej, wciąż patrzą na Polskę z wielką nadzieją. Nie bez powodu, bo historia pokazuje, że potrafimy inspirować świat do Kontrrewolucji.

Tak stało się choćby w roku 2020, gdy polski Trybunał Konstytucyjny zakazał mordowania chorych dzieci nienarodzonych. Dwa lata później, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, Sąd Najwyższy w Stanach Zjednoczonych uznał, że legalność aborcji nie ma podstaw w amerykańskiej konstytucji, co otworzyło wielu stanom drogę do objęcia dzieci poczętych prawną ochroną. Tych dwóch ważnych decyzji sądowych nie byłoby nigdy, gdyby nie wieloletnia, ciężka praca chrześcijan, przede wszystkim katolików, na rzecz nie tyle samej nawet ochrony życia ludzkiego, co w ogóle przywracania elementarnych pojęć właściwych cywilizacji Zachodu. Niezliczone pikiety, manifestacje, zbiórki podpisów, publikacje prasowe i książkowe, rozdawane broszury, nagrywane programy i audycje, naciski na polityków, pozyskiwanie zaangażowania władz kościelnych – wszystko to motywowane wiarą w ostateczne zwycięstwo naszego Pana, Jezusa Chrystusa, wszystko napędzane świadomością, że zło nie może zatriumfować.

26

To jest właśnie Kontrrewolucja: zmiany te pokazują dowodnie, że proces destrukcji porządku Bożego rzeczywiście nie jest nieodwracalny – a Polska może odegrać w dziele odbudowy porządku olbrzymią rolę, o ile tylko nasz naród będzie miał odwagę działać na rzecz przywrócenia społecznego panowania Jezusa Chrystusa i odważnie przeciwstawiać się kłamstwom Antychrysta.

Jako dziennikarz każdego niemal dnia obserwuję, co piszą o naszym kraju zagraniczne media; informacjom o różnych wspaniałych inicjatywach modlitewnych rodzących się nad Wisłą towarzyszą entuzjastyczne komentarze prasy amerykańskiej, hiszpańskiej, francuskiej, włoskiej czy niemieckiej. Jest w nas, Polakach, ogromna siła bijąca z katolickiej cywilizacji rzymskiej. Inne narody widzą, że nie zapomnieliśmy jeszcze zupełnie, iż wiara katolicka to nie „prywatna sprawa”, ale misja, której celem jest przekształcenie świata. Nie wolno nam tego potencjału zatracić; trzeba go wzmacniać i aktualizować, dając przykład odbudowywania cywilizacji i inspirując innych do tego samego. Podstawową sprawą, w zasadzie pewnym punktem wyjścia, jest uświadomienie sobie, że rewolucyjny paradygmat pluralizmu „światopoglądowego” jest z gruntu fałszywy. Nie możemy budować przyszłości na takiej demokracji, która dopuszcza kłamstwa, zło i bezbożność. Tego rodzaju rzeczy mogą być tylko chwilowo tolerowane, ale przedstawiać świat pełen fałszu jako docelową przestrzeń życia dla chrześcijan byłoby zwykłym samobójstwem i zdradą Chrystusa. Musimy zdecydowanie przypomnieć sobie, że wbrew kolportowanym dziś ideologiom rela-

27

tywizmu, wszyscy ludzie na świecie winni są posłuszeństwo wyłącznie Jezusowi Chrystusowi. On jest Królem – Odkupicielem, Prawodawcą, Sędzią, jak pisał w encyklice Quas primas Pius XI. Słyszymy dziś wiele słów o powszechnym braterstwie ludzkości, a zupełnie nic o powszechnym obowiązku tej samej ludzkości do poddaństwa władzy Zbawiciela.

Matka Boża zapowiedziała w Fatimie triumf Jej Niepokalanego Serca, który wiązać się musi z nawróceniem. Tej perspektywy dzisiaj nam brakuje: punktem docelowym musi być nawrócenie całego świata. Dzisiaj także Kościół zaczyna działać tak, jakby Boga nie było, a Chrystus nie był Panem. Otóż jest przecież przeciwnie: Bóg jest, a Chrystus jest naszym Królem! Dopiero z tą prawdą w sercach, która winna rozgrzewać nas w każdym publicznym działaniu, możliwe staje się działanie kontrrewolucyjne – jak widać, nierzadko naprawdę skuteczne. U kresu znajduje się nastanie ładu będącego wynikiem przyjęcia przez wszystkie narody prawdy o społecznym panowaniu Jezusa Chrystusa.

Oto nasz cel – nie relatywistyczny demokratyzm, ale powszechne uznanie Chrystusa za Pana i Króla.

28
312

Paweł Chmielewski z perspektywy dziennikarza i publicysty przedstawia panoramę kryzysu, który dotyka Kościół katolicki i całą cywilizację zachodnią. Skupia się na mało dostrzeganych problemach. Czym jest duchowa moc Antychrysta? Jak może wyglądać jego nowe oblicze? Jak sam Kościół odrzuca własną doktrynę? Autor zwraca uwagę na destrukcję sakramentów: kapłaństwa, małżeństwa i komunii świętej. Zastanawia się, jak współcześnie postrzega się Najświętszy Sakrament i co się stało z sacrum Mszy świętej. Porusza zagadnienie globalizmu i ekologizmu. Opisuje formy dialogu z innowiercami, zwłaszcza z protestantami, które zaczynają powoli uniemożliwiać zachowanie przez katolików autentycznie katolickiej substancji wiary. W książce znajdziemy odpowiedź na pytanie, czym grozi mentalność antykoncepcyjna, a także dowiemy się, jakie społeczne skutki przyniesie kryzys.

Gubimy się często, nie wiedząc, co jeszcze we współczesnym świecie jest katolickie, a co, wprost przeciwnie, pochodzi od diabła. Potrzebujemy patrzeć wzrokiem orłów; tego spojrzenia możemy uczyć się od całej rzeszy wielkich świętych, których oferuje nam bogata historia Kościoła rzymskiego. Bezbrzeżną niemal pomocą, jakby nieustannie płonącą latarnią cnót chrześcijańskich, są dla nas zwłaszcza Ojcowie i Doktorzy Kościoła. W czasach zamętu konieczne jest sięganie do ich bogatej spuścizny.

Ta panorama ropiejących ran w Kościele katolickim może działać na Czytelnika przygnębiająco. Na tym nie wolno się jednak zatrzymywać; mroki współczesności, tak jak cienie zalegające na życiu chrześcijan w poprzednich wiekach, są przecież nieustannie rozświetlane blaskiem niezmiennej prawdy Ewangelii. Nigdy dość przypominać słowa naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który obiecał nam, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła. Nie wiemy, oczywiście, czy nie przemogą go w Polsce i Europie, ale walka, by tak się nie stało, jest także naszą rzeczą – z Bożą pomocą i za wstawiennictwem świętych. Duchowa moc Antychrysta zdaje się niekiedy po ludzku niezwyciężona, ale przecież u końca czasów to nie ona będzie triumfować. Idźmy mężnie naprzód, prowadząc walkę z antychrześcijańską Rewolucją i dokładając wszelkich sił do przybliżania Triumfu Niepokalanego Serca Maryi i powrotu społecznego panowania Jezusa Chrystusa.

Autor

ISBN 978-83-7864-607-5 cena det. 39,90 w tym 5% VAT

WYDAWNICTWO AA

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.