Miażdżąca krytyka kapitalizmu autorstwa arcykatolickiego myśliciela! Belloc przekonuje, że Europa ukształtowana przez wiarę chrześcijańską była unikatową strefą wolności: jedynym w historii człowieka światem, w którego atmosferze nie była w stanie przetrwać instytucja niewolnictwa, więc niepostrzeżenie wymarła. Jednak w wyniku buntu przeciwko tej wolności pojawiła się obrzydliwa anarchia moralna pod sztandarem kapitalizmu. Ta heretycka manifestacja uruchomiła procesy prowadzące do dewastacji świata Bosko-ludzkiej wolności. Kapitalizm to ze swej natury system niestabilny i nietrwały, a realizowana w jego ramach wolność – choćby w wielu wymiarach tylko pozorna – jest czynnikiem ciągle destabilizującym, ograniczającym pewność i bezpieczeństwo wzrostu. Belloc przewiduje, że ostatecznie stabilność tego systemu zostanie osiągnięta kosztem wolności. Moment ten będzie początkiem innego świata: świata stanu niewolniczego. Wraz z końcem cywilizacji chrześcijańskiej nastąpi renesans niewolnictwa. Czy stoimy u progu nowego zniewolenia? Hilaire Belloc (1870-1953) to jeden z najważniejszych pisarzy katolickich języka angielskiego. Przyjaciel i współpracownik G.K. Chestertona, do którego nawrócenia w dużej mierze się przyczynił. Szeroka gama jego twórczości obejmuje m.in. poezję (w tym wiersze dla dzieci), powieści, publicystykę, książki podróżnicze, biograficzne, pozycje poświęcone historii i polityce oraz liczne artykuły prasowe. W Wydawnictwie AA ukazało się tłumaczenie jego książek: Wielkie herezje, Herezja reformacji oraz Mity i fakty o historii Kościoła.
Patronat medialny:
ISBN 978-83-7864-007-3
9 788378 640073 Cena: 29,90 zł w tym 5% VAT
Hilaire Belloc
TYGODNIK LISICKIEGO
Wstęp: Paweł Lisicki
Państwo niewolnicze
Hilaire Belloc
Państwo niewolnicze przełożył i opracował Jacek P. Laskowski
E. S. P. Haynesowi
Podstawa przekładu: The Servile State by Hilaire Belloc, London & Edinburgh 1913. Przypisy nie oznaczone w tekście jako przypisy tłumacza pochodzą od Autora
Redakcja i korekta: Emil Bigaj Opracowanie graficzne: Agnieszka Siekierżycka
Copyright © by Wydawnictwo AA, Kraków 2020
ISBN 978-83-7864-007-3
Wydawnictwo AA s.c. 30-332 Kraków, ul. Swoboda 4 tel.: 12 292 04 42 e-mail: klub@religijna.pl www.religijna.pl
Wstęp Są autorzy, którzy się nie starzeją. Dzięki głębokiej intuicji i zmysłowi analizy potrafią dostrzec to, co wielu innym umyka. Nie ślizgają się po powierzchni, ale uchwytują istotny sens zjawisk społecznych, czy szerzej kulturowych i cywilizacyjnych. Nie powtarzają banałów, nie dołączają się do powszechnej w ich czasach paplaniny – a tej w miarę postępu edukacji i łatwości dzielenia się słowem jest coraz więcej – ale odkrywają prawdę. Są we właściwym tego słowa znaczeniu myślicielami: pisarzami, filozofami, publicystami, po prostu ludźmi trzeźwo i jasno rozumującymi. Jednym z nich był na pewno tworzący w pierwszej połowie XX wieku Hilaire Bellloc, wielki obrońca religii i wolności, wiary i własności, na którego książkach wychowały się pokolenia angielskich i amerykańskich – a również wielu innych – tradycyjnych katolików. Dodaję określenie „tradycyjnych”, bo dziś samo słowo katolik niewiele znaczy. O ile jeszcze w epoce Belloca obrona krucjat, przestroga przed herezją i miłość do wiecznego Rzymu jako stolicy papiestwa należały do wartości przez katolików powszechnie uznawanych, to obecnie, w czasach posoborowego czyszczenia pamięci, kiedy dominuje kultura wyznawania win i powszechnego bicia się w piersi za przeszłość, już tak nie jest. Jednak Belloc to nie tylko diarysta (doskonała „Droga do Rzymu”), pisarz historyczny („Rewolucja we Francji”, „Herezje”, „Joanna d’Arc”) ale też przenikliwy badacz współczesnego mu społeczeństwa i prawdziwy wizjoner. Przy czym zawsze, co zapewnia jego twórczości nieprzemijającą wartość, człowiek uwzględniający przy opisie obyczajów czynnik ducha, czynnik religijny. Tak jest też w napisanej w 1912 roku, a więc nieco ponad sto lat temu, książce „Państwo niewolnicze”. 5
Państwo niewolnicze
Uderzać musi jasność, krystaliczność wręcz stawianych przez Belloca tez. Najważniejszą jest przekonanie, że obecny kapitalizm, ten z którym stykał się w Wielkiej Brytanii na początku XX wieku, jest ustrojem z zasady nietrwałym i dlatego będzie z konieczności ewoluował w stronę albo państwa wolnych właścicieli albo, co jest bardziej prawdopodobne, ustroju, systemu, który pisarz nazywa państwem niewolniczym. Oczywiście, dla dzisiejszego czytelnika najważniejsze pytanie brzmi, czy analizy Belloca okazały się prawdziwe. Czy teraz, w 2020 roku to, co on opisywał jako zaledwie początki i zarodki, już się rozwinęło i czy faktycznie spełniła się wizja powszechnego niewolnictwa? Zanim odpowiem na to pytanie trzeba jednak wrócić na chwilę do lektury „Państwa niewolniczego”. Autor zaczyna od stwierdzenia, że „niewolnictwo nie jest w historii Europy doświadczeniem nowym. Nie jest też tak, że ktoś mówiący o niewolnictwie jako o rzeczy dla Europejczyków akceptowalnej, cierpi na jakieś dziwaczne zwidy. To właśnie niewolnictwo było materiałem, z którego budowano Europę przez kolejne tysiąclecia, dopóki kontynent nasz nie zaangażował się w niemały eksperyment moralny zwany Wiarą, którą wielu uważa dziś za skończoną i odrzuconą. Tymczasem, jak się zdaje, z upadkiem Wiary musi powrócić do nas stara, pierwotna instytucja niewolnictwa” (s. 57). Brytyjski pisarz dodaje od razu, że tym, który sprawił, że z pogańskiego świata niewoli, z państwa niewolniczego wyrosła społeczność właścicieli, był Kościół. Tezy tej dokładnie i szczegółowo nie uzasadnia, przyjmuje ją za oczywistą. Pisze nawet, że to nie opinia, a stwierdzenie faktu, który wystarczy zobaczyć. Tu czytelnik musi się chwilę, oszołomiony, zatrzymać. Jak to, pyta zapewne, stwierdzenie faktu? Czy nie uczy się go od lat, że chrześcijaństwo i Kościół żadnej roli w zwycięstwie nad niewolnictwem nie odegrały? Ba, jeśli czyta pisma co bardziej modnych dziś historyków, okazałoby się, że Kościół wręcz niewolnictwo wspierał, a gdy ono z nie do końca jasnych powodów 6
Wstęp
w Europie samo z siebie zniknęło, przyczynił się do jego odrodzenia w odkrytych i podbitych przez chrześcijan ziemiach Nowego Świata. Jak więc Belloc może w tak prosty i naiwny sposób stawiać znak równości między Wiarą a wolnością? Otóż może. Nie, to nie fałszywa i przeklinana od lat apologetyka. Tak, wystarczy sięgnąć do współczesnych autorów jak Rodney Stark czy Steve Weidenkopf, żeby zobaczyć, że modna dziś „narracja”, zgodnie z którą Kościół wspierał niewolnictwo i je utrwalał, jest wyłącznie zapisem uprzedzeń i fobii, tak typowej dla dzisiejszych humanistów. „Kościół pojawił się w świecie, w którym niewolnictwo było filarem społeczeństwa. Cesarski Rzym był zbudowany i opierał się na ramionach niewolników; całkowite obalenie niewolnictwa w Rzymie było czymś nie do pomyślenia i czymś niewykonalnym. (…)” – pisał Weidenkopf w książce „Rzeczywista opowieść o historii katolicyzmu. Odpowiadając na dwadzieścia wieków antykatolickich mitów”. I pokazywał dokładnie to samo, co bez uzasadniania przyjmował Belloc: głosząc równość wszystkich ludzi wobec Boga, Kościół otworzył drogę do zniesienia społecznego systemu niewolniczego. Nie pora tu na dokładny opis procesu historycznego, który sprawił, że niewolnictwo zniknęło z Europy już we wczesnym Średniowieczu. Najważniejsze jest co innego: tym, co tak naprawdę uniemożliwiło i obaliło niewolnictwo, była wiara w duchową równość ludzi wobec Boga. Skoro każdy człowiek miał nieśmiertelną duszę, skoro wobec Boga wszyscy byli równi i skoro za każdego oddał swe życie na krzyżu Chrystus, to system niewolnictwa utracił swoje filozoficzne, można by nawet powiedzieć, metafizyczne oparcie. Przyjęcie Wiary przez Europę oznaczało, że tym co najważniejsze, co decyduje o statusie moralnym człowieka, o jego wiecznym przeznaczeniu, nie jest przynależność do kolektywu, środowiska i warstwy, nie bogactwo bądź jego brak, ale to, czy wypełnia on przykazania Boga, z najważniejszym na czele przykazaniem miłości. Ta nieredukowalność relacji, 7
Państwo niewolnicze
jaka łączyła nieśmiertelną duszę i Boga do warunków gospodarczych, do pozycji społecznej, do otoczenia, była właśnie podstawą, oparciem, fundamentem dla wolności i własności. Państwo niewolnicze upadło, kiedy powstało państwo chrześcijańskie, w którym to żyły nie bezduszne narzędzia, ale mające dusze osoby. Upowszechnienie własności wynikało nie z jakiejś dziejowej, gospodarczej konieczności, ale było sposobem wyrażenia tej powszechnej, duchowej równości wobec Boga. „Tak wyglądała transformacja, którą przeszło społeczeństwo europejskie w ciągu dziesięciu pierwszych wieków swojego chrześcijaństwa. Niewolnictwo odeszło, natomiast w jego miejsce weszła instytucja wolnego posiadania, która wydawała się ludziom tak normalna, tak współbrzmiąca z formułą szczęśliwego ludzkiego życia. Nie wymyślono jej wtedy żadnego szczególnego miana. Dzisiaj, kiedy już zniknęła, musimy jakąś nieporadną nazwę dla niej skonstruować. Powiedzmy zatem, że Wieki Średnie instynktownie poczęły i wydały na świat państwo dystrybucyjne” (s. 67). Książka Belloca to nie traktat historyczny. Jednak bez zrozumienia, choćby w zarysie, dlaczego zniknęła owa triada Wiara-Wolność-Własność, nie można zrozumieć współczesnej tendencji zmierzającej do państwa niewolniczego. Dlatego sporo miejsca pisarz poświęca pokazaniu skutków Reformacji, która w przypadku Anglii i Szkocji oznaczała wielki proces rabunku dóbr kościelnych i przekazywania ich w ręce wąskiej grupy oligarchów. Jest to zdarzenie o prawdziwie epokowej doniosłości. Istnienie niezależnej od państwa, całkowicie autonomicznej instytucji, wolnej i dającej utrzymanie ogromnej liczbie obywateli, jaką był Kościół w Anglii, było podstawą i filarem wolności powszechnej. Państwo dystrybucyjne mogło istnieć dzięki równowadze między Koroną, arystokracją i Kościołem. Było to państwo, w którym pierwszeństwo miała władza duchowna. W czasie rządów Henryka VIII i tuż po nich kilkanaście rodzin przejęło jedną piątą całego majątku narodowego – były to dobra klasztorne i ziemskie należące do Kościoła. Po raz pierwszy okazało 8
Wstęp
się, że chciwość i żądza doczesna wygrały z Wiarą. Rabunek okazał się czymś moralnie słusznym. Zamiast społeczeństwa wolnych obywateli narodziło się społeczeństwo oligarchiczne. To ono powołało do życia już w XVIII wieku system kapitalistyczny, który w Wielkiej Brytanii cechował się ogromną dysproporcją między wąską grupą bogatych i masami nic nieposiadających proletariuszy. Belloc dla tego systemu nie ma zrozumienia ani usprawiedliwienia. Wielu czytelników może to zaskakiwać. Czy to możliwe, żeby katolicki tradycjonalista, autor tak całkowicie konserwatywny i anty-nowoczesny, był jednocześnie tak antykapitalistyczny? Znowu: możliwe. Pisze Belloc: „Społeczeństwo, w którym decydująca masa rodzin była właścicielami kapitału i ziemi – społeczeństwo, w którym produkcja była regulowana przez samorządne korporacje drobnych właścicieli, i w którym ubóstwo i niepewność proletariatu były rzeczą nieznaną – zostało zastąpione przez obrzydliwą anarchię moralną, przeciwko której zwraca się dzisiaj wysiłek wszystkiego, co etyczne: anarchię, która funkcjonuje pod nazwą kapitalizmu” (s. 67). Doprawdy, w uszach wielu słowa te – kapitalizm jako obrzydliwa anarchia, przeciwko której zwraca się dzisiaj wysiłek wszystkiego, co etyczne – brzmią osobliwie. Więcej. Brzmią tak, że na pewno nie skojarzono by ich z myśleniem konserwatywnym. Niesłusznie, o czym można przekonać się czytając encykliki społeczne czy to Leona XIII czy Piusa XI. Otóż w oczach myślicieli katolickich takich jak Belloc, kapitalizm był z istoty systemem przejściowym. Był pasożytem. Korzystał z wolności i własności systematycznie podkopując ich zasady. Zniknęła dominująca klasa wolnych właścicieli. Zamiast nich pojawiła się wąska grupa wielkich oligarchów i nieprzebrane masy pozbawionych kapitału proletariuszy. W takiej sytuacji w dłuższej perspektywie wolność i własność też musiały zniknąć, ulegając krok po kroku rosnącej sile państwa. Państwa, które rozrastając się, korzystając z upadku warstwy wolnych właścicieli, występując w roli arbitra między kapitalistami 9
Państwo niewolnicze
a proletariatem, coraz wyraźniej dążyło do całkowitej hegemonii i kontroli. Państwo nowożytne, ten wielki Lewiatan i Moloch, wraz z postępem wiedzy i doskonaleniem się środków kontroli, zdobywało coraz więcej władzy. I zaciskało jedwabną pętlę na szyjach poddanych. „Państwo kapitalistyczne generuje z siebie teorię kolektywistyczną, która w swoim działaniu wytwarza coś całkowicie różnego od kolektywizmu. A mianowicie państwo niewolnicze” (s. 102). Tu można mieć wątpliwości. Czym jest to, co Belloc nazywa „kolektywizmem”? I czy słusznie przeciwstawia ów „kolektywizm” państwu niewolniczemu? Oczywiście, my czytamy tę książkę z perspektywy ponad stu lat. Jesteśmy bogatsi o doświadczenia, których on nie znał. Najważniejszym była z tego punktu widzenia Rewolucja Bolszewicka, stworzenie Związku Sowieckiego i wprowadzenie w dużej części świata systemu komunistycznego. Dlatego, kiedy czytam dziś analizy Belloca, to przeciwstawienie państwa niewolniczego kolektywizmowi wydaje się anachroniczne. Przeciwnie, dziś można by powiedzieć, że państwo niewolnicze jest w pewien sposób celem tak państwa kapitalistycznego, jak i państwa kolektywistycznego. Wystarczy się tu przyjrzeć opisowi Belloca: „Staje się coraz bardziej pewne, że próby przekształcenia kapitalizmu w kolektywizm skutkują nie żadnym kolektywizmem, ale jakąś trzecią formą, o której kolektywizm nawet nie śnił. Zresztą kapitalizm także. Tą trzecią formą jest państwo niewolnicze – to znaczy państwo, w którym masa ludzka będzie zmuszona przez prawo do pracy na rzecz mniejszości, ale za cenę takiego przymusu będzie się cieszyć bezpieczeństwem, którego nie dawał jej stary kapitalizm” (s. 112). A więc w rozumieniu Belloca kapitalizm zmierza w stronę sytemu, który my byśmy raczej określili nie państwem niewolniczym, ale opiekuńczym. Albo może totalnie opiekuńczym. Dlaczego? Bo w miarę bogacenia się państwa, w miarę wzrostu środków, jakimi ono dysponuje, może zapewnić wszystkim wystarczający dochód i perspektywę, że ten nie zostanie utracony. Więcej. Państwo 10
Wstęp
z apewnia też płacę minimalną (w czasach Belloca dotyczyło to tylko wybranych gałęzi przemysłu), powszechną wypłatę zasiłków dla bezrobotnych (na początku XX wieku jeszcze w skromnej postaci), powszechność ubezpieczeń społecznych, stałą pensję minimalną, wreszcie zdobycz ostatnich lat: w ogóle gwarantowany stały dochód dla każdego obywatela. Z tego punktu widzenia państwo nowożytne zapewnia ogółowi poczucie bezpieczeństwa, minimum potrzebne do życia, a nawet więcej: stałą możliwość konsumowania i korzystania. Dlaczego zatem, można pytać, system taki nazywa Belloc niewolniczym? Co traci obywatel? Bo to, że zyskuje bezpieczeństwo i zapłatę nie ulega kwestii. Wydaje się, że w jego analizie pojawia się pewna, zrozumiała, biorąc pod uwagę czas, w którym pisał, dwuznaczność. Otóż Bellocowi nieznane było jeszcze pojęcie państwa dobrobytu, państwa, które jest tak bogate, że może utrzymywać ogromne masy społeczne bez konieczności pracy. Podobnie nie znał jeszcze i nie mógł przewidzieć pojawienia się na scenie dziejów państwa ideologicznego, którego celem będzie wychowanie, a następnie utrzymanie obywateli w wyznawaniu pewnego zestawu arbitralnie skonstruowanych wartości. W jego świadomości niewolnictwo ma dwa wymiary: po pierwsze polega na przymusie wykonywania pracy, po drugie na całkowitej kontroli nad obywatelem. Nie zawsze wyraźnie te dwa aspekty rozróżnia, bo w jego myśli kontrola prowadzi do przymusu pracy. Tym, co nowe, jest jednak sytuacja państwa opiekuńczego. Teraz kontrola, jaką państwo sprawuje nad obywatelem, nie służy wymuszeniu pracy, ale wymuszeniu konsumpcji. Przy czym przymus ten nie musi być efektem przepisów prawa, ale także presji społecznej, presji medialnej. Belloc trafnie zauważał, że wkroczenie państwa w relacje między wolnymi obywatelami, którzy zawierali umowę o pracę, musiało pociągać za sobą system rozwoju kontroli. „Urzędnik będzie miał władzę nie tylko wymuszania specjalnych umów, czy władzę 11
Państwo niewolnicze
zmuszania jednostki do pracy pod groźbą kary finansowej, ale będzie też miał całe ciągi dossier, na podstawie których można będzie stworzyć obraz każdego pracownika. Żaden człowiek raz zarejestrowany w ten sposób i rozpoznany nie jest w stanie się wymknąć, a sama natura systemu sprawia, że liczby ujęte w tę sieć muszą stale rosnąć, dopóki całość masy pracy nie zostanie zmapowana i poddana kontroli” (s. 158). Jak widać, w myśli Belloca te dwie rzeczy idą zawsze w parze: konieczność pracy i kontrola. Dlatego w jego wizji nadciągające w przyszłości państwo niewolnicze będzie państwem powszechnego obowiązku pracy przy zapewnionym minimalnym dochodzie i bezpieczeństwie. Łatwo zauważyć, że brytyjski autor doskonale opisał tu państwo realnego socjalizmu. Brak bezrobocia, brak strachu przed wyrzuceniem z pracy, powszechność zatrudnienia, niewielki dochód dla każdego, wreszcie wąska grupa zarządzających, która w imieniu państwa wyzyskuje resztę. Jednak, i to wydaje się być ważniejszą i głębszą intuicją, bardziej niebezpieczny i trwały okazał się drugi aspekt niewoli – kontrola. Znowu oddam głos Bellocowi i jego kapitalnemu zmysłowi spostrzegania: „Przyszłość społeczeństwa industrialnego, a w szczególności społeczeństwa angielskiego, jeśli pozostawić ją jej własnemu biegowi, okaże się przyszłością, w której proletariatowi zagwarantowane zostaną dostatek i bezpieczeństwo, ale ceną tej gwarancji będzie wyrzeczenie się przez niego dawnej wolności politycznej i ustanowienie dla niego statusu realnie – choć nie nominalnie – niewolniczego” (s. 164). Czy to rozwój konieczny? Sam Belloc nie był przekonany. Książkę kończył nie ponurą przepowiednią katastrofy, ale nadzieją na to, że „Wiara odzyska swoje głębokie i wiodące miejsce w sercu Europy” (s. 167). I dodawał, że wierzy, iż uda się zatrzymać popadanie w pogaństwo, a więc powrót państwa niewolniczego. Miał on na pewno rację wskazując na ścisłą zależność między utratą wiary a pogaństwem, to znaczy niewolnictwem. Tyle, że 12
Wstęp
niewolnictwo nowoczesne różni się od starożytnego, pogańskiego. Żyjemy w systemie, gdzie podstawowe potrzeby życia są zaspokojone praktycznie dla wszystkich. Ogólny poziom bogactwa rośnie. Powód jest prosty: skokowy rozwój technologii. Jednak nie zmienia to doniosłości i trafności spostrzeżeń Belloca. W dzisiejszym świecie niewolnictwo przejawia się w coraz większym podporządkowaniu obywatela państwu, jego ideologii i jego dążeniu do wzrostu konsumpcji. O ile państwo tradycyjne musiało uznawać pierwszeństwo dóbr ducha, to państwo współczesne uznaje absolutny i jedyny prymat doczesności. Liczy się jedynie to życie: tu i teraz. Liczy się nie jako zewnętrzne dobro, ale jako świadoma zdolność przeżywania i doznawania przyjemności. Faktycznie, człowiekowi w XXI wieku udało się stworzyć cywilizację paradoksalną. Z jednej strony jest ona skrajnie okrutna. Nigdy wcześniej w dziejach, z podobną nonszalancją i obojętnością, na tak masową skalę nie godzono się zabijać niewinnych, ledwo poczętych ludzi. Belloc nie mógłby sobie tego nawet wyobrazić. Masowe pozbywanie się w legalny sposób milionów nienarodzonych dzieci, zabijanie ich jakby były zbytecznym zbiorem komórek i tkanek, odczłowieczenie samego aktu zadawania śmierci (wystarczy wziąć odpowiednią tabletkę), to przecież prawdziwy symbol tej nowej, postępowej kultury. Nawet teraz, nawet w sytuacji zagrożenia pandemią, państwa liberalne troszczą się szczególnie o to, by system zabijania najbardziej bezbronnych funkcjonował sprawnie i bez zahamowań. Podobne okrucieństwo przejawia się w innych działaniach państwa liberalnego, kiedy to rozszerza się zgodę na eutanazję lub sugeruje, że w przypadku konieczności wyboru w pierwszej mierze należy godzić się na śmierć ludzi starszych. Wreszcie państwo to nie tylko kontroluje i zarządza poddanymi, ale też coraz częściej ingeruje i ogranicza te prawa, którymi cieszyli się nawet starożytni niewolnicy, jak prawo do wychowania własnych dzieci. Z tego punktu widzenia przeciętny obywatel angielski ma dziś znacznie mniej 13
Państwo niewolnicze
praw nie tylko niż obywatel angielski w czasach Belloca, choćby był to najnędzniejszy proletariusz, ale nawet mniej niż niewolnik wielkiego latyfundium w epoce Trajana. Dziś obywatel angielski musi zgodzić się z tym, żeby w szkole jego dziecko uczono ideologii gender i przekonywano je, iż płeć jest kwestią wyboru, a pociąg erotyczny do osób tej samej płci jest równie naturalny i właściwy, jak pragnienie założenia normalnej rodziny. Nie może się temu przeciwstawić. Wielu nawet, co jest najgorszą formą niewolnictwa, nie zdaje sobie sprawy z tego, że w ogóle mogłoby się sprzeciwić. Dla nich wolność to uświadomiona konieczność. Z drugiej strony państwo to jest pozornie niebywale delikatne. Zniewala w sposób niemal niedostrzegalny. Jest ono prawdziwie dobroczynne, jakby napisał Belloc. To samo państwo, które godzi się zabijać milion nienarodzonych, gotowe jest użyć wszystkich możliwych metod, byle tylko obronić życie i zdrowie maksymalnej liczby dorosłych, świadomych, zdrowych obywateli. Dlatego na niespotykaną wcześniej skalę wprowadza ograniczenia swobody, pilnuje przestrzegania reguł sanitarnych, wreszcie posuwa się do metod znanych wcześniej jedynie społeczeństwom opanowanym przez władzę totalitarną. Zawsze ma za sobą zresztą akceptację większości. W imię bezpieczeństwa wspiera powszechną inwigilację i zachęca do donosicielstwa (jeśli ktoś próbuje się z systemu wyłamać). Podobnie wspiera ograniczenie, ewentualnie zaleca zerwanie najbardziej naturalnych i bliskich relacji międzyludzkich. Nie da się zrozumieć tego zjawiska, jeśli nie zrozumie się, o jakie życie tu chodzi. Współczesne państwo liberalne, albo używając języka Belloca, państwo niewolnicze, otacza ochroną doczesne życie zdrowych jednostek, których cechą szczególną jest to, że mogą je wykorzystać do konsumpcji i nasycenia się. To im gwarantuje stały dochód i minimum bezpieczeństwa. W ateistycznej cywilizacji (Belloc zapewne wolałby mówić – pogańskiej) skrajnej doczesności śmierć nie może mieć żadnego wyższego sensu, donikąd 14
Wstęp
nie prowadzi, żadnych drzwi przed niczym wyższym nie otwiera. Nie relacja Bóg – dusza jest najważniejsza, ale towar – konsument. Państwo średniowieczne miało służyć i pomagać zbawieniu duszy obywateli, państwo współczesne interesuje tylko jedno: maksymalizacja konsumpcji i doznawania. Powstaje przeto cywilizacja, która wychowuje ludzi skrajnie nieodpornych na strach, ludzi, dla których ich bezpieczeństwo i maksymalne przedłużenie zdolności konsumowania jest najwyższym, bezwzględnym dobrem. Człowiek konsument zastąpił człowieka z nieśmiertelną duszą. Państwo współczesne zatem, dokładnie tak jak to przewidział Belloc, w coraz większej mierze przeistacza się w potężnego molocha, który krok po kroku, zawsze w imię bezpieczeństwa swoich obywateli, zapewnia im maksimum ochrony odbierając prywatność, wolność i samodzielność. To, co angielski autor nazywał państwem niewolniczym, można by jeszcze trafniej dziś nazwać tyranią doczesności. Obywatele Zachodu są niewolnikami doczesności. Najgorsze, że trudno dziś, znacznie trudniej niż na początku XX wieku, wyobrazić sobie odrodzenie Wiary. Dziś w budowanie tyranii doczesności włącza się przecież coraz wyraźniej Kościół, który w oczach Belloca był jeszcze wyspą wolności, znakiem wieczności, niewzruszoności, bezczasowości. Dziś i on chce budować nowy humanizm i zawierać globalne pakty. Cóż, jedno jest pewne: jeśli coś nas przed takim rozwojem może uchronić, to powrót do zasad. Do fundamentu: Wiara-Własność-Wolność. Żeby coś takiego w ogóle było możliwe, trzeba czytać i uczyć się od takich autorów jak Hilaire Belloc. Paweł Lisicki
15
Spis treści Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5 Przedmowa tłumacza . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 Przedmowa do II wydania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21 Rzut oka na państwo niewolnicze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 Wprowadzenie – przedmiot tej książki . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33 Segment I . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37 Definicje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37 Segment II . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 52 Nasza cywilizacja była pierwotnie cywilizacją niewolniczą . . . . . . . . 52 Segment III . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 58 Jak instytucja niewolnictwa rozpłynęła się w czasie . . . . . . . . . . . 58 Segment iv . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 70 Jak upadło państwo dystrybucyjne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 70 Segment V . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87 Państwo kapitalistyczne w miarę doskonalenia się staje się coraz bardziej niestabilne . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 87 Segment VI . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 98 Stabilne rozwiązania tej niestabilności . . . . . . . . . . . . . . . . . 98 Segment VII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 103 Socjalizm jest z pozoru najłatwiejszym rozwiązaniem krzyża kapitalizmu . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 103 Segment VIII . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 113 I reformatorzy, i reformowani pracują na rzecz państwa niewolniczego . . 113 Aneks w kwestii „wykupu” . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 133 Segment IX . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 141 Państwo niewolnicze już działa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 141 Konkluzja . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 165
168
Miażdżąca krytyka kapitalizmu autorstwa arcykatolickiego myśliciela! Belloc przekonuje, że Europa ukształtowana przez wiarę chrześcijańską była unikatową strefą wolności: jedynym w historii człowieka światem, w którego atmosferze nie była w stanie przetrwać instytucja niewolnictwa, więc niepostrzeżenie wymarła. Jednak w wyniku buntu przeciwko tej wolności pojawiła się obrzydliwa anarchia moralna pod sztandarem kapitalizmu. Ta heretycka manifestacja uruchomiła procesy prowadzące do dewastacji świata Bosko-ludzkiej wolności. Kapitalizm to ze swej natury system niestabilny i nietrwały, a realizowana w jego ramach wolność – choćby w wielu wymiarach tylko pozorna – jest czynnikiem ciągle destabilizującym, ograniczającym pewność i bezpieczeństwo wzrostu. Belloc przewiduje, że ostatecznie stabilność tego systemu zostanie osiągnięta kosztem wolności. Moment ten będzie początkiem innego świata: świata stanu niewolniczego. Wraz z końcem cywilizacji chrześcijańskiej nastąpi renesans niewolnictwa. Czy stoimy u progu nowego zniewolenia? Hilaire Belloc (1870-1953) to jeden z najważniejszych pisarzy katolickich języka angielskiego. Przyjaciel i współpracownik G.K. Chestertona, do którego nawrócenia w dużej mierze się przyczynił. Szeroka gama jego twórczości obejmuje m.in. poezję (w tym wiersze dla dzieci), powieści, publicystykę, książki podróżnicze, biograficzne, pozycje poświęcone historii i polityce oraz liczne artykuły prasowe. W Wydawnictwie AA ukazało się tłumaczenie jego książek: Wielkie herezje, Herezja reformacji oraz Mity i fakty o historii Kościoła.
Patronat medialny:
ISBN 978-83-7864-007-3
9 788378 640073 Cena: 29,90 zł w tym 5% VAT
Hilaire Belloc
TYGODNIK LISICKIEGO
Wstęp: Paweł Lisicki