Prawda. Raport o stanie Kościoła - kard. Gerhard Ludwig Muller, Martin Lohmann

Page 1

Kard. Gerhard L. Müller w rozmowie z Martinem Lohmannem

RAPORT o stanie Kościoła
Prawda

Prawda

Raport o stanie Kościoła

Kard. Gerhard Ludwig Müller

w rozmowie z Martinem Lohmannem

Prawda Raport o stanie Kościoła

Tłumaczenie:

ks. Jacek Jurczyński SDB

Anna Weßling-Milczarek

Wydawnictwo AA

Kraków

Tytuł oryginału: Wahrheit – die DNA der Kirche

Redakcja i korekta: Wydawnictwo AA

Skład i łamanie: Magdalena Spyrka

Projekt okładki: Agnieszka Siekierżycka

Copyright © by Fe-Medienverlag, 88353 Kißlegg-Immenried, Deutschland

Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo AA, Kraków 2021

ISBN 978-83-7864-231-2

Wydawnictwo AA s.c. 30-332 Kraków, ul. Swoboda 4 tel.: 12 292 04 42

e-mail: klub@religijna.pl

www.aa.com.pl

www.religijna.pl

Książkę tę dedykuję z wdzięcznością emerytowanemu papieżowi Benedyktowi XVI, który w mojej młodości fascynował mnie jako Joseph Ratzinger, a także nauczył poszukiwania prawdy oraz dochowania jej wierności.

Od tamtej pory towarzyszą mi słowa z Ewangelii św. Jana (8,32): VERITAS LIBERABIT VOS, Prawda was wyzwoli.

„Obrona prawdy, przedstawianie jej z pokorą i przekonaniem oraz świadczenie o niej w życiu, stanowią trudne i niezastąpione formy miłości.

Ona bowiem ‘współweseli się z prawdą’ (1Kor 13,6)”.

Benedykt XVI, Encyklika Caritas in Veritate, 2009

7 Spis treści List Benedykta XVI do Martina Lohmanna ............... 11 Słowo wstępne do polskiego wydania (kard. Gerhard Ludwig Müller) .................................... 13 Przedmowa .......................................... 17 I. POCHODZENIE I WIARA ............................ 19 Pierwsze przeczucia powołania ......................... 36 Spowiedź jako najlepsza terapia ........................ 47 Z Maryją i różańcem. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 55 II. STUDIA I TEOLOGIA ............................... 65 Bez nonsensownych kategoryzacji ...................... 71 Aktualne herezje ...................................... 75 Błędy Reformacji ..................................... 80 Nieoświecone Oświecenie ............................. 93 O przełomach w teologii ............................... 97 „Katolicki” kompleks niższości ........................ 104 Odwrót od chrześcijańskiego obrazu człowieka ......... 107
8 III. KOŚCIÓŁ I PASTERZE ............................ 115 Odwaga niezbędna do świadectwa .................... 118 Nieomylny sobór? .................................. 121 Nasze czasy zamętu ................................. 125 Ugruntowane znaczenie ............................. 127 Relatywizm jako dyktatura ........................... 136 Realne roszczenie prawdy ............................ 140 Co sobie myślą biskupi .............................. 144 Wiara i aparaty władzy .............................. 158 IV. KAPŁAN I SŁUŻBA .............................. 171 Co oznacza krytyka ................................. 177 Media i nadużycia ................................... 180 Niebezpieczeństwo autodestrukcji .................... 189 Synodalna droga w… ślepy zaułek ..................... 192 Nadużycia seksualne w Kościele ...................... 204 Erotyka i seksualność ................................ 207 Wartość celibatu.................................... 210 Przyłapać czy zdemaskować .......................... 214 Dar wolności dzięki odpowiedzialnej seksualności . . . . . . . 222 Bez lęku przed podpadnięciem ....................... 244 V. DIALOG I TOŻSAMOŚĆ........................... 247 Muzułmanie i Kościół katolicki ........................ 249 Chrześcijański Zachód ............................... 255 Jednoznaczne posłanie przez Chrystusa ............... 261 Synod amazoński i jego skutki ........................ 264 Jedność Kościoła na świecie.......................... 269 Pochwała Franciszka ................................ 271
9 VI. ŚWIĘTA LITURGIA I PIĘKNO WIARY .............. 277 Tradycja i reforma w liturgii. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 281 Święcenia – ważne, ale niedozwolone ................. 284 Kapłan dziś ........................................ 291 Spór o Komunię świętą .............................. 297 Duch Święty i duch czasu ............................ 308 „Niedobry czas” na dialog międzywyznaniowy .......... 316 O co obecnie chodzi w ekumenizmie .................. 321 „Kościół niemiecki” byłby heretyckim nacjonalizmem . . . . . . . 329 Słabość nauki społecznej ............................ 333 VII. JEDEN ŚWIAT I JEDEN KOŚCIÓŁ ................. 339 Tematy drażliwe, choć popularne ..................... 342 Ekstremizm ideologiczny sprzeciwia się prawdzie . . . . . . . 345 Dlaczego ważne jest odkrycie sumienia na nowo . . . . . . . . 347 Negacja zła sprzyja złu .............................. 352 VIII. WIARA I ROZUM .............................. 357 Miłość jest niezwykle rozsądna ....................... 360 Lojalność względem papieża ......................... 365 O wolności chrześcijanina ............................ 368 Uzasadnione wątpliwości i obowiązujące nauczanie . . . . . . . 370 „Poznaj swoją godność, chrześcijaninie!” ............... 380 IX. FUNDAMENT I OPOKA .......................... 389 Papież i jego misja .................................. 391 Sens życia ......................................... 398 Chrystus jest prawdziwie obecny ..................... 414 Totalitaryzmy globalizmu ............................. 418
10 Jedynie prawda zobowiązuje ......................... 420 Samobójstwo to nie wolność ......................... 422 Kryzys pandemiczny i życie z wiary .................... 429 X. PERSPEKTYWY WOLNOŚCI ...................... 437 Źródło mocy ....................................... 440 Nie ma powodu do rezygnacji ........................ 443 Chęć bycia katolikiem ............................... 449 …i piękno wiary ..................................... 451 Uczyć się od świętego Jana Pawła II ................... 453 Podziękowania ..................................... 457 Gerhard Ludwig Müller .............................. 458 Martin Lohmann .................................... 462

Benedykt XVI

Papa emeritus

List Benedykta XVI do Martina Lohmanna

Watykan 21.10.2020

Pan

Martin LOHMANN

Szanowny Panie!

Serdecznie dziękuję za Pański poruszający list z 25 września oraz załączoną książkę, której sam tytuł stanowi wyzwanie dla współcześnie żyjących, ponieważ prawda jest czymś, co przeszkadza, zdając się być swego rodzaju pokusą do nietolerancji, przez co wydaje się, że pokora, przyjmująca naszą niezdolność do prawdy, jest lepsza niż odwaga do niej. Tym sposobem społeczność zachodnia stacza się coraz bardziej ku dyktaturze relatywizmu.

Natomiast Pańska książka to odważne wezwanie do prawdziwej pokory. Ku mojemu zaskoczeniu, zapoznałem się ostatnio z ciekawą recenzją Pańskiej publikacji

11

pióra dr. Schallera, zastępcy dyrektora Instytutu Bene-

dykta XVI.

Panu oraz Pańskiej rodzinie przesyłam serdeczne pozdrowienia oraz błogosławieństwo. Pański

Benedykt XVI

12

Słowo wstępne do polskiego wydania

Niniejsza pozycja to kompendium katolickiego świata wiary, mogące w jednakowym stopniu być ważnym i pomocnym zarówno dla Polaków, jak i dla Niemców. Łączy ono analizę faktów ze spojrzeniem ku przyszłości Kościoła. Chodzi w nim o prawdę, zachowującą ważność zawsze i wszędzie, która, przekraczając granice, pozwala dostrzec także swoją potęgę spajającą narody. Dlatego też cieszy mnie możliwość bezpośredniego zwrócenia się za pośrednictwem tego tłumaczenia do przyjaciół w tak cenionej przeze mnie Polsce.

Chodzi tu o prawdę, zdającą się być dla wielu w tej epoce relatywizmu czymś prowokującym i uciążliwym, choć w rzeczywistości czyni ona wolnym każdego, kto jest na nią otwarty. Ma ona swoje imię: Jezus Chrystus. Gdy idzie o metafizyczne oraz moralne kwestie dotykające ludzkiego bytu, milczenie okazuje się grzechem. Dlatego faryzeuszom, którzy nastawali na Niego, aby zabronił uczczenia siebie jako Mesjasza Bożego, odparł On: „Powiadam wam: jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą” (Łk 19,40).

Chrześcijanom dzisiejszej doby potrzebne są hart ducha i męstwo w wierze. Bez wolnego od ograniczeń

opowiedzenia się za życiem Europa umrze w kulturze

13

śmierci – o czym wciąż na nowo przypominał św. Jan

Paweł II. W czasach czterech rozbiorów Polsce, jako krajowi wolności i demokracji, tylko dzięki prawdzie wiary katolickiej udało się zachować narodową oraz kulturalną tożsamość.

Pomysł oraz koncepcja niniejszej pozycji to zasługa znanego publicysty oraz teologa katolickiego, Martina Lohmanna. Powstało dzieło podejmujące aktualne tematy, nurtujące ludzi XXI wieku – zapraszające grono czytelników do rozmów oraz refleksji. Właśnie w chwilach irracjonalnej wrogości względem „Kościoła Boga żywego, filaru i podpory prawdy” (1 Tm 3,15) ważne stało się we-

zwanie świętego Piotra, skierowane do uczniów Jezusa, zjednoczonych w wierze w „Chrystusa, Syna Boga żywego”

(Mt 16,16): „Bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. A z łagodnością i bojaźnią [Bożą] zachowujcie czyste sumienie” (1 P 3,15 nn.).

Rzecz idzie o trwałą i całą prawdę. Zdaje się ona, jak wyraził się emerytowany papież Benedykt XVI w liście skierowanym do Martina Lohmanna, być czymś, co przeszkadza oraz pokusą do nietolerancji, stąd też wielu uznaje domniemaną postawę pokory, jaką przyjmuje nasza niezdolność do prawdy, za lepszą niż odwaga do niej. Nasze dzieło określił też mianem „odważnego wezwania do prawdziwej pokory”.

W rzeczy samej, dziś potrzebujemy wszędzie odwagi do pokory, objawiającej się w wyznaniu prawdy, w wyznawaniu Chrystusa, gdyż pozostaje słuszne i do głębi

14

prawdziwe stwierdzenie: to prawda was wyzwoli – veritas liberabit vos (J 8,32).

W uroczystość katedry św. Piotra

Rzym, 22 lutego 2021

Gerhard Ludwig kardynał Müller

15

Przedmowa

Kościół pochodzi od Boga, zasadza się na prawdzie i ma obowiązek przy niej trwać, gdyż jej uosobienie to sam Chrystus (J 14,6). Ta rzeczywistość zdaje się być obecnie w znacznej mierze ignorowana. A i w łonie Kościoła spotkać się można z niezrozumieniem i niewiedzą. Jego wnętrze ranią ponadto wrogie ataki z zewnątrz.

Kościół, wzniesiony przez Syna Bożego na opoce, w czasach błędnego czy też deficytowego rozumienia prawdy oraz dyktatury relatywizmu, przed czym ostrzegano już wiele lat temu, przeżywa aktualnie wiele wstrząsów i niepewności. A przecież jest i pozostaje on Kościołem Jezusa Chrystusa, który powiedział sam o sobie, że jest Drogą, Prawdą i Życiem. I nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przez Niego. Choć wielu uznaje je za szkodliwą arogancję, słowa te zachowują słuszność i prawdziwość, podobnie jak przeświadczenie, że tylko prawda wyzwala (J 8,32). Dziś nie tylko biskupi są zobowiązani do misji, gdyż w obecnej dobie właśnie oni nie mogą czuć się dyspensowani z obowiązku głoszenia i przedstawiania wolności wraz z prawdą. Dewiza biskupia Josepha kardynała Ratzingera – papieża Benedykta XVI, „Cooperatores veritatis”, jesteśmy współpracownikami prawdy, w żadnej mierze nie sugerowała ekskluzywistycznego ujęcia.

17

Na łamach tej publikacji próbujemy obaj – duchowny i katolicki publicysta, kardynał i osoba świecka – poważnie podejść to tego wyzwania, poświęcając się w dialogu budującemu poszukiwaniu wyzwalającej prawdy. Starali-

śmy się, z głębi katolickiego i opartego na wierze przekonania, wszelkim wyrażanym wątpliwościom przeciwstawić światło jedynej prawdy, bezwarunkowo powierzonej Kościołowi, i w trudnych czasach zawirowań i pokus poniekąd przekazać je dalej. Podjęliśmy kwestie zgłębiane w trakcie licznych rozmów, wewnątrz i poza Kościołem.

Kierowała nami niecofająca się przed niczym chęć wyjaśnienia i dająca orientację klarowność.

Umocowanie teologiczne i dogłębna analiza, sięgające odważnie ku źródłu Prawdy, zdają się być właściwą drogą dla Kościoła, który również jutro może i powinien być wstrząsającym znakiem sprzeciwu i Bożego miłosierdzia. Świat pilnie potrzebuje jasności tego światła. Wyrażamy

nadzieję, że wielu, zarówno w Kościele, jak i poza nim, poczuje się zachęconych do refleksji nad tym, co w życiu jest ważne i słuszne. Książka ta ma być ku temu serdecznym zaproszeniem.

Bonn-Bad Godesberg, 15 sierpnia 2020, w uroczystość Wniebowzięcia

18

I. POCHODZENIE I WIARA

Martin Lohmann: Eminencja pochodzi z Nadrenii, urodził się w Moguncji, został biskupem Ratyzbony i prefektem Kongregacji Nauki Wiary, a więc najwyższym strażnikiem wiary Kościoła rzymskokatolickiego. I to jako następca Josepha kardynała

Ratzingera. Moguncja, Ratyzbona, Rzym. Jak wygląda sprawa z własną wiarą Eminencji? Kto ją ukształtował? Co na nią wpłynęło? Jak doszedł Ksiądz Kardynał do wiary i jak ją przeżywa?

Kardynał Müller: Do wiary doszedłem nie w roli obserwatora, studiującego religioznawstwo czy też czytającego szereg książek na temat tej czy innej ze światowych religii, aby następnie wybrać jedną z nich, lecz jako zaangażowany uczestnik. W rodzinie i w parafii. Zostałem tam nie tylko socjalizowany, przejmując zewnętrzne ryty oraz formy językowe i myślowe, lecz osobiście „porwany”

przez Boga, tak że – o ile dobrze sobie przypominam –w spotkaniu z Jezusem Chrystusem prawda wiary stosunkowo wcześnie trafiła mi do przekonania. W wiarę wrasta się nie tylko odmawiając kolejno poszczególne części Credo i ucząc się ich na pamięć. O wiele ważniejsze jest to, aby faktycznie się modlić. Tym sposobem

19

tworzy się osobistą relację z Jezusem Chrystusem, Synem Bożym, Pośrednikiem zbawienia między Bogiem i ludźmi. „Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie” (J 4,24).

Czyli światło prawdy rozbłyska – i trafia do przekonania, gdy dzięki łasce dysponuje się możliwością spotkania Chrystusa w ten sposób. Jak daleko sięgam pamięcią, od zawsze wielkie wrażenie wywierały na mnie słowa Jezusa: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). Prawda Boża stanowi niczym nieograniczony horyzont mojego pojmowania świata i samego siebie. Stworzone światło rozumu umożliwia poznanie nadprzyrodzonej światłości, ponieważ stworzenie ma początek swojego bytu i źródło wszelkiej poznawalności tego, co stworzone, w tym, co niestworzone. „Albowiem w Tobie jest źródło życia i w Twej światłości oglądamy światłość” (Ps 36,10).

Czyli doświadczył Ksiądz wiary jako czegoś bardzo oczywistego, poniekąd wyssał ją z mlekiem matki. Czy w rodzinie modlono się regularnie?

Po wstaniu dzień rozpoczynaliśmy od modlitwy. Wtedy od razu nawiązywałem kontakt z Bogiem. Modlitwa przy

stole stanowiła stały element spożywania posiłków. Modliliśmy się, wychodząc z domu. Przypominam sobie, że matka często powtarzała: nie wolno wyjść za próg nie pojednawszy się po kłótni lub sporze, bo nie wiadomo,

20

czy i kiedy znowu się spotkamy. Wzywaliśmy też pomocy

Anioła Stróża (Mt 18,10).

Kto miał większy wpływ na Księdza wiarę, ojciec czy matka?

Każde na swój sposób, zupełnie odmiennie. Matka bliska jest małemu dziecku przez macierzyńską czułość, podczas gdy ojciec przedstawiał dla mnie element stabilności i roztropności. Matka Lioba (1912–1999) i ojciec Martin (1905–1990) uzupełniali się poniekąd, przy czym nie potrafię powiedzieć, które z nich było bardziej racjonalne czy emocjonalne. Tych dwu rzeczywistości i tak nie da się przeciwstawiać sobie. Człowiek to jedność ducha, duszy i ciała. Jest osobą, a jednocześnie istotą społeczną, wykraczającą poza karykatury człowieczeństwa liberalnego indywidualizmu i socjalistycznego kolektywizmu.

Jak wyglądało uczestnictwo we Mszy świętej?

Rodzice uczęszczali z nami do kościoła w niedziele i święta. Odkąd zostaliśmy ministrantami, z bratem chodziliśmy na Mszę również w dni powszednie. Do tego dochodziły nabożeństwa, Droga Krzyżowa, katechezy przygotowujące do pierwszej spowiedzi, pierwszej komunii, bierzmowania, procesje i pielgrzymki.

Widział Ksiądz Kardynał swoich rodziców oddających się modlitwie? Odmawiano różaniec? Z kim dało się porozmawiać, kiedy pojawiły się pierwsze pytania w kwestiach wiary,

21

nurtujące młodego człowieka? Rozmawiano w rodzinie na te tematy?

Moi rodzice, prości ludzie, poznali Biblię, szczególnie księgi historyczne Starego Testamentu oraz Ewangelie, a także katechizm z najważniejszymi prawdami wiary, w szkole, gdzie, jak to mawiano, uczyli się religii. Wpajano wtedy oczywiście podstawowe modlitwy oraz sposoby zachowania, a więc Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, znak krzyża świętego, korzystanie z kropielnicy, przyklęknięcie przed Najświętszym Sakramentem w tabernakulum, bo przecież wierzymy w ukrytą, lecz prawdziwą obecność

Chrystusa w sakramencie ołtarza.

Przy wprowadzeniu do życia religijnego istotną rolę odgrywała książeczka do modlitwy. Przypominam sobie, że matka znała na pamięć – niektóre lepiej, inne gorzej – ewangelie niedzielne. Wtedy – dziś powiedzielibyśmy w starym, trydenckim rycie – czytano co roku te same perykopy. Dziś, dzięki trzem cyklom czytań mamy większe urozmaicenie i szerszy dostęp do całego bogactwa Bożego

Słowa w Piśmie świętym. Wtedy natomiast wiedziało się dokładnie, na którą niedzielę przypada jaka ewangelia i to odzwierciedlało się w myśleniu, mowie i czynach.

A więc pewne fragmenty znano wówczas lepiej niż dziś?

Znano Ewangelię w tej postaci, jaką rok w rok przewidywał ryt mszalny i przepowiadanie. Historia dzieciństwa, męka Jezusa, wniebowstąpienie, zesłanie Ducha Świętego,

22

zlecenie głoszenia Dobrej Nowiny, a także przypowieści.

Dostrzegałem, że stanowiły one wsparcie dla moich rodziców, gdyż żyli w bardzo burzliwych czasach. W 1914, jako dziewięciolatek, ojciec przeżył początek pierwszej

wojny światowej. Widział żołnierzy wyruszających pod dumnie powiewającymi sztandarami w kierunku Francji.

Przez Moguncję i Finthen prowadzi szlak Saary, wiodący wprost do Paryża. Przeżył głód w 1917, a także, podczas drugiej wojny światowej, ataki nisko pikujących samolotów, z których strzelano do wieśniaków pracujących na polach. Wtedy miejsce mojego urodzenia, Finthen, liczyło 3000 mieszkańców. Zginęło 300 z nich, żołnierzy i cywilów. Część życiowego doświadczenia, zwłaszcza ojca, stanowiły jednak nie tylko triumfalnie powiewające sztandary na początku wojny, lecz przede wszystkim powrót rannych i wielu zabitych, łzy dzieci, wdów i matek poległych. Wuj Karl, brat matki, zaginął pod Stalingradem. Babka do śmierci na próżno wyczekiwała na jego powrót.

Jaki zawód wykonywał ojciec?

Pracował u Opla – początkowo, jeszcze przed drugą wojną, jako stelmach. Wtedy jeszcze niektóre części do samochodów wykonywano z drewna. Oprócz tego uprawiał rolę. Wykonywał poniekąd dwa zawody, a przynajmniej musiał pracować za dwóch, żeby wyżywić sześcioosobową rodzinę.

23

Po zakończeniu wojny rodzicom niełatwo było wyżywić czwórkę dzieci?

Owszem, ale rodzice nigdy nie narzekali. Żywili wielką, uważaną za oczywistą, ufność do Boga, choć nie był to temat, który specjalnie poruszano. Patrząc wstecz, czuję do nich wielką wdzięczność, a także podziw i szacunek, gdyż jako prości i nie rozpieszczani przez los ludzie, z pomocą wiary i łaski stawili czoła wszelkim wyzwaniom. Dzięki zaufaniu do Boga wytrwali w wątpliwościach oraz pokusach, zdając życiowy egzamin, więc cieszę się na „spotkanie u Pana” (1 Tes 4,17) z nimi i trojgiem zmarłego rodzeństwa, Hildegardą, Antonią i Günterem.

A więc wiara w rodzinie Müllerów była oczywistością, czymś normalnym, przynależącym do codzienności jak wszystko inne.

Można tak powiedzieć, choć oczywiście nie w ten sposób, jak gdyby dopełniało się rytów i odmawiało modlitwy w duchu bezmyślnego tradycjonalizmu. Miało się do czynienia z egzystencjalnymi wyzwaniami. Rodziców scharakteryzowałbym jako poważnych, pełnych ufności, na swój sposób spokojnych i radosnych w sercu. W głębi duszy czuli się pewni opieki Bożej. Wiem też doskonale, że w obliczu wielu okrucieństw i niesprawiedliwości inni utracili wiarę, sparaliżowani lękami egzystencjalnymi i konsternacją.

Przypomina Ksiądz sobie szczególnie trudne wydarzenie?

24

27 lutego 1945 roku Moguncja stała się celem ciężkiego bombardowania. Zginęło wiele osób, między innymi paru dobrych znajomych moich rodziców. Było to coś na podobieństwo brutalnej utraty tego, co bliskie. Przypominam sobie, jak matka, podobnie jak i inni, musiała słuchać w „Odbiorniku ludowym” (niem. Volksempfänger) przemówień Hitlera i już jako 22-latka czuła, że coś jest nie tak. Te szaleńcze wrzaski i pogróżki pod adresem innych zdradzały głęboko antychrześcijańskie nastawienie zarówno jego, jak i jego siepaczy. Każdy chrześcijanin powinien mieć w uszach to upomnienie: „Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie” (1J 4,1). Po czym poznaje się „ducha Antychrysta” (1J 4,3)? Z pewnością nie oceniając jego programy partyjne według miar i wartości Oświecenia, gdyż Szatan podaje się zawsze za anioła światłości (2 Kor 11,4) i zwodzi wielu. Niezawodne kryterium stanowi miłość. Wtedy też dało się omotać bardzo wielu profesorów i uczonych, znacznie przecież lepiej wykształconych i mających inne możliwości zdobycia orientacji. Postępem, jaki propagowano, zwiedziono wielu „duchem czasu”, obiecując lepszą przyszłość niż Kościół, którego czas miał się podobno zakończyć. W Noc Kryształową1 ojciec uratował dziecko jednego z żydowskich kolegów z rąk kata, który zamierzał wyrzucić je z okna. Dzięki Bogu nie pociągnięto go

1 Noc kryształowa (niem. Kristallnacht, Reichskristallnacht lub Reichspogromnacht) – pogrom Żydów w nazistowskich Niemczech, zainicjowany przez władze państwowe w nocy z 9 na 10 listopada 1938 r.

25

za to do odpowiedzialności, bo w małej wsi wszyscy się znali i nie odważali się (jeszcze) donosić na znajomych.

Rodzice nie dali się uwieść ówczesnym, „postępowym” hasłom?

Moi rodzice zachowali jeszcze żywą pamięć o Kulturkampfie2, o którym opowiadali ich rodzice i dziadkowie, gdyż poniekąd przed wszystkim, co docierało ze strony władz w Berlinie, chroniła ich utwierdzona wiara. Wzorem, z którym się identyfikowali, był dla nich biskup Wilhelm Emmanuel Freiherr von Ketteler (1811–1877). Jego postać odsunęła w cień protestancko-liberalnych polityków, sprawujących wówczas władzę w Hesji i Palatynacie. Osobiście do teraz jestem dumny z faktu, że został on ordynariuszem Moguncji, gdzie dał podstawy katolickiej nauce społecznej, walczył o wolność Kościoła i w żadnej mierze nie ustępował przed nieuprawnionymi uzurpacjami ze strony państwa. I to nie na tle motywów socjalistycznych czy liberalistycznych, lecz w przekonaniu, że wolność religijna chroni chrześcijan i Kościół przed ingerencjami z zewnątrz, chcącymi dyktować nam, jak mamy żyć jako ludzie wierzący.

Panuje opinia, że każdemu przysługuje prawo włączenia się w całość społeczności z własnymi normami i przekonaniami. Stąd odwołujący się do Oświecenia

2 Kulturkampf (niem. walka kulturowa) – nazwa określająca wydarzenia w Cesarstwie Niemieckim z lat 1871–1878, kiedy to kanclerz Otto von Bismarck usiłował doprowadzić do ograniczenia wpływów Kościoła katolickiego w państwie.

26

liberałowie nie mogą rościć sobie prawa do rozumności, wskazującej wierzącym poślednie miejsce w prezentowanej przez nich wersji historii prądów intelektualnych. Takie ujęcie świadczyłoby bowiem o przesądności rozumu, niezdolnego wyjść poza skończoność oraz myślenie wolne od uprzedzeń. Również sceptycyzmowi i agnostycyzmowi nie przysługuje ostatnie słowo w kwestii, czy skończony rozsądek – jeśli nie sam z siebie, to przecież dzięki objawieniu nieskończonej mądrości Boga – można połączyć z prawdą na fundamencie wolności.

Jakieś inne, szczególne wzorce osobowe z czasów dzieciństwa i młodości?

Miałem to szczęście, że, oprócz moich rodziców, spotkałem te inne silne i dojrzałe osobowości – miejscowego proboszcza, wikarych oraz długoletniego nauczyciela religii w mogunckim Willigis-Gimnasium, Wernera Krimm (1928–2000). Towarzyszyli mi do matury (1967), umacniając w wierze i zachęcając do obrania drogi powołania kapłańskiego. Korzystałem z dobrze prowadzonej katechezy, także w gimnazjum, gdzie stawiano naprawdę wysokie wymagania intelektualne. Dobry wykładowca rozpoczyna pracę, uzależniając ją od dostosowanej do wieku zdolności pojmowania uczniów, po czym pociąga ich na wyższy poziom refleksji i nie poddaje się ich inercji, aby się przypodobać.

Jakie zagadnienia cieszyły się największym zainteresowaniem?

27

ajmowaliśmy się intensywnie Pismem świętym. Wiele

czytano i dyskutowano, m.in. o teologii historycznej, sięgając po monumentalne dzieło świętego Augustyna

O państwie Bożym. Z pięcioma drogami poznania Boga

z Summy teologicznej świętego Tomasza zapoznawaliśmy się w języku oryginału, sięgając przy tym do krytyki ze strony Kanta. Relację Bożej Opatrzności i ludzkiej wolności rozważaliśmy w odniesieniu do tomizmu i molinizmu nauczanego przez jezuitę, Luisa de Molina, zgodnie z którymi łaska Boża i wolność ludzkiej woli nie wykluczają się wzajemnie, lecz powinny współdziałać ze sobą. Porównując pisma programowe Lutra z 1520 roku z dekretem Soboru Trydenckiego o usprawiedliwieniu (1546) jako

17/18-letni młodzieńcy, w ujęciu i z perspektywy usprawiedliwienia płynącego z wiary, roztrząsaliśmy ewangelicko-katolickie różnice doktrynalne co do sakramentalności Kościoła oraz siedmiu sakramentów. Zapoznałem się z wieloma zagadnieniami z historii Kościoła, przede wszystkim na temat czterech pierwszych soborów, które wypracowały i opracowały zagadnienia trynitologiczne i chrystologiczne. Fascynowałem się także dziejami misji pośród plemion germańskich oraz ruchu odnowy katolickiej w XVI stuleciu. Zgłębialiśmy problematykę XIX i XX-wiecznej krytyki religii (Feuerbach, Marx, Nietzsche, Freud). W sumie dało to dobrą przesłankę dla prowa-

dzenia życia chrześcijańskiego w złożeniu: wiara i rozum oraz, jako system odniesienia: Kościół i kultura w historii i życiu społecznym.

28

Jaką rolę w późniejszym okresie życia, jako profesora, biskupa, kardynała, odegrała wiara pozyskana w dzieciństwie? Jak obecnie wygląda relacja pomiędzy dziecięcą wiarą a dojrzałą refleksją? Czy kardynał Müller zachował dziecięcą wiarę?

Cóż, zgodnie z przedstawieniami Oświecenia człowieka określa się mianem pełnoprawnego w chwili osiągnięcia samoświadomości zdolnej do refleksji czy też, zgodnie ze słynną definicją Kanta, gdy nabierze on „odwagi, aby posługiwać się własnym rozumem”. Wzorcem samodzielnej osoby jest poniekąd profesor zajmujący miejsce na katedrze uniwersyteckiej, po czym stopnie hierarchii wiodą w dół, a więc na ostatnim miejscu znajduje się dziecko. To ujęcie przeczy jednak naszemu podstawowemu doświadczeniu kondycji człowieczeństwa. Do prawdy dochodzi bowiem zarówno dziecko, jak i osoba dorosła czy też umierająca, której świadomość uległa już znacznemu ograniczeniu, przy czym w każdym przypadku różna jest głębia refleksji, która musi się dopiero rozwinąć czy też nakładem wysiłku i zaangażowania zostać wypracowana. Niemniej jednak dziecko dochodzi do poznania prawdy na płaszczyźnie egzystencjalnej. Wyczuwa, czy naprawdę zostało zaakceptowane przez rodziców i jest kochane, czy fundamentalna ufność, jaką wnosi się w życie w chwili otwarcia oczu na świat, spotyka się z odpowiedzią ze strony rodziców, rodzeństwa, krewnych. Kiedy wskutek komplikacji po tragicznym wypadku zmarł nagle mój brat Günter, jego czteroletni wnuk powiedział: dziadziuś jest teraz u Boga. Jako duchowny, kapłan wyświęcony w roku

29

1978, od 1985 doktor i docent nauk teologicznych, też niczego innego nie powiem, a jeśli, to odwołując się do bardziej skomplikowanych wyrażeń, ale przez to wcale nie będąc bliżej prawdy o królestwie Bożym, które mamy przyjąć jak dzieci, aby wejść do niego (Łk 18,17).

Ale dzieci nie zawsze potrafią odróżnić bajkę od rzeczywistości…

O ile sobie przypominam, to od samego początku miałem jasność co do różnicy zachodzącej pomiędzy historią biblijną, a bajkami, poruszającymi uczucia i fantazję. Jezus to rzeczywistość, a „Liczyrzepa” z Karkonoszy to postać fantastyczna, bohater legendy. Dwunastu Apostołów to nie „siedem koźlątek” z bajki braci Grimm, a Maryja, Matka Jezusa to nie „Pani Zima”. To pojmuje każde dziecko jeszcze w przedszkolu. Bajka, już tylko co do sposobu przedstawienia, to jedynie opowieść, ilustracja prawdy egzystencjalnej, lecz niehistorycznej. To natomiast, to co znajduje się w Biblii, jest prawdą, która wydarzyła się w historii, a jednocześnie poruszającą egzystencjalnie. Bajka rozpoczyna się „gdzieś tam, dawno, dawno temu”, podczas gdy Ewangelie wspominają, że oto „w owym czasie” Jezus udał się do Galilei, pouczał swoich uczniów czy też uzdrowił chorego. Jako dziecko da się to pojąć i tym też sposobem już w młodych latach uczymy się rozróżniać pomiędzy utopijnymi światami bajek a objawioną w Biblii prawdą i rzeczywistością, odnoszącą się do transcendencji.

30

Z tego wynika, że dorośli też mogą mieć dziecięcą wiarę. Co dla Księdza Kardynała znaczy „wierzyć jak dziecko”?

Jako dziecko doświadczyłem, że Bóg jest samą prawdą i w historii pozwala nam spotkać się ze sobą w Jezusie Chrystusie. „Wierzyć jak dziecko” jako dorosły – to znaczy zachować fundamentalną ufność do Boga „w radości i nadziei, smutku i trwodze” (Gaudium et spes 1), gdyż naśladowanie Chrystusa musi zostać wypróbowane w życiu i trudzie. Wiara to poniekąd „zasób naturalny” prawdy na życie i związane z nim wymagania, który nie wyczerpuje się, zwłaszcza w chwilach nieszczęśliwych zrządzeń losu. Oznacza to, że wiara to nie ślepota, lecz głębokie widzenie. Gdy po upływie ośmiu dni ofiarowano dziecię Jezus w świątyni, starzec Symeon wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił: „Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa.

Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela” (Łk 2,28-32). Doświadczenia związane z cierpieniem da się przyjąć i przezwyciężyć właściwie tylko w perspektywie męki Boga w krzyżu Jezusa Chrystusa.

Odczuł to Ksiądz i doświadczył jako dziecko? Uobecniło się to w jakiś sposób w dzieciństwie?

Jako dziecko oglądałem cierpienia wielu ludzi, którzy nieśli ciężar inwalidztwa wojennego, stracili wzrok,

31

ręce lub nogi, doznali urazów twarzy. Znałem też osoby, które zmarły w młodym wieku. Podobnie i innych, byłych żołnierzy – starszych ode mnie o dwadzieścia lat – pozbawionych którejś z kończyn i przeżywających traumę z tego powodu. Jako młody człowiek zajmowałem się kolportażem czasopisma „Miasto Boże” (niem. Stadt Gottes) i kiedy przyniosłem je do domu pewnego niewidomego, oznajmiając mu o tym, on odparł: A gdzie był Bóg na Monte Cassino? W trakcie walk toczących się pomiędzy wojskami niemieckimi i sprzymierzonych o górę i słynny klasztor św. Benedykta pomiędzy 17 stycznia i 18 maja 1944, w których po obu stronach zginęło 75 000 żołnierzy, utracił wzrok i na resztę swojego życia był skazany na ślepotę.

Jaka odpowiedź przyszła Księdzu do głowy?

Nie zdobyłem się na żadną. W takich sytuacjach nie da się udzielić bezpośredniej odpowiedzi, ponieważ każda byłaby natury teoretycznej, a w tym wypadku nie chodzi o problem intelektualny, lecz o egzystencjalne zakwestionowanie całego człowieka. Jako młody człowiek widziałem przecież jak okrutna, bezsensowna i nieludzka bywa każda wojna. Nurtowało mnie pytanie jak można w ogóle wziąć odpowiedzialność za takie szaleństwo, jako mąż stanu czy też tak zwany wódz (niem. Führer), a w rzeczywistości zwodziciel. Poruszało mnie zawsze, że można tak beztrosko szafować życiem ludzi, ich miłością do współmałżonków, krewnych, bliskich, dzieci, matek.

32

Kiedy zachowywałem się niewłaściwie i pokazywałem, jak bardzo jestem niezależny, moja rodzicielka niejednokrotnie zwracała mi uwagę, że w czasie wojny, w największym zagrożeniu życia i leżący w lazarecie ranni żołnierze wzywali pomocy swoich matek.

Stwierdził Ksiądz Kardynał, że miał okazję przeżyć dobrą „naukę religii”. Co to właściwie znaczy – dobra nauka religii? Obecnie słyszy się wiele krytyki, z jednej strony, że za dużo socjologii i religioznawstwa, z drugiej – że nie powinno to być przepowiadanie, proste głoszenie prawdy.

Mamy do czynienia z wieloma samoograniczeniami, ale sprawa jest bardzo prosta: nauka religii wyrosła z katechezy przygotowującej do chrztu, a z niej powstały nauki teologiczne (Klemens Aleksandryjski, Orygenes), uprawiane zarówno na uniwersytecie, jak i w szkole. To, z czym mamy do czynienia w placówkach edukacyjnych, to nic innego jak teologia dla dzieci i młodzieży, a więc próba zrozumienia tego, jak wierzymy i zorientowania działania na fundamencie głębszego zrozumienia. Teologia zakłada wiarę, której nigdy nie wolno sprowadzać do poziomu zdolności rozeznawania przez skończony ludzki rozum. Prawdziwa i wierząca teologia unosi rozum ku poznaniu Boga w tajemnicy Jego objawienia. Nie jest ona religioznawstwem, lecz nauką o wierze wspólnoty, do której (przy)należę. Ale niestety w Niemczech – wbrew woli Jezusa odnośnie do jedności Jego uczniów w wierze i miłości – od 500 lat mamy podział na

33

katolików, luteranów, kalwinistów, wolne kościoły. Stąd pojawienie się nauczania nacechowanego konfesyjnością, choć ze względu na wspólne chrześcijańskie korzenie mamy wiele istotnych zgodności. Nie brakuje też jednak ważnych różnic, stojących na drodze do pełnej jedności. Dlatego katecheza, nauka religii, musi nosić cechę konfesyjności i pozostawać w gestii odpowiedzialności tej wspólnoty, do której się (przy)należy i z którą jesteśmy związani.

To brzmi bardzo pobożnie.

Tak, ale nauczanie religii to nie przepowiadanie. Przepowiadanie to kazanie, homilia. To także bezpośrednie zwrócenie się w ramach wystąpień duszpasterskich. One właśnie stanowią bezpośrednie przepowiadanie Słowa Bożego, pośredniczące w uzyskaniu łaski zbawienia.

Czyli nauczyciele religii powinni być utwierdzonymi w wierze i wiarygodnymi świadkami prawdy?

Nauczyciel religii nie może być tylko jej, powiedzmy, przepowiadaczem, gdyż zajmuje się pouczaniem w wierze. To duża i istotna różnica, czy spoglądam na całość z punktu widzenia obserwatora, odgrywając poniekąd pozorną neutralność. Nauczając z punktu widzenia racjonalizmu, jestem w stanie wydobyć z tekstu co najwyżej kilka motywów i wskazań etycznych, co nie wykracza poza ujęcie przedstawione przez Immanuela Kanta w jego

34

dziele pt. Religia w obrębie samego rozumu. Dogmatyczność wyznania wiary, synostwo Jezusa, staje się wówczas powłoką, obrazowym symbolem właściwej substancji, imperatywu kategorycznego, a więc człowieka w jego etycznej samorealizacji zgodnie z ideałem jedności woli z absolutnym wymogiem prawa moralnego, będącym tu istotą religii. Tym samym wiara chrześcijańska zostaje zredukowana do etyki i estetyki. Aby po jego śmierci pamiętali o tradycji przekazanej im przez apostołów, w swoim liście adresowanym do chrześcijan okresu poapostolskiego Piotr pisze: „Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana Naszego Jezusa Chrystusa, ale nauczaliśmy jako naoczni świadkowie Jego wielkości”

(2 P 1,16).

35

Pierwsze przeczucia powołania

Kiedy właściwie mały Gerhard Ludwig odczuł pragnienie stania się kapłanem i oddania się całkowicie prawdzie Bożej? Kiedy po raz pierwszy odczuł Ksiądz głos powołania, kiedy ono wzrosło?

Właściwie to bardzo wcześnie. Osobiście nie potrafię sobie tego przypomnieć, ale z opowiadań matki wiem, że we wczesnym dzieciństwie doszło do spotkania z biskupem Albertem Stohrem (1890–1961), który przybył do Finthen, aby udzielić sakramentu bierzmowania. Odbyła się wówczas uroczysta procesja, która podobno wywarła na mnie tak wielkie wrażenie, że miałem powiedzieć: kiedyś zostanę biskupem. Odwołując się do amatorskiej psychologii nieżyczliwe mi osoby pomyślą zapewne w tym miejscu o wczesnych pragnieniach zrobienia kariery, zapominając przy tym, że wrażenie wywarte przez duchownego na pobożnym dziecku zasadza się na jego szczególnej więzi z Bogiem, którego przyzywa ono w osobistej modlitwie, a nie na czyjejś reputacji społecznej.

Johann Wolfgang Goethe (1749–1832), nasz wielki poeta, niekoniecznie znany z przejawów wielkiej sympatii do wiary katolickiej, w swoim dziele Zamyślenia i prawda tak pisze na temat skuteczności kapłaństwa sakramentalnego: „Kapłan jawi się w szeregu swoich

36

poprzedników i następców, w kręgu współnamaszczonych, reprezentując błogosławiącego Najwyższego tym dostojniej, że to nie on jest Tym, kogo czcimy, lecz jego urząd, nie jego gest, przed którym zginamy kolana, lecz błogosławieństwo, jakiego udziela, a ono z tym większą siłą uświęcania zdaje się zstępować z nieba, że ziemskie narzędzie nie jest w stanie osłabić albo pozbawić go mocy grzeszną czy nawet rozpustną naturą”.

Pragnął Ksiądz od razu zostać biskupem? Udało się to?

(uśmiech) Oczywiście później nie było to moim bezpośrednim celem. Swoje piętno odcisnęło na mnie wielu duchownych i świeckich, poważnie traktujących swoją wiarę.

Swoje zrobiła także dobra katecheza. Jeśli ktoś przekonująco reprezentuje ideał kapłana, dając przykład własnym postępowaniem, a ponadto – jak nasz katecheta – poziomem intelektualnym staje na wysokości wymagań czasu i orientuje się w teologii, to jest wzorem do identyfikacji. Prawda Ewangelii oraz prawda wiary zawsze były dla mnie jasne i trafiały mi do przekonania.

Nie miałem też innej, atrakcyjniejszej alternatywy, co nie oznacza przymusu. Po prostu, wolno wybierając, nie chciałem niczego innego. Przekonuje mnie wyznanie, na jakie zdobyli się Piotr wraz z Janem, stojąc przed Wysoką

Radą, gotową użyć wobec nich przemocy: „On jest kamieniem, odrzuconym przez was, budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym zbawienia, gdyż

37

nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4,11 nn.)

Czy jako młody człowiek widział się Ksiądz w roli ojca rodziny?

(uśmiech) Owszem w wieku 16,17 lat i to przychodzi człowiekowi do głowy, ale mając za cel powołanie kapłańskie, wie się, że łączy się ono z obowiązkiem celibatu.

Miał Ksiądz dziewczynę?

Tak, ale nie tak, jak to praktykuje się dzisiaj, prowadząc poniekąd „małżeństwa na próbę”. Przyjaźnie i zakochania to integralna część procesu dojrzewania.

Czyli wie Ksiądz, co to znaczy być zakochanym?

Nie wyobrażam sobie, żeby znalazł się ktoś taki, kto tego nie wie. Do danej nam przez Boga natury przynależy odczuwanie sympatii i miłości do osób innej płci. Zostało nam ono poniekąd zaszczepione i stanowi dobrodziejstwo stworzenia. Przeżyłem to poprzez kontakty z moim rodzeństwem, bratankami, bratanicami, siostrzeńcami i siostrzenicami, liczną młodzieżą, z którą pracowałem, gdy obierali następnie drogę życia małżeńskiego i rodzinnego.

Uczestniczyłem też w wielu uroczystościach ślubnych.

Zdawałem sobie sprawę z tego, że można wybierać pomiędzy małżeństwem a życiem w celibacie jako kapłan lub

zakonnik, ale nie dlatego, że kierowała mną chęć realizacji

38

dziecięcego marzenia, lecz coraz bardziej docierał do mnie głos Jezusa, powołujący do posługi apostolskiej, z czym wiąże się dobrowolny stan bezżenności, „dla królestwa niebieskiego”, o czym mówił Jezus, dodając: „Kto może pojąć, niech pojmuje” (Mt 19,12).

Czy brał Ksiądz pod uwagę wstąpienie do wspólnoty zakonnej?

Jak najbardziej. Przez jakiś czas rozważałem poświęcenie się aktywnej pracy misyjnej w Południowej Afryce. Któregoś razu w mojej rodzinnej parafii St. Martin-Finthen spędzał urlop pracujący tam ojciec Leander. Zafascynowały mnie jego słowa i urzekła jego postawa.

Z jakiego zgromadzenia pochodził?

Był Misjonarzem z Mariannhill i to skłoniło mnie do namysłu. Nosiłem się też z zamiarem wstąpienia do Towarzystwa Jezusowego, ponieważ imponował mi święty Ignacy Loyola. Być może nadający dziś ton jezuici mogliby odczuwać satysfakcję, że nic nie wyszło z moich zamierzeń. Tymczasem nieodwracalny w skutkach upadek wspólnoty zakonnej czy też fakultetu uniwersy-

teckiego zapowiadają odejście od zasady wierności ideałowi założyciela, a także dobór kandydatów nie według kwalifikacji naukowych, lecz motywowany stwierdzeniem „czy nadaje się do nas”. Potem „zapatrzyłem się” jednak w naszego miejscowego proboszcza i po niedługim czasie wiedziałem, że chcę zostać kapłanem diecezjalnym.

39

Zawsze czułem się mocno związany z moją diecezją i pra-

gnąłem podjąć pracę duszpasterską w jednej ze wspólnot parafialnych. To główna i najważniejsza forma posługi kapłańskiej, choć przecież nie jedyna.

Skąd to „zapatrzenie” w proboszcza? O czym warto wspomnieć?

W czasie pierwszej wojny światowej Philipp Heinrich Lambert (1897–1960), proboszcz z moich dziecięcych lat, pełnił jeszcze służbę wojskową. Przypominam sobie, że wykazywał niezwykłą aktywność społeczną, bardzo konkretnie spiesząc ludziom z pomocą. Był prawdziwą ostoją. Spieszył na każde wezwanie, odwiedzając chorych i umierających, bo nie urlopował się nigdy od obowiązków kapłańskich. Podziwiałem jego poświęcenie i oddanie trosce o wieczne zbawienie powierzonych mu dusz. Widziało się to także, gdy stał przy ołtarzu, odprawiając Mszę, czy też praktykował uczynki miłości bliźniego. Zapamiętałem go jako wiarygodnego świadka. Przygotowywał nas do przyjęcia Pierwszej Komunii świętej i jego dydaktyka względem nas obejmowała prostą receptę. Przeanalizowaliśmy dokładnie dwanaście strof „Chwal, Syjonie, Zbawiciela”3, sekwencji na Mszę Uroczystości Bożego Ciała,

3

1. Chwal, Syjonie, Zbawiciela, chwal pieśniami wśród wesela Wodza i pasterza rzesz. Ile zdołasz, sław Go śmiało, bo przewyższa wszystko chwałą, co wyśpiewać pieśnią chcesz. 2. Chwały przedmiot nad podziwy, Chleb – żyjących pokarm żywy, dzisiaj się objawia nam. Za wieczerzy świętym stołem Pan go, łamiąc z braćmi społem, iście dał Dwunastu sam.

3. Niech brzmi sława w zgodnym dźwięku, z serc radosnych, pełne wdzięku,

40

napisaną

w roku 1264 przez świętego Tomasza z Akwinu, będącą modlitewnym wyrazem wiary Kościoła w misterium rzeczywistej obecności Chrystusa w sakramencie ołtarza. Idąc za przykładem Ojców Kościoła, wtajemniczył nas w chrześcijaństwo i nauczyliśmy się tego tekstu na pamięć, śpiewając go później z prawdziwym entuzjazmem. Jeszcze dziś na to wspomnienie kręci mi się w oku łza, ale nie smutku, lecz radości.

Czy to wciąż jeszcze tak porusza, zwłaszcza śpiew?

niech mu pieśni płyną chwał. Dzień obchodzim głośny sławą, w którym pierwszą Pan ustawą rajski stół ten światu dał. 4. W uczcie tej nowego Pana, Pascha nowym prawem dana, «Fazy» dawne kończy już. Przeszłość starą – nowa era, cień rozprasza prawda szczera, pierzcha noc przed blaskiem zórz. 5. Co Pan czynił przy Wieczerzy, wskazał, że i nam należy spełniać ku pamięci nań. Pouczeni tą ustawą, Chleb i wino na bezkrwawą święcim Odkupienia dań. 6. Dogmat dan jest do wierzenia, że się w Ciało chleb przemienia, Wino zaś przechodzi w Krew. Gdzie zmysł próżno dojść się stara, serca żywa wzmacnia wiara, porządkowi rzeczy wbrew. 7. Pod odmiennych szat figurą, w znakach różnych, nie naturą, kryje się tajemnic cud. Ciało – strawą, Krew – napojem, w obu znakach z Bóstwem swoim cały Chrystus trwa, bez złud. 8. Przez biorących nie łamany, nie pokruszon, bez odmiany, Cały jest w spożyciu bran. Bierze jeden, tysiąc bierze: ten, jak tamci, w równej mierze, wzięty zaś nie ginie Pan. 9. Biorą dobrzy i grzesznicy, lecz się losów przyjrz różnicy: życie tu – zagłada tam. Złym śmierć niesie, dobrym życie: patrz, jak w skutkach rozmaicie czyn ujawnia się ten sam.

10. Kiedy kruszą się znamiona, nie wątp, lecz wierz z głębi łona, że to kryje ukruszona Cząstka, co i całość wprzód. Rzecz się sama nie rozrywa, znaków kruszą się ogniwa, przez co stan i postać żywa Znaczonego nie zna szkód. 11. Oto chleb Aniołów błogi, dan wędrowcom pośród drogi, Synów wraca w Ojca progi, dawać Go nie można złym! Figur głoszą go osłony! Izaak na stos wiedziony, Jagniąt Paschy krwawe zgony, Manna ojcom dana im.

12. Dusz Pasterzu! Prawy Chlebie! Dobry Jezu, prosim Ciebie: Ty nas karm i broń w potrzebie, Ty nam dobra okaż w niebie, Kędy jest żyjących raj. Twa dłoń, Panie, wszystko zdoła, Ty nas karmisz z Twego stoła: gdzie wciąż uczta trwa wesoła, w gronie niebian nasze czoła na Twe łono skłonić daj! Amen. Alleluja.

41

Tak, kiedy w tej intelektualnej jasności przedstawia się i jest czczony cud obecności Boga w ciele Chrystusa –ukryty pod postaciami chleba i wina. Przed wierzącym okiem odkrywa się cała egzystencjalna i duchowa głębia tego misterium. Rozbłyskuje dla mnie też mistyczna wewnętrzność, będąca w gruncie rzeczy najwyższą formą racjonalności, stanowiącą najbardziej intensywne wyzwanie dla intelektu, gdyż łączy się z mistyką. Wiara to zgodne z rozumem przyjęcie Słowa Bożego, skierowanego do nas, a tym samym nie granica czy bariera dla rozumu ani jego przeciwieństwo, lecz jego zwieńczenie, udoskonalenie, gdyż pierwszą i najwyższą prawdą jest Bóg – wywodzi Tomasz z Akwinu w Summie teologicznej (II-II q.1a. 3 ad 1). Przecież mistyka to nie nieznające kresu upajanie się uczuciami, lecz otwarcie rozumu ku miłości stanowiącej jedność osób, nie dezintegrującej ich w procesie złączenia w jakąś bezosobowość. Doskonałość ludzkiego rozumu i woli osiąga się w miłości. Poznanie Boga to zjednoczenie z Nim w miłości, którą jest On sam we wspólnocie Ojca, Syna i Ducha Świętego. Pełne zjednoczenie poznającego z poznawanym, samym Bogiem w Jezusie Chrystusie, dopełni się, gdy „poznam tak, jak i zostałem poznany” (1 Kor 13,12), pisze Paweł w hymnie o miłości.

O tym, że wiara to nie religijnie zabarwiony światopogląd czy tylko teoria odnosząca się do Boga, człowieka i świata, lecz jedność z Bogiem w poznaniu i miłości, wspomina Apostoł narodów w liście do Efezjan: „Niech Chrystus zamieszka przez wiarę w waszych sercach;

42

abyście w miłości wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi świętymi zdołali ogarnąć duchem, czym jest Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość, i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę, i zostali napełnieni Pełnią Bożą” (Ef 3,17-19).

To, co właśnie zostało powiedziane, to bardzo wzniosła myśl teologiczna. Najbardziej radykalna pełnia życia.

Opierająca się wszelkiej formie krytyki religii. Marks, Feuerbach, Auguste Comte, których dzieła czytałem w oryginale, sprawiają na mnie wrażenie niewidomych, którzy rozdrażnieni pięknem tego, co prawdziwe i Bogu miłe, nie chcą Go dostrzec, kurczowo zamykając oczy. Ci, którzy od urodzenia czy wskutek wypadku utracili wzrok, a często miałem z nimi do czynienia w duszpasterstwie, często widzą duchowym okiem serca więcej prawdy i miłości Boga niż oślepieni niewiarą ideologowie współczesności. To sytuacja podobna do uzdrowienia niewidomego od urodzenia, kiedy to Jezus przestrzegł opornych

faryzeuszy: „Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: ‘Widzimy’, grzech wasz trwa nadal” (J 9, 41). Oczywiście protagonistom krytyki religii nie można odmawiać dobrych intencji, chęci odmiany ludzkiego losu na lepsze. Niemiej mogli i powinni byli oni wiedzieć, że „humanizm bez Boga” kończy się na ziemi piekłem, gdyż nigdy nie da się osiągnąć dobra bez miłości. Startujący samolot, pozbawiony siły ciągu, czeka nieuchronna katastrofa, gdy skończy się pas startowy.

43

Jaką rolę odgrywała celebracja Eucharystii dla proboszcza, a dla Księdza uczestniczenie w niej wtedy?

Liturgia eucharystyczna stanowiła dla niego, a wkrótce też i dla mnie, sprawę największej wagi. Swego czasu wydałem publikację na temat Eucharystii: Pójdźmy za Nim. Eucharystia jako wspólnota pielgrzymująca (Herder 1999), która w nowym opracowaniu ukazała się pod tytułem Msza. Źródło życia chrześcijańskiego (Augsburg 2000). W latach mojej młodości śpiewnik moguncki, będący poprzednikiem obecnego Gotteslob, tak formułował myśl przewodnią:

„Krzyżowa ofiara na Golgocie była i pozostaje najważniejszym wydarzeniem w historii świata, ponieważ Syn Boży z miłości ofiarował się Ojcu aż do śmierci. Stało się to na Bożą chwałę i dla zbawienia ludzi. Ofiara krzyżowa uobecnia się sakramentalnie w ofierze Mszy świętej, realnie i pod postaciami. Msza święta to uwielbienie Boga, dziękczynienie, a jednocześnie środek zbawczy w ofierze i uczcie”.

Oznacza to także, że całkowite oddanie się człowieka Bogu nie pozostaje bezowocne, a więc nie odchodzi on z tego świata zniechęcony, by musieć ze spuszczoną głową stanąć przed Jego trybunałem. Bóg nas nie frustruje, gdyż jest przebaczającą i udzielającą się nam miłością. To doświadczenie stało się moim udziałem już w młodości –przede wszystkim także jako ministranta, co zbliżyło mnie do liturgii w szczególny sposób. Tak zapoznajemy się z tajemnicą Bożej obecności w Jezusie Chrystusie. Jego

44

miłość do nas stała się doświadczalna, więc wkrótce też

wiedzieliśmy, że Bóg, Jezus Chrystus w Najświętszym Sakramencie, jest rzeczywiście obecny w tabernakulum. Pouczano nas, abyśmy uczestniczyli we Mszy świętej pobożnie, to znaczy skoncentrowani wewnętrznie i z prawdziwym oddaniem serca. Śmierć na krzyżu Syna

Bożego stała się dla nas jasna i zrozumiała. W tym miejscu kolejny raz zacytuję Goethego: „Sakramenty to kulminacja religii, zmysłowy symbol nadprzyrodzonej Bożej życzliwości i łaski … chrześcijanin nie przeżyje go (sakramentu Eucharystii) z prawdziwą radością, do czego został dany, jeśli nie zostanie nakarmiony w nim zmysł symboliczny czy też sakramentalny. Musi on przywyknąć do postrzegania wewnętrznej religii serca oraz tej reprezentowanej przez Kościół jako doskonałej jedności – jeden powszechny sakrament, rozdzielający się na wiele innych i dający tym częściom swoją świętość, niezniszczalność i wieczność” (Zamyślenia i prawda, Część 2, Księga 7).

Wkrótce też dotarło do nas, że do ofiary Chrystusa, Jego proegzystencji, możemy włączyć nasze życie. Już wtedy pojąłem, że przebywamy na ziemi nie po to, aby cieszyć się jedynie tym, co przemijające, żeby potem odejść i zniknąć w nicości, niczym astronauta, który wypadł ze statku kosmicznego krążącego na orbicie. Życie to nie równanie, z nawiasem przed i po tym, co było i czym się staliśmy, pomnożonym na końcu przez zero, a więc poniekąd unieważniające wszystko. Życie to nie lokal rozrywkowy, pouczano nas wtedy z naciskiem, ani nie dyskoteka, po której następnego dnia nastąpi przykre przebudzenie.

45

Do dziś o tym pamiętam. Wyjaśniano nam, że nie jest ono także padołem łez, przez który trzeba przejść, żyjąc w nadziei na szybki koniec. Środa Popielcowa niczego nie kończy, gdyż to preludium Wielkiego Postu wiedzie ku wielkanocnemu finałowi zmartwychwstania zmarłych w Chrystusie.

Życie niesie ze sobą całą pełnię wyzwań i zadań, które należy podjąć i stawić im czoła. Orientacja na Boga i odpowiedzialność za świat idą wprawdzie ręka w rękę, lecz „byciu w świecie” nie da się podołać bez pomocy ze strony Bożej łaski. Nie okrawa, nie redukuje ona mojej wolności, bo Bóg to nie zewnętrzny, przekorny obiekt, zmuszający mnie do bicia weń głową czy też krępujący mi dłonie i trzymający je niczym w imadle. Bóg mnie też nie ogranicza, zamykając niczym w złotej klatce. Stwarzając człowieka, niczego nie zyskał ani nie stracił. Jego motyw – jeśli można tak powiedzieć – jest właściwie zupełnie innej natury. Chciał dać nam udział w swoim życiu. „Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali – łaskę po łasce” (J 1,16). Wszystko to dzieje się, lecz nie w sensie rozumienia deizmu, uważającego Boga za zegarmistrza czy cybernetyka, pozostającego w relacji ze światem na podobieństwo inżyniera, programisty czy konstruktora.

46

Podziękowania

Jest sprawą bliską memu sercu, by szczerze podziękować Gerhardowi Ludwigowi Kardynałowi Müllerowi za tę rozmowę, za czas, który na nią poświęcił, za nieskomplikowany i pełen zaufania sposób jej prowadzenia oraz za wymianę zdań, która była całkiem naturalna, nawet po jej spisaniu. Cierpliwość i roztropność Kardynała w tym względzie były niezwykle pomocne. Cieszę się, że od razu zgodził się z tą szeroko zakrojoną koncepcją.

Wielkie podziękowania należą się również najbliższemu współpracownikowi Księdza Kardynała, Księdzu Sławomirowi Śledziewskiemu, za życzliwą pomoc. Dziękuję również mojej żonie Heike za wspaniałe wsparcie w każdej fazie projektu. Na koniec dziękuję wydawnictwu Fe-Medienverlag i jego redaktorowi naczelnemu Bernhardowi Müllerowi za dobrą współpracę. Dziękuję wszystkim, którzy czytają tę książkę z otwartym sercem i bez uprzedzeń, jako wkład w konieczny i świadomy dialog w poszukiwaniu wyzwalającej prawdy.

457

Urodził się 31 grudnia 1947 r.

Studiował na uniwersytetach w Moguncji, Monachium i Fryburgu.

W roku 1977 uzyskał doktorat z teologii dogmatycznej na podstawie pracy Kościół i sakramenty w bezreligijnym chrześcijaństwie. Wkład Bohnhoeffera w sakramentologię ekumeniczną, napisanej pod kierownictwem Karla Lehmanna.

Święcenia kapłańskie otrzymał 11 lutego 1978 z rąk kardynała Hermanna Volka.

Działalność duszpasterska w różnych parafiach, praca jako katecheta.

Habilitował się w roku 1985. Promotorem jego rozprawy Społeczność i cześć świętych. Historyczno-systematyczny zarys hagiologii został prof. Karl Lehmann.

Od 1986 wykładał teologię dogmatyczną na Uniwersytecie Ludwika i Maksymiliana w Monachium.

Wykłady w Cusco (Perú), Madrycie, Filadelfii, Kerali, Santiago de Compostela, Salamance, Rzymie, Lugano, São Paolo.

1990–2002 członek komisji ds. wiary Konferencji Episkopatu Niemiec.

458

1998–2002 członek Międzynarodowej Komisji Teologicznej.

1999 ekspert teologiczny światowego synodu biskupów nt. Europy, Rzym.

2001 ekspert teologiczny światowego synodu biskupów nt. urzędu biskupiego, Rzym.

2002–2012 biskup ordynariusz Ratyzbony (Regensburg).

2012-2017 prefekt Kongregacji Nauki Wiary.

1990-2012 ekspert i (od przyjęcia sakry biskupiej) członek komisji ds. wiary Konferencji Episkopatu Niemiec.

459

Gerhard kardynał Müller – wybór bibliografii

Bonhoeffers Theologie der Sakramente (= FTS 28), Frankfurt 1979.

Für andere da. Christus – Kirche – Gott in Bonhoeffers

Sicht der mündig gewordenen Welt (= KKTS 44), Paderborn 1980.

Gemeinschaft und Verehrung der Heiligen. Geschichtlich -systematische Grundlegung der Hagiologie, Freiburg 1986.

Katholische Dogmatik. Für Studium und Praxis der Theologie, Freiburg 1995, aktualisiert 102016.

Priestertum und Diakonat. Der Empfänger des Weihesakramentes in schöpfungstheologischer und christologischer Perspektive (= Sammlung Horizonte NF 33), Freiburg 2000.

Mit der Kirche denken. Bausteine und Skizzen zu einer Ekklesiologie der Gegenwart, Würzburg 2001, 32007.

Gustavo Gutiérrez / Gerhard Ludwig Müller, An der Seite der Armen. Theologie der Befreiung, Augsburg 2004. Vom Vater gesandt. Impulse einer inkarnatorischen Christologie für Gottesfrage und Menschenbild, Regensburg 2005.

Gott und seine Geschichte. Ein Gespräch über die Bibel, Freiburg 2005. 22012.

460

Dietrich Bonhoeffer begegnen (= Zeugen des Glaubens), Augsburg 2010.

John Henry Newman, Augsburg 2010.

Einheit in der Wahrheit. Perspektiven für die Zukunft der Ökumene, Freiburg 2011.

Den Horizont der Vernunft erweitern. Zur Theologie von Benedikt XVI, Freiburg 2013.

Armut. Die Herausforderung für den Glauben. Mit einem Geleitwort von Papst Franziskus, München 2014.

Benedikt und Franziskus. Ihr Dienst in der Nachfolge Petri, Freiburg 2015.

Der Papst. Sendung und Auftrag, Freiburg 2017.

„Ihr sollt ein Segen sein”. 12 Briefe über das Priestertum, Freiburg 2018.

Römische Begegnungen, Freiburg 2019.

Der Glaube an Gott im säkularen Zeitalter, Freiburg

2020

Dewiza jako biskupa i kardynała

Dominus Jesus (Jezus jest Panem) (por. Rz 10,9)

461

Dziennikarz, urodzony w 1957 roku w Bonn, studiował historię, teologię katolicką, filozofię, nauki pedagogiczne. Pełnił funkcję zastępcy dyrektora generalnego Związku

Przedsiębiorców Katolickich (Kolonia), pracował jako kierownik działu „Chrześcijanin i świat” w tygodniku „Rhenischer Merkur”, gdzie został redaktorem naczelnym; współpracując z Telewizją Bawarską, poprowadził 100 emitowanych na żywo audycji „Münchner Runde”, jako redaktor naczelny kierował dziennikiem „Rhein-Zeitung” (Koblencja). Został redaktorem naczelnym stacji telewizyjnej K-TV. Pisze dla tygodnika „Tagespost”, jest konsultantem redakcyjnym czasopisma „Die Neue Ordnung”. Na prawach członka korespondenta należy do Neuer Schülerkreis von Joseph Ratzinger/Papst Benedikt XVI. Jest dyrektorem Akademii Życia (Bonn) oraz kierownikiem „Studio:Godesberg”. Działa jako niezależny dziennikarz, mówca i prezenter.

(www.akademiefuerdasleben.de)

462

Oprócz licznych publikacji w pracach zbiorowych oraz artykułów na łamach czasopism i gazet, ma na koncie kilka własnych publikacji książkowych, m.in.:

1990: Christliche Perspektiven – Bestandsaufnahme für eine Kirche von morgen, Verlag Schöningh.

1993: Wider den Katholikenkomplex, [w:] Von der Lust, katholisch zu sein, MM-Verlag, Aachen.

2005: Von der Lust, erwachsen zu werden, [w]: Muckefuck und Mauerfall, MM-Verlag, Aachen.

2006: Tabufreie Zone? Medien und Aufklärung, [w:] Lebensschutz oder kollektiver Selbstbetrug? Herausgegeben vom Bundesverband Lebensrecht.

2006: Textautor des Bild-/Textbandes Mit den Augen des Heiligen Vaters. Benedikt XVI. – was er sah, was ihn prägte, Weltbild.

2007: Maximum – Wie der Papst Deutschland verändert. Gütersloher Verlagshaus.

2007: Obiora Ike: Wende dein Gesicht der Sonne zu. Pattloch (Co-Autor).

463

2008: Etikettenschwindel Familienpolitik. Ein Zwischenruf für mehr Bürgerfreiheit und das Ende der Bevormundung, Gütersloher Verlagshaus.

2009: Perlenschnur und Rosenkranz. Wenn Christen und Muslime gemeinsam Zukunft machen, Patris Verlag.

2009: Das Kreuz mit dem C. Wie christlich ist die Union?, Verlag Butzon & Bercker.

2010: Katholisch. Wissen aus erster Hand. Gemeinsam herausgegeben mit Papstsekretär Georg Gänswein, Herder und CMZ-Verlag.

2014: Ganz einfach heilig. Cesar Ortiz erzählt über seinen heiligen Freund Josemaria Escriva. Christiana-Verlag.

2014: Mensch Marx. Der Kardinal im Portrait. Herder (erweiterte 2. Auflage von: Mensch Marx, Der Münchner Erzbischof im Porträt, 2008).

2017: Mitarbeiter der Wahrheit, in: Georg Ratzinger / Roger Zörb (Hrsg.), Festschrift zum 90. Geburtstag für den Heiligen Vater em. Benedikt XVI.

2018: Zur Aktualität von „Humanae Vitae”, in: Die Neue Ordnung, Heft 6/2018, Bonn.

2019: Georg Michael Wittmann: Bischof, Seelsorger und Reformer, kleine bayerische Biografien, Pustet.

2020: Benedikt XVI, der vom Glauben Durchseelte, [w:] Poeten, Priester und Propheten, Die Tagespost-Literaturserie, Band 2, hrsg. von Stefan Meetschen, Alexander Pschera und Alexander Riebel, Fe-Medienverlag.

464

Niniejsza pozycja to kompendium katolickiego świata wiary, mogące w jednakowym stopniu być ważnym i pomocnym zarówno dla Polaków, jak i dla Niemców. Łączy ono analizę faktów ze spojrzeniem ku przyszłości Kościoła. Chodzi w nim o prawdę, zachowującą ważność zawsze i wszędzie, która, przekraczając granice, pozwala dostrzec także swoją potęgę spajającą narody. (…) Ma ona swoje imię: Jezus Chrystus. Gdy idzie o metafizyczne oraz moralne kwestie dotykające ludzkiego bytu, milczenie okazuje się grzechem. Dzięki realizacji pomysłu Martina Lohmana, znanego publicysty oraz teologa katolickiego, powstało dzieło podejmujące aktualne tematy, nurtujące ludzi XXI wieku – zapraszające grono czytelników do rozmów oraz refleksji. Chrześcijanom dzisiejszej doby potrzebne są hart ducha i męstwo w wierze.

Sam tytuł tej książki stanowi wyzwanie dla współcześnie żyjących, ponieważ prawda jest czymś, co przeszkadza, zdając się być swego rodzaju pokusą do nietolerancji, przez co wydaje się, że pokora, przyjmująca naszą niezdolność do prawdy, jest lepsza niż odwaga do niej. Tym sposobem społeczność zachodnia stacza się coraz bardziej ku dyktaturze relatywizmu. Natomiast ta książka to odważne wezwanie do prawdziwej pokory.

Benedykt XVI, fragment listu do Martina Lohmanna

Patronat medialny:

ISBN 978-83-7864-231-2

Niektórych pasterzy Kościoła słucha się z przyjemnością i poczuciem bezpieczeństwa. Do nich należy niemiecki kardynał Gerhard Ludwig Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary i strażnik prawdy objawionej w Kościele na usługach papieża w latach 2012–2017, wybitny teolog i człowiek oddany Bogu. Swój wywiad-rzekę zawarty w tej książce poświęcił on prawdzie, gdyż ma pełną świadomość, że dla Kościoła nadszedł moment zderzenia z „największym oszustwem”, a czasy nie są łatwe, zwłaszcza dla ludzi wierzących. Trzeba przez nie przechodzić, mając przepasane biodra i zapalone pochodnie. Kardynał Müller prowadzi nas przez najważniejsze wydarzenia w Kościele i świecie, wyjaśniając ich chrześcijański sens. To cenna i potrzebna publikacja, zwłaszcza w świecie pełnym Piłatów, którzy wydymają usta i z szyderczym grymasem powtarzają: „A cóż to jest prawda?”.

9 788378 642312

Cena: 49,90 zł w tym 5% VAT

ks. Robert Skrzypczak

Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.