Światło i ciemność - Vittorio Messori

Page 1

Oto nowa książka cenionego włoskiego publicysty Vittoria Messoriego, autora m.in. bestsellera „Kościół katolicki i jego wrogowie”. „Światło i ciemność” to zbiór jego znakomitych artykułów, pisanych z wielką erudycją.

szokujące początki konkwisty muzułmanów na Półwyspie Iberyjskim,

ludobójstwo dokonane podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej,

zbawienne skutki Inkwizycji we Włoszech,

zniszczenie zasiane przez protestantyzm,

negatywny wpływ anglikanizmu na uniwersytet w Oksfordzie,

dwuznaczna sylwetka Napoleona,

okrucieństwo popełnione na hiszpańskich katolikach,

Holokaust jako religia obywatelska.

Autor demaskuje paradoksy poprawności politycznej – mistyfikacje feminizmu, obala mit „elektrosmogu”, ukazuje pułapki animalizmu i groteskowość nowych świeckich tradycji, związanych z nazewnictwem, odżywianiem czy apoteozą sportu. Ale z mroków włoski publicysta wydobywa też światło nadziei dla wierzących, a smaku dodaje tu prawie że nieznane proroctwo o Kościele wygłoszone przez Josepha Ratzingera. Dla polskiego czytelnika miłym akcentem będą liczne i ciekawe nawiązania do polskich wątków, czasem całkowicie nieznanych.

ISBN 978-83-8340-022-8

ISBN 978-83-8340-022-8

9 788383 400228

Cena: 99,00 w tym 5% VAT

ŚWIATŁO i CIEMNOŚĆ

Messori nie boi się poruszać kontrowersyjnych, często zafałszowywanych tematów, takich jak:

VITTORIO MESSORI

DOSKONAŁA ODTRUTKA NA POLITYCZNĄ POPRAWNOŚĆ!

VITTORIO MESSORI

ŚWIATŁO i

CIEMNOŚĆ



Światło i

cieMnoŚć



Vittorio Messori

Światło i

cieMnoŚć Myśli o historii, ideologiach i apologetyce

pod redakcją

Aurelio Porfiri

Wydawnictwo AA Kraków


Tytuł oryginału: La luce e le tenebre. Riflessioni fra storia, ideologie e apologetica Przekład: Marcin Masny Źródła zdjęć: wikimedia commons, shuterstock Copyright © by Sugarco Edizioni S.r.l., via don Gnocchi 4, 20148 Milano, Italia Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo AA, Kraków 2023

ISBN 978-83-8340-022-8

Wydawnictwo AA s.c. 30-332 Kraków, ul. Swoboda 4 tel.: 12 345 42 00, 695 994 193 e-mail: klub@religijna.pl www.religijna.pl


Uwagi redaktora

Gdy byłem nastolatkiem, zaiste rozstrzygający wpływ na moją chrześcijańską formację miały książki Vittorio Messoriego, a zwłaszcza Opinie o Jezusie. Był to właśnie ten moment, kiedy strząsnąłem z siebie jakiś mętny katolicyzm, do którego byłem przyzwyczajony, katolicyzm cały unurzany w socjologii i dobrych uczuciach. Zająłem się zasadniczymi sprawami życia chrześcijańskiego. Mijały lata, a ja czytałem wszystko, co publikował Vittorio Messori – książki i artykuły, te legendarne artykuły w rubryce „Vivaio” dziennika Avvenire. To, co on pisał, zawsze uważałem za ważny wkład w moją intelektualną formację. Z czasem doszła jeszcze korespondencja między nami, jeszcze przed wynalezieniem e-maili. Po całych dziesięcioleciach kontaktów na odległość po raz pierwszy spotkałem Vittoria Messoriego osobiście parę lat temu w rzymskim kościele Sant’Andrea della Fratte, gdzie miał prezentację swej książki o Matce Bożej – Opinie o Maryi. Fakty, poszlaki, tajemnice1. Po spotkaniu owym – pospiesznym, bo wielu uczestników chciało z nim porozmawiać – nastąpiły kolejne spotkania w miejscu jego zamieszkania, Desenzano. Mógłbym powiedzieć, że zrodziła się jakaś przyjaźń – z nim i jego żoną Rosanną. Z tej przyjaźni bardzo jestem dumny. Tak oto ze spotkań powstał pomysł współpracy przy tym piątym zbiorze artykułów, przeważnie oryginalnie drukowanych w Timone. Moim zadaniem było „krojenie” i „szycie” z dodaniem aktualizacji i powiązania rozdzielonych informacji tam, gdzie to było konieczne. Oczywiście Vittorio Messori dokonał przeglądu całości, a ostateczny kształt książki jest w zupełności jego dziełem. Ja miałem zaszczyt i przyjemność być współpracownikiem w tym projekcie i ufam, że czytelnik doceni wynik. Aurelio Porfiri

1

Polski przekład ukazał się nakładem Wydawnictwa AA w 2020 r. (przyp. red.).

5



wstęp

Pracowałem jako dziennikarz w turyńskiej Stampie, kiedy wyszła pierwsza moja książka, którą opatrzyłem tytułem Opinie o Jezusie. To były pierwsze lata po Soborze, a ja (przychodząc z daleka, z uniwersytetu, z turyńskich klubów inteligenckich naznaczonych laicyzmem) nie znałem jeszcze dogłębnie od środka tego, co zwano „światem katolickim”. Sądziłem więc, że ten mój tekst pisany przez świeżego konwertytę, zdoła zaciekawić w najlepszym razie takich jak ja, stojących jeszcze przed odkryciem wiary; niedowiarków, zaintrygowanych dziwacznymi motywami wiary, że jakiś starożytny Żyd, który źle skończył, był Synem Bożym, a nawet samym Bogiem. Nie spodziewałem się zatem dużej sprzedaży, byle tylko zwróciły się nakłady wydawcy. Był to wydawca oficjalnie katolicki, lecz sceptyczny co do sukcesu sprzedażowego. Myślę, że wielu pamięta, co się stało. Trzy tysiące egzemplarzy pierwszego nakładu zamieniły się niebawem w milion po włosku, a przekłady obficie rozchodziły się po znacznej części świata. Zaskoczenie moje wzmogło się, kiedy jęła spływać do mnie rzeka listów. To mnie uderzyło, zmusiło do zastanowienia, że większość wcale nie pochodziła od świeckich nadawców, czego się spodziewałem. Najwięcej przesyłek spływało od praktykujących katolików i od licznych kapłanów. Wszyscy mi dziękowali, bo – jak tłumaczyli – dzięki tej książce dowiedzieli się niebywałych rzeczy i dostali bodźce do refleksji, jakich dotąd nie znali. Tak więc odkryłem, jak wielu katolików potrzebuje umocnienia w wierze, a szczególnie w znajomości podstaw tej wiary, co do której prawdziwości jakże wielu praktykujących nie miało pewności. Spotkałem więc niewierzących, ale jeszcze bardziej tych, którym trzeba było dowodów, że ich wiara nie jest starodawnym zbiorem baśni niestosownych dla ludzi naszych czasów. Tamto pierwsze doświadczenie skłoniło mnie do pisania kolejnych książek religijnych. Religijnych aż do korzeni, do samych podstaw wiary. Bo teologowie nazbyt często zakładają, że wszyscy wiedzą wszystko, o czym oni tak uczenie rozprawiają.

7


Światło i ciemnoŚć

Zauważyłem coś jeszcze, postępując w odkrywaniu nieodzownej apologetyki odstawionej na bok po Soborze. „Przeciętny” katolik miał zaledwie mętne pojęcie podstaw wiary, z którą uczciwie czuł się związany, ale nie znał jej, albo znał jej aktualną, powierzchowną wersję. Od oświecenia, nawet od rewolucji protestanckiej Kościół katolicki oskarżano o wszelkie możliwe wypaczenia i niegodziwości. Trzeba przyznać, że przez dwa tysiące lat niegodziwości nie brakowało i nadal nie brakuje. Często jednak zarzuty są wymysłami lub przeinaczeniami, które nieraz skłaniają katolików do osłabienia wiary. Postanowiłem więc prowadzić stałą rubrykę (nazwałem ją „Vivaio”, szkółką), którą kontynuowałem przez wiele lat w kolejnych katolickich dziennikach, zważywszy, że zwracam się przede wszystkim do katolików. Starałem się sprawić, żeby wierzący myśleli i mówili jak wierzący. Moja rubryka wzbudzała nadspodziewane zainteresowanie, aż w końcu pod naporem czytelników zacząłem zbierać w całość setki rozproszonych publikacji. Po pierwszym tomie Pensare la storia wyszły następne trzy: La sfida della fede, Le cose della vita, Emporio cattolico2 (obecnie wszystkie w wydawnictwie Sugarco). Niniejszy tom „Światło i ciemność” jest piątym, ostatnim zbiorem moich artykułów. Jak sam maestro Aurelio Porfiri wspomina, udzielił mi wielkiej pomocy w porządkowaniu tekstów. Jest to niezwykły intelektualista, który ze znawstwem i powodzeniem dyryguje i komponuje muzykę sakralną i świecką, ale również pisze niepowtarzalne, ciekawe książki. Niniejszym składam przyjacielowi podziękowanie.

2

Ten ostatni tytuł ukazał się nakładem Wydawnictwa AA jako „Kościół katolicki i jego wrogowie”. Książka została nagrodzona przez Stowarzyszenie Wydawców Katolickich wyróżnieniem Feniks 2017 w kategorii „Eseistyka” i była wielokrotnie wznawiana (przyp. red.).

8


część i

wróćmy do przeszłości, aby pojąć teraźniejszość



wróćmy do przeszłości, aby pojąć teraźniejszość

1. rozmowy o historii Na początku listopada 2002 roku wychodziłem z opactwa na Monte Cassino. Byłem tam wtedy pierwszy raz. Jak już gdzieś tłumaczyłem, przez całe życie unikałem tego miejsca, żeby oszczędzić sobie cierpienia, które towarzyszyłoby mi, gdybym miał oglądać ten odtworzony, a więc w pewnym sensie zafałszowany, jeden z głównych ośrodków duchowości Kościoła w dziejach. Okazało się, że dotąd tkwiłem w błędzie. Klasztor – po zbrodniczym, niepotrzebnym z wojskowego punktu widzenia, a nawet szkodliwym bombardowaniu przez protestanckich Amerykanów, którzy nie mogli znieść „papistowskiego” symbolu – odbudowano wzorowo, wykorzystując jak najwięcej z pozostałości, a resztę godnie odtwarzając. Jak z uśmiechem zwracał mi uwagę opat Bernardo D’Onorio (urzędujący w latach 1983-2007), tu właśnie zadziałał chrześcijański Bóg, który prosto pisze po krzywych liniach. Monte Cassino przecież po zjednoczeniu Włoch podzieliło los wszystkich domów zakonnych. Wygnano mnichów, skonfiskowano wszystko, bez najmniejszego odszkodowania, od zabudowań aż po dzieła sztuki i grunty. Na nic się zdały apele i prośby płynące z całej Europy. A zaangażowały się liczne słynne uniwersytety zagraniczne, wiele rządów, nawet protestanckich, aby nie zgasło ognisko nie tylko wiary, ale i kultury, z jego niebywałym archiwum, gdzie wśród innych skarbów strzeże się najpierwszego świadectwa języka włoskiego. Masońscy sekciarze postanowili, że Monte Cassino ma podzielić los wszystkich klasztorów i konwentów. Mnisi precz! Zezwolono zostać tylko kilku jako stróżom „zabytku” zagarniętego przez państwo. Ale, jak powiedziałem, opat podkreślił, że właśnie ten rabunek okazał się zrządzeniem Opatrzności, gdy amerykańskie samoloty i działa — na zimno, z czystej nienawiści do religii, świadome, że w ten sposób sprzyjają niemieckiej obronie — zniszczyły wszystko, co mogło zostać zniszczone. Wydatki na odbudowę, tak wierną i pełną, jaką podjęto, byłyby nie do udźwignięcia dla żadnej wspólnoty zakonnej. Państwo włoskie za to jako właściciel budowli poniosło koszty tak wysokie, że trzeba było specjalnych ustaw i rozłożenia wydatków na dwadzieścia lat. W sumie więc konfiskata przynajmniej od tej strony zwróciła się z odsetkami, a miejsce, gdzie Benedykt napisał 11


Światło i cieM noŚć

Regułę, odrodziło się w pierwotnym blasku. Tak na marginesie: chociaż nasz rząd do tego wzywał, Amerykanie złamanego centa nie dali, aby odkupić swój akt wandalizmu. Gdy tamtej jesieni udałem się na Monte Cassino, nie byłem tam pielgrzymem ani nawet turystą. Przybywszy do Rzymu samolotem, zajechałem do opactwa, podróżując po raz pierwszy autem z tablicą rejestracyjną SCV – Państwa Watykańskiego. Za kierownicą zasiadł wówczas prałat Walter Brandmüller (obecnie kardynał, jeden z czterech dostojników, którzy przedłożyli papieżowi Franciszkowi słynne dubia), przewodniczący Papieskiego Komitetu Nauk Historycznych, instytucji powołanej w 1954 r. przez Piusa XII. Komitet nie tylko pracami swych członków, nieraz wielkich uczonych, wspiera prace Stolicy Apostolskiej, lecz i reprezentuje ją w międzynarodowych organizacjach akademickich i na wielkich zjazdach. Profesor Brandmüller, wieloletni wykładowca historii Kościoła na uniwersytecie w niemieckim Augsburgu, jest cenionym uczonym i ma talent popularyzatorski. Dlatego poprosiłem go o udzielenie długiego wywiadu, który miałem nadzieję przerobić na książkę będącą swego rodzaju wprowadzeniem do historii katolicyzmu dla niespecjalistów. Prałat zareagował na moją prośbę z wielkim zaangażowaniem i uzgodniliśmy, że spędzimy razem trzy dni w symbolicznym miejscu, czyli właśnie na Monte Cassino. Były to piękne chwile, gdy opat raczył nas przy swym stole, a spaliśmy w skrzydle przeznaczonym dla gości, które samymi swymi rozmiarami dawało wyobrażenie o benedyktyńskiej gościnności. Pokoje ciągną się po obu stronach długiego na dwieście i szerokiego na ponad dziesięć metrów korytarza. Doświadczyliśmy też pozostałości dawnego stylu: posiłki na drewnianych stołach, bez obrusów, ale na każdym talerzu i sztućcach dumny herb matki wszystkich opactw. Pewien zakonnik z uśmiechem, ale i z przekonaniem, przypomniał mi stare powiedzenie, że „benedyktyni służą Panu po pańsku”. Ta elegancja przenika też ich liturgię, gdy nie żałują ani czasu, ani blasku, ani wosku, ani kadzidła. Nic nie jest ważniejsze niż opus Dei – dzieło Boże, którym jest właśnie liturgia. Daje ona swego rodzaju zapowiedź raju na ziemi. Zobaczyłem też jak działa Reguła św. Benedykta, tak bardzo odmienna od ducha naszych czasów: oto mnich o kilka minut spóźniony do stołu, klęcząc przed opatem czeka na błogosławieństwo przebaczenia, zanim będzie mógł zasiąść z innymi, którzy w milczeniu, jedząc prosty pokarm w skromnych ilościach, słuchają lektury duchowej czytanej na głos przez współbrata. Nad wielkim portalem wejściowym do opactwa widnieje tradycyjny marmurowy emblemat: krzyż o dwóch poprzeczkach umieszczony na trzech 12


wróćmy do przeszłości, aby pojąć teraźniejszość

wzgórzach, symbolizujących zarówno Trójcę Świętą, jak i trzy śluby monastyczne, a nad tym wszystkim litery PAX, pokój. Pokój ten nie ma nic wspólnego z pacyfistycznymi ideologiami „świata” i jest daleki od znaczenia słowa wypisywanego na wielokolorowych flagach (kojarzonych ze środowiskiem homoseksualnym), które nawet chrześcijanie wieszają na swoich balkonach. Chodzi o pokój serca, pojednanie z sobą samym i z innymi. Św. Benedykt zapewnia, że osiągnie go każdy idący za jego Regułą. Jest to pokój, o którym powiada Chrystus: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam; nie jako świat daje, Ja wam daję”. Cóż to ma wspólnego z polityką, wiecami, paradami, hałaśliwymi marszami, wyzwiskami, manifestacjami „pacyfistów”, do których przyłącza się także wielu wierzących, przekonanych, że akceptacja takich ideologii – jałowych, jeśli nie wręcz szkodliwych – jest zgodna z Ewangelią?

Opactwo Benedyktynów na Monte Cassino

Wróćmy do tematu. Z kilku powodów do dziś nie zrealizowałem projektu książki, która by zdawała sprawę z całego życia badacza i myśliciela, historyka Kościoła, kardynała Brandmüllera. Mówię „do dziś”, bo pracę – jak ufam – da się jeszcze wznowić. Tymczasem wpadła mi ponownie w ręce obszerna teczka wypełniona notatkami z wypowiedzi augsburskiego uczonego, zrobionymi przed laty w zaciszu dostojnych murów opactwa. Uwagi te często są pouczające i pobudzające do myślenia. Jak na przykład uwaga o nepotyzmie. Historycy niczym mantrę rzucają w twarz licznym papieżom i jeszcze liczniejszym kardynałom: „No tak, wybitni, niewątpliwie wspaniali, uczeni, subtelni, pracowici, ale przecież unurzani w nepotyzmie!”. 13


Światło i ciemnoŚć

„Ale zaraz, co to znowu za zarzut?” – pyta Brandmüller. „Czy popieranie krewnych zawsze jest winą, zawsze jest błędem? Chyba zależy od tego, jaki ten krewny jest i czy się nadaje do konkretnych ważnych funkcji. Weźmy szczególnie uderzający, choć wcale nieodosobniony przykład: Karol Boromeusz został kreowany kardynałem jako dwudziestodwulatek. W dodatku nie był on biskupem ani nawet kapłanem. Było to możliwe, bo potężny jego wuj ze strony matki, kardynał Gianangelo Medici został wybrany papieżem jako Pius IV. A więc rodzinna protekcja w całej okazałości! Ale czyż mógł się trafić lepszy wybór? Kto inny zdołałaby tak niezrównanie połączyć duchowość z działaniem, mistycyzm z realizmem w chwili, gdy Kościół miał wdrażać postanowienia Soboru Trydenckiego? Weźmy Ottona Colonnę, papieża Marcina V, który na początku XV w. musiał dosłownie odbudować Państwo Papieskie i sam Rzym, a nadto naprawić szkody wyrządzone Kościołowi przez duchowy i materialny upadek. Osaczony ze wszystkich stron, otoczony przez zepsutych ludzi, złodziei, morderców, ignorantów, cóż miał czynić, jeśli nie zdać się na krewnych, skoro jedynie na ich naturalną lojalność mógł liczyć? A zatem owszem, praktykował nepotyzm w nominacjach, faworyzował rodzinę Colonnów, ale ten nepotyzm był dobroczynny, zawsze gruntownie realistyczny. Przykłady możemy mnożyć. Krótko mówiąc, każdy przypadek analizujmy indywidualnie i przestańmy wyrokować o winie, gdy ktoś faworyzuje krewniaków”. A teraz następna niezwykła obserwacja kard. W. Brandmüllera: „Kocham św. Franciszka, szanuję go jako jednego z najwspanialszych świętych, lecz jako historyk z pewnym niepokojem patrzę na franciszkanizm, który zawsze miał i prawdopodobnie zawsze będzie mieć burzliwą historię; pewną swarliwość, czasem nawet gwałtowną, między poszczególnymi gałęziami franciszkańskimi i względem innych zakonów. Wielu świętych wyszło z ruchu franciszkańskiego, ale też wiele kłopotów miał z nim Kościół. Jest faktem, że ruch franciszkański zrodził się z pewnej utopii – utopii nagiej i surowej Ewangelii, całkowitego ubóstwa i totalnego wyrzeczenia. Utopia ta zbudowała wielkość wyjątkowej postaci Założyciela. Iluż wszelako jest takich jak on? Nie tak było w przypadku ruchu benedyktyńskiego. Jego założycielem był wielki święty i jednocześnie wielki realista Benedykt z Nursji. Jego najważniejszą cnotą było umiarkowanie (discretio) i zasada et-et, a nie aut-aut, czyli nie: albo-albo, tylko: i to, i to. Życzliwość, cierpliwość, akceptacja dla ludzkich ograniczeń, aby mimo wszystko doprowadzić ich do świętości. 14


wróćmy do przeszłości, aby pojąć teraźniejszość

W autorze Reguły rozpoznajemy mistyka i zarazem przywódcę, dostrzegamy jego mądrą umiejętność przewodzenia mężczyznom różnych narodowości należących do starożytnego imperium rzymskiego, powołanym do «szkoły chrześcijaństwa», jaką jest wspólnota zakonna”. W tym miejscu kard. Brandmüller poddaje pod rozwagę pewną konstatację: „To, co najlepsze w pogańskiej mądrości, skupiało się w jej symbolu – Szkole Ateńskiej, której początki wiążą się z Platonem. Uderza pewna zbieżność faktów. Otóż w 528 r. cesarz Justynian zarządza zamknięcie tejże Akademii, ogłaszając kres epoki bogów i początek kultury przenikniętej całkowicie przez chrześcijaństwo. Dokładnie w tym samym czasie Benedykt pisze Regułę, która będzie miała tak duży udział w budowaniu tej nowej kultury. Ta zaś ze swej strony ocali z antyku to, co zdatne do uratowania. Średniowiecze jest nie do pojęcia bez mnichów, lecz są oni wyraźnie obecni także w całym okresie piętnastu stuleci, aż do naszych czasów. Nie zapominajmy, że benedyktyni stanowią najstarszą, wciąż żywotną instytucję całego Zachodu”.

Kard. Walter Brandtmüller

I nadal na ten sam temat: „Ażeby zrozumieć świętość społeczną, nie trzeba wiary. Wiara natomiast jest potrzebna, aby pojąć monastycyzm. Tylko człowiek wierzący jest w stanie zrozumieć życie poświęcone wyłącznie modlitwie. Mnich «głosi kazanie» własnym życiem, świadcząc o istnieniu Boga poprzez wybór odosobnienia. Rewolucja Francuska i ogólnie wszystkie ruchy antyklerykalne o ile jeszcze akceptują funkcję proboszcza, a nawet gotowe są uznać jego rolę społeczną, o tyle zakonników kontemplacyjnych, żyjących za klauzurą, uważają za pasożytów, których należy się pozbyć, konfiskując przy okazji klasztor”. 15


Światło i ciemnoŚć

Ażeby zrozumieć historię Kościoła, kard. Brandmüller zaleca trzymać się z dala od pewnych świeckich lektur, które dopatrują się w niej „punktów zwrotnych” i „pęknięć”. „W rzeczywistości to, co nazwano «długim trwaniem»3, odnosi się przede wszystkim do Kościoła. Następuje rozwój, ale zawsze jednorodny, zaś doktrynalne pogłębienie nigdy nie jest odrzuceniem wcześniejszych dogmatów, lecz ich wzbogaceniem i oczyszczeniem. Kościół katolicki, choć jest żywym organizmem – tak jak natura, nie uprawia skoków: Ecclesia catholica non facit saltus4”. Człowiek wierzący odrzuca zatem pogląd, jakoby okoliczności historyczne nie tylko wpływały na rozwój Kościoła, ale wręcz determinowały go, na przykład że prymat biskupa Rzymu, munus petrinum, nie istniałby lub przybrałby zupełnie inną formę, gdyby jakieś nieprzewidywalne wydarzenia potoczyły się inaczej. „Wierzący uczony musi w pełni mierzyć się z faktami, musi okazać opanowanie i kompetencje równe, a jeśli to możliwe, nawet wyższe niż jego świeccy koledzy. Ale potrzebna mu jest też «perspektywa opatrznościowa». Musi mieć świadomość, że Kościół jest prowadzony przez Tego, który przyrzekł, że zawsze będzie z wierzącymi aż do skończenia świata i że pośle im Ducha, który umożliwi im zrozumienie wszystkiego”. Aby się ustrzec zgorszenia, „nie możemy zapominać, że Jezus obiecał swemu Kościołowi nieomylność i niezawodność w wierze, ale nie obiecał świętości wszystkich jego członków. Wspólnota ta jest wielką siecią, w której znajduje się każdy rodzaj ryb, także i te należące do najgorszego gatunku. Wyznanie grzechów przewidziano dla wszystkich ochrzczonych, bez wyjątku”. A teraz o ekumenizmie: „Obiektywny historyk wie, że nie ma rozłamu, który nastąpiłby przede wszystkim z powodów teologicznych, ale prawie wyłącznie z powodów politycznych, kulturowych, etnicznych czy psychologicznych. Ekumenizm musi mieć to na uwadze i nie sądzić, jakoby problem miał naturę tylko religijną rozwiązywalną w debacie teologicznej. Nieraz jest akurat odwrotnie”. 3

Termin oznaczający perspektywę czasową, w której dokonują się przemiany cywilizacyjne i religijne. Z perspektywy długiego trwania większość wydarzeń politycznych jest nieistotna, czy wręcz niezauważalna. Wydarzenia polityczne (bitwy, wojny itp.) stanowią najpłytszą warstwę historii, na głębszym poziomie znajdują się procesy gospodarcze, a najważniejsze dla zrozumienia całości dziejów są przemiany cywilizacyjne i religijne (przyp. red.). 4 Jest to odwołanie do średniowiecznego aforyzmu: natura non facit saltus (łac. natura nie czyni skoków), przejęty przez K. Linneusza, głoszący, że natura zachowuje ciągłość w swoim rozwoju (przyp. red.).

16


wróćmy do przeszłości, aby pojąć teraźniejszość

Co z biegiem czasu jest dobre, a co złe dla Kościoła? „Za pozytywne należy uznać wszystko to, co odpowiada jego racji bytu. Kościół istnieje dla chwały Boga i dla zbawienia świata. Wykonuje zatem swe posłannictwo, o ile ewangelizuje, będąc kanałem łaski Chrystusa poprzez sakramenty. Jego najwyższym prawem jest zbawienie dusz. Należy uznać za dobro wszystko, co czyni się w tym kierunku”. Ważne jest również zwrócenie uwagi „nie tyle na zło, które rzekomo uczynił Kościół, ale na wszelkie zło, którego pomógł uniknąć, o czym tylko Bóg wie. Bez Kościoła świat z pewnością byłby gorszy i to nie tylko z powodu tego, co dobrego duchowni uczynili, ale także z powodu tego, że umniejszał panoszące się zło”. I jeszcze o stosunkach z Żydami: „Niewątpliwie istniał antyjudaizm, zjawisko religijne, zupełnie odmienne od współczesnego antysemityzmu, który ma naturę rasową, a więc zupełnie obcą Kościołowi, o którym dziś słuszniej jeszcze niż za Cesarstwa Rzymskiego można powiedzieć: E pluribus gentibus fecisti patriam unam – «z wielu ludów uczyniłeś jedną ojczyznę». Rzadko pamięta się o tym, że zwłaszcza w miastach wybuchy przemocy przeciwko Żydom nie miały nic wspólnego z Kościołem i nader często miały podłoże ekonomiczne. Powiedzmy jasno: Żydzi zajmowali się handlem pieniędzmi, co chrześcijanom było zabronione. Zawsze więc znajdowało się wielu takich, którzy mieli zamiar ich zabić lub przynajmniej wypędzić, aby w ten sposób pozbyć się zaciągniętego długu”. Bardzo również realistycznie przypomina kardynał, że „nie teologia, lecz psychologia jest podstawą licznych problemów teologicznych. W tym znaczeniu, że motywem wielu krytyków, kontestatorów, reformatorów wcale nie są wytykane przez nich sprawy obiektywnej natury, tylko raczej problemy osobiste, które pomijają milczeniem, a nawet często nie są ich w ogóle świadomi”. Problemy psychologiczne są także przyczyną kwestionowania celibatu wiążącego się z życiem konsekrowanym: „Historyk stwierdza, że świadome decyzje o wyborze czystości, dziewictwa, wzmagają się zawsze w okresach lepszych dla Kościoła, w momentach szczególnego wysiłku w walce z kryzysem”. Brandmüller jest przekonany, że Kościół nigdy nie zrezygnuje z powiązania kapłaństwa z celibatem, i to nie tylko w odniesieniu do duchowieństwa zakonnego, ale i diecezjalnego: „Skoro kapłan jest przedstawicielem Pana wobec wspólnoty, logiczne jest, że kapłan dzieli z Panem Jego czystość”.

17


Światło i ciemnoŚć

Zakłopotany jako historyk słynnymi prośbami Jana Pawła II o przebaczenie, kardynał mówi, że Kościół powinien żałować za inne sprawy. Na przykład za walkę profrancuskiego Klemensa VII przeciwko cesarzowi Karolowi V zaangażowanemu w walkę z protestantami: „Gdyby ów papież, zamiast z nim wojować, wsparł go, nie byłoby wyjścia dla reformatów, którzy zostaliby pokonani i oszczędzono by nam strasznych wojen religijnych”. Jak więc wynika z tego pobieżnego przeglądu, Walter Brandmüller nie jest dotknięty obecną chorobą konformizmu. To jeszcze jeden powód, aby próbować dokończyć planowaną książkę, jeśli Bóg pozwoli.

2. izrael i obowiązek pamięci (ale dla wszystkich...) Znajomy, który dobrze zna Jerozolimę, donosi mi o cenzurze praktykowanej w przewodnikach turystycznych, a także w podręcznikach historii, dotyczącej upadku chrześcijańskiego Miasta Świętego. Miało to miejsce w 614 r., gdy najechał tę ziemię perski władca Chosroes II. Kilkanaście lat później bizantyjski cesarz Herakliusz odbił Jerozolimę, ale po kolejnych dziesięciu latach, w 638 r., najechał ją i zajął na dobre kalif Omar, wódz muzułmanów. Upadek zaczął się więc od Persów, którzy ruszyli na podbój Jerozolimy podjudzeni przez liczną i wpływową społeczność żydowską, od wieków żyjącą w Babilonii, gdzie między innymi narodziła się pierwsza wersja Talmudu. Izraelici liczyli na wykorzystanie perskiej siły wojskowej, aby wrócić do miasta, z którego zostali wypędzeni przez Rzymian po drugim powstaniu w roku 135, z bezwzględnym zakazem powrotu. W 614 r. perskie gminy żydowskie dołączyły do tych założonych w Galilei, które pełniły funkcję piątej kolumny. W tym czasie, trzysta lat po Konstantynie – którego matka, Helena, zainicjowała budowę wspaniałych bazylik w świętych miejscach – Jerozolima była pięknym i zamożnym miastem chrześcijańskim. Męskich i żeńskich klasztorów było około osiemdziesiąt. Zapełniali je, niekiedy nawet w większości, również przybysze z Europy, często z wyższych klas, szczęśliwi, że mogą poświęcić się Chrystusowi dokładnie tam, gdzie miało miejsce Misterium Paschalne. Tak więc Żydzi zbuntowali się przeciw bizantyjskiemu cesarzowi Herakliuszowi i wsparli najazd Persów na Palestynę. Władcy bizantyjscy nie cieszyli się sympatią miejscowych wierzących i być może to też przyczyniło się do niedostatecznej obrony w obliczu perskiego ataku. Powtórzy się to zresztą, gdy 18


wróćmy do przeszłości, aby pojąć teraźniejszość

niebawem muzułmańscy Arabowie zaatakują chrześcijańską Afrykę Północną: również tutaj szybką klęskę tłumaczy się dywersją ze strony obrzezanych i niechęcią ochrzczonych do Konstantynopola. Faktem jest, że niezależnie od sporów politycznych, w Jerozolimie na początku VII w. wiarę w Ewangelię praktykowano gorliwie, a liturgia celebrowana w Bazylice Grobu Pańskiego i w wielu innych miejscach kultu była wzorcowa dla całego chrześcijaństwa. Kres temu położył najazd Persów, którym towarzyszyło wielu wpływowych żydowskich doradców. Azjaci w stosunku do religii byli tolerancyjni, ponieważ pożądali głównie łupów, lecz Izraelici podżegali ich do zburzenia kościołów chrześcijańskich i zaatakowania wiernych. Jak wiadomo, z rzezi ocalała tylko Bazylika Narodzenia w Betlejem, gdyż na portalu wejściowym znajdowała się marmurowa płaskorzeźba przedstawiająca trzech magów, w których najeźdźcy rozpoznali swoich mezopotamskich przodków.

Betlejem, Grota Narodzenia Pańskiego

Agresja nie ograniczyła się do rujnowania budowli, uderzyła też w ludzi. Tysiące ochrzczonych (w kronikach z tamtych czasów mówi się nawet o sześćdziesięciu tysiącach) zostało wziętych do niewoli i zgromadzonych poza obecną Bramą Jafy, w miejscu zwanym Mamilla, znanym z antycznej sadzawki zbudowanej przez rzymskich namiestników, być może przez samego Poncjusza Piłata. Chrześcijanie ci zostali wystawieni na sprzedaż jako niewolnicy. Większość 19


Światło i ciemnoŚć

z nich, kupiona przez żydowskich doradców za pieniądze dostarczone przez zamożną społeczność babilońskich Żydów, została zabita na miejscu. Po utworzeniu państwa Izrael, wraz z wielkim rozwojem Jerozolimy jako stolicy, inwestorzy z rynku budowlanego zwrócili uwagę na Mamillę. Arabską wioskę, która była w tym miejscu, zrównano z ziemią, aby na jej miejscu wznieść żydowską dzielnicę mieszkalną oraz hotel Hilton. Gdy zabrano się za roboty i osuszono pozostałości po rzymskiej sadzawce, odkryto bizantyjską kaplicę z krzyżem i napisem w języku greckim: „Tylko Bóg zna ich imiona”5. Pod niewielkim budowlą odnaleziono ogromną ilość szkieletów – tragiczny dowód masakry z 614 roku. Znalezisko badał słynny izraelski archeolog Ronny Reich. Potwierdził, że rzeczywiście są to szczątki chrześcijan kupionych od Persów w celu wymordowania.

Starożytna sadzawka Mamilla, miejsce kaźni chrześcijan

Wspólnoty chrześcijańskie zażądały, aby zmienić plany inwestycji i ową część Mamilli zachować jako pamiątkę. Ale, jak wiemy, głos wierzących w Ewangelię jest w tych stronach coraz słabszy i bezsilny. Wprawdzie ze względu na żydowski zakaz wszelkiego kontaktu między żywymi a zmarłymi w miejscu sadzawki nie zbudowano domów, ale buldożery i tak wjechały, wywiozły całą 5

Po opuszczeniu miasta przez wojska perskie pobożny chrześcijanin Tomasz wraz ze swą żoną Maksymillą zebrali ciała męczenników i pochowali w dużej grocie skalnej w pobliżu sadzawki. Po zdobyciu Jerozolimy przez krzyżowców pod koniec XI w. nad grotą męczenników wzniesiono bizantyjską kaplicę, w której każdego dnia sprawowano Msze św. za dusze zmarłych (przyp. red.).

20


wróćmy do przeszłości, aby pojąć teraźniejszość

ziemię razem z kośćmi, a w miejscu ossuarium zbudowano wielki podziemny parking, doskonale znany turystom. Cenzura zaś polega na tym, że żaden z lokalnych przewodników nie wspomina o tym, co skrywała przestrzeń znana jako Mamilla Pool Parking. Ogólnie rzecz biorąc, ci sami przewodnicy, choć w innych sprawach często bardzo szczegółowi, zupełnie milczą na temat tego, co wydarzyło się w 614 r., wraz z początkiem Kalwarii chrześcijan w tym samym mieście, które otula Kalwarię Chrystusa. Od dwustu lat trwa – i trzeba przyznać, że nie bez powodu – ogłuszający jazgot na temat krwawej łaźni urządzonej przez krzyżowców, gdy zdołali zdobyć Miasto Święte. Nikt natomiast nie przypomina, że tamtą rzeź poprzedzała inna, w dodatku dokonana na zimno, nie w szale desperackiej bitwy.

3. obserwując Półksiężyc... Nawet José María Aznar, były szef hiszpańskiego rządu, chciał zabrać głos w debacie wywołanej wykładem Benedykta XVI na uniwersytecie w Ratyzbonie w 2006 r. (wykładem, który – nie zapominajmy – był raczej wspaniałą refleksją nad związkiem wiary i rozumu oraz nad ewolucją i inwolucją zachodniej myśli) i późniejszych wściekłych żądaniach przeprosin ze strony muzułmańskich ekstremistów. „Prosić muzułmanów o przebaczenie? – zdziwił się Aznar przemawiając do dziennikarzy. – Jako Hiszpan uważam, że to oni powinni zacząć od przeprosin za osiem wieków okupacji Hiszpanii”. Cóż, musimy być ostrożni i wyrażać się z większą rozwagą; oczywiście nie z obawy przed represjami ze strony Półksiężyca, ale aby nie przeinaczać faktów. Mówię to jako katolik: jestem przeciwny, o czym czytelnicy dobrze wiedzą, fałszowaniu historii Kościoła, gotów zdemaskować każdą czarną legendę i bezpodstawne zniesławienie. Trzeba być czujnym, bo wydarzenia zawsze są złożone; chrześcijanina zaś, jeśli naprawdę chce nim być, powinno cechować umiłowanie prawdy. Powtórzę raz jeszcze: Bóg nie potrzebuje naszych kłamstw ani naszych wykrętnych niedomówień. Gdybyśmy zatem chcieli zejść na poziom żądań przeprosin, zacząć powinni owi samozwańczy „pobożni katolicy”, którzy zaprosili muzułmanów do Hiszpanii i pomogli im w inwazji. Mało to budujące, ale takie są fakty. Musimy się ćwiczyć w pokorze i pamiętać, jak nieraz głębokie bywa pęknięcie między naszym ideałem a rzeczywistością. A więc przyjrzyjmy się. W epoce barbarzyńców, po licznych najazdach, w tym po inwazji Wandalów, którzy jednak wkrótce ruszyli dalej do północnej 21


Światło i ciemnoŚć

Afryki, w rzymskiej Hispanii osiedlili się Goci, którzy stworzyli królestwo jednoczące niemal całe terytorium półwyspu. Gdy tam przybyli, wyznawali arianizm, lecz wodzowie prędko postanowili przejść na katolicyzm, praktykowany już przez większość ludności. Wedle prawa barbarzyńców, cuius regio, eius religio, konwersja przywódcy pociągała za sobą nawrócenie ludu. W ten sposób jedność religii katolickiej połączyła się z jednością państwową. Po kilku stuleciach wybuchła gwałtowna walka o władzę między ówczesnym królem Roderykiem a poplecznikami syna poprzedniego króla. Był początek VIII w., a Arabowie w zdumiewającym pochodzie zdążyli podbić mieczem chrześcijańską Afrykę Północną, docierając aż do wybrzeży Atlantyku, na terenie dzisiejszego Maroka. Napotkali tam problem z nawracaniem na islam berberyjskich plemion, lecz w końcu najważniejsze klany zadeklarowały wiarę w Allaha. Hiszpańscy przeciwnicy Roderyka postanowili zachęcić tych straszliwych wojowników do przekroczenia cieśniny, odtąd zwanej Gibraltarską6, aby ci strącili z tronu króla i osadzili na nim jego rywali. Zaproszenie zostało chętnie przyjęte. W kwietniu 711 r. muzułmanie po raz pierwszy postawili stopę na europejskiej ziemi – wezwani i wspierani przez arystokrację, która twierdziła, że wyznaje wiarę w Ewangelię. Być może przybysze mieli na myśli jedynie zbrojną pomoc, dzięki której władza polityczna w Hiszpanii zostanie zmieniona, a następnie wróciliby do Afryki, zadowoliwszy się łupami, zebranymi oczywiście kosztem chrześcijańskiej ludności, ograbionej i porwanej w niewolę albo i całkowicie wymordowanej. Tymczasem skończyło się okupacją, która miała trwać prawie osiem wieków. Tak więc dopiero co zislamizowani Berberowie – pod przewodem Arabów, fanatycznych wyznawców objawienia głoszonego przez ich rodaka Mahometa – wylądowali w Europie w liczbie niewiele przekraczającej dziesięć tysięcy. Zapewne zamierzali dokonać jedynie szybkiego zagonu, aczkolwiek w wielkim stylu. Ale plany te uległy zmianie, gdy zdali sobie sprawę, że w rzeczywistości można dążyć do trwałego podboju, biorąc pod uwagę słabość stawianego im oporu. Zobaczmy, jak rujnująca okazała się ta „chrześcijańska” zdrada: kiedy ci, którzy zaprosili Arabów i Berberów do Hiszpanii, uświadomili sobie, że sprawy przybierają fatalny obrót, zamiast dołączyć do nielicznych oddziałów usiłujących zatrzymać agresję, weszli w układ z muzułmanami. W zamian za obietnicę 6

Nazwa pochodzi od imienia arabskiego wodza Tarika i dosłownie oznacza Górę Tarika: Dżabal el-Tarik, czyli w nieco zmienionej formie Gibraltar (przyp. red.).

22


wróćmy do przeszłości, aby pojąć teraźniejszość

dalszej pomocy w zdobywczym marszu otrzymali wielkie posiadłości, z których bez przeszkód czerpali równie wielkie bogactwa, co najeźdźcy. A chrześcijańska Hiszpania niech zdycha! Wsparciem dla przybyszów, tak zwanych moros7, były liczne i ludne gminy żydowskie, które – i tu trzeba przyznać im rację – miały swoje powody; Żydzi bowiem dobrze żyli z Rzymianami, a potem z pierwszą falą barbarzyńców, gdyż arianie byli względem nich tolerancyjni. Hierarchia katolicka natomiast i wizygoccy władcy okazywali im wrogość, którą słusznie można określić jako okrutną. Prześladowali ich i upokarzali na wszelkie sposoby. Tak więc, jak to już miało miejsce w Afryce Północnej, gdzie Żydzi odgrywali rolę piątej kolumny otwierającej muzułmanom bramy miast, tak i w Hiszpanii chętnie współpracowali z nowo przybyłymi. I otrzymali za to swoją nagrodę: im to powierzano w zarząd podbite tereny, zwłaszcza w odniesieniu do tego, co dziś nazwalibyśmy „policją”. Korzystali z tego przywileju z satysfakcją, aby mścić się na chrześcijanach, co z kolei rodziło chęć odwetu. Pragnienie to spełni się po wielu stuleciach wraz z wypędzeniem z Hiszpanii wszystkich nienawróconych Żydów8. Ale, skoro mowa o chrześcijanach... Tak jak wcześniej w północnej Afryce wielu wolało muzułmanów od Bizantyjczyków, także na ziemi iberyjskiej wśród ludu panowała silna niechęć do Wizygotów, którzy w obliczu najazdu muzułmanów, otrzymali bardzo wątłe wsparcie od ochrzczonych, choć można powiedzieć, że byli ich braćmi w wierze. Ludność chrześcijańska zaś nic nie wiedziała o Mahomecie, Koranie, Allahu i prawdopodobnie uważała najeźdźców za wyznawców jakiegoś „innego” chrześcijaństwa, jak to było uprzednio z arianami. Wkrótce różnice miały się jaskrawo i brutalnie ujawnić, gdy chrześcijanie zostali sprowadzeni do statusu dhimmi, „chronionych”, zmuszonych do płacenia wysokich podatków i znoszenia licznych upokorzeń według zapisów 7

Z jęz. hiszpańskiego: muzułmanów (przyp. red.). Trzy miesiące po zakończeniu rekonkwisty, 31 marca 1492 r., Królowie Katoliccy Hiszpanii Izabela I Kastylijska i Ferdynand II Aragoński wydali Edykt z Alhambry, który nakazywał wygnanie wszystkich Żydów z królestwa w przeciągu czterech miesięcy „na zawsze”, a za próbę powrotu ustanawiał karę śmierci. Ponadto za udzielanie przez poddanych pomocy Żydom po dacie wygnania, edykt ustanawiał karę konfiskaty własności i pozbawienia przywilejów. Z Hiszpanii wygnano pomiędzy 40 a 200 tys. Żydów, którzy osiedlali się w Afryce Północnej i Europie południowo-wschodniej, a także w Rzeczypospolitej, gdzie uchodźcom zagwarantowano bezpieczeństwo. W połowie XVI wieku na ziemiach polskich żyło już ok. 80% ogółu Żydów świata. Edykt został formalnie odwołany przez rząd Hiszpanii 16 grudnia 1968 (przyp. red.). 8

23


Światło i ciemnoŚć

w prawie koranicznym. Z tego powodu (choć może nie tylko) zaczęły się masowe konwersje na islam, w niektórych regionach obejmujące aż osiemdziesiąt procent ochrzczonych. Trzeba jasno powiedzieć, nawet jeśli komuś może się to nie podobać: zwalczani przez Rekonkwistę muzułmanie i moryskowie, którzy nie dali się potem schrystianizować (woleli prześladowanie i brutalne wygnanie niż porzucenie Koranu) nie byli ani Arabami, ani Berberami, lecz Hiszpanami, tak jak ich adwersarze. W rzeczywistości często nawet przeważali, biorąc pod uwagę, że oddziały rekonkwistadorów składały się głównie z członków europejskich zakonów rycerskich oraz z ochotników i najemników przybywających z całej Europy. O ile do inwazji w VIII w. wystarczyło dziesięć tysięcy muzułmanów i niezbyt wielu przekroczyło cieśninę, by dołączyć jeszcze potem do nich, o tyle trzeba przyznać, że załoga wyznawców Allaha w tej liczbie wystarczyła, by zdominować masę około siedmiu czy ośmiu milionów ochrzczonych, do tego stopnia, że ci zaczęli przechodzić na nową religię, tak że wiara w Koran stała się powszechna wśród samych Hiszpanów. Ale na temat samej Rekonkwisty także byłoby co opowiadać – i to nic szczególnie budującego. Jeżeli ukończenie przedsięwzięcia, które zakończyło się w 1492 r. wraz z upadkiem Granady, zajęło osiem wieków, wynikało to z faktu, że małe królestwa i księstwa chrześcijańskie więcej czasu, sił i pieniędzy wkładały we wzajemne waśnie niż w walkę z muzułmanami. Między innymi dzięki nim w czasie rozejmów trwających dziesiątki, jeśli nie setki lat, nawiązano owocne stosunki gospodarcze, do tego stopnia, że w interesie obu stron nie było prowadzenie wojny, ale utrzymanie status quo. Oczywiście, kłamliwym mitem jest narracja o muzułmańskim panowaniu w Hiszpanii jako złotej erze tolerancji i rozkwitu „trzech kultur Księgi”, w idylli, której przywódcy islamscy byli wspaniałomyślnymi organizatorami. W rzeczywistości los chrześcijan, którzy trwali w wierze i nie chcieli schronić się na północy (gdzie często byli rozczarowani zachowaniem swoich braci w wierze) zawsze był ciężki, upokarzający, a często tragiczny. Żydom przez pewien czas powodziło się lepiej dzięki kolaboracji, ale potem i dla nich przyszły bardzo trudne czasy. El Andalus (w dalszej części książki wrócimy do tej krainy), Andaluzja nigdy nie była rajem, o którym opowiadają nam mitolodzy czy propagandyści. Mało kto wie, że na przykład legendę o dobrych rządach muzułmańskich podsycali w XIX w. Brytyjczycy i Francuzi, którzy poparli wyczerpaną już Turcję 24


wróćmy do przeszłości, aby pojąć teraźniejszość

w powstrzymaniu rosyjskiego i austro-węgierskiego ekspansjonizmu wobec ziem osmańskich. Do propagandy na rzecz muzułmanów dołączyły także Niemcy, sprzymierzone z Ottomanami przeciwko Rosjanom, ale i przeciwko Anglikom. Ten niemiecki sojusz w czasie I wojny światowej posunął się nawet do przemilczenia straszliwego ludobójstwa Ormian, dokonanego pod rozproszonym i powściągliwym spojrzeniem pruskich generałów i pułkowników, którzy szkolili i często dowodzili tureckimi siłami zbrojnymi. To niestety kolejny mało budujący przykład relacji między chrześcijanami a muzułmanami. Wróćmy do Hiszpanii. Podkreślając z przekonaniem mroczny charakter tamtych ośmiu wieków, nie sposób nie przyznać racji upraszczającej wizji José Maríi Aznara. Być może nadszedł czas, aby zakończyć tę opowiastkę o przebaczeniu udzielanym i żądanym nie we własnym imieniu (co jest obowiązkiem chrześcijanina), lecz w imieniu własnych i cudzych przodków. Historia – ta prawdziwa – nie pozwala na przeprosiny i wzajemne przebaczenie: racje słuszne i niesłuszne, warunki społeczne, polityczne i gospodarcze, które już nas nie dotyczą, plączą się w węzły bardziej zawikłane niż wyobrażają to sobie ci, którzy patrzą powierzchownie. I nad wieloma innymi epizodami niech pomedytują ci chrześcijanie, których korci, aby poważnie traktować chimeryczną agresję Oriany Fallaci (niech spoczywa w pokoju...), według której jakoby od zawsze istniały dwa przeciwne obozy, dwie cywilizacje – zachodnia i wschodnia – i jakoby zwalczały się bez zmiłowania. Niech się zastanowią i wspomną, że w dwóch rozstrzygających bataliach między chrześcijanami i muzułmanami – pod Lepanto w 1571 r. i pod Wiedniem w 1683 r. – największa monarchia chrześcijańska, Francja, stanęła po stronie sułtana i czyniła wszystko, co możliwe, aby chrześcijanie przegrali. Niech pomyślą o zawsze dwuznacznej postawie włoskich republik morskich, Katalończyków, Portugalczyków, wreszcie Anglików i Holendrów. Dla nich wszystkich racje handlowe i ekonomiczne bardzo często przeważały nad dobrem religii. Jak też zapomnieć o tym, że morską potęgę Stambułu i otomańskie wytwórnie broni budowali i zarządzali nimi „chrześcijanie”, których przyciągano sutymi apanażami, mającymi wyznawcom Allaha zapewnić dostęp do owoców europejskiego postępu technicznego? A czy wszyscy pamiętają, że pierwszej koszmarnej grabieży Konstantynopola, na dwa i pół wieku przed nadejściem muzułmanów, dokonali „krzyżowcy”, nawet jeśli potem ekskomunikował ich papież? Płaczmy nad tym „drugim Rzymem”, nad tym 25


Światło i ciemnoŚć

maryjnym miastem tysiąca kościołów zamienionych w meczety i utraconych na zawsze dla chrześcijaństwa. Ale płaczmy ze świadomością, że jego upadek był także wynikiem gwałtu, obojętności, zaniedbania po stronie samego chrześcijaństwa. Krótko mówiąc, dość jest powodów do unikania tak radykalnego stanowiska, jakie obrała Fallaci. A teraz kolejny punkt wyjściowy refleksji o tej wierze przybyłej z Arabii, która dla chrześcijanina jest zgorszeniem, a to za sprawą „Najnowszego Testamentu”, czyli Koranu, który rości sobie prawo do wyższości nad Nowym. Wierzący w Jezusa byli pewni, że na Nim kończy się objawienie, u którego początków stał Abraham i Mojżesz, a oto tutaj wyłania się religia, która nie tylko odbiera boskość Jezusowi, ale wręcz sprowadza Go do roli przedostatniego proroka orędzia dopełnionego dopiero boskimi słowami głoszonymi przez Mahometa. W Koranie rola chrześcijan zostaje zredukowana do przeszłości. Jest to problem, z którym w ostatnim stuleciu dogłębnie zmagał się Louis

Louis Massignon

26


wróćmy do przeszłości, aby pojąć teraźniejszość

Massignon, Francuz, który przeniknął kulturę islamu do tego stopnia, że został członkiem kairskiej akademii ustanawiającej kanony i reguły języka arabskiego. Był przekonanym chrześcijaninem, który u progu starości dyskretnie przyjął święcenia jako katolicki kapłan maronicki. Jako jeden z nielicznych zastanawiał się nad zagadką stojącą za wyborem Maryi – jakże czczonej w Koranie – która postanowiła objawić się w portugalskiej wiosce noszącej imię ukochanej córki Mahometa, Fatimy. Od Massignona uczyłem się myśleć o islamie nie jako o kłopotliwym incydencie, jakimś wybryku historii, lecz jako o tajemnicy, z której warto wydobywać nauki, jakie za jego pośrednictwem zechciał nam dać Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba. Artykuł autorstwa Massima Introvigne’a Louis Massignon, il mistico spione („Louis Massignon, mistyczny szpieg”), przypomina nam mocną więź Massignona z maryjnymi objawieniami w La Salette (1846). Zawsze mnie fascynowała i skłaniała do pogłębienia ta droga myślowa wskazana przez francuskiego islamologa. Massignon mianowicie zauważa, że istnieje czas historyczny i czas teologiczny. Istnieje zatem kalendarz ludzki i kalendarz boski, w którym nie obowiązują nasze kategorie „przed” i „po”, „teraźniejszość”, „przeszłość” i „przyszłość”. Być może powstanie islamu należy odczytywać w tym wymiarze, który umyka naszym kategoriom. Mahomet „po” Jezusie? Z pewnością wedle naszego kalendarza, ale cóż my wiemy o Bożych planach, w których Koran może okazać się przygotowaniem do przyjęcia Ewangelii, na którą liczne ludy nie były jeszcze gotowe? Punkty wyjścia, prowokacje... Ale które potwierdzają, że nic nie rozumie z islamu ten, kto by chciał interpretować go według kategorii politycznych, ekonomicznych i socjologicznych. Czyli kategorii czysto ludzkich. Na koniec tego tematu dwie ciekawostki. Oto pierwsza: język arabski i jego alfabet nie są dla muzułmanów prostymi narzędziami. Mają one znaczenie religijne i to do tego stopnia, że nie można zrozumieć Koranu nie znając jego języka, tego samego, którym mówi Allah i którego używa się w raju. Wszelki przekład tej księgi jest bluźnierstwem. Przeciwko śmiałkom tłumaczącym ją na inne języki wyszykowana jest fatwa, czyli wyrok śmierci. Na szczęście jak dotąd zapominano ją stosować. Ale nawet kształt liter jest zamierzony przez samego Boga, i dlatego ich ułożenie w najwymyślniejsze kształty wypełniające mozaiki i freski jest jedynym dozwolonym wyrazem sztuki figuratywnej. Faktycznie zaciekawić może fakt, że język arabski Koranu jest wynalazkiem chrześcijańskim. Koran zapisuje się literami kufickimi, zsakralizowanymi przez 27


Światło i ciemnoŚć

tradycję. Najstarszy znany tekst zapisany tymi znakami pochodzi z 512 roku. Jest to inskrypcja z informacją o poświęceniu kościoła św. Sergiuszowi. Dokument pochodzi z syryjskiej wioski Zabad i według paleografów z pewnością jest dziełem chrześcijańskich Arabów z doliny Eufratu. Ciekawostka czy znak? Drugi interesujący fakt. Jeśli, jak powiadał Renan, „islam niesie ze sobą pustynię”, to również z powodu likwidacji winnic, potężnych stabilizatorów gruntu, oraz z powodu zakazu hodowli świń, które zastąpiono kozami. Są to jednak zwierzęta wyniszczające naturę: wyrywają wszystko aż do korzeni, zjadając wszystko, łącznie z pędami drzew, uniemożliwiają wzrost roślinności. Taki właśnie los spotkał północną Afrykę, niegdyś ogród Cesarstwa Rzymskiego oraz Hiszpanię zamienioną w księżycowy pejzaż. Nie wierzcie w bajki o hiszpańskich lasach powalonych przez chrześcijańskich królów, aby budować statki pływające do Ameryki. Na północy, gdzie nie dotarł Allah, a chrześcijanie stawili opór, lasy te jakoś się ostały. Właśnie odraza do świń przyczynia się do wytłumaczenia przetrwania chrześcijaństwa na Bałkanach. Ten obszar pokryty był dąbrowami. Gdy przybyli muzułmanie, ludność nie chciała zrezygnować z hodowli trzody chlewnej, bo na tym opierała się ich gospodarka. Świnie zaś żywiły się z upodobaniem żołędziami. Najeźdźcy mogli co najwyżej osiąść ze swymi kozami w dolinach, podczas gdy hodowcy świń wycofali się do dębowych lasów powyżej. To może zbijać z tropu: wiara uratowana przez świnie? Jeśli ktoś się tym gorszy, niech przypomni sobie Grotę Massabielską nad potokiem w Lourdes. Była ona schronieniem świń z gminnego stada. Ich szczecina, jak twierdzili świadkowie, aż poprzyklejała się do jeżyn rosnących w grocie. To kolejne potwierdzenie: nasze kategorie nie są kategoriami niebios.

4. Deus vult! Znajduję plik starych notatek sporządzonych, gdy zamierzałem napisać coś większego o krucjatach. Tego zamiaru później nie zrealizowałem. W zapiskach odnalazłem próbę refleksji nad okolicznością oczywistą dla każdego, kto tę historię zgłębiał. Właśnie podczas wypraw krzyżowych wzorcowo, w sposób ciągły, ujawnił się duch podziału, który tchnie wszędzie tam, gdzie są ludzie. Łacinnicy przeciwko Bizantyjczykom, starożytne Kościoły przeciwko 28


wróćmy do przeszłości, aby pojąć teraźniejszość

Rzymowi, Konstantynopolowi i wszystkim innym, Niemcy przeciwko Francuzom, Genueńczycy przeciwko Wenecjanom, Piza przeciwko Amalfi, templariusze przeciwko szpitalnikom, jeden baron przeciwko drugiemu, rycerze przeciwko plebejuszom, księża przeciwko braciom zakonnym. Nawet mężczyźni przeciwko niewiastom, bo przecież żony w Europie sprzeciwiały się dobrowolnemu wyjazdowi mężów. Jeśli zaś byli z rodziną w Palestynie, kobiety nalegały, aby wracać do domu, porzucając te egzotyczne i niezrozumiałe miejsca. Rzadko widywano tak ogólne, trwałe i zażarte antagonizmy. Katolik z bólem czyta dzieła historyczne. Zawsze znalazł się ktoś, kto zadał sobie trud, żeby rozbić jedność i w ten sposób zgotować katastrofę. Po początkowym sukcesie nastąpiły dwa wieki porażek i kolejnych odwrotów, aż do ostatecznej klęski. A jednak łączyła tych ludzi wspólna wiara w Chrystusa, pragnienie zwycięstwa nad „Saracenami”. Wszyscy pragnęli zachować tę świętą ziemię. Mimo to nieustanna walka wewnętrzna na wszystkich szczeblach trwała, wbrew świadomości, że osłabia to siły i ściąga na przedsięwzięcie pewną katastrofę. Dlaczego? Nie mam odpowiedzi. Wiem tylko, że jest to zapewne jedna z trudnych lekcji historii, nad którą jako wierzący powinniśmy się zastanawiać. Trzeba też przemyśleć fakt, że krucjaty wydają się rodzajem odczynnika chemicznego, który uwidacznia skrajności: heroizm i okrucieństwo, skrajną lojalność i niegodziwą zdradę, wielkoduszność i podłość. Myślę przede wszystkim o przerażającej rzezi w pierwszych godzinach po zdobyciu Jerozolimy, o krwi zalewającej Grób Chrystusa, o Żydach zamkniętych w podpalonej synagodze. Zgoda: nasze współczesne zgorszenie musi zmierzyć się z ówczesną mentalnością, która pod pewnymi względami była przeciwieństwem naszej. Nawet wśród chrześcijan. Oburzamy się na brak miłości, lecz nie możemy kwestionować wiary tych starożytnych braci. Gdyby tamci krzyżowcy mogli nas sądzić, doceniliby nasze pragnienie praktykowania miłości, ale zgorszyłaby ich nasza wiara, którą uznaliby za niedostateczną i chwiejną. Wybuchu konwulsyjnej przemocy w dniu Wniebowzięcia 1099 roku nie da się zapewne usprawiedliwić w kategoriach ludzkich, lecz pojąć go może ten, kto próbuje przyjąć metahistoryczne, ponadludzkie stanowisko krzyżowców, tych nielicznych, którzy przetrwali niemal dwa lata marszu i bitew. To nie była wojna, to była psychomachia, walka ze złem i grzechem. Ziemska Jerozolima była jedynie odbiciem niebiańskiej. Chwalebnym więc dziełem wyzwolenia od grzechu była czystka i zniszczenie okupantów. Ktoś 29


Światło i ciemnoŚć

zauważył fakt nie bez znaczenia, że Jerozolima zajęta przez Egipcjan broniona była przez garnizon Sudańczyków, czyli Czarnych – jak czarny jest grzech. U kresu wędrówki większość pierwotnych krzyżowców już nie żyła. Nie poznamy nigdy dokładnych liczb, ale wydaje się, że kolumny, które wyruszyły z Konstantynopola, liczyły sześćdziesiąt tysięcy ludzi, a tylko dziesięć tysięcy dotarło pod bramy Miasta Świętego. Dla tych, co przetrwali, okrutna ofiara z „niewiernych” była uświęconym sposobem oddania sprawiedliwości tej masie męczenników. Zawsze się zapomina o tym między innymi, że w krucjacie wzięli udział np. Normanowie, którzy dopiero niedawno poznali Ewangelię. Przyjęli ją nie tyle z osobistego przekonania, ile za sprawą barbarzyńskiego prawa: wasale i poddani podążali za królem, jeśli ten postanawiał zmienić religię. Chrystianizacja zatem była nie tylko świeża, ale też bardzo powierzchowna. Niewiele lepsza była formacja religijna Franków, stanowiących trzon przedsięwzięcia. Na ich wsiach – a ich piechota składała się z samych chłopów – pogaństwo pod ewangelicznym pozorem było kontynuowane. Czy to okoliczność łagodząca? Bóg jeden wie. Jerozolima uprzednio była chrześcijańska przez trzysta lat, od Konstantyna do kalifa Omara, który ją zdobył i poddał islamizacji w 638 roku. Minęły kolejne wieki i krzyżowcy znów ją schrystianizowali. Dlaczego więc na Zachodzie mówi się o „inwazji”, „okrutnym podboju”, „nieusprawiedliwionej historycznie okupacji”? Trzysta lat Ewangelii i trzysta lat Koranu. Czyż jedni mają inne prawa niż drudzy? Czy nie mieli swych racji chrześcijanie, którzy odbierali to, co im wydarto siłą? Ciągle słychać lamenty, że rola świeckich była zawsze podporządkowana roli duchownych. Nikt nie zauważa, że krucjatę zwoływali papieże, ale kierowali nią w całości świeccy – możni szlachcice na koniach, biedni chłopi pieszo, kupcy pilnujący dostaw, marynarze zapewniający komunikację, kobiety idące za wojskiem jako pichcące posiłki, żony, pielęgniarki, a nieraz także – czemu nie? – prostytutki. Papież był tylko kapelanem, asystentem duchownym, ale nie uczestniczył w planowaniu strategicznym, w decyzjach, w bitwach. Tak więc w tym, co dobre i w tym, co złe, była to wielka epopeja katolickiego laikatu. Przypominać o tym wielu licznym „dojrzałym” historykom byłoby niepoprawnością polityczną, zwłaszcza w naszych czasach, kiedy klerykalizm osiągnął rozmiary tak przytłaczające, że w Kościele ledwie można złapać oddech.

30


wróćmy do przeszłości, aby pojąć teraźniejszość

5. (o)błędny rycerz Marramao W jednym z mych segregatorów tkwi wycinek, który nie umacnia zaufania do wykładowców akademickich. Bohaterem jest znany filozof, który wydawał – jak mówią – ważne książki i zajmuje obecnie katedrę na największym uniwersytecie Włoch i Europy, zważywszy liczbę immatrykulowanych. Chodzi o Uniwersytet La Sapienza w Rzymie, który nosi jeszcze imiona papieży-założycieli. Tym profesorem jest Giacomo Marramao, który poświęcił życie studiom marksistowskim i znalazł się w gronie niepocieszonych sierot po tej upadłej ideologii. Po ataku z 11 września 2001 roku na nowojorskie wieżowce Il Manifesto, jedyny zapewne dziennik w Europie dumnie demonstrujący podtytuł „Dziennik komunistyczny”, przeprowadził z nim wywiad. Zwyczajna mantra czy też litania: winny kolonializm, winna bieda, winny kapitalizm. W sumie nasza bardzo wielka wina tradycyjnych Europejczyków i Amerykanów. Aby przypieczętować swoje absurdalne tezy, począwszy od kompletnego zignorowania religii (prawdziwego motoru tamtej przemocy), Marramao wystąpił z twierdzeniem, które dosłownie cytuję: „Nie zapominajmy, że muzułmańskie okrucieństwo zaczęło się od krucjat”. Nie wiem czy zaśmiać się szyderczo, czy raczej płakać, słysząc jaki poziom wiedzy reprezentuje otoczony sławą – nie tylko na wciąż komunistycznej lewicy – wykładowca uniwersytecki. Czuję się zakłopotany, przypominając niektóre daty profesorowi. Pierwsza krucjata zaczęła się w 1096 roku. Wcześniej zdarzyło się, co następuje. Po kolei: inwazja na Egipt, a potem na całą północ Afryki, gdzie chrześcijanie mieli ponad sześćset diecezji, z których wszystkie zniknęły. Zatem Egipt – to rok 642. Najazd na Hiszpanię – rok 711. Rok 827 – agresja na Sycylię i krwawy podbój wyspy za pomocą bitew i mordów. Rok 846 – wprawa muzułmańska wyrusza w górę Tybru, napada, łupi i częściowo burzy serce Kościoła katolickiego – Bazylikę Św. Piotra. Rok 883: muzułmańskie zagony wpadają do klasztoru na Monte Cassino, pustoszą go, grabią, co się da i uciekają, podpaliwszy opactwo. To – jak powiedziałem – tylko niektóre epizody. A nie zapominajmy, że przed wyprawami krzyżowymi muzułmańscy piraci niemal uniemożliwili chrześcijanom żeglugę po Morzu Śródziemnym. Napadając na statek, brali nie tylko łupy, ale i niewolników. Mahometańskie porty pełne były chrześcijańskich niewolników sprzedawanych temu, kto dał więcej. A więc co? Śmiać się czy płakać?

31



spis treści

Uwagi redaktora .......................................................................................... 5 Wstęp .......................................................................................................... 7 Część I Wróćmy do przeszłości, aby pojąć teraźniejszość 1. Rozmowy o historii ................................................................................11 2. Izrael i obowiązek pamięci (ale dla wszystkich...) ....................................18 3. Obserwując Półksiężyc... .........................................................................21 4. Deus vult! ................................................................................................28 5. (O)błędny rycerz Marramao ...................................................................31 6. Niewiasta i czart .....................................................................................32 7. Wspomnienia dotyczące Lutra ................................................................33 8. Przeznaczenie .........................................................................................41 9. Vive la Révolution! ..................................................................................42 10. Pewna matka i Rewolucja Francuska .....................................................45 11. Niech żyje inkwizycja! ..........................................................................46 12. Córka-mniszka .....................................................................................47 13. Uwolnijmy się ......................................................................................48 14. Napoleon .............................................................................................49 15. Opactwa i klasztory ..............................................................................52 16. Epopeja trapistów .................................................................................55 17. Gdy kota nie ma, dżuma harcuje ..........................................................63 18. Sprawa Mortary ....................................................................................64 19. Leon .....................................................................................................65 20. Nacjonalizmy .......................................................................................68 21. Pierwsza wojna światowa ......................................................................69 22. Salvemini .............................................................................................72 23. Rasputin ...............................................................................................73 24. Żyd dekoruje Hitlera ............................................................................76 405


Światło i ciemnoŚć

25. Lipiec 1936 ..........................................................................................77 26. Żukow .................................................................................................79 27. Naprzód (po pieniądze), Sabaudio! I inne notatki sabaudzkie ...............80 28. Czerwony antysemityzm .......................................................................83 29. Żydowski profesor o zagładzie ..............................................................84 30. A Hitler pomachał ręką... .....................................................................87 31. 17 czerwca 1944 ...................................................................................89 32. Partyzanctwo ........................................................................................91 33. Komunistyczna poezja ..........................................................................92 34. Nowa granica? ......................................................................................92 35. Dossetti ................................................................................................94 36. Mao, czemuś umarł? .............................................................................98 37. Lata siedemdziesiąte ...........................................................................103 38. Nowa ludzkość ...................................................................................105 39. Seveso? ...............................................................................................105 40. Sprawiedliwości (nie) stało się zadość ..................................................107 41. Wojna domowa w sosie katalońskim ...................................................109 42. Berlusca ..............................................................................................110 Część II Notatki o poprawności politycznej 43. Kobiety i feminizm .............................................................................115 44. Przechodzimy na czerwonym ..............................................................118 45. Paroles, paroles, paroles... .....................................................................120 46. Jakobiński faszyzm .............................................................................121 47. Modernazizm .....................................................................................122 48. Melomania .........................................................................................123 49. UNICEF ............................................................................................124 50. Zieloni i wściekli ................................................................................125 51. Klimat w dziejach ...............................................................................126 52. Ile są warte prognozy? .........................................................................128 53. Wody gruntowe w dół i w górę ...........................................................129 54. Turecki luty ........................................................................................130 55. „Tu Rozgłośnia Radia Watykańskiego...” .............................................132 406


spis treści

56. Zielona korupcja w Wenecji ...............................................................135 57. Komunizm przywrócony i wywrócony ...............................................136 58. Składki rozliczone. A krew? ................................................................137 59. Inter-komunia świętych ......................................................................138 60. (Re)Wolter .........................................................................................139 61. Pasy (nie)bezpieczeństwa ....................................................................140 62. Intencje nie do opanowania ................................................................142 63. Nadmiar cnoty ...................................................................................144 64. Jeszcze o dymku .................................................................................148 65. Przeszłość powraca ..............................................................................149 66. Most nad cieśniną ..............................................................................150 67. Sekretny Picasso .................................................................................151 68. Idą młodzi (po osiemdziesiątce) ..........................................................153 69. Ludzka doskonałość? ..........................................................................153 70. Sagrada Familia w Barcelonie .............................................................154 71. Lepiej było, jak nam było gorzej... ......................................................158 72. No smoking .........................................................................................159 73. Eksperci .............................................................................................160 74. Na krzyżu ...........................................................................................161 75. Znaki czasów ......................................................................................162 76. Świeckie święta ...................................................................................165 77. Świeccy (prawie) święci .......................................................................166 78. Koktajl demagogiczny ........................................................................167 79. Maledictus homo... ..............................................................................171 80. Ksiądz wymyśla na krzyż... .................................................................178 81. Wszyscy na rynek! ..............................................................................182 82. Czym wojujesz, od tego zginiesz .........................................................184 83. Pożegnanie z Eco ................................................................................186 84. Bilanse ................................................................................................187 85. (Nie)ograniczony seks .........................................................................187 86. Uważnie czytać ostrzeżenia .................................................................189 87. Nie strzelaj .........................................................................................189 88. Mamusiu, Turcy idą! ...........................................................................190 89. Rekonkwista .......................................................................................194 407


Światło i ciemnoŚć

90. Nauki polityczne ................................................................................195 91. Szkocka nić ........................................................................................200 92. Paraolimpiady ....................................................................................201 93. Imigracja ............................................................................................202 94. Czerwona nędza .................................................................................203 95. Summa iniuria ....................................................................................207 96. Mediolanie, ty mój Mediolanie ...........................................................208 97. Przybądźcie na pomoc, obcy! ..............................................................211 98. Rzeczywistość jako „przeszkoda” .........................................................212 99. Dwie miary ........................................................................................215 100. CIA ..................................................................................................216 101. Nie! ..................................................................................................217 102. Bumelanci ........................................................................................217 103. Czarne Stopy ....................................................................................219 104. Wenecja ............................................................................................221 105. Kiedy „Hitler” ma rację ....................................................................222 106. O ideologii gender ............................................................................223 107. Błogosławiona młodzież ...................................................................225 108. „To nieprawda, ale ja w to wierzę” ....................................................226 109. African gay (albo lepiej nie) ...............................................................227 110. Rzymska tragedia .............................................................................228 111. Ideologie wyzwaniem dla faktów ......................................................230 112. Komunistyczny język ........................................................................235 113. Bywaj, dziewczę, zdrowe, zdobędę Abisynię .........................................236 114. Jakie miłosierdzie? ............................................................................237 115. Nie wszystkie filmy do jednego worka ..............................................238 116. Animalizm .......................................................................................239 117. Z dala od rewolucji ...........................................................................240 118. Czyżbyśmy byli wariatami? ...............................................................241 119. Przegraliśmy Maltę ...........................................................................242 120. British schools ....................................................................................243

408


spis treści

Część III Notatki dające powody do nadziei 121. Apologeci wszystkich krajów, łączcie się! ...........................................247 122. „Prorocy naszego czasu” ....................................................................248 123. Niesportowi konkwistadorzy? ...........................................................252 124. Caritas in veritate ..............................................................................253 125. Anathema sit! ....................................................................................254 126. Santa Claus przybywa do miasta! ......................................................255 127. W szkole u Marco Pannelli (ale ostrożnie) ........................................255 128. Tu es Petrus .......................................................................................258 129. Kto jest tym złym? ............................................................................259 130. Möhler .............................................................................................261 131. Religie gejowskie? .............................................................................262 132. Gejowska „Rozpusta” ........................................................................264 133. Prawda nie leży pośrodku (mediów) .................................................265 134. Automobil czy demobil? ...................................................................267 135. Ratzinger przeciw ekumenii? ............................................................268 136. Prorok Ratzinger ..............................................................................270 137. Prawda mieszka w nas ......................................................................271 138. Zapomniany filozof ..........................................................................273 139. „Niewielu, ale dobrych” ....................................................................275 140. Ksiądz Milani ...................................................................................276 141. Serce i nerki ......................................................................................277 142. Soborowe ple-ple ..............................................................................279 143. Mea culpa czy tua culpa? ...................................................................282 144. Polemiki ...........................................................................................285 145. Cyfrowa apokalipsa ..........................................................................288 146. „Tytaniczna” wiara ............................................................................288 147. Łódź Piotrowa ..................................................................................291 148. Są święte obrazki i są ich kolekcjonerzy ............................................293 149. Od papieża Ratzingera do papieża Lucianiego i z powrotem .............294 150. Mimo wszystko ................................................................................296 151. Zmiana paradygmatu .......................................................................298 152. Pascal ...............................................................................................302 409


Światło i ciemnoŚć

153. Cennik za odpuszczenie? ..................................................................305 154. Trzy momenty apologetyczne ...........................................................311 155. Chrzcijcie wszystkie narody... ...........................................................314 156. Adeste fideles ......................................................................................316 157. Blask złota ........................................................................................317 158. Odkupienie i objawienie ..................................................................317 159. Sedia gestatoria ..................................................................................318 160. Ze zła dobro .....................................................................................320 161. Paoli .................................................................................................321 162. Szwedzki papież ................................................................................322 163. Niemieccy pastorzy ..........................................................................328 164. Niemcy katolickie .............................................................................330 165. Sacrum i profanum ..........................................................................331 166. Świadek przemówił ...........................................................................333 167. Opus Dei ..........................................................................................334 168. Od pasji do Pasji ..............................................................................335 169. Naprawdę jesteś zwierzęciem (ale w dobrym znaczeniu) ...................336 170. Cytaty ..............................................................................................338 171. Święta Marta ....................................................................................338 172. Nieoczekiwany skutek ......................................................................339 173. Wolność po chrześcijańsku ...............................................................340 174. Muzułmańskie zakazy i „dialog” .......................................................341 175. Wiara i prawo ...................................................................................344 176. Doktryna społeczna ..........................................................................346 177. Summum ius .....................................................................................347 178. Ciepłe chłopaki ................................................................................348 179. Napoleon na wyprawach krzyżowych ...............................................350 180. Komunistyczne dygresje ...................................................................351 181. Medialne burze .................................................................................356 182. Muzułmańska toccata i fuga .............................................................360 183. Gatunki pochodzenia .......................................................................361 184. Kantyczka dla piekła .........................................................................362 185. Jeśli nie zobaczę, nie uwierzę .............................................................363 186. Chrystianofobia ................................................................................364 410


spis treści

187. Odpowiada Siri, ale nie asystentka osobista ......................................364 188. Biffi o cierpliwości i don Camillu .....................................................366 189. Ksiądz Bosco scenarzysta ..................................................................368 190. Diabeł płata figle ..............................................................................369 191. Zadurzenia .......................................................................................370 192. Kult pauperystyczny .........................................................................371 193. Nawrócona .......................................................................................372 194. Sprawiedliwe miłosierdzie .................................................................375 195. Bartolo Longo ..................................................................................377 196. Mody kulturalne ..............................................................................379 197. Wybaczenie? .....................................................................................380 198. Zbawienie jednej duszy ....................................................................380 199. Fałszerstwa .......................................................................................381 200. Rahner .............................................................................................382 201. Et-et .................................................................................................382 202. Alchemiczne zrozumienie .................................................................384 203. Niestrudzeni filozofowie ...................................................................385 204. Apologetyka Britannica ....................................................................386 205. Rosyjscy jehowici (z sowiecką glosą) .................................................387 206. Weekend ..........................................................................................388 207. Levi ..................................................................................................389 208. Współcześni męczennicy ..................................................................390 209. Chciałeś, to masz ..............................................................................391 210. Historia w tufie ................................................................................393 211. Katokomuniści .................................................................................395 212. Czy mogę po raz ostatni zadzwonić? .................................................395 213. Donacja Konstantyna? Warto zrozumieć ..........................................396 214. Nieortodoksyjne postępowanie ortodoksów ......................................398 215. Praktyka dobrych chęci ....................................................................399 216. Andaluzja .........................................................................................400 217. Płynny Kościół? ................................................................................402

411




Oto nowa książka cenionego włoskiego publicysty Vittoria Messoriego, autora m.in. bestsellera „Kościół katolicki i jego wrogowie”. „Światło i ciemność” to zbiór jego znakomitych artykułów, pisanych z wielką erudycją.

szokujące początki konkwisty muzułmanów na Półwyspie Iberyjskim,

ludobójstwo dokonane podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej,

zbawienne skutki Inkwizycji we Włoszech,

zniszczenie zasiane przez protestantyzm,

negatywny wpływ anglikanizmu na uniwersytet w Oksfordzie,

dwuznaczna sylwetka Napoleona,

okrucieństwo popełnione na hiszpańskich katolikach,

Holokaust jako religia obywatelska.

Autor demaskuje paradoksy poprawności politycznej – mistyfikacje feminizmu, obala mit „elektrosmogu”, ukazuje pułapki animalizmu i groteskowość nowych świeckich tradycji, związanych z nazewnictwem, odżywianiem czy apoteozą sportu. Ale z mroków włoski publicysta wydobywa też światło nadziei dla wierzących, a smaku dodaje tu prawie że nieznane proroctwo o Kościele wygłoszone przez Josepha Ratzingera. Dla polskiego czytelnika miłym akcentem będą liczne i ciekawe nawiązania do polskich wątków, czasem całkowicie nieznanych.

ISBN 978-83-8340-022-8

ISBN 978-83-8340-022-8

9 788383 400228

Cena: 99,00 w tym 5% VAT

ŚWIATŁO i CIEMNOŚĆ

Messori nie boi się poruszać kontrowersyjnych, często zafałszowywanych tematów, takich jak:

VITTORIO MESSORI

DOSKONAŁA ODTRUTKA NA POLITYCZNĄ POPRAWNOŚĆ!

VITTORIO MESSORI

ŚWIATŁO i

CIEMNOŚĆ


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.