











miłości i łaski
Myśli na każdy dzień
W rytmie miłości i łaski
miłości i łaski
Opracowanie, modlitwy i wstęp: s. Ewa M. Elżbieta Kolinko OCD
Grafika: Monika Urbaniak
Projekt okładki: Anna Smak-Drewniak
ISBN 978-83-8340-122-5
Wydawnictwo AA s.c.
ul. Ciepłownicza 29, 31-574 Kraków tel.: 12 345 42 00, 695 994 193 e-mail: klub@religijna.pl www.religijna.pl
Obietnice św. Elżbiety od Trójcy Świętej
„Zdaje mi się, że znalazłam moje niebo na ziemi, albowiem niebo to Bóg, a Bóg – to moja dusza. W dniu, w którym to zrozumiałam, wszystko dla mnie stało się jasne, i chciałabym ten sekret cichutko przekazywać tym wszystkim, których kocham, aby i oni poprzez wszystko łączyli się z Bogiem…”.
* „Wydaje mi się, że w niebie moim posłannictwem będzie pociąganie dusz, pomagając im wyjść z siebie, aby przylgnąć do Boga poprzez bardzo prosty i pełen miłości odruch, oraz na strzeżeniu ich w tym wielkim milczeniu wewnętrznym, które pozwala Bogu odcisnąć się w nich i przekształcić je w Niego samego”.
„Zostawiam ci moją wiarę w obecność Bożą, w Boga, który cały jest Miłością, Boga mieszkającego w naszych duszach.
Zwierzam się tobie:
to jest ta zażyłość z Nim «wewnątrz», która była pięknym słońcem, oświecającym moje życie, czyniącym z niego już tutaj jakby antycypację nieba.
To mnie podtrzymuje dzisiaj w cierpieniu”.
św. Elżbieta od Trójcy Świętej
Wraz z bł. Elżbietą rozbłyska dla nas nowe światło, w naszym świecie tak pełnym niepewności i ciemności
pojawia się nowy przewodnik – pewny i bezpieczny, który ukazuje nam, w imię Tajemnicy Trójcy, drogę zbawienia i środki do jego osiągnięcia.
słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane po beatyfikacji
Elżbiety od Trójcy świętej
25 listopada 1984 r. w Rzymie
Kanonizacji św. Elżbiety od Trójcy świętej
przewodniczył papież Franciszek na placu św. Piotra w Watykanie w niedzielę, 16 października 2016 r.
Inspiracją do powstania niniejszego tomiku ze zbiorem myśli świętej Elżbiety od Trójcy świętej, karmelitanki bosej, stał się obchodzony w całym Kościele Rok Modlitwy poprzedzający Jubileusz
Odkupienia 2025 roku. Dokument przewodni roku modlitwy przygotowany przez Dykasterię ds. Ewangelizacji pod tytułem: „Naucz nas się modlić” zawiera 10 rozdziałów mówiących o modlitwie w różnych przestrzeniach życia Kościoła. Rozdział 8. poświęcony jest wspólnotom kontemplacyjnym nazwanym „płonącą pochodnią modlitwy”, która dzięki życiu i modlitwie wielu mniszek i mnichów na całym świecie „jest zawsze zapalona”. Wspólnoty te są zaproszone do żywego uczestnictwa w Roku Modlitwy. Jedną z odpowiedzi na to wezwanie może być właśnie ta książeczka, w której karmelitanka odsłania swój duchowy świat skoncentrowany na Bogu żyjącym w duszy, a także swoje życie i drogę modlitwy.
Elżbieta Catez żyła zaledwie 26 lat, z czego pięć we francuskim Karmelu w Dijon. Urodziła się 18 lipca 1880 roku w Garnizonie wojskowym
w Avor, gdzie stacjonował jej ojciec, Józef Catez. Wyrazista, żywiołowa i dynamiczna osobowość Elżbiety objawiała się od samego początku jej życia, co
ją różniło od spokojnej i łagodnej młodszej siostry Małgorzaty. Żywa, popędliwa, złoszcząca się szybko,
Elżbieta była jak nieujarzmiony wulkan wyrzucający na wszystkie strony swoją energię, zapał, wrażliwość.
Szybko jednak zaczęła nad sobą pracować – ucząc nawet swoją lalkę modlitw i właściwego klęczenia.
Bóg i muzyka, to dwa kierunki, w jakich skanalizowała się energia i wrażliwość Elżbiety. Jeszcze przed wstąpieniem do Karmelu napisała w liście: „Abym uczyniła z mego życia ustawiczną modlitwę”. Bóg, którego obecność odkryła w głębi serca, przez co nazywa je „niebem na ziemi” zogniskował jej uwagę i całą energię. Gotowa była zatem zrezygnować z dobrze zapowiadającej się kariery pianistki z propozycją przejścia z konserwatorium w rodzinnym Dijon do tego w Paryżu. Tuż przed wstąpieniem do Karmelu (po długo odwlekanej zgodzie matki) została laureatką pierwszej nagrody pianistycznej konserwatorium w Dijon. Pozostawiła jednak muzykę zbudowaną z dźwięków, by zanurzyć się w tę utkaną z ciszy, pełną Bożej Obecności…
Do wyczekiwanego i upragnionego Karmelu w Dijon wstąpiła w sierpniu 1901 roku, a w listopadzie 1906 umarła w zakonnej infirmerii. Dotknięta ciężką chorobą (prawdopodobnie choroba Addisona), która niesie ze sobą oprócz bólu, wielkiej słabości, niemożności przyjmowania posiłków, także wahania nastroju i depresję – Elżbieta tymczasem z niesamowitą pogodą ducha szybowała w łono Trzech – jej Miłości.
Wiele z jej myśli zawartych w tym tomiku może nas przerastać, wydawać się odległymi od naszej skromnej duchowości. Niech jednak nie przeraża nas ich niebosiężność, bo Elżbieta wskazuje nam tym samym kierunek naszego duchowego rozwoju.
Ona przeżywała „niebo na ziemi”, wpierw za mocną zasłoną wiary, a z czasem, z coraz głębszym przeczuciem i doświadczeniem wielkości, potęgi, piękna i miłości obecnego w niej Boga.
Nie znajdziemy w tych myślach, w większości wyjętych z listów i zapisków rekolekcyjnych, systematycznej nauki o modlitwie, choć pociąganie innych do niej Elżbieta odkryła jako swoje powołanie i posłannictwo. Ona także dziś wskazuje nam kierunek, zapala, zachęca, wibruje harmonijnie pod działaniem Ducha Bożego.
Prezentowany tomik myśli św. Elżbiety jest przekrojowym przeglądem trzech tomów jej Pism. Myśli zostały dobrane tak, by ukazywały wszystkie aspekty duchowości Elżbiety. Opatrzyłam je tytułem, który chce być krótką syntezą, a także sformułowaną przeze mnie modlitwą.
Elżbieta z całą żarliwością jej kochającego serca weszła w proste życie Karmelu koncentrując się na Bogu, wzrastając w głębokiej wierze, w pełnym zdaniu się na Boga. Charakteryzowała ją też wielka wrażliwość serca, uważność, uległość względem Bożego działania – była jak struna liry czy harfy pod delikatnym dotknięciem Artysty dusz. Te muzyczne odniesienia, tak mocno obecne w jej pismach, stały się inspiracją tytułu tego tomiku i grafiki u początku każdego miesiąca.
Nieustannie powracającym wątkiem w zapiskach Elżbiety jest odkrycie „bycia zamieszkaną”
przez Boga w głębi własnego serca, a w konsekwencji stawanie się Uwielbieniem Trójjedynego Boga, czy jak to ona określa: Laudem gloriae – Uwielbienie [Sława] Chwały Boga. To ostatnie określenie zaczerpnięte jest z listów św. Pawła, którymi nieustannie się karmiła i które kształtowały jej duchowość.
By dać całościowy ogląd tej duchowości, zapisana w listopadzie 1904 roku modlitwa do Trójcy Świętej, nie została podzielona na części, ale zamieszczona poniżej w całości.
Pisma Elżbiety to nade wszystko obszerny zbiór listów. Ich liczba zaskakuje, gdy bierze się pod uwagę specyfikę Karmelu i jedynie pięć lat przez
Elżbietę tam spędzonych: garść zapisków, pojedyncze modlitwy, poezje, i trzy skróty własnych rekolekcji, które można określić jako swoiste traktaty duchowe. Jak sama napisała w jednym z listów:
„W niebie moim posłannictwem będzie pociąganie dusz, pomagając im wyjść z siebie, aby przylgnąć do Boga poprzez bardzo prosty i pełen miłości odruch, oraz na strzeżeniu ich w tym wielkim milczeniu wewnętrznym, które pozwala Bogu odcisnąć się w nich i przekształcić je w Niego samego”.
Jak już wyżej wspomniałam, Elżbieta nie stworzyła usystematyzowanej doktryny, nauki o modlitwie. Nie miała w Karmelu zajęć (jak jej święta
Matka Teresa od Jezusa czy Teresa od Dzieciątka Jezus), które by ją do tego zmobilizowały. Jej naukę wydobywamy z listów i rekolekcyjnych zapisków.
Stąd nie oczekujmy od Elżbiety opisu kolejnych etapów modlitwy – co możemy znaleźć choćby w Zamku wewnętrznym jej duchowej matki, św. Teresy z Avila – ale drobnych podpowiedzi, rzucanych jakby mimochodem, naturalnych, lekkich jak swobodne uderzenia klawiszy pianina czy pociągnięcia strun harfy, jak wolna i niezależna wokaliza, która reaguje na natchnienia serca – a wszystko w rytmie miłości i łaski.
s. Ewa Maria Elżbieta Kolinko OCD
„śpiewajmy razem nasz hymn na cześć Miłości we dnie i w nocy. Mówmy z Dawidem: «Chcę obudzić jutrzenkę», to znaczy: zanim ona się pojawi, ja już miłuję!... Miłować to takie proste, to zdać się na każdą Jego wolę, tak jak On zdał się na wolę Ojca; to trwać w Nim, ponieważ miłujące serce nie żyje w sobie, lecz w tym, kto stanowi przedmiot jego miłości; to cierpieć dla Niego, zbierając z radością każdą ofiarę, każde poświęcenie się, które pozwala sprawić radość Jego Sercu. Niech On sam w twojej samotności wewnętrznej nauczy cię wiedzy miłości”.
„Niech 1906 rok będzie dla pani duszy łańcuchem wierności, którego każde ogniwo spojone miłością, jeszcze ściślej zjednoczy panią z Mistrzem i naprawdę uczyni Jego niewolnicą, Jego «więźniarką», jak mówi św. Paweł (Rz 13, 9). W swoim obszernym i wielkim sercu życzył swoim, «aby Jezus Chrystus przez wiarę mieszkał w ich sercach tak, aby byli wkorzenieni i ugruntowani w miłości». Tak samo ja również formułuję to życzenie dla pani. Niech więc królestwo miłości w pełni utrwali się w wewnętrznym królestwie pani, a ciężar tej miłości panią pociąga, aż do zupełnego zapomnienia o sobie, aż do tej śmierci mistycznej, o której mówił św. Paweł, gdy wołał: «Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus»”.
Panie, Tobie zawierzam ten rozpoczynający się rok – z Tobą złączona chcę wzrastać w miłości i oddaniu dzień po dniu. Amen.
„Och, gdybyśmy więc potrafili całkowicie oddać się w ręce Tego, który jest naszym Ojcem… Jemu to gorąco polecam pani intencje. Proszę, droga pani, nie wątpić w Niego. Proszę zdać na Niego wszystko, jak i na swoją małą przyjaciółkę… Ona będzie pani orędowniczką… Jej posłannictwem jest nieustanna modlitwa…”.
Wierzę, święta Elżbieto, że Twoje serce w niebie poszerzyło się jeszcze bardziej i możesz nim ogarnąć także mnie z wszystkimi moimi sprawami oraz troskami, które ci polecam – dziękuję! Amen.
Jak słodko jest Ciebie miłować
„O Jezu, mój Umiłowany, jak słodko jest Ciebie miłować, należeć do Ciebie, mieć Ciebie za jedyne Wszystko! Ach, teraz, kiedy codziennie przychodzisz do mego serca, nasze zjednoczenie niech będzie jeszcze bardziej głębokie. Niech moje życie będzie jedną ustawiczną modlitwą, jednym długim aktem miłości”.
Dziękuję Ci, Panie, za dar Eucharystii i za możliwość uczestniczenia w niej, karmienia się Twoją cudowną Obecnością. Wzrastaj we mnie, mój Panie. Amen.
„Czy pamięta pani tę piękną stronicę, kiedy Jezus powiedział do swego Ojca, «że Mu udzielił władzy nad każdym człowiekiem, aby On mu przekazał życie wieczne»? Oto czego On pragnie dokonywać w pani: w każdej minucie, ilekroć pani wychodzi z siebie, zostawia wszelką troskę, aby udać się na tę samotność, którą On wybrał w głębi serca pani. On jest tam zawsze, nawet wtedy, gdy pani tego nie czuje. On czeka na panią i chce dokonać z panią «cudownej wymiany» – jak śpiewamy w pięknej liturgii – zażyłości Oblubieńca z oblubienicą”.
Niech nie zapominam, mój Panie, że Ty jesteś wciąż obecny, co więcej, obecny we mnie, i czekasz, aż ja się zatrzymam, odsunę natłok zewnętrznych spraw, i zwrócę się ku Tobie. Amen.
„Dusza, która prowadzi dyskusje ze swoim «ja», która zajmuje się swoimi czułostkami, która ugania się za myślą niepożyteczną, jakimkolwiek pragnieniem, ta dusza rozprasza swoje siły, ona nie jest całkowicie nastawiona na Boga; jej lira nie drga unisono i kiedy Mistrz jej dotyka, nie może z niej wydobyć boskich harmonii, jest bowiem jeszcze zbyt ludzka, co powoduje dysonans”.
Być uległą pod dotknięciem Twoich natchnień i prowadzenia; zostawić fałszywe i hałaśliwe brzmienia świata, a zebrać siły, zestroić je jak w instrumencie, na Tobie – tego chcę się uczyć z dnia na dzień… Amen.
„Moja kochana, żyj z Nim, gdziekolwiek będziesz i cokolwiek będziesz robić. On cię nie opuszcza nigdy, trwaj więc bez przerwy z Nim. Wchodź do wnętrza twojej duszy, a zawsze znajdziesz Go tam pragnącego czynić ci dobrze…”.
Ucz mnie, mój Boże, trwać w głębi mego serca, gdzie Ty jesteś zawsze obecny i spragniony spotkania ze mną. Amen.
„On jest moim Wszystkim, moim jedynym Wszystkim. Co za szczęście, jaki pokój wnosi to do duszy! On jest sam, a ja Mu wszystko oddałam. Jeżeli patrzę od strony ziemskiej, widzę samotność, a nawet pustkę, ponieważ nie mogę powiedzieć, żeby moje serce nie cierpiało. Ale jeżeli mój wzrok pozostaje zawsze utkwiony w Niego, w moją świetlistą Gwiazdę, och, wtedy cała reszta znika, a ja gubię się w Nim, jak kropla wody w Oceanie. Wszystko jest uciszone, uspokojone, i jest tak dobrze, panuje pokój Boży. Jest to coś, o czym pisze święty Paweł, kiedy mówi, że ono «przewyższa wszelki umysł» (Flp 4, 7)”.
Niech pamiętam, mój Panie, szczególnie w mrocznych i bolesnych godzinach życia, że Ty jesteś Wszystkim, że w Tobie jest wszelkie dobro, pełnia i szczęście… Amen.
Czynić zawsze to, co się Jemu podoba
„Wydaje mi się, że cała nauka o miłości, tej miłości prawdziwej i mocnej, zawiera się w tych kilku słowach. Nasz Pan w dniach swego śmiertelnego życia mawiał: «Ponieważ Ja miłuję swojego Ojca, zawsze czynię to, co się Jemu podoba» i dodaje jeszcze: «On nie zostawił Mnie samego, ale zawsze jest ze Mną». My również, poprzez wszystkie nasze czyny wyrażajmy Mu naszą miłość, czyniąc zawsze to, co się Jemu podoba, a On nie zostawi nas samych, lecz pozostanie w centrum naszej duszy, aby być naszą wiernością. My bowiem same z siebie jesteśmy niczym i grzechem, ale On, On jest święty, i On mieszka w nas, aby nas zbawiać, nas oczyszczać, przekształcać nas w siebie”.
Modlitwa
Chcę się uczyć, mój Panie, uważności na Twoje natchnienia, by w pokoju i z miłością pełnić zawsze i przez wszystko wolę Ojca. Amen.
Jesteś w centrum mojej duszy
„Noszę cię w centrum mej duszy, tam, gdzie mieszka Boski Gość, a ja cię wystawiam na słodkie promienie Jego miłości, mówiąc Doń: «Mistrzu, Antosia jest tam». Proszę Go, aby odcisnął się w tobie, abyś mogła mówić z Apostołem: «Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus» i żebyś była czymś w rodzaju Jego sakramentu, w którym inni będą mogli Go zawsze widzieć! Niech On cię strzeże w cieniu swych skrzydeł, tak by twoja dusza była Jego sanktuarium. Jego miejscem odpoczynku na tej ziemi, na której On jest tak bardzo obrażany”.
Modlitwa
Święta Elżbieto, twoje serce było szerokie, pojemne - przyjmij w nie także mnie i prowadź do Jezusa, do zażyłości z Nim, do zamieszkania w Nim tu i w wieczności. Amen.
Zagubić się w Ognisku miłości
„Siostrzyczko, święty Paweł mówi, że «Bóg nasz jest ogniem pochłaniającym». Jeżeli będziemy zawsze trwać z Nim zjednoczone za pośrednictwem prostego i pełnego miłości wejrzenia wiary, jeżeli, tak jak nasz godny uwielbienia Mistrz, pod wieczór każdego dnia będziemy mogły mówić: «Ponieważ miłuję mojego Ojca, Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba», On doskonale potrafi nas pochłonąć i jak dwie iskierki zgubimy się w olbrzymim Ognisku, aby ku naszemu zadowoleniu płonąć przez całą wieczność”.
Modlitwa
Niech wzrasta moja wiara, Panie, by wszystkie wydarzenia przeżywane zgodnie z Twoją wolą, z Tobą mnie jednoczyły i wciągały w ogień Twojej przemieniającej miłości. Amen.
„«Przez chrzest – mówi św. Paweł – zostaliśmy wszczepieni w Jezusa Chrystusa» (por. Rz 6, 5) (…) I dalej: «Przeto już nie jesteście gośćmi i przychodniami, lecz jesteście współobywatelami Miasta świętych i mieszkańcami Domu Bożego» (por. Ef 2, 19). Oto nasze mieszkanie – Trójca święta, nasze «u siebie», dom ojcowski, skąd nie powinniśmy nigdy wychodzić. Mistrz pewnego dnia powiedział: «Niewolnik nie przebywa w domu na zawsze, lecz Syn przebywa na zawsze» (J 8, 35)”.
Jestem domownikiem Boga: On mieszka we mnie, a ja w Nim – niech ta prawda kształtuje moje myśli, pragnienia, działania i czyny. Amen.
Być czujną w miłości
„Wierność, jakiej Mistrz żąda od ciebie, polega na trzymaniu cię w zespoleniu z Miłością, na przelaniu się, na wkorzenieniu się w tej Miłości, która chce naznaczyć twoją duszę pieczęcią swojej mocy i swojej wielkości. Nigdy nie będziesz banalna, jeśli będziesz czujna w miłości! Nawet w godzinach, kiedy będziesz odczuwać tylko przygniecenie, zmęczenie, jeszcze będziesz się Mu podobać; jeżeli będziesz wierna, żeby wierzyć, że On jeszcze działa, że On cię mimo wszystko miłuje, a nawet więcej: albowiem Jego miłość jest wolna i właśnie w taki sposób On chce się uwielbić w tobie…”.
Modlitwa
Święta Elżbieto, upraszaj mi czujność i wierność w miłości, bez względu na dotykające mnie okoliczności zewnętrzne czy wewnętrzne: przez wszystko kochać, tego pragnę. Amen.
Być cieniem Boga
„Izajasz powiedział: «Prawdziwie Tyś Bogiem ukrytym» (Iz 45, 15). A mimo to jest Jego wolą, abyśmy osiedli na stałe w Nim, żebyśmy mieszkali tam, gdzie On mieszka, w zjednoczeniu miłości, żebyśmy byli, by tak się wyrazić, cieniem Jego samego”.
Boże wielki, ukryty dla naszego wzroku, a równocześnie tak bardzo obecny w nas – ucz mnie żyć w Tobie i z Tobą – zawsze i we wszystkim. Amen.
„Kiedy nie mam sprzątania, pracuję w naszej celce. Siennik, krzesełko, pulpit na desce, oto całe umeblowanie, ale pełne Boga i tutaj spędzam długie godziny sama z Oblubieńcem. Dla mnie cela jest czymś świętym, jest wewnętrznym sanktuarium, przeznaczonym tylko dla Niego i Jego oblubienicy. Czujemy się bardzo dobrze «oboje»: ja milczę i słucham Go… To tak dobrze słuchać wszystkiego o Nim. A potem kocham Go, pracując igłą przy tej grubej materii [Elżbieta szyła habity], którą tak bardzo pragnęłam nosić”.
Modlitwa
Nie każdy ma własną celkę, zakątek tylko dla siebie, ale każdy może taką celkę stworzyć we własnym sercu… ucz mnie, Panie, tego pełnego miłości sam na sam z Tobą. Amen.
Ordo Beatissimae Virginis Mariae de Monte Carmelo
Zakon Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel ( Ordo Carmelitarum Discalceatorum ) powstał w Ziemi świętej w XIII wieku, w okresie wypraw krzyżowych. Już jednak od czasów proroka Eliasza na górze Karmel przebywali pustelnicy pielęgnując ducha modlitwy i życie oddane całkowicie Bogu. Między rokiem 1206 a 1214 pierwsi mnisi z góry Karmel otrzymali regułę życia napisaną przez Alberta, Patriarchę Jerozolimskiego. Los ich, jak wszystkich klasztorów łacińskich, był ściśle związany z istnieniem Królestwa Jerozolimskiego. Rosnące wciąż zagrożenie ze strony Saracenów spowodowało stopniową (zakończoną ostatecznie wraz z upadkiem Akki w 1291 roku) migrację karmelitów do Europy, gdzie zakładali liczne klasztory. W roku 1247 papież Innocenty IV zatwierdził Regułę św. Alberta po wprowadzeniu
poprawek i modyfikacji, które przekształciły pierwotnych pustelników w zakon żebrzący.
Pomyślne rozwiązanie trudności przystosowania
się do nowych warunków i dalszy rozwój Zakonu tradycja karmelitańska łączy z objawieniem dotyczącym szkaplerza i obietnicą, jaką Maryja dała św. Szymonowi Stock, przełożonemu generalnemu, 16 lipca 1254 roku.
Pierwsze klasztory karmelitanek powstały z nieformalnych wspólnot różnego typu, które żyły duchem Karmelu i pozostawały pod wpływem bądź opieką karmelitów. Powszechnie przyjmuje się, że żeńską gałąź Zakonu powołał do istnienia papież Mikołaj V w 1452 roku; do jej rozwoju i rozkwitu przyczynił się bł. Jan Soreth.
W XVI wieku w Hiszpanii św. Teresa od Jezusa i św. Jan od Krzyża podjęli dzieło reformy, która doprowadziła do utworzenia nowej gałęzi – Karmelitanek i Karmelitów Bosych. św. Teresa połączyła tradycję pustelniczą pierwszych mnichów z góry Karmel z wymogami życia wspólnotowego o charakterze siostrzanym, rodzinnym. Wyznaczyła też swoim córkom ideał kontemplacji wzbogaconej o gorliwość apostolską i eklezjalną. Ważnym
elementem życia nowych klasztorów było zaprowadzenie ścisłej klauzury, ubóstwa (opartego na jałmużnie, a nie stałych dochodach) oraz ograniczenie liczby mniszek we wspólnocie do 21.
Karmelici bosi przybyli do Polski, do Krakowa w 1605 roku. Pierwszy klasztor karmelitanek bosych natomiast został ufundowany w Krakowie w roku 1612. Do końca XVII wieku założono klasztory w Lublinie, Wilnie, Lwowie, Warszawie i Poznaniu.
Dziś do dwóch polskich prowincji należy 38 klasztorów, z czego 9 poza granicami kraju.
W wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, 14 sierpnia 1997 roku, dziewięć sióstr z Karmelu Matki Bożej Wielkiego Zawierzenia w Gdyni – Orłowie rozpoczęło regularne życie zakonne w nowym klasztorze w Bornem Sulinowie. Historia tej fundacji rozpoczęła się jednak kilka lat wcześniej. Nim nadszedł dzień wyjazdu z rodzimego Karmelu, przez wiele lat poszukiwałyśmy miejsca na nowy klasztor. Powstały bowiem w 1981 roku Karmel gdyński już w 1985 roku był pełen. W czerwcu 1993 roku jeden z rekolektantów, pełen młodzieńczego zapału, zaczął opowiadać nam o Bornem. Od niego dowiedziałyśmy się o pustym miasteczku pozostawionym przez przebywających tam od czasów wojny Rosjan. Ziemia ta, przekonywał Szymek, jest tak opuszczona, wystudzona, że trzeba rozgrzać ją modlitwą i miłością. I tak w 1993 roku grupa sióstr wyjechała na pierwsze rozpoznanie terenu…
Kolejne 4 lata to mozolne oczyszczanie budynku i prace remontowe. Każdego poniedziałku trzyosobowa grupa sióstr dojeżdżała do Bornego, by doglądać prac. Wożona makieta klasztoru ożywiała nadzieję – dwa dobudowane skrzydła, nowa kaplica, wieża, mur okalający nasz las… choć to daleka jeszcze przyszłość.
Ale to już wtedy, podczas modlitw w prowizorycznej kaplicy, zrodziła się myśl o tytulacji Karmelu. Na ścianie zawisł niemiecki krzyż, a obok podniszczona, słaba reprodukcja ikony Matki Bożej Włodzimierskiej. Niemiecki krzyż i ruska ikona w polskim Karmelu… tak, ten znak zaczął przemawiać: Pojednanie. Postanowiłyśmy zawierzyć Karmel Maryi, Matce Pojednania – Matce Jezusa, który jest Pojednaniem, który we własnym ciele, własną Krwią burzy mur dzielący ludzkość, łączy ziemię z niebem, jedna z Ojcem każde Jego dziecko (Kol, Ef). Upraszać pojednanie dla świata, dla zwaśnionych narodów, ludów, a nade wszystko dla ludzkich serc, rozbitych i zagubionych w sobie, między sobą, przed Bogiem – tak odczytałyśmy nasze zadanie, powołanie tu, w Bornem. Jasno też pojęłyśmy, że aby być znakiem i narzędziem pojednania, trzeba
nim żyć na co dzień, w przestrzeni własnego serca i wspólnoty…
Zdecydowałyśmy się na przyjazd dziewięcio -
osobową fundacyjną grupą dość wcześnie, gdy istniejący koszarowiec miał odremontowany zaledwie parter i piętro. Budowanie klasztoru i wspólnoty splatało się w jedno. Wyzwania prowokowane przez spartańskie warunki i liczne niewygody tworzyły swoisty poligon. Czasem był urokliwy, ubogi i cichy jak kilometry wrzosowisk na pobliskich poligonach, a innymi razy wymagał wielu zmagań i wyrzeczeń… Drzwi długo jeszcze zamykane na skobel, przed nimi leżący na cegle dzwonek przyciskał kartkę z napisem – „jesteśmy na rekreacji w lesie, prosimy dzwonić”… i lata, całe lata warkotu betoniarek, wiertarek, młotów itp.
Minął czas budowy, ale nieustannie trwa, od dnia przybycia do Bornego, proste karmelitańskie życie, godzina po godzinie, dzień po dniu wydawane Temu, który nas tu zgromadził, byśmy były znakiem i narzędziem Jego Miłości, Nadziei i Pojednania. Byśmy w tym zielonym, małym zakątku ziemi, wołały za braćmi wędrującymi w świecie, trwały jak dawni żołnierze w borneńskich warowniach i głosiły życiem, że Bóg sam wystarczy.
Elżbieta Catez – w Zakonie Elżbieta od Trójcy Świętej – żyła zaledwie 26 lat, z czego pięć we francuskim Karmelu w Dijon. Bóg i muzyka to dwa kierunki, w jakich już od młodości skanalizowała się ogromna energia i takaż wrażliwość Elżbiety. Jeszcze przed wstąpieniem do Karmelu napisała w liście: „Obym uczyniła z mego życia ustawiczną modlitwę”. Bóg, którego obecność odkryła w głębi serca, przez co nazywa je „niebem na ziemi”, zogniskował ostatecznie całą jej uwagę i energię. Pozostawiła zatem muzykę zbudowaną z dźwięków, by zanurzyć się w tę utkaną z ciszy, pełną Bożej Obecności, jaka przenika Karmel…
Elżbieta fascynuje, ponieważ przeżywała niebo już tu, na ziemi. Wiele z jej myśli zawartych w tym tomiku – w większości wyjętych z listów i zapisków rekolekcyjnych – może nas przerastać, wydawać się odległymi od naszej skromnej duchowości. Niech jednak nie przeraża nas ich niebosiężność, bo Elżbieta wskazuje nam pewny kierunek naszego duchowego rozwoju.
Drogę, jaką przeszła od „małego diablątka” – jak była nazywana w dzieciństwie – do świętej Kościoła, powinien poznać każdy, komu wydaje się, że Bóg jest od niego daleko, tak przecież inny czy wręcz nierealny…
Wybór myśli kolejnej karmelitańskiej świętej (po Deszczu róż św. Teresy od Dzieciątka Jezus) został również przygotowany przez s. Ewę M. Elżbietę Kolinko z Karmelu w Bornem Sulinowie – zakonną współsiostrę, a także imienniczkę – Elżbiety od Trójcy Świętej.