3 minute read

Przepis na gołąbki

Przepis na gołąbki unoszący Wasze babcie w błogostan

Nie oszukujcie się, zjedlibyście sobie gołąbka. Nieważne w jakim wariancie, byle był dobry. Stare nieistniejące przysłowie mówi, że żeby móc zjeść, to trzeba sobie zazwyczaj najpierw ugotować. No i trzech gołąbków kulać nie będziemy, od razu 30 i na 2 dni wystarczy!

Advertisement

~Magda B

Składniki:

– 2 średnie główki kapusty

– pół kilo mięsa mielonego

– 2 jajka

– szklanka ryżu

– 1 duża cebula

– 3 małe koncentraty pomidorowe lub mały koncentrat i litr przecieru/passaty z pomidorów

– około litr bulionu (lub kostka rosołowa, co kto woli lub na co ma czas)

– przyprawy: sól, pieprz, koperek, delikat do mięs, papryka słodka, oregano, czosnek granulowany, cukier (wg uznania, w przepisie wyjaśnię)

Rozpoczynamy od doprawienia mięsa, aby ładnie przeszło przyprawami. Najlepiej dzień wcześniej, min. godzinę przed robieniem gołąbków. Przyprawiać je tak, jak zazwyczaj przyrządzamy mielone, lub wg zaproponowanych przypraw, ale bez cukru. Można to zrobić porządniej niż zwykle, ze względu na to, że nie będzie ono jedynym składnikiem farszu. Wbijamy jajka, mieszamy i odstawiamy do chłodnego miejsca.

Gotujemy ryż wg przepisu z opakowania, z uwzględnieniem, aby ryż był nieco niedogotowany (np. skrócić czas gotowania o 3-4 min). Bez obaw, w gołąbkach potem się on „dogotuje“.

Cebulę obieramy, kroimy w kostkę i przesmażamy na niewielkiej ilości oleju ok. pięciu minut, aż się zeszkli, chyba że ktoś woli bardziej przysmażoną.

Wykrawamy z kapusty głąb i w całości (nie przepoławiajcie kapusty) wkładamy do garnka, zalewamy wodą i gotujemy. Ważne: Nie dodajemy do wody soli. Czas gotowania jest zależny od kapusty; głównie zależy nam, żeby liście były plastyczne, a nie żeby ugotować kapustę. Ja miałam młodą kapustę, więc wyszło +/- 30 minut, Zalecam jednak monitorować główkę w okolicach, gdy woda zacznie wrzeć.

Przestudzony ryż, ostygniętą cebulę, mięso mielone, słoiczek koncentratu pomidorowego oraz bulion (nie cały, dodajcie na początek szklankę) mieszamy razem. Jeżeli farsz nie odpowiada nam smakowo, to jeszcze szansa, aby go doprawić.

Gdy farsz daje się formować, czas na najlepszą część przepisu, czyli zawijanie. Kapusta po uzyskaniu wymaganej miękkości powinna czekać w garnku z wodą, aż będziemy gotowi do zwijania, ponieważ musi być ciepła.

Mój sposób na pracę z kapustą to wyciągnięcie główki na patelnię i stopniowe zdejmowanie z niej liści (uwaga, gorące). Liść należy pozbawić nerwu głównego (ścinamy go na równo z pozostałą częścią), aby lepiej poddawał się zwijaniu. Możecie się poczuć trochę jak warzywny chirurg plastyczny! Następnie nakładamy farsz w postaci owalnego „mielonego“ od brzegu, przy którym odcinaliśmy nerw (zostawiając miejsce po obu stronach) i zawijamy. Ja najpierw roluję raz, żeby schować farsz, następnie pozostawione brzegi zakładam do środka przed trasę rolowania i zawijam do końca. Wtedy mam pewność, że gołąbek jest ładnie zawinięty i farsz nie odleci… w sensie, nie ucieknie.

Gołąbki zawijamy do momentu aż: skończy się farsz i z pozostałej kapusty zrobimy kapustę zasmażaną; skończy się kapusta (albo jej liście będą już zbyt małe, by zawijać w nie farsz) i trzeba będzie farsz usmażyć jak mielone (ALBO posiekać kapustę „odpadową“ i mamy gołąbki bez zawijania); skończy się nasza cierpliwość do poparzonych rąk. Niemniej udało się, mamy gołąbki, teraz pora na jeszcze jeden krok przed finiszem.

Do rondla lub niezbyt przywierającego garnka na dno układamy warstwę z liści kapusty (zawsze jakieś się ostają, czy to rozerwane, czy zbyt małe do zawijania, to ich czas!), aby zapobiec ewentualnemu przypaleniu się gołąbków – lepiej liście z dna, których mniej szkoda, niż naszych skarbów. Na warstwę zabezpieczającą układamy gołąbki, również warstwowo. Jeżeli wychodzą więcej niż 2 warstwy, to lepiej skorzystać z drugiego garnka, niż potem konsumować niedogotowane gołąbki. Całość zalewamy resztą bulionu, passatą lub koncentratem z pomidorów i przyprawiamy do smaku cukrem, solą i pieprzem. Doprowadzamy do wrzenia, po czym gotujemy na małym ogniu, co jakiś czas ruszając zawartość garnka (szturchając łyżką drewnianą, czy się nie przypala). Czas gotowania to od półtorej do dwóch godzin.

Po wielu pękniętych liściach, rozwalających się farszach, niedoprawionych próbach i godzinach przygotowań oto są – gołąbki wg Magdy Gejzer. Płaczcie i zajadajcie, na zdrowie! A do mycia naczyń szukajcie naiwnych łakomczuchów zwabionych zapachem.

This article is from: