2 minute read
Z pamiętnika Mistrza Gry #3
Hefajstos – Mający trzy dekady na karku cynik. Kinowy fanatyk, miłośnik lukrecji, drugi redakcyjny mistrz sucharów. Zbieracz konsol, które na ogół same zbierają kurz. Jeśli chodzi o fandom MLP, wie, jak Applejack wygrała wojnę.
Nieznośna lepkość czego!?
Advertisement
Życie pisze najlepsze scenariusze. Nawet w przypadku już przygotowanych i oficjalnych scenariuszy dostajemy kolejną warstwę scenariusza. We need to write deeper, jakby powiedział Leo (gdyby jednak znalazło się miejsce na drzwiach).
Troglodyci to dość znana i kojarzona rasa jeżeli chodzi o szeroko pojętą fantastykę. Przeklęte abominacje, żywią się krwią myszów, mają szpe… a nie, to orkowe kobiety. To jeszcze raz. Jaszczuropodobne, zgarbione, najczęściej ślepe i śmierdzące gorzej niż surströmming.
W ramach klasycznego DnD, walcząc z takimi stworami, należy zachować uwagę i liczyć na dobre rzuty przeciwko roztaczanemu fetorowi. Dwoje bohaterów ma mocne nosy. Jeden ma dobry refleks. Jedna ma pecha i brudne buty.
Jest w tym wszystkim jakaś nutka satysfakcji dla Mistrza Gry, który czasami musi wykazać się anielską wręcz cierpliwością (z atakiem i obroną po 20, szybkością 12 – a to wszystko za 3000 złotych i garść klejnotów). Jest też sporo śmiechu, gdy gracz dowiaduje się, że zamiast ataku rapierem ma atak wymiotów. A to wszystko za cenę rosnącej irytacji kapłana, który przywołał już małe jeziorko wody do mycia (głównie butów, buty brudzą się tu wyjątkowo często).
Drogi pamiętniczku, brzuch mnie boli od śmiechu (to na pewno nie ma nic wspólnego z nadmiarem ostrych papryczek w niemal każdym daniu). Czekam na kolejne wywołujące śmiech i nudności potyczki. Ave!