3 minute read

Na kołach z Chin

Gdy w 2016 roku Chiny podpisały międzynarodową konwencję TIR, a dwa lata później ruszyły pilotażowe projekty transportowe, nikt nie przypuszczał, że połączenia drogowe z Państwem Środka staną się kiedyś poważną alternatywą dla tradycyjnych metod przewozu towarów. Tymczasem gigantyczne zawirowania w łańcuchach dostaw, jakie wywołała pandemia Covid-19, spowodowały, że nadawcy zaczęli poważnie rozważać skorzystanie z takiej alternatywy. Rynek nie znosi próżni i pierwsza polska firma transportowa już wprowadziła połączenie drogowe między Chinami a Europą do swojej oferty.

- To się nigdy nie opłaci – można było usłyszeć w odpowiedzi na plany stworzenie drogowej wersji Nowego Jedwabnego Szlaku. Oczywiście, pokusa zbadania wydajności nowych korytarzy transportowych była bardzo kusząca i odbyło się już wiele testowych przejazdów. Jeden z pierwszych eksperymentów, przeprowadzony w maju 2018 roku na trasie Dalian-Nowosybirsk, wykazał niezawodność systemu TIR. Na pokonanie 5,6 tys. kilometrów sześć ciężarówek oraz dwa autobusy potrzebowały 12 dni. Dostawa chińskich owoców i warzyw do Rosji przebiegła zgodnie z zakładanym planem – szybko i bez przestojów. Coraz większego znaczenia w transporcie drogowym Europa-Chiny nabiera region Azji Środkowej i Kaukazu. W 2019 roku powstało nowe połączenie w transporcie drogowym Chiny-Uzbekistan, Kirgistan. Ponadto Chiny podpisały umowę o wzajemnym rozwoju transportu z Białorusią i Gruzją. Wydarzenie miało przede wszystkim duże znaczenie strategiczne dla chińsko-europejskiego partnerstwa, ponieważ zakłada również możliwość tranzytowego ruchu w dostawach Wschód-Zachód. Wszystkie te działania przed wybuchem pandemii traktowane były przede wszystkim jako ciekawostka. Koszty morskich przewozów kontenerowych były nie do pobicia, rozwijające się przewozy kolejowe wydawały się rozsądną alternatywą w przypadków wystąpienia zakłóceń w portach, zaś na klientów wymagających ekspresowego transportu czekały samoloty cargo. W ciągu kilkunastu miesięcy cała ta układanka zdołała się jednak zawalić dzięki małemu patogenowi, którego nazwę zna już cały świat. Kilkusetprocentowe podwyżki cen frachtu morskiego zaszokowały nadawców, korki na terminalu w Małaszewicach nieustannie dławią wydajność przewozów kolejowych z Chin do Polski (i dalej), zaś oferta cargo lotniczego jest sensowna tylko dla ograniczonej grupy klientów. Rok 2021 zapalił światełko w głowach jednego z największych polskich przewoźników – a może warto spróbować. Podkarpacka odwaga Omega Pilzno analizują sytuacja na globalnym rynku transportowym i szukają dla siebie szans zauważyła, że

Rozmawiamy z importerami i widzimy, że transport drogą lądową z Chin jest przedsięwzięciem mającym wiele mocnych stron.

przewóz drogowy na trasie Białoruś-Rosja-Kazachstan jest kilkukrotnie szybszy niż transport towarów z Chin drogą morską. W efekcie firma podjęła odważną decyzję i uruchomiła stałe wahadła transportujące towary wyprodukowane w Chinach do Europy. Pierwsze przejazdy z ładunkiem e-commerce pokazał, że ten kierunek ma przyszłość. Transport drogą lądową z Chin do Europy jest przedsięwzięciem mało popularnym wśród przewoźników z terenu Unii Europejskiej. Zajmują się tym głównie firmy z Białorusi, a na trasie bardzo rzadko można spotkać ciężarówki z „unijnymi” tablicami. Choć to trudny kierunek, Omega Pilzno widzi duży potencjał jego rozwoju jako alternatywy dla transportu morskiego z Azji. Być w awangardzie Skok popularności chińskich serwisów zakupowych oraz gwałtowna ekspansja gospodarcza Państwa Środka wywołały znaczny wzrost zapotrzebowania na import ładunków drobnicowych z Chin. Popyt na ten kierunek jest tak duży, że spowodował braki na rynku kontenerowym, co z kolei doprowadziło do nawet dziesięciokrotnej podwyżki cen w transporcie morskim. - Świadczymy usługi także w ramach logistyki morskiej, więc z bliska przyglądamy się niestabilnym cenom frachtu. Rozmawiamy też z importerami i ich niepokój wcale nas nie dziwi. Dzięki tej sytuacji widzimy jednak, że transport drogą lądową z Chin jest przedsięwzięciem mającym wiele mocnych stron. Dlatego chcemy zająć pozycję w awangardzie oferując przewóz towarów z Państwa Środka z wykorzystaniem pojazdów ciężarowych. Szczególnie w kontekście e-commerce i ładunków drobnicowych – mówi Adam Godawski, wiceprezes Omegi Pilzno. Podstawową przewagą transportu drogą lądową z Państwa Środka jest krótszy czas realizacji przewozu. Kontenerowiec potrzebuje średnio 40-stu dni na dotarcie z Chin do Europy. Dodatkowo wzmożony popyt na transport morski sprawia, że importerzy muszą czekać aż znajdzie się miejsce dla ich towarów w kontenerze i na statku. Bywa, że trwa to tygodniami. Omega Pilzno oferuje przewóz towarów z granicy chińskiej do Anglii w 9 dni. Długie przygotowania Organizacja tak egzotycznego przewozu wymagała szeroko zakrojonych przygotowań, które obejmowały nie tylko skomplikowane formalności, ale także wyselekcjonowanie kierowców odpowiednich do zadania. Istotny był również dobór właściwego sprzętu. - Pracę nad stworzeniem nowego kierunku rozpoczęliśmy w szczycie pandemii, co wiązało się z wieloma utrudnieniami natury formalnej. Zamknięte konsulaty i ambasady wydłużyły nieco organizację wszystkich potrzebnych dokumentów i wypełnienie formalności. Wysiłek jednak się opłacił, bo pierwsze transporty z Chin zakończyły się powodzeniem. Nasze ciężarówki przewiozły towary drobnicowe do Anglii – mówi Bartłomiej Martyka, manager projektu. Czy opcja przewozów drogowych będzie atrakcyjna tylko w okresie zawirowań w ruchu oceanicznym, czy też pozostanie na dłużej w ofercie – pokaże czas. Cieszymy się jednak, że nasze przedsiębiorstwa śledzą sytuację na rynku w skali globalnej i potrafią znaleźć dla siebie rynkowe nisze, które nie są jeszcze zagospodarowane.

Witold Zygmunt

This article is from: