Marwit

Page 1

Nasze soki od morza po góry Na początku była jedna sokowirówka, zapełniająca 90 butelek na godzinę. Dziennie wychodziło 600, a zatrudnialiśmy pięć osób - opowiada Maciej Jóźwicki, założyciel i prezes firmy Marwit. Kiedy zaczęła się historia Marwitu? 20 lat temu, kiedy miałem 20 lat. Na początku to było coś w rodzaju małej manufaktury, w której praca jest bardzo żmudna; wyciskanie, rozlewanie soków i rozwożenie ich do okolicznych sklepów - 600 butelek dziennie. Gdzie mieściła się ta manufaktura? Przez trzy lata w wynajętych pomieszczeniach po klubie „Prząśniczka” w dawnych zakładach Merinotex w Toruniu. Właściwie było to bardziej badanie rynku niż produkcja i handel. Pracowaliśmy przez siedem miesięcy w roku, gdyż latem nie było surowca. Wiem, że osobiście rozwoził Pan towar w polonezie? Tak, a potem były żuki i pierwszych trzech zatrudnionych kierowców. Początkowy plan rozwoju obejmował sklepy w Toruniu i Bydgoszczy. Od początku naszą zasadą była sprzedaż komisowa i związane z tym ryzyko niesprzedawalności, które spada na nas. Dla nas to jest trudne, ale dla sklepów korzystne. Pierwszy sok w obecnym zakładzie popłynął we wrześniu 1996 r. Przez pierwsze osiem lat nasza firma produkowała wyłącznie sok marchewkowy. Jak zdobywaliście zaufanie klientów? 20 lat temu czasy były trudne, a przedsięwzięcie wydawało się ryzykowne, gdyż jednodniowe soki były absolutną nowością. Ale to zadziałało na naszą korzyść. Wszyscy pamiętali, jak matki wyciskały soki z sokowirówki albo przez pieluchę. A my postanowiliśmy dostarczyć ludziom do domów coś, co znają z dzieciństwa. A jak wyglądała produkcja? Na początku była jedna sokowirówka, zapełniająca 90 butelek na godzinę. Dziennie wychodziło 600, a zatrudnialiśmy pięć osób. Butelki były zwrotne, tzw. oranżadówki, więc trzeba je było myć. Używaliśmy tylko białych butelek w białych skrzynkach, żeby ludzie widzieli zawartość, kupowali oczami” i rozpoznawali markę „Marwit”. Tu od razu wyjaśnię, że nazwa wzięła się z połączenia dwóch wyrazów: marchewka i witamina, a nie jak niektórzy sądzili od imion Marek i Witek (śmiech).

ciekawostki i liczby

Najpierw Toruń, Bydgoszcz, a potem? Trójmiasto, po trzech latach. A potem Warszawa i sklepy w południowych

miastach Polski i na Zachodzie. Jeszcze wtedy nie myślałem nawet o tym, że będziemy dystrybuowali sok codziennie w Zakopanem i Rzeszowie. Do 2001 r. używaliśmy sokowirówek. Zaczynaliśmy od jednej, a skończyliśmy na 24 stojących przy taśmociągu. Następnie zakupiliśmy we Włoszech pierwszą automatyczną linię do produkcji soku z marchwi i chłodnie na warzywa. W końcu tak sobie zorganizowaliśmy produkcję i zakup surowca, że od czterech lat pracujemy bez przerwy, przez cały rok. Od kiedy Marwit ma siedzibę w Złejwsi Wielkiej. Od 1996 r., kiedy dziadek sprezentował mi hektar ziemi i powiedział „zrób coś z tym”. To była idealna sytuacja ze względu na logistykę: lokalizacja między Toruniem a Bydgoszczą. Zawsze będę podkreślał, że ten zakład rozbudowywali nasi pracownicy w miesiącach, gdy nie było produkcji soków. Jak wygląda produkcja soku? Dziś już inaczej, gdyż jesteśmy rozbudowani o grupę producentów rolnych i zarządzamy paroma spółkami. Na przykład: przechowywaniem, myciem, sortowaniem i płukaniem marchwi zajmuje się Witmar, jedna z naszych spółek. A Marwit dziś? To portfel kilku spółek. Marwit zajmuje się produkcją i dystrybucją świeżych soków, surówek, marwitek i sałat, Ogrody Natury - soki pasteryzowane, Witmar - to grupa producentów dostarczająca warzywa dla Marwitu, jak również zajmująca się niezależną ich sprzedażą. To są trzy główne spółki. Jest jeszcze kilka zajmujących się wyłącznie produkcją rolną.

A pozycja firmy na polskim rynku ? Marwit wraz z Ogrodami Natury opanował 75 proc. rynku świeżych soków. Ilu ludzi pracuje w Marwicie? Mamy 450 pracowników licząc z tymi, którzy pracują dla w terenie w Polsce. W tym jest 160 kierowców. A jaki jest areał upraw? Domyślam się, że większy niż hektar „dziadkowej ziemi”. (śmiech) No, nie! Zarządzamy powierzchnią ok. 1200 hektarów w promieniu 30 km od Złejwsi Wielkiej. Część należy do nas, a cześć dzierżawimy. Na 320 h rośnie marchew, na 100h cebula, 70 h zajmuje fasolka, a seler, pietruszka i burak to nastęne 60 h. Do produkcji kupujemy już tylko 20 proc. warzyw, większość pochodzi z naszych upraw. Ekologicznych, jak się domyślam. To nie są uprawy bio. Podkreślam jednak, że zawartość azotanów i azotynów do nawożenia naszych upraw wynosi 50 proc. poniżej normy. Nie każdy wie, że istnieje ponad sto odmian marchwi. Do naszych celów wyselekcjonowaliśmy osiem. Czy zdradzi Pan plany na przyszłość? Szczegółowo nie mogę. Plany na przyszłość to nowe kategorie produktowe. Wiosną chcemy wprowadzić coś, czego jeszcze w takiej formie nie ma. Oczywiście będzie to związane ze zdrowym odżywianiem. Dziękuję za rozmowę. (rozmawiał Janusz Milanowski)

360 mln

120 mln kg 12 cm

360 mln

19 cm

120 tys.

butelek soku wyprodukowano przez 20 lat, a więc tyle samo kapsli. Powierzchnia 1 kapsla to 4,91 cm2, czyli powierzchnia wszystkich kapsli to 176760m2, a więc jest większa niż całk. pow. pomieszczeń w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie: 123 084 m²

wykorzystano ok. 120 mln kg marchwi (120 tys. ton), 1 marchew waży ok. 60 g, a więc 16 marchwi to kilogram. 7 500 000 sztuk marchwi to 120 mln kg.

butelek wyprodukowano przez 20 lat. To jest ok. 100 mln litrów soków, a to daje wynik 100 km3 objętości soku, a więc większy niż objętość jeziora Gopła (78,5km3).

to wysokość jednej butelki. Wyprodukowano ok. 360 000 000 butelek soku, a więc wszystkie butelki to 68400 km, czyli więcej niż długość równika (40 076 km).

ton marchwi, czyli trochę więcej niż wycieczkowiec Costa Concordia (114 tysięcy ton).

to średnia długość jednej marchewki. Zużyta przez 20 lat marchew to 90 000 000 cm, a więc 900 000 m, czyli 900 km, więc odległość, jaka dzieli (w linii prostej) Bydgoszcz i Luksemburg (901 km).


Turn static files into dynamic content formats.

Create a flipbook
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.