NR 11 3 XI 2018 Poznań
XI Dni
Romana Wilhelmiego
2
Goniec sceny na piętrze
Muzyczne urodziny 6 czerwca 2018 roku Fundacja sceny na piętrze Tespis i Estrada Poznańska zaprosiły już po raz jedenasty na Dni Romana Wilhelmiego w Poznaniu. Pod pomnikiem Mistrza na Skwerze jego imienia bliscy, przyjaciele, fani złożyli kwiaty i zapali znicze pamięci z okazji urodzin aktora. Była to też okazja do opowiadania kolejnych anegdot i przypomnienia znakomitych ról. Z mini koncertem wystąpił Mateusz Małecki, który jest absolwentem Akademii Muzycznej w Katowicach. Instrumentalista, którego specjalnością są skrzypce barokowe i najchętniej gra muzykę dawną. Następnie widzowie udali się do Sceny na Piętrze na program poetycko-muzyczny pod tytułem „Strofy na pięciolinii”. Wystąpili: Natalia Kraśkiewicz, Mateusz Małecki i Michał Zator. Gospodarzem wieczoru był Romuald Grząślewicz. Fot. E. Podolska
Goniec sceny na piętrze
3
ALTERNATYWY 4 – ANEGDOTY Z ŻYCIA
Roman Anioł Wilhelmi Janusz Płoński, jeden ze scenarzystów kultowego serialu „Alternatywy 4” był gościem XI Dni Romana Wilhelmiego. Podczas spotkania autorskiego w Bibliotece Raczyńskich opowiadał o tym jak wyglądała wspólna praca na planie i anegdoty z nią związane. Czerwcowe spotkanie ze scenarzystą w Bibliotece Raczyńskich przy pl. Wolności prowadził Romuald Grząślewicz prezes Fundacji Sceny na Piętrze Tespis, która organizuje Dni Romana Wilhelmiego w Poznaniu. Gość - Janusz Płoński, który wydał książkę „Alternatywy 4. Przewodnik po serialu i rzeczywistości” miał okazję współpracować z Romanem Wilhelmin na planie kultowego serialu. Spotkanie obu panów było prezentacją dwóch różnych spojrzeń na pracę i życie wybitnego aktora, który był mocno związany z Poznaniem. Czy Janusz Płoński zauważał poznańskie cechy u Romana Wilhelmiego? Przede wszystkim zwrócił uwagę na… oszczędność. Pierwiastek Wilhelmiego Janusz Płoński wspominał, że Roman Wilhelmi nie był aktorem, który jedynie odtwarzał rolę i podporządkowywał się wizji reżysera, w tym przypadku Stanisława Barei. Jedna z anegdot z planu serialu dotyczyła wątku „O! Taki mały”. W pierwszym odcinku, kiedy kierowca przywiózł Stanisława Anioła z Pułtuska pod nowy blok w Warszawie, jeden z budowlańców nazwał go cieciem. Kierowca dodał wtedy od siebie, że nie będzie na niego czekać, bo dla niego jest „O! Taki” i wykonał przy tym symboliczny gest palcami. To oczywiście rozwścieczyło gospodarza domu. Po kilku odcinkach Wilhelmi wykorzystał ten sam ruch, żeby podbudować ego Anioła. Stało się to kiedy grany przez Janusza Gajosa lokator Winnicki - najważniejszy w bloku, miał objąć stanowisko
ambasadora Hondurasu. Wtedy w trakcie rozmowy Anioł stwierdził, że sprawdził ten kraj i on jest „O! Taki” i powtórzył wymowny gest. To był pomysł Wilhelmiego, który uwielbiał podobne niuanse i chętnie wykorzystywał tego typu zabiegi w swojej grze aktorskiej. Barwny aktor w zasięgu ręki W trakcie spotkania w Bibliotece Raczyńskich można było poznać więcej anegdot z planu filmowego, które opowiadał Janusz Płoński. Nie brakowało też historii z życia w Poznaniu, przypominanych przez Romualda Grząślewicza. W samym spotkaniu udział wzięło około 20 osób. Uczestnicy spotkania byli zainteresowani nieznanymi szerzej wątkami z życia aktora i ciekawostkami z planu serialu. Oczywiście w samej Bibliotece Raczyńskich również można znaleźć wiele publikacji związanych z Wilhelmim. Jest to między innymi biografia, autorstwa Marcina Rychcika dostępna w kilku filiach na terenie Poznania (między innymi na os. Lecha czy też na Naramowicach), a także w centralnej wypożyczalni przy pl. Wolności. Oprócz tradycyjnej książki, biografia dostępna jest też w formie audiobooka. Fani Romana Wilhelmiego, którzy chcieliby posłuchać jego niesamowitego głosu również znajdą w Bibliotece coś dla siebie. Wypożyczyć można audiobook "Moskwa-Pietuszki" Wieniedikta Jerofiejewa, który mistrzowsko interpretuje Roman Wilhelmi, oddając swoim głosem tak elementy humorystyczne, jak i nastroje nostalgiczne i sentymentalne. Ponadto dzięki dostępnym w Biblio-
tece Raczyńskich multimediom czytelnicy mogą przypomnieć sobie historie Nikodema Dyzmy, czy wspomnianego już wcześniej Stanisława Anioła. Warto obejrzeć i docenić również teatralne kreacje Romana Wilhemiego, m.in. brawurową rolę Händla w wydanym w serii Złota setka Teatru Telewizji spektaklu „Kolacja na cztery ręce”. Bogate zbiory związane z wybitnym aktorem, są dostępne dla wszystkich czytelników, oczywiście za darmo. Anna Skoczek
Biblioteka Raczyńskich to miejsce nie tylko pozwalające na poznanie książek i multimediów związanych z ulubionymi twórcami, ale także osobiste spotkania. Pisarze, aktorzy, artyści są często gośćmi spotkań autorskich, podczas których opowiadają o swoich dziełach i rolach. Twórców, którzy odeszli wspominają biografowie, badacze i przyjaciele. Każde takie spotkanie jest okazją dla czytelników do zadania pytań, podzielnia się wspomnieniami oraz rozmowy z zaproszonymi gośćmi. Fot. Ze zbiorów Biblioteki Raczyńskich
4
Goniec sceny na piętrze
MÓJ ROM
w poszukiwa
Niektóre wspomnienia, które przeczytałam o Romanie Wilhelmim wydawały mi się bardzo poważne, smutne, czasami napuszone. Tak jakby ich autorzy zapomnieli, że człowiek, o którym piszą, był tak naprawdę zakochanym w życiu uroczym łobuzem z ogromnym, chociaż specyficznym poczuciem humoru. Dlatego właśnie chciałabym opowiedzieć o nim trochę inaczej... Moje wspomnienia o Romku są bardzo barwne i intensywne. Zawsze wydawało mi się, że miałam Go za mało. Kiedy byłam mała widywałam Go kilka razy w roku, najczęściej z okazji świąt rodzinnych. O tym, że jest sławny dowiedziałam się od koleżanek ze szkoły, więc odwdzięczyłam się im za zainteresowanie, opowiadając niestworzone rzeczy o Olgierdzie z „Czterech Pancernych”, oczywiście wszystkie zmyślone. No ale w końcu była to poniekąd wina Romana, bo z okazji moich ósmych imienin podarował mi „Baśnie”
braci Grimm z dedykacją „Kochanej Karusi, aby te piękne bajki zawsze pobudzały Twoją wyobraźnię. Kochający wujek Roman”. Wykrakał! Z tym słowem”wujek” to zawsze miałam problem. Bo poprawnie rzecz ujmując to Roman był moim stryjem. Lecz na pytanie „Czy ten aktor to jakaś twoja rodzina?”. Odpowiadałam „To mój stryj.”, słyszałam „To znaczy kto?” . Teraz mówię po prostu „Brat ojca.”. Było trzech muszkieterów, trzech braci, a moja ukochana Babcia Stefcia
miała z nimi...trzy światy. Pamiętam, kiedy w 1994 roku realizowałam swój pierwszy krótki reportaż o Romanie, zapytałam „Babciu, powiedz - ilu miałaś synów?” A Ona spojrzała na mnie zdruzgotana i rzekła „Karusiu, to ty nie wiesz???”. Mam to ogromne szczęście, że mój Dziadziuś, tata Romana, miał już przed wojną kamerę i filmował swoje ukochane stadko rodzinne na taśmie 8mm: chłopcy w piaskownicy, dumni uczniowie w pierwszych klasach podstawówki, piknik na trawce nad Rusałką. Cudowna podróż w czasie... Podobno Babcia nie była na początku zadowolona, kiedy dowiedziała się, że jej pierworodny chce zostać aktorem. Przekonywała się stopniowo i powoli, aż
w końcu stała się największą fanką swojego syna. Zresztą tak naprawdę to Roman talent aktorski odziedziczył właśnie po Niej. Chociaż nigdy nie stanęła na scenie, w życiu zmieniała się jak kameleon – z Wielkiej Damy potrafiła szybko przeistoczyć się w Herszta, który opanowywał i przemieniał swoją trzyosobową bandę w grzeczne i posłuszne aniołki. Jak Ona to robiła? Nie wiem. Za to wiem na pewno, bo wychowywałam się w tej atmosferze, że cała rodzina Wilhelmich bardzo się kochała. Z Romkiem zaprzyjaźniłam się kilka lat przed jego śmiercią. Wcześniej byłam dla niego małą Karusią, natrętną jak mucha bratanicą, która nie bardzo wiedziała, czy wolałaby być weterynarzem, czy pisarzem... ech ci bracia Grimm... Bardzo nas połączy-
Goniec sceny na piętrze
MAN
5
aniu straconego czasu... ła troska o moją ukochaną Babcię a Jego Mamę. Zachorowała poważnie na serce. Roman często przyjeżdżał z Warszawy. I wtedy naprawdę się poznawaliśmy. Okazało się, że dobrze czujemy się w swoim towarzystwie, mieliśmy bardzo podobne poczucie humoru. Pamiętam, że martwił się tym, że łysieje. Dla takiego macho jak On to była tragedia. Kiedyś powiedziałam mu „A wiesz, że Juliusz Cezar też łysiał?”. Potem często, kiedy się widzieliśmy pytał „Jak kto?” „Jak imperator”odpowiadałam”Ave Cezar!”. To było takie nasze ciche porozumienie. Nigdy nie starałam się analizować tego jaki był, ale jedno mnie nurtowało. I kiedyś go o to zapytałam. „Roman, co ci przyszło do głowy, żeby chwalić się tym, że w życiu przeczytałeś tylko jedną książkę „Dywizjon 303” i to nie do końca? Przeczytałam o tym w jakimś wywiadzie z Tobą...”. Pytanie naładowane było oburzeniem, jako że studiowałam wtedy polonistykę. „No... Jak ja czytam wywiady ze sobą, to też się dziwię jaki ja chwalipięta jestem. A czytałaś może o tym, że w scenariuszu, obok tekstu robię tylko notatki „O” lub „P”?” Spojrzałam w jego tekst, przygotowywał się wtedy do roli „Fausta”. „To, Karinko, akurat prawda. P – Przypi*rdolić, O – Odpuścić”. Powiedziałam mu, że sam jest jak Faust – ciągle mu mało, ciągle czegoś szuka...
Uśmiechnął się jak Mefistofeles. Próbuję sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek się z nim pokłóciłam... Nie. Ale za to raz byłam na niego wściekła. Na moim własnym ślubie – bo jego obecność na uroczystości była dla niektórych ważniejsza niż obecność Pary Młodej! Roman miał niesamowite oczy. Zupełnie takie same jak Jego Mama. Nawet jak nic nie mówił, samym spojrzeniem potrafił coś wykrzyczeć, opowiedzieć, wyszeptać. A tak w ogóle to naprawdę podobał się kobietom. Trochę to było zabawne obserwować, jakie wrażenie robił na płci pięknej. Kiedyś w kawiarni W-Z przy ulicy Fredry (w Poznaniu dop. red) – a lubił tę kawiarnię, bo kiedyś z całą rodziną co niedzielę po mszy chodziliśmy tam na pyszne ciacha – podeszła do stolika, przy którym siedzieliśmy z Romanem śliczna, tak na oko 16–letnia dziewczyna. Romek włączył swój szelmowski uśmiech numer 5, ale na krótko, bo dziewczyna powiedziała „Czy mogę prosić o autograf? Moja babcia Pana uwielbia”. Krótko przed śmiercią Roman często przyjeżdżał do Poznania nie tylko z powodu choroby Mamy. Tak myślę. Obserwowałam go, kiedy nas odwiedzał – ja założyłam już Rodzinę i miałam kilkuletniego cudownego synka Mateusza. Romek się zmienił. Nie wszyscy to widzieli, bo wciąż pomimo tego, że już był chory, cały czas żył pełnią życia i ten Faust wybuchał w nim pełnym ogniem. Ale teraz szukał bliższego kontaktu z nami, jakby za czymś tę-
sknił. Bawił się z Mateuszem, obierał go z przedszkola, powiedział mi „Będzie z niego kawał artysty, ja Ci to mówię!” Roman zrobił się taki... BARDZIEJ NASZ. Dużo wtedy rozmawialiśmy. Nie mogliśmy się nagadać! Raz skończył rozmowę słowami „ Pamiętasz Fausta? Teraz mi bliżej do Prousta”. Myślałam, że to żart i nagle mnie olśniło. No jasne - „W poszukiwaniu straconego czasu”. To dlatego tak krążył po Poznaniu, odwiedzał miejsca, ulice, które zapamiętał „za siedmioma górami, za siedmioma lasami...”, pamięć ukryta w magdalence... Od mojego pierwszego reportażu o Romanie, zrealizowałam o Nim jeszcze inne . Ciągle nie jestem zadowolona ale wiem, że kiedyś mi się uda zrobić taki o MOIM ROMANIE. Barwnym i intensyw-
nym, tak jak moje wspomnienia. 6 czerwca 2018 roku, w rocznicę urodzin Romka, podczas obchodów „Dni Romana Wilhelmiego” mój syn Mateusz zagrał dla Niego na skrzypcach. Mateusz jest skrzypkiem barokowym, wyrósł z niego „kawał artysty”... Siedzę teraz na moim ulubionym fotelu w mieszkaniu mojej ukochanej Babci. Naprzeciwko mam ogromne zdjęcie Romka z „Ćmy” Tomasza Zygadły z 1980 roku. Roman ze słuchawkami radiowymi na uszach, z lekko przechyloną głową patrzy na mnie tymi swoimi przenikliwymi oczami. Ma rozchylone usta, jakby za chwilę miał coś powiedzieć... Tak, tak stryju...wiem o co chodzi... AVE CEZAR!... Karina Wilhelmi
6
Goniec sceny na piętrze
Echo serc serdecznych Po raz trzeci w grudniu ludzie o otwartych sercach spotkają się na Koncercie Charytatywnym z cyklu „Mamy nadzieję”, z którego dochód przeznaczony jest dla chorego Kuby Gołębowskiego. Odbędzie się 17 grudnia o godz. 19.00 w Scenie na Piętrze. - „Echo serc serdecznych”, bo koncert taki w tym roku nosi tytuł to spotkanie przyjaciół Sceny na widowni. Wszystkich tych, którzy chcą pomóc, a jednocześnie złożyć sobie życzenia świąteczne i wspólnie zaśpiewać kolędę – mówi Romuald Grząślewicz, prezes Fundacji sceny na pietrze Tespis. - Koncerty charytatywne, które odbywają się tuż przed Świętami Bo-
– mówi Romuald Grząślewicz. - Co jest niesamowite i wspaniałe – artyści zgadzają się na udział bez problemów, sami chętnie się zgłaszają, a kto nie może od razu deklaruje udział w następnym. Dla nas to wieki skarb, że mamy takich niesamowitych przyjaciół. W tym roku wystąpią: Agnieszka Wawrzyniak od dziecka interesowała się śpiewem i muzyką, co znacząco wpłynęło na jej dalszą karierę. Śpiewanie stało się dla niej nie tylko pasją, ale także nieodłącznym elementem życia. Obdarzona lirycznym sopranem artystka, ukończyła Akademię Muzyczną im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy, w klasie prof. Brygidy Skiby.
XXXX sezon Sceny
Koncert charytatywny
ECHO SERC SERDECZNYCH pod patronatem
Fundacji Zdążyć z Pomocą
Urszula Lidwin Agnieszka Wawrzyniak Yang Xu Jan Czaja Bartosz Kuczyk Andrzej Lajborek Organizatorzy :
Yang Xu i Jan Czaja - Muzyka kaFundacja sceny na piętrze Tespis meralna to chyba najprzyjemniejStowarzyszenie Wiedza Kultura Pomoc sza formą muzykowania jaką można sobie wyobrazić – mówią o sobie Estrada Poznańska i muzyce. - Kameralistyka to muzyczna konwersacja, nazywana jest także „muzyką przyjaciół” i trudno o większe zacieśnienie tej przyjaźni, niż w dialogu. Prosimy o rezerwację BEZPŁATNYCH ZAPROSZEŃ Stanowimy duo i wykonujemy pod numerem (61) 852 09 95, 602310 699 utwory napisane na fortepian www.scenanapietrze.pl www.estrada.poznan.pl i wiolonczelę. Dla urozmaicenia uzupełniamy programy utworami „Sukcesu po poznańsku” można Andrzej Lajborek – znakomity aksolowymi i aranżacjami. znaleźć obszerny wywiad z artystą tor, bard kochający rosyjskie ballady. Krzysztof Antkowiak – wokali- i dowiedzieć się np. jak dba o głos Jego głos brzmi fascynująco i porywa. sta, którego pamiętamy z przeboju i dlaczego lubi machać nogami sie- Gospodarzem Wieczoru będzie Ro„Zakazany owoc”, a teraz z roli w dząc na płocie. muald Grząślewicz, prezes Fundacji serialu „Barwy szczęścia” i prograsceny na piętrze Tespis.Organizatomu „Twoja twarz brzmi znajomo”. Urszula Lidwin, wokalistka, rami koncertu są: Fundacja sceny Ma on w swoim repertuarze mnó- która w swoim repertuarze ma na piętrze Tespis, Stowarzyszenie stwo znakomitych utworów, które zarówno światowe przeboje, jak Wiedza Kultura Pomoc i Estrada Pochoćby zespołu ABBA, ale też pol- znańska. warto poznać. skie hity Ireny Jarockiej Bartosz Kuczyk – tenor, który potrafi zaśpiewać wszystko od repertuaru operowego, po rozrywkowy. W październikowym numerze
17.12.2018 g.20:00
żego Narodzenia stają się tradycją – dodaje Krystyna Gwoździcka, prezes Stowarzyszenia Wiedza Kultura Pomoc. - Po raz trzeci spotkamy się w Scenie na Piętrze, by zebrać środku na rehabilitację chorego Kuby Gołębowskiego, będącego pod opieką Fundacji Zdążyć z Pomocą. Cierpi on na mózgowe porażenie dziecięce. Ma też kłopoty ze wzrokiem. Kiedy rozpoczynaliśmy akcję miał sześć lat, teraz to już ośmioletni chłopiec, który cały czas wymaga leczenia i opieki. Spotkajmy się i pomóżmy. - Nasze wydarzenie to niesamowite spotkanie z muzyką zarówno tą rozrywkową, jak i poważną
Goniec Sceny na Piętrze Jednodniówka Redakcja: Elżbieta i Juliusz Podolscy Teksty: Elżbieta Podolska i podpisani autorzy Zdjęcia: Archiwum Sceny na Piętrze i rodziny Wilhelmich,
Krzysztof Styszyński, Elżbieta Podolska. Projekt graficzny i przygotowanie: de’GUSTATOR PR, Os. Jana III Sobieskiego 40i/68, 60-688 Poznań, tel 602 601 830 Druk: Drukarnia SERIKON
Goniec sceny na piętrze
7
40 lat minie...
Teatralne zwierze
Filmy i seriale przyniosły Romanowi Wilhelmiemu ogromną popularność. Dzięki nim jest pamiętany i uwielbiany do dzisiaj także przez najmłodsze pokolenia oglądających „Czterech pancernych i psa”, czy „Alternatywy 4”. W jego biografii można znaleźć dziesiątki ról zagranych w teatrach, także tym telewizyjnym. Najwybitniejsi reżyserzy, wspaniali aktorzy i on na początku grający… głos w głębi mieszkania.
Debiutował 24 września 1956 w sztuce „Skowronek” Anouilh Jean w reżyserii Czesława Szpakowicza. Grał tam postać Brata. Spektakl wystawiany był w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Od tego się zaczęło. Dwa lata później otrzymał angaż do Teatru Ateneum, gdzie występował do 1986 roku. Następnie od 1986 roku aż do śmierci związany był z Teatrem Nowym w Warszawie. W tym czasie zagrał u wspaniałych reżyserów: Konrada Swinarskiego, Jana Świderskiego, Andrzeja Wajdy, Macieja Prusa, Aleksandra Bardiniego, Janusza Warmińskiego, Jacka Woszczerowicza i wielu innych. Były to zarówno role główne, ale też te drugoplanowe. Wiele z nich zostało zauważonych przez krytykę i ocenionych najwyżej przez widzów. - Romek należał do aktorów wyjątkowej kategorii: pozbawionych predyspozycji intelektualnych. Wiedza o autorze, o roli, była mu kompletnie nieprzydatna. Potrzebował reżysera bardziej niż ktokolwiek inny. Nigdy przy tym, co było sympatyczne, nie udawał, że rozumie. Zwykle człowiek to ukrywa, on nie. Dlatego miał w sobie heroizm w pracy nad poważnym tekstem, gdy mnóstwo kolegów, nie zawsze mu chętnych, obserwowało go na scenie. Swoją słabość w tym względzie okazywał otwarcie wobec wszystkich. Wiedział, że i tak będzie lepszy, gdy postać zaleje swoją lawą, wypełni swoim temperamentem, swoją radością grania. Był zja-
wiskiem wyjątkowym - tak mówi o Wilhelmim Kazimierz Kutz. Do dzisiaj wspomina się jego role: Stanleya Kowalskiego w inscenizacji „Tramwaju zwanym pożądaniem”, tytułowa rola w adaptacji ibsenowskiego „Peer Gynta” (1970), kreacja prokuratora Scurvy’ego w „Szewcach” (1971) Witkacego, rola McMurphy’ego w „Locie nad kukułczym gniazdem” (1977), tytułowe kreacje w „Śmierci Dantona” (1982), „Edwardzie II” i „Fauście” (1989). W 1980 roku zagrał Józefa K. w telewizyjnej inscenizacji „Procesu” Kafki w reżyserii Agnieszki Holland i Laco Adamika, a w 1990 roku stworzył genialny duet aktorski jako Fryderyk Haendel, z Januszem Gajosem w roli Bacha, w spektaklu Teatru TV „Kolacja na cztery ręce” w reżyserii Kazimierza Kutza. W 1979 roku dostał nagrodę Prezesa Rady Ministrów II stopnia za kreacje aktorskie. - Nie interesowało go ciepłe miejsce w garderobie ani przyjście do teatru po to tylko, by odbębnić próbę czy zagrać przedstawienie. On grał o życie. Musiał mieć swoją glebę w partnerze, a nie wszystkim się tak samo chciało. Był niepokorny – twierdził Henryk Talar. Ostatnią premierę teatralną zagrał w Poznaniu w Scenie na Piętrze. 24 kwietnia 1991 roku w teatrze przy Masztalarskiej wystąpił w monodramie "Sammy" Kenetha Hughsa ("Mały światek Sammy Lee") w reżyserii Zdzisława Wardejna z udziałem Romana Wilhelmiego.
W przyszłym roku, 27 marca Scena na Pietrze obchodzić będzie 40-lecie istnienia. Był 1979 rok, kiedy to po raz pierwszy widzowie weszli do tej sali na spektakl „Śnieg” Stanisława Przybyszewskiego w reżyserii Marka Wilewskiego z udziałem Grażyny Barszczewskiej, Barbary Wrzesińskiej, Ryszarda Barycza i Leszka Teleszyńskiego. Wtedy scena nosiła jeszcze nazwę Scena Inicjatyw. Dopiero później powstała nazwa nawiązująca do lokalizacji, na piętrze w budynku przy ul. Masztalarskiej 8. Od samego początku scena działa w ramach Estrady Poznańskiej. W listopadzie 1983, na deskach sceny miała miejsce pierwsza premiera w reżyserii Filipa Bajona, była to inscenizacja dramatu "Z życia glist", którego autorem jest Per Olov Enquist. Przez te czterdzieści lat udało się zrealizować wiele projektów teatralnych, parateatralnych i okołoteatralnych. - Kiedy wspominamy te 40 lat, to od razu przychodzą na myśl programy „Ring z...”, „Tandemy” i Gwiazdy X Muzy”. W bilansie dokonań wielkim sukcesem zapisała się realizacja, w pięciu cyklach, dziewięćdziesięciu programów teatralno–telewizyjno–radiowych przy współpracy Radia Merkury (90), Telewizji PTV (36) i Telewizji WTK (54), z kolejnymi Patronatami: Dziennika Poznańskiego, Expressu Poznańskiego i Gazety Poznańskiej – mówi Romuald Grząślewicz, prezes Fundacji sceny na piętrze Tespis. - Scena dzięki tym programom gościła plejadę gwiazd scen polskich z udziałem wspaniałych gości towarzyszących bohaterom programów. Bardzo ważnym osiągnięciem było zorganizowanie w Scenie na Piętrze dwóch edycji Konkursów TESPIS’97 i TESPIS’2000 pod Patronatem Prezydentów miasta Poznania. - Obie edycje utworzyły spory zbiór kameralnej literatury dramaturgicznej dla potrzeb Sceny i Radia Merkury (współorganizatora Konkursów), dały również szansę nawiązania kontaktów z
Laureatami i współpracy na przyszłość – mówi Romuald Grząślewicz. - W efekcie Konkursów – radiowy teatr wyemitował szereg słuchowisk, z czego dwie realizacje uzyskały nagrody ogólnopolskie: Daniela Popławska za kreację aktorską w monodramie „Lustro” Grzegorza Skurskiego i Grand Prix dla monodramu „Kot mi schudł” Katarzyny Grocholi na I Festiwalu Dwa Teatry w Sopocie, natomiast Scena zaprezentowała w latach 1997-2001 sześć spektakli prapremierowych „Zgubny nałóg miłości” i „Czeczotka” Anny Strońskiej, „Porwanie” Hanny Kowalewskiej, „Milionerka” Haliny Dobrowolskiej, „Mokre widzenie” Edmunda Pietryka i „Życie z widokiem na Manhattan” Andrzeja M. Trzosa. Z okazji 20-lecia Scena na Piętrze Walne Zgromadzenie Fundatorów-Założycieli Fundacji sceny na piętrze Tespis podjęło uchwałę o obchodach jubileuszu i ustanowieniu odznaczeń – Złoty Laur Sceny dla nieprzeciętnych i najwierniejszych Przyjaciół teatru i Medal PER ASPERA AD ASTRA dla „Tych, którym Scena zawdzięcza najwięcej”. Dzięki widzom Sceny na Piętrze udało się też zorganizować dwie akcje dzięki którym zebrano środki na wymianę krzeseł na fotele i założenie klimatyzacji w sali teatralnej. Co roku w Scenie na Piętrze odbywają się dziesiątki spektakli, koncertów, występów kabaretowych, pokazów kinowych, spotkań i wystaw. To miejsce stało się kultowe i chętnie odwiedzane przez poznaniaków. To tutaj odbywały się programy Zenona Laskowika i kabaretu Tey. To tutaj po raz pierwszy młodzi ludzie mogli spotkać się z twórcami teatralnymi i dzięki literackim podpowiedziom porozmawiać o problemach swojego pokolenia. To miejsce, którego nieco obawiają się nawet największe gwiazdy, bo jak twierdzą, jest się bardzo blisko wyrobionej publiczności i nie można sobie pozwolić na choćby moment dekoncentracji, bo natychmiast zostanie to zauważone. Scena na Piętrze to miejsce cenione w całej Polsce. I niech tak będzie przez kolejnych 40 lat. Zapraszamy na jubileusz już 27 marca 2019 roku.
XXXX sezon Sceny
DNI ROMANA WILHELMIEGO Spotkanie na Skwerze im.R.Wilhelmiego godz.18:15
* ROMAN
WILHELMI w filmie Tomasza Zygadły
ĆMA
Gospodarz wieczoru Romuald Grząślewicz.
03.11.2018 g.19:00 ZAPROSZENIA(61)852 09 95 www.scenanapietrze.pl www.estrada.poznan.pl